GryKsiążkiSeriale

Tajemnice uniwersum wiedźmina – Geralt jak James Bond

Wiedźmin! Trza dziewki pozamykać!

Zahaczyłem delikatnie o ten temat przy okazji bezspojlerowej recenzji „Rozdroża Kruków”, trochę więcej napisałem przy dyskusji o relacji Geralta z Triss, a teraz chcę nieco rozwinąć ten temat. Jak to jest z tą skłonnością wiedźminów (a zwłaszcza jednego) do kobiet? Rzecz jasna nie obędzie się bez porównań. Jak z tematem poradziła sobie gra, jak Netfliksowy serial i wreszcie jak sam mistrz Sapkowski poprowadził ten wątek na przestrzeni wszystkich opowieści o wiedźminie Geralcie.

Zacznę od początku. Od opowiadań i sagi, a później będę dokładał kolejne elementy.

W każdym porcie…

Już w pierwszej scenie, otwierającej historię Geralta, mamy przykład, jak działa on na kobiety. W łóżku odwiedza go kapłanka Melitele Iola.

„Przyszła do niego nad ranem.

Weszła bardzo ostrożnie, cicho, stąpając bezszelestnie, płynąc przez komnatę jak widmo, jak zjawa, a jedyny dźwięk, jaki towarzyszył jej ruchom, wydawała opończa, ocierająca się o nagą skórę. A jednak ten właśnie nikły, ledwie słyszalny szelest zbudził wiedźmina, a może tylko wyrwał z półsnu, w którym kołysał się monotonnie, jak gdyby w bezdennej toni, zawieszony pomiędzy dnem a powierzchnią spokojnego morza, pośród falujących leciutko pasemek morszczynu. Nie poruszył się, nie drgnął nawet. Dziewczyna przyfrunęła bliżej, zrzuciła opończę, powoli, z wahaniem oparła zgięte kolano o krawędź łoża. Obserwował ją spod opuszczonych rzęs, nadal nie zdradzając, że nie śpi. Dziewczyna ostrożnie wspięła się na posłanie, na niego, obejmując go udami. Wsparła na wyprężonych ramionach, musnęła mu twarz włosami, które pachniały rumiankiem. Zdecydowana i jakby zniecierpliwiona pochyliła się, dotknęła koniuszkiem piersi jego powieki, policzka, ust. Uśmiechnął się, ujmując ją za ramiona, bardzo wolnym ruchem, ostrożnie, delikatnie. Wyprostowała się, uciekając jego palcom, promieniująca, podświetlona, zatarta swym blaskiem w mglistej jasności świtu. Poruszył się, ale stanowczym naciskiem obu dłoni zabroniła mu zmiany pozycji, lekkimi, ale zdecydowanymi ruchami bioder domagała się odpowiedzi. Odpowiedział. Nie cofnęła się już przed jego dłońmi, odrzuciła głowę w tył, potrząsnęła włosami. Jej skóra była chłodna i zadziwiająco gładka. Oczy, które zobaczył, gdy zbliżyła twarz do jego twarzy, były wielkie i ciemne, jak oczy rusałki. Kołysany utonął w rumiankowym morzu, które wzburzyło się i zaszumiało, zatraciwszy spokój.”

Głos Rozsądku

Tak więc od samego początku widzimy, że seksualność zapewne będzie w jakiś sposób ważnym elementem budowania postaci Geralta. Właściwie to jedna z jego cech charakterystycznych. Wiedźmin poza mistrzem miecza jest także magnesem na kobiety, w jego obecności większość z nich traci zmysły. Nie ma w nich oporu, a wiedźmin prawie nigdy nie odmawia. Jak wtedy kiedy przychodzi do niego Renfri.

„Ten cholerny dach jest stromy. Wolałabym wyjść o świcie. Po ciemku mogę spaść i potłuc się. Jestem księżniczką, mam delikatne ciało, wyczuwam ziarnko grochu przez siennik. O ile nie jest porządnie wypchany słomą, rzecz jasna. Co ty na to?

Renfri – Geralt uśmiechnął się mimo woli. – Czy to, co mówisz, przystoi księżniczce?

Co ty, psiakrew, możesz wiedzieć o księżniczkach? Ja byłam księżniczką i wiem, że cała przyjemność bycia takową to możność robienia, co się chce. Mam ci powiedzieć wprost, czego mi się chce, czy sam się domyślisz?

Geralt, wciąż uśmiechnięty, nie odpowiedział.

Nie chcę nawet dopuścić do siebie myśli, że ci się nie podobam – skrzywiła się dziewczyna. – Wolę założyć, że masz stracha, by nie spotkał cię los wolnego kmiecia. Ech, białowłosy. Nie mam przy sobie niczego ostrego. Zresztą sprawdź sam.

Położyła mu nogi na kolanach. Ściągnij mi buty. Cholewa to najlepsze miejsce do ukrycia noża.

Bosa, wstała, szarpnęła klamrę pasa.”

Mniejsze Zło

W „Ostatnim Życzeniu”, zamykającym opowiadaniu pierwszego zbioru, Geralt spotyka wreszcie miłość swojego życia. Yennefer, z którą zaczyna wiązać go coś innego niż z wszystkimi poprzednimi kobietami. Jednak czy uczucie do Yennefer oznacza, że Geralt rezygnuje z „bycia sobą”? Nic bardziej mylnego.

Drobne miłostki

Relacja Geralta i Yennefer jest trudna, a nawet bardzo trudna. Widźmin często kłóci się z czarodziejką. Kilkukrotnie rozstają się i na powrót schodzą. Jednak w czasie między kolejnymi rozłąkami Geralt nie zamierza być święty i dochowywać miłości swojego życia wyimaginowanej wierności. Nie stroni od zabawy i nie odmawia, kiedy go ktoś do zabawy zaprasza.

Załatwiłem ci tu nocleg, Geralcie. Nie ma sensu, żebyś włóczył się po nocy. Jeszcze się zabawimy. Wasze zdrowie, dziewczyny!

Vessekheal – powiedziała Vea, salutując mu kubkiem.

Tea mrugnęła i przeciągnęła się, przy czym atrakcyjny biust, wbrew oczekiwaniom Geralta, nie rozsadził przodu jej koszuli.

Zabawimy się – Trzy Kawki przechylił się przez stół i klepnął Teę w tyłek. – Zabawimy się, wiedźminie. Hej, gospodarzu! Sam tu!

Oberżysta podbiegł żywo, wycierając ręce w fartuch.

Balia znajdzie się u ciebie? Taka do prania, solidna i duża?

Jak duża, panie?

Na cztery osoby.

Na… cztery… – Karczmarz otworzył usta.

Na cztery – potwierdził Trzy Kawki, dobywając z kieszeni wypchany trzos.

Znajdzie się – oberżysta oblizał wargi.

Świetnie – zaśmiał się Borch. – Każ ją zanieść na górę, do mojej izby i napełnić gorącą wodą. Duchem, kochasiu. I piwa też każ tam zanieść, ze trzy dzbanki.

Zerrikanki zachichotały i równocześnie mrugnęły.

Którą wolisz? – spytał Trzy Kawki. – Hę? Geralt?

Wiedźmin podrapał się w potylicę.

Wiem, że trudno wybrać – powiedział Trzy Kawki ze zrozumieniem. – Sam czasami mam kłopoty. Dobra, zastanowimy się w balii. Hej, dziewczęta! Pomóżcie mi wejść na schody!”

Granica możliwości

I choć Geralt nie może zapomnieć o Yennefer, to jednak nie przeszkadza mu to nawiązywać innych relacji z kobietami, także poważniejszych, niż ta z Zerrikankami. Z początku jednak jeszcze się wzbrania. W kontakcie z Essi Devan zwanej Oczkiem widać wewnętrzne rozdarcie Geralta.

Zbliżył się, oparł o poręcz tuż obok niej. Czuł bijące od niej ciepło, lekki zapach werbeny. Lubił zapach werbeny, chociaż zapach werbeny nie był zapachem bzu i agrestu”

Trochę poświęcenia

Ja też ledwie cię znam – wybuchnęła, przerywając mu. – I co z tego? Kocham Cię. Nic na to nie mogę poradzić. Nic.

Essi!

Tak. Kocham cię, Geralt. Jest mi wszystko jedno, co pomyślisz. Kocham cię od momentu, w którym cię zobaczyłam, tam, na zaręczynowym przyjęciu…

(…)

Trochę poświęcenia, pomyślał, tylko trochę poświęcenia. To ją przecież uspokoi, uścisk, pocałunek, spokojne pieszczoty… Ona nie chce więcej. A nawet, gdyby chciała, to co? Trochę poświęcenia, bardzo mało poświęcenia, przecież jest piękna i warta… Gdyby chciała więcej… To ją uspokoi. Cichy, spokojny, delikatny akt miłosny. A ja… Mnie przecież jest wszystko jedno, bo Essi pachnie werbeną, nie bzem i agrestem, nie ma chłodnej, elektryzującej skóry, włosy Essi nie są czarnym tornadem lśniących loków, oczy Essi są piękne, miękkie, ciepłe i modre, nie płoną zimnym, beznamiętnym, głębokim fioletem. Essi uśnie potem, odwróci głowę, otworzy lekko usta, Essi nie uśmiechnie się z tryumfem. Bo Essi… Essi nie jest Yennefer. I dlatego nie mogę. Nie mogę zdobyć się na te trochę poświęcenia.

Proszę cię, Essi, nie płacz.

Nie będę – odsunęła się od niego bardzo powoli. – Nie będę. Rozumiem. Nie może być inaczej.

Milczeli, siedząc obok siebie na wypchanym grochowinami sienniku. Zbliżał się wieczór.”

Trochę poświęcenia

A jednak siła przyzwyczajenia i charakter Geralta biorą górę nad powściągliwością. Chwilę później już się nie hamuje. Już nie ma przed oczami tylko obrazu Yennefer.

Czasem słońce, czasem deszcz

Przeskoczę na chwilę do „Sezonu Burz”, gdyż chronologicznie znajduje się on gdzieś między kolejnymi opowiadaniami. W tej książce Sapkowski znów pokazał oblicze Geralta uwodziciela, wiedźmina nie stroniącego od kobiet. Jeszcze raz podkreślę, że nie jest to jego najważniejsza cecha, ale jest dla Geralta charakterystyczna. Bez niej nie byłby tym, kim jest.

Tak więc w Kerack Geralt nawiązuje swój kolejny dość poważny romans. Jak to przeważnie bywa u białowłosego wiedźmina, wszystko potoczyło się bardzo szybko.

Lytta Neyd, zwana Koral. Przydomek wziął się od koloru pomadki do ust, jakiej używała. Lytta oplotkowała go kiedyś przed królem Belohunem, i to tak, że poszedł na tydzień do lochu. Gdy wypuszczono go, poszedł do niej zapytać o powody. Nie wiedząc kiedy, wylądował w jej łóżku i tam spędził drugi tydzień.”

Sezon Burz

Jednak, w życiu Geralta pojawia się także inna kobieta. Uczennica Lytty niejaka Mozaik. Pojawia się i… Geralt nie może się powstrzymać.

Może – Koral uśmiechnęła się lekko – przestały go interesować kobiety w wieku podeszłym? Niezależnie od ich aktualnej prezencji? Może woli te prawdziwie młode? Mozaik! Pozwól tu do nas. Tylko popatrz, Yennefer. Kwitnąca młodość. I do niedawna niewinność.

Ona? – żachnęła się Yennefer. – On z nią? Z twoją uczennicą?

No, Mozaik. Prosimy. Opowiedz nam o twej miłosnej przygodzie. Ciekaweśmy posłuchać. Uwielbiamy romanse. Opowieści o nieszczęśliwych miłościach. Im nieszczęśliwszych, tym lepiej.

Pani Lytto… – Dziewczyna, miast się zaczerwienić, zbladła jak trup. – Proszę… Już mnie przecież za to ukarałaś… Ile razy można karać za to samo przewinienie? Nie każ mi…

Opowiadaj!”

Sezon Burz

Dwa romanse to jednak trochę mało jak na Geralta. Kiedy więc nadarza się kolejna okazja, z niej także nie waha się skorzystać. Czarodziejka Tiziana Frevi trafia do Geralta na polecenie Yennefer. Wiedźmin plus czarodziejka. To nie mogło skończyć się inaczej.

Geralt nie poszedł do izdebki, którą zajmowali wraz z poetą. Miast tego cichutko zapukał do drzwi Tiziany Frevi. Otworzyła natychmiast. – Czekałam – mruknęła, wciągając go do środka. – Wiedziałam, że przyjdziesz. A gdybyś nie przyszedł, poszłabym cię szukać.”

Sezon Burz

Schemat na ogół jest ten sam. Zarówno Geraltowi jak i jego partnerkom niewiele potrzeba, by doszło do zbliżenia. Tak jest w przypadku jednego z najgłośniejszych romansów wiedźmina (po części za sprawą gier). Młoda medyczka miała tylko dostarczyć Geraltowi wiadomość. A skończyło się tsk:

„W izdebce za okienkiem paliła się oliwna lampka. Stojąc niepewnie na rynnie. Jaskier zastukał w ołowiane ramki. Okno nie było zamknięte, ustąpiło przy lekkim pchnięciu.

Geralt! Hej, Geralt!

Jaskier? Zaczekaj… Nie wchodź, proszę…

Jak to, nie wchodź? Co to znaczy, nie wchodź? — poeta pchnął okno. — Nie jesteś sam, czy co? Czy może chędożysz akuratnie?

Nie doczekawszy się odpowiedzi i nie czekając na nią, wgramolił się na parapet, strącając leżące na nim jabłka i cebule.

Geralt… — sapnął i natychmiast umilkł. A potem zaklął półgłosem, patrząc na jasnozielony strój medyczki leżący na podłodze. Otworzył usta ze zdumienia i zaklął jeszcze raz. Wszystkiego mógł się spodziewać. Ale tego nie. — Shani… — pokręcił głową. — A niech mnie…

Bez komentarzy, bardzo proszę — wiedźmin usiadł na łóżku. A Shani zakryła się, podciągając prześcieradło aż po zadarty nos. —

No, wejdźże — Geralt sięgnął po spodnie. — Skoro włazisz oknem, to musi to być ważna sprawa. Bo jeśli to nie jest ważna sprawa, to zaraz cię tym oknem wyrzucę.

Jaskier zlazł z parapetu, strącając resztę cebul. Usiadł, przysunąwszy sobie nogą zydel. Wiedźmin podniósł z podłogi odzież Shani i własną. Minę miał nietęgą. Ubierał się w milczeniu. Medyczka, kryjąc się za jego plecami, mocowała się z koszulą. Poeta obserwował ją bezczelnie, w myśli szukając porównań i rymów do złotawego w świetle kaganka koloru jej skóry i kształtu malutkich piersi.”

Krew Elfów

Ostatnim opisanym romansem Geralta jest ten z Fringillą Vigo w Tussaint. Dzieje się on na długo po tym, jak Geralt dochodzi wreszcie do ładu z Yennefer. Kiedy wydaje się, że oboje pogodzili się z tym, że są dla siebie stworzeni i decydują się na założenie czegoś w rodzaju „rodziny” razem z Ciri.

Romans z Fringillą zaczyna się rzecz jasna niewinnie:

Geralt wziął Fringillę na ręce, a ona dość ochoczo objęła go za szyję. Pachniała nieuchwytnie ambrą i różami. I kobiecością. Była ciepła, a ciepło to przenikało jak grot. Była miękka, a miękkość ta parzyła i drażniła palce.”

Pani Jeziora

Jednak później Geralt zapamiętuje się w tym „związku”:

Jeśli nawet w dzień zachowywał pozory skrytości, wyniosłości i dumy — podjęła Fringilla — to nocami był całkowicie w mojej mocy. Mówił mi wszystko. Składał hołdy mojej kobiecości, jak na jego wiek, nader hojne, przyznać trzeba. A potem zasypiał w moich ramionach, z ustami na mojej piersi.”

Pani Jeziora

Wszystkie te relacje dowodzą tego, że Geralt mimo swojego poddańczego zachowania wobec Yennefer, nie wyzbył się przy niej wszystkiego, co czyniło go niezależnym. Zabrzmi to brutalnie, ale czarodziejka mimo starań nie zdołała całkowicie go usidlić. Choć ją kochał, to pozostał wolny. W normalnych warunkach byłoby to coś, co należałoby potępić, jednak tutaj przy niezwykle toksycznej relacji Geralta i Yennefer, przy relacji, która niszczyła ich oboje, można mieć dla wiedźmina odrobinę większą wyrozumiałość. Geralt jest postacią skomplikowaną, nieoczywistą i niejednoznaczną. Cała jego osoba, jego charakter, składa się z takich właśnie małych rzeczy, jak jego relację z poszczególnymi kobietami.

Młodzik Geralt

A teraz na krótką chwilę wrócę do „Rozdroża Kruków”, więc ostrzegam tych, którzy jeszcze nie czytali przed niewielkimi SPOILERAMI!!! W recenzji napisałem, że Geralt zachowuje się tam nie do końca jak on z wcześniejszych dzieł. Nie jest to żaden zarzut. Ot, wiedźmin jest jeszcze młody, dopiero zdobywa doświadczenie (tak w walce, jak i w podbojach miłosnych). I choć przejawy późniejszej śmiałości pojawiają się w kilku scenach w domu rozpusty, to jednak fan sagi mógł czuć lekkie zdziwienie, kiedy takie oto sceny nie kończyły się absolutnie niczym:

„Mam dziwne uczucie. – odezwał się Geralt – albo raczej przeczucie, Że nie mówisz mi wszystkiego.

Tak naprawdę Geralt nie miał ani uczucia, ani przeczucia, a w zachowaniu i mowie komendantki nie było niczego, ale to absolutnie niczego, co mogło faktycznie wskazywać na niepełną szczerość. Po prostu strzelił na chybił trafił.

Równie dobrze mógł nie trafić. Bo Elena Fiachra de Mersault w ogóle się nie przejęła.

Nie zwykłam – spojrzała mu w oczy nad płomieniem świecy – wyznawać wszystkiego na pierwszej randce. A teraz idź już stąd. Wyruszamy o wschodzie słońca, trzeba się wyspać.”

Rozdroże Kruków

Nieswojo czułem się także, kiedy spotkanie Geralta z czarodziejką Vrai Natteravn nie zakończyo się finałem, do którego Geralt przyzwyczaił czytelników. Nie było to żadne rozczarowanie, ale zwyczajnie coś nowego, nieoczekiwanego, delikatnie konfundującego.

Nie wiem, czy wynika to z faktu, iż Andrzej Sapkowski często musiał mierzyć się z krytyką, jakoby jego książki były skierowane przeciwko kobietom, a świat przez niego wykreowany jest wręcz antyfeministyczny. Spotkałem się w Internecie z całym mrowiem takich uwag. Podejrzewam jednak, że żadna z osób piszących takie rzeczy nie przeczytała ani jednej książki z serii. Są one bowiem bardzo feministyczne, bardziej niż niektórzy chcieliby przyznać (o tym też chciałbym napisać, jeśli się uda). Niemniej wydaje się, że w „Rozdrożu Kruków” pan Andrzej mógł się hamować, żeby niepotrzebnie nie podburzać ludzi w Internecie. Zwłaszcza mając na uwadze aktualne przewrażliwienie na punkcie tego typu tematów.

Co na to Redzi?

Moim zdaniem wiedźmińskie gry odniosły taki duży sukces między innymi dlatego, że potrafiły zrozumieć fenomen wiedźmina i wyłuskać wszystkie niuanse, za które ludzie go pokochali. Twórcy pomyśleli, że dotrą w ten sposób także do tych, którym z książkami (ogólnie) nie po drodze. Wzięli więc pomysły mistrza Sapkowskiego i zaprezentowali je w jak najprostszej i najbardziej przystępnej formie.

Mamy więc Wiedźmina zabójcę potworów, ale także niepoprawnego zdobywcę niewieścich serc, który zawsze znajdzie chwilę na odrobinę przyjemności. Nawet jeśli przed wejściem do jaskini stoi rozwścieczony tłum, on i tak nie odmówi „kobiecie w potrzebie”.

W pierwszej części growych przygód Geralta może on mieć około dwudziestu kochanek. W kolejnych częściach nieco to stonowano, ale i tak w każdej z nich Geralt ma kilka „dorosłych” interakcji. Golizna była zresztą jednym ze sposobów na promocję pierwszej gry (słynne karty), co pokazuje, jak bardzo zmieniły się realia od tamtych niezbyt dawnych przecież czasów. Dziś to nie do pomyślenia i twórcy zapowiedzieli, że remake będzie pozbawiony takich bezeceństw.

Co na to Netflix?

I tu dochodzimy do clou całej sprawy. Mianowicie do kastracji, jakiej dokonał na Geralcie Netflix. Metaforycznej rzecz jasna, ale o tym za chwilę.

Całe niezrozumienie tematu w przypadku Netflixa sprowadza się do pokazania relacji Yennefer i Geralta jako dużo mniej skomplikowanej, niż jest w rzeczywistości. Zresztą już sam opis na to wskazuje

„Niekonwencjonalna rodzina łączy siły, aby walczyć o prawdę w niebezpiecznym świecie. W oparciu o popularną na całym świecie sagę fantasy.”

oficjalny opis serialu „The Witcher”

I tu leży pies pogrzebany. Twórcy uznali bowiem, że pokażą efekt finalny, bez powolnego dochodzenia do niego. Jak to przeważnie bywa w nowoczesnych produkcjach, nikt nie wie, co to jest ciąg przyczynowo-skutkowy. Trzeba ciągle chodzić na skróty i niczego nie pokazać, bo to wymagało by odrobiny talentu a co ważniejsze pracy.

Mamy więc Geralta, który po spotkaniu Yennefer wyrzeka się całkowicie innych kobiet. Chociaż już wcześniej twórcy starają się pokazać go jako osobnika raczej niezbyt chętnego do przelotnych znajomości. W całym serialu jego jedynymi partnerkami są: Renfri, którą przez bardzo długi czas wspomina, prostytutka w odcinku ze Strzygą i ostatnia w całym jego życiu Yennefer. Zrezygnowano z pokazania Shani, zrezygnowano z relacji z Triss, zrezygnowano z krótszych „przygód”. Obdarto Geralta z jego cechy charakterystycznej, zabrano mu odrobinę jego człowieczeństwa, a przede wszystkim pominięto wiele scen dramatycznych, pokazujących inny wymiar postaci wiedźmina. Netflixowy Geralt jest płaski jak kartka papieru.

Dodatkowo twórcy chcieli zrobić wszystko, żeby Yennefer była najatrakcyjniejszą kobietą w świecie wiedźmina. Prawie im się to udało, ale to temat na oddzielną dyskusję.

To mi się podoba 12
To mi się nie podoba 1

Related Articles

Komentarzy: 27

  1. Wiedźmin w kwestii stosunków damsko-męskich jest znakiem swoich czasów. W fantasy trochę golizny było od dawna. Tym, co go odróżnia od reszty, jest całkiem sensowne tło. To stare czarodziejki, skryte za iluzją pięknych ciał bardziej wykorzystują Geralta do zabawy, niż on je. A że w ogóle ludzie chodzą ze soba do łóżka w różnych konfiguracjach i okolicznościach? No chodzą. Ale na szczęście żyjemy w czasach, kiedy co prawda wszędzie szczuje się seksem, ale za to wszyscy udają pruderyjnych, więc w przyszłości już nas raczej nie będą narażać na takie nieobyczajne treści. Będzie grzecznie, chyba że książkę napisze jakaś wyzwolona nastolatka albo inna Sasha Grey, wtedy nie będzie.

    To mi się podoba 5
    To mi się nie podoba 0
    1. Teraz to wogole jest mniej seksu w świecie rzeczywistym niż od epok o których uczy się jeszcze na lekcjach historii

      To mi się podoba 3
      To mi się nie podoba 0
  2. Cytując klasyka:

    „ Baczyć jeno warto, coby wiedźmaka nie dotykać, bo od tego oparszywieć można. A dziewki przed nim kryć, bo wiedźmak chutliwy jest ponad wszelką miarę”.

    To mi się podoba 12
    To mi się nie podoba 0
  3. Z tym feminizmem, czy anytfeminizmen to ciekawa sprawa jest.

    Piszesz, że ludzie którzy nie przeczytali książek zarzucaja antyfeminizm, a w gruncie rzeczy cykl o wiedźminie jest bardzo feministyczny.

    Pewnyś?

    Zwróć uwagę, że kochanki Geralta to głównie silne kobiece jednostki o wyraźnych poglądach, do tego skupione na życiowych celach, głównie karierach zawodowych.
    Są też wykształcone, niezależne finansowo i obyte na świecie.
    (Shani jako studentka medycyny i ta Jola zdaje się od ślubów milczenia, też wpisują się w ten typ, tyle że są na początki drogi zawodowej)

    Jakie płyną z tego wnioski?

    Ktoś mógłby powiedzieć, ale wielkie feministki skoro tracą głowę przy kipiącym testosteronem facecie! Sapkowski obnaża pozory intelektualistek, które największą radość odnajdują w byciu bolcowanym przez Geralta.
    Co widać zwłaszcza w rozmowach na balu czerodziejow, gdzie „prostota” wiedźmina wzbudza zazdrość.

    Ktoś inny powie, hola hola przecież Geralt wzbudza pożądanie u feministek, ale one w dialogach nie ukrywają że wyraźnie oddzielaja seks miłośći, że najzwyczajniej w świecie potrafia się dobrze zabawic. Czy to aby nie istota feminizmu, ta świadomość swoich potrzeb?

    I tak od słowa do słowa, można znaleźć sporo argumentów, każda ze stron może znaleźć, ponieważ autor zostawia sporą przestrzeń interpretacyjną dla romansow Geralta.

    Zmierzam do tego, że przy rozwazaniu na temat wiedzminskich romansow, warto byłoby przyjrzeć się nieco głębiej kobietom.

    To mi się podoba 5
    To mi się nie podoba 4
  4. Imo spłyciłeś relacje z Fringillą, w której ona chciała czegoś więcej, on dla niej przedłużył pobyt w Touissant. Ale chociaż zasypiał na jej piersi to w chwilach uniesienia i przez sen to nie jej imię mówił.
    W drugą stronę zresztą wygladało to tak samo. Yen też bynajmniej celibatu nie trzymała.

    To mi się podoba 4
    To mi się nie podoba 0
  5. „Moim zdaniem wiedźmińskie gry odniosły taki duży sukces między innymi dlatego, że potrafiły zrozumieć fenomen wiedźmina”

    No to właśnie przestały rozumieć. 🙂 Bohaterką czwartej części będzie Ciri, a gra ma otwierać jakąś nową „sagę”. Jak dla mnie to uniwersum właśnie popełniło samobójstwo. Widać, że niczego nie zrozumieli z porażki Netflixa. Mam nadzieję, że napiszesz coś o tym.

    https://polter.pl/gry/Ciri-bedzie-glowna-bohaterka-w-Wiedzminie-4-w102968

    To mi się podoba 3
    To mi się nie podoba 4
    1. Któregoś dnia w przyszłym tygodniu powinien się pojawić tekst. Chciałbym we wtorek, ale zobaczymy jak wyjdzie

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 1
      1. @Crowley

        Jak dla mnie to w tym filmiku ona ma głównie problem z logicznym myśleniem. Powiedzenie ofierze żeby wracała do wioski jest wybitnie głupie, na sposób naiwny. Nie pasuje do Ciri, która mimo młodego wieku zebrała bardzo wiele doświadczeń, dużej wagi. Ciri borykająca się z PTSD byłaby znacznie wiarygodniejsza. A takim młodym naiwnym wiedźminem, który dopiero odkrywa sposób rozumowania ludzi, gdyby był/a potrzebny/a twórcom, niech sobie będzie inna osoba.

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 2
        1. Słusznie.
          W wywiadzie jeden z twórców wprost stwierdza, że Ciri będzie pełnoprawną wiedźminką po mutacji. Trochę to głupie.

          To mi się podoba 4
          To mi się nie podoba 0
          1. Ciekawe jak zamierzają to pogodzić z książkami czy choćby z zakończeniem trzeciej części? Przeszła mutacje jako osoba dorosła? Da się tak w ogóle?

            To mi się podoba 1
            To mi się nie podoba 1
              1. Np. mutacje eksternistyczne? 😉 Mam tylko nadzieję, że Ciri jako główny bohater nie oznacza, że idą w jakieś wokeistyczno-równościowe pierdoły. Moda na to mija i wszystkie gry idące w tym kierunku szorują po dnie.

                To mi się podoba 2
                To mi się nie podoba 3
                1. Też tak myślę i trzeba by było być wybitnej klasy imbecylem, żeby dać się wkręcić w tę idiotyczną i z góry przegraną wojnę ideologiczną. No ale zatrudniali jakichś zachodnich fachowców w tych dziedzinach, więc można spodziewać się wszystkiego. Nawet tego, że doktorat z wiedżmiństwa Ciri zrobiła na Collegium Tumanum. 😉

                  To mi się podoba 2
                  To mi się nie podoba 1
                2. …a w następnym kroku multiplayer wiedźmiński, ze światem w którym jest więcej wiedźminów niż ludzi, innych humanoidów, potworów itp.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
      2. Bynajmniej. 🙂 Zawsze twierdziłem, że jedynym dobrym pomysłem polskiego serialu było wprowadzenie kobiet- wiedźminów czy jak tam kto woli – wiedźminek (lub może wiedźm?). Jednak co innego takie panie w uniwersum, a co innego, gdy każe mi się grać kimś innym niż Geralt i chce przy tym tworzyć nową sagę. Nie jestem fanem tego typu gier (spędzam głównie czas przy strategiach – Paradox, Total War itp.) i w życiu bym nie sięgnął po tę serię, gdyby nie była przedłużeniem przygody z książkowym uniwersum Sapkowskiego, gdy ten ociągał się od tworzenia nowych książek. Nie interesuje mnie coś „około”. 🙂

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 2
          1. Nie, jakoś się nie złożyło. Szczerze mówiąc to do dzisiaj nie zdawałem sobie sprawy z istnienia tej gry. Widzę, że mocno przypomina gry z serii Total War. Było już kilka tych klonów Total Wara, ale nigdy po żadnego nie sięgałem. A ty grałeś? Warto spróbować?

            To mi się podoba 1
            To mi się nie podoba 0
            1. Trudno mi powiedzieć, czy warto zaczynać, bo łącznie grałem ponad tysiąc godzin 😐 Wcześniej wybierałem raczej strategie typu budowanie systemów transportowych, miast, ewentualnie „cywilizacje”, a potem miałem dłuższą przerwę.
              Zaletą na pewno jest nietypowy dla nas region świata, który dla mnie wcześniej zlewał się w jedną masę, a okazało się, jak zróżnicowane ludy go zamieszkiwały i urządzały, oraz jak wpływały na nie warunki przyrodnicze. Niektórymi ludami praktycznie „samo się gra”, a wygranie kampanii innymi jest bardzo trudne. Są duże różnice (także wizualne) między ludami koczowniczymi a rolniczymi, zaczynającymi w górach, na równinach, czy nad rzekami. Najtrudniej grało mi się ludami z Azji zachodniej blisko wybrzeża, których miejsca startowe wypadają w lesie. Bardzo ciekawe i wiele wnoszące są dodatki – dodatek z Dżyngis Chanem zaczyna się wręcz fabularnie odtworzeniem początków jego drogi i kluczowych wydarzeń, zanim rozwinie się w normalną rozgrywkę. A Trzy Królestwa zapamiętałem jako bardzo trudne.

              To mi się podoba 1
              To mi się nie podoba 0
    2. Chyba w ogóle polemizowałbym z tezą, że kiedykolwiek gry rozumiały ww fenomen. Owszem, wzięły pewną jego część i przetworzyły po swojemu, głównie zewnętrzne atrybuty, w kolejne opowieści o wiedźminie, opowiedziane w taki sposób, by każdy z graczy poczuł się trochę wiedźminem. I to z naszych osobistych odczytań, mniej lub bardziej zagłębionych, wzięło się wrażenie że gry cokolwiek zrozumiały 😉
      Z drugiej strony, szukając argumentów na rzecz tezy że „gry rozumiały”, musiałbym przyznać, że pierwsze z gier robili w dużym stopniu ludzie oczytani w książkach Sapkowskiego, z ewentualnie uzupełnieniem w postaci komiksu Polch – Parowski – Polch, naoglądani i naczytani innej klasycznej fantastyki. Nasi. Mogli rozumieć pewne rzeczy podobnie jak my i oddać to w swoim level designie i grafice. Michał Madej przykładowo, to rocznik 1975, Ganszyniec 1977, Truściński 1970.
      Od tego czasu CD Projekt Red przeszedł ileś rewolucji, ze strukturami własności włącznie. Kiedyś motywowało uczestnictwo w eksperymencie, porwaniu się z motyką na słońce. Teraz raczej oczekiwanie, że sprzedaż będzie rosła w nieskończoność 😛

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
      1. Coś w tym może być. Za wszystkim stoją przecież konkretni ludzie. Jeżeli nie zastąpi się ich takimi samymi to zmiany są nieuniknione.

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 1
  6. Tak mi się jeszcze pomyślało w nawiązaniu do tematu artykułu. Skoro w Wiedźminie 4 postanowili zrobić z Ciri prawdziwą wiedźminkę to czy odziedziczy ona także legendarną chuć wiedźminów i przed nią też trzeba będzie dziewki zamykać (czy tam chłopaki)? 😀 😀

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 2
    1. Chyba i dziewki i chłopaków. Czyli klasyczny problem osób bi. I potem nie mają kumpli ani psiapsiółek, wszyscy wolą trzymać dystans. Ale ta niedawna fala kulturowa pozornej równości woli przedstawiać magiczny obraz gdzie wszyscy akceptują wszystkich, żadne cechy wrodzone nie sprawiają nikomu problemu, a kto mówi inaczej, ten wróg 😀
      No ciekawe, ciekawe, jak to uproszczą w przypadku Ciri. Bo że uproszczą nie mam wątpliwości.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 1
      1. Pewnie jedno i drugie, żeby każdego zadowolić. Nie przeszkadza mi to, aby nie wplatali polityki.

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 1
  7. Autor artykułu nie sprawdził wszystkich faktów i przez to wyciągnął złe wnioski. Dodatkowo może własne negatywne doświadczenia (lub brak jakichkolwiek) wpłynęły na to błędne i naiwne podsumowanie relacji Geralta z Yennefer.

    „Wszystkie te relacje dowodzą tego, że Geralt mimo swojego poddańczego zachowania wobec Yennefer, nie wyzbył się przy niej wszystkiego, co czyniło go niezależnym. Zabrzmi to brutalnie, ale czarodziejka mimo starań nie zdołała całkowicie go usidlić. Choć ją kochał, to pozostał wolny. W normalnych warunkach byłoby to coś, co należałoby potępić, jednak tutaj przy niezwykle toksycznej relacji Geralta i Yennefer, przy relacji, która niszczyła ich oboje, można mieć dla wiedźmina odrobinę większą wyrozumiałość.”

    W tym podsumowaniu twierdzisz, że sypianie z ludźmi to „niezależność”, że mimo że ją kochał, to ją zdradzał, ale dobrze, bo relacja była toksyczna. Większej głupoty dawno nie czytałem.

    Po pierwsze Geralt był z Fringillą nie w momencie gdy „doszedł z Yennefer do ładu” ale wdał się w romans, bo myślał, że Yennefer współpracuje z Vilgefortzem i przekazuje czarodziejowi dane o nich. Fringille opuścił, jak tylko podsłuchał rozmowę w Toussaint i zrozumiał, że Yennefer nie miała z tym nic wspólnego. Tym samym autorze błędnie sugerujesz, że Geralt zdradzał Yennefer, gdy byli w dobrych stosunkach i że słusznie, bo związek był toksyczny. Bełkot i kompetne pomieszanie faktów. Poza tym Yennefer wdawała się tak samo w romanse, jak np. w noc świętojańską, gdy Geralt ją przyłapał idącą w krzaki z młodzikiem. Czy to znaczy, że ona „też pozostała wolna”? Że „nie dała się usidlić”? Nie, po prostu była wolna, gdy nie byli w związku. Nie ma nic złego w licznych romansach Geralta, ale dear god, zmyślanie jego zdrady i pisanie, że „dobrze chłop zrobił, że puścił tę toksyczną Yennefer bokiem”. Odarcie jego relacji z Yennefer jakiejkolwiek głębi (oboje byli wyrzutkami – Geralt sierota, Yennefer garbuska, oboje chcieli rodziny, oboje chcieli być widziani przez coś więcej niż zewnętrzna powłoka) tylko do „toksyk, poddaństwo”.

    Miałeś tak świetny nośny temat na artykuł. Mogłeś zrobić błyskotliwą analizę jak bezpłodność i immunitet na choroby (brak konsekwencji romansów) i kontrasty (jednocześnie elokwencja filozofa i magnetyzm wojownika) wypełniają męską fantazję i odpowiadają w dużej mierze za fenomen popularności tej postaci. Zamiast tego spłaszczyłeś temat błędnymi konkluzjami. A fe.

    To mi się podoba 4
    To mi się nie podoba 0
    1. Nadinterpretujesz i nie potrzebnie dopowiadasz sobie pewne nieprawdziwe kwestie. Cóż twoje prawo.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button