Książki

Spod zamarzniętych powiek (Bielecki i Szczepański)

Przyznam się od razu – uwielbiam góry, nawet jeśli w ostatnim czasie je trochę „zaniedbałem”.  Zawsze mnie fascynowały, przynosiły mi wewnętrzny spokój, pozwalały zebrać myśli i poukładać wiele tematów. Samotna wędrówka podczas której człowiek jest wpatrzony tylko w cel wyprawy, pomaga w podejmowaniu decyzji – również tych najtrudniejszych.

Dlaczego taki wstęp? Bo teraz proponuję Wam cofnąć się do 25 stycznia 2018 roku. Z himalajskiego szczytu Nanga Parbat docierają do Polski dramatyczne informacje. Dwoje wspinaczy – Elizabeth Revol i Tomasz Mackiewicz – wymaga natychmiastowej akcji ratunkowej. W polskich mediach zapanowało wówczas istne szaleństwo. A z bazy pod K2 na ratunek wyruszyło 4 himalaistów. Wśród nich Adam Bielecki, który wraz z Denisem Urubko w nieprawdopodobnym tempie pokonał gigantyczną odległość i uratował Francuzkę. Dla Polaka nie było już żadnych szans na ratunek. Po całej tej historii media społecznościowe zaroiły się od komentarzy w rodzaju: „mieli iść po naszego, a uratowali Revol, która zostawiła Tomka na pewną śmierć”. Ale jednocześnie cały świat był pełen podziwu dla prędkości i sprawności przeprowadzenia akcji ratunkowej. Nie wiem ile osób zdaje sobie sprawę, iż w 2017 roku ukazała się książka opisująca przeżycia Adama Bieleckiego, jego rozwój jako himalaisty oraz historię pokonanych tras. Chciałbym Was dziś zaprosić do zapoznania się z jej recenzją.

Książka jest wewnątrz fantastycznie zdobiona – co dodatkowo wytwarza klimat podczas jej czytania

Zacznę, jak to zwykle mam w zwyczaju, od kilku słów na temat wydania. Książka to ponad 400 stron zapełnionych tekstem oraz zdjęciami z wypraw, zamkniętych w twardej oprawie. Na okładce widzimy głównego bohatera, pewnego siebie, sprawiającego wrażenie jakby rzucał wyzwanie światu. Mimo, iż sam tytuł książki zostaje zmarginalizowany, podczas gdy nazwisko Adama (jak i współautora – Dominika Szczepańskiego) jest dużo bardziej widoczne, wcale mnie to nie razi, gdyż właśnie wokół Bieleckiego i jego wspomnień toczy się cała „akcja”.

A o czym jest książka? Wiele osób mogłoby powiedzieć, iż to biografia. Absolutnie nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. „Spod zamarzniętych powiek” jest pozycją opisującą fenomen himalaizmu, związaną z nim pasję i pragnienie dotarcia do celu. Ba, książce blisko do zbioru opowiadań przygodowych. Jej ogromną zaletą jest zdecydowanie lekkie i przyjazne pióro autora. Pochłania się ją niemal jednym tchem. Siłę przekazu powiększa swoista naturalność, brak zadufania czy próby tworzenia jakiejś głębszej „filozofii” wokół czegoś, co jest hobby. Już niemal na początku możemy przeczytać chyba najważniejsze dla zrozumienia historii wszystkich wspinaczy zdania. Odnajdziecie je na poniższym zdjęciu.

Ten fragment, jak cała książka pozbawiony jest sztucznego patosu.

I cała książka jest taka jak ten fragment. Wszystkie wyprawy i historie są opisywane z pełną brutalnością, bez sztuczności czy bufonady. Zatargi między wspinaczami, kłótnie, wypadki czy też wzajemne pretensje są przecież czymś naturalnym. Gdy przeżywamy kolejne przygody w których brał udział Bielecki, poznajemy charakter i sposób prowadzenia wypraw wysokogórskich. Przypominamy sobie o kruchości życia i o tym jak bezwzględna wobec człowieka jest natura. Poznajemy również siłę ludzkiego charakteru, która pcha go naprzód i niejednokrotnie nie pozwala odpuścić, mimo iż wszystko wokół mówi, że należy zawrócić…

Książka ma jeszcze dwie warte uwagi zalety. Pierwszą są fantastyczne zdjęcia, które oddają surowość i bezwzględność miejsc w które udajemy się z naszym bohaterem. A jednocześnie zapierają dech w piersiach.

Zdjęcia pozwalają zrozumieć dlaczego tak łatwo zakochać się w górach.

Ale zdjęcia to nie wszystko. Abyśmy mogli jeszcze bardziej wczuć się w klimat i poznać codzienność z jaką mierzą się himalaiści, w książce został zastosowany rewelacyjny „patent”. Otóż w wybranych miejscach otrzymujemy nic innego jak… kody QR. Jeśli weźmiemy w naszą dłoń smartphone’a, przeniesie on nas do filmów nakręconych przez Bieleckiego podczas swoich wypraw. Filmów, które przedstawiają sytuację o której właśnie czytamy. To jeszcze bardziej dosadnie pokazuje rzeczywistość i emocje, które odczuwają wspinacze na najwyższych górach świata.

kody QR są fantastycznym uzupełnieniem czytanych treści!

Cenię sobie „Spod zmarzniętych powiek” również dlatego, że nie omija trudnych i ciężkich tematów. Nie wiem ilu z Was kojarzy nagonkę na Bieleckiego i Artura Małka po sukcesie, jakim było pierwsze zimowe wejście na Broad Peak. Niestety podczas zejścia zginął Tomasz Kowalski oraz jedna z legend polskiego himalaizmu, Maciej Berbeka. Tym którzy przeżyli, wypominano, że zostawili kolegów na pastwę losu, że mogli ich uratować, że w górach obowiązuje solidarność. Bielecki z mocno wyczuwalnym bólem opisuje wydarzenia ze swojej perspektywy, i nie jest to jakaś próba tłumaczenia się. Facet po prostu dokonuje rzeczowej analizy tej konkretnej wyprawy. W kontekście raportu Polskiego Związku Alpinizmu pozwala to spojrzeć na całą historię z zupełnie innego punktu widzenia. Oczami uczestnika wyprawy.

Ważnych i aktualnych w kontekście stycznia 2018 roku historii jest zresztą w książce więcej. Przeczytamy między innymi w jaki sposób Bielecki poznał drugiego z „ratowników” na Nanga Parbat – Denisa Urubko; poznamy też historię wyprawy na Nagą Górę na przełomie lat 2015/16 roku, podczas której Bielecki natknął się m.in. na Elizabeth Revol i Tomka Mackiewicza.

W książce nie brakuje akcentów pełnych humoru. Jak tutaj przy okazji wyprawy z Marcinem Kaczkanem.

Jak wspomniałem wcześniej, „Spod zamarzniętych powiek” to bardziej pozycja przygodowa, niż biografia. Porusza tematy trudne i bolesne, ale napisana jest lekko, okraszona masą fantastycznych zdjęć oraz filmów, i służy głównie temu, by przybliżyć nam ekstremalne hobby. Wszystko to okraszone jest sporą dawką humoru, ale bez zbędnych upiększaczy. Jeśli po wydarzeniach z tegorocznego stycznia chociaż przez chwilę chcieliście zagłębić się w świat himalaizmu, to nazwałbym tę książkę (wraz z filmem „Everest” z 2015 roku!) pozycją obowiązkową. Książka otrzymuje ode mnie solidne:

 

  • Werdykt Razora - 8/10
    8/10
8.3/10
User Review
8.29/10 (7 votes)
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Jeden komentarz

  1. Aż chciałoby się powiedzieć, że gdyby autor poczekał z książką te parę miesięcy to pewnie sprzedałby z 10 razy większy nakład. Do sławy nigdy nie należy się śpieszyć… 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button