Minęło już siedem lat odkąd ekranizacja „Pieśni Lodu i Ognia” po raz pierwszy zagościła na naszych ekranach. Dzieci rodziły się, rosły i szły do szkoły nie wiedząc, że może istnieć świat bez „Gry o Tron” na HBO. Ale teraz, gdy sezon siódmy jest już za nami, wszyscy musimy stanąć przed faktem niezaprzeczalnym. Do końca serialu pozostało sześć odcinków. A to jak ciężko jest znieść świat pozbawiony „Gry o Tron” zostanie nam zademonstrowane już przyszłym roku. Wszystko wskazuje bowiem na to, że premiera sezonu ósmego zostanie przesunięta na rok 2019.
Bez względu na to czy podobają nam się wprowadzone przez scenarzystów zmiany w stosunku do wizji George’a R.R. Martina, trudno będzie znieść rozłąkę z serialowymi postaciami. I trudno będzie pożegnać się z „Grą o Tron”, która dostarczyła nam fantastycznej rozrywki i niewątpliwie przeszła już do annałów telewizji. Chciałem to bardzo jasno zadeklarować, bo choć cedzenie złośliwości pod adresem serialu jest jednym z moich ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu, to nadal czerpię przyjemność z oglądania „Gry o Tron”. I naprawdę trzymam mocno kciuki za ludźmi pracującymi nad kolejnymi serialami opartymi na prozie Martina.
Chciałbym więc (tak jak to uczyniłem w zeszłym roku) podsumować cały sezon, podzielić się swoją opinią i – może chwilami nieco gorzkimi – refleksjami. Ale muszę zacząć od czegoś, co leży mi na sercu. I o co prosiliście od jakiegoś czasu w komentarzach. Od ogólnej oceny kierunku, w jakim zmierza serial.
Feralny rok 2014…
Zawsze staram się podkreślać, że nawet najsłabszy odcinek „Gry o Tron” nadal jest czymś wartym obejrzenia. Serial jest ciekawy, porywający, czasem wprost szokujący. To kawał świetnej telewizji. A może powinienem powiedzieć – kawał dobrego kina? „Gra o Tron” wciąż dostarcza mi przyjemności i wciąż rozbudza emocje milionów ludzi na całym świecie. Ba, dzięki rosnącej popularności, robi to teraz tak, jak nigdy przedtem.
Tym niemniej uważam, że patrząc na serial w dłuższej perspektywie czasowej, będziemy go dzielić na dwie części – sezony 1-4 i sezony 5-8. Nie mam wątpliwości, że oceny tych dwóch „epok” w historii serialu będą różne. I chyba wiem dlaczego.
Losy serialu zadecydowały się jeszcze w roku 2014. Co do tego, że „Gra o Tron” jest największym kasowym sukcesem HBO nie było już wątpliwości. Pojawiła się natomiast kwestia renegocjacji kontraktów z HBO. Należało podjąć decyzję odnośnie tego, przez jaki czas serial ma być kontynuowany. George R.R. Martin udzielił wówczas wypowiedzi z której wynikało, że do pełnego oddania jego wizji należałoby poświęcić 10 lat. Ze strony HBO pojawiały się sugestie minimum ośmiu sezonów. Mniej więcej w tym samym czasie trafiały do widzów doniesienia, iż David Benioff i D.B. Weiss, a zatem twórcy i główni scenarzyści „Gry o Tron” planują wersję krótszą. Sześć sezonów i jeden film pełnometrażowy. Jak wiemy ostatecznie w 2015 roku została powzięta decyzja o nakręceniu ośmiu sezonów – sześciu długich i dwóch krótkich.
Oficjalnie zachowanie wszystkich stron było wzorowe. Ale jak wie każdy, kto się wychował na prozie Dumasa, Ludwik XIII i kardynał Richelieu mogą się zapewniać o dozgonnej miłości, ale prawdziwy stan ich stosunków poznamy po ilości bójek między królewskimi muszkieterami, a gwardzistami kardynała. Tak było również w wypadku relacji twórców serialu i George’a R.R. Martina. Spór był ostry, a pod dywanem walczyły buldogi. Linda Antonsson, współautorka „Świata Lodu i Ognia”, ostro skrytykowała na Twitterze twórców serialu za odejście od wizji George’a. Elio Garcia, drugi współpracujący z GRRM-em autor, oskarżył Benioffa i Weissa o złamanie niepisanej umowy, jaką zawarli z Martinem. Otóż według Garcii, scenarzyści, w przypadku gdyby serial wyprzedził fabułę książki, zobowiązali się nie ujawniać, czy konkretne wydarzenia pochodzą z książek, czy są ich własnym pomysłem. Weiss i Benioff złamali to zobowiązanie tłumacząc, że pomysł spalenia na stosie Shireen pochodzi od GRRM-a.
No i w końcu nie dało się ukryć rzeczy najistotniejszej. Czwarty sezon był ostatnim, w którym George R.R. Martin współtworzył scenariusz. Oczywiście wszyscy usłyszeliśmy, że pisarz musi skoncentrować się na tworzeniu „Wichrów zimy”. Z perspektywy czasu tłumaczenie to wydaje się po prostu wygodną zasłoną.
Oczywiście Benioffa i Weissa można zrozumieć. To, że nie chcieli być uwiązani z jednym projektem na 10 lat nie jest niczym dziwnym. Kręcenie serialu jest czaso- i pracochłonne, a obydwaj panowie mieli już w roku 2014 taką renomę, że mogliby przebierać w o wiele dla nich atrakcyjniejszych ofertach. Można mieć za to żal, że nie zdecydowali się przekazać pałeczki komuś innemu. Chociażby pozostającemu w dobrych stosunkach z Martinem Brianowi Cogmanowi. Zamiast tego postanowili przedstawić nam własną, nową „Grę o Tron”. To „Gra o Tron” bez Młodego Gryfa i Jona Conningtona, bez Arianne Martell i Ciemnej Gwiazdy, bez Jeyne Poole i Pani Kamienne Serce. To „Gra o Tron” z absurdalnym wątkiem Dorne, i postaciami, które nagle stają się zaprzeczeniem wszystkiego, czym były wcześniej.
To dobry serial. Ale nie jest to już serial George’a R.R. Martina.
I w tym oto miejscu jesteśmy. Ostatnie trzy sezony, to w większości autorskie dzieło Benioffa i Weissa. Czy powinniśmy być wściekli, że serial przestał być wierną adaptacją książek Martina? Wiem, że niektórzy z Was są właśnie tego zdania. Ja próbuję patrzeć na serial z innej perspektywy. Staram się – na tyle, na ile jestem w stanie – oceniać „Grę o Tron” jako dzieło niezwiązane z Pieśnią Lodu i Ognia. Bez taryfy ulgowej, ale też bez skażenia tym „grzechem pierworodnym”, jakim był spór scenarzystów z pisarzem. Nie zawsze mi się to udaje, ale próbuję.
Wydaje mi się, że takie spojrzenie było siłą dotychczasowych „Pomylonych Analiz”. I myślę, że czas już je podsumować. Przejdźmy więc do tego, co da się skwantyfikować. Do ciasteczkowej oceny.
Cytrynowe ciasteczka
W trakcie trwania sezonu przyznawałem każdemu z odcinków własną, wyrażoną w cytrynowych ciasteczkach, ocenę. Prosiłem o to również Was. Możemy więc przyjrzeć się dokładnie temu, jak odbieraliśmy kolejne odcinki. A oto zebrane dziś dane:
- Odcinek 1 – „Smocza Skała”
Ocena DaeLa: 6 cytrynowych ciasteczek
Średnia ocena czytelników: 6,25 cytrynowego ciasteczka - Odcinek 2 – „Zrodzona z burzy”
Ocena DaeLa: 8 cytrynowych ciasteczek
Średnia ocena czytelników: 7,29 cytrynowego ciasteczka - Odcinek 3 – „Sprawiedliwość królowej”
Ocena DaeLa: 6 cytrynowych ciasteczek
Średnia ocena czytelników: 6,52 cytrynowego ciasteczka - Odcinek 4 – „Łupy wojenne”
Ocena DaeLa: 7 cytrynowych ciasteczek
Średnia ocena czytelników: 7,72 cytrynowego ciasteczka - Odcinek 5 – „Wschodnia Strażnica”
Ocena DaeLa: 8 cytrynowych ciasteczek
Średnia ocena czytelników: 7,69 cytrynowego ciasteczka - Odcinek 6 – „Za Murem”
Ocena DaeLa: 7 cytrynowych ciasteczek
Średnia ocena czytelników: 7,05 cytrynowego ciasteczka - Odcinek 7 – „Smok i wilk”
Ocena DaeLa: 7 cytrynowych ciasteczek
Średnia ocena czytelników: 6,86 cytrynowego ciasteczka
Wynika z tego, iż moja średnia ocena sezonu to 7 cytrynowych ciasteczek. Wy oceniliście sezon niemal identycznie, bo na 7,05 cytrynowego ciasteczka. Oceny udowadniają też, że dwa ostatnie odcinki nie są już „najmocniejszym punktem” serialu. Cały sezon pełen był scen spektakularnych, a walka i odsiecz z szóstego odcinka niestety nie grzeszyły logiką. Największe rozbieżności w naszych opiniach dotyczyły dwóch odcinków – „Zrodzonej z burzy”, którą oceniłem wyżej niż moi czytelnicy, i „Łupów wojennych”, które podobały się Wam bardziej niż mnie. Tym niemniej wydaje mi się, że byliśmy w ocenie tego sezonu wyjątkowo zgodni. Nie można powiedzieć, aby sezon był zły… ale na pewno oczekiwaliśmy czegoś więcej.
Mocne strony
Chciałbym też wspomnieć o kilku rzeczach, które twórcom wyszły w stu procentach. To moim zdaniem najmocniejsze punkty tego sezonu:
- Euron. Myślę, że po sezonie szóstym wszyscy straciliśmy nadzieje na to, że Euron Greyjoy będzie interesującym czarnym charakterem. A jednak scenarzystom i reżyserom udało się nas zaskoczyć. Wprawdzie Euron Greyjoy nadal odbiega od swego książkowego wzorca, a jednak jest zdecydowanie interesującą, zabawną, a momentami nawet straszną postacią. Jest przerysowany jak okładka power metalowego albumu. I choć można się zżymać, że pod względem charakteru bardziej przypomina książkowego Victariona, to trudno zaprzeczyć, że był jedną z najmocniejszych stron serialu. Bitwa morska, w której nasz pirat morduje Obarę i Nym, bierze w niewolę Ellarię, Tyene i Yarę, a także ponownie traumatyzuje Theona, to chyba najlepsza scena akcji w tym sezonie.
- Powroty. Sezon siódmy stał pod znakiem spotkań po latach. Nie wszystkie wychodziły, nie wszystkie były przekonujące, ale kilka powrotów mnie urzekło. Na pewno miło było znów zobaczyć Gendry’ego. Niewątpliwie rozgrzał me serce Gorąca Bułka. A spotkanie we Wschodniej Strażnicy, choć było elementem raczej niezbyt sensownego wątku, przynajmniej mnie rozbawiło.
- Rozmach. W tym sezonie „Gra o Tron” chyba przerosła nasze oczekiwania. Spektakl jakiego byliśmy świadkami przyćmił wszystko to, co do tej pory widzieliśmy na ekranach telewizorów. Bitwa morska pomiędzy dwiema flotami Greyjoyów była fenomenalna. Atak Drogona i Dothraków na konwój Lannisterów – niesamowicie malowniczy. A i reszta scen akcji nie pozostawała daleko w tyle. I możemy tylko żałować, że serial nie dysponował podobnym budżetem i zasobem specjalistów na etapie tworzenia pierwszych sezonów.
A o złych stronach serialu… Cóż, miałem okazję o nich wspominać na bieżąco, recenzując każdy kolejny odcinek. Niestety mógłbym powtórzyć chyba wszystkie zarzuty, jakie podnosiłem w stosunku do sezonu szóstego. I to się już raczej nie zmieni.
A co Wam podobało się w sezonie siódmym? Które sceny były Waszymi ulubionymi? Czy podzielacie moją sympatię do nowego Eurona? A może któraś ze scen zraziła Was do serialu? Z chęcią poznam Wasze opinie.
Co dalej?
Na sezon ósmy poczekamy do roku 2019. Tak jak pisałem, przy wszystkich słowach krytyki, jakie można pod adresem „Gry o Tron” wystosować, nie da się ukryć, że te 18 miesięcy będzie nam się dłużyć.
Możliwe, że do tego czasu będziemy mieli już w rękach „Wichry zimy” (choć w tej chwili do wszystkich planów George’a podchodzę ze zdrową dawką sceptycyzmu). Myślę, że istnieją jednak inne rzeczy, które mogą nam osłodzić oczekiwanie. Już wkrótce wznowię pisanie Szalonych Teorii. Razem z Lai będziemy kontynuować cykl streszczeń i analiz kolejnych rozdziałów Pieśni Lodu i Ognia (a może również innych książek Martina rozgrywających się w tym świecie). Planuję też tworzyć co jakiś czas Pomylone Analizy wcześniejszych sezonów „Gry o Tron”. W końcu to dopiero drugi omówiony przeze mnie sezon. Na pewno dostaniecie też w najbliższym czasie kilka nowych i niespodziewanych materiałów związanych z PLiO. Postaram się, abyście się nie nudzili. A na dokładkę będę miał dla Was kilka sugestii innych, w jakimś sensie podobnych do „Gry o Tron” seriali. Być może również Was urzekną?
No i już w przyszłym tygodniu omówimy rzekome przecieki do sezonu ósmego. Pytacie o nie w bardzo wielu komentarzach. A ja z rosnącym niepokojem odnotowuję, że nie mogę całkowicie wykluczyć ich prawdziwości. Choć nadal skłaniam się ku opinii, że są fałszywe.
To wszystko – i jeszcze więcej – już niebawem. A w międzyczasie pozwólcie, że Wasz DaeL uda się na zasłużony (acz krótki) odpoczynek wakacyjny. Ale nie przejmujcie się, materiały mamy przygotowane na zapas, więc możecie nas śmiało codziennie odwiedzać.
Zapraszam też do zapoznania się z ostatnim odcinkiem Podcastu Westeros.pl, w którym niżej podpisany miał okazję podzielić się opiniami na temat finału sezonu „Gry o Tron”. I do usłyszenia już wkrótce.
Pierwsza
Pisze się „Pierwszy”
Czy napiszesz kiedyś szaloną teorię na temat tego jak skończy się serial lub Plio? Jest to dla mnie niezwykle ciekawe zagadnienie ;-), przeczytałem trochę artykułów lecz żaden mnie specjalnie nie przekonał, ewentualnie podaj link do jakiejś teorii jak byś mógł. A twoje analizy są niezwykle trafne, tak więc gratuluję.
Dzięki. Serialowych szalonych teorii nie będzie, bo twórcy raczej nie planują wydarzeń z takim wyprzedzeniem, abyśmy mogli dostawać pewne wskazówki. Natomiast w najbliższy poniedziałek będzie tekst o rzekomych przeciekach dotyczących ósmego sezonu i tam podzielę się swoim zdaniem na temat tego jak – z grubsza – będzie moim zdaniem wyglądał koniec serialu.
Warto czekać do poniedziałku. Bardzo interesujące jest jak może wyglądać koniec serialu.
Jakie jest prawdopodobieństwo czy te przecieki są prawdziwe? Kusi mnie, żeby poczytać, ale boję się, że mogą one odzwierciedlać faktycznie to co zobaczymy w ostatnim sezonie. Nie chciałbym sobie psuć zabawy.
Myślę, że jest całkiem jasne jak „z grubsza” zakończy się serial. Przynajmniej dla mnie. Przypisuję największy stopień prawdopodobieństwa scenariuszowi, gdzie Targaryenowie odzyskują tron (Inni zostają oczywiście pokonani, nie może być inaczej). Trudniej powiedzieć kto konkretnie, w jaki sposób i w jakiej formie będzie rządził ocalonym Westeros. Nie wykluczam innych możliwości, może zostanę bardzo zaskoczony. Ale jeśli już ktoś ma usadowić się na Żelaznym Tronie, to powinien być to Jon, Daenerys, lub ich potomek (oczywiście z odpowiednim regentem). Z perspektywy całej historii byłoby to sensowniejsze i bardziej satysfakcjonujące niż np. posadzenie na tronie Sama lub Sansy :D. I absolutnie nie rozumiem narzekań, dlaczego tego typu zakończenie miałoby być miałkie czy przewidywalne. Mogę się założyć, że większość czytelników przez wszystkie te tomy nawet nie brała pod uwagę Jona jako kandydata do zwycięstwa w grze o tron. A co tu dopiero mówić o widzach serialu, którzy taki obrót spraw mogą uważać za prawdopodobny dopiero od 6 lub 7 sezonu. 6 odcinków prze ostatecznym rozwiązaniem!!! Pfff, no naprawdę „bardzo przewidywalne”.
nie czytaj. Ja przeczytałam…i chyba żałuję. Fajniej było czytać spekulacje, spekulować, szukać nowych teorii. Już nie ma tej frajdy.
Przecież jest to fanfic. Aktorzy dostaną skrypt dopiero w październiku, więc „wyciek” jest fejkowy jak stwierdzenie, że Joffrey jest Baratheonem 🙂
nawet DaeL już tak mocno nie powątpiewa 🙂
Przecieki wyglądają w skrócie tak, że Howland Reed ginie, a następnie pojawia się w kolejnym odcinku.
PS. nie cenzurowałem tego, bo sam pomysł, aby była to prawda jest dla mnie idiotyczny.
Pod analizą finału sezonu ktoś napisał czteroczęściowy tekst o tym czemu te przecieki się nie sprawdzą (oznaczył to spoilerami). Polecam przeczytać
Wdg mnie Euron to najlepsza postać 7 sezonu. Najbardziej mi sie podobała bitwa morska w której Obara i Nym spotykają się z brutalnością najstraszniejszego pirata. A gdyby tak Złota Kompania okłamała Cersei i wykorzystała flote Eurona żeby dostać się do Westeros i razem z JEDYNYM PRAWDZIWYM AEGONEM zdobyć Żelazny Tron. Dziecinne marzenia.
To, że Jona nazwali w serialu Aegonem już całkowicie wyklucza pojawienie się Młodego Gryfa.
Ale ja skłaniam się ku opcji, że Złota Kompania wcale z ręce Cersei się nie dostanie. Albo zdradzi ją Euron albo namiesza Theon. I dobrze by było gdyby Euron się na nią wypiął. „Ode mnie się nie odchodzi”… ta, jasne.
A ja tam bym chętnie poczytał jeszcze raz o minusach serialu w takim podsumowaniu. W końcu ironiczne podszczypywanie wychodzi ci DaeLu bardzo dobrze 🙂
wydaje mi się, że wszyscy – zarówno fani jak i krytycy serialu – trochę za wysoko oceniają samą prozę Martina. Po takiej ilości splątanych wątków i (nie)głównych bohaterów trudno jest oczekiwać sensownego zakończenia. I mam tu na myśli ksiązki, w których – co doskonale widać – sam Martin niejednokrotnie już się pogubił.
Prawdę mówiąc, to zdanie o Piesni Lodu i Ognia wyrobiłem sobie po lekturze drugiej części, a było to jeszcze przed jakimikolwiek plotkami o serialu. Wtedy, jako licealisata oceniłem, że autor nie będzie w stanie pociągnąć tak wielkiej machiny fabularnej z satysfakcjonującym rezultatem, więc odpuściłem lekturę. Swoje zdanie podtrzymuje do dzisiaj – historia opowiadana przez Martina, jakkolwiek nie jest imponująca i zasługuje na uznanie ze względu na swój rozmach, uległa takiemu rozciągnienciu, że składające się na nią wątki nie porywają w dostatecznym stopniu.
W ogóle, to nikt mnie co prawda nie pyta, ale wspomnicie jeszcze te słowa – Martin nie ma ani pomysłu na zadowalający finał, ani zdrowia żeby go spokojnie napisać. Do tego tempo jego pracy jest takie, że na ostatni tom – przy wieku autora – na miejscu fana bym specjalnie nie liczył.
Dlatego nie dziwie się scenarzystom serialu, że uczynili z niego Power Rangersów w szatach fantasy. To popkultura, widownia serialu urosła do ogromnej rangi, więc pewne skróty stały się niezbędne, a głębokie rozterki i psychologiczne dramaty bohaterów przestały mieć znaczenie. W tym sensie Gra o Tron będzie na pewno kamieniem milowym historii telewizji, bo – tak jak pisze DaeL – to wciąż ogroman superprodukcja, którą można oglądać z zapartym tchem. A że materiał źródłowy skończył się twórcom po 4 sezonach? Thug Life :]
Z kilkoma rzeczami się zgadzam, z kilkoma nie.
Na przykład na pewno nie mogę się zgodzić ze – skądinąd często powtarzanym – argumentem jakoby GRRM się w swej wizji pogubił. Martin zbudował fenomenalną, misterną sieć powiązań, metafor i wskazówek, ale wszystkie dotychczasowe książki dowodzą, że doskonale nad nią panuje. Potrafi przeplatać historie postaci pomiędzy cyklami książek toczącymi się w rzeczywistości odległej o sto lat. Jest w stanie w satysfakcjonujący sposób rozwikływać zagadki, które sam postawił ponad 20 lat temu. Nawet gdy zmienia elementy swej wizji, nadal jest w stanie sprawić, że wszystkie elementy układanki doskonale do siebie pasują. Ani przez moment nie mamy podczas lektury sagi wrażenia, iż każdy tom jest odrębną i wymyśloną od zera bestią (inaczej niż ma to miejsce w serialu, w którym twórcy czasem chaotycznie podnoszą i po chwili tną wątki).
Natomiast masz rację pisząc, że skala Pieśni Lodu i Ognia go przerosła. Ale nie na poziomie koncepcyjnym. To nie jest sytuacja, w której Martin nie wie co dalej zrobić z bohaterami i w jakim kierunku pchnąć historię. Problem jest natury technicznej. GRRM zawsze pisał powoli, cedząc słowa, zastanawiając się nad nimi i przerabiając swe szkice dziesiątki razy. Nawet najbardziej mechaniczna część pisania – stukanie w klawisze – wychodzi mu bardzo powoli. A z wiekiem ten problem się tylko nasila.
Dlatego zresztą już dawno temu wyraziłem nadzieję, że pisząc „Sen o wiośnie” weźmie sobie do pomocy kogoś, kto będzie w stanie naśladować jego styl, i po prostu go odciąży (Brandon Sanderson chyba jako pierwszy przychodzi do głowy). Ale za bardzo na to nie liczę.
Może „Sen o wiośnie” nie wyjdzie, jeśli Martin nie pisze dwóch tomów jednocześnie, ale „Wichry zimy” będą na 99% w 2018. Mówię wam.
Więc przed 8 sezonem, który prędzej niż na początku 2019 raczej się nie pojawi.
Zgadzam się z wypowiedzą DaeLa.
Jeśli ktoś woli proste opowieści z kilkoma bohaterami i jednym wątkiem przewodnim to proszę bardzo – jest tego cała masa we współczesnej fantastyce. Pquelim przestał czytać, trudno, jego sprawa. Myślę, że nawet jeśli nie doczekamy się końca książkowej sagi, to absolutnie było warto ją czytać. Tyle emocji i frajdy dostarczyły nam książki i serial, że nie sposób tego przecenić. Dodatkowo nie jestem w stanie zliczyć ile czasu spędziłem na forach i stronach internetowych dotyczących PLiO. Ile rozmyślań, interpretacji i teorii można wysnuć na podstawie rzeczy stworzonej przez jednego człowieka. To świadczy dobitnie o wielkości dzieła Martina.
Gdyby tylko Martin pozwolił sobie pomóc lub napisał w testamencie kto ma dokończyć za niego cykl. Żyłbym w tedy spokojniej 🙂 Gdyby Sanderson miał dokończyć PLiO to byłaby niezwykła sytuacja. Stałby się dla czytelników kimś w rodzaju zbawcy fantastyki 🙂 Przecież już jeden cykl dokończył – Koło Czasu. Byłbym z takiego obrotu spraw bardzo zadowolony, w końcu jestem wielkim fanem twórczości Brandona. Jego projekt Cosmere powala ogromem wizji. Widać, że jest to pisarz ambitny i nie zadowala się półśrodkami. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale zauważam wiele podobieństw między Sandersonem i Martinem. Obaj szanują inteligentnego czytelnika i nie posługują się tanimi chwytami, żeby tylko zaskoczyć czytelnika. U nich każdy zwrot akcji czy tajemnica jest uzasadniona i wynika z logicznych przyczyn. A przede wszystkim zostawiają wiele poszlak w treści. Niekiedy trzeba czytać między wierszami, albo analizować fragmenty tekstu. Ale to wszystko się opłaca, bo jakieś odpowiedzi zawsze tam znajdziemy 🙂 Co prawda Sanderson woli skupiac się na elementach magicznych niż polityce i tym podobnym. No i kieruje swoje książki do szerokiego grona odbiorców, natomiast książki Martina są raczej przeznaczone tylko do dorosłego czytelnika. Pożyjemy, zobaczymy. Jak na razie, po skończeniu emisji 7 sezonu Gry o tron, planuje zaleczyć kaca wychodzącym w listopadzie Dawcą przysięgi 🙂
Moim skromnym zdaniem GRRM dawno skończył sagę. Nie ma powodu wydawania książek do czasu zakończenia serialu. Książki tylko skorzystały na tym, że pojawił się serial. Mimo dużej popularności PLiO dopiero po produkcji HBO każdy wie co to jest Gra o Tron. Jak wiele osób przeczytało książki dopiero po 1 sezonie serialu? Jak wiele osób przeczyta prawdziwe zakończenie po końcu serialowym? Do czasu powstania serialu grono czytelników GRRM było dużo mniejsze. Sukces finansowy HBO przekłada się na sukces finansowy GRRM i odwrotnie. Jestem przekonany, że książki przeczytamy zaraz po zakończeniu serialu. Sezony 4-7 oglądał każdy kto czeka na książki, tak samo będzie z 8. Wnikliwi czytelnicy widzą spadek jakości serialu. Mimo to każdy i tak przeczyta zakończenie GRRM. Serial nie może nam ujawnić tego co przeczytamy (taką mam nadzieję). GRRM zaskoczy nas i to bardzo.
Coś się Tobie pomyliło 🙂 Twórcy serialu mieli materiał na 6 sezonów, a nie 4.
Uczta dla wron i Taniec ze smokami starczyłby im na dwa sezony 5 i 6, ale postanowili dużo z tego wyciąć, pozmieniać i prawie wszystko wpakowali w 5 sezon. na 6 sezon zostawili sobie tylko Riverunn, wiec krakenów itd
Podejrzewam, że każde zakończenie książki będzie odebrane przez fanów jako niesatysfakcjonujące, dlatego się na nie nie nastawiam. Bardziej ciekawi mnie to co będzie „około” finału.
Czytając drugą część już wyrobiłeś sobie opinię na temat całości…żenujące!
Ja tak a propos imienia Jona Snow. Wyrażnie zrozumiałam, ze Lyanna nazwała go AEMON !!!! Bez najmniejszych wątpliwości
Bardzo mądre słowa, proszę pana. Zgadzam się w 100%!
Według mnie to był sezon dla Cersei, z Cersei i przez Cersei. Scena w lochu – majstersztyk!
Cersei w 7 sezonie okazała się najmądrzejsza z Lannisterów. To jedna z nielicznych postaci, która jest ciekawsza w serialu niż w naszej sadze PLIO.
I mądrzejsza niż w książkach. Bardzo zaskoczyła mnie na plus. Przy Cersei aktorka grająca Daenerys jeszcze bardziej drewniana wyszła. A KIt Harington chyba najgorzej zagrał ze wszystkich swoich sezonów.
Kit Harington przez pół sezonu był zmuszony siedzieć na tyłku, gapić na Daenerys i wygłaszać nudne kwestie. A jego marne umiejętności aktorskie ratują świetnie oglądające się z nim sceny walki i to, że fajnie wypada przy lepszych od siebie aktorach – a tych dwóch rzeczy w tym sezonie dużo nie widzieliśmy. To w sumie ciekawe, bo gdy posadzimy drugą sztywną aktorkę czyli Emilę Clarke (Daenerys) na przeciw lepszych aktorów to wtedy jej braki są jeszcze bardziej widoczne. Za to Kita z lepszymi od siebie aktorami ogląda sie właśnie najlepiej. Nie widać różnicy poziomów, tylko jakoś się do nich wpasowuje i oni go ciągną. Przykłady Ygritte czy Tormund.
A ja mądrosci Cersei nadal nie widzę. Widzę, że scenarzyści z uporem pragną żeby tak to wyglądało i nagle inne postaci – jak Tyrion- tracą umiejętność logicznego myślenia, żeby ona wyszła na mądrą, ale to i tak jest tak naciągane, że musi pęknąć.
Jest nadzieja, że 8 sezon to nie będzie rywalizacja Cersei-Dany Zbawczyni. Tylko jednak opowieść o Jaśku Śniegu ^^
https://www.youtube.com/watch?v=MakyIPo2wKQ
Jeszcze tak w kwestii AeJona.
Wiadomo, że to słabe, ale… co jeśli to faktycznie pomysł Martina i widzimisię Lyanny ?
Taka trochę durna teoria z mojej strony. Jon i Danka w książce też się spotykają i czubią. Jon w spadku po Dance bierze Rhaegala i/lub Viseriona jako Aegon VII, a smok komediantów jako Aegon VI mając Blackfyre’a zdobędzie Drogona. Wtedy mamy na koniec sagi kolejny Taniec Smoków między Północą, a południem zdobytym przez Młodego Gryfa.
Bardzo obłąkane ? 😛
Co do tego umownego podziału serialu na sezony 1-4 i 5-8, chciałbym tylko nieśmiało zauważyć, że już w czwartym sezonie zaczęły się mocniejsze rozjazdy z książką i takie wymysły Dedeków jak „odsiecz” Jarry, która chcąc uratować Theona, zebrała rzekomo najlepszych Żelaznych Ludzi, a potem razem ze swoimi wojownikami zwiewała gdzie pieprz rośnie przed półnagim Ramsayem, który poszczuł ich psami 😛 Czy też wycięcie wspomnienia o Tyshy, przez co pójście Tyriona do Tywina po ucieczce z lochu stało się nieprzekonujące bo w serialu, w przeciwieństwie do książki, nie miał motywu, żeby tak ryzykować i powinien od razu gnać na statek. Dlatego moim zdaniem 4 sezon już nie był tak fabularnie logiczny jak trzy poprzednie. No, ale z drugiej strony cały sezon mocno pociągnął Pedro Pascal, który fenomenalnie zagrał Czerwoną Żmiję. I to był chyba jeden z nielicznych przypadków, w których postać serialowa znacznie przebiła swój książkowy pierwowzór.
A odnośnie sezonu 7 – dla mnie był lepszy niż 6 i dużo, dużo lepszy niż 5. Przede wszystkim dlatego, że nie było w nim takich fabularnych absurdów, jakie scenarzyści serwowali nam w dwóch ostatnich latach. No i tak jak wspomniał DaeL, były ciekawe spotkania różnych bohaterów i był wielki rozmach, zwłaszcza w scenach bitewnych. I jeśli faktycznie większość z Was uważa, że dwa ostatnie odcinki sezonu były słabsze od pozostałych to ja się jednak wyłamię – dla mnie były zdecydowanie najlepsze z całego sezonu. Ale może to wynika z faktu, że bardzo interesuje mnie to, co dzieje się za Murem i cały wątek Innych. A ten wątek nareszcie ruszył do przodu z kopyta! I bardzo mnie ciekawi, jaki przebieg będzie miała ta inwazja Białych Wędrowców i ich umarlaków.
Zmartwiliście mnie tylko tą informacją, że 8 sezon ma być dopiero w 2019 :/ Dwa lata czekania na nowy serialowy sezon to jednak cholernie długo…
Mieliśmy absurdy jak najbardziej. Cała wyprawa za mur i wszystko co z tym związane oraz farsa, a nie proces Littlefingera itp
Tyle, że skala tych absurdów jest mimo wszystko totalnie inna. Wyprawę za Mur po umarlaka, żeby przekonać Cersei, można uznać za głupi pomysł, zgoda. Ale to, co zrobiono w 5 sezonie z całym wątkiem Stannisa czy też w Dorne to już były totalne idiotyzmy, których nijak bronić się nie da.
Jak się skończą Szalone Teorie przed wydaniem wichrów to możesz jeszcze wrócić to tematu foreshadowingów przedstawionych w książkach.
Najbardziej zawiodła mnie bitwa o Wysogród. Lannisterowie z marszu zdobyli zamek, pewnie tracąc niewielu ludzi, a obrońcy uciekli. Wogule bitwy w tym sezonie były albo słabe lub krótkie
Udanego wypoczynku Dael!
Ostatni odcinek przypomniał mi chwilami jak tęsknię za takimi klimatycznymi scenami w stylu tych początkowych sezonów Gry o Tron. Ah cała ta scena gdy Jaime odjeżdża z Królewskiej Przystani, padający potem śnieg, muzyka.. – swoją drogą jego odejście od Cersei to była chyba jedyna scena w całym sezonie gdy serce mi podskoczyło do gardła, taki chwilowy szok, że naprawdę myślałam że zechce go zabić. Do tego rozmowa Theona z Jonem, która podobała mi się bardziej niż wychwalana przez większość Tyriona z Cersei.
Trzeba się pogodzić, że serial postawił na widowiskowość, jeszcze bardziej widoczną w tym sezonie. Kosztem dialogów, intryg, logiki.
Ale wiele spotkań po latach naprawdę pięknych 😉 Choć ja najbardziej czekam na trzy, które jeszcze przed nami i wszystkie 3 tyczą się Aryi. Czyli oczywiście z Jonem, Gendrym i Ogarem.
Sezon ciekawy, dobrze nakręcony, bardzo starannie. Smok wyglądał obłędnie- szkoda, że pokazują nam właściwie tylko Drogona, ale rozumiem, że tak jest taniej. Jednak cała historia jest bardzo uproszczona, ewidentnie żeby zadowolić publiczność nie wysilając się za bardzo.
Mam nadzieję, że w ósmym sezonie w końcu dadzą rozwinąć się Jaimemu, który powinien pójść po rozum do głowy już półtora sezonu temu.
I niech Jon przestanie być tak krystalicznie idealny, bo pomimo, że z niego zawsze dobry chłopak był, to przesadzają z tym. Trudno się na to patrzy. I obrażają jego inteligencje, którą jednak -mniejszą niż w ksiażkach- ale posiadał.
Do tych spotkań po latach dorzuciłbym jeszcze jedno, na które czekam: Sansy z Tyrionem
No i Theon – Bran. To też może być ciekawe.
Jaime i Bran 😀
Bran to już ma chyba głęboko gdzieś, co tam mu kiedyś inni zrobili..
Ja tam czekam aż Bran wpadnie na genialny pomysł, żeby cofnąć się do momentu gdzie Biali Wędrowcy zostali pokonani ostatnim razem i dowiedzieć się jak to zrobić.
Skoro zobaczył narodziny Nocnego Króla to chyba juz dawno powinien tego szukać.
Lub sprawdzić co takiego wyczytał Rhaegar co odmieniło jego zycie i zaczęło tę obsesję na punkcie Azora Ahai i Księcia Którego Obiecano.
No chyba że to włąśnie ktoś to podsunął Rhaegarowi… Bran lub Bloodraven, bo mnie ta jego nagła obsesja nieco intrygowała 😛
Mam pytanie do Ciebie Daelu. Jak dobrze wiemy z ksiazki, Dany maja spotkac 3 zdrady, w tym jedna „z milosci” lub tez „przez milosc”. Prawdopodobnie jest to ta najwazniejsza zdrada, ktora ja spotka. Patrzac na scene z finalu 7 sezonu, w ktorej Tyrion podglada jak Jon wchodzi do pokoju Daenerys i ma przy tym bardzo zniesmaczona mine, nie sadzisz, ze to wlasnie jest ta zdrada? W sensie, ze Dany „przez milosc” do Jona zostanie zdradzona przez Tyriona. Skutkiem tego moze byc nawet jej smierc. Smaczku do tego dodaje scena rozmowy Cersei-Tyrion, ktora zostaje ucieta zaraz po tym, gdy Tyrion dowiaduje sie, ze Cersei jest w ciazy (jest przy tym bardzo zdziwiony). Nie wiemy, o czym tam rozmawiali i co, byc moze, uzgodnili. Czy Tyrion bylby zdolny zdradzic Dany dla swojej rodziny?
Wiem, ze jest to mix ksiazkowo-serialowy, ale jak na to patrzysz?
Tu bardziej by pasowała chyba pierwsza zdrada – czyli 'za krew’.
A w grze Petera raczej nie ma przypadku i na pewno jest coś na rzeczy…
Sezon 7 oceniam ogólnie dobrze, mimo tego, że:
1. Pierwsza część (a w zasadzie całość) sezonu opierała się na bawieniu z Cersei, która mogła być z łatwością pokonana przez Daenerys.
2. Druga część opierała się na idiotycznym planie pojmania i zaprezentowania upiora.
Całe szczęście udało im się ten ambaras godnie zakończyć. I finalnie na ostatnim odcinku świetnie się bawiłem. Większość scen naprawdę świetnych, do tego towarzyszące temu emocje i gęsia skórka. Gdybym miał wymienić najlepsze sceny to pewnie wymieniłbym kilka z finału i jeszcze bitwę z 4 odcinka. Chociaż jak tak teraz myślę, to całkiem sporo scen zasługuje na wyróżnienie.
Martwi mnie przewidywana data premiery 8 sezonu. Do wiosny 2019 bardzo będzie się dłużyło. Nie wspominając o tym, że wtedy będę w trakcie pisania pracy licencjackiej 🙁 No ale, mam tylko nadzieję, że nie będzie żadnego wiarygodnego wycieku scenariusza. Nie wyobrażam sobie, żeby zwieńczenie tej epickiej historii zaspoilerował mi jakiś imbecyl.
Mam pytanie do kogoś zaznajomionego bardziej z tematyką serialową. Ja niestety jak ostatni głupiec wolałem książki pisarza, który wypiął się na fanów, bo hajs do głowy uderzył. Przechodząc do sedna. Czy dzieci serialowego Rhaegara miały podane imiona? Fakt, że miał dzieci pamiętam, że był „nadmieniony”, choćby w pamiętnym pojedynku Oberyna i Góry. Jednak czy gdziekolwiek było powiedziane jak mają na Imię?
Syn napewno Aegon a córka chyba Rhaenys
Thoros wymienia imiona dzieci zabitych przez Górę. Tu masz fragment, od 3:13
https://www.youtube.com/watch?v=JxkJgagppYw
Hah, a to się scenarzyści wkopali. W takim razie nie wiem co nimi kierowało, żeby robić z Jona kolejnego Aegona. Totalnie nie rozumiem co to za problem skorzystać z imienia Aemon. Skoro ma to nie mieć żadnego znaczenia, bo Jon zostanie przy swoim imieniu, to równie dobrze mogli wykorzystać imię Jeahearys czy jakiekolwiek inne. Jedyne racjonalne wyjaśnienie to takie, że George Martin zastosuje to samo w książkach. Szczerze w to wątpię.
DaeLu, przede wszystkim wielkie dzięki za całą robotę, którą odwalasz! Ale piszę w innej sprawie. Obiecujesz propozycje serialów podobnych do GoT, więc poczekam cierpliwie na tekst. Ale polecisz może już teraz jakieś książki, które według Ciebie mogą spodobać fanowi PLiO? Z góry wielkie dzięki.
Meekhan. Naprawdę warto! 🙂
Cykl Królowie przeklęci, cykl Odrodzone Królestwo. Z fantasy: słyszałem, że książki Tada Williamsa są podobne – jednak wydaje mi się, że są bardziej klasyczne niż PLiO. Jeśli lubisz silne elementy magiczne w książkach to polecam Brandona Sandersona. Najlepiej wypróbuj Elantris 😉
Z seriali można polecić dwie pozycje kostiumowe na miarę Gry o tron.
Pierwsza to oczywiście „Robin of Sherwood” 1984-1986 z genialnym klimatem,
osadzony w średniowiecznej Anglii i też ma wątki fantasy.
Drugim oczywiście Rzym 2005-2007, którego styl jest bliźniaczo podobny do GOT,
bo oba od tej samej stacji HBO. Cała reszta seriali tego typu na tle tych trzech wypada znacznie słabiej.
Naprawdę zastanawiam się, dlaczego Euron tak bardzo spodobał się fanom w tym sezonie. Moim zdaniem nie był wcale urzekający. O wiele ciekawszą i (mimo sadystycznych zapędów) przyjemniejszą postacią był serialowy Ramsay. Jako bezlitosny psychopata potrafił być przynajmniej zabawny (dowcipy Eurona serio mnie nie śmieszą). Obecnie serialowy Pogromca Czternastu Mórz wygląda mi raczej na ciężkiego idiotę, niż faktyczny postrach na wodach. Swoim zachowaniem nie wzbudza żadnego respektu, w czym tkwi kolejny brak logiki – w jaki sposób ktoś taki miałby kierować Żelazną Flotą? Gdyby twórcy serialu zdecydowali się przedstawić Wronie Oko jako kapitana mrocznego statku z niemą załogą, wygnanego poszukiwacza cudów, pirata, wzbudzającego jednocześnie strach, zafascynowanie i dziwny rodzaj sympatii byłabym bardzo usatysfakcjonowana. Tymczasem przez brak w serialu od pewnego czasu postaci głupkowato-psychopatycznej, która myśli w sposób iracjonalny, Euron Greyjoy zdobywa serca milionów fanów na całym świecie.
Zgadzam się, mnie Euron irytował, ni to błazen, ni to król, chyba że król błaznów, ale taki gorszego sortu, bez dodatkowych skojarzeń. Postać zupełnie bez wyrazu, bez pomysłu. Mam wrażenie, że wróciła, bo, jeśli faktycznie finał ma współgrać z finałem książki, jakieś tam zadanie ma. Pojawił się dwa, trzy razy, pogadał, poudawał żigolaka, bo takie wrażenie sobą przedstawił początkowo, później pokazał całkowicie nieudanie okrutnika, w zamiarze tylko, bo takiego z horroru klasy B, po czym zagrał tchórza. I właśnie to zupełnie nie pasuje do postaci książkowej, a chociaż serial jest na podstawie tylko, jednak ta podstaw, zarys powinien być zachowany, a nie był. Niestety.
Cieszę się, że ktoś tu mnie rozumie 😉
Ciekawi mnie jakie słowa są powtarzane na końcu utworu ostatniej sceny sezonu. Utwór nosi tytuł; the army of the dead
https://www.youtube.com/watch?v=XeYNHwRswYU
https://www.youtube.com/watch?v=rH1_4aZuMxM
wysyłam obie wersje. podczas napisów końcowych wersja była jeszcze bardziej.. no taka;]
Zastanawiam się co stało się z białymi płaszczami w serialu. Dopiero w ostatnim odcinku podczas eskorty Cersei w Smoczej Jamie zobaczyłem, że nie tylko ser Robert Strong jest w czarnej zbroi i hełmie Gwardzisty, ale też pozostali. Czy coś przeoczyłem, czy też pozostawiono taką zmianę bez cienia komentarza w serialu?
Byłam za granicą. Wczoraj wróciłam i nie mogę znaleźć nigdzie ostatniego odcinka…. jak żyć…. jak żyć…