FilmySeriale

Filmołaz 4

Po tygodniowej przerwie zapraszamy na kolejną odsłonę naszej gadaniny o nadchodzących premierach. Tym razem mocno serialowo i jeszcze bardziej bez sensu niż zwykle.

Diuna Proroctwo – premiera jesień 2024

kuba: Dopiero w momencie wypuszczenia trailera dowiedziałem się o tym, że taki serial powstanie, a tutaj już jest znana nawet orientacyjna data premiery i to wcale nieodległa. Jest to dość dziwne, zważywszy na to, jak wielką marką stała się Diuna. To może zwiastować dwie rzeczy. Pierwsza – serial jest robiony na szybko, bez większego pomysłu i bez zaangażowania osób pracujących przy filmach, a co za tym idzie, poziom będzie znacząco niższy. Druga – serial jest tak mało interesujący, że nikomu nie chciało się starać, by przemycić jakieś plotki co do jego realizacji. Obie perspektywy są złe. Tak jak zły jest ten teaser. Na koniec tej wypowiedzi muszę rzucić oklepanym sloganem. To będzie “odcinanie kuponów”.

kr4wi3c: Mam cichą nadzieję, że to jednak będzie coś więcej niż tylko “odcinanie kuponów”. Diuna to jedna z moich ulubionych serii, zarówno ta książkowa, jak i filmowa. Oglądałem ponadczasowe dzieło Lyncha oraz dwie epickie części nakręcone przez Villeneuva i w tym przypadku również liczę na niesamowite doznania. Trochę mnie uspokaja to, że producentem jest HBO – oni potrafią w dobre seriale.

Crowley: Z tego co kojarzę, serial przechodził fazę preprodukcji w bardzo burzliwy sposób. Na początku projekt pilotował sam Villeneuve, tytuł miał brzmieć Dune: Sisterhood, ale szybko okazało się, że w projekcie bierze udział za mało kobiet, więc dokooptowano jakąś showrunnerkę. Potem ona zrezygnowała, więc zatrudniono kolejną. A potem jeszcze następną. I reżyserkę, bo zrezygnował gość, który przejął temat od Villeneuva. To wygląda na gotowy przepis na katastrofę i podrzucanie sobie gorącego kartofla.

SithFrog: Zgadzam się, wygląda na kolejną produkcję, która miała solidny pomysł, a potem trafiła na taśmę produkcyjną w HBO i została poddana obróbce dajwersiti end inklyżyn. Z drugiej strony to HBO, a oni w seriale raczej potrafią i rzadko wypuszczają nieudane cykle. Z trzeciej strony to… HBO, które wypuściło sezony 6-8 Gry o Tron, więc…

Crowley: Mnie najdziwniejsze wydaje się robienie serialu pod tytułem Diuna, bez Diuny. Diuna to nie “uniwersum”, tylko planeta. Można to było napisać jakimiś małymi literkami, ale niech tytuł będzie oryginalny. Zresztą Sisterhood brzmi dużo lepiej od Prophecy. Jednak pomimo wszystkich obaw myślę, że to ma szansę się udać. Książkowe tło jest przebogate, knowania zakonu to świetny temat na serial w klimatach GoT, Mark Strong i Emily Watson to fachowcy (i fachowczyni!). Wystarczy nie schrzanić.

SithFrog: Też zwróciłem uwagę na obsadę. Grube nazwiska, więc wypadałoby się postarać. Natomiast brak Diuny w Diunie mnie nie dziwi, bo właśnie obejrzałem film z serii Mad Max bez Mad Maxa, takie czasy.


Władca pierścieni: Pierścienie władzy (sezon 2) – premiera 02.09.2024

kuba: Ja obejrzałem pierwszy sezon oraz ten zwiastun i już się wypowiedziałem. Rzuciłem, wydawało mi się, dość błyskotliwymi żartami, które myślałem, że zdobędą większe uznanie. Wujek Stefan przy grillu, burzenie czwartej ściany, nawiązanie do piosenki Popka. Cóż więcej mógłbym zrobić, żeby wyrazić swoją dezaprobatę? Oddaje Wam pole.

kr4wi3c: Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. Pewnie i tak nie obejrzę, bo to kompletnie nie moja bajka. Zapowiada się na coś, w co nie warto nawet rzucić okiem.

Crowley: Internet skutecznie zniechęcił mnie do obejrzenia pierwszego sezonu. Silmarillion czytałem jakiś milion lat temu i nic z niego nie pamiętam (ba, ja pod koniec tej książki nie pamiętałem, co było na początku, tyle tam tego było). Nasłuchałem się tych wszystkich Nerdroticów i innych Drwali, i po prostu dałem spokój. Może niesłusznie, nie wiem. Pewnie nie bolałoby mnie tak, jak psychofanów Tolkiena, ale czarni elfowie i hobbici oraz ta krasnoludzka księżniczka z trailerów do tej pory śnią mi się w koszmarach. Zadziwiające, jak bardzo można zepsuć samograj, jakim jest Śródziemie. Ok, Amazon nie ma pełnych praw, twórcy muszą lawirować i zmieniać wiele rzeczy, ale przecież to oznacza niemal pełną swobodę w wymyślaniu fabuły i postaci. I jedyne, na co ich stać, to wspomniane wyżej koszmarki. Można by pomyśleć, że ktoś specjalnie sabotuje ten projekt, wrzucając w niego kontrowersyjne rzeczy, byle tylko wywołać sensację. Nie ważne, co gadają, ważne, żeby gadali.

SithFrog: Dołączę do tego chóru prawdziwych Polaków (nie znam się, to się wypowiem) z jakże kompetentnym wkładem: nie widziałem pierwszego sezonu, słyszałem narzekania, jak znajdę czas to sprawdzę, bo mam sentyment do Tolkiena. Chociaż nie przepadam za prequelami, kiedy wiadomo i tak jak się cała historia skończy. Wtedy poprzeczka zawieszona jest o wiele wyżej niż przy swobodnej twórczości.

Pquelim: Ja dla odmiany oglądałem pierwszy sezon. I do trzeciego czy czwartego odcinka nawet mi się podobało, chociaż sam nie wiem co dokładnie i dlaczego. Potem jednak dokończyłem całość i pobiegłem się wyspowiadać. W ramach pokuty mam obejrzeć też drugi sezon. Proszę więc się nie martwić, jeżeli znajdziecie mnie któregoś dnia rozerwanego łańcuchami w redakcji. Będzie to oznaczało, że w obawie przed ponowną konfrontacją z Mary Sue Galadrielą wreszcie otworzyłem Kostkę LeMarchanda.

Razorblade: Widziałem. Tak, przepraszam, ale widziałem pierwszy sezon. Obejrzałem z założeniem, że to “biedaTokien” i nawet kilka odcinków tak się dało. Czyli chyba trochę jak Pquelim. Powiem więcej – nawet jeśli gra “Galadrieli” mnie momentami drażniła, to doceniłem wybór “aktorki”, która spokojnie mogłaby się w mojej opinii zestarzeć w stylu filmowej Galadrieli. A potem coś pękło. Liczba bzdur i głupot zaczęła galopować, a muzyka tylko dobiła swoją prostoliniowością… Trailer drugiego sezonu mnie dodatkowo tak przeraził, że się boję. To może być tylko jeszcze gorsze…


Borderlands – premiera 09.08.2024

kuba: Serii gier oczywiście nie znam. Zwiastun zapowiada totalne szaleństwo w jaskrawych kolorach. No i Cate Blanchett w rudych włosach – po części spełnia się jedno z moich marzeń. Nastawiam się na super zabawę. Typowa wakacyjna rozrywka nieangażująca zbyt wielu komórek mózgu.

kr4wi3c: Serię gier oczywiście znam. Grałem bodajże w każdą i… żadna z nich mnie nie zatrzymała przy sobie na dłużej. Zupełnie nie moje klimaty te wszystkie lootershootery z gąbkami na pociski zamiast przeciwników. Meh. Za to niesamowicie siadł mi humor tych produkcji. Gry aż kipią czarnym humorem i absurdalnymi żartami. Po tym, co zobaczyłem na trailerze, oczekuję czerstwych i błyskotliwych onelinerów, oraz dużo Claptrapa – któremu głosu użyczy Jack Black. Bardziej przekonywać mnie nie trzeba, zostałem kupiony.

