FilmyRecenzje Filmowe

Eternals (2021)

Marvel potrafi robić filmy takie jak DC. Albo mówiąc ściślej – takie jak Liga Sprawiedliwości w kinowej wersji skrojonej przez Jossa Whedona albo Batman v. Superman. Nie wiem po co Marvel robi takie filmy, ale potrafi.

Nie uprzedzajmy jednak faktów. Zapewne drogi Czytelniku i droga Czytelniczko, zadajecie sobie pytanie, kim są Eternals (ach, jakże ubolewam, że nie przetłumaczono tej nazwy na „Odwieczniaki”). Otóż jest to w największym skrócie, jedna z marvelowskich drużyn superbohaterów, która tym różni się od takich X-Men czy Avengers, że w jej skład wchodzą istoty, które opiekowały się ludzkością przez całe millenia. Generalnie trzymają się razem, mają swoich własnych przeciwników, sporadycznie wchodzą w interakcje z całą resztą marvelowskiego wszechświata. Jeśli komuś kojarzy się to wszystko z Inhumans, to trop jest słuszny, bo koncepcja podobna, na szczęście film o Eternals nie jest aż tak słaby niż serial o Inhumans (który większość fanów Marvela – szczęśliwie – przeoczyła). Ale wracając do tematu – Eternals zostali na Ziemię wysłani przez istoty znane jako Celestials (Niebianie?), by walczyć z Dewiantami. Aha – pomyślicie sobie pewnie Czytelniku i Czytelniczko – Więc to oni organizują Marsz Niepodległości! I tu się pomylicie, bo Dewianci to też taka rasa potworów CGI, która chce zrobić ludzkości kuku. No a Eternals wprost przeciwnie – bronią ludzkości, chcą by rosła, a ludzie dostali żytniej żyli dostatniej. To tyle w skrócie. Pomiędzy przedstawieniem Eternals w komiksach a tym co można zobaczyć w filmie, jest sporo różnic, najnowsza produkcja czerpie zresztą sporo nie z głównego uniwersum komiksów Marvela, ale z popularnego swego czasu alternatywnego uniwersum Ultimate (które powstało po to, by przetestować różne dziwne zmiany w komiksach i któremu zawdzięczamy fakt, że Nick Fury wygląda jak Samuel L. Jackson, a nie David Hasselhoff).

Pierwsze spotkanie ludzkości z Eternals.

Pomysł jak pomysł, pogadajmy o wykonaniu. Zaczynając może od pozytywów. No więc film wygląda efektownie. Dewianci to wprawdzie generyczne monstra bez charakteru, ale sama praca kamery jest ładna i efektowna, widać tu pewien kunszt reżyserski laureatki Oscara, Chleo Zhao. Sporym zaskoczeniem była też dla mnie dwójka aktorów –  młodziutka Lia McHugh jako Sprite i komik Kumail Nanjiani, który wcielił się w Kingo. Ta pierwsza poradziła sobie z rolą o pewnym potencjale dramatycznym, z kolei Kumail był stosunkowo efektywny w swoich komediowych zabiegach. No to pochwały mamy za sobą. Bo reszta jest przeciętna, a momentami słaba.

Podstawowy problem z Eternals taki sam jak w Lidze Sprawiedliwości (przynajmniej w wersji Whedona, wersja Snydera nie popełniała tych samych błędów w takiej skali). Oto dostajemy film z masą superbohaterów, których losy kompletnie nas nie interesują i którzy walczą z wrogami nudnymi jak flaki z olejem. Jest to tym dotkliwsze niż w filmie DC, iż Eternals są przeciętnemu widzowi KOMPLETNIE nieznani. O Supermanie i Batmanie słyszał każdy, o Ikarisie niekoniecznie. A kto słyszał, ten go pewnie pomylił z autobusem marki Ikarus. Historia przeplatana jest toną retrospekcji sięgających wiele tysięcy lat w przeszłość, które jeszcze bardziej człowieka denerwują, ukazując niespełniony potencjał. Film o grupie nadludzkich istot zmagających się z tym jak dalece mogą ingerować w losy ludzkości, mógłby być ciekawy… ale to nie jest film, jaki Chloe Zhao nam zaprezentowała. Te wątki są potraktowane pobieżnie. Zamiast tego dostajemy średnio interesującą naparzankę z Dewiantami i zwrot akcji, który byłby może nawet zajmujący (bo przynajmniej gdy pojawia się konflikt, to racje są naprawdę podzielone i złoczyńca nie jest czystej wody okrutnikiem), niestety nie jesteśmy w najmniejszym stopniu zaangażowani emocjonalnie w losy bohaterów, więc przechodzi to trochę bez echa. A tymczasem – tak prawdę powiedziawszy – to ja po seansie nawet nie pamiętam ilu było tych całych Eternals. Ośmioro? Dziesięcioro? Dwanaścioro? Nie podejmuję się próby policzenia, bo i tak połowę składu zapomniałem. I prawdę powiedziawszy film by bardzo mocno zyskał na zmniejszeniu ich liczby i skróceniu tej części opowieści, która sprowadza się do wędrówki po świecie w poszukiwaniu Eternals.

Kumail Nanjiani jako Kingo, czyli Eternal, który w czasie wolnym jest bollywoodzkim gwiazdorem, to jedna z nielicznych postaci, które widz może polubić.

Zastanawiałem się jak najtrafniej określić fabułę Eternals i przyszło mi do głowy, że ten film jest po prostu niezgrabny. Niektóre wątki sprawiają wrażenie wrzuconych kompletnie na siłę, tylko po to, by przedstawić postaci, które w przyszłości będą miały własne filmy (chłopak Sersi!). Trąci to bardzo Iron Manem 2. Tam się nie sprawdziło, tutaj również.  Z kolei inne mają w sobie wspomniany potencjał, ale są potraktowane po macoszemu. Nade wszystko naprawdę, powtarzam to jeszcze raz, brakuje tu jakiegokolwiek zaangażowania widza w losy postaci. Jesteśmy po prostu biernymi obserwatorami ładnych obrazków, które latają po ekranie.

No i w końcu pozostaje kwestia obsady. Dwójkę aktorów pochwaliłem. O kilku innych ważnych postaciach (Angelina Jolie, Salma Hayek, Richard Madden) powiedzieć mogę tyle, że w filmie występują i nie wypadają ani dobrze, ani źle. Reszty nawet nie pamiętam. Z jednym wyjątkiem! Gemma Chan wcielająca się w rolę Sersi, to kompletna pomyłka. Główna bohaterka filmu jest najmniej charyzmatyczną superbohaterką w historii filmów o superbohaterach. Bije na głowę Chrisa O’Donnella i Alicię Silverstone z Batmana i Robina, Halle Berry z Catwoman czy Shaqa z filmu Steel. Dramat.

Zapomniałbym – wygląd Celestials to jedna z (nielicznych) zalet filmu.

I to właśnie cały obraz Eternals. Czy film jest zły? Zależy od naszej perspektywy. Na pewno jest jedną ze słabszych produkcji Marvela i nie rokuje zbyt dobrze nowej fazie w marvelowym uniwersum kinematograficznym. Nie jest jednak jakoś straszliwie niekompetentny, w większości wypadków nie obraża inteligencji widza (wyjąwszy może kwestię nieingerencji bohaterów w starcia inne niż te z Dewiantami, która jest mocno naciągana, również w kontekście wspomnianego zwrotu akcji). Natomiast mogę śmiało powiedzieć, że pomimo sporej liczby nawiązań do innych nadchodzących marvelowskich produkcji, można sobie seans spokojnie odpuścić. Lepiej sobie obejrzeć po raz drugi Diunę.

  • Ocena DaeLa - 5/10
    5/10
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 38

  1. Powiem szczerze, nowe rozdanie Marvelowskich filmów (Spidermana nie liczę, bo leciał jeszcze na starych „układach”, a seriali nie miałem okazji obejrzeć), jest słabe. Ani Czarna Wdoawa, ani Shag Chi czy jak mu tam, ani Eternals nie powalają. To co najwyżej przeciętniaki w stylu Doktora Strange, w którym przynajmniej efekty były ciekawe. Brakuje mi nawiązania do tych uniwersalnych prawd, jak choćby przyjaźń w Kapitanach Amerykach i Strażnikach Galaktyki, całej otoczce związanej z Tonym Starkiem w Iron Menach (wyrazista postać), czy perspektywy istoty przetrwania, jak w Avengersach, zwłaszcza ostatnich. Być może to już przesyt, ale i żarty przestały śmieszyć, są wysilone i bez polotu. A same historie? Niby jakiś tam przekaz i coś więcej jest, ale widać, że stanowi to tylko tło dla walki i efektów, a nie odwrotnie jak powinno być. Co więcej, hollywood nie radzi sobie z innymi kulturami – tak jakby otwierali poradnik kultury bliskowschodniej czy starożytnej Grecji i kropka w kropkę próbowali przenieść ten czar w nowe realia. Problem w tym, że nic z tego nie rozumieją, serwując nam kolejne sieczki. Albo bardzo słabe nawiązanie do czasów zimnej wojny i wręcz karykaturalne przedstawianie postaci ze ściany wschodniej. Wysilone to i słabe.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ja przyznam się szczerze nie rozumiem po co wrzucają anonimowych eternalsow,gdy aż się prosi o wejść w świat x menów i zrobienie ich historii od nowa bo to gotowa marka a wcześniejsze filmy x menów były jak dla mnie totalna porażka…do dziś cierpię słysząc polski w wykonaniu magneto

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. A przypadkiem, dawno dawno temu, Marvel nie sprzedał praw do ekranizacji X-men? Musieliby pewnie zrobić to kompletnie alternatywnie, jak ze Spider-manem. Ale tonę sumie przyzwoite filmy im wyszły.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Tak, X-Men zostali sprzedani wytwórni 20th Century Fox. Ale teraz właścicielem zarówno Marvel Studios, jak i 20th Century Fox jest Disney, więc można X-Menów wprowadzić do jednego kinematograficznego uniwersum. Ze Spider-Manem, mimo że udało się wcześniej, jest znacznie trudniej, bo licencję wciąż ma Sony, które użycza Marvelowi ich własnej postaci w zamian za udziałw zyskach.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
    2. Dla mnie Faza IV wygląda jak zwijanie marki. Wszystko co wydali po Endgame jest co najwyżej przeciętne. Czarna Wdowa to szereg absurdalnych decyzji kreatywnych. Shang Chi był zwyczajnie nijaki. A Eternals to pierwszy zgniłek w MCU. Seriale też rozczarowały. WandaVision miała zbyt krótki scenariusz na ten metraż na czym tracił pacing. We Falconie było za dużo pouczania. Loki to marnotrawstwo solówki Hiddlestona na ekspozycje i alternatywne linie czasowe z perspektywy biura, pustkowia i zamku. No i What if…, wybitnie nierówny serial.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Mocno średnia ocena, niezbyt zachęca do oglądania, ale na innych stronach widziałam wyższe, także opinie są podzielone co do tego filmu, jednym bardzo się podoba, innym wręcz przeciwnie. Ja i tak obejrzę, bo myślę że dla samej obsady warto.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. Ja oczywiście jeszcze przed seansem na razie w kinie królują polskie hity „Pitbull” i „To musi być miłość”, ale jakoś nie czekam na tych Eternalsów ta mocno jak zwykle na MCU. Jeszcze ta obsada, nie spodziewałem się jeszcze nawet dwa lata temu ze w MCU będą grały Salma Hayek i Angelina Jolie, nic do nich tak bardzo nie mam, ale pasują do kina superbohaterskiego prawde mówiąc wcale. MCU chyba zrobiło się nieco ślepe, seriale nie popychają akcji do przodu, filmy coraz bardziej od czapy. QUO VADIS MCU?
    dwa malutkie serialowe offtopy – jako ze przez przypadek trafil mi sie netflix i moge na legalu ogladac ich produkcje.
    1. Narcos Mexico – nowy sezon – czy nie wydaje się wam ze powoli ten format sie konczy – jakies to takie nudne, rozwleczone, mało akcji.
    2. Arcane – czy są tu fani LOL-a? Czy myslicie ze moze sie z tego urodzic fajna seria? Ja chetnie bym obejrzał rozwiniecie tych super cinematicow czyli Sylasa atakujacego Demację czy bitwe o Ionie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Co do narcos to dla mnie ostatni sezon był w końcu ciekawy z dużą ilością akcji bo poprzednie były coraz słabsze.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. No moze i sie dzialo, ale rozwleczone strasznie i jeszcze ten Walt rzucajacy sie na wszystkie strony i mocno beznadziejna armia meksykanska, ktora zadnego budynku nie umie otoczyc ze wszystkich i wszyscy im uciekaja a to przez okno a to po prostu jedna z bocznych drog .

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
          1. Tak, nic w tym filmie nie zostało zmyślone, to tak w ogóle nie jest zwykły serial, to dokument, w którym występują prawdziwi przemytnicy narkotyków. A tak naprawdę to ten cały wątek z kobietami z fabryki znalazł się w NARCOS bo?

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
    2. Narciarskie -> widziałem 1 sezon, bez rewelacji, nie porwał mnie. Chociaż przytłaczająca liczba osob zachwyconym wskazuje ze czegoś w nim nie dostrzegłem i to coś rzeczywiście jest
      Arcane -> jako dawny gracz obejrzę, sluszalem bardzo dużo dobrych opini. Obejrzę dzisiaj. Lorę lolowego uniwersum ogólnie ma potencjał ( kilka miast, różne siły wyższe, w miarę ciekawe postacie ) i jestem ciekawy jak wypadnie pierwsze rozdanie, bo po tyle latach, raptem pojedynczych historii bohaterów czy komiksów, twórcy będą łączyć ze sobą poszsczegolbe watki.

      Co zaś do Eternalsow, mi się Marvel przejadł już dawno. Zachwyt był na pierwszych filmach, gdy mogłem zobaczyć znanych bohaterów na wielkim ekranie, chociaż już na pierwszyh avengersach zdążyłem się obrazić na to jak ukazano HULKA.

      Byłem wczoraj u rodziców, tata jak tata przełączał kanały i z filmów które leciały był:
      Thor + Projekt Monster + jak rozpętałem 2 wojnę światowa.

      Co zabawne Thor który zarobił tyle kasy jeśli jest filmem na który natrafiasz podczas przerzucania kanałów pp prostu jedziesz dalej, tłumacząc sobie w głowie „widziałem ta” albo „aaa tl cześć z tym jak będzie bił się z Julkiem” i tyle. Zero zainteresowania. U mnie i u ojca. Pojedyncze sceny nie są ciekawe, nie mówisz czegoś w stylu „zaraz kevin naszykuje pułapki” albo „zaraz będzie akcja !”

      Za dłużej zatrzymaliśmy na projekt monster, bo kamera z ręki, pewna takemnic zainteresowała tatę, a już najdłuższa oglądaliśmy jak rozpętałem 2 wojnę sowatowa 🙂 akurat Była scena walki w knajpie no i tata zauważył ze to lepsza scena akcji niż ten „blondyn” co wymachiwał młotem i ogólnie się zgadzam:)

      Marvel się starzeje, powoli ludzie zaczynaja dostrzegać również ze to park rozrywki a nie aktorstwo, ze tam nie na żadnego napięcia.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    3. Pierwsze 3 odcinki Arcane za mna. Ogladalem z coreczka, mielismy zobaczyc jeden odcinek i miala zaslaniac oczy przy brutalnych scenac. Obejrzelismy 3 odicnki
      Na plus:
      – oprawa graficzna. Wiadomo kwestia preferencji, komus moze sie podobac komus nie, mi sie podoba ALE wykonanie (technikalia) stoja na bardzo wysokim poziomie
      – dobre ujecia, praca kamery, sceny walki
      – bohaterowie, pomimo ze dzieciaki KRWAWIA, gdy dostana po gebia, ba ! nawet w kolejnym odcinku po otrzymaniu lomotu dalej nosza na twarzy siniaki i rozbite usta, za to wielki plus
      – relacja miedzy siostrami jest napisana dobrze + przekonujace sceny popadania w szalenstwa zwariowanej wariatki JINX
      – stary twardziel, ktory kiedys byl przepelniona gniewem besta, teraz zamiast walczyc stara sie chronic, kupuje ten motyw
      – znosne dialogi, sporo jest gadania w stylu „teraz Ci powiem jaki jestem i zdradze moj poglada na swiat” ale takich ekspozycji nie ma za duzo na szczescie
      – stara yorldka prostytutka:)
      – przedstawiony swiat jest brutalny, czuc biede, przemoc i beznadziejnosc gdy wraz z bohaterami przechadzamy sie slumsami
      – gruby dzieciak nie jest oferma, tylko korzysta ze swojej masy i w walce bardziej opiera sie na rzutach / chwytach nizeli ciosach

      Minusy:
      – kiepski(oklepany) czarny charakter + 2 kolejnych chwilowo uspionych „złoli” czuc na kilometr, bez wiedzy o uniwersum od razu widac kto stanie sie ZŁY
      – podzial na zlych bogaczy i dobrych biedakow, bez zarysowania czemu jedni zyja kosztem drugich
      – naiwnosc scenariuszowa, oczywiscie ten zly zamiast zabic tego dobrego co robi? wiezi go zeby zabic pozniej:):

      Tak czy siak absolutna topka jesli chodzi o ekranizacje gier.
      Jako po prostu serial 8/10 (z potencjalem zarowno na 9/10 jak i 7/10, zalezy od kolejnych odcinkow) -> glownie za realizm + BARDZO dobrze zmontowane sceny szaleństwa. MEGA, Aronofsjy by sie nie powstydzil tych migawek.
      Córeczka popłakała sie pod koniec 3 odcinka, ale raczej nie jest beksa

      Polecam

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Dla mnie trzy pierwsze odcinki bomba, jeśli utrzymają poziom czyli doroślejsze wersje Vi, Jinx (vel Powder) i Caitlyn (której narazie było bardzo niewiele) – dorównają swoim młodym wersją to się nie obawiam. Vi – to jest absolutne odkrycie – nie spodziewałem się, że akurat z tej postaci można już na tak wczesnym etapie tak wiele wycisnąć, a przecież jeszcze nawet nie ma swoich tych już kozackich rękawic. Potencjał w tym uniwersum jest ogromny – ja wciąż czekam czy jeszcze kilka postaci z LOL-a pojawi się w serialu i liczę na co najmniej jeszcze jednego yordla tego, którego imię zaczyna się na Z a kończy na S, oraz może Mundo. A w przyszłości naprawdę chętnie zobaczyłbym bunt Sylasa w Demacii czy mroczną historię brutalnego mordercy, psychopaty Jhina. W LOL-a gram tak naprawdę pierwszy pełny sezon wciągnąłem się trochę przez najmłodszych braci, ale ten świat jest naprawdę przefajnie zróżnicowny i pełen fajnych pomysłów.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  4. W ogóle, ta obecna faza Marvela jest średnia , otwierają mnóstwo wątków których nie kończą (w serialach ) a z trzech filmów które wyszły do tej pory tylko shang chi wydawał mi się mieć zamkniętą i spójną fabułę , dlatego mi się podobał , bo na czarnej wdowie to zasnąłem a eternals oglądało się właśnie jak odcinek serialu , który w dodatku nie pasował do reszty. Znaczy się , wizualnie mi się podobał ale fabularnie jest bardzo słaby , ostatnia scena nie wiadomo po co znalazła się przed napisami , ale z drugiej strony jakby pojawiła się po napisach , to i tak nie zmieniło by to faktu serialowości tego filmu. Choć ciężko po trzech filmach oceniać to ta faza za bardzo się wydaje komiksowo serialowa w tym negatywn sensie , że musisz obejrzeć wszystkie pozostałe twory żeby się np. nie zdziwić obecnością danej postaci w tym i tym filmie skoro ona zginęła parę filmów wcześniej. Próbuję dojść do tego że , chciałbym obejrzeć film od mcu który będzie wystarczająco samodzielny bez zbyt wielu odwołań do pozostałych obrazów a pozwoli mi się zanurzyć w tą jednat akurat historię. Dlatego mi się shang chi spodobał – dał nowe postaci , wątki ale udało mu się zamknąć je przed napisami końcowymi.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  5. Kiepski numer wycięła mi moja ulubiona aktorka (AJ – przyp.red.). Wystąpiła w filmie z jedynego gatunku, którego z zasady zupełnie nie toleruję. To tak, jakby Muniek Staszczyk nagrał piosenkę disco polo. I teraz nie wiem. Nie obejrzeć i pogodzić się z faktem, że będę miał braki w filmografii Angie? Czy obejrzeć i zaryzykować, że w trakcie seansu nagle zacznę zionąć siarką i przemawiać językami? Może doradzicie, czy ktoś nie znoszący kina superbohaterskiego (ani nawet komiksów) powinien to zrobić dla swojej muzy?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Skoro nie przeszkadzała ci w Tomb rider ani w Czarownicy, to czemu akurat tutaj miałoby być inaczej, przecież to nic innego jak tylko połączenie baśni z nawalanką, przynajmniej tak mnie się wydaje.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. No, różnica jednak jest. Jestem tradycjonalistą. Koncepcja magii i czarownic kulturowo mi pasuje, amazonek takich jak Lara Croft również, natomiast koncepcja superbohaterów jest mi kulturowo obca, jak nie przymierzając manga i anime. Jak widzę gromadę gierojów wystrojoną w obcisłe kalesony z lycry (luźno cytując Skippera) to trudno mi traktować to poważnie.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. To trochę takie dziwne wmawianie sobie jakiś dziwnych rzeczy. Przeszkadza czy lycra czy nie wiem co? Np taki Iron-man pierwsza część, co było w niej takiego złego, że nie można traktować jej poważnie? Gość nie ma lycry ani żadnych super mocy, jest bogaty – co w sumie mogłoby się zdarzyć i jest większe prawdopodobieństwo, że jakiś bogacz stworzy taki strój jak Iron man niż to że kobieta z wielkimi rogami i skrzydłami będzie popylać po lesie. Thor ci nie pasuje, postać występująca w wielu tekstach i obrazach kultury, albo hulk – coś podobnego zostało zapisane w 1886 – „Doktor Jekyll i pan Hyde” – jesteś tradycjonalistą – bardzo wątpię. To raczej dziwne ograniczanie, zamykanie na podstawie słabych stereotypów, ale wolnoć Tomku w swoim domku, po prostu ciężko ci jakkolwiek rozsądnie odpowiedzieć.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Gust człowieka kształtuje się na podstawie różnych archetypów. Mimo wielu zapożyczeń z tradycyjnej kultury europejskiej, superbohaterowie to typowo amerykańska mitologia. Charakterystyczna dla nich, jak – bo ja wiem – western. Jeżeli komuś pasuje to spoko. Mnie nie. Swoją drogą zawsze mnie zastanawiało podobieństwo amerykańskiej kultury masowej do japońskiej. Mają wiele wspólnych elementów. Zamiłowanie do superbohaterów, komiksu, wrestlingu. Gdzieś czytałem, że wynika to z pewnej wspólnej infantylności ich społeczeństw.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Oj… – a czym jest superbohater? Nadczłowiek? supersilny kolo. Typowo amerykańska mitologia? XD A samson zabijający tysiące przeciwników oślą szczęką to nie superbohater a herkules to nie superbohater, pan hyde też nie powstał w ameryce a to prawdopodobnie na nim wzorowany jest hulk., nie wszyscy w komiksach i filmach o superbohaterach chodzą w lykrze skąd ci się w ogóle ta amerykańskość superbohaterów – takie coś było od zawsze, każdy chciał wierzyć w coś takiego jak ktoś obdarzony mega mocami kto rozwala swoich wrogów ot choćby spojrzeniem. Po prostu nie lubisz kina superbohaterskiego, ale czy trzeba do tego dorabiać jakąś chorą narrację. Ja nienawidzę horrorów z całego serca. W Lidze niezwykłych dżentelmenów jest sporo superbohaterów i żaden z nich nie jest amerykaninem a Alan Moore – wielki twórca komiksów urodził się w Birmingham – przykro mi chłopie twoja typowo amerykańska mitologia jest stara jak świat i bardzo, ale to bardzo uniwersalna. Słowianie też swoich superbohaterów mieli – Waligóra i Wyrwidąb też są poniekąd superbohaterami kwestia nazewnictwa.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Sorry, ale jeżeli ty bierzesz wyobrażenie o bohaterach noweli „Doktor Jekyll i pan Hyde” z „Ligi Niezwykłych Dżentelmenów” to chyba nie mamy o czym dalej rozmawiać. Proponuję jeszcze pochodzić do podstawówki, ale dla porządku wyjaśnię, że pan Hyde fizycznie był normalnym człowiekiem, a nie napakowanym monstrum o zielonej skórze, zaś siła Samsona brała się z łaski Boga, którą obdarzał lud Izraela, a nie z faktu, że ugryzł go zmutowany pająk. 🙂 Zresztą widzę, że ty w ogóle nie masz pojęcia czym jest amerykański fenomen superbohaterów w kulturze masowej, ani z czego się wywodzi i kiedy powstał, więc dalszą dyskusję uznaję za bezprzedmiotową.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. niegrzeczne takie wysylanie kogos do podstawowki. Bo radzisz, nie będąc o rade proszony, a dwa ze (jak to zwykle bywa z nieproszonymi radami ) odsylasz w kiepskie miejsce, bo w szkole podstawowej nie ucza tego o czym chcialbys kolege pouczyc. Teraz moje zdanie:

                  Pomimo wielu wspolnych mianownikow osobiscie nie postawilbym znaku „=” miedzy kinen superbohaterskim(marvel) a kinem superbohaterskim(Watchmeni, Blade tez z Marvela), a co dopiero porownywal samsona do jakiegos osilka komiksowego, bez kontekstu kulturowego. Zadna z tych postaci nie dziala w prozni.

                  Nie darze Angelinki taka sympatia jak Robert Snow, ale rowniez nie lubie ogladac swoich ulubiencow w filmach ktore nie lubie. Pamietam jak widzialem Roberta de Niro w tym filmie z Zaciem Efronem, gdzie gral zbereznika. Caly sean myslalem „serio ? Robert ? serio ?

                  Choc to zabrzmi smiesznie, to nie wybaczylem mu tego.
                  Juz widze, jak Robert de Niro akurat przeglada FSGK ( jak co piatek )czyta moj wpis i mysli „wiedzialem, wiedzial ze mi sie ta rola odbije czkawka”

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. @CrazyPants!
                  Nie radziłem, tylko proponowałem, to raz. Dwa, że ja także nie zamawiałem od kolegi Kuby psychoanalizy na temat, dlaczego nie cierpię kina superbohaterskiego. 🙂 Ale niech tam, z tym wysyłaniem do podstawówki faktycznie nieco przesadziłem.

                  Co do Roberta de Niro mam niestety dokładnie takie samo zdanie. Kiedyś mój ulubiony aktor na starość stał się wulgarnym lewackim dziadem, na którego patrzeć nie mogę. Szkoda.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
          2. To nie jest dziwne. Mnóstwo ludzi tego nie lubi i w zasadzie nie trzeba tu jakichś racjonalnych argumentów. Ja nigdy nie byłem fanem. Dzieciaki u mnie zawsze podniecali się x-menamj, a ja do dziś po tylu latach nie wiem o co chodzi. Seanse TBBT w tym w ogóle nie pomogły. I przez wiele lat było wszystko spoko, bo był sobie mój jedyny lubiany Superman, Spiderman czy Batman. Oglądałem tylko pierwszego i to tylko z sentymentu (i na pewno nie te nowe filmy co wyszły :P), reszty nie, ale wiedziałem o czym ludzie mówią. I nagle kurde bum. Mamy ich już ponad 100 jak nic, kto od czego to mnie obchodzi tyle co ostatnio uniwersum Martina… Minus 66669999 razy😝
            U samego Supermana nasrało się ich nie wiadomo ilu i po co. A przecież historia była prosta i z tego powodu świetna. Była też racjonalna jak dla mnie.

            Miałem okazję przez ostatnie lata oglądać chyba 3 filmy. Iron Man, Deadpool i Transformers. To ostatnie to chyba nie kino superbohaterów, ale równie dobrze mogłoby takie być.
            Iron Man był w porządku, ale jak to ma być jeden z najlepszych filmów, to świadczy o całym uniwersum.
            Deadpool to żenada na całego. Tutaj powinni się odezwać ci którym przeszkadzała brutalność Squid Game. Bo jak dla mnie stopień celowej brutalizacji połączonej z tanim erotyzmem i wulgarnością przekroczył wszelkie granice żenady, jakich nie przekroczył nawet Skywalker Odrodzenie lub 8 sezon Gry o tron. Jak to oglądałem to się autentycznie zastanawiałem jakim ludziom się to może podobać. Może faktycznie jest coś nie tak z tymi młodymi ludźmi dzisiaj? Taki cringe jakiego nie czułem nawet przy znienawidzonym Wilku z wall street.
            I nie jest też dziwne, że Robert płacze o Jolie, bo z tego co widzę, wielu fajnych aktorów poszło prostą drogą robienia z siebie kretynów w przebraniu.
            Sorry, a to dla mnie tania masówka nic nie wnosząca, a jeżeli czasem coś wyjdzie fajnego, to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Na 35421 filmów i seriali oraz 865322 bohaterów musi być coś spoko.
            Rozumiem jednak skąd się bierze szał, bo jak pisałem wyżej, pamiętam tę dziwną dla mnie podniete x-menami. Może jakbym wtedy słuchał tych bzdur to bym wiedział może choć czasem o czym teraz pieprzą. 🤔🤔🤔
            A mieszanie mitologii do tego to już w ogóle…🙈 Świadczy o czymś bardzo niekorzystnym. 🙊

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Dlaczego nie lubienie kina superbohaterskiego ma być dziwne. Dziwne jest tłumaczenie się nie oglądam bo to amerykańska mitologia, a superbohaterowie byli są i będą, a co do aktorów to i Anthony Hopkins grał w MCU i Robert Redford i wielu innych znamienitych gwiazd Hollywood, gościu pyta się czy warto oglądac ten film tylko po to żeby wygłaszać swoje paranoiczne przemowy jak to amerykanie tworzą zdechłą mitologię ubraną w lycre.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
            2. odnośnie aktorów „zamieszanych” w Marvela. Mam wrazenie ze taki Di Caprio gdy pije sobie drinka wieczorem w towarzystwie kumpli po fachu moze glosno tego nie mowi, ale cieszy sie ze NIE musi robic kaloryfera i sprowadzac swojego aktorstwa do wyrzeziobej klaty, kolorowych galotów i CGI zeby wciaz byc na topie.
              Podobnie Phoenix (jasne ktos powie Joker, to tez bohater komiksu, ale imo to zupelnie inny film) Christian Bale i garstka pozostałych ktorzy nie ulegli presji.

              Co osobisice wydaje mi sie zabawne, niewazne ile czasu minie Viggo za zagrania Aragorna zawsze bedzie ceniony, ale wszyscy Ci aktorzy grajacy bohaterow w pewnym momencie zostana memami, symbolem kiczu.

              Idąc na Wilka z Wall street idziesz na Di Carpio i Scorcesse, idac na Thora idziesz na THORA, a NIE na aktora / modela ktory AKTUALNIE odgrywa role Thora. Jasne, honoraria splywaja, spotykasz sie z Kimmel, Conanem i cala reszta, taplajac sie w „fejmie” ale nie wierze ze oni sami stawiaja == miedzy ich aktorstem a tym co powiedzmy zaprezentowal Patison w latarniku.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Według mnie Robert D. Jr jako jeden z niewielu dał swojej postaci dusze, oczywiście jest to wyjątek ale tutaj akurat jest to ikona. Co do Bale’a on akurat zagrał Batmana więc nie wiem, chodzi w tym filmie w tej znienawidzonej przez kolege wyzej lycrze, a co do innych do nie wydaje mi zeby Hopkins wystapil w MCU dla tego zeby pozostac na topie to samo Brollin czy Reynolds, graja w roznych produkcjach i miedzy innymi w takim czyms. A BALE ZARAZ ZAGRA W NOWYM THORZE także ??? a Pattison zagra Batmana gdzie bedzie tez gral Collin Farell swoja droga po zwiastunach zapowiada sie swietnie, mysle ze taka role jak Farrel Phoenix tez by wziął. AKtorzy grają w różnych rzeczach, komediach, tragediach, kinie superbohaterskim. Wydaje mi się, że Di Caprio przez całe lata był troche traktowany jak mem chłopczyk z piękną buzią z Titanica, a teraz stawia się jako jednego z najlepszych w Hollywood. O Władcy Pierścieni nie ma co tutaj w ogóle wspominać bo to niedościgniona doskonałość, myślę, że w odległej przyszłości będą powstawać dokumenty, że ten film stworzyli kosmici bo to się w głowie nie mieści, że nikt nie może temu dorównać, ani krztyny przerysowanych efektów specjalnych, doskonała obsada, gra aktorska, sceny walki, widoki – nie szwankuje absolutnie nic.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
            3. Rzadko się zgadzamy, ale tym razem zgadzam się prawie w całej rozciągłości. Napisałem zresztą, że jeżeli komuś to pasuje, to spoko. Dla mnie za infantylne, ale nie uznam nikogo za głupka i gówniarza tylko dlatego, że pasjonuje się Supermenem. Jednak superbohaterowie są specyficznym i charakterystycznym zjawiskiem wyrosłym z amerykańskiej kultury masowej, jak dajmy na to western i coca cola. To część ich narodowej mitologii, w pełni zrozumiałej tylko dla nich (Włosi też robili westerny, ale w niczym nie przypominały one tych amerykańskich). A ten mi tu sadzi jakieś pierdoły z Ligi Niezwykłych Dżentelmenów, a potem jeszcze wyjeżdża z Samsonem i Herkulesem. :/ Kuba, opanuj się. Gdzie Rzym, gdzie Krym. Inne archetypy, inne inspiracje, inna kultura.

              Poza tym, nie chciałem, żeby ktoś mnie tu nawracał na kino superbohaterskie, tylko powiedział czy osoba spoza bańki da radę obejrzeć Eternals bez bólu głowy.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
                1. Jesteś pewny? Bo jakbym miał takiego Deadpool oglądać znów, to mógłbym umrzeć. Na Reynoldsa nie jestem w stanie już dobrze spojrzeć przez ten film.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. @Iluvatar
                  Za bardzo kusi mnie ta Angelina. 🙂 Gdyby nie ona, nawet bym o tym nie pomyślał.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
              1. Poczułeś się nawracany? Dziwne. Zapytałeś czy dasz radę jak tylko zauważyłem, że skoro nie przeszkadzała ci Czarownica 1 i 2 oraz Tomb Ryder to to też nie powinno oraz, że niewielka jest różnica między filmami takimi jak Thor a Samson czy Hercules z Dwaynem the Rockiem Johnsonem, ale jak się siada przed ekran z wbittym już wcześniej, że tego nie tykam bo tam to park rozrywki dla najuboższych to po co się pytasz czy strawisz enty produkt tej samej serii skoro nie strawiłeś wcześniej ani jednego?

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. No i właśnie w tym „oraz” problem, bo na wykład się nie pisałem. Zwłaszcza na wykład zupełnie błędny, bo każdy człowiek, jako tako orientujący się w kulturze masowej, rozumie, jaka jest różnica między osobnym podgatunkiem filmowym, jakim jest amerykańskie kino superbohaterskie, a klasycznym kinem fantasy, jak wspomniany tu Herkules, albo kinem biblijnym, jak Samson. Fakt, że wszystkie mają bohaterów obdarzonych umiejętnościami przekraczającymi umiejętności zwykłych ludzi nie czyni ich bliższymi bardziej od faktu, że wszystkie zostały nakręcone kamerą. 🙂 Jak kolega chce, to mogę mu te różnice po amatorsku (jestem kinomanem, nie filmowcem) wyjaśnić.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button