Gdy zwierzę podniosło łeb, jego ślepia gorzały złowróżbnym blaskiem (…) Przez chwilę w jego wyglądzie było coś dzikiego i przerażającego.
Jon IV [34]
Miejsce akcji: Pięść Pierwszych Ludzi za Murem
Nocna Straż wjeżdża na wzniesienie zwane Pięścią Pierwszych Ludzi. Duch nie chce przejść przez mur pierścieniowy otaczający wzgórze. Lord Mormont rozkazuje ufortyfikować obóz i nanieść wody z pobliskiego strumienia. Czarni bracia będą tu czekać na ludzi z Wieży Cieni i wypatrywać Mance’a Raydera. Jon spogląda na nawiedzany las i czuje rosnący niepokój. Nie chce straszyć Sama, który z każdym dniem nabiera odwagi. Wspólnie wracają do obozu. Snow przynosi Staremu Niedźwiedziowi i oficerom grzanego wina, słuchając ich dyskusji o dzikich i rozsyłaniu zwiadowców. Mormont i Jon rozmawiają o Benjenie Starku, Jeor odsyła giermka i kładzie się spać. Podczas kolacji Dywen mówi o zimnie, które czuje w powietrzu. Jon rezygnuje z gulaszu i grzeje się przy ognisku obok namiotu Lorda Dowódcy. Przychodzi do niego Duch. Wilkor prowadzi młodzieńca poza umocnienia, mijają wartowników i schodzą w głąb lasu. Za strumieniem Duch gna przed siebie, w końcu przystaje i zaczyna kopać. W świetle pochodni Jon znajduje usypisko mające kształt grobu. Rozgarnia je i wyciąga pakunek. W płaszcz brata z Nocnej Straży zawinięto róg żubra i stos smoczego szkła: sztylety oraz groty strzał.
Postaci występujące w rozdziale:
- Jon Snow
- Samwell Tarly
- Jeor Mormont
- Eddison Tollett
- Dywen i Grenn
- Hake
- Jarmen Buckwell
- Mallador Locke
- Ottyn Wythers
- Thoren Smallwood
Czego się dowiedzieliśmy?
- Wzgórze przypominające wyglądem pięść wyciągniętą ku niebu dzicy nazywają Pięścią Pierwszych Ludzi. Na szczycie znajduje się kamienny krąg.
- Stary Niedźwiedź uważa to miejsce za idealne na obóz – łatwe do obrony, a widok ze szczytu rozciąga się na wiele mil.
- Zwietrzałe szare kamienie muru pokryte są mchem i porostem. Jon przypomina sobie opowieści o pierścieniowym forcie, który powstał w Erze Świtu.
- Thoren Smallwood i kruk Mormonta zgadzają się, że Pięść stanowi stare, dobrze bronione wzgórze. Jedynym problemem jest woda – strumień znajduje się u stóp wzniesienia poza kamiennym kręgiem.
- Nocna Straż rozbija namioty wewnątrz kamiennego kręgu, zarządcy oporządzają konie, a budowniczy szykują opał. Każde przejście w murze zostaje zabezpieczone utwardzonymi w ogniu palikami.
- Gdy zapadł zmierzch, Jon poczuł niepokój – ciemny nawiedzany las przywiódł mu na myśl Pierwszych Ludzi, którzy zbudowali fort.
- W górę Mlecznej Wody okolica staje się bardziej górzysta, gęsty las rzednie, a na północnym zachodzie wznoszą się nagie, skaliste wzgórza. Horyzont przesłaniają góry pokryte wiecznym śniegiem.
- Na północy od Muru widać oznaki jesieni – pomiędzy zielonymi iglakami można dostrzec żółte liście drzew i czerwone korony czardrzew. Jon wsłuchuje się w skrzypienie gałęzi i myśli o potworach zagrażających jego wilkorowi i czarnym braciom.
- Samwell Tarly zaczął odkrywać w sobie odwagę i dlatego Jon nie dzieli się z przyjacielem przeczuciami i niepokojem.
- Sam pyta Jona, czy w pobliżu pierścieniowego fortu Pierwsi Ludzie toczyli jakieś bitwy.
- Gdyby Tarly umiał latać, poleciałby na Mur spożyć wieprzowy pasztet.
- Jeor Mormont gustuje w mocnym, czerwonym winie doprawionym odpowiednią ilością cynamonu, gałki muszkatołowej i miodu. Jon grzeje wino i dodaje rodzynki, orzechy oraz suszone jagody.
- Lord Dowódca uważa dodawanie cytryny do grzanego wina za najobrzydliwszą południową herezję. Za to poranne piwo zawsze wypija z cytryną.
- Najłatwiejsza droga w głąb Mroźnych Kłów prowadzi wzdłuż Mlecznej Wody aż do jej źródeł. Można też wspiąć się na Schody Olbrzyma i ruszyć Wąwozem Pisków, jeśli nie jest zasypany śniegiem.
- Mroźne Kły są niebezpiecznym łańcuchem górskim do przebycia nawet latem, a jesienią zwiadowców może zaskoczyć śnieżyca.
- Mormont planuje umocnić wzgórze poprzez wykopanie rowów i zabezpieczenie ich palikami. Na zboczach zostaną rozsypane krucze stopy, a wyłomy w murze zatkane.
- Jarman Buckwell ma rozlokować wartowników. Czarni bracia mają też znosić wodę i wykopać na nią zbiorniki. Zwiadowcy nie zostaną wysłani na drugą stronę rzeki aż do przybycia Qhorina Półrękiego.
- Nocna Straż ma problem z upolowaniem zwierzyny. Żywią się głównie zapasami suszonego mięsa.
- Jon dołącza do braci, którzy pożywiają się gulaszem. Dywen mówi, że nie chciałby się zapuszczać do nawiedzanego lasu, szczególnie nocą.
- Gdy Snow grzeje wino i spogląda na gwiazdy widoczne na bezchmurnym niebie, słyszy wycie wilków. “ Ich głos to się podnosił, to opadał w mrożącej krew w żyłach samotnej pieśni.”
- Duch pojawia się przy ognisku i krąży dookoła niespokojnie, obwąchując ziemię. Jon boi się, że wilkor wyczuł umarłych.
- Snow i jego bestia przechodzą przez mur, Duch mknie po zboczu, a bękart schodzi powoli oświetlając sobie drogę pochodnią.
- Jon znajduje wilka, gdy zwierzę zatrzymuje się, by rozkopać grób. Chłopak rozgarnia ziemię, spodziewając się znaleźć trupa. Zamiast niego wykopuje ukryty skarb.
- W Świecie Lodu i Ognia czytamy o ziemiach, którymi zawładnęli PL po zawarciu Paktu na Wyspie Twarzy: „Ich władztwo, wsparte fortami pierścieniowymi, rozciągało się od Krain Wiecznej Zimy aż po brzegi Morza Letniego.”
Wzgórze sterczało nad gęsty las, samotne i niespodziewane. Jego chłostany wiatrem szczyt widać było z odległości wielu mil. Zwiadowcy mówili, że dzicy zwą je Pięścią Pierwszych Ludzi. Jon Snow pomyślał, że rzeczywiście wygląda jak pięść, która przebiła się w górę przez ziemię i las, a z jej nagich brązowych zboczy sterczą kamienne knykcie.
Wjechał na szczyt z lordem Mormontem i oficerami, zostawiając Ducha na dole, poniżej linii drzew. Gdy wspinali się w górę, wilkor uciekał im trzy razy. Dwukrotnie wrócił niechętnie na gwizd Jona, lecz za trzecim razem lord dowódca stracił cierpliwość.
- Duch nie lubi kamiennych kręgów otaczających forty pierścieniowe zbudowane przez Pierwszych Ludzi. Czy jego niechęć ma związek z magią krwi/dzieci lasu? Czy wyczuwa moc/zaklęcia tak jak Melisandre pod Końcem Burzy?
Gdy Jon Snow rozbił już namiot lorda dowódcy i zadbał o konie, zszedł na dół w poszukiwaniu Ducha. Wilkor zjawił się natychmiast, zupełnie bezgłośnie. W jednej chwili Jon szedł pod drzewami, gwiżdżąc i krzycząc, sam pośród zieleni, szyszek i spadłych na ziemię liści, a w następnej wielka biała bestia sunęła już obok niego niczym poranna mgła.
Gdy jednak dotarli do pierścieniowego fortu, Duch znowu się spłoszył. Podszedł ostrożnie do luki w murze, obwąchał ją i cofnął się, jakby nie przypadł mu do gustu zapach. Jon spróbował złapać go za kark i wciągnąć do środka siłą, co nie było łatwym zadaniem, jako że wilk ważył tyle samo co on i był od niego znacznie silniejszy.
– Duch, co się z tobą dzieje? – Nigdy nie był taki niespokojny. W końcu Jon musiał dać za wygraną. – Jak sobie życzysz – oznajmił zwierzęciu. – Idź polować.
Wilkor zszedł na dół po omszałych kamieniach, nie spuszczając z Jona czerwonych ślepiów.
- Czerwona kometa nadal jest doskonale widoczna. A Jon, Duch, Dywen i kruki przeczuwają zbliżające się niebezpieczeństwo.
Wszędzie wokół rozniecano już ogniska, a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Długi, czerwony warkocz Pochodni Mormonta gorzał tak samo jasno, jak księżyc. Jon usłyszał kruki, nim zdążył je zobaczyć. Niektóre wykrzykiwały jego imię. Ptaki nie wstydziły się robić hałasu.
One też to czują.
– Lepiej pójdę do Starego Niedźwiedzia – oznajmił. – On również wrzeszczy, jeśli go nie nakarmić.
- Kruk Mormonta twierdzi, że Benjen Stark zginął.
– Uważasz, że popełniam błąd, nie pozwalając zwiadowcom się oddalać?
– Nie mnie o tym decydować, panie.
– Ciebie pytam.
– Jeśli zwiadowcy będą się trzymać w zasięgu wzroku od Pięści, to nie wiem, jak mogą znaleźć mojego stryja – stwierdził Jon.
– Nie mogą. – Kruk wydziobywał kukurydzę z dłoni Starego Niedźwiedzia. – Nie zrobi tego ani dwustu ludzi, ani dziesięć tysięcy. Ten kraj jest na to za wielki.
– Chyba nie zrezygnujesz z poszukiwań?
– Maester Aemon mówi, że jesteś bystry.
Mormont posadził sobie kruka na ramieniu. Ptaszysko przechyliło głowę z błyskiem w oczach. Odpowiedź nasuwała się sama.
– No więc… wydaje mi się, że łatwiej będzie jednemu człowiekowi znaleźć dwustu niż dwustu znaleźć jednego.
Kruk wydał z siebie przypominające szyderczy chichot skrzeczenie, lecz Stary Niedźwiedź uśmiechnął się pod siwą brodą.
– Tak wielu ludzi i koni zostawia ślad, który zauważyłby nawet Aemon. Ogniska płonące na tym wzgórzu powinny być widoczne aż z podgórza Mroźnych Kłów. Nie wątpię, że jeśli Ben Stark żyje i jest wolny, trafi do nas.
– Tak – zgodził się Jon. – Ale jeśli…– …zginął? – zapytał Mormont łagodnym głosem.
Młodzieniec skinął z niechęcią głową.
– Zginął – odezwał się kruk. – Zginął. Zginął.
– W takim przypadku też może do nas przyjść – przyznał Stary Niedźwiedź. – Tak jak Othor i Jafer Flowers. Boję się tego tak samo jak ty, Jon, ale musimy się liczyć z podobną możliwością.
– Zginął – zakrakało znowu ptaszysko, strosząc pióra. – Zginął – powtórzyło, głośniej i bardziej przenikliwie.
- Dywen, podobnie jak Gared, wyczuwa zmianę w powietrzu, zapach zimna.
– Co właściwie czujesz, Dywen? – zapytał Grenn.
Drwal ssał przez chwilę łyżkę. Wyjął sobie zęby. Twarz miał ogorzałą i pomarszczoną, a dłonie sękate jak stare korzenie.
– To pachnie… tak jakby… zimnem.
– Masz drewniane zęby i drewniany łeb – zadrwił Hake. – Zimno nie ma zapachu.
Ma – pomyślał Jon, przypominając sobie noc w komnatach lorda dowódcy. Pachnie śmiercią. Nagle odechciało mu się jeść. Oddał gulasz Grennowi, który sprawiał wrażenie, że przydałaby mu się dodatkowa porcja, żeby ogrzać go przed nocą.
- Drzewni wojownicy oczekują na rozkaz szturmu. Wkrótce na wzgórze przybędą sługi Innych.
Noc była ciemna, a stok stromy, kamienisty i nierówny. Chwila nieuwagi wystarczyłaby, żeby złamać sobie nogę w kostce… albo kark.
Co ja wyprawiam? – zapytał sam siebie, schodząc w dół.
Stały tam drzewa, milczące szeregi zakutych w korę i liście wojowników, oczekujących na rozkaz szturmu na wzgórze. Wydawały się zupełnie czarne… dopiero gdy padło na nie światło pochodni, Jon dostrzegł blask zieleni. Słyszał odległe szemranie spływającej po skałach wody. Duch zniknął w chaszczach. Jon wlókł się za nim, wsłuchany w szum strumienia. Nad jego głową zamknęły się grube konary, które przesłoniły gwiazdy.
- Skarb ukryty przy Pięści Pierwszych Ludzi zawinięty był w dobrej jakości płaszcz czarnego brata. Czyżby należał on do Benjena? Gdzie Stark znalazł pęknięty róg i stosik obsydianu? Jak wywęszył go Duch? Czyżby maczał w tym gałązki Bloodraven?
Tobołek obwiązano długim kawałkiem wystrzępionego sznura. Jon wyciągnął sztylet, przeciął postronek, wymacał brzegi tkaniny i pociągnął. Zawiniątko obróciło się, a jego zawartość wysypała się na ziemię. Niektóre przedmioty błyszczały, a inne były ciemne. Chłopak ujrzał z tuzin sztyletów, groty włóczni o kształcie liści i wiele grotów strzał. Wziął w rękę jeden z noży, pozbawiony gardy, czarny, połyskliwy i lekki jak piórko. Blask pochodni spływał po jego klindze, tworząc cienką, pomarańczową linię, co świadczyło, że jest ostry jak brzytwa.
Smocze szkło. Maesterzy zwą je obsydianem. Czyżby Duch natrafił na starożytną kryjówkę dzieci lasu, której nikt nie odkrył od tysiącleci? Pięść Pierwszych Ludzi była starym fortem, ale…
Pod sztyletem znalazł stary róg wojenny z okuciami z brązu, wykonany z żubrzego rogu. Gdy wysypał z niego ziemię, razem z nią wypadł grad grotów strzał. Następnie Jon wziął między palce tkaninę, w którą zawinięto broń, i potarł ją między palcami. Dobra wełna, gruba, z podwójnym wątkiem, mokra, ale nie zbutwiała. Nie mogła leżeć w ziemi długo. Była też ciemna. Uniósł materiał i zbliżył go do pochodni. Nie ciemna. Czarna.
Nim jeszcze zdążył wstać i otrzepać tkaninę, wiedział już, co znalazł: czarny płaszcz zaprzysiężonego brata Nocnej Straży.
Szalone Teorie i inne teksty:
- Kim są rodzice Jona Snow?
- Kim jest Trójoka Wrona?
- Jon Snow żyje: Duch
- Inwazja Białych Wędrowców
- Jon Snow: indo-europejski archetyp bohatera
- Prawdziwe imię Jona Snow
- Znaczenie imion
- Róg Joramuna
- Czego nie wolno Białym Wędrowcom?
- Co wiedział Rhaegar?
- Kruk Mormonta: zmiennoskóry
- Kruk Mormonta: krew i ziarno
- Nawiązania literackie
- Skąd się biorą czardrzewa?
- Forty Pierwszych Ludzi na północy
- Co Samwell zrobi z pękniętym rogiem?
Błędy w tłumaczeniu:
- Oryginał: He rode to the top with Lord Mormont and the officers, leaving Ghost below under the trees.
Tłumaczenie: Wjechał na szczyt z lordem Mormontem i oficerami, zostawiając Ducha na dole, poniżej linii drzew.
Na czym polega błąd? Duch został pod drzewami otaczającymi Pięść Pierwszych Ludzi. - Oryginał: Yet as the dusk deepened and darkness seeped into the hollows between the trees, Jon’s sense of foreboding grew. This is the haunted forest, he told himself. Maybe there are ghosts here, the spirits of the First Men. This was their place, once.
Tłumaczenie: Gdy jednak zapadał zmierzch i między drzewami robiło się coraz ciemniej, Jona ogarniał narastający niepokój. To jest nawiedzany las – pomyślał. Mogą tu być duchy, duchy Pierwszych Ludzi. To oni zbudowali ten fort.
Poprawne tłumaczenie: Jednak wraz ze zmierzchem i zapadającą między drzewami ciemnością, nasilał się niepokój Jona. To nawiedzany las – pomyślał. Mogą tu być duchy, duchy Pierwszych Ludzi. To było kiedyś ich miejsce. - Oryginał: Pits and spikes, caltrops scattered on the slopes, every breach mended.
Tłumaczenie: Wykopiemy rowy i zabezpieczymy je palikami, na zboczach rozsypiemy krucze stopy, naprawimy wszystkie wyłomy w murze.
Na czym polega błąd? Kolczatki? - Oryginał: Your rangers will limit their ranging to this side of the river until the Halfhand reaches us.
Tłumaczenie: Twoi zwiadowcy nie przejdą na drugą stronę rzeki, przynajmniej dopóki nie dotrze do nas Półręki.
Poprawne tłumaczenie: Twoi zwiadowczy ograniczą się do tej strony rzeki, dopóki nie dotrze do nas Półręki. - Oryginał: Jon fed fresh wood to the fire and put the kettle over the flames to reheat.
Tłumaczenie: Jon dołożył drew do ogniska, żeby podgrzać trunek.
Poprawne tłumaczenie: Jon dołożył drew do ogniska i zawiesił kociołek nad płomieniami, żeby go podgrzać. - Oryginał: Jon struggled after him, listening to the call of the brook, to the leaves sighing in the wind. Branches clutched at his cloak, while overhead thick limbs twined together and shut out the stars.
Tłumaczenie: Jon wlókł się za nim, wsłuchany w szum strumienia. Nad jego głową zamknęły się grube konary, które przesłoniły gwiazdy.
Poprawne tłumaczenie: Jon wlókł się za nim, słuchając szumu strumienia i liści szumiących na wietrze. Gałęzie zaczepiały o płaszcz, podczas gdy nad jego głową splecione ze sobą grube konary przesłoniły gwiazdy. - Oryginał: He followed, angry, holding the torch out low so he could see the rocks that threatened to trip him with every step, the thick roots that seemed to grab as his feet, the holes where a man could twist an ankle.
Tłumaczenie: Ruszył za nim rozgniewany, trzymając nisko pochodnię, żeby widzieć kamienie, o które na każdym kroku mógł się potknąć, grube korzenie, które zdawały się łapać go za łydki, oraz dziury, w których łatwo było skręcić sobie nogę.
Na czym polega błąd? Grube korzenie czyhały na stopy Jona, w dziurach mógł skręcić kostkę u nogi. - Oryginał: Jon picked up a dagger blade, featherlight and shiny black, hiltless. Torchlight ran along its edge, a thin orange line that spoke of razor sharpness.
Tłumaczenie: Wziął w rękę jeden z noży, pozbawiony gardy, czarny, połyskliwy i lekki jak piórko. Blask pochodni spływał po jego klindze, tworząc cienką, pomarańczową linię, co świadczyło, że jest ostry jak brzytwa.
Poprawne tłumaczenie: Jon podniósł ostrze sztyletu, lekkie jak piórko i lśniąco czarne, pozbawione rękojeści. Światło pochodni biegło wzdłuż jego ostrza, cienką pomarańczową linią, która świadczyła, że jest ostry jak brzytwa.
„Wzgórze przypominające wyglądem pięść wyciągniętą ku niebu dzicy nazywają Pięścią Pierwszych Ludzi. ”
brakuje przecinka a nawet dwoch
„Duch nie lubi kamiennych kręgów otaczających forty pierścieniowe zbudowane przez Pierwszych Ludzi. „
„Każde w przejście w murze zostaje zabezpieczone utwardzonymi w ogniu palikami.”
„Snow i jego bestia przechodzą przez mur, Duch mnie po zboczu, a bękart schodzi powoli oświetlając sobie drogę pochodnią.”
„Wilkor zszedł na dół po omszałych kamieniach, nie spuszczając z Jona czerwonych ślepiów.”
co on szedl tyłem? ;O
„Benjenu Starku” to bait?
Przyznam szczerze, że nie chciało mi się czytam tego odcinka i go nie przeczytałem. Kliknąłem w ten link tylko dlatego, że była przy nim informacja o 6 komentarzach i pomyślałem, że może wywiązała się jakaś fajna dyskusja. Niestety każdy z tych komentarzy dotyczy jakiejś literówki. To nie pierwszy raz. Zaczynam podejrzewać, że redakcja specjalnie to robi, żeby nabijać komentarze. Mnie to już coraz bardziej zniechęca do regularnego odwiedzania serwisu. Kiedyś zaglądałem codziennie, teraz może raz na tydzień. Jeśli poziom serwisu spadł do tego poziomu, że tolerujecie takie szambo w komentarzach (co jakiś czas ktoś zwraca na to uwagę od miesięcy) to chyba odpuszczę sobie zaglądanie aż do premiery Wichrów. Bawcie się sami z kłantalupą i nie dziwcie się, że brak normalnych dyskusji pod odcinkami.
Kłantalupa to żywioł, nad którym niestety nie panujemy. Jego działalność bywa bardzo pożyteczna (zwłaszcza, że – jak widać – pracujemy bez korekty), ale przyznaję, że jednak miło by było, gdyby wrzucał wszystkie uwagi do jednego komentarza…
Kłantalupo! Usłuchajże apelu.
byc moze nadejdzie dzien gdy z nieoficjalnego korektora awansuje na oficjalnego, wtedy wasze prosby i modlitwy zostana wysluchane 😀
Wszystko się może zdarzyć. Odpowiedz mi na ten komentarz używając prawdziwego maila, to pogadamy 😉
Popieram całym sercem.
Jeśli do kłantalupy nie przemawiają prośby o pisanie poprawek w jednym komentarzu, może warto kasować jego uwagi, które wprowadzone zostały już do tekstów?
czytanie i sprawdzanie calego artykulu troche czasu zajmuje(i nie zawsze czytam go calego od razu) i tak jak juz wczesniej wspominalem, ktos czasem tez wylapuje bledy i sie okazuje ze ktos juz na dany blad czy literowke zwrocil uwage, a ja nie lubie sie powtarzac wiec zglaszam bledy na biezaco 🙂
Jak widać po tym tekście, nie ma wiele osób, które również wyłapują literówki. W innych to też przeważnie tylko ty je poprawiasz. A jeśli coś się powtórzy? Chyba lepiej w tę stronę niż wstawiać co 3 minuty komentarz.
mimo wszystko dla samej strony i artykulu wiecej komentarzy to raczej pozytywne zjawisko, wiec jednak lepiej nie w te stronę
Są równie „pozytywne” jak te wszystkie komentarze o treści „Pierwszy” itd.
W ciągu 16 minut (12:58 – 13:14) wstawiłeś 5 komentarzy. Równie dobrze mogłeś wypisać wszystko w jednym, tym bardziej, że są to jednolinijkowce.
Przeczytałem sobie jeszcze raz szaloną teorię o rodzicach Jona (teoria R+L=J) i odsłuchałem Tower of Joy Prestona Jacobsa i jednak nie przemawia do mnie ten rodowód Snowa i cały hype z nim związany. Bardziej prawdopodobna wydaje się jednak teoria R+L=D i Jon będący synem Ashary D.
Wydaje mi się, że po tym co pokazał serial, sprawa jest już dość jasna. Przypominam, że prawidłowa odpowiedź na pytanie o matkę Jona Snow, przekonała GRRM-a do współpracy z showrunnerami Gry o Tron.
Wybacz, ale mnie serial do niczego nie przekonuje. Dopuszczam takie rozwiązanie w tej produkcji, bo nie mam wobec niej zbyt wygórowanych oczekiwań. W książkach mam nadzieję na inne rozwiązanie.
Dla mnie też serial to żaden dowód (i jeszcze to imię Aegon – wierzysz, że Martin palnął coś tak głupiego?). Nie upieram się, że na pewno tak nie będzie, ale myślę, że póki co za wcześnie, aby przyjmować to za pewnik. Zwłaszcza, że na tę chwilę książkowy Jon jest martwy i nie wiadomo czy takim nie pozostanie.
Jakoś dopiero czytajac to streszczenie stwierdziłem że trzeba się powoli pogodzic ze śmiercią Benjena. inna rzecz że chyba nie po to Martin „zniknął” taka postać żeby ją uśmiercać offscreen (tak jak Tyrek). Więc tli się nadzieja.
PS.
Podpisuje się pod apelem do Klantalupy 😉
Wujka Benjena to już raczej trzeba spisać na straty. Zresztą, czy to naprawdę jest aż tak ważna postać? Pojawił się na krótko w GoT i tyle, nie sugerujmy się serialem. Poza tym mógłby rzucić światło na Tajemnicę Lyanny, a tej przyjemności Martin nam nie uczyni. Pewnego dnia zajedzie Howland w saniach zaprzężonych w żaby i wszystko nam opowie, nie będzie żadnego wprowadzenia typu „Sam znalazł stary dokument w Cytadeli”, tylko od razu wielka bomba… którą nikt się nie przejmie, bo będą ważniejsze rzeczy do roboty, niż roztrząsanie, kto z kim, gdzie i po co baraszkował. Albo też Howland opowie całą historię dopiero po wszystkich wojnach Samowi, żeby ją spisał dla potomności, gdyż Cytadela straci przez Eurona mnóstwo ksiąg i trzeba je będzie zastąpić czymś nowym.
Też mam wrażenie, że Ducha poprowadził do obsydianu Bloodraven, a wilkor był z tego powodu bardzo niezadowolony… zresztą zupełnie jak Lato kilka rozdziałów temu. No powiem wam, nasze kochane wilczki naprawdę nie przepadają za Panem Krukiem, możemy więc z pewną dozą prawdopodobieństwa założyć, że nie grają do tej samej bramki.
Ależ to oczywiste. Nic co pochodzi od Bryndena Riversa nie może być dobre.