Ogień i Krew: tom 2 (George R.R. Martin)

Niecałe trzy miesiące temu recenzowałem dla Was pierwszy tom polskiego wydania “Ognia i Krwi” i prawdę powiedziawszy nie zdążyłem jeszcze podzielić się wszystkimi szalonymi teoriami, jakie zrodziły się w mojej głowie po jego lekturze, a tu nagle na moim biurku wylądował tom drugi. Wylądował i leżał, bo choć dostałem go przed premierą, to zdołałem sięgnąć po książkę dopiero w ubiegły weekend. W zasadzie to bardziej świadectwo innych zajęć, które pożerały ostatnio mój czas… ale prawdę powiedziawszy nie wyobrażam sobie, bym zwlekał tak długo z otwarciem tomiku, gdyby widniał na nim tytuł “Wichry zimy”.

No dobrze, ale dość smucenia, przejdźmy do konkretów. Drugi tom (tak naprawdę to druga część pierwszego tomu – tłumaczyłem tę kwestię w poprzedniej recenzji) ma tym razem ok. 500 stron i dzieli się na 11 rozdziałów obejmujących okres od kryzysu sukcesyjnego po śmierci Viserysa I, aż po koniec regencji Aegona III. Innymi słowy – tomik poświęcony jest Tańcowi Smoków oraz jego następstwom. Zaraz, zaraz! – zakrzykną niektórzy z Was. – Czy myśmy aby już tego nie czytali? Otóż tak, w dużej mierze czytaliśmy, ale w mocno skróconej formie. Tak jak w poprzednim tomie odnaleźliśmy “Synów Smoka” i fragmenty “Księcia Łotrzyka”, tak w tomie drugim George R.R. Martin uraczył nas po raz kolejny “Księżniczką i królową”. Odnoszę jednak wrażenie, że nawet rozdziały opowiadające bezpośrednio o wydarzeniach ze wspomnianej nowelki zostały przez Martina solidnie rozszerzone (chyba, że pamięć mi już za bardzo nie służy).

Nowa okładka jest… dziwna.

Co się tyczy nowego materiału – największy ubaw miałem czytając o “Godzinie Wilka”, czyli krótkim okresie tuż po Tańcu Smoków, kiedy Cregan Stark wybrał się (wraz z armią) do Królewskiej Przystani. Na podstawie krótkiej wzmianki ze “Świata Lodu i Ognia” wiedziałem już, że Stark przybył “żuć gumę i kopać dupy, ale guma się skończyła” (że tak sparafrazuję wyśmienity film “Oni żyją!”). Natomiast nie spodziewałem się, że rozdział ten pozwoli nam wyobrazić sobie alternatywną wersję wydarzeń, w której Stannis Baratheon zwycięża nad Czarnym Nurtem. Bo Cregana i Stannisa naprawdę łączy bardzo wiele – nie tylko oddanie idei bezwzględnej sprawiedliwości, ale i gorsząca południowców religia. Cregan Stark dał się w końcu uprosić, aby nie kontynuować dawno zakończonej wojny (a miał w planach spalić kilka zameczków), ale tylko pod warunkiem, że Mała Rada pozwoli mu wymierzyć odrobinę sprawiedliwości. Więc łby się potoczyły, również znamiennych person, które wcześniej ułaskawiono. Z całej ekipy spiskowców stojących za otruciem Aegona II przeżył tylko Colrys Velaryon.

Taki sam los spotkał ser Gylesa Belgrave’a. Nawet jeśli sam nie dosypał trucizny do królewskiego wina, dopuścił do tego przez nieostrożność bądź świadomie przymknął na to oko.
– Żaden rycerz Gwardii Królewskiej nie powinien przeżyć swojego króla, jeśli ten król zginie gwałtowną śmiercią – oznajmił Stark.
— Ogień i krew, tom 2—

Z kolei największym zaskoczeniem był fakt, że ogromna część książki (więcej niż 1/3) poświęcona jest okresowi regencji po Tańcu. Wydawać by się mogło, że te sześć lat nie obfitowało w zbyt emocjonujące wydarzenia. A jednak udało się Martinowi i tutaj umieścić kilka ciekawych historyjek (nawet jeśli momentami czytelnik może odnosić wrażenie, że zwięzłość nie jest cnotą pisarza). Na pewno po lekturze spojrzycie na Aegona III przez zupełnie nowy pryzmat.

Egzekucja Rhaenyry.

Cóż jeszcze można o tej książce powiedzieć? Nie jest ani gorsza, ani lepsza od poprzedniego tomu. Mógłbym utrzymać wszystkie dotychczasowe pochwały, jak i zarzuty (np. te dotyczące dziwnie wyglądających, horyzontalnych ilustracji). W zasadzie zauważyłem tylko jedną kwestię, w której coś się zmieniło in plus. Drzewa genealogiczne są (minimalnie) bardziej czytelne. Dalej pozostawiają wiele do życzenia, ale chyba wydawca poprawił nieco kontrast tekstu. Szkoda, że nie zmienił tej dziwacznej, stylizowanej czcionki.

Od strony czysto literackiej powinienem w zasadzie pochwalić drugi tom za “dużą zawartość Grzyba”. Książka opisuje wydarzenia, których naocznym świadkiem był ów sprośny i cyniczny karzeł, przez co suchy, kronikarski styl książki jest od czasu do czasu ubarwiany zabawnymi komentarzami.

Legenda (i Grzyb) mówi nam, że to lady Alysanne znalazła rozwiązanie. Zasugerowała lordowi Starkowi, że na ziemiach położonych nad Tridentem pozostało bardzo wiele wdów, często obciążonych małymi dziećmi. Ich mężowie wyruszyli na wojnę pod chorągwiami tego czy tamtego lorda i padli w bitwach. Nadchodziła zima i w wielu domach z radością przywitano by silne mięśnie oraz chętne do pracy ręce. Koniec końców, ponad tysiąc ludzi towarzyszyło Czarnej Aly i jej bratankowi, lordowi Benjicotowi, gdy oboje wrócili do dorzecza po królewskim ślubie.
– Wilk dla każdej wdowy – żartował Grzyb. – Zimą ogrzeje jej łoże, a wiosną ogryzie jej kości.
— Ogień i krew, tom 2—

Ale to w gruncie rzeczy drobiazg, nie zmieniający ogólnych wrażeń po lekturze. To książka zdecydowanie skierowana do najbardziej zagorzałych fanów “Pieśni Lodu i Ognia”. Paradoksalnie docenić ją będą mogli tylko ci, którzy najbardziej cierpią z powodu opóźnień w wydaniu “Wichrów zimy”. I na pewno nie polecałbym je osobom, które stworzony przez Martina świat znają tylko z serialu. Podtrzymuję więc swoją ocenę.

-->

Kilka komentarzy do "Ogień i Krew: tom 2 (George R.R. Martin)"

  • 8 lutego 2019 at 12:13
    Permalink

    Darowałem sobie czytanie cytatów bo książka do mnie jedzie i według dostawcy i trackingu w środę powinna być, miałem kupić wcześniej ale uciekło, czyli rozumiem że będą małe retrospekcje z tańca smoków? Pierwsza część nawet dobrze się czytało więc zakładam że i ta też pójdzie gładko, no i jak już o nowych teoriach wspomniałeś to czekamy ?

    Reply
    • 8 lutego 2019 at 15:12
      Permalink

      Nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc “małe retrospekcje z tańca smoków”. Ponad połowa książki opowiada o Tańcu Smoków, więc ciężko to nazwać retrospekcją. Jest to po prostu książka o TS i jego bezpośrednich następstwach.

      Reply
      • 9 lutego 2019 at 00:10
        Permalink

        Po prostu sporo ostatnio materiałów o tańcu smoków, myślałem że będzie więcej innych smaczków no jednak jeżeli i w tym aspekcie będzie dużo więcej informacji to fajnie.

        Reply
    • DaeL
      8 lutego 2019 at 16:41
      Permalink

      No, nie tyle retrospekcje, co po prostu Taniec jest motywem przewodnim książki.

      Reply
  • 8 lutego 2019 at 13:05
    Permalink

    Fajnie ze kolejny puzzle trafiły na miejsce. Mnie najbardziej ucieszyło mikro nawiązanie do wygnania Manderlych z w Reach.

    Reply
  • 8 lutego 2019 at 14:39
    Permalink

    Czemu okładka jest “dziwna”? Moim zdaniem o niebo lepsza od poprzedniej, przyciąga wzrok i nawiązuje do treści. I w przeciwieństwie do dziwnej flagi z trzema wężami nie jest zrobiona na odpierdziel.

    Reply
    • DaeL
      8 lutego 2019 at 16:33
      Permalink

      Moim zdaniem smok wygląda dziwnie. I na pewno ta okładka nie pasuje stylem do pierwszej (która była okładką międzynarodową).

      Reply
  • 8 lutego 2019 at 16:21
    Permalink

    Dael może jakaś teoria o domniemanym przeżyciu Daemona albo Daerona? Postać Alys Rivers i jej dziecko z Aemondem to też ciekawa kwestia.

    Reply
    • DaeL
      8 lutego 2019 at 16:40
      Permalink

      Przyjąłem zasadę, aby nie zapowiadać tekstów z wyprzedzeniem, ale powiedzmy, że po lekturze OiK mam parę pomysłów na teorie i w najbliższych tygodniach będziecie je mogli przeczytać.

      Reply
      • 8 lutego 2019 at 20:51
        Permalink

        No to prosimy o Tyreka, a po nim możemy jechać z nowymi szalonymi teoriami 🙂

        Reply
  • 8 lutego 2019 at 16:31
    Permalink

    Czy osoba, która nie czytała dwóch nowelek poświęconych Tańcowi (“Książę Łotrzyk, Księżniczka i Królowa”), ani pierwszej części pierwszego tomu “Ognia i Krwi” może bez przeszkód sięgnąć po część drugą, czy lepiej się zapoznać z poprzednimi pozycjami?

    Reply
    • DaeL
      8 lutego 2019 at 16:38
      Permalink

      Nowelki możesz sobie odpuścić. Wprawdzie nie sprawdzałem tego strona po stronie, ale mam wrażenie, że cały tekst z nowelek się w Ogniu i Krwi powtarza (i jest jeszcze dodatkowo rozszerzony). A co do części pierwszej – w zasadzie można pominąć, choć wydaje mi się, że ze względu na miejsce podziału będzie Ci brakować trochę kontekstu dotyczącego stosunków pomiędzy Viserysem I a Daemonem.

      Reply
      • 8 lutego 2019 at 16:43
        Permalink

        Tą relację mogę sobie przypomnieć z posiadanego egzemplarza ŚLiO. Dzięki.

        Reply
  • 9 lutego 2019 at 00:07
    Permalink

    A gdzie zdjęcie ze smokiem Bąbelionem?

    Reply
    • DaeL
      9 lutego 2019 at 00:40
      Permalink

      Chował się przed aparatem. Twierdzi, że pozować to będzie dopiero jak wyjdą “Wichry Zimy”.

      Reply
  • 9 lutego 2019 at 18:09
    Permalink

    podchodziłam do fajera i juchy jak do jeża, ale jak już się zabrałam, to szybko poszło. fajny materiał, szkoda tylko, że to nie som WICHRY 😛

    Reply
    • 16 lutego 2019 at 22:40
      Permalink

      Przez chwilę myślałam, że nawiązujesz do Twaroga i Juchy ^^ Tak się kończy czytanie przez półtora dnia kompedium o fikcyjnych smoczych królach 😉

      Reply
  • 16 lutego 2019 at 23:40
    Permalink

    No dobra, przeczytałam. I teraz trochę się pouzewnętrzniam.

    Od dawna uważałam, że Tańca by nie było, gdyby nie ta durna Hightowerówna, i teraz mam potwierdzenie. Nawet Aegon II początkowo nie chciał korony, ale pazerna baba stwierdziła, że wie lepiej, i wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Daleko mi do usprawiedliwiania niektórych postępków Rhaenyry, ale z Aegona był beznadziejny król, i na takiego się zapowiadał, więc pozostaje tylko współczuć lordom, którzy go poparli wyłącznie ze względu na płeć. Żadną tajemnicą nie jest, że bez dobrych doradców mało który władca jest w stanie mądrze rządzić, więc Rhaenyra na pewno by sobie poradziła, z Daemonem i Corlysem u boku. Ale oczywiście przyczepili się o bękarty (w sumie za mądrze sobie kochanka nie wybrała, z Daemonem miałaby przynajmniej srebrnowłose dzieci, no ale mniejsza, zawsze można było tłumaczyć się dziedzictwem po Arrynach, a i Velaryonowie też na pewno nie byli wszyscy blond).

    Z oceną Aegona III jeszcze się wstrzymam. Liczyłam na całe jego panowanie, a skończyło się na regencji, raczej mało satysfakcjonująco. Ale jak dotąd go lubię, też nie przepadam za smokami, a jego postawa wobec nich jest zupełnie zrozumiała. Sądziłam, że może faktycznie sam coś zrobił, żeby gady wytłuc, a tymczasem one same z siebie już zaczęły słabnąć jako gatunek. I czego tu żałować, broni masowego rażenia?
    I tak całkiem nieźle sobie radził z tą swoją traumą, kiedy miał okazję, mówił, co myślał, a myślał całkiem rozsądnie, po prostu nikt go nie słuchał. A Jaehaery miał prawo nie lubić, jeśli ktokolwiek spodziewał się sympatii pomiędzy nimi, byłby naiwny – może i żadne z nich nie zrobiło drugiemu nic złego, ale byli dla siebie nawzajem przypomnieniem całego zła, jakiego doświadczyli w Tańcu. Nawet gdyby Lord Peake się nie wtrącił, dzieci by z tego nie było.

    Muszę też oczywiście wspomnieć o Sarze Snow. Jest całkiem prawdopodobne, że zaszła z Jacem w ciążę – i być może ta ciąża ją zabiła. Kiedyś już pisałam, że to jedyny do czasów Rhaegara i Lyanny przypadek związku między smokiem i wilkorem, a teraz okazuje się, że istnienie Sary mogło wręcz zostać zatuszowane przez historię. Dlaczego? Może targaryeńskie robale odegrały w tym jakąś rolę, i Cregan Stark postanowił uchronić swój ród przed tym paskudztwem raz na zawsze? Bo ta jego nagła eskapada do stolicy, by pomścić króla, którego na oczy nie widział, który już nie żył i którego nawet nie popierał, wydaje się co najmniej dziwna. Moim zdaniem on pojechał tam, by zniechęcić Targaryenów do związków ze Starkami. Pokazał się od strony, która południowcom była nie w smak – a przecież musiał mieć inną, skoro ponoć polubili się z Jacaerysem i nawet umówili się na małżeństwo swoich dzieci. I co, w przeciwieństwie do takich Manderlych, jakoś nie nawiązuje do sprawy w stolicy. Może stracił zainteresowanie Targaryenami przez coś, co spotkało jego siostrę?

    Ogólnie to znów mam niedosyt. Typowe.

    Reply
    • 17 lutego 2019 at 08:50
      Permalink

      od początku uważam, że wszystko przez Hightowerów, którzy:
      – założyli Cytadelę
      – ugięli kolana przez Zdobywcą
      – pozwolili Wielkiemu Septonowi bluźnić przeciwko Maegorowi
      – wywołali Taniec Smoków
      – zdenerwowali Joraha M. i musiał sprzedawać niewolników
      #winalatarników

      Reply
      • 17 lutego 2019 at 13:38
        Permalink

        Nie no, nie przesadzajmy 😀
        Ja po prostu od początku nie lubiłam Alicent, nie przyszło mi do głowy wyciągać wszystkie grzechy rodziny. Kojarzy mi się nieodmiennie z naszą margrabianką Odą, co chciała Bolka wydziedziczyć, ale królu był facetem i miał większe poparcie w porównaniu z Rhaenyrą 😉

        Reply
  • 23 lutego 2019 at 00:06
    Permalink

    Książka przyszła z opóźnieniem ale już przeczytałem więc mogę się wypowiedzieć na temat książki. Czytało się dobrze i byly ciekawe aspekty Tańca smoków jednak rozdziały Aegona III strasznie nudne mimo iż wydarzenia też były ciekawe czekałem aż się zakończy jego panowanie, jeszcze przed rozpoczęciem. Na koniec zrozumiałem że obrał inną drogę niż “Stary Król” i zobaczymy co będzie dalej. Mnie osobiście interesuje co z synem Aemoda, Martin poruszył temat i wrócił do niego z Alys więc napewno to będzie miało konsekwencje i czekam na to jakie. Książka ok, może dlatego że czekając na WZ chłonie się wszystko.

    Reply
  • 22 maja 2019 at 03:39
    Permalink

    Sądzę, że na okładce jest Kanibal. Ciekawiłaby mnie teoria o tym smoku.

    Creagan Stark bardziej mi się kojarzy z lepszą, twardszą wersją Neda. Ile by osiągnął Ned, gdyby miał siłę charakteru przodka…. ‘Godzina wilka’ to najlepszy rozdział książki.

    ‘Taniec smoków’ mnie zanudził. Jestem wielkim fanem sagi, czytam wszystko związanego z nią, ale tu nawet ja się gubiłem. Targeryenowska nawalanka wszystkich ze wszystkimi. Nic ciekawego. Prawie nic, bo mam dwie wątpliwości.

    1. Jaką rolę ma w tym wszystkim kazirodztwo Targów? Bo oni się po całości zachowują jak świry i debile. Chore geny na pewno mają w tym swój udział. Ale jaki? 100- procentowy? Każdy Targ jest skazany z powodu spaczonej genetyki? Bardzo możliwe.
    2. Smoki w tej części padają jak muchy, a we właściwej sadze uznaje się je jako niezwyciężone. Wręcz mistyczne i magiczne. OiK przedstawia je jako wielkie zwierzęta, nic więcej. Czy to jest jakaś zapowiedź śmierci któregoś ze smoka Daenerys? Czy śmierć Viseriona to też spojler, który Martin sprzedał DeDekom?

    Pierwszy tom lepszy, bardziej spójny. ‘Taniec…’ za długi. 6/10 to max.

    Wątpliwość, co do tłumaczenia, na którą ktoś zwrócił mi uwagę. Jest Riverrun, Winterfell i Lannistport. Jest Orle Gniazdo, Królewska Przystań i Biały Port. Zdecydować się cholera na jedną wersję nie mogą?! Skąd to się wzięło? Czym kierowało się tłumaczenie?

    Reply
  • 14 stycznia 2020 at 11:45
    Permalink

    Trochę piszę odpowiadam ale dopiero teraz nadrobiłem książkę. Zgadzam się co do “Godziny Wilka”. Historia Cregana Starka i Larysa Stronga “Szpotawej Stopy” przypomina mi alternatywną wersję historii Eddarda Starka i Petyra Baelisha “Littlefingera”

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków