
Turbosłowianie… Wszyscy znamy ich jako głosicieli mitu Wielkiej Lechii, tajemniczego słowiańskiego imperium (zbudowanego – rzecz jasna – przez proto-Polaków), które od drugiego tysiąclecia p.n.e. zajmowało znaczne obszary Europy i Azji. Wiemy, że zwolennicy turbosłowianizmu posługują się wybiórczą interpretacją źródeł historycznych, pseudojęzykoznawstwem, ignorowaniem ustaleń nauki, a nawet zwyczajnym fabrykowaniem „dowodów”. Rozumiemy, iż turbosłowianizm nieprzypadkowo wiąże się z silnymi tendencjami nacjonalistycznymi, oraz podejrzanie zalatującym kremlowską narracją panslawizmem. O tym, że nie istnieją słowiańskie runy starsze od pisma fenickiego, o tym, iż to nie nasi przodkowie budowali piramidy i wreszcie o tym, że pochodzenie europejskich nazw geograficznych nie jest tak naprawdę słowiańskie, też już wszyscy wiemy. A kto nie wie, powinien zapoznać się z moim tekstem o Imperium Lechitów.

Ale dziś chciałem odkryć przed Wami prawdę straszliwą. Otóż Imperium Lechitów nie jest polskim wynalazkiem. I nie chodzi mi nawet o to, że istnieją inne teorie spiskowe gloryfikujące przeszłość danego narodu lub grupy etnicznej, absurdalnie przerysowane mity o ich starożytności i potędze, odrzucające ustalenia historiografii. Fakt, są ich masy – mamy afrocentryczne teorie przypisujące Afrykanom zdobycze cywilizacji egipskiej i greckiej (a czasem wprost czyniące czarnoskórych mieszkańców Afryki przybyszami z kosmosu); mamy hiperboreizm łączący ezoteryzm, okultyzm i supremacjonizm białych nacjonalistów; swoje wersje Wielkiej Lechii produkują Ormianie, Rumuni, czy nawet Turcy (najwyraźniej prawdziwa historia sięgająca VI w. n.e. i władanie jednym z największych imperiów w historii ludzkości to za mało na ambicje niektórych przedstawicieli tego narodu). Ale ja chcę przed Wami odkryć prawdę jeszcze trudniejszą do przełknięcia. Otóż Wielka Lechia to tak naprawdę spolonizowana i odchudzona z najbardziej fantastycznych elementów wersja mitu rosyjskiego. Co więcej, ów mit rosyjski w ostatnich latach zdobył sporą popularność… w Stanach Zjednoczonych.
Zaginiona Tartaria
Wyobraźcie sobie starożytną Tartarię – lśniącą utopię zagubioną w piaskach czasu i wymazaną przez złowrogich manipulatorów historii. Wiecie, tych przedstawicieli – jak to zgrabnie nazywają rosyjscy antysemici – narodowości prawniczej. Według teoretyków spiskowych Tartaria nie była zwykłą cywilizacją, lecz absolutną potęgą technologiczną i kulturową, wyprzedzającą swoje czasy o całe wieki (jeśli nie tysiąclecia). Ot, to taka Atlantyda na sterydach, z domieszką steampunku, szczyptą niemal pozaziemskiej technologii i zamiłowaniem do architektury w stylu klasycystycznym (do tego jeszcze wrócimy). Zapomnijcie przy tym o paliwach kopalnych – mieszkańcy Tartarii czerpali „darmową energię” z eteru za pomocą misternie zaprojektowanych kopuł i anten. Każdy dom miał ogrzewanie promieniowe, elektryczne światła i różne inne cuda.
A ludzie? Mieszkańcy Tartarii byli wysocy, promienni, być może nawet olbrzymi wzrostem (bo każda dobra teoria spiskowa potrzebuje gigantów). Byli dobroduszni, pokojowi i mądrzy. No, wiadomo – jak to Rosjanie.

Oczywiście taka wspaniała cywilizacja nie mogła przetrwać – i to nie z powodu naturalnych katastrof, ale przez spisek. Według teoretyków mroczne elity – zazdrosne o wielkość Tartarii i niechętne do dzielenia się jej sekretami – wymazały ją z historii. Zorganizowały „błotny potop”, aby dosłownie pogrzebać centralny region tego hyper-państwa (i na zawsze skazać Rosję na brak porządnych, asfaltowych dróg). Miasta zostały zasypane, zapisy zniszczone, a Tartarię zmieciono pod dywan, zastępując ją nudną narracją o wędrówkach ludów czy kulturach identyfikowanych po tym, jakie garnki sobie lepiły.
Odkrywcy prawdziwej historii
Jak już wspomniałem teoria o Wielkiej Tartarii jako zapomnianej, wymazanej z historii cywilizacji ma swoje korzenie w Rosji, gdzie po raz pierwszy zyskała szerszą popularność. Pierwsze elementy tej narracji pojawiły się w pracach Anatolija Fomienki w latach 70. i 80. XX wieku, w ramach jego „nowej chronologii”. Fomienko, matematyk i pseudohistoryk, twierdził, że wiele wydarzeń i postaci historycznych zostało celowo przekształconych, a nawet sfabrykowanych, co miało rzekomo zakryć prawdziwy przebieg dziejów. W jego wizji Tartaria po raz pierwszy odgrywała kluczową rolę jako potężne imperium, które zostało świadomie usunięte z oficjalnych kronik przez zachodnich historyków.
W późniejszych latach teoria ta została rozwinięta i wzbogacona przez rosyjskiego mistyka i okultystę, Nikołaja Lewaszowa. W jego interpretacji Tartaria była utożsamiana z „prawdziwą Rosją”, której dziedzictwo zostało zniszczone przez wrogie siły zewnętrzne. A dodajmy, że granice tego rosyjskiego państwa rozciągały się daleko poza jakieś minimalistyczne koncepcje Wielkorosji, Małorosji i Białorusi. To było coś więcej niż te pół Europy ze snów naszych imperialnych Lechitów, którzy widzą mocarstwo od Łeby po Ural.
Otóż mieszkańcy Tartarii rzekomo władali ziemiami od Europy Zachodniej po Japonię, od koła podbiegunowego po Półwysep Arabski, Indie i Filipiny (Oczywiście włącznie! W końcu ktoś tych dzikich Chińczyków czy Hindusów musiał cywilizacji uczyć, ktoś też pokazał Egipcjanom, jak budować piramidy). Tacy byli gieroje, że dosłownie pół świata podbili. A w Ameryce i Afryce mieli swoje kolonie.
Cywilizacja świeżo zaginiona
Ktoś powie teraz pewnie, że jakkolwiek jest to rzecz dziwna i śmieszna, to zrozumiała. To próba odpowiedzi na poczucie rosnącej przepaści między Rosją a Zachodem, idiotyczny sposób na „pokrzepienie serc”. I rzeczywiście – jak wspomniałem wcześniej – mamy przecież takich mistycznych teorii o wielkich imperiach sporo. Ale uwierzcie mi, Rosjanie kasują wszystkich. Oszaleli biali supremacjoniści uważają, że Hiperborea istniała w epoce brązu. Podobnie sądzą fani Atlantydy. Turbosłowianie spod znaku Wielkiej Lechii widzą krach swego państwa w średniowieczu. Natomiast miłośnicy Tartarii twierdzą, że to hipermocarstwo istniało… aż do XIX wieku. Katastrofa, która miała unicestwić miasta Tartarii nastąpiła na początku tego stulecia, co zresztą pozwoliło Napoleonowi wyruszyć na Rosję, by zetrzeć pozostałe ślady wielkiej cywilizacji. A cała ludzka historia została zafałszowana, by ten fakt ukryć i Rosjan pognębić. Ba, nawet I i II wojna światowa wybuchły tak naprawdę po to, aby Rosjanie nie odkryli prawdy. A liczne bombardowania służyły niszczeniu pozostałości Tartarii.
Jak się bowiem okazuje, Tartarianie zbudowali nie tylko piramidy czy Wielki Mur Chiński (który miał powstrzymywać napór Chińczyków, dopóki Rosjanie ich nie podbili). Zawdzięczamy im także Biały Dom, wieżę Eiffla i praktycznie każdy budynek w stylu klasycystycznym i neoklasycystycznym (aż po nurt łączący klasycyzm z barokiem zrodzony w École des Beaux-Arts). Dopiero późniejsza architektura to zdobycze innych nacji. Ponadto Tartarianom należy przypisać wszystkie wysokie wieże z iglicami. To były ich urządzenia do pozyskiwania darmowej energii.
Twarde dowody
No dobrze, troszkę się teraz pośmialiśmy, więc pora przedstawić dowody. A jest ich kilka. Na przykład istnieją stare mapy, które opisują część współczesnej Rosji (najczęściej step na południe od Moskwy) jako Tartarię. Odniesienia do takiej krainy znajdują się też w wielu europejskich tekstach z XVI, XVII i XVIII wieku. Co jest prawdą. Termin Tartaria (powstały zresztą jako błąd zapisu, pierwotnie miał wskazywać na krainę, z której pochodzili Tatarzy) był po prostu określeniem regionu geograficznego obejmującego znaczną część stepu, nie nazwą państwa czy cywilizacji. A przynajmniej tak twierdzą przedstawiciele sami wiecie jakiej nacji…
Kolejnym dowodem mają być rzekome pozostałości wielkiego, błotnistego potopu, który zniszczył miasta Tartarii. Otóż wiele starych budynków ma partery poniżej poziomu ulicy, albo wprost warstwę architektury poniżej aktualnego poziomu zabudowy. Jak to wytłumaczyć inaczej niż lawinami błota? To znaczy można próbować, twierdząc, że wszystkie miasta stopniowo się wypiętrzają, zwłaszcza po pożarach. Skrajnym przypadkiem jest to, co stało się po wielkim pożarze Seattle z 1889 roku. Na miejsce zwieziono tak wiele ziemi, że odbudowane w XX wieku budynki miały parter średnio o 3,7m wyżej niż przed pożarem. Ale nie wszyscy dają temu wiarę.
No i w końcu mamy dowód ostateczny, który odbija się aktualnie szerokim echem w amerykańskim internecie, odpowiadając za wzrost popularności tej teorii spiskowej. Spójrzcie na fotografie zamieszczone poniżej, przedstawiające – odpowiednio – fragmenty Chicago i San Francisco.
Czy dacie wiarę, że te majestatyczne, marmurowe budowle zostały celowo rozebrane? Jakiż inny cel mógł przyświecać kulturowym wandalom, którzy niszczyli architektoniczne dzieła sztuki, jeśli nie taki, iż chcieli ukryć prawdę o historii? Cóż… może to nie były tak naprawdę marmurowe budowle, tylko tymczasowe gipsowe dekoracje powstałe przy pawilonach wystaw światowych (mających miejsce w Chicago w 1893 i w San Francisco w 1915)? Zdania są podzielone.
Ale tak naprawdę, to nie, przynajmniej nie wśród ludzi, którzy wciąż utrzymują kontakt z rzeczywistością. Teoria o Wielkiej Tartarii bez wątpienia zasługuje na miano jednej z najbardziej pomylonych teorii spiskowych w historii ludzkości. Jej zwolennicy łączą błędne interpretacje map i nazbyt bujną wyobraźnię, tworząc wizję globalnego imperium przekraczającą wszelkie granice absurdu. I nie mają nawet na tyle rozumu, by rezultaty swoich fantazji ukryć w starożytności czy średniowieczu. Nie, ich Tartaria trwała do nowożytności. I w sposób prawdziwie surrealistyczny połączyła pseudonaukę, manię wielkości i nacjonalistyczną paranoję. No i pewnie nie jest ostatnim tego rodzaju fenomenem, jaki zdobędzie popularność w internecie.
„swoje wersje Wielkiej Lechii produkują Ormianie, Rumuni, czy nawet Turcy”
Zdaje się, że wszystkie zakompleksione nacje, które na jakimś etapie historii przeżyły moment wielkości (lub nie) mają swoją alternatywną turbo-historię 🙂 Siłą rzeczy w wymyślaniu, przepraszam – w odkrywaniu ukrytej prawdy, przodują więc przedstawiciele narodów wschodniej Europy i Bałkanów. „Nasi” tylko walczyli z Aleksandrem Wielkim ale już np. tacy Chorwaci byli Hurytami, którzy mieli swoje państwo na Bliskim Wschodzie 1500 lat p.n.e. To jest rozmach! Chociaż przyznaję, że nawet to blednie przy Tartarii 🙂
Każdy naród, który istnieje lub istniał ma w swojej historiografii mit założycielski i dopisywał historię żeby nadać sobie większe znaczenie. To że jako przedstawiciel narodów wschodniej Europy czujesz się zakompleksiony jest przykre, ale proszę Cię nie wrzucaj nas razem do jednego worka.
„Każdy naród, który istnieje lub istniał ma w swojej historiografii mit założycielski”
Obawiam się, że alternatywna turbo-historia nie mieści się w szerokim pojęciu „mitu założycielskiego” 🙂 Mitem założycielskim to może być mit o „chrzcie Polski” w roku 966 albo o bitwie pod Grunwaldem jako batalii z niemiecką nawałnicą albo ten o „cudzie nad Wisłą”. Mit funkcjonuje w powszechnej świadomości, bywa wykorzystywany politycznie ale jest raczej upiększeniem, przeinaczeniem prawdy historycznej a nie kompletnym kłamstwem, wymysłem ani wyssaną z palca bzdurą.
Niestety też ale wszystkie tego typu absurdalne wydumki o jakich słyszałem to domena narodów, które historii starożytnej nie miały lub też być może miały ale jest ona jedną wielką niewiadomą, stąd mistrzami w tworzeniu takich bujd są właśnie Słowianie, w tym Polacy 🙂
Chrzest Polski był w 965
Chyba czytałem, że dział się etapami i wskazanie pojedynczej daty ma rolę głównie ustanowienia symbolu
Chrzest bez względu na to czy był w 965 czy w 966 dotyczył władcy, jego rodziny i najbliższego otoczenia a nie kraju. Aha, byłbym zapomniał – w 965/966 nie było czegoś takiego jak „Polska”. Był obszar pod kontrolą silnej ekipy z dzisiejszej Wielkopolski, której szef czerpał zyski z dostarczania ludzkiego towaru do Pragi 😉
Bzdura. Oczywiście, że było coś takiego jak „Polska”. Nie w sensie politycznym, państwa, jak go dzisiaj rozumiemy, ale obszaru zamieszkanego przez plemię Polan. Geografia nie jest wymysłem dzisiejszych czasów. Powtarzasz też modne bzdury o tym niby rozbuchanym handlu niewolnikami w państwie pierwszych Piastów. Po którym jakimś cudem nie zachowały się żadne zapiski handlowe ani wzmianki historyczne. Pedagogika wstydu zawsze na propsie, co?
Chyba ogólnie zachowało się na tyle mało źródeł, i to rozproszonych, że tworzy to pokusę nadinterpretowania tego co jest – i to w każdą stronę? W ten sposób mamy dużo alternatywnych mitów założycielskich dla różnych szkół interpretacyjnych? Bo niektóre rzeczy które wpajano nam prlowskimi podręcznikami też były mocno naciągane. Lubię muzea etnograficzne i czytanie opisów na tabliczkach, te mikrohistorie mają punktową dużą dokładność – ale stworzone na podstawie wielu z nich uogólnienia robią się czasem nieco bajkowe.
Nazwa „Polska” pojawia się w łacińskich źródłach pisanych jeszcze przed rokiem 1000. Za Bolesława Chrobrego jest już powszechnie używana. Można więc przyjąć, że pojawiła się wraz z pojawieniem się organizmu państwowego zbudowanego przez pierwszych Piastów. Jest państwo, jest nazwa. Dziwnym byłoby uważać, że jest Ruś, Morawy, Węgry, a tylko Polski nie ma.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Etymologia_nazwy_Polska#Pierwsze_u%C5%BCycie_s%C5%82owa_%E2%80%9EPolska%E2%80%9D
@Robert Snow
To bardzo ciekawe. Uwielbiam pracę ze źródłami, choć częściej mam do czynienia z nowszymi. Ale umiem czytać te stare kroje pisma więc może skorzystam z tego że jak widać dużo teraz jest zdigitalizowanych materiałów.
Polska to była wtedy tylko Wielkopolska i ograniczała się właściwie do arystokracji Polan. Polska jako pojęcie który znamy teraz narodziło się później pewnie w czasie rozbicia dzielnicowego
Nie rozumiem o co chodzi z tą pedagogiką wstydu. Gdyby udowodniono na 100 % że Mieszko handlował niewolnikami nie poczułbym się ani trochę gorzej ani lepiej. Ot było minęło. Czy Szwedzi czują wstyd z powodu tego co robili Wikingowie albo jak łupili Europę w XVII wieku ? Raczej nie. Co do handlu niewolnikami to wiemy że Mieszko brał jeńców i osadzał ich u siebie (Thietmar, Gall), miał skądś kupę kasy. Na chrzest kazał wykonać krzyż ze złota o swojej pięciokrotnej wadze. Więc to czy Mieszko brał niewolników i osadzał ich u siebie czy odsprzedawał dalej, jakie ma znaczenie ? Bo dla tych ludzi nie miało raczej żadnego.
Skandynawom inaczej się historia ułożyła. Ich byt ani państwowość nigdy nie były zagrożone z zewnątrz, więc mogą swoją historię traktować lekko. Ale zauważ, że już Anglicy czy Amerykanie mają do tego tematu zupełnie inne podejście, podobne do naszego. Dla takich nacji przeszłość jest ważna. Idź i tłumacz Amerykaninowi, że ci ich ojcowie założyciele to tak naprawdę chciwe gnoje wykorzystujące niewolników. Zobaczysz co ci powie. 🙂
Zależy na jakiego Amerykanina trafię, na Demokratę czy Republikanina. Ogólnie nie ma takiego sporu w krajach gdzie wygrała jedna opcja światopoglądowa. Ja jako centrysta uważam, że lewica bredzi z tym obalaniem pomników a prawica z ich stawianiem. W Polsce niby rządzi prawica (pod względem patrzenia na historię), ale każdy tekst lewicy traktuje jak śmiertelne zagrożenie niezależnie od tego jaka to błahostka. Zresztą my do wszystkiego mamy jakieś dziwnie fanatyczne podejście. Dzisiaj czytam że serial Przesmyk jest zbyt niepoważny jak na tak poważną sprawę. Czyli rozrywka bez kija w d… I to Wyborcza. Jak my się mamy promować skoro dla nas najważniejsze są powaga i patos ?
Trzeba by zacząć od pytania czy dziś w Polsce w ogóle rządzą jeszcze Polacy? Ale to nie miejsce na takie rozmowy.
Błagam nie mów, że wierzysz w wielki spisek albo Tuska Niemca ? Polscy politycy nie różnią się od tych sprzed II wojny światowej i sprzed zaborów (od XVIIIwieku). Ciągle oglądają się na zagranicę i boją się co zachód o nich powie. Dmowski nie był większym patriotą niż którykolwiek z obecnych w sejmie, nie licząc może nie których z lewicy którzy chcą powstania jednego państwa unijnego.
Spisek? Nie. Ale w fakty wierzę. A faktem jest niemiecka pożyczka dla Kongresu Liberalno-Demokratycznego Tuska. Tak jak faktem była moskiewska pożyczka dla partii Millera. Rozliczyli się kiedykolwiek z tego szmalu? To może Niemcy i Ruscy tak z dobrego serca rozdają miliony? Spisek, że u nas uwala się projekt CPK, a taki sam właśnie rusza we Frankfurcie? Kiedyś też wierzyłem, że to tylko nasza tradycyjna głupota i nieudolność. Dziś widzę, że ktoś nam w tym bardzo pomaga. :/
No to ja mam taką teorię, że ostatnio, kiedy w Polsce rządzili Polacy, to było za Piastów. Czyli dość dawno. Potem normą byli władcy z zagranicy (przecież już Jagiełło) lub mocno powiązani z zagranicą. Może z jakimiś drobnymi wyjątkami, które na pewno mi uświadomicie 😉 I te różne zagranice i ich tutejsze stronnictwa scierają się na tym terytorium, wzajemnie manipulują i oskarżają, narzucają to jedne to inne prawa, wpływy, światopoglądy, ogólnie jeden wielki młyn sprzeczności. I z nich, mozolnie, korzystając z pojawiających się okazji, wykuwa się jakiś zmienny kształt, który nazywamy Polską. Z ciągłym marzeniem o byciu rozgrywającym, strachem przed byciem rozgrywanym, i kompletną niemożliwością wyobrażenia sobie siebie jako o równym statusie (nie wyższym ani niższym) z innymi. Na dodatek z różnych stron ten kształt wygląda inaczej i co innego jawi się zagrożeniem, zarówno na poziomie realnym jak symbolicznym. Przez to nie funkcjonuje się tu zbyt łatwo. „Gdzie dwóch Polaków tam trzy różne zdania” 😉 Ale to jest w sumie szansa. Bo nie osiadamy zbiorowo na laurach, pławiąc się w dobrobycie i/lub samouwielbieniu (jak to widuje się w innych państwach), tylko ciągle coś naprawiamy, przerabiamy, wytwarzamy obejścia, łatamy, kłócimy się, itd, ogólnie jesteśmy aktywni. To chyba całkiem niezłe podejście na dzisiejsze skomplikowane czasy 🙂
To nawet nie to, żeby w Polsce koniecznie rządzili Polacy. Pochodzenie nie jest tak ważne. Ważne, żeby rządzili dobrze dla kraju. Litwin Jagiełło był lepszym królem niż Polak Poniatowski. Wielu mieliśmy takich przywódców co tak naprawdę lali na Polskę, bo ich interes był gdzie indziej. Albo wręcz robili za likwidatorów masy upadłościowej.
Dlaczego zatem Aleksander II Macedoński nigdy nie pomyślał podbijać niczego na północ/zachód od swego kraju?
A jeśli nie było czego podbijać?
Na północ próbował król perski Dariusz I Wielki i dostał łomot od Scytów. Próbował też ojciec Aleksandra, Filip II i też nie poszło mu najlepiej. Generalnie na północ od Tracji (która była jeszcze jako tako cywilizowana) byli albo koczownicy, albo gęste lasy zamieszkałe przez wędrujące plemiona. Nie było miast, na których można by oprzeć swoje panowanie. Co do zachodu, to Aleksander Wielki miał planować podbój Italii po powrocie z Indii, ale nie zdążył.
Dzisiaj pierwszy raz usłyszałem o czymś takim jak Wielka Tartaria i to tylko po to żeby się dowiedzieć, że jest równie prawdziwa jak starożytni kosmici albo e-booki od daela.
Z Tartarią są zabawne memy w internetach i to jeszcze sprzed epoki AI, więc tym bardziej bawią fotomontaże na temat cudów technologii XIX wieku. Tu chyba mamy podobny przypadek co hiperboreizm – nieszkodliwy żart internetowy. Wielka Lechia to już insza inszość. Od kiedy książki na jej temat zaczęła wydawać szacowna Bellona, to już przestało być śmieszne.
„szacowna Bellona” już dawno przestała być szacowna…
Część mieszkańców Tartarii jednak ocalała i znalazła schronienie w Polsce. Ba, ma nawet swoje przedstawicielstwo w parlamencie. Szczęść Boże!
Po odpowiedniej dawce płynów tradycyjnie w tej części świata stosowanych do wejścia w stan oderwania od przyziemności, to i w XIX wieku niektórzy mogli te budynki i wynalazki widzieć, i w XXI też pewnie mogą zobaczyć. A kto nie może, ten ma za słabą wątrobę.
Kilka lat temu FB z jakiegoś powodu wrzucił mnie w bańkę turboafrykańską (!). Czego tam nie było! Pomijając czarną supremację w najbardziej karykaturalnej postaci i programową nienawiść do białych i kolonialnej Europy to to była kolekcja takich dziwów, że nasi turbosłowianie spędziliby długie lata na korepetycjach. Ciekawe były też grafiki, bo to czasy sprzed generatorów AI, więc profesjonalne ilustracje mieszały się z ordynarnymi kolażami z Painta 😀
czekamy na tekst o wielikiej cywilizacji w krainie wu, o tym jak to wynaleźli koło i zbudowali piramidy, bo przecież każdy bystry poliniak wie jakiej narodowości byli faraonowie czy ten cały cieśla Ipanienko
Polecam na FB szuropedię, mnóstwo tego typu perełek.
Od siebie polecam „sagę o wolnych ludziach” -wewnętrzne rozgrywki to istna rozrywka. 😛
To ja z takich klimatów „szurskich” polecam
https://youtu.be/b6njNLFhha0?si=mvWlyuPZL2z_9g0b
Mamy tam piosenkę o kosmitach klujących przeciw Rosji!
oprócz nich jest „prowokowanie wojen”, jakieś nawiązywania do Żydów, „martwa woda”.
//odpalcie adblocka jak nie macie żeby to „dzieło” na siebie nie zarabiało
cześć dael, gdzie ebooki?