Bez Prądu: Santorini

Santorini, a właściwie Santoryn, to jedna z greckich wysp wchodzących w skład archipelagu Cyklad. Obiekt wakacyjnych westchnień wielu Polaków kuszonych w folderach reklamowych błękitnym kolorem morza kontrastującym z białymi budynkami o równie błękitnych kopułach zwieńczających dachy. Ale to również gra planszowa wydana już w 2004 roku, która w 2016 roku doczekała się reedycji. I właśnie o niej chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć.

Ekipa budowlańców gotowa do akcji.

Pierwsze, na co zwrócimy uwagę, otwierając pudełko, to jakość wykonania. A jest ona fenomenalna: plansza w kształcie wyspy, figurki budowniczych czy też 3 poziomy domów, które będziemy wznosić, z możliwością zakończenia ich błękitnymi kopułami, wyglądają świetnie. To wszystko sprawia, że obcowanie z grą podczas partii to czysta przyjemność. Zaprawdę, wydawnictwo Roxley Game Laboratory spisało się fantastycznie.

Nasza wyspa gotowa do zabudowania.
Rozgrywka w toku.

Sam tytuł jest grą strategiczno-abstrakcyjną dedykowaną dla grupy od 2 do 4 graczy. Aczkolwiek instrukcja mówi nam, iż “Santorini” to przede wszystkim gra dwuosobowa, a opcja dla 3 lub 4 graczy to tylko wariant. Dużą zaletą gry jest to, iż podstawowe jej zasady jesteśmy w stanie wytłumaczyć dosłownie w 30 sekund. Gracz ma za zadanie wprowadzić jednego ze swoich budowniczych na 3. poziom budynku. Jeśli tego dokona, wygrywa grę. Tury są oczywiście wykonywane naprzemiennie, a składają się z 2 czynności – ruchu na pole sąsiadujące (max. jeden poziom w górę) oraz budowania na sąsiednim polu. Jeśli natomiast którejś akcji nie jesteśmy w stanie wykonać, przegrywamy. Zasady są o tyle intuicyjne, że radzi sobie z nimi spokojnie 7-latka. Jako alternatywę, możemy zagrać w wersję “rozszerzoną” ze specjalnymi boskimi mocami. Wówczas dostajemy możliwość modyfikacji naszych ruchów czy reguł gry, co sprawia, że rozgrywka wchodzi na jeszcze bardziej taktyczny poziom dla bardziej wymagających graczy.  Z kolei rozgrywka dla 4 graczy polega na starciu 2 drużyn, każda posiadająca 2 boskie moce, jednak… każdy z członków drużyny może wykorzystywać tylko swoją moc. Co ciekawe, w każdym wypadku jedna partia nie powinna Wam zająć więcej niż 15 minut, a często w tym czasie jesteście już nawet po 2 partiach.

Jak wrażenia z rozgrywki? Jak najbardziej pozytywne – spora doza taktycznego myślenia w tej logicznej rozgrywce jest mocno satysfakcjonująca. Już podstawowe zasady gry pozwalają na spore kombinowanie. Naszym celem jest nie tylko doprowadzenie naszego budowniczego na 3 poziom budynku, ale również trzymanie w ryzach naszego przeciwnika, choćby przez zamykanie mu budynków kopułą. Moce bogów uatrakcyjniają partię jeszcze bardziej. Są one zróżnicowane, przez co dostajemy ogromną ilość kombinacji. I musimy mieć się na baczności, bo mogą w jednej chwili przesądzić o rozgrywce. Mając do dyspozycji moc fauna, wystarczy, że nasz robotnik przemieści się o 2 poziomy w dół i wygramy grę. Z kolei Atlas umożliwia nam budowę kopuły (a więc i “zamykanie” budynku do dalszej rozbudowy) na dowolnym poziomie. Prometeusz pozwoli budować przed jak i po ruchu, jeśli tylko nasz budowniczy nie poruszy się w górę w danej rundzie. A wymieniłem tylko 3 moce z 30. Również partie 3-osobowe sprawiają dobre wrażenie i wcale nie odczuwa się, iż jest to wariant doklejony “na siłę”. Niemniej tracimy wówczas pełną kontrolę nad naszą rozgrywką, gdyż pojawia się więcej czynnika ludzkiego. Nie zrozumcie źle – po prostu w partii 2-osobowej jak w szachach jesteśmy w stanie przewidzieć każdy ruch, nawet na kilka tur do przodu. Przy 3 osobach wariantów pojawia się po prostu więcej, co ogranicza możliwości dalszego planowania (ale ich nie eliminuje). Co ważne, prostota zasad sprawia, że gra sprawdzi się świetnie jako pozycja wprowadzająca nowe osoby w świat planszówek, pozwoli na grę z dziećmi, a dla bardziej “wytrawnych” graczy będzie stanowić ciekawy pojedynek umysłów.

Przykładowe karty bogów.

Należy jednak dodać łyżkę dziegciu do beczki miodu. No bo gorzej wypadają rozgrywki “drużynowe”. Mam wrażenie, że jest to bardziej wariant “familijny” do zabawy z młodszymi dziećmi, niż pełnoprawne wyzwanie. Zdecydowanie uważam, że odstaje poziomem rozgrywki od gry 2 lub 3-osobowej. Dodatkowo “Santorini” to pozycja, w którą (w przeciwieństwie do np. “Władcy Pierścieni: Konfrontacji“) nie mogę grać bez przerwy. Zwykle po 2-3 partiach pod rząd mija mi ochota na rewanż. Sięgam wówczas po inną pozycję. Nie znaczy to jednak, że gra jest zła, czy nie spełnia moich oczekiwań. Po prostu przy zbyt dużej ilości partii dopada mnie “przesyt”. Mimo pięknego wykonania mam również problem z samym pudełkiem. Rozumiem, że coś za coś, ale przy tak szybkiej i prostej w regułach grze, chciałoby się, aby była bardziej mobilna. Niemniej nadal uważam, że jest to bardzo dobry wybór, jeśli poszukujecie czegoś do zorganizowania szybkiego pojedynku umysłów. To ciekawa i łatwa do przyswojenia gra, która świetnie wprowadzi nowych graczy w świat nowoczesnych planszówek. I w związku z tym wystawiam jej silne:

 

 

-->

Kilka komentarzy do "Bez Prądu: Santorini"

  • 5 sierpnia 2019 at 10:20
    Permalink

    Obejrzałem z Młodym film z opisem gry na YT i podobało mu się. Zwłaszcza montowanie kopuł na budynkach, żeby ludzik nie mógł na nich stanąć. 😉 Chyba zrobimy wersję testową z drewnianych klocków dla celów testowych.

    Reply
  • 5 sierpnia 2019 at 16:35
    Permalink

    Wygląda bardzo atrakcyjnie jak na stosunkowo niewielką cenę (widziałem w necie za mniej niż140 złotych).

    Reply
    • 5 sierpnia 2019 at 21:10
      Permalink

      Powiem więcej… jak się poczeka/poszuka dobrze, to nawet w TESCO pojawia się czasem w promocji za ok 80 PLN, co moim skromnym zdaniem jest świetną ceną. A wykonanie zaprawdę pierwsza klasa. Wygląda na stole rewelacyjnie.

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków