Pisać? Nie pisać? Z jednej strony głupio udawać, że nic się nie dzieje, ale z drugiej ciężko nie popaść w banał i klepanie tego samego, co wszyscy. Dlatego też postaramy się pokazać nieco więcej niż w większości dostępnych mediów – dane, z których można coś wyczytać. Będziemy patrzeć na trzy wykresy dla poszczególnych krajów, gdzie pierwszy widzimy wszędzie, drugi pojawia się sporadycznie, a trzeci z jakiegoś powodu jest pomijany.
Nauczymy się, co jak czytać na przykładzie Polski, a potem przejdziemy do kolejnych krajów.
Widzimy trzy wykresy, które będę nazywać czarnym, zielonym i czerwonym. Pierwszy, czarny, pokazuje liczbę zdiagnozowanych przypadków koronawirusa w danym kraju. Jest to typowy „łojenywykładniczywszystekumrę” wykres prezentowany najczęściej. W moim wydaniu ten i pozostałe wykresy składają się z czystych danych (kropki) i średniej z 7 dni (linia). Warto zaznaczyć, że z powodów matematycznych średnia z 7 dni nie dochodzi do końca – rysowanie jej tak daleko mijałoby się z celem, bo dla danego dnia biorę 3 dni z przodu i 3 dni z tyłu do średniej. Dodałem do wykresów tę średnią, bo zbierane dane są mało stabilne i obraz sytuacji często jest mocno zamazany. Zdecydowanie polecam skupiać się właśnie na średniej, bo o ile jednodniowy skok lub spadek może być przypadkowy, to trend z 7 dni już raczej nie.
Nad wykresem podane są trzy ostatnie punkty liczbowo; czasami trudno to z wykresu odczytać. Ot, dla fanów dokładności.
Czego się dowiemy?
No i czego dowiemy się z czarnego wykresu? Zasadniczo prawie nic, przynajmniej nie w tym stadium pandemii co w Polsce. Rośnie, ale na oko ciężko określić, czy wykładniczo, czy jakoś inaczej. Możemy mieć ogólne odczucie, czy w danym kraju są to odosobnione przypadki, czy też może ma wirusa twój sąsiad i jego pies (spoiler: psy i koty nie mogą złapać tego konkretnego koronawirusa).
Zielony wykres już jest ciekawszy. Ile osób otrzymuje wynik pozytywny testu na wirusa dziennie. Jest to dobry moment, aby spojrzeć na jakiś inny kraj, np. Koreę Południową.
Tutaj zielony wykres jest zupełnie inny. Kraj Samsunga został dotknięty wirusem dosyć wcześnie. Wprowadzili tam masowe testowanie ludności, obowiązkowe maski itp. Efekty widać gołym okiem – liczba nowych przypadków maleje, z maksimum w punkcie -20 dni od dzisiaj. Zielony wykres jednak ukrywa jedną ważną rzecz, a mianowicie skalę zjawiska. 100 przypadków dziennie może oznaczać, że jest źle (bo w sumie wczoraj było ich tylko 200), albo bardzo dobrze (bo pandemia zaraziła 100 000 osób).
Tak więc absolutnie kluczowym jest wykres czerwony, który pokazuje właśnie przyrost procentowy. Na przykładzie Korei widać kluczowe fazy rozprzestrzeniania się wirusa w tym kraju:
- Pierwsze, chaotyczne duże przyrosty (bo 5 nowych przypadków przy 5 dotychczasowych to 100%).
- Maksimum.
- Spadek.
- Dobijanie.
Pierwsze chaotyczne dane ignorujemy. Gdzie jest maksimum to także w pewnym sensie nieważne. Ważny jest spadek i jest on już wyraźnie widoczny w Polsce. Można powiedzieć, że jesteśmy ok. 20 dni za Koreą, bo oni zeszli z 40% dziennie na 20% dziennie w dniach -30 i -20 (~ostatni tydzień lutego), a w Polsce jest to na dniach -15 i -5.
Ale gdzie jest koniec tego wszystkiego? Spójrzmy na Chiny.
Korea zaliczyła punkt przyrostów na poziomie 10% w dniu -15 (7 marca). W Chinach jest to dzień około -35, czyli 20 dni wcześniej. Chińczycy dopiero za kilka dni będą wypuszczać ludzi z domów – w Wuhan niektórzy nie wychodzą z domów już dwa miesiące.
OK, czyli 5 dni do normalności mają Chińczycy, którzy są 20 dni przed Koreą, a Korea 20 dni przed Polską. Tak więc przewidywany koniec siedzenia w domu za 45 dni.
Jest milion powodów, które można przywołać, aby odrzucić tę prognozę: bo w Chinach fałszują dane, bo Koreańczycy są zdyscyplinowani, bo to, bo tamto. Wszystko to jednak jest bardzo na oko. Jakiekolwiek dane są lepsze niż „na oko”. Spójrzmy jednak na kraje, gdzie to wygląda inaczej.
Japonia ma niemiłosiernie rozwleczony wykres. Tak naprawdę średnio nigdy nie mieli przyrostów powyżej 20% dziennie, ale wirus u nich lata od 40 dni, a ograniczyli przyrosty dopiero do 4% dziennie. Daleka droga przed nimi.
We Włoszech też mają problem podobny jak w Japonii – nie mogą tego zbić. Dodatkowo przypadków mają naprawdę dużo, i przyrost na poziomie 12% oznacza tysiące ludzi. Łatwiej zatrzymać rower niż lokomotywę.
Za zachodnią granicą też nie jest kolorowo. Jeśli najnowsze obostrzenia nie zaczną działać, Niemcy będą mieli taki sam problem jak Włochy. Mozolne schodzenie z poziomu 20% dziennie przy zatkanych szpitalach.
Wstępne spadki też nie są gwarancją niczego – Belgia była na dobrej drodze, z solidnym spadkiem między dniem -20 a -10, ale utknęli na 20%, tak jak Niemcy.
Im bardziej na zachód, tym społeczeństwo jest bardziej różne od chińskiego. Najgorzej sytuacja wygląda za Atlantykiem.
USA to jedyny kraj z tysiącami przypadków, gdzie przyrosty procentowe rosną. Z pewnością wiąże się to z brakiem publicznej służby zdrowia i niemal całkowitym brakiem ochrony pracownika (nie pracujesz = nie zarabiasz = nie jesz). Dlatego ludzie będą tam bardziej skorzy, aby iść do pracy kaszląc i unikać lekarza. Jak dodamy na to wszystko powszechny dostęp do broni, może być naprawdę słabo. Jutro w przyrostach przegonią Włochów (edit: w trakcie pisania sprawdziłem dane cząstkowe na dziś, mają przyrost już większy niż najgorszy włoski). Oczywiście USA jest dużo większe niż kraj kwitnącego makaronu, ale warto nadmienić, że połowa przypadków to sam Nowy Jork, co sprawia, że porównanie jest już bliższe. Do tego dużo łatwiej zamknąć wewnętrzne granice Unii Europejskiej niż stanowe, przez co epidemia może tam łatwiej skakać i wytwarzać nowe ogniska.
Wnioski dla Polski
Jaki jest zatem wniosek z tego wszystkiego? Bądźmy jak Korea. Bądźmy jak Chiny. Siedźmy w domach, wychodźmy z domu tylko do sklepu i pracy, zawsze w masce. W ten sposób będziemy oddychać swobodnie pod koniec maja, za 45 dni. Jeżeli np. Niemcy utrzymają poziom zachorowań na poziomie +20% dziennie, to za 45 dni… skończą im się ludzie w państwie do chorowania i… też w pewnym sensie będą mieć spokój. Tylko nieco więcej pogrzebów. Jak przechoruje to 2/3 populacji, to zacznie działać odporność stadna i wszystko wyhamuje. Pamiętajmy, że i tak rocznie umiera ok. 1.25% populacji, bez wirusa (zakładając przewidywaną długość życia na poziomie 80 lat). Jeżeli dołożymy nieokiełznanego wirusa, będzie to „tylko” dwa-trzy razy więcej. Apokalipsy nie będzie.
Tak czy inaczej, horoskop FSGK mówi, że z końcem maja będzie koniec albo prawie koniec. Nawet jeśli niektóre kraje wyjdą z tego na tarczy, nie będzie to koniec świata. Wszystko szybko wróci do normy. Pozornie najwięcej można stracić, tocząc walkę z wirusem na pół gwizdka jak Japonia, gdzie pandemia nie będzie zduszona, a wypali się samoczynnie dopiero w połowie listopada.
Wykresy – jeśli komuś się spodobały – generują się codziennie na bazie danych z John Hopkins University na: http://llotharatom.duckdns.org:2020
Super wykresy! Możesz dodać jeszcze trochę państw na stronę? Nasi sąsiedzi by się przydali, Izrael (bo też dość zdecydowanie walczą), Szwajcaria, Finlandia i Islandia.
Yup, moge dodac, bedzie za kilka godzin, ale tylko na zewnetrzym linku, na samym FSGK edytowac juz nie bede.
Dodałem te kraje i przyznam, że widzę ciekawą rzecz – wiele z tych krajów „utknęło” na przyrostach poziomu 20%. Może to właśnie jest dowód na to, że „europejskie” obostrzenia nie są wstanie wygasić epidemii i trzeba iść w model azjatycki. Taki Izrael utknął na 20% już praktycznie miesiąc, więc nie jest to problem opóźnionych efektów.
Mnie ciekawi jak to wygląda w Wielkiej Brytanii i czy ich pomysł na walkę z wirusem się sprawdza (ostatnio w TV mówili, że nie za bardzo). Oraz czemu nie dopadło do praktycznie Indii, Indonezji i o dziwo Meksyku, choć w przygranicznych stanach USA jest już sporo przypadków. Bo pewnie ten brak zachorowań w Myanmarze i Laosie to raczej brak danych.
Sadzac po tym, ze nawet cieple bogate kraje jak Katar czy Australia maja sporo przypadkow, to mozna zapomniec o tym, ze jak przyjdzie lato, to wirus odpusci (przynajmniej nie z powodu temperatury). Epidemia dopadnie Indie czy Indonezje, to kwestia czasu. Oni tam naprawde moga to sobie po prostu przechorowac, bo w kwarantanny w tych krajach nie wierze.
Ciężko oceniać pomysł Wielkiej Brytanii na walkę z wirusem na tym etapie, bo on, w dużym uproszczeniu, zakładał, że ogół powinien się dość szybko zarażać, za to epidemia powinna się dzięki temu szybciej skończyć. Na razie ta część z zarażaniem idzie im „nieźle”. No i w ostatnich dniach zmienili jednak podejście, szkoły, restauracje, puby itp. zamknięte.
I uwaga ogólna, różne kraje mają bardzo różne strategie co do tego, kto kwalifikuje się do badania, a to też jakoś musi wpływać na dane, ale to chyba nie do przeskoczenia.
Eksperyment brytyjski jakkolwiek szalony byłby ciekawy do obserwowania, ale od kilku dni się z niego po trochu wycofywali, a dziś już do końca:
UK: Prime Minister Boris Johnson has announced that the country will go into a complete lockdown: Britons will be allowed to leave home only if essential
Świetny artykuł – takiego spojrzenia brakuje w mediach. Miło wiedzieć, że poza ogarnianiem światów fantsy i kina macie również zwyczajnie poukładane w głowie 😉
Redakcja FSGK.PL trochę jak organizacja WZS z książek „Seria niefortunnych zdarzeń” 😉
My do maja będziemy walczyć i dłusić naszą gospodarkę, a po wszystkim chińskie firmy zaleją rynek i wyprą naszych przedsiębiorców
Dzisiaj osiągnęliśmy przyrost na poziomie 20,29%, wcześniej mieliśmy 18,28 i 18,14. Po przeczytaniu artykułu nie wygląda to optymistycznie i wypada podobnie jak w innych krajach zachodnich :/
Hej, super wykresy, masz gdzieś do tego githuba? Tylko… przestały się uaktualniać. 🙂
Kilka dni temu Hopkins University zmienił sposób prezentacji danych. Zobacz sobie issue:
https://github.com/CSSEGISandData/COVID-19/issues/1250
w skrócie pliki do pobierania (jeśli korzystasz z time series, a chyba tak, bo wykresy Ci stanęły) mają teraz infixy global.
Jeszcze raz super praca!
Wlasnie sie dziwilem, dlaczego sie nie aktualizuja ;). Troche frustrujace, ze zmieniaja tam format i linki, ale co zrobic.
Jak chcesz zrodlo, to na bierzaco jest http://llotharatom.duckdns.org:2020/upd_corona.py
crontab odpala to raz na godzine i juz. Index.html zrobiony jest recznie.
Umieralność globalna to nadal nieco poniżej 4%, gdy we Włoszech ok 8%. To też ma kolosalne znaczenie ile przybywa chorych, bo dopiero wtedy brakuje respiratorów do ciężkich przypadków i muszą wybierać w szpitalach komu pomagać, a komu nie. Wykresy pokazują, że Hiszpanię, UK, USA czeka to samo co we Włoszech. W USA nawet będzie gorzej. Krzywa jeszcze bardziej pionowa. Nie ma też co liczyć, że w tych krajach tak szybko poradzą sobie jak Chiny czy Korea w ok 90-100 dni. To jest nierealne. W UK i USA stawiają, że problem pokonają po ok 5 miesiącach.
Bardzo ciekawy artykuł, uwielbiam takie statystyczne podejście do sprawy. Czy przewidujecie aktualizacje (w formie nowego artykułu) po 10 albo 20 dniach? 🙂
Cześć Wykresy zniknęły a źródło tez wygasło. Są naprawdę świetne , dają dużo wiedzy oraz poczucie spokoju i kontroli. Wspaniała praca! Naprawisz je?
Już dziala
Dzięki :*
Nie wiem czy to celowe, ale od jakiegoś czasu strona z linku zamiast 3 wykresów podaje 4: Nowe przypadki, Nowe przypadki ostatnie 60 dni i analogicznie dla nowych zgonów