Seriale

Pomylone Analizy: Gra o Tron, sezon 7, odcinek 5, „Wschodnia Strażnica”

Za nami już piąty odcinek najnowszego sezonu „Gry o Tron”. I niewątpliwie był to odcinek wyjątkowy. Nie pamiętam kiedy ostatnio serial ten zafundował mi tyle śmiechu. Scenarzyście odcinka – Dave’owi Hillowi – należą się pod tym względem brawa. Trochę gorzej było z tymi irytującymi głupotkami i nielogicznościami, które trawią serial od dłuższego czasu. Ale to akurat nie tyle wina pojedynczego scenarzysty, co showrunnerów i ich pomysłu na ten sezon.

No dobrze, ale nim przejdziemy do opisu odcinka, wspomnijmy o przedsezonowych przewidywaniach:

  • Sam opuszcza Stare Miasto razem z Goździk i jej synem.
  • Jorah dociera na Smoczą Skałę. Jorah na początku traktuje Jona dość chłodno, ale po pewnym czasie się dogadują. Jon chce oddać Długi Pazur młodszemu Mormontowi, ale ten go nie przyjmuje.
  • Jon otrzymuje kruka z informacją, że Arya i Bran są w Winterfell.
  • Arya trenuje walkę z Brienne.
  • Littlefinger próbuje podburzyć Aryę przeciw Sansie, używając do tego starego listu Sansy do Robba.
  • Jaime, Bronn, Tyrion i Davos spotykają się w tajemnicy przed Cersei. Davos odnajduje Gendry’ego, który nadal trudni się kowalstwem i płatnerstwem w Królewskiej Przystani. Tyrion, Davos i Gendry muszą uciekać z miasta.

Trening z Brienne miał miejsce w poprzednim odcinku. A Jon jeszcze Mormontowi nie zaoferował Długiego Pazura. Ale poza tym – wszystko się zgadza.

Sprawdziły się też spoilery, które mylnie przypisałem do poprzedniego odcinka:

  • Po powrocie z bitwy, Drogon pozwala się pogłaskać Jonowi.
  • Dany jest mocno wkurzona i urządza ogniska w stylu lady Melisandre. Drogon przypieka Randyla i Dickona Tarlych, którzy przeszli na stronę Lannisterów. Tyrion zaczyna podejrzewać, że Daenerys wariuje.
  • Smętny Jon wpada na “genialny” plan schwytania żywego upiora i wykorzystania go do zjednoczenia wszystkich sił w Westeros do walki z Białymi Wędrowcami.
  • W Cytadeli Goździk czyta listy od jakiegoś Targaryena, którego imię jak zwykle przekręca… Raggar?

Jak również to, co przypisałem do odcinka następnego:

  • Daenerys rozpaczliwie próbuje się pozbyć Jorah Mormonta, więc wysyła go wraz ze Smętnym Jonem i Gendrym na polowanie na wskrzeszone przez Białych Wędrowców istoty.
  • We Wschodniej Strażnicy Smętny Jon, Gendry i Jorah łączą siły z resztą Drużyny A: Dondarrionem, Thorosem z Myr, Ogarem i Tormundem.

Gdy się nad tym zastanowić, to wygląda na to, że w odcinku piątym naprawdę wiele się działo. A co było najważniejsze?

To była wyjątkowo lekka zbroja płytowa.
Gdzieś w Krainach Korony

Czy tylko ja zakończyłem oglądanie poprzedniego odcinka śpiewając na pełen głos „Let de Skajfooooool”? Tego nie wiem. Ale jestem pewien, że nie tylko ja zdawałem sobie sprawę z tego, że Jaimego nie da się tak łatwo utopić. Nawet kiedy ma na sobie zbroję płytową.

Spędziwszy kilka godzin pod powierzchnią wody, Jaime i Bronn w końcu doczłapują do brzegu i oddają się krótkiej wymianie zdań na temat sposobu zakończenia wojny (Jaime miał rację, sprzątnięcie Daenerys to sprawa priorytetowa) i tego co motywuje Bronna.

Odrobinę dalej Daenerys wygłasza swoją tradycyjną opowiastkę na temat łamania kół, i tego typu spraw. Tym razem argumenty padają jednak na nieco mniej podatny grunt. Niektórzy widzą chyba w słowach „Nie jestem morderczynią, lepiej uwierzcie bo jak nie to flaki powyrywam” pewną sprzeczność.

Lord Randyll Tarly i jego syn Dickon zachowują się z godnością, więc Dany postanawia wskrzesić rodzinne tradycje. Pada przy okazji jakiś dziwny argument na temat niemożności zesłania na Mur przez nieuznawanego monarchę… Kupy się to raczej nie trzyma, czego najlepszym przykładem jest ser Alliser Thorne, który do końca walczył po stronie Targaryenów, a po wojnie trafił na Mur. Ale to nieistotne.

Grillowanie Tarlych tylko utwierdziło Tyriona w przekonaniu, że coś z Dany jest nie tak.
Myślę, że ta krótka scena unaoczniła mi jak ciekawe mogą być konflikty lojalności w „Wichrach zimy”. Wyobraźcie sobie, że w miejscu szalonej Cersei mamy Aegona. I że spór toczy się o to, którego z Targaryenów powinni poprzeć mieszkańcy Westeros. Mądrego i dobrego księcia, czy szaloną smoczą królową, przybyłą na czele Dothraków i Nieskalanych.

Królewska Przystań

W Królewskiej Przystani rodzeństwo/kochankowie widzą się tuż po powrocie mocno zmaltretowanego Jaimego, a jednak dla Cersei najważniejszym tematem jest skala strat w jej armii. Jaime próbuje przedłożyć bliżej nieokreślony plan pertraktacji, który Cersei zbywa, twierdząc, że z Żelaznym Bankiem będą mogli pozyskać dodatkową armię (mowa oczywiście o wspomnianej Złotej Kompanii). Jaime wyolbrzymia nieco zasługi Dothraków (naprawdę większą część pracy odwalił Drogon). Poruszony zostaje też temat niewinności Tyriona. Mimo początkowych oporów, Cersei przyjmuje w końcu argumentację swojego brata. Hmmm… ciekawe, czy ułatwi to jakieś późniejsze spotkanie…

Smocza Skała

Lądując na Smoczej Skale Daenerys nadal jest chyba w dość szaleńczym nastroju, bo próbuje postraszyć Jona Drogonem. I wszystko poszłoby świetnie, gdyby po niuchnięciu Jona, Drogon się nieco nie uspokoił. Dany, zafascynowana faktem, że Drogon nie użarł Jonowi łapę, próbuje podpytać go o te sztylety, co to nimi niby został dziabnięty. Przez moment zaczyna być nawet romantycznie, więc – oczywiście – ser Jorah „Piąte Koło u Wozu” Mormont musi to zepsuć.

Powiadomiwszy Daenerys, że spełnij jej rozkaz, to znaczy wyleczył nieuleczalną chorobę, oddaje się pod jej rozkazy. Na miejscu Dany poprosiłbym jednak o jakieś wyniki badań okresowych czy coś w tym stylu. Jorah już w przeszłości kłamał, więc nie wiadomo do czego mógłby się posunąć, byle tylko zostać na chwilę przytulonym.

Drogon niucha.
Winterfell

W Winterfell Bran przejmuje kontrolę nad kluczem wron (albo kruków – nie znam się na tym). Wrono-drony lecą na Północ, mijają tytułową Wschodnią Strażnicę, aż w końcu natrafiają na armię prowadzoną przez Białych Wędrowców. Nocny Król odpędza ptaszyska, a Bran podejmuje decyzję o napisaniu wiadomości do Jona.

Scenariusz odcinka ujawnił pełną treść korespondencji. „Jon, widziałem cię z Ygritte w jaskini. Byłeś taki piękny. Armia umarłych już maszeruje. Aha, ja żyję. I Arya też. Wspomniałbym Ci jeszcze o Twojej matce i ojcu, ale już brakło miejsca na tym papierku.”

Cytadela

Okazuje się, że Bran wysłał też wiadomość do maesterów ze Starego Miasta. Samwell Tarly próbuje przekonać maesterów o prawdziwości słów chłopaka, ale jego starania nie przynoszą skutków. Zdenerwowany wychodzi.

Jakiś czas potem wracamy do Sama i Goździk. Dziewczyna urządza Samowi „Westeroskich Milionerów”, ale ten nie jest zainteresowany jej pytaniami. Ale już po kilku sekundach to Goździk zada kluczowe pytanie. Czym jest anulowanie małżeństwa?

Ogromne ukłony do twórców serialu. Udało im się stworzyć scenę, przez którą poderwałem się z fotela i zacząłem wygrażać pięścią w stronę ekranu.

Oto okazuje się, że nasza Goździk dotarła do pisma mówiącego o anulowaniu małżeństwa pomiędzy Rhaegarem Targaryenem a Elią Martell. Co więcej, dowiadujemy się, że ów książę „Rogar” poślubił inną kobietę podczas tajnej ceremonii w Dorne. A świadkiem tych wszystkich wydarzeń był septon.

Problem następstwa tronu w rzeczywistości serialowej został rozwiązany. Jon ma większe prawa do tronu od Daenerys. A przy okazji – losy Elii Martell są w takiej sytuacji jeszcze bardziej smutne. Nie wiem, czy książki skorzystają z tego samego chwytu. Przyznam, że spodziewałem się jak dotąd raczej wielożeństwa. Tym niemniej jestem pozytywnie zaskoczony.

Oczywiście Sam, przejęty zachowaniem maesterów, nie słuchał już Goździk. W przypływie szaleństwa postanawia uciąć jak dotąd nudny wątek Cytadeli. Kradnie książki i ucieka wraz ze swoją wybranką i jej synem. Przyznam, że nie spodziewałem się niczego innego. Złodziejstwo to druga natura Samwella. Wspomnijmy chociażby Jad Serca skradziony lordowi Randyllowi. Albo żonę, córkę i syna ukradzionych Crasterowi (był to wyczyn tym większy, że żona, córka i syn to były tylko dwie osoby).

Jeszcze parę takich misji i Ser Friendzone awansuje na Lorda Friendzone.
I znowu Smocza Skała

Na Smoczej Skale Tyrion i Varys rozmawiają o tym jak szalona jest Daenerys i łudzą się, że można ją jeszcze zmienić. Przyznam, że spodziewałem się, iż pointą konwersacji będzie to, że Varys czytał list Brana, ale i tak mnie ten żart rozbawił.

Narada, która ma miejsce chwilę potem, i w trakcie której powstaje plan pojmania upiora, w zasadzie nie wymaga komentarza. Plan jest dziwny, a w kontekście planów Daenerys przekonanie Cersei do współpracy niczego nie daje. Ale chyba takie rzeczy już się nie liczą, a scenarzyści po prostu za wszelką cenę pragnęli przerzucić garść bohaterów za Mur.

Warty odnotowania jest wyraz ulgi na twarzy Daenerys, gdy ser Jorah proponuje, że uda się na tę samobójczą misję.

I znowu Winterfell

Sansa przewodniczy najkrótszej naradzie w historii, w trakcie której garść ludzi narzeka na Jona. W tym rycerze Doliny, którzy – nie wiedzieć czemu – nadal siedzą w Winterfell i podżerają zapasy. Gdyby chcieli, to w tym sezonie zdążyliby już z osiem razy obrócić z Orlego Gniazda pod Mur i z powrotem.

Arya wyrzuca Sansie, że w swoim zachowaniu jest wysoce interesowna, i nie próbuje nawet bronić swojego „brata”. Swoją drogą to ciekaw jestem, czy Arya ma już ten wykrywacz kłamstw, jakim posługiwali się Ludzie Bez Twarzy w sezonie szóstym. Czy za jej słowami kryje się tylko niechęć wobec siostry, czy coś więcej?

Zobaczymy. Póki co Arya zostaje rozegrana przez Littlefingera, aranżującego sytuację, w której Arya odnajduje list Sansy z pierwszego sezonu. Sansa nazywała tam swego ojca zdrajcą i apelowała do Brana o posłuszeństwo wobec Żelaznego Tronu.

List zdradzieckiej Sansy z czasów, gdy nie lubiliśmy jej jeszcze bardziej niż teraz.
I znowu Królewska Przystań

Chciałbym w końcu zobaczyć jakiś statek. Choćby w oddali. Bo mam wrażenie, że 3/4 postaci w tym sezonie przebywa ogromne dystanse na małych łódkach wiosłowych. Dotyczy to m.in. Davosa i najbardziej rozpoznawalnego człowieka Siedmiu Królestw – Tyriona Lannistera – którzy przybyli z misją incognito do stolicy tychże Siedmiu Królestw. Tyrion kontaktuje się telepatycznie z Bronnem (no bo przecież nie wychodzi na ulice miasta, prawda?), który z kolei sprowadza do podziemi Czerwonej Twierdzy Jaimego. Spotkanie dwójki braci nie należy do szczególnie ciepłych, ale koniec końców racje Tyriona zostają przedstawione.

Tymczasem ser Davos, który zapewne jest zaledwie w drugiej, albo trzeciej dziesiątce najbardziej rozpoznawalnych ludzi w Westeros, prowadzi zupełnie inną misję. Udaje się do płatnerza, a tam… spotyka Christiana Bale’a. Ewentualnie może to być też szczuplejszy o 10kg Gendry Waters, bękart Roberta Baratheona. Ogromny szacunek dla scenarzystów za nieprzeciąganie tej sceny. Gendry jest konkretnym facetem i od razu decyduje się iść z Davosem. Zabiera też swój młot do wbijania słupów telegraficznych.

Gendry i jego młot bojowy.

Na serio, ja wiem, że to jest konwencja fantasy, ale młoty bojowe tak nie wyglądały. Polecam lekturę bardzo ciekawego, poświęconego właśnie młotom, artykułu Dragon Warriora.

Poprawka – to jest Gendry i jego młot. Ale różnica jest niewielka.

Przemytnik i bękart mają jeszcze małą przygodę ze Złotymi Płaszczami na wybrzeżu. Wszystko poszłoby dobrze, gdyby nie nagłe pojawienie się dość charakterystycznego karła. Młot do wbijania słupów telegraficznych idzie w ruch i już po kłopocie.

W międzyczasie Jaime przekazuje Cersei nowinę o proponowanym spotkaniu (i prezentacji upiora). A Cersei ujawnia, że jest w ciąży. To odstaw to wino kobieto!

Znowu Smocza Skała?

Na Smoczej Skale Davos chce przedstawić Jonowi Gendry’ego, ale ten przedstawia się sam, rezygnując z ukrywania swojej tożsamości. Kompletnie się tego nie spodziewałem, ale spotkanie tych dwóch postaci było autentycznie zabawne. Zwłaszcza moment, w którym Gendry zasugerował, że ich relacje mogą być takie, jak relacje ich ojców. Biedny Jon, skończy na dnie Tridentu.

Po ckliwych pożegnaniach, nasza ekipa wyrusza do Wschodniej Strażnicy…

Wschodnia Strażnica

…gdzie po raz kolejny otrzymamy sporą dawkę śmiechu. Prostolinijny Tormund jak zawsze rozbraja swoją szczerością. Ale tym razem jego zdrowe spojrzenie na świat to tylko preludium. Po chwili następuje spotkanie ekipy Jona z resztką Bractwa Bez Chorągwi. Mężczyźni zostali pojmani podczas próby przekroczenia Muru. I tu dochodzimy do momentu kulminacyjnego, bowiem wskutek spiętrzenia absurdów okazuje się, że w nowo utworzonej grupie śmiałków praktycznie każdy ma swojego śmiertelnego wroga. W wyniku tej komedii omyłek, sformowana zostaje Drużyna A (względnie – Siedmiu Wspaniałych), wyruszająca z samobójczą misją na północ. To co zobaczymy w następnym odcinku może mądre nie będzie… ale na pewno będzie spektakularne.

Spotkanie we Wschodniej Strażnicy.
Reasumując

Trzy największe minus odcinka to: idiotyczny pomysł wyprawy za Mur, absurdalność wycieczki Davosa i Tyriona oraz kompletnie pozbawione chemii relacje Jaimego i Cersei. Kiedyś kochałem ich nienawidzić, teraz rodzeństwo jest mi kompletnie obojętne. No, może mam odrobinę sympatii do Jaimego. Trochę padło też zwyczajowe usprawiedliwienie serialu związane z rzekomo toczącymi się nierównolegle wątkami. Korespondencja z Cytadelą i Smoczą Skałą kompletnie ten argument obaliła. Przebywanie tych wielkich dystansów w serialu naprawdę nie da się już usprawiedliwić inaczej niż lenistwem scenarzystów, tudzież brakiem czasu, na nieco bardziej realistyczne podejście do tematu. Nie żebym z tego powodu rozdzierał szaty, po prostu odnotowuję ten fakt. I więcej o tej kwestii wspominać nie będę.

Ach, no i zapomniałbym – brakowało Eurona.

Ale i plusów było niemało. Odcinek był zabawny. Potrafił zaskoczyć, a nawet szarpnąć emocjami widza. Winterfell przestało być nudne jak flaki z olejem. Ba, relacja pomiędzy Sansą, a Aryą nabrała pewnej głębi. Arya mogła tęsknić za rodziną, ale zdania o swojej siostrze tak do końca chyba nie zmieniła. #TeamArya. Na dodatek dostaliśmy znów Gendry’ego. Wprawdzie żart o wiosłowaniu był spóźniony o 2-3 sezony, ale nie zmienia to faktu, że możemy się cieszyć z powrotu tego bękarta z nierealistycznie wielkim młotem.

Wahałem się pomiędzy siedmioma, a ośmioma cytrynowymi ciasteczkami. Ale daję (trochę na kredyt) osiem. I czekam na następny odcinek.

A jak Wy oceniacie Wschodnią Strażnicę?

Gra o Tron, Wschodnia Strażnica
  • Ocena DaeLa - 8/10
    8/10
7.7/10
User Review
7.72/10 (302 votes)

Related Articles

Komentarzy: 306

    1. Z tego o zrozumiałam, był to list, który Cersei podyktowała Sansie w Królewskiej Przystani, gdy Ned Stark tkwił jeszcze w lochu.

  1. List Sansy do Robba i Catelyn z pierwszego sezonu, w którym informowała, że Ned zdradził Koronę, a ona sama jest dobrze traktowana przez Lannisterów.

  2. Scena odcinka:
    -Jesteś chudy
    -A ty niski
    Gendry tak bardzo wczuł się w Roberta. Mam nadzieję, że nie wykorzystają jego postaci żeby obsadzić na końcu Koniec Burzy. Niech wykorzystaja dla niego stworzone już pole- Żelazny Tron (hehe).
    btw
    Ktoś wie może kto robi za Boltonów w Dreadfort?

    1. Nikt. Nie ma Boltonów i nigdy nie było. Nie ma też Dreadfortu. Stoi w jego miejscu jakiś zamek, ale nigdy się tak nie nazywał. Nazwiska Boltonów i nazwy ich siedziby się nie wymienia. Są wymazani z historii.

    2. W Dreadfort w tym momencie rządzi dwudziestu dobrych ludzi, nie mogą stamtąd wyjść bo Duch ciągle prowadzi oblężenie nie poinformowany przez Jona że już nie trzeba, że już wygrali.

  3. Odcinek skradł moje serce. GENDRY! I to puszczone oczko przy „myślałem, że nadal wiosłujesz”. Nasz kowal wdał się w tatusia.
    Coraz mocniej widać chemię między Jonem a jedyną prawdziwą Królową.
    Cersei łże z ciążą,żeby utrzymać brata po swojej stronie.
    Podoba mi się to co robi Ayra w Winterfell. Paluszek rozumie,że nie jest jedyny w grze.
    To w jaki sposób twórcy ostatecznie rozwiązali problem pochodzenia Jasia też mnie rozbawił. To było tło. Takie nieistotne,jak ilość okien w sepcie.
    No i żegnaj Dickonie.
    Ode mnie solidne 9 cytrynowych ciasteczek. Byłam zbyt zajęta podziwianiem całości,żeby szukać wyczerpanej many Eurona czy Nieskalanych.

    1. Arya właśnie dała się nastawić przeciwko siostrze, bo Littlefinger po 4 odcinkach podejrzanych spojrzeń i uśmiechów w końcu coś zrobił, brawa dla niego! Przez chwilę poważnie się bałem, że młoda Starkówna zostanie przedstawiona jako prawdziwa mistrzyni szpiegostwa, a Paluszek będzie tylko spacerował i szeptał, po czym zarobi nóż między żebra. Oczywiście sprawa pewnie i tak zakończy się podobnie, jednak scenarzyści choć trochę pokażą, że Arya to wciąż gówniara, może i nieśmiertelna, ale jednak gówniara.

        1. W poprzednim sezonie została dźgnięta w brzuch i w takim stanie wzięła udział w triathlonie (no dobra, rower sobie odpuściła). Dla mnie to wystarczający dowód.

          1. Nieśmiertelność to nieskończenie długie życie, to co chciałeś powiedzieć to niepokonany, nieprzezwyciężony, nieprzemożny itp. itd. ;d
            a więc się mega zdziwiłem o co chodzi ;d

  4. A mi się właśnie nie podobał… Gdy w trailerze widziałam Brana widzącego, że Biali Wędrowcy są blisko Eastwatch, myślałam, że Jon postanowi zebrać większy oddział z Winterfell, żeby lepiej zabezpieczyć to miejsce, no cokolwiek, ale nie to, że wpadnie na tak głupi pomysł, choć jakieś tam plotki o tym, że ktoś będzie ich łapać słyszałam.
    Co mu da złapanie upiora, Cersei będzie to miała gdzieś, a przede wszystkim straci ludzi. A tu idzie sobie „7 wspaniałych” – no trzeba przyznać, że ekipa pierwsza klasa :D, ale pomimo, że cierpią na wielki niedobór ludzi, Wolny Lud jest właściwie na skraju „wyginięcia” i strata każdego człowieka będzie ciosem, to biorą ich na wycieczkę na przeciw armii dziesiątek tysięcy upiorów, prowadzonych przez Innych. No litości.
    No ale dobra – Jon, Tormund, Gendry, Beric, Ogar, Thoros, Jorah – no cudo ich razem oglądać.
    A Gendry z Jonem najwyraźniej się zakumplują. Tormund będzie zazdrosny xD
    „-Jesteś chudszy
    -A ty niższy” – riposta Gendryego a potem jego mina, gdy zobaczył wzrok Jona bezcenna 😀
    Fajna scena Jona ze smokiem, na którą czekałam cały sezon – miałam nadzieję na Rhaegala, ale budżet ogranicza. No i Daenerys trochę zbyt mało tym zszokowana moim zdaniem.
    Goździk odnajduje informacje o tym, że Jon nie jest bękartem. Nikt by się nie spodziewał, że to będzie ona.. w ogóle..
    Scena wyławiana Jaimego tak durna, jak jego pójście na dno, gdy woda powinna mu sięgać kolan.
    I nikt go nie szukał? Dowódca armii i brat bliźniak królowej, z którą walczą, wpada do wody pare metrów od Dany.
    A wielka, twarda królowa Daenerys coś szybko sie w tym Jonie zadurza, zwłaszcza, że ten z nią prawie nie gada, a już zwłaszcza o sobie.
    Arya zachowuje się dość głupio, pewnie da się podpuścić Littlefingerowi, ale Sansa go zna, „siostrzana miłość” w końcu zatriumfuje ! 😛
    Lordowie Północy jak chorągiewki, nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Bez Jona to by dwóch dni nie przetrwali gdyby Biali Wędrowcy przeszli przez Mur.

    Dwa następne odcinki pewnie będą epickie, więc nie dramatyzuje. Sezon mi się podoba, nawet pomimo szaleńczego tempa i tych przesadnych teleportacji.

    1. No buja się w Jonie, bo to ten typ laski co lubi niedostępnych. Im bardziej ją ignoruje tym ona ma bardziej miękkie kolana 😛

    2. Mało wiesz o kobietach, ignorowanie ich to jeden z lepszych sposobów 😀 Masz zresztą Joraha, który przystawia się od początku, to urzekające i wzruszające, ale friendzone gwarantowany, zaś Danka już ma go dosyć. A Jon taki tajemniczy, niedostępny… 😀

      Owszem, lordowie Północy nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Czemu by mieli? Nie byli za Murem, nie widzieli co się zbliża. Boją się i szukają przywódcy. A tego nie ma.

  5. A dla mnie to najsłabszy odcinek sezonu i mam nadzieję, że pozostałe dwa tego nie przebiją.
    Liczyłam, że Jaime zostanie pojmany i wyniknie z tego jakiś ciekawy wątek.
    Chociaż już dawno była mowa o Drużynie A, która wyruszy po umarlaka to jednak łudziłam się, że zostanie to chociaż odrobinę racjonalnie wyjaśnione, a nie żeby przekonać Cersei…
    Absurdalna była również wyprawa Tyriona do Królewskiej Przystani.
    Chyba po prostu miałam zbyt wygórowane oczekiwania po poprzednim odcinku, który był na prawdę dobry.

    1. Ja tą ich szaleńczą eskapadę tłumaczę sobie jedynie tak, że Danka w końcu zrozumiała iż wojna z „Walking Dead” będzie piekielnie trudna i faktycznie nie ma sensu się osłabiać wojenką z Cersei. Chociaż mimo wszystko ma 3 smoki i zniszczyłaby Cersei w mgnieniu oka gdyby chciała. No ale ludzie Lannisterów też się przydadzą w walce. To że Cersei, za przeproszeniem, będzie chciała wydymać ich bez mydła to osobna rzecz.

  6. Gendry będzie sporządzał broń ze smoczego szkła? Za mało kowali/płatnierzy w Wintetfell.

  7. Fakt że akcja typu jak poprosić Cersei żeby z nimi walczyła, czyli ściągnąć żyjącego umarlaka jest śmieszna. Co to ma dać w walce o żelazny tron? Arya sprytna i zuchwała ale głupiotka jak to Stark, ok list ma skłócić Starków i zapewne Lordów północy no ale jest Brann i kwestia czasu kiedy coś tam szepnie do rodziny, fakt że motyw kłótni durny bo wszyscy wiedzą że była więźniem. Oni wszyscy pojda zbawiac swiat za murem a w tym czasie Cersei ich wyroluje ale Jamie co pietra zlapal po smokach znowu właczy krolobojce albo jak z ciaza nie sciemnia to umrze w połogu rodząc karła 😉

    1. Oglądając scenę gdy Cersei mówi o ciąży, pomyślałem, że cudowną ironią byłoby gdyby umarła dając na świat karła – bo tak myśli o Tyrionie jako o karle nie jako jej brat, więc przepowiednia wiedźmy by się sprawdziła

      1. Bardzo ciekawa idea. Poszła bym jednak trochę bardziej w stronę Szalonych Teorii. Według przepowiedni Maggy Żaby zabije ją młodszy brat. Cersei od dziecka widziała zagrożenie w Tyronie, zapominając o tym że Jaime jest również od niej młodszy. Co jeżeli Cersei umrze w połogu rodząc dziecko swojego młodszego brata, czyli niejako będzie to śmierć przez młodszego brata. Sprawy się komplikują w serialu jeżeli chodzi o ilość dzieci. Według przepowiedni miała mieć 3, w książce nie miała dzieci z Robertem, a raczej usuwała ciąże. Natomiast w serialu powiedziała Catelyn, że ich pierworodny zmarł.

        1. Miała 4 dzieci – Joffrey, Tommen i Myrcella. W serialu w rozmowie z Catelyn wspomina o pierworodnym synu z Robertem, który zmarł po porodzie i nigdy nie zeszła do jego krypty. Wiedźma mówiła o trójce dzieci, które zasiądą na tronie

  8. Chciałbym napisać coś mądrego o tym odcinku ale wątpię by moje zdanie zostało wzięte pod uwagę. W końcu ja tylko dożyłem później starości.
    Mógłbym napisać coś śmiesznego np. żart z podtekstem infantylno – erotycznym ale boję się, że go spalę.
    Lepiej nic nie pisać. Niektórzy mają znaczny talent do przeinaczania faktów i rysów fabularnych postaci. Najpewniej po swoich ojcach. Wszyscy to wiedzą.
    #WeDoNotKneel

  9. Dla mnie to przede wszystkim odcinek absurdów. Przede wszystkim to co się stało z Jaimem jest zupełnie niewytłumaczalne logicznie. On przepłynął w pełnej zbroi tą rzekę na drugą stronę czy czekał, aż Dany sobie gdzieś pójdzie… wtf w ogóle? Zresztą po raz kolejny mieli okazję stworzenia ciekawego wątku spotkania Dany z zabójcą jej ojca oraz Jaimie’ego z bratem ( do którego i tak doszło tylko w szalenie absurdalny sposób).
    Następne sceny też nie są lepsze. Cały wątek Jaimie’ego, jego cała przemiana została chyba już ostatecznie zapomnienia. Teraz Jaimie jest jakimś posłusznym pieskiem Cersei.
    Na Smoczej Skale też nie jest lepiej. Dany przejmuję Mormonta z otwartymi ramionami podczas gdy ostatnio kazała mu szukać lekarstwa na nieuleczalną chorobę ( przynajmniej chyba tak wtedy każdy myślał). Po za tym jej brak zdziwienia na to, że smok daje się pogłaskać Jonowi jest przynajmniej dziwny. Jedynym plusem chyba na Smoczej Skale jest spotkanie Jona z Gendrym, które jest przynajmniej śmieszne, ale też brakuje w nim choćby wzmianki o Aryi.
    Wątek wizyty Tyriona w KP jest z kolei tak głupi, że chyba nie warto tego nawet komentować.
    Wizyta Jona na Północy też jest dziwna. Zamiast spotkać się z siostrą i bratem, których nie widział od kilku dobrych lat on od razu ucieka za Mur ( oczywiście można założyć, że tego nie pokazano na ekranie, ale pomijanie tak potencjalnie dobrych scen jest dla mnie po prostu niezrozumiałe). Jedynie można wytłumaczyć to tym, że to czekają na Sama, który ma powiedzieć Jonowi, że jest synem Regała(żeby nie uprzedził go Bran), ale wyszło to po prostu dość głupio.

    1. Uwzgledniając kwadratowy łeb Jona i jego myślenie masz racje to syn Regała i klamki zapewne.

        1. Tak mi się z Regałem klamka zgrała, w końcu służy do otwierania drzwiczek w których skrywają się tajemne skrypty.

    2. Jak miał odwiedzić Brana i Aryie, skoro nie był w Winterfell i ze Smoczej Skały płynął prosto do Wschodniej Staznicy ? Winterell nie jest nad morzem, jako ze liczy się czas to ze statku poszedł do zamku później prosto za mur… akurat to jest dobre rozwiązanie 🙂

      1. Nawet gdyby Jon był jednym z merlingów, jak np Varys, to nie dałby rady takiego teleportu wykonać. Potem tacy jak PK ludzie oceniają serial. W oparciu o takie dziwne interpretacje tego, co widzą… lub czego nie zauważyli. Dorzucam drugi zamek 😀

    3. Brak zdziwienia Dany? Czy aby okazać zdziwienie trzeba otworzyć usta i krzyczeć „ulalala”?
      Była mega zdziwiona ….

    4. „On przepłynął w pełnej zbroi tą rzekę na drugą stronę czy czekał, aż Dany sobie gdzieś pójdzie… wtf w ogóle? ”

      Naprawdę nie zauważyłeś tam Bronna? Naprawdę? Wtf w ogóle?

      „Na Smoczej Skale też nie jest lepiej. Dany przejmuję Mormonta z otwartymi ramionami podczas gdy ostatnio kazała mu szukać lekarstwa na nieuleczalną chorobę ( przynajmniej chyba tak wtedy każdy myślał).”

      Czego tutaj nie rozumiesz? Znalazł lekarstwo, wrócił, traktuje go jak przyjaciela to co, miała go na kopach pogonić? Pomyśl chwilę.

      „jej brak zdziwienia na to, że smok daje się pogłaskać Jonowi jest przynajmniej dziwny.”

      Znowu coś przegapiłeś. Ewidentnie była w szoku. Chyba, że jesteś fanem anime i jak ktoś nie krzyczy piętnaście minut mając wokół masę kresek i ruchu to znaczy, że nie wyraża emocji.

      „Zamiast spotkać się z siostrą i bratem, których nie widział od kilku dobrych lat on od razu ucieka za Mur”

      Kolejna rzecz, której nie zauważyłeś. To, że Jon ma obsesję na punkcie Innych i stawia to jako priorytet. Płynął łodzią. Miał odbijać łodzią na ląd, wędrować lądem i potem wracać, gdy nie ma na to czasu? Pomyśl ponownie.

      Zastanawiam się, czy oglądasz w ogóle ten serial, czy jakiś inny. Może pomyliło Ci się np z porno-wersją Gry o Tron.

  10. to już 2 odcinek, kiedy nie ma eurona, zaczynam tęsknić 🙁 czyżby jego rola w tym sezonie się skończyła?

    1. A gdzie tam. Euron zabawia się z eunuchami w CR, jego nie ma załoga i chłopcy bez atrybutow śladem Szarego Robaka przełamują brak strachu. Euron wróci żeby Theon mógł odpokutować swój marny los.

    2. Euron popłynął pod Wschodnią Strażnicę. Inni będą chcieli zaatakować po Zatoce Fok, a tu taki myk, Euron wyskoczy ze statkami i ich rozbije. Potem weźmie do niewoli Drużynę A, użyje rogu by obalić mur i przewędruje przez Winterfell z Jonem jako więźniem, eliminując kolejnego sojusznika Daenerys.

  11. Tyrion i Varys się zepsuli. Mamy, potężną armię, 3 smoki, potężnych sojuszników. Możemy zgnieść swych wrogów i ruszać na Północ bo tam źle! To nie! Tak nie wolno. Muszą cie poprzeć wielkie rody! No bo to nie jest tak że wszystkie wielkie rody już ją poparły albo są z Jonem na Północy a ci którzy nie poparli są mali i są wasalami Lanisterów. Ruszyć na wroga i zakończyć wojnę w tydzień z nie wielkimi stratami? Nigdy w życiu!
    Lepiej stracić armię a z wrogiem który nie ma praktycznie armii nie mówiąc o sojusznikach spróbujmy się układać. NO JANUSZE STRATEGII!

    1. Tak i wykrwawić armię, uszczuplając ją o połowę albo więcej, starcić smoka albo 2, i kilku możliwych sojuszników a potem pójść z niedobitkami na Nieumarłych którzy wskrzeszają trupy, Geniusz strategi, bijemy pokłony…

      1. Kolega wyzej ma duzo racji, jakby sobie nie debatowali na Smoczej skale tylko od ręki ruszyli na KP z 3 stron i wysłali czesc sił na CR, bo Dorne i Reach moglo ruszac od reki na stolice to debatowali i dali czas Qubernowi na dzialanie bo nie oszukujmy sie on jedt strategiem a Cersetka tylko go slucha w aspekcie dzialan wojennych.

  12. Odcinek taki sobie. Zwolnili tempo, żeby upchnąć w nim 'spojlery’, których nie było w poprzednich odcinkach. Zabieg normalny w filmografii. Akcja musiała nieco spowolnić po dynamicznej i ognistej bitwie, po to by znowu pędzić w odcinku 6 w bitwie z innymi.
    Smuci mnie postać Littlefingera. Myśli on, że jest sprytny, ale już niedługo…
    Mimo wszystko marzę o Wichrach Zimy w 2018 🙂

    1. martin pisał na swoim FB że wichry i ta druga książka o synach smoka na 70% będzie 2k19

      1. Kiedy tak napisał? Na jego blogu pisał, że jedna książka (może dwie) będzie w 2018
        I jeśli możesz to podaj link 😉

        1. czytałem to około 2-3 tygodnie temu, ale postaram się znaleźć udostępniła to strona nie jestem statystycznym polakiem bo lubię czytać książki

        2. zwracam honor czytałem jeszcze raz i martin mówił że chce wydać książki w 2k18 ale wiemy jak to z nim pisał jeszcze że na kolejny tom trzeba będzie czekać około 5 lat kurwa 🙁

          1. Pamiętam ja na początku 2016 roku George przepraszał, że jeszcze nie wydał książki 😀
            A już mamy sierpień 2017. Chciałbym być takim luzakiem jak on 😀

            1. ciekawe ile będziemy czekać na sen o wiośnie (chyba tak ma się nazywać ost część sagi) z książki na książkę jest coraz dłużej 🙁

              1. Ucztę dla wron wydano 5 lat po Nawałnicy Mieczy, Taniec ze smokami 6 lat po Uczcie. Zgodnie z tą prawidłowością, myślę, że Wichry wyjdą (w USA) w 2018, a Sen o Wiośnie w 2026
                Czyli w tym czasie zdążę skończyć studia, doczekać się potomków i znaleźć dobrze płatną pracę. Scenariusz równie optymistyczny co plan wydawniczy Martina 😀

                1. Czyli ja skończe gimbaze technikum. Może znajdę dziewczynę i będę miał 26 lat

                2. W 2026 Martin będzie miał 78 lat. Nie wiem czy w tym wieku dalej będzie mu się chciało pisać.

                3. Myślę, że Sen o Wiośnie już tak długo mu nie zejdzie.
                  Tam już nie będzie musiał tworzyć podwalin pod kolejne wątki, tylko będzie je zamykać i dążyć ku końcowi. To trwa trochę krócej, bo nie trzeba głowić się nad nowymi intrygami.
                  A może tylko się łudzę…

  13. Jak na odcinek zwalniający akcje to wyszło to naprawdę dobrze. Davos dzisiaj robił robotę! Ten tekst do Gendrego – Myślałem, że jeszcze wiosłujesz, mistrzostwo. Zresztą Seaworth (chyba dobrze to napisałem) ma najlepsze dialogi w tym sezonie. Gendry in plus z młotem roberta, Jorah to Jorah nic ciekawego do powiedzenia o nim nie ma. Po za tym, że zapewne zginie za murem i powie dżonowi żeby zajął się deanerys. Bractwo jest super, tormud tak samo, Szkoda że nie przyprowadzili mu „wielkiej kobiety”. Tyrion jako namiestnik Danuty jest żałosny. Dużo lepiej służył na tym stanowisku Joffreyowi. Dżejmi jest prowadzony fatalnie, dobrze, że chodzi z nim Bronn bo to trochę ratuje tą postać. Naprawdę słabe były jednak dwie rzeczy. Sam, wielki myśliciel nie skojarzył, wzmianki o Rhaegaru i całkiem ją zignorował, i jeszcze wykrada najbardziej pilnowane książki i nikt go nie widzi. Powinien mieć nowy tytuł. To już nie Sam zabójca a Sam Kwinto, Po tym jak w perfekcyjny sposób ukradł Jad Serca, teraz kolejny wielki sukces. No i druga sprawa to brak Eurona. Jak tak to potrafił w jeden odcinek być na dwóch krańcach kontynentu. Być może nieźle zabawia się z Nieskalanymi, a my tego nie widzimy 🙁 .

    1. Akurat wzmianka o Rheagaru to go nie interesowała bo nie wiedział czyim synem jest Jon.

      1. Dokładnie Sam był poirytowany i tego nie skomentowal, nie wie że to mogliby być rodzice Jona jednak chyba historie zna że książe porwał starkównę i niby gwałcił więc, kwestia ponownego ślubu mogła zapalić jakąś żarówkę że jednak ta historia jest trefna. Jednak kiedy już Brann powie swoje a Jon przekaze to Samowi, ten powie chwila i wyjmie tą książkę i obwieści światu kim to jest Jon.

  14. Dwa pytanka mi się jeszcze nasunęły po obejrzeniu tego odcinka. Pierwsze – Czy armia doliny, nietknięta podczas wojny pięciu królów, to tylko ród Royce i jego dwa tysiące ludzi. Drugie – O czym mógł rozmawia Qyburn z Cersei jak Jaimie wszedł do pokoju. Czy ma sprawić, żeby w jakiś magiczny sposób znów mogła zajść w ciążę. Bo póki co to chyba tylko ściema.
    A mam jeszcze pytanie do Daela, apropos książki czy myślisz, że Martin tworząc postać młodego gryfa pomagał sobie wydarzeniami historycznymi czyli Wielką Smutą.

    1. Akurat co robiła Cersei z Qyburnem, łatwo sobie wyobrazić, pamiętając, co robiła z Jaimem, Ketllebackiem, a także – jak złośliwie sugerował Karzeł – Księżycowym Chłopcem ; ) Tym bardziej, że na wejściu Qyburna Cersei chyba zapina suknie.

      Motyw z 7 Wspaniałymi dość pokraczny, ale za to widać, w jakim kierunku fabularnym idzie serial. Mnie jako fana Martina bardzo boli upraszczanie fabuły, ale chyba nie ma tu wyjścia.

      Nie pamiętam jednego – kiedy Gendry dowiedział się, że jest bękartem Baratheona? Tego chyba nie było w książkach? Rozumiem, że serialowy Gendry to skrzyżowanie książkowego Gendryego z Edrickiem Stormem.

      Zastanawiam się, czy Dael jako znawca taktyki i średniowiecznej broni wykpi młot używany przez Gendryego. Na pewno ta broń sprawdziłaby się w Warcrafcie ; )

      1. Właśnie zapomniałem o tym młocie jeszcze, ogólnie fajnie, że Gendry jako potomek Roberta go używa, ale powinien on wyglądać trochę inaczej, chyba nie da się go tak zbić z takich kawałów. Nie znam się na kowalstwie jak Gendry, ale tu chyba jest lekka przesada.

          1. Pogadam z człowiekiem odpowiedzialnym. Choć jakiś czas temu tłumaczył się, że nie ma nic wolnego czasu. Ale może uda mi się go przekonać. Pogrożę mu,, że jak się nie weźmie do roboty, to sam będę kontynuował serię i wszystko sknocę 🙂

      2. Przecież z tym młotem jest w porządku. Przypomnę jak wyglądał: https://media1.popsugar-assets.com/files/thumbor/DIBYzVfuEMPAu7lSwS5p3hWxjPk/fit-in/2048xorig/filters:format_auto-!!-:strip_icc-!!-/2017/08/13/190/n/43503365/tmp_SKITVt_30255bbb134c5058_gendry-hammer.jpg

        Biorąc pod uwagę gęstość stali, to nawet, jeżeli to stal, jego waga powinna wynosić około 20 kilogramów. Dla kogoś tak silnego jak Gendry to nie jest wielki problem. Do tego nie jest, jak młoty np w Hobbicie, płaski; z jednej strony walcowaty, z drugiej ostry. Do tego nikt nie powiedział, że to stal. To może być nawet stop nieznany w naszym świecie. Na dodatek jest na długim trzonku, ponad półtorametrowym.

        1. Najcięższa średniowieczna broń drzewcowa ważyła ok. 5 kg. I tu można byłoby zamknąć dyskusję. Długie drzewce to przy tak ciężkim młocie dodatkowy problem, bo im bardziej oddalamy środek ciężkości od rąk, tym trudniej bronią się włada. Zrób sobie eksperyment. Weź do ręki parasol, trzymają za rękojeść. Pomachaj nim trochę. A teraz złap go za drugi koniec i pomachaj w ten sam sposób. Poczujesz w ręce co to znaczy przesunięcie paruset gramów ciężaru o 20-30 centymetrów.
          Nawiasem mówiąc tak ogromny bijak jest po prostu niepotrzebny. Wystarczy wydłużyć drzewce i otrzymamy broń bardziej groźną, nie zużywając ani grama stali więcej. Dlatego właśnie w średniowieczu zdarzały się młoty dwumetrowe… ale ich bijaki były praktycznie tej wielkości, co w domowym młotku do wbijania gwoździ.
          To powiedziawszy… akurat w przypadku literatury fantastycznej młoty bojowe są od lat nierealistyczne. I nawet artworki do PLiO pokazują takie młoty. Więc trochę się z tym pogodziłem.

          1. Przecież Gendry chwyta przy górze drzewca. Nie na początku. Do tego mówimy o Gendrym. Synu Baratheona, który był znany ze swojej siły. Nie o pierwszym lepszym żołnierzu.

      3. Nad młotem nie ma się co znęcać. Głupie to straszliwie. Ale to jest niestety element konwencji fantasy. Nawet oficjalne ilustracje z książek Martina pokazują nierealistycznie duży młot bojowy. Można tylko westchnąć i odesłać do źródeł z prawdziwymi młotami średniowiecznymi. Ktoś powinien napisać hiper-popularny cykl fantasy, w którym bohater będzie używał jakiegoś nadziaka albo obucha w charakterze laski 🙂 Tylko w ten sposób uda się u ludzi zaszczepić świadomość tego, że młoty wcale nie były takie wielkie.

        1. Gwoli ścisłości mi chodzi o to, że na tle fantasy ten młot jawi się wyjątkowo dobrze. Stąd mówienie o tym uważam za zbędne i już czepialskie, bo to taka konwencja – gdy w tej sytuacji akurat chyba lepiej oddana niż w zdecydowanej większości innych przypadków. Choćby w porównaniu do wspomnianego tutaj młota Daina, do młota z ilustracji książek Martina i stu innych 😀 Za niesprawiedliwe uznałem po prostu porównanie tego do kwadratowych młotów wielkości połowy człowieka 😀

      4. Ehh serio…? Scena z Cersei i Qyburnem była bardzo czytelna, ja się domyśliłem ciąży jeszcze przed tym nim Cersei o niej powiedziala, a Wy tu macie jakieś dziwne teorie…

        Co robiłą Cersei z Qyburnem? Nie było tam żadnych igraszek, które sugerujesz, to bzdura. Przypominam, że poza namiestnikiem i konstruktorem antysmokowych broni Qyburn jest jeszcze pseudomaesterem. W momencie kiedy do komnaty wszedł Jaime, Cersei zapina suknię bo Qyburn właśnie kończył badanie (ginekologiczne) podczas którego dopiero co potwierdził ciążę królowej. Qyburn nawet mówi że „mogę podać jakiś środek” a Cersei odpowiada że to nie będzie konieczne. Tłumacząc łopatologicznie, Doktor Q proponuje aborcję a królowa odmawia.

    2. Fajnie by było. Tym bardziej, że to by oznaczało kolejne wesele z przykrym zakończeniem (przynajmniej jeśli nawiązujemy do pierwszego Dymitra). Ale wydaje mi się, że Martin przede wszystkim inspiruje się historią Anglii. Więc to by wskazywało na innego fałszywego pretendenta. Lamberta Simnela albo Perkina Warbecka.

    3. Wydaje mi się, że Qyburn właśnie zbadał Cersei i oświecił ją, że jest w ciąży. Kiedy Jamie wchodził do komnaty Quburn proponuje jej chyba herbatkę z ruty, a ona odmawia.

  15. W sumie to mogliby zmienić nazwę na „Moda na tron”.Takim twardogłowym jak ja zeszłoby trochę ciśnienie, a fani serialu ….. ee, oni by pewnie nawet nie zauważyli 😉

  16. jak łatwo wystukać komentarz i się ośmieszyć, gdy co drugi z was odbiera film jak rzeczywistość
    ogląda film o smokach i domaga sie logiki (?)
    film ma jak obraz oddziaływać na emocje nie logikę
    np scena gdzie zabito Złote Płaszcze ma przekazać że Gendry to wojownik jak ojciec
    a obrażacie się na scenarzystę że zapomniał pozbierać sakiewki z złotymi smokami
    lub że Tyrion mógł-powinien roztropnie ukryć się wśród skał
    daję 8 cytrynowych ciasteczek

          1. Serio. Koleś daje normalny komentarz,a Ty wyjeżdżasz z banalnym internetowym pustoslowiem: gdzie tu „prowo”?. W odpowiedzi kolejna klisza,pewnie zalujesz ze nie mozesz wkleić mema z mascią,co? Czy jest ktoś kto w twoim towarzystwie nie musi ukrywać narastającego częstotliwości ziewania?

            1. no dobra, skoro chcesz się kłócić, proszę bardzo xD
              normalny komentarz? mówi, że jeśli są smoki, to wszystko jest możliwe i nie można doszukiwać się logiki… serio? jakby nagle pojawiło się ufo i zaczeło strzelać laserem do smoków to by było wg was ok, tak?

              1. Dokładnie, wreszcie załapałeś – nie byłoby w tym nic dziwnego, byłoby to tylko zakłócenie przyzwyczajenia.

                Poza tym w dalszej częsci posta pisze już sensowne i mniej kontrowersyjne rzeczy,

              2. Zgadzam się z kłantalupą. To, że film jest zrobiony w konwencji fantasy, nie znaczy, iż wszystko można. Każdy świat fantasy też ma swoje zasady i prawidła, których musi się trzymać. Gdyby Jon nagle obrócił głowę trzy razy dookoła własnej osi, mimo iż nikt w Westeros tak nie potrafi, to też byłoby w porządku? Bo najważniejsze są emocje, nie logika?

  17. Odcinek mi się podobał, ale brakowało tego ”czegoś”, jakiejś akcji, bo tak to cały odcinek to pogaduchy… i gdzie jest Euron???
    A co do Cersei… przecież Maggy Żaba mówiła o trójce dzieci, nie o czwórce…

      1. Cersei chyba straci to dziecko. Ale co do przepowiedni Maggy, to w serialu Cersei urodziła już dawno czwarte dziecko, synka Roberta, który zmarł jako niemowlę. Wspomina o tym dwa razy w pierwszym sezonie.

        1. Nie pamiętam już dokładnie tej przysięgi. Tam było, że urodzi trójkę dzieci czy będzie miała trójkę dzieci?

        2. Nie pamiętam już dokładnie tej przepowiedni. Tam było, że urodzi trójkę dzieci czy będzie miała trójkę dzieci?

    1. Niektórzy nie czytają wycieków tylko oglądają na bieżąco i na tej podstawie przewidują co dalej.
      Dla mnie to zdecydowanie większy fun. 😉

    2. Mogłabyś chociaż napisać „Spojler!!!”? Bo wyobraź sobie, nie wszyscy czytają przecieki i nie koniecznie chcą, żeby im psuć przyjemność z oglądania.

  18. Nie wiem, jak podejść do tego epizodu. Oglądało się dobrze, jak zawsze. Kilka rodzynków było, ale jakbym je wyskubała z zakalca. Uwielbiam zakalce, jednak, jak ktoś już wyżej stwierdził, czegoś brakowało, może wanilii?
    Nasunęła mi też myśl następująca, a sugerowana przez większych znawców niż ja. Otóż, skoro smoki wyczuwają zapach krwi Targaryen’ów, stając się przy nich nieco bardziej potulne, czy nie oznacza to, iż wyczuły ów aromat u Tyriona?
    Przy czym, jeśli tak jest w istocie, brak oznak szaleństwa, bo mimo wszystko jest bardzo rozsądny, oraz zrównoważanie na wskroś wyzbytego ze złych emocji Jona, jest efektem przeważenia krwi matek tychże, nad krwią ich ojców. Jak wiadomo, obie kobiety były bardzo silne. Może prezentowały innego rodzaju siłę, wszak były w innych okolicznościach, ale, co wg mnie znamienne, obie zmarły przy porodzie.

    Po prawdzie bardzo mi się podoba teoria, że jest on synem zupełnie kogoś innego, ponieważ wówczas nie byłby winny ojcobójstwa.
    Zastanawia mnie też inna kwestia, bardziej związana z komentującymi niż filmem:). Z jednej strony u Matki Smoków są dostrzegane przebłyski szaleństwa, z drugiej z uporem żywi się nadzieję(?) na „coś na rzeczy” jeśli chodzi o Jona?
    Daenerys rzeczywiście zdradza, delikatnie mówiąc, niekonsekwencje, co innego twierdzi i co innego czyni, podejrzewam, że co innego też myśli. Skazując na śmierć, jest zimna, podobnie było, gdy spoglądała z wysokości smoka na Jona – zje, czy nie zje, plunie ogniem, a może tylko przydepnie?

    Siedmiu wspaniałych, jak ktoś słusznie zauważył:), nie cała armia. Bo po co im armia? Mają schwytać jednego umarlaka, nie chcą wszczynać bitwy. Wojsko chcąc złapać „język”, nie śle setki ludzi.

    Tromund i „wielka kobieta”, prawie się rozanieliłam… Również uważam, że Davos ma najlepiej napisane teksty, być może dlatego, że są oszczędne.

    W każdym razie w pewnym momencie, mniej więcej w połowie odcinka, pomyślałam, że seria zmierza do hollywoodzkiego zakończenia. I byłaby to jedyna pomylona analiza:), z której się ucieszę, jeśli okaże się właśnie pomylona.

  19. A miałem nadzieję że Ogar dotrze do Winterfell i opowie wszystkim, kto zdradził Neda i przystawił mu nóż do gardła (bynajmniej nie w przenośni).

  20. Według mnie te opinie o szaleństwie Danki są przesadzone. Koleś zdradził swojego lorda, potem dostał szanse, potem kolejną o dołączeniu do Nocnej Straży ale uniósł się honorem i wolał zginąć. W Westeros zdrada jest karana śmiercią, a sposób jej wykonania u Matki Smoków nie mógł być inny.

    1. „Cersei twierdzi, że chcę was pozabijać i osierocić wasze dzieci! Ale ja nie jestem taka! A teraz klękać, albo was pozabijam i osierocę wasze dzieci!”
      No i przy Tarlym faktycznie pokazała, że nie zrobi tego o czym mówiła Cersei. W końcu nie osierociła Dickona, taka z niej łaskawa królowa.

      1. Słowa Cersei były w innym kontekście. Chciała zrobić z Dany dzikuskie, która z Dothrakami będzie paliła i plądrowała miasta i wsie, tak jak Lanisterowie w Dorzeczu. Na razie Dany użyła smoka i Dothraków tylko w bitwie przeciw żołnierzom i spaliła tylko tych co odrzucili jej propozycje.

        1. 1 To prawda, że Cersei miała na myśli coś innego, ale ja napisałam nie słowa Cersei z kiedyśtam tylko słowa Dany z tego odcinka, które znaczyły dokładnie to co napisałam.
          2 „Róbcie co mówię albo zabiję was w okrutny sposób!” to nie propozycja tylko groźba.

          1. 1. Słowa Dany z tego odcinka to dokładnie „Wiem, co powiedziała wam Cersei” więc chodzi o słowa Cersei w Królewskiej Przystani.

            2. Przyznaje propozycja to może złe słowo do tej sytuacji. Ale wybór już pasuje. Dany dała im wybór, postawiła sprawę jasno.

            1. Wiem co powiedziała wam Cersei. Że przybyłam żeby zniszczyć wasze miasta, spalić wasze domy, wymordować was i osierocić wasze dzieci. To Cersei Lannister, nie ja. Ja nie jestem tu żeby was mordować. […] Albo odmówcie mi i was zamorduję.

              1. A co miała im zaproponować eskortę do KP lub jakiegoś innego miejsca, aby poprowadzili nową armię Tarlych?
                Rozsądny władca zabiłby ich tak czy siak dla pewności.
                Jakie zaufanie można pokładać w zdrajcach?
                Ma już Jona, Tyriona, a przez to i również Royce’a w swoim saku, więc nie próbujcie mi tu mówić o sojusznikach z wielkich rodów i obstawiania ziem po wojnie ;d

                1. A może tak zamknąć ich po prostu w lochu? Jak się robi z jeńcami? „Wysoki sądzie, nie zabiłem jej, dałem tylko wybór. A nie chciała zostać zgwałcona” – tak to wygląda.

            2. „Rób co każę albo cię zamorduję” to nie wybór, tylko napaść. To jakby usprawiedliwiać bandytę, gdy woła „pieniądze albo życie” 😀

              1. Bandycie, który zabija twoich ziomków, kradnie ich hajs, dajesz wybór śmierć albo odpracowanie win to dużo.

                Ale jak się mówi „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”, więc my wybieramy kto jest bandytą a kto nie.

                1. Randyll nie był bandytą, tylko żołnierzem, który w bitwie bronił ojczyzny. Jedną wygrał, drugą przegrał. W którym momencie zachował się po bandycku?

            3. Oni byli jeńcami, to jest ludźmi wziętymi do niewoli podczas działań wojennych. Zabicie ich jest ZBRODNIĄ WOJENNĄ. A jeszcze poprzez spalenie? Gorzej niż Niemcy aalbo Rosjanie

  21. Jeśli w książkach związek z Elią również zostanie unieważniony, to czy oznacza to, że Jon będzie miał większe prawa do tronu niż Aegon?
    Odcinek mi się podobał, jak cały ten sezon dotąd, cały czas czekam na następne odcinki.
    Aha i jeszcze jedno. Od pewnego czasu mnie to męczy. Nie dość, że mam już dość Cersei, to odkąd ścięli jej włosy stała się strasznie brzydka. Że aż jeszcze bardziej nie chce mi się na nią patrzeć. Czy to wina tylko tych włosów, czy pszczoła ją ukąsiła w usta? Dzisiaj zwróciłam uwagę na jej czarne brwi.

      1. Fakt, ale jednak rości sobie prawa do tronu 😉
        A co do peruki Sansy to nawet o tym nie wiedziałam. Pewnie dlatego teraz nosi takie proste fryzury. Ale lepsze to niż biedna Dany która codziennie musi spędzać co najmniej godzinę na te wszystkie warkocze. Naprawdę frapuje mnie to od pierwszego sezonu.

        1. A to nie jest tak, że te warkocze ktoś plecie na peruce, a ona tylko przychodzi i ją zakłada? W sumie za bardzo się nie znam, ale zawsze wydawało mi się, że tak to działa

          1. Tak tak przecież wiem, ma wyglądać ładnie. Ale ja zawsze sobie wyobrażam jak wstaje o 4 rano i biedna Missandei musi je robić (ma być dokładnie tak jak wczoraj!) albo śpi na stojąco xD

            1. Przeczytaj, zanim, napiszesz, powtarzam sobie, a i tak zawsze się gdzieś wyrwę 😉 Swoją drogą, Dany zdarza się za te warkocze rewanżować, kiedyś plotła włosy Missandei 🙂 Ale to było jeszcze za czasów błogiego byczenia się w Meereen.

        2. Emilia Clarke ma ciemne, krótkie włosy. Te białe to peruka, ktoś ma zabawę z wymyślaniem tych jej fryzur 🙂 – kiedyś były o wiele prostsze. Szkoda, że nie ma dzwoneczków.

    1. Generalnie im dłużej trwa serial, tym bardziej gwiazdorskie wymagania stawiają aktorzy. I niestety nie chodzi tylko o płace. Chodzi również o fryzury. Śmiałem się jakiś czas temu, że peruka Sansy gra lepiej od Sansy, bo… aktorka od poprzedniego sezonu chodzi w peruce. Zafarbowała włosy na blond i nie chciała ich przefarbować z powrotem na rudo. Aktorzy odtwarzający rolę Lannisterów też ponoć mieli dość farbowania włosów, dlatego Jaime, który był jasnym blondynem jest teraz blondynem ciemnym, a Tyrion to już podpada pod szatyna. Przypuszczam, że Lena Headey, która wciela się w rolę Cersei nie chciała ani zapuszczać długich włosów, ani nosić peruki. Stąd ten wygląd.

        1. Nie wiedziałem. OK, no to ma trochę więcej sensu. Czyli wróciła do naturalnego koloru i nie chce się farbować na rudo.

          1. Z tego co sobie przypominam, ona nie chciała się przefarbować na rudo, bo jej włosy były po wielu zabiegach fryzjerskich, w tym właśnie mocnym rozjaśnianiu, które jest silnie ingerującym zabiegiem i istniało ryzyko, że (jak to ujęła) straci włosy. A farbować trzeba na bieżąco, bo odrost pojawia się bardzo szybko. Gdyby włosy jej się połamały lub musiałaby je obciąć na krótko, to i tak nie byłoby z nich pożytku. Peruka była najbardziej sensownym rozwiązaniem.

    2. Unieważnienie związku nie czyni legalnych dzieci bękartami. Więc nie miałby większych… gdyby Aegon żył zamiast podstawianego w jego miejsce Blackfyre’a 😀

      1. Tu też może napiszę. Unieważnienie to nie rozwód. I w kościele katolickim rzeczywiście nie czyni ono dziećmi bękartami. Ale nie wiemy jak do tego podchodzą septoni. I można chyba te wszystkie dywagacje odstawić, bo my już wiemy, że Aegon to Blackfyre. Ale lud Westeros tego nie wie i Wiara też nie. To może być bardzo ważne, zwłaszcza że można się domyślić, że Wiara zapewne poprze i dogada się z Aegonem.

    3. Jezeli Aegon jest prawdziwy to on jest następcą bo jest starszy od Jona. Tak było z synami pierwszego Aegona

  22. Randyll zdradził? To Olenna zdradziła. Zawarła sojusz z agresorem, który najechał Westeros na czele potworów, barbarzyńców i najemników. Randyll dochował wierności królestwo i walczył w obronie ojczyzny. I nie, nie należy tutaj utożsamiać królestwa z Cersei. Nie wystąpił po jej stronie dopóki Daenerys nie najechała Westeros. Został ukarany za honor, którym zawsze się cechował. Do tego przez córkę człowieka, wobec którego służył do końca.

    A za co Dickon został spalony? Za to, że nie chciał zostawić ojca? To było potworne. To byli bezbronni jeńcy. Daenerys wpada mówiąc, że nie przybyła mordować, zabijać rodziców. Potem morduje. Zabija rodzica trojga dzieci. Według chorej zasady „kto nie jest ze mną jest przeciwko mnie”. Dla tych ludzi jest najeźdźcą, nawet jej nie znają. Atakuje ich przy pomocy dothraków i smoków. Przegrali, wpadli w niewolę, byli bezbronni. Co robi Daenerys? Straszy im, że albo będą za nią walczyć albo ich pomorduje.

    Tak się nie postępuje. Dla odmiany można popatrzeć na Starków – za nimi szli ludzie nie ze strachu, tylko dlatego, że Starkowie byli kochani i szanowani. Traktowali innych często na równi, nie nakazywali niczego, czego nie zrobiliby sami. Gdy wydawali wyrok śmierci to robili to zgodnie z prawem i co ważne – wykonywali osobiście, brali pełną odpowiedzialność. Można spojrzeć na różnicę postaw Daenerys i Jona. Daenerys – mi się należy władza, kto nie jest ze mną i nie uzna moich żądań ten spłonie. Jon – nie chcę być królem, ale służę swoim ludziom, jestem z Północy i dopełnię swoich obowiązków najlepiej, jak potrafię. I tak Daenerys nie spaliła jeszcze samej stolicy dopiero po tym, jak niejednokrotnie jej to odradzano – odradzał Tyrion, Varys, Jon. Inaczej dawno by poleciała ze smokami na miasta.

    Kto klęka ze strachu ten szybko wstanie, gdy poczuje możliwość odzyskania wolności. A co do ciągłego powtarzania o swoich prawach – Tywin dobrze to ujął. Jeżeli ktoś musi powtarzać, że jest królem, to nie jest nim naprawdę. Daenerys zaczyna podchodzić do ludzi z punktu widzenia niedostępnego i narzuconego majestatu. Przestaje ich nawet rozumieć, stąd zdziwienie, gdy Jon postanowił sam udać się za mur – coś, co jest normalne u Starków; to, że są razem z ludźmi, nie nad nimi. Daenerys działa impulsywnie, samo „dracarys” sprawia jej przyjemność, napawa się tą mocą wtedy, czuje się silna. Widać to po jej minie gdy to powtarza.

    Wielu ludzi patrzy z jej punktu widzenia. „Mi się należy, jestem prawowita, bla bla”. A nie patrzy z punktu widzenia mieszkańców Westeros. Są po krwawej wojnie domowej i nagle z Essos przybywa obca im kobieta, na czele potworów (smoki), barbarzyńców, morderców i gwałcicieli (dothrakowie) i najemników (nieskalani). I mówi – wszystkie królestwa należą się mi, kto nie jest ze mną jest przeciwko mnie, a tych spalę. To czysty najazd, napaść dla nich.

    „Najzabawniejsze” w tym jest to, że Cersei by upadła. Otaczali ją sami wrogowie już. Nikt przy niej nie został, a ludzie domagali się jej głowy. Najazd Daenerys zjednoczył królestwo, zmienił nastawienie ludzi, którzy szybko chcieli zapomnieć o jej winach byleby mieć silnego przywódcę, który obroni przed agresją. Chorąży Reach, nie tylko ród Tarly, ją wsparli, bo Daenerys. Gdyby nie jej przypłynięcie, to Cersei by wyruchali bardziej niż Jaime. Większość królestw plus Żelazny Bank i nienawiść ludzi. To by ją zmiotło.

    Sama Daenerys ma mniej ludzkie pobudki. Cersei to potwór, ale walczy o przetrwanie. Od początku, o przetrwanie niezależności, potem dzieci, teraz siebie. Daenerys walczy, bo jej się należy, bo jej ojciec stracił władze, gdyż palił ludzi żywcem. Nie dopuszcza do myśli tego, że inni chcieliby wolności, a nazywa się Wyzwolicielką z Okowów. Weźmy takiego Jona. Północ przeszła piekło, by wywalczyć sobie wolność. Tyle zdrad, bitew, rzezi. Uzyskali ją. Nikt im tego nie dał, sami to zdobyli ciężkimi ofiarami. I przylatuje Daenerys i mówi – klękajcie. Mi się należy, nieważne co wy o tym sądzicie.

    A Daenerys miała się od Cersei różnić. Miała być inna.

    1. Cersei gdy wysadziła sept razem z Tyrellami wypowiedziała wojnę z Reach. Randyll jako chorąży Tyrellów powinien walczyć po stronie Dany, tak jak kiedyś walczył za jej ojca. Randyll powiedział że ” Tarly’owie zawsze byli chorążymi Tyrellów”, ale wykonał wyboru i ich zdradził, a potem konsekwentnie trzymał się swojej decyzji, a jego syn razem z nim.

      Porównanie do Starków nie ma według mnie sensu. Północ ich szanuje, „Północ pamięta” ale gdy Starkom zaczęło się nie układać to niektórzy ich chorążowie zdradzili, zabili swojego króla na weselu, a potem poparli Boltonów. Starkowie nie są idealni, każdy z nich ma coś na sumieniu. Ich honor często był powodem śmierci ich i ludzi z północy. Starkowie osobiście skazywali i wykonywali wyrok. Dany nie ma miecza, który ścina głowy, jej „mieczem” jest Drogon, mówiąc „dracarys” wzięła pełna odpowiedzialność za czyn jej smoka.

      Daenerys na początku była sprzedana jak niewolnica khalowi Drogo, ale cały czas walczyła o przetrwanie i o swój cel – bycie Królową Siedmiu Królestw. Do wszystkiego doszła sama i konsekwentnie dąży do celu. Dany podobnie jak Aegon Zdobywca stawia sprawę jasno: „będzie tylko jeden król, poddajcie się i zachowajcie swoje tytuły albo będziecie zniszczeni”.

      1. Nie miałabym nic przeciwko Dany podobnie jak Aegon Zdobywca stawiającej sprawę jasno: “będzie tylko jeden król, poddajcie się i zachowajcie swoje tytuły albo będziecie zniszczeni”.

        Tym co irytuje mnie w Dany jest jej przekonanie, że ona jest jedyną, najlepszą, najłaskawszą i najbardziej troszczącą się o lud władczynią jaka istnieje. Albo zdobywasz co chcesz ogniem i krwią, albo troszczysz się o dobro wszystkich ludzi i nie chcesz nikogo niesprawiedliwie skrzywdzić.

        Aha i nie bardzo rozumiem w jaki sposób sama doszła do urodzenia się w królewskiej rodzinie, otrzymania trzech smoczych jaj albo bycia ognioodpornym. Gdyby nie te trzy rzeczy to nikt nigdy by o niej nie usłyszał.

      2. Po pierwsze – nie ma dowodów na to, że za tym stała i o tym wiedziała. My o tym wiemy, pewnie połowa stolicy się domyśla, ale nie udowodniono jej tego.
        Po drugie – ród Tarly przysięgał i seniorowi i królestwu. To nie jest system feudalny, jaki znamy z naszego świata, chociaż na nim jest to wzorowane.
        Także Randyll miał wybór – opowiedzieć się przeciwko królestwu albo przeciwko seniorowi. Przy czym senior sprzymierzył się z najeźdźcą. Więc zdradził królestwo.

        Co do zdrady – poczytaj książkę. Lojalni wobec Starków byli wymanewrowani przez Boltonów w straty. Większość mimo sytuacji dochowywała wierności, nawet, gdy ryzykowali głowami. Pod Bliźniakami była specjalnie dobrana część sił z Północy. Potem, poza Boltonami (którzy od dawna mieli ze Starkami na pieńku) były to jednostki, nawet wbrew planom reszty rodu. Jak u Kastarków przykładowo. Do tego przyszła sprawa inna – wspomniana przy Reach. Starkowie opowiedzieli się przeciw królestwu i też był konflikt lojalności. Z tym, że, w przeciwieństwie do Reach, niemal wszyscy opowiedzieli się za Starkami. Co o czymś świadczy.

        Walczyła o przetrwanie. Wywalczyła je. Nikt jej nie zagrażał już. A mimo to wybrała się do Westeros na czele armii. To nie walka o przetrwanie, to najazd.

        1. Jedna uwaga. W całej średniowiecznej Europie panowała zasada „wasal mojego wasala jest moim wasalem”. W całej, za wyjątkiem Anglii, na której wzorował się Martin. Tam „wasal mojego wasala NIE był moim wasalem”. Z tego względu Tarly był wasalem Tyrellów, a nie korony. To Tyrellom ślubował, nie królowi/królowej. Dlatego Tarly był zdrajcą.

          1. Wszytko fajnie tylko na twoje nieszczęście było dokładnie na odwrót. To w Anglii panowała zasada „wasal mojego wasala jest moim wasalem”. To dlatego nie doszło tam do rozbicia dzielnicowego jakie stało się udziałem Francji, Rzeszy czy Polski.

            1. Mogę się mylić, ale jeśli wiedzę czerpałeś z Wikipedii, to trzeba zachować ostrożność.

      1. przepraszam, raz jeszcze : (bo edycji brak)
        brawo, dzięki RLG za ten tekst
        nie jest ważne jak bardzo się zgadzam ale brzmi rozsądnie – stąd dzięki

    2. Ależ niektórzy fanzolą. Aż słuchać się nie da. Kogo niby zdradziła Olenna? Uzurpatorkę, która wysadziła seniora rodu Tyrellów i jego córkę – prawdziwą królową? Weź ty się zastanów, człowieku, co piszesz. To Cersei sama ustawiła Tyrellów w pozycji wrogów, bo nie chciała odpowiedzieć za swoje kur…stwa.
      Jakiemu „królestwu” dochował niby wierności Randyll? Człowieku, to średniowiecze. Epoka feudalna. Koncepcja państw narodowych jeszcze się nie narodziła. Randyll był wasalem Tyrellów i tylko wobec nich miał obowiązek lojalności i poparcia ich w razie wojny. To zasrany obowiązek każdego wasala. To od Tyrellów dostał ziemię i możność bycia wielkim lordem, a nie od żadnego „królestwa”. Niech się smaży po wieczne czasy, cholerny zdrajca.

      1. Zdradziła królestwo sprzymierzając sie z najeźdźcą. To nie jest średniowiecze, „człowieku”. To świat fantasy. Przysięga się przed Żelaznym Tronem, królestwo jest zjednoczone. Czemu wszyscy uważacie, że to system stricte feudalny z naszego świata? Emocje przesłaniają ci myślenie. Nawet w serialu masz wspomnianą sieć powinności a i tak zamiast na świecie, o którym mówisz, opierasz się na naszym świecie. Randyll składał hołd i seniorowi i Żelaznemu Tronowi. Powstał konflikt interesów, jasno przedstawiony już na początku sezonu. Z tym, że Olenna sprzymierzyła się z agresorem.

        1. Uważamy dlatego, że prasie i wywiadach wielokrotnie podkreślano, iż Martin wzoruje się na średniowiecznej Anglii. Nie słyszałem, żeby Martin to dementował. W jego książkach również nie ma ani słowa o tym, że w Westeros panują inne zasady feudalne. I wbrew temu, co mówisz, w serialu również nie widziałem, aby ktokolwiek przysięgał przed Żelaznym Tronem, poza jego bezpośrednimi wasalami. A Tarly nie byli wasalami korony, byli nimi właśnie Tyrellowie. To wy wkręciliście sobie jakieś idiotyczne wyobrażenia o powinnościach lordów na podstawie tego co tam raz Jaime klepnął do Randylla, żeby go skaptować. Jeżeli się mylę, to poproszę o konkretne przykłady z serialu lub cytaty z książek. I powtarzam po raz kolejny, że Olenna nie sprzymierzyła się z żadnym agresorem, tylko została zaatakowana przez uzurpatorkę, która zamordowała prawowitą królową, dwóch najważniejszych wasali korony oraz przyczyniła się do samobójstwa króla.

          Daelu, proszę, mógłbyś rozsądzić ten spór?

          1. Oto konkretny cytat z książki potwierdzający, że w Westeros nie panuje zasada „wasal mojego wasala nie jest moim wasalem”. Wynika to z rozmowy Catelyn i Waldera Freya w pierwszym tomie:

            „- Składałeś przed moim ojcem przysięgę wierności – przypomniała mu Catelyn.
            – Och, tak, powiedziałem kilka słów, ale koronie także przysięgałem. Teraz Królem jest Joffrey, co sprawia, że ty, ten twój chłopak i wszyscy ci głupcy za murami jesteście buntownikami.”

            Ale to już tak pomijając fakt, że Olenna nie składała żadnej przysięgi wierności Cersei Lannister, która nie wiadomo jakim prawem usiadła na tronie.

            1. No cóż, nie chce mi się sprawdzać, więc wierzę na słowo, że to dokładny cytat. W takim razie pan Martin jest niekonsekwentny oraz zapewne nie ma pojęcia o systemie feudalnym i szasta tymi przysięgami tam, gdzie mu to pasuje do sytuacji. Skąd takie wnioski? Bo gdy Joffrey wzywa Robba do KP, żeby złożył hołd lenny, to przyjechać ma tylko Robb, a nie ci wszyscy Boltonowie, Gloverowie i Manderly. Identyczna sytuacja powtarza się teraz, choć już zapewne bez udziału pana Martina. Mianowicie Cersei wzywa Jona do złożenia hołdu. Podobnie Daenerys. Żadna przy tym nie wspomina o tym, żeby np. Karstarkowie czy Umberowie (którzy dopiero co przysięgali Jonowi) składali osobną przysięgę.

              Ale nawet zakładając taki pokraczny system, Tarly nie był zobowiązany do lojalności wobec Cersei. Po pierwsze kontrakt lenny trzeba było zawsze odnawiać po śmierci jednej ze stron z jej następcą. Po drugie Cersei nie jest legalną królową. Nie ma żadnych praw do tronu. Gdyby nie były one istotne, to każdy bandzior, który zamorduje poprzedniego króla i królową, mógłby wymagać lojalności i powoływać się na wolę boską. Natomiast zobowiązania wobec Tyrellów miał niezaprzeczalne. Gdyby Tarly był naprawdę człowiekiem honoru to wpierw wymówiłby kontrakt lenny Olennie i zrzekł się otrzymanego od niej lenna – ziemi i tytułów. Nie jestem jakimś wielkim fanem Daenerys, ale historia widziała już zbyt wielu zdrajców (podobna sytuacja do tej z Januszem Radziwiłłem), żebym miał podziwiać kolejnego.

              1. Joffrey wzywał Robba, żeby ten odnowił przysięgę, bo jego ojciec był (w mniemaniu Joffa) zdrajcą, więc cały ród Starków można było uznać za zdrajców, którzy złamali przysięgę złożoną dynastii Baratheonów. Boltonowie, Gloverowie czy Manderly nie byli w to w ogóle zamieszani. To Starkowie zdradzili, a nie Północ. A tą serialową sytuację z kleknięciem Jona przed Cersei lub Daenerys, można porównać do sytuacji sprzed 300 lat, kiedy Thorren Stark klęknął przed Aegonem Zdobywcą. Tam wystarczyło chyba tylko klęknięcie króla, bo równało się to poddaniu całego królestwa. Ale kto się doszukuje logiki w serialu, ten błądzi.

              2. Mylisz „wzoruje się” z „kopiuje”. Można ileś razy napisać, że to nie jest system feudalny znany z Europy, tylko wzorowanie się na nim… przy czym w Anglii wasal mojego wasala był też moim wasalem.

        2. Randyll był między młotem a kowadłem. Co by nie zrobił jedna ze stron ogłosiłaby go zdrajcą

          1. No cóż, różnica jest taka, że Cersei by go tylko ogłosiła takowym, natomiast atakując seniora stał się zdrajcą naprawdę. Myślę, że Randyll był przede wszystkim rasistą i stąd taki wybór.

            1. Był rasista, bo bronił kraju przed najeźdźcą. Pogrążasz się coraz bardziej. Niedługo okaże się, że Randyll był homofobem.

              1. Przed takim samym „najeźdźcą” za którego kilkanaście lat wcześniej walczył do samego końca? To ty się pogrążasz. Walczył, bo Cersei obiecała zrobić go namiestnikiem Południa. I tyle. I tak – był rasistą. Co mówił o Dzikich? Zresztą dość ma już rozmowy o tej kanalii. Zdechł i pies go j…

      2. Teza braku narodów w średniowieczu to motywowany politycznie wymysł środowisk takich jak Wyborcza czy Polityka. Nie wierz to, nie idź tą drogą kolego! Najlepiej rzucić okiem na średniowieczne kroniki. Gdzie występuję i naród w ujęciu politycznym i idea patriotyzmu, a kwestia lojalności jest inaczej postrzegana niż Ty piszesz

    3. Popieram. Generalnie zgadzam się z większością Twoich tekstów. (Zresztą to wzamagało szok z powodu tego, jak powitowano Cię na tym forum)

      1. Bo najprawdopodobniej był w zbrojowni Roberta w Królewskiej Przystani, a jeśli Gendry tworzył broń dla Lannisterów to mógł mieć do niej dostęp. Przy czym jako, że prawie nikt takiego młota nie używa jego zniknięcie mogło pozostać niezauważone. Poza tym jest on z Valyriańskiej stali, więc przy obecnej wyprawie naszego wioślarza byłby bardzo pomocny.

        1. Ale młot Roberta nie był z valyriańskiej stali.
          Po pierwsze – młot Roberta został wykonany przez Donala Noye’a, późniejszego brata Nocnej Straży. Donal Noye nie jest – z tego co mi wiadomo – osobą, która potrafi obrabiać valyriańską stal.
          Po drugie – jedyną nadzwyczajną cechą valyriańskiej stali o której ludzie w Westeros wiedzą, jest doskonała ostrość. Miecze z valyriańskiej stali się nie tępią (albo – tępią bardzo powoli), więc nie wymagają poświęcania im tyle uwagi, umożliwiają parowanie krawędzią bez obawy o wyszczerbienie, itd… W przypadku młotu ta cecha jest bezużyteczna. I owszem, niby dochodzi kwestia prestiżu… ale jakoś tego nie widzę.

          1. Nie tylko ostrość, jeszcze też lekkość i trwałość. Znacznie, znacznie trudniej skruszyć czy połamać. Sama stal valyriańska od zwykłej jest lżejsza i to znacznie. W książce mamy opis zbroi Eurona – lekkiej, wygodnej. Valyriańska stal to w pewnej mierze taki odpowiednik mithrillu 😀

            Do tego młot, który dzierży Gendry, ma ostrą stronę. Takim bolcem z valyriańskiej stali można niejedną zbroję przebić. Miałoby to więc kilka plusów. Tylko nie zauważyłem, by to była valyriańska stal. Skąd Gendry by ją wziął?

  23. Zaczynam myśleć, że LF również przeszedł szkolenie u „NoOne”. Skąd niby wie o zdolnościach Aryi, widział tylko że potrafi walczyć. Chyba że Arya nie jest aż tak dobra i LF widzi jak ona go śledzi.

    1. Pamiętaj skąd przybył Petyr. Z Bravos… może doskonale wiedzieć jak działają Ludzie Bez Twarzy.

        1. Jego pradziadek był braavoskim najemnikiem w służbie Corbrayów. Dziadek Petyra został rycerzem już w Westeros. A ojciec został lordem drobnej twierdzy na Paluchach. Oryginalny herb Baelishów to głowa tytana z Braavos (Littlefinger zmienił herb na przedrzeźniacza). Możliwe, że Petyr ma nadal jakieś kontakty w tym mieście.

          1. Racja, trochę przegalopowałem z tym jego bezpośrednim pochodzeniem z Bravos. Powiązania jednak pozostają.

      1. Petyr jest z Bravos? Przeciez jego rodowa siedziba to Paluchy a od małego byl u Tullych, chyba ze pozniej sie gdzies tam błąkał?

    2. Arya spotkała Littlefingera w Harrenhall, jak knuł z Tywinem przeciw Starkom (w filmie). Zapomniała? Littlefinger o mało jej wówczas nie rozpoznał, tak jak Trant w Braavos. W ogóle Arya działa dość niefrasobliwie , co każe mi myśleć o jej braku przewidywania skutków własnego działania albo o posiadaniu przemyślenia i głęboko ukrytego planu. W filmie chyba jednak chodzi o to pierwsze,niestety…

  24. Podobała mi się Dany z tego odcinka. Mam szczerą nadzieję, że twórcy pójdą dalej w stronę szalonej królowej i wszystkie postaci zaczną wreszcie rozumieć kim ona jest. A na końcu ktoś ją wreszcie zabije.

    DaeL tak uparcie prześladował Jona za bycie niziołkiem, że kiedy scenarzyści szukali zabawnych tekstów do dialogów z Gendrym, poza wiosłowaniem znaleźli również to.

    Moim zdaniem wyprawa Tyriona do KP miała nawet całkiem sporo sensu. Oczywiście pod warunkiem, że przyjmujemy za sensowny, pomysł prezentacji upiora w celu zawarcia zawieszenia broni. No i Davos chyba pomylił się przy obliczaniu czasu potrzebnego na dotarcie do KP, więc zamiast w środku nocy przypłynęli w środku dnia.

    Littlefinger wreszcie knuje! Juhu!

    O wyprawie drużyny A niewiele jest do powiedzenia. Ot, misja drużyny A. Będą pościgi i wybuchy, nikt ważny nie umrze.

    Ja może jestem troszkę uprzedzona do Targaryenów, ale jak Goździk dokonała odkrycia, to zaraz sobie pomyślałam, że ślub Lyanny i Rhaegara mógł równie dobrze wyglądać tak jak ślub Sansy i Ramseya.

      1. Ważny = Jon 😉 Właściwie nie zdziwiłabym się gdyby umarł również Gendry – wprowadzony tylko po to, żeby skończyły się te memy z Gendrym w łódce. No i może Tormund też liczy się jako ważny, ale nie jestem pewna

      2. Najpierw Toros żeby nie wskrzeszał Berica, chociaż nocny kròl ich wskrzesi i chlopaki znowu na południe beda szli.

    1. Ja właśnie przed wielkimi wieściami z ostatniego odcinka sądziłam, że było to na zasadzie ślubu Sansy i Ramsaya, czyli jawna bigamia. Coś tam tłumaczyli o nieskonsumowaniu, ale obawiam się, że najpierw trzeba dostać oficjalne unieważnienie – dlatego książkowa Sansa jeszcze nie może poślubić Harolda, Paluszek zapewne tłumaczy Lady Waynwood, że czekają na zgodę Wielkiego Septona (a tymczasem pojawi się smok na horyzoncie ;)).
      Serial naturalnie poleciał skrótami, i teoretycznie oba śluby mogły być zawarte, jeśli jedynym warunkiem była zgoda dowolnego septona (co jest idiotyczne). Tyle, że Sam wspomina, że unieważnienie przeprowadza się na wniosek MĘŻA. Mąż Sansy, Tyrion, nadal nim jest, a ona była przez jakiś czas bigamistką (zresztą niezbyt tą sytuacją zachwyconą, mówiąc delikatnie), ponieważ nie on wnioskował o zerwanie ślubu. Natomiast Rhaegar najwyraźniej mógł to zrobić bez obecności Elii. Z książką nawet się zgadza, w końcu Ashę na jej ślubie zastąpiła foka.

  25. Cały sezon siódmy uważam za całkiem niezły, o wiele bardziej podobny do pierwszych czterech niż do piątego i szóstego, ale jest jedna rzecz, która nieco mnie w nim irytuje, to znaczy podejście do konsekwencji, zwłaszcza przy spotkaniach po latach.
    Dialogi wyglądają mniej więcej tak:
    – Chciałeś otruć mnie i moje nienarodzone dziecko/otrułaś moją bratanicę/zabiłeś mojego syna dzikim ogniem/sprzedaliście mnie jako ofiarę dla kapłanki ognia!
    – A, tak. Ups.
    – Nie no, spoko.
    I teraz nie wiem czy scenarzyści liczą na to, że widzowie są głupi, Littlefinger jest głupi, czy że Arya jest na tyle głupia i kolejna taka rozmowa będzie wyglądać nieco inaczej:
    – Pisałaś, że Joffrey jest prawdziwym królem!
    – Miałam dwanaście lat i byłam więźniem w Królewskiej Przystani.
    – Ty podła zdrajczyni!

  26. Mnie również zaciekawiło to unieważnienie małżeństwa Rhaegara i Elii, i zastanawiam się czy George też to tak zaplanował, bo jeśli tak, to może wiele wytłumaczyć. Wcześniej głowiliśmy się nad tym, czemu Rhaegar wysłał Dayne’a, Whenta i Hightowera, by ci strzegli jego kochankę i bękarta, a nie żonę i dzieci z prawego łoża. Czy po unieważnieniu małżeństwa to nie Aegon i Rhaenys byli bękartami, a nie Jon? Można by uznać, że trochę pałka z tego księcia, ale pewnie unieważnił ślub z Elią i poślubił Lyannę dlatego, bo uznał, że się pomylił, gdy mówił, że Pieśń Lodu i Ognia to pieśń Aegona i że to on jest Księciem Którego Obiecano. Zrozumiał pewnie, że ten książę musi mieć w sobie krew Targaryenów i Starków, i dlatego naraził Aegona i Rhaenys na śmierć, by ich przyrodni brat był bezpieczny. Wolał
    by zginęły te jego „nieudane” dzieci, a żeby przetrwał Azor Ahai, więc poświęcił je dla wyższego dobra. Nawet fajnie by się to łączyło z teorią „O czym wiedział Rhaegar?”

    1. Po unieważnieniu małżeństwa nie staje się bękartem. Jak dziecko narodziło się w legalnym związku to nim nie jest, bez względu na przyszłe rozwody.

      1. Ale rozwód to nie jest to samo co unieważnienie małżeństwa. Unieważnienie tak jakby działa wstecz – oznacza, że takiego związku nigdy nie było. Więc dzieci z tego związku można uznać za bękarty.
        Z tym, że na przykład w przypadku Sansy w serialu podstawą unieważnienia małżeństwa miał być brak skonsumowania go. Nie bardzo rozumiem jaki miał być powód unieważnienia małżeństwa Rhaegara. Wystarczyło, że książe przyszedł do septona i powiedział: „Okej, księżniczka Elia najwyraźniej nie jest odpowiednią osobą do płodzenia zbawców ludzkości. Z tego powodu unieważnij nasze małżeństwo”? W naszym świecie mniej więcej z takiego powodu powstał Church of England. Król Henryk VII zażądał unieważnienia małżeństwa, a papież powiedział mu, że nie ma mowy. Najwyraźniej septoni są o wiele mniej rygorystyczni w takich kwestiach.

        1. Dobre spostrzeżenie z tym, że „unieważnienie” to nie rozwód. W ogóle o tym nie pomyślałam.
          Całkiem ciekawie by było gdyby Martin też tak postąpił. To jedyne co daje Jonowi większe prawa niż Aegonowi (tak, również uważam, że to Blackfyre, ale jeśli lud uwierzy, że to Targaryen to tak będzie traktowany). Tyle, że Martin musiałby wymyślić dobry powód na to unieważnienie. A tu małżeństwo skonsumowane, a opcja, że Ellia nie może dać mu dzieci też odpada.

        2. Porównanie Rhaegara do Henryka VIII Tudora bezcenne. Teraz to takie oczywiste… historia nawiązująca do angielskich konfliktów i władców, problemy z dziedzicem, obsesja obiecującego młodego księcia… powinniśmy się cieszyć, że westeroski Henio zginął, zanim ściął Lyannie głowę.
          Czy Jon jest w takim razie Elżbietą? Słabo pasuje 😉

          1. Właśnie to nie jest takie oczywiste. Koleżanka wyżej chyba napomknęła o Henryku żeby przybliżyć czym jest unieważnienie małżeństwa. I choć wydaje się, że takie porównanie mogłoby być krzywdzące dla wyidealizowanego Rhaegara, bo panowie z charakteru to w ogóle nie są do siebie podobni, ale za to porównanie ich historii, może odpowiedzieć na pewne pytanie.
            – Henryk VII dążył do unieważnienia małżeństwa, bo jego pierwsza żona poroniła wiele razy i urodziła mu tylko córkę – księżniczkę Marię.
            – Henryk poślubił potajemnie kolejną panią. Ta również miała problem z narodzinami dziecka (to jej ściął głowę).
            – Biedny Henryk został wdowcem, ale żałobę szybko zaspokoił, bo poślubił kolejną damę. Ta urodziła mu w końcu męskiego potomka, lecz po tygodniu czy dwóch zmarła.

            Historie Henryka i Rhaegara są podobne: unieważnienie pierwszego małżeństwa, bo żona nie mogła już rodzić; drugi potajemny ślub; ślub z kolejną kobietą, która urodziła mu syna, ale zmarła wkrótce później. Tu chyba nie ma mowy, że to przypadek.

            Ale do czego zmierzam? Do tego, że chyba odnalazłem odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie.
            Otóż księżniczka Maria, czyli córka Henryka VII z pierwszego małżeństwa, po unieważnieniu ślubu ich rodziców została uznana przez Parlament za – uwaga, uwaga! – DZIECKO Z NIEPRAWEGO ŁOŻA!

            To chyba zamyka temat. Dobrze wiemy jak Martin lubi bawić się historią, więc możemy przypuszczać, że Rhaegar wydziedziczył Aegona i Rhaenys, i jego jedynym legalnym potomkiem został syn Lyanny Stark.

            1. Wiesz, nie chodziło mi o to, że Rhaegar to dokładna kalka Henryka (w sumie ma więcej wspólnego z jego starszym bratem Arturem), ale tak naprawdę większość bohaterów jest takich pomieszanych. Wypunktowałeś główne cechy wspólne, zgadzam się z nimi, ale najbardziej interesujące mnie podobieństwo to ta szaleńcza obsesja trawiąca obu panów. Potwierdza moje podejrzenia o Rhaegarze Szalonym (nie tak, jak reszta rodziny, ale jednak ^^). Z Lyą też masz rację, bardziej przypomina Jane Seymour, choć raczej nie charakterem, natomiast Anna Boleyn to raczej Margaery.

              1. W sumie Cersei raz życzyła Margaery, żeby skończyła ta jak Anna 😉

                A co do Rhaegara Szalonego – nazywanie go tak jest trafione tylko w przypadku realiów średniowiecznych. Henryka VI Lancastera nazywano szalonym, mimo że zmagał się ze stuporem depresyjnym (ale wtedy takie rzeczy nazywano szaleństwem). Myślę, że Rhaegar miał podobnie, ale nie aż tak. Te jego skłonności do melancholii, brzdękanie na harfie i smutne pieśni, mogą chyba za tym poświadczyć. Psychologiem nie jestem, ale myślę, ze z depresją się zmagał, a przynajmniej na pewno był hardkorowym introwertykiem. I taki człowiek zrozumiał, że ma w życiu cel, który szybko stał się dla niego taką subtelną obsesją. Wyparł swoje uczucia, bo liczył się dla niego tylko ten cel – Książę Którego Obiecano, z krwi Starków i Targaryenów. Myślę, że Rhaegar do końca normalny nie był, ale Lyanny nie zgwałcił, tak samo jak jej nie kochał, przynajmniej na początku. Lyanna się pewnie w nim zakochała, ale ona dla niego była tylko środkiem do wykonania zadania. Może dopiero na późniejszym etapie ich relacji, po kilku miesiącach od Turnieju w Harrenhall, coś do niej poczuł.

                1. Postawiłabym Ci piwo za ostatni fragment 🙂 Właśnie to mnie męczy w relacji R+L, ta nagła szalona miłość mimo oczywistych znaków wykorzystania Lyanny w konkretnym celu. Pewnie, że po dłuższym czasie razem mógł się zakochać, ale w Harrenhall działał z pełną premedytacją.
                  No i mówimy o realiach pseudośredniowiecznych 😉 Nikt tam się nie bawił w psychologa, tak jak robią to współcześni, a większość Targaryenów miała trochę problemów że sobą, nie wiem, po co oszczędzać tego panu Zbyt Idealnemu. A że obsesję miał na pewno, i że podporządkowywał jej swoje życie… cóż, tego raczej nikomu nie trzeba udowadniać.

      2. Kurcze no, Lady mnie uprzedziła 🙁
        Ale mogę potwierdzić jej słowa. Pomyliły ci się pojęcia, bo unieważnienie małżeństwa to nie rozwód, a nomen omen sprawienie, że małżeństwo jest/było nieważne, że nie miało prawa bytu.
        Np. z powodu zbyt bliskiego spokrewnienia, jak to było w przypadku małżeństwa Eleonory Akwitańskiej z Ludwikiem VII. To spokrewnienie było chyba bardzo naciągane, ale papież zgodził się uznać to za wystarczający powód, bo w przeciwnym razie ta dwójka chyba wydrapałaby sobie nawzajem oczy.
        A jaki powód mógł podać Rhaegar? Czy też mogło chodzić o bliskie spokrewnienie? Spojrzałem do drzewa genealogicznego Targaryenów no i Rhaegar i Elia mają chyba wspólną pra-pra-pra-pra-babkę – Myriah Martell. Dla Aerysa przeszkodą nie byli nawet wspólni rodzice, ale co tam.

        I nie wiem też czy dzieci z takiego związku są bękartami, bo nie wiem czy aktualizacja prawa kanonicznego dokonana przez papieża Franciszka obowiązuje również w wierze w Siedmiu xd Może ktoś mądry mnie oświeci.

  27. A kto mi przypomni dlaczego Ogar z bractwem tak prą za mur? Bo jakoś mi ten temat uciekł…

      1. No tak, to pamiętam, ale czy w tych wizjach było powiedziane „idźcie i odwalcie coś za murem”, czy tylko ogólnie, że „jest taka akcja, że umarlaki nadchodzą”? Bo brakuje mi w głowie połączenia dlaczego te wizje spowodowały ich wędrówkę za mur.

        1. Wizje w ogniu pokazały im jako cel Wschodnią Strażnicę. Tam się więc udali. A już na miejscu dowiedzieli się o całej misji. Skoro wizje skierowały ich w tym czasie w to miejsce to uznali, że widać celem jest ta misja.

  28. Czasami lepiej spalić dwóch. Niż całe miasta. Ogólnie w wiekach ciemnych na początku starcia pokazywano brutalność by inni dokonali kalkulacji. Co nie znaczy że nie zasugerowano że Dance odbija.

  29. OK, szybka informacja dotycząca maili do darczyńców. Rozesłaliśmy już maile z prośbą o potwierdzenie pewnych informacji od wszystkich, którzy wpłacali poprzez konto bankowe. Mamy jeszcze drobny problem z rozszyfrowaniem danych kilku osób z paypala, ale naprawimy to do środy. Na chwilę obecną 90% darczyńców powinno już mieć w skrzynce wiadomość. Prosimy o zapoznanie się z nią i sprawdzenie poprawności danych. No i – w kilku przypadkach – o podanie adresu do wysyłki gadżetów.
    Dzięki!

  30. a jak to było z tym snem Danki, w drugim tomie? Widziała brata, dziecko….była tam jakaś kobieta? Ktoś pamięta?

  31. Dla mnie odcinek bardzo dobry. Przyczepię sie tylko jednej rzeczy. Podczas narady Jon informuje, że Wolni Ludzie nie pojda za Mormontem szukac innych. Nastepnie widzimy tych Wolnych Ludzi… Jeden Wolny, Tormund 😀

    1. Aneta, te słowa wypowiada Davos, Jon jedynie dodaje, że nie będą musieli (bo on sam też pójdzie). Za mur wyruszył z Jonem Tormund, ale też kilku dzikich „tragarzy”, co widać na ujęciu pokazującym moment, gdy przechodzą przez bramę Wschodniej Strażnicy.

      1. Dokładnie. Dodałbym, że chodzi głównie o ich wiedzę na temat Północy. Dlatego kilku wystarczy. W roli przewodników, tragarzy i know-how przeżycia.

  32. Cały czas zastanawia mnie jedna kwestia. Daenerys (tak książkowa jak i serialowa) wielokrotnie powtarza że władza jej się należy bo jest prawowitą następczynią tronu i tak dalej. Robert Baratheon zaś był tylko uzurpatorem który do władzy doszedł siłą.

    A w jakiż to sposób to władzy doszli Targaryenowie?

    1. Mnie bardziej zastanawia, co powie Dany, gdy się dowie, że zgodnie z jej logiką, Jon ma większe od niej prawa do tronu.

    2. Drogą podboju, więc w teorii tak samo, jak Robert. Z tym, że Aegon zjednoczył Siedem Królestw. Stworzył Westeros jako jeden organizm państwowy. Więc sam Żelazny Tron to robota Aegona. Jako tron zjednoczonego królestwa.

  33. Czy ktoś z Was też zauważył, że młot Gendrego jest przyozdobiony głową jelenia? Dziwne, że mógł tak sobie go mieć na wieszaczku w swojej kuźni w momencie, gdy jeleń był zarezerwowany dla Baratheonów, a jego bękarty miały być wybite. Skoro złote płaszcze skumały karła z blizną, to dziwne, że zamawiający w kuźni broń, nie zauważyli takiego zmyślnego młota. Można było coś skojarzyć, w końcu Robert też walczył młotem. Nie mówię, że powinni od razu zabić Gendrego, ale Królowa chyba powinna zostać o czymś takim poinformowana.

    1. Czy ja wiem. Jeleń sam w sobie to dosyć normalny symbol, zwłaszcza po panowaniu Baratheonów (i wdowy po Baratheonie). A młot w kuźni miałby być powodem informowania królowej? Zwłaszcza, że całe ściganie bękartów Roberta to pomysł Joffreya, Cersei miała to gdzieś.

      1. Masz rację, w sumie też Gendry oficjalnie nie żyje. Ciekawe, czy zmiękczy trochę serce Aryi, jeśli uda im się spotkać.

  34. Ja wiem, że to było na potrzeby wątku, ale zachowanie Tarlych dziwne. Przecież on walczył w rebelii Roberta po przegranej stronie i ugiął kolano. Nawet w serialu to chyba było zaznaczone.

    1. W momencie, gdy jego królowa nadal walczy, zgięcie kolana oznacza zdradę. Po wojnie, to już tylko przystosowanie się do zaistniałej sytuacji.

  35. Najlepszy odcinek 5 sezonu! Dialog i dramaturgia wreszcie pokonały rozwałkę i to od razu zaprocentowało.Tyrion i Jon wymiatają, zwłaszcza Jon i jego brak strachu. Widać, że ma ważniejsze cele! Żałowałem, że smokiem do głaskania był Drogon. Liczyłem, że w tej scenie Jon okaże się drugim smoczym jeźdźcem. Niestety pozostałe smoki dalej robią za tło.

    Druga scena na minus to Cytadela. Pokazanie maesterów jako bandy palantów jest nużące. No i liczyłem, że Sam zrozumie prawdę o rodzicach Jona. Że Jon to legalny Targaryen. Skok Jona do Eastwatch to jedyny nielegalny teleport odcinka, bo skok Davosa i Tyriona do Kings Landing daje się wybronić. Nie mieli tak daleko.

    Reszta super! Danny jednocześnie szalona i sensowna, Tyrion dorastający do roli namiestnika, Jaime przekonujący Cersei, Jaime rozumiejący Tyriona, Davos i jego dusza przemytnika (dowcip z krabami świetny!), Gendry dogadujący się z Jonem. Snow w tym sezonie to klasa! Ma swój cel i zaakceptuje każdego sojusznika, który mu uwierzy. Jon nic nie wie?! Jon w tym sezonie wie najwięcej! Młot może słaby, ale Gendry idący śladem Roberta znakomity. No i żart Davosa o wiosłowaniu rulez!

    A-Team też sensowne, udział każdej z postaci daje się usprawiedliwić. Rhlorr team przybył na Mur dla tej wyprawy, Jon idzie, bo zna realia, Gendry, bo chcę iść z Jonem. Gdzie tu absurd?

    Mam nadzieję, że Sam odkryje i ujawni (z pomocą Brana?) prawdę o korzeniach Jona i opowie(dzą) mu o tym. Mam nadzieję, że obie głupie laski (sorki za szowinizm) zobaczą, kim jest ich główny wróg. Mam nadzieję, że- tak jak w tym odc- dramaturgia okaże się ważniejsza od efektów. I mam nadzieję na twórczy udział pozostałych smoków.

    1. Traktują maesterów jako głupców? Postaw się na ich miejscu. „Jestem kalekim chłopcem, który spadł na głowę z wieży. Wiem, że trwa wojna, ale rozmawiam z magiczną trójoką wroną. Powiedziała mi, że trupy żyją i idą na południe. – Spoko, przerywamy wojnę i wysyłamy wszystkie wojska na mróz!”. Poza tym arcymaester postanowił to sprawdzić. Muszą przyjmować wiele założeń, przy czym te najdziwniejsze nie mają priorytetu.

      Poza tym w książce tacy byli – zmurszali, przekonani o swej wyższości nad światem. Jest to doskonale oddane.

      „Teleport” Jona to popłynięcie łodziami… naprawdę, mi by się znudziło to gadanie o teleportach. To się nie dzieje na żywo. Podróż Jona to ostatnia scena odcinka i mogła trwać ileś dni. Powinni dorobić odcinek, w którym Gendry wiosłuje i dopływają do Wschodniej Strażnicy. A najlepiej dwieście odcinków, by było w czasie rzeczywistym 😀

  36. Daelu, nie rozumiem czepiania się zbroi płytowej. Ta waży koło 20 kilogramów. To mit, że zbroje płytowe były jakimiś zawalidrogami. Dzisiaj żołnierze znacznie więcej ekwipunku noszą. To nic dziwnego, że przy pomocy Bronna udało się wypłynąć. To jakby po prostu pomagać wypłynąć komuś 20 kilogramów cięższemu, a Jaime na grubasa nie wygląda.

    Tak względem minusów to tak wałkowany pod względem idiotyzmu pomysł wyprawy za Mur ma sens. Przecież podbieranie języka było normalne, nie idą tam na bitwę. A muszą czymś przekonać ludzi. Widać reakcje w Cytadeli. Niezależnie od animozji wydaje mi się, że jednak do wielu by przemówił widok żywego trupa, bo poza Północą mało kto w to wierzy.

    Podobnie wyprawa Davosa ma sens. Rozpoznawalny? A kto go rozpoznawał poza północą? Nie mieli wtedy internetu ani telewizji. Kto by Davosa rozpoznawał poza tymi, co go dłużej znali. Jakiś dziadek jakich pełno. Nawet jak słyszano z opowieści o nim to wiadomo jak to wygląda – opowieści a wizerunek to dwie różne sprawy.

    1. 20 kg stali to nie to samo co 20kg tłuszczu w kontekście pływania. Tłuszcz pływa, dlatego osoby otyłe nie mają problemów z unoszenie się na wodzie.

      A czy metal przeszkadza w pływaniu? Nurkowie dociążają się ołowiem by łatwiej opaść na dno, 5 kilo to całkiem sporo, przy 20 poszedłby na dno jak kamień. Zdaje się że w rozdziale Victariona wspomniano że sporo ryzykował walcząc w zbroi podczas bitew morskich. Wypadnięcie za burtę było dla niego pewną śmiercią.

    2. W kwestii pływania te 20 KG robia ogromna roznice, wystarczy ze zalozysz pas balastowy 4kg i juz jest ciezko sie utrzymac nie probujac plynac a co mowic wyciagnac nieprzytomnego, kiedys wchodzac na nurkowanie z lodzi nie napelniłem jacketu wystarczajaco i z balastem 4kg i butla szedlem jak pocisk w dol, tylko szybko sie zorientowalem i dodalem powietrza ale w chwile mialem ponad 2 metry. Nie wyciagnalby go za nic.

      1. Ale to jest w kontekście wyławiania kogoś z wody. Przez Bronna dokładnie. Do tego przesadziłem, bo 20kg ważyła pełna zbroja płytowa. Jaime ma częściową. Warto dodać, że zbroja płytowa mniej obciążała ruchy i lepiej się rozkładała jeżeli chodzi o ciężar niż kolczuga.

    3. O rany, ale przecież gęstość stali jest trochę inna od gęstości ciała. Stukilogramowy człowiek będzie pływać, stugramowy ciężarek pójdzie na dno. 20 kg stali to jak kotwica przyczepiona do nogi. Wydobycie takiej ilości stali spod wody jest bez specjalnego sprzętu niemożliwe.

  37. odnośnie „drużyny A”:
    Jon – umarł a żyje
    Beric – zrobił tak kilkakrotnie
    Sandor – prawie umarł, tzn. na pewno umarł jako Ogar
    Jorah – też już, powiedzmy, był spisany na straty
    Tormund – poddając siebie i swoich ludzi SN, zapłacił „cenę krwi”
    Gendry – Mela chciała go spalić, ostatecznie złożyła ofiarę z jego krwi
    Thoros – hmmm, nie mam pomysłu – może to, że został kapłanem Pana Światła, przestał być tym, kim był, czyli synem swojego ojca?

    nieumarli (a nie tylko żywi) kontra umarli (ale nie nieżywi)

    1. A może siedmiu, by ocalić Siedmiu Królestw?
      Jon – Dorne (tam się urodził)
      Beric – Krainy Burzy
      Sandor – Krainy Zachodu
      Tormund – Północ
      Jorah – hmmm… jego żona była Hightowerówną – Reach!
      Gendry – no jego ojciec to się w Orlim Gnieździe wychował – Dolina!
      Thoros – hmmm, nie mam pomysłu – niby z Westeros nie pochodzi, ale trochę sobie w Dorzeczu pożył – Dorzecze!

      Albo siedmiu na cześć Siedmiu bogów!

      Gendry – no Kowal jak nic
      Beric – Nieznajomy, bo zginął dużo razy i w ogóle
      Jon – Wojownik bo kozak w walce
      Tormund – o to Ojciec! Miał przecież córkę!
      Jorah – może być Starucha, bo młody to on nie jest
      Ogar – Dziewica! No bo jak inaczej z takim ryjem?
      Thoros – hmmm została tylko Matka… może chodzi o to, że jest kapłanem światła, a są też kapłanki światła, które potrafią rodzić demony. No pasuje perfect!

      A teraz wybierz, która symbolika jest bardziej naciągana 😀 ja obstawiam twoją

      1. Na yt widziałam fajny komentarz co do tej Wiary w Siedmiu:

        They represent the Seven
        Jon, the Father who passes judgement
        Thoros, the Mother who gives life
        The Hound, the Warrior with his big sword
        Tormund, the Crone who guides the path
        Beric, the Stranger who died seven times
        Gendry, the Smith with his hammer
        Jorah, the Maiden stuck in the friend-zone forever

  38. DaeLu!!!
    Mam pytanie odnośnie teorii, względnie tekstu o Bogach i magii w świecie lodu i ognia, czy pojawi się coś takiego?
    Pytam, bo zapowiadałeś taki tekst daaaaawno temu. 😀

    ” Magia i bogowie
    Czym jest magia? Czy bogowie istnieją? A jeśli tak, to czy są tym za co ich bierzemy? Od Starych Bogów, przez R’hllora i Utopionego Boga, aż po religie stepów Essos – przyjrzymy się wszystkim wiarom i wszystkim szkołom magii, a następnie spróbujemy przejrzeć zamysły George’a R.R. Martina.”

  39. A ja trochę z innej beczki. W scenie, kiedy Jon głaszcze Drogona, przeszło mi przez myśl, że młodzi Starkowie w wiekszości są wargami. Czy np Jon lub Bran byliby w stanie wwargować się w jednego ze smoków? I użyć ich przeciwko armii Nocnego Króla?

    1. W książce wszyscy młodzi Starkowie są w większym bądź mniejszym stopniu wargami, choć nie jest to powiedziane wprost, za to w serialu tylko Bran. Chyba nie widzimy ani razu, zeby serialowy Jon przejawiał takie umiejętności, nawet we śnie.
      Bran raczej miałby taką możliwość, choć takie proste jak się może wydawać raczej by to nie było.

        1. Sansa służy za wyjątek potwierdzający regułę. Dzięki niej wiemy, że sama krew nie wystarczy, potrzebny jest żywy wilkor związany z ludzkim towarzyszem (bo 'pan’ czy 'opiekun’ to dość nietrafione określenia). Mam wrażenie, że nawet Robb mógł w pewnym stopniu korzystać z tych umiejętności, nie wiem tego na pewno, ale sama więź z Szarym Wichrem może być wskazówką. Natomiast Sansa jest mniej od rodzeństwa zwiazana z Północą, a przez to być może potrzebowała więcej czasu, aby nawiązać taką więź z Damą, traktowała wilczycę bardziej jak pieska. Niestety nie dostały na to czasu (dzięki, Joffrey, kolejna z twoich zasług).
          Sądzę, że Jon miał sporo racji, choć sam o tym nie wiedział 😉 Wilkory były przeznaczone dla Starków, by ich chronić w nadchodzących mrocznych czasach, by ostrzegać przed niebezpieczeństwem, a w krańcowym przypadku być może nawet ocalić od śmierci. Ale muszą być blisko towarzysza.

    2. Wargowie związani są z krwią Pierwszych Ludzi, a smoki z smoczą krwią Valyrian. Bran jest potężnym wargiem ale według mnie w smoka nie „wejdzie”.

    1. Mam nadzieję, że Euron się nad nimi znęca i wsiada im na psychikę. Dotychczas nie było widać w nim szaleńca jakim był w książkach, ale potencjał jest 🙂

    2. Podczas jednego z zebrań na Smoczej Skale widać na mapie figurę Nieskalanych. Jest przesunięta i to dosyć mocno – Nieskalani piechotą wędrują z Casterly Rock w okolice Smoczej Skały.

    1. W realiach książkowych zbierają się tam całe niedobitki armii Mance’a. Biorąc pod uwagę straty w bitwie, pojmanych, oraz ludzi Tormunda, którzy przeszli przez Mur, szacowałbym tę liczbę na 80-90 tysięcy. Nawet zakładając, że tylko połowa z nich ostatecznie trafiła do Hardhome, to i tak potencjalna armia upiorów będzie ogromna.

      O serialu trudno mówić, bo nikt liczb nie podał, ale na pewno było tam wiele tysięcy ludzi.

    2. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że przed bitwą bękartów było powiedziane, że mają 2000 zdolnych do walki. I że ponad połowa, tych którzy przeszli przez mur to kobiety/dzieci/starcy. Więc pewne coś koło 5tys w serialu się uratowało.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button