Co czuje chłopiec odrzucony przez swoją miłość i upokorzony przez silniejszych od siebie? Jaki wpływ na jego osobowość muszą wywierać wiecznie podsycane urazy, poczucie niższości i hodowana latami złość? Napędzają ambicję, ale czynią go też okrutnym. Chce, choć jeden, jedyny raz, rzucić cały świat na kolana. Chce upokorzyć i zranić nawet tych, których kocha. Ale przede wszystkim – chce się piąć wzwyż.
I właśnie to pięcie się wzwyż będzie motywem przewodnim dzisiejszego odcinka Szalonych Teorii. Prześledzimy wszystkie spiski, w których Littlefinger brał udział, i – jak sądzę – dostrzeżemy jego pragmatyzm. Jest okrutny, to prawda, ale to nie nienawiść do Lannisterów, Tullych czy Starków jest czynnikiem, który go motywuje. Petyr Baelish ma jeden cel – piąć się w wzwyż. A ktokolwiek stanie mu na tej drodze, zginie.
Z Dorzecza do Doliny
Aby mieć jakiekolwiek szanse na karierę, zubożały wychowanek lorda Hostera musiał opuścić Riverrun. Kolejne książki odsłaniały nam szczegóły wydarzeń, które doprowdziły do przeprowadzki do Doliny, tutaj jednak możemy streścić je w kilku zdaniach. Młody Petyr Baelish, odrzucony przez miłość swojego życia, wykorzystał fakt, iż kochała się w nim druga z sióstr Tully. To właśnie protekcja Lysy umożliwiła Littlefingerowi zademonstrowanie swojej użyteczności i awans społeczny.
– Cat nic ci nigdy nie dała. To ja załatwiłam ci pierwszą posadę, spowodowałam, że Jon sprowadził cię na królewski dwór, byśmy mogli być blisko siebie. Obiecałeś mi, że nigdy o tym nie zapomnisz.
—Nawałnica mieczy—
Nominacja na starszego nad monetą powinna być – nawet dla tak nadzwyczaj zdolnego człowieka – szczytem możliwości. Littlefinger jako członek Małej Rady nie ma swych własnych ziem i wasali, na jego wezwanie nie zbierze się żadna armia, a w całym Westeros nikt nie poczuje się zobowiązany do posłuszeństwa na dźwięk jego nazwiska. Nawet to jak bardzo bogacił się Littlefinger, nie odmieniało tego stanu rzeczy. Wydawać by się mogło, że Baelish osiągnął wszystko, co w ramach społeczeństwa feudalnego mógł osiągnąć.
Ale chaos, to drabina…
W tym rozdaniu Littlefinger nie mógł już więcej ugrać. Postanowił więc wymienić karty.
Sekret Lannisterów
Petyr Baelish był dla króla Roberta użyteczny, ale tak długo jak istniał sojusz pomiędzy Baratheonami a Lannisterami, była to użyteczność ograniczona. Istniał limit dla tego jak wysoko mógł się wspiąć. Udało mu się jednak wejść w posiadanie wiedzy, która mogła ten stan rzeczy zmienić. Jak wiemy już z Gry o tron, Littlefinger nie wydaje się szczególnie zdziwiony faktem, iż Joffrey jest bękartem Cersei i Jaimego.
– Poznałem tajemnicę, przed wyjawieniem której śmierć powstrzymała Jona Arryna. Robert nie zostawi po sobie żadnego prawowitego syna. Joffrey i Tommen są bękartami Jaime’a Lannistera zrodzonymi z jego kazirodczego związku z Królową.
Littlefinger uniósł brwi.
– Szokujące wieści – powiedział tonem, który wcale nie sugerował zdziwienia.
—Gra o tron—
Baelish, właściciel burdeli z których korzystał Robert, a także człowiek mający na swych usługach przynajmniej jednego Królewskiego Gwardzistę – Mandona Moore’a – musiał być jednym z pierwszych, którzy odkryli tajemnicę kazirodczego związku Lannisterów.
To właśnie ta wiedza była impulsem do działania dla Littlefingera. To właśnie dlatego rozpoczął przygotowania do scementowania nowego sojuszu. Sojuszu pomiędzy Tyrellami i Baratheonami. Sojuszu, który mógł mu zagwarantować nie tylko posadę Namiestnika, ale i część ziemi Lannisterów.
Swą mrówczą pracę rozpoczął od nawiązania bardzo przyjaznych stosunków z Renlym.
Co takiego uczynił, by zasłużyć na tron? Siedzi sobie na radzie i żartuje z Littlefingerem, a na turniejach przywdziewa wspaniałą zbroję i pozwala, by lepsi od niego strącali go z konia. Oto cały mój brat Renly, który uważa, że powinien zostać królem.
—Starcie królów—
Drugim krokiem była prezentacja Margaery jako błyskawicznego zastępstwa dla Cersei. Kto inny, jeśli nie Littlefinger mógł podsunąć Renly’emu myśl, iż młoda Tyrellówna przypomina Lyannę?
Kilka dni temu wziął Neda na bok i pokazał mu złoty medalion w kształcie róży. W środku nosił miniaturowy portret w stylu myrijskim, portret ślicznej dziewczyny o oczach łani i brązowych włosach, które opadały kaskadą na jej ramiona. Renly dopytywał się, czy dziewczyna przypomina kogoś Nedowi, i wydawał się rozczarowany, kiedy ten wzruszył tylko ramionami. Wyznał mu później, że ową dziewczyną jest Margaery, siostra Lorasa Tyrella, lecz byli też tacy, dodał, którzy twierdzili, że jest ona podobna do Lyanny. Ned zaprzeczył wtedy. Zastanawiał się, czy to możliwe, aby lord Renly – tak bardzo podobny do młodego Roberta – zapałał namiętnością do dziewczyny, która w jego wyobraźni miała być młodą Lyanną? Wydało mu się to niezwykle dziwne.
—Gra o tron—
Oczywiście nawet Robert nie był tak pijany, aby dla kobiety zaryzykować wojnę z Lannisterami. Dlatego trzecim krokiem musiało być ujawnienie prawdy o zdradzie królowej.
Littlefinger nie mógł tego dokonać samemu. Ryzyko było zbyt wielkie. Nim cała sprawa nabrałaby tempa, on sam mógł zostać stracony. Ponadto, nawet zakładając, że Robert by go wysłuchał, Baelish nadal wiele tracił na takim rozstrzygnięciu. Przestawał być usłużnym księgowym, a stawał się poważnym, spiskującym graczem. Kimś, kogo trzeba mieć na oku.
W poprzednim odcinku zasugerowałem, iż Littlefinger najprawdopodobniej dokonał „kontrolowanego przecieku”, pozwalając, by plotki o czarnowłosych bękartach dotarły – za pośrednictwem Justina Masseya – do uszu Stannisa.
– Ominęły cię ciekawe obrady. Wygląda na to, że Stannis ogłosił się królem.
– Wiem.
– Oskarża mojego brata i siostrę o kazirodztwo. Ciekawe, skąd przyszło mu do głowy takie podejrzenie.
– Być może przeczytał książkę i przyjrzał się kolorowi bękarcich włosów, tak jak Ned Stark, a przed nim Jon Arryn. A może ktoś szepnął mu to do ucha.
Śmiech eunucha nie był zwykłym dla niego chichotem. Był niższy i bardziej gardłowy.
– Na przykład ktoś taki, jak ty?
– Czy mnie podejrzewasz? Nie zrobiłem tego.
(…)
– Jeśli nie ty szepnąłeś, to kto?
– Z pewnością jakiś zdrajca.
