Dyson Sphere Program (Youthcat Studio)

Sfera Dysona – hipotetyczna megastruktura opisana po raz pierwszy w 1959 roku przez amerykańskiego fizyka i futurologa Freemana Dysona w czasopiśmie naukowym „Science”, w artykule zatytułowanym „Search for Artificial Stellar Sources of Infra-Red Radiation”. Zgodnie z założeniami autora odpowiednio zaawansowana cywilizacja (…) byłaby zdolna do wybudowania ogromnej konstrukcji, która całkowicie otaczałaby gwiazdę, umożliwiając wykorzystanie prawie całej energii wypromieniowywanej przez gwiazdę na użytek cywilizacji.

Wikipedia

Kilka lat temu na platformie Steam pojawiła się niepozorna, niezbyt urodziwa gra, będąca mokrym snem każdego miłośnika automatyzacji i optymalizacji. W Factorio celem gracza była budowa gigantycznego kompleksu coraz bardziej skomplikowanych maszyn i linii produkcyjnych, które w końcu mają umożliwić budowę rakiety kosmicznej i ucieczkę z pewnej planety. A co by było, gdyby jedna planeta stanowiła dopiero początek przygody? Co mogłoby być dalej? Na te pytania postanowił odpowiedzieć niewielki zespół chińskich programistów tworząc grę Dyson Sphere Program, która w styczniu trafiła do wczesnego dostępu na Steam. Naszym celem jest w niej budowa tytułowej sfery Dysona wokół jednej z gwiazd. Po co? Żeby zapewnić odpowiednią ilość energii superkomputerowi, w którym “żyją” wszystkie ludzkie jaźnie w przyszłości, ale to tylko pretekst. Tak naprawdę chodzi o taśmociągi. Tysiące kilometrów taśmociągów.

Wschód Słońca znad gazowego olbrzyma. Dyson Sphere Program bywa bardzo urokliwy.

Zaczynamy skromnie. Uzbrojeni w mechaniczną zbroję przypominającą Transformera lądujemy na obiecującej planecie i przystępujemy do budowy podstawowych struktur: kopalni wydobywających surowce, pieców do przetapiania rudy na materiały budulcowe i wreszcie niewielkie zakłady montażowe, przetwarzające półprodukty na kolejne, coraz bardziej złożone wynalazki. Wszystko to łączymy za pomocą taśmociągów, przy okazji rozbudowując sieć elektroenergetyczną, zasilaną energią słońca, wiatru i paliw kopalnych. Nie minie kilka godzin, a do podstawowego żelaza, miedzi i węgla, dorzucimy wydobycie i przetwarzanie ropy naftowej, a wszystko to w celu produkcji świecących kostek pozwalających na prowadzenie badań i rozwijanie bardziej zaawansowanych technologii. Można powiedzieć, że do tego momentu to po prostu trójwymiarowa, trochę uproszczona kopia Factorio.

Dopiero kiedy zdamy sobie sprawę, że na pierwotnej planecie nie znajdziemy wielu rzadkich surowców i zwrócimy oczy ku gwiazdom, Dyson Sphere Program pokaże swoje prawdziwe oblicze. Do naszej dyspozycji dostajemy bowiem układ złożony z kilkudziesięciu gwiazd, a w każdym z nich kolejne planety i ich satelity do eksploracji. Pierwsze nieśmiałe loty w obrębie układu słonecznego to wyprawa w nieznane. Pakujemy w plecak trochę paliwa (zbroję trzeba co jakiś czas zasilać, choćby węglem), kilka podstawowych budowli i przy odrobinie szczęścia dolatujemy na miejsce (sterowanie jest trochę dziwne i jeśli nie trafimy z hamowaniem, możemy polecieć hen w kosmos) i zakładamy nową kolonię górniczą. Szybko jednak okazuje się, że latanie w tę i nazad z kieszeniami wypchanymi bryłami krzemu jest mało efektywne, więc budujemy zaawansowaną sieć transportowych statków powietrznych i kosmicznych. W międzyczasie zaczynamy wydobywać inne surowce bezpośrednio z powierzchni pobliskiego gazowego giganta, a jak tylko zaawansowanie badań pozwoli, ruszamy do innych gwiazd, a nawet czarnych dziur. W końcowej fazie gry łańcuchy dostaw składają się z dziesiątek ogniw, całe planety traktujemy jako jedną wielka kopalnię lub montownię, a budynki stawiamy tysiącami. Wszystko po to, żeby móc przystąpić do budowy gigantycznej sfery otaczającej jedną z gwiazd (wygląd samej konstrukcji można sobie zaprojektować). Skala tej gry jest przeogromna!

W tle rój dronów – początek budowy Sfery.

Dyson Sphere Program działa na silniku Unity ze wszystkimi jego zaletami i wadami. Grafika cieszy oko, chociaż daleko jej do realizmu. Najmocniej przypomina chyba Planetary Annihilation, zwłaszcza że akcja toczy się na mocno przeskalowanych planetach, dzięki czemu można sobie przebiec lub przelecieć z bieguna do bieguna w niewiele ponad minutę. Z drugiej strony bez odpowiednich ulepszeń, podróż do innych gwiazd może trwać kilkadziesiąt godzin (ale jest możliwa). Wszystkie ciała niebieskie krążą sobie w przestrzeni po zdefiniowanych orbitach, ich osie obrotu są różnie nachylone do płaszczyzny obiegu, na każdej z nich panują więc inne warunki. Na niektórych nie wieją wiatry, na innych turbiny produkują 200% zwyczajowej energii. Jednym z moich pierwszych większych przedsięwzięć była budowa pasa paneli słonecznych wzdłuż równika, żeby mieć dostęp do prądu niezależnie od pory dnia. Bo mogłem! Kulistość planet w połączeniu z siatką współrzędnych do budowania powodują, że blisko biegunów linie proste zataczają koło, co z jednej strony bywa irytujące, a z drugiej pozwala na budowanie prześlicznie wyglądających kolistych struktur. Gra jest też wyjątkowo przyjazna użytkownikowi. Z nikim nie trzeba walczyć (choć ponoć w przyszłości ma się to niestety zmienić), każdą strukturę można bezkarnie rozmontować i przestawić w inne miejsce, nasz mech posiada zdolność fabrykowania wszystkich podstawowych produktów, więc nawet jeśli spratolimy całkowicie naszą linię montażową, wystarczy ukopać trochę rudy i za chwilę zacząć od nowa, tym razem lepiej, ładniej i bardziej efektywnie.

Moja pierwsza placówka wydobywcza na obcej planecie.

Żeby nie było, znajdą się tu też mankamenty. Używanie mecha jest dość irytujące, bo kamera jest do niego przyklejona (można przełączyć się na widok swobodny, ale żeby cokolwiek zbudować i tak trzeba podejść na miejsce), do produkcji budynków służą niewielkie drony, które mają określoną szybkość działania, więc stawianie długich taśmociągów bywa męczące, no i sama konieczność dorzucania do reaktora co i rusz paliwa wydaje się zbędnym udziwnieniem. Prawdziwym strategom może też brakować jakiegoś zbiorczego panelu do zarządzania całym tym majdanem. Jest co prawda strona z ogólnymi informacjami na temat podaży i popytu z podziałem na surowce, ale wszystko trzeba ustawiać ręcznie w każdej z maszyn czy budynku (na szczęście można je szybko kopiować), a fabryk nie da się regulować, więc jak któryś z taśmociągów się zapcha, potrafi zatrzymać całą sekcję lub wręcz pół bazy. W późniejszej fazie gry oznacza to, że można godzinami latać i ustawiać same wieże transportowe albo sortery. Do tego dochodzą jeszcze usterki, które zapewne zostaną usunięte przed ostateczną premierą, czyli błędy w tłumaczeniu, szybko powtarzająca się  (choć przyjemna) muzyka, niekompletny tutorial, czy mało czytelne skrzynki symbolizujące towary na taśmociągach. Są to jednak drobiazgi, nie psujące za bardzo obrazu całej gry. Zresztą jak na wczesny dostęp, program jest w bardzo zaawansowanym stadium. Ponad 90% funkcji jest w pełni sprawnych, gra działa stabilnie, a jest aktualizowana co kilka dni.

Badania naukowe kręcą się wokół wytwarzania kolorowych kostek. Kolorowe kostki śnią mi się po nocach.

Dyson Sphere Program mnie zauroczyła. Urzekła mnie skala i prostota rozgrywki oraz jej przyjazność. Nikt nie silił się udziwniać rozgrywkę na siłę, tylko wyciągnął z Factorio i innych symulatorów fabryk samą esencję rozgrywki i wpakował ją w trzeci wymiar. To istny raj dla kombinatorów i optymalizatorów, którzy będą godzinami budować, przerabiać, łączyć i podziwiać swoje dzieła. Co ważne, na każdym etapie jest co robić i każdy etap gry przebiega trochę inaczej. Kameralny początek może być trochę nudny dla weteranów tego typu rozgrywki (mi się on bardzo podoba, bo w Factorio grałem bardzo mało), ale chyba nie ma nikogo, kto nie pokiwa z uznaniem głową patrząc na międzygwiezdną sieć transportową i oszałamiający widok tysięcy dronów orbitujących wokół gwiazdy i budujących gigantyczną megastrukturę. I na każdym z tych etapów – czy chodzi o zbudowanie niewielkiego zakładu produkującego magnesy, czy o zabudowanie połowy planety panelami fotowoltaicznymi, czy w końcu o podróż do czarnej dziury, Dyson Sphere Program zawsze daje poczucie gigantycznej satysfakcji z wykonanego zadania. A każde zadanie jest tylko wstępem do kolejnego etapu. Nie bez powodu od razu po ukazaniu się na Steamie stała się jednym ze sprzedażowych hitów, a na Youtube zaroiło się od filmów pokazujących niewyobrażalnie rozbudowane konstrukcje. Spodziewam się, że będzie to hit na miarę Cities Skylines lub Subnautica i zdecydowanie polecam spróbować zostać kosmicznym górnikiem-inżynierem-logistykiem. Satysfakcja gwarantowana.

Ponieważ gra nie jest jeszcze ukończona i znajduje się we “wczesnym dostępie”, nie wystawiam oceny.

-->

Kilka komentarzy do "Dyson Sphere Program (Youthcat Studio)"

  • 21 marca 2021 at 12:32
    Permalink

    Mam nadzieje że zagram, bo wygląda ciekawe, a w factorio też grałem.
    Czy jest tam jakiś aspekt militarny, np planety z rdzennymi mieszkańcami których trzeba wyeliminować bo zagrażają naszym budynką jak w factorio?

    Reply
    • 21 marca 2021 at 13:58
      Permalink

      Nie. W tej chwili gra jest w 100% pokojowa i nastawiona jedynie na budowę. Twórcy zapowiadają, że w ostatecznej wersji się to zmieni, ale nie określili, co dokładnie mają na myśli.

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków