Filmy

Oscary 2020 – prognoza i komentarz

Poniedziałkowe ogłoszenie nominacji do 92. rozdania Nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej w większości okazało się nadzwyczaj zgodne z przewidywaniami, niemniej jednak pojawiło się kilka niespodzianek. W zastępstwie druha dyżurnego Pquelima przedstawiam krótki komentarz oraz przewidywania, czego możemy się spodziewać 9 lutego.

Stawka w tym roku jest wyrównana i, o dziwo, nie oznacza to przeciętnego poziomu kandydatów. Wręcz przeciwnie. W wyścigu na nominacje minimalnie wygrał Joker z jedenastoma szansami. O jedną mniej będzie mieć Irlandczyk, Pewnego razu… w Hollywood i 1917. Po sześć nominacji otrzymały Parasite, Historia małżeńska, Małe kobietki i Jojo Rabbit. To pomiędzy tymi filmami rozegra się większość walk, choć nie brak pojedynczych nominacji dla innych filmów, które mogą namieszać. Wśród nich jest też, kolejny raz w ostatnich latach, polski film.

Wtrącenie SithFroga: 2019 rok był fantastyczny dla kina. Od klasycznych wielkich produkcji w stylu „Irlandczyka” czy „Pewnego razu…”, przez kino superbohaterskie i komiksowe („Endgame”, „Joker”) po takie perełki jak „Parasite”, „Hisotira małżeńska” i „Lighthouse”. Jest w czym wybierać i można jedynie narzekać czasem na ograniczenie do liczby nominacji do 5 we wszystkich kategoriach poza najlepszym filmem. Dobrze widzieć, że Akademia trochę otworzyła się na blockbustery, ale horrory i komedie nadal są im niemiłe. Wielka niesprawiedliwość, bo ostatnio – szczególnie kino grozy – przeżywa rozkwit.  A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

NAJLEPSZY FILM

 

Sytuacja jest w tym roku podwójnie ciekawa. Po pierwsze dlatego, że większość filmów można już było legalnie i bez problemu obejrzeć w polskich kinach. Jedynie na Jojo Rabbit i Małe kobietki musimy jeszcze chwilę poczekać, ale i tak będzie to styczeń, a nie połowa marca, jak to już bywało. Po drugie muszę stwierdzić, że to był całkiem niezły rok, na pewno zdecydowanie bardziej wyrównany i ciekawszy od dwóch poprzednich, jeśli chodzi o typowo oscarowe produkcje. Rozstrzał gatunkowy mamy duży: od wojennego 1917, przez kameralną Historię małżeńską i Parasite, biograficzne Le Mans i Irlandczyka, aż po historyczny komediodramat Jojo Rabbit. Co ciekawe, tylko dwa z nominowanych obrazów dzieją się współcześnie – Parasite i Historia małżeńska. Pozostałe to albo typowe kino historyczne, albo wręcz hołd dla epoki jak w przypadku Pewnego razu…

Eksperci i bukmacherzy w tej wyrównanej stawce wskazują na Pewnego razu… w Hollywood, czyli być może ostatnią szansę dla Quentina Tarantino na zdobycie głównej nagrody, o ile spełni swoje groźby i odejdzie na reżyserską emeryturę. Film zdobył do tej pory najwięcej branżowych nagród, jest hołdem dla samego Hollywoodu i jego najlepszych lat, a to Akademia lubi docenić, no i jest to chyba najłagodniejszy i najbardziej przystępny (pomimo swojej długości) film QT, więc kto wie? Tuż za jego plecami czają się Parasite i 1917. Ciężko mi przypuszczać, że Parasite wśród tak mocnej konkurencji dokona tego, co nie udało się Romie i zostanie pierwszym nieanglojęzycznym filmem, który zgarnie główne trofeum. 1917 ratuje honor kina wojennego, trochę dziś zapomnianego, tym bardziej, że dzieje się w czasie pierwszej, a nie drugiej wojny światowej. To może być czarny koń tego sezonu. No i jest jeszcze Irlandczyk, czyli kolejny film Martina Scorsese z workiem nominacji. Znając niechęć głosujących do Netflixa, nie daję mu większych szans w starciu w tej kategorii, chociaż być może miło się rozczaruję. .

Pozostałe filmy raczej nie powalczą z wymienioną czwórką. Mnie osobiście najbardziej ucieszyłby sukces Historii małżeńskiej, bo to według mnie najlepszy i najbardziej poruszający film ubiegłego roku. Jeśli zaś chodzi o niespodzianki, to może być nimi obecność Le Mans ‘66 i Jojo Rabbit kosztem na przykład Na noże, Cóż za piękny dzień, czy Uncut Gems, ale to raczej tytuły z podobnej półki.

[SF] Stare Hollywood trzyma się mocno więc stawiam podobnie jak Crowley. Ostateczna walka rozstrzygnie się między „Irlandczykiem” i „Pewnego razu…”. Niestety, bo nawet poza filmami, których nie widziałem (Jojo, Kobietki) są tu zdecydowanie lepsze pozycje. Sam nagrodziłbym „Historię małżeńską”, „Le Mans ’66” w ogóle nie powinno się tu znaleźć. Jak statuetkę dostanie „Pewnego razu…” to nie będę nieszczęśliwy. A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Być może Pewnego razu… w Hollywood nie jest najlepszym filmem ubiegłego roku, ale z pewnością najbardziej kolorowym.

NAJLEPSZY REŻYSER

  • Bong Joon-Ho – Parasite
  • Sam Mendes – 1917
  • Martin Scorsese – Irlandczyk
  • Quentin Tarantino – Pewnego razu… w Hollywood
  • Todd Phillips – Joker

 

Tu sytuacja jest jeszcze ciekawsza. Todd Phillips znalazł się w tym gronie chyba trochę siłą rozpędu. Dziwić może brak Grety Gerwig, na pewno dziwi (i smuci) brak Noah Baumbacha. Można się też było spodziewać nominacji dla braci Safdie, czy Taiki Waititiego, a SithFrog na pewno będzie krzyczał, że brak Eggersa to zbrodnia. Panuje powszechne przekonanie, że statuetka powędruje do Bong Joon Ho, nawet jeśli, a może zwłaszcza jeśli Parasite polegnie w walce o tytuł filmu roku. Sytuacja jest analogiczna jak rok temu w przypadku Alfonso Cuarona, przy czym Meksykanin miał już na swoim koncie zarówno Oscara za film, jak i za reżyserię. Bong jest raczej nową twarzą w kinie popularnym i to może przekreślić jego szanse, zwłaszcza że mierzy się z nie byle kim. Jeśli 1917 zostanie najlepszym filmem, Mendes powinien zgarnąć też swojego drugiego rycerza. Tarantino na Oscara za reżyserię zasłużył już dawno i też myślę, że dużo zależy od tego, jak poradzi sobie jego film w głównej kategorii. No i wreszcie Martin Scorsese, który w trakcie wieloletniej kariery zasłużył na tuzin Oscarów (to jego 9 nominacja w tej kategorii), po raz kolejny pokazał w tym roku, że starzy ludzie nadal mogą. Irlandczyk to wspaniały popis sztuki filmowej przez duże “Sz”, więc statuetka na pewno nie byłaby na wyrost. Z jednej strony Akademia wielokrotnie pokazała, że za Scorsese nie przepada, z drugiej Oscary za całokształt już się w przeszłości zdarzały. Nie byłoby wielką niespodzianką, gdyby papa Martin pogodził wszystkich i raczej nikt by przeciwko takiemu wyborowi nie protestował.

Tym niemniej faworytem, choć tylko o grubość włosa, pozostaje Koreańczyk. Ja miałbym ciężko wskazać swojego faworyta. Chyba jednak ktoś z dwójki Scorsese – Tarantino, ze wskazaniem na starszego z panów.

[SF] BRAK EGGERSA TO ZBRODNIA! Plus druga „oczywista oczywistość”: Todd Phillips moim zdaniem nie powinien się tu znaleźć. Baumbach, Gerwig, Waititi, ktokolwiek. Między innymi przez taką, a nie inną reżyserię, uważam „Jokera” za film bardzo dobry, ale nie wybitny. Z nominacji, które mamy do wyboru nagrodziłbym Bong Joon-Ho, ewentualnie Quentina. Stare pierniki mogą mieć jednak nadal poczucie winy wobec Scorsese i dadzą mu drugiego Oscara pocieszenia. A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Parasite to pierwszy Koreański film, który walczy o najwyższe laury.

NAJLEPSZA AKTORKA W ROLI PIERWSZOPLANOWEJ

  • Cynthia Erivo – Harriet
  • Scarlett Johansson – Historia małżeńska
  • Saoirse Ronan – Małe kobietki
  • Charlize Theron – Gorący temat
  • Renée Zellweger – Judy

 

Tu jak zwykle mam problem, bo jakoś tak tradycyjnie rzadko mam okazję obejrzeć nominowane panie przed rozdaniem nagród. Tym razem jest podobnie, bo widziałem jedynie Historię małżeńską z cudowną rolą Scarlett Johansson, która została 8 aktorką w historii nominowaną dwukrotnie w tym samym roku. Tu jednak trafia na faworyzowaną Renee Zellweger. W Polsce postać Judy Garland nie jest może powszechnie rozpoznawalna, co innego za wielką wodą. I właśnie to może przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść Renee, która ponoć dosłownie przemieniła się w graną przez siebie postać. Trochę szkoda, bo Johansson stanęła przed ogromnie trudnym zadaniem zagrania zwyczajnej osoby w wymagającej roli, bez użycia żadnych efektownych środków i z zadania wybrnęła fenomenalnie.

Oprócz nich w wyścigu biorą udział Charlize Theron (3 nominacja) za rolę w Gorącym temacie, Saoirse Ronan (4 nominacja!) za Małe kobietki oraz Cynthia Erivo za Harriet. Theron przewija się w przewidywaniach z Johansson jako ta, która przegra z Zellweger. Ronan raczej jeszcze będzie musiała poczekać na swoją statuetkę, ale to według mnie tylko kwestia czasu, kiedy i ona będzie triumfować na gali. Zagadką pozostaje Erivo, dla której to dopiero czwarty film w karierze. Temat walki z rasizmem i niewolnictwem jest nośny, a nominacja zdawałoby się kosztem faworyzowanych Lupity Nyong’o i Awkwafiny sprawia, że to jedyna nie biała osoba wśród nominowanych aktorów i aktorek. Nagroda dla niej byłaby ogromną niespodzianką. Poza tym jest to już drugi z kolei rok, kiedy Meryl Streep nie została nominowana do Oscara(!).

[SF]  Podobnie jak kolega: widziałem tylko Johansson w akcji więc ciężko ocenić. Na pewno jej rola ociera się o wybitność. Ciekawi mnie kolejna nominacja dla Ronan, ale przed obejrzeniem  „Małych kobietek” nie będę się mądrzył. Dziwi brak Florence Pugh za „Midsommar”. A nie, przecież to horror. No to nie dziwi. Poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Fizycznie Renee Zellweger na pewno wręcz skopiowała Judy Garland. W przeszłości to wystarczało do zdobycia statuetki, ale w tym roku konkurencja jest mocna.

NAJLEPSZY AKTOR W ROLI PIERWSZOPLANOWEJ

  • Antonio Banderas – Ból i blask
  • Leonardo DiCaprio – Pewnego razu… w Hollywood
  • Adam Driver – Historia małżeńska
  • Joaquin Phoenix – Joker
  • Jonathan Pryce – Dwóch papieży

 

Tu walka będzie niezwykle zażarta. Mamy tu dwóch “debiutantów”, którzy bardzo długo czekali na swoją pierwszą nominację: niesamowitego Antonio Banderasa u Pedro Almodovara oraz samego Wielkiego Wróbla vel papieża Franciszka, czyli znakomitego Jonathana Pryce’a. Dwóch zasłużonych aktorów, dwie dobre role i dwie wywołujące uśmiech (nie śmiech!) nominacje. Jest po raz siódmy nominowany Leonardo DiCaprio, troszkę na wyrost moim zdaniem, chociaż sceny z małą dziewczynką w Dawno temu… zagrał wybornie. No i wreszcie dwaj wielcy tego roku, którzy rozstrzygną między sobą tę potyczkę – Joaquin Phoenix i Adam Driver.

Tak jak dwa lata temu mieliśmy tytaniczne starcie Daniela Day-Lewisa z Garym Oldmanem, w tym roku jest to pojedynek na miarę walki o mistrzostwo świata wszystkich kategorii w bokserskiej wadze ciężkiej. W lewym narożniku niesamowity, według mnie jeden z najbardziej utalentowanych i niedocenionych aktorów na planecie – szalony Joaquin Phoenix w roli Arthura Flecka – Jokera. W prawym narożniku według mnie jeden z najbardziej utalentowanych i jeszcze niedocenionych aktorów na planecie – Adam Driver w roli Charliego, który się rozwodzi. Dwie diametralnie różne role. Dwie wybitne w każdym aspekcie kreacje.

Phoenix niczym Heath Ledger przetransformował się w hipnotyzującą postać z komiksów, ale przy okazji potrafił stworzyć kompleksowy obraz człowieka chorego, wyalienowanego, żyjącego na krawędzi. Jego postać hipnotyzuje, przeraża, budzi lęk i fascynację. Transformacja totalna, a sądząc z wypowiedzi ekipy realizującej Jokera, Phoenix po prostu sam zagrał i stworzył ten film po swojemu, niejednokrotnie improwizując.

Driver, podobnie jak partnerująca mu Scarlett Johansson stanął przed zgoła odmiennym zadaniem sportretowania człowieka, którym mógłby być każdy z nas. I zrobił to w oszałamiający sposób. Oszczędna gestykulacja, fantastyczna mimika, rewelacyjna gra głosem, spojrzeniem i przede wszystkim rewelacyjne interakcje z kolegami i koleżankami z planu. Rola absolutnie wybitna, a kto nie wierzy, niech odpali scenę kłótni w wynajętym mieszkaniu Charliego. Łatwo przeszarżować wybuchy emocji i krzyki, ale ta jedna scena to jest absolutny majstersztyk, powalający swym autentyzmem.

Serce mam rozdarte. Phoenixa szanuję i uwielbiam. Powinien mieć Oscara za Gladiatora i c najmniej nominację za Wadę ukrytą i Ją (Oną? Jak ten tytuł odmienić?). Joker nie byłby nawet w połowie tak dobrym filmem, gdyby nie on. Ale Driver nie potrzebował szminki, farby i szaleństwa, żeby mną poruszyć. Stanął przed najtrudniejszym z aktorskich zadań: zagrania zwykłego człowieka. I to on według mnie powinien wygrać, chociaż statuetka dla Phoenixa będzie równie zasłużona.

Bukmacherzy i internetowi eksperci wskazują raczej na Phoenixa, ale Akademia raczej za nim nie przepada, bo to dość dziwny i nieszablonowy człowiek. Joker zgarnął już w tym roku wór nagród i taki wynik nie byłby niespodzianką.

Wśród nominowanych z pewnością niektórzy widzieli Tarona Egertona, który mógłby pójść w ślady ubiegłorocznego zwycięzcy.  Całkowicie pominięto oczywiście Lighthouse, co znowu zmartwiło SithFroga. Ani Pattinson nie doczekał się swojej pierwszej nominacji, ani Dafoe piątej. Nie znalazło się też miejsce dla Christiana Bale’a i Roberta De Niro, a niektórzy (w tym piszący te słowa) spodziewali się jeszcze mrugnięcia okiem w stronę Eddiego Murphy’ego.

[SF]  Leonardo DiCaprio niepotrzebnie okupuje jedno miejsce. Spokojnie można wsadzić tu któregoś aktora z „Lighthouse”, Murphy’ego czy (przede wszystkim) Egertona. Rami Malek dostał za nieporównywalnie słabszy występ (nie znaczy to, że słaby). Nagrodę zgarnie Phoenix albo Driver. Obydwoje zasłużenie, chociaż moim zdaniem trudniejsze zadanie miał ten drugi i wyszedł z niego z tarczą. A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Tegoroczne starcie gigantów.

NAJLEPSZA AKTORKA W ROLI DRUGOPLANOWEJ

  • Laura Dern – Historia małżeńska
  • Scarlett Johansson – Jojo Rabbit
  • Florence Pugh – Małe kobietki
  • Margot Robbie – Gorący temat
  • Kathy Bates – Richard Jewell

 

Tu faworytka jest jedna: Laura Dern za rolę prawniczki w Historii małżeńskiej. I chociaż ciężko się nie zgodzić z nominacją, to ja miałem wrażenie, że ona ciągle odgrywa Renatę Klein z serialu Wielkie kłamstewka. Nie żeby to był przytyk, ale po prostu zabrakło mi w tym wszystkim czegoś niespodziewanego. Ja po prostu taką Laurę Dern już widziałem. Obawiam się, że to może być jedyna statuetka dla Historii małżeńskiej tego wieczoru.

Za jej plecami mamy trochę powtórkę z roli pierwszoplanowej: Scarlett Johansson kontra piękna blondynka z Gorącego tematu. Margot Robbie zdaje się już na stałe weszła do pierwszej ligi i zasłużenie zbiera brawa za kolejne role, a Johansson w tym roku udowadnia, że nie da się zaszufladkować jako komiksowa panienka w obcisłych spodniach. Stawkę uzupełnia młodziutka Florence Pugh i wspaniała Kathy Bates, nominowana po raz czwarty. Starcie doświadczenia z młodością będzie się raczej odbywać w blasku chwały Laury Dern, chociaż jak pokazała ubiegłoroczna ceremonia – wszystko może się zdarzyć (poza Oscarem dla Glenn Close).

Dużą niespodzianką jest oczywiście brak nominacji dla Jennifer Lopez za Ślicznotki, która była stawiana w gronie największych faworytek do nagrody. Można się też było spodziewać, że Margot Robbie będzie musiała ustąpić pola koleżance z planu – Nicole Kidman.

[SF]  Dern na pewno ma duże szanse i będę jej kibicował. Aczkolwiek nie skreślałbym Johansson, szczególnie jeśli nie wygra za pierwszy plan. Podziwiam w niej (Scarlett) właśnie tę elastyczność. Może przez lata grać postać w lateksie w kolejnych filmach MCU, a potem w jednym roku obok „Endgame” robi dwa nieduże projekty i za oba zgarnia nominację. Niesamowity talent! Wielką nieobecną jest moim zdaniem Lupita Nyong’o  za „Us”.  A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Jeśli jakąś postać filmową się nienawidzi, to znaczy, że aktor lub aktorka dobrze odrobili lekcje.

NAJLEPSZY AKTOR W ROLI DRUGOPLANOWEJ

  • Tom Hanks – Cóż za piękny dzień
  • Anthony Hopkins – Dwóch papieży
  • Al Pacino – Irlandczyk
  • Joe Pesci – Irlandczyk
  • Brad Pitt – Pewnego razu… w Hollywood

 

Dla pewności zerknąłem w kalendarz, czy rzeczywiście mamy rok 2020, czy może raczej 1990. Takiej stawki chyba jeszcze nie było. Pięć legend kina, pięciu wybitnych aktorów i tylko cztery filmy. Ziściły się moje życzeniowe przewidywania i zarówno Joe Pesci, jak i Al Pacino znaleźli się w tym zacnym gronie za swoje występy w Irlandczyku. Łącznie wszyscy wyróżnieni mają na swoim koncie już 30 oscarowych szans i niech to świadczy o poziomie tego konkursu. Faworytem wydaje się być Brad Pitt, regularnie zdobywający kolejne laury. Dość nieoczekiwanie wyróżniono sir Anthony’ego Hopkinsa, podobnie jak jego kolegę z planu, wspomnianego kilka akapitów wcześniej. No ale wiadomo, że to sprawdzona firma, a rola papieża Benedykta XVI wprost stworzona dla tego aktora. Jest oczywiście regularnie przyczajony za rogiem Tom Hanks, który po prostu przeistoczył się w uwielbianego w Stanach Freda Rogersa. Podobnie jak w przypadku Renee Rellweger może to mieć znaczenie przy ostatecznym wyborze. No i wreszcie dwóch zgryźliwych tetryków, czyli duet Pesci-Pacino. Myślę, że jeśli ktoś ma zagrozić Pittowi, będzie to właśnie Joe Pesci. Podobno sam chciał zagrać Jimmy’ego Hoffę, ale Scorsese przewrotnie obsadził go w roli zupełnie odmiennej od dotychczasowych. Zamiast gwałtownika i raptusa musiał stworzyć stonowanego, cichego, ale nie mniej złowieszczego Russella Bufalino i wypadł w swojej roli rewelacyjnie. To właśnie ta odmienność i niecodzienność kreacji Pesciego będzie jego najważniejszą kartą przetargową. A być może los uśmiechnie się do Ala Pacino? Większość z nas chyba pogodziła się już z myślą, że wielkiego Ala już na ekranie nie zobaczymy, co najwyżej jakieś mniejsze epizody. Tymczasem Scorsese obsadził go w roli charyzmatycznego, tryskającego energią Hoffy i Pacino pokazał młodzieży prawdziwą starą szkołę aktorską. Rola fantastyczna, charakterystyczna, umiarkowanie wymagająca, ale z pewnością warta zapamiętania.

Ktokolwiek wygra, zasłużył sobie na tę nagrodę. Wszyscy poza Bradem Pittem mają już w swojej kolekcji rycerza za aktorstwo. Może więc sprawiedliwie będzie, żeby i on dołączył do elity? Najwyższy już czas. Jeśli nie on, to trzymam kciuki za Joe Pesciego.

[SF]  Brad Pitt. Bez dwóch zdań. Każdy inny też nie będzie skandalicznym wyborem, ale moim zdaniem Pitt jest głównym filarem „Pewnego razu…” i bez jego specyficznej gry nie byłoby tak dobrego efektu finałowego. Zwróciłbym jeszcze uwagę na zabawny fakt. Hanks gra Pana Rogersa w filmie o Panu Rogersie i jest nominowany za… drugoplanową rolę? Muszę obejrzeć, żeby się upewnić, ale brzmi trochę jak zeszłoroczny casus „Green book” czyli „nie zmieścił się w poprzedniej kategorii to damy go tutaj.  A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

[Crowley] Cóż za piękny dzień to podobno nie jest film o panu Rogersie panie kolego, tylko o dziennikarzu z problemami rodzinnymi, który robi z nim wywiad. Z tego co się orientuję, Hanks naprawdę gra tam rolę drugoplanową.

Jeden z najdłużej czekających na zasłużonego Oscara aktorów oraz Leonardo DiCaprio.

NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANY

  • Małe kobietki
  • Dwóch papieży
  • Joker
  • Jojo Rabbit
  • Irlandczyk

 

Tu wszystko może się zdarzyć. Może poza wygraną Jokera, bo to by była przesada. Zbyt dużo w tej historii mniejszych lub większych wad. Walka chyba rozegra się między Irlandczykiem a Małymi kobietkami. Być może będzie to jedyna nagroda dla któregoś z tych filmów, niejako nagroda pocieszenia. Mnie historia Irlandczyka podobała się bardzo i w ogóle nie nużyła. Małych kobietek nie widziałem, więc się nie wypowiem. Za Irlandczykiem przemawia osoba Stevena Zailliana, bardzo doświadczonego i nagradzanego już scenarzysty. Za Kobietkami z kolei Greta Gerwig, która zaczyna wyrastać na gwiazdę w swojej specyficznej niszy. Jojo Rabbit wygląda w tym gronie trochę jak filmy Tarantino w minionych sezonach – film trochę zbyt dziwny, żeby walczyć o najwyższe laury, ale wystarczająco intrygujący, żeby docenić go za oryginalny scenariusz. Z kolei Dwóch papieży chyba dość nieoczekiwanie okazał się być filmem tak dobrym, jak wydawał się na papierze i po trailerach. To będzie ciekawa rozgrywka i ciężko wskazać w niej jednoznacznego faworyta. Tym bardziej, że wśród nominacji brak w zasadzie niespodzianek.

[SF]  Mój teoretyczny faworyt to „Jojo Rabbit”, ale nadal czekam na seans. Z tych, które widziałem… nie dałbym żadnemu. A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Greta Gerwig postanowiła udowodnić światu, że „kino kobiece” może być fajne.

NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNY

  • Historia małżeńska
  • Na noże
  • Parasite
  • 1917
  • Pewnego razu… w Hollywood

 

Tu sytuacja jest bardziej skomplikowana i chyba jeszcze trudniejsza do przewidzenia. Oczywiście jeśli przyjąć Pewnego razu w… Hollywood za faworyta do zdobycia nagrody za najlepszy film, tym bardziej należy spodziewać się wygranej za najlepszy scenariusz oryginalny. Tarantino ma już na koncie dwie statuetki w tej kategorii (i nominację za Bękarty wojny), więc jego wygrana nie byłaby niespodzianką. Oczywiście mocnym rywalem będzie Parasite, groźny i nieobliczalny w każdej kategorii. 1917 wydaje się być zachowawczym wyborem. Bardzo ciekawie wyglądają za to dwie ostatnie nominacje. Na noże dołączyło do wyścigu późno, a Historia małżeńska ze swoimi ostrymi jak brzytwa dialogami i naprawdę mistrzowsko zaaranżowanymi scenami według mnie stanowi godnego rywala dla pozostałych kandydatów.

Wśród nominowanych zabrakło faworyzowanego na początku roku To my Jordana Peele, czy wspomnianego już Uncut Gems, ale nominacje w tej kategorii raczej nie zaskoczyły.

[SF]  Waga ciężka i bardzo mocna konkurencja. Tu dla odmiany dałbym po statuetce każdemu. Może poza „1917” za trzeci akt, który trochę wykoleja cały film. Reszta zasługuje w pełni i ktokolwiek wygra – reszta może się czuć (niesłusznie) niedoceniona. A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Rian Jonson… Czemuż nie zostałeś przy kręceniu małych filmów?

NAJLEPSZY PEŁNOMETRAŻOWY FILM ANIMOWANY

  • Jak wytresować smoka 3
  • Zgubiłam swoje ciało
  • Klaus
  • Praziomek
  • Toy Story 4

 

Tu mamy dwie niespodzianki. Pierwsza to brak drugiej części Krainy Lodu, która choć słabsza od jedynki, to jednak wyszła spod znaku Disneya, więc nominacja należała jej się niemal z urzędu. Większość obstawiała, że powalczy z Toy Story o statuetkę. Druga to nominacja dla Klausa, czyli bardzo sympatycznej, niegłupiej i bardzo ładnej produkcji Netflixa, której nikt nigdzie nie reklamował, ani nie wysyłał na festiwale. Warto ten film obejrzeć choćby ze względu na prześliczną, ręcznie rysowaną animację. Bardzo przyjemna niespodzianka. Walka o nagrodę rozegra się jednak między frakcją rozrywkową, reprezentowaną przez czwartą Toy Story a frakcją artystyczną, która zapewne będzie optować za Zgubiłam swoje ciało. Ten drugi film zdobył nagrodę na festiwalu w Cannes, ale nie sądzę, żeby to wystarczyło na Chudy’ego i spółkę.

Klaus może nie ma „tej mocy”, ale za to ma nominację, w przeciwieństwie do drugiej Krainy lodu.

NAJLEPSZY FILM MIĘDZYNARODOWY

  • Nędznicy, Francja
  • Boże Ciało, Polska
  • Parasite, Korea Południowa
  • Ból i blask, Hiszpania
  • Kraina miodu, Macedonia

 

To oczywiście kategoria najbardziej nas interesująca, ale w gruncie rzeczy najmniej ciekawa. Wiadomo, że wygra Parasite, mający duże szanse na zwycięstwo również w najważniejszej kategorii wieczoru. Nominacja dla Bożego ciała nie jest może jakimś gigantycznym zaskoczeniem, bo film Jana Komasy znalazł się już jakiś czas temu na krótkiej liście faworytów, ale nie zmienia to faktu, że to kolejny duży sukces polskiego kina na arenie międzynarodowej. Pytanie: czy był to najlepszy polski film ubiegłego roku? Może tak, może nie. W oscarowym wyścigu w kategorii filmu nieanglojęzycznego ważne jest wstrzelić się w gusta Akademii, a nie zrobić najlepszy film. I to się po raz kolejny udało. Konkurencja jest mocna, bo obok wspomnianego koreańskiego kandydata w szranki staje jeszcze najnowszy film Pedro Almodovara, macedoński dokument Kraina miodu (to spora niespodzianka, bo o ile w kategorii dokumentu nominacja była formalnością, to dodatkowa nobilitacja w postaci drugiej nominacji jest niespotykana) oraz francuscy Nędznicy. Oczywiście każdy wynik inny niż wygrana Parasite będzie nie tyle niespodzianką, co sensacją wieczoru.

[SF]  Nie mają farta polskie filmy. Z jednej strony fantastycznie, że tak często trafiają do tego zaszczytnego grona, z drugiej: tak jak rok temu „Roma” była pewniakiem, tak w tym roku „Parasite” bierze Oscara. A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Nasi tu byli!

NAJLEPSZY FILM DOKUMENTALNY

  • American Factory
  • The Cave
  • The Edge of Democracy
  • For Sama
  • Kraina miodu

Ciężko mi się wypowiadać na temat tej kategorii, bo nie widziałem żadnego z tych filmów. Oczywiście gigantyczną niespodzianką jest brak wśród nominowanych Apollo 11, który zdaniem wielu był murowanym kandydatem do głównej nagrody i prowadził w przewidywaniach. Macedońska Kraina miodu niespodziewanie została nominowana również w kategorii najlepszego filmu międzynarodowego, gdzie powalczy z Parasite oraz reprezentującym nasz kraj Bożym ciałem. Ciężko wskazać faworyta do miana najlepszego dokumentu. Bukmacherzy najmniej płacą za American Factory i Krainę miodu, ale wszystko może się zdarzyć.

Pozostałe kategorie są dla mnie całkowicie anonimowe, więc podaję tylko nominacje z kronikarskiego obowiązku. Być może ktoś z czytelników podzieli się wrażeniami na temat któregoś z wymienionych niżej filmów.

Sorry, ale tu statuetkę powinien odbierać Neil Armstrong.

NAJLEPSZY KRÓTKOMETRAŻOWY FILM DOKUMENTALNY

  • In the Absence
  • Learning to Skateboard in a Warzone (If You’re a Girl)
  • Life Overtakes Me
  • St. Louis Superman
  • Walk Run Cha-Cha

 


NAJLEPSZY KRÓTKOMETRAŻOWY FILM ANIMOWANY

  • Dcera (Daughter)
  • Hair Love
  • Kitbull
  • Memorable
  • Sister

 


NAJLEPSZY KRÓTKOMETRAŻOWY FILM AKTORSKI

  • Brotherhood
  • Nefta Football Club
  • The Neighbors’ Window
  • Saria
  • A Sister

 

KATEGORIE TECHNICZNE

 


NAJLEPSZE ZDJĘCIA

  • Jarin Blaschke – Lighthouse
  • Roger Deakins – 1917
  • Rodrigo Prieto – Irlandczyk
  • Robert Richardson – Pewnego razu… w Hollywood
  • Lawrence Sher – Joker

 

W tym momencie SithFrog zapłacze, że skoro już Lighthouse w ogóle został zauważony, to walczy w jedynej kategorii, która wydaje się rozstrzygnięta w przedbiegach. Mowa oczywiście o zdjęciach do 1917 autorstwa Rogera Deakinsa. Ale czy aby na pewno? Wszyscy wydają się być zgodni, że nareszcie nadszedł w Hollywood czas maestro Deakinsa. Po 13 nominacjach bez nagrody, został w końcu doceniony za niesamowite wizualia Blade Runnera 2049, a w ubiegłym roku poszedł za ciosem i razem z Samem Mendesem wymyślili sobie nakręcenie 1917 w quasi jednym ujęciu. Lubezki został nagrodzony za podobny wyczyn w Birdmanie, więc sprawa wydaje się być niemal rozstrzygnięta. Ale wbrew pozorom wcale tak nie jest. Zarówno Irlandczyk, jak i Dawno temu… w Hollywood to również małe dzieła sztuki, choć na pewno nie tak efektowne jak 1917. Spokojnej pracy kamery w dziele Scorsese można wręcz nie zauważyć, ale uważne oko na pewno dostrzeże, jak świetnie zagrało tam oświetlenie, jak wiele miejsca pozostawiono wybitnym aktorom i po prostu jak dużo tam znakomitych, długaśnych ujęć, gdzie kamera krąży leniwie po planie. Tarantino z kolei wybrał sobie do współpracy po raz kolejny Roberta Richardsona, z którym nie rozstaje się od czasu Kill Billa, a który jest również etatowym współpracownikiem… Martina Scorsese. Trzykrotny zdobywca Oscara doskonale wie, jak kręcić w starym dobrym stylu, a odtworzone lata 60-te okazały się niezwykle wdzięcznym tematem, skutkiem czego Pewnego razu… ogląda się nad wyraz przyjemnie.

Na tle tych dzieł Joker wygląda może trochę biednie, ale to tylko wrażenie. Co prawda sunącą za bohaterem kamerę już widzieliśmy w innych filmach, ale specyficzne “ciasne” zdjęcia miały duży wpływ na wykreowanie dusznej i pełnej brudu atmosfery tego filmu. Podobnie zresztą ma się sprawa z mrocznymi, niepokojącymi i bardzo stylowymi zdjęciami w Lighthouse. Brak kolorów i kwadratowe kadrowanie miały w tym wypadku swoje uzasadnienie w kreowaniu onirycznej wizji reżysera, a nie były tylko efektowną fanaberią. Z całą pewnością wszystkie pięć nominowanych filmów cechuje wielka dbałość o warstwę wizualną i wszystkie z nich zasłużyły na wyróżnienie.

[SF]  Chlip, chlip, chlip. W każdym innym roku „Lighthouse” brałoby nagrodę z marszu, ale w 2019 roku przegra z wybitnym osiągnięciem Deakinsa. Crowley wspomniał Lubezkiego – słusznie. W „1917” ten typ filmowania wszedł na jeszcze wyższy poziom i dlatego jestem niemal pewien, że zostanie doceniony*.

Czy Roger Deakins będzie potrzebował kolejnych 13 nominacji, zanim otrzyma drugiego Oscara?

NAJLEPSZA MUZYKA

  • Hildur Guðnadóttir – Joker
  • Alexandre Desplat – Małe kobietki
  • Randy Newman – Historia małżeńska
  • Thomas Newman – 1917
  • John Williams – Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

 

Odnoszę wrażenie, że muzyka filmowa przeżywa ostatnio pewien kryzys. Nie brak może dobrych ilustracji muzycznych, stanowiących tło dla obrazu, ale kiedy ostatnio słyszeliście temat muzyczny, który zapadłby wam na długo w pamięć? La La Land? Nienawistna ósemka wygrzebana z szuflady Ennio Morricone? Łubudubu Hansa Zimmera z Incepcji? Ostatnie dziesięciolecie było naprawdę biedne pod tym względem i nie inaczej jest tym razem. Co prawda wszyscy nominowani zgromadzili do tej pory w sumie… 80(!!!) nominacji i 6 statuetek, z czego ponad połowę pan instytucja John Williams, ale w gruncie rzeczy wszystkie te dzieła są do zapomnienia. Najbardziej oryginalna jest oczywiście ścieżka dźwiękowa Jokera autorstwa Hildur Guðnadóttir, godnie kontynuującej dzieło Johanna Jóhannssona, z którym przez wiele lat współpracowała. Wobec niezbyt mocnej konkurencji, to ona powinna spodziewać się wyczytania w czasie gali, co jest dość ironiczne, zważywszy na fakt, że Jóhannsson Oscara nie zdążył zdobyć.

Jeszcze inna sprawa, że Guðnadóttir z całą pewnością zasłużyła na ogromne brawa za dronowo-ambientową ścieżkę dźwiękową do serialu Czarnobyl, która dosłownie jeży włosy na głowie.

[SF]  Williams dostaje chyba z automatu, z całym szacunkiem, ale powinni mu dać honorowego za całokształt, a nie za każdym razem zajmować miejsce komuś, kto być może bardziej zasługuje w danym roku. Komu? Na przykład Alanowi Silvestri za „Avengers: Endgame”. A poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Obrazu nie da się usłyszeć… Skwierczenie reaktora w Czarnobylu mogłoby w tym roku namieszać.

NAJLEPSZE EFEKTY WIZUALNE

 

Z tą kategorią mam od ładnych kilku lat problem. Odkąd technika komputerowa pozwala w zasadzie na dowolne manipulacje obrazem, co jest “efektem specjalnym”, a co zwyczajną animacją? Nie bez powodu w nazwie są efekty wizualne, a nie specjalne, ale to nie zmienia istoty problemu. Czy Król Lew powinien być nominowany za efekty specjalne, czy raczej za najlepszy film animowany? Czy filmy kręcone w znacznej mierze na zielonym tle i przetwarzane niemal w całości w pamięci komputerów można zakwalifikować do filmów animowanych? Jak porównać ze sobą wyczyny kaskaderskie, pracę na makietach, czy elementach mechatronicznych z obrazami cyfrowymi? Ja mam z tym problem i uważam, że w Avengerach jest stosunkowo mało efektów specjalnych. W zasadzie poza nakładaniem na siebie obrazów i łączenie animacji z “żywym” filmem pozostaje nam niezbyt skomplikowana kaskaderka i postprodukcja cyfrowa. Podobnie w Gwiezdnych wojnach, chociaż znając Abramsa zapewne stosował całkiem sporo praktycznych efektów specjalnych, jednak końcowy efekt to z konieczności w znacznej mierze komputerowe animacje.

Nieco inaczej ma się sprawa z Irlandczykiem. Tu oczywiście chodzi o komputerowe odmładzanie twarzy aktorów, gdzie zastosowano specjalne techniki, które pozwoliły na ograniczenie do absolutnego minimum liczby przeszkadzajek umieszczanych na twarzach. Efekt nie jest idealny, ale znacznie lepszy od wszystkich wcześniejszych prób. No i czy to “efekt specjalny”, czy tylko animacja? Dobre pytanie, ale stawiałbym na to pierwsze. W tego grona jedynie 1917 to przykład bardziej tradycyjnego podejścia do tematu.

W każdym razie stawka jest wyrównana. Żaden z nominowanych nie stanowi kamienia milowego w dziedzinie efektów wizualnych, specjalnych, czy jak je zwać. Przed ogłoszeniem nominacji spodziewano się ukłonu w stronę Ality, niektórzy wspominali nawet coś na temat jednej z największych katastrof roku, czyli Kotów. Ogólnie jednak nikt się specjalnie nie wyróżnił.

[SF]  Kto czytał moją recenzję ten wie, że zdanie o „Królu lwie” a.d.2019 mam (delikatnie mówiąc) nie najlepsze, ale akurat w tej kategorii powinien wygrać. Dlatego tu nie zgadzam się z Crowleyem. Uważam, że jakość animacji wniesiono na kolejny poziom i choćby za to należy się docenienieA poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu kategoriach!

Szczytowe osiągnięcie techniki XII wieku – siedemdziesięciolatek wyglądający jak odmłodzony komputerowo siedemdziesięciolatek.

 

W pozostałych kategoriach nie czuję się wystarczająco kompetentny, żeby je analizować. Zrezygnowałem z prób zrozumienia, czym różnie się kategoria “Dźwięk” od “Montaż dźwięku’ i dlaczego Baby driver nie dostał Oscara w żadnej z nich. Albo dlaczego 1917 nie jest nominowany w kategorii montażu, chociaż przecież de facto wrażenie ciągłego ujęcia to właśnie mistrzowskie osiągnięcie sztuki montażowej. Wiem na pewno, że niesamowicie podobały mi się kostiumy i retro dekoracje w Pewnego razu… w Hollywood i że we wszystkich tych wizualnych kategoriach (kostiumy, charakteryzacja, dekoracje, udźwiękowienie) miniserial Czarnobyl zostawia nominowane filmy daleko w tyle. Poniżej dla porządku lista nominowanych w pozostałych kategoriach:

 

NAJLEPSZY MONTAŻ

  • Le Mans ’66
  • Irlandczyk
  • Jojo Rabbit
  • Joker
  • Parasite

 


Kategoria – NAJLEPSZE KOSTIUMY

  • Małe kobietki
  • Pewnego razu… w Hollywood
  • Irlandczyk
  • Jojo Rabbit
  • Joker

 


Kategoria – NAJLEPSZA SCENOGRAFIA

  • 1917
  • Pewnego razu… w Hollywood
  • Irlandczyk
  • Jojo Rabbit
  • Parasite

 


Kategoria – NAJLEPSZY MONTAŻ DŹWIĘKU

  • Le Mans’66
  • Joker
  • 1917
  • Pewnego razu… w Hollywood
  • Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

 


Kategoria – NAJLEPSZY DŹWIĘK

  • Ad Astra
  • Le Mans ’66
  • Joker
  • 1917
  • Pewnego razu… w Hollywood

 


Kategoria – NAJLEPSZA CHARAKTERYZACJA I FRYZURY

  • Gorący temat
  • Joker
  • Judy
  • Czarownica 2
  • 1917

 


Kategoria – NAJLEPSZA PIOSENKA

  • „I’m Standing With You” z filmu Przypływ wiary
  • „Into The Unknown” z filmu Kraina lodu II
  • „Stand Up” z filmu Harriet
  • „(I’m Gonna) Love Me Again” z filmu Rocketman
  • „I Can’t Let You Throw Yourself Away” z filmu Toy Story 4

 


92 gala wręczenia Nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej odbędzie się 9 lutego. Po raz kolejny bez głównego prowadzącego i pewnie po raz kolejny z trochę mniejszą pompą. Uważam, że to był lepszy rok od poprzednich. Może zabrakło jakichś wybitnych dzieł, ale poziom głównych nominowanych jest naprawdę wysoki i próżno szukać wśród nich nietrafionych pozycji. Pewnie jak zwykle czekają nas jakieś niespodzianki i pewnie znowu podniosą się głosy o dyskryminacji różnych grup. Oscary już dawno przestały być jakimś szczególnym wyznacznikiem filmowej jakości i ten rok tego nie zmieni, ale jak zwykle przez te kilka tygodni można się trochę posprzeczać i podsumować mijający filmowy rok. A o filmach zawsze warto rozmawiać.

[SF] Dodałbym jeszcze dwie obserwacje. Po pierwsze: najwięcej nominacji zgarnia… Netflix. O jedną czy dwie więcej nawet niż gigantyczny konglomerat Disney/FOX. Jeszcze 2-3 lata temu byłoby to nie do pomyślenia, a dziś popularny serwis streamingowy ma swoich przedstawicieli w każdej z najważniejszych kategorii. Po drugie: denerwuje mnie okrutnie fakt, że filmy wychodzą cały rok, ale to te z czwartego kwartału są najliczniej reprezentowane na gali. Myślę, że grzechem głównym takich produkcji jak „Us” (Nyong’o) czy „Rocketman” (Egerton) była data premiery. Gdyby trafiły na ekrany w listopadzie, na pewno wymieniona dwójka miałaby większe szanse na docenienie. Mówi się już zresztą oficjalnie o tzw. „sezonie Oscarowym”. Zupełnie bez sensu, bo powinno się doceniać artystyczną stronę filmu, a nie skreślać z miejsca, bo się go nie pamięta z uwagi na to, że premierę miał w marcu. Szczególnie tyczy się to członków Akademii. To samo tyczy się tzw. kampanii na rzecz danej produkcji. Wiecie, rauty, imprezy, specjalne pokazy dla decydentów. Studiu stojące za „Le Mans ’66” ma na to środki, Jordan Peele niekoniecznie.

* – za zdjęcia nominacja się należała, ale poza tym uważam, że „Lighthouse” zostało skandalicznie pominięte w wielu innych kategoriach!

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 26

  1. To chyba pierwszy rok w którym widziałem większość z nominowanych filmów (głównie dzięki urodzaju na Netflixie)
    Nominacje raczej spodziewane (prócz pominięcia Lighthouse), zgadzam się w większości z prognozą, dużo dobrych filmów cieszy
    Ogólnie pytaniem pozostaje czy nostalgiczny sentyment do czasów minionych będzie współgrał z niechęcią do super hero movies oraz do Netflixa?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. W tym roku jest combo w postaci Irlandczyka – filmu Netflixa reżyserowanego przez Martina Scorsese. Jeszcze się może okazać, że zabiorą mu jedyną zdobytą statuetkę. 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Dla mnie Irlandczyk to jest nieporozumienie, ale ja nie nie znam tak dobrze na kinie (na przykład w tamtym roku dla mnie co najmniej trzy statuetki więcej należały się Narodzinom Gwiazdy, w tym za drugoplanówkę dla Elliota i za najlepszy film) W tym roku dla mnie tak jak pisałem wcześniej – Di Caprio z Phoenixem powinni walczyć o oscara, Pewnego razu to jest film roku, tak jak Tarantino najlepszy reżyser, nominacje dla Jokera za reżyserie i scenariusz to porażka, co do pierwszego planu wśród kobiet to od kilku miesięcy wszyscy mówią, że Zeelweger ma oscara w kieszeni, co do drugiego planu to Robbie może wygrać bo jest teraz trochę takim pupilkiem Hoolywoodu, film animowany – ja jestem pod wrażeniem Jak wytresować smoka 3 – fantastyczne doznania wizualne i horda smoków, czego chcieć więcej. Film międzynarodowy – tu chciałbym oscara dla Krainy miodu. To było by wydarzenie w Macedonii Północnej. A tak w ogóle to jak zobaczyłem nominację to zastanawiałem się kolejna wersja Nędzników, ale okazało się, że tylko tytuł się zgadza. Dla mnie najlepsza muzyka to znów Pewnego razu w Hollywod – tu nie nominowane. Tarantion jak nikt inny potrafi grać muzyką. Californian Dream – w tym filmie to było cudeńko. Efekty wizualne i Irlandczyk to są całkowite przeciwieństwa, to jest wizualna katastrofa. Na kategoriach technicznych nie znam się jeszcze bardziej niż na innych, a jak widać po tym co napisałem wyżej od zwykłych kategorii kinowych też nie jestem ekspertem.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. – Osobiście nie rozumiem zachwytów Irlandczykiem. Potworek Frankensteina, który sam już nie wiedział czy ma być. Oczywiście zasłużył na kilka Statuetek, chociażby za Ala Pacino w roli Jimiego Hoffy, ale 11 nominacji? Kogoś poniosła fantazja. Zwłaszcza w efektach i montażu. Pierwszego tłumaczyć nie muszę, ale drugie? On był tak zły, że momentami to wszystko nie miało rąk i nóg. Przykładowo w połowie filmu dowiadujemy, że Frank Sheeran jest urzędnikiem związkowym, a za 10 minut dostaje nagrodę za wysługę lat. Jeśli za to należy się Oscar to boję się pytać co nominowali w tej kategorii do Złotych Malin.
      – Podobna historia z Jokerem. Jedyne co w tym filmie działało to gra aktorska Joaquina Phoeniksa i może charakteryzacja, a oni przyklepali 12 nominacji, w tym za scenariusz i reżyserię, które leżały i kwiczały. A skoro przy tym jesteśmy to jak to działa, że półbiograficzne Pewnego razu to scenariusz oryginalny, a Joker luźno oparty na postaciach z komiksu jest adaptowany?
      – Osobiście bardziej czekam na Złote Maliny. Tam przynajmniej robią dobre rozpoznanie…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Z zarzutami do chronologii w Irlandczyku już się spotkałem, ale zupełnie tego nie odczułem w czasie oglądania. Owszem, nie była to liniowa narracja, ale jakoś tak dla mnie wszystko było w miarę logicznie poukładane i dało się połapać co kto i kiedy.
        Co do scenariusza i reżyserii Jokera to pełna zgoda. Film jest dobry POMIMO dość kulawego scenariusza i ciężkiej ręki Phillipsa. Zwłaszcza że było kogo nominować w tych kategoriach. Przede wszystkim Baumbacha albo Eggersa za reżyserię.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Tak, retrospekcja w retrospekcji była konfundująca i chyba sam Scorsese nie wie po co te przebitki na starych Sheeranów/Bufalino jadących na wesele, ale ja w sumie nie o tym. Może inaczej, jeśli chce się zmieścić cały życiorys to skoki o kilka/kilkanaście lat są nieuniknione i wszystko w rękach montażysty by wyszło to jak najbardziej naturalnie. Tutaj wydaje wyszło tak średnio. Momentami bywało dezorientujące. Nie na tyle, by zgubić rozeznanie gdzie góra, a gdzie dół, ale za co ta nominacja? Nie wiem…

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  3. Tak jeszcze apropos filmów, gigantów kina itd, czy ktoś tutaj oglądał najnowszego Kevina „tfu” Johnego Rambo samego w domu? Takiej rzezi nie widziałem chyba nigdy.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
        1. Miałeś rację, niestety. Zapomniałem, że Akademia poza drobnymi wyjątkami rzadko docenia komedie i horrory. Te drugie prawie nigdy 🙁

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Nie sugerowałem się gatunkami, a przedoscarowymi typami. Globy, gremia krytyków i takie tam. Mało kto stawiał na 'Lighthouse’. To nie sama Akademia, ale większość usańskich oceniaczy olała film Eggersa.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
      1. Polecam, zwłaszcza że film jest świetny i rola Scarlett się nad wyraz broni.
        Brak nominacji dla Pattisona czy Defoe uważam za żart i nieporozumienie. Di caprio zajmuje niepotrzebnie miejsce, to samo joker w reżyserii czy w kategorii każdej poza główną rolą. Ogólnie świetny rok pełen bardzo dobrych filmów i seriali. Strach liczyć ile filmów i seriali obejrzałem w tym roku, bo lista przy 100 pozycji świadczy o smutnym życiu;p

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. „Strach liczyć ile filmów i seriali obejrzałem w tym roku, bo lista przy 100 pozycji świadczy o smutnym życiu;p”

          A moim zdaniem o świetnym hobby 🙂

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  4. Słówko sprostowania: Pesci chciał zagrać Anthony’ego „Tony Pro” Provenzano rolę bardzo podobną do Tommy’ego DeVito i Nicky’ego Santoro, którego ostatecznie zagrał Stephen Graham. Scorsese jednak od samego początku miał go w głowie jako Buffalino.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Racja! Łatwo wyobrazić sobie Pesciego wrzeszczącego na Pacino i rzucającego się na niego w pierdlu. To by było całkowicie naturalne. 😀

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  5. Nie wiem kto wygra, ale jedno jest pewne… nasi nie otrzymają Statuetki, ale następnego dnia dziennikarze odkryją, że Polak dowoził catering na plan zwycięzcy animacji krótkometrażowej i wszyscy odtrąbią wielki sukces 😉 Tak będzie, nie zmyślam.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Przy pierwszoplanowej roli męskiej nie będzie żadnej zażartej walki jak sugeruje autor. Driver i Di Caprio mimo, że zagrali dobrze są bez szans z Phoenixem, który ma zaklepaną wygraną. Jestem tego pewny, że wygra. W przypadku drugoplanowej roli męskiej sądzę, że Pitt i Al Pacino zagrali wybornie i oni są faworytami. Jeden z nich będzie poszkodowany.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie takie kandydatury przegrywały 🙂 Zobacz sobie zestaw nominacji z roku w którym za drugi plan statuetkę zgarnął Mark Rylance 🙂

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Musiałem sobie przypomnieć i faktycznie, pojechali wtedy po bandzie. Nie żeby Rylance był zły, ale Ruffalo i Hardy zagrali wtedy naprawdę wybitnie. Czyli jest szansa na drugiego Oscara dla Leo!

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  7. Moje typy.

    Film: Dawno temu w Hollywood.
    Reżyseria: Mendes.
    Może być na odwrót, ale sądzę, że to te dwa filmy podzielą się nagrodami.

    Aktorzy: Phoenix, Johansson, Pitt, Dern.
    Film nieanglojęzyczny: Parasite.
    Scenariusz oryginalny: Parasite na pocieszenie. Ale tu strzelam, konkurencja mocna.
    Scenariusz adaptowany: Irlandczyk. Na pocieszenie
    Zdjęcia: Deakins za 1917
    Muzyka: Joker
    Piosenka: Rocketman na pocieszenie.
    Scenografia: Pewnego razu w Hollywood
    Efekty: Irlandczyk. Strzelam, bo kategoria wyrównana
    Scenografia: Pewnego razu w Hollywood
    Kostiumy: Pewnego razu w Hollywood
    Charakteryzacja: Joker
    Animacja: Praziomek.
    Dźwięk i montaż dźwięku: 1917
    Montaż: Irlandczyk.
    Dokument: Amerykańska fabryka

    Boże ciało bez szans. Triumfują albo Mendes albo Tarantino. Albo obaj, ale obstawiam QT. Protesty czarnych po gali spodziewane.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  8. Chciałem jeszcze zauważyć rolę Pawlikowskiego. To jego filmy zrobiły nam w Stanach reklamę. Cokolwiek mówić o 'Idzie’ i- zwłaszcza!- 'Zimnej wojnie’ to sprawiły one, że amerykańskie gremia nagrodowe przypomniały sobie o polskim kinie.

    Bez sukcesów Pawlikowskiego nie byłoby nominacji dla 'Bożego ciała’!

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Oczywiście! Nie oszukujmy się, że ostatnie sukcesy i nominacje to tylko kwestia jakości filmów. Zwłaszcza w kategorii nieanglojęzycznej liczy się PR i umiejętność dotarcia do głosujących, bo przecież to nie tak, że oni oglądają te wszystkie gruzińsko-turkmeńsko-polskie koprodukcje. Ktoś robi bardzo dobrą robotę w tym temacie w ostatnich latach i na pewno nie jest to Polska Fundacja Narodowa. 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button