Ostatnie królestwo (Bernard Cornwell)

Niektórzy z Was pewnie kojarzą Ostatnie królestwo. W końcu kilka miesięcy temu Voo recenzował serial BBC pod tym samym tytułem (czy raczej – serial, który powinien nosić taki tytuł, bo nie wiedzieć czemu po polsku nazwano go Upadkiem królestwa). Serial ów to oczywiście ekranizacja cyklu powieści Bernarda Cornwella, a Ostatnie królestwo jest pierwszą z nich. I choć pokusa, by sięgnąć po adaptację, nie oryginał, może być silna, to zaręczam, że warto zacząć wikińską przygodę od historii spisanej na papierze. Nie dlatego, że serial jest zły. Przeciwnie. Ale nawet świetna ekranizacja nie da Wam tak fenomenalnego zastrzyku historycznych ciekawostek i nie zbuduje tak niesamowitego klimatu, jak książka Cornwella.

Serial BBC dodał Uhtredowi kilka lat. Na przykład w tej scenie powinien mieć – jeśli dobrze pamiętam – 13-14 lat.

Pozwólcie jednak, że dla porządku naszkicuję obraz fabuły. Anglia, IX wiek n.e. Anglosasi już dawno zepchnęli Brytów na ubocze, ochrzcili się i żyją mniej lub bardziej spokojnie w swych siedmiu królestwach. Ale nie na długo. Oto do Nortumbrii, królestwa północnego, przybywają Duńczycy (a tak właściwie to ich przodkowie – Danowie – ale tłumacz uparł się na Duńczyków, więc tego się będę trzymał). Jeszcze niedawno przypływali na swych łodziach, by handlować. Ale handel był tylko przykrywką dla zwiadu. Dziś, ci sami ludzie mają w oczach żądzę podboju. Gdy zaczyna się powieść, jej bohater Uhtred ma 9 lat i jest synem ealdormana, możnego pana anglosaskiego. I nie jest jeszcze Uhtredem. Nosi inne imię, ale gdy jego starszy brat ginie zabity przez jednego z duńskich jarlów, chłopak zostaje ochrzczony po raz drugi, przejmując imię brata. Wkrótce Uhtred traci też swego ojca. Podzieleni i rywalizujący między sobą Anglosasi nie potrafią sprostać sprytnym i żądnym krwi Duńczykom. W trakcie rzezi chłopiec chwyta swój saks (długi nóż) i próbuje zaatakować jarla Ragnara. Wiking jest rozbawiony do tego stopnia, że nie pozwala zabić Uhtreda, rozgłaszając, że to najdzielniejszy wojownik anglosaski. Gdy staje się jasne, że chłopiec jest spadkobiercą ealdormana, zostaje jeńcem Ragnara. A z czasem adoptowanym i szczerze miłowanym synem człowieka, który odrąbał głowę jego bratu. Ludzkie losy są skomplikowane. A los nastoletniego Uhtreda będzie skomplikowany szczególnie. Młody wojownik zostanie jednocześnie Anglosasem i Duńczykiem, chrześcijaninem i poganinem. Śmiertelnych wrogów i przyjaciół znajdzie po obu stronach konfliktu. A szczególne zamiary będzie miał wobec chłopaka, który jest jednocześnie ealdormanem i duńskim wojownikiem, Alfred, król Wesseksu, ostatniego niezależnego od wikingów państwa Anglosasów.

Powiedzieć, że historia anglosaskiego ealdormana, który dorasta wśród wikingów i razem z nimi bije swój lud (a nawet rodzinę), to materiał na fantastyczną opowieść, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Ostatnie królestwo ma wszystko to, czego oczekujemy od dobrej powieści przygodowo-historycznej. Znajdziemy tu suspens, bitwy, zdrady. Znajdziemy żądzę zemsty (i to wobec ilu postaci!), pragnienie wolności, błyskotliwe spostrzeżenia na temat różnic kulturowych pomiędzy spokrewnionymi przecież Anglosasami i Duńczykami. I trudno oderwać się od rozpoczętej lektury.

Za to podobał mi się serialowy mur tarcz. Chyba przegięli lekko z ilością warstw, ale na pewno było to bardziej realistyczne przedstawienie od obrazu muru tarcz z serialu Wikingowie.

Ale tak naprawdę tym, co najbardziej mnie w książce ujęło, jest niezwykły talent Cornwella w przekazywaniu wiedzy na temat tego tak odległego, wczesnośredniowiecznego świata. Sądziłem dotąd, że mam jakąś tam wiedzę na temat potyczek Anglików z wikingami, że rozumiem różnice pomiędzy państewkami heptarchii i z grubsza wiem, jak kształtowały się stosunki społeczne i prawne na wyspach. A jednak z książki płynęło takie bogactwo detali, do tego podanych w formie tak smakowitej, tak doskonale wplecionych w fabułę, że po prostu chłonąłem nową wiedzę z każdą przewracaną stronicą. Ostatnie królestwo na dobrych kilka dni zawładnęło moją wyobraźnią i sprawiło, że naprawdę żyłem na wyspach.

Chciałbym też, żebyście mnie dobrze zrozumieli. To przede wszystkim książka przygodowa, bez wielkich ambicji literackich. Ostatnie królestwo ma dostarczyć w szczególności frajdy z czytania. No i trochę wiedzy. Ale tak postawiony cel Cornwell zrealizował świetnie, a jego rzemiosłu naprawdę nie można niczego zarzucić. To świetna, bardzo solidna pozycja, którą każdy z miłośników historii, tudzież rozłupywania czaszek przez wikingów, powinien poznać.

-->

Kilka komentarzy do "Ostatnie królestwo (Bernard Cornwell)"

  • 17 kwietnia 2020 at 12:53
    Permalink

    Bardzo rzetelna, zgrabna recenzja. Mnie zachęciłeś, więc już pozycja dodana do schowka 🙂

    Swoją drogą, za serial próbowałam zabrać się już kilka razy i za każdym razem znajduje jakąś wymówkę, a główną moja obawą jest po prostu to, że Upadek królestwa to kopia Wikingów lepsza, czy też gorsza, ale jednak kopia. Chociaż prawdopodobnie się mylę, bo wiele osób chwali 🙂

    I mam pytanko nie w temacie (wybaczcie), czy ktoś z Was czytał może “Kraina Martwej Ziemi” Jacka Łukawskiego? Możecie podzielić się wrażeniami? Głównie zachęciła mnie okładka, po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że fabuła może być całkiem niezła, z tym, że mój problem polega na tym, że jakiej “nowszej” (książka wydana 2016) fantastyki bym nie wybrała, okazuje się zazwyczaj klapą, albo jest co najwyżej znośna 😀

    Reply
    • 17 kwietnia 2020 at 13:34
      Permalink

      Mam na półce 1 tom krain z zakładką na pięćdziesiątej ósmej i prawdę powiedziawszy nie wiem dlaczego, ale nie porwała mnie i nie zachęciła do dalszego czytania, ale gdyby ktoś mnie zapytał dlaczego nie umiał bym odpowiedzieć, aczkolwiek nie pamiętam też kompletnie nic co się przez te kilkadziesiąt stron wydarzyło. A co do nowszej fantastyki, to Królowie Wyldu – książka roku worlds fantasy awords(?)(chyba 2018), to jest dopiero klapa, niestety nowi autorzy zazwyczaj okazują się fatalni. Chociaż trzeci tom Kronik Burzowego Światła też nie powala, więc nawet Sanderson może stracić formę. Najnowszy Meekhan też mnie zawiódł, choć nadal jestem fanem serii.

      Reply
      • 17 kwietnia 2020 at 14:07
        Permalink

        Dziękuję za odpowiedź 🙂 Cóż w takim razie najpierw pierwszy tom wypożyczę, jeśli się spodoba, to ewentualnie wtedy zdecyduje się na zakup.

        Też czasami tak mam, że czytam i coś mnie nie porywa, albo czytam i nagle przerywam bez jakiejś ważniejszej przyczyny. Moje “najdziwniejsze” czytanie to chyba Lovecraft “Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści”. Pierwsze 3-4 opowiadania pochłonęłam w kilka dni, od tamtej pory moje czytanie trwa już chyba rok. Czytam po kilka stron.. odkładam, później pochłonę znów całe opowiadanie lub dwa i leży odłogiem. I to nie jest tak, że mi się nie podoba, tylko jakoś ciężko mi się to czyta.

        Reply
  • 17 kwietnia 2020 at 13:00
    Permalink

    Dla mnie Cornwell to taki angielski Komuda. Lub może raczej Komuda to taki polski Cornwell. Tak czy siak uwielbiam obu. Za wciągające fabuły, pełnokrwiste postacie, szacunek dla historii i dryg do batalistyki. W kategorii historyczno-przygodowych czytadeł – absolutnie pierwsza liga 🙂

    Zaś co do serialu to za tydzień premiera czwartego sezonu 🙂 Na tym etapie większośc wielosezonowych produkcji łapie już zadyszkę. Mam nadzieję, że w tym przypadku tak nie będzie.

    Reply
  • 17 kwietnia 2020 at 13:26
    Permalink

    Mój brat kończy właśnie V tom z XII jakie są wydane. On za tym przepada, ja nie mogę zdzierżyć narracji pierwszoosobowej i choć na pewno książka jest dobra zatrzymałem się na sześćdziesiątej stronie i do lektury nie wróciłem. Serial tom jak dla mnie jest świetny – nie mogę doczekać się kolejnego sezonu, który w Stanach za trochę ponad tydzień – ale tak jak już napisałem pierwszoosobowa narracja nie jest dla mnie. Taki sam problem miałem z chociażby z Igrzyskami Śmierci, film mi się podobał i temat też, ale narracja pierwszoosobowa mnie przerosła.

    Reply
  • 17 kwietnia 2020 at 14:43
    Permalink

    “Ludzkie losy są skomplikowane.”
    Nie są. W co drugim filmie mamy jakiegoś Jankesa wychowywanego a to przez Indian, a to przez Japończyków, a to przez Wikingów. To temat tak ograny i nudny, że na pewno tego nie ruszę.

    Reply
  • 17 kwietnia 2020 at 17:03
    Permalink

    Przeczytałam wszystkie 12 tomów ale niestety z czętotliwością 1 tom miesięcznie bo tak było wydawane. Świetna saga . Wierna historycznie , ciekawa narracja. Zaczynam czytać jeszcze raz.

    Reply
  • 17 kwietnia 2020 at 17:58
    Permalink

    To dlatego 2 i 3 sezon by tak dopracowany, bo miał podstawę literacką. Z kostiumowych seriali “Ostatnie królestwo” jest u mnie na 4 miejscu. Bardzo solidna i zarazem niedoceniona oraz mało popularna produkcja. A lepsza już Vikings póki co jako całokształt. Zobaczymy jak wypadnie 4 sezon, gdzie braknie króla Alfreda. Wyraźnie wyżej z kostiumowych seriali jedynie cenię Robin of Sherwood z lat 80′, Rzym, Gra o tron.

    Reply
  • 18 kwietnia 2020 at 13:31
    Permalink

    Mnie się bardzo podobał serial. Cenie dużo bardziej niż vikings

    Reply

Skomentuj Tunia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków