Historia Lodu i Ognia: Inwazja Andalów (część 4 – Dorne, Zachód i Reach)

W poprzednim odcinku Historii Lodu i Ognia podsumowaliśmy działania wojenne na Północy i w Krainach Burzy. Andalowie po raz pierwszy napotkali opór, jakiego nie byli w stanie przełamać. Musieli zrezygnować z planu podboju jednej krainy i przysiąc wierność królowi drugiej. Nie znaczy to jednak, że wojny dobiegły końca. Westeros miało być świadkiem jeszcze jednej, ostatniej już, i mniej spektakularnej fali andalskiej migracji.

Dorne

Dorne z punktu widzenia Andalów nie było szczególnie łakomym kąskiem. Krainę zamieszkiwali twardzi ludzie, a ziemi nadającej się do uprawy roli było tu jeszcze mniej niż na mroźnej Północy. Nic więc dziwnego, że migracja Andalów na dalekie południe Westeros była cokolwiek rachityczna, rozłożona w czasie i ograniczona do przedstawicieli kilku rodów. Paradoksalnie jednak mała skala migracji przysłużyła się Andalom. Dornijczycy nigdy nie czuli się na tyle zagrożeni, by zjednoczyć się przeciw przybyszom. Lądowanie pojedynczych okrętów z Essos było lokalnym problemem poszczególnych drobnych królów.

W niektórych wypadkach Andalowie byli zresztą zupełnie ignorowani, bo za cel migracji obrali sobie tereny niezamieszkałe (często ubogie w wodę). Tak uczynili Ullerowie, Qorgyle’owie i Vaithowie, którzy nie zdobywali cudzych siedzib, ale budowali nowe. Inne rody, jak Allyrionowie, Jordayne’owie i Santagerowie rywalizowały z Pierwszymi Ludźmi, ustanawiając swoje królestwa. Setki lat później dwa pierwsze spośród tych rodów miały zaliczać się do największych potęg Dorne.

Hellholt, siedziba andalskiego rodu Ullerów.

Był jeszcze jeden, siódmy andalski ród, który w historii Dorne miał odegrać kolosalną rolę – Martellowie. Morgan Martell zdobył spory fragment wschodniego wybrzeża, ale jego potomkowie aż do momentu przybycia Rhoynarów unikali rywalizacji o zwierzchność nad całym Dorne.

Morgan Martell, andalski poszukiwacz przygód, wylądował ze swymi kuzynami na ziemiach należących do słabych rodów Wade’ów i Shellów, pokonał ich w bitwie, zagarnął wioski, spalił zamki i podporządkował sobie obszar kamienistego wybrzeża, długi na sto pięćdziesiąt mil i szeroki na trzydzieści.
—Świat Lodu i Ognia—

Mimo ograniczonej skali migracji, Andalowie w istotny sposób wpłynęli na kulturę półwyspu. Przez liczne stulecia przybysze płodzili dzieci i mieszali swoją krew z krwią Pierwszych Ludzi, a później także z krwią Rhoynarów. We współczesnym Dorne często mówi się o trzech “typach” Dornijczyków. Są więc Dornijczycy kamienni – o jasnej cerze, mieszkający w pobliżu granicy z Reach i Krainami Burzy. Są Dornijczycy piaskowi, charakteryzujący się brązową cerą, zamieszkujący pustynne i półpustynne rejony w centrum Dorne. Są wreszcie Dornijczycy morscy (albo “słoni”, jak mówi się o nich w anglojęzycznym oryginale), o cerze oliwkowej, mieszkający na wybrzeżu. Wbrew pozorom w żyłach wszystkich tych grup płynie krew Pierwszych Ludzi, Andalów i Rhoynarów. Owszem, w różnych proporcjach, czasem z domieszką krwi jeszcze innych nacji, ale wszyscy oni są potomkami Andalów. Paradoksalnie najciemniejszą skórę mają współcześni Ullerowie i Qorgyle’owie – a więc w prostej linii spadkobiercy pierwszych Andalów, którzy trafili do Dorne. Warto wszakże odnotować, że andalskie obyczaje najmocniej zakorzeniły się wśród Dornijczyków kamiennych. Niektórzy z nich nie uznają rhoynarskich zasad kognatycznego dziedziczenia, i tak jak Andalowie preferują potomków męskich.

Krainy Zachodu

Kiedy Andalowie przybyli do Krain Zachodu? To jedno z pytań, na które niestety nie ma jasnej odpowiedzi. Możemy tylko spekulować. W poprzednim odcinku ustaliliśmy, że od rozpoczęcia podboju Doliny, do zakończenia walk w Krainach Burzy, minęło co najmniej 180 lat. Inwazja na Zachód nastąpić miała znacznie później. Jeśli Andalowie, którzy wdarli się na ziemie Lannisterów rzeczywiście pochodzili z Essos (a nie byli wojownikami urodzonymi już w Westeros), to mamy do czynienia z osobną falą migracji. Ale bez względu na to skąd pochodzili najeźdźcy, pewne jest jedno. Musieli pojawić się przynajmniej sto lat po zdobyciu Dorzecza.

Andalowie późno dotarli do Krain Zachodu, na długo po tym, jak zdobyli Dolinę i obalili królestwa Pierwszych Ludzi w Dorzeczu.
—Świat Lodu i Ognia—

Zaatakowali od strony lądu – na zachodnie wybrzeże Westeros nie mogli dotrzeć ze względu na strzegące południowego-zachodu kontynentu floty z Reach. Tym razem podbój zaczął się równie niefortunnie jak w Krainach Burzy, bo od serii porażek.

Pierwszy andalski wódz, który poprowadził armię między wzgórza, zginął z ręki króla Tybolta Lannistera (zwanego Piorunem). Drugi i trzeci atak zakończyły się podobnie…
—Świat Lodu i Ognia—

Widząc wszakże, iż zwycięstwa militarne nie powstrzymują nawałnicy, kolejni królowie – Tyrion III i Gerold II – zaproponowali Andalom sojusz militarny, w zamian za prawo osiedlenia się w ich domenie. Jak wiemy z historii Doliny i Dorzecza, sojusze takie mogły się skończyć bardzo niefortunnie, ale sytuacja Lannisterów była bardziej podobna do tej, w jakiej byli Durrandonowie. Tyrion III nie kontrolował wprawdzie całego Zachodu, ale był znacznie silniejszy i bogatszy od swoich sąsiadów. Ponadto, proponując kolejnym andalskim wodzom przymierze, brał w opiekę ich dzieci. Posiadając zakładników mógł mieć pewność, że nie zostanie rozegrany przez przybyszów. Przeciwnie, to Tyrion III i jego syn Gerold II kierowali ostrzem andalskiego miecza, podporządkowując sobie Krainy Zachodu.

Casterly Rock.

A sami Andalowie – tak jak we wszystkich częściach Westeros do których zawitali – mnożyli się na potęgę. Wkrótce każdy ważniejszy ród Zachodu – bez względu na to, czy wywodził się z Westeros czy Essos – był w przeważającej części andalski.

Tak oto Lannisterowie uczynili z wrogów lojalnych przyjaciół, aczkolwiek sami również zawierali związki małżeńskie z Andalami i z biegiem czasu andalska krew zdobyła w ich żyłach przewagę nad krwią Pierwszych Ludzi.
—Świat Lodu i Ognia—

Reach

Okoliczności w jakich Andalowie przybyli do Reach są nieco kuriozalne. Królowie z dynastii Gardenerów władający z Wysogrodu, bacznie śledzili sytuację w pozostałych krainach Westeros. Kiedy po zdobyciu Dorzecza intencje Andalów oraz skala ich inwazji stały się oczywiste, Gardenerowie zaczęli podejmować przedsięwzięcia mające na celu zatrzymanie nawałnicy. Wysiłki te ciągnęły się przez wiele pokoleń. Król Gwayne IV aktywnie poszukiwał Dzieci Lasu i zielonych jasnowidzów. Król Mern II rozbudował sieć fortyfikacji, a swą stolicę otoczył potężnym murem kurtynowym. Jego następca, Mern III… zasłużył na swój przydomek – Szalony.

Mern III (Szalony) obsypał złotem i zaszczytami leśną wiedźmę, zapewniającą, że potrafi przywołać armie umarłych, które zmuszą Andalów do odwrotu.
—Świat Lodu i Ognia—

Równolegle pracowano nad rozbudową floty oraz wzmocnieniem obrony najbardziej narażonego na atak Starego Miasta.

Tyle tylko, że mijały kolejne dekady… a Andalowie nie nadchodzili. W Dorzeczu przybysze rozbili swe ziemie na dziesiątki małych państewek, niezdolnych do dalszej ekspansji, z kolei w Krainach Burzy i na Zachodzie Andalowie przysięgli wierność Durrandonom i Lannisterom. Trzech kolejnych królów Reach, zniecierpliwionych tym ciągnącym się już przez stulecia przygotowaniem do wojny, postanowiło przyjąć nową strategię. Sami zaprosili Andalów z pozostałych krain.

Wysogród.

Proces osiedlania przybyszy na swoich ziemiach rozpoczął Garth IX, który zbudował w Wysogrodzie pierwszy sept i uczynił septona swoim doradcą. Król Merle I kontynuował dzieło ojca i samemu przyjął Wiarę w Siedmiu. Z kolei Gwayne V został w andalskim rytuale pasowany na rycerza. Przez cały ten czas trwało sprowadzanie na służbę andalskich rzemieślników, murarzy, a w końcu rycerzy.

Jednym z tych, których spotkał podobny zaszczyt, był andalski rycerz zwany ser Alesterem Tyrellem, który władał mieczem tak biegle, że za panowania Gwayne’a V został obrońcą i zaprzysiężoną tarczą króla.
—Świat Lodu i Ognia—

W końcu zaś przyszła kolej na nadania ziemskie. Gardenerowie zachęcali swych chorążych do zawierania małżeństw z córkami andalskich wodzów, uczynili też wielu spośród andalskich rycerzy lordami. Wobec migracji bardzo entuzjastyczni byli Hightowerowie. Niewykluczone, że z powodów niezbyt chwalebnych.

“Wojny szkodzą handlowi” – rzekł lord Dorian Hightower, gdy odesłał żonę, z którą przeżył dwadzieścia lat i która była matką jego dzieci, by poślubić andalską księżniczkę.
—Świat Lodu i Ognia—

Wobec takiego entuzjazmu lorda Doriana trudno się dziwić, że to właśnie Stare Miasto stało się wkrótce głównym ośrodkiem Wiary w Westeros.

Herb rodu Gardenerów.

Nie znaczy to oczywiście, że do wojen z Andalami nie doszło. W granicach Reach pojawili się w końcu wodzowie, którzy widzieli się w roli zdobywców, nie wasali. Co więcej, niektórzy z nowych lordów wypowiedzieli posłuszeństwo Gardenerom. Ale równie wielu dotrzymało przysięgi, a z Essos nie nadciągały już setki drakkarów. Próba obalenia zwierzchności Wysogrodu została zatrzymana, natomiast Andalowie stali się częścią Reach – rosnącą i coraz ważniejszą.

Osiedlenie się Andalów w Reach zakończyło wielką migrację z Essos. Andalowie mieli jeszcze wyruszyć do walki o Żelazne Wyspy. Miało to jednak miejsce dużo później, a atakujący od wielu pokoleń nie pamiętali już Essos.

Ale o inwazji na Żelazne Wyspy oraz o konsekwencjach całej migracji porozmawiamy w następnym (ostatnim już) odcinku naszego cyklu.

 

 

-->

Kilka komentarzy do "Historia Lodu i Ognia: Inwazja Andalów (część 4 – Dorne, Zachód i Reach)"

  • 21 maja 2018 at 15:36
    Permalink

    Znowu o Andalach? Dajcie wreszcie coś nowego.

    Reply
    • 21 maja 2018 at 17:13
      Permalink

      Przeca to już kuniec. W następny poniedziałek będzie szalona teoria.

      Mam nadzieję.

      Reply
      • DaeL
        21 maja 2018 at 19:43
        Permalink

        Tak jest. Podsumowanie wrzucę w czwartek, obok Wieści z Cytadeli. A w następny poniedziałek Szalona Teoria.

        Reply
        • 21 maja 2018 at 21:46
          Permalink

          czyzby teoria o szalonej myszy?

          Reply
          • 21 maja 2018 at 21:56
            Permalink

            Mogło by być bo w ogóle nie mogę rozgryzc tego człowieczka

            Reply
  • 21 maja 2018 at 17:41
    Permalink

    Szkoda że Martin bardziej nie urozmaicił tych języków. Północ powinna mówić własnym językiem.

    Reply
    • DaeL
      21 maja 2018 at 19:46
      Permalink

      Pełna zgoda. Pierwsi Ludzie i Andalowie powinni albo używać innego języka, albo przynajmniej innych dialektów tego samego języka. Nawet zakładając, że podejmowano jakieś próby ujednolicenia języka, to różnice regionalne winny być dostrzegalne, zwłaszcza pomiędzy nisko urodzonymi.

      Reply
      • 21 maja 2018 at 21:55
        Permalink

        Pierwsi ludzie mieli swój stary język. Niektórzy za murem nim mówią. Szkoda że na północy go zapomnieli. Powinni pamiętać skoro Andale tam nie zamieszkali

        Reply
        • 23 maja 2018 at 13:16
          Permalink

          Dlatego trochę się to nie układa. Jedna z nielicznych wad świata stworzonego przez GRRM-a. Tolkien, czy nawet Sapkowski, biją go pod tym kątem na głowę.

          Reply
  • 21 maja 2018 at 18:40
    Permalink

    troche naciagane sa te migracje, a najbardziej w reach. czekali na wojne, nie mogli sie doczekac to ich zaprosili do siebie? lul

    Reply
    • 21 maja 2018 at 19:55
      Permalink

      Spójrz na teraźniejszą Europe i nagle ta migracja staję się mniej naciągana 🙂

      Reply
      • 21 maja 2018 at 21:48
        Permalink

        troche to jednak inaczej wyglada w ksiazce

        Reply
  • 21 maja 2018 at 21:48
    Permalink

    Czyli w zasadzie prawdziwy podbój miał miejsce tylko w Dolinie i Dorzeczu.

    Reply
  • 22 maja 2018 at 00:16
    Permalink

    Z językiem Westeros to GRRM poszedł na łatwiznę. Wszyscy się dogadują bez problemu. Zakładając, że jest on połączeniem języków Pierwszych Ludzi i Andalów to przez 4000 lat powinno powstać siedem odmian tego języka. W feudalnym społeczeństwie mało ludzi podróżuje poza granice państwa, a większość z nich to kupcy i szlachta. Powoduje to izolację regionów i powstawaniu różnych gwar i dialektów. Chyba, że Targaryenie przez niecałe 300 lat ujednolicili język w Westeros.

    Reply
    • 22 maja 2018 at 10:45
      Permalink

      W wielu sprawach Martin poszedł na łatwiznę. Pierwszy przykład z brzegu to lordowski tytuł dla każdego, kto choć trochę wyrasta ponad zwykłych rycerzy. Wysocy lordowie, pomniejsi lordowie. Brakuje tylko chudych, grubych, krótkich i długich. Chociaż ciekawe, czy Wyman Manderly podchodzi pod wysokiego lorda, czy do wysokich zaliczają się tylko seniorzy poszczególnych regionów? Wtedy jednego grubego byśmy mieli 😛

      Reply
      • 23 maja 2018 at 16:32
        Permalink

        Czemu na łatwiznę? W Polsce odpowiednikiem lorda czyli słowem pan tytułowali się wszyscy szlachcice. Nawet ci pracujący w polu. Ba dzisiaj tym słowem w Polsce tytułują się wszyscy nawzajem! Dlaczego więc miało by to być pójście na łatwiznę?

        Reply
        • 24 maja 2018 at 07:38
          Permalink

          Lord odnosi się do arystokracji, a zwykły szaraczek z RON do arystokracji nawet nie mógł aspirować.

          Reply
          • DaeL
            24 maja 2018 at 12:35
            Permalink

            OK, ale technicznie rzecz biorąc każdy osadzony na własnej ziemi szlachcic miał prawa polityczne takie, jakie przysługiwały na zachodzie baronom. Był bezpośrednim wasalem Korony, wybierał monarchę, posiadał nietykalność cielesną, przysługiwał mu sąd parów, mógł sprawować wszystkie urzędy i zasiadać w Senacie, etc…
            Trudno nie przyznać racji panu Zagłobie, gdy korespondował z księciem elektorem:

            “I nie bez chełpliwości wspomniał o listach wysłanych do króla wygnanego, do Chowańskiego i do elektora.
            — Po moim liście musi się jegomość elektor jasno opowiedzieć za nami albo przeciw nam — rzekł z dumą.
            Ale wojewoda witebski był człek wesoły, może też i podochocił trochę, więc pogładził wąsa, uśmiechnął się złośliwie i rzekł:
            — Panie bracie, a do cesarza niemieckiego nie pisaliście?
            — Nie! — rzekł zdziwiony Zagłoba.
            — A to szkoda! — odrzekł wojewoda — rozmawiałby równy z równym.
            Pułkownicy wybuchnęli gromkim śmiechem, lecz pan Zagłoba zaraz okazał, iż jeśli pan wojewoda chciał być kosą, to w nim trafił na kamień.
            — Jaśnie wielmożny panie! — rzekł — do elektora mogę pisać, bom i sam, jako szlachcic, elektor i nie tak to dawno jeszcze, jakom dawał głos za Janem Kazimierzem.
            — Toś waćpan dobrze wywiódł! — odpowiedział wojewoda witebski.
            — Ale z takim potentatem jak cesarz nie koresponduję — mówił dalej pan Zagłoba — żeby o mnie nie powiedział pewnego przysłowia, którem na Litwie słyszał…
            — Cóż to za przysłowie?
            — „Jakaś głowa kiepska — musi być z Witebska!” — odparł niezmieszany Zagłoba.
            Słysząc to, pułkownicy aż zlękli się, ale wojewoda witebski przechylił się w tył i wziął się w boki ze śmiechu.”

            Reply
            • 24 maja 2018 at 20:06
              Permalink

              Słowo klucz: technicznie.

              Reply
        • DaeL
          24 maja 2018 at 12:20
          Permalink

          Ale w Rzeczpospolitej to był rezultat bardzo szczególnego zbiegu okoliczności. Rycerstwu udało się zablokować dziedziczność urzędów, przez co nie wykształciły się tytuły inne niż tradycyjny tytuł książęcy dla niektórych rodów ruskich i litewskich. Średniowieczny komes przekształcił się nie w dziedzicznego hrabiego, ale w urząd starosty, itd… Ogromna część szlachty była bezpośrednimi wasalami Korony, a nie dzierżawcami ziem magnatów, więc drabina feudalna była króciutka. No i w końcu istniały pewne ograniczenia w tworzeniu ordynacji (majątków niepodzielnych, dziedziczonych przez najstarszego syna). W Westeros te szczególne okoliczności nie istnieją. Na dodatek państwo jest tak ogromne i zdecentralizowane, a drabina feudalna tak wielostopniowa, że istotnie powinniśmy mieć książąt, markizów, hrabiów, baronów, baronetów, itd…

          Reply
          • 24 maja 2018 at 12:38
            Permalink

            Sama prawda, ale ciężko mi sobie wyobrazić markiza Eddarda Starka, czy hrabiego Greatjona Umbera 😛

            Reply
    • 22 maja 2018 at 21:00
      Permalink

      Mówią powszechnym czyli mozna wnioskowac ,ze sa jakies inne jezyki oprócz powszechnego , ale jest jeden, który jako tako umie cała szlachta i kupcy a miejscowi to pewnie róznie.W star treku tez tak jest maja wspólny a dodatkowo na ziemi to sa regionalne jezyki. Maja tłumacza elektronicznego ,ale Federacja Planet mowi wspólnym.

      Reply
      • 22 maja 2018 at 22:14
        Permalink

        To źle wnioskujesz bo nawet u Dzikich, co wyraźnie widać w rozdziałach Jona Snow, powszechny jest faktycznie powszechny i tylko mniejszość potrafi porozumiewać się w Starym Języku(jako zbiorowisko wyróżniają się pod tym względem Thennowie i Olbrzymy). W innych rejonach Westeros nie pamiętam przypadku, żeby go ktoś faktycznie używał w Sadzę z premedytacją, nawet bardzo zacofane Górskie Klany Doliny. To o tyle kuriozalne, że pamiętam przykłady użycia alfabetu PL, czy to na jakiejś zbroi czy koronie, jednak nikt w tym języku na Południu się w nim nie wypowiada i może kilku maestrów zna go w miarę przyzwoicie. Niestety, w tym aspekcie GRRM na terenie Siedmiu Królestw poszedł na skróty i to widać w porównaniu z takimi Wolnymi Miastami, gdzie Valyriański w każdym mieście to inny akcent i wymowa, która potrzebuje jeszcze kilku pokoleń, żeby przekształcić się w pełnoprawny inny język.

        Reply
        • 23 maja 2018 at 16:50
          Permalink

          ale moze jest róznica akcentów i róznice regionalne, ale pomimo tych róznic ludzie daja rade sie porozumiewac w tym wspólnym jezyku, po prostu nie wchodził w szczególy z jezykiem bo nie miało to wiekszego znaczenia dla fabuły, pozatym na wyspie jakos tym angielskim, który był torche jak powszechny wszyscy sie dogadywali a te ich jezyki pierwotne walijski, kornawalijski i pare innych zaczeły wymierac, nadłuzej szkocki ,ale dzisiaj i szkocki juz jest rzadkoscia, moim zdaniem wnioskuje dobrze

          Reply
    • 31 maja 2018 at 11:07
      Permalink

      Maestrzy mogli ujednolicić, podlegają jednej, bardzo centralistycznej instytucji i odpowiadają za wychowanie kolejnych pokoleń szlachty.

      Reply
  • 23 maja 2018 at 12:39
    Permalink

    “Inne rody, jak Allyrionowie, Jordayne’owie i Santagerowie rywalizowały z Pierwszymi Ludźmi, ustanawiając swoje królestwa.”

    SantagArowie

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków