W poprzednim odcinku naszej dwuczęściowej podróży po stołach Westeros i Essos doszliśmy do kompletnie sprzecznego z intuicją wniosku, że alkohol szkodzi. Tak to bywa w nierealnych światach fantasy. Pogodziwszy się z tą konkluzją i przepłukawszy sobie gardła złotym arborskim, sięgnijmy po bardziej konkretny posiłek. Zapraszam Was na drugą część analizy znaków dawanych nam przez George’a R.R. Martina w opisach jedzenia. Zaczynamy od pieczystego!
Dzik
Dzik od dawna pełni ważną rolę w licznych legendach, mitologiach i religiach. W ramach jednej ze swych prac Herakles musiał zabić dzika erymantejskiego, a sam stwór był atrybutem całkiem sporej garstki bogów – od Ateny po Posejdona. Według wierzeń Słowian dzik symbolizował wojnę. W tradycji chrześcijańskiej uosabiał diabła. Z kolei według kielczan dzik miał być założycielem ich miasta. Byłem w Kielcach wprawdzie tylko kilka razy, ale odnoszę wrażenie, że po dziś dzień dzik pracuje w tamtejszym urzędzie miejskim.
Ale dość już o mitologicznej symbolice dzika, postarajmy się skupić na Pieśni Lodu i Ognia. Otóż moim zdaniem, i postaram się to udowodnić, ilekroć na stole pojawia się dzik, nadchodzi zmiana władzy. Nie wierzycie? Zatem spójrzmy na materiał źródłowy.
Najbardziej znanym dzikiem Westeros jest niewątpliwie odyniec, który usiekł króla Roberta Baratheona. Jak zapewne pamiętacie, dzik ten nie tylko własnoręcznie (własnokielnie?) dopilnował zejścia króla z tego łez padołu, ale też sam wylądował na stole królowej. Wkrótce potem władzę de facto przejęli Lannisterowie.
Widać było, że próbowano zamknąć ranę, lecz nie na wiele się to zdało. Dzik musiał być ogromny. Rozpruł Króla kłami od pachwiny aż po pierś. Namoczone w winie bandaże, którymi Wielki Maester Pycelle owinął ranę, zdążyły już sczernieć od krwi; z rany unosił się ohydny odór. – Ned przełknął ślinę i opuścił koc.
– Śmierdzi – powiedział Robert. – To smród śmierci. Nie myśl, że go nie czuję. Nieźle mnie urządził, co? Ale… nie pozostałem mu dłużny. – Uśmiech Króla był równie przerażający, jak jego rana, ponieważ zęby miał czerwone od krwi. – Wsadziłem mu nóż prosto w oko. Zapytaj ich, czy nie tak było. Zapytaj.
– Rzeczywiście – powiedział lord Renly. – Przywieźliśmy zwierza, tak jak rozkazał mój brat.
– Na ucztę – wyszeptał Robert. – A teraz zostawcie nas. Wszyscy. Muszę pomówić z Nedem.
—Gra o tron—
Nie był to jednak jedyny przypadek, gdy dzik wylądował na stole. Spójrzmy na przykład na ostatnią ucztę w Winterfell, na krótko przed nadejściem Żelaznych Ludzi i objęciem władzy na zamku przez Theona.
Bran nigdy w życiu nie widział podobnych dań. Przynoszono jedno za drugim i było ich tak wiele, że mógł z każdego skosztować zaledwie kąsek czy dwa. Były tam olbrzymie udźce żubrów pieczone z porami, pasztety z dziczyzny ze znacznym dodatkiem marchewki, boczek i grzyby, baranie kotlety w miodowo-goździkowym sosie, pyszne kaczki, pieczeń z dzika posypana pieprzem, gęsi, całe szpikulce gołębi i kapłonów, gulasz wołowy z kaszą jęczmienną i zimna zupa owocowa.
—Starcie królów—
Tuż przed podjęciem decyzji o przekazaniu Harrenhal w ręce Vargo Hoata i Dzielnych Kompanionów Roose Bolton zajada się właśnie dzikiem.
– Jak często przypominają nam Starkowie, nadchodzi zima. Uszyjcie mi te rękawiczki. – Nagle zobaczył przyglądającą się mu Aryę. – Nan, przynieś mi dzban grzanego wina z korzeniami – rozkazał. – Przemarzłem w lesie. Pamiętaj, żeby nie ostygło. Zjem kolację sam. Jęczmienny chleb, masło i pieczeń z dzika.
—Starcie królów—
Oczywiście Winterfell i Harrenhal to bardzo istotne, ale jednak tylko zamki. Czwarte pojawienie się na stole dzika ma znacznie większy „ciężar gatunkowy”. Dzik jest jedną z potraw, które pałaszują goście na uczcie weselnej Joffreya i Margaery. Dzik macza zatem swe racice w Purpurowym Weselu prowadząc do kolejnej zmiany władzy.
Tyrion słuchał tylko jednym uchem, próbując naleśników ze słodkiej kukurydzy oraz gorącego owsianego chleba upieczonego z odrobiną daktyli, jabłek, pomarańczy, a potem ogryzając dzicze żebro.
—Nawałnica mieczy—
Nie jest to zresztą jedyne wesele na którym zagościł dzik. Mieliśmy przecież jeszcze jedną zmianę władzy. Błyskawiczna uczta weselna po ślubie Petyra Baelisha i Lysy Tully, też obfitowała w mięso dzika. Wkrótce potem Littlefinger zabił swą małżonkę i przejął samodzielne stery władzy jako lord protektor Doliny.
Przed upływem godziny wypowiedzieli słowa przysięgi, stojąc pod błękitnym baldachimem. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Następnie pod małą kamienną wieżą ustawiono stoły i wyprawiono ucztę złożoną z przepiórek, dziczyzny oraz pieczonego dzika, które popijano pysznym, lekkim miodem.
—Nawałnica mieczy—
Brzoskwinie
Po solidnej porcji dzika pora na owocowy deser. Każdemu, kto czytał Starcie królów na pewno utkwiła w pamięci nieudana próba negocjacji pomiędzy Stannisem, a jego bratem – Renlym. Renly, przekonany o swej nietykalności, jadł brzoskwinię.
– Człowiek nigdy nie powinien odmawiać skosztowania brzoskwini – stwierdził Renly, odrzucając pestkę. – Bo może już więcej nie mieć okazji. Życie jest krótkie, Stannisie. Pamiętaj, co mawiają Starkowie. Nadchodzi zima.
Otarł usta grzbietem dłoni.
– Nie przyszedłem tu też wysłuchiwać gróźb.
– I nie słyszałeś ich – odwarknął Renly. – Kiedy będę ci groził, wyrażę się jasno. Szczerze mówiąc, nigdy cię nie lubiłem, Stannisie, ale w naszych żyłach płynie ta sama krew i nie chciałbym cię zabić. Jeśli pragniesz Końca Burzy, dostaniesz go… jako dar od brata. Dam ci go, tak jak Robert kiedyś podarował go mnie.
—Starcie królów—
Moglibyśmy oczywiście potraktować brzoskwinię Renly’ego, jako jednorazową ilustrację jego pewności siebie i kpiarskiego usposobienia. Brzoskwinie wracają jednak do nas w kolejnych książkach, za każdym razem symbolizując to samo – złudną pewność siebie, która wkrótce zostaje brutalnie zweryfikowana. Renly ginie, ale również innych pożeraczy brzoskwiń spotykają przykre niespodzianki. Spróbujmy przeanalizować wszystkie przypadki pojawienie się w Pieśni Lodu i Ognia brzoskwiń.
Zacznijmy od Sansy. Dowiedziawszy się o zerwaniu zaręczyn z Joffreyem, jest przekonana, iż jej udręka dobiegła końca. Delektuje się brzoskwiniami, ale wkrótce potem zostaje wyprowadzona z błędu przez Dontosa.
Gdy dotarła bezpiecznie do swej komnaty, przycisnęła sobie poduszkę do twarzy, by stłumić pisk radości. Och, dobrzy bogowie, uczynił to. Wyrzekł się mnie na oczach wszystkich. Gdy służąca przyniosła jej kolację, omal jej nie pocałowała. Dostała gorący chleb i świeżo ubite masło, gęsty wołowy rosół, kapłona z marchewką oraz brzoskwinie w miodzie. Nawet jedzenie wydaje się teraz słodsze – pomyślała.
(…)
Pod skąpanymi w blasku księżyca liśćmi czekał na nią Dontos.
– Czemu jesteś taki smutny? – zapytała go radośnie. – Byłeś tam, słyszałeś wszystko. Joff zerwał zaręczyny, skończył ze mną i… Ujął jej dłoń.
– Och, Jonquil, moja biedna Jonquil, nic nie rozumiesz? Skończył z tobą? Jeszcze nawet nie zaczął.
– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała zrozpaczona.
– Królowa nigdy cię nie wypuści, nigdy. Jesteś zbyt cennym zakładnikiem. A Joffrey… słodziutka, on nadal jest królem. Jeśli zechce cię wziąć do łoża, zrobi to, tyle że teraz będziesz nosiła jego bękartów, a nie prawowitych synów.
—Starcie królów—
Brat Sansy, Bran, wprawdzie nigdy na kartach książki nie je brzoskwini, ale podczas swojej wspinaczki po murach Winterfell, porównywał do niej smak chłodnego powietrza.
Lubił też uczucie podniecenia, kiedy zaciskał palce na kamieniach wciskał stopy w szczeliny, wspinając się po murze. Często chodził po nich boso; czuł wtedy, że ma cztery dłonie, a nie dwie. Przyjemność sprawiał mu nawet słodki ból, który potem czuł w mięśniach. Lubił smak powietrza wysoko w górze, słodkiego i rześkiego niczym zimowa brzoskwinia.
—Gra o tron—
Po chwili pewność siebie jaka towarzyszy mu podczas wspinaczki okazuje się być zwodnicza. Jaime Lannister zrzuca chłopca z wieży.
Również Arya ma swoje „brzoskwiniowe” doznanie pewności siebie. Kiedy Bractwo bez Chorągwi schwytało Sandora Clegane, Arya nabrała przekonania, iż bogowie wysłuchują jej modlitw i wkrótce będzie jej dane wrócić do rodziny. Jak wiemy przekonanie to było błędne. I choć Arya nie je w tym czasie brzoskwini, to znamienna jest nazwa oberży (a technicznie rzecz biorąc – burdelu), gdzie rozgrywa się cała scena.
Po drugiej stronie placu martwi mężczyźni gnili we wronich klatkach, lecz „Pod Brzoskwinią” wszyscy się weselili.
—Nawałnica mieczy—
Brzoskwiniami, na krótko przed swoją śmiercią pachnie pewny siebie Kraznys mo Nakloz, handlarz niewolnikami z Astaporu…
– Wszystkich? – warknął Kraznys mo Nakloz, który pachniał dziś brzoskwiniami. Mała niewolnica powtórzyła to słowo w powszechnym języku Westeros. – Tysięcy mamy osiem. Czy o to jej chodzi, gdy mówi „wszystkich”? Jest też sześć centurii, które wejdą w skład dziewiątego tysiąca. Czy je również chciałaby kupić?
—Nawałnica mieczy—
Ostatni przykład konsumpcji brzoskwini znajdziemy w Tańcu ze smokami. Zajada się też nimi Asha Greyjoy kochając się z Qarlem w Deepwood Motte.
– Sam teraz widzisz – powiedziała, gdy po raz pierwszy dotknęła brzoskwinią policzka Qarla. Kiedy kazała mu odgryźć kęs, sok spłynął mu po podbródku i musiała go usunąć pocałunkami. Całą noc radowali się brzoskwiniami i sobą nawzajem. Gdy nadszedł dzień, Asha była nasycona, lepka i szczęśliwa jak nigdy w życiu.
—Taniec ze smokami—
Asha sądzi, iż Deepwood Motte jest jednym z nielicznych miejsc na Północy, gdzie może czuć się bezpieczna. Nadejście Stannisa i błyskawiczna, przegrana przez Żelaznych Ludzi bitwa całkowicie odmienia ten stan rzeczy. Brzoskwinia po raz kolejny łączy się ze złudnym poczuciem bezpieczeństwa.
Śliwki
Winogrona, by nabrały symbolizmu, muszą zostać przerobione na wino. Ale śliwki najwyraźniej swoją złowróżbną moc mają w każdej formie. Nawet wtedy, gdy są śliwkami czysto metaforycznymi. U George’a R.R. Martina ilekroć pojawia się owoc śliwki, możemy spodziewać się podstępu. Nie bez powodu śliwkowy jest kolorem tak często noszonym przez Littlefingera. Ma on go na sobie zarówno wtedy, gdy po rozmowie z Nedem postanawia go zdradzić, jak i wówczas, gdy prowokuje Tyriona prezentując sztylet, jaki Catelyn Stark znalazła przy niedoszłym zabójcy Brana.
Lord Petyr siedział na ławeczce w oknie wykuszowym. Rozleniwiony i elegancki, miał na sobie szykowny śliwkowy wams i żółtą atłasową pelerynę. Jedną obleczoną w rękawiczkę dłoń wsparł na kolanie.
—Starcie królów—
Śliwkami delektuje się Roose Bolton, gdy postanawia przystać na propozycję Tywina Lannistera, wypuścić Jaimego i zdradzić Starków.
Jaime z przyzwyczajenia sięgnął po wino prawą ręką. Trącił kikutem puchar, który zachwiał się, wylewając na czysty lniany bandaż krople jaskrawoczerwonego trunku. Musiał złapać kielich lewą ręką, żeby się nie przewrócił, Bolton jednak udał, że nie zauważa jego niezgrabności. Lord Dreadfort wziął w rękę suszoną śliwkę i zjadł ją małymi kąskami.
—Nawałnica mieczy—
Na śliwki łapczywie spogląda również arcymaester Pycelle, kiedy dowiaduje się od Tyriona o planie wysłania Myrcelli do Dorne, a następnie wyjawia ten plan królowej Cersei.
– Ach – mruknął starzec, nie odrywając wzroku od śliwek. – Z pewnością masz rację, panie. Okazujesz wielką troskliwość, chcąc… oszczędzić jej… tego ciężaru.
– Taki już jestem. – Tyrion ponownie zajął się niesmaczną owsianką. – Troskliwy. Ostatecznie Cersei to moja słodka siostra.
—Starcie królów—
Z kolei Balon Greyjoy, odrzucając propozycję Robba Starka i planując zadanie królowi Północy ciosu w plecy, wprost nazywa jego krainę śliwką, którą zamierza zerwać.
To prawda, że moglibyśmy zdobyć Lannisport, ale nigdy nie zdołalibyśmy go utrzymać. Nie, sięgnę po inną śliwkę… która nie jest tak słodka i soczysta, ale za to wisi niebroniona w zasięgu ręki.
—Starcie królów—
Wszyscy pamiętamy też niezwykle bolesną dla czytelnika zdradę Sansy. W końcu to ona, informując królową o planie odesłania obu córek lorda Eddarda do Winterfell, zdradziła swego ojca. Czy możemy mieć jej to za złe? W końcu faszerowano ją śliwkami.
Joffrey rozpływał się w uprzejmościach. Rozmawiał z Sansa przez całą noc i obsypywał ją komplementami. Wciąż opowiadał jej dworskie plotki i wyjaśniał dowcipy królewskiego błazna. Jego obecność pochłonęła Sansę tak bardzo, że zupełnie zapomniała o dobrych obyczajach, ignorując septę Mordane.
Przez cały czas przynoszono kolejne dania. Gęstą zupę z dziczyzny z kaszą. Sałatki z tataraku, szpinaku i śliwek posypane kraszonymi orzechami. Ślimaki w czosnku i miodzie.
—Gra o tron—
Ale śliwki to nie tylko zdrady, to również podstępy. Weźmy pod uwagę chociażby rozmowę lorda Mormonta z Jonem, podczas której Stary Niedźwiedź wyjawia, iż Snow był obserwowany.
Mormont spróbował śliwkę i wypluł pestkę.
– Kazałem strażnikom, żeby cię obserwowali. Widzieli, jak wyjeżdżasz. Gdyby nie przyprowadzili cię twoi bracia, zostałbyś schwytany po drodze, z pewnością nie przez przyjaciół. Chyba że masz skrzydlatego konia, który potrafi fruwać jak kruk. Masz takiego?
—Gra o tron—
Mamy też w końcu Brązowego Bena. Ben Plumm – bo naprawdę się nazywa – nie dość, że śliwkę nosi w nazwisku (ang. plum), to jeszcze zajada się tym owocem i częstuje nim innych. Jak dobrze wiemy, Brązowy Ben to mistrz zasadzek, podstępów i wielki oportunista. To on obmyśla plan zdobycia Meereen przez kanały. Przynajmniej trzykrotnie zmienia strony konfliktu (najpierw zdradza Yunkai i przechodzi na stronę Daenerys, potem zdradza Daenerys i przystaje do Yunkai, a w Wichrach zimy – co chyba nie będzie spoilerem zważywszy na końcówkę Tańca ze smokami – znów zdradza Yunkai).
– Dobra robota – pochwalił go ser Jorah, a Brązowy Ben rzucił mu dojrzałą śliwkę.
—Nawałnica mieczy—
Zapasy na Wichry zimy
Temat symboliki pokarmu oczywiście nie jest jeszcze wyczerpany. Wiele można napisać chociażby o stosunku Sansy do cytrynowych ciasteczek, będącym odbiciem jej naiwności. Początkowo Sansa pałaszuje je bez umiaru, ale wraz z upływającym czasem i zdobywanymi doświadczeniami, przestają one mieć dla niej znaczenie. Istnieją pojedyncze przypadki owoców, które są silnie związane z konkretnymi postaciami. Tak jest chociażby z granatami i Bowenem Marshem (nazywanym zresztą Starym Granatem). Nie mamy tu jednak wystarczająco dużo materiału źródłowego, by wysnuć przypuszczenia, iż granaty (podobnie jak śliwki) mogą symbolizować zdradę czy dwulicowość. Chciałbym jednak by ta świadomość pozostała z Wami podczas lektury zarówno dotychczas opublikowanych książek, jak i nadchodzących Wichrów zimy. Wydaje mi się, że uda nam się jeszcze odkryć niejedno takie powiązanie.
A póki co pamiętajcie: jeśli ktoś poczęstuje Was czerwonym arborskim, to – na R’hllora – nie bierzcie tego alkoholu do ust. Zamiast tego połknijcie na szybko śliwkę i poczęstujcie miłośnika brzoskwiń zimną, valyriańską stalą!
Tradycyjnie zapraszam Was do komentowania. I przypominam o Indeksie Szalonych Teorii, w którym znajdziecie spis opublikowanych dotąd tekstów (a także adnotacje jeśli wprowadzę poprawki do któregoś ze starych artykułów).
A już na początku przyszłego tygodnia zmierzymy się z Inwazją Białych Wędrowców. Do zobaczenia!
witam i gratuluję kolejnej świetnie napisanej teorii
Odnośnie dzika to podczas walk na arenie Daznaka Drogon zajada się dzikiem i Barseną po czym w stosunkowo niedługim czasie władzę w Meeren tracą Dany(przynajmniej na tą chwilę i Hizdarh) , a dowódca Yunkai Yurkhaz umiera. Czy to wydarzenie też może wpisywać się w symbolikę jedzenia u Martina?
Jak najbardziej! Gratuluję świetnego oka. Szukałem dzika przy wszystkich ucztach poprzedzających przejmowanie władzy, ale na śmierć zapomniałem o tym co się działo w Meereen. Jak będę miał wolną chwilkę to uzupełnię tekst. Ale jeszcze raz – propsy za spostrzegawczość 🙂
Czy tylko przed zmianą władzy w menu naszych ukochanych bohaterów pojawia się dzik?
Bo nawet w tym tekście(śliwki którymi jest faszerowana Sansa)pojawia się zupa z dziczyzny, a nie wiem czy po tym wydarzeniu zmienia się czyjas władza w Westeros 😉 proszę o rozwianie moich wątpliwości ;D
Dziczyzna nie oznacza koniecznie mięsa z dzika. Dziczyzna to po prostu mięso z upolowanych, dzikich (nie-hodowlanych) zwierząt.
Być może to że Ned przestanie być namiestnikiem, ale wydaje mi się to za bardzo naciągane 😉
Jeśli chodzi o jedzeniowe skojarzenia to mam takie:
-Deanerys i figi i daktyle
– Arya i słodzone mleko
– Dorn i wszystko co ostre 😉
– Mur i grzane wino/piwo z przyprawami
– Meeren i ich upodobanie w jedzeniu psów ;(
Mhm, z takich rzeczy, które mi się jeszcze na szybko kojarzą, to pamiętam, że zarówno Stary Niedźwiedź jak i Stannis dodają sok z cytryn do tego co piją (Jeor do piwa, Stannis do wody). Ale to raczej nie wskazuje na nic poza przezornością. Na pewno szkorbut im nie grozi (czy, w przypadku Mormonta – nie groził).
Siemanko, brawo, brawo po trzykroć brawo!!! Panie DaeL. Z dzikiem przypomniało mi się spotkanie Jaimiego z Lancelem w sepcie w Darry, a właściwie fragment przed ich rozmową gdy Jaimie został zaproszony na ucztę. Jest tam również Lyle Crakehall zwany Silnym Dzikiem, który często zabiera głos. Nie jedzą tam bezpośrednio dzika, ale jego przydomek kilkakrotnie się pojawia w tekście. Gdy Jaimie rozlewa wino i chce wyjść Lady Amerei mówi do niego „Chcesz nas opuścić? Mają jeszcze podać dziczyznę i kapłony nadziewane porami i grzybami.” Oczywiście dziczyzna może się odnosić do np. sarniny, ale również mogli później wnieść dzika na ucztę. Gdy Jaimie wychodzi na dziedziniec spotyka „Wróbli” którzy pieką tłuste kiełbasy nad ogniskami. Najpopularniejsze kiełbasy to wydaje mi się są wieprzowe, a wiemy że w tych rejonach była wojna to wszystkie świnie prawdopodobnie wybito i kiełbasy mogą być z dzika 🙂 Niby to nic nie znaczy, ale sam kiedyś mówiłeś, że Crakehallowie (Dzik w herbie) są spadkobiercami po śmierci Roberta, Renlyego i Stannisa. Bardziej w tym fragmencie chodzi mi o Silnego Dzika (chyba tylko tutaj ma coś więcej do powiedzenia w sadze) i twoją teorie, że to oni mogą zmienić władzę jako prawowici spadkobiercy po Robercie (Gdy umrze Stannis ofc.)
PS. Dzik jest na uczcie ale nie jako potrawa tylko jako gość 🙂
Wiesz, z Crakehallami to nawet nie jest teoria. To po prostu spostrzeżenie, że gdyby ktoś usiadł i zastanowił się nad następnym w kolejce do dziedziczenia, to by łatwo doszedł do wniosku, że następni w kolejce są Crakehallowie. Tylko że jak dobrze wiemy, nie jest ważne jakie ktoś ma prawo do tronu. Liczy się to, jaką armią popiera to prawo.
Jakbyś mnie wziął na tortury i kazał wymyślić sposób, w jaki Crakehallowie, bądź co bądź drugorzędny ród, mogliby zasiąść na Żelaznym Tronie, to pewnie bym powiedział, że tylko poprzez jakiś sojusz z Wiarą Wojującą (to by nawet nie wymagało śmierci Stannisa, bo w końcu Wiara go nie lubi). Ale szanse na taki obrót spraw są raczej małe. 1% może. I chyba GRRM już i tak wystarczająco skomplikował sytuacje, wprowadzenie nowego gracza wiele mu nie daje. Ale na pewno byłoby śmiesznie, jakby dziki dostały koronę 🙂
Z kiełbasami ciekawe spostrzeżenie. Ale myślę, że GRRM by jednak nie ukrywał tajnych symboli w innych tajnych symbolach. Jeśli już się bawi w symbolizm potraw, to po co ukrywać kto tam sobie co szamie?
Ej, bo wyjmę mój scyzoryk w obronie honoru pani z urzędu. 😉
A tekst świetny jak zawsze, niestety tutaj poza widzimisiem Martina nie dopasuje żadnego logicznego wyjaśnienia. 🙁
Yay! Wiedziałem, że to będzie czytał ktoś z Kielc 🙂
Opłacało się czekać. Chyba to mnie zwalnia ze ślubów, więc mogę nareszcie zasnąć.
Następnym razem postaram się nie obiecywać niczego na długą noc 🙂
Świetny tekst, uwielbiam \”Szalone Teorie\” 🙂
Dzięki!
I jeszcze mi się przypomniało gdy Bran ze swoją ekipą jest już za Murem i Zimnoręki upolował dzika (dokładnie to chyba była locha) i wygłodniali robią sobie ucztę (bez Zimnorękiego 🙂 ). Potem Bran dociera do Trójokiej Wrony. Uczy się nowych umiejętności by zastąpić Lorda Bloodravena. To też jest zmiana władzy: Bran zastępuje (albo wkrótce zastąpi) Bloodravena.
Albo może symbolizować to upadek Mance Rydera
albo kompletnie nic 😛
Taka opcja też istnieje 🙂
Zależy w jakim czasie i miejscu to się działo. Ale sądzę, że wydarzenie musi mieć jednak mocniejszy związek z samym Branem.
O! To kompletnie przegapiłem. Hmmm… muszę sobie przeczytać ten fragment jeszcze raz. Trzeba się wystrzegać prób dopasowywania na siłę jakichś wydarzeń, ale wydaje mi się, że masz rację. Faktycznie może chodzić o zastąpienie Bloodravena. Ale dla pewności muszę ten fragment znaleźć, przeczytać gdzie dokładnie to się działo i w jakim czasie.
TzS cz 1. str 97 🙂
Dzięki, jutro przeczytam.
Jeśli chodzi o brzoskwinie to jeszcze ten owoc występuje w Starciu Królów str 181. Ser Jorah przynosi Dany brzoskwinię w Vaes Tolorro. Jakbyś ten fragment zinterpretował Mistrzu DaeL?
Chyba to następna rzecz o której zapomniałem. Muszę ten rozdział jeszcze raz przeczytać, ale wydaje mi się, że pamiętam go dość dobrze. Dany z tą nędzną resztką khalasaru błąkała się po pustyni, aż tu trafili na Vaes Tolorro, gdzie rosły jakieś drzewa, były owoce, itd… Dany nabrała chyba przekonania, że wszystko będzie dobrze… Aż tu przyszła „pomoc” z Qarth.
1. Znalazłem potwierdzenie, że granaty symbolizują dwulicowość i zdradę. W Nawałnicy Mieczy-Krew i Złoto str. 328-330 Petyr opowiada Sansie o tym jak ukrył 3 Kettleblacków w Królewskiej Przystani. Gdy to mówi konsumuje owoc granatu. Wypowiada ciekawe zdanie: „Trzy ukryte sztylety, Alayne, które teraz są idealnie ulokowane”. Gdy „ginie” Jon na koniec jego rozdziału jest napisane „Gdy trzeci sztylet wbił się między łopatkami, chrząknął i zwalił się twarzą w śnieg. Nie poczuł czwartego noża. Tylko zimno…” Ciekawe, że Petyr jedząc granat mówi o trzech ukrytych sztyletach, a później Bowen Marsh zwany Starym Granatem atakuje Jona (zadaje cios sztyletem jako drugi) i jest tam mowa o trzech uderzeniach sztyletami.
2. Petyr je też malinową pomarańczę. „Uwielbiam sok, ale nie znoszę mieć lepkich palców – poskarżył się, wycierając dłonie. – Czyste ręce Sanso. Cokolwiek robisz, zawsze pamiętaj, żebyś miała czyste ręce. Pomarańcza jest symbolem spisków? Knowań? Ukrytych planów? W Wodnych ogrodach rośną pomarańcze. Książe Doran tam spędza dużo czasu i też w tajemnicy knuje i snuje plany. I jest jeszcze septon Meribald i jego słabość do pomarańczy 🙂
Tak, malinowe pomarańcze na pewno odgrywają znaczącą role, czesto się przewijają w tekście! W dodatku w oryginale ich nazwa brzmi blood oranges 😀
No to granaty potwierdzone. Jak się odrobię z innymi tekstami, trzeba będzie napisać część trzecią :). To samo tyczy się zresztą pomarańczy. Będę miał na nie oko. Chociaż oczywiście trzeba sprawdzić, czy każde pojawienie się danego owocu koresponduje z naszą interpretacją. Wyjątek obala regułę 🙂
Co sądzicie o tej teorii, która poniekąd wpisuje się w teorie Daela. Znajdziemy tam drzewo cytrynowe, zgniły owoc granatu, cytryny, limonki, pomarańcze
http://westeros.pl/wskazowka-na-temat-dziecinstwa-daenerys/
Pisałem na ten temat przy okazji przepowiedni dla Daenerys:
http://fsgk.pl/wordpress/?p=2483
W skrócie – na dwoje babka wróżyła. Teoretycznie coś może być na rzeczy z tą pomyłką co do miejsca. Ale cytrynowe drzewko w domu bogacza w Braavos nie jest aż tak nieprawdopodobne jak nam się wydaje,
No i trafiłeś w punkt z symboliką cytryn. Rzeczywiście, jeśli uznamy np. cytrynowe ciasteczka za symbol naiwności, to cytrynowe drzewko z dzieciństwa Dany też można byłoby tak odczytywać. Ale póki co to jeszcze brakuje mi kilku takich odniesień, pasujących do innych postaci i zdarzeń, żeby można było wprost powiedzieć – ilekroć pojawiają się cytryny, to ktoś jest niewinny albo naiwny.
Wybaczcie offtop, ale pytanko – czy rzeczywiście decyzja Lorda Baelisha o wydaniu Sansy za Boltona jest aż tak głupia? Bo ja dostrzegam pewien sens w tym, a chyba ta decyzja została objechana od góry do dołu. (a może jedynym powodem jest to, że różni się to od książki)
W książkach Littlefinger ewidentnie próbuje hajtnąć Sansę z Harrym Hardyngiem, pierwszym w kolejce do schedy po małym Robercie Arrynie. Nie wiem zresztą czy Hardyngowie to nie jest boczna gałąź Arrynów (tak jak Karstarkowie to boczna gałąź Starków). Nazwiska „dźwięczą” bardzo podobnie. W każdym razie taki mariaż ma dla Littlefingera sens, bo zabezpiecza jego pozycję w Dolinie.
A co mógłby zyskać na sojuszu z Boltonami, których władza na Północy wisi na włosku? Na pomoc Lannisterów Boltonowie nie mają już co liczyć, a tych kilku jeńców w Bliźniakach może zostać w każdym momencie uwolnionych, albo po prostu umrzeć. I wtedy 3/4 Północy rzuci się Boltonom do gardeł. Taki sojusznik to jest większy kłopot niż pomoc.
Wariant z podesłaniem Sansy na Północ, żeby przekabaciła Stannisa też raczej odpada. Przynajmniej jeśli spojrzymy na książkowego Stannisa. W przypadku jego zwycięstwa Littlefinger byłby jedną z pierwszych postaci do odstrzału, i nic by tu Sansa nie pomogła. Może jakoś w serialowej rzeczywistości można to próbować uzasadnić, ale ja mam nadal spore wątpliwości.
No i fundamentalna sprawa – Littlefinger wie wszystko o wszystkich. I co, nagle Ramsay, o którego ekscesach było głośno przynajmniej od uwięzienia lady Hornwood miałby być dla niego tajemnicą?
Czasami twórcom serialu udaje się sklecić parę wątków w jedno tak, żeby sens został zachowany (tak było np. z Harrenhal w drugim sezonie). Ale to co się działo w piątym sezonie w Dorne i na Północy, to się jednak moim zdaniem w żaden sposób nie broni.
Ja zwracam uwagę na jeden z najsłynniejszych tekstów Baelisha – ,,Chaos to drabina” – tym ruchem zasiał ogromną niezgodę między Lannisterami a Boltonami. Jeżeli Stannis zwycięży, to ciągle ma lojalność ludzi z Doliny i może wykorzystać to do pokonania go i przejęcia Północy, zaś zwycięstwo Boltonów będzie dla nich miało gorzki i niebezpieczny smak – bo ,,królobójczyni” Sansa jako pani Północy nie spodoba się nikomu kto zasiądzie na Żelaznym Tronie. Ale to tylko moje naiwne zdanie.
OK, ale czy Littlefinger naprawdę powiększa chaos na Północy wysyłając tam Sansę? Lannisterowie i tak nie mają zdolności do (użyjmy współczesnego terminu wojskowego) projekcji siły tak daleko od Królewskiej Przystani. Tak więc sojusz Boltonów z Lannisterami i tak de facto nie istnieje. To że Cersei może być wściekła na Roose’a też niczego nie zmieni.
No ale dobra, przyjmijmy, że w rzeczywistości serialowej jeszcze da się to jakoś obronić. Ale ta tragiczna niewiedza Baelisha na temat tego kim jest Ramsay powoduje zgrzyt.
Zapomniałem wysłać to jako odpowiedź 🙂
Tu trzeba przyznać Ci rację i wysłać ,,pozdrowienia od Lannisterów” producentom.
Tekst, jak zwykle, świetny:)
Co do śliwek: jest jeszcze Bloodraven vel Maynard Plumm;)
Co do poprzedniego tekstu o winach, ostatnio czytałam „Księżniczke i królową” i mam wyjątek.
„Następnego ranka Ulfa odwiedził ser Hobert Hightower, pragnąc omówić szczegóły
planowanego szturmu na Królewską Przystań. Przyniósł mu w darze dwie beczułki wina, jedną
czerwonego dornijskiego i jedną złotego arborskiego. Choć Ulf Pijanica nigdy nie spotkał wina,
które by mu nie smakowało, wiedziano, że woli słodsze trunki. Ser Hobert z pewnością miał
nadzieję, że będzie sączył kwaśne czerwone, pozwalając lordowi Ulfowi żłopać słodkie złote.
Jednakże coś w zachowaniu Hightowera — giermek, który ich obsługiwał, zeznał później, że ser
Hobert pocił się, jąkał i był stanowczo zbyt serdeczny — wzbudziło podejrzliwość Białego.
Dlatego rozkazał zostawić czerwone dornijskie na później i zażądał, by Hightower pił wraz z nim
złote arborskie.
Historia ma niewiele dobrego do powiedzenia o ser Hobercie Hightowerze, ale nikt nie może
wątpić, że umarł dzielnie. Zamiast zdradzić współspiskowców, pozwolił, by giermek napełnił mu
kielich, wypił do dna i poprosił o więcej. Gdy Ulf Pijanica zobaczy ł, że Hightower pije wino bez
obaw, udowodnił, że zasłużył na swój przy domek. Wychylił trzy kielichy, zanim zaczął ziewać.
Trucizna w winie miała łagodne działanie. Gdy lord Ulf zasnął, by już się nie obudzić, ser Hobert
wstał chwiejnie i spróbował wymusić wymioty. Było już jednak za późno. Po godzinie serce
przestało mu bić.”
Jakby na to nie patrzeć, otrucie jest okłamaniem kogoś, co do przydatności do spożycia w tym wypadku wina. Ale otruto złotym arborskim.
Faktycznie, zapomniałem o tym, że Bloodraven też udawał śliwkę 🙂
Co do wina z Księżniczki i królowej – tutaj chyba tylko złote było winem z Arbor. Czerwone było dornijskie. Na pewno, gdyby czerwone też pochodziło z Arbor, to właśnie w nim znalazłaby się trucizna 😉 Poza tym to są zapiski arcymaestra, który na pewno coś pokręcił 😉
1. DaeL a jakie wnioski wyciągnąłeś z morza „ale” wypitego w sadze? 🙂 Były jakieś prawidłowości czy mieszkańcy Westeros pili je kiedy popadło?
