“Nowy scenarzysta serialu Harry Potter nie czytał książek i nie chce się ich trzymać”. Takie nagłówki, a za nimi alarmujące artykuły pojawiły się w polskim Internecie, najpierw chyba na portalu Big Bad Dice, później na wielu innych, a nawet w radiu. Oczywiście, jak na polski Internet przystało, jest to informacja przekopiowana z anglojęzycznego Reddita, bo nikt u nas nie sili się na własnoręczne sporządzanie newsów (polecam na przykład porównać materiały i plotki pojawiające się codziennie na Filmwebie z blogiem World of Reel). W każdym razie świat nadwiślańskich potteromaniaków się zagotował, bo HBO chce z nim zrobić to samo, co Netflix z naszym „Wiedźminem”, czyli zmasakrować materiał źródłowy za pomocą jakichś niedouczonych i głupich scenarzystów. Ale czy ktokolwiek zadał sobie trud i poświęcił choć kilka minut, żeby sprawdzić, co tak naprawdę się wydarzyło? Owszem – ja.
Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby dotrzeć do źródeł tych rewelacji, ale najpierw kilka faktów i dat. W czerwcu HBO ogłosiło, że showrunnerką nadchodzącego serialu o Harrym Potterze będzie Francesca Gardiner, a producentem wykonawczym i reżyserem części odcinków niejaki Mark Mylod. Na początku października na stronie Amerykańskiej Gildii Scenarzystów dociekliwi ludzie wyśledzili, że przy trójce jej członków: Laurze Neal, Andym Greenwaldzie i Josephine Gardiner pojawiły się informacje o dołączeniu do ekipy tworzącej nowego Pottera. Chwilę później, 6 października na Reddicie pojawiły się transkrypcje z podcastu “The Watch”1https://open.spotify.com/episode/09YSW78nSJNibJHWecemEb – interesujący nas fragment zaczyna się około 20 minuty. Jego autorem i jednym z rozmówców jest właśnie Andy Greenwald. Rozmowa dotyczyła kilku tematów, między innymi adaptacji książek Rowling. Jak dotąd wszystko się zgadza.
Pierwszym światłem ostrzegawczym, o czym żaden z sensacyjnych materiałów nie wspomina, jest data publikacji feralnego odcinka. Został on wyemitowany 29 lutego 2024, czyli prawie cztery miesiące przed ogłoszeniem jakichkolwiek nazwisk i ponad pół roku przed zatrudnieniem Greenwalda. Wspomina on zresztą w trakcie dywagacji na temat Pottera, że nikt się z nim nie kontaktował w sprawie tego serialu. Panowie rozmawiają o tym, jak można podejść do takiej adaptacji. Faktycznie padają też słowa, że Greenwald nie czytał wszystkich książek z serii. Dokładniej:
“I think the pleasures that can be derived from that are probably not going to be for me because I didn’t read all the books.I read them to my older daughter until she could read them for herself, and then she dusted me”.
“Myślę, że nie byłbym w stanie czerpać z tego [wiernej adaptacji] pełnej przyjemności, ponieważ nie przeczytałem wszystkich książek. Czytałem je mojej starszej córce, dopóki nie mogła robić tego sama, a potem mnie olała”.
Czyli czepiamy się o to, że przypadkowy człowiek, nie czytał wszystkich książek z serii, na podstawie której za pół roku ma zacząć pisać scenariusz. Przecież to kompletny absurd. Może w międzyczasie doczytał?
Jest też druga, być może bardziej kontrowersyjna część wypowiedzi, a w zasadzie pierwsza, bo poprzedzająca tę o czytaniu. Otóż Greenwald i jego rozmówca Chris Ryan chwilę wcześniej rozmawiali na temat tego, jak wierna może być nowa adaptacja, zakładając, że każdy dziesięcioodcinkowy sezon ma być ekranizacją jednej powieści. Po dokładne cytaty odsyłam do podcastu. Transkrypcja jest dość chaotyczna, więc pozwolę sobie jedynie podać ogólny sens wypowiedzi. Greenwald twierdzi, że oczywiście bardzo dokładne przeniesienie książek na ekran byłoby dla HBO najbezpieczniejszą opcją. To samograj i ludzie to kupią, tak jak kupują wszystko, co jest związane z czarodziejami i Hogwartem. Ponieważ jednak nie czytał wszystkiego, tu docieramy do wypowiedzi o czytaniu, a dalej Greenwald stwierdza:
“And I think maybe there’s some other creative possibilities within this world”.
„I wydaje mi się, że w tym świecie jest miejsce na inne, twórcze możliwości”.
Zaraz też dodaje, że i tak Rowling trzyma na wszystkim łapę i nie pozwoli nikomu zbyt mocno grzebać w swojej piaskownicy, do czego ma pełne prawo. Ot i cała kontrowersyjna wypowiedź. Czy to oznacza, że Greenwald nie będzie się trzymał fabuły książek? Może tak, a może nie. Facet wydaje się mówić z sensem (polecam cały odcinek, jest całkiem ciekawy), a i tak napisze to, co rozkaże mu HBO i być może J.K. Rowling. Z jego wypowiedzi nie wynika nic konkretnego poza tym, że dopuszcza twórcze rozwijanie materiału źródłowego. Czy Harry Potter tego potrzebuje? Według mnie nie, bo i tak będą potrzebne poważne zmiany. Ale czy można sobie wyobrazić inne historie w tym świecie? Oczywiście, przecież powstały już trzy filmy o przygodach Newta Scamandera i sztuka teatralna o synu Harry’ego.
W całym tym zamieszaniu nikt nie zwrócił też uwagi na pozostałe dwa nazwiska scenarzystek. Jedna z nich położyła ostatni sezon serialu “Killing Eve” (“Obsesja Eve”) i napisała jeden odcinek “Sex Education”, a druga nie ma na żadnego udokumentowanego doświadczenia w pisaniu scenariuszy, za to nosi to samo nazwisko co showrunnerka. Czy to przypadkowa zbieżność? Nie wiem. Wiem za to, że gdybym miał w rękach prawa do ekranizacji jednej z najbardziej popularnych serii książek w historii, to nie powierzyłbym pisania scenariusza jakimś amatorom. Pewnie dlatego nie jestem szefem stacji telewizyjnej.
Nie twierdzę, że serialowy “Harry Potter” zapowiada się na coś dobrego. Nie bronię Andy’ego Greenwalda ani nikogo z władz HBO. W ogłoszeniach castingowych napisano, żeby zgłaszać dzieciaki niezależnie od ich rasy, koloru i zaimków, więc możemy spodziewać się wszystkiego. WRÓĆ! Żeby nie być gołosłownym, sprawdziłem na wszelki wypadek to ogłoszenie, o którym niedawno też było dość głośno. Wygląda tak:
I co? W treści samego ogłoszenia nie ma słowa o dżenderach i inkluzywności. Jest klauzula na samym dole, bo to taka sama formułka jak to nasze idiotyczne RODO. Darujcie, nie będę tego sprawdzał, ale pewnie w myśl jakichś brytyjskich przepisów musiała się tam znaleźć. Mając na uwadze ostatnie dokonania HBO na serialowym gruncie, raczej zdziwię się, jeśli serial okaże się dobry. Ale to nie znaczy, że należy bezmyślnie łykać głupoty wypisywane na internetowych forach! Wystarczy spojrzeć na objętość poszczególnych tomów i skonfrontować to z zapowiedziami, że każdy sezon będzie liczył 10 odcinków i obejmował jeden rok nauki. Jeśli ktoś zamierza zmieścić w dziesięciu odcinkach zarówno cieniutki “Kamień filozoficzny” jak i opasły “Zakon Feniksa”, to z góry zakłada, że nie będą to dokładne adaptacje. Nie trzeba mieć doktoratu z filmoznawstwa, żeby to zrozumieć i osoba scenarzysty nie ma tu nic do rzeczy. Nie trzeba też być geniuszem, żeby odróżnić urzędową klauzulę od ogłoszenia na poszukiwanie czarnego Pottera transwestyty.
Apeluję więc do wszystkich: sprawdzajcie źródła internetowych wiadomości. Kopcie, porównujcie, analizujcie, zanim podacie dalej. Sam wielokrotnie łapałem się na tym, że podrzucałem znajomym sensacyjne nagłówki, które okazały się nierzetelne albo zwyczajnie kłamliwe. I wiem, że wy też to robicie, wasi znajomi też. Takie mamy czasy, ale to nie zwalnia nas z obowiązku krytycznego analizowania informacji, jakie do nas docierają. Internet stał się szambem, z którego trzeba wyławiać i odsączać strzępy wartościowych rzeczy. Niestety w zalewie ścieków to my sami musimy stać na straży rzetelności.
Ament. Fajnie, że taki tekst tu wjechał.
Fact-checking w obecnych czasach powinien być w podstawie programowej szkół srednich. Ale u nas z edukacja medialna jest tak samo jak z opieką psychologiczną dzieci. Leży i kwiczy od lat, a nikt nawet nie zwraca uwagi.
To prawda. Fact checking powinien dotyczyć wszystkich.
Intuicja z trzymaniem na wszystkim łapy przez Rowling jest bardzo słuszna. Słyszałem przynajmniej kilka wypowiedzi pisarzy omawiających adaptacje swoich dzieł i często pojawiała się podobnie brzmiąca opinia – Hollywood nie da żadnemu pisarzowi creative control przy tak dużych projektach… żadnemu z wyjątkiem J.K.Rowling. Ona jedna jest takim pewniakiem, że po prostu jak czegoś chce, to ma, bo ryzyko, że niezadowolona pójdzie do konkurencji, jest zbyt duże, żeby jej ktokolwiek odmówił.
Pierdolenie by udobruchac ludzi. Nie wmówisz mi, że Rowling przyłożyła rękę do „Fantastycznych” Zwierząt.
Przyłożyła. Dlatego kilka rozwiązań fabularnych było z dupy.
Nastawiam się na najgorsze, by być miło zaskoczonym 🙂
Nie mogę się doczekać Czary Ognia i słynnej sceny, gdy Dumbledore pyta Pottera „spokojnie” czy wrzucił kartkę. 😀
Zakon Feniksa – moja ulubiona książka. Oby to odwzorowali jak trzeba.
Wiezień – ulubiona książka i film. Samograj, wystarczy skopiować wszystko i tyle.
Na szczęście nie lubię Pottera i w zasadzie mi to wisi. Prywatnie przewiduję klęskę. I to raczej nie z powodów inkluzywności, która w produkcjach HBO daje się jeszcze wytrzymać, ale z powodu finansowej polityki tej stacji. Jak sobie przypomnę ostatni sezon Rodu Smoka to jeszcze mi ciśnienie skacze. :/
Dobrze poznać inne zdanie, szczerze i dobrze, myślę że po serialu zmienisz pogląd, Harry Potter to nie tylko powieść i filmy które ktoś bardzo spaczył, to opowieść o przyjaźni, miłości i wierności swoim ideałom. Dzieci chcą takich ideałów, myślę, że dorośli też. Czasami fajnie udać się w taki świat i oderwać się od pracy i tego wszystkiego, poczuć się znów młodo. Pozdrawiam
Niewątpliwie masz rację, jeżeli chodzi o ogólne przesłanie. Dla mnie jednak już chyba za późno. I chociaż uwielbiam fantasy, to jednak preferuję światy z minimalną ilością magii. Zaś Harry Potter, sam rozumiesz… 🙂
Ok. Nie twoja bajka. Fajnie poznać ludzi z innym zdaniem. Pozdrawiam.
Autor artykułu twierdzi, że zdementował jakieś nieprawdziwe informacje, podczas gdy tak naprawdę wszystko potwierdził. Zatrudniono scenarzystę, który nie był zainteresowany Harrym Potterem i nawet nie doczytał książek? Zatrudniono. Harry Potter to nie nowość wydawnicza. Czy było by trudno znaleźć kogoś, kto chce pracować przy tym świecie, nie tylko ze względu na pieniądze, ale też na miłość do świata? Pewnie nie. A jednak zamiast tego zatrudnia się ludzi, którzy chcą odwalić robotę i sobie zarobić, najlepiej jeszcze popisując się tworzeniem jakichś własnych historyjek. Na to mają pójść wielkie pieniądze i wygląda na to, że nie pójdą w jakość, skoro wzięto przypadkowych ludzi, nie wyróżniających się ani zainteresowaniem tym uniwersum, ani kompetencjami. To irytujące i o to właśnie większość ludzi ma pretensje. A autor artykułu się zachowuje jakby kluczowe było, czy facet się przyznał przed dostaniem roboty, czy po. Kogo to obchodzi? Kluczowe jest, że nie był zainteresowany, więc nie wiadomo po cholerę go wzięli. Zapewne teraz już doczytał (chociaż kto go tam wie)ale to w ogóle nie w tym problem. Problem w tym, że tu nie ma ani kompetencji, ani pasji.
Po pierwsze to jest seria książek dla dzieci. Nie sądzę, żeby wśród uznanych scenarzystów było wielu jej fanów. Po drugie dobry fachowiec absolutnie nie musi być fanem materiału źródłowego. Powiedziałbym, że prędzej mu to będzie przeszkadzać, niż pomagać. Steve Kloves, scenarzysta Kamienia filozoficznego, przeczytał książkę bezpośrednio przed podpisaniem kontraktu. Spodobała mu się, więc się zgłosił do WB. Dlaczego zakładasz, że Greenwald przez pół roku nie zrobił podobnie? Może zrobił, może nie. Odnoszenie się do wywiadu sprzed pół roku jest idiotyzmem w tym wypadku.
Gdybyś czytał(a) ze zrozumieniem, to właśnie o tym pisałem – nie o jakości scenariusza ani samego serialu, ale o rozpowszechnianiu wyciągniętych z tyłka sensacji. Będę pierwszy do krytykowania tego serialu, jeśli będzie słaby. Uważam, że ekipa Columbusa w pierwszych dwóch częściach odwaliła genialną robotę i ciężko będzie im dorównać jeśli chodzi o wizję, wygląd i casting. Nie sądzę, że się uda. Ale nawet oni wprowadzili zmiany względem oryginałów, nie mówiąc już o kolejnych częściach, które czasami ledwo przypominają powieści. To jest zupełnie inne zagadnienie.
dzieci, nastolatków które dorosły.
Dlatego scenarzystów będących fanami jest jak mrówków.
Różnica polega na tym, że autor artykułu oparł go na faktach, a Ty cały swój komentarz opierasz na spekulacjach. Crowley sprawdził, a Tobie się wydaje.
No i jeszcze stawiasz znak większości przy swoim zdaniu. Tyle w temacie.
Skąd wiesz? Może to będzie najtrafniejszy wybór pod słońcem, może też, okazać się totalną klapą, poczekajmy zobaczmy, nie wolno patrzeć tylko pesymistycznie. Jeśli koleś zrobi dobrą robotę wszyscy będziemy mu wdzięczni, jeśli poniesie porażkę będzie można psy na nim wieszać, oczywiście w przenośni. Nie zawsze 1 maja jest w środę.
Jestem starej daty, jeśli HBO chce zrobić serial Harry Potter myślę, że będzie zgodny z książką i jej aspektami, wystarczy spojrzeć wstecz „Kompania braci” na podstawie książki (nie powieści, bo to nie była powieść) S. Ambrosa i wyszło świetnie. Jak dla mnie scenarzystą może być i Stefan z garażu obok, byle by zrobił dobrą robotę.
Bardzo chciałabym zobaczyć lepszą wersję Zakonu Feniksa oraz postaci i wątki których w filmach nie było lub zostały potraktowane po macoszemu ale, patrząc na to jak w dzisiejszych czasach powstają adaptacje, jestem pełna obaw. Naprawdę chciałabym pozytywnie zaskoczyć się tym serialem 🙂
Na obszernej serialowej adaptacji najwięcej mogą zyskać najdłuższe części, czyli Czara Ognia i Zakon Feniksa właśnie. W filmach zostały mocno pocięte. Jeśli już, to zamiast dzielić na dwie części Insygnia śmierci, trzeba było to zrobić właśnie z Zakonem.
Nie trzeba niczego się dowiadywać, że to będzie gownem. Takie czasy i pewne sygnały są oczywiste.
PS Gra tez była gowniana, ale ludzie się zajarali bo to HP…
Martwimy się o spójność serialu z książkami, ale tak w zasadzie to filmy pokazały, że nie musi być spójne, żeby było dobre. Także proponuję trochę wyluzować 😉
Trafnie.
Ale obiektywnie to filmy nie były dobre. Poza częścią 3 i muzyka w nich
Która gra? LEGO, czy Hogwarts Legacy? Quidditch też dostał odsłonę. Dzieciaki bawiły się świetnie we wszystkich odsłonach, ja trochę mniej, przy LEGO. Reszta jest do przyjęcia. W filmach nie podobało mnie się , że śmierciożercy potrafili latać, to potrafił tylko lord Voldemort i jak się okazało Severus Snape. Oby tak było w serialu. Mam prośbę nie hejtuj, po prostu napisz , że nie lubisz. Pozdrawiam.
Rozumiem fanów Pottera w ich biedzie. Najlepiej by było gdyby WB dał se siana z Harrym i stworzył własną opowieść, która #nikogo. Podobnie jak ostatnie gry przepaliliby 200 000 000$ i spokój
Fajny i potrzebny tekst. Według mnie te filmy nie zestarzały się na tyle żeby robić kolejną ekranizację tym razem w postaci serialu, znaczy wiem dlaczego to robią, dla kasy ale jednak. Ludzie są zbyt przywiązani do aktorów którzy grali w filmach, ciężko będzie nowym aktorom wejść w rolę tych postaci. Wątpię żeby powstał z tego dobry serial, poprawność polityczna, cała ta różnorodność wszystko zniszczą.