Czekamy. Od chwili, gdy ser Waymar Royce, w środku nocy poległ od ostrza Białego Wędrowca, a potem powstał z martwych jako bezwolna Istota. Czekamy śledząc dziwne odgłosy z Nawiedzonego Lasu i lękliwie czytając listy z Hardhome. Czekamy na Białych Wędrowców, ale oni nie nadchodzą.
Migracja
W filmie Siedem rzeczy, których nie wiecie o Grze o tron, próbowałem wyjaśnić powód bezczynności Białych Wędrowców. Moim zdaniem ich motywy są daleko bardziej skomplikowane niż można byłoby przypuszczać na pierwszy rzut oka. Atak na Westeros nie jest po prostu rezultatem nikczemnych zamiarów jakiejś do cna przesiąkniętej złem rasy. To raczej migracja wywołana dramatycznymi zmianami klimatycznymi. To nie Biali Wędrowcy przynoszą zimę i Długą Noc. Biali Wędrowcy podążają za tymi zjawiskami. Są – jak sama nazwa wskazuje – ludem migrującym.
Koncepcja ogromnych zmian klimatycznych wywołanych przez zmienną oś nachylenia planety, powinna nam wszakże uzmysłowić jeszcze jedno. Mur wybudowano już po zimie i po Długiej Nocy. A zima może wiele zmienić…
Dla poniższej teorii konieczne jest, bym poczynił jeszcze jedno zastrzeżenie. Dotyczy ono mojego „materiału dowodowego”. Inaczej niż w przypadku większości prezentowanych tu teorii, tym razem pozwolę sobie na daleko idące spekulacje. Jestem przekonany, iż GRRM pozostawił nam okruszki, po których możemy dojść do prawdy, ale tym razem, są to okruszki naprawdę drobne. Opierać się one będą na użyciu przez pisarza pewnego szczególnego środka literackiego, jakim jest „foreshadowing” – prezentacja wizji przyszłych wydarzeń pod metaforyczną przykrywką zjawisk lub słów zupełnie błahych.
Foreshadowing
Założenie, iż autor przekazuje nam w ten sposób ukryte treści nie jest szczególnie szalone. George R.R. Martin używa tego środka stylistycznego z nadzwyczajną wręcz częstotliwością. Już pierwsze rozdziały Gry o tron przynoszą nam kluczowy dla zrozumienia książki symbol. Wilkor i jeleń, które stały się nawzajem przyczyną swojej śmierci, to doskonała metafora skutków gry, którą podjął lord Eddard Stark. Gry, która doprowadziła do jego, oraz Robertha Baratheona śmierci.
– Ma coś wbite w gardło – odezwał się Robb, dumny, że potrafi odpowiedzieć, zanim jeszcze spytał go ojciec. – Tam, pod samą szczęką.
Ojciec przyklęknął i wsunął dłoń pod łeb zwierzęcia. Potem szarpnął i podniósł rękę wysoko, tak by wszyscy zobaczyli. Trzymał w niej kawałek rogu, oderwaną rosochę umazaną krwią.
—Gra o tron—
Tego rodzaju zabieg stylistyczny powtarza się w książkach dziesiątki razy – od Catelyn, która obawia się, że serce jej kamienieje; przez Robba, który żałuje, iż lorda Tywina Lannistera nie sposób zaskoczyć z opuszczonymi bryczesami; aż po Victariona, który odrzuca propozycję Ashy, twierdząc, iż nie potrzebuje trzeciej ręki.
Foreshadowing ma wszakże jedną wadę. Nigdy nie możemy być pewni, czy nasze doszukiwanie się ukrytych znaczeń w na pozór błahych stwierdzeniach jest rzeczywiście rezultatem przenikliwego odczytania zamiarów GRRM-a, czy po prostu nadinterpretacją. Chciałbym, abyście mieli tę świadomość czytając i dokładnie analizując następne paragrafy tej teorii.
Nim jednak dojdziemy do fragmentu, który jest zapowiedzią inwazji Białych Wędrowców spójrzmy najpierw na przepowiednie kobiety, która – tak jak fani George’a R.R. Martina – bardzo często myli się w interpretacji.
Wizja Melisandre
Punktem wyjściowym do zrozumienia w jaki sposób nadejdą Biali Wędrowcy jest jedna z wizji Melisandre. Wizja, którą czerwona kapłanka mylnie odczytuje. Założenie, iż popełniła ona błąd w interpretacji nie jest zresztą niczym szczególnym. Sama kapłanka tak tłumaczyła Jonowi Snow swoją pomyłkę w sprawie Arii.
– Wizja była prawdziwa. Po prostu błędnie ją odczytałam. Jestem śmiertelna tak samo jak ty, Jonie Snow. Wszyscy śmiertelnicy są omylni.
—Taniec ze smokami—
Drugi, kluczowy dla naszej teorii błąd, wiąże się z wizją wieży zalewanej przez krwawe morze. Melisandre uznaje, iż jest to obraz Wschodniej Strażnicy. Robi to mimo, iż przedstawiony w wizji zamek nie wygląda dokładnie tak, jak Wschodnia Strażnica.
– Czy czaszki w jej wizji mogły oznaczać ów most? Z jakiegoś powodu Melisandre w to wątpiła. – Ale ten atak, jeśli nadejdzie, będzie jedynie zmyłką. Widziałam wieże nad morzem, zalane przez czarną, krwawą falę. Tam właśnie padnie najpotężniejszy cios.
– Wschodnia Strażnica?
Czy to była ona? Widziała Wschodnią Strażnicę, gdy przypłynęli tam z królem Stannisem. Tam właśnie Jego Miłość zostawił królową Selyse i ich córkę Shireen, gdy zebrał rycerzy, by pomaszerować do Czarnego Zamku. Wieże w jej ogniu wyglądały inaczej, ale z wizjami często tak bywało.
– Tak. Wschodnia Strażnica, panie.
—Taniec ze smokami—
Jaki zamek mogła widzieć Melisandre? Wschodnia Strażnica to jedyna twierdza na Murze, która ma bezpośredni kontakt z morzem. Wieża Cieni, położona na zachodnim krańcu Muru, opiera się na Mlecznej Wodzie i górach.
Melisandre musiała zatem przyjąć, iż zaatakowanym zamkiem jest Wschodnia Strażnica. Musiała to zrobić, albowiem wychodziła z założenia, iż starcie nastąpi na Murze. Moim zdaniem było to założenie błędne.
Mur
Upadek Muru byłby niewątpliwie niezwykle spektakularny. Powinniśmy sobie jednak zadać pytanie – czy jest on konieczny z punktu widzenia literackiego? Chyba nie, zaskoczeni innym wyjściem, mielibyśmy chyba tyle samo satysfakcji z lektury. Upadek Muru nie jest też do końca spójny z wewnętrzną logiką Pieśni Lodu i Ognia.
Mur, wybudowany osiem tysięcy lat przed wydarzeniami z Gry o tron, ma być tworem na poły magicznym, zabezpieczonym przed zniszczeniem przez Białych Wędrowców. Jest przeszkodą tak potężną, iż sama próba jej pokonania, wydaje się być niemożliwa. Zapowiedzi zniszczenia Muru przez tajemnicze artefakty zawsze okazywały się być fałszywe, porażkę odniósł tu nawet Nocny Król, który sam był wcześniej Lordem Dowódcą Nocnej Straży.
Obejście Muru byłoby zatem o wiele sprytniejszym posunięciem. Zwłaszcza, iż Mur obarczony jest pewną oczywistą, choć często niezauważaną wadą. Powstał już po Długiej Nocy i po trwającej całe pokolenie zimie. Mur został zbudowany w czasie wiosny. I choć służył do walki z siłami Nocnego Króla, to nigdy nie musiał stanąć naprzeciw Długiej Nocy. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, czy na prawdę odgradza drogę do Siedmiu Królestw. A pewne szczególne zdarzenie, które nastąpiło podczas narady u króla Stannisa każe nam przypuszczać, iż Biali Wędrowcy wiedzą jak obejść Mur.
Narada u Stannisa
Planując swoją kampanię na Północy, Stannis Baratheon korzystał z rad Jona Snow. Dało nam to możliwość obserwowania z bliska królewskich map. Podczas jednej z takich narad, Jon Snow próbuje odwieść Stannisa od zamiaru zaatakowania Boltonów w Dreadfort. Scena ta ma ogromną wagę i intensywność, dlatego bardzo łatwo może nam umknąć pewien szczegół. Spójrzmy zatem na ten fragment tekstu jeszcze raz, i zadajmy sobie pytanie – czy to „foreshadowing”?
– Jeśli zdołam wziąć Dreadfort z zaskoczenia…
– Nie zdołasz – przerwał mu Jon.
To było tak, jakby uderzył kijem gniazdo os. Jeden z ludzi królowej roześmiał się, drugi splunął, trzeci zmełł w ustach przekleństwo, a cała reszta próbowała mówić jednocześnie.
– Chłopak ma w żyłach rozwodnione mleko – stwierdził ser Godry Olbrzymobójca.
– Tchórz widzi banitę za każdym źdźbłem trawy – wysapał lord Sweet.
Stannis uciszył ich, unosząc rękę.
– Wytłumacz dlaczego.
Od czego zacząć? Jon podszedł do mapy. W rogach stołu ustawiono świece, żeby się nie zwijała. Przez Zatokę Fok płynął palec ciepłego wosku, powoli jak lodowiec.
—Taniec ze smokami—
Potężne zmiany klimatyczne związane z nadejściem zimy, lód, który skuwa położoną na wschód od Muru Zatokę Fok… i ostrzeżenie, którego powinniśmy wysłuchać już wcześniej. Ostrzeżenie sformułowane na pokładzie statku Szpon, przez maestra Harmune’a… Na północnym krańcu Zatoki Fok.
Martwe stwory w wodzie. Wyślij pomoc drogą lądową, na morzu szaleją sztormy.
—Taniec ze smokami—
Nie był on zresztą jedynym. Przed armiami wychodzącymi z morza ostrzegał nas przecież również pewien błazen…
Początek zimy
Spróbujmy zatem połączyć fakty o których wiemy. Po pierwsze – siły Białych Wędrowców znajdują się w okolicy Hardhome. Po drugie – wizja ataku Białych Wędrowców, której doświadcza Melisandre nijak nie pasuje do ataku na Mur. Po trzecie – podczas narady u Stannisa dostajemy fragment tekstu, który ma wszystkie cechy „foreshadowingu”, symbolicznej prezentacji przyszłego wydarzenia.
Czy to za mało? Cóż, przekonamy się już wkrótce. Ja w każdym razie mam dziwne wrażenie, iż pierwszy Biały Wędrowiec postawi stopę na westeroskiej ziemi nie przy Wschodniej Strażnicy, ale przy położonej znacznie dalej na południe, dziwnie podobnej Wdowiej Strażnicy.
I to by było na tyle. Tradycyjnie zapraszam Was do śledzenia Indeksu Szalonych Teorii oraz subskrybowania naszego kanału youtube. Do usłyszenia w przyszłym tygodniu!
Jeszcze nie zacząłem czytać, ale muszę zostawić pierwszy komentarz 🙂
Przeczytałem – i w ogóle się nie spodziewałem, że Flintowie będą mieli taki problem…
Nom, technicznie rzecz biorąc to może też być jakaś twierdza na Skagos, bo tam ludożercy nie są tacy całkiem prymitywni. Ale nie wiemy nic o takich zamkach, więc pierwszym skojarzeniem była Wdowia Strażnica.
A propos Skagos – czy to tam jest Rickon? Skąd to wiadomo i czemu go nie zabili/zeżarli?
Tak, Rickon na pewno jest właśnie tam (tzn. w książkach, bo w serialu jest u Umberów). Nie zeżarli go, bo pewnie ten ich kanibalizm jest mocno przesadzony. Na południu niektórzy ludzie myślą, że pod czardrzewami dalej są oddawane ofiary z ludzi, mimo, że to wyszło ze zwyczaju tysiące lat temu.
A skąd tam się wziął? Uznali, że tam będzie najbezpieczniejszy?
To może zacznijmy kibicować Skagosom?
Osha go tam zabrała. Nie pamiętam, czy taki był plan już w momencie jak się rozdzielali. Chyba nie. Ale na pewno tam ostatecznie wylądowali, przynajmniej według Wymana Manderly. W sumie to ma to pewien sens. Osha pewnie prędzej odnajdzie się na Skagos niż w bardziej obcych jej kulturowo innych częściach Północy.
Swoją drogą ciekawe jak pobyt wśród dzikich Skagosów podziała na Rickona. I bez tego był mocno nieokrzesany 🙂
Zapewne przejmie z muru Dzikich, trochę Skagosów i jako nowy Król Za – i – Przed Murem ruszy na Winterfell 🙂
Nie wiem na co bardziej czekam : na Wichry Zimy czy na nową szaloną teorię? Chyba na Wichry ale niewiele bardziej…
Dzięki. To pewnie dlatego, że tak jak GRRM nie dotrzymuję terminów 😉
Zawsze brałem pod uwagę 2 opcję sforsowania muru przez Innych: zniszczenie go rogiem Joramuna, albo obejście go przez zamarznięte morze. Cóż, jak zwykle nie spostrzegłem „lodowca” na mapie :P. Jadnak patrząc obecnie na mapę Północy, to ciężko mi sobie wyobrazić lodowiec o zmyślnym kształcie docierający aż pod Wdowią Strażnicę (oczywiście jeśli chcemy zobaczyć Innych jeszcze w WoW). Ten zamek jest po drugiej strony Północy. Lodowiec przecinający zatokę Fok kończący się pod Karholdem już bardziej. Jednakże daleko to od Wdowiej Strażnicy. Gdyby nie wizja, to przypuszczałbym atak na Wschodnią Strażnicę. Te wieże nad morzem, zalane przez czarne, krwawe fale może oznaczają coś innego? Przez chwilę myślałem od Winterfell (naciągane trochę, ale w końcu „czarne morze” zalało zamek wraz z Theonem, no i zatoka Lodowa tuż tuż). No cóż ciężko cokolwiek stwierdzić, może rzeczywiście to będzie Wdowia Strażnica, chociaż trudno jest mi sobie wyobrazić, aby tak potężny, otwarty akwen wodny zamarzł tak szybko.
Masz sporo racji. Wdowia Strażnica jest faktycznie dość daleko. Ale niestety mapa Północy jest bardzo niekompletna. Z każdą książką dostawaliśmy nowe lokacje, ale póki co to jest jedyna twierdza nad morzem, która by tu pasowała. Karhold jest jednak zbyt daleko od wybrzeża. Ale tak jak pisałem – nie wykluczałbym też lądowania w Skagos.
Cóż, pozostaje nam tylko czekać aż zatoki skują się lodem. A kto powiedział, że po „zdobyciu” Hardhome Inni nie przejdą nad Lodową Zatokę i nie zaatakują chociażby Wyspy Niedźwiedziej czy Deepwood Motte? W końcu nie wiemy za bardzo jak wygląda Wschodnia Strażnica, a już tym bardziej nie jest opisany zamek z wizji. W tym samym czasie po lodowcu przez Zatokę Fok pójdzie druga armia, która odwróci nieco uwagę Nocnej Straży. Na razie możemy się tylko domyślać, czekać na WoW i czytać Twoje genialne teorie 🙂
Szczerze mówiąc to nie wiem gdzie biali wędrowcy zaatakują, ale domyślam się gdzie zostanie rozegrana ostateczna bitwa. Jak wiemy GRRM to „mistrz słowa”. Słowo Winterfell siedzi mi w głowie od bardzo dawna. Jeśli rozłożymy je na dwie części otrzymamy „Winter” (zima) oraz „fell” (opadać, spadać, upadać, powalić). Jak dla mnie oczywiste ale zastanawia mnie czemu Inni mieliby udać się do rodowej siedziby Starków?
Zawsze miałem takie wrażenie (w sumie to niczym niepodparte), że Winterfell było miejscem Bitwy Świtu. W ogóle to jest miejsce bardzo szczególne. To chyba jedyny zamek, którego położenie nie ma sensu od strony czysto geograficznej – nie leży nad rzeką ani akwenem, nie broni dostępu do żadnego większego miasta, itd… W zasadzie jedyna rzecz, która uzasadnia postawienie tam zamku to gorące źródła. Może te gorące źródła będą też miały jakiś związek z planami Innych?
Aczkolwiek Bitwa Świtu, wydawało mi się, że była na samym południu, gdzieś w Reach czy przełęczach około Yronwood, bo wtedy Pierwsi Ludzie zostali chyba zepchnięci do Dorne.
Nie wiemy tak naprawdę ile w tej wojnie stoczono bitew. Bitwa Świtu mogła być ostatnią z całego cyklu bitew. Nie wiem teraz czy to dobrze zapamiętałem, ale chyba w Nawałnicy mieczy Sam rozmawia z Mormontem i pada tam zdanie, iż Biali Wędrowcy zostali zatrzymani, gdy ludzie odkryli, iż zabija ich obsydian. Może to źle interpretuję, ale widziałbym postęp kampanii w ten sposób:
1. Biali Wędrowcy spychają ludzi coraz dalej na południe.
2. Ludzie nawiązują ponownie kontakt z Dziećmi Lasu (przypuszczam, że dobrym miejscem na to byłby zagajnik czardrzew na Wyspie Twarzy (na południowym krańcu Dorzecza). Tam ludzie dowiadują się o mocy obsydianu.
3. Obsydian występuje w miejscach działalności wulkanicznej. W zasadzie wiemy na pewno tylko o wulkanach na Skagos i na Smoczej Skale (może w Dorne, ale to raczej domysły). Ludzie najprawdopodobniej odkrywają obsydian właśnie na Smoczej Skale, w miarę wycofywania się na południe.
4. Następuje związanie sił Białych Wędrowców gdzieś na linii pomiędzy Reach, a Krainami Burzy. Może tutaj mają miejsce jakieś istotne bitwy.
5. Azor Ahai wykuwa Światłonoścę i razem z Nocną Strażą przygotowuje kontrofensywę.
6. Biali Wędrowcy zostają odepchnięci daleko na Północ. Bitwa o Świt to ostatnia bitwa w tej kampanii.
7. Rezultatem dalszej pogoni za szczątkami armii Innych jest pozostawienie przez Nocną Straż obsydianowego arsenału przy Pięści Pierwszych Ludzi.
Tak ja to sobie w głowie rekonstruuję, ale za bardzo bym się do tej interpretacji nie przywiązywał, bo 3/4 to spekulacje 🙂 Fajnie by było, jakby GRRM podał słowa tej pieśni, którą grano na weselu Ramsaya Boltona (nie pamiętam tytułu), bo mam wrażenie, że w niej znajduję się odpowiedź na większość naszych pytań dotyczących wojny z Białymi Wędrowcami.
Jeśli chodzi o słowo „fell”, to warto zauważyć, że poza „powalić, ściąć”, jest to też forma przeszła czasownika „fall” (upaść, zginąć, utracić potęgę)…..
A przez to chodzi mi po głowie taka myśl, że może Winterfell to powstały przez wieki skrót od opisowej nazwy miejsca zwanego „the field where the winter fell” 😀
Osobiście uważam, że ostateczna bitwa zostanie rozegrana poza Północą, na południe of fosy Cailin. Północ jest zupełnie nie przygotowana na inwazję, stacjonują tam na razie 2 armie walczące ze sobą, w sumie ok 10000 (?) ludzi + siły NS i dzikich (może z 5000 czy 6000 kolejnych skłóconych ze sobą ludzi) . Do tego komunikacja jest praktycznie odcięta. Północ nie ma szans tego przetrwać. Zanim reszta Westeros się zorientuje co jest grane to Inni będą już za przesmykiem i to znacznie silniejsi. Nie zapomnijmy też, że wojna wciąż trwa, w końcu Blackfyre wylądował, a Dorn i Żelazne Wyspy też chcą walczyć lub już walczą. Smoki będą miały ogromne znaczenie, ale kiedy dotrze tam pierwszy z nich?
Moim zdaniem jest jeden naprawdę poważny powód na to, żeby wojnę z Białymi Wędrowcami przenieść na południe. Taki czysto literacki powód. Tam już leży masa trupów, które tylko podkręcą zagrożenie. Wyobrażacie sobie na przykład co się stanie, jeśli ktoś zacznie wskrzeszać tysiące ciał, które sobie siedzą na dnie Czarnego Nurtu, tuż pod Królewską Przystanią?
Nie trzeba iść od razu po Czarny Nurt – Biali Wędrowcy mogą spokojnie pozwiedzać cały kraj – idąc śladem armii Stannisa, przez Winterfell, potem do Fosy Cailin, a potem mają już stały dopływ z Bliźniaków (bezgłowy Robb Stark jako upiór!), Szepczącego Lasu (i ogólnie Riverrun) i całego splądrowanego Dorzecza – to da im nieco więcej ludzi niż ofiary na dnie Czarnego Nurtu
Tym bardziej, że w Królewskiej Przystani działa już jeden nekromanta i zaczyna mu to nawet wychodzić 🙂
Właśnie – Qyburn pewnie przejmie Królewską Przystań i poprowadzi drugą armię Upiorów aby wspomóc Innych 🙂
Upiory chyba potrzebują dość „”świeżego”” ciała, polegli w bitwie nad Czarnym Nurtem to zapewne same kości.
Świetnie rozpisany temat, aż mi głupio, że na to nie wpadłam, uwielbiam szalone teorie! a przy okazji ktoś może mi przypomnieć o co tu chodzi „aż po Victariona, który odrzuca propozycję Ashy, twierdząc, iż nie potrzebuje trzeciej ręki.” dzięki!
Wydaje mi się, że chodzi o tę rękę, którą prawie odrąbał mu ten szlachetka z Wysp Tarczowych i którą ,,naprawił” Moqorro, ale mogę się mylić.
HaveniteLannister ma rację. Ale ja niedokładnie to opisałem, bo cytowałem z pamięci. Chodzi o to, że Asha proponuje Victarionowi, że zostanie jego namiestnikiem.
„-Nawet gdy na Żelaznym Tronie zasiadały smoki, miały ludzi do pomocy. Królewskich namiestników, zwanych też królewskimi rękami. Uczyń mnie swoim namiestnikiem, stryjaszku.”
Ale jego odpowiedź jest trochę inna w wersji polskiej i angielskiej. Po polsku trzymają się terminologii „namiestnik”:
„Żaden król wysp nigdy nie potrzebował namiestnika.”
W wersji angielskiej (specjalnie teraz sprawdziłem w audiobooku), jest tak jak zapamiętałem, czyli z „ręką”. W dosłownym tłumaczeniu:
„Żelazny król nie potrzebuje trzeciej ręki”.
I oczywiście ironią, a zarazem przykładem na foreshadowing jest to, że Victarion w końcu potrzebuje „trzeciej” ręki.
Siemanko! DaeL i znowu spowodowałeś swoją teorią, że w nocy zamiast ładnych dziewczyn będzie mi się śniło Westeros i jego tajemnice. Co tu dużo mówić. DOBRA ROBOTA.
1. Zawsze mnie zastanawiało co zrobią „zabójcy” Jona z dzikimi. Wydaje się oczywiste, że ich zaatakują np. zamkną drzwi do sali, w której byli zgromadzeni i ją podpalą. Ale równie dobrze dzicy mogą się wydostać i koniec końców wrony i dzicy pozabijają się nawzajem. Wtedy Czarny zamek opustoszeje. Strata tylu obrońców byłaby ogromnym ciosem dla Muru, ale wiadomo, że Mur broni się sam. Atak na Wdowią Strażnicę nie jest naciągany (skoro wiemy jak daleko poprzednim razem zawędrowali biali wędrowcy- do Dorne i to, że Długa Noc była obecna na całym świecie np. w tak odległym Cesarstwie Yi Ti, a nie tylko w Westeros), ale bardziej prawdopodobny wydaje mi się scenariusz, że Zatoka Fok zamarznie i przez nią przejdą armie umarlaków, które zaatakują osłabiony Mur od tyłu. Aczkolwiek wizja lodowca, który dociera aż do Wdowiej Strażnicy, na pewno spowodowałaby rewolucję klimatyczną na całym świecie. Nie wiem, czy Martin, aż tak bardzo chce w ostatnich 2 tomach wywrócić wszystko do góry nogami. Chociaż znając Martina, zapewne CHCE 🙂
2. Kilka słów o filmie. Ile dni twoim zdaniem trwa rok w Westeros i czy dziwne pory roku mają zastosowanie na całym świecie czy tylko w Westeros i najbliższych okolicach? I odnośnie dinozaurów i innych stworów nie koniecznie parzystokopytnych w Sothoryos. Zawsze podejrzewałem, że właśnie tam grasuje Wiedźmin 🙂
PS. Dzięki filmowi znamy twój głos. Postawiliśmy kolejny krok w rozwiązaniu Szalonej Teorii pt. Kim jest DaeL? 🙂
Jego głos był znany już wcześniej. Ale podepnę jeszcze jedno pytanie: Jak w PLiO wygląda sprawa rolnictwa? Wszystko hodują latem i modlą się, aby tego co latem wyhodują starczyło na zimę?
Klimat w Westeros jest tak trudny do wytłumaczenia jak fenomen Świętej Trójcy 🙂 Zawsze myślałem, że podział na kilkuletnie zimy/lato odnosi się do pokazania jakiegoś okresu lat nieurodzaju- zima lub urodzaju- lato. Że jeśli była mowa o tym, że mamy lato to znaczyło, że np. była tak sprzyjająca aura, że żniwa odbywały się np. 2 razy do roku i analogicznie podczas zimy, było raz mroźno, czasem deszczowo, ogólnie „ciapa”, tak, że nic nie chciało wyrosnąć. Wydaje mi się, że gdyby zima w pełnym tego słowa znaczeniu trwała dajmy na to 10 lat, to wiele gatunków zwierząt i roślin wymarło by nieodwracalnie. Na ale z opisów zimy przez Martina wyłania się właśnie taki obraz zimy na całego ze śniegiem po uszy. Trudno mi sobie wyobrazić, że przeciętny chłop mógłby podczas ostatnich żniw zebrać i zmagazynować tyle ziarna, żeby wystarczyło mu na 10 lat. Same kwestie techniczne związane z przechowywaniem ziarna powodują masę problemów. Oczywiście w średniowieczu były twierdze, które mogły wytrzymać wieloletnie oblężenie, ba nawet czytałem opisy o twierdzach, które mogły zmagazynować prowiant na 10 lat!, ale raczej załoga takiej twierdzy to miała max 100-150 obrońców.
W niektórych przypadkach 150 to wystarczająco, a jednocześnie za mało (Fosa Cailin), Chociaż ten ,,śnieg po uszy” występuje chyba jedynie na północy, pewnie gdzieś od szerokości geograficznej Winterfell/trochę niżej. Bo mimo wszystko, port w White Harbor chyba nie zamarza na 10 lat, a Fosa Cailin nawet w zimie jest bagnista i praktycznie bez śniegu…
Cóż, hodowla to coś innego niż rolnictwo, ale w zasadzie dobrze powiedziałeś. Ziemia jest uprawiana latem i dokonuje się tyle zbiorów ile się da, i magazynuje się zapasy na zimę. Kiedy zima nadciąga, to źródłem żywności są zapasy i hodowla zwierząt i sprowadza się jedzenie z terenów nieobjętych zimą czyli Dorn, może Reach czy Essos. A że wojna w Westeros pochłonęła Dorzecze i mnóstwo żywności to tych zapasów na nadchodzącą zimę będzie za mało.
Faktycznie, przypomniało mi się, że w czasie spotkania Małej Rady bodaj Petyr Baelish powiedział, że mają zapasy na maksymalnie ileś lat Zimy.
Pytanko – jak mieć avatar w komentarzach?
Hmmm, ale wiecie ile obliczeń trzeba dokonać żeby stwierdzić np: Mamy w Dolinie zboża na 6 lat? Znać liczbę mieszkańców, średnie zużycie zboża na osobę dziennie. I trzeba trzymać cały czas pewną ilość ziarna zarezerwowanego do siewu. Racja, że śnieg po uszy to raczej na wysokości Winterfell, ale w takim wypadku poniżej tego, ochłodzenie byłoby odczuwalne nawet w Reach, i jeśli nie byłoby tam śniegu to z powodu zimna zbiory byłyby mniejsze, a każdy myśli o sobie. Jeden błąd w obliczeniach i można skazać całą prowincję na śmierć głodową.
No cóż – mówili raczej o zapasach dla samych Krain Korony, a mając zapiski z 300 lat i jako tako świadomośc ilu jest mieszkańców mogą z dokładnością do pół roku wyliczyć zapasy.
Takie planowanie wymaga scentralizowanej władzy do maximum. Pamiętam jak w Winterfell podczas narady maester Luwin doradzał, żeby jakiś lord lub któraś Lady na swoich ziemiach gromadziła na zimę większą część zapasów niż do tej pory (nie pamiętam dokładnie ile). To była tylko rada, a każdy lord sam planował na swoich ziemiach „Strategie przetrwania”
Więc mogły to być zapasy dla samej Królewskiej Przystani. 500 tysięcy ludzi nie tylko śmierdzi, ale i dużo je.
Tak, ciężko coś takiego wyliczyć, ale j nie poległabym na tym. W końcu wojna wciąż trwa więc żywność będzie szybko schodzić. No a do tego do Królewskiej Przystani nadciągnęło mnóstwo uchodźców więc nie wiedzą ilu ludzi w mieście jest. Na pewno też nie są przygotowani na tak srogą zimę jaka nadchodzi.
A avatar to ja mam chyba jako gravatar przypisamy do mojego E-maila, czy coś w tym stylu 🙂
Muszę obejrzeć GoT, żeby znaleźć gdzie był ten fragment (w którym momencie)
To akurat było tylko w książce , jeśli się nie mylę.
Tyrion w trakcie spotkania z Oberynem przed KP mówi, że KP liczy 500 tys mieszkańców. Jeśli chodzi o to, że Petyr mówił, że KP ma zapasy na ileś tam lat to szczerze sobie tego nie przypominam Havenite. Byłoby to dziwne, skoro wiemy, że KP miała problemy z żywnością już kilka tygodni/miesięcy po wstrzymaniu dostaw z Reach przez Tyrellów.
Wydaje mi się, że było to jeszcze przed rozpętaniem się wojny i początkiem zimy – może jeszcze za Starka.
Istnieją dwa wielkie „spichlerze”, które pomagają reszcie Siedmiu Królestw przetrwać zimę. Są bardzo żyzne i mają ogromną nadprodukcję żywności przez wiosnę, lato i jesień. To Dorzecze i Reach. O Dorzeczu możemy zapomnieć, bo jest zrujnowane, a Reach mogą niestety puścić z dymem Żelazni Ludzie jeśli tylko dobiorą się do smoka.
Reszta Siedmiu Królestw bierze się za zapełnianie swoich spichlerzy dopiero, gdy nie mają innego wyjścia, czyli jesienią. Tylko, że jesień była tym razem krótka…
Poza tym temat zapasów jest – na tyle na ile wiemy z przecieków – na pewno poruszony na samym początku Wichrów zimy, bo Baelish zakazuje wywożenia zboża z Doliny.
Hej!
1. Na Murze będzie rozróba. To rzecz pewna. I stawiam dolary przeciw orzechom, że Nocna Straż z niej nie wyjdzie obronną ręką.
2. Ciekawa sprawa z tym rokiem. GRRM powiedział, że ma 12 księżycowych miesięcy. Ma to sens, bo mierzenie roku słonecznego przy zmieniającej się osi nachylenia to jest spory problem. Ale oczywiście 12 miesięcy księżycowych raczej na pewno nie pokrywa się z rokiem słonecznym. To by wymuszało wprowadzanie od czasu do czasu pewnych korekt. Więc ja bym obstawiał rozwiązanie następujące – jest 12 miesięcy księżycowych, każdy o długości 30 dni (co daje nam rok o długości 360 dni), a co jakiś czas maestrowie ogłaszają, że rok jest przestępny i ma dodatkowy miesiąc. Albo nic nie ogłaszają, bo tak naprawdę to i tak synchronizacja roku księżycowego ze słonecznym wiele im nie daje przy takich cyrkach z porami roku. Możliwa jest też opcja taka, że miesiąc księżycowy jest dłuższy i 12 miesięcy księżycowych trwa dłużej niż rok słoneczny (to by z kolei pasowało jeśli chcemy wierzyć, że postaci z PLiO są nieco starsze, niż by to wyglądało z ich wieku). W każdym razie kluczem do zagadki jest długość miesiąca. Niestety jej nie znamy.
Rok kalendarzowy w naszym świecie jest synchronizowany z porami roku tak, aby mniej więcej tego samego dnia co roku wypadała np. równonoc wiosenna. Przy w miarę stałych okresie obiegu Ziemi wokół Słońca oraz nachyleniu osi obrotu Ziemi jest to wykonalne, choć w szczegółach trudne. Natomiast w przypadku Westeros taka synchronizacja nie ma żadnego sensu. Ustalono rok na 12 miesięcy księżycowych, choć można by ustalić spokojnie na 7, albo 10, albo 60. Zależy od tego, jaka liczba jest ważna w danej kulturze (i w matematyce – dobrze mieć liczbę podzielną, przez wiele liczb naturalnych, patrz: podzial godziny na 60 minut). W Westeros ten rok służy głównie do liczenia wieku ludzi i wyznaczania dat ważnych uroczystości, żeby było godnie. Ale w potocznej mowie funkcjonuje całkiem często odniesienie do tego ile zim/lat dana osoba przeżyła. W ogóle podział na pory roku jest tu najbardziej istotny, choć oczywiście liczenie lat od zimy do zimy nie jest praktyczne ze względu na ich zmieniające się długości.
hej ! Dael jak zwykle swoją teorią rozwaliłeś mój system 😉 świetna robota ! Chociaż mam dość małą wiedzę na temat PLiO bo przeczytałam dopiero 2 tomy, to dzięki twojej teorii doszłam do wniosku, że uśmiercanie tylu głównych bohaterów przez Martina ma sens. Gdy Biali Wędrowcy zaczną migrować na południe i wskrzeszać po kolei np. Neda, Stannisa ( chyba że jednak przeżył ), Robba i wiele innych dramatycznie odeszłych postaci to będzie niezła zabawa ! 😀
Mnie zastanawia, czy Inni mogą wskrzesić każdą, dowolnie kiedy, dowolnie w jaki sposób zmarłą postać. No bo w końcu Taki Ned stracił głowę i zostały już po nim tylko kości. Po większości z tych ludzi zostały już głównie kości, a Inni nie sforsowali jeszcze Muru. W książce pojawiały się upiory jako ciała, nie pamiętam, aby był tam gdzieś przedstawiony upiór-szkielet. Co ważniejsze takie szkielety nie mają oczu, a one wydają się kluczowe w tworzeniu upiorów. Więc sądzę, że istnieją pewne granice dla Innych jeśli chodzi o wskrzeszanie.
Niestety chyba masz rację, choć już wyobrażałam sobie scenę podczas bitwy, w której Bran pod postacią Laty rozpoznaje w walczącym z nim upiorem swojego ojca 🙁
Ciekawe pytanie. Masz racje, wszystkie ożywione stwory miały na sobie ciało, co prawda było on niekompletne, było widać często kości, mięso było zgniłe, ale samych kościotrupów nie widzieliśmy. Wymaganie oczu jest ciekawym spostrzeżeniem. Wiemy, że umarlaki zachowują część wspomnień z życia. Tak było z umarlakiem który wiedział, gdzie szukać i kim jest Stary Niedźwiedź, więc można się zastanowić czy aby mózg również nie jest potrzebny. Ale z drugiej strony, brak głowy nie jest wymagany by upiór dalej szedł przed siebie jak np. Niedźwiedź któremu odciął łeb na Pięści bodajże Smallwood, a zwierz zamiast umrzeć ponownie urwał łeb Smallwooda. 🙂
Cześć! I dzięki.
Czy wskrzeszą wszystkich? Chyba nie. Jednak mają pewne ograniczenia. Na przykład jak Alliser Thorne przybył do Królewskiej Przystani z poruszającą się ręką Istoty, to dość szybko odkrył, że ciało w cieple się rozkłada. A same kości się poruszać nie mogą. Tak więc wstawać będą w miarę świeże, albo dobrze zakonserwowane trupy.
Chyba, że Martin uzna sprinterskie szkielety rodem z Hardhome za dobry pomysł.
DaeL, o co sądzisz o mojej teorii, że Inni użyją statków, które Jon wysłał do Hardhome i za ich pomocą zrobią jakiś desant? A gdzie zaatakują – też mi przeszła przez myśl Wdowia Strażnica, bo jako jedyna pasuje, jeśli weźmiemy pod uwagę wschodnie wybrzeże. Choć wielu sądzi, że to miasto to Stare Miasto zaatakowane przez Eurona, nie przez Innych.
Zauważ, że Inni prawdopodobnie nie szykują inwazji lecz po prostu się przemieszczają, migrują. Moim zdaniem zakładanie, że chcą oni podbić Westeros (albo świat) jest trochę słabe.
Skoro migrują, to jednocześnie muszą podbijać i przeprowadzić inwazję, bo raczej nie mogą liczyć na spokojną wspólną egzystencję z ludźmi. Więc gdy Jon wysłał im kilka statków pod nos, to mogą to wykorzystać.
Żeglarstwo to dość skomplikowana umiejętność, której Inni na dalekiej, zamarzniętej północy mogą nie znać. Z drugiej strony, czy oni tego potrzebują? W końcu w raporcie z wyprawy do Hardhome pisało o „martwych istotach w wodzie”.
Tak jak pisał alder24 – nie wiemy w zasadzie czy daliby radę przeprowadzić statek przez wody, które ponoć są bardzo nieprzyjazne. I nie wiemy czy tego będą potrzebować. Chociaż na swój sposób byłoby to przewrotne. Jon byłby głównym winowajcą inwazji 🙂
Trochę jak Ash z Martwego Zła 😉
Tak mi teraz przyszła do głowy pewna myśl. To co napiszę będzie dość chaotyczne i trzeba wziąć pod uwagę, że to tylko moje gdybanie 🙂 A co jeśli jest jeszcze jeden kontynent (albo bardzo rozległe obszary za murem), na którym żyją sobie Inni. Na tym kontynencie jest zima kiedy w Westeros jest lato. Więc kiedy w Westeros panuje zima u Innych mamy lato co sprawia, że warunki klimatyczne dla białych wędrowców są niekorzystne a nawet złe (pod wpływem ciepła roztapiają się? czy coś takiego…). Powoduje to konieczność migracji Innych w stronę Westeros. Co może troszkę tłumaczyć dlaczego podczas Długiej Nocy Inni doszli do Drone a nie dalej (w Drone było za ciepło). Tak wiem teoria dziwna i nie poparta żadnymi argumentami, ale jak już wcześniej napisałem to tylko moje gdybania.
Cóż, niekoniecznie musi tam być kontynent, ale na pewno siedziba Innych tam jest. Nie musi tam nawet być ziemia, może tam być po prostu ogromna pokrywa lodowa, coś na kształt naszych kół podbiegunowych. Na mapach tereny dalekiej północy są nazywane Krainą Wiecznie Zimy. Zapewne nie istnieje tam taki podział na lato-zima. Uważam, że zmiany warunków klimatycznych następują tylko w okolicznościach podobnej do Długiej Nocy, ale czy jest tam wtedy lato? Ciężko stwierdzić, w końcu zima do Westeros przychodzi z północy, więc może ta wielka migracja nie następuje na skutek ocieplenia, tylko skrajnego wyziębienia, do tego stopnia, że Inni nie mogą już tam żyć (może temp jest bliska 0K czyli -273*C :P). Możemy tylko się domyślać, ale nie sądzę, żeby saga kiedykolwiek wyjawiła nam tą zagadkę (do czasu kiedy nie będzie jakiegoś POV Innego).
Tak, ja też mam takie wrażenie, dlatego piszę, że to migracja. Zwróć uwagę, że w książkach (inaczej niż w serialu) nigdy nie widzimy Białego Wędrowca w dzień. Pojawiają się tylko w nocy. Być może więc chodzi nie tylko o temperaturę (choć to na pewno ma znaczenie), ale również o noc polarną. Jeśli Krainy Wiecznej Zimy gdzie żyją Biali Wędrowcy to po prostu mały fragment planety, na którym panuje noc polarna, to jej przesunięcie wymusiłoby migrację.
Warto było czekać na teorię, jak zawsze chylę czoła przed spostrzegawczością.
Co do Winterfell i jej szczególnego znaczenia, tak się zastanawiałam. Dewiza Starków wszystkim znana: zima nadchodzi (Winter is coming), w obliczu przypuszczań, że Biali Wędrowcy zaatakują właśnie Winterfell staje się de facto przepowiednią. I co jeśli zima nadejdzie a w Winterfell nie będzie żadnego Starka? Czy zima upadnie?
Co do martwych stworów w wodzie: przypomniała mi się scena z Piratów z Karaibów, gdzie przeklęta załoga Barbarossy przeprowadza desant idąc dnem morza. Po za tym: powraca temat smoków, gigantycznych pająków i innych paskudztw (taka wizja gdy Pyke atakuje upiór-kraken)…
A zmieniając temat, jaka religia/wyznanie było w Valyrii? Nie wiem czy mi to umknęło czy nie wiadomo…
Valyria miała własną religię, kojarzącą mi się z rzymską – czcili setki bogów, ale znamy imiona tylko trzech z nich, bo smoki Aegona I Targaryena zostały nazwane na cześć Bogów: Baleriona, Vhagara i Meraxesa (chyba tak się to pisze)
Dzięki za informację. Interesuje mnie, czy skoro wiemy, że smokopochodne przedmioty zabijają Białych Wędrowców (valyriańska stal, obsydian) czy Valyrianie byli świadomi istnienia opozycji dla ich kultury. Myślałam, ze może w ich wyznaniu byłby sobie jakiś bóg zimy i zła, etc.
Do tego co powiedział HaveniteLannister należy dodać jeden ciekawy szczegół. Oprócz oficjalnej, politeistycznej religii, w Valyrii istniało też kilka mniejszych kultów. Między innymi kult R’hllora. Więc kto wie, może coś o tym słyszeli. Ale na pewno Valyrianie jako tacy nie uczestniczyli w wojnie z Białymi Wędrowcami.
Mam nadzieje, że moja teoria o lodowych smokach się potwierdzi i kilku Innych najzwyczajniej w świecie przeleci nad Murem. Gdyby Dany stanęła do bitwy z Innymi mając smoki, chociażby tylko jednego, a Inni dreptali by sobie po ziemi to wynik takiej bitwy jest łatwy do przewidzenia. A tak mamy równorzędną bitwę w powietrzu i potężne starcie na lądzie 🙂
Nie mów hop… Smoki można zabić. Rhoynarzy strącili dwie bestie i jedną ranili. Dornijczycy też zabili smoka. No i w trakcie Tańca smoków kilka sztuk padło w wyniku postrzelenia z kusz albo skorpionów. Smok lodowy byłby fajny, ale nie wierzę, by bez niego Biali Wędrowcy po prostu stali i patrzyli się jak ich ktoś z przestworzy grilluje.
Dael Mistrzu kiedy nastepna teoria i jaka? Mam nadzieje ze zakapturzona postac 😀
W przyszłym tygodniu. Mam kilka pomysłów, zakapturzona postać jest wśród nich. Ale nie chcę nic obiecywać, wiele zależy od tego jak będę stał z czasem. Bo niektóre tematy są trochę zbyt długie i wymagające, żebym się za nie brał w tej chwili.
Ale na pewno w następny weekend będzie następny filmik 🙂
O co chodzi z tą zakapturzoną postacią?
To ten dziwny człowiek w kapturze, którego Theon spotyka (bodaj w nocy) w Winterfell, po ślubie Ramsaya. Człowiek w kapturze rozpoznaje Theona i nazywa go zdrajcą. Theon nigdy nie wypowiada imienia tego człowieka, ale wkrótce potem mówi sam do siebie, że w Winterfell są duchy.
Jakoś mi to umknęło, muszę przeczytać jeszcze raz
OK, więc czekam na tą teorię o zakapturzonej postaci! 😀 Mam nadzieję na jak najwięcej Twoich szalonych teorii, bo czyta się to świetnie i robisz kawał dobrej roboty 🙂
A, zapomniałem dodać. Następny tekst jeszcze w tym tygodniu. Temat nie był wśród proponowanych, ale wydaje mi się, że dobrze, jeśli go teraz opiszę, to będę mógł się do niego odwołać przy innych teoriach. W każdym razie tematem tekstu będzie Jon Stark, król Północy. Innymi słowy przyjrzymy się ostatniej woli Robba, temu kto o niej wie, i co z tego wynika.
A może \”Krwawe Gody 2\”?
Krwawe Gody to raczej pod koniec listopada. To jest straaaaaszliwie długi temat, trzeba wydobyć całą masę detali. Ale spokojna głowa, nie zapomnę o tym temacie.
A ja szczerze powiedziawszy jestem tą teorią trochę rozczarowany. Jak pierwszy raz zobaczyłem, jaki temat się szykuje, to spodziewałem się raczej teorii o motywacji tego najazdu Innych, a tu tylko możliwe miejsce, z którego zaatakują… No ale cóż – trochę sam sobie jestem winny nastawienia 😉
Mogłem napisać coś więcej, ale musiałbym zmyślać 🙂
Ja stawiam ze duch z Winterfell to Benjen jako że w Winterfell zawsze musi być Stark ale czytałem też teorie ze może to być Blackfish, Jamie, Harwin, Robett Glover albo sam Theon, bardzo ciekawa teoria z Jamiem tylko ciężko chronologie ustalic
Hmmm, Jaime chyba odpada, jeśli wziąć pod uwagę kolejność wydarzeń na Żelaznych Wyspach. Poza tym dlaczego to miałby być on? Jeśli Bractwo ma Jaimego, i nie chce mu po prostu zrobić krzywdy, ale raczej wykorzystać go do zrobienia kuku komuś innemu, to jest pewien znacznie prostszy sposób, o którym planowałem zresztą pisać w Krwawych Godach 2 🙂
Co do samego Ducha – moim zdaniem wcale nie jest powiedziane, że zakapturzona postać to ten sam człowiek, który morduje w Winterfell.
Moim zdaniem za morderstwa w Winterfell odpowiadał Mance i jego dziewczyny. Po to by wprowadzić nerwową atmosferę i harmider, dzięki któremu łatwiej o powodzenie ich misji.
Hej! Swietna teoria, naprawdę, bardzo mi się podobała. Chciałam zapytać, skoro Inni wskrzeszają innych Innych (:)), w Winterfell są krypty z ciałami, to co z nimi?? Bo w sumie ciekawe mogłoby byc kiedy Starkowie przebudzają się jako Inni 🙂 ale to taka wolna myśl. Pozdrawiam 🙂
Dzięki. Technicznie rzecz biorąc Inni (Biali Wędrowcy) wskrzeszają Istoty (zombiaki). Trochę mylące, bo na przykład serial w ogóle wydaje się nie nazywać zombiaków. Ale wracając do pytania – nie wiem czy po tylu latach tam są jeszcze ciała. „Najświeższa” jest w sumie Lyanna, ale nawet ona miała 16 czy 17 lat na to, by się zupełnie rozłożyć. Z drugiej strony – jest tam dość zimno, więc może się jakoś parę trupów przechowało 🙂
Witam, ciekawi mnie Dael\\\’u czy napiszesz jakąś teorię o Littlefingerze. Mogłoby być ciekawie. Np. dlaczego wywołał konflikt między Starkami a Lannisterami (ostatnia rozmowa z Lysą), dlaczego wywołał zamieszki w Królewskiej Przystani (zabójstwo Santagara, próba porwania Sansy Stark – tak, tak, tylko w serialu chcieli ją zgwałcić), skoro ma w swoich rękach dziedziców trzech z siedmiu królestw (Sansa, słodki Robuś, Tyrek Lannister) co planuje dalej? Na zakończenie może o tym jak widzisz jego śmierć, skoro przepowiedziane zostało, że zabije go Sansa. Ogółem tekst \\\”Wielkie nadzieje\\\” Littlefingera 😉 Czekam z niecierpliwością, bo to jeden z ulubionych bohaterów.
Moim zdaniem Littlefinger to bardzo ciekawa postać, ale myślę, że nie ma co dorabiać do niego teorii. Chaos jest tym, w czym on się najlepiej czuje i wszystkie jego zagrywki mają po prostu wprowadzać zamęt. On nie ma nikogo, dla kogo by służył i każdy jest jego wrogiem (chociaż owi wrogowie w większości nie zdają sobie z tego sprawę). Ciekawie jego charakter oddają rozdziały Sansy, zaraz po ucieczce z Królewskiej Przystani, gdzie Starkówna trafia na statek, a potem do domu Littlefingera.
PS: Skąd wiadomo, że Baelish umrze? I dlaczego z ręki Sansy? Oby żył jak najdłużej… 😀
Do wyjaśnienia tego potrzebne są 2 cytaty. Pierwszy pochodzi z rozdziału Aryi w 3 tomie. Na pewnym wzgórzu, w towarzystwie Torosa z Myr i Lorda Berica pewna staruszka pochodząca prawdopodobnie od dzieci lasu mówi: „Śnił mi się wilk, który wył na deszczu, lecz nikt nie słyszał jego żałoby – mówiła karlica. – Śnił mi się taki hałas, że myślałam, iż głowa mi pęknie, bębny i rogi, piszczałki i krzyki, ale najsmutniejszy był dźwięk małych dzwoneczków. Śniła mi się dziewczyna na uczcie. We włosach miała fioletowe węże, z których kłów skapywał jad. Potem przyśniła mi się znowu. Widziałam, jak zabija straszliwego olbrzyma w śnieżnym zamku. – Odwróciła nagle głowę i uśmiechnęła się prosto do ukrytej w mroku Aryi. – Przede mną się nie ukryjesz, dziecko. Chodź tutaj.” Pierwsza część przepowiedni to oczywiście Krwawe Wesele. Nas interesuje dziewczyna na uczcie z wężami we włosach. To oczywiście Sansa na uczcie weselnej Joffreya, a te węże to siatka we włosach z zatrutymi klejnotami. W drugim śnie ta sama dziewczyna zabija straszliwego olbrzyma. Wydaje mi się, że nie chodzi tu oczywiście o nikogo z rodu Umberów. A kto inny ma jeszcze olbrzyma w herbie? „Nad paleniskiem wisiał złamany miecz i poobijana dębowa tarcza, z której złuszczała się farba.
Sansa nie znała wyobrażonego na niej herbu: szarej kamiennej głowy o ognistych oczach, na jasnozielonym tle.
– To herb mojego dziadka – wyjaśnił Petyr, gdy zauważył, że Sansa gapi się na tarczę. – Jego ojciec urodził się w Braavos i przybył do Doliny jako najemnik w służbie lorda Corbraya. Dlatego, gdy mój dziadek został rycerzem, wybrał sobie na herb głowę Tytana.
– Wygląda bardzo groźnie – zauważyła Sansa.
– Stanowczo zbyt groźnie dla tak sympatycznego człowieka jak ja. Zdecydowanie wolę swojego przedrzeźniacza.”
Na pewno będzie tekst o machinacjach finansowych Littlefingera, bo rzeczy które robi są bardzo ciekawe. Co do reszty – nie wiem czy mam na ten temat coś ciekawego do powiedzenia. Mam same domysły i zero dowodów 🙂
kto przepowiedział ze Littelfingera zabije Sansa?
Enjorlas już wyjaśnił. Chociaż oczywiście istnieją alternatywne interpretacje. Jedna z nich to zabójstwo Roberta Arryna, który zniszczył zamek ze śniegu jaki lepiła (i z pewnej perspektywy wyglądał pewnie jak olbrzym :)). Ale ja też przychylam się do opcji z Littlefingerem. W końcu nie od dziś wiadomo, że zabija nas to, co kochamy 😉
Bo Littlefinger jest w znacznej mierze „przezroczysty” dla przepowiedni. I ta jest chyba jedną z niewielu (jeśli w ogóle go dotyczy), z której mogłyby wynikać jego dalsze losy.
A wracając do Białych Wędrowców. W ogóle wiadomo niewiele na temat ich motywacji. Wędrują (jak sama nazwa wskazuje) – nic wiadomo czy mają jakieś swoje siedziby itd. Serial co prawda coś tam pokazuje ale czy to nie jest jakaś swobodna fantazja scenarzystów, nie wiem. Kiedy nadchodzi Zima, ruszają na południe. Ale czy robią to dlatego, że u nich jest za zimno? A może wręcz przeciwnie – lubią jak jest zimno i dlatego wędrują z postępującą zimą na południe, bo wtedy mają szersze pole do działania. Wiadomo, że zabijają ludzi ale sami też nie są nieśmiertelni. Mogą też wskrzeszać zabitych ale, przyznajmy to, żadna to nowość w świecie Lodu i Ognia, nie oni jedni to potrafią. Wiadomo też, że potrzebują ludzkich dzieci – być może (znowu wskazówka serialowa), w ten sposób się rozmnażają – i chyba dlatego wszyscy są płci męskiej. Ot, takie zimnokrwiste gejowskie stowarzyszenie. Nie wygląda na to, żeby byli skłonni do komunikowania się z kimkolwiek – ale to nie jest specjalnie pewne, skoro kiedyś, dawno temu, zawarli być może jakiś układ z ludźmi. W ogóle są zagadką. Nie wiadomo skąd się wzięli (spadli z księżycem? byli od zarania dziejów? są po prostu ludźmi ale jakoś zmutowanymi?).
Tak, to podążanie za zimą, i migracja to moim zdaniem coś bardzo „martinowskiego”. Nawet jak tworzy potwory, to te potwory mają jakieś realne motywacje i powody swojego zachowania.
Co do płci – nie wiem, czy powinniśmy tutaj sugerować się serialowym obrazem. W serialu nadal żyje Nocny Król (choć w książkach zginął), w serialu Biali Wędrowcy wyglądają inaczej niż w książkach (w książkach zawsze miałem skojarzenia z tolkienowskimi elfami). No i w końcu – wiemy doskonale, że w książkach istniały „Białe Wędrowczynie” (na przykład kobieta, która uwiodła Nocnego Króla). Więc niewykluczone, że tutaj serial i książki zupełnie się rozjadą. Chociaż pewnie coś jest na rzeczy z tą transformacją, bo na coś im są te dzieci Crastera potrzebne.
Ja w ogóle się modlę do wszystkich bóstw ŚLiO, żeby serial, skoro już tak daleko odbiegł, kończył się też inaczej niż książki, żeby książki jeszcze mnie zaskakiwały. 🙂
Może właśnie aktualny brak kobiet/samic, zmusza Wędrowców do posługiwania się ludzkimi dziećmi, żeby podtrzymać populację. Może nawet (czy to się da policzyć?) ilość dzieci Crastera wyrównuje jakoś ubytki wśród Wędrowców? Z jakiegoś powodu nie zaszkodzili też jeszcze Trójokiej Wronie, choć mają ją pod nosem.
Policzyć może nie, ale możemy oszacować. Craster miał 19 żon, i wiele z nich było jego córkami. No więc załóżmy, że 9 to córki. Oprócz tego pałęta się tam kilka małych dzieci. No to teraz możemy to nałożyć na to co wiemy o śmiertelności matek i dzieci podczas porodów w miejscach, gdzie nie ma opieki medycznej, a nawet elementarnej wiedzy na temat higieny. Umieralność matek podczas porodów wynosi tam zazwyczaj ok. 10%, umieralność dzieci w okresie niemowlęcym – ok. 30-40%. Czyli trzeba wziąć poprawkę na to, że matek z pierwszego pokolenia było trochę więcej (może 2-3), dużo więcej też było córek. No i pozostaje ostatnie założenie – takie mianowicie, że chłopców rodziło się tylu, ile dziewczynek. Jeśli więc przyjmiemy, że pierwsze i drugie pokolenie córek to jakieś 15-20 kobiet, i że urodziło się ich o 1/3 więcej (20-27), ale część nie przeżyła tych pierwszych lat, to mamy, mniej więcej, wyobrażenie o tym, ilu musiało być synów Crastera. Też 20-30. Śmiertelność nie była tu takim problemem, bo Craster oddawał ich wkrótce po urodzeniu.
Moim zdaniem to jest szacunek dość ostrożny.
Twoje skojarzenie z tolkienowskimi elfami jest jak najbardziej zasadne. „Inni nie są martwi. Są dziwni, piękni… niczym Sídhe stworzone z lodu. To życie, ale w odmiennej formie. Są nieludzcy, pełni gracji i śmiertelnie niebezpieczni.”-George R.R. Martin
„Sídhe to nadprzyrodzone stworzenia z mitologii irlandzkiej, potrafiące przybierać różnorakie formy, podobne niekiedy do elfów lub stylizowane na duchy strzegące lasów lub żywiołów.”
Te informacje pochodzą z innego ciekawego forum o Westeros, aczkolwiek DaeL i tak masz najlepsze teorie 🙂 Tolkien wzorował się na mitologiach, a Martin chce skończyć PLiO w stylu tolkienowskim więc zapewne jego twórczość zaczerpnęła trochę ducha z twórczości Tolkiena, aczkolwiek Martin według mnie przerósł twórce WP.
Mam wrażenie, że serial pokazuje Innych jako tych złych, tak jak we Władcy Pierścieni orkowie byli sługami ciemności. Imo jest to bardzo niezgodne z twórczością Martina, który jak wiemy tworzy bohaterów nie na zasadzie ten jest dobry a ten zły, tylko jego bohaterowie są szarzy, tak jak większość prawdziwych ludzi i jak to zauważył Davos w rozmowie z Mel. Inni zapewne też nie zostali przez niego stworzeni jak wcielone zło. Ehhh przydałby się POV Innego 🙂
a wiesz że taki rozdział musiałby być w jezyku innych, który różni sie od jezyka powszechnego ŚK?
Nawet znalazłem jego fragment:
-Khhhśśśśssssszzzzzzzssscccchyyy!
Lol, to już problem Pana Michała Jakuszewskiego 🙂
Bądź tak dobry i powiedz mi na czym polega ta roznica zwiazana z nocnym krolem? Co sie z nim stalo w ksiazce co sie nie stalo w serialu
Havenite Lannister to ładnie podsumował, ale trzeba jednak dodać, że w książkach po prostu nie żyje. Potwierdził to GRRM. Nocny Król został pokonany przez Brandona Starka i Joramuna. Aha, no i jeszcze jedno – nic nie wskazuje na to, że Nocny Król był Białym Wędrowcem. Ba, z opowieści wynika, że Nocna Straż do końca nie się spodziewała co kombinuje Nocny Król… dopóki nie było za późno.
W książce żył tysiące lat wczesniej i był lordem dowódca Nocnej Straży i wziął Inna za żonę. Rozwaliła go koalicja Starków i Dzikich. W serialu wiadomo tylko, że rządzi Białymi Wędrowca, zmienia dzieci w Innych i wskrzesza zmarłych
Świetna teoria zresztą jak zawsze 😀 A tak nie na temat ostatnio czytając grę o tron wyszukałem pare rzeczy takich jak na przykład Jon który był przebrany za ducha i w kryptach winterfell straszył rodzeństwo starków
czyżby aluzja do jego śmierci lub coś innego ? Jest też jeszcze fragment w którym Arya pyta się Jona dlaczego nie walczy na dziedzińcu z joffreyem , a Jon odpowiada że bękarty nie mogą obijać książąt . Tylko kto jest tym bękartem 😉 Co o tym sądzicie ???
O tym samym fragmencie swego czasu pisałem (albo w komentarzach, albo na forum, już nie pamiętam). I miałem te same skojarzenia – to Jon jest księciem, a Joffrey bękartem. To niesamowite ile takich smaczków można znaleźć przy kolejnej lekturze.
Kolejnym takim smaczkiem byłaby opowieść, którą Ygritte raczy Jona przy ich pierwszym spotkaniu. Ta, z której wynika, że Jon jest potomkiem Baela Barda. A także „niebieskiej róży z Winterfell, zerwanej bez pozwolenia” 😉
A to ciekawe , możesz mi powiedzieć rycerzu która to dokładnie jest strona w książce 😉
Ojjjjjj nie mam teraz książki pod ręką, ale to wtedy kiedy Jon i Kamienny Wąż podchodzą stojących na warcie dzikich, a Jon zamiast zabić Ygritte bierze ją w niewolę. Potem muszą całą noc czekać na Qhorina Półrękiego i wtedy właśnie Ygritte opowiada Jonowi o Baelu Bardzie
Dzięki Daelu za odpowiedź 😀 Pisałem dłuższą dywagacje na temat Jona , ale cóż próbując ją wysłać nie wysłała się jakimś cudem 🙁
W sumie formalnie rzecz biorąc obaj są bękartami. 🙂
Jeśli Regar poślubił Lianne, to nie jest bekartem i wtedy ma najwieksze prawa do tronu, wyprzedza nawet swoją ciotkę
Formalnie , ale my wiemy swoje 😉
Miałam na myśli związek Lyanny i Rahegara. Poligamia była zakazana prawnie, więc niezależnie czy zrobili sobie szopkę ślubu czy nie Jon nadal pozostaje bękartem. 🙂
Chyba bigamia.
Poligamia to wielożeństwo, bigamia to dwużeństwo. Czyli oba terminy pasują 🙂
Dael a wiesz moze o kogo chodzi w wizjach Brana kiedy patrzy przez czardrzewa? Wiem napewno ze ta mloda dziewczyna to bedzie Lyanna, ale chodzi o ta białowłosą kobiete scinajaca sierpem jenca, chodzi o ostatni rozdzial Brana w I tomie Tanca.
Nie wiem kto to, ale zawsze patrzyłem na to, jako na przykład składania rytualnej ofiary pod czardrzewem przez Pierwszych Ludzi. W każdym razie to by się pokrywało z takim moim odczuciem, że wszystkie religie i typy magii mają jeden wspólny mianownik – ofiary z ludzi.
To by też wyjasniało dlaczego starzy bogowie „nie odpowiadają” na różne prośby , poprostu północna magia nie dostaje już krwi tyle krwi , w przypadku 7 jest podobnie bo z tego co pamiętam andalowie wycinali sobie siedmio ramienne gwiazdy na różnych częściach ciała . Czy to też była swego rodzaju ofiara krwi ?? Takie tam moje przemyślenia 🙂
No i – last but not least – te czerwone soki krążące w czardrzewach mogą okazać się czymś więcej niż tylko dziwną żywicą 🙂
Rzeczywiście, zaczynam sądzić, że każde wyznanie wymaga ofiar. I ta żywica też jest zastanawiająca. Ale czytając właśnie Świat Lodu i Ognia znalazłem fragment dotyczący Złamania Ramienia: „Jasnowidze spełnili ich prośbę. Zebrali się setkami i przywołali swych starych bogów pieśnią, modlitwą oraz makabrycznymi ofiarami (zgodnie z jedną z wersji opowieści czarodrzewo nakarmiono krwią tysiąca pojmanych Pierwszych Ludzi, inna historia głosi zaś, że dzieci użyły krwi własnego potomstwa).”. To sugeruję, że magia krwi ma olbrzymią moc, ale wymaga też ogromnych ofiar. I właściwie myślę teraz, że wyznanie jest nieistotne, liczy się ofiara. Przypomniało mi się, że kiedy wyprawa Nocnej Straży dotarła do Crastera to tamtejsze czarodrzewo miało w swoich ustach kości niemowląt (jeśli dobrze pamiętam). Czy więc Craster korzystał z magii krwi aby trzymać Innych z dala od siebie? No i znowu myślałem o Ostatnim Bohaterze. Czy u dzieci lasu nie musiał złożyć w ofierze swojej ukochanej, aby zdobyć broń, czymkolwiek by to było? Sporo pytań, ale siła wiary wydaje się skupiać w magii krwi.
Siemanko,
Dla zainteresowanych.
1.Martin wydał kolejny utwór osadzony w Westeros!!! Nowe opowiadanie George’a R. R. Martina Książę łotrzyk albo królewski brat (THE ROGUE PRINCE, OR, A KING’S BROTHER) ze świata Gry o tron – opowieść o Daemonie Targaryenie. Można kupić w księgarniach, albo pobrać na chomikuj 🙂
2. Ukazał się finalny 6 epizod Game of Thrones: A Telltale Games Series. Gra ma specyficzny klimat gier wydawanych przez to studio, a fabuła i akcja jest rodem ze świata PLiO i trzyma wysoki poziom, tak jakby tą grę stworzył sam Martin.
Polecam te dwa smaczki. To nam ułatwi czekanie na Wichry i kolejne teorie DaeLa.
PS. Słyszałem o noweli Martina „Krew smoka” ponoć osadzona w realiach Westeros, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Jakby ktoś miał jakieś info o niej to proszę dać znać. 🙂
Krew smoka to rozdziały Dany wycięte z „Gry…” i złożone w osobny utwór.
Tak jeszcze a propos tej poligamii Rhaegala i wypowiedzi Nadii to czy wydarzenia z Wieży Radości nie były ostatnimi z Rebeli Roberta? Wtedy chronologicznie rzecz biorąc Lyanna podczas poczęcia Jona byłaby jedyną żyjącą żoną Rhaegala co, juz chyba niepodwarzalnie, dawało by Jonowi najlepsze prawo do Tronu. Zotała by jeszcze kwestia tego cichego ślubu, a ścislej czy doszło do niego przed czy po śmierci Elii. Jeśli przed, Jon teoretycznie jest bękartem, bo jak Nadia wspomniała poligamia została zniesiona (czy przestali ją tylko praktykować?), lecz jeśli po, jest prawowitym spadkobiercą Obłąkanego Króla. Z wizji Dany można stwierdzić, że do ślubu musiało dojść, gdyż wtedy Rhaegal nie dorobiłby się „trzeciej głowy smoka”.
Nie mogło dojść do cichego ślubu po śmierci Elii bowiem sam Rhaegal już wtedy nie żył. Gdy książę zginął nad Tridentem, Elia jeszcze żyła w KP 🙂 Jedyna pewna rzecz w teorii, że Jon jest synem Rhaegala to to, że w takim wypadku Jon jest pogrobowcem 🙂
Rhaegal to smok Danuty 😛 Jej braciszek to Rhaegar 😉
I moim zdaniem (przyjmując teorię, że Jon jest synem Rhaegara i Lyanny) nie ma absolutnie żadnych podstaw, żeby nazywać go Jonem Targaryenem i dopatrywać się w nim dziedzica tronu, bo tak czy siak jest bękartem (tyle, że nie Snow powinien się nazywać, a Sand czy jak tam się w tych okolicach bękartów nazywa). A bękart chyba nie może dziedziczyć, jeśli nie jest legitymizowany, no nie?
A swoją drogą a propos dziedziczenia i bękartów tak się zastanawiałem nad jedną kwestią – przyjmuję, że Myrcella i Stannis faktycznie nie żyją, jak serial zasugerował. Jeśli Tommen zginie, to kto jest w kolejce do tronu? Dziedzice Roberta nie żyją, jego bracia też – co się dzieje w takiej sytuacji? Jak rozumiem akcja dąży do takiego rozwiązania (zwłaszcza przy stosownej interpretacji przepowiedni dla Cersei), a to wywoła chyba spory chaos, a z chaosu (zwłaszcza w świecie PLiO) lubią wyłaniać się różne zaskakujące rzeczy 😉
Haha to jest chyba najtrudniejsze imię w sadze do wymówienia i do pisania. Zawsze sprawdzam sto razy czy dobrze napisałem, a teraz sam bezmyślnie zrobiłem ctrl+c i ctrl+v z postu Machina 🙂
Tak, musi być legitymizowany przez króla. Tylko król może zmazać skazę bycia bękartem. Oczywiście ojciec może uznać naturalnego syna, ale nie może sam mu dać swojego nazwiska. Teraz mi się przypomniała scena jak Jon odrzucił propozycję Stannisa, jak ten chciał go zrobić Starkiem. Czy to wskazówka od Martina, że Jon wtedy utracił szanse na legitymizację i możliwość objęcia Żelaznego Tronu. Wiem, wiem, że Stannis musiałby go za legitymizować jako Targa a nie Starka, ale to może była wskazówka od Martina, że Jon w oczach ludzi Westeros zawsze będzie bękartem Neda. Ale my i tak znamy prawdę 🙂
Dziedziczą wtedy Crakehall’owie. DaeL to kiedyś wyjaśniał. Ale to obchodzi tylko maesterów, a Żelazny Tron zdobędzie ten kto będzie miał silniejszą armię 🙂
Moim zdaniem Jon nie jest bękartem. Kluczem jest tu rozmowa Eddarda z gwardzistami pod Wieżą Radości. On nie bardzo kuma co jeszcze robią w Dorne, dlatego przepytuje ich z obowiązków Królewskiej Straży.
Najpierw mówi, że szukał ich pod Tridentem – bo jednym z obowiązków Królewskiej Straży jest ochrona następcy tronu, a tam był Rhaegar.
Potem mówi, co się stało w Królewskiej Przystani – bo powinni też chronić króla.
Następnie wspomina o tym, że Mace Tyrell się poddał. Ale gwardziści rozwiewają złudzenia Neda, mówiąć że ich kolana się tak łatwo nie zginają.
Na koniec Ned wspomina, że ser Willem Darry uciekł razem z księciem Viserysem (który teraz jest – według niego – następcą tronu). I tu pada najistotniejsza odpowiedź. Cytuję z pamięci, bo nie mam książki pod ręką.
„- Ser Willem Darry to dobry i prawy człowiek. Ale nie jest królewskim gwardzistą.
– My złożyliśmy przysięgę.”
A jaka to przysięga? No oczywiście przysięga ochrony króla i następcy tronu.
Tak więc sądzę, że Rhaegar był typowym targaryeńskim poligamistą 🙂
A co do dziedziczenia tronu, jeśli wymrą Baratheonowie, to – zakładając, że zdobyli tron przez Prawo Podboju, a nie spokrewnienie z Targaryenami – następni w kolejce są Crakehallowie. Ostatnia niewygasła linia Baratheonów została „wżeniona” w Crakehallów bodaj cztery pokolenia przed Stannisem.
Chociaż teraz dotarła do mnie rzecz jeszcze śmieszniejsza. Autentycznie zabawna. Prawo podoboju, prawem podboju, ale jeśli Targaryenowie powrócą, to oni są jeszcze bliżej spokrewnieni z Baratheonami niż Crakehallowie 😀
Technicznie rzecz biorąc Jon jest dla Stannisa kuzynem II stopnia, jeden raz przesuniętym.
Żelazny tron ma ten który jest najsilniejszy i wygra, Crakehallowie mogliby się o ten tron upomnieć a, ale kto im go da, jeśli nie stanęłoby pół królestwa za nimi a wydaje mi się że raczej taki cud w westeros to rzadka sprawa to raczej na tron szans nie mają. A wracając do Baratheonów nawet jeśli stannis umrze (co mam nadzieję się nie stanie 🙂 ) jest jeszcze zatwierdzony edric storm który jest przecież bękartem więc baratheonowie mają jeszcze szanse przetrwać 🙂
Hmm… ale poligamia była chyba zabroniona prawnie? Nikt poza Zdobywcą tego nie praktykował, a jak wiemy kapłani Siedmiu wiele rzeczy przeforsowali.
Tym samym Jon był bękartem, nawet jak Lyanna i Rhaegar się ohajtali ta szopka nie miała skutków prawnych.
I tak, oczywiście w ewentualnym konflikcie o tron jego i Danki wygrywa siła mieczy, ale chodzi mi o status czysto prawny.
Właściwie, teoretycznie, Jon już został legitymizowany – testamentem Robba Starka 😀
Pytanie czy wola „Króla Północy” mają jakąkolwiek wartość. Jak znam życie Littlefinger postara się aby nie miały. 😉
Wola Króla Północy będzie się liczyła tylko na Północy, nigdzie indziej. Ale czy ona dowie się kiedykolwiek jaka była jego ostatnia wola?
Zwłaszcza, że mówimy o nieznanej powszechnie woli uzurpatora na temat zamordowanego bękarta 🙂 A nawet jeśli by przeżył, a ta wola została rozpowszechniona, będzie to dla Żelaznego Tronu pretekst do zrzucenia go z tronu.
Nadia – odnośnie statusu prawnego poligamii… to jest trochę skomplikowane. Było dwóch królów, którzy ją otwarcie praktykowali – Aegon Zdobywca i Maegor Okrutny. Poza tym były plotki, że kilku praktykowało poligamię i kazirodztwo, ale ukrywało to przed Wiarą. No i mieliśmy na przykład Daemona Blackfyre’a, który też rozmyślał o drugim małżeństwie. Tak więc nie jest to pomysł aż tak niewiarygodny… Ale na pewno nie jest po myśli septonów.
Tak czytałem ostatnio SLiO i zastanawiałem się nad tymi podobnymi budowlami z czarnego kamienia o których nic nie wiadomo, chodzi o fundamenty wysokiej wieży, tron z morskiego kamienia i ta opuszczona budowlę na poludniu sothorys, najprawdopodobniej stworzyli je Ci sami ludzie bo są bardzo podobne, raczej nie valyrianie gdyż oni lubili „fikusne” konstrukcje, macie jakieś pomysły co to za lud ? NajbardZiej ciekawi mnie tron z morskiego kamienia
To mogą być pozostałości cywilizacji budowniczych labiryntów, która istniała (według legend) jeszcze przed nadejściem Pierwszych Ludzi. Taki ukłon GRRM-a w stronę kultury minojskiej na Krecie.
Niestety obawiam się, że nie dowiemy się tego i wielu innych rzeczy, chyba że GRRM wyda książkę, w której wszystko objaśni.
Ogólnie wątek z żelaznymi ludźmi jest bardzo ciekawy, w SLiO jest napisane że mogą oni mieć własne smoki, tzn potwory morskie, no bo jednak Nagga na pewno kiedy był bo po czyms mussialy zostac te wielkie kości, inne smoki można też spotkać daleko na północy, ciekawe czy Brań nie bd takim latał
A czy Nagga nie był krakenem?
Kiedy Daelu nowa teoria bo już się doczekać nie można 🙂
Jutro 🙂
Raczej był czymś w stylu Nessie 🙂
I o czym bd teoria ?
Przypomniała mi się jedna rzecz – a mianowicie to, że klimat w okolicach Casterly Rock pozwala na życie w okolicy dzikich lwów – ale mimo wszystko Zachód jest bardziej na północy, niż Reach, Krainy Burzy czy Dorne, a o lwach czy innych zwierzętach z tej strefy klimatycznej nie było chyba tam mowy. Jakim cudem w niezbyt ciepłym zachodzie rozwinęły się takie drapieżniki? Tak wiem, głupie pytanie.
Ciężko to wytłumaczyć. Może do zachodniego wybrzeża docierają ciepłe prądy morskie, które ocieplają tamtejszy klimat?
To prawdopodobnie takie zwierzęta żyłyby na Wyspach Tarczowych i w Reach, które oprócz położenia przy zachodnim wybrzeżu (plus szeroki Mander wchodzący głęboko w krainę) mają cieplejsze ziemie.
Może nie było mowy, bo po prostu ludzie w Reach nie zwracają aż takiej uwagi na lwy jak ludzie z zachodu gdzie co chwila jest jakiś lew w herbie…. + w Dorne może już być za sucho, lew nie jest w końcu zwierzęciem pustynnym
Bądź co bądź, jednak lew potrafi być szkodnikiem na ziemiach uprawnych/hodowlanych i może mieszkańcy Reach wytępili wielkie koty?
Hmmm… pytanie nie jest głupie. Ale w tym konkretnym wypadku to chyba nie ma jakiegoś szczególnego wyjaśnienia… Ot, tam żyją lwy, bo tak.
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/v/t1.0-9/s720x720/12239632_10153329887947734_6491088909217600952_n.jpg?oh=78d69f2429e1c6586abe85fad098a14f&oe=56FA58BF
Nowy nowiutki plakat szóstego sezonu. Teoria potwierdzona? 😀
Na 100% 🙂 Swego czasu hejtowałem serial za wielkie niezgodności z książka , ale teraz sobie myślę że serial może nam dać nasze upragnione teorię jak R+L=J czy Cleganbowl ponieważ w książce nic nie jest pewne , a to że serial oparty jest o nic aktualnie myślę że scenarzyści zrobią to co by chciałaby publiczność w większym stopniu 🙂
Jeden dzień, a dwa razy dostałem obuchem po łbie podczas przygotowywania następnego tekstu. Stąd małe opóźnienia. Ale na dobrą sprawę, to właśnie to kocham w powtórnej lekturze PLiO. Nawet w kawałkach. Człowiek zaczyna przypatrywać się różnym fragmentom tekstu, i odnajduje coś, co wcześniej umykało.
W tym konkretnym wypadku – chyba przypadkiem udało mi się odkryć dwa sekrety (i nawet ni ezdawałem sobie sprawy z tego, że jeden z nich jest sekretem). Po pierwsze – mam bardzo mocną teorię na temat tego, kto jest autorem Różowego Listu. I zupełnie zmieniłem tu swoje wcześniejsze zdanie. Po drugie – zrozumiałem co naprawdę znaczy tytuł „Książę, którego obiecano”. I tej drugiej rzeczy jestem pewien na sto procent.
Tak więc proszę Was o odrobinę cierpliwości, 24.11 będzie tekst o ostatniej woli Robba Starka, a po kilku dniach zajmiemy się pozostałymi kwestiami.
Obiecano odnosi sie do obietnicy złozonej Lyannie przez Neda?
Na miłość R’hllora, przestańcie tak łatwo odgadywać rzeczy, których zrozumienie zajmuje mi tyle czasu 🙂
Tak, o to chodzi. Obiecaj mi, Ned.
I obiecaj mi, makaveli1995, że nie będziesz już spoilerował moich przyszłych spoilerów 🙂
Czekam, czekam jak na szpilkach! 😀 wow skory Ty jestes ppd wrazeniem tych odkryc to my bedziemy sbierac szczeki z podlogi 😀
No nie wiem… Mam nadzieję, że przynajmniej Różowy List okaże się ciekawy.
Czy myślicie że Areo Hotah może być jakąś ważną postacią w sądzę ? Bo poniekąd dostał swojego POVA, niby można było to daj Doranowi A jednak dostał go Hotah, oczywiście nie chodzi czy zostanie królem, choć ma ładna żonę 🙂 Ale wydaje mi się ze w wojnie może rozplatac wielu dobrych rycerzy, wątpię żeby obecnie w Westeros ktoś mógł się z nim równać: Jamie stracił reke, Loras leży poparzony, jedynie Ogar albo Góra byliby w stanie mu dorównać, ciekawa walka by była, ogólnie w sądzę mało jest pojedynków między dobrymi wojownikami :/
Po prostu wprowadza nas w Dorne i jest blisko ksiecia. Gdyby dano POVa Dorana to nie bylo by zagadki dotyczacej jego planu.
Też tak myślę. Zauważyć jeszcze należy, że nie mamy rozdziałów z perspektywy „władców” w Westeros: nie ma rozdziałów Stannisa, tylko Davosa, nie Robb, tylko Cat, nie Joff/Tommen, tylko Cersei/Tyrion/Jaime. Myślę, że podobnie jest tutaj – dzięki temu zabiegowi możemy tych władców obserwować, ale nie do końca wiemy, co im po głowie chodzi.
Jedynie Dany ma swoj, ale np dziwne ze Robb nie mial jako jedyny ze Starków
Dany sama nie wie co jej chodzi po głowie, więc jej rozdziały nie są wyjątkiem od reguły Łosia(tak to się odmienia?). A ze Starków nie było jeszcze Rickona 😉
No, Danuta też nie jest uwikłana w politykę za bardzo, nie ma za sobą szeregu rebelii, w których stawała to po tej, to po drugiej stronie, więc jej intencje są dość jasne na ten moment. Natomiast pozostali (zwłaszcza Doran) mają swoje za uszami i nie wiadomo, co tak naprawdę knują (myślę tu np. o cytacie Dorana, w którym mówi, że Oberyn był żmiją, a on sam trawą, w której żmija mogła się chować).
Lady – dobrze odmieniasz 😉
Dokładnie tak. GRRM nawet powiedział wprost, że od początku przyjął zasadę, że nie będzie rozdziałów z perspektywy postaci, które „dużo wiedzą i dużo planują”. Chyba pierwszy raz złamał tę zasadę z rozdziałem Melisandre. Ale też nie do końca, bo dowiedzieliśmy się przede wszystkim, że kapłanka strasznie dużo ściemnia.
Jak nic dzisiaj 20 raz tu jestem i patrzę czy nie ma nic nowego 😀
Warto zajrzeć ok. 22.00. No, może troszkę wcześniej, ale niczego nie obiecuję.
Poprawka. Na 23.00. Jak zwykle znajdywanie cytatów zajmuje mi dwa razy dłużej niż się spodziewałem.
Odswierzam co 5 minut i jeszcze nic 🙂
zaraz mi przycisk odpadnie
Już jest! 😀
Mam nadzieje, ze mowisz prawde, bo nocka w robocie i teoria by sie jakas przydala na umilenie czasu 🙂
Nigdy nie ufaj Dornijczykom 😉
Mała prośba Daelu-mógłbyś mówiąc nam o terminach podawać datę późniejsza o np. dwa dni? Zredukowaloby to skutki walenia w symbol odświeżenia
Ale to by znacznie zmniejszyło nam ruch na stronie 😀
Już jest!
O spryciarzu. ..
A co do foreshadowing’u ostatnio znalazłam coś ciekawego i to na początku pierwszego tomu. Jak myślicie czy można wziąć to na poważnie?
„Kiedy otwierał drzwi, jego długo cień padł na podłogę dziedzińca, a Tyrion Lannister, przez krótką chwilę, wydawał się ogromny jak król.” SOIAF tom 1 str.58
To będzie foreshadowing tylko jeśli Tyrion zasiądzie na tronie 🙂 Nie wykluczam, ale myślę, że raczej mu się to nie uda.