Crowley: Ja gry trochę znam, ale daleko mi do bycia fanem (nie mówiąc o fanatyku). Zgadzam się co do humoru, ten jest w grach naprawdę po bandzie i obawiam się, że nie będzie odważnego, żeby przenieść to 1:1 na taśmę filmową. Wyszedłby wtedy bardzo niegrzeczny film. Mam też problem z Blanchett. Uwielbiam ją, uważam za jedną z najlepszych żyjących aktorek, ale ona kompletnie nie pasuje do takich produkcji. Tak jak było w Thor: Ragnarok. Jest zbyt poważna na takie szaleństwo, nawet jeśli zrobi wszystko, żeby zagrać najlepiej, jak się da. Do tego typu produkcji idealnie pasuje za to Kevin Hart. Jeśli humor będzie w stylu pierwszego z tych nowych Jumanji, to ja to kupuję. Bo że Claptrap będzie gwiazdą, to wiadomo samo przez się.

SithFrog: Wreszcie nadchodzę ja, pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci. Gry lubię, humor w nich jest przegięty w sposób, który mi odpowiada. W zwiastunie tego nie widzę. Widzę dużo kolorów (spoko), świetną obsadę (spoko), ale też jakiś przedziwny krzyk w stronę widza: hej, a pamiętasz Strażników Galaktyki? My będziemy tacy sami tylko fajniejsi. Cały zwiastun wygląda jak podróbka GotG z AliExpress. Plus ktoś na serio się chwali, że tworzył/produkował film Uncharted… Może film wyjdzie dobry i zmienię zdanie (zwiastun do Fallouta też mnie raczej zniechęcił), ale póki co jestem raczej ostrożnym realistą niż optymistą.

kr4wi3c: Nie chciałem niczego sugerować, ale widzę, że nie tylko mi wjechało ostre skojarzenie ze Strażnikami Galaktyki. Czy Borderlands okaże się tylko tanią kopią Strażników, czy może zaprezentuje unikatowy kierunek, przekonam się jak tylko film trafi do kin. BTW, ja tu jeszcze widzę inspirację Mad Maxem.


Ród Smoka (sezon 2) – premiera 16.06.2024

kuba: Kompletnie nie wiem, co napisać. Są tutaj eksperci od tego uniwersum. Ja czekam niecierpliwie, spodziewam się porządnej rozróby, dużej ilości smoków i klimatu starej dobrej Gry o Tron. Nie wchodzę w szczegóły, nie psuje sobie zabawy doszukiwaniem się póki co, kto jest kto. 16 czerwca usiądę sobie wygodnie w fotelu i wrócę do najlepszego serialowego uniwersum fantasy, jakie powstało (mimo że sezony 7 i 8 GoT powinny zostać usunięte z pamięci wszystkich fanów).

Pquelim: Jestem dobrej myśli, pierwszy sezon całkiem mi się podobał. Postaci Daemona i Rhaenyry są znakomicie obsadzone, a spektakularne pojedynki ze smokami w roli głównej to przecież marzenie każdego fana fantasy. Po Grze o Tron nie bardzo mam ochotę na emocjonowanie się politycznymi rozgrywkami nieistniejących mocarstw, starczy mi raz dziennie posłuchać prawdziwego radia w drodze do pracy. Mając w pamięci zakończenie pierwszego sezonu, liczę na zmianę środka ciężkości i więcej płomieni, pożogi, wybuchów i mięcha. Smoczego.

SithFrog: Moje zainteresowanie światem PLiO umarło w okolicach 6-7 sezonu GoT i w połowie Tańca ze smokami. Nie czekam, nie zamierzam nadrabiać, jak mawia klasyk: “you’re dead to me”. Poza tym: niech się Dael wypowie!

Razorblade: Obejrzę, jak Martin napisze “Wichry Zimy”. Obiecuję! Albo jak DaeL powie, że warto.


Fly me to the Moon – premiera 12.07.2024

kr4wi3c: Moda na retro nie przemija. Już nie tylko stare gry wideo są na topie, ale także filmy. Coraz więcej produkcji stara się oddać klimat minionej epoki. Fly Me to the Moon będzie retro komedią romantyczną, która nie tylko dzieje się w latach 60., ale także wygląda, jakby się z tamtych czasów urwała.

Fabuła filmu kręcić się będzie wokół misji Apollo 11 i jej historycznego lądowania na Księżycu, które to w ogóle się nie wydarzyło. Tęgie głowy w Białym domu doszły bowiem do wniosku, że misja jest zbyt ważna, by mogła zakończyć się porażką. Rząd USA postanawia więc ją sfingować, z drobną pomocą speców z Hollywood.

Crowley: Wygląda raczej tanio, ale temat na film świetny. Mam nadzieję, że będzie tam Stanley Kubrick, chociaż gdyby on miał kręcić lądowanie, to pewnie zabrakłoby taśmy filmowej, a z powodu liczby dubli taniej wyszłoby po prostu lecieć na ten Księżyc (I to jest doskonały pomysł na scenariusz filmu! – przyp. Pq). Mam tak, że jak widzę rakiety, skafandry i w ogóle kosmiczne klimaty, to od razu jestem na tak.

SithFrog: Casting, pomysł i chemia na ekranie – jak najbardziej jestem na tak. Co więc mnie martwi? Pożywka dla idiotów, którzy “kręcenie udawanego lądowania na Księżycu” wezmą serio i zrobią z tego kolejny element spiskowej teorii, ale także osoba reżysera. Nie widzę nic znaczącego na koncie do tej pory, więc z takim budżetem i taką obsadą to będzie debiut.

kr4wi3c: W zupełności mi wystarcza w obsadzie Woody Harrelson. I choćby wyszedł największy kupsztal, i tak obejrzę.

Razorblade: Żabski, ale doceń – przynajmniej selekcja będzie łatwiejsza. Na bank kilku wciąż ukrywających się spiskowców wyskoczy z hasłami “w końcu się przyznają!”. Sam film chętnie obejrzę i podobnie jak u kr4wca – Woody wystarczy na zachętę!


Tomb Raider – premiera lato 2024/2026

kr4wi3c: W dodatku nie jeden, a dwa. Pierwszy z nich będzie serialem aktorskim, który wyprodukuje Amazon. Niestety na jego premierę przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, bo jest planowana dopiero na rok 2026. Szybciej pojawi się natomiast anime od Netflixa – Tomb Raider: Legenda Lary Croft, które zostało zapowiedziane na lato tego roku. Serwis N potrafi w świetne animacje, więc jest duża szansa na to, że tego nie spartolą.

Crowley: To ma być ten moment, kiedy Lara będzie przepraszała za kolonializm? A nie, to ma być w nowej grze. Jeśli zrobią to podobnie jak Fallout, jest szansa. Tomb Raider to teoretycznie samograj. Śliczna aktorka, egzotyczne lokacje, przygoda, akcja, strzelaniny i zagadki. Tak prosto, a jednak nikomu nie udało się nawet zbliżyć do poziomu Indiany Jonesa. Chyba że to ma być w realiach tych ostatnich Tomb Raiderów, to ja mówię zdecydowanie: nie! Wiadomo już w ogóle, kto ma zagrać Larę? Kiedyś, przy okazji pierwszego King Konga (tego nowego) napisałem, że Brie Larson sprawdziłaby się jako panna Croft. Co prawda od tamtej pory minęło trochę czasu, ale nadal uważam, że by się nadała i w dodatku byłaby wiarygodna w walce ze światowym patriarchatem…

kuba: A czym się różni Alicia Vikander od Brie Larson?

Crowley: <tryb obleśnego wujka z wąsem>Przodem!</tryb obleśnego wujka z wąsem>

SithFrog: Dwa filmy z Jolie, jeden z Vikander i jedno słabsze od drugiego. Temat wydaje się idealny na eGRAnizację, ale póki co na myśl o kolejnej próbie robi mi się słabo.

Crowley: Tak narzekasz, a na pewno nie mogłeś się doczekać, aż Angelina wyjdzie spod prysznica!

kr4wi3c: Kto nie miał plakatu z Angeliną nad łóżkiem w roli Lary, niech pierwszy rzuci kamieniem! Serial od Amazona jest na bardzo wczesnym etapie produkcji, i to takim bardzo wczesnym. Scenariusz ponoć dopiero się pisze, a castingu jeszcze nie było. Pewnie w roli Lary obsadzą jakąś młodziutką i nikomu wcześniej nieznaną, podrzędną aktoreczkę, która wypadnie świetnie, albo wręcz tragicznie.

Pquelim: <<rzuca kamieniami w kubę>>

SithFrog: Chyba Crowleyu użyłeś złego znacznika, bo tryb oblecha się nie dezaktywował. A jak już jesteśmy przy aktorkach, to ja bym widział Millie Bobby Brown (specjalnie dla Crowleya: Millie Booby Brown), a jeszcze chętniej Mayę Hawke. Ta druga byłaby idealna.

Crowley: Brown absolutnie nie. Ona się świetnie sprawdzała, dopóki grała dziecko. Coś jak Emma Watson. Kompletnie nie widzę ich w dorosłych rolach. Ważne jest jedno – powinna to być osoba wysportowana i sprawna (ha, tego się nie spodziewaliście po wąsatym wujku!). Żeby nie powtórzyć ostatnich Gwiezdnych wojen, w których wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie. Nie wydaje się wam, że ostatnio w Hollywood zabito efektowność? Jeden jedyny Tom Cruise próbuje zachować tradycję, ale stara się przy tym aż za bardzo (patrz: Mission Impossible Dead Reckoning). John Wick poszedł w groteskę, Bourne’a zamordowali. Może jeszcze ostatnie Bondy, ale od paru lat jest po prostu słabo, wolno i brzydko.

kuba: Karen Gillan, Ana de Armas, może Rebecca Ferguson – każda z innej parafii, ale tak na szybko te trzy aktorki przyszły mi do głowy przy ewentualnym obsadzaniu Lary. Chociaż nie wiem, cała ta postać kobiecego Indiany Jonesa jest dla mnie jakaś taka… zbyt stereotypowa? Jednowymiarowa? Szufladkująca kobietę?

SithFrog: Dlaczego? Twórcy mają carte blanche. Mogą zrobić cokolwiek z tą postacią w nowej serii. Karen Gillan byłaby rewelacyjna. A z Crowleyem się nie zgadzam. John Wick jest dynamiczny, było Fury Road, wspomniane Mission: Impossible, Bullet Train, Top Gun Maverick (ok, to też Cruise), Boss Level, Upgrade, Free guy, a teraz jeszcze Furiosa (za mało Mad Maxa, co nie?).

Pquelim: <<rzuca kamieniami w Crowleya>> Tyłem też się różnią!

Crowley: Mądrego (to do ciebie, Pq) to i miło posłuchać. A połowy filmów przytoczonych przez SithFroga nie widziałem, więc pewnie po prostu się nie znam. Wiem tylko, że nikt nie oczekuje od Lary Croft skomplikowanego portretu psychologicznego. Ma być Indiana Jones w szortach.

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Related Articles

Komentarzy: 8

  1. Ej, ale fajnie by było gdybyście podawali te daty premier. Nowa Diuna jak widzę na jesień planowana, też nic o niej nie słyszałem i jest to podejrzane.
    Rod Smoka startuje chyba zaraz, sezon letni? Tutaj nie mam wielkich oczekiwań, po prostu liczę na dobre political fantasy jak w 1szym sezonie.

    Kiepska podobno ta Furiosa, kiedy Sith napisze recenzje? 😉

    1. Ależ podajemy daty premier 😛
      Chyba, że coś nie ma konkretnej daty to wtedy podajemy przybliżoną 🙂

      Furiosa nie jest kiepska. Jest… zupełnie inna niż Na Drodze Gniewu. Film o zdecydowanie mniejszym rozmachu, bardziej skupiony na opowiedzeniu historii, niż na efektowności.

  2. Ja pewnie z tego wszystkiego obejrzę tylko Ród Smoka. I być może Pierścienie Władzy (syn ogląda, samemu by mi się nie chciało do tego siadać). Uniwersum Diuny to zupełnie nie moja bajka i nudzi mnie potwornie. Na różne Strażniki Galaktyki, Marvele i inne Borderlandsy jak zwykle leję z 10 piętra. Szkoda mi czasu (którego mam coraz mniej) na te bzdury. Zaś Lara Croft zawsze była słaba i to się nie zmieni. Kiedyś przynajmniej miałem AJ, którą uwielbiam, teraz tego już nie ma.

  3. Ród Smoka, chce go obejrzeć, czekam, dla mnie to jest najważniejsza premiera serialowa tego roku. Pierścienie Władzy, tak nazywam ten serial, bo nie będę nazywać go Władcą pierścieni bo dla mnie Władca Pierścieni jest tylko jeden i jest to trylogia. Chciałabym to obejrzeć ale najpierw bym musiała nadrobić 1 sezon bo mam obejrzane tylko 3 odcinki.
    Diuna, na pewno warte sprawdzenia, może okazać się całkiem ciekawym serialem a poza tym robi to hbo a oni robią raczej dobre seriale. Co do reszty tutaj wymienionych to nie planuje oglądać.

  4. Współczuję wszystkim którzy zamierzają oglądać drugi sezon Pierścieni 😜

    Komentować chyba też nie ma sensu. Liczby robią to za siebie. 70 % ludzi odpadło przed końcem sezonu. W internecie biją też rekordy stosunku reakcji negatywnych do pozytywnych.
    Trailer to jest jakiś istny dramat.
    A co mogło się podobać w pierwszych odcinkach to nie wiem 😂 Opowieść o łódce? Czy „nawałnica”? 🤣
    Ale w sumie faktycznie druga część sezonu była tak straszna, że pierwsze odcinki mogły się wydawać mniej okropne…

    1. Kwestia podejścia – u mnie, jak napisałem, było to „bieda fantasy wzorowane na Tolkienie orzez osoby które nie ogarniają”. Chyba nawet zakładałem że humor może mi dopisywać. I w tej konwencji jeszcze było dla mnie całkiem zjadliwe na początku. Jakbym do tego podszedł jak do ekranizacji Silmarillionu to bym płakał od początku.

  5. „Kto nie miał plakatu z Angeliną nad łóżkiem w roli Lary, niech pierwszy rzuci kamieniem!”
    Ja miałam 😀 I nadal czekam na godną ekranizację Tomb Raidera. Po cichu liczę, że ta animacja chociaż trochę sprosta oczekiwaniom, bo wiem, że Netflix potrafi czasem wypuścić perełkę (Arcane, Edgerunners, Niebieskooki Samuraj). Co do serialu aktorskiego, to… póki co jeszcze trochę za wcześnie, żeby o tym myśleć. Z jednej strony boję się, że będzie słabizna, ale z drugiej – mamy ostatnio zaskakująco dobre egranizacje (The Last of Us, Fallout, D&D), więc moooże i TR w końcu wyjdzie na prostą?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button