2. Jak już poruszyliście temat Sansy to jak myślicie jaką role odegra wędrowny rycerz ser Shadrich „Szalona Mysz”, którego najął Petyr. Brienne spotyka Szaloną mysz gdy szuka Sansy. Jak myślicie kim on może być? Dla kogo pracuje? Był dobrze poinformowany o Sansie i ser Dontosie jak na wędrownego rycerza. Może to agent Varysa? Eunuch zapewne chciałby wykraść Petyrowi „klucz” do Północy 🙂 Petyr najął wtedy trzech rycerzy. Ser Byrona, ser Morgartha i ser Shadricha. Spotkałem się z teorią, że ser Morgath to nie kto inny tylko Starszy Brat z Cichej Wyspy. Martin opisał ich wygląd zewnętrzny w podobny sposób. Co o tym sądzicie?
1. Hmmm… Jedno mam spostrzeżenie. Ja też wolę piwa górnej fermentacji.
2. Shadrich to Benjen… Dobra, żartuję. Varysa bym raczej wykluczył, bo nie wydaje mi się, żeby facet uprawiał micromanagement na taką skalę i tak daleko od centrum swojego zainteresowania. Ale jest jeszcze kilka innych opcji. Na przykład najbardziej oczywista – Shadrich to po prostu najemnik, który chce dorobić się na dostarczeniu Sansy Lannisterom. No i druga opcja – chce ją dostarczyć Stannisowi. W końcu walczył nad Czarnym Nurtem po jego stronie (inna sprawa, że nie on jeden – a część ocalałych rycerzy Stannisa przeszła na stronę Lannisterów). Problemem jest tu jednak to, że nie mamy nawet najdrobniejszej wzmianki o tym, że Stannis miał jakikolwiek plan odnalezienia Sansy. No i na pewno ktoś napisze, że Shadrich to Howland Reed 🙂 Kurcze, gdyby nie to, że charakter Shadricha ani trochę nie pasuje do tego co wiemy o Howlandzie, to może nawet bym to kupił.
hej,
przeczytalem wiekszosc teorii i chociaz z wiekszoscia bylem zaznajomiony, bo czytalem je gdzies na reddicie, to musze CI powiedziec ze zebrales je tu bardzo profesjonalnie, rozbudowales i opierasz sie na konrketynym materiale zrodlowym za kazdym razem, takze czapki z glow 🙂
z wiekszoscia teorii sie zgadzam, podoba mi sie Twoja selekcja i to, ze nie prezentujesz tutaj takich absudalnych wyrobow jak merlingi, jaime/cersei targeryen, tyrion targeryen XD
analiza pokarmu i napojow cud miod 🙂
chetnie przeczytalbym jeszcze teorie (ale opracowane przez Ciebie) o:
– planie Dorana Martella
– planie Tyrellow (czy Twoim zdaniem oni knuja z Baelishem? czy zaplanowali morderstwo joffreya? czy tywin wiedzial o tym planie -> to jest jedna z najciekawszych teorii, przynajmniej dla mnie)
– planie Petyra Baelisha (w oderwaniu od Tyrellow 🙂
– kto mogl napisac rozowy list
– Qyburnie
– jak wykluwaja sie smoki + ile jest mozliwych smokow na swiecie (wiem, ze juz troche o tym pisales, ale jestem ciekaw ile potencjalnie smokow moze wziac udzial w wojnie, ktora sie szykuje 🙂
bede jeszcze wdzieczy, jesli moglbys mi odpwiedziec na jedno pytanie. Ogolnie zgadzam sie z Toba odnosnie tego dla kogo sluzy varys, ale jedna rzecz naprawde mnie nurtuje. dlaczego illyrio dla jej w takim razie te pieprzone smocze jaja? 😀
Cześć!
Od wydania Gry o tron minęło już prawie 20 lat, a od publikacji Tańca ze smokami – ponad 4. Nic dziwnego, że niektóre teorie są już przewałkowane na lewo i prawo, i w zasadzie mało można o nich więcej napisać. Ale zauważyłem, że nawet wtedy, gdy sięgam po temat omówiony wcześniej gdzieś a anglojęzycznym internecie, to zrobienie poważnego riserczu, z wyszukiwaniem cytatów, pozwala prawie zawsze wydobyć jakiś dodatkowy smaczek. A w przypadku moich czysto autorskich teorii, konieczność „dokumentowania” argumentów pozwala mi stąpać po ziemi, i nie odlatywać w merlingowe klimaty. To ma oczywiście swoją cenę. W czasie, który zajmuje mi napisanie jednego tekstu z cytatami mógłbym pewnie napisać ze 4 „gołe” teorie.
A wracając do merlingów – wydaje mi się, że to jest akurat taka teoria pół-żartobliwa. Tak samo jak Benjen = Daario, albo Daario = Euron. Nie każdy, kto to powtarza na serio sądzi, że to prawdopodobna opcja. Z Lannisterskimi Targaryenami jest trochę inaczej, bo GRRM ewidentnie pozostawił w tekście sugestie podobieństwa w zachowaniu Cersei i Obłąkanego Króla, zostawił historię plotek o romansie Joanny Lannister z Aerysem, itd… Tylko, że trzeba tu sobie zadać dwa pytanie. Po pierwsze – czy wszystkie te informacje pełnią jakąś rolę w oderwaniu od teorii? Moim zdaniem tak. Po drugie – czy z czysto literackiego punktu widzenia wszyscy ci sekretni Targaryenowie mają sens? I znów – chyba nie do końca. Za dużo sekretnych Targaryenów osłabia znaczenie bycia sekretnym Targaryenem (trochę jak z Gwiezdnymi Wojnami – im więcej jest jest Jedi, tym mniejszą wagę ma bycie Jedi).
Co do planów na przyszłość:
1. Doran Martell – nie wiem czy można napisać coś szczególnie ciekawego. Parę dziwnych rzeczy tam się dzieje (np. Sarella w Cytadeli), ale sam plan wydaje się być dość prostolinijny.
2. Tyrellowie i zabójstwo Joffreya – moim zdaniem absolutnie pewne jest to, że maczali w tym palce (szacunek dla serialu, że akurat ten wątek dość dobrze zobrazowali). I kompletnie nie wierzę we współudział Tywina. Całe zamieszanie wokół śmierci Joffreya było największym ciosem w prestiż Lannisterów od czasu rebelii Reyne’ów. Nie ma takiej opcji, żeby Tywin na to poszedł.
3. O planie Baelisha to trudno coś więcej powiedzieć, ale myślę, że mógłbym napisać coś więcej o jego machinacjach finansowych. Bo to akurat można prześledzić i może nas doprowadzić do ciekawych konkluzji.
4. Różowy list – jasne, to jest klasyk, który mam od dawna w planach.
5. Qyburn – tia… ciekawa postać. Ale znów – wydaje mi się, że nie mamy zbyt wielu źródeł, żeby napisać coś nowego. Oczywiście poza takim prostym tekstem na zasadzie – „ależ ten Qyburn jest podejrzany” ilustrowanym przykładami.
6. W zasadzie to o tym było w dwóch tekstach. W Przepowiedniach dla Daenerys opisałem jak – moim zdaniem – naprawdę przebiegały narodziny smoków Daenerys (sądzę, że kluczowy był nie tyle stos, co te całe czary-mary Mirri Maz Duur odprawiane w namiocie i transfer dusz/świadomości z Drogo, Rhaego i tego rumaka). Z kolei w Więcej niż trzy smoki napisałem o najbardziej prawdopodobnych miejscach, gdzie mogą się jeszcze znajdować smoki albo smocze jaja. Wiesz, tak sobie myślę, że przed premierą Wichrów zimy popełnię jeszcze tekst, taki trochę mniej poważny, z moimi spekulacjami na temat tego co się będzie dalej działo. Także wtedy na pewno ten temat poruszę. Na chwilę obecną mogę powiedzieć tyle, że jestem prawie pewien, iż Dany zostanie tylko z Drogonem.
No i na koniec perełka – jaja od Illyrio. Faktycznie to się średnio trzyma kupy. Ale musimy pamiętać o kilku rzeczach:
1. Illyrio na 99% nie wiedział, że w ogóle istnieje taka opcja, żeby smoki wróciły.
2. W oryginalnym konspekcie powieści Dany miała znaleźć jaja na pustyni, ale GRRM to zmienił, prawdopodobnie uznając, że za dużo szczęśliwych zbiegów okoliczności przeszkadza w odbiorze powieści.
3. Na etapie pisania Gry o tron GRRM prawdopodobnie miał już koncepcję zdrady Illyrio i Varysa, ale niemal na pewno nie miał jeszcze w głowie Aegona. Pierwsza wzmianka o rebeliach Blackfyre’ów pochodzi ze Starcia królów.
4. Nie wiem czy te jaja to naprawdę takie drogi są. To jest chyba trochę tak jak z diamentami. Niby drogie jak cholera, a na rynku wtórnym ceny ostro lecą w dół 😀
Przepraszam, pozwolicie, że się wtrącę:
„kto mogl napisac rozowy list” – Jaki różowy list? Co mnie znowu ominęło 🙁
„Na chwilę obecną mogę powiedzieć tyle, że jestem prawie pewien, iż Dany zostanie tylko z Drogonem. ” – O____O dlaczego???
Czasem czytając Twoje analizy i spostrzeżenia Dael zastanawiam się czy ja naprawdę czytam te samą książkę XD
„Jaki różowy list? Co mnie znowu ominęło :(”
Różowy list to list od Ramsaya (?) do Jona Snow, który Jon otrzymał pod koniec Tańca ze smokami. Nazwa wzięła się od podejrzanego koloru pieczęci (użyto różowego wosku i pieczęci Dreadfort, mimo że Ramsay posługiwał się już białym woskiem i pieczęcią Winterfell). Poza tym parę rzeczy wskazuje na to, iż to nie Ramsay jest jego autorem. A jeśli – mimo wszystko – to Ramsay napisał ten list, to musiały zajść jakieś bardzo szczególne okoliczności, bowiem list zawiera nieprawdziwe informacje.
„O____O dlaczego???”
Długo by pisać. W skrócie – Dany sobie siedzi na środku Morza Dothraków, nikt nie wie gdzie jest. Quentyn Martell uwolnił smoki. Meereen atakują Yunkai. I nagle pojawiają się dwie (może nawet trzy – nie wiemy kiedy dopłynie Marwyn) osoby, które mogą ujarzmić te bestie. Victarion, który chce smoka dla siebie (ale pewnie mu go skubnie Euron – mam takie wrażenie, że róg przywiązuje smoka do linii krwi). Ale jest też Tyrion, który mógłby pojmać smoka dla… Aegona.
„Czasem czytając Twoje analizy i spostrzeżenia Dael zastanawiam się czy ja naprawdę czytam te samą książkę XD”
Ja miałem wrażenie, że to zupełnie inna książka gdy zasiadłem do lektury po raz drugi. To naprawdę zmienia sposób patrzenia na to, co opisał GRRM. Nawet Taniec ze smokami – który za pierwszym razem uważałem za książkę nudną – bardzo mi się przy drugiej lekturze podobał.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi! 🙂 3 razy i nie starczy przeczytać te książki aby wszystko ogarnąć 😉 „Masz łeb jak sklep” DaeL – naprawdę totalnie zmienia sposób patrzenia 😀
wlasnie doczytalem, ze kwestionujesz dornish master plan (przyznam, ze ten watek z kompania nie trzyma sie kupy), niemniej Doran Martell plan zemsty na pewno ma.
dlaczego moim zdaniem warto przyjrzec sie temu blizej? bo oberyn na pewno nie pojechal do dorne zeby negocjowac kwestie zareczyn. nie mogl tego zrobic z jednego powodu – daenerys i viserys nigdy nie byli w bravos – oni caly czas byli w dorne (na poparcie tezy wskazuje, ze w bravos nie maja prawa rosnac drzewa cytrynowe, ktore pamieta dany + dodatkowo w mojej ocenie temat drzew cytrynowych jest tak czesto eksponowany, ze cos musi byc na rzeczy).
za waskie morze przewiozl ich willem darry, ale czy przed smiercia zostal otruty? czy jego smierc mogla miec cos wspolnego ze smiercia morskiego lorda?
czytalem Twoje tlumaczenie na ten temat w watku o przepowiedniach, ale ja tego nie kupuje z jednego powodu:
do tej pory twierdzono, ze to pewnie wpadka martina, ale on w ten sposob odpisal jakiemus typowi: http://westeros.pl/wp-content/uploads/2015/08/11850704_10207182381218742_9001438527299581667_o-1024×575.jpg co dobitnie potwierdza, ze cos musi byc na rzeczy 🙂
dodatkowo mamy kwestie sealord’s palace – na jakims etapie do bravos wraz z viserysem trafic pewnie musieli, ale ten ukryty watek pobytu w dorne jest dla mnie najwieksza zagadka w grze o tron. w ogole dorne mnie najbardziej intryguje, musisz cos o tym napisac haha 🙂
z przymruzeniem oka:
im glebiej wchodze w ta ksiazke, tym bardziej rozumiem czemu martin czeka z kazda po kilka lat 😀 daje ludziom czas, zeby znalezli wszystkie powiazania, patrzy gdzie zrobil jakies ewentualne wpadki i potem wszystko naprawia, niektorym robi na zlosc a samemu wychodzi na geniusza. ta ksiazke napisali fani, a nie on haha 😉
„daenerys i viserys nigdy nie byli w bravos – oni caly czas byli w dorne (na poparcie tezy wskazuje, ze w bravos nie maja prawa rosnac drzewa cytrynowe, ktore pamieta dany + dodatkowo w mojej ocenie temat drzew cytrynowych jest tak czesto eksponowany, ze cos musi byc na rzeczy).”
Cóż… myślę, że przesadzamy trochę z tym drzewem cytrynowym. W ogrodach zamożnych ludzi w Braavos też rosły drzewa. A co do odpowiedzi GRRM-a – to pasuje również do opcji, według której drzewko byłoby prezentem od Dornijczyków. Nie mówię, że opcja z pobytem w Dorne jest niemożliwa, po prostu potrzeba czegoś więcej, żeby mnie do niej przekonać.
Może jakby Dany sobie wspominała: „Ależ w tym Dorne było gorąco. I jakie jedzenie pikantne” 🙂
„im glebiej wchodze w ta ksiazke, tym bardziej rozumiem czemu martin czeka z kazda po kilka lat 😀 daje ludziom czas, zeby znalezli wszystkie powiazania, patrzy gdzie zrobil jakies ewentualne wpadki i potem wszystko naprawia, niektorym robi na zlosc a samemu wychodzi na geniusza. ta ksiazke napisali fani, a nie on haha ;)”
Podobno nie czyta teorii fanów. Ale ja mu nie wierzę 🙂
dzieki za odpowiedzi!
a propos smoków DaeLu, wlasnie obejrzalem najwieksza klepe w zyciu
https://www.youtube.com/channel/UCXU7XVK_2Wd6tAHYO8g9vAA
Odpuściłem sobie po minucie. We wstępie zdążył rzucić kilkoma wyssanymi z palca założeniami, więc chyba nie było sensu oglądać dalej. Klasyczny Preston Jacobs.
1. Szkoda, że dyskusja na forum pod Teorią Więcej niż trzy smoki umarła. Niestety pod innymi też…
2. DaeL czy masz jakiś materiał odnośnie hmmm zbieżności wyglądu zewnętrznego pomiędzy różnymi bohaterami z pierwszego, drugiego… czy dziesiątego planu 🙂 Coś na wzór 50 twarzy Jaqena h’ghar czy teorii ser Morgarth= Starszy Brat lub Trójoka Wrona=Lord Bloodraven. Chodzi mi o to czy zauważyłeś, jeszcze jakieś tego typu sytuacje u innych bohaterów ale tego nie opisałeś bo np. nie pasowało to do żadnej teorii.
3. Nie żebym coś sugerował, ale co poszło nie tak, że na yt dalej nie ma filmiku 🙂
4. Powtórzę się, ale jeszcze raz ogromny szacunek za cierpliwość, pracowitość, pomysłowość i wszelki wkład w świat PLiO 🙂
PS. Kiedy i o czym kolejna teoria? 🙂
1. Zawsze możesz zerknąć na nasze forum dyskusyjne. W dziale „O filmie” jest specjalny temat poświęcony Szalony Teoriom (i drugi o Grze o tron – bez spoilerów). Nie powiem, że tam dyskusja jest zawsze bardzo żywa, ale to niezłe miejsce na offtopy 🙂
2. Raczej nie. Nie mam za bardzo oka ani pamięci do takich detali (w sumie nawet biodra Jeyne Westerling przegapiłem – ale słusznie, bo GRRM potwierdził, że to po prostu jego błąd). Znajduje je dopiero gdy szukam czegoś konkretnego i analizuję każdy detal. Tak było na przykład z teorią o pochodzeniu Melisandry. Gdzieś przeczytałem hipotezę, że to może być Shiera, więc zabrałem się za analizę materiału. Podobieństwa fizyczne rzeczywiście się znalazły, choć z wielu względów uznałem za bardziej prawdopodobne, iż Melka to nie Shiera, a córka Shiery.
Poza tym zawsze istnieje ten problem, że pisarze się nieświadomie powtarzają. Jeśli opisujesz setki postaci, to siłą rzeczy niektóre będą w podobny sposób się wysławiać, albo podobnie wyglądać. Dlatego trzeba zawsze brać poprawkę na to, że jeśli ktoś jest na przykład wysoki i ma haczykowaty nos, to nie znaczy, że automatycznie jest tą samą osobą, co inny wysoki koleś z haczykowatym nosem. Co innego znaki szczególne – duże blizny, brak jakiejś części ciała, itd… Tutaj jest już jakiś punkt zaczepienia.
3. Będzie jutro.
4. Dziękuję bardzo 🙂
A co do następnej teorii – po filmiku. Tekst już prawie napisany, ale siłą rzeczy zrobiłem w nim odwołanie do pewnego fragmentu filmiku. Tak więc najpierw będzie filmik, potem 3-4 dni przerwy, i następny tekst.
Filmik będzie jutro?
Ktoś tu chyba liczy dni jak w Westeros liczą pory roku – jeden dzień może trwać kilka lat!
Co prowadzi do dręczącego mnie już od jakiegoś czasu pytania – jak oni właściwie liczą lata? Skąd wiedzą, że minął rok, skoro nie minęła pora roku (season może jeszcze przejść, ale PORA ROKU licząca kilka lat?!)
Chyba nie. Bo jutro było trzy dni temu. Ale możliwe, że będzie w najbliższe jutro, czyli w sobotę. Została mi może jeszcze godzinka pracy przy montażu.
Co do pór roku – akurat o tym (między innymi) będzie filmik. To znaczy o tym dlaczego pory roku w świecie PLiO są takie dziwne. Więc teraz tylko w skrócie jak to wygląda w naszym świecie – występowanie pór roku to efekt nachylenia osi obrotu Ziemi względem Słońca. To, że my mamy cztery pory roku (tak naprawdę to osiem, ale mniejsza z tym), to efekt tego, że żyjemy na określonej szerokości geograficznej. Na równiku jest jedna pora roku, w strefie podzwrotnikowej dwie, a na półkuli południowej pory są odwrócone w stosunku do tych, jakie mamy na północnej.
Ale nawet na równiku, gdzie mamy jedną porę roku, można wyznaczyć astronomiczny rok. Wystarczy obserwować ruch słońca na nieboskłonie. Mimo, że zmiany w trasie słońca w ciągu roku będą mniej drastyczne niż na naszej szerokości, to i tak będzie się dało wyznaczyć dwie równonoce. I tylko dwa razy w roku kijek wbity w ziemię nie będzie rzucał żadnego cienia. A stąd już tylko krok do konstatacji, że rok ma 365 dni (i 6 godzin :))
To oczywiście wszystko prawda, ale dotyczy nas a nie wyjaśnia Westeros. Pory roku na naszych szerokościach(osiem? dlaczego osiem? cztery albo sześć, owszem, ale osiem? w jaki sposób wyznaczane?) mniej więcej zgadzają się z astronomicznymi porami wyznaczanymi przez przesilenia i równonoce, a na równiku pora roku jest jedna, ale na żadnej szerokości zmiany nie występują co kilka astronomicznych lat.
Nie wyobrażam sobie jak by miał wyglądać układ planetarny Świata Lodu i Ognia – jakieś wpływy innych pobliskich gwiazd? Podwójne słońce, jedno dające dużo ciepła i krążące wokół niego drugie, odpowiedzialne za wyznaczanie lat, a planety krążą dopiero wokół tego drugiego słońca?
Te osiem pór roku bierze się z podziału pór roku na okresy wegetacyjne różnych roślin. Jedynie zima oznacza przerwę w wegetacji, ale ta przerwa nie trwa tak długo jak nasza kalendarzowa zima. W każdym razie z tego co pamiętam, to pór roku jest osiem, i poza czterema standardowymi, mamy jeszcze przedwiośnie, przedlecie, polecie i przedzimie.
A co do Westeros, Essos i całego świata stworzonego przez GRRM-a – jest tak naprawdę jedno, bardzo dobre (nie dość że naukowe, to jeszcze mające potwierdzenie w pewnych fragmentach książek) wyjaśnienie tych dziwnych pór roku. Ale nie mogę go jeszcze zdradzić. Bo o tym jest filmik 🙂
Aaaa i jeszcze zapomniałem zapytać czy planujesz napisać teorie w stylu: Westeros w liczbach? Czyli jaki obszar zajmuje i przede wszystkim ilu liczy mieszkańców. Coś o typie systemu feudalnego jaki występuje w Westeros. Podobizny do typu angielskiego, francuskiego czy nawet polskiego. Podobizny siedmiu królestw do prawdziwych królestw europejskich itp.
Raczej nie. Dużo roboty, a chyba mało kogo to będzie interesowało. Zastanawiałem się też nad zrobieniem porównań fragmentów PLiO do wydarzeń historycznych, ale wydaje mi się, że jest już w internecie takich tekstów cała masa (przy czym niektóre są naprawdę bardzo ciekawe), i ciężko byłoby mi dodać coś nowego. Także to raczej odpada. Natomiast na pewno w najbliższym czasie formuła Szalonych Teorii się trochę rozszerzy, i znajdzie się okazjonalnie miejsce na nieco inne teksty.
Co łączy Daenerys, Jona i Tyriona, którzy według niektórych teorii są ostatnimi żyjącymi todu Targaryen?
Wszyscy „zabili” swoje matki w czasie porodu, może to być tylko przypadek ale może to być też ważna wskazówka. Może każdy z nich będzie smoczym jeźdźcem?
A Freyowie też dostaną smoki? Bo parę żon Waldera zmarło w połogu. W sumie to Edmure Tully chyba też powinien chociaż chwilę polatać 🙂
No dobra, tak całkiem serio – to jest bardzo ciekawe spostrzeżenie. W realiach średniowiecznych nie było to wprawdzie zjawisko rzadkie (wprost przeciwnie), chociaż fakt, że cała trójka postaci, które uważamy za bohaterów sagi, dzieli ten sam los, jest zastanawiająca. Pytanie brzmi tylko – co GRRM chciał nam przez to powiedzieć? Opcja smoczo-targaryeńska jest możliwa, ale nie jedyna.
jak sie nad tym dluzej zastanawiam, to byloby to strasznie doslowne, tanie i w stylu mody na sukces. martin ma aspiracje, zeby byl nastepnym tolkienem dlatego nie moze sie rozmienic na drobne 😀 o ile postac jona snow mialaby wtedy ciekawzy wymiar, to w przypadku tyriona z punktu widzenia powiesci nie jest to zupelnie potrzebne – tyrion jest juz i tak ikona, kontrastowe zestawienia z jaime’m, nienawisc z siostra, 'niegodny’ dziedzic – ta postac sama w sobie jest tak dobra, ze wplatanie w nia watku targaryanow niesamowicie by ja splycilo
jeżeli ta historia skonczy sie tak, ze wszyscy beda targaryanami, to bede wkurzony ze zmarnowalem tyle czasu na ta ksiazke i historie 🙂
No, nie przesadzajmy. Założę się, że gdyby GRRM zdecydował się na wariant z Tyrionem-bękartem, to i tak zdołałby przedstawić go w jakiś zaskakujący sposób. Ale mam nadzieję, że jednak nie dojdzie do inflacji Targaryenów 🙂
Dael, w jednej ze swoich teorii stwierdziłeś, że ser Maynard Plumm to tak na prawdę Bloodraven. Czy uważasz że istnieje jakieś pokrewieństwo/związek miedzy ser Maynardem Plummem/ Bloodravenem a Brązowym Benem Plummem, którego lubią smoki Daenerys i jak sam się kiedyś przyznał ma w sobie kroplę targaryańskiej krwi?
O, nie do końca. To znaczy możliwe, że nie wyraziłem się dość jasno. Maynard Plumm to jak najbardziej żyjąca (tzn. ówcześnie) postać. A Bloodraven się po prostu pod niego w pewnym momencie podszywał przy pomocy magii – prawdopodobnie tą samą metodą, jakiej Melisandre użyła by podmienić Grzechoczącą Koszulę z Mancem Rayderem.
Także pomiędzy Benem Plummem a Bloodravenem nie ma żadnego pokrewieństwa. Natomiast żeby znaleźć tę kroplę (a nawet dwie) targaryeńskiej krwi w rodzie Plummów trzeba się cofnąć jeszcze dalej, do lorda Ossifera Plumm. Nie wiem czy pamiętasz, ale Brązowy Ben chwali się, że ma przodka z penisem długim na sześć stóp. Te sześć stóp nawiązuje do zwyczaju zakopywania nieboszczyków sześć stóp pod ziemią (six feet under).
I już wyjaśniam skąd takie stwierdzenie – bo to bardzo ciekawa historia. Otóż w Krainach Zachodu żył sobie bardzo bogaty lord Ossifer Plumm – najprawdopodobniej był dzierżawcą kopalń kruszcu Lannisterów. Facet był na tyle „dziany”, że udało mu się zaskarbić sobie sympatię Targaryenów, a nawet zaaranżować małżeństwo z trzecią córką Aegona III – Elaeną Targaryen. Niestety, będąc w dość podeszłym wieku, nie przeżył nocy poślubnej. Rzekomo zdążył zapłodnić swoją małżonkę, choć niektórzy twierdzą, że w tym uczestniczył raczej późniejszy Aegon IV. Dodatkową wskazówką jest tu to, że bardzo pobożny i nienawidzący kazirodztwa Baelor I parę lat wcześniej uwięził Elaenę w wieży. Tak więc coś z tym kazirodztwem mogło być na rzeczy.
W takim wypadku oczywiście cała familia Plummów byłaby tak naprawdę targaryeńskimi bękartami (i to podwójnymi). No, chyba że lord Ossifer naprawdę miał penisa o długości sześciu stóp i zapładaniał nim z grobu.
Dzięki za odpowiedź
Po pierwsze fajna robota, znów się świetnie czytało, wszystko poparte fajnymi argumentami, elegancja francja, kupuje to ! 😀
Ale nie po to pisze. Poczytałem sobie całą tą gadkę o smokach tu pod teorią i przypomniałem sobie, że był przecież smok za czasów Tańca ze Smokami, który przetrwał a był nim Owcokrad. Pośledziłem sobie to opowiadanko Księżniczka i Królowa i wynika z niego, że Owcokrad wykluł się za czasów młodości Starego Króla czyli Jaehaerysa I, a gostek wstąpił na tron w wieku 14 lat w roku 48 o.P. Czyli idąc drogą dedukcji wyklucie się naszego Owcokrada mogło mieć miejsce nie wcześniej niż np. w roku ok. 50 o.P. W opowiadaniu, które ma miejsce ok. 80 lat później, nasz smok zostaje oswojony przez niejaką bękarcice imieniem Nettles. Odlatuje ona wraz z Owcokradem ze Stawu Dziewic w stronę Zatoki Krabów i znika bez śladu. Czasy, które dzieją się pod koniec 5 tomu sagi można szacować na rok ok. 295 o.P. Nasz smok miałby wtedy maksymalnie ok. 240-250 lat. Pytanie czy mógłby przeżyć tak długo? Vhagar, która w opowiadaniu jest jednym żyjącym smokiem, który przybył do Westeros z Aegonem Zdobywcą i jego siostrami, ginie w wieku 181 lat w konfrontacji z innym smokiem. Opisywana jest jako ogromna, potężna, gwałtowna i groźna bestia, z czego wynika, że była jak najbardziej zdrowa i skora do życia.
I teraz pytam się Ciebie DaeLu i zachęcam też innych do dyskusji, czy Owcokrad może pokazać się jeszcze na kartach sagi? Nie możemy wykluczyć, że nie żyje to wiem ale mógł przetrwać wraz ze swoim jeźdźcą i przez lata być nie wiem jakoś z pokolenia na pokolenie utrzymywany, karmiony owcami które tak bardzo mu smakowały i może jakoś wyskoczy nam podczas jakiś wojen które zapewne zajdą podczas kolejnych tomów sagi w Westeros po dotarciu tam Daenerys, jak myślicie?
https://www.reddit.com/r/asoiaf/comments/1vgth2/spoilers_pq_nettles_and_sheepstealers_location_at/
Smoki rosną całe życie. Balerion był ponoć największym smokiem (a na pewno największym o którym pamiętali ludzie) i miał ok. 200 lat. Myślę, że możemy przyjąć, iż był to jednocześnie albo najstarszy, albo jeden z najstarszych smoków. Smok o 50 lat starszy od Baleriona byłby też – jak sądzę – dużo większy. Jeśli żyje, to musi być w jakimś kompletnie bezludnym miejscu (Sothoryos? Ulthos?), w przeciwnym razie słyszelibyśmy o nim legendy. Ale stawiam na to, że raczej już od dawna nie żyje.
A zresztą nawet jakby żył, to wątpię, aby nagle miał się pojawić. Bez zapowiedzi w powieści byłoby to raczej kiepskim chwytem. Wyobraź sobie na przykład, że w PLiO nie pada ani słowo na temat Blackfyre’ów. Czy w takim wypadku uznalibyśmy, że Rycerz Siedmiu Królestw i historyczne rebelie Blackfyre’ów są dla nas jakąś wskazówka np. na temat Aegona? Raczej nie. Ale właśnie fakt, iż o Blackfyre’ach mówi się w PLiO całkiem sporo, każe nam spojrzeć na pozostałe źródła.
Swoją drogą, to jeśli już jakiś smok, który przeżył Taniec miałby wrócić, to bardzo liczyłbym na Kanibala. Przynajmniej byłoby „wesoło” 🙂
W dyskusji pod teoria o więcej niż trzech smokach Cihy zarzucił cytatem o Spalonych, przytaczam jego wypowiedź w całości bo nie wiem skąd jest cytat:
\”Najbadziej zainteresował mnie owcokrad i nettles. Nettles udało sie dosiąść smoka poniewaz cidziennie przynisila mu w darze owce. Po TzS nettles odleciała na owcokradzie w kierunku zatoki krabów. Za tą Zatoką jest dolina arrynow.
I tu najważniejsze!!!
Jeden z klanów Gór Księżycowych – Spaleni. Powstali oni po TzS i sa odnoga Malowanych Psów. „Czcili oni ogniowa wiedźmę której przynosili dary i narażali sie na ogień jej smoka odwadniając swe męstwo”.
Ów dary to zapewne owce których w górach sporo. O nettles nie wiadomo wiele – tyle tylko ze ma „wątpliwa reputacje”. Może chodzi o to ze padała sie magią?
Owcokrad urodził sie gdy sStary król był młody – wiec w 50-60 roku czyli w 300 roku miałby telefon samo lat co kanibal gdy zniknął.\”
Jak dla mnie trzyma się to kupy bo nie widzę powodu by Nettles nie znająca ani Asshai, ani Pentos i w sumie nic po za swoją wioska i tym co zobaczyła po dosiąściu smoka, nagle stała się obieżyświatem. Zostaje Westeros. I nie sądze, żeby żył. Zbyt wiele wskazuje, że smoki Dany były pierwszymi od bardzo długiego czasu (obsydianowe świece, nasilenie się magii).
Siema,
Widzę, że dyskusja o smokach przeniosła się tutaj więc zacytuję sam siebie z forum z tamtej teorii 🙂
1. Hmmm bardzo ciekawe spostrzeżenie. Tylko martwi mnie to, że nigdzie żaden plotkujący marynarz/gość czy to w karczmie czy w burdelu plotkując o smokach Dany, krakenach i lewiatanach nie wspominał, że widział coś wielkiego latającego nad Doliną. Wiemy, że Martin lubi plotkować ustami ludzi z Sagi 🙂 Ale bardzo fajna teoria. Mam nadzieję, że masz racje, im więcej smoków tym brutalniejszy będzie z nimi taniec:) Ale Meryditta ma chyba rację, że smok już nie żyje i podała dobre przykłady odnośnie obsydianowych świec i nasilenia się magi. Ja tylko dodam jeszcze odnośnie nasilenia się magii fragment rozmowy Tyriona z piromantą Hallyne:
„-Tak, macie tajemne zaklęcia, to wspaniale, no i co z tego?
-Wydaje mi się, hmmm, że są skuteczniejsze niż przedtem. -Hallyne uśmiechnął się blado.- Nie słyszałeś nic o tym, by gdzieś pojawiły się smoki?”
To może wskazywać, że wspomniany przez was smok jednak nie żył i smoki Dany były pierwszymi od „jakiegoś” czasu.
2. Chciałbym przypomnieć o lodowych smokach. „Największymi ze wszystkich niezwykłych i baśniowych mieszkańców Morza Dreszczy są jednak lodowe smoki. Te kolosalne bestie, znacznie większe od smoków z Valyrii, mają ponoć ciała z żywego lodu, ich oczy są bladoniebieskimi kryształami, a gdy kołują pod niebem, przez ogromne, przejrzyste skrzydła dostrzega się księżyc i gwiazdy. Zwykłe smoki (o ile jakiegokolwiek smoka można zwać zwykłym) zioną ogniem, natomiast lodowe ponoć chłodem tak straszliwym, że człowiek w pół uderzenia serca zamarza od niego na wskroś. W ciągu stuleci owe ogromne bestie widzieli marynarze z kilkudziesięciu różnych krajów, w opowieściach może zatem być coś z prawdy. Arcymaester Margate sugerował, że wiele podań o północy – zamarzające mgły, lodowe statki, Zatoka Kanibali i tak dalej – można zinterpretować jako zniekształcone relacje o aktywności lodowych smoków. Choć to zabawna koncepcja, i nie pozbawiona pewnej elegancji, pozostaje w sferze czystych domysłów. Ponieważ lodowe smoki ponoć topnieją po śmierci, nigdy nie znaleziono żadnych dowodów na ich istnienie.” -cytat z Świat Lodu i Ognia. Jakby tego było mało zachęcam do przeczytania powieści Martina pt. „Lodowy smok” 🙂 Coś czuję, że Inni mogą też mieć swoje smoki 🙂
Z tego angielskiego forum to najlepszą informacją jaką wyczytałem było to, że Dany w Starciu Królów wysłała na Czerwonym Pustkowiu na zwiad swoich trzech braci krwi w różne strony i Rakharo opowiadał, że trafił na smocze kości, tak olbrzymie, iż przejechał konno przez czarną paszcze. Rozmiar by się zgadzał i kolor kości też podobny do smoczego szkła. Ale fragment o spalonych z dyskusji pod tamtą teorią jest świetny. Ale też ile ta Nettles mogła zostać z tym smokiem w tych Górach Księżycowych, w końcu ktoś by ich zobaczył choć z drugiej strony nikt się chyba za głęboko w ten las nie zapędzał przez te Księżycowe Klany więc kto wie. Ale to, że Nettles miała wątpliwą reputacje to chodzi tu chyba o to, że była bękarcicą. I nie można wykluczyć tego, że jeden stary smok mógł dawać niewiele odczuwalnej mocy magicznej z kolei trzy dodatkowe mogły wywołać odczuwalne nasilenie magii i, że tak powiem podkręcić atmosfere 😀 Więc skoro Nettles z Owcokradem mieli by wylądować w Górach Księżycowych to czyje są te kości na Czerwonym Pustkowiu? Może po jakimś czasie jednak przelecieli przez Wąskie Morze?
A moze to po prostu jakis smok z Valirii. Zagubil sie na pustyni i mu sie zmarlo
Na Czerwonym Pustkowiu – jak zauważył poniżej ziom – mogą być po prostu kości któregoś ze smoków ze Starej Valyrii. W końcu sporo ich mieli. Gdy walczyli z cywilizacją dorzecza Rhoyne, to potrafili zebrać ich 200 w jednym miejscu. A mogli mieć nawet 2 razy tyle. No i te smoki od czasu do czasu jednak ginęły. Rhoynarzy chyba w pierwszej bitwie z Valyrianami zabili 2 albo 3. Z kolei Dornijczycy ustrzelili Meraxes ze skorpiona (to taka duża kusza). No i jak by nie patrzeć – imperium Valyrii rozciągało się właśnie do Czerwonego Pustkowia.
Ale zważywszy na fakt, iż oryginalnie Dany miała smocze jaja znaleźć na jakiejś pustyni, myślę, że fragment o szczątkach smoka jest po prostu pozostałością któregoś ze wczesnych szkiców powieści. To nie tożsamość smoka, który tam umarł miała być zagadką, najistotniejsze miały być jaja. No, ale w ostatecznej wersji książki jaja trafiły do Dany wcześniej, więc została nam tylko ta zagadka.
Jest też pewna ciekawostka, o której nikt (chyba) jeszcze nie napisał 🙂 niestety nie podam dokładnego cytatu, bo nie mam GoT pod ręką, ale na samym początku Gry o Tron właśnie, w czasie pierwszej wizji z trójoką wroną (dopiero po tej wizji budzi się ze śpiączki) Branowi śni się, że spada z tak wysoka, że widzi cały świat. Kiedy patrzy na wschód, sięga wzrokiem aż do Asshai i widzi tam stada smoków budzące się do życia w pierwszych promieniach wschodzącego słońca. No, a przynajmniej tak to pamiętam 😀 ale zakładam, że nie ma co się podniecać, bo to pewnie pozostałość po pierwszym planie powieści, a jak wielu mądrzejszych przede mną rzekło, trochę się w tym planie zmieniło 😀
Hmm… dziwne, ale tego nie zapamiętałem. Sprawdzę wieczorem, bo rzeczywiście wygląda to bardzo ciekawie.
Sporo ludzi porozpisywało się tu o smokach więc ja też dodam swoje trzy grosze. Mianowicie chodzi mi o jeden fragment z pierwszego tomu „(…)Bran podniósł oczy i z łatwością popatrzył ponad wodami wąskiego morza na Wolne Miasta, na zielone morze Dothraków, a potem sięgnął wzrokiem jeszcze dalej do Vaes Dothrak, baśniowej krainy morza Nefrytowego, do Asshai w Cieniu, gdzie smoki zaczynały się poruszać w promieniach słońca.” (fragment znajduje się na 173 stronie) Bran nie spoglądał wtedy w przeszłość. Widział swojego ojca, Aryę i Sanse, a także Jona na murze. Co o tym sądzicie?
Oooooo dzięki, o tym właśnie pisałem w poprzednim komentarzu, tylko nie pamiętałem cytatu dokładnie 😀
Twój komentarz mi umknął SHAME (dzyń, dzyń, dzyń) xD ale powracając do cytatu jest tak oczywisty, że aż nie Martinowski 😀 ale o Asshai za wiele to my nie wiemy więc może smoki gdzieś tam się zachowały 🙂
A mnie zastanawia akurat fragment „Asshai w Cieniu, gdzie smoki zaczynały się poruszać w PROMIENIACH słońca”
Wiesz może te promienie rzeczywiście są kluczowe. Tak spekulując równie dobrze może chodzić o jakieś posągi które w promieniach słońca wyglądają jakby się poruszały (czyt. przeciągały, budziły się) albo ich cienie przemieszczające się wraz z wędrówką słońca.
Hmmm ciekawe jak ten fragment wygląda w oryginale po angielsku. Może to błąd w tłumaczeniu, albo niedoprecyzowanie czy coś innego… Bo szczerze mówiąc to na pierwszy rzut oka można wywnioskować z tego fragmentu, że smoki w Asshai istnieją i mają się dobrze. Może DaeL nas oświeci bo czytał po angielsku PLiO. To zdanie w ogóle jakoś dziwnie się czyta np. „a potem sięgnął wzrokiem jeszcze dalej do Vaes Dothrak, baśniowej krainy morza Nefrytowego, do Asshai w Cieniu,”. Ten fragment wygląda tak jakby Vaes Dothrak było baśniową krainą na morzu Nefrytowym. Brakuje wyraźnego oddzielenia między Vaes Dothrak a baśniową krainą morza Nefrytowego i co dla czytelnika, który czytał to pierwszy raz może wprowadzić w błąd. Dopiero dla kogoś kto się orientuje w geografii świata PLiO jest jasne, że baśniowa kraina morza Nefrytowego dotyczy Asshai w Cieniu. Podobnie mogło być z tłumaczeniem. Pierwszy tom tłumaczył na polski Paweł Kruk. Imo Michał Jakuszewski, który tłumaczył pozostałe tomy zrobił to lepiej. Czytałem PLiO 6 razy i za każdym miałem wrażenie, że w tomie I występują zdania, które hmmm trochę rażą swoim stylem i brzmią trochę „nie po polskiemu” 🙁
PS. Ja wspomniany fragment mam na stronie 159. Dziwne…
Mnie też zaciekawiło że w Asshai mimo cienia smoki są w promieniach słońca.
Wyszukałam oryginalny fragment „He lifted his eyes and saw clear across the narrow sea, to the Free Cities and the green Dothraki sea and beyond, to Vaes Dothrak under its mountain, to the fabled lands of the Jade Sea, to Asshai by the Shadow, where dragons stirred beneath the sunrise.” 🙂
Jak tak zwracam teraz uwagę na to, co DaeL pisał w teoriach dla Daenerys o różnicach w pierwszym i ostatecznym planie poprowadzenia jej wątku (jaja znalezione na pustyni, wizyta w Asshai, może okrążenie świata) to ta wizja Brana jakoś bardziej się w to wpisuje….. Oczywiście to już czysta spekulacja, no ale skądś się ta wizja w powieści wzięła
Hm, mam pytanie. Co z zakapturzoną postacią, którą Theon(?) widzi w Winterfell.
To znaczy czy będzie o niej (nim?) jakiś materiał??
Owszem. Nie w pierwszej kolejności, ale wkrótce powstanie tekst na ten temat.
A jak tam coś najbliższego?
Witam Was Wszystkich, a Ciebie DaeL szczególnie. Gdzie wrzucasz swoje filmiki nt. Pieśni lodu i ognia? Bo nie mogę coś ich znaleźć. Z góry dzięki i szacun za robotę!
O ile się nie mylę, to jeszcze żaden filmik się nie pojawił. Najprawdopodobniej wideo DaeL zamieści „jutro” (:D) na kanale fsgk na yt.
Jutro. Jutro. Jutro. Cholera, jak chciałbym w to uwierzyć 🙂
OK, szybka informacja w sprawie filmiku i następnego artykułu. Filmik nagrany, zmontowany, zrenderowany i… nie wrzucę go przed 1 listopada, bo ze względów rodzinnych musiałem trochę wcześniej wyjechać na groby. Wracam w niedzielę wieczorem, więc film będzie w poniedziałek rano.
Artykuł najpóźniej do środy.
Jestem w stanie przyjąć w charakterze kary za zwłokę tymczasowe zesłanie na Mur 😉
Shame! 😀
Świetnie, od razu wyślemy Cię za mur 🙂
kiedy bedzie to jutro, kiedy wrzucisz filmik? czekam z niecierpilością
10 listopada to jutro według mojego kalendarza 🙂
DaeL już możesz wrócić z tego Muru
O ile żyje i nie jest Upiorem….
Grypa już wyleczona, można powiedzieć, że wróciłem z martwych, ale ja się tu raczej dopatruję roli Pana Światła.
Pytanie – ktoś wie jakie prawa do korony mają Crakehallowie? Skąd są te prawa?
Była pod którąś teorią o nich mowa. Po śmierci Stannis’a i Shireen zgodnie z prawem, ród Crakehall’ów dziedziczy tron, ponieważ są najbliżej spokrewnieni z Baratheon’ami (zakładając, że Tommen i Myrcella zostają uznani za bękarty Jaime’a). Teoretycznie w tej sytuacji będą mieli bardzo silne prawa, jednak patrząc na sprawę praktycznie, to nie będą mieli żadnych szans na objęcie władzy.
Właśnie chodzi mi o naturę tego pokrewieństwa – bo Crakehallowie są starym, pomniejszym rodem z Zachodu, a Baratheonowie są młodym, wielkim rodem z Południa – na jakim etapie było to pokrewieństwo?
Licząc od Stannisa pięć pokoleń wstecz. Krótko po oryginalnym Tańcu Smoków. Corwen Baratheon miał bodaj cztery córki, najmłodszą wydał za jakiegoś Crakehalla. Jedna z córek hajtnęła się też z Lannisterem, ale z bocznej linii, która wygasła.
Pokolenie wcześniej było jeszcze małżeństwo z Blackwoodami, ale oni byliby w kolejce do tronu po Crakehallach.
A już miałem nadzieję, że Baratheonowie wygaśli na dobre…
I jeszcze jedno wazne pytanie: jesli sa spowinowaceni z baratheonami, to czy mają w sobie odrobinke smoczej krwi? Chodzi mi o to kto w drzewie baratheonow jest nizej
Baratheonowie mają dwie krople krwi Targaryenów, bo Orys Baratheon, założyciel rodu, był przyrodnim bratem Aegona Zdobywcy. Więc tę kroplę (mocno rozcieńczoną) mieliby też Crakehallowie. Ale oficjalne pokrewieństwo, które było podstawą roszczeń Baratheonów do Żelaznego Tronu, zaistniało trzy pokolenia później, przez małżeństwo Rhaelle Targaryen z Lyonelem Baratheonem. Tak więc tej kropli Crakehallowie nie mają.
#!00COMMENT
Ma ktoś linki do rozdziałów z Wichrów Zimy? Znalazłem Theona, Arianne I i Victariona – są inne?
Lol. Wysłałem Ci linki 2 h temu i jak widać admin usunął moją odpowiedź (pewnie przez te linki). Jak chcesz to podaj e-mail to Ci wyśle rozdziały: Mercy, Alayne i Barristana.
Ale najlepiej po prostu sobie wpisz te rozdziały co Ci podałem w google. Alayne jest na polskiej stronce westeros a pozostałe na chomikuj 🙂
Hetman podeślij mi na partacz1992@interia.pl jak możesz. Z góry dzięki.
System automatycznie wrzuca do spamu posty z dużą ilością linków. Niestety przez grypę tego nie monitorowałem, ale to już chyba nie problem.
Hetman podeślij mi na partacz1992@interia.pl jak możesz. Z góry dzięki.
Podczas ponownego czytania gry o tron natknąłem się na ciekawy fragment.
„Arya przechyliła głowę na bok. – A czy ja mogę zasiąść w królewskiej radzie albo budować zamki czy zostać Wielkim Septonem?
– Ty… – powiedział Ned i pocałował ją w czoło. – Ty poślubisz króla i będziesz panią zamku, a twoi synowie zostaną rycerzami, książętami i lordami, a może nawet i Wielkimi Septonami.”
Wiemy, że Sansa miała w tym momencie poślubić króla, a właściwie księcia. Czemu więc te słowa skierowane są do Aryi? Błąd autora, tłumacza czy może ukryte przesłanie, które zrozumiemy po kolejnych tomach?
Osobiście wydaje mi się to błędem, ale z Martinem nigdy do końca nie wiadomo 😀
Ani błąd ani jakiś ukryty przekaz. Ot po prostu Ned snuł przed swoją małą córeczką wizje świetlanej przyszłości. Coś jak puszczanie dzisiaj dziewczynkom bajek Disneya. 😉
To może być pozostałość po oryginalnym planie na rozwój fabuły. Z tego co wiemy z korespondencji pomiędzy GRRM-em a redaktorem jego książek, Arya miała wyjść za Jona (po tym gdy wyszło by na jaw, że są kuzynami). A ponieważ Jon to (przynajmniej jeśli uznajemy prawo Targaryenów do tronu) legalny spadkobierca korony…
Oczywiście nie przywiązywałbym się za bardzo do tych pomysłów GRRM-a. Bardzo wiele się od czasu gdy pisał pierwszy tom zmieniło. Również w historii Arii (pierwotnie miała razem z Branem i Catelyn ruszyć za Mur). Tak więc to prawdopodobnie zaledwie drobna pozostałość kilku pomysłów, które krążyły po głowie GRRM-a gdy pisał Grę o tron.
Poza tym, jak słusznie zauważyła Nadia, to wszystko jest zupełnie uzasadnione w kontekście rozmowy ojca z małą córką. Ned chciał jej w ten sposób powiedzieć, że musi podporządkować się roli, jaką dla kobiet widziało ówczesne społeczeństwo, ale nadal może być kimś bardzo ważnym.
Nadchodzi środa i zaczyna się moja warta, zakończy ją tylko koleina Szalona Teoria.
A z filmikem robisz to specjanie 😛
Ten filmik jest już legen-WAIT FOR IT-dary.
,,W imię Tommena z domu Waters… tfu, Baratheonów, króla Andalów, Rhoynarów i Pierwszych Ludzi, Protektora Królestwa, skazuję was na wytrzymanie kolejnych dni bez Szalonych Teorii i Filmów”
Wie ktoś coś kiedy będzie kolejna teoria?
jutro 🙂
To znaczy które jutro?
DaeL zniknął jak Ben Stark, najwidoczniej wiedział za dużo 😛
Dael nas zaskoczy i doda 2 teksty na raz. Zobaczycie 🙂
Coś w tym stylu 😉
DaeL postanowił wpasować się w konwencję. Czekamy na Wichry, czekamy na 6 sezon, to i na teorie będziemy czekać w nieskończoność!
Dobre Ale w święto
Całkiem na serio: zaczynam się niepokoić, czy aby DaeL’owi nic się nie stało. Mógł się nami znudzić (ma prawo), mógł się znudzić całą tematyką (ma prawo), ale jak dotąd zawsze szybko odpowiadał. A teraz milczy jak zaklęty już drugi tydzień. Maestro – odezwij się! Napisz choć „mam was…”, ale daj znak życia. Za twe dotychczasowe dokonania i tak wszystko będzie Ci wybaczone – nie mam mowy o Murze.
Spokojnie. To, że żyję można sprawdzić wchodząc na forum dyskusyjne (link po lewej stronie :)). Opóźnienie wywołał zbieg dwóch okoliczności – złapałem jakiegoś wstrętnego wirusa grypy, a potem kot, w akcie desperacji (leżąc w łóżku nie mogłem się nim zajmować) popsuł mi router. Ale że miałem trochę czasu by popracować, to i mam dobrą wiadomość. W tym tygodniu będzie prawdziwy wysyp tekstów i filmów. Premiera pierwszego filmu już 10 listopada o 20.00. Nie przegapcie!
Którego roku? 😉
Uff… Przepraszam za tę drobną prowokację, mającą na celu wywabienie niedźwiedzia z gawry ( a może raczej smoka z jamy). Teraz tylko pozostaje czekać. Na marginesie: ach, te koty!
Zanim ta sytuacja obróci się w kompletną tragifarsę, muszę Was uprzedzić, że youtube od godziny przetwarza film i nie chce go puścić 🙂
Jeśli go nie wrzuci, to nie idę dzisiaj spać 🙂
Parafrazując samego siebie:
,,Nadchodzi noc i zaczyna się moja warta. Zakończy ją tylko przesłanie filmu DaeLa”
Nie marnuj sił i tak nic nie poradzisz. Przecież wiadomo, że to robota Varysa w zmowie z Littlefingerem.
To robota Varysa w zmowie z Littlefingerem, Doranem Martellem i Maesterami*
Jak tam wrzucanie?
już ponad 24 godziny przetwarza, długo coś
W ogóle nie chciał skończyć przetwarzania, a ja w środę byłem poza domem. Tak więc wrzuciłem go na youtube dopiero dziś. Ale już można oglądać.
Nie zapominajcie o merlingach.
Dael już od pół roku gada o tym filmiku, a faktycznie gówno z tego jest -.-
Koleś czasem lepiej nie gadać nic, niż mówić za dużo.
Poważnie? Dael robi coś w swoim wolnym czasie, za darmo, z pasji, a ty tu wyjeżdżasz z takimi tekstami? Nie podoba się, nie czekaj, nie czytaj. Zamiast marudzić sam coś zrób. Takie osoby jak ty powinny za swoją postawę dostawać piękny order z cebuli, po prostu tragedia.
Nie mam pretensji, że robi. Nie mam też pretensji, że trzeba długo czekać. Jeśli ma być dobry materiał to wymaga on czasu. Mam jedynie pretensję do tego, że jest niesłowny. Jeśli ktoś mówi, że filmik/teoria/cokolwiek będzie gotowe na 100% na konkretny termin, a to się przeciąga to coś jest nie w porządku. Nie miałbym pretensji gdyby przeciągało się dzień, góra dwa dni. Czasem jednak to trwać może niejeden tydzień. Jeżeli więc nie ma zamiaru jeszcze tego dodawać to po co mówi, że doda? Wolę dostać teorię raz na miesiąc czy na dwa miesiące, niż 5 obietnic na tydzień, że teoria będzie lada dzień, skoro i tak jej nie będzie.
Oj tam, oj tam. Było po drodze sporo perypetii, ale grunt, że film już można oglądać.
Nie zachowujmy się jak klient allegro, który nie otrzymał towaru w terminie. Każdy może zachorować, mogą się pojawić problemy techniczne. A poza tym wiadomo: czekanie na szczęście jest większym szczęściem niż samo szczęście…
Wideo już jest! 😀
Ty trollu! 🙂
A nie, na serio jest!
Zaraz miesiąc będziemy czekać jak teorii nie ma…
A właśnie, że jest. I niedługo będzie następna 🙂
Odnoszę wrażenie, że kapłony również odgrywają symboliczną rolę – „W Straciu królów” Weese obiecuje Aryi kawałek kapłona w nagrodę, ale zapomina o tym i zamiast kapłona daje jej swoją pięść… Tyrion po zamieszkach w tłuszczy (po wyjeździe Myrcelli) wraca do swoich pokoi gdzie czeka na niego zimny kapłon – i go nie je, bo jest rozwścieczony… Inne przykłady podane są powyżej w tekście. Taka moja mała teoria 🙂
To jest całkiem ciekawe spostrzeżenie. Możliwe, że dopiszę kiedyś trzeci odcinek tej serii, i wtedy na pewno przyjrzę się z bliska kapłonom 🙂
Pozdrawiam z Kielc (apropo dzika) – troche jest w tym prawdy co napisałeś 😉
Przeczytałem wszystkie Twoje teorie i jestem pod wrażeniem. Gdyby okazały sie prawda to mega sukces za myślenie i spostrzegawczosc ale jaki leb musiał miec Martin xD ?
Dzięki!
PS. Moja rodzina pochodzi z tamtych stron 😉
A propos artykułu i śliwek: \”\’– Trzy ziarna i jeden pieczony kruk – podsumował Edd. – To brzmi pięknie, panie, ale Hobb przyrządził dziś jaja na twardo, czarną kiełbasę i jabłka gotowane z suszonymi śliwkami. Są pyszne, pomijając śliwki. Ich nigdy nie jem. No, raz się zdarzyło. Hobb pokroił je na drobne kawałeczki, zmieszał z orzechami i marchewką, a potem ukrył w kurze. Kucharzom nie wolno ufać, lordzie dowódco. Nafaszerują cię suszonymi śliwkami, nim zdążysz się zorientować.\” (TzS). Obawiam się, iż twórcą teorii o podstępnych śliwkach był Edd 🙂
Wg kielczan ? Nic podobnego. Skąd ta teoria? Czyżbym wyczuła lekką nutkę pogardy ? Nieładnie. Żaden kielczanin nie twierdzi, że „założycielem miasta” był dzik. Pojawia się w legendach (jak w innych tego typu, gdzie ktoś ważny poluje w kniei), i to wszystko. Mało śmiesznie wyszło. A pewnie takie było założenie. Co do pracowników ratusza, to nie oponuję. Bo choć unikam tego miejsca, mogę domniemywać, że nepotyzm z dzida pradziada w głowach niektórym poprzewracał, a to odbija się na petentach. Z powodu wałków, chcemy w najbliższym czasie wyrwać z korzeniami tego najważniejszego urzędnika. Ale czy można go porównać do dzika? Raczej do pewnego rodzaju roślin, niż zwierząt. Pozdrawiam.
p.s. Jakie miasto waćpan reprezentuje ? 😉
„p.s. Jakie miasto waćpan reprezentuje ? ;-)”
Tymczasowo „wysuniętą najdalej na południe dzielnicę Warszawy” 😉 Ale rodzina jest ze „szkieletczyzyny”, tak więc żart miał charakter autoironiczny.
No i w tańcu ze smokami, pierwszy rozdział Jona. Edd Cierpiętnik mówi: „To brzmi pięknie, panie, ale Hobb przyrządził dziś jaja na twardo, czarną kiełbasę i jabłka gotowane z suszonymi śliwkami. Są pyszne, pomijając śliwki. Ich nigdy nie jem. No, raz się zdarzyło. Hobb pokroił je na drobne kawałeczki, zmieszał z orzechami i marchewką, a potem ukrył w kurze. Kucharzom nie można ufać, lordzie dowódco. Nafaszerują cię śliwkami, nim zdążysz się zorientować.” Te śliwki brzmią wręcz symbolicznie 😉
Czesc.
Mam jeszcze jedno pytanie odnosnie symboliki pokarmu. Czy mogl bys przeanalizować znaczenie symboliczne owsianki?
Owsianka czesto pojawia sie na sniadanie i w wielu przypadkach tez nie wrozy dobrze temu kto je spozywa. Czest gdy jada ja catlyn stark dochodzi do jej kłótni z synem albo onnym czlonkiem rodziny. Ten motyw owsianki tez moze byc ciekawy.
Hej!
Zbieram się powoli do napisania kolejnej części tego cyklu. Owsianka na pewno będzie poruszona 🙂
Ale nie spodziewałbym się tekstu wcześniej niż za miesiąc. Jest kilka innych Szalonych Teorii, które chcę najpierw skończyć.
Gra o tron s. 515 Dany po zjedzeniu serca konia, obmyciu się w jeziorze i sexie z khalem wjeżdża do namiotu „Na wpół rozebrane kobiety tańczyły na niskich stołach pośród udźców i tac pełnych śliw, daktyli i granatów.” Zaraz później dochodzi do koronacji Viserysa. Śliwka symbolizuje tu podstęp, Viserys chce korony no to Khal Drogo daje mu koronę trochę inną rzecz jasna 🙂
Podczas pierwszego spotkania z Drogo Dany ma na sobie 'szatę z jedwabiu w kolorze ciemnej śliwy’, prezent od Illyria. Sugestia, że magister wcale nie jest po jej stronie i tylko ją wykorzystuje? Ależ gdzieżbym śmiała podejrzewać… 😉
i LF podczas spotkania z Cat w GoT ma śliwkowe ciuszki 😉 miłych poszukiwań 🙂
O ile się nie mylę, to ślubna suknia Daenerys była koloru ciemnej śliwy. Jak myślisz, czy mógł się kryć pod tym jakiś podstęp? Może ten związany z tą dziwną teorią, że Daenerys nie jest Targaryenem?