Zaginiona Opowieść: Kiedy elfowie żyli w Anglii (część pierwsza – Eriol)

Mity, eposy i romanse musiały przejść długą drogę, zanim mogły trafić na półkę współczesnego czytelnika. Przykładem niech będzie tutaj staroangielski poemat Beowulf. Nie wiadomo, kiedy dokładnie zaczęła się jego podróż, ani kto jest jego autorem. Jego tekst zachował się tylko w jednym manuskrypcie, który dwóch skrybów zapisało prawdopodobnie pod koniec X lub na początku XI wieku. Przez kolejne pięć wieków jego losy są nieznane, być może przechowywano go w przyklasztornej bibliotece. Przynajmniej od roku 1563 znajdował się w posiadaniu Laurence’a Nowella, pasjonata anglosaskich pamiątek. Później wszedł w skład bogatej kolekcji sir Roberta Cottona, którą jego wnuk – sir Thomas – przekazał w darze narodowi. W ten sposób tak zwany Kodeks Nowella stał się częścią zbiorów Muzeum Brytyjskiego, a od roku 1973 ma go w swojej pieczy Biblioteka Brytyjska. Jeśli istniały jakieś inne kopie Beowulfa, żadna nie zachowała się. Niewiele brakowało, a i jedyny manuskrypt również nieodwracalnie by utracono – w roku 1731 w budynku, w którym go przechowywano, wybuchł pożar, jednak tom zawierający poemat nie został poważnie uszkodzony¹. W 1815 roku islandzki uczony Grímur Jónsson Thorkelin wydał pierwsze tłumaczenie Beowulfa na język łaciński, pięć lat później N.F.S. Grundtvig opublikował przekład duński. Wraz z rozkwitem filologii w XIX wieku utwór stał się przedmiotem zainteresowania wielu badaczy. Poświęcono mu wiele opracowań i artykułów, pojawiły się również liczne przekłady na różne języki, tak wierszem jak prozą. W roku 2014 ukazało się tłumaczenie J.R.R. Tolkiena z komentarzem, wydane przez syna pisarza, Christophera.

Prześledzenie ścieżki, którą dawne przekazy dotarły do naszych czasów, jest możliwe w przypadku wielu innych dzieł. Utwory nowsze, choćby fantastyczne, takiej historii nie mają. Jednak wielu autorów chciało przy pomocy różnych technik odtworzyć poczucie obcowania z czymś autentycznym, głęboko zakorzenionym w rzeczywistości. Jedną z metod jest stawianie się pisarza w roli „tłumacza” tekstów, które miały jakoby istnieć wcześniej i zostać na nowo odkryte. Ze strony tytułowej Ognia i krwi George’a R.R. Martina dowiadujemy się, że jest to dzieło arcymaestera Gyldayna, zaś amerykański pisarz jedynie je „przepisał”.

„Źródła” Tolkiena

J.R.R. Tolkien stworzył dla swoich utworów rozbudowaną historię wewnątrz opisanego świata Ardy. Wprowadza on Czerwoną Księgę Marchii Zachodniej, zawierającą tom, którego początkowe rozdziały to Hobbit napisany przez Bilba Bagginsa, zaś o późniejszych wydarzeniach opowiada Upadek Władcy Pierścieni i Powrót Króla autorstwa Froda. Na Czerwoną Księgę składają się ponadto trzy tomy tłumaczeń z elfickiego dokonanych przez Bilba, oraz kolejny zawierający komentarze i genealogie (odpowiada on zapewne dodatkom do Władcy Pierścieni). Opisane są również dalsze dzieje tego zbioru – miały powstać liczne jej kopie, z których jedną Peregrin Took miał zabrać do Gondoru, gdzie wprowadzono do niej wiele poprawek i dodano Opowieść o Aragornie i Arwenie, pióra Barahira, wnuka Faramira. Kopia tej kompilacji, nazywanej od urzędu sprawowanego przez Pippina Księgą Thana, wykonana przez królewskiego pisarza Findegila, miała później wrócić do Shire’u. Mowa jest także o kilku dziełach napisanych przez Merry’ego Brandybucka: Rachuba czasu (o kalendarzach), Zielnik Shire’u oraz traktat Stare słowa i nazwy w Shire. W siedzibie rodu Tuków miała także zostać zredagowana Kronika Lat (Dodatek B), oparta m.in. na materiałach zebranych przez Meriadoka w Rivendell. W Shire przechowywano także Żółtoskórą Księgę, czyli Roczniki Tukonu, zawierające wiele informacji na temat hobbickiej genealogii i historii.

Również dzieje Pierwszej i Drugiej Ery mają swoje „źródła” istniejące w obrębie świata przedstawionego, część z nich można przeczytać również w naszym świecie, gdyż są to teksty wschodzące w skład m.in. Silmarillionu. Kosmogoniczna opowieść o stworzeniu świata przez Ilúvatara i Muzyce Ainurów, Ainulindalë, miała zostać napisana przez elfickiego mędrca Rúmila z Tirionu. Miał on również być autorem Annałów Valinoru i dzieła Ambarkanata, poświęconego zagadnieniom geograficznym. O dziejach elfów podczas wojen z Morgothem pisał Pengoloð z Gondolinu w Annałach Beleriandu. Trzy „Wielkie Opowieści” Pierwszej Ery – o Berenie i Lúthien, o dzieciach Húrina i o upadku Gondolinu oraz Eärendilu – również mają swoje odpowiedniki w Śródziemiu, odpowiednio: Narn Beren ion Barahir / Narn e-Dinúviel, Narn i Chîn Húrin (dzieło pieśniarza Dírhavala) oraz Narn e-Dant Gondolin ar Orthad en El. Razem tworzą one Atanatárion. Opowiadająca o Valarach i Majarach Valaquenta to prawdopodobnie dzieło Númenorejczyków, powołujących się na przekazy elfickie. O upadku Númenoru w Akallabêth pisał być może sam Elendil. Wzmiankowane są ponadto liczne inne przekazy i pieśni, o których wspominają autorzy wyżej wymienionych, jak choćby Narsilion (Pieśń o Słońcu i Księżycu), Aldudénië – lament Elemmírë po Dwóch Drzewach Valinoru, Noldolantë – pieśń Maglora o upadku Noldorów, czy Yénonótie Quennara – dzieło o rachubie czasu.

James Doyle Penrose, “Beda Czcigodny przekłada na łożu śmierci Ewangelię wg. św. Jana” (Wikimedia Commons).
Problem

Jednak skoro Tolkien zawsze podkreślał, że Arda nie jest inną planetą, lecz po prostu Ziemią w zamierzchłej przeszłości, w jaki sposób wszystkie te przekazy miały by dotrzeć do kogoś z czasów historycznych? Skoro dzieje Śródziemia Pierwszej, Drugiej i Trzeciej Ery miały stać się zupełnie zaginione, a pamięć o istotach takich jak elfowie, krasnoludowie i entowie miała przetrwać jedynie w mglistych i pomieszanych przekazach, jak mogły zachować się wyżej wymienione „źródła”, które pisarz miał „przetłumaczyć”? A gdyby nawet założyć, że jakimś sposobem przetrwała na przykład Czerwona Księga Marchii Zachodniej, to w jaki sposób udało się zrozumieć dawno wymarły język, w którym ją zapisano, Wspólną Mowę, i przełożyć treść na współczesną angielszczyznę? Jak w ogóle udało się odcyfrować pismo, w którym ją zapisano? Jak pokonać tę przepaść wielu tysiącleci?

W opublikowanej wersji Silmarillionu nie jest to nigdy wyjaśnione, jednak we wcześniejszych tekstach, wydanych później m.in. w Księdze Zaginionych Opowieści, widzimy w jaki sposób Tolkien zamierzał stworzyć pomost pomiędzy „mityczną prehistorią” Śródziemia, a czasami historycznymi w północno-zachodniej Europie za pośrednictwem postaci-łącznika. Opowieść o dziejach tego bohatera miała być jednocześnie opowieścią ramową dla całej mitologii. W różnych okresach powstawania legendarium związane z tą postacią koncepcje ulegały znaczącym zmianom, zmieniał się także okres historyczny, z którym ów „mediator” miał łączyć. Jego imię także się zmieniło, podobnie jak tło, w którym go osadzono – do tego stopnia, że można nawet mówić o dwóch osobnych postaciach. Tak czyni Christopher Tolkien, rekonstruując z notatek i szkiców ojca dwie osobne historie – Eriola i Ælfwine. Zostało to opisane w ostatnim rozdziale Księgi Zaginionych Opowieści (KZO). W wersji anglojęzycznej The Book of Lost Tales składa się z dwóch tomów, będących odpowiednio pierwszą i drugą częścią cyklu The History of Middle-earth [Historia Śródziemia]. W wydaniu polskim podział jest inny – KZO ma trzy tomy, więc rzeczony rozdział znajduje się w trzecim. Zachęcam wszystkich zainteresowanych do sięgnięcia po ten tekst. Jednak biorąc pod uwagę to, że KZO po polsku jest obecnie raczej trudno dostępna i bez wątpienia nie jest równie dobrze znana jak Silmarillion, nie mówiąc już o Hobbicie i Władcy Pierścieni, przedstawię tutaj ogólny zarys dziejów tych dwóch postaci. Zobaczymy zatem, jak Tolkien wyobrażał sobie ów łącznik, pomiędzy swoim legendarium, a czasami znacznie nam bliższymi pod względem czasowym. Dla samego Tolkiena były one również bliskie z tego powodu, że jako filolog był głęboko zainteresowany literaturą z tego okresu – z czasów anglosaskich – a także językiem staroangielskim. Dzięki wprowadzeniu Eriola i Ælfwine jego opowieści stają się w znacznie wyraźniejszy sposób tym, czym chciał je uczynić – miał to być zbiór „mniej lub więcej powiązanych ze sobą legend, począwszy od tych największych, kosmogonicznych, aż do poziomu romantycznej baśni – te większe miały być oparte na mniejszych, pozostających w kontakcie z ziemią, a mniejsze miały czerpać chwałę z rozległego tła tamtych – który mógłbym zadedykować po prostu: Anglii, mojemu krajowi” (z listu do Miltona Waldmana).

Ostrzeżenie: Od tego momentu będą się pojawiały spoilery, zdradzające pewne wydarzenia z Księgi Zaginionych Opowieści, szczególnie z ostatniego jej rozdziału. W mniejszym stopniu będą również wspominane elementy fabuły Silmarillionu. W drugiej części tego artykułu znajdą się ponadto spoilery z nieukończonej powieści Tolkiena The Notion Club Papers, którą znaleźć można w Sauron Defeated [Sauron pokonany], 9. tomie The History of Middle-earth.

Richard Doyle, “Bitwa pod Ashdown” (Wikimedia Commons).
Księga Zaginionych Opowieści

W kontekście tych słów może się wydać dziwnym, że pierwszy z tych bohaterów, Eriol, wcale nie pochodzi z Anglii, lecz przyglądając się jego losom, z łatwością będziemy mogli zauważyć jak głęboko związana jest ta postać z tym krajem, z samymi jego narodzinami. Nim jednak do tego przejdziemy, warto opowiedzieć pokrótce o pewnych różnicach pomiędzy legendarium Tolkiena na wczesnym etapie jego rozwoju (KZO) a fazą, która przedstawiona jest w późniejszym  Silmarillionie. W KZO nie ma jeszcze tego, co później otrzyma nazwę Drugiej, Trzeciej i Czwartej Ery, nie ma zatem także Hobbita oraz Władcy. Jest tylko okres znany potem jako Pierwsza Era, a same opowieści kończą się mniej więcej tam, gdzie w Silmarillionie pokonany zostaje Morgoth, który zostaje wypędzony z Ardy w Pustkę. (Warto jednak pamiętać, że i wcześniejsza historia nie jest identyczna).

W wyjściowym punkcie historii Eriola wojny elfów z Morgothem również się zakończyły. Jest już po wyprawie Berena i Lúthien, tragicznych dziejach Túrina i upadku Gondolinu. Jednak obalenie Morgotha nie dokonuje się w ten sam sposób. W Silmarillionie dzięki Eärendilowi i Elwindze Valarowie wysyłają ogromną armię na pomoc elfom i ludziom w Beleriandzie. W KZO elfowie z Błogosławionego Królestwa również udają się na pomoc pobratymcom ze Śródziemia (tutaj nazywanego „Wielkimi Krainami”), jednak bez zgody Valarów, a wręcz wbrew ich woli – z tego powodu nie mogą później powrócić. Melko (tak nazywa się w tej wersji Morgoth) zostaje pojmany i związany, a więzieni przez niego Noldoli (Noldorowie) zostają uwolnieni. Następnie elfowie z Valinoru i Noldoli osiedlają się na Samotnej Wyspie, Tol Eressëi, położonej na morzu pomiędzy Valinorem a Wielkimi Krainami, gdyż na zachód wrócić nie mogą z powodu nieposłuszeństwa.

Tymczasem Melko zostaje uwolniony z pęt dzięki swojemu słudze Tevildowi, który przegryza więzy (Tevildo, ogromny kocur, to w tych wczesnych opowieściach odpowiednik Saurona). Mroczny Władca potajemnie udaje się na Tol Eressëę i zaczyna siać wśród elfów niepokój, próbując poróżnić poszczególne plemiona. Wieści o tym docierają do Valarów, ci jednak nie chcą interweniować. Jednak jeden z nich, Tulkas, zaciekły wróg Melka, wysyła na miejsce swojego syna Telimektara (Valarowie mają tutaj dzieci, pomysł ten później zostaje porzucony). Telimektarowi pomaga Ingil, synowi Inwëgo, króla elfów (później staje się on Ingwëm, władcą Vanyarów i Najwyższym Królem Wszystkich Elfów). Udaje się im wyśledzić Melka, jednak gdy podejmują próbę jego pojmania, przeciwnik ucieka i zaczyna się wdrapywać na sosnę. Drzewo okazuje się zaczarowane i im wyżej Melko się wdrapuje, tym wyżej sosna rośnie. W końcu Melko przeskakuje z jej wierzchołka na niebo, a w pogoń za nim ruszają dwaj bohaterowie. Obrazem Telimektara staje się gwiazdozbiór znany dziś jako Orion, zaś Ingil staje się Nielluinem (Pszczołą Lazurową), czyli towarzyszącą Orionowi gwiazdą zwaną Syriuszem. Mamy tu zatem do czynienia z mitem astronomicznym, a los Ingila „co wciąż błyszczy jesienią i zimą blisko stopy, Telimektara, syna Tulkasa” przypomina znane z mitologii greckiej przypadki, gdy po śmierci heros trafia na nieboskłon. Pojawia się również przepowiednia o tym, że diamenty w pochwie miecza Telimektara poczerwienieją, gdy bliski już będzie koniec świata (chodzi tu zapewne o gwiazdy tworzące asteryzm Miecz Oriona).

Sosna, po której wspiął się Melko, zostaje ścięta, żeby Mroczny Władca nie był w stanie powrócić (w Silmarillionie Valarowie wyrzucają Morgotha w Pustkę, więc efekt jest w zasadzie ten sam), może on jednak działać za pośrednictwem ludzi, a w Wielkich Krainach wciąż zamieszkują służące mu niegdyś nikczemne istoty, w tym orkowie. Wśród gwiazd Melko popełnia jeszcze jeden zły czyn – sprawia, że kierująca słońcem Urwendi (później: Ariena) wypada ze słonecznego okrętu i spada do morza, gdzie według jednej wersji ginie, a w innej zostaje uwięziona przez Móru, którą Christopher Tolkien identyfikuje z Ungweliantą (pajęczycą Ungoliantą). W ten sposób wyjaśnione zostaje, dlaczego słońce traci swoją magię i elfowie od tej pory wolą światło księżyca.

Christian Krohg, “Leif Erikson odkrywa Amerykę” (Wikimedia Commons).
Eriol Wędrowiec

Mija dłuższy czas, gdy elfowie wciąż mieszkają na Tol Eressëi, i na scenę wkracza Eriol, a w zasadzie Ottor, bo tak brzmi jego pierwotne imię. Bohater mieszka gdzieś na kontynencie europejskim, przypuszczalnie w południowej Jutlandii, na półwyspie Angeln, pomiędzy Zatoką Flensburską na północy i zatoką Schlei na południu. Jego ojciec, Eoh (staroang. „koń”) ginie z ręki swojego brata Beorna, w innej wersji zwanego Hasenem z Isenóry („żelaznego brzegu”). Postać tego Beorna nie ma raczej żadnego związku ze zmiennoskórym z Hobbita. Ottor ucieka na Heligolandię, czyli Helgoland, wyspę na Morzu Północnym. Żeni się tam z kobietą o imieniu Cwén, z którą ma dwóch synów. Budzi się w nim tęsknota za morzem i wiele podróżuje, zyskując sobie przydomek Wǽfre, czyli „niespokojny, wędrujący”. Po śmierci żony żeglarz wyrusza na wielką wyprawę. Jego synowie zostają i z czasem udaje im się pomścić dziadka.

Ottorowi udaje się dopłynąć na Tol Eressëę, gdzie elfowie przyjmują go przyjaźnie. Tam poznaje dawne dzieje elfów, ludzi i „bogów”, czyli Valarów. Opowiada im o Wódenie, Þunorze i Tíwie (w języku staronordyjskim odpowiadają im Óðinn, Þórr i Týr), w których jego rozmówcy rozpoznają wspomnienia o Manwëm, Tulkasie i innym Valarze, którego imię zostało zapisana tak niewyraźnie, że Christopher Tolkien nie zdołał go odczytać. Ottor Wǽfre zostaje przez elfów Eriolem oraz „Angolem”, w nawiązaniu do „żelaznych brzegów” jego ojczystej krainy. Historie, których słuchaczem staje się Eriol to opowieści Tolkienowskiego legendarium, które bohater następnie spisuje w Złotej Księdze. W ten sposób wyjaśnione zostaje dlaczego angielskie przekazy o elfach są prawdziwe, podczas gdy legendy irlandzkie i walijskie „plotą o nich głupstwa niestworzone”. Na Tol Eressëi Eriol żeni się z elfką Naimi, którą języku staroangielskim nazywa Éadgifu, kuzynką Vairë (która tutaj jest elfką, nie jedną z Valier, jak później). Rodzi się im syn, który otrzymuje imię Heorrenda.

Istnieje kilka wersji dalszych losów Eriola, w jednej z nich umiera na Tol Eressëi przed kolejnymi znamiennymi w skutki wydarzeniami, w innej ich dożywa. Dochodzi powiem do wybuchu buntu elfów, którzy wciąż mieszkają w Wielkich Krainach (Śródziemiu-Europie), przeciwko ludziom i orkom służącym Melkowi. Elfowie z wyspy pragną wesprzeć pobratymców. W tym celu Tol Eressëa zostaje oderwana od morskiego dna w miejscu daleko na zachodzie, gdzie do tej pory się znajdowała, z dala od wszelkich lądów. Nie podoba się to Ossëmu (który w Silmarillionie jest Majarem, tu zaś Valarem), który wśród jej korzeni ukrył swoje skarby. Próba zawrócenia płynącej wyspy kończy się oderwaniem znacznego jej kawałka, który staje się wyspą Íverin. Tak wyjaśnione zostaje pochodzenie Irlandii.

Tol Eressëa ostatecznie zostaje „zacumowana” znacznie bliżej wybrzeży Europy i staje się Wielką Brytanią. Elfowie z wyspy lądują na kontynencie i toczą bitwę na przylądku Rôs (być może Półwysep Bretoński). Przegrywają i zostają zmuszeni do wycofania się z powrotem na wyspę. W ślad za nimi źli ludzie oraz orkowie przypuszczają inwazję. Eriol jest świadkiem ostatecznego starcia w Bitwie na Wrzosowisku Dachu Świata, którą elfowie przegrywają i odchodzą. Bohater zapisuje ostatnie zdania w Złotej Księdze, która zostaje następnie złożona w domu elfickiego mędrca Gilfanona w Tavrobel. W jednej z wersji klęsce winny jest sam Eriol, który chcąc przyspieszyć powrót elfów na kontynent wbrew woli władczyni wyspy, elfki Meril, wrócił z synem do Wielkich Krain i rozpowiadał szeroko o „Wielkiej Wyprawie” elfów z Tol Eressëi mającej na celu pokonanie stronników Melka. Przedwczesna próba ich pokonania doprowadziła do porażki i zajęcia samej Tol Eressëi. Odkąd wyspa znalazła się tak blisko brzegów Europy, najeżdżały ją kolejne ludy, w tym „Guiolin” i „Brithonin” (Brytowie), a także Rúmhothowie, czyli Rzymianie.

Andreas Achenbach, “Strome wybrzeże Helgolandu” (Wikimedia Commons).
Hengest, Horsa i Heorrenda

Jakiś czas po śmierci Eriola ma miejsce kolejna udana inwazja na wyspę, na czele której stoją synowie bohatera, którzy w międzyczasie zostali oni wielkimi przywódcami wśród swojego ludu. Byli to Hengest i Horsa, towarzyszył im także Heorrenda. Teraz związek z „narodzinami Anglii” staje się jasny – według średniowiecznych źródeł, takich jak Historia kościelna ludu angielskiego świętego Bedy Czcigodnego czy Kronika anglosaska,  imiona Hengest i Horsa nosili wodzowie Anglów, Sasów i Jutów podczas podboju Brytanii. J.R.R. Tolkien jest autorem książki Finn and Hengest. The Fragment and the Episode, poświęconej pojawiającej się w Beowulfie opowieści, w której występuje Hengest, oraz krótkiemu fragmentowi poematu, który najwyraźniej opisuje te same wydarzenia, które Tolkien próbuje zrekonstruować. Więcej na temat Hengesta możecie przeczytać w tekście o anglosaskich inspiracjach dla Shire’u i Rohanu. W historii Eriola i jego synów, widzimy jak Tolkien chciał za ich pośrednictwem połączyć mityczną przeszłość, o której opowiadają elfowie, z czasami historycznymi – z migracją Anglów (których wcześniejsze siedziby kronikarze umiejscawiają w Angeln, skąd pochodzi także Eriol), Sasów oraz Jutów.

Na Tol Eressëi, która teraz jest Wielką Brytanią, Hengest osiedla się tam, gdzie niegdyś wznosiło się miasto elfów Kortirion. Jego siedziba staje się z czasem znana jako Warwíc (Warwick). Horsa zamieszkuje w Oxenaford (Oksfordzie), dawniej elfickim Taruithorn. Heorrenda osiada w Tavrobel, gdzie jego ojciec złożył spisaną w staroangielskim Złotą Księgę zawierającą przekazy o elfach. Pojawia się nowa nazwa tego miejsca – Gréata Haegwudu, czyli dzisiejsze Great Haywood w Staffordshire, gdzie przez pewien czas mieszkali J.R.R. Tolkien i jego żona Edith. Christopher Tolkien odnotowuje, że imię Heorrenda nosi pieśniarz ze staroangielskiego wiersza Déor, w którym tytułowy pieśniarz żali się, że jego miejsca na dworze zajął właśnie Heorrenda.

Później jednak Tolkien odszedł od postaci Eriola i od pomysłu, że Samotna Wyspa, Tol Eressëa, z jego legendarium ma się stać Wielką Brytanią, a ziemie zamieszkane niegdyś przez elfów Anglią. Jak się przekonamy, nie oznacza to wcale, że porzucił sam zamiar połączenia swoich opowieści osadzonych w „mitycznej prehistorii” z okresem nam bliższym.

Ciąg dalszy nastąpi…

***

Wszystkie cytaty z Księgi Zaginionych Opowieści podane zostały za przekładem Radosława Kota, a fragment lisu J.R.R. Tolkiena do Miltona Wildmana pochodzi z tłumaczenia Angieszki Sylwanowicz.

¹ Powyższa historia manuskryptu Beowulfa oparta jest głównie na opisie ze strony The British Library.

-->

Bluetiger

Zainteresowania: Legendarium J.R.R. Tolkiena; twórczość George'a R.R. Martina; historia i literatura - zwłaszcza średniowieczna - Wysp Brytyjskich i Skandynawii; mitologie i języki. Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą wkraść się błędy.

Kilka komentarzy do "Zaginiona Opowieść: Kiedy elfowie żyli w Anglii (część pierwsza – Eriol)"

  • 19 lipca 2020 at 17:49
    Permalink

    Dzięki za świetny tekst. Szkoda, że Tolkien nie dokończył swoich dzieł, a tym bardziej szkoda pomyśleć ile straciliśmy dzieł i informacji z historii Słowian, wraz z utratą mitologii słowiańskiej. Generalnie historia polaków zaczyna się w X w. gdy nagle pojawiają się pierwsi piastowie.

    Reply
    • 20 lipca 2020 at 10:55
      Permalink

      Oczywiście, że szkoda, że nie ma nic pewnego z wierzeń Słowian, wszystko to hipotezy, ale trzeba wspomnieć, że możliwe jest, że wierzenia Słowian były tak prymitywne, że nie było czego zapisywać. W końcu Słowianie stworzyli Państwo Wielkomorawskie w IX w., potężny organizm polityczny. Tam przybyli św. Cyryl i św. Metody. Mimo to, również tam nie ma większych źródeł o religii przedchrześcijańskiej. O religii Słowian najwięcej wiadomo z terenów Połabia, z znacznie późniejszego okresu. Może więc Słowianie nie mieli ukształtowanego panteonu bóstw czy mitów?

      Reply
      • 25 lipca 2020 at 21:41
        Permalink

        Wierzenia nordyjskie zapewne też nigdy nie były tak ujednolicone jak u Snorriego Sturlusona w “Eddzie poetyckiej”… Dr Jackson Crawford ciekawie opowiada o tym, że sama idea spójnego “kanonu” pochodzi z czasów późniejszych i mogła być skutkiem wpływów chrześcijańskich. Wcześniej prawdopodobnie było tak, że konkretne bóstwa mogły być popularne w jednym regionie, a gdzie indziej nie odgrywały większej roli. Poszczególne opowieści miały też liczne wersje. Dopiero później autorzy tacy jak Snorri usiłowali jakoś to wszystko razem połączyć, żeby powstał w miarę spójny zbiór. W jednym miejscu Sturluson przedstawia listę bogów i widać, że bardzo się stara, żeby było ich dwunastu… Są tam: Thor, Njord, Frej, Tyr, Bragi, Heimdall, Vidar, Vali, Ullr, Forseti, Loki i Hoenir.

        Na liście brakuje kilku postaci, które w zachowanych opowieściach odgrywają znaczącą rolę, są za to bardzo mgliste osoby, na przykład Hoenir, który pojawia się w jednej wersji mitu o początku świata (w innej zastępuje go niejaki Vili) i jest wymieniony jako towarzysz Odyna i Lokiego podczas wędrówki, z której wyniknie sprawa z pierścieniem Andvariego. A według jednej z teorii Ullr to wcześniejsze imię Heimdalla (co wyjaśnia, dlaczego nie ma toponimów zawierających imię Heimdalla, za to nazw z imieniem Ullra jest mnóstwo, choć w zachowanych mitach nie jest on kimś ważnym). Snorri nie wymienia też tutaj Odyna, Baldra i Hodra…

        Lista bogiń też jest “podejrzana”, według części badaczy zachodzi podejrzenie, że duża ich liczba to nie żadne osobne postaci, tylko po prostu inne imiona lub przydomki lepiej znanych bogiń, np. Frigg i Frei. Wymienione są tam: Frigg, Saga, Eir, Gefjun, Fulla, Sjofn, Lofn, Var, Vor, Syn, Hlin, Snotra, Gna, Freja, Sol i Bil.

        Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków