Nauka i Historia

Niedzielne Fiszki: Operacja Plowshare

W sierpniu 1949 roku Związek Radziecki przeprowadził swoją pierwszą zakończoną sukcesem próbę eksplozji atomowej. Dla Amerykanów, przekonanych, że minie co najmniej dekada nim Sowieci opanują tę technologię, wydarzenie to było szokiem. Cóż, gdyby bardziej zadbali o działalność kontrwywiadowczą w Los Alamos, problem by nie istniał. Ale nie czas był, aby płakać nad rozlanym mlekiem, Pentagon szybko pojął, że musi się rozpocząć wyścig zbrojeń.

Tyle tylko, że zmęczona działaniami wojennymi i zaczynająca przeżywać moralnego kaca po bombardowaniu Hiroszimy i Nagasaki amerykańska opinia publiczna, nie była na to gotowa. To w końcu czasy przedsputnikowe, gdy zagrożenie ze strony ZSRR nie wydawało się przeciętnemu Amerykaninowi realne. Ale obejmujący urząd prezydenta na początku 1953 roku Dwight D. Eisenhower miał pomysł na to jak sytuację odwrócić. Jego administracja miała przyspieszyć rozbudowę arsenału jądrowego, prezentując to jednocześnie jak biblijne „przekuwanie mieczy na lemiesze”.

On będzie rozjemcą pomiędzy ludami
i wyda wyroki dla licznych narodów.
Wtedy swe miecze przekują na lemiesze,
a swoje włócznie na sierpy.
—Księga Izajasza 2,4—

Znaczek pocztowy reklamujący inicjatywę Eisenhowera.

W jednym ze swoich wystąpień, Eisenhower na forum ONZ zaanonsował swój projekt Atom dla pokoju następującymi słowami:

Stany Zjednoczone nie ograniczą się do redukcji, czy wyeliminowania materiałów atomowych z użytku wojskowego. Nie wystarczy odebrać broń żołnierzom. Należy ją oddać w ręce tych, którzy zaadaptują ją do użytku pokojowego. Stany Zjednoczone wiedzą, że jeśli przerażający trend rozbudowy arsenałów jądrowych może być odwrócony, ta destruktywna siła zostałaby wykorzystana dla dobra całej ludzkości.

A jak to wyglądało w praktyce? Zaczęło się od wsparcia dla programów atomowych sojuszników Stanów Zjednoczonych. Amerykanie chcąc uniknąć sytuacji w której Sowieci mają wolną rękę w ataku atomowym na któreś z państw europejskich (w przekonaniu, że USA nie odważą się na odwet), postanowiło wspomóc rozbudowę infrastruktury badawczej tychże państw (na czele z Wielką Brytanią), aby one same zdolne były do skonstruowania własnych głowic atomowych. Wszystko pod przykrywką programu cywilnego.

Eksplozja w ramach projektu Sedan.

Ale to tylko początek. Najbardziej imponująca była stanowiąca serce Atomu dla pokoju Operacja Plowshare (Lemiesz). W jej ramach Amerykanie przeprowadzili testy nuklearne na własnym terytorium, z zamiarem wykorzystania eksplozji w celach cywilnych. Nie była to wyłącznie przykrywka dla testów nowych technologii militarnych (choć oczywiście ta funkcja testów była niezwykle istotna). Rzeczywiście za eksplozjami kryły się plany cywilne.

USA planowały między innymi wykorzystanie broni atomowej do błyskawicznego „przekopania” nowego kanału łączącego Atlantyk i Pacyfik w Nikaragui (pomysł przedrzeźniano jako Kanał Pan-Atomowy), serię pięciu eksplozji bomb wodorowych, które miały stworzyć żeglowną zatokę obok przylądka Cape Thompson na Alasce (projekt Chariot) oraz użycia dwudziestu dwóch eksplozji atomowych w celu zrównania fragmentu pasma górskiego na pustyni Mojave, aby poprowadzić stworzoną przełęczą autostradę (projekt Carryall). Naturalnie wspomniane projekty nie doszły do skutku. Ale dokonano 27 innych, mniejszych operacji, w ramach badań geologicznych.

Projekt Carryall, czyli szybkie przekopanie kanału pięcioma bombami wodorowymi.

Co ciekawe, jedna z tych eksplozji potwierdziła możliwość wydobycia ropy i gazu, choć ostatecznie użycie w tym celu podziemnych eksplozji atomowych uznano za zbyt kosztowne i niebezpieczne. Z kolei eksplozja w ramach projektu Sedan (badano możliwość masowego wydobycia płytkich kopalin), dostarczyła wiedzy na temat sposobu formowania się kraterów, pozwalając rozróżnić te pochodzenia wulkanicznego, oraz te, które powstały pod wpływem uderzenia meteorytu.

I choć cywilne sukcesy Operacji Plowshare były umiarkowane, to jej skutki militarne nie pozostawiały wątpliwości. Rozpoczęta w latach 50. operacja pozwoliła Amerykanom zbudować arsenał jądrowy, który do połowy lat 70. przyćmiewał to, czym dysponowali Rosjanie. Zamiast przekuwania mieczy na lemiesze, to narzędzia cywilne zamieniono w broń. Ale kto by się takimi detalami przejmował…

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button