Dokonało się. Za nami ostatni odcinek Gry o Tron. Jak pewnie wielu z Was, czuję teraz w żołądku ten nieprzyjemny ucisk. Z jednej strony jest związany z poczuciem smutku po zakończeniu serialu. Z drugiej wywołuje go niepewność. Tak wiele rzeczy pokazanych w ostatnim sezonie wydaje się być echem pomysłów George’a R.R. Martina, a jednocześnie same książki są tak daleko, nie mogąc rozwiać lęków ani przynieść ukojenia. To nieprzyjemne doznanie, ale postaram się, aby nie zepsuło odbioru samego odcinka.
Odcinek otwierają malownicze ujęcia Tyriona kroczącego ulicami spalonej Królewskiej Przystani. Pada śnieg, psując szyki obrońcom Benioffa i Weissa. A jednak w wizji z Domu Nieśmiertelnych Żelazny Tron nie był pokryty popiołem. Nie, to jednak śnieg. W mgnieniu oka zmieniła się pogoda i znów mamy zimę. Intensywną.
Jon próbuje powstrzymać gruppenfuhrera Szarego Robaka przed egzekucją jeńców. Na darmo. Mordują z rozkazu królowej. A więc Jon natychmiast pójdzie ją zobaczyć (spoiler – Szary Robak jakimś cudem i tak go wyprzedzi i będzie czekał na Jona).
Tymczasem Tyrion wchodzi do podziemi Warowni Maegora i odkopuje zwłoki swojego rodzeństwa. Jego plan zawiódł. Zgliszcza Królewskiej Przystani i śmierć Jaime’a oraz Cersei odciskają swoje piętno na Tyrionie. A Peter Dinklage po raz pierwszy od dłuższego czasu naprawdę ma coś do zagrania. I świetnie mu to wychodzi.
Przenosimy się na wiec narodowosocjalistycznej partii Targaryenów. Arya daje Jonowi do zrozumienia, że jego nowa smocza królowa zagraża im wszystkim. I nie ma się co dziwić. Cudownie rozmnożone hordy Dothraków i Nieskalanych, majestatyczny sztandar, i Dany, ze smoczymi skrzydłami, na szczycie „piramidy”, cała na czarno – wszystko to tworzy obraz przewrotnie wpisujący się w klasyczne wyobrażenia o „mrocznym lordzie” z literatury fantasy. I może ocierałoby się to o groteskę, gdyby nie fakt, że Daenerys używa języka valyriańskiego. Jeszcze nigdy nie brzmiał on w moich uszach tak fascynująco i obco zarazem.
Królowa Daenerys mianuje Szarego Robaka starszym nad armiami. Do tej pory nie było w Małej Radzie takiej funkcji (armiami dowodzili czterej namiestnicy), ale przypuszczam, że jej wolno, jako królowej. Dziwne tylko, że o funkcji tej będzie toczyć się rozmowa znacznie później, gdy Dany zejdzie z tego łez padołu. Szary Robak zyskuje stanowisko, a traci je Tyrion, który przyznaje się do zdrady i odrzuca broszę namiestnika obłąkanej królowej. Zostaje aresztowany. A Daenerys – dodajmy dla porządku – wczuwa się w rolę bez reszty, opowiadając o wyzwalaniu każdego miejsca geograficznego, jakie tylko przyjdzie jej do głowy.
Ponieważ Daenerys jest w swoim obłąkaniu i podejrzliwości niekonsekwentna, Jon ma okazję odwiedzić więźnia. I nie jest nawet podsłuchiwany. Abstrahując od dość idiotycznych stwierdzeń o przyjaźni z Varysem (które może i są prawdziwe w kontekście serialu, ale wywołują u mnie zgrzytanie zębów ilekroć pomyślę o książkach), rozmowa ta jest ciekawa. Tyrion zauważa, że Jon nigdy nie uczyniłby tego, co Daenerys. I że szaloną królową trzeba usunąć. „Miłość to śmierć obowiązku” – powtarza słowa maestera Aemona Jon. „Obowiązek to śmierć miłości” – dodaje Tyrion. I tak jak niegdyś Varys wspomniał o dziewczynkach Nedowi, przekonując go do zmiany zdania, tak teraz czyni to Tyrion.
Powiem rzecz, którą być może uznacie za kontrowersyjną, ale w moim przekonaniu rozmowa Tyriona z Jonem to potwierdzenie szaleństwa smoczej królowej w książkach. Przekonuje mnie te kilka zdań, które wypowiada karzeł, tłumacząc, że wszyscy wiwatowali, gdy Dany była okrutna wobec złych ludzi. Ale to okrucieństwo w niej narastało. I nie – postawmy sprawę jasno – takie zdania nie padną w książkach. Nie miałyby w ogóle w tym kontekście sensu – Jon nie był przecież nawet świadkiem poprzednich okrucieństw. Natomiast brzmi to kubek w kubek jak George R.R. Martin wyjaśniający mniej pojętnemu czytelnikowi, dlaczego właśnie w ten sposób poprowadził rozwój wydarzeń. Oczyma wyobraźni widzę D.B. Weissa notującego te słowa Martina w kajeciku i wplatającego je cztery lata później w dialog.
Jon Snow idzie w stronę resztek sali tronowej. Spod śniegu wyłania się smok. Piękne i symboliczne ujęcie. Drogon zastępuje drogę Jonowi, ale ostatecznie go przepuszcza. Bękart z Winterfell po raz ostatni próbuje przekonać Dany do okazania miłosierdzia. Ale widzi, że na to już za późno. Daenerys stała się jakimś potwornym wypaczeniem ideałów Matki. Jej chęć opiekowania się ludźmi przeradza się w tyranię, pragnienie poczucia bliskości całkowicie wyłącza empatię wobec stojących jej na drodze. Obłąkanie Daenerys w poprzednim odcinku było skrajnie nieprzekonujące. W finale, przynajmniej ma pewne pozory prawdziwości. Jon widzi, że nie zdoła uczynić nawet uszczerbku w sposobie myślenia Dany. Już na to za późno. Całuje swą królową i wbija jej sztylet w serce.
Drogon przylatuje po swą matkę. I tak jak każdy zwierzak, nie potrafi uwierzyć w jej zgon. Wściekły topi Żelazny Tron i zabiera małą Dany tam, gdzie zawsze chciała być. Do domu.
Do tego momentu byłem autentycznie oszołomiony przez klarowność przekazu serialu. I pewnie gdyby tu nastąpiło cięcie, przyznałbym mu dziewięć cytrynowych ciasteczek. Niestety twórcy musieli domknąć resztę wątków. A chyba nie bardzo wiedzieli jak.
Ależ się porobiło. Jesteście ciekawi, w jaki sposób Jon przeżył? No jasne, w końcu zakończyliśmy scenę w dramatycznym momencie. Zgodnie z logiką teraz wszystko powinno eksplodować. Ucieczki, walki, rozpacz, poświęcenie, krew i łzy… Ale nie. Takie rzeczy to tylko u Martina. Gdyby Benioff i Weiss sami pisali scenę śmierci Renly’ego, to natychmiast po przebiciu młodego Baratheona przez cień, Brienne i Catelyn obudziłyby się w Riverrun.
Bo coś takiego dzieje się w tym odcinku. Minął dłuższy czas. Oglądamy więc Tyriona prowadzonego na sąd w smoczej jamie. I sądzić będzie go zgromadzenie ostatnich żywych postaci, które znajdują się na liście płac. Jest tam więc Yara, która stoczyła masę bitew w przerwie między odcinkami i Gendry, który nie wiadomo jak scementował swoją władzę w Krainach Burzy. Jest Robin Arryn, Yohn Royce, bezimienny książę Dorne, Arya, Sansa, Davos, a nawet Edmure, którego w ostatnim momencie wydobyto gdzieś z piwnic Bliźniaków. I chyba jeszcze jakieś postaci się przewijają, ale nie jestem pewien, bo zacząłem przewracać oczami słuchając, co wygadywali.
Zacznijmy więc od tego, że Jon jest więźniem Nieskalanych, którzy wszakże go nie zabili. Nie ma to za dużo sensu. Ser Davos proponuje Nieskalanym osiedlenie się w Reach, które jest wyludnione. Co? COOOOOO? Jak wyludnione? Najbardziej urodzajna kraina z największą ludnością, nagle się wyludniła? Czy kogoś tu porąbało zdrowo?
Potem jest jeszcze weselej. Samwell postuluje, żeby wszyscy poddani mogli wybrać króla. Zostaje słusznie wyśmiany. Każdy kto sądzi, że możliwe jest wprowadzenie w dużym średniowiecznym państwie powszechnego prawa wyborczego, jest skończonym idiotą. Wieśniak z Północy miał zapylać na głosowanie do Królewskiej Przystani? A może po prostu lokalni lordowie „liczyliby” głosy swojego pospólstwa? No i kto by sporządził rejestr wyborców? Litości!
Edmure przedstawia swoją kandydaturę. Robi to zgrabnymi słowami i zostaje wyśmiany, bo z jakiegoś powodu naprawdę ciekawa postać lorda Tully’ego została w serialu sprowadzona do żartu. Myślałem, że po Krwawych Godach się to zmieni, ale jednak nie. Szkoda. Książkowy Edmure byłby dobrym królem.
Ostatecznie staje na Branie… bo opowieści. Wszyscy się zgadzają, poza Sansą, która chce niepodległości. Sansa, nie bezimienny książę Dorne, którego kraj nadal ma nienaruszone armie i którego królestwo zawsze podkreślało swą odrębność i broniło się do ostatniej kropli krwi. Ech…
A potem zapada wyrok, który Tyrion wyjawia Jonowi. Snow zostaje zesłany na Mur. Znów zostaje bratem Nocnej Straży. „Czy to, co zrobiliśmy, było słuszne?” – pyta. „Zapytaj mnie za dziesięć lat” – odpowiada Tyrion, czyniąc trudną do ukrycia aluzję do daty wydania książek.
I tak oto w ostatnich minutach widzimy znów ludne ulice Królewskiej Przystani. Swoją drogą to czy zauważyliście, jak puste i małe wydawało się Westeros w ostatnich dwóch sezonach? Nie wiem, czy jedno ujęcie portu coś zmienia, ale przynajmniej możemy powspominać stare dobre czasy, gdy drogi naszych bohaterów się rozchodzą. Szary Robak płynie na wyspę Naath. Przypominam, że wszyscy obcy, którzy wylądują na Naath, umierają z powodu choroby roznoszonej przez tamtejsze motyle. Arya odpływa na Zachód, powtarzając historię Elissy Farman. I jestem skłonny uwierzyć, że istotnie taki los czeka książkową Aryę. Skażona Pierścieniem naukami Ludzi Bez Twarzy, nie może już być częścią tego świata. Sansa obejmuje we władanie Północ. Jon wyrusza na Mur. Brienne uzupełnia wpis o Jaime Lannisterze. Tronem Brana jest jego wózek inwalidzki.
Zaczyna się najgłupsze posiedzenie Małej Rady w historii tej instytucji, z Bronnem jako starszym nad monetą. Tyrion dowiaduje się, że nie ma o nim ani słowa w Pieśni lodu i ognia. I znów dopatrywałbym się tu aluzji do faktu, iż GRRM nie zdradził Benioffowi i Weissowi tego, jak zakończą się losy karła. Może sam jeszcze tego nie postanowił? Ale nie poświęcajmy uwagi Małej Radzie, niech ta lekko głupawa scena nie odciąga od prawdziwego zakończenia.
Jon wita się z Duchem. A potem na czele dzikich wyrusza na północ. Myślę, że porzuca służbę i pragnie znaleźć dla siebie miejsce. Może gdzieś tam czeka na niego Val? Pewne jest jedno. Gra o tron zaczynała się słowami „Powinniśmy wracać”. W tym zakończeniu odnajduję piękną klamrę, domykającą opowieść.
Podsumowanie
Cóż, twórcy Gry o Tron zdołali dokonać niemożliwego. Stworzyli odcinek, który pozostawił mnie bardziej rozdartym, niż cokolwiek, co widziałem w serialu do tej pory. Finał był chyba stosownym podsumowaniem wszystkiego, co w serialu najlepsze i najgorsze. A czy dostaliśmy zakończenie, które zobaczymy w książkach? Tak. Przynajmniej w pewnych aspektach. Może nawet w tych, które większość fanów odrzuca. Szaleństwo i śmierć Daenerys były jej pisane już wcześniej. Wyprawa Jona za Mur szarpie naszymi emocjami tak mocno, że trudno mi uwierzyć, by powstała w głowie Benioffa i Weissa. Niepełnosprawny, bezpłodny Bran na tronie wydaje się nie mieć sensu. Ale czy nieśmiertelny król przykuty do bożego gaju nie korespondowałby dziwnie z innymi pomysłami Martina? Ot, takie dziwne myśli mnie nachodzą. Muszę to wszystko jeszcze ułożyć sobie w głowie. I nie omieszkam za tydzień poinformować Was o efektach. A póki co – ocena końcowa.
Za początek dałbym serialowi 9 ciasteczek. Za środek 4 ciasteczka. A za zakończenie 8. Średnia arytmetyczna to 7 ciasteczek. Ale to jest ocenianie odcinka w próżni. Pewnie gdybym miał przyznać ocenę całemu sezonowi jako zakończeniu tej długiej historii… cóż, byłoby dużo gorzej. Ale o tym pogadamy za tydzień.
Gra o tron S08E06
-
Ocena DaeLa - 7/10
7/10
JEDNYM SŁOWEM DNO
tru
https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_LksA8wQqnKe5fkB3oUoOyQRMeNEjYM5n.jpg
tak powinno byc
wtedy byłoby zbyt idealnie xp
jedyna scena warta uwagi to Brienne zapisująca żywot Jamiego. echo starej Gry o Tron.
A jednocześnie dziwne wygląda ta księga bez choćby ryski, po tym jak została potraktowana KL
jednym zdaniem wszystkie przecieki sprzed trzech tygodni sie sprawdziły, wydawalo się to nieprawdopodobne, ale jednak.
Stoczyć kilkuletnią wojnę o takie wartości jak rodzina, dziedziczenie, stabilna dynastia. Zrujnować stolicę kraju, wygubić w wyniku głodu i chorób pewnie gdzieś 1/4-1/3 populacji. Po czym, w quasi-średniowiecznym uniwersum wybrać na króla kalekę, pozbawionego możliwości spłodzenia potomka, co w zasadzie gwarantuje, że za 20-30 lat cała impreza zacznie się na nowo. Tak – zdecydowanie pasuje to do logiki D&D.
wcale się nie zdziwie, jeśli były to pomysły Martina. Problem w tym, że leniwy grubas podał je pewnie w formie: A bo wiecie, Danka najpierw pomogła bronić Winterfell, potem spaliła KL, oszalała i została zabita przez Jona.
Mam podobne odczucia odnośnie określenia drogi sukcesji tronu w tym quasi – średniowiecznym świecie. Konflikty po śmierci elekcyjnych władców – murowane. Tak, czy owak Starks took it all.
Podobają mi się priorytety budowlane Bronna, by the way.
P.S. Scenarzyści zostawili sobie możliwość wznowienia wątku Daenerys. Gdyby trzeba było napisać / nakręcić dumasowskie „Dwadzieścia lat później”. No bo wiecie: Drogon widziany w Essos, nowa – stara Czerwona Kapłanka etc.
Jeżeli Brandon jest Trójoką Wroną to nie ma co się martwić o czas jego panowania – jeżeli pociągnie tyle co jego poprzednik to nawet ta postać bez dziedziczenia ma sens – zdąży postawić królestwo na nogi. Samo bycie kaleką też nie jest takie złe przy dobrej radzie chociaż ta zaproponowana w serialu to mnie nie przekonuje (Bron, Sam, Brienn ? brakuje Słowiczka tylko :D).
I Gorącej Bułki jako Starszego nad garkuchniami
Trójokie wrony są długowieczne więc nie będzie panować 20-30 lat tylko znacznie dłużej. Czuję się rozbity na 1000 kawałków po tym finale. Że to koniec. Już. Żadnej więcej sceny. Smutek.
Długowieczność Bloodravena była raczej związana z tym, że facet był częścią Północy, zrósł się z Czardrzewem. W KL na południu Bran nie będzie miał skąd czerpać takiej mocy.
czekam na Twoj tekst zeby ukoic moje nerwy.
tyle rzeczy kompletnie nie ma sensu, ze wymienie tylko te ktore mnie najbardziej bola:
– nie wiem skad sie wzielo tylu Dothrakow i nieskalanych, chyba wskrzeszanie stalo sie rowniez domena Daenerys
– pare slow Tyriona mialo spowodowac ze Jon od razu zabija Daenerys? w ksiazkach ogolnie bedzie fajniej jak bedzie wiecej smokow, bo taki Jon na smoku mogl powstrzymac Daenerys przed spaleniem calej KL
– nawet szkoda mi strzepic sie na temat tej kretynskiej kary ktora wymusil szary robak z ta wysylka na mur… to jest tak glupie ze nie wierze w to ze martin mogl takie gowno wymyslic
– po co byla ta intryga Varysa? do kogo wysylal te listy? czemu nikt nie chcial zeby to Jon zostal krolem jako prawowity spadkobierca… w ogole po co do serialu wprowadzono watek z ksiazki o ksieciu ktorego obiecano, obietnicy Neda itd
– DD nie mieli pomyslu jak napisac najwazniejsze sceny, ktorych oczywiscie nie pokazali – jak Jon Snow mogl nie zostac momentalnie zabity przez Szarego Robaka po zabiciu Daenerys? przez goscia opetanego checia zabijania wszystkiego dla jego krolowej?
– po co konsekwentnie budowac historie Brana w stylu JESTEM TROJOKA WRONA NIE BEDE WLADAL WINTERFELL, JESTEM INNY NIZ WY a nagle buch zostaje krolem?
– prostackie zakonczenie z ta debata nowej malej rady i ten bardzo smieszny tekst o burdelach. naprawde wyszly DD sceny humorystyczne
– czuje zero satysfakcji i jezeli martin chcial tak zakonczyc sage to teraz widzi przynajmniej jaka bylaby reakcja ludzi – z punktu widzenia pisarza mogl sobie to przetestowac 😀
Trochę tak jakby Aragorn nie został królem…
Tylko Tom Bombadil, bo ktoś wszechwiedzący napewno będzie najlepszy
Boli mnie potwornie, że gruby jest takim leniem. Gdyby:
a) miał udział przy scenariuszu
b) książki byłyby w 10% napisane
nie zmarnowałbym 70 godzin życia na ten serial mając potworny ból dupy przez ostatnie dwa sezony. Nadal nie rozumiem dlaczego nie miały 10 odcinków tak jak pozostałe. Akcja mogłaby być wolniejsza i LOGICZNIEJSZA.
Drugi raz nazywasz Martina grubasem. Trochę kultury człowieku!
mówię jak jest
to był mimo wszystko naprawdę dobry odcinek. Kilka razy szeroko się uśmiechnąłem (Edmur zgłaszający swoja osobe na króla i Bronn jako starszy nad monetą, już się bałem, że jednak w Westeros zapanuje pełna demokracja). Sansa oczywiscie musiała wszystko popsuc. Ja nie wiem jaki był tego sens. Wyśmienita była ta rozmowa Jona z Tyrionem kiedy krasnal przyszedł mu powiedzieć, że Jon zostaje wygnany na mur. Swietna była ta scena w Czarnym zamku, super scena z Brienne piszącą o Jaimiem. Za to fatalna z tym spaleniem tronu przez Drogona. Tan odcinek byłby godnym finałem gdyby ten sezon trzymał poziom (nie sezonów 5-7 tylko 1-4). Naprawdę szkoda, że ten sezon nie skupił się tylko na walce z Nocnym Królem, a powstał by dziewiąty w którym skupiono by się na Dany popadającej w szaleństwo i Jonie, któremu wszyscy próbują to wytłumaczyć. Oczywiście jeszcze trzeba by wziąć do ekipy kogoś kto nie pożegnał się chyba dożywotnio z logiką jak to ma miejsce u D&D.
„super scena z Brienne piszącą o Jaimiem”
no cudowna scena ;), ciekawe, czy zamieściła tam historię swojego przelotnego romansu, czyli romansu byłego dowódcy Straży Królewskiej z przyszłym dowódcą Straży Królewskiej
tego jeszcze w Białej Księdze nie było! 😉 xd
ciekawe, jak owa Księga ocalała z pożarów 😉
tam nawet sceny z potencjałem były zajechane przez poprzednie decyzje scenarzystów
Oglądałam w przyspieszeniu, żeby jak najszybciej zakończyć tę mękę. Niewiele to pomogło.
Było to mega męczące, nielogiczne, bzdurne i niesatysfakcjonujące.
Całe szczęście, że dzięki przeciekom byłam na to gotowa, inaczej chyba bym nie dała rady.
Smutno mi. Jon powrócił do swoich, tylko brakuje mu Val u boku i nie było by tak źle 😉
Dla mnie nie było to słodko-gorzkie zakończenie.
Drogon rozumiejący że Daenerys zginęła z powodu żelaznego tronu zrobił na mnie dobre wrażenie, jego reakcja wywołała u mnie o wiele więcej emocji niż łzy Jona.
W sumie w książkach Jon może skończyć podobnie, tzn. jako Król Wolnych Ludzi. Co bym nie myślał o jego rządach na Murze, to zdobył lojalność Wolnych Ludzi przepuszczając ich przez Mur.
Tyle, że różnicą może być to gdzie się osiedli. Może w Darze?
Chyba w którymś tomie rozmyślał o tym, że Ned chciał zasiedlić Dar, a tamtejsi nowi lordowie mieli płacić podatki nie Winterfell, a Nocnej Straży. I chyba rozmyślał wtedy nad tym, czy on sam nie byłby jednym z tych lordów.
Ośmielę się prognozować, że jeśli Jon klęknie w książce, to Val go nie będzie chciała 🙂 Ot, przeczucie.
Nadal liczę, że Martin nam tego nie zrobi, i żadnego klękania nie będzie. Jon nie po to poszedł za Mur, poznał tamtejszych ludzi i poczuł z nimi więź, by na koniec koncertowo dać w tej kwestii ciała. A już na pewno ostatnią osobą, która mu taką radę da, będzie Tormund 😉
Czy Danka jest kolejnym wcieleniem NK? Najpierw wymordowali jej Dothraków pod Winterfell, potem cudownie ożyli pod KL, by ostatecznie zniknąć (wszyscy!) razem z jej śmiercią. xD
Szwendali się po ulicach KP na końcu odcinka.
teraz tylko czekac na recenzje daela, ktory powie jak bardzo ten odcinek nie jest ujowy, i rzuci 7/10 xD
Odcinek nie jest ujowy. Sezon jest ujowy, bo kompletnie go zmasakrował odcinek trzeci oraz problemy z rozwojem postaci. Ale odcinek ujowy nie jest. 7 na 10 jest adekwatne.
Jedno królestwo, jeden smok…
Skorpiony zamiast masła za ten tekst
Czasami coś fajnie podsumujesz, ale w przyznawaniu końcowych not jesteś tak dobry jak DDki w pisaniu scenariuszy xD
P.S.
W sensie, że beznadziejny
W sumie dobrze, że Jon wylądował na Murze. Jego „ukochane” z reguły kończą w jego ramionach, umierając przez niego, więc w sumie dobrze, że nie będzie mógł się wiązać 😉
Głowy wielkich rodów, w tym kilka głów z przypadku wybierają nowego króla. Nikt nie wspomina, że Jon jest ostatnim z królewskiego rodu?? Zesłany na mur, pozbawiony potomstwa i królestwa, tak ma się dokonać historia Targaryenów? W zamian za to robią z niego królobójce, sprytni Lannisterowie. Tyrion widzący bohatera w Jonie, zgłasza kandydaturę Brana, to ma sens. Dothraków jakby przybyło, co z nimi? kto nad nimi zapanuje? Nieskalani, których też jest całkiem sporo zostają pod rozkazami lorda Szarego Robaka. Nie chciałem widzieć śmierci Dany, nie chciałem widzieć Jona Królobójcy i całej śmietanki w radzie Brana Kalekiego. Mam nadzieję, że doczekam się książek, które będą równie dobre jak poprzednie, do których będzie można wrócić, do serialu, do ostatniego sezonu serialu ciężko będzie wracać, bo oczy krwawią. Sansa i jej 3 grosze o niepodległości, bo dawniej tak było? A Dorne, może i im się należy, wystarczy odwołać swoje TAK dla Brana, może i Żelazne Wyspy chcą swojej korony?
Broniłem serialu, aż do wczoraj, ale po tym co zobaczyłem dziś rano, odpuszczam, poprzedni odcinek i szaleństwo Dany, nie było niczym złym, to wojna, Templariusze w krucjatach też, nie pałali litością, a i sami nie byli nią obdarzeni, ale finałowy odcinek to już zbyt wiele.
>> Nikt nie wspomina, że Jon jest ostatnim z królewskiego rodu?? Zesłany na mur, pozbawiony potomstwa i królestwa, tak ma się dokonać historia Targaryenów?
No patrząc na historię tego rodu to zdecydownaie najlepsze wyjście.
Dlaczego Sansa i Tyrion którzy chcieli Jona jako króla nawet nie proponują jego kandydatury?
bo jest skazancem xD
Ale kto go skazał? Oni go skazali za to że ich uratował. Bo w innym przypadku Tyrion by spłonął a i Sansa po nie klęknieciu zapewne również. Szary Robak odpływał więc w czym problem było ogłosić amnestie? Czy to Bran, czy Sansa jako królowa Północy. Jako Targa mogi go odesłać na Smoczą skałé a tak oni go wykorzystali i jako następcę tronu wykopali z królestwa.
Luźne przemyślenia:
Przyznam, iż złapałem się na kibicowaniu już tylko zupełnemu zrąbania finału tego serialu. Jednakże nie mogę uczciwie obrzucić go błotem. Sezon a i momentami sam serial był totalnym syfem pod względem scenariusza i jego realizacji („bitwy”). Ostatnie odcinki to kwintesencja. Mimo wszystko finał tego zepsutego sezonu nie był zepsuty. Przepowiednie zostały zlane. Dothrakowie zostali w Westeros. Nocna Straż istnieje chyba tylko jako sierociniec/ śmietnik. Sam magicznie został Wielkim Maestrem. Finał nie jest doskonały. Ale czy słodko-gorzki? To zależy. Na Żelaznym Wózku siedzi „Marionetka Impa” Stark. Na Północy „Ruda Biało-Żelazna Dama” Stark. A na Murze i za nim „Nolens Volens Król – Jednak Bardziej Wilkor Niż Smok” Stark. Królestwo ma dość – odbudowuje się. Bran będzie najlepszym władcą, bo trudno by nim nie był w tym układzie. No chyba, że problemy przyniosą zamorscy oportuniści. Wszystko niby zmierza ku lepszemu. Te kilkoro bohaterów, którzy przeżyli wiele mogą żyć dalej i realizować się w tym czym są dobrzy/ co do nich pasuje. Dynastie i rody wygasną lub przestaną mieć znacznie jak w Dorne, w KP i na Północy. A Sam zadba o edukację na kontynencie, by mały Sam mógł zostać pierwszym Prezydentem Stanów Zjednoczonych Westeros w skrócie SZWów.
W krótkich słowach:
Odcinek lepszy od 3, 4 i 5 pod względem realizacji a i nawet scenariusza. Bardziej strawny, czuć ducha historii rozpoczętej sezony temu. Odcinek ten nie ratuje słabizny sezonu 8, ale nie pozwala skreślić całej Gry o Tron. Nawet mimo Wózkowego Króla, który, co jest słodko-gorzkie ma sens – nawet, a może zwłaszcza jako marionetka możnowładców. Postaci dostają to, czego chcą albo na co zasługują. Jest miejsce na trochę Szekspira i jemu podobnych. Czuć pewną oryginalność rozwiązania fabuły i martinowskie wzorce.
Mogliby pokazać Drogona w ruinach Valyrii jako np. scenę po napisach. Smaczek na koniec i zanęta dla fanów na kolejne seriale w tym uniwersum.
Finał 7/10
Sezon 5/10
Serial 8,5/10
Podobała mi się zwłaszcza ta scena, gdy zatroskana Ashara Dayne budzi Neda i mówi mu, że znowu śniły mu się koszmary, a także że przybył do niego posłaniec. Nastepne ujęcie w którym po wyjściu z komnaty Eddard prawie przewraca się o wielki brzuch Roberta Baratheona leżącego na podłodze. otoczonego pustymi dzbanami i Żmijowymi Bękarcicami jest przezabawne, zwłaszcza reakcja Podricka próbującego jednocześnie stłumić śmiech i się ukłonić. „Lordzie Eddardzie Starku, Wilku Pogranicza – mówi Podrick – przybywam tu aby oznajmić ci, że twoja siostra Lyanna Lannister spodziewa się dziecka – Które to już? Siódme? Kolejny syn? Lord Jamie całe złoto Casterly Rock wyda na zbroje dla moich siostrzeńców – Ned śmieje się i potrząsa lekko Podrickiem – A co u Stannisa Baratheona? Czy Cersei już urodziła? – Lord Końca Burzy ma syna. Nazwał go Steffon, po ojcu. – Ale nie przyjechałeś taki kawał drogi tylko po to aby poinformować mnie o kolejnym siostrzeńcu, prawda? – Nie, Panie – Podrick prostuje się, poprawia szarfę królewskiego posłańca, wypina pierś i mówi – Król Rhaegar Targaryen, pierwszy tego imienia, Król Andalów, Rhoynarów i Pierwszych Ludzi zaprasza Lorda Eddarda Starka, Wilka Pogranicza i Ser Roberta Baratheona, Zimobójcę do Królewskiej Przystani na zaślubiny Aegona i Rhaenys Targaryen. Odbędą się one za sześć miesięcy, pierwszego dnia roku.” – Podrick ukłonił się i spojrzał w stronę drzwi – Panie? – Nie chcesz odpocząć chłopcze? – Czeka na mnie narzeczona Panie – Jedź więc. Eddard wyszedł na werandę przed Wieżę Radości patrząc jak chłopak odjeżdża w stronę wschodzącego Słońca. – Młodzi – powiedział i pokręcił głową, po czym zaciągnął się porannym dornijskim powietrzem, jeszcze przez krótką chwilę wilgotnym – Nadeszło Lato -Wgryzł się w miejscowego grejpfruta i powiedział – Gorzkie.
Boże złoto xD
😀 😀 😀
N1 ! 🙂
Rozwiń proszę trochę bardziej tą opowieść. Chętnie bym teraz poczytał o Wilku Pogranicza i Zimobójcy.
w alternatywnej rzeczywistości Karol pisze turniej/fanfik „Co by było gdyby” 😀 zbiera ghiscarskie niewolnice, romans Stannisa z Lyanną i co tam jeszcze fandomowi się marzy… na autora spada deszcz monet… GRRM się wścieka i wydaje Wichry oraz Sen jednocześnie…
Podpinam się 🙂 Szczególnie interesuje mnie, jakim sposobem JPK i Cersei się zeszli, i skąd ten tytuł Zimobójcy, czyżby Nocnego Króla pokonał Bobby B? Dobrze bym śmiechła 🙂
I czy Ned jest w tej historii dzieciaty?
Odcinek mi się podobał. Lubię filmy „drogi”, a w tym większość czasu bohaterowie chodzi, odpoczywając tu i ówdzie, niektórzy na tronie, inni na niezbyt pasujących do wzrostu krzesłach, żeby na koniec odjechać w siną dal, zniknąć w lesie, czy też popłynąć na zachód. Całe szczęście, że nie wszyscy, bo kto miałby rządzić w Westeros, w końcu to była gra o tron. Co prawda tego już nie ma, kraj leży w ruinie, więc są pilniejsze sprawy niż wykonanie tronu. Skoro to tylko rodzaj siedziska, najlepszym wyjściem jest obwołać królem kogoś, kto ma całkiem wygodny fotel w dodatku na kołach, jest niewątpliwym atutem, bo może sam się przemieszczać. Zwłaszcza że nie ruszając się z miejsca, potrafi mentalnie podróżować. I co postanawia nowy król? Zajmuje się odbudową królestwa? Otóż nie, pilniejszą dla niego sprawą jest odnalezienie smoka. Niestety nie wyjaśnił po co? Żeby czemuś zapobiec czy raczej coś sprowokować? Cóż, król nie musi się tłumaczyć ze swoich poczynań. Nie wiedziałam, że wielcy lordowie to Arya, Sansa, Sam, Davos, Brienn i zapomniałam, kto tam jeszcze brał udział w tej naradzie w Rivendell… A nie! Toż to było w innej historii, jakoś tak mi się skojarzyło. Przy czym każdy kto oskarży Szarego Robaka o niestabilność emocjonalną, niech się kaja. Okazał się najbardziej powściągliwą postacią. Prawdaż, nieco go poniosło na początku odcinka, lecz potrafił powściągnąć gniew i rozpacz, oszczędzając Tyriona i Jona, którzy byli w jego ręku. Wzruszające, czyż nie? Czy również podziwialiście z jaką szybkością uporządkowano, a nawet odbudowano potrzebne komnaty? Nasi murarze powinni się uczyć od speców z Westeros. Co jeszcze mi przypadło do serca? A tak. Jon, prawy i powściągliwy, ceniący honor aż do śmierci, niezłomny, syn swojego wuja, kierujący się sprawiedliwością, dbający przede wszystkim o swoich ludzi, nie miał wątpliwości jak postąpić, gdyż rozumiał i umiał wytłumaczyć sobie postępowanie ukochanej. W jego oczach nie była tyranem, wciąż ją kochał i do końca była dla niego królową. Coś pomyliłam? Chyba nie. Podstępny karzeł go przekabacił, wręcz podżegał go do zabójstwa. Tyrion go omotał, pamiętajmy, że Jon był tak naprawdę w swojej szlachetności naiwny i dawał wiarę każdemu. Gdyby nie karzeł nadal stałby u boku Daenerys, wspierając jej wysiłki. Rozumiem też nałożoną na niego karę. Lordowie musieli się zabezpieczyć, żeby potomkowie Jona nie zechcieli kiedyś upomnieć się o należny im tron. Tak, odcinek mi się podobał. Gdyby był finałem innej serii, innej opowieści, historii innych bohaterów. Jako ostatnia część GoT przekonał mnie, że nigdy do tej serii nie wrócę.Przed rozpoczęciem ósmego sezonu planowałam obejrzeć jeszcze raz. Przeżyć emocje, przypomnieć sobie wszystkie intrygi i ich zaskakujące rozwiązanie. Niekoniecznie zgodnie z moimi oczekiwaniami, lecz logiczne i mające sens przyczynowo-skutkowy. Okazuje się, że tego nie dostanę. Że tak naprawdę zmarnowałam czas. Przynajmniej będę miała więcej miejsca na dysku, gdy nacisnę delete na folder GoT.
Tylko dwie sceny mi się podobały: ze smokiem i martwą Daenerys, oraz przemowa Edmura. Poza tym zupełnie nic. Zero emocji w tym odcinku, trochę ładnych obrazków, tyle. Nawet przywitanie Jona z Duchem i Tormundem byle jakie. Najgorszy sezon i beznadziejne zakończenie. Wbrew większości z Was, poprzedni odcinek bardzo mi się podobał, w tym prawie nic.
Chaos jest drabina dochrapał się tylko dlaczego pozwolił na takie potraktowanie Jona tez się go bał? jon zasłużył na coś lepszego po parszywym życiu gdzie Catlyn go tłamsiła całe życie.
jak catlyn nie miala z jonem zadnych scen nawet lol
ale wiadomo ,ze go męczyła i była o tym mowa ,ze nie pałała do niego miłością, kazdy kto ogladał ten wie
i jednak miała z nim sceny
To boli, że po tylu godzinach oglądania i angażowaniu się w ten świat dostajemy tak niesatysfakcjonujące zakończenie.
> Po co w ogóle był cały wątek R + L = J? Przecież to zupełnie NIC nie zmieniło. Niby jakiś tam konflikt był, ale gdyby ta prawda nigdy nie wyszła na jaw to wszystko mogło potoczyć się bardzo podobnie. Nawet Varys mógłby zginąć tylko nie przez popieranie Jona a po prostu spiskowanie przeciwko Dany. Z największej zagadki towarzyszącej od pierwszych stron książki zrobiono tylko nic nie znaczącą ciekawostkę.
> Jeszcze odcinek temu pół głównych bohaterów z Sansą, Samem i Tyrionem na czele gadało że Jon powinien być królem a finalnie gdy wybierali władce nikt nawet o nim nie wspomniał mimo, że po pierwsze mu się to należało po drugie wszyscy sądzili że to on jest najlepszym władcą.
> Sansa niby broni Jona ale to wygląda jak dobra mina do złej gry. Nieskalani opuścili kraj więc poza ewentualnie Yarą nie ma nikogo, kto chciałby głowy Jona. Mimo to Śnieżek zostaje wygnany i wygląda na to, że Sansa po prostu bała się o swoją pozycję.
> Moment zabicia Daenerys był fajny, wyglądał identycznie jak fanart który już sporo czasu krąży po internecie przedstawiający Jona jako AA i Dany jako NN. Widać, że Dedeki inspirowały się tym obrazkiem mocno.
> Nikt nie widzi tego, że Jon zabił Dany, więc musiał się głupio przyznać. Zresztą nie wyobrażam sobie momentu w którym Nieskalani dowiadują się o zabójstwie Dany i zamiast momentalnie zabić Jona, wrzucają do lochu.
> Serio, kto chciałby Brana na króla może ewentualnie poza Tyrionem i Sansą? Jaki lord wybrałby na króla creepy chłopaka? Jeszcze gdyby porządnie wytłumaczono ten wybór, ale woleli polecieć w opowiadanie historii. facepalm
> Jedyny naprawdę dobry moment to gdy Brienne pisze historię Jaimego. Ale końcówka losów naszego ulubionego jednorękiego to porażka.
> „Ser Podrick” – moja reakcja „xDDDD”, chociaż w sumie to miłe. Podrick jest spoko i ładnie śpiewa.
> Jon wyrusza z Dzikimi za Mur, przez śnieg przebija się trawka. Ma to oznaczać, że teraz zbudują na niepodbitych dotąd ziemiach nową cywilizację?
W kontekście całego serialu:
> Cały wątek Innych i jego rozwiązanie żal komentować.
> Jedyny dobrze poprowadzony wątek w tym sezonie to domknięcie historii Theona, najlepszy moment sezonu to piosenka o Jenny of Oldstones, mega klimatyczna scena, aż nie pasuje do odcinków 3-6
> Bardzo podobał mi się nastrój w 2 odcinku przez bitwą o Winterfell. Czułam to, naprawdę.
> Pierwsze dwa odcinki sztosik, klimat był zachowany. Szkoda, że później wszystko koncertowo sp………
> Za duże skupianie się na efektach wizualnych, za mało rozbudowy postaci. Dany oszalała bez powodu, bo tak po prostu miało być. Nie czułam jej przemiany.
MARTIN BŁAGAM PISZ TE KSIĄŻKI
nowe królestwo a jon zostanie królem hehe
No dokładnie tak! Największe zagadki (Inni oraz pochodzenie Jona) okazują się nic nieznaczącymi zapchajdziurami. Zupełnie jakby Sherlock Holmes w połowie powieści rzucił wszystko i popłynął w rejs na Karaiby, gdzie później otrzymałby depeszę, że już ktoś rozwiązał tę sprawę.
„Po co w ogóle był cały wątek R + L = J? ”
Nie po to czasem, aby stworzyć konflikt pomiędzy Jonem a Daenerys?
Zawsze odnosiłem wrażenie, że właśnie do czegoś takiego może doprowadzić ujawnienie tożsamości Jona Snowa.
Więc wcale mnie nie dziwi taki rozwój sytuacji. Nawet pozbycie się Jona – po krótkiej fali pro-Targaryenizmu, zakończonego przez szaleństwo Danny, lordowie Westeros decydują pozbyć się ostatniego potencjalnego świra wysyłając go na Mur pod byle pretekstem.
Dla mnie w tym odcinku najlepsza była reakcja Drogona na śmierć Danki i spotkanie Jona z Tormundem, który jako jedyny ze łzami w oczach rozumiał, co chłopak przeżył. Teraz wśród wolnego ludu, który do kocha i jest mu wierny Jon będzie szczęśliwy. Dla mnie to jest jakaś porażka, że nikt za bardzo go nie bronił, chociaż to Tyrion namówił go do zabicia Danki, a on zrobił to tylko ze względu na głupią Sansę, która by nie przyjeła Daenerys jako królowej. Bran nie mógł powiedzieć, że Jon to zrobił bo Daenerys zwariowała i jak wiele go to kosztowało? Nie, bo on przecież przybył by zasiąść na swoim przenośnym tronie. Nawet Sam go nie bronił … Nikt nie powiedział o prawdziwym pochodzeniu Jona … Żałosne!
Dlaczego gdy Sansa powiedziała o wolnej północy inni lordowie nie zażądali wolności także i dla nich? Yara gdy przybyła do Danki prosiła o wolne żelazne wyspy. Jaki jest sens połączenia królestw skoro żelaznego już nie ma?
Sam. Jakim cudem został wielkim maestrem? Co z goździk i jego nienarodzonym dzieckiem?
Co z Drogonem? Mogli chociaż pokazać czy Bran go namierzył.
najgorsze ,ze on to właśnie zrobił dla rodziny i dla ludzi ogólnie a rodzinka i Sansa go zlała a on jej w sumie życie uratował bo Danka by ją zjarała i nawet przyjaciel Sam miał go w dupie, o Tyrionie nie wspominając, wszyscy się wypieli jakoś tak głupio to rozwiązali ,żal zmarnowanego potencjału postaci, żal z martwych wstania, pozycji niemal boga i tajemnicy pochodzenia po kiego na dobrą sprawę , bez sensu,
mrugający miecz jak wyszedł z przerębla tez okazał się bez sensu
nawet Ayria na tej radzie go nie broniła, tylko zgodziła się od razu na to wygnanie, ayria, która zawsze się wykłócała do upadłego jak w coś wierzyła
Bran mówiąc o byciu królem „po to tutaj przyjechałem” sugeruje ze wiedział co sie stanie, a mimo wszystko pozwolił na to (spalenie KL, zabójstwo Dany etc.). W imie czego? Żeby sam zasiadł na tronie? Jeśli tak to wychodzi na największego ch… w całej sadze 🙂 mogli chociaż na końcu pokazać go z niebieskim okiem czy coś – to by wiele wyjaśniało 🙂
A po co chciał aby Jon poznał prawdę o swoim pochodzeniu? W chwili gdy ten rozpoczynał swój romans z Danny?
Bran w pewnym sensie stworzył konflikt pomiędzy Jonem a Danny.
A jego słowa wyraźnie wskazują, że wiedział o tym, że go wybiorą.
Taa… 3ER to mistrz manipulacji. Ograł wszystkich.
… ta.. przyglądając się mętnej „logice” ostatnich sezonów: sympatyczny chłopiec Bran z pierwszych sezonów, wyrósł na najbardziej cynicznego polityka i karierowicza Westeros xd
– nie słuchał rad starej 3ER i dał się naznaczyć Nocnemu Królowi, co umożliwiło zabicie starej 3ER i zagarnięcie jego mocy (czy tam czegoś)
– wiedział, że to o niego chodziło Nocnemu Królowi, a jednak przywlókł wroga aż do Winterfell
– pozwolił Daenerys walczyć za Północ, następnie ją poszczuł Jonem i jego królewskim pochodzeniem, aż biedna Targeryeńka dostała fisia, a Jon depresji
– dopuścił tym samym do ciągu zdarzeń, które doprowadziły do spalenia KL
– a jak pozbył się już się D. za pomocą Jona, to królewskie pochodzenie Jona przestało dla niego cokolwiek znaczyć – i zesłał swojego jedynego prawowitego króla – Jona/Aegona na Mur
– by… ta dam, sam zagarnąć koronę 😉
KOMEDIA!
może za dużo tej papki z Jojena najadł się Bran czy co??, o, pardon, w serialu Jojen umarl zaatakowany przez zombiaki
tak więc nie wiem, czemu przypisywać i jak tłumaczyć polityczny cynizm Brandona Starka
i ta jego mała rada starych tetryków xd
ciekawe, czy wiedzą, co zrobili – główny podglądacz Westeros u władzy xd
No chyba wiedzą, że może ich zawsze i wszędzie obserwować.
W ogóle trudno raczej zaplanować jakiś spisek przeciw niemu. Od razu może się o tym dowiedzieć.
Może wchodzić w skóry zwierząt, a nawet ludzi i chyba nawet szeptać innym do ucha.
A po Branie tez elekcyjni królowie? Czarno to widze. Nam to nie wyszlo na dobre
Ja myślę, że DDkom chodziło raczej o elekcję w rodzaju papiestwa, lub Świętego Cesarstwa Rzymskiego, a nie Polski bałagan.
ale u nas wojny domowej w sumie nigdy nie było, bardziej nam zaszkodziło to nieszczęsne liberum veto, rozwaliło państwo totalnie , w 18 wieku sejm przestał funkcjonować, ustalali coś miesiącami , była jednolitość i nagle jeden podpłacony pajac biedny jak mysz kościelna przeważnie krzyczał liberum veto i uciekał i gonił go tłum bo właśnie rozwalił cały sejm , to była parodia a nie demokracja co się u nas już pod koniec 18 wieku odwalało, w 15 wieku jeszcze działo bo nie było liberum veto a elekcja była
Gwoli ścisłości pierwsza elekcja nastąpiła pod koniec XVI wieku ;). No, chyba, że za elekcję uznamy przyklepnięcie Jadwigi jako króla przez możnowładców, ale to by nam cofało elekcję do XIV wieku ;).
Generalnie zgadzam się, że istniały większe problemy od wolnej elekcji, ale wolna elekcja je pogłębiała. Może gdyby dało się chociaż przeforsować elekcję vivente rege…
Pierwsza wolna elekcja to 1573 czyli nie taki koniec. No i Sam zaproponował udział wszystkich ludzi, czyli bardziej hardcorowo niż u nas, gdzie mogła to robić tylko szlachta. Tym razem byliby to chyba wszyscy razem z chłopami a może nawet tfu… kobietami ! (taki żarcik). Ostatecznie stanęło na elekcji jak w Cesarstwie.
W XV wieku elekcja była tylko teoretycznie, bo króla wybierano zawsze z rodu Jagiellonów. Wojny domowe były, a i owszem. Rokosze Zebrzydowskiego i Lubomirskiego były odpowiedzią na próby wzmocnienia żałośnie słabej władzy królewskiej. Do tego walka Zygmunta III Wazy z Maksymilianem Habsburgiem i walka Stanisława Leszczyńskiego z Augustem III Sasem i wojna o sukcesję polską.
Po smierci Włądysława Jagiłły o wybrano w sumie kogoś innego ,ale jednak nie osiadł na tronie, Piasta z Mazowsza. Warto doczytać fakty zanim sie powie ,ze była tylko teoretycznie. Panstwo to drogo kosztowało bo władcy kupowali głosy dla siebie czy dzieci przywilejami w stronę szlachty co zablokowało rozwój miast i wpłyneło np. źle na gospodarke. Wcale nie była teoretyczna tylko w szkole tak ucza ,ale tak nie było była faktyczna i było sporo szarpania . Najwiekszym głupolem okazał sie Aleksander Jagielończyk. Jak kandydat miał mocny charakter to umiał ugrac swój wybór jak słaby to niestety sypał przwileje, które szlachta wyciagała później i szachowała nimi króla.
Witam. Nic, kompletnie nic w tej wypowiedzi się nie zgadza. W Polsce, a właściwie to w Koronie czy na Litwie były wojny domowe (już pierwsza elekcja się nią zakończyła). Moje top 3 to wojna kokosza, rokosz Lubomirskigo i powstanie Chmielnickiego. Co do „mitycznego” jednego posła zrywającego Sejm, to też nie tak, zawsze stał za nim patron (czasem nawet był nim sam król). Sejm nie działał zaś na zasadzie jednogłośności, a w drodze „ucierania się”. Zachęcam do lektury, np. przystępnie napisanych dzieł P. Jasienicy i wstrzymania się od komentarzy w Internecie.
Witam. Nic, kompletnie nic w tej wypowiedzi się nie zgadza. W Polsce, a właściwie to w Koronie czy na Litwie były wojny domowe (już pierwsza elekcja się nią zakończyła). Moje top 3 to wojna kokosza, rokosz Lubomirskigo i powstanie Chmielnickiego. Co do „mitycznego” jednego posła zrywającego Sejm, to też nie tak, zawsze stał za nim patron (czasem nawet był nim sam król). Sejm nie działał zaś na zasadzie jednogłośności, a w drodze „ucierania się”. Zachęcam do lektury, np. przystępnie napisanych dzieł P. Jasienicy i wstrzymania się od komentarzy w Internecie.
Jasienica słabym historykiem jest. To on zapoczątkował czarną legendę o Zygmuncie III Wazy.
Zgadzam się, że dziełom Jasienicy daleko do miana prac naukowych, ale i sam autor nie rości sobie do nich praw. Mają one charakter popularyzatorski i w tym kontekście należy je postrzegać. Nazywanie go „słabym” jest trochę nieeleganckie, a autorowi, który pisał w czasach cenzury i bez dostępu do dzisiejszej wiedzy (odkrycia archeologiczne, globalizacja, ect.) trzeba trochę wybaczyć (szczególnie „Polska Piastów” trąci już myszką). Skoro go negatywnie oceniasz, to znaczy, że zapoznałeś się z efektami jego pracy (a to już niewątpliwy sukces Nawigatora).
Negatywne / obojętne postrzeganie Zygmunta III Wazy podziela wielu autorów współczesnych, np. N. Davies (wiem, że też kontrowersyjny, a i często nieścisły) czy minionych, np. T. Żeleński (również wiem, że kontrowersyjny; twórców wybrałem ze względu na ich lekkość pióra).
Czarną legendę zapoczątkował chyba trochę wcześniej ówczesny Zygmuntowi Jan Zamoyski, więc do tego męża stanu, syna swoich czasów i człowieka, który miał do kogo Zygmunta porównywać możesz mieć pretensję.
Henryk Wisner obiektywnie przedstawił Zygmunta. I dodatkowo jest historykiem.
Polecam serię artykułów czy zygmunt iii waza zasłużył na niesławę na hismag.org
A nie mówiłam? Jon poszł za Mur! Team Sansa!
Stannis pewnie relaksuje się na emeryturze na Skagos.
Ps. na kanale Water Tower Music jest już soundtrack 8 sezonu.
https://www.youtube.com/watch?v=-d7J_QVX2U4&list=PLBKadB95sF4554OTdjwGynwPOwF4FE1hA&index=6
W moim sercu na zawsze pozostanie zakończenie z Igrzysk Nieznajomego ♥
No i to jest chyba jedyny plus tego sezonu. Soundtrack jak zawsze niszczy system.
ale miał iść sam a nie jako skazaniec, jednak boli ,ze tak go potraktowano, jakoś bez sensu , skrzywdzono go i wychodzi ,ze tylko jego na dobra sprawę a chaos jest drabina powiedział Bran biorąc chyba sztylet z rąk Pitera i tak to rozegrał ,ze Peter stracił życie z rąk Aryi po wyroku Sansy a później załatwili tak Jona, i to ie ładnie , bo załatwili go najbliżsi mu ludzie dla , których się poświęcił a najbliższy przyjaciel sam go ie bronił a Tyrion no cóż każdy grał tylko na siebie oprócz Jona, umiesz liczyć licz na siebie, z drugiej strony w stosunku do Brona Tyrion okazał się bardzo lojalny , miał tez za co się odwdzięczyć i to zrobił, wychodzi ze największymi skr……mi okazali się Sansa i Bran bo tez mieli za co dziękować a Jon był im bliższy niż Bron Tyrionowi a jednak się go pozbyli
Przecież od jakiegoś czasu powtarza, że nie jest Branem, więc w czym problem?
jest Branem i jednoczesnie trójoka wrona, pozatym nie w tym problem, Starkowie jednak trzymali sie razem a Jon , Jon nie jest Starkiem co dali mu bolesnie odczuc jednak w tym problem
No nie jest Starkiem. Najwyżej Pół-Starkiem, bo od strony matki.
Bran nieźle go wykorzystał jako pionka przeciw Danny. Teraz ma sens dlaczego chciał ujawnić Jonowi jego tożsamość.
wspolczuje ludziom ktorym ten odcinek sie podobal. po obejrzeniu czuje ze mi spadlo iq xD dobrze ze to juz koniec, juz dedeki nie beda pluly nam w twarz serialikiem
Oj Martin, Martin (z całym szacunkiem dla Twojego talentu i literackiej epopei, która przyniosła fanom na całym swiecie wiele radości), – a tak nam w 2011 roku zaręczałeś, ze GoT nie będzie miało zakończenia równie rozczarowującego jak „Lost” xD
Np.:
In the most recent issue of the New Yorker (czyli z 2011), Martin said he felt cheated by the conclusion of „Lost” and didn’t want his „Song of Ice and Fire” series to cause the same sense of disappointment in his fans.”I want to give them something terrific,” he said. „What if I [mess] it up at the end? What if I do a 'Lost’? Then they’ll come after me with pitchforks and torches.”
martin przeciez nie tworzyl serialu panie
GRRM mówił to w kontekście emisji 1 sezonu GoT, to były jego zapewnienia o nierozczarowującym końcu epopei i literackiej, i serialu (nie zapominajmy, że pisarz do 4-tego sezonu był b. zaangażowany w ekranizację swojego uniwersum).
ale pozniej juz nie byl zaangazowany. a wtedy jeszcze nie wiedzial ze serial wyprzedzi ksiazki, to mogl tak powiedziec xD
…a fani mogą mu teraz jego słowa z 2011 roku przypomnieć i na reddicie właśnie to robią xd
XDDD – tak skomentuje ten sezon i finał. Z plusów – przynajmniej Jon, który został drwalem na północy jak Dexter, pogłaskał Ducha.
Czyli Bran został królem, bo zna historię?
To mogli po śmierci Roberta Starą Nianię koronować.
Świetny pomysł! Podeślij autorowi, zwłaszcza że ona też chyba raczej nie może mieć już dzieci. 🙂
Tym sposobem jej dziedzicem zostałby Hodor 😀
Dzięki temu Hodor zamknąłby drzwi, honorowo kończąc GoT :).
Złoto 😀
Zastanawiam się, po co wpleciono wątek listów Varysa? Żeby udowodnić, że nie był analfabetą i umiał pisać? Mogę zrozumieć Tyriona, Sansę i Brana, którzy wiedząc o pochodzeniu Jona, nie puścili pary z ust na ten temat. Władza wypacza charaktery, tej trójce wypaczyła od razu, gdy znalazła się tylko możliwość położenia na niej swojej ręki. Karzeł królem być nie mógł, ale namiestnik to druga osoba w państwie. Sansa i Bran, wcześniej byli przekonani, że Jon będzie najlepszym królem, zmienili zdanie i podzieli się władzą. Ale Arya?! Jednego słowa nie powiedziała za Jonem. Języka w gębie zapomniał w tej sprawie Sam, tak jak zapomniał o stojącej przy krześle butelce. I zapomniałam dodać. Podobał mi się wpis Brienne do księgi. W odcinku powoływano się na zbrodnie czynione wbrew miłości albo na odwrót, zależy jak kto na to patrzy. Ona zaś z miłości zakończyła historię życia Jamie’go krótkim, acz znaczącym wpisem. Zapewniła mu pamięć potomnych, jako nie tylko królobójcę, ale i tego, który zginął za królową. Nikogo nie będzie obchodzić, co było pomiędzy tymi wydarzeniami. Z drugiej strony to kuriozalne, że ona została dowódcą, bo zdaje się, że tylko on miał prawo do takich wpisów.
krotko mowiac przeklamala historie na jego korzysc. oj nieladnie brienne
Toż z miłości to zrobiła, trza Ślicznotce wybaczyć. Poza tym dostrzegam tu ukrytą symbolikę. Bran został wybrany, bo historyk z niego zawołany. Po jego śmierci prawdziwa historia, która, jak zrozumiałam, wg Tyriona łączy ludzi, co poniekąd jest prawdą, zaginie i siłą rzeczy będzie czerpana z kronik i zapisów. Swoją drogą to była dość przewrotna scena, kiedy Tyrion dowiaduje się, że w księdze Pieśni, będącej zapisem historii, w ogóle o nim nie wspomniano. Cóż, opieranie się na ulotnej pamięci nie jest najlepszym pomysłem, zwłaszcza że papier wszystko zniesie. Zdaje się, że również ogień, bo księga dowódców jakoś przetrwała, dzięki czemu Brienne mogła zacząć naginać fakty dla przyszłych pokoleń.
Pisanie Varysa bardzo się przydało.
Jon poza byciem królobójcą popełnił zbrodnię niewybaczalną: został zabójcą krewnych.
Każdy kto uważa ten odcinek za dobry powinien zostać wysłany na obserwację do psychiatry. Później szybkie sprawdzenie poziomu IQ, odebranie praw wyborczych i może w tym kraju będzie ciut lepiej.
Sezon robiony przez idiotów dla idiotów.
Płaskoziemcy, antyszczepionkowcy i ludzie zadowoleni z 8 sezonu to ten sam poziom dna umysłowego.
Sam 6 odcinek to nawet nie 1/10. To gwałt na logice. Sceny nie mają sensu. Tu nic się nie klei. To nawet nie poziom kina B, to scenariusz gniota puszczanego na Pulsie. Kino klasy Z.
Ej, Nieskalani – załóżcie sobie ród w Wysogrodzie. Mniejsza z tym, że nie macie jaj.
Ej, Aegon – znowu będziemy nazywać cię Jonem Snow przez cały odcinek. Mniejsza z tym, że Varys poinformował cały kontynent o twoim pochodzeniu.
Ej, Szary Robaku – trzymaj w niewoli zabójcę twojej królowej przez x czasu i czekaj aż zjadą się wszyscy… piehdolę, nie chce mi się dalej pisać
GÓNWO
poziom kału
ale gnioty puszczane na pulsie to ty szanuj xD
Ci którym odcinek się podobał są super, podajcie maile w komentach, kredycik na super warunkach już na Was czeka.
Poziom IQ mi sprawdzili, głosować nie chodzę i tak, a nad psychiatrą się zastanowię, ale… uważam, że odcinek miał swoje dobre strony. I generalnie cały sezon oceniam lepiej niż sezon 7. Chociaż zastanawiam się, czy różnica w odbiorze nie wynika z tego, że po latach czepiania się, prostu przywykłem już do głupot i nielogiczności późniejszych sezonów i przymykam na to oczy…
Szanuję mocno twoje szalone teorie i ogólną robotę na fsgk, więc przemilczę to i z góry założę, że należysz do ludzi, którym ciężko przełknąć, że coś co lubią stało się złe. Ale stawiam 5 zł, że tak jak Tyrion wspominał o 10 latach tak tobie wystarczy 10 miesięcy i też mocno obniżysz ocenę. Już dawniej zdarzyło ci się pisać w stylu „z perspektywy czasu tamten odcinek oceniam niżej”, więc chyba należysz do tych, którzy potrzebują trochę czasu, by ostudzić emocje i z dystansem na chłodno ocenić raz jeszcze 😉
Ej, Nieskalani -> to był pomysł Cebulki, mógł to być pomysł taki na szybko. Mogło też chodzić o START jakichkolwiek negocjacji poprzez próbę rzucenia słabego pomysłu. Czasem się tak robi, zamiast wymyślać czego oczekuję partner/ pracownik/ przeciwnik rzucasz mu słaby pomysł i milczysz…. często Twój oponent odrzuci / wysmieje pomysł ale co NAJISTOTNIEJSZE poda swój! i hop od razu wiesz czego on chce i czy w ogole czegos chce:
1. Jeśli odrzuci Twój pomysł i da swój – wiesz ze mozesz rozmawiac dalej
2. Jeśli odrzuci pomysł i nie da swojego ale sie zawaha -> wiesz ze jest do urobienia, ale trzeba z nim delikatnie
3. NIE odrzuca pomysłu tylko Ciebie i nie chce dyskutowac -> no coż tez cenna informacja
To takie podstawy rozmów:) naturalnie to mógłba byc kolejna „głupotka” ale w swietle tego co napisałęm NIE mozesz stwierdzic ze to bylo na 100% bezmyślne
Ej, Aegon -> czy w serialu chociaz raz ktos do niego tak zwrócił ?? w sensie zamiast JON to AEGON
Ej, Szary Robaku -> to nieskalani, ludzie WYKONUJĄCY rozkazy a nie WYDAJĄCY, także widząc to co zrobił Jon mogli się zawiesić jak stary komputer, zwlaszcza ze w momencie smierci Danki stracili wlasciwie wszystko -> nie mniej tutaj tez jestem zdanie ze najprawdopodobniej zabiliby Jona raz dwa
Co zaś do bardzo szybkiego kategoryzowanie ludzi, zgadnij komu przychodzi to latwiej ?
a) potrafiacym myslec krytycznie
b) nie potrafiacym myslec krytycznie
Odnośnie artykułu, jak i całego odcinka:
Gendry -> myślę, że autor NIE docenia wpływu wojny na ludzi. W „normalnych” czasach Gendry mialby mase wrogow w ucementowaniu wladzy, ale po kilku latach wyniszczajacej wojny, Stanisa palacego ludzi itd itd zwykly bekart dla wiekszosci moze wydawac sie gwarantem BEZPIECZENSTWA i SPOKOJU, ktorego ludzie wypatrywali z utesknieniem
Bran -> jako król zakladajać ze zalezy mu na losach ludzi jest najlepszym kandydatem. Po jego profilu moznaby zalozyc ze bedzie rzadzic nie kierujac sie emocjami, a rozsadkiem. To trochę taki Stannis z tym ze pod kazdym wzgledem lepszy -> taki sympatyk Stanisa z autora a nie widzi podobienstwa z Branem?
Obrady małej rady -> co sie tak czepiacie Bronna? ze niby sie nie zna ? kto mialby sie lepiej znac jak nie bron? czy w westeros jest jakas super uczelnia ksztalcaca starszych nad moneta? a nawet gdyby bylo to co z tego ? w zarzadzaniu zadne wyksztalcenie teoretyczne do niczego sie nie przydaje, co najwyzej moze pomoc nieco na poczatku, ale i tak wszystkiego trzeba sie nauczyc w oparciu o doswiadczenie, moim zdaniem mala rada nie gorsza od tej ktora była
Jon za murem -> duzo osob pisze ze to „niesprawiedliwe” pomijajac fakt ze sprawiedliwosc jest tylko pustym pojeciem, to Jon musiał odejsc, aby kolo zosta
„mógł to być pomysł taki na szybko. Mogło też chodzić”
„mógłba byc kolejna “głupotka” ale w swietle tego co napisałęm NIE mozesz stwierdzic ze to bylo na 100% bezmyślne”
„mogli się zawiesić jak stary komputer”
„myślę, że autor NIE docenia”
„dla wiekszosci moze wydawac”
” a nawet gdyby bylo to co z tego ?”
Ciągle „mógł”, „może”, „co z tego?”. Najgorszy sort idioty – jak ktoś ci narobi na wycieraczkę to dorobisz sobie teorię, którą to sobie wytłumaczysz.
Twórcy przedstawili wszystko w najprostszy sposób, by każdy głupi to zrozumiał. Nie ma miejsca na domysły.
„Może” po prostu jesteś idiotą.
Bardzo szybko nazywasz ludzi idiotami i czynisz to z wielka pewnością, podczas mojej „zetki” jednym z dowódców był chorąży który(podobnie jak Ty) klasyfikowal z wielka łatwością ludzi jako idiotów. Chorąży często mylił sie w wielu kwestiach od regulaminów jak chociażby „prawo użycia broni” przez kwestie logistyczne az po sprawy poligonowe. Pewnego razu pokazywał całej kompani jak powinno wyglądać stanowisko do 7,62 mm kbk pkm, traf chciał ze akurat wtedy przyjechał pułkownik z wizytacja i pierwsze co zrobił do zaczął opierda… kadrę za blednie wykonane stanowisko( w wojsku głownie każdy każdego opier.. za wszystko, taka instytucja) mało tego gdy dowiedział sie kto je wykonał rozkazał „wołać mi tu tego idiotę” a ze było to chyba ulubione słówka chorążego bardzo szybko stał sie chorążym idiota 🙂
Napisałeś ze nie ma miejsca na domysły -> Jon zrzekł sie czarnego płaszcza i został dzikim czy jako wrona zwiadowca wyruszył razem z dzikimi ? Tego nie wiemy, pozostaje nam sie DOMYŚLEĆ
To znaczy ze jednak są domysły, czy nie mogłeś sie pomylić ? Czy moze akurat Ty dostałeś SMS od twórców i wiesz ?
Aha bo zdążyłeś nazwać mnie idiota, Ba nawet sklasyfikowałes mnie jako idiotę ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie, które powtarzam:
Czy Davos mogl swoją według mnie tylko pozornie nie trafiona propozycja próbować wybadać Szarego Robaka ? Czy istnieje taka możliwość ze zna sie na sztuce negocjacji ?
Mamy teraz ciekawa sytuacje najgorszy sort idioty (według Ciebie ) zadał Ci bardzo proste pytanie, ciekawy jestem co zrobisz.
DDki używają najprostszych środków do zakończenia historii, więc WSZYSTKO dzieje się na ekranie i NIE ma miejsca na dopowiedzenia / zastanawianie się. Nie jesteś w stanie pojąć tak prostej rzeczy, więc siłą rzeczy jesteś idiotą. Oczywiście możesz budować swoje teorie, że bohater X zrobił coś czego nam nie pokazano i dzięki temu scena ma sens. Możesz też mnie / nas przekonywać, że nasza planeta jest płaska, a szczepionki dają raka. Niektórzy idioci już tak mają. Aha, i DOMYŚLIĆ się, a nie domyślć. Jak już krzyczysz to krzycz poprawnie. A najlepiej zamilknij, bo już ci więcej nie odpiszę. Szkoda czasu.
Napisałeś ze wszystko dzieje sie na ekranie. Skoro wszystko dzieje sie na ekranie to jesli NIE wiemy czy jon zdezerterował czy nie Twoje założenie jest bledne. Tutaj nie ma z czym dyskutować.
Nie odpowiedziałeś na pytanie odnośnie Davosa. Rozczarowałes mnie, myślałem ze zrobisz cos co w internecie zdarza ske niezwykle rzadko a mianowicie popiszesz sie umiejętnością krytycznego myślenia.
Pozdrawiam Chorąży Furgonetko!
brzydki brzydal to niestety bity idiota 😀 😀 😀
Przynajmniej nie ma niepotrzebnych niedopowiedzeń.
Bran „a jak myslisz po co tu przyjechałem?”, celowo rozegrał Jona tak, aby wyślizgać go z należnego mu tronu, i nie dopuścić do restauracji Targaryenów.
Własnie po to było szkolenie na „trójoką wronę” i bynajmniej nie chodziło o „Innych”, a o to aby na tronie części kontynentu (choć jest pewien zgrzyt; dlaczego Dorne nie pokazało środkowego palca, jak Sansa?) zasiadł elekcyjny władca nie mogący mieć potomstwa.
Trzeba przyznać że ma to pewną logikę, bo w o tron trzeba umieć niestety umieć „grać”, i D@D pokazali to bez ogródek w finale.
Po finale jedna rzecz nie daje mi spokoju.
Jon na pewno nie jest synem Neda? Przecież Bran z Tyrionem rozegrali go lepiej, niż parę lat wcześniej stało się to z Nedem.
ps.
Myślę że znakomitym następnym wyborem, powinien być pan Wysogrodu: Bronn z nad Czarnego Nurtu. Ewentualnie, gdyby Brandon I Kaleki go przeżył, to może nic złego królestwa nie czeka, w końcu jest „Słowiczek”.
Serial opowiadający o następnej elekcji i dziejach panowania następcy chętnie obejrzałbym. 😀
Tylko wataha przetrwa, Starkowie się wsparli a Jona wyrzucili z watahy słabe właśnie dlatego ,ze tak go potraktowali.Edzio go wychował ,ale pozbył się przy najbliższej okazji wysyłając na mur w młodym wieku i zdając sobie sprawę ,że marnuje mu życie, Cetlin się na nim wyżywała, rodzeństwo , które kochał wypięło się na niego.Przyjaciel najlepszy Sam też się wypiął. Co do rudej tez można mieć zastrzeżenia. Dance odbiło i raczej tez by chciała go zabić.Facet od wszystkich całe życie dostawał kopa, naprawdę myślałam ,ze jakiś szacunek mu okażą a nie takie coś na koniec. Żal mi tej postaci zwyczajnie, bo nie zrobił nikomu krzywdy, bronił słabszych ,zawsze postępował słusznie i nic za to nie dostał w zamian.
Był jedyną osobą w serialu , która nie miała nikogo bliskiego tak naprawdę przez cały serial był zupełnie sam na dobrą sprawę .Daenerys miała brata był głupi i zły ,ale to brat. Później miała Drogo ,z którym połączyła ja miłość prawdziwa, miała Joraha , który był jej wierny i ją kochał. Miała Miasndei, która okazała się wierna do końca, nawet nie próbowała się bronić. Miała Dario.
Jon jak się okazało nie miał nikogo, kto by stanął po jego stronie.
Może trochę wezmę w obronę Dankę. Nie wiem czy jej odbiło. Raczej posłuchała rady Olleny – choć zbyt późno, bo jednak trochę się zmieniło, od jej wylądowania w Westeros. Nawet pozwolę sobie na porównanie. Różnica pomiędzy nią, a Tywinem który „zdobył”, a raczej został wpuszczony kilkanaście lat wcześniej do tego samego miasta, i miło nie był pamiętany, była jedna.
Tywin nie miał smoka.
Choć wyciskał z „Góry Która Jeździ” wówczas i później ile mógł. Raczej był podziwiany za wybicie Rayne’ów i Tarbecków, a nie sugerowano że coś mu w klepkach brakuje.
Jej szerokie plany co do Essos, raczej też nie świadczą o szaleństwie. Inaczej Aeogon z siostrami, też musiał mieć nie coś tak z klepkami, planując stworzyć jedno państwo z całego kontynentu mając za punkt wyjścia dość niewielką wyspę.
Tak właściwie to te plany, nieźle tłumaczą zaoranie Królewskiej Przystani, czy „własnej” siedziby.
Wracając do Jona. Nie wydaje mi się, żeby groziło mu niebiezbieczeństwo.
Raczej „rudej” której postępowanie wyraźnie wskazuje, że doprosiłaby się topora, i tym asem zagrał Tyrion. A że raczej nie miał szansy na nią wpłynąć (podejrzewam że łatwiej miałby z Danką), stąd ten sztylet, i późniejsze używając delikatnego określenia, wyrolowanie go przez Starków.
W sadze myślę że jednak pójdzie mu ciut lepiej. 😉 Tj. ktoś przyzwoity niekoniecznie musi być aż tak skończonym durniem, gdzie każdy nim gra jak chce. Jeśli wyląduje na północy, to być może z własnej woli i być może nie sam, a z trzecią „głową smoka”. Mam typ, że tym „dzieckiem burzy” nie jest żaden z bękartów Roberta, a wspomniana przez DaeLa „księżniczka” Val (nie będę zaskoczony jeśli się okaże „dziką Targaryenką”, np. prawnuczką maestra Aemona – w Pieśni jest wyraźne wskazanie że ma/miał syna; i może Mroczna Siostra wraz z nią już jest po właściwej stronie muru?).
Czyli rzeczywiście będzie mniej lub bardziej słodko-gorzko, a nie gorzko-śmiesznie.
To bardzo realistyczne, bo tacy faceci mają zazwyczaj pod górkę właśnie i gnębi ich każdy łącznie z kobietami. Dobro się nie opłaca
Aktorzy grający Brienne i Jaime mieli rację, wszyscy potrzebujemy zbiorowej terapii, czekam już tylko na memy, humor najlepszym lekarstwem.
no cóż, to polecam na youtubie „Game Of Thrones 8×05 WTF Edition” i inne filmiki z tej serii „WTF Edition” zgrabnie obśmiewające kolejne odcinki tego sezonu (montaż typu found footage, humor czasem może lekko slapstickowy, ale w większości celny i udany),
na szóstkę trzeba chwilę poczekać
zabawa lepsza niż przy oglądaniu tego sezonu xd
znam wszystkie:) ostatnio niczego innego nie oglądam:) sieć eksplodowała, te wszystkie angry ranty, petycje itd.., mam nadzieję że coś się zmieni dzięki temu, serailu już nie uratuje, ale mam nadzieję że ktoś się zastanowi nad poziomem telewizyjnej rozrywki i tym że nie wszyscy widzowie to bezmózgie ameby co wszystko łykają.
A ja z kolei polecę profil Game of Laughs na fb, codziennie sporo zabawnych rzeczy publikują, i 3-4 razy tyle w komentarzach. Trochę to marnotrastwo czasu w gruncie rzeczy, ale nadchodzi czasem człeka chęć na odrobinę szydery. 😛
mam nadzieję ,ze jon serialowy zostanie założycielem nowego królestwa bo straży już nie ma w końcu a dzicy ludzie za nim poszli a trawka zaczyna rosnąć zima się kończy
„Wyprawa Jona za Mur szarpie naszymi emocjami tak mocno, że trudno mi uwierzyć, by powstała w głowie Benioffa i Weissa.”
hej, ale komu szarpie emocjami temu szarpie xD
mnie szarpie nie wyprawa za mur tylko sposób w jaki został potraktowany, najgorzej ze wszystkich, tak po prostu zupełnie bez sensu
Trudno mi uwierzyć, że napisał to Dael, czyżby wpływy D&d sięgały tak głęboko xD
Mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony smutno mi, bo serial się skończył, a wraz z nim końca dobiegła pewna era. Jakby nie patrzeć GoT okazał się fenomenem na skalę światową. Może nie byłam jego wielką fanką, ale będę za nim tęsknić. Z drugiej strony cieszę się, że to już koniec, bo przynajmniej D&D nie zniszczą tego, co jeszcze zostałoby im do zniszczenia, gdyby mieli tworzyć kolejny sezon. Podobno udzielali wywiadu, w którym wyrazili zadowolenie ze swojej pracy. Cóż, gdzieś już to pokazywałam, ale pokażę i tutaj, bo moim zdaniem idealnie odzwierciedla to postawę scenarzystów: https://i.imgur.com/ia6e8mf.jpg
Dobra, dobra nie było aż tak koszmarnie, jak myślałam. Drobne momenty, które mi się podobały:
– Scenka z Danką i smoczymi skrzydłami. W rzeczy samej. Daenerys „stała się” smokiem, tak jak radziła jej kiedyś Olenna.
– Smutek Tyriona z powodu śmierci rodzeństwa. Wychodzi na to, że nie był aż tak przesycony nienawiścią do Cersei, by cieszyć się z jej zgonu.
– Smutek Drogona po śmierci Daenerys. Biedny smok, został zupełnie sam.
– Drogon niszczący Żelazny Tron. Smok stworzył, smok zniszczył. Czas tak jakby zatoczył koło. Tron od początku był przyczyną krwawych konfliktów, więc zniszczenie go też położyło kres pewnej erze w historii Westeros. Teoretycznie położyło, nie wiadomo jak będzie wyglądała przyszłość kontynentu.
– Arya pamiętająca co to rodzina i broniąca Jona przed Yarą żądną zemsty za Dankę.
– Brienne jako nowy Lord Dowódca. Zasłużyła sobie na ten stołek, oby okazała się dobrym szefem.
– Brienne upamiętniająca Jaimego na kartkach księgi. Jaime chociaż na tyle zasłużył, po tym jak skopali jego wątek.
– Wolna, niezależna Północ – bo czemu nie?
– Duch wreszcie został doceniony, czyli łaskawie pogłaskany przez Jona.
Reszta… tak jak zawsze to znaczy byle jak. Najbardziej wkurzające:
– Nie wiem czemu ktoś liczy się ze zdaniem Szarego Robaka. Jeśli już to jego i jego bandę powinno się w tempie ekspresowym odesłać na Mur albo do Essos za tą rzeź w Królewskiej Przystani i masowe egzekucje. Nie wierzę, że lordowie Westeros nie poradzili by sobie z Nieskalanymi, gdyby doszło do konfrontacji.
– Jon na Mur? Poważnie? Tyle zrobił dla ludzi, a potraktowano go jak psa, którego można wyrzucić, gdy nie jest już przydatny. Albo jak zwykłego kryminalistę i zbrodniarza. Ta postać wróciła do punktu wyjścia, bo tak chcieli D&D. Jon pewnie byłby dobrym królem, bo jako jeden z nielicznych naprawdę dba o ludzi. Nie nastawiałam się mocno na to, że ogłoszą go królem, mimo to… wolałabym żeby wrócił na Północ i pomagał rządzić Sansie albo wyruszył na wyprawę z Aryą. Jedynym pocieszeniem w tej sytuacji jest to, że ma przy sobie Ducha i swojego kumpla Tormunda. Tak przy okazji – po co komu Nocna Straż, skoro Biali Wędrowcy zostali pokonani, a Dzicy wcale aż tak nie garną się do życia po westerowskiej stronie Muru? Wraz z rozwiązaniem problemu Białych Wędrowców i dzikich
– Arya wyruszająca w daleki świat, bo przypomnieniu, że ma przecież w sobie duszę odkrywcy. Co tam rodzina i dom. Najważniejsze to znowu móc włóczyć się nie wiadomo gdzie i z kim. Mam nadzieję, że jednak wróci po iluś tam latach do Westeros albo chociaż wyśle rodzinie jakiś list, że nadal żyje.
– Narada wielkich lordów odnośnie tego kto będzie rządził, którą w skrócie można ująć tak:
WL: Gadu, gadu, gadu gadu. To kto teraz będzie rządził?
Sam: Demokracja!
WL: Hahaha! Demo… co?
Tyrion: Gadu, gadu, gadu, gadu, gadu. Hej, Bran. Zostaniesz naszym nowym królem?
Bran: Jeszcze głupio pytasz? Po to tu właśnie jestem.
Sansa wspomina, że Bran prawdopodobnie nie będzie miał potomka, ale Tyrionowi to nie przeszkadza, bo synowie królów to i tak same głupki. Po Branie zapewne wybierze się w głosowaniu nowego króla. Niby w porządku, ale nie mogę wyjść z wrażenia, że na sam koniec D&D chcieli zamanifestować typowo amerykańskie podejście do demokracji. Jakby do czegoś to było potrzebne.
– Końcem końców wspaniała linia Targaryenów, krwi Starej Valyrii tym razem naprawdę dobiega końca. Nie będzie więcej Smoczych Jeźdźców. Daenerys nie żyje, a wraz z Jonem, który pewnie nie będzie miał potomków, umrze nawet ta resztka krwi Targów. Takie chociaż z tego pocieszenie, że smoki, o ile jakieś będą oprócz Drogona, nie będą musiały wykrwawiać się w głupich wojnach ludzi.
Teraz gdy oficjalny fanfik D&D dobiegł końca, pozostaje czekać na prawdziwą Pieśń Lodu i Ognia. To na razie tyle.
Zapomniałam dodać. Bronn jako Lord Wysogrodu i Starszy nad Monetą. Cwaniactwo popłaca, bycie honorowym i uczciwym już nie bardzo. Smutne, ale prawdziwe.
Eeee, Jon jak widać zmył się z Muru ledwie tam postawił stopę. W towarzystwie wielu dzikich płci obojga i zera Czarnych Braci. Będzie kolejny Król Za Murem i będą bombelki o oczach smutnego misia.
Hmm, możliwe. Tak jak i możliwe że Jon odnalazł swoje miejsce wśród Dzikich. Żyje z nimi i niczego mu więcej do szczęścia nie potrzeba. A jednak jakiś smutek z powodu jego losu pozostaje.
Władza to ciężki kawałek chleba, więc nigdy tego Jonowi nie życzyłem. Tym bardziej, że on sam nie wykazywał chęci do objęcia tronu.
Jak dla mnie, to Jon pośród Dzikich jest najszczęśliwszym zakończeniem. Co by go czekało, gdyby został władcą?
Dlatego napisałam, że nastawiałam się mocno na objęcie przez Jona władzy. Pewnie by sobie poradził z tym mając po swojej stronie kogoś takiego jak Tyrion. Racjonalizm Tyriona byłby niezłą przeciwwagą idealizmu Jona. Ale to już takie gdybanie. Nadal uważam, że to przykre, iż Jon trafił za Mur w takich okolicznościach w jakich tam trafił. Lepiej wyglądałoby to, gdyby sam postanowił udać się na Mur. Jeśli miałabym bronić decyzji o zsyłce Jona, powiedziałabym, że Jon będzie pewnie sto razy bardziej szczęśliwszy przebywając wśród wolnych ludzi niż gdyby miał siedzieć w Królewskiej Przystani. Od biedy można uznać, że doczekał się swojego słodko – gorzkiego zakończenia. Podobnie jak reszta Starków. Sansa została królową wolnej Północy, Bran rządzi resztą Westeros, Arya szuka nowych przygód, a Jon podróżuje z Dzikim po Północy. To ta słodsza część zakończenia. Gorzka część polega na tym, że każdy Stark poszedł własną drogą. Niby Sansa i Bran mogą pisać do siebie listy czy organizować dyplomatyczno – królewskie spotkania, tym samym utrzymując kontakt. Bran dzięki swoim zdolnościom będzie wiedział, co dzieje się z Aryą i Jonem. Jednak ta gorycz zawiera się w tym, że ostatni ze Starków raczej już nigdy nie spotkają się razem jako rodzina. Coś za coś. Tyle jeśli chodzi o bronienie tego wątku.
z aryą raczej nie, chyba że ta trafi na jakies wyspy z czardrzewami czy jakimis zywymi stworzeniami heh
Szkoda, że jednak nie napisałem komentarza, bo wiedziałem, że Dael da 7. Zresztą ja też bym na tyle ocenił ten odcinek, moim zdaniem był najlepszy(no może ten sam poziom co odcinek drugi).
Dlaczego aż 7? Nie można oceniać odcinka na podstawie zakończenia wątków, które zostały źle poprowadzone wcześniej. Były dobre sceny, głównie te, które wymienił Dael w analizie. Też byłem zniesmaczony tymi „obradami” i samym ich wynikiem. Mam nadzieję, że jeśli powstanie książka z tym samym królem, to zostanie to lepiej przedstawione, bo wersji DD nie akceptuję, była słaba.
Czekam na podsumowanie całego sezonu.
Czegoś nie rozumiem. Dlaczego Danka jest kojarzona z Hitlerem i III Rzeszą?Przecież cała jej retoryka o „wyzwoleniu” niszczeniu koła i budowie nowego świata, to najczystszy rewolucyjny komunizm Trockiego i Lenina.
podsumowanie calego sezonu:
https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_KkPfQo2R4A7VC3sEYKC2izRtw2TGZOXp,w400.jpg
Nie Władysława Jagiełły tylko Władysława Warneńczyka, kiedy Kazimierz Jagiellończyk przedłużał swoją nieobecność, chcąc wymusić niezależność Litwy, warunkowo wybrano Bolesława IV. Jan Olbracht został wybrany na sejmie, Aleksander i Zygmunt również, tylko Zygmunt August został koronowany za życia ojca.
Tu ci przyznaję rację pisałam szybko i walnęlam się co nie zmienia faktu że dynastia Jagiellońska była elekcjyjna a tron dziedziczny występował tylko i wyłącznie za Piastów i szlachta skutecznie szachowała potencjalnych królów grożąc że ich nie wybierze przywilejami, Polska zapłaciła za to dużą cenę.
Dwa miesiące temu zastanawiałam się jak przeżyję koniec „Gry o Tron”, bo naprawdę kochałam ten serial. A teraz właściwie ledwo mnie to obeszło, że serial się skończył. Sezon ósmy był aż taki zły, że jest mi po prostu wszystko jedno. Nie sądziłam, że Dedeki mogą aż tak zniszczyć ten finałowy sezon.
Miało być słodko-gorzkie zakończenie a wyszło co najwyżej zjełczałe.. Targaryenowie nie wrocili na tron, a smoki na niebo nad Westeros. Po co odkrywalismy tyle sezonow prawdziwa tozsamosc Jona? Zeby wrocil na mur? Pilnowac Dzikich?
Ch…, D…. i kamieni kupa.. To zakonczeni moze buty czyscic zakonczeniu „Wladcy Pierscieni”. Jesli Martin takie zakonczenie zaserwuje w ksiazkach to ja podziekuje za czytanie.
Tym razem nie zgodzę się z Daelem. Także pierwsza część odcinka jest totalnie spartolona. Słuchając wywodów Tyriona co chwilę przypominały mi się jego własne słowa o „zamkach z piernika i winie płynącym w fosach”. Uwierzyć nie mogę, że Jon zamordował Daenerys – dziewczynę, która bez wahania (wbrew radom Tyriona notabene) gnała za Mur, żeby ratować mu życie i straciła dla niego smoka. I to dla kogo? Dla tej rudej kur… która z suczym uśmieszkiem wycackała go z całego dziedzictwa? Zawsze mówiłem, że na zadawaniu się ze Starkami Dany wyjdzie tak, jak Tyrellowie na zadawaniu się z Lannisterami, ale co innego wiedzieć, a co innego zobaczyć. Wychodzi na to, że Starkowie koncertowo wydymali wszystkich. Najpierw rękami Jona (Dzicy) i Littlefingera (Dolina) rozprawili się z konkurencją na Północy. Potem rękami Daenerys pokonali Nocnego Króla. Następnie znowu rękami Jona załatwili Daenerys. Potem już tylko pozbyli się Jona i mają swojego króla Westeros, przy czym ich własna domena zachowała niezależność, żeby Sansa też mogla sobie królować.
Szlag mnie na to wszystko bierze i zastanawiam się w czym tkwi to obiecane słodko-gorzkie zakończenie? Co tu było słodkiego? Że Sansa dopięła swego? Że Tyrion został namiestnikiem trzeciego już króla? A właściwie to może i królem? Jakoś nie oponował, gdy jego żona wyrywała kawał Westeros dla siebie.
Mówi się, że po śmierci Brana Westeros znowu czeka wojna. Ja mówię, że ich Nowy Wspaniały Świat to jest co najwyżej rozejm na pół roku. Pierwsze konflikty już było widać. Pewnie zaraz będziemy mieli secesję Żelaznych Wysp i ich wojnę z Północą. Dalej secesja Dorne i wojny domowe w Reach i Krainach Burzy.
Tu nic właściwie nie miało sensu, od najwyższej fabuły po najmniejsze epizody. Pierwszy odcinek, którego powtórki nie będę już dzisiaj oglądał. Poza smutkiem i rozczarowaniem nie przyniósł mi niczego. Gdybym znowu miał oglądać Drogona rozpaczającego nad ciałem Daenerys to chyba serce by mi pękło. Muszę wpierw nabrać dystansu.
Zgadzam sie w pelni , totalna kompromitacja sezonow 7&8 , a i 5-6 tez slaby
„Mówi się, że po śmierci Brana Westeros znowu czeka wojna. Ja mówię, że ich Nowy Wspaniały Świat to jest co najwyżej rozejm na pół roku.”
No nie wiem… Przecież wystarczy, że Bran wwarguje się w odpowiednie osoby w otoczeniu tych, którzy przeciw niemu będą spiskować i pozbędzie się ich nie brudząc bezpośrednio rąk.
Jeszcze nie widziałem, żeby Bran zrobił coś pozytywnego ze swoją mocą po powrocie zza Muru. Jest w tym zresztą głębszy sens. Warg to jakby taki szaman, a szamanizm właśnie na tym polega. Szaman nie może być dobry i czynić dobra. Jego moc jest zła, a plemię może tylko wykorzystać to zło dla swoich celów. Mamy zresztą przykład Varamyra.
„Królowa Daenerys mianuje Szarego Robaka starszym nad armiami. Do tej pory nie było w Małej Radzie takiej funkcji (armiami dowodzili czterej namiestnicy), ale przypuszczam, że jej wolno, jako królowej.”
Serialowa Cersei zmyśliła taki tytuł w piątym sezonie i chciała nim przekupić Kevana. D&D mogą nawiązywać do nieistniejącej już pozycji Sekretarza Wojny Stanów Zjednoczonych. Master of War to nie taki głupi pomysł. Mógłby zajmować się sprawami wojsk Krain Korony, które nie podchodzą pod żadnego z Wardenów ani Lordów Paramontów. Uważam, że tak powinno się tłumaczyć ten normański tytuł, skoro mamy lordów i thanów, można zachować oryginalne brzmienie i wydźwięk, a nie bawić się w „najwyższych lordów” – westeroskie tytuły szlacheckie i tak są dość monotonne. W historii kilkukrotnie funcknowały takie tytuły – np. Lord Paramount of Bowland (z prawem tytułowania się „Lord King of Bowland”), Lord Paramount of Peterborough istnieje nadal, podobnie jak Lord Paramount of Australia (Królowa Elżbieta II). Lord podlegający lordowi paramonotowi nazywa się lord paravail.
W książkach rody, które były nie były królami dostały tytuł „Lord Paramount of…”
* Lord Paramont Manderu/Lord Paramont Reach – Tyrell
* Lord Paramont Tridentu – Tully
* Lord Paramont Krain Burzy – Baratheon
Jest napisane, że Aegon pozwolił Żelaznym Ludziom wybrać swojego Lorda Paramonta, którym został Vickon Greyjoy. Z jakiegoś powodu w czasach PLIO tytuł ten funkcjonuje w postaci Lord Żelaznych Wysp.
Byli królowie oraz Tyrellowie dostali „Warden of…” (Tyrellowie pewnie dlatego, by nie podkreślać ich niekrólewskiego pochodzenia i nie prowokować rodów takich jak Hightowerowie).
* Warden of the East (Lord Arryn)
* Warden of the West (Lord Lannister)
* Warden of the North (Lord Stark)
* Warden of the South (Lord Tyrell).
Istnieje również kilku „Wardenów” na mniejszą skalę (dornijskie tytuły pewnie pochodzą z czasów przed włączeniem księstwa do Siedmiu Królestw)
* Warden of the Prince’s Pass (Lord Fowler)
* Warden of Stone Way (Lord Yronwood)
* Warden of the White Knife (Lord Manderly – pewnie tytuł z czasów przed Podbojem)
* Warden of the Sands (tytuł Lorda Rosby’ego podczas Pierwszej Wojny Dornijskiej)
* Warden of the Southern Marches (tytuł, który Robb przyznał Blackfishowi).
W serialu dali tytuł Lorda Paramonta wszystkim głowom wielkich rodów.
Danka po prostu grała wcześniej w CK2 jako trening przed właściwą walką i tam jest funkcja „Master of Arms”, zasiadający w Radzie Królewskiej.
Master-at-arms jest pewnie w każdym zamku w Westeros.
BlueTiger, weś lepiej powiedz jak Ci maturki poszły XD
Pęknie setka z polskiego?
(nawiązuje oczywiście do naszych wcześniejszych rozmów pod twoim dawnym artykułem. Dalej jestem pod ogromnym wrażeniem twojej pracy i to się nie zmieni.)
Zgadłeś 🙂
Ustny polski zdawałem w zeszły czwartek. 40/40, 100%. Dzisiaj ustny angielski, 30/30, 100%. Chciałbym, żeby okazało się, że z sześć pisemnych egzaminów poszło mi równie dobrze. W moim przypadku pisemne matury zamknęły się w pierwszym tygodniu, miałem nawet wolny czwartek. W poniedziałek dwa polskie, we wtorek matematyka, w środę dwa angielskie, w piątek biologia. Do tej pory nie miałem odwagi sprawdzić moich odpowiedzi z kluczem (zresztą i tak chyba nie ma jeszcze na stronie CKE oficjalnego). Chyba wolę nie wiedzieć, aż przyjdą wyniki 🙂
Gratulacje :), jakiekolwiek będą wyniki, będą dobre :).
I ode mnie gratulacje – szczególnie za polski, piszesz bowiem dobrą polszczyzną a dziś to nie takie częste.
Duch&Jon wracają na daleka północ 🙂 , może w książce jon zostanie potraktowany w podobny sposób ale zostanie to wytłumaczone i możne stanie sie nowym nocnym królem? bo przecież ludzie dla których zrobił wszystko łącznie z oddaniem życia opluli go i wygnali ( jamiego za zabicie szalonego króla tylko obgadywali za plecami 😀 ) , to by było coś jon wracający za x lat chce zabić trojokowa wrone która zabrala mu należny tron i wybić ludzi którzy go tak zle potraktowali po tym co dla nich zrobił
Wystarczyło dance dostarczyć bolca to by nie dostawała już pierdo*** 😀
Bran głównym złym
Czekamy panie martin wichry 2020 !
Brakuje tylko Val , Jon&Val&duch 🙂
Hoster Tully największym wygranym „Gry o tron”!
Jeden wnuk na tronie Sześciu Królestw (co prawda Brandon I nie przekaże tronu dziedzicowi, ale zawsze coś)…
Inny wnuk został Lordem Eyrie i Doliny Arrynów…
Wnuczka rządzi Północą, na dodatek niepodległą…
Syn odzyskał pozycję Lorda Paramonta Tridentu…
Kolejna wnuczka zostanie westeroskim Kolumbem albo Magellanem. Nieźle jak na ród, który przed przybyciem Aegona nie był nawet zaliczany do najważniejszych rodów Dorzecza, a potem nieomal wymarł.
Z tego czego jeszcze nie napisaliście:
Tyrion został „twórcą królów”.
Bran Kaleki obrał sobie herb, który widzimy na zbroi Brienne. Jest podobny do znaku jaki nosił NK. Dodano mu oczy, pióra, falujące po bokach skrzydła. Ale u podstaw jest znak NK: symbol obsydianu jaki wbiły mu dzieci lasu.
Bran interesuje się Drogonem. Wcześniej też śledził losy Targaryenów. Przypomnijcie sobie rozmowę o tym od kogo skopiował konstrukcję swojego wózka. Słaby król jakiego wymyślił Tyrion i o jakim marzył w 4 odc Varys może zamienić się w silnego jeśli udałoby się mu dosiąść Drogona. Bran jako Bloodraven może mieć szanse. Sam wie najlepiej.
Podtrzymuję tezę, że bohaterem który najbardziej do Brana pasuje jest Littlefinger.
Jon wyruszający za mur to oczywisty „dar” dla dzieci lasu. Stworzą sobie nowego obrońcę.
Kto był „księciem którego obiecano”? Tropy w serialu są dwa.
Bran jako król. Jon jako NK. Opuję, że bardziej ten pierwszy.
Do tego Tyrion zrobi mu nowe siodło 😛
No chyba, że Drogona poniosło do Ashai lub zaprzyjaźnionej czerwonej kapłanki Kinvary. Wówczas Drogon nadal będzie zajęty… 😉
Ja bym obstawiał Morze Dothraków. Tam się wykluł i chyba tam miał swoje leże.
Aż żal, że Hodora nie ma 😛 jak nic by się nadał równie dobrze na króla 😛
A od kiedy to sparaliżowani od pasa w dół nie mogą mieć dzieci? 😛 D&D wymyślili nawet nową fizjologię 😛
Przynajmniej wydało się czemu Bran nie chciał zostać lordem Północy 😛 sam w ostatnim odcinku oznajmił, że chciał zostać królem 😛 i tak to odczytuję, że chyba to przewidział… Bran w serialu chyba wcale nie jest taką fajną postacią, strasznie mieszał.
Za to Królewska Przystańjak z dnia na dzień piękniała 😛
Smok nie jest niewolnikiem… czyli on też chciał palić niewinnych? D&D mieli w d… w poprzednim odcinku co smok na to, a w ostatnim to już mógł myśleć samodzielnie 😛
Zakończenie wątku Jona to pewnie jakieś echo jego książkowego losu, gdzie wskrzeszenie nie będzie tak proste, Snow nie będzie po nim dokładnie taki sam, i na koniec zostanie kolejnym Zimnorękim.
Kiedy to w serialu stwierdzono i argumentowano, że Bran (a nie już Brandon?) nie może mieć dzieci? Czy to normalne, że już za życia nadawano królom przydomki?
Dla mnie symbolem sensu tego odcinka i chyba ogólnie sezonów 7-8 pozostanie sugestia, żeby Szary Robak założył swój własny ród. Mam podobną dla dedeków: pier…cie się sami!
Mnie ciekawią miny Naathijczyków, gdy nagle przypłynie do nich kilka tysięcy gestap… Nieskalanych. Ludzie Pokoju będą z całą pewnością przeszczęśliwi, gdy Szary Robak wprowadzi na wyspie dyktaturę i zacznie opowiadać, jak z kolegami wymordował całe miasto, a potem dobijał rannych i robił egzekucje jeńców.
Ech, pogram sobie chyba w AGOTa, przeczytam od nowa książki i postaram się zapomnieć.
W książkach było tak, że każdy kto przypłynął na Naath to ginął, bo motyle przenoszą tam śmiertelną chorobę i tylko tubylcy są na nią odporni. Każdy najeźdźca szybko tam ginął i dlatego mieszkańcy Naath nie byli pokojowym narodem bez armii. Gdyby zdarzyło się to w książce to Szary Robak i jego Nieskalani szybko umrą. W realia serialu pewnie będą tam żyli długo i szczęśliwie.
*byli pokojowym narodem bez armii.
Na plus śmierć Daenerys, bliskie spotkanie Jona z Duchem i wyśmianie demokracji,
na minus fakt iż po śmierci Jona i Brana męska linia Starków i Targaryenów wygasa, poza tym liczyłem na ostatnią scenę odcinka w której ktoś na dalekiej północy otwiera niebieskie oczy…
Ogólnie 6/10
Brak Kinvary w kontekście zwłok Danki to też duży minus :/
Czy tylko ja mam wrażenie, że wszystkie zdarzenia z gry o tron przed 8 sezonem nie miały żadnego znaczenia bo i tak przyleciała by Danerys ze smokami i rozjebała wszystkich?
Warto też zwrócić uwagę, że już pokazano, jak „sprawiedliwym” królem będzie Brandon I. Na dobry początek lekką rączką oddał siostrze niemal połowę królestwa. Dlaczego Arya o nic nie poprosiła? Mogła by dostać np. Dorzecze. W końcu sporo czasu tam spędziła. Gdyby Edmure oponował to sprawiedliwe rodzeństwo znowu kazałoby mu siedzieć cicho.
Oddał też łotrzykowi-wymuszaczowi cały skarbiec. Nim minie 5-10 lat, Westeros zbankrutuje.
Skąd masz takie precyzyjne dane ? Możesz mi zdradzić jak dokonałeś tych obliczeń ?
Napisałeś to bez podania argumentow, odebrałem to tak jakbyś był zupełnie pewien tego co piszesz, a wydaje mi sie ze bladego pojęcia nie masz ma ten temat, Panie Maturzysto
Littlefinger był starszym nad monetą przez około 10 lat. Baelish defraudował królewskie środki, ale na taką skalę, żeby nikt nie zauważył. Poza tym był bardzo sprawnym finansistą. Aerys zostawił ponoć pełny skarbiec. Za panowania Roberta było najdłuższe lato w niedawnej historii… a i tak po tych 10 latach skarb państwa był w opłakanym stanie.
Teraz starszym nad monetą zrobili Brona. Nie ma żadnego pojęcia o finansach. W trzecim sezonie Tyrion I Bron rozmawiali o długach Korony względem Tywina. Bron nie wiedział co to są „pożyczka” i „odsetki”. Na dodatek jedno z królestw ogłosiło secesję (= jeszcze mniejsze wpływy z podatków, w okolicach Białego Portu były jedne z największych złóż srebra). Prawie wszystkie pozostałe królestwa wyniszczyła wojna. W serialu jakimś cudem nagle zabrakło złota w Casterly Rock i całych Krainach Zachodu. Trzeba odbudować prawie całą stolicę, flotę, armię… a środki na to ma wynaleźć złodziejaszek, który nie wie co to znaczy „pożyczać pieniądze”. Księgi rachunkowe ma prowadzić były najemnik, który nie umie czytać (teoretycznie może do tego zatrudnić pomocników, ale wtedy pieniądze będą znikały jeszcze szybciej).
Starszy nad monetą to stanowisko które prawie zawsze dostawała osoba kompetentna. Rego Draz. Florence Fossoway (de facto). Lyman Beesbury. Tyland Lannister. Isembard Arryn. Elaena Targaryen (de facto, nominalnie Ronnel Penrose).
…głąbowaty Bron poślubi jakąś mądrą Fossoway’ównę i będzie po sprawie xD
Arya dostała najlepszy statek z królewskiej stoczni wraz z załogą
Elissę Farman taki statek (wliczając w to także inne koszty związane z przygotowaniami do podróży) kosztował 3 smocze jaja ukradzione Targaryenom
tak więc Bran sióstr nie puścił z torbami, co innego kuzyna, lepiej od niego urodzonego xd
Fakt, zapomniałem o statku. 🙂
O odcinku jako takim się nie wypowiem bo jestem podzielony i muszę przemyśleć. Ale kurde to zakończenie… Nie wiem być może to tylko moje zdanie, ale gdzie to słodko gorzkie zakończenie? (śmierci Danki już na tym etapie nie liczę bo chyba nikomu nie było jej żal żeby odczuwać gorycz) Jak na mój gust to nie w stylu Martina. Na koniec zrobił nam się tam koncert życzeń, w gruncie rzeczy każdy dostaje to co chciał, o czym marzył, a więc wyliczając: Jon? zawsze czuł, że należy do PRAWDZIWEJ północy i tam był najszczęśliwszy, Sansa? zawsze chciała być królową, Arya? chciała przeżywać przygody i pójść w nieznane, Tyrion? – rządzi ludźmi, jest namiestnikiem i pije wino, Sam? Maester, Brienne? – lord dowódca gwardii, Podrick? został rycerzem, nawet głupi Bronn dostał swój zamek jak chciał! No dla mnie to najgorsze z możliwych zakończeń.. Dla mnie słodko – gorzkie zakończenie to takie gdzie wszystko się dobrze kończy, ale nikt nie dostaje tego czego chciał, taki Jon gdyby został królem to z obowiązku, był by zniewolony wieczną służbą wobec poddanych, nie chciałby ale by władał bo tak trzeba. Jak dla mnie Sansa powinna się zmienić w kogoś pokroju Palucha, nie dostała by miłości mas czego zawsze chciała. A jeśli o Arye chodzi? Pięknie opisał to Dael w swojej szalonej teorii o jej związku z Gendrym jako część odkupienia zbrodni. To by było satysfakcjonujące zakończenie, gdyby pokazać wręcz przerysowanie bajkowe zakończenie, patrząc jednocześnie na smutek naszych bohaterów. No ale być może to tylko ja tak myślę i tak odbierałem zawsze PLiO i GoT, nikt nigdy w życiu nie dostaje czego chce bo życie to nie koncert życzeń.
P.S. Na koniec jedna rzecz do której nikt się nie może przyczepić jeśli o serial chodzi, MUZYKA JEST OBŁĘDNA, GENIALNA I NIEDŹWIEDŹ MIÓD, DZIEWICA CUD I ORZESZKI!!! 😀 I <3 Ramin Djawadi! 😉
Ja odczuwam gorycz po śmierci Daenerys. Abstrahując od jej bezwzględności czy nawet okrucieństwa (nikt rozsądny przecież nie widział w niej dziewicy o gołębim sercu, nie była jednak gorsza od innych postaci mających władzę) w Westeros spotkała ją tylko czarna niewdzięczność. Tak naprawdę tylko ją i Stannisa interesowało królestwo jako takie, a nie tylko rządzenie. Jak podziękowała jej Północ za ratunek przed inwazją umarłych? Jak podziękował jej Jon za to, że bez wahania ruszyła mu na ratunek za Mur, tracąc przez to smoka?
Potwierdzam dlatego w serialu Stannis i Danka dostali najbardziej w dupe bo im zalezalo na krolestwie 😀
Niektóre sceny żywcem wyjęte z książki, wprowadzające serial na dobre tory, czego nie było od lat. Przynajmniej dopóki chwilę później nie jesteśmy bombardowani bzdurami Dedeków. Można przyjąć, że scena śmierci Daenerys i jej przyczyny będą dość tożsame w książkach, nie wykluczam także Jon=Nocna Straż aka Król za Murem. Ostatnio przestraszyłem się, że wymysły Aryia vs Nocny Król (w książce jakiś bezimienny Biały Wędrowiec) też może się pojawić, bo foreshadowing o znalezieniu jej z igłą w śniegu nabiera nowego znaczenia. Tak jak ktoś z komentujących wiele artykułów wcześniej wspomniał- bitwa z Innymi może być w Winterfell, bo w końcu mamy tu grę słów. Jeżeli chodzi o bzdury Nieskalani i Reach to jeszcze lepszy był tekst o założeniu rodu- jak eunuchowie mają ród założyć? Ala ta bzdura pojawiła się już w kontekście Missandei i Szarego Robaka, więc rozumiem, że o niej nie wspominałeś. Kretyńska wersja z Północą jako odrębnym królestwem- tak na pewno inni lordowie nie chcieliby sobie wykroić własnych państewek. Pomijam też fakt, że po takich stratach to ubóstwo zbliża i łatwiej byłoby uzyskać zgodę lordów na jednego króla. Swoją drogą przydałby się artykuł pt ” Co z serialu może pojawić się w książkach”- takie zbiorcze zestawienie bardziej prawdopodobnych scen. Tak swoją drogą pamiętajmy- nawet jeżeli pojawią się tożsame sceny, to dojście do nich na pewno będzie lepsze. Nie zapominajmy, że Dedeki wycięły zupełnie wiele wątków- Dorne, Reach, Euron ten prawdziwy, itp. z najważniejszym chyba czyli Azora Ahai. Swoją drogą Daelu- przypominam się jak znajdziesz czas ;).
Wstrząsające zakończenie, co by nie powiedzieć. Mam nadzieję, że Bran jako Król to jednak tylko co najwyżej trolling Martina. Co do Danki… tak, uważam, że będzie szalona i że zabije ją Jon (zdrada z miłości?). I raczej sądzę, że nie będzie to odebrane jako zbrodnia, a raczej jako bunt. Zobaczcie, że DDecy w ogóle (!) nie wyeksploatowali wątku pochodzenia Jona (nic w fabule poza Varysem nie zmieniłoby się, gdyby był zwykłym bękartem Neda). Tak więc pewnie inaczej się potoczy jego los po zabiciu Dany… po czym zapewne potem sam zwieje za mur, bo nie będzie w stanie się pogodzić z rzeczywistością 😉
Inna rzecz, że liczyłem, że po śmierci Dany i ucieczce, ew. śmierci Jona, sukcesja przypadnie ich dziecku, które musiałoby się urodzić wcześniej. Ale teraz nie widzę szans na takie rozwiązanie.
Mi też raczej ucieczka Jona za mur kojarzy się z jakimś dramatycznym krzykiem rozpaczy, odrzuceniem rzeczywistości, na zasadzie „mam dość”. To co było w serialu mnie nie przekonuje
Z czego by się jeszcze tu pośmiać, żeby nieco osłodzić ten gorzki (i niedorzeczny) koniec serialowej sagi? 😉
Może np. ze sceny koronowania Sansy, która wygląda na taką filmową archetypiczną scenę koronowania złej królowej (odcinek reżyserowali D&D, więc efekt był raczej niezamierzony xd): Sansa w kolejnej sukni BDSM o kolorze stali – idzie z wyniosłą miną, nie nawiązując z nikim kontaktu wzrokowego przez całą scenę. Wiwatują jacyś sklonowani rycerze o identycznych mieczach;) Jak już siada na tej ławie, to bije od niej chłód i odizolowanie od reszty. To już scena koronowania Tommena była bardziej przejmująca, z tą grą spojrzeń między Margaery i Tommenem, M. i Cersei, oraz innymi znanymi osobami wokół.
A wspaniała i wzruszająca scena koronowania Robba?
Wróć stara i dobra Gro o Tron ! xxd
A czy Arya, która ze stoczni królewskiej dostała statek z wilkorem na żaglu, coś wie o żeglowaniu? To jakaś taka nowa Elissa Farman, jak rozumiem, ale panna Farman żeglować uczyła się od dzieciństwa…
O Branie – największym cynicznym graczu Westeros – podpuszczającym Daenerys i Jona przeciwko sobie, było już wiele powyżej 😉
A takie było z niego urocze dziecko, ulubieniec Catelyn Stark xD
Goździk, mały Sam i mały Jon/Aegon – nadają się do programu „ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”…
I te wszystkie pryki (sorry Davos!;), które podostawały ciepłe posadki w KL.
Łącznie z Tyrionem, i jego wcześniejszym moralizowaniem Jona jak to nie weźmie on żony i nie spłodzi dzieci za dokonanie czynu, do którego gorąco sam go namawiał.
Właściwie to do serialowego Winterfell Nocnego Króla i inne umarlaki… sprowadzili Bran z Tyrionem na spółkę.
Przez kretyńskie rady serialowego Tyriona dotyczące wyprawy po zombiaka (to chyba był taki psikus, żeby trochę nastraszyć Cersei;), Nocny Król zyskał smoka – broń do obalenia Muru (przynajmniej tak to pokazano w serialu), a sam Bran przez swoją lekkomyślność został naznaczony i Nocny Król dostał automatyczny system namierzania 😉
O ostatecznym upadku Daenerys zmilczę, bo to za duża żenada, do której nas D&D przygotowywali nas od momentu wjazdu Targaryenki do Winterfell.
A propos Jona i jego targaryeńskich genów: wśród dzikich na pewno parę urodziwych dziewcząt się znajdzie.
Gdyby D&D uważniej czytali książki, to może by posadzili na koniu obok Jona jakąś blondynkę z warkoczem;) I trochę to swoje zakończenie polukrowali; bo jest mocno gorzko-niestrawne;)
Gdzieś spotkałem się z opinią, że Martin kończy swoje dzieła właśnie w taki rozczarowujący sposób, więc kto wie…
W sumie za Murem Jon będzie kompletnie wolny, więc jakaś nuta słodyczy jest w tej goryczy.
Władza nigdy nie uszczęśliwiłaby Jona, za to pośród Dzikich będzie raczej szanowany za swoje czyny i osobowość, a nie za to od kogo pochodzi.
Arya żeglująca na zachód to coś o czym zapewne przeczytamy w ostatnim tomie, o ile ten w ogóle wyjdzie. Taka podróż nawet pasowałaby do książkowej Aryi.
Wątpię, aby dziewczyna zdołała się odnaleźć w Westeros po swoich przejściach.
Tyrion… Nie wiem co o tym myśleć. Osiągnął tytuł namiestnika, ale jakoś został pominięty w spisywaniu kroniki o tych czasach. Dość zabawne… na swój sposób.
Chociaż jak wspominał Dael może wskazywać na to, że autor mógł nie zdradzić D&D swoich planów wobec niego.
Bran, Bran, Bran. Coś czuję, że tak zakończy się walka o tron. Tyle, że Królewska Przystań przestanie istnieć, a stolicą stanie się Harrenhall.
Z tego co pamiętam to ostatni tom miał się oryginalnie nazywać „Czas Wilków”, ale zmienił go na „Sen o Wiośnie”.
Bran na tronie oznaczałby zwycięstwo Starków, od których punktu widzenia poznawaliśmy tą historię na początku.
Targaryeni… Coś czuje, że tutaj nie odnajdę żadnej słodyczy. Jeśli Dany skończy tak samo w książkach, to jej fanów czeka tylko gorycz.
O reszcie się nie rozpisuje, bo od dłuższego czasu uważam, że autor ma wymyślone zakończenie akurat dla wielkiej piątki: Bran, Arya, Jon, Tyrion i Daenerys.
Dwa najlepsze motywy:
– Każdemu coś tam dali, o Dothrakach zupełnie zapomnieli
– Oddanie Reach Szaremu Robakowi i jego zgrai… płyńcie i załóżcie tam swój ród, Wy sami mężczyźni bez członków
Raczej bez jąder, ale co ja tam wiem:)
Oni mieli wszystko wycinane.
nawet musk hehe
Trochę w tym prawdy jest ;).
Wyjda wichry zimy i wszystko wroci do porzadku 🙂
albo nie wyjdą i wszyscy zapomną o plio 🙁
Ciekawe jest jeszcze porównanie postaw Jaime’go i Jona. Obaj kochali królowe o – powiedzmy delikatnie – dość trudnym charakterze. Jednak okazało się, że Jaime naprawdę kochał Cersei, a Jon tylko o swojej miłości mówił. Jaime trwał przy ukochanej bez względu na wszystko i pokazał środkowy palec tym, którzy sądzili, że jedzie ją zabić. I w finale zginął w jej ramionach, próbując ją uratować. Jon zabił swoją miłość. Nie wiem, jakim sposobem mógł patrzeć w oczy komuś, kto nie wahał się poświęcić swego „dziecka” dla ratowania jego, a potem go zabić, ale zrobił to. Wybrał ratowanie dobrych ludzi Westeros. Dobrzy ludzie na pewno będą wdzięczni. Ale ja na miejscu Jaime’go na pewno bym się z Jonem nie zamienił. Tego jestem pewien.
Nie chce mi się tego nawet komentować, szczerze mówiąc nawet nie mam ochoty jak zwykle czytać na temat odcinka. Szary robak królem Westeros XD to podsumowanie tego odcinka
Do momentu śmierci Danny, wszystko wydawało się być w porządku, ale potem zaczęło być coraz gorzej. W Westeros panuje najwyraźniej jeszcze większy efekt cieplarniany niż u nas, gdyż w dniu zabójstwa Danny wszystko pokrywał śnieg, a kilka tygodni później było już słonecznie, a drzewa całe w zieleni. Budowniczowie też najwyraźniej pracują sprawniej niż chłopi z „Age of Empires”. Kilka tygodni wystarczyło na odbudowanie Królewskiej Przystani i Czerwonej Twierdzy. Pomysł wolnych elekcji dokonywanych przez lordów też jest według mnie chybiony. To tylko młyn na wodę najróżniejszych koterii. Spójrzmy jak to wyglądało w przypadku naszej historii. Kwestią czasu jest także wybuch kolejnej wojny, bo w końcu któryś z elekcyjnych królów zażąda, aby i Północ w końcu ugięła kolan. Dziwne też mi się wydaje, że dumne Żelazne Wyspy również się nie domagały niezależności. Nie wiem też po co ma dalej istnieć Nocna Straż, skoro nie ma już Innych, i jak chcę bronić muru z wielką dziurą, której załatanie zajmie zapewne wieki (dosłownie). I wreszcie finał, Arya poszła w ślady swojego przodka, Brandona Żeglarza, który pożeglował za Morze Zachodzącego Słońca i nigdy nie powrócił i Jon który zdezerterował(?) z Nocnej Straży (kto by się tego po nim spodziewał? Może tylko chciał kawałek odprowadzić Dzikich?) i udał na Północ. Odniosła wrażenie, że twórcy chcieli mieć dwie otwarte furtki dla sequelów, choć wiem że to niemożliwe.
P.S: I jeszcze jedno, co się stało z Wdowim Płaczem?
Gdzie to słodko-gorzkie zakończenie? Końcówka prawie jak z Władcy pierścieni, gdzie dobrze się skończyło i każdy znalazł swoje miejsce w świecie. Prawie sielanka i uznałbym to nawet za happy end. Gorzkie to by było, jakby walka o tron się nie skończyła, albo byłoby widmo ponownego zagrożenia zza muru (za te plus/minus kilkaset lat).
Słodko-gorzkim zakończeniem ma być zwycięstwo wrednego karła, podstępnego kaleki i żądnej władzy suki.
to chyba kwasnogorzkie wyszlo bardziej 😀
Raczej po prostu gorzkie. Źli wygrali. Jak w życiu. To po co mi taka opowieść?
O mój R’HLLORZE! Mam wrażenie, że podano mi niesamowity i epicki piętrowy tort, który jednak na ostatnich poziomach był wykończony zwykłą kupą. Wszystko dlatego, że szef kuchni odszedł, a coś trzeba było oddać, więc hej! Kupa będzie zaskakująca przecież.
Szkoda komentować, naprawdę. Takiej żenady nie czułem od czasów zakończenia Lost czy Wilka z Wall Street.
Do wszystkich, którzy tłumaczą to tym, że przecież tak się książki skończą. TO NIE MA ZNACZENIA!
Nie liczy się cel podróży tylko sama podróż. Tutaj była podróż przez kilka sezonów by na koniec serialu wstawić teleport przy każdym mieście/ porcie i zastąpić prawdziwych bohaterów figurami.
Wstyd. Panie Martin, kończ Pan te książki!
Nie rozumiem jednej kwestii. Z Waszych komentarzy wynika, że Nocnemu Królowi chodziło o Brana. Dlatego go naznaczył i dlatego przybył do Winterfell. Jakoś zawsze wydawało mi się, że zabicie Trojokiej Wrony to zemsta taka przy okazji- bo dał się naznaczyć. Nawet gdyby Bran został za Murem, Inni i tak by chcieli uderzyć na ludzkość, bo przecież nienawidzili wszystkiego, co ciepłe i żywe, czyż nie? ?
No i nie rozumiem całej tej paplaniny, że uwolnienie Jona wywołałoby zamieszki i bunt ludzi… Tak jakby Jamie całe osiem sezonów siedział w lochach? Dany dla mieszkańców Westeros była obca, co podkreślali w 4 i 5 odcinku.
Jaime’go ułaskawił Robert Baratheon. Ale Jon był prawowitym następcą tronu, więc wypuszczenie go nie leżało w interesie sprytnego karła, jego cwanej żonki i jej brata.
Tak, Jamie’go ułaskawił Robert, chociaż zabił króla, którego obiecał bronić, ponadto- nie dość, że go nie zabili, nie uwięzili ani nic, to nadal pełnił swoją funkcję. I nikt się nie buntował, chociaż powszechnie nim gardzono.
Jon podobno był kochany przez ludzi, których ocalił- chociaż to wiemy z opowieści bardziej niż z bitwy? zabił królową, która paliła wszystkich bez wyjątku. Można tłumaczyć jego wygnanie honorem- bo Jon z pewnością sam skazałby się na wygnanie za swój czyn. Tylko takie wygnanie jestem w stanie zaakceptować w jego przypadku ?
Mam mieszane uczucia po tym zakończeniu. Z jednej strony zgadzam się z niektórymi uwagami Daela i odcinek również i we mnie parę razy wzbudził emocje… No i jednak jak na to, co serwowali nam wcześniej Dedecy, zakończenie było trochę lepsze niż się spodziewałem. Bo spodziewałem się prawdziwego gniota 😛 Ale z drugiej strony znów pojawiło się sporo bzdur…
– Nieskalani, którzy się rozmnożyli nie wiadomo skąd. Tak samo Dothrakowie. Danka wezwała posiłki z Essos po bitwie z umarlakami czy o co kaman? I jeszcze Dothrakowie po wojnie zostali w Królewskiej Przystani… Ciekawe, kto nad nimi zapanuje 😛
– Davos proponuje armii eunuchów, żeby osiedlili się w WYLUDNIONYM Reach (DAFUQ?) i założyli tam swój ród (DAFUQ2??) 😀
– Nieskalani nie zabijają od razu Jona, tylko wtrącają go do lochu. Kompletnie bez sensu. Ale tak to jest, jak tworzy się sztuczny konflikt między osobą z plot armorem (Szary Robak), a drugą osobą z plot armorem (Jon) 😉
– EDMURE! Wreszcie! Nawet nieźle się chłop trzyma jak na 2 lata spędzone w celi bez jedzenia i wody 😀
Jego przemowa była nawet fajna i szkoda, że Dedeki zrobili z niego debila. Może i Edmure był na początku trochę naiwny, ale po tym, co przeszedł, zyskał sporo doświadczenia i mógłby być całkiem niezłym królem.
– Bran wybrany na króla i ustanowienie wolnej elekcji. Ech…
Ok, rozumiem, że Bran ma wiedzę i możliwości większe, niż cała światowa szpiegowska siatka zebrana do kupy i może nawet królem będzie dobrym… Ale w realiach Westeros, kiedy Bran już kopnie w kalendarz, wszyscy rzucą się sobie do gardeł i znów będzie kolejna wojna. Ci, którzy wybrali Brana na króla mogą sobie mieć dobre intencje i chcieć tylko peace and love, ale wszyscy oni kiedyś umrą, a po nich przyjdą ludzie, którzy będą mieli ambicje osadzić własny ród na stołku. I wojna gotowa…
– Sansa ogłaszająca secesję Północy (mimo że Westeros będzie władać jej brat), podczas gdy Dorne i Żelazne Wyspy potulnie godzą się na bycie tylko jednym z nawet nie siedmiu, a sześciu królestw… Co za bzdura 😀
– Szkoda biednego Jona, bo nie zasłużył na los, który go spotkał… No i okazało się, że w serialu wszystkie te sprawy typu L+R=J czy Azor Ahai są funta kłaków warte 😛
– Coś szybko odbudowano Królewską Przystań… I ludzi też się pojawiło sporo, nie wiadomo skąd. Bo przecież nie z WYLUDNIONEGO Reach 😛 Cóż, może po prostu ci ludzie nauczyli się sztuki błyskawicznego rozmnażania od Nieskalanych i Dothraków.
– Zapowiadana od ośmiu sezonów ZIMA STULECIA coś szybko się skończyła… Nawet za Murem już zaczyna rosnąć trawka. Widać globalne ocieplenie dotarło i do Westeros…
Na plus:
– Brienne uwieczniająca historię Jaime’go (choć nadal nie mogę Ślicznotce zapomnieć zabicia Stannisa i Davos też kurde nie powinien jej tego zapomnieć!)
– Drogon wkurzony po śmierci Danki
– Scena Jona z Duchem i Jona z Tormundem – to wyszło super
Mimo wszystko do końca będę się łudzić, że Martin strollował Dedeków i w książce to nie Bran zostanie królem, a Jon…
Podsumowując to bawiłem się dobrze, komedia, groteska i odrobina dramatu. Ogólnie tak Starki nie chcieli tronu a mają natomiast Edmure chciał skoro pytali to mu nie dali. Sam jako wujek „Sam” chciał wprowadzić demokrację ale wyłożył się na pomyśle. Jona wrobili wszyscy i ich wątki zakończyły się słodko a jego jest ten gorzki,swoją drogą każda jego dziewczyna kończy zabita z jego ręki. Wszyscy mu zasugerowali że trzeba się Danki pozbyć więc on po czesci wbrew sobie ja zabił. Później jakoś go nie bronili tylko podzielili się łupami. Bran korona 6/7 Westeros i ruda cwaniara co zawsze chciała być królową bierze Północ. Tyrion de facto sprawuje władzę bo on zrobił kalekę królem a kaleka go przywrócił na namiestnika i niby obaj nie chcieli ale Bran mówi że „po to tu przybyłem” o prawie Jona do tronu nagle cisza. Samo zniszczenie tronu jest klamra rodu Targarienów. Od tronu się zaczęło ich panowanie i przy nim się zakończyło bo ostatni z męskiej linii zabił ostatnią z damskiej linii. Nie rozumiem czemu zapada taki wyrok na Jona skoro Nieskalani odpływają? Przecież teraz Północ mając autonomię może wobec Jona zastosować amnestie. Co do rządów 3 okiej sroki to może długo potrwać bo jego poprzednik żył strasznie długo ale jakie rządy to będą to widzieliśmy na końcu gdzie on mówi że teraz sobie na tych swoich stokach polata smoka poszuka a wy odbudujcie kraj i jak widać zaczynają od najpiękniejszego czyli odbudowy burdeli w wymordowany miescie. Aż dziw bierze że Yara z Żelaznych wysp po śmierci Danki nie chciała oderwać ŻW od Westeros skoro Sansa może, to samo Dorne? Mam wrażenie że twórcy zostawili duża bramę na kontynuację np po 20-30 latach w Westeros.
„ona wrobili wszyscy i ich wątki zakończyły się słodko a jego jest ten gorzki,”
xD D D
Jona wrobili, rzecz jasna 😉
glaszcząc ducha poczułem że stary dobry Jon powraca, ponownie stając się wilkiem i wroną co było dla niego najlepsze. Śmierć Dany, smutek drogona i właśnie Jon spowodowały we mnie autentyczne wzruszenie.
A Sansa jak zwykle wykorzystała sytuacje, że ktoś z jej rodziny jest u władzy. A to lisica! Tfu!
A wy Jak myślicie gdzie poleciał Drogon?
„A wy Jak myślicie gdzie poleciał Drogon?”
.
.
.
– Tam, dokąd odsyła się kurwy.
Serial nie powinien nosić tytułu ,,Gra o Ton” tylko ,,The Starks” albo ,,Sansa and her pack”. Naprawdę nie chciałam jakoś bardzo emocjonalnie podchodzić do tego sezonu tylko spojrzeć na wszystko z dystansu ale się nie da… no po prostu się nie da. W mojej opinii finał nie jest satysfakcjonującym zakończeniem niesprawiedliwości i zażegnaniem wszelkiego zła tylko faworyzowaniem pewnych postaci. Sansa… miałam do niej stosunek obojętny – do tego sezonu. Odniosłam wrażenie, że niechęć do Dany jest niczym innym jak zwykłą babską zazdrością. Daenerys przybyła wraz ze swoimi siłami wesprzeć północ, a „Lady Winterfell” na każdym kroku chciała udowodnić swoją wyższość, podkreślając, że nie jest mile widziana. Sam fakt, że Danka zwariowała i zniszczyła Cersei i KL było jej mocno na rękę, gdyż mogła powiedzieć ,,a nie mówiłam”, podczas gdy sama tylko dążyła do władzy na Północy. No litości, swojemu bratu odmówiła posłuszeństwa. Pewnie kazałaby mu klękać gdyby nie fakt, iż jest kaleką. Bran to największy fałsz tej serii. Wygląda to tak, jakby manipulował wydarzeniami dla własnych korzyści. Równie dobrze mógł być namiestnikiem prawowitego władcy Jona (Aegona Wydymanego). Pyta zgromadzonych, gdzie jest Drogon a podobno wie wszystko. Tyrion – brak słów. Znając swą siostrę wybielił ją na tle Danki. Brak wzmianek o nim w ,,Pieśni Lodu i Ognia” , wskazuje jedynie na wymazanie jego częściowej winy przy służeniu Daenerys. Jon zdecydowanie powinien zginąć za zamach na Dany. Sama Św. Aria zabijała swych oprawców i każdy uważał, że to słuszne i w ogóle okej, bo honor Starków jest wart każdej ceny, a przelana krew Targaryenów już nie – było minęło.
Mnie najbardziej ubawiła argumentacja Sansy. Północ nie ugnie kolan przed nowym królem. No przecież… Nie ugnie kolan przed… jedynym żyjącym synem i prawowitym spadkobiercą Neda Starka… Za to zaakceptuje klepnięte przez Brana wygnanie na Mur króla, którego sami niedawno wybrali.
Tak jak pisałam, gdy do tronu pchała się Danka, Sansa znalazła lepszego Targaryena, jak Danka padła, ród Starków okazał się cenniejszy ponad wszystko. Całkowicie popieram spostrzeżenia, komentującego tu wcześniej Roberta Snow’a.
Taa, Dany niszcząca wrogie miasto jest szalona, ale Sansa rozszarpująca człowieka psami, albo Arya robiąca pasztet z ludzi są najzupełniej normalne i taaakie cool… :/
Jak dla mnie to po prostu sprytny karzełek chciał pomścić rodzeństwo, które tak naprawdę zawsze kochał. Zauważył też szansę na ustawienie się u boku żony i jej brata, więc znaleźli durnego Jona Snow, który odwalił za nich brudną robotę. Tyrion wiele razy udowadniał, że gdy topór wisiał mu nad szyją to potrafił szybko myśleć. Tylko namiestnikowanie Dany nie bardzo mu szło.
Ewentualnie mogli też planować to już wcześniej. Ludzie się głowili o czym Tyrion rozmawiał z Branem w Winterfell. Może właśnie o tym?
Mi przyszła do głowy podczas oglądania pewna głupotka. Tyrion mówi do Jona: „myślisz że wojna jest skończona? Słyszałeś przemówienie Dany.” (coś w tym stylu) Tak mnie zastanawia, skąd Jon może znać Valyriański? Maester Luwin ich tego uczył? Poza tym nie przychodzi mi do głowy nic innego, choć może o czymś zapomniałem.
Btw chciałbym też zobaczyć zakładanie rodu w wykonaniu Szarego Robaka. 😉
W Westeros zostało wiele sierot, mogliby założyć sierocińce… dla następnych pokoleń Nieskalanych 😉 xd
to chyba tylko na branhubie 😛
jak to skad? czytal napisy!
Pierwsza połowa tego odcinka była prawie tak dobra jak wczesne sezony. Szkoda, że zepsuła to beznadziejna druga połowa. I czy może mi ktoś pokazać, gdzie tu było słodko-gorzkie zakończenie?
Nocny Król przegrał, Cersei przegrała, Sansa, Arya i Tyrion dostali dokładnie to co chcieli, Bran jest królem, Jon zwiedza północ z Tormundem, a Jaime i Daenerys zginęli w tragiczny i piękny sposób, co według mnie też nie zalicza się gorzkości.
Jakże byłem letnim dzieckiem łudząc się, że druga połowa sezonu będzie znacznie lepsza. A obiecywałem sobie nie oczekiwać za wiele. To był chyba pierwszy odcinek, który oceniłem surowiej niż autor tekstu. Podobał mi się tylko początek, łącznie z zabójstwem Daenerys. Szkoda, że rozprawa z nią była tak szybka, bo mimo przyśpieszenia przemiany, to jednak wydaje mi się, że szalona Targaryenka jest bardziej interesująca od krystalicznej. Potem parę absurdalnych zdarzeń, na czele z wybraniem najmniej charyzmatycznego bohatera na władcę, i mamy koniec. Raczej nędzny koniec nędznego sezonu. Bez zbytnich emocji. Jedynie finał losów Jona wydał mi się odpowiedni. Reszta bohaterów w zasadzie dostaje happy end, i to taki zupełnie spodziewany, bo każdy widział już od dawna Tyriona na namiestnika, Brienne na rycerza, a Sansę na królową (no ta ostatnia przynajmniej była tak rozwijana, żebyśmy uwierzyli, że się do tego nadaje). Ostatecznie serial jednak zapamiętam jako ambitne fantasy, które niezwykle polubiłrm, a które jednak padło ofiarą choroby większości tasiemców, czy finału znacznie słabszego niż początek. Dlatego nie żałuję obejrzenia go, ani nie mam pretensji o spłycenie oryginału. Adaptacja zawsze spłyca. Ważne jednak była przyzwoita sama z siebie, co uważam za osiągnięte, a więc cały serial ocenię jako umierkowanie, ale udany.
Tak czytam i czytam te wszystkie komentarze…i dochodzę do wniosku, że gdybyśmy najpierw dostali książki z identycznym zakończeniem, (prawie) nikt by tak ostro nie krytykował ostanich wydarzeń z serialu i (prawie) wszyscy byliby jak najbardziej zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Bo tak naprawdę problem jest w tym, że nie otrzymaliśmy zakończenia z rąk Martina lecz od Dedeków.
Jedyne czego mogę sie czepić w tym odcinku to sposobu i okoliczności w jakich Jon został zesłany na Mur. Normalnie rzecz biorąc można by było udobruchać Szarego Robaka obietnicą wygnania Jona a po odpłynięciu Nieskalanych ściągnąć go z powrotem…no bo kurczę…oni nie mają nic do gadania. ;p
Amal chyba żartujesz. Ludzie mają problem w tym że zakończenie nie jest wynikiem żadnego sensownego ciągu przyczynowo-skutkowego. Przez kilka sezonów budowano pewną narrację z której nic finalnie nie wynikneło. Wszelkie tajemnicę olano – np azor ahai, po co wskrzeszenie Jona, motywację NK. To pytania które domagały się wyjaśnienia. Zagadnieniom tym poświęcono dużo czasu antenowego i nie można tak tego zostawiać.a całkowicie aloan to co było w poprzednich sezonach. Bohaterowie zachowywali się niezgodnie z wcześniej zarysowanym charakterem. Nie chodzi o to że to nie jest zakończenie Martina tylko że jest po prostu durne. Tak jak cały 8 sezon.
Jestem śmiertelnie poważna. Przepowiednie to tylko symbolika. Jon był Księciem Którego Obiecano (a nie Królem którego Obiecano). Został wskrzeszony po to by uwolnić północ od tyrana Ramsaya i tym samym zjednoczyć jej ludność przed prawdziwą bitwą o życie ludzkie, tj. przed starciem z NK. Wyobraź sobie że w Winterfell rządzi bękart Boltona. Inne wielkie rody się wściekają. Wszędzie panuje chaos i nikt nie zdaje sobie sprawy z tego że na południe zmierza armia trupów. Nieumarli robią sieczkę (oczyma wyobraźni widzę jak Ramsay obserwuje wszystko z uśmieszkiem i obłędem w oczach, taka masakra to jego żywioł). Północ pada i truposze mają wolną drogę (nie zapomnijmy że ich armia rośnie do niewyobrażalnych rozmiarów). Na południu nikt nawet nie wierzy w istnenie Innych więc koniec świata murowany. Kluczem do ich powstrzymania było zjednoczenie Północy. I Jon to zrobił. Ale miało to swoją cenę – zabicie Dany (jest i Nisa Nisa!)
Że tak nikt nie czepia się „smoka komediantów”. Nosz kurde…przecież każdy normalny człowiek powinien spodziewać się trupy cyrkowców ze szmacianym smokiem na kiju a nie jakiegoś Aegona Blackfyrea aka Targaryena 🙂
Poprawka. Ważne było zjednoczenie Północy, uświadomienie ludzkości przed zagrożeniem i sprowadzenie Daenerys oczywiście, która może symbolizować zarówno światłonoścę jak i Nisę Nisę.
Zakończenie, które moim zdaniem do pewnego stopnia będzie tożsame czyni śmierć Daenerys i Jon na Mur w książkach będzie o wiele bardziej rozbudowane i sensowniejsze (jestem co do tego przekonany). Nie zapominajmy, że serial totalnie sknocił wiele wątków i postaci, jak chociażby Jaimiego czy Eurona, a nei można wykluczyć, że np. szaleństwo Daenerys będzie wywołane porwaniem przez Eurona (w serialu porwał Yarę/Ashę choć nic z tego nie wynikło) i wtedy to rozwiązanie będzie sensowniejsze. Także tożsame zakończenia nie muszą oznaczać w tym przypadku rozczarowania, bo w pewnych momentach ostatniego odcinka czuło się klimat książek (przez krótki czas). A taki Jon może sam się zesłać na Mur za dokonanie w jego mniemaniu zbrodni, co będzie logiczniejszym rozwiązaniem niż ta bzdurna rada jak była w serialu.
„Bo tak naprawdę problem jest w tym, że nie otrzymaliśmy zakończenia z rąk Martina lecz od Dedeków.” – ano poniekąd masz rację. Panowie DD udowodnili, że fajnie im wychodzi ekranizacja – natomiast pisanie własnej historii już nie bardzo. Martin natomiast dał niejedną ciekawą historię, w której rozwój postaci jest logiczny, zachowany jest ciąg przyczynowo-skutkowy.
Dlatego gdybyśmy mieli książki na dotychczasowym poziomie nie byłoby takiego marudzenia, bo nie było takich niuansów jak w serialu, no na szybko przykłady:
– Danka bezwzględna, ale dobra puf! Danka wariatka, która wyzwala na modłę Thanosa;
– Jamie ostatecznie porzucający Cersei (mam na myśli seks z Brienne, wiadomo ile wierność dla Jamiego znaczyła) przychodzi info, że Cersei wygrywa, no sory, jednak ją kocham, lecę ją ratować (?);
– wątki bez znaczenia, ale bardzo długo rozwijane jak choćby pochodzenie Jona;
– zombi zza Muru totalnie bez znaczenia, nie wspominając o tym, że bez pomocy Jona i spółki to zza tego Muru by nie wyszli wg serialowej narracji;
– siła rażenia smoków w granicach od 1 do 100000000, w zależności co akurat pasuje autorom do wizji;
No i można tak długo – gdyby Martin wydał takie książki zapominając o tym co było do tej pory, wierz mi, ludzie by go znienawidzili jeszcze bardziej. Być może dlatego ich nie wydaje i nie wyda – bo coś się skończyło i czegoś zamknąć nie potrafi.
Odcinek jest częścią tej papki zaserwowanej przez panów DD, więc będzie negatywnie odbierany – może być zrealizowany ładnie, ale nadal kontynuuje totalny brak sensu i logiki.
właściwie, to niemal każdy wątek serialowy, jak się mu uwazniej przyjrzeć jest rozwiązany nielogicznie i z dziurami fabularnymi,
dajmy na to zachowanie MURU
– po co? Inni / Nocny Król wrócą?
– żeby się oddzielić od Dzikich? przecież Dzicy udowodnili swój heroizm walcząc w Winterfell, cała polityka książkowego Jona polegała na włączaniu ich w obręb „królewskiego pokoju”, niesamowicie sprytnie (jak na takiego młodzieniaszka) zaaranżowane małżeństwa Alys Karstark z Thennem, itd., o tych poczynaniach Jona czytało się z przyjemnością i zaangażowaniem
– a propos „królewskiego pokoju”, no właśnie: serialowy Tyrion uzasadnia zachowaniu zwyczaju zsyłania na Mur, że gdzieś tam musi się znaleźć jakieś miejsce dla odszczepieńców, bękartów i przestępców.
Doprawdy? Te westerowskie wyroki sądowe dożywotniej zsyłki na Mur (królewskie, lordowskie) miały jedynie sens, kiedy Północ należała do 7 Królestw – wyobrażacie sobie, że średniowieczna Francja wysyła swoich przestępców do średniowiecznej Anglii? A co jeśli w kolejnej generacji 6 Królestw będzie prowadziło wojnę z Północą? Północ z łatwoscią może sięgnąć po zesłanych zdrajców 6 Królestw i ich wykorzystać na swoją korzyść, no i tak dalej, i tak dalej…
Branisz Master Plan normalnie 😀 mamorcząc co jakiś czas jakieś dziwne rzeczy sprawił, że wszyscy mają go za super ważnego gościa, pozbył się zombi, pozbył się Danki, pozbył się głównego pretendenta do tronu, na wszelki wypadek zmieniając ustrój żeby i tak nie mógł się upomnieć o swoje, pozbył się dzikusów zza morza, upierdliwą, wiecznie obrażoną Północ oddał swojej głupiutkiej siostrze, która nawet nie oponuje, że jej kraj będzie miejscem zsyłki wszystkich odszczepieńców, niech się pozabijają i spokój, Arya poszła w cholerę i pewnie nie wróci, jedyny pozostały Lannister ma u niego dług, więc nie popyskuje, „rada” to zbieranina bezmyślnych niedobitków – no normalnie geniusz 😀
Serio, jak już robili tak nielogiczny sezon to mogli chociaż z tego Brana zrobić badassa, bo to jest jeszcze bardziej niepoważne obecnie.
abc – mnie w nawale głupot tego odcinka umknęło, że Mur należał do Północy, więc faktycznie, Sansa dostała od Brana ostrzeżenie. Zsyłając Jona do jej, powiedział coś w stylu: załóż tę koronę siostrzyczko i pobaw się w rządzenie, ale i tak jesteś od mnie zależna, a za karę Północ stanie się moim więzieniem.
Pytanie do wszystkich. Czy ktokolwiek z Was (Ciebie też pytam Daelu) widział w którymkolwiek z odcinków ósmego sezonu jakąkolwiek scenę z tym polskim aktorem, który brał udział w kręceniu scen do finałowego sezonu? Zdaje się, że pan Paweł Sakowski (bo to o nim mowa) miał brać udział w bitwie o Winterfell.
jesli bral udzial to pewnie dlugo nie pozyl, obstawiam jednosekundowy kadr z randomowym zolnierzem w tle
Na swoim fejsie pisał o tym, polecam zajrzeć.
Zniszczenie tronu i zabicie Danki było logiczne. Było to unicestwienie cwilizacji,która stworzyła jednak nagie ciepła, smoki i światłonoścy .Wszystko się zgadza. Natomiast potraktowanie Jona i zakończenie jego wątku jest głupie. On nie kontynuował cywilizacji Valyrianskie, był wymieszany,nie był chowem wsobnym ,nie stanowił zagrożenia. Mógł nawet spokojnie zostać królem a Bran namiestnikiem. Albo samotnie zadecydować,że chce na północ. Tylko on przez całą sage kierował się dobrem nadrzędnym ludzkości i zasłużył by być traktowanym na równi z innymi.Potraktowano go niesprawiedliwie. NK przestał istnieć magia ciepła razem z końcem dobicia cywilizacji zValyrianskidj również . Bran na tron może być,ale Jonowi też jakiś tytuł się należał a nie wygnanie i potraktowanie go jak złoczyńcy. Tyrion to razem z nim powinien na północ pojechać bo to jawna kpina i bezkarność.Dobrze,że chociaż olał ten mur idzie na przodzie dzikich czyli pewnie zostanie ich przywódca i założycielem nowego królestwa.
co to są „nagie ciepła”?
Na „nie blogu” Martina jest nowy wpis pt. „The Ending”, trochę nie wiem, co o nim sądzić. Pod niebiosa wychwala całą serialową epopeję i zespół – i bardzo dobrze, to zrozumiałe: to serial rozsławił książki i jego uniwersum do takich niebotycznych rozmiarów.
Potem opisuje, w ile aktualnie projektów jest zaangażowany, i tu trochę ręce opadają, bo jest tego bez liku i to w większości nie są projekty związane z PLiO.
Na koniec dodaje, że pracuje nad „Wichrami Zimy”…
Trudno się dziwić, że tak wolno idzie mu pisanie. Zaangażowanie w rozwijanie jakiegokolwiek projektu telewizyjnego jest bardzo czasochłonne, a nasz ulubiony pisarz mówi o… ośmiu (5 dla HBO, 2 dla Hulu, 1 dla History Channel). Zresztą to nie wszystko, jest tego więcej 🙁
Co do zakończenia serialu – właściwie nic nowego nie mówi, tylko to, co poprzednio, czyli: zakończenie serialu i książki i jest, i nie jest takie samo. Podkreśla rolę bohaterów drugoplanowych i odmienne media (literatura i film/telewizja).
Nie odnosi się jednak do rozczarowania wielu (większości?) fanów zakończeniem serialu (zwłaszcza fanów, co czytają jego książki). Rozczarowania wynikającego z uproszczenia rozwoju serialowych bohaterów, jakby urwanego wątku Innych i Długiej Nocy, itd.
oj to chyba jednak nie doczekamy tych wichrow 🙁
A ja wam mówię, że doczekamy. 🙂 Martin zawsze pieprzy trzy po trzy, ale cały czas coś robi. Jestem pewien, że na gwiazdkę będziemy mogli już podarować sobie „Wichry”.
mozliwe, tylko pytanie na ktorą xD
Tak teraz skojarzyłem, bo jakoś na początku mi to umknęło. Skąd Nieskalani mogli wiedzieć, że Jon zabił Dany. Przecież smok ja zabrał, a Szary Robak wyraźnie mówi, że Jon wbił jej nóż w serce. Pewnie wyjaśnieniem jest to, że Jon, jak to Jon wychowany przez Neda „prawie zawsze” mówi prawdę.
To oczywiste. Zwłaszcza, że w stanie psychicznym w jakim się znajdował i tak pewnie nie wymyśliłby żadnego wiarygodnego kłamstwa. Bardziej od czapy jest fakt, że kreowany na takiego esesmana Szary Robak po prostu nie wypruł flaków Jonowi i Tyrionowi (temu drugiemu właściwie by się należało).
Szary Robak wiedział bo mu Bienioff powiedział. Danka zawsze była z eskortą a wtedy nie, ciała nie było, smoka nie było i tronu też więc tylko i wyłącznie Jon mógł powiedzieć. Ale jak było nie wiemy, to kolejny przykład spapranej roboty w tym sezonie. Kilka spraw możemy sobie interpretować lub wyciągać wnioski a nawet tworzyć teorie ale czy to ma sens?
Tak mi się jeszcze skojarzyło. Jak scenarzyści mogli włożyć w usta Davosa propozycję, żeby Szary Robak założył swój ród? Tzn. propozycję mogłabym zrozumieć, gdyby celem Davosa było ośmieszenie Szarego R. – nie mylić z niejakim Greyem, chociaż te szarości tudzież pewne problemy seksualne wydają się jakby adekwatne. Dziwię się, że Robak Sz. w tym momencie nie rozwalił z Nieskalanymi całą tę dziwaczną radę. Scenarzyście chyba zapomnieli, że eunuch potomków mieć nie może, chyba że maesterzy pracowali nad klonowaniem, co sugeruje – w sposób bardzo odległy – niejaki Lord Vader, znaczy się Clegane. Niestety o tym w serialu nie wspomniano. Jak nie wspomniano o wielu innych rozwiązaniach, których powinniśmy sami się domyślić, nawet nie mając ku temu podstaw.
Ten głupawy żart wypowiedziany na poważnie, miał – zdaje się – odciągnąć uwagę od absurdalności całej tej sceny. Wcześniej o jajach słodko gawędzili sobie Varys i Tyrion. Moze tfurcy chcieli pociągnąć temat jako – ich zdaniem – udany. Bo innego sensu w tym nie znajduję. Wystarczyłoby w usta, skądinąd lubianego Davosa włożyć słowa: „osiąść i żyć” zamiast: „założyć ród”. Ale nieeee…. Trzeba było rzucić sucharem.
Lepsze dialogi to mają czasem przedstawienia szkolne.
Ta scena pod namiotem cała wyglądała jak pisana na kolanie.
Bzdurom nie było końca.
Najpierw Tyrion żywy prowadzony przez rzeźnika na obrady niewiadomoczego z niewiadomoskąd. Potem Tyrion jako vox populi w zupełnej ciszy nakazuje to czy tamto, a inni słuchają tych rad jak świnia grzmotów. Nawet Szary Robak, co to tam pokrzyczał i zaraz się zamknął. Niech mi to ktoś uzasadni. Łopatologia zastosowana przez dedeków obraża inteligencję widza – bo oto ustami Tyriona wykładają co mieli na myśli i dlaczego tak ma fabuła wygladać. Nie kupuję. (wcześniej ta sama łopatologia miała miejsce gdy krasnal zastosował szantaż emocjonalny wobec Jona, aby Dankę ukatrupił bo przecież szalona, i kazdy to widział od dawna, człowieku…). Dedeki oderwały się od rzeczywistości, bo nikt już chyba nie uważa od jakiegoś czasu Tyriona za rozsądnego i inteligentnego, więc że to przez jego usta te wszystkie madrości? Słabe. I ze niby dobra historia, opowieść najwazniejsza, najbardziej jednocząca królestwa? ożesz kurde… Lordy słuchają tyrionka z wypiekami na twarzy, to i widz ma uwierzyć w te kocopoły. Kolejna bzdura to dobicie Edmura jako tego przygłupa z Dorzecza. Po co to było? Tak jak wystąpienie Sama. No po co? Żeby pokazać że w radzie lordowskiej osłów nie brakuje? A na tle tych osłów to Bran jako ta gwiazda na firmamencie? Kolejna bzdura przebija dno –> obdarowanie się przywilejami i kolesiostwo na początku tych arcy-super-zajebistych rządów. Ale to nie koniec. Osły, na wieść o secesji Północy, siedzą tym razem cicho. Nawet nowy ksiażę z Dorne. A przecież Dorne do tej pory – niezależne. Czyli lordowie tacy sami bezjajeczni jak Szary Robak okazali się. Trochę pazura pokazała Yara, ale to był tylko chwilowy przebłysk. I oczywiście nikt, ale to absolutniekurłanikt nie wspomniał o tym, że prawowitym następcą tronu jest Jon. Już nawet nie chodzi o propozycje, aby nim został, ale choć wspomnieć wypadało. Choć jest to temat przewodni dwóch ostatnich sezonów, poczatek konfliktu na linii Danka-Jon, i temat rozmów wszystkich niemal postaci. Pochodzenie Jona. Choć wzmianka… Jedna, maleńka. Choć o tym, że zostaje pozbawiony tronu jako królobojca, czy cokolwiek. Nic.
No i wisienka na torcie tego: w Westeros mamy lato! xD
Najdłuższa zima odeszła precz, śnieg zniknął jak sen jaki złoty.
Słońce świeci jak oszalałe, drogi suche.
To ile więźniowie siedzieli w tych lochach?
O matulu, jakie wszystko słabe było…
Co do lata… Owe źdźbła trawy w lodzie za Murem, to zwiastunem nadziei. Oto na tron Gondoru wraca jego prawowity król i Białe Drzewo znowu zakwitnie… Aaa, to nie ten film… 🙁
Myślę ze Martin im zdradził ogólny zarys historii czyli ,ze to
wszystko jest ze sobą powiązane. Od wypchnięcia z wieży Brana jak leżał w
malignie zobaczył samo serce zimy – śniących innych czyli spali i się
wtedy wybudził. Wtedy tez prawdopodobnie zbudzili się inni na masowa
skalę. Bran musiał iść za mur , zostać trójoką wroną, czyli dowiedzieć
się jak pokonać innych i czym jest ciepło ,ale tez kim jest Jon- no
właśnie. Bran miał wrócić powiedzieć jak pokonać innych, Bran jest
kluczem tej opowieści po to wypadł z okna żeby leżeć w malignie, żeby
zbudzić innych, żeby iśc za mur stac sie wszechwiedzącym i powiedzieć
jak zniszczyć zimno. Musi tez wiedzieć ,ze Danka oszaleje, ze nie jest
zwykłym człowiekiem tylko jednak przeciwagą dla innych siłą ciepła i
trzeba ja tak samo zniszczyć jak te drugą siłę.
Bran, który wszystko
to wie wyrasta w książce na głównego bohatera , potężna wszech istotę,
która ma duże szanse na tron.Jon jest jednak pieśnią lodu i ognia i
dzięki wiedzy ma doprowadzić do przywrócenia równowagi planety czyli
pokonania czy zneutralizowania sie dwóch sztucznie stworzonych sił.
Martin w wywiadach podkreślał ,ze pory roku to typowa magia i ,że magia
zakłóca prawidłowe pory roku żeby nie doszukiwać się w tym czynników
naturalnych jak dziwna orbita planety.
Czyli zabicie Daeanerys, która
była siłą ciepła, spalenie tronu i unicestwienie cywilizacji, która
wymyśliła broń na innych nie było dla mnie zaskoczeniem.To , że Bran
zrobił za przynętę nie było dla mnie zaskoczeniem i , że to on dał
sztylet , który ma zabić NK, natomiast zaskoczeniem była Ayria myślałam
,ze dokona tego Jon jednak.To , że Jon zabił Danke tez mnie nie dziwi i
ze jej odbiło i będzie wszystko niszczyć przewidziałam.
Dopuszczałam
tez wersje , że to sama Danka idzie na starcie z NK i te dwie siły w
starciu się unicestwią wspólnie ,ale będzie do tego potrzebny Jon jako
czynnik przywracający normalność bo ma w sobie krew zimy i ciepła.
Najważniejsze
osoby do tronu były dla mnie albo Bran z wyżej wymienioych powodów
jest kluczem tej historii , po to wyleciał z okna by była wojna, żeby
obudził innych ,i żeby dowiedział sie jak zabić ich i Danutę. Jon to
wiadomo dlaczego bo myślałam ,ze Bran może doprowadzić do osadzenia
Jona na tronie tak samo jak doprowadził do zabicia NK.
Bran na pewno
jest główną postacią dzięki , której się to zaczęło, to był jakiś plan
układający się w całość , tak samo do tego planu zalicza się urodzenie
Jona. Czyj to plan dzieci lasu, jakiś innych istot magicznych ?
Kto
mógł pragnąć by zakończyć powtarzający się cykl co kilka tysięcy lat
walki zimna z ciepłem, kto mógł pragnąć doprowadzenia do wyginięcia
smoków i całkowicie magii valyrii. Kto ma taka władze by wpływać na
pewne zachowania ludzi tylko w celu realizacji planu i kto zna
przyszłość i może jakoś nią manipulować czekając na odpowiednie czynniki
Bogowie, dzieci lasu, nieumarli, bóg o wielu twarzach?
Odpowiedź
ktoś kto czuł się winny za ten proces i doprowadził do tej katastrofy
czyli dzieci la
su a może to w ogóle jakaś wojna bogów?
Jeśli to dzieci lasu to mogły chcieć żeby północ była niezależna i zeby one miały względny spokój. Albo Martin powiedział ,ze zostanie 7 królestw i władza Sansy to ich wymysł.
O ile kleją mi się pomimo wszystko wątki serialowe z książkowymi to jedyne co mi zgrzyta i wychodzi na głupotę to watek Jona zupełnie niewykorzystany fakt jego urodzenia a zabicie ciepła można rzec i przywrócenia na planecie równowagi został ukarany bez sensu.
Myślę ,że w książce jednak inaczej będzie rozwiązany jego wątek nie będzie jakimś wygnańcem co najwyżej dobrowolnie sobie tam pojedzie.wolałaby żeby został królem wprowadzając ludzkość w nową erę równowagi bez smoków, innych itp. rzeczy.Zamysł Martina układa się w całość w książce, ciągle jest kilka możliwości zmian jednak istotnych i kilka istotnych rzeczy do wyjaśnienia bez , których wątki tracą sens.
A wyjasnieniem tego dlaczego Nieskalanych i Dothraków było w KL aż tyle, jest po prostu to, że panowie D&D zwyczajnie zapomnieli o bitwie pod Winterfell, tak jak Dany zapomniała o Żelaznej Flocie mimo tego, że dwa razy jej o niej w odcinku przypominano.
A może Jon Snów stanie się Nocnym Królem? Tormund i Dzicy jego zombie? Cofnie się w czasie, by zabić Brana?
Jak Martin też tak spieprzy zakończenie, to chyba sam wezmę i sobie napiszę lepsze. 🙂 Taki 8 tom sagi, w którym wyprostuję głupoty i niesprawiedliwości. Wszystkim prześmiewcom od razu mówię, żeby sobie darowali, bo publikowałem już opowiadania fantasy na papierze (w „Fantastyce”). 😉 Wiem że z fanfiction kasy nie ma, ale za to jaka satysfakcja.
W ogólnych zarysach koniec serialu pozostaje zgodny z wizją George’a R.R Martina. Nie ulega to wątpliwości. Jednakże szczegóły mogą się różnić, a diabeł leży w szczegółach właśnie. I tak jest w tym przypadku. Otóż Martin zdradził panom DD kto zasiądzie na Żelaznym Tronie (albo raczej kto przejmie władzę w Westeros) na końcu serialu. Ale pozostaje pytanie – czy „zasiadać na Żelaznym Tronie” (w kontekście zakończenia sagi pojęcie to ma znaczenie bardziej metaforyczne), można będąc wyłącznie suwerennym, panującym monarchą? Według George’a R.R Martina nie, ponieważ on do swojej listy osób okupujących Żelazny Tron wliczał chociażby Tywina Lannistera, który był namiestnikiem królewskim i…regentem! Czy jest więc pewne, że Bran będzie sprawował władzę w KP (mówię o książkach) we własnym imieniu? Nie. Co więcej, w końcowym odcinku serialu oraz „Ogniu i Krwi cz.2” (jakby co mówię o książce sprzedawanej pod tą nazwą w Polsce) można znaleźć parę przesłanek pozwalających stwierdzić, że będzie inaczej. Po pierwsze – podobieństwo sceny serialowej elekcji Brana do wyboru protektora królestwa dla Aegona III po Tańcu Smoków. Lordowie Westeros również zgromadzili się, aby wybrać osobę sprawującą faktyczną władzę w krainie. Po drugie, o wyborze zadecydowały te same argumenty, które w serialu przedstawił Tyrion – uznano, że osoba nie pożądająca władzy nie pchnie kraju w otchłań kolejnej wojny domowej (nie zamorduje młodego króla dla własnych korzyści). Po trzecie, tytuł ostatniego tomu PLiO miał brzmieć (w wolnym tłumaczeniu) „Czas Wilków”. Po zakończeniu Tańca Smoków nastał okres, nazywany „Godziną Wilka”, w którym Cregan Stark został namiestnikiem i regentem młodego Aegona III i wymierzył bezlitośnie sprawiedliwość zabójcom jego poprzednika, Aegona II. Zrobił tak pomimo tego, że uważał Aegona II za uzurpatora i tyrana. Podobną opinię będą mieli ludzie Westeros o Daenerys, kiedy jej rządy ukażą swoje skutki. Należy zauważyć jeszcze, że godzina to jednostka czasu, a więc Martin planując nazwać ostatni tom „Czasem Wilków”, zapowiadał w pewien sposób powtórkę z „Godziny Wilka” z czasów Tańca Smoków (a drugi Taniec Smoków ma przecież nas czekać w książkach). Brandon Stark zdradza podobieństwo do jeszcze jednej postaci z czasów regencji. Tyland Lannister, starszy nad monetą za czasów panowania króla Aegona II, został brutalnie okaleczony (stracił wzrok) ze względu na jego wiedzę, która mogła zaszkodzić królowej Westeros (wiedział, gdzie znajduje się skarb króla Viserysa I). Po uwolnieniu zaczęto oskarżać go o paranie się czarną magią. Brzmi znajomo? Czy przypadkiem jest, że historia Brandona Starka zdradza tyle podobieństw do historii Cregana Starka (który był przodkiem Brana) oraz Tylanda Lannistera? Nie sądzę. A więc pozostaje pytanie – nad kim Bran miałby sprawować regencję w książkach? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, musimy sobie zadać pytanie o wątki wycięte z serialu. George wszak powiedział, że mogą one okazać się kluczowe dla fabuły. A jeżeli chcemy sobie
chcemy sobie odpowiedzieć na pytanie o wycięte z serialu wątki, które mogłyby mieć wpływ na obsadę tronu to skojarzenie narzuca się jedno. Młody Gryf. Wiemy, iż osiągnie wiele, ponieważ w 8 sezonie wprowadzono na chybcika Złotą Kompanię, której służba dla książkowej Cersei byłaby nie do pomyślenia. To właśnie z nim książkowa Daenerys będzie musiała stoczyć ostateczną walkę o tron. Wiemy też, że sam Młody Gryf zginie (a nawet gdyby nie, to nie potrzebowałby regenta). Jednak, czy koniecznie musi zginąć bezpotomnie? Nie. Wiemy, że do Końca Burzy w celu spotkania z nim płynie Arianne Martell, córka księcia Dorana. Kobieta piękna, nie cofająca się przed używaniem swoich atutów w celu manipulacji mężczyznami, odczuwająca pociąg do osób o valyriańskiej urodzie, a nade wszystko pragnąca zostać królową. Czy takiej osobie potrzeba byłoby wiele, aby skłonić młodego Aegona do ślubu? Nie. Oczywiście potomstwo Młodego Gryfa może zostać nazwane spekulacją, nie mającą poparcia w jakichkolwiek faktach. Jest jednak jeden fakt z serialu (w którym Młodego Gryfa nie ma), który może potwierdzać tą teorię. Trzymanie w tajemnicy tożsamości księcia Dorne. Gdyby to nie było coś, co mogłoby w razie wyjawienia w postaci zgodnej z książką wzbudzić zamieszanie u widzów serialu, to DD nie trzymaliby tego w tajemnicy. Aktor zawsze mógłby się przedstawić. Tak jednak nie było. Dlaczego? Wedle dornijskiego prawa starsze dziecko księcia dziedziczy bez względu na płeć. Arianne, prawdopodobna żona książkowego Aegona VI jest najstarszym dzieckiem księcia Dorana. Ma co prawda braci – Quentyna i Trystane’a, którzy w razie zdobycia przez dzieci Arianne Żelaznego Tronu mogliby przejąć Dorne, tak jak to się stało za panowania Daerona II, który poprzez ślub z córką księcia Martella. Jednak Quentyn już zginął, a taki sam los czeka Trystane’a. W tej sytuacji dziecko Arianne i Aegona VI (Gryfa) staje się księciem Dorne. Czy wprowadzanie go byłoby niepożądane przez panów DD? Byłoby. I to jest powód trzymania tożsamości serialowego księcia Dorne w tajemnicy. Pozostaje pytanie, w jaki sposób dziecko to miałoby znaleźć się pod regencją Brana w książce, po klęsce militarnej jego ojca i spaleniu Królewskiej Przystani? W jaki sposób miałoby uniknąć śmierci z ręki Daenerys? Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w „Ogniu i Krwi cz.2”, a konkretniej w opisie śmierci Aegona II. Władca ów, choć militarnie wygrał (powiedzmy) wojnę i doprowadził do śmierci swojej przeciwniczki, został otruty przez spisek ludzi ze swojego najbliższego otoczenia, ponieważ groził eksterminacją tych rodów, które opowiedziały się za Rhaenyrą, nie dając im nawet możliwości ugięcia kolan przed nim, a także chciał zabić swojego siostrzeńca-brata stryjecznego – przyszłego Aegona III, pomimo że poza nim nie miał żadnych innych męskich dziedziców w tamtej chwili. Czyżby Daenerys miała postąpić podobnie z potencjalnym synem Młodego Gryfa? I czyżby właśnie to miało stać się przyczyną jej śmierci w książce? Pamiętajmy, że książkowy Jon
Snow nienawidzi dzieciobójstwa. Narażając się na gniew Stannisa, ratuje życie malutkiemu synkowi Mance’a Raydera. Czy więc zniesie egzekucję kolejnego dziecka, tym razem na rozkaz jego miłości i królowej? Nie sądzę. Dodatkowo Młody Gryf był (albo podawał się) za starszego brata Jona (przyjmując R+L=J za fakt). Czy jeżeli Jon uwierzy w prawdziwość ocalenia swojego starszego brata, pozwoli Dany spalić swojego niewinnego bratanka (a wnuka jej brata) bezczynnie? Nie sądzę. I to właśnie może skłonić książkowego Snowa/Starka/Targaryena do zabójstwa Daenerys. Drogon oczywiście pali tron i odlatuje z ciałem Dany, tak jak widzieliśmy w serialu. Dalej zbiera się Wielka Rada (podobnie jak w serialu), ale w przeciwieństwie do serialu, Jon Snow nie jest prawowitym dziedzicem tronu. Jego decyzja o usunięciu się na Mur (a potem za Mur) staje się bardzo zrozumiała i nie trzeba w tym momencie sięgać po groźby jakiegoś Szarego Robaka. Czy jednak Wielka Rada (książkowa) odmówiłaby potomkowi kochanego przez pospólstwo Młodego Gryfa korony? Sądzę, że nie. W tym momencie dochodzimy do najistotniejszej (w moim przekonaniu) różnicy między uniwersum książkowym, a serialowym. Tyrion, proponując odejście od systemu dziedziczenia, uzasadnia to koniecznością realizacji marzenia Daenerys o „złamaniu koła”. Czy jednak książkowa Daenerys wyraziła takie życzenie? Ani razu. Co więcej, Martin ustami arcymaestera Rigneya wskazuje na to, że koła nie da się złamać. DD przyznali się, że nie znają książkowego zakończenia wątku Tyriona, każąc wymazać go z serialowej kroniki pt. „Pieśń Lodu i Ognia”. Staje się więc jasne, że w książce żadnej zmiany w stylu wprowadzenia elekcji nie będzie. W świecie Martina idealistyczne mrzonki w rodzaju łamania koła nie mają prawa bytu. Koło musi się dopełnić. Jeżeli Bran zostaje wyłącznie regentem, to decyzja Sansy o obwołaniu się królową północy staje się również (w przeciwieństwie do serialu, gdzie jest to właściwie jej kaprys) bardziej zrozumiała. Kolejny Targaryen, nawet wychowany przez Brana może stać się szaleńcem. Zrozumiałe również wydają się poszukiwania Drogona przez Brana. Dla niego samego smok nie przyniósłby pożytku, nie zwargowałby go ani nie ujeździł. Chęć zwrotu smoka podopiecznemu i królowi miałaby więcej sensu. Tak moim zdaniem zakończy się Pieśń Lodu i Ognia i w niej kresu rodu Targaryenów raczej nie będzie.
Może być ja bym jednak chciała żeby Jon awansował społecznie w Westeros za to,że całe życie był kimś gorszym a wychowywał się obok tych największych. Niekoniecznie królem ,ale kimś nie gorszym od rodzeństwa.
Myślę że trochę daleko idziesz z tym rozwiązaniem ponieważ nie wiemy czy Jon zostanie wskrzeszony, pomijasz prawdziwego Eurona który też może namieszać. A trzymasz się Brana jako 3 okiej sroki więc on wie że Aegon Młody Gryf nie jest oryginalnym Targiem. Nie wykluczam że może tak być jak mówisz ale może też być kilka innych mezaliansie np Sansa i Młody Gryf, Jon jeżeli wstanie i Danka i dzieci mogą mieć obie pary. Jak już rozdział włamy to trzymajmy się jak jest w książce a serial traktujmy jako inny byt a Ty troszkę łączysz wydarzenia i nadajesz im ton jak byś to widział a Martin może to inaczej zmiksować.
Ale młody gryf może być jednak prawdziwym Targerienem, nie wiemy jak Martin myśli do końca a smok ma trzy głowy Daenerys, Jon, Młody gryf, może cała trójka jest potrzebna do dokonania czegoś a smoki są trzy w książkach póki co jednak i czekają na 3 jeźdźców.
Względnie ? na 3 głowy chodzi o trzy siły wrogie jeden Daenerys, drugi Nocny Król,trzeci Euron i wtedy to była by symboliczna przepowiednia,bo te bajania,że Tyrion czy ktoś inny to raczej niemożliwe.
Wiem, że może inaczej. To tylko taka moja mała teoria wysunięta na podstawie porównania materiału książek Martina i materiału serialowego. Co do wskrzeszenia Jona – ono jest za bardzo foreshadowingowane w książce, aby miało go nie być. Prawdziwy Euron może namieszać i to bardzo. Zgadzam się. Aby właściwie ocenić skalę zamieszania wprowadzonego przez książkowego Eurona, należy cofnąć się do historii książkowego Nocnego Króla. Był człowiekiem, 13 lordem dowódcą Nocnej Straży, który zawarł pakt z Innymi i sypiał z Trupią Królową. Skoro on mógł, to Euron nie może? Dodajmy jeszcze do tego utożsamianie Utopionego Boga z Wielkim Innym przez Melisandre, i mamy Eurona jako nowego Nocnego Króla po odrzuceniu go przez Daenerys gotowego. Wyjaśnia to też „victarionowatość” Eurona serialowego – po prostu w książce z Daenerys walczył będzie Victarion, a nie Euron oraz zdobycie smoka przez Nocnego Króla – Nocny Król-Euron użyje do tego po prostu rogu i poleci zniszczyć Mur. Co do dzieci to posłużyłem się analogią do poprzedniego Tańca Smoków – tam strona, która militarnie wygrała (Aegon II) nie doczekała się własnych następców, a przegrana (Rhaenyra) tak i to syn Rhaenyry był dziedzicem Targaryenów w momencie śmierci Aegona II. Podobnie będzie i tutaj – strona wygrana (Daenerys) dziedziców raczej się nie doczeka, co pozostawia dziedziców strony przegranej (Aegona VI) jako jedynych dziedziców nazwiska oraz rodu.
… to byłoby dość fatalne zakończenie, wnuk Illyrio Mopatisa na tronie 😉
ciekawe, czy się tak roztyje na stare lata jak lord serowy xd
sorry, nie bardzo to widzę
Jeżeli historyczny Taniec Smoków ma jakoś antycypować losy (Fake) Aegona VI, to raczej on byłby Aegonem II.
Aegon II- tak jak (F) Aegon VI – był pchany na tron przez otoczenie, nadmiernie ambitną mamę Hightower’ównę i radę.
Nie ma dowodów na to, że to byłby wnuk akurat Mopatisa. Nawet jeżeli Młody Gryf to Blackfyre to niekoniecznie jego ojcem musi być Mopatis. To, co mamy w książkach wskazuje na to, że Młody Gryf jest potomkiem Bittersteela (jeżeli nie jest prawdziwym synem Rhaegara). Natomiast, co do podobieństw do Aegona II – jedynym jest płeć. Jeżeli uważniej się przyjrzymy to więcej jest (poza płcią) z Rhaenyrą – matka Aegona nie żyje (podobnie jak matka Rhaenyry), Aegon rozpoczyna swoje panowanie od zdobycia potężnego zamku (Rhaenyra swoje rozpoczęła od zdobycia Harrenhall). Można więc zakładać, że Aegon skończy podobnie. Czyli zje go smok, ale przed śmiercią może spłodzić potomstwo. Nadawałoby to dynamiki relacjom Jon-Danuta-Varys. Daenerys tu raczej okazałaby się żeńską wersją Aegona II – oszalałaby podobnie jak on pod koniec życia, a upadek jej panowania byłby spowodowany chęcią dokonania morderstwa na niewinnym dziecku, jedynym pozostałym przy życiu poza nią dziedzicu nazwiska Targaryen (Aegon II chciał zamordować przyszłego Aegona III i dlatego zawiązał się przeciw niemu spisek, który go obalił).
Kaleka ograł wszystkich.
„Byłeś tam, gdzie powinieneś być”- pojawia się kilkukrotnie w tym sezonie.
Znając nie tylko przeszłość ale i przyszłość dokładnie wszystko zaplanował, wyeliminował wszelką konkurencję do tronu nie brudząc sobie rączek? i z przewrotnym uśmieszkiem odpowiada najdurniejszą i najmniej logiczną kwestię nie tylko w tym sezonie ale i we wszystkich: „a cożeś myślał, po co ja tu jestem?” Porażka. Cały Nocny Król pyta w tym momencie: I po to TO wszystko? Melissandre od R’Hlorra pyta: po TO to wszystko? Wszyscy pytają: po to to wszystko? Kabaret.
(Drugi uśmieszek pojawia się gdy pada zapowiedź o wyśledzeniu Drogona)
I jak wyglada ten dialog… Rynce nie majo gdzie opadać.
Wciąż żywy (nie wiadomo czemu) najgorszy namiestnik ever – zostaje (nie wiedzieć czemu) zaproszony na obrady rady (?) i poproszony o wykład. Ze znawstwem nie znoszącym sprzeciwu poucza zgromadzonych czym jest rządzenie, i że oto należy wybrać króla. Bo tak. Wszyscy przytakują. Po czym krasnal (który zawsze z każdej ciemnicy wychodził obronną ręką i który już dobrze sobie tam wykoncypował jak się ratować) ogłasza człowieka- warzywo królem. Król-elekt-warzywo nie tylko przystaje na ten pomysł, ale i zaraz odpłaca się lizodupowi przywilejem. Oto zaczynają się najlepsze rządy w westeros: od spijania sobie z dziubków i kolesiostwa. Brawo.
Nie wiem kto dialog pisał, ale po mocnym kwasie chyba.
„- wiem że tego NIE CHCESZ…
– a co myślałeś, po co ja tu przybyłem”
Syndrom Lecha? „Nie chcem, ale muszem”? Czyli chcę, ale nie chcę. Plusy dodatnie czy ujemne?
I to jeszcze wobec nawijania makaronu na uszy w poprzednich odcinkach, jak on już niczego nie pragnie, nie potrzebuje, nic nie czuje etc.
Dialog Littlefingera z czarodziejem o tłustych włosach teraz jawi się w zupełnie innym kontekście. „Chaos jest drabiną” brzmi złowieszczo nie dlatego, że przypomniał Paluszkowi o jego intrygach i zbrodniach, ale dlatego, ze to Bran jest lepszym graczem. Bo wystarczy wypaść z wieży, wykorzystać wszystkich, którzy będą mu służyć, odesłać bez na zimno niepotrzebnych i wykorzystanych – by potem z uśmiechem triumfu przyjąć zaproponowany tron. Dostać się na szczyt po głowach przyjaciół, bodyguardów, prawowitych spadkobierców tronu… Czyli wiedział o wszystkim? Każdy miał się znaleźć tam gdzie się miał znaleźć? Co to oznacza? Że sprowokował NK do przyjścia (szybszego przyjścia?) do krainy ludzi, aby ten przetrzebił Północ (w rezultacie słaba Północ dostała się siostrze) i został wyeliminowany rękami Aryi ? Sprowokował Dankę do spalenia KL (a tym samym do zabicia tysiecy ludzi i reszty wrogów)? Sprowokowal Jona aby przez swoje poczucie obowiązku (i szantaż emocjonalny karła) stał się królobójcą i musiał być wygnany? Wykosił konkurencję że klękojta narody. I klękają. Scena bend-knee Jona przed nim jest okropna.
Wygląda na to, że te teoria o zwariowaniu przez niego Aerysa wcale nie taka głupia. Skoro Hodora zwariował… To mógł wpłynąć i na innych.
A teraz będzie rządził…
Należy pamiętać,że Miree też potraktował podłe. Wiozła go na tych sankach i wiozła. Sama mówi mój brat oddał za ciebie życie a on mówi no trudno wracaj do domu .
No o tym mówię. Wykorzystał ludzi, kilkoro umarło przez niego, a on beznamiętnie wxrusza ramionami na koniec. Pycha i perfidnia. A o innych w tej historii mówi się, że mają złe charaktery i są narcyzami. Bran po prostu nie ujawnia swoich emocji, a o kalece nie wypada perorować jako o egoiście, nie? Ale spokojnie może sobie przybić piątkę ze wszystkimi ambitnymi i zarozumiałymi postaciami. Wspiął się po tej drabinie chaosu lepiej niż wszyscy, wywindował swoją zachłanną siostrę a kuzyna z prawem do tronu i zasłużonego posłał na Mur. Miszcz.
Swoją drogą wiedzieć, co się wydarzy (zagłada KP) i nic nie zrobić… Kto jest największym baddassem?
I jeszcze jedno.
Tak mi się skojarzyło, ze Lady Catlyn byłaby szczęsliwa. Wszystkie dzieci (poza Rickonem) poustawiane w życiu jak nikt. Jedno przesławnym zabójcą największego zagrożenia z Północy, dwoje pozostałych – królami. Znienawidzony bękart – za Murem.
Notabene zdobycie korony przez Starków to dno kompletne. Autonomia Północy tylko po to, żeby Sansa mogła zaaplikować sobie diadem na ten rudy łeb – świadczy tylko o tym, że bycie wielką panią nigdy jej z tego łba nie wywietrzało. Nagła ewolucja z niepełnosprytnej na najmądrzejszą w całym westeros jest wątkiem słabym. Cwana moze, ale czy mądra – na pewno nie. Uśmiech triumfalizmu podczas koronacji pachnie raczej, że lejdi pójdzie w stronę innych, pełnych pychy władczyń westeros. I moze wreszcie skończy marnie, bo oprócz Brana nikt mnie tak nie irytował.
– Brat, załatwisz mi królestwo? no weś, plisss…
– no dobra
– i gitara.
Tak mniej więcej to wyglądało. Najpierw nieudaczny namiestnik (co wystawił Varysa na śmierć, zdradził królową, namówił do jej zabicia) nowym namiestnikiem, a zaraz potem korona dla siostry, niech ma kobita.
I to milczenie innych. Normalny lord, dbający o swoje – zapytałby: przepraszam, a ja to karku nie nadstawiałem? Mnie się autonomia nie należy? Wtf? A tu cisza jak po śmierci organisty. Pierdoły nie lordowie. I spośród takich mają wybierać nowego władcę. Powinien powstać spin-off „15 lat później czyli rozbicie dzielnicowe westeros”
Swoją drogą skoro Północ się odłączyła to jakim prawem Bran z Północy zostaje królem westeros. Logika że ło hoho Ale niech mają. Największy czarny charakter jakim się Bran okazał 😀 to im dopiero moze zrobić jesień z doopy średniowiecza.
Zarówno ta scena wyboru nowego króla (ile na to minut wystarczyło? Pińć?) jak i obrady małej rady to kpina. Kabaret Hrabi lepiej to sparodiował. Z tym ze kabaret to kabaret, pastisz – a tu mamy to traktować poważnie.
Sceny te bardziej mi przypominały Mela Brooksa spod znaku facetów w rajtuzach niż Grę o Tron.
Bohaterem odcinka był Drogon. Może i antycypował los Jona, pokazując że odejście w siną dal będzie najlepszym wyjściem… Tyle zrobić dla krainy człowieka, dla rodziny, tyle starań, tyle praw do tronu a taka wdzięczność. „Północ pamięta?” Taaa jasne.
Szczęście w nieszczęściu dla Jona (bardziej poniżonego w tym momencie bohatera to chyba nie ma) że opuścił ten bardak, i nie będzie miał z nim nic wspólnego. Bo rozumiem, ze wreszcie po raz pierwszy olał poczucie obowiązku, rozkaz króla z czapy i namiestnika manipulanta – i poszedł nie na Mur, ale za Mur. Niech spłodzi zdrowych potomków, a jak ten cały pierdzielnik rządzony przez grupę komediantów padnie – upomni się o swoje dziedzictwo.
To rzeczywiście wygładalo jak skecz jakiegoś polskiego kabaretu. Porównując historycznie,ile to trwało u nas po wymarciu Piastów . Pertraktacje, umowy, przywiezienie Jadwigi. Wychowanie jej od małego na króla, kształcenie. Szukanie jej męża patrząc bardzo mocno na potyczka sytuację a tu takie coś odwalili. W sumie u nas to załatwiono i tak na wyższym poziomie niż w Anglii. Skończyło się na umowach,pertraktacjach i dogadaniu się i respektowaniu tych umów a tam głupią wojna dwóch róż. Mamy też dobre momenty historii jednak za sobą . No i bardzo znamienne,że w Polsce nie źle ialo się odrazu ogrom chętnych na tron bijących się że sobą ,tylko załatwiono sprawę na kulturalnym poziomie dyplomacją i jeszcze na władcę wybrano kobietę Przewrotność lodu taka,że gdyby nie umarła to mielibyśmy dynastię andewageńdką na tronie a nie Jagiellońska. Najlepsze,że druga córka Jagiełły miała też potwierdzone prawa do tronu i popierało ja połowa dostojników w królestwie po urodzeniu się synów Jagiełły. W tej sytuacji nie wiadomo czy skończyło by się to pokojowo bo synowie nie mieli praw do tronu rządnych oba była oficjalną następczynią potwierdzoną przez radę królewska. Umarła na płuca jednak przed zgonem Jagiełły i na króla wybrano jego starszego syna. Historia jest pełna przypadków od których zależy sytuacja,ale takie rzeczy jak w tym serialu się nie zdarzają. Tyrion wyskoczył i już po sprawie.Koniec 14 w. był ciekawym historycznie to kresem.
Dokładnie. Sam bym tego lepiej nie scharakteryzował.
Teraz już wiem, skąd miałem to wrażenie, że wtedy, w Bożym Gaju, gdy Nocny Król z Branem mierzyli się spojrzeniami, Stark wyglądał jakby po prostu miał powiedzieć: „Cześć, nie spieszyło ci się, co?”. Zero strachu, wrogości i jakichkolwiek emocji. Ludzie zastanawiali się też o czym rozmawiał Bran z Tyrionem, gdy zostali sami w noc poprzedzającą bitwę. Może właśnie o tym, jak po wojnie podzielą władzę między Branem, wiecznym namiestnikiem wszystkich i jego żoną, prywatnie siostrą Brandona I zresztą.
Chaos jest drabiną, nie? 😀
W ten chaos rzucili się wszysvy inni, którym zależało i okazywali to. I zginęli po kolei oddając życue za sprawy Starków (7 i 8 sezon). A ci, którzu mieli ambicję ale tego nie okazywali, albo udawali że ich nie ma – wszyscy wygrali. A to przesiedzieli w kryptach, a to manipulowali innymi, a to kombinowali jak koń pod górę. A na koniec, jak już ci pierwsi sami się wyeliminowali – podzielil się tortem.
Taki z tego morał? Dziel i rządź? Zachowaj swoją skórę chroniąc się za czyimiś plecami? No może Davos i Brienne ok, bo angażowali się osobiście. Ale taka Sansa… Do pięt nie dorasta Dance, czy jakiejkolwiek lady. Lyanna Mormont, Arya, Brienne, Daenerys, walczyły z bronią w ręku.
Królowa Północy, psiakrew…
Zadnej trudnej samodzielnej decyzji. Pidobnie jak brst – chroniona i wybraniana przez innych. A nos zadsrty. Miałaby Północ, gdyby kto inny został królem, taaa jasne. Prywata po całości.
Jednym z najzabawniejszych i niezamierzonych efektów działalności scenariopisarskiej D&D jest to, że fani (zwłaszcza fani, którzy czytają książki i spekulacje wokół uniwersum) tak mocno na koniec znielubili młodych Starków xd xd
Podejrzewam, że większość fanów nadal kibicuje książkowej Sansie (uczącej się sztuki dyplomacji i manipulacji i powoli otwierającej oczy na prawdziwą naturę Baelisha).
Albo nadal lubi książkową Aryę – która każdą swoją naukę w Braavos okupuje wielkim wysiłkiem. Serialowej Aryi wybicie Frey’ów i zabicie Nocnego Króla przyszło groteskowo łatwo. Można powiedzieć, że heroiczne czyny (akt zemsty, akt uratowania ludzkości) przyszły serialowej Aryi łatwo niczym „pierdnięcie komedianta” (sorry, za tę metaforę, ale lubi ją sam GRRRM i często wkłada w usta swoich bohaterów, nawet zacnej lady Olenny: xD xD).
O zepsuciu tajemniczej i mistycznej historii Brana, który nagle zamienił się w cynicznego karierowicza i wygryzł Targaryenów z sukcesji, było już wiele powyżej… 🙁
Dlatego tak jakoś nie bardzo w wierzymy w te serialowe starkowe historie i przemiany… Ich łuki fabularne od 5-6 sezonu były poprowadzone często psychologicznie niewiarygodnie, miejscami wręcz groteskowo, że ich triumfy z końca serialowej opowieści za bardzo nie cieszą 😉
A za co ich lubić? Sansę, która z uśmiechem na twarzy rozszarpuje ogarami związanego jeńca? Aryę, która przerabia ludzi na pasztet i częstuje nim ich ojca? Brana?! To jest dopiero banda psychopatów, a nie tam żadna Danka. Powiedziałem – wygrali źli. Dranie, którzy cudzymi rękami po kolei pozbywali się przeciwników i sojuszników. A z nimi do pary Tyrion, żonaty ze Starkówną. Przyłączył się do Daenerys na złość rodzince, a potem robił wszystko, żeby jego królowa przegrała i zginęła. Dany, nawet taka, jak pokazali ją w ostatnich odcinkach, jest dla mnie i tak lepszym człowiekiem niż oni wszyscy razem wzięci. Bo jej przynajmniej na czymś zależało. Na miłości Jona, na uratowaniu żywych przed Nocnym Królem, na słabych i skrzywdzonych. Spaliła Królewską Przystań, fakt. I wymordowała cywili. Ale to samo zrobił Tywin Lannister – spalił, złupił i wymordował KP. Tyle że bez smoka. I jakoś nikt nie uważał go za szaleńca. Wręcz przeciwnie, miał opinię mądrego człowieka. A Tyrionowi jakoś przez długie lata nie przeszkadzało korzystanie z bogactw ojca zgromadzonych w taki sposób.
Na miejscu Jona hajtnąłbym się z Daenerys. Sam bym powiesił Tyriona, a Sansie kazał się zamknąć. W końcu to on był władcą Północy i głową rodziny, co go obchodziło czy jakaś tam gówniara chce klęknąć czy nie?
Nic dodać, nic ująć.
No pewnie, że książkowi Starkowie są dużo lepsi od tych serialowych. Przede wszystkim rozwój ich charakterów i ścieżek jest bardziej wiarygodny, stabilny. Sansa raczej nie zmieni się tak nagle z dnia na dzień w rządną korony cwaniarę. Arya nie straci swojej głębi i nie zacznie ocierać się o marysuizm. Bran nie stanie się… sama nie wiem kim i po co. A Jon zapewne będzie bardziej użyteczny. Może trochę idealizuje rodzinne więzi Starków, ale wątpię, żeby na sam koniec rozeszli się jak zupełnie obcy sobie ludzie: „to cześć, fajnie było was zobaczyć, ale na każdego z nas już pora. Może kiedyś się jeszcze spotkamy, a może nie. Jak będzie tak będzie.” Jedynie pożegnanie Jona z Aryą jako tako zasługuje na pochwałę.
Starkowie dostali co chcieli, ale tak jak mówisz, oglądanie ich zwycięstwa nie daje większej satysfakcji.
Tak przy okazji stworzono ostatnio ciekawą parodię serialu: https://www.youtube.com/watch?v=OfysFw5Zo5s&list=LLdiU0jmQctLpVWEZ8GNjBHA&index=5&t=302s Można sobie czymś poprawić nastrój xD
Ogólnie jak Martin to tak skończy to będę miała zal bo promuje postawy życiowe, które mówią bądź zły, cwany, liż dupę, nigdy do nikogo nie podskakuj uśmiechaj się , komplementy mów i to się opłaca. Jak jesteś uczciwy i odważny to dostajesz w dupę.Taka Sansa od początku uśmiechała się, udawała od małego , kłamała w żywe oczy kocham swoje króla, jesteś dobra królowa. z jednej strony rozumiem ,ale z drugiej żeby ani razu nie puściły nerwy to trzeba już być tez ostrym psychopata na zimno kalkulując co się opłaca. w sumie takie typowo amerykańskie albo wygrywasz i pomiatasz innymi albo jesteś nikim. Przypomina mi się jak chcesz przyjaciela to kup sobie pieska albo kotka, po słowach ,ale ty jesteś moim przyjacielem.Bran okazał się niewdzięcznym chamem w stosunku do ludzi, którzy mu pomogli.
Dużo bardziej podoba mi się pokazanie postawy życiowe jak Q w TNG przenosi Picarda w czasie a później on okazuje się kimś innym. I Q do niego mówi nie ryzykowałeś, nie przejąłeś dowództwa w odpowiednim czasie po śmierci kapitana, kiedyś nie pwiedziałeśnie , nie walczyłeś o swoje i teraz jesteś nikim. Picard walczył otwarcie i jawnie wszyscy widzieli w nim przywódce i dlatego osiągnął sukces życiowy, podejmował ryzyko ,ale działał z dobrych pobudek i to się opłacało. Martin promuje postawy życiowe, które niszczą więzi społeczne i brak zaufania powodują, mnie to nie zachwyca.
Martin wcale tego nie promuje… porównaj dziedzictwo Tywina z dziedzictwem Neda.
Lannisterowie niby wygrali wojnę – oszustwami, przekupstwem, złamaniem świetego prawa gościnności. I co im z tego przyszło? Syn zabił ojca, Tyrion nienawidzi Jaime’a i Cersei, Cersei nie nawidzi Tyriona i popada w szaleństwo. Od Muru po Dorne, wszyscy pogardzają Lannisterami, Freyami i Boltonami. A u Starków? Książkowa Północ pamięta. Górskie klany nie darzą Stannisa miłością, ale chcą walczyć za „córeczkę Neda”. Jon, Sansa, Arya, Robb – wszyscy wykorzystują lekcje Eddarda, idą za jego przykładem. Przesłanie Martina jest moim zdaniem takie: trzeba się kierować honorem i etosem, ale nie można byc naiwnym i sądzić, że droga będzie usłana różami. Będzie ciężko. Ale trzeba nią iść.
Przypomina mi to lekcję Herberta:
moim zdaniem promuje, to ze życie nie jest łatwe to wiadomo od zawsze, żadna nowość ani odkrycie , zobaczymy jeszcze rozwiązania i prowadzenie postaci w książce, może wtedy nie będę tak zawiedziona treścią
Wątpie aby to było przesłanie Martina.
„Pieśń Lodu i Ognia” to moim zdaniem historia antywojenna. Autor pokazuje nam jak okropna jest wojna i co potrafi zrobić z człowiekiem. Mamy długą podróż Aryi po ogarniętym wojną Dorzeczu, przemowę Ellarii Sand o zemście, wątek Brienne z „Uczty dla Wron”, a sam Ned Stark w jednym ze swoich rozdziałów odmawia najazdu na ziemie Lannisterów jako odpowiedzi za czyny Gregora Clenage’a, podkreślając wyraźną różnicę pomiędzy sprawiedliwością a zemstą
Według George’a sam tytuł sagi odnosi się do wiersza Roberta Frosta „Fire and Ice”, który mówi o końcu świata i porównuje ogień z pożądaniem, a lód z nienawiścią. Czyli uczucia, które napędzają ludzi i mogą prowadzić do konfliktu.
Zakończenia przedstawione w serialu mogły powstać na podstawie tego co D&D usłyszeli od Martina… tyle, że w jego wydaniu to nie będzie wyglądało tak jak ukazali nam to showrunnerzy. Oni po prostu nie rozumieją jego historii, albo co gorsza, nie dbają o jej przesłanie.
Co naprawdę boli…
Co on chciał promować to jedno a wyszło jak wyszło ,lepiej nie watp. Może w książce będzie inaczej w serialu wyszło promowanie uległości,spolegliwości i niesprawiedliwość I wyraźnie ,że bycie porządnym człowiekiem się nie opłaca.
Jeden podstawowy błąd Bran nie wybudził innych, ponieważ pojawiają się już w pierwszej scenie za murem. Podczas ścięcia Gareda w serialu Willa (który widział Innych) Bran jest zdrowy, nie może tu być wątpliwości co do chronologii.
A kto powiedział, że wybudził.
Bardziej wykorzystał, i przyciągnął. Sprowokował?
Cała ta retoryka dedeków o tym że najważniejsza jest pamięć świata (a Bran niby nią jest, pytanie tylko czy nie wybiórczą, i jak podaną i spożytkowaną) jest ponownie na siłę udowadniana w przemowie Tyriona o tym jak to najbardziej scala królestwa dobra opowieść.
w książce jest powiedziane ze zobaczył śniących innych, jak śnili to spali
moim zdaniem ich obudził na masowa skalę, to były jakies straze czy cos takiego, troche jak Wraith w Star Gate
Widma (Wraith) — Zostały przypadkowo stworzone przez Pradawnych którzy po przybyciu do galaktyki Pegaza postanowili ją zaludnić. Widma wyewoluowały z owadów, posiadają zdolność żerowania. W trakcie jednego z żerowań DNA owada zmieszało się z DNA człowieka i powstały Widma. W krótkim czasie Widma zdobyły wystarczające technologie, by podbić obszar Pegaza.
Widma wygrały wojnę z starożytnymi przez pychę ich przypadkowych twórców którzy wysłali 3 statki typu Aurora (każdy zasilany 1 ZPM) w głąb terytorium Widm które zdobyły 3 moduły punktu zerowego dzięki którym pomnożyły swoją liczebność i swoje siły
Posiadają szarobiałe włosy, zielonkawą skórę, ale nie mają brwi. Widma mogą jeść normalnie co może zaspokajać ich głód do pewnego wieku po jego osiągnięciu zwykłe jedzenie nie zaspokaja ich głodu. Żerowanie polega na wchłanianiu siły życiowej ofiary przez otwór żerny w dłoni. Syte Widma potrafią się regenerować (po za głową).Posiadają zdolności telepatyczne (największymi odznaczają się królowe).
Ich flota składa się na Statki-Roje (zarządzane przez królowe), Krążowniki (eskortujące Statki-Roje) i myśliwce-Żądła (po za standardowym uzbrojeniem posiadające wiązki do porywania ofiar).
Największym wrogiem Widm są Starożytni,replikatory,Tau’ri oraz oni sami.
Po zakończeniu wojny z starożytnymi prześli w stan Hibernacji gdyż brakowało im „pożywienia” .
Wybudzeni zostali przez obecnie majora Sheparda który zabił strażniczkę wszystkich widm przez co wszystkie widma naraz się obudziły.
Zakończenie mi się podobało. Brakowało mi tylko „nic nie wiesz Jonie Snow”z ust brana. Dobrze ze Daenerys zginęła. Bran to nieskończoną zagadka. Czy on to wszystko ustalił? Hm więc jest zły bo wykorzystał wszystkich do zabicie Nk i wybicia siebie na wzajem by zostać krolem? Ogólnie pomijam błędy typu zebrania w smoczej jamie. Odcinek bardzo przyjemny. Po odcinku uświadomiłam sobie ze tak mi jakoś wszystko jedno czy się skończył serial czy będzie trwać nadal. To straszne.
Tak w ogóle to odcinek pokazał Tyriona antagoniste który w celu ocalenia zycia namawia Jona do zabicia ukochanej. Manipuluje na swoją korzyść
W odpowiedzi na zaproszenie Martin zaznaczył też, że ma nadzieję ukazać się na konwencie z gotowymi “Wichrami zimy”!
A co do sprawy ukończenia książki… Obawiam się, że pobyt w Nowej Zelandii sprawiłby, że nie mógłbym się na tym skupić. Na chwilę obecną pozostanę więc w Westeros. Ale powiem Wam jedno — jeśli nie pojawię się z WICHRAMI ZIMY na nowozelandzkim Worldconie, oficjalnie zezwalam Wam uwięzić mnie w chatce na White Island i nie wypuszczać, dopóki nie skończę pisać.
Worldcon w Nowej Zelandii potrwa od 29 lipca do 2 sierpnia 2020 roku. Trzymamy kciuki, George!
czyli ewentualnie dostali byśmy Wichry zimy w 2021 r. nosz kurde eeee
Czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, że D&D podarowali Jonowi wątki kilku innych postaci z książek?
Wątek Północy w szóstym sezonie wydaje się powtórką z piątego. D&D zabili Stannisa (którego swoją drogą chyba nie lubią), a jego wątek dali Jonowi. Kijowo to przeprowadzili, ale jednak.
Jaś Śnieżynka=Aegon Targaryen chyba tylko dlatego, że nie chcieli wprowadzać Młodego Gryfa.
Romans z Dany wydaje mi się fanfickiem.
A zabicie ukochanej królowej, która postradała rozum może w książkach przypaść Jorahowi.
Zresztą wątek Młodego Gryfa podarowano też chyba Cersei jako antagoniście w historii Daenerys. Od przeczytania „Ognia i Krwi” odnoszę wrażenie, że córka Tywina może skończyć jak Alicent Hightower, tzn. jeńca w komnatach Czerwonej Twierdzy, po tym jak Młody Gryf zdobędzie Królewską Przystań.
Nie tylko ty. Powiem tak – w to, że Martin ożywi Jona Snow wierzę średnio. W to, że okaże się on Targaryenem słabo. A w jego romans z Daenerys wcale. Właściwie to wątpię, że się w ogóle spotkają. Osobiście uważam, że jeżeli Jon przeżyje, to okaże się synem tej Ashary Dayne. Miałoby to więcej sensu niż to, że Rhaegar pojechał na wojnę, bo nie chciał nikomu powiedzieć, że wziął sobie nową żonę. A Lyanna doprowadziła do śmierci ojca i brata, bo zapomniała wysłać im kruka, że nikt jej nie porwał. Nie sądzę też, żeby Dany okazała się „szaloną królową”. Bezwzględną być może, ale szaleństwo to nie taka prosta sprawa. Chcę przypomnieć, że Szalony Król chciał spalić WŁASNE miasto, natomiast Daenerys spaliła miasto WROGA. To jednak spora różnica w stanie umysłu. To drugie robią bowiem wszyscy. Choćby Tywin Lannister, o wojnach w Essos nie wspominając. Wątpię też, żeby w książce została zabita. Nie wiem czy zrealizuje swoje plany, ale życie raczej czeka ją bardzo długie (gdy słońce wstanie na zachodzie… itd).
wątek młodego gryfa to przedewszystkim Danderys w której imieniu była toczona bitwa morska pod KL a książce ją będzie prowadził młody gryf lub w jego imieniu sie odbędzie wiec po co na siłę szukać gdzie indziej , tym bardziej ,ze Martin potwierdził ze gryfik zaatakuj e Kl
Akurat nic na siłę nie szukałem xD
A co do twojego wyjaśnienia, to bitwa morska bardziej pasuje do Stannisa. Chyba nawet Plama paplał coś o konikach morskich i syrenach w kontekście wyprawy morskiej.
Ale Jon Snow jest synem Lyanny i Rhaegara z ważnego związku. W książsce może się to potwierdzić. Ja bym wolał żeby to Jon został Królem możliwe że północy tylko.
Może się potwierdzić, ale nie musi. Po tym jak dedeki potraktowali Martina, może on zechcieć zagrać im na nosie i zmienić plany.
Ale wracając do serialu, to i ja bym wolał, żeby Jon został królem. Miałoby to nieporównanie więcej sensu niż królowanie Brana. Nawet zabójstwo Daenerys dałoby się od biedy uzasadnić, że niby była uzurpatorką. Jednak Jon nie był szwagrem Tyriona, a Bran i owszem. 🙂
Martin potwierdził, że prawidłowo odpowiedzieli na pytanie kto jest matką Jona.
Ale nie powiedział, że to była Lyanna. 🙂 Zresztą nie przywiązywałbym się za bardzo do tego co mówią artyści. Koncepcje im się za szybko zmieniają.
Ale nie było słowa o ojcu Jona…
Po samym rozmieszczeniu postaci, można było się domyśleć, że Bran zostanie królem xd
Jednak rzecz, którą zauważyłam i najbardziej mnie zainteresowała, to zamiana miejsc, która trąci Martinem.
Jon, który swymi wyborami i pochodzeniem nadawał się na króla, powtórzył los Bloodraven’a, Oryginalnej Trójokiej Wrony. Zabił pretendenta do tronu, wybierając większe dobro i zniknął na północy. A Bran, który miał być zastępcą TW, został królem.
W serialu głównie skupili się na wątek Jona, a Bran potrafił zniknąć prawie przez cały sezon. Przez co wydaje się, że wyciągnięto królika z kapelusza, przerywając pokaz tuż przed wyjściem asystentki z szafy, którą w sumie tam zostawią.
Nie bardzo. W książce tym pretendentem będzie raczej Młody Gryf (najprawdopodobniej też Blacfyre zresztą), nie Daenerys. A po co Jon miałby zabijać Młodego Gryfa?
nie wiem , ale z tego co pamiętam jak czytałam to Bran jest w książce po to ,żeby pokonać zimę a zostanie królem jest już jakby dodatkiem ewentualnie to nie on , jego przeznaczeniem jest zdobycie wiedzy i przekazanie tej wiedzy by pokonać Innych
Pamięc zwodnicza rzecz to nie Bran zobaczył jak inni snia tylko zobaczył innych sniacych czyli takich jak on.Wychodzi ,ze trójokich wron na swiecie moze byc wiecej a moce mozna zyskac tylko i wyłacznie będąc zawieszonym pomiedzy zyciem a smiercia. Fragment powiedział to co jednak pamietałam ,ze przeznaczeniem Brana jest pokonac zimę czyli zdobyc wiedze jak to zrobic i ze on tego dokona aze rekoma kogos innego to będzie tylko wykonawca,Po paru latach postanowiłam przeczytac ów fragmnt jeszcze raz i wynika z niego wyraźnie ,ze to bran ma przyniśc lato. Umkneło mi poprzednio ,ze takich jak on na swiecie jest wiecej.Mógł umrzec i pewnie zostac innym albo mogł sie obudzic i zostac trójoka wroną.Moc była zwiazana z zawieszeniem pomiedzy zyciem a smeircia i tylko wtedy mozna było wrócic z moca jak Joen i Bran albo zostac innym nadzianym na szpikulec..
Teraz już wiesz, wyszeptała wrona, siadając mu na ramieniu.
Teraz już wiesz, dlaczego musisz żyć.
– Dlaczego? – zapytał Bran, nie rozumiejąc i ciągle spadając.
Ponieważ nadchodzi zima.
Bran spojrzał na wronę siedzącą na jego ramieniu, a ona popatrzyła na niego. Miała
troje oczu i to trzecie oko pełne było przerażającej wiedzy. Bran spojrzał w dół. Teraz widział
pod sobą tylko śnieg, zimno i śmierć, zmarznięte pustkowie, z którego wznosiły się ostre,
błękitnobiałe iglice. Pędziły ku niemu niczym dzidy. Ujrzał wbite na ich szpice kości tysięcy
innych śniących. Przeraził się bardzo.
http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/12058/jaki-bedzie-final-ksiazkowej-gry-o-tron-martin-odpowiada
Sprzedaje nowe plotki. Może się nadają do kolejnych Wieści z Cytadeli.
Ktoś ostatnio wstawił świetny komentarz na temat tego, że losy wilkorow przepowiadania losy bohaterów w serialu. No i mamy ostatni przykład. Duch za mur. Jon za mur
dama zginela, sansa nie, badum tss
No tutaj jest wyłom pozatym lód wilkorow to lod starków. Choćby symbolicznie skór brana to lato i on sprowadził lato bo był najważniejszy w łańcuchu zdarzeń zabicia NK.
Piasalm o pisałam o losie wilkorow. Jak ktoś się postara to znajdzie moje posty albo na filwebie albo tutaj albo na Westeros stare. Ja się cieszę,że ogólny zarys historii zgadza się z tym co mi przyszło do głowy chociaż wolałabym Jona na tronie bo na niego w książce też przesłanie wskazywały. Bran albo Jon moim zdaniem było by lepiej gdyby jednak Bran był rozgrywającym do powadzajacum do zabicia NK i do objęcia tronu prze, Jona. Brana na tronie jako wszech potężna istotę ostawislsm ,ale gdyby to była moja historia zrobiłabym z jego wszechpotężna istotę ,która tak manipulowała ludźmi by na tron doprowadzić Jona i rozegrała by to tak ,że cała reszta rodziny dostaje co chce północ zyskuje niezależność a reszta nawet nie wie ,że to jego plan. Było by lepiej ,ale to nie moja bajka.
Hej, dzięki za polecenie witryny.
Co prawda, polecony artykuł krytykuje H. Wisnera, ale i tak chętnie się zapoznam z jego publikacjami nt. Zygmunta III.
Właśnie sobie uświadomiłem, że zabijając Dany Jon stał się zabójcą krewnych. A przynajmniej dwa razy w książkach powiedziano, że zabójcy krewnych są przeklęci w oczach bogów.
Co o tym myślicie?
no to Bogowie szybko Jona ukarali , rękoma krewnych. Azor zrobił swoje , Azor może odejść i się bujać za Murem z innym piesełem.
wątpię żeby HBO zrobiło jakąkolwiek kontynuację
a w książce to nie wiadomo czy Jon się w ogóle z Dany spotka.
Owszem, w świecie PLiO to zbrodnia porównywalna chyba jedynie z zamordowaniem gościa pod swoim dachem.
Zabójcą krewnych jest również Tyrion. A awansował szybciutko prosto z więzienia na stanowisko królewskiego namiestnika, więc jego bogowie nie ukarali 🙂 Może się mylę, ale chyba w serialu nigdy nie było takiej sceny, że ktoś (np. Dany) go ułaskawił, jak np. Robert Jaimiego. Dodatkowo w Westeros Tyrion jest formalnie winny śmierci Joffreya. Proces był oczywiście sfingowany, ale to też rzecz której nikt nie poruszył, a powinien.
To wszystko prawda, jednak jak widzieliśmy nowa Banda Czworga nie przejmowała się takimi rzeczami jak prawo i przyzwoitość.