Varys zacisnął popręg.
– Littlefinger?
– Nikogo nie oskarżam.
—Starcie królów—
Królewski brat podzielił się informacją z Jonem Arrynem. Rozpoczęła się gra o tron.
Śmierć Jona Arryna
Co skłoniło Littlefingera do wyeliminowania Jona Arryna? Czy królewski Namiestnik zaczął zadawać pytania dotyczące księgowości Baelisha? Czy na jaw wyszedł romans Littlefingera i Lysy?
– Ale dlaczego? Dlaczego teraz? Jon Arryn był Namiestnikiem przez czternaście lat. Co takiego zrobił, że trzeba było go zabić?
– Zadawał pytania – odparł Varys i zniknął za drzwiami.
—Gra o tron—
A może po prostu taka śmierć miała zmobilizować Stannisa do natychmiastowego wyjawienia sekretu Robertowi? Jeśli w grę wchodził ostatni motyw, to Littlefinger popełnił kolosalny błąd. Stannis, zgarnąwszy znaczną część królewskiej floty odpłynął na Smoczą Skałę, gdzie przygotowywał się do potencjalnego konfliktu z Lannisterami. Śmierć Namiestnika ani trochę nie zmieniła tego planu, tym bardziej, że Stannis nie wierzył w możliwość przekonania Roberta.
Pewne jest jedno. To Littlefinger, wykorzystując Lysę, zamordował swojego niedawnego protektora.
– Łzy, łzy, łzy – Łkała histerycznie. – Po co te łzy… ale w Królewskiej Przystani mówiłeś co innego. Powiedziałeś, żebym dodała Jonowi łez do wina i spełniłam twoje życzenie. Dla Roberta i dla nas!
—Nawałnica mieczy—
Wkrótce miał też wykorzystać ją jeszcze raz, by powtórzyć popsute przez Stannisa rozdanie. Do Królewskiej Przystani miał zawitać nowy Namiestnik, którego przeznaczeniem musiało być odkrycie tajemnicy lannisterskich bliźniaków.
Starkowie kontra Lannisterowie
Nie wiemy kto zaproponował, aby to właśnie Ned Stark zastąpił Jona Arryna. Być może decyzję tę Robert podjął bez niczyich podszeptów. Ale jedno jest pewne. To wiadomość od Lysy Arryn przesądziła, iż lord Eddard Stark zdecydował się przyjąć ofertę króla.
Napisałam też do Catelyn, że Lannisterowie zabili mojego pana męża, tak jak mi kazałeś. To było takie sprytne…
—Nawałnica mieczy—
Gdy Eddard Stark objął swój urząd i rozpoczął śledztwo, Littlefinger znów rozpoczął swój taniec. Nigdy wprost i osobiście nie wskazał Nedowi rozwiązania zagadki. Pozwalał natomiast, aby Jory, kapitan straży Starka, rozmawiał z właściwymi ludźmi i przekazywał dalej właściwe informacje.
Przynajmniej służąca okazała się miła. Wyznała, że lord Jon czytał za dużo, że smucił się bardzo swoim chorowitym synem i był burkliwy wobec żony. Pomocnik kuchenny, teraz szewc, zamienił z lordem Jonem zaledwie kilka słów, za to znał wszystkie kuchenne plotki: lord Jon kłócił się z Królem, prawie nic nie jadł, miał wysłać swojego syna pod kuratelę na Smoczą Skałę, bardzo interesował się hodowlą ogarów, odwiedził zbrojmistrza, żeby zlecić wykonanie nowej zbroi ze srebra z jaspisowym sokołem i perłowym księżycem na piersi. Sam brat Króla pomagał mu wybrać wzór. Nie lord Renly, ale lord Stannis.
– Czy nasz stróż przypomniał sobie jeszcze coś istotnego?
– Chłopak przysięga, że lord Jon miał krzepę męża w sile wieku. Twierdzi, że często jeździł konno z lordem Stannisem.
Znowu Stannis, pomyślał Ned. Dziwiło go to, gdyż obaj lordowie pozostawali w dobrych stosunkach, ale nie darzyli się przyjaźnią. Kiedy Robert pojechał na północ do Winterfell, Stannis udał się na Smoczą Skałę, fortecę Targaryenów, którą zdobył niegdyś w imieniu brata. Nikomu nie powiedział, kiedy zamierza powrócić.
– Dokąd oni jeździli? – spytał Ned.
– Chłopak twierdzi, że odwiedzali burdel.
– Burdel? – powtórzył Ned.
– Lord Orlego Gniazda i Namiestnik Królewski w jednej osobie odwiedzał burdel w towarzystwie Stannisa Baratheona?
—Gra o tron—
Ale nie był to jedyny sposób, w jaki Littlefinger przygotowywał starcie pomiędzy Lannisterami a Starkami. Równie dużą rolę odegrało – wyjątkowo bezczelne – kłamstwo w sprawie valyriańskiego sztyletu, którego użyto w zamachu na życie Brana.
– Podobnie jak połowa dworu postawiłem w turnieju na ser Jaime’a. – Petyr uśmiechnął się nieśmiało i znowu wyglądał jak mały chłopiec. – Kiedy Loras Tyrell zrzucił go z konia, wielu z nas nieco zbiedniało. Ser Jaime stracił sto złotych smoków, Królowa przegrała wisior ze szmaragdów, a ja straciłem mój sztylet. Jej Miłość odzyskała swoje szmaragdy, lecz zwycięzca zatrzymał resztę.
– Kto? – zapytała gwałtownie Catelyn, czując, że wyschło jej w ustach ze strachu. W palcach rozchodził się pulsujący ból.
– Karzeł – powiedział Littlefinger, a Lord Varys nie spuszczał oczu z jej twarzy. – Tyrion Lannister.
—Gra o tron—
Littlefinger nie mógł oczywiście przewidzieć, że Catelyn spotka Tyriona na drodze do Winterfell. Mógł jednak wysłać za nią swoich szpiegów. Jak pisałem w tekście poświęconym agentom Baelisha – istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że Bronn od samego początku był człowiekiem Littlefingera. Dlatego właśnie nie powinna nas dziwić jego asysta dla Catelyn… ani nagła zmiana stron w Orlim Gnieździe. Jeśli jest rzecz, na którą Littlefinger nie mógł sobie pozwolić, to było nią wciągnięcie Doliny w wojnę na tak wczesnym etapie. Wojny wygrywa ten, kto dołącza do nich jako ostatni.
Natomiast reperkusje aresztowania Tyriona, Littlefinger rozegrał bezbłędnie.
Deszcz zacinał coraz bardziej, siekł w oczy, bębniąc o ziemię. W dół zbocza spływały brązowe strumienie. Nagle rozległ się krzyk Jory’ego:
– Panie! – a chwilę później ulica zapełniła się żołnierzami.
– Wilki wyją – powiedział dowódca czerwonych płaszczy do swoich ludzi, deszcz spływał mu po twarzy – chociaż takie małe stado.
Littlefinger wysunął się ostrożnie do przodu.
– Co to ma znaczyć! To jest Namiestnik Króla.
– To był Namiestnik Króla. – Błoto tłumiło odgłosy kopyt jego gniadego rumaka. Żołnierze rozstąpili się przed nim. Na jego napierśniku ryczał lew Lannisterów. – A teraz, szczerze mówiąc, nie wiem, kim on jest.
– Lannister, to szaleństwo – powiedział Littlefinger. – Przepuść nas. Oczekują nas na zamku. Co ty wyrabiasz?
—Gra o tron—
Królewska Przystań jest ogromnym miastem, a jednak Jaime Lannister bez najmniejszych problemów odszukał w nim Neda i Littlefingera odwiedzających jeden z burdeli. Przypadek?
Tron dla Renly’ego
Nie powinniśmy jednak posądzać Petyra Baelisha o nieustanne kłamstwa. Czasem i jemu zdarzało się powiedzieć prawdę. Tak było podczas narady z Nedem, tuż przed nieuniknioną śmiercią Roberta. Nie mamy żadnych przesłanek by sądzić, iż plan, który przedstawił Littlefinger nie był prawdziwy. Przynajmniej w swym ostatecznym punkcie. Obsadzenie na tronie Renly’ego wzmocniłoby pozycję Baelisha i pozwoliłoby mu wzbogacić się kosztem Lannisterów.
Zawrzyj pokój z Lannisterami. Uwolnij Karła. Ożeń Joffreya z twoją Sansą. Wydaj swoją młodszą córkę za księcia Tommena, a swojego spadkobiercę za Myrcellę. Joffrey osiągnie pełnoletność dopiero za cztery lata. Wtedy będzie cię traktował jak drugiego ojca, a nawet jeśli nie, no cóż… cztery lata to kawał czasu. Wystarczająco długi, żeby pozbyć się lorda Stannisa. A gdyby Joffrey sprawiał jakieś kłopoty, uchylamy rąbka tajemnicy i posadzimy na tronie lorda Renly’ego.
—Gra o tron—
Ned wybrał jednak inne rozwiązanie, a Petyr Baelish stanął przed kolejnym dylematem. Dotychczas wszystkie jego działania koncentrowały się na odsunięciu od władzy Lannisterów. W sytuacji gdy Eddard Stark nie przystąpił do stronnictwa Renly’ego, jego pozycja była zagrożona. Stannis nie byłby królem, przy którym dałoby się coś ugrać. Ale Baelish to pragmatyk i mistrz improwizacji. Człowiek, który odnajduje się w każdej sytuacji. Znalazł sposób, by to Lannisterowie mieli wobec niego dług wdzięczności. Zmienił rozdanie.
Śmierć Eddarda Starka
– Wszystko załatwił Littlefinger. Potrzebowaliśmy złotych płaszczy Slynta. Eddard Stark spiskował z Renlym i pisał do lorda Stannisa, proponując mu tron. Mogliśmy stracić wszystko. Niewiele brakowało.
—Starcie królów—
Lannisterowie szybko zawiedli nadzieje Littlefingera. To zaskakujące, jak łatwo umyka nam zdanie o tak wielkie wadze. Zdanie, które jednoznacznie wskazuje na moment, który przesądził o losach Neda Starka.
Varys i Littlefinger opracowali warunki, a Ned Stark zapomniał o swym drogocennym honorze i wyznał zdradę, by ocalić pustą głowę córki. Znalazłabym dla Sansy dobrego męża. Jednego z Lannisterów. Nie Joffa, oczywiście, ale Lancel byłby w sam raz albo któryś z jego młodszych braci. Przypomniała sobie, że Petyr Baelish proponował, iż sam poślubi dziewczynę, ale to oczywiście nie wchodziło w grę. Był stanowczo zbyt nisko urodzony.
—Taniec ze smokami—
Lannisterowie nie dali Littlefingerowi tego, czego chciał. Jedynym rozwiązaniem był więc powrót do koncepcji sojuszu z Tyrellami. A jedynym sposobem na to, by do niego doprowadzić, było wywołanie wojny.
Śmierć lorda Eddarda nie była więc rezultatem szaleństwa Joffreya, ale odmowy, z jaką spotkał się Littlefinger.
– Wygląda na to, że moja siostra mówiła prawdę o śmierci Starka. Musimy za ten obłęd podziękować mojemu siostrzeńcowi.
– Król Joffrey wydał rozkaz, a Janos Slynt i ser Ilyn Payne wykonali go szybko i bez wahania…
– …prawie jakby tego właśnie się spodziewali. Tak, zastanawialiśmy się już nad tym, ale do niczego nie doszliśmy. To szaleństwo.
—Starcie królów—
Sojusz z Tyrellami
Gdy po śmierci lorda Eddarda Westeros ogarnęła pożoga wojenna, Littlefinger mógł w pełni rozwinąć swe skrzydła. Zaoferował swe usługi jako pośrednik w rozmowach z Tyrellami, sprytnie ukrywając fakt, iż – z jego strony – było to raczej wznowienie, niż nawiązanie współpracy.
– Wasza Miłość, lordzie namiestniku, król potrzebuje was obojga – wtrącił Littlefinger. – Pozwólcie, bym ja tam pojechał.
– Ty?
Jaką korzyść w tym widzi? – zastanowił się Tyrion.
– Jestem członkiem królewskiej rady, lecz w moich żyłach nie płynie królewska krew i dlatego byłbym kiepskim zakładnikiem. Nieźle poznałem ser Lorasa podczas jego pobytu na dworze i w żaden sposób nie wzbudziłem jego niechęci. O ile mi wiadomo, Mace Tyrell również nie jest mi wrogiem, a pochlebiam sobie, że jestem biegły w sztuce negocjacji.
Tu nas ma.
Tyrion nie ufał Petyrowi Baelishowi i nie chciał spuszczać go z oczu, jaki jednak miał wybór? Posłem musiał zostać Littlefinger albo on, a wiedział doskonale, że jeśli opuści Królewską Przystań choć na krótki czas, wszystko, co udało mu się dotąd osiągnąć, pójdzie na marne.
—Starcie królów—
Jak wiemy z ust samego Littlefingera, nie było to zwyczajne poselstwo. Udało mu się bowiem osiągnąć cały szereg pożądanych efektów. Jednym z nich było wzbudzenie w Tyrellach przekonania, że o ile sojusz z Lannisterami jest pożądany, o tyle Joffreya należy usunąć. I w tej zbrodni Littlefinger miał się okazać sojusznikiem nieocenionym.
Gdy przybyłem do Wysogrodu, targować się o rękę Margaery, pozwoliła synowi się przechwalać, a sama zadawała dociekliwe pytania na temat natury Joffreya. Rzecz jasna, wychwalałem go pod niebiosa… podczas gdy moi ludzie rozpuszczali niepokojące opowieści pośród służby lorda Tyrella. Tak właśnie prowadzi się tę grę. Również ja rzuciłem pomysł, by ser Loras przywdział biel. Rzecz jasna, nie zasugerowałem tego, to byłoby zbyt proste. Ludzie z mojej świty powtarzali makabryczne opowieści o tym, jak tłuszcza zabiła ser Prestona Greenfielda i zgwałciła lady Lollys, a także podrzucili trochę srebrników utrzymywanej przez lorda Tyrella armii minstreli, prosząc ich, by śpiewali pieśni o Ryamie Redwynie, Serwynie od Zwierciadlanej Tarczy oraz księciu Aemonie Smoczym Rycerzu. W odpowiednich rękach harfa bywa równie niebezpieczna jak miecz. Mace Tyrell był szczerze przekonany, że sam wpadł na pomysł, by uwzględnić w kontrakcie małżeńskim warunek przyjęcia ser Lorasa w poczet Gwardii Królewskiej.
—Nawałnica mieczy—
Nie należy też zapominać o jeszcze jednym, zaskakującym dokonaniu Littlefingera w Wysogrodzie. To on był autorem pomysłu wykorzystania zbroi Renly’ego.
– Powiadają, że wspaniale walczyłeś w bitwie… prawie tak dzielnie, jak duch lorda Renly’ego, który ci towarzyszył. Zaprzysiężony brat nie może mieć tajemnic przed swoim lordem dowódcą. Powiedz mi, ser, kto nosił zbroję Renly’ego?
Przez chwilę wydawało się, że Loras Tyrell może odmówić, potem jednak przypomniał sobie, co przysięgał.
– Mój brat – odparł naburmuszony. – Renly był wyższy ode mnie i miał szerszą pierś. Jego zbroja była dla mnie za duża, ale na Garlana pasowała znakomicie.
– Czy to ty wpadłeś na pomysł tej maskarady czy on?
– To była sugestia lorda Littlefingera. Mówił, że to przestraszy zabobonnych zbrojnych Stannisa.
—Nawałnica mieczy—
Starania Littlefingera zostały zwieńczone nadaniem mu tytułu lorda Harrenhal. Jeden z celów, jakie postawił sobie jeszcze w czasach króla Roberta, został zrealizowany. Ale nie zmniejszyło to jego apetytu.
– Jest życzeniem Królewskiej Miłości, by jego wierny doradca Petyr Baelish otrzymał nagrodę za swą służbę koronie i królestwu. Niech wszyscy się dowiedzą, że lord Baelish otrzymuje zamek Harrenhal ze wszystkimi ziemiami i dochodami. Będzie on odtąd jego siedzibą jako Najwyższego Lorda Tridentu. Petyr Baelish, jego synowie i wnuki będą się cieszyć tym zaszczytem aż po kres czasów i wszyscy lordowie Tridentu złożą mu hołd jako swemu seniorowi. Królewski namiestnik i mała rada wyrażają zgodę.
Klęczący Littlefinger podniósł wzrok na króla Joffreya.
– Dziękuję pokornie, Wasza Miłość. Przypuszczam, że znaczy to, iż będę się musiał teraz postarać o synów i wnuków.
—Starcie królów—
Zdobycie Sansy
Nowy sojusz z Tyrellami nie oznaczał rzecz jasna, że pod każdym względem Littlefingerowi było z nimi po drodze. Problemem był chociażby plan zawarcia małżeństwa pomiędzy Sansą a Willasem Tyrellem.
– Chciałabyś tego, Sanso? – zapytała Margaery. – Nigdy nie miałam siostry, tylko braci. Och, proszę cię, powiedz, że zgodzisz się wyjść za mojego brata…
Słowa same wyrwały się z jej ust.
– Tak, chciałabym. Bardziej niż czegokolwiek na świecie. Wyjść za ser Lorasa, kochać go…
– Lorasa? – W głosie lady Olenny brzmiała irytacja. – Nie bądź głupia, dziecko.
Rycerzom Gwardii Królewskiej nie wolno się żenić. Czy niczego cię nie nauczyli w Winterfell? Mówiliśmy o moim wnuku Willasie. Co prawda, jest trochę dla ciebie za stary, ale to kochany chłopak. Nie jest ani trochę głąbowaty, a poza tym to dziedzic Wysogrodu.
Sansie zakręciło się w głowie. W jednej chwili zawładnęły nią marzenia o ser Lorasie, a w następnej brutalnie ją z nich wyrwano. Za Willasa? Willasa?
– Ale – zaczęła głupio. Uprzejmość jest zbroją damy. Uważaj, co powiesz, nie możesz ich urazić. – Nie znam ser Willasa. Nie miałam przyjemności go poznać, pani. Czy… czy jest tak samo wielkim rycerzem jak jego bracia?
(…)
– Został ranny jako giermek, w swym pierwszym turnieju – wyznała Margaery. – Koń przewrócił się i złamał mu nogę.
– To była wina tej dornijskiej żmii, tego Oberyna Martella. I jego maestera.
– Willas ma chorą nogę, ale dobre serce – oświadczyła Margaery. – Kiedy byłam mała, czytał mi książki i rysował gwiazdy. Pokochasz go równie mocno jak my, Sanso.
(…)
– Kiedy będę mogła go spotkać? – zapytała niepewnie Sansa.
– Niedługo – obiecała Margaery. – Kiedy przyjedziesz do Wysogrodu, po moim ślubie z Joffreyem. Moja babcia cię tam zabierze.
– Zabiorę – potwierdziła staruszka. Pogłaskała dłoń Sansy, rozciągając pomarszczoną twarz w uśmiechu. – Na pewno.
—Nawałnica mieczy—
Jak wiemy do wyjazdu i ślubu nie doszło. Słuchy o planach Tyrellów dotarły na królewski dwór. A źródło przecieku mogło być tylko jedno. Gadatliwa Sansa popełniła poważny błąd. Podzieliła się wiadomością z Dontosem Hollardem, który – jak dobrze wiemy – był agentem Littlefingera.
Gdy oznajmiła ser Dontosowi, że wyjeżdża do Wysogrodu, by wyjść za Willasa Tyrella, była przekonana, że ten ucieszy się i poczuje ulgę. On jednak złapał ją gwałtownie za ramię.
– Nie wolno ci tego robić! – zawołał ochrypłym od grozy i wina głosem. – Powiadam ci, że Tyrellowie to tylko Lannisterowie z kwiatami. Błagam cię, zapomnij o tym szaleństwie, pocałuj swojego Floriana i obiecaj, że postąpisz tak, jak planowaliśmy. W noc ślubu Joffreya, to już niedługo, załóż srebrną siatkę na włosy, tak jak ci powiedziałem. Potem uciekniemy.
Spróbował ją pocałować w policzek.
Wyśliznęła się z jego objęć i odsunęła od niego.
—Nawałnica mieczy—
To skądinąd znamienne, że Littlefinger nie zawahał się zdradzić Sansy i doprowadzić do ślubu z Tyrionem, byle tylko nie stracić szansy na zdobycie jej. Jeśli za działaniami Petyra Baelisha kryje się jakieś uczucie, to na pewno nie jest ono zdrowe.
Baelish dopiął jednak swego. Sansa dostała się w jego ręce, nieświadomie biorąc też udział w zabójstwie Joffreya.
Ser Dontos pogrzebał w sakwie i wydobył z niej srebrzystą pajęczynę, która zwisła między jego grubymi palcami.
Była to siatka na włosy wykonana ze srebrnych nici, tak cienkich i delikatnych, że gdy Sansa ujęła ją w palce, wydawało się jej, iż ozdoba waży nie więcej niż tchnienie. Tam, gdzie pasemka krzyżowały się ze sobą, wprawiono w nie małe klejnoty, tak ciemne, że zdawały się spijać blask księżyca.
– Co to za kamienie?
– Czarne ametysty z Asshai. Najrzadszy rodzaj. Za dnia mają barwę najgłębszego fioletu.
Potrzebny mi statek, nie siatka na włosy.
– Piękniejsza niż ci się zdaje, słodkie dziecko. Rozumiesz, jest w niej magia. Trzymasz w dłoni sprawiedliwość. Zemstę za ojca. – Dontos pochylił się nad nią i znowu ją pocałował. – Powrót do domu.
—Nawałnica mieczy—
Karłobójstwo
Równolegle do prób zdobycia Sansy, Littlefinger wytrwale działał w kierunku usunięcia grożących mu osób. Jedną z nich był Tyrion Lannister, który nieopatrznie zasugerował, iż wie kto stoi za zabójstwem Jona Arryna.
W poprzednim odcinku Szalonych Teorii przyjrzeliśmy się sylwetce ser Mandona Moore’a, który dokonał pierwszej próby zamachu na Karle. Druga próba, była jednak o wiele bardziej finezyjna.
To nie kto inny jak właśnie Littlefinger przygotował grunt pod szaleńcze oskarżenie Tyriona o zabójstwo króla Joffreya. To właśnie Baelish sprokurował, specjalnie na tę okazję, motyw.
– Opowiedz mi o uczcie – poprosił, prowadząc ją pod pokład. – Królowa zadała sobie tyle trudu. Minstrele, żonglerzy, tańczący niedźwiedź… czy twemu małemu panu mężowi spodobali się moi karłowaci rycerze?
– Twoi?
– Musiałem wysłać po nich aż do Braavos i do dnia ślubu ukrywać ich w burdelu. To było równie kosztowne, co uciążliwe. Ukryć karła jest zaskakująco trudno, a Joffrey… można zaprowadzić króla do wody, ale w przypadku Joffa trzeba było nią popluskać, nim zrozumiał, że może ją wypić. Kiedy opowiedziałem mu o mojej małej niespodziance, Jego Miłość rzekł mi: „Po co na moim weselu jakieś brzydkie karły? Nienawidzę karłów”. Musiałem ująć go za ramię i wyszeptać: „Pomyśl, jak będzie ich nienawidził twój wuj”.
—Nawałnica mieczy—
Powyższy fragment tekstu daje nam wgląd nie tylko w tę konkretną sytuację, ale także w metodę manipulacji Joffreyem. W świetle tego cytatu również nagłe pragnienie ścięcia Eddarda Starka wydaje się mieć swoje, bardzo proste, wyjaśnienie.
Pozbywając się Tyriona, Littlefinger upiekł dwie pieczenie przy jednym ogniu. Pokonał swego wroga i zdobył Sansę. Ale to nie koniec jego podróży.
Od zubożałego szlachcia, po lorda Trident, de facto władcę Doliny – umiejętne zmiany sojuszy, improwizacje i wymuszanie ręki przeciwnika doprowadziły Petyra Baelisha bardzo daleko. Tworzył spiski i korzystał na spiskowaniu innych. Był największym graczem Westeros. A jego apetyt tylko się zaostrzył.
W następnym odcinku Szalonych Teorii poznamy plany Littlefingera związane z Doliną, jego ostateczne ambicje i… jego słabości. Do zobaczenia za tydzień!
Spragnieni większej dawki Szalonych Teorii? Zapoznajcie się ze Spisem wszystkich dotychczas opublikowanych materiałów.
Pierwszy?!
Drugi!!!
Trzeci
A tylko poszedłem po kolację 🙂
Czekałem na ten moment 😉
@DaeLu, czy nie myślałeś kiedyś, by oprócz tytułu książki, w której zawiera się dany cytat, wskazywać autora słów lub postaci, które rozmawiają? Nie ukrywam, że w niektórych przypadkach ich zweryfikowanie jest dla mnie nader trudne. 😀
Tak, zawsze stoję przed tym pytaniem, czy lepiej dawać bardzo obszerne cytaty, które zaprezentują kontekst, ale rozmyją sedno, czy jednak trochę skracać. Czasami, gdy kontekst jest mocno okrojony, opisuję zdaniem wstępu o co chodzi w cytacie… a czasem o tym zapominam. Postaram się bardziej zwracać na to uwagę.
Brakowało mi takiego tekstu, właściwie od czasów tego o KG v2. Wszystko wydaje się bardzo spójne, nawet jeśli snute są domysły to mają one pewne podparcie, nie są wyssane z palca. Świetny tekst i nawet o rozsądnej godzinie ;D oby więcej takich. Czekam na część 4. Chciałbym zobaczyć Littlefingera na żelaznym tronie, ale to się chyba nie zdarzy, nawet jeśli LF będzie trzymał pół królestwa w szachu poprzez zapasy żywności z Doliny, to raczej nie pomoże mu w zdobyciu oficjalnej władzy ale kto wie ;D
No to zapraszam za tydzień 😀
Tydzień do następnej teorii? Ehh… Już nie mogę się doczekać.
Uważałem Varysa i Littlefingera za graczy podobnego kalibru, ale po przeczytaniu tekstów o każdym z nich, zmieniłem pogląd o 180 stopni. Pająk to przy Baelish’u półka niżej
Oj niekoniecznie. Pająk wciąż jest dość tajemniczą postacią. Wiemy o nim znacznie mniej niż o Baelishu, dlatego lepiej nie oceniać zbyt pochopnie.
Varys też prowadzi swoją grę tylko, że robi to bardzo dyskretnie.
Świetny tekst. Warto było poczekać 🙂 . Zastanawia mnie ten cytat gdy LF wskazuje Catelyn właściciela sztyletu:
„Karzeł – powiedział Littlefinger, a Lord Varys nie spuszczał oczu z jej twarzy. – Tyrion Lannister.”
Dlaczego Varys nie zaprzeczył skoro wiedział na 100%, że LF kłamie w sprawie sztyletu?
Bardzo dobre pytanie. Chyba był zaskoczony i nie wiedział w co gra Littlefinger. Poza tym zaprzeczenie w tej konkretnej sytuacji mogłoby mu zaszkodzić. Komu uwierzyłaby Cat – Pająkowi czy jej kochanemu Petyrowi?
I tu właśnie poruszyliście bardzo istotną kwestię. Przyznam, że z niecierpliwością oczekiwałem jak DaeL odniesie się do układu Littlefinger – Varys, czyli do stosunków między dwoma najpotężniejszymi umysłowo graczami. Może będzie o tym w czwartej części? Zgódźmy się, że w knowaniach, tworzeniach spisków i w zbieraniu informacji obaj nie mają sobie równych. Zarazem dwa takie wielkie mózgi przez lata działają obok siebie i nic nie wiadomo o jakimkolwiek, przynajmniej otwartym, konflikcie między nimi, co wydaje się co najmniej dziwne. Te same interesy (władza i jeszcze raz władza), ten sam rejon działania (choć macki Varysa sięgają jeszcze dalej, bo do Essos) – muszą siłą rzeczy rodzić konkurencję. Co się za tym kryje? Tolerują się nawzajem? Albo może faktycznie współpracują? Raczej nie – konflikt interesów jest zbyt wielki. Ciekawe, czy ich siatki się przenikają? Ilu z informatorów jest podwójnymi agentami? O ile Baelish walczy o własną pozycję, Varys raczej stwarza wrażenie dążenia do realizacji innych celów. Tak, pamiętam teorię „Komu służy Varys”, ale ona także nie daje odpowiedzi na pytanie czemu między nim a Littlefingerem nie dochodzi do walki, która byłaby zapewne fascynująca. Co o tym sądzicie?
Wydaje mi się że na tym etapie nie ma między nimi ogromnego konfliktu interesów. Obaj prawdopodobnie nie znają do końca nawzajem swoich celów więc czekają.Narazie sytuacja się rozwija, w momencie kiedy Varys razem z kuszą przygotowuje się na przyjęcie Gryfa, LF’a od dawna nie ma już w KG. Natomiast jeśli przyjmiemy że rzeczywiście ich interesy są rozbieżne i obaj zdają sobie z tego sprawę to odpowiedź może być tylko jedna : Jeden drugiemu jest do czegoś potrzebny.
Varys na pewno nie rozumie gry Littlefingera. Mówi to zresztą wprost w rozmowie z Ilyrio. W kwestii wywołania wojny pomiędzy Starkami a Lannisterami, Varys na pewno został ograny. Wszystko wskazuje na to, że chciał wytargować jeszcze rok albo dwa spokoju, ale Baelish go wykiwał. Dlaczego nie „sprzątnął” go wkrótce potem? Może nie mógł? Littlefinger się pilnuje. No i od wesela Joffreya jest poza zasięgiem Varysa. Ale na pewno Varys podpuszczał Tyriona na Baelisha. To dość oczywiste. Wydaje mi się też, że ta cała zagadka władzy i monolog o małym człowieku rzucającym wielki cień, odnosiły się właśnie do Littlefingera.
Tylko że nikt nie uważa Baelisha za sprawującego władzę. Więc to nie on rzuca cień. Littlefinger zręcznie operuje światłem, aby rzucany cień był odpowiedni dla jego celów.
To prawda. Ale Littlefinger ma jedne szczególny talent. Przekonuje ludzi, że grając razem z nim, odniosą jakąś korzyść. To inny typ perswazji, ale równie skuteczny.
dziwne jest to,że żaden nie zabił drugiego, przecież na pewno znaleźli by na to sposób
Littlefinger się pilnuje. A Varysa nie łatwo wytropić chodzi tajnymi przejściami i trzeba pamiętać że często się przebiera i to prawdopodobnie on jest klucznikiem(którego imienia nie pamiętam), więc nie łatwo go złapać.
O to to to. Może ktoś przypomnieć z kim i o czym rozmawia ten klucznik i czy rzeczywiście to Varys?
Może Pająk i LF się nie pozabijali dlatego, że Varysowi jest na rękę działanie LF, a mianowicie sianie chaosu w królestwie, osłabianie korony, wykrwawianie się nawzajem rodów – to wszystko sprzyja inwazji Młodego Gryfa na Westeros więc Pająk nie chce usuwać LF bo odwala za niego kawał roboty.
Z drugiej strony, dlaczego LF nie zabije Varysa? Nie wiem. Może dlatego, że uważa go za gorszego od siebie gracza i że eunuch tak na prawdę mu nie zagraża, może kieruje nim pycha, duma, poczucie wyższości? Może nie zna prawdziwych zamiarów Pająka i nie wie jak bardzo jest groźny? Trudno powiedzieć
A co do samego tekstu to świetny materiał Daelu skleiłeś, bardzo miło się czyta i jak pewnie wszyscy z niecierpliwością czekam na 4 część. 🙂
Dlaczego niby Varys i LF nie prowadzą ze sobą wojny. Myślę że jednak prowadzą, tylko jest to zimna wojna. Na informacje. Wyscig. To jest dobrze przedstawione w serialu, w ich rozmowach w sali tronowej.
Też tak sądzę.
Co myślicie o tej sytuacji: Baelish siedzi sobie teraz w Dolinie, gromadzi zapasy i ma na miejscu zrealizowania jeszcze kilka planów, które jak mówił Sansie zajmą mu trochę czasu.
Z kolei Varys w tym czasie pomoże posadzić Aegona na tronie (to może być już lada moment. Connington nie zamierza czekać z przejęciem władzy dla Aegona bo sam nie wie ile jeszcze pożyje.)
Jeżeli to by się udało to punkt dla Varysa, a przy nowej władzy pozycja Baelisha nie byłaby już taka pewna.
Wtedy pewnie dojdzie do otwartej wojny Petyra z Varysem. Młody Gryf i Dorne vs Dolina i Lanisterowie. Pogodzi ich albo inwazja innych lub inwazja Denerys (jeśli kiedyś w końcu Danka przyleci do Westeros). Potem Denerys wraz z Johnem Snowem pokona innych, wezmą ślub i będą żyli długo i szczęśliwie 😀
Jak już słusznie zauważono w wojnie największe szanse ma ten, kto do niej przystępuje najpóźniej. W Westeros są jeszcze dwa takie miejsca – Dolina i Dorne. Littlefinger podjął wszelkie możliwe działania by zachować dotąd nienaruszone zasoby materialne i ludzkie Doliny, a tym samym mieć w rękach być może decydującą siłę gdy przyjdzie pora wkroczenia do akcji. Choć jeszcze nadal musi pracować nad tym by wszystko mieć w Dolinie pod kontrolą, to jednak jego władza w tym rejonie wydaje się być bezdyskusyjna. Jak wykorzysta ten potencjał? To chyba pokaże nam DaeL w ostatniej części kwadrologii. Pozostaje sprawa Dorne – wygląda na to, że tu Baelish całkiem sobie odpuścił, co więcej wchodząc w układy z Tyrellami nie zyskał zapewne punktów u Martellów. A może to strefa wpływów Varysa? I Littlefinger jest tam zbyt słaby? Ale nie wierzę, by nie miał swych ludzi także na dworze Dorana – w trwającej batalii mocy Dorne zlekceważyć nie można.
Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz: czy tak wybitny umysł jak Petyr Baelish zdaje sobie sprawę z zagrożenia nadchodzącego zza Muru?
Czy poza spławieniem którejś z Wron w Królewskiej Przystani przez Tyriona, po ostrzeżeniu o nadejściu Innych i wyśmianiu tej informacji jako zbioru baśni i legend, były jakieś inne próby informowania świata o zagrożeniu i czy znamy czyjąś reakcję?
Przypomina mi się tylko, że Jon chciał rozsyłać stosowne listy, ale nie wiem na ten temat nic więcej.
Zastanawia mnie, czy w ogóle Południe ma jakiekolwiek podstawy, by sądzić, że takie zagrożenie istnieje. Tym bardziej teraz, gdy wszystkie doniesienia można zrzucić na karb zainteresowania Stannisa Murem oraz Strażą.
PS: zaciekawiło mnie słowo 'kwadrologia’ i właściwie jedyny wynik możliwy do znalezienia za pomocą pewnej internetowej wyszukiwarki wskazuje na Hitmana. Jest ktoś w stanie stwierdzić, czy jego używanie jest dopuszczalne? Od zawsze słyszałem wyłącznie o tetralogii, ale może da się bardziej rodzimie określić 4 książki. 😀
Właśnie dlatego nad tym się zastanawiam: czy Littlefinger jako jeden z najwybitniejszych umysłów Westeros też lekceważy te skąpe doniesienia z dalekiej Północy, czy też stara się je jakoś zweryfikować? A za „kwadrologię” przepraszam – jako miłośnik Trylogii pozwoliłem sobie na drobną prowokację, gdyż byłem ciekawy czy ktoś zareaguje. I nie zawiodłeś mnie, szanowny Fiszko 🙂
Co do Litllefingera zawsze wydawał mi się osobą racjonalną, mocno stąpającą po ziemi. Wątpię czy w ogóle wierzy w Białych Wędrowców, moc Rhlorra, magię krwi, przepowiednie, wargów, snarki i grumkiny i podobne bzdury. LF wierzy w władzę, ludzi i złoto.
Co innego Varys, który był świadkiem mrocznego rytuału, zdaje sobie sprawę z istnienia sił nadprzyrodzonych i się ich lęka.
Moim zdaniem to Littlefinger zlekceważył informację o innych tak jak wszyscy. On jest zapatrzony w żelazny tron, a nie bajki zza 7 gór. Myślę, że tak na prawdę to największy konflikt jeśli chodzi o sagę to jest bitwa ognia (smoki) i lodu (zombiaki), a gra o tron jest drugoplanowa.
Mam wątpliwości. Zima minie, a tron zostanie. 😀 Chyba że Zima nie minie i kontynent szlag trafi, ale w to wątpię. Albo w jakiś sposób przegnanie Zimy zagwarantuje tron, ale takie historie to tylko w baśniach o Dratewce. 😛
„Od zawsze słyszałem wyłącznie o tetralogii, ale może da się bardziej rodzimie określić 4 książki”
Mniemam, że „czteroksiąg” byłby dostatecznie rodzimy.
’Czteroksiąg’ ma to do siebie, że dodając jedną książkę otrzymujemy pięcioksiąg, który w moim mniemaniu jest zarezerwowany dla wyznawców judaizmu. A niezbyt rozsądne byłoby stosowanie różnej metody słowotwórczej dla każdego liczebnika. 😀 Chyba 'zostaje mi pozostać’ przy zapożyczeniu z łaciny. xd
Skoro nie spodobała Wam się moja urocza kwadrologia zawsze możemy przyjąć inne nowe terminy, na przykład czterotom lub czwórtekst. Moim zdaniem to brzmi całkiem nieźle 🙂
Ach! I jeszcze jedno – co do pięcioksięgu. Oczywiście kojarzy się z judaizmem, ale nie przesadzajmy z tą diasporą. Jest także pięcioksiąg konfucjański (nie znam informacji potwierdzających, że Żydzi w tamtym czasie dotarli do Chin :)). No i wspomnę jeszcze o Przygodach Sokolego Oka…
„Zastanawia mnie, czy w ogóle Południe ma jakiekolwiek podstawy, by sadzić ze takie zagrożenie istnieje” Takie same podstawy mielibyśmy gdyby ktoś nam powiedział ze nadciąga na nas owiana legendami, przepowiedniami i innymi bajaniami armia krwiożerczych zombie z dalekich ubogich krain, gdzie tylko pustkowie, piach inwiatr w oczy
Littlefinger jest co prawda nietypowym przedstawicielem Południa ale na pewno racjonalizm wygrywa u niego z obawą o potwora pod łóżkiem 😉 A racjonalizm podpowiada mu ze zanim mityczne zagrożenie do niego dotrze, zdąży ono jeszcze osłabić i Baratheona i Boltonow i ludzi północy i Lorda Dowódcę Nocnej Straży i na końcu wszystkie sojusze. Za to chaos będzie piękny 😀 A poza tym zapasy na zimę zdazyl zgromadzić. Mnie natomiast zaciekawiła słaba reakcja Południowców na wieść o obecności Stannisa na Murze. To już raczej trudno byłoby zbagatelizować, nawet gdyby ktoś ciagle upierał sie ze Baratheonowi chodzi o zdobycie Winterfell.
Dwa pytanka, wiemy co to są, jak wyglądają owe snarki i grumkiny? A po drugie, z wielką przyjemnością przeczytałbym tekst o tej planszówce, w którą tak wymiata Tyrion. Dosyć ona akcentowana w Tańcu, może można z tej gry wyciągać jakiś mały foreshadowing?
O, i trzecie mi się od razu nasunęło, czy w książce mentorem Aryi w domu czerni i bieli jest Jaqen H’ghar?
Wydaje mi się, że te istoty akurat naprawdę nie istnieją. I nie przypominam sobie opisu ich wyglądu. Bardziej ciekawią mnie lodowe pająki i to coś z Hardhome. Te ogniste coś tam, czy coś. xd Cóż za precyzja wypowiedzi…. 😀
Kurczę, rzeczywiście były tam jakieś opisy na temat ustawienia początkowego figur, późniejszych ruchów i kogo bije smok, a kogo rycerstwo. Coś może być na rzeczy, ale trzeba wyjątkowo uważnie czytać. Zadanie dla @DaeLa. xd
Nie, Jaqen jako Jaqen się ponownie w książce nie pojawił. Aryę trenuje staruszek i ta dziewczynka, co i w serialu.
Jeśli komuś się na prawdę chce czytać 😀
http://asoiaf.westeros.org/index.php?/topic/121961-essay-a-game-of-thrones-a-game-of-cyvasse/
Gdzieś czytałem jeszcze inny całkiem dobry esej ale musiałbym się bardziej zagłębić w otchłań internetu
Też mi to przeszło przez myśl przy lekturze książki. Może jeśli się weźmie pod uwagę kontekst, o czym rozmawiają bohaterowie to wtedy ustawienie pionków na planszy coś będzie znaczyło dla fabuły.
Wydaje mi się, że snarki i grumkiny to Biali Wędrowcy i Dzieci lasu. Snarki mają być śmiertelnie niebezpieczne. A grumkiny są małe i czasem podrzucają ludziom podmieńce zamiast dzieci (co pasuje do wielu europejskich legend o elfach).
Odnośnie cyvasse – tak, posłucham Twojej i Fiszki sugestii, i przyjrzę się bliżej temu problemowi. Temat jest bardzo ciekawy.
Postać Littlefingera jest dla mnie mocno nienaturalna. Wszyscy generalnie wiedzą że on coś kombinuje i że jest groźny i nikt nic z tym nie robi. Przecież w realiach feudalnych można by go „usunąć” i nikt by nawet nie miał o to większych pretensji. Można by to robić jawnie bez żadnych podchodów. „American dream” w świecie feudalnym ??? trochę się to nie klei.
Nie zgodzę się z Tobą Krzysztofie. Littlefinger dobrze się maskuje przed ludźmi, którzy mogliby mu zaszkodzić. Pokazuje swoje możliwości dopiero wtedy gdy ma nad nimi przewagę lub gdy uzależni ich od siebie.
Wyjątkiem była sytuacja w Dolinie (z Lordami Deklarantami) gdzie jego działania nie mogły zostać niezauważone. Oni rzeczywiście podzielali Twoje zdanie – coś kombinuje, jest groźny, ale można go usunąć. Jednak dzięki sprytowi i odpowiedniej manipulacji wybrnął z tego idealnie. To jak wykorzystał ich honorowość (przestrzeganie prawa goscinnosci) pokazuję jak dobrze zna się na ludziach i potrafi przed nimi bronić.
Ale właśnie ta niby naiwność ludzi w stosunku do Littlefingera jest mało realna. Przecież nawet Sansa domyśla się jego gry, a przecież jakoś szczególnie lotna to ona nie jest ;). Generalnie myślę że robi się z niego jakiegoś wielki problem a tymczasem w momencie próby będzie mógł zostać po prostu zabity i to nawet nie będzie musiało być z woli jakiejś szczególnie ważnej w Westeross osoby.
Sansa powoli zaczęła się wyrabiać. Wydaje się, jakby jej nieogarnięcie wynikało nie z wrodzonej głupoty, a z czystej naiwności. Kiedy naiwność zaczyna mijać, okazuje się, że wcale nie jest taka opóźniona, jak to wcześniej pokazywała.
Warto także zwrócić uwagę, że na temat gry Littlefingera posiada ona najwięcej informacji. Z takim zasobem danych nawet Plama ogarnąłby, co jest na rzeczy. 😀
A co do wcześniejszych uwag, zacytuję @DaeLa: „Wydawać by się mogło, że Baelish osiągnął wszystko, co w ramach społeczeństwa feudalnego mógł osiągnąć”. Jeśli tak właśnie wydaje się bohaterom z Westeros, to Littlefinger jest zwykłym karierowiczem i nic więcej. Zrobił swoje i osiądzie zadowolony w swojej siedzibie. Jakie zagrożenie mógł stanowić bez żadnej siły militarnej?
A sprzątnąć można każdego. Z pewnością wielu pretendentów do władzy będzie musiało zostać odsianych w biegu wydarzeń. 😛
Pytanie, jest jakis cytat jednoznacznie potwierdzajacy to ze ser Manson Moore byl czlowiekiem Petyra? Samo pochodzenie ludzi na dworze z Doliny jest calkiem dobre ale zastanawia mnie czy jest to gdzies powiedziane wprost 🙂
P.S. I jeszcze a propos Melisandre to serial potwierdzil ze jest stara i obwisla co przychyla sie do teori ze zostalo jeszcze troche targaryenow w świecie GRRMa. Mamy jeszcze jej zyjacego ojca, ciewkawe co wynikloby z ich spotkania 😉
Raczej nie jest to nigdzie napisane ale można się tego domyśleć. Jon Arryn gdy został mianowany namiestnikiem zabrał ze sobą część dworzan i rycerzy do stolicy. Miał do dyspozycji wielu znanych i zasłużonych rycerzy, dlaczego wziął ze sobą nikomu nie znanego Ser Mandona, który nie miał rodziny ani przyjaciół? Prawdopodobnie ktoś go Arrynowi polecił.
Gwardzistom królewskim może rozkazywać tylko król albo królowa. Pod Czarnym Nurtem rozkaz zabicia Tyriona mógł wydać tylko Joffrey lub Cersei. Paluszek w tym wypadku podpuścił Joffreya żeby wydał taki rozkaz Ser Mandonowi. Baelish wiedział że Joff nie cierpi Tyriona bo ten często upokarzał go publicznie (karli plaskacz 🙂 .
Jedynym gwardzistą, który był zdolny wykonać ten rozkaz był Ser Mandon, człowiek pozbawiony skrupułów za to niezwykle obowiązkowy.
Jest jeszcze jeden mały smaczek. W 1 tomie gdy Tyrion wraca do stolicy po pobycie w Orlim Gnieździe spotyka Ser Mandona Moore, który pilnował akurat wejścia do sali obrad małej rady. Zapytał go z ciekawości czy znał Ser Vardisa kapitana Krwawej Bramy (to ten, którego zabił Bronn w próbie walki). Moore oziębłym tonem odpowiedział: Tak znałem go. Czyżby była to niewypowiedziana groźba?
Wprost nikt tego nigdzie nie powiedział. Ale to nie pierwszy taki przypadek. Pasztetu z Freyów też nikt raczej nie potwierdzi, ale raczej nie mamy wątpliwości, że Manderly wykręcił ten numer.
LF w którymś miejscu mówi, że białe płaszcze dziwnie wpływają na ludzi, jakby Kettlebacki nie był pierwszym gwardzistą, którego tam wcisnął.
Własnie odkryłem, że Blackwoodowie i Starkowie są najbliższymi krewnymi Denerys zaraz po Baratheonach. Bo prababka Denerys Betha Blackwood była najprawdopodobniej siostrą Melanthy Blackwood czyli prababki Neda Starka.
Kompletnie przeoczyłem ten związek. Muszę sobie tego poszukać po drzewach genealogicznych, ale chyba masz rację.
Wątpię by miało to jakieś znaczenie dla fabuły. Napisałem to raczej jako ciekawostkę.
W oczekiwaniu na czwartą część Sagi o Paluszku pozwolę sobie zapytać Mistrza Wodzireja kiedy spodziewać się możemy kolejnej fazy wielkiego turnieju i jaka zostanie w nim przyjęta formuła? Czy znów podział na grupy, czy też już tylko system pucharowy? Jacyś rozstawieni, czy też losowo wszystkie 32 pary?
Podłączam się do pytania i dodatkowo pytam, czy dałbyś radę DaeLu jutro ciut wcześniej? Powiedzmy okolice 14-16 🙂
Będzie ciężko. Raczej siądę do komputera dopiero wieczorem.
Już tylko system pucharowy. Podział losowo (no, nie do końca, mam pewien system, ale los też odegra rolę). A kiedy? Oczywiście w sobotę.
mam nadzieję, że Stanisław Jeleń trafi na jakiegoś leszcza. Nie chciałbym żeby do finałowej walki stawał zmęczony :v
Szanowny DaeLu, pozwolę sobie ponowić pytanie czy definitywnie zarzuciłeś projekt krótkiego recenzowania kolejnych odcinków nowego sezonu serialu? I tak przy każdym odcinku nie unikniemy uwag i siłą rzeczy spoilerów, a tak przynajmniej byłyby one zgromadzone w jednym miejscu. Ja osobiście ciekawy jestem Twych ocen, a i sam chętnie bym podyskutował. Może jednak znajdziesz chwilę czasu?
Zrobi się. Ale dopiero jutro. Drugi odcinek postaram się przygotować trochę wcześniej.
A dasz radę z fazą pucharową przed 22? 😀
W ogóle dzisiaj chyba nie dam rady. Strasznie dużo jest roboty z przygotowaniem tych wszystkich ankiet i ładnej tabelki walk. A chcę jeszcze nagrać recenzję GoT. Tak więc pewnie turniej będzie dopiero jutro rano (a recka jutro wieczorem).
No to czekamy 🙂 Tylko nie wylosuj Oberynowi Góry 😀
Dobry pomysł. Niech dyskusja na temat serialu skupia się właśnie w tych artykułach, a wtedy ci którzy nie oglądają serialu nie będą mieli spoilerów 🙂
nic nie szkodzi i tak fajnie, ze to wszystko robisz 🙂
To kiedy ten turniej? 😀
Ostatnio, kiedy Dael powiedział, że będzie rano, to materiał pojawił się po 22 😛
DaeL musi nagrody dla zwycięzców zorganizować, a po ostatnich tekstach negocjacje pożyczki z lordem Baelishem raczej nie należą do łatwych. ;D
Wszystko tak długo się przeciąga bo nikt nie ma odwagi walczyć ze Stannisem i przez to ciężko dobrać pary ^^
A Oberyn nie widzi dla siebie godnego przeciwnika. 🙂
Już jest.
DaeL! Druga teoria oczywiście potwierdzona! 😀
Czekam na teorię o Tyrionie!
Wydaje mi się, że Littlefinger rzadziej kreuje spiski, ile raczej korzysta z gotowych okazji a tych ma co niemiara. Np. trudno żeby przewidział (a już tym bardziej uknuł) zrzucenie Brana przez Królobójcę. Nie wiem też jak o tym dowiedział się tak szybko (skoro nie było go w Winterfell w tym czasie a jest to kawałek drogi) ale zareagował na tę sytuację błyskawicznie, organizując zabójcę, specjalny sztylet i zrzucając winę na Tyriona. Moźe to oznaczać, że ma/miał od początku szpiega wśród Starków, ewentualnie doniósł mu o tym ktoś z otoczenia króla.
Oczywiście wierzę, że nawet gdy zasiądzie na Żelaznym Tronie, strącą go zeń Inni, i w ten sposób Władca Marionetek sam stanie się marionetką o błyszczącym błękitnym spojrzeniu 🙂
Zgadzam się w stu procentach. To znaczy w interpretacji metody Littlefingera. Co do tego Żelaznego Tronu, to niekoniecznie 🙂
Bardzo ciekawe, nie mogę się już doczekać teorii o Szalonej Myszy. Też ciekawej i tajemniczej postaci…….
Postaram się napisać coś w miarę szybko.
„Ponadto, nawet zakładając, że Robert by go wysłuchał, Baelish nadal wiele tracił na takim rozstrzygnięciu. Przestawał być usłużnym księgowym, a stawał się poważnym, spiskującym graczem. Kimś, kogo trzeba mieć na oku.”
Sezon 2., odcinek 1. i zarazem ostatni, który pooglądałam. Może przeżyłabym kilka zmian, które już wtedy się pojawiły, ale po akcji, w której mój kochany geniusz kłamstwa Littlefinger niczym przedszkolak „grozi” królowej i majta jej przed nosem tekstami „nołlecz is e pałer” nie potrafiłam odpalić odcinka numer dwa.
Co do zabójstwa Arryna – może po prostu coraz trudniej było nim kierować? Może nie był tak naiwny jak Ned.