Adrenalina (2006)

Podobno “Kler” budzi w naszym kraju niemałe emocje. Wszyscy na około są obrażeni. Jedni treścią filmu, inni decyzjami, by w niektórych kinach go nie puszczać. Redakcja FSGK wysłała wprawdzie na film SithFroga i Pquelima, ale jeden został porwany przez tłum widzów, którzy tuż po seansie postanowili zburzyć klasztor na Jasnej Górze, a drugiego tuż przed wejściem do kina aresztowało lokalne kółko różańcowe. Więc niestety na recenzję “Kleru” będziecie musieli poczekać do przyszłego tygodnia.

Ale w międzyczasie pozwólcie, że przedstawię Wam inne dzieło. Chyba nawet bardziej obraźliwe. Adrenalina (w oryginale – “Crank”) obraża nie tylko uczucia religijne, ale również naszą inteligencję, zmysły, poczucie godności. Obraża kobiety i mężczyzn, mniejszości etniczne, krytyków… no po prostu każdego. A może raczej powinienem napisać: obrażałby, gdyby choć przez chwilę istniało podejrzenie, że Adrenalina jest nakręcona na serio.

Chev Chelios ciągle gdzieś pędzi.

Podobno dobry pomysł na film można zawrzeć w jednym zdaniu. W przypadku “Adrenaliny” w jednym zdaniu można zawrzeć szczegółowy opis fabuły. Chev Chelios, morderca na zlecenie, zostaje otruty “chińskim gównem”, ale jeśli uda mu się utrzymać w organizmie wysoki poziom adrenaliny, to zostanie mu jeszcze godzina życia, w trakcie której spróbuje się zemścić. Tadam! Nazwanie fabuły pretekstową byłoby zbytnią grzecznością.

Jak najlepiej opisać Adrenalinę? Wyobraźcie sobie, że zebraliście w jednym pomieszczeniu grupę 14-letnich chłopców, dali im skrzynkę piwa i kazali w ciągu kilku godzin napisać scenariusz. Ale już przeniesienie tego scenariusza na ekran, poświęciliście solidnym hollywoodzkim rzemieślnikom z dużym doświadczeniem i przynajmniej średniej wielkości budżetem. Tak bym to opisał, tylko choroba jasna, to się ma nijak do faktów. Za scenariusz i reżyserię odpowiada ten sam duet kompletnych nowicjuszy w branży – Mark Neveldine i Brian Taylor. A na film wydano 12 milionów dolarów. Sam nie bardzo rozumiem jak to jest możliwe.

Podwyższyć poziom adrenaliny można na wiele sposobów…

Tym bardziej, że Adrenalina ma całkiem niezłą obsadę. Jason Statham gra w filmie Jasona Stathama na amfetaminie. Partneruje mu znana z wielu komedii romantycznych Amy Smart, której rola w filmie ogranicza się – podobnie jak wszystkie pozostałe role kobiece – do pary cycków. Role męskie to tylko mordy do obijania, więc przynajmniej nie możemy powiedzieć, aby twórcy byli jakoś szczególnie seksistowscy. W tym filmie nie ma inteligentnych postaci, zwrotów akcji, błyskotliwych dialogów. Chev Chelios pędzi po prostu z jednego miejsca na drugie, po drodze szuka rozróby lub samemu się okalecza, żeby podnieść poziom adrenaliny. Zupełnie jakby z filmu wycięto wszystko, co nie jest rozkwaszaniem japy albo żartem. Zresztą z tymi żartami to też bym nie przesadzał, bo nie wiem na ile były intencjonalne.

Aby to zobrazować proponuję Wam eksperyment. Włączcie dowolny fragment filmu. Jeśli minie 120 sekund, i na ekranie nie będzie bijatyki, morderstwa, gonitwy, tudzież kręcącego się w kadrze gołego tyłka, to znaczy, że nacisnęliście przypadkiem pauzę.

…niektóre są bardziej przyjemne od innych.

Ten film jest niewiarygodnie głupi. Ale ani przez moment nie próbuje udawać, że jest czymś więcej niż serią dobrze nakręconych scen akcji, przerywanych od czasu do czasu żartami. Adrenalina jest zupełnie obdarta z ambicji bycia czymś więcej niż odmóżdżającą rozrywką. Ale jest przez to bardzo szczera i niepretensjonalna. No i… naprawdę fajnie się tą całą rozpierduchę ogląda. Dlatego mogę film szczerze polecić.

 

-->

Kilka komentarzy do "Adrenalina (2006)"

  • 12 października 2018 at 12:10
    Permalink

    “Tym bardziej, że Adrenalina ma całkiem niezłą obsadę. Jason Statham gra w filmie Jasona Stathama na amfetaminie. Partneruje mu znana z wielu komedii romantycznych Amy Smart, której rola w filmie ogranicza się – podobnie jak wszystkie pozostałe role kobiece – do pary cycków.”
    złoto

    Reply
  • 12 października 2018 at 13:01
    Permalink

    Ogladalem z 10 lat temu 🙂 wspominam jak najbardziej pozytywnie.

    Reply
  • 12 października 2018 at 14:41
    Permalink

    Czyli recenzje ‘Kleru’ wzial na siebie DaeL?
    Odwanie, czekamy… 🙂

    Reply
  • 12 października 2018 at 16:39
    Permalink

    Zapomniałeś wspomnieć, że jest jeszcze część druga 🙂

    Reply
    • 12 października 2018 at 20:11
      Permalink

      Podejrzewam, że bedzie recenzja drugiej części.

      Reply
      • DaeL
        13 października 2018 at 12:06
        Permalink

        Prędzej czy później tak. Tylko muszę sobie film odświeżyć, bo niewiele z niego pamiętam 😀

        Reply
        • 14 października 2018 at 14:27
          Permalink

          W sumie też dawno nie oglądałem, ale nigdy nie zapomnę pierwszej sceny z łopatą do śniegu 😀

          Reply
  • 12 października 2018 at 17:15
    Permalink

    Jak już jesteśmy w temacie odmóżdżaczy, to polecam komedię “Rrrrrr!!!”, ale koniecznie z polskim dubbingiem (nie dajcie się namówić na wersję z lektorem, bo film dużo traci). Reset po ciężkim dniu murowany 🙂

    Reply
    • 16 października 2018 at 22:23
      Permalink

      Potwierdzam. 😀

      Reply
  • 12 października 2018 at 17:21
    Permalink

    Z podobnych filmów polecam ‘Hardcore Henry’, czyli połączenie ‘Adrenaliny’ z grą FPS 😉
    Scenariusza jest tam niestety więcej, ale i sama akcja pokazana jest ciekawiej i bardziej efektownie, no i dzieje się w Moskwie 🙂

    Reply
  • 14 października 2018 at 14:29
    Permalink

    Dzięki, pamiętam że reklamowali ale jakoś nie miałem kiedy się za to zabrać. Trzeba będzie nadgonić 😀

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków