
Na uczcie weselnej nienawiść Joffreya wobec Tyriona osiąga apogeum. Postanawia upokorzyć wuja przy wszystkich gościach.
Streszczenie
Podczas królewskich zaślubin w Wielkim Sepcie Tyrionowi dokucza nadmiar wina i niedobór snu. Ma ochotę udusić Joffreya, bo domyślił się, że to on zlecił zabicie Brana. Wpadł na to, gdy jego siostrzeniec pochwalił się znajomością valyriańskiej stali. Wyrzuca sobie, że wygadał się, iż zna prawdę. Tymczasem na ramionach panny młodej płaszcz w barwach Wysogrodu zostaje zastąpiony tym w kolorach Casterly Rock. Tyrion ma żal do Sansy, że podczas ich ślubu nie uklękła, by łatwiej podołał tej części ceremonii. Joffrey całuje Margaery, a wielki septon ogłasza ich mężem i żoną.
Gdy orszak weselny wychodzi z septu, witają go wiwatujące tłumy. Mieszkańcy uwielbiają Margaery, bo była żoną Renly’ego, a poza tym jej ród dostarcza żywność. Zdążyli już zapomnieć, że to przez Tyrellów wcześniej głodowali. W drodze powrotnej do zamku Tyrion próbuje zagadywać Sansę, proponując, by odwiedzili Skałę. Czując jej brak entuzjazmu, daje sobie spokój. Zastanawia się więc, gdzie najlepiej wyjechać, gdy za trzy lata Joffrey osiągnie pełnoletność. Po dotarciu na miejsce idą do swoich komnat, by się przebrać. Tyrion wie, że zbliżająca się uczta weselna ma unaocznić całemu Westeros, że potędze sojuszu Tyrellów i Lannisterów nikt się nie oprze. Zresztą Wojna Pięciu Królów już dogorywa. Dorzecze jest już niemal zupełnie opanowane, a wkrótce flota Redwyne’ów wypłynie przeciwko Stannisowi.
Shae pomaga Sansie ułożyć fryzurę pod srebrną siateczką ozdobioną ciemnofioletowymi klejnotami. Prosi Tyriona, by pozwolił jej obsługiwać ich na weselu, ale ten musi odmówić. Gdy wszystko jest gotowe, Tyrion i Sansa ruszają pod salę tronową, by wymienić uprzejmości z różnymi notablami. Widząc, jak wprawna jest w tym jego żona, Lannister dochodzi do wniosku, że nadawałaby się na królową. W pewnym momencie zjawia się lady Olenna. Staruszka chwali jej strój i układa kilka kosmyków, które rozwiał wiatr. Pyta też, czy Sansa chciałaby pojechać z nią do Wysogrodu, lecz ta odpowiada, że musi zostać z mężem.
Gdy goście są już na miejscach, nowożeńcy wjeżdżają do sali konno i zasiadają pod Żelaznym Tronem. Tyrion i Sansa siedzą dość daleko od króla, obok ser Garlana Tyrella i jego żony, Leonette. Joffrey wznosi toast za Margaery i rozpoczyna się wesele. Tyrion podejrzewa, że miłość mieszkańców stolicy do Tyrellów szybko by się skończyła, gdyby głodujący ludzie zobaczyli ucztę złożoną z siedemdziesięciu siedmiu dań. Posiłek umilają zawody minstreli. Pierwszy występuje Hamish Harfiarz, który raczy wszystkich pieśnią o tym, jak Renly wrócił z zaświatów, by odkupić winy, pomagając Joffreyowi. Gra także Deszcze Castamere. Z kolei Collio Quaynis śpiewa po starovalyriańsku pieśń Taniec Smoków o upadku Valyrii, ale mało kto rozumie ten język. W jego repertuarze też znajduje się miejsce dla Deszczów. Tyrion zaczyna żałować, że kazał zamordować Symona Srebrnego Języka. Następnym minstrelem jest Galyeon z Cuy, który ma opiewać Czarny Nurt. W roli złoczyńcy osadzony został Stannis, a bohaterami okazują się dzielny król Joffrey i jego wspaniała matka. Tyrionowi wyrywa się: „Jeśli kiedyś znowu zostanę namiestnikiem, pierwsze, co każę zrobić, to powiesić wszystkich minstreli”, czym rozbawia lady Leonette. Ser Garlan chwali wojenne dokonania Tyriona. Gdy Sansa stwierdza, że wspominane przez Galyeona czyny Cersei są nieprawdziwe, Tyrion radzi jej, by nie wierzyła w pieśni. Nim minstrel dociera do ostatniej, siedemdziesiątej siódmej strofy, cześć gości jest już podpita.

Pijany Joffrey domaga się, by teraz zawodnicy stanęli w szranki. Wjeżdża dwóch karłów przebranych za rycerzy w barwach Baratheonów i Starków, którzy dosiadają psa i świni. Do powszechnego śmiechu nie przyłącza się tylko Sansa. Tyrion zamierza odpowiednio odwdzięczyć się temu, kto wpadł na ten pomysł. Po parodii walki na kopie, Joffrey wskakuje na stół i zaczyna krzyczeć, że to jeszcze nie koniec turnieju i Tyrion ma teraz pojechać na świni. Lannister również wchodzi na stół i zapowiada, że jest na to gotów, jeśli jego siostrzeniec zasiądzie na psie, bo Joffrey to jedyny z obecnych mężczyzn, z którym na pewno sobie poradzi. Wywołuje tym kolejną salwę śmiechu. Król jest wściekły.
Joffrey podchodzi do Tyriona i wylewa na niego swój wielki puchar. Garlan próbuje wyjaśnić królowi, że źle zrobił, ale Tyrion postanawia, że sytuacja nie może się bardziej zaognić. Mówi więc, że Joffrey zamierzał go zaszczycić, dzieląc się z nim winem, ale niestety się rozlało. Joffrey wcale nie chce załagodzić zajścia, mimo namów Margaery, by wrócił na swoje miejsce. Pojawia się Olenna, która zapowiada, że zaraz zaśpiewa Alaric z Eysen. Ma nadzieję, że zagra Deszcze Castamere, bo nie słyszała ich od godziny i nie pamięta tekstu. Joffrey każe Tyrionowi, by służył mu jako podczaszy. Gdy Tyrion schyla się po puchar, król kopie go pod stół. Potem Joffrey życzy sobie, by wuj podał mu już napełniony puchar na kolanach. Tywin wzywa wnuka, by zajął się krojeniem wielkiego pasztetu, który właśnie wwożą. Joffrey chce do tego użyć Wdowiego Płaczu, ale Margaery to odradza, więc król wykorzystuje miecz Ilyna Payne’a. Na widok nieznajomego oręża, Sansa pyta, co stało się z Lodem. Gdy nowożeńcy wspólnie przecinają pasztet, ze środka wylatują gołębie. Służący zaczynają roznosić porcje pasztetu z kremem cytrynowym. Widząc, że Sansa pobladła, Tyrion chce ją zabrać, by zaczerpnęła powietrza. On sam musi się przebrać. Wyjście uniemożliwia im jednak Joffrey, który przypomina wujowi, że ma mu nalewać wina. Tyrion bierze więc puchar, który cały czas stał nieopodal i napełnia go. Upiwszy sporo, Joffrey zabiera się za jedzenie pasztetu Tyriona. Zaczyna znów opowiadać, że Tyrion ma jeździć na świni, ale przerywa mu kaszel. Joffrey próbuje się napić, ale wypluwa wino. Puchar wypada mu z rąk. Margaery zauważa, że się dławi, zaś Olenna zaczyna krzyczeć, żeby ratować króla. Garlan i Osmund Kettleblack rzucają się na pomoc. Mięśnie wokół gardła króla zaczynają sztywnieć. Tyrion wie już, że Joffrey na pewno umrze. W sali nastaje chaos. Joffrey spogląda prosto na Tyriona, który uświadamia sobie, że ma on takie same oczy jak Jaime. Król wyciąga ku niemu rękę i Tyrion zastanawia się, czy to przeprosiny, czy prośba o ocalenie. Nigdzie nie widać Sansy. Lannister podnosi puchar i przygląda się resztkom, po czym wylewa je na podłogę. Margaery płacze. Straż miejska próbuje przywrócić porządek. Tyrion rozważa, czy powinien zniknąć.
Rozlega się wrzask Cersei. Tyrion rusza w kierunku siostry, choć wie, że to nierozsądne. Cersei tuli ciało Joffreya. Podchodzi do niej czarny pies, ale strażnicy go przepędzają. Tywin każe córce puścić zwłoki, ale dopiero rycerze gwardii są w stanie ją od nich oderwać. Wielki septon modli się za duszę króla. Alerie Hightower mówi Margaery, że Joffrey zadławił się pasztetem. Cersei uważa, że został otruty. Rozkazuje zatrzymać Tyriona i Sansę.

Postaci występujące w rozdziale
- Tyrion Lannister
- Sansa Lannister
- wielki septon
- Joffrey Baratheon
- Margaery Tyrell
- Tywin Lannister
- Kevan Lannister
- Mace Tyrell
- Tommen Baratheon
- Loras Tyrell
- Meryn Trant
- Cersei Lannister
- Olenna Redwyne
- Arryk i Erryk (Lewy i Prawy)
- Garlan Tyrell
- Leonette Fossoway
- Addam Marbrand
- Podrick Payne
- Shae
- Gyles Rosby
- Elinor Tyrell
- Jalabhar Xho
- Lancel Lannister
- Alerie Hightower
- Megga Tyrell
- Alla Tyrell
- Orton Merrywather
- Taena Merryweather
- Ellaria Sand
- Oberyn Martell
- Janna Tyrell (prawdopodobnie)
- Jon Fossoway (prawdopodobnie)
- Hamish Harfiarz
- Księżycowy Chłopiec
- Butterbumps
- Collio Quaynis z Tyrosh
- Dontos Hollard
- Galyeon z Cuy
- maester Pycelle
- Grosik (Penny)
- Miedziak (Groat)
- Osmund Kettleblack
- Ilyn Payne
Wspomniani
- Renly Baratheon
- Jaime Lannister
- Sandor Clegane
- Bran Stark
- Eddard Stark
- Robert Baratheon
- Petyr Baelish
- Baelor Targaryen, zwany Błogosławionym
- Stannis Baratheon
- Robb Stark
- Gregor Clegane
- Czarny Walder Frey
- Randyll Tarly
- Daven Lannister
- Forley Prester
- Ryman Frey
- Paxter Redwyne
- Luthor Tyrell
- Symon Srebrny Język
- Selyse Florent
- maester Ballabar
- Alaric z Eysen
- Ralph Buckler
Ważne informacje
- Tyrion doszedł do wniosku, że to Joffrey kazał zamordować Brana Starka. Pamięta, że książę podczas pobytu w Winterfell mówił o wysłaniu psa, by zabić wilka. Joffrey miał jednak świadomość, że nie może wydać takiego polecenia Sandorowi Clegane’owi, więc wyszukał sobie jakiegoś innego człowieka. Zdaniem Lannistera sztylet z valyriańskiej stali zapewne znalazł się wśród królewskiego oręża, które pojechało na Północ, a Joffrey wybrał go, bo choć nie rzucał się w oczy z powodu braku ozdób, był niezwykle ostry. Tyrion nie umie jednak znaleźć motywu swojego siostrzeńca.
- Margaery Tyrell cieszy się sympatią mieszkańców Królewskiej Przystani, którzy jakoś nie pamiętają, że klęskę głodu sprowadził jej ojciec, blokując przepływ towarów z Reach do Krain Korony.
- Tyrion spodziewa się, że kiedyś Joffrey go uśmierci.
- Według Tyriona, Wojna Pięciu Królów wkrótce się zakończy, bo zwolennicy Robba Starka i Stannisa nie mają szans. Po Krwawych Godach Gregor Clegane zdobył Harrenhal, a Mallisterowie skapitulowali przed Czarnym Walderem Freyem. Staw Dziewic i Duskendale kontroluje Randyll Tarly. Wkrótce zacznie się oblężenie Riverrun, w którym wezmą udział siły Davena Lannistera i Forleya Prestera nadchodzące ze Złotego Zęba i dwa tysiące żołnierzy Rymana Freya. Z kolei ze Stannisem ma się zmierzyć flota Redwyne’ów.
- Po raz pierwszy od bitwy publicznie występuje ser Lancel. Odniesione rany bardzo go wyniszczyły – jego włosy stały się białe, bardzo też wychudł.
- Tyrion i Sansa zostają oskarżeni przez Cersei o otrucie Joffreya.
Poniżej pojawiają się informacje z dalszych rozdziałów Nawałnicy mieczy i z kolejnych tomów Pieśni Lodu i Ognia, w tym dotyczące kluczowych wydarzeń.

O różnych sprawach
- Karły występujące na weselu to Grosik i jej brat Miedziak, a towarzyszące im zwierzęta to Śliczna Świnia i pies Zgryz. W najbliższym rozdziale Sansy okaże się, że ich występ zorganizował Littlefinger. Miedziak zginie z rąk człowieka, który spróbuje wyłudzić nagrodę za głowę Tyriona.
Wzmianka o tym, że matka Margaery, Alerie Hightower, ma srebrne włosy, jest powoływana jako argument za tezą, że wśród Hightowerów też występuje ta cecha. Nie wiadomo jednak, czy ten opis oznacza, że Alerie posiwiała, czy też, iż zawsze miała takie włosy. Również kolor włosów młodszej siostry Alerie – Lynesse – nie jest znany. Jej mąż, Jorah Mormont, utrzymuje, że Lynesse jest bardzo podobna do Daenerys, ale trudno powiedzieć, czy chodzi mu też o włosy, i ile w tym w ogóle prawdy. Sprawy nie przesądza również to, że u schyłku życia król Jaehaerys I brał Alicent Hightower za swoją córkę Saerę. Problem pozostaje więc otwarty.
- Jeśli scena, w której do zwłok Joffreya pochodzi czarny pies, którego odganiają strażnicy Tywina, ma jakieś głębsze znaczenie, to pewnie chodzi o to, że jest to symboliczne ostatnie spotkanie z Joffreyem jego dawnego obrońcy – Sandora Clegane’a, który w herbie ma trzy czarne psy.
Kwestie tłumaczeniowe
- Tuż przed atakiem rycerza służącego Rowanom na jednego z Dornijczyków jest mowa o tym, że podano łosinę, ale elk oznacza tu jeleninę.
- Można przeczytać, że „Ser Osmund Kettleblack rozpruł mieczem królewski kołnierz”, ale zdanie oryginału „Ser Osmund Kettleblack ripped open the king’s collar” nie sugeruje, że rycerz uczynił to mieczem.
Komentarz
Lannisterowie dopracowali tę uroczystość w najdrobniejszym szczególe. Wszystko, poczynając od rozsadzenia gości, zostało świetnie zaplanowane. Sprowadzono minstreli, żonglerów, akrobatów, piromantów, komediantów, tańczącego niedźwiedzia i nie wiadomo kogo jeszcze. Nie szczędzono żadnych wydatków. Przygotowano siedemdziesiąt siedem wykwintnych potraw. Lord Tywin chciał, żeby to był „wieczór pełen pieśni i splendoru, mający nie tylko zjednoczyć Wysogród z Casterly Rock, lecz również rozgłosić ich bogactwo i potęgę, jako ostrzeżenie” dla całego Westeros. Ślub Joffreya i Margaery urządzono w pierwszy dzień trzechsetnego roku od Podboju Aegona. Choć tak naprawdę nie było to jeszcze początek czwartego stulecia, miał to być świt nowej ery, w której władza nad Siedmioma Królestwami skupiłaby się w dwóch rodach. A tak naprawdę w rękach jednego człowieka, i to wcale nie tego, na którego skroniach spoczywała korona. Dawny i obecny namiestnik, lord Tywin, zdawał się triumfować na wszystkich kierunkach. Z rywali jego wnuka ostał się jeszcze Stannis, ale ze zdziesiątkowanymi siłami i perspektywą rychłego otoczenia Smoczej Skały przez flotę Redwyne’ów. A jednak – jak szybko fortuna może się odwrócić. Jak wiele może się zdarzyć między ustami a brzegiem pucharu.
Wreszcie, jak bardzo różni się umierający w tym rozdziale niepełnoletni, a już krwawy tyran od swojego rycerskiego obrazu z początku cyklu – człowieka, w którym zakochała się po uszy Sansa Stark. Przez całe życie Joffrey nosił nazwisko Baratheon, ale w tym rozdziale rzuca się w oczy, że w jego otoczeniu już coraz mniej uwagi poświęca się pozorowaniu, że naprawdę kontynuuje on dziedzictwo Baratheonów, i że ktokolwiek tam w ogóle je szanuje. Gdy wielki septon ogłasza wszem i wobec, że małżeństwo królewskiej pary zostało zawarte, mówi o Joffreyu z rodów Baratheonów i Lannisterów. Dziwnym trafem jakoś nikt wcześniej nie mówił o Robercie, Stannisie czy Renlym z rodów Baratheonów i Estermontów, ani o, dajmy na to, Aegonie V z rodów Targaryenów i Dayne’ów, czy Aegonie II z rodów Targaryenów i Hightowerów, a przecież zwłaszcza tym ostatnim nigdy nie brakowało ani znaczenia, ani ambicji. Warto też zwrócić uwagę na to, jakim płaszczem Joffrey okrywa żonę, gdy odbywa się ceremonia przekazania opieki nad nią z rąk ojca w ręce męża. Nie jest to bynajmniej płaszcz w barwach Baratheonów, tylko płaszcz lannisterski, należący wcześniej do Cersei i jej matki Joanny (w przypadku ślubu tej ostatniej obyczaj zamiany płaszczy miał zresztą niewielki sens). Gdyby skupić się na symbolice tych płaszczy, okazałoby się, że Margaery jest przyjmowana do rodu Lannisterów, a nie Baratheonów. Najwyraźniej jednak dla wszystkich dworzan jest i tak oczywiste, że to na Casterly Rock opiera się panowanie Joffreya. Można wskazać jeszcze trzeci przykład obojętności stronników Joffreya względem rodu jego rzekomego ojca. Co gorsza, jest to wręcz przykład jawnego znieważania rodu Baratheonów. Mam tu na myśli scenę walki dwóch „rycerzy”, z których jeden jest przebrany za wojownika Starków, a drugi – Baratheonów. Oznacza to, że w trakcie turnieju-farsy wykpiwane są też barwy samego Roberta, a także Joffreya, gdyby przejmował się tym, że w jego godle wciąż widnieje jeleń, choć i tak już sprowadzony do roli jednego z dwóch zwierząt, bo dodano tam lwa. To jasne, że wystawiona przez Grosik i Miedziaka udawana walka ma przede wszystkim ośmieszyć Robba Starka i Stannisa. Nikt z obecnych nie zastanawia się, że rechoczą też nad barwami panującej dynastii – choć panującej już tylko teoretycznie, biorąc pod uwagę, że Tyrion jest Joffreyowi i wujem, i stryjem. (Co ciekawe, jedynym na dworze, który jeszcze czasem powoła się na Roberta jako dobry wzór, jest… sam Joffrey. Na przykład wtedy, gdy wypominał Tywinowi, że nie walczył z Aerysem, tylko spędził wojnę w Casterly Rock).
Lannisterowie przejęli więc w królestwie całą dostępną władzę oprócz tej, którą musieli się podzielić z Tyrellami. Pięli się ku niej po zbrodniach. Nie minęło wiele czasu, odkąd Tywin – zachowując czyste ręce i pisząc z oddali listy – doprowadził do Krwawych Godów, na których zamordowano Króla Północy, jego matkę i wielu z jego głównych stronników, a także zmasakrowano żołnierzy. Wydarzenia na weselu Joffreya dobitnie pokazują, że wprawionego raz w ruch koła krzywoprzysięstwa, udawanej przyjaźni, zdrady, skrytobójstwa i morderstwa nie da się zatrzymać na zawołanie, gdy akurat zajmie się pozycję, dla której zdobycia popełniało się te zbrodnie. Wnuk człowieka stojącego za Krwawymi Godami ginie okropną śmiercią otruty na tym, co bywa nazywane Purpurowymi Godami. Wojna o Żelazny Tron wcale się nie kończy, tylko powoli dociera do kolejnej fazy – w której wszystkie dokonania Tywina Lannistera zaczną obracać się w proch.

Jeśli przyjąć za dobrą monetę to, co będzie mówił Littlefinger w dwóch kolejnych rozdziałach Sansy, to Joffrey zginął dlatego, że postępował jak potwór, zaś Olenna Redwyne chciała uchronić Margaery przed losem, który zgotował Sansie, a także nie dopuścić, by pchnięty do granic wytrzymałości Loras powtórzył w obronie siostry czyn Jaime’ego Lannistera. W tym rozdziale coraz bardziej pijany król zaczyna okazywać wobec całego dworu tę skrywaną lepiej lub gorzej prawdziwą twarz, gdy upokarza Tyriona. Nie wiadomo, jak dalej mogłaby eskalować ta sytuacja, albo co mógłby zacząć robić jeszcze później tego wieczoru. Gdy jednak Joffrey wyżywał się publicznie na swoim wuju, w głowach coraz większej liczby możnych mogły zacząć przemykać rozważania, co stanie się za trzy lata, gdy król obejmie w pełni stery władzy. W ostatnim okresie panowania Joffreya nawet do Tywina dotarła prawda o charakterze wnuka i w szóstym rozdziale Tyriona zapowiedział, że udzieli mu nauczki. Tyrion na podstawie własnego doświadczenia przypuszczał, że będzie to coś bardzo surowego, ale nie dowiemy się już, co to miało być – bo nawet biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z lordem Casterly Rock, nie jest chyba prawdopodobne, że ta lekcja odbyła się w tym rozdziale, a Tywin przynajmniej dopuścił, żeby Joffrey został otruty.
Zakładając zatem, że za śmierć Joffreya odpowiedzialni są tylko Olenna i Littlefinger, powstaje ciekawe zagadnienie, które kiedyś w 97 odcinku Pytań do maesterów podniósł „Tywin” – dlaczego otrucie Joffreya dokonało się w tak złożony sposób? Dlaczego spiskowcy postanowili wnieść truciznę w siateczce na włosy Sansy – w postaci kryształu, udającego jeden z ciemnofioletowych ametystów? Skoro nikt nie sprawdzał, co goście wnoszą, to czemu Olenna nie mogła tego kryształu mieć od początku ze sobą? Poza tym, czy ktoś zdołałby rozpoznać w takim krysztale dusiciela? Sugerowałem wtedy, że niepotrzebne tak naprawdę komplikacje mogły zostać wprowadzone po to, żeby truciznę dało się połączyć zarówno z Olenną, jak i Baelishem. Trudno przypuszczać, żeby tak wprawni gracze ufali sobie nawzajem, więc na pewno brali pod uwagę, że druga strona może ich kiedyś wydać. Znaleźli więc sposób, który „ubrudził ręce” obu stron – Olenna wrzuciła truciznę do wina, ale dostarczył ją przez swojego człowieka Dontosa Littlefinger. Związali się tak, że ani Olenna nie może wydać Petyra bez wyjawienia swojej roli, ani nie może analogicznie postąpić Petyr. Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie tego problemu. Może coś ważnego mi tu umyka, a może sama fabuła jest tu nieco pogmatwana, na przykład przez jakieś zmiany koncepcji między tomami (siateczka „debiutuje” w ostatnim rozdziale Sansy w Starciu). Wspomnę też, że nie wszyscy zgadzają się, że Littlefinger mówi Sansie prawdę o śmierci Joffreya. Sprytny lord w rozmowie z Sansą może blefować, że posiada większą wiedzę o sprawie niż w rzeczywistości, opierając się na informacjach ze stolicy, które zdążył otrzymać i wykorzystując to, co przekazała mu tak naprawdę sama Sansa. Przede wszystkim to właśnie ona wprowadza informację, że siateczki dotykała Olenna, a Littlefinger mógł po prostu polegać na łucie szczęścia, gdy zapytał, czy ktoś poprawiał jej włosy. Są tacy – jak Preston Jacobs – którzy zastanawiają się, czy Joffrey nie zginął przypadkiem, a rzeczywistym celem był Tyrion, którego usunięcie miało umożliwić Petyrowi wydanie za kogoś Sansy. Zgodnie z tymi przypuszczeniami, zatrute miało być tak naprawdę nie wino, tylko porcja pasztetu przyniesiona przez służącego Tyrionowi, a dokładniej, cytrynowy krem. Joffrey zginął dlatego, że połakomił się na porcję, której Tyrion jeszcze nie tknął. Na niekorzyść takiego scenariusza przemawia jednak cała sprawa z ametystami, o których już w Starciu Dontos opowiadał, że mają magiczną moc i spowodują, że Sansa wróci do domu. Nie pasuje to też do przepowiedni Ducha z Wysokiego Serca o jadowitych wężach we włosach. Poza tym kolejny rozdział Sansy pokaże, że zniknięcie jednego klejnotu to niezaprzeczalny fakt. Littlefinger nie mógł mieć chyba aż takiego szczęścia, żeby wszystkie okoliczności ułożyły się tak doskonale, żeby udało mu się wrobić Olennę. Na ten moment najbardziej prawdopodobne wydaje się, że Joffreya naprawdę zabiła Olenna do spółki z Baelishem. Trzeba jednak przyznać, że nasuwa się też pytanie o plany Oberyna Martella, który sam wskaże potem, że gdyby Cersei od razu nie uznała, że jej syna zamordował Tyrion, to on sam mógłby się znaleźć w tarapatach jako osławiony truciciel. Jeśli Martell chciał zemścić się na Gregorze, a przede wszystkim na jego mocodawcy, Tywinie, to zapewne planował doprowadzić do jakiejś próby walki. Trudno jednak uwierzyć, żeby do i tak dość dziwnego sprzysiężenia Królowej Cierni i przedrzeźniacza da się przekonująco wpleść jeszcze Czerwoną Żmiję. Być może w tle Nawałnicy ciągnie się ironiczny motyw, że ktoś wciąż ubiega Oberyna w zabiciu tego, którego sam chciał potem uśmiercić – Joffreya, a później Tywina (gdyby przyjąć to, co sugerował DaeL o otruciu Tywina). Tak czy inaczej – w ametystowym spisku ciężko znaleźć dla niego miejsce.

Wygląda więc na to, że Littlefinger nie wrabia Olenny Redwyne, której nazwisko w takim razie czy to celowo, czy przez zbieg okoliczności, wskazuje, gdzie umieściła truciznę – w czerwonym winie. Bez wątpienia wrabia za to Tyriona, a w tym celu namawia Joffreya do wprowadzenia do programu wesela występu karłów, wiedząc, że nie trzeba wiele, by w ten sposób doszło do awantury między królem a jego wujem. Ten plan powodzi się nad wyraz dobrze – pijany Joffrey obraża Tyriona, a ten nie pozostaje siostrzeńcowi dłużny, co gorsza sprawiając, że z monarchy śmieje się cały dwór. Tego zaś Joffrey nie może mu darować. Można się też zastanawiać, czy gniewu Tyriona nie podsyca ktoś spośród Tyrellów. Ser Garlan i jego żona, Leonette Fossoway, wyglądają na bardzo miłych i uprzejmych ludzi. Ich sposób traktowania Tyriona da się więc wytłumaczyć tylko tym. W takim razie Garlan chwali Tyriona dlatego, że naprawdę uważa, iż to dzięki niemu miasto udało się utrzymać do przybycia odsieczy. Może jednak chodzić i o to, żeby przypomnieć Tyrionowi o niewdzięczności pozostałych i przez to rozbudzić u niego złość na koronowanego krewniaka. Z drugiej strony, o planie Olenny najwyraźniej nie wie Mace Tyrell, więc może nie wiedzieć i Garlan.
Trzeba też przyznać, że sam Tyrion robi, co może, żeby narazić się na podejrzenia, choć z drugiej strony, Cersei nie potrzebowała wiele, by uznać go winnym. W jej własnych rozdziałach w Uczcie dla wron wyjdzie na jaw, że w jej oczach wówczas zaczęła się wypełniać przepowiednia o valonqarze, za którego uważa Tyriona. Czy jednak Tyrion koniecznie musiał potem podnosić ten puchar i wylewać to, co się w nim jeszcze znajdowało? Na domiar złego w poprzednim rozdziale chodził i opowiadał, jak korzystna była śmierć Baelora, o którego otrucie posądzano jego stryja, Viserysa II. Jak sam Tyrion zauważa, jego własne gadulstwo kiedyś go zgubi. Nie może się jednak powstrzymać.
Tu można wspomnieć, że w tym rozdziale GRRM wykorzystuje też myśli Tyriona, by zapowiedzieć, co wkrótce nastąpi – w sepcie Tyrion ma ochotę udusić Joffreya i zapowiada, że uwierzy w boską sprawiedliwość, jeśli wielki posąg Ojca przewróci się na króla. Powodem tej złości jest odkrycie Tyriona, że to on wysłał człowieka, który miał zabić Brana. Argumentacja, jaką przedstawia sam sobie Tyrion, zawiera jednak pewne zastanawiające elementy. Lannister uważa, że Joffrey wziął sztylet z valyriańskiej stali, bo choć nie rzucał się w oczy (nie był zdobiony), to niezwykła ostrość tej stali pozwoliłaby zabójcy bardzo szybko uśmiercić Brana. Czy naprawdę ktokolwiek mógłby uznać valyriańską stal za coś zwykłego i niezwracającego uwagi, nawet jeśli sztylet nie skrzył się od złota i klejnotów? Czy naprawdę aż takie ważne było, żeby sztylet użyty na Branie był nadzwyczaj ostry? Czy zwykła stal by nie wystarczyła? Dziwne jest też to, że opryszek naprawdę spróbował wykonać zadanie – co powstrzymywało go przed tym, by uciec ze sztyletem i zapłatą? Można powiedzieć, że Joffrey obiecał mu jeszcze więcej po wykonaniu zadania – czy jednak znaleziony przez niego człowiek aż tak chciałby tych dodatkowych pieniędzy, żeby ryzykować życiem? Patrząc na to wszystko łącznie, sprawa nadal budzi wątpliwości. Nic więc dziwnego, że fani wciąż szukają innych odpowiedzi. Na przykład Preston Jacobs brał pod uwagę Mance’a Raydera. Król za Murem był w Winterfell podczas wizyty Roberta, kręcił się wokół królewskiego orszaku, więc mógł ukraść sztylet, a ponadto atak na Brana byłby mu na rękę, bo bez względu na to, kogo by Starkowie nie oskarżyli, napięcia pomiędzy wielkim rodami sprzyjały Dzikim. Poza tym Mance mógł usprawiedliwiać swój czyn jako skrócenie cierpień Brana, tak jak potem Val uważa, że Shireen powinna zginąć. Tu jednak pojawia się pytanie, czy pisząc Grę o tron autor przewidywał dla Mance’a aż taką rolę, i czy w ogóle wymyślił już wtedy, że Rayder przebywał w Winterfell. Innym kandydatem jest Littlefinger – czy jednak, nawet chcąc wrobić Tyriona, zaryzykowałby, każąc użyć do ataku sztyletu, który kiedyś należał do niego?

W każdym razie Tyrion nabiera przekonania, że winny był Joffrey. W poprzednim rozdziale Sansy oczywiście nie może się powstrzymać przed prowadzeniem gry, która ujawniłaby przed królem, że Tyrion zna prawdę – zakładając, że Joffrey naprawdę wysłał tego człowieka. Dodając do tego już i tak bardzo złe stosunki między nimi, Tyrion naprawdę ma się czego obawiać – jest przekonany, że zginie wkrótce po tym, jak Joffrey osiągnie pełnoletność. Całkiem prawdopodobne, że takie zagrożenie istniało – jednak Tyrion przez skupienie się na Cersei i Joffreyu nie dostrzega, że w metaforyczny sposób już kto inny kopie mu grób. Paradoksalnie, choć Tyrion naprawdę miał ochotę zabić Joffreya, miał doskonały motyw i wszystko zdawało się wskazywać, że jest winny, to nie on stał się na Purpurowych Godach królobójcą.
I na koniec: jeśli to naprawdę Olenna wrzuciła kryształ dusiciela do pucharu Joffreya, to musiała to zrobić wkrótce po tym, jak wyraziła nadzieję, że kolejny minstrel zagra pewną znaną pieśń – Deszcze Castamere. Nie doszło do tego, ale rozbrzmiewały podczas wesela już dwukrotnie. Najwyraźniej Królowa Cierni chciała je znów usłyszeć, gdy unicestwiała plany innego dumnego lorda – także lwa.
Ciekawe czy na tym weselu nie doszło do dwóch otruć – jedno, szybkie oczywiste Joffrey.
Drugie o działaniu powolnym i rozciągniętym w czasie – otrucie Tywina przez Oberyna.
Lepszej okazji niż wesele ciężko szukać.
Tywin nie został otruty. Od Wesela do jego śmierci minie kilkanaście dni. Żadna trucizna nie działałaby tak wolno. Druga sprawa, że też nie widać po Tywinie aby coś mu się działo. Martin prawdopodobnie poprzez zapach trupa Tywina przedstawił metaforycznie jak jego spuścizna jest zgniła
Jedna z nielicznych śmierci w PLiO, która ucieszyła chyba wszystkich czytelników, a to u Martina zdarza się rzadko 😉
Co do zamachów na Joffreya i Brana to ja kupuję wyjaśnienia podane przez Martina. Olenna miała duży motyw w pozbyciu się małego psychopaty, który zagrażałby Margaery, a Tommen był potulny i łatwy do kontrolowania. Z kolei Littlefinger tym ruchem wprowadzał chaos, wyciągnął Sansę ze stolicy i jeszcze sprowadził podejrzenia na Tyriona, który znał jego gierki i mógłby mu przeszkodzić w planach.
Z kolei użycie valyriańskiego sztyletu do zamachu na Brana wydaje się bardzo nierozsądne, bo taki sztylet jest bardzo charakterystyczny i ściąga uwagę, ale Joffrey był zwykłym idiotą więc dla niego takie szczegóły nie są istotne. Jak najbardziej jestem w stanie uwierzyć, że on ten sztylet wybrał tylko dlatego, że był ostry i innymi sprawami sobie nie zaprzątał głowy. Pokłócił się z Robbem i był na niego cięty, ale nie mógł w niego uderzyć bezpośrednio więc uderzył w Brana, który leżał w śpiączce i był łatwym celem. Nic mi tu specjalnie nie zgrzyta, bo Joffrey był mściwym kretynem, który działał pod wpływem emocji i nie myślał za bardzo o konsekwencjach swoich czynów.
Ja odkąd przeczytałem że Oberyn wymieniał listy z Willasem, uznałem że jest duża szansa iż w tym otruciu brało udział więcej osób. Jeżeli nie czynnie, to przynajmniej byli w Dorne tego faktu świadomi.
Ja jednak mam wątpliwości co do tego jak i kiedy doszło do otrucia.
Za dużo losowości i przypadków tutaj. Kopanie pucharów, wylewanie ich. Tyrion bierze później pierwszy lepszy, ale skąd Olenna miała wiedzieć że tego użyje?
Może faktycznie celem nie był Joffrey albo przynajmniej nie na tym weselu?
Pasztet – tutaj może być coś na rzeczy. Może to zmyłka Martina, kto wie. Ale to nie pierwszy pasztet w tej sadze przecież 🙂
W ogóle to sanepid by zrzucił to na gołębie defekujące w pasztecie. Może król się faktycznie zadławił i nikt nie jest winny 😂
Możliwości jest sporo, ale istnienie spisku lub przynajmniej chęci wymiany króla na kogoś bardziej sterowalnego istniała na 100 %