Książki

Ślady Palców Świtu: Powstanie, Zmierzch i Upadek Wielkiego Cesarstwa Świtu

Ślady Palców Świtu: Podsumowanie 

W czterech poprzednich odcinkach serii Ślady Palców Świtu przedstawiłem teorię, według której mocarstwo opisane przez Yandela w Świecie Lodu i Ognia jako Wielkie Cesarstwo Świtu jest niczym innym, jak imperium, które w erze poprzedzającej Długą Noc rozwinęło się wokół miasta znanego później jako Asshai przy Cieniu. To właśnie tam po raz pierwszy w historii Znanego Świata ludzie posiedli zdolność panowania nad smokami. O tym opowiadał pierwszy odcinek cyklu opartego w dużej mierze o eseje LML-a z Mitycznej Astronomii. W drugim zastanawialiśmy się, jaki los spotkał ludy, które niegdyś zamieszkiwały na ziemiach dawnego cesarstwa, bo jak powiada maester: „Wielkie Cesarstwo Świtu nie narodziło się jednak na nowo, odzyskany świat był bowiem pęknięty. Każde z ludzkich plemion poszło swoją drogą, bojąc się pozostałych”. Wydaje się, że niektóre z nich pozostały na terenie starego imperium (Hyrkoon, Leng, Yi Ti, Nefer, Jogos Nhai), podczas gdy inne podjęły niebezpieczną wędrówkę na drugą stronę Kości, najwyższego łańcucha górskiego w całym Essos (a być może na całym świecie). Czy byli wśród nich przodkowie Dothraków i Lhazareńczyków?

Dwa pierwsze odcinki zostały opublikowane w lutym tego roku, jednak na kolejne czytelnicy musieli niestety czekać aż do późnego maja, gdy ukazała się drugą część tekstu „Dzieci Imperium”, podzielona na dwa rozdziały. W tej wcześniejszej („Królestwa Stepów”) skierowaliśmy uwagę na znajdującą się pomiędzy ziemiami kontrolowanymi przez Wolne Miasta i masywem Kości krainę znaną po prostu jako Stepy. Przyjrzeliśmy się Królestwu Królowych Rybaczek, kolejnemu legendarnemu państwu Ery Świtu, a także Sarnorowi, gdzie szukaliśmy elementów świadczących o tym, że również ten naród jest spadkobiercą Wielkiego Cesarstwa. W artykule „Przyszła na Sarnor zagłada” sprawdziliśmy, w jaki sposób George R.R. Martin czerpał inspirację z jednego z opowiadań H.P. Lovecrafta.

Pisząc ten ostatni tekst, opublikowany 24 maja 2019 roku, sądziłem, że powstanie przynajmniej jeszcze jeden artykuł z tej serii, a być może nawet kilka. Kończąc odcinek słowami „Pogoń za śladami Wielkiego Cesarstwa trwa”, planowałem napisać jeszcze o Qarthcie, Valyrii oraz rodzie Dayne’ów ze Starfall, w kontekście ich potencjalnych związków z pradawnym imperium.

Jednakże, w związku z oskarżeniami wysuniętymi publicznie wobec LML-a, postanowiłem, że w niejasnej sytuacji, w której autor esejów na podstawie których miałyby powstać dalsze rozdziały cyklu Ślady Palców Świtu jest podejrzewany o takie zachowania, zaś jego wyjaśnienia zostały przez wiele osób uznane za niewystarczające, czymś niewłaściwym byłoby dalsze promowanie jego teorii, a przez to jego osoby. Od tego czasu nie współpracuję z Mityczną Astronomią, i na tę chwilę nie planuję powrotu do tej tematyki. Z tego powodu nie powstały kolejne części Śladów Palców Świtu w takim kształcie jaki planowałem. Krótko mówiąc, powstrzymałem się przed wprowadzeniem kolejnych elementów teorii LML-a znanej jako Mityczna Astronomia. Doszedłem jednak do wniosku, że czytelnicy, którzy przez tak długi czas z zainteresowaniem śledzili pojawiające się na FSGK teksty zasługują na konkluzję tego cyklu, w jakkolwiek ograniczonej formie by ona nie nastąpiła. Zamierzałem napisać jeszcze jeden, ostatni odcinek, w którym opowiedziałbym o możliwych związkach Qarthu, Valyrii i Dayne’ów z Wielkim Cesarstwem.

Dla przedstawienia tych dotyczących Qartheńczyków i Valyrian sięgnąłbym po własną własną teorię i analizę, opublikowaną pierwotnie w języku angielskim w grudniu 2018 roku, w której omawiam możliwy wpływ Eneidy Wergiliusza na Pieśń Lodu i Ognia. Nie byłaby to forma, w jakiej opowiada o tym LML, ale konkluzje do jakich sam doszedłem są na tyle podobne to jego, że pewne elementy Eneidy Aenara chyba można włączyć do cyklu Ślady Palców Świtu. Co się tyczy Dayne’ów, w tym przypadku sprawa byłaby jeszcze prostsza, gdyż nie byłoby konieczności sięgania po jeden z rozdziałów eseju LML-a – wystarczyłoby wykorzystać moje własne teorie, na podstawie których powstała część jego tekstu The Stark that Brings the Dawn.

Ostatecznie doszedłem jednak do wniosku, że lepiej zostawić te pomysły na później, gdy pisząc artykuły o swoich własnych teoriach będę dysponował miejscem potrzebnym na odpowiednie wyłożenie tych spraw. Na podstawie Aenar’s Aeneid, eseju z 2018 roku, powstała składająca się z trzech części seria Eneida Aenara, która pojawiła się na FSGK w drugiej połowie czerwca. Z kolei teoria o Dayne’ach zostanie szczegółowo omówiona w cyklu poświęconym wpływowi dzieł J.R.R. Tolkiena na PLIO, który powstanie w przyszłości na bazie kilku moich anglojęzycznych esejów.

Nie zmienia to jednak faktu, że cykl Ślady Palców Świtu jest nadal pozbawiony konkluzji, którą obiecałem prawie trzy miesiące temu. Dzisiejszy tekst ma temu zaradzić.

***

Podsumowanie Śladów Palców Świtu będzie miało formę „rekonstrukcji historycznej” – w formie jednolitego wywodu zostaną przedstawione tezy wprowadzone w poprzednich czterech odcinkach, tak by powstała jednolita narracja, przedstawiająca pewną spójną wizję dziejów Wielkiego Cesarstwa Świtu, jego upadku i losów jego spadkobierców. Pominięte zostaną wszelkie poboczne dywagacje, cytaty potwierdzające poszczególne elementy,  oraz różnego rodzaju rozważania i dodatkowe wyjaśnienia. Jeśli jesteście zainteresowani tym, w jaki sposób LML lub ja doszliśmy do danego wniosku, albo dlaczego uznaliśmy właśnie taki rozwój wypadków za najbardziej prawdopodobny, proszę wróćcie do czterech wcześniejszych artykułów z tego cyklu.

Jeśli nie czytaliście wcześniejszych tekstów, być może po zapoznaniu się z niniejszą rekonstrukcją zechcecie przeczytać również poprzednie artykuły i dowiedzieć się w jaki sposób doszliśmy do takich, a nie innych konkluzji. W kilku miejscach będę nawiązywał do treści z Eneidy Aenara. Pojawią się również tezy pochodzące z niepublikowanej jeszcze w języku polskim teorii o rodzie Dayne’ów, więc nie zdziwcie się, jeśli nie będzie jasne, jakie rozumowanie doprowadziło do niektórych stwierdzeń – mam nadzieję, że związane z tym wątpliwości wyjaśni zbliżająca się seria o Legendarium profesora Tolkiena i jego wpływie na twórczość George’a R.R. Martina.

Wcześniejsze odcinki Śladów Palców… zawierały rozsiane fragmenty wizji historii Wielkiego Cesarstwa. Teraz, gdy seria dobiega końca, nadszedł czas, by zebrać wszystko razem i ujrzeć, jak powiedziałby wielki admirał Thrawn, pełny obraz. Oto rekonstrukcja dziejów pierwszego imperium w dziejach Planetos.

***

Powstanie, Zmierzch i Upadek Wielkiego Cesarstwa Świtu (część 1)

W Erze Świtu obszary na dalekim wschodzie Essos znane później jako Krainy Cienia nie były jeszcze tak niegościnne; skażone i porośnięte jedynie zjawotrawą. Wydaje się, że na półwyspie obmywanym od zachodu przez Morze Nefrytowe i na południu przez wody Cieśniny Szafranowej panowały wówczas dogodne warunki do zamieszkania. Jak to bywa z cywilizacjami, także i ta narodziła się na brzegach spływającej z gór rzeki, która obecnie jest Popiołem o trujących wodach. O pochodzeniu ludu, który ją założył trudno powiedzieć coś pewnego z powodu braku jakichkolwiek przekazów, ustnych czy pisemnych. Jego historia zaczyna się dla nas od momentu, gdy osiedlił się w Krainach Cienia i założył miasto Asshai.

To właśnie wtedy miało miejsce coś, co wywarło ogromny wpływ na dalsze losy całego Znanego Świata. Mieszkańcy Cienia, w epoce gdy nie był on jeszcze Cieniem, oswoili smoki, a być może nawet je wyhodowali. Jak pisze maester:

W Asshai znają wiele sprzecznych opowieści; pewne teksty – wszystkie niewiarygodnie starożytne – utrzymują jednak, że smoki wyłoniły się z Cienia, miejsca, w którym cała nasza wiedza zawodzi. Według owych spisanych przez Asshai’i historii smoki udomowił w Cieniu lud tak starożytny, że aż nienazwany, który następnie sprowadził je do Valyrii, nauczył tubylców swojej sztuki i zniknął z kart kronik.
Jeśli jednak smoki udomowili najpierw mieszkańcy Cienia, dlaczego nie zostali zdobywcami, jak Valyrianie?
Świat Lodu i Ognia

Dzięki tej niezwykłej zdolności, którą starożytni Asshai’i posiedli jako pierwsi spośród ludzi, „mieszkańcy Cienia” zostali  zdobywcami i stworzyli największe imperium w dziejach. Yandel trzyma w rękach wszystkie elementy układanki, ale nigdy ich nie połączył – Asshai’i podbili rozległe tereny na wschodzie Essos, ale ich państwo nie zostało zapamiętane w legendach jako „Imperium Asshai”, czy pod podobną nazwą, lecz jako Wielkie Cesarstwo Świtu.

Asshai na ilustracji Marco Iozzi.

Być może to późniejsze określenie, które wymyślili kronikarze z Yi Ti, gdyż w zamęcie Długiej Nocy pierwotna nazwa zaginęła. „Cesarstwo Świtu” to dość logiczny termin dla rządzonego przez „boskich cesarzy” państwa, które powstało w „Erze Świtu”, u zarania dziejów ludzkości. Nie można też wykluczyć, że nazwa ta ma coś wspólnego z położonymi nieco na północ od Asshai i Krain Cienia Górami Jutrzenki (ang. Mountains of the Morn).

Prowadzone przez pierwszych smoczych lordów w dziejach, Wielkie Cesarstwo szybko poszerzało swoje granice. Można podejrzewać, że wśród pierwszych terenów, które sobie podporządkowało, był region znany w czasach Pieśni Lodu i Ognia jako Złote Cesarstwo Yi Ti. Współcześni mieszkańcy Yi Ti uważają siebie za prawdziwych dziedziców Wielkiego Cesarstwa, i być może jest w tym trochę prawdy. Jednak nie wydaje się zbyt prawdopodobnym, że tuż obok siebie istniały w tym samym okresie dwa potężne państwa – „Wielkie Cesarstwo Świtu” rozumiane jako poprzednik Yi Ti i jakieś bliżej nieznane „Imperium Asshai” ze stolicą w mieście przy Cieniu. Znacznie prostszym wyjaśnieniem jest to, że Asshai było niczym innym jak głównym miastem Wielkiego Cesarstwa.

Asshai jest większe niż jakiekolwiek miasto w znanym świecie (przewyższa pod względem zajmowanego obszaru Królewską Przystań, Stare Miasto, Qarth i Volantis razem wzięte). W czasach świetności musiało mieć populację niebotycznych rozmiarów, przynajmniej milionową. By ją wyżywić, potrzebowało rozległych terenów.

O tym jak dokładnie przebiegała ekspansja Wielkiego Cesarstwa nie można powiedzieć z zbyt wiele. Być może w początkowym okresie zajmowane były nadmorskie regiony Yi Ti, a dzięki flocie i smokom Asshai’i podporządkowali sobie wyspę Leng. Yi Ti’i mogli dołączyć do imperium stosunkowo wcześnie i pokojowo, na drodze jakiegoś porozumienia, unii lub traktatu. Dzięki temu zyskaliby specjalny status i w przeciwieństwie do podbitych później ludów, rzeczywiście mogliby zapamiętać ten czas jako „złoty wiek”.

Tajemnicze ruiny Stygai, na północny-wschód od Asshai.

W chwili swojego zenitu, Wielkie Cesarstwo panowało nad wszystkimi ziemiami na wschód od łańcucha Kości; obejmując tereny na których powstały później Złote Cesarstwo, Hyrkoon i Królestwo N’ghai, a także równiny Jogos Nhai.

Ciekawą kwestią jest pochodzenie N’ghai (ludu, z którego miast to czasów PLIO ostał się jedynie Nefer). W komentarzach pod pierwszą częścią „Dzieci Imperium” Illl zwrócił moją uwagę na to, że najwyraźniej według GRRM-a Jogos Nhai mają wspólne korzenie z N’ghai… ale jednocześnie pomiędzy tymi dwoma ludami panuje nieprzyjaźń – to najazdy jeźdźców zorsów doprowadziły do zagłady wszystkich miast N’ghai poza Neferem.

Być może ta nienawiść ma swoje korzenie w Erze Świtu, gdy pewna część ludu stanowiącego wspólnego przodka Jogos Nhai i N’ghai postanowiła współpracować z Wielkim Cesarstwem, podczas gdy pozostali woleli zachować niezależność i odłączyła się od „kolaborantów”, odchodząc na równiny (które ostatecznie i tak zostały podbite). Z tego powodu każda z tych grup uważa drugą za zdrajców.

Jacy byli starożytni Asshai’i, którzy władali Wielkim Cesarstwem? Pewne wyobrażenie o nich zyskujemy spoglądając na ich potomków, Valyrian. Jest to jednak obraz niepewny. Pełniejszy jest ten z wizji Daenerys:

Widziała w korytarzu duchy ubrane w wyblakłe królewskie szaty. W dłoniach trzymały miecze z bladego ognia. Włosy ze srebra, włosy ze złota i platyny, oczy z opali, ametystów, turmalinu i nefrytu. – Szybciej – krzyczały – szybciej, szybciej!
—Gra o tron, Daenerys IX—

Valyrianie mają niezwykłe fioletowe oczy i srebrno-złote włosy. Wydaje się, że wśród dawnych Asshai’i również występowały te cechy, jednak pojawiały się u nich także inne barwy oczu – porównywane do kamieni szlachetnych, takich jak opal, turmalin i nefryt. Być może do tego faktu nawiązują imiona jego władców, wymienianych w legendach.

Według tych opowieści Wielkie Cesarstwo założył „Bóg na Ziemi”, który panował przez dziesięć tysięcy lat. Po nim przez całe tysiąclecie rządził syn, Perłowy Cesarz. Kolejnymi monarchami byli cesarze: Nefrytowy, Turmalinowy, Onyksowy, Topazowy i Opalowy. Córką Opalowego Cesarza była Ametystowa Cesarzowa, jednak należny jej tron uzurpował młodszy brat, Krwawnikowy Cesarz.

Ametystowa Cesarzowa na ilustracji Oriany Wiesner.

Można się zastanawiać, czy władcy żyjący przez setki, lub nawet tysiące lat to wytwór fantazji, czy może raczej wspomnienie o całych dynastiach, które zapamiętano jako pojedynczą osobę. Być może cesarz, którego imię pochodzi od danego kamienia to tak naprawdę uosobienie całego rodu, którego cechą charakterystyczną były oczy tej właśnie barwy. Należy również pamiętać, że w świecie w którym istnieje magia takie wzmianki mogą być czymś więcej niż fikcją lub pomyłką, a monarchowie mogli być, na przykład, zielonowidzami lub zmiennoskórymi, którzy w jakiś sposób potrafili przedłużyć swoje życie.

Tak czy inaczej, z całej arystokracji Wielkiego Cesarstwa, pierwszych smoczych lordów, przetrwała tylko niewielka grupka, od której pochodzą Valyrianie, którzy zawdzięczają jej swoje charakterystyczne cechy. Najwyraźniej wśród ich przodków z jakiegoś powodu znaleźli się tylko Asshai’i o fioletowych („ametystowych”) oczach, zaś geny odpowiadające za oczy o barwie pozostałych kamieni szlachetnych przepadły podczas Długiej Nocy.

Co do religii tego państwa, wydaje się, że była ona w dużej mierze oparta na astronomii. Głównymi bóstwami byli Panna Zrobiona ze Światła (reprezentująca słońce i światło), oraz jej małżonek Lew Nocy (symbolizujący noc i ciemność). Od tej pary pochodzili ponoć boscy cesarze. Panna Zrobiona ze Światła to postać jednoznacznie pozytywna, lecz rola Lwa Nocy jest bardziej skomplikowana. Z jednej strony jest opisywany jako przodek monarchów, a z drugiej strony słyszmy opowieści o Perłowym Cesarzu, który wznosi Pięć Fortów, by chronić swoje ziemie przed Lwem i jego armią demonów. Czy doszło tu do jakiegoś pomieszania różnych legend i tradycji?

Sądzę, że istotą wierzeń dawnych Asshai’i była harmonia pomiędzy „dniem/światłem” a „nocą/ciemnością”, którą symbolizował związek Panny i Lwa. Gdy ta równowaga zostaje zburzona, dzieją się złe rzeczy – jak wówczas, gdy po Krwawej Zdradzie Panna Zrobiona ze Światła odwróciła swą twarz od świata (słońce przestało być widoczne), a Lew Nocy panował niepodzielnie (nastała Długa Noc). Także mroczny kult wprowadzony przez Krwawnikowego Cesarza jest astronomiczny, gdyż jego wyznawcy czcili czarny kamień, który spadł z nieba (meteoryt). Uzurpator założył również Kult Gwiezdnej Mądrości, którego wierni gromadzą się nocą i śpiewają ku gwiazdom.

Figura Lwa Nocy.

Jeśli chodzi o wierzenia dotyczące losów człowieka po śmierci, Asshai’i najwyraźniej uważali, że zmarli odchodzą na nieboskłon, gdzie ich dusze stają się gwiazdami. O pierwszym cesarzu mówi się, że „odszedł między gwiazdy, dołączając do swych przodków”. Pozostałością po tych wierzeniach może być panujący wśród Dothraków pogląd, że gwiazdy to zmarli przemierzający niebo na ognistych rumakach, a „im jaśniej człowiek płonął za życia, tym mocniej jego gwiazda świeci w ciemności”.

Upadek Wielkiego Cesarstwa nastąpił, jak się wydaje, na krótko przed Długą Nocą lub na jej samym początku. Może mieć jakiś związek z osobą Krwawnikowego Cesarza i jego Krwawą Zdradą. Być może ten ostatni, bezprawny monarcha wywołał, celowo lub przez przypadek, kataklizm, który doprowadził do zagłady imperium.

Eneidzie Aenara sugerowałem, że opis uzurpacji Krwawego Cesarza jest niepełny – według Yandela zdradziecki młodszy brat po prostu zamordował siostrę i przywłaszczył sobie tron. Sądzę jednak, że te wydarzenia były jednak bardziej skomplikowane. Najprawdopodobniej przez pewien czas Krwawnikowy Cesarz i Ametystowa Cesarzowa rządzili wspólnie, mogli również być małżeństwem. Po pewnym czasie stało się jasne, że młodszy brat pragnie dla siebie pełni władzy. Cesarzowa została zmuszona do ucieczki z kraju, i z pewną grupą lojalistów mogła trafić do Qarthu. Czy to ona założyła miasto, czy może istniało ono wcześniej – na to pytanie niestety nie ma odpowiedzi.

Tak czy inaczej, wkrótce potem Krwawnikowy Cesarz wywołał Długą Noc (istnieje również alternatywna możliwość, że po prostu jako niepopularny tyran został obwiniony o mający inne podłoże kataklizm). Wielkie Cesarstwo upadło, Krainy Ciernia zamieniły się w nieprzyjazny region jaki znamy, a prawie wszyscy smoczy lordowie zginęli.

O losach ludów, które zamieszkiwały obszar Wielkiego Cesarstwa Świtu opowiemy w części drugiej.

***

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 19

    1. Już to gdzieś wałkowaliśmy w komentarzach. W skrócie – pewna dziewczyna, która z nim współpracowała (była przede wszystkim jego graficzką, ale chyba pisała też teksty – nie jestem pewien), oskarżyła go o parę nieprzyjemnych rzeczy. Przede wszystkim o to, że nie dotrzymał umowy na temat podziału kasy. A także o to, że gdy oznajmiła mu, że kończy dla niego pracę, miał wywierać na nią nacisk. Taki na granicy groźby czy zastraszenia. Cała społeczność natychmiast się od gościa odcięła, przestał być zapraszany na podcasty, zniknęła mu masa patronów, itd…
      LML zaprzeczył oskarżeniom dotyczącym groźby, i rzeczywiście to wygląda na rzecz mocno naciąganą. Przedstawił też własną wersję sporu o finanse, ale z niej wynika, że wina w dużej mierze rzeczywiście leżała po jego stronie.
      I to jest chyba stan na dzisiaj.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Kompletnie nie zgadzam się z oskarżeniem Lml-a. Z obu oświadczeń wynika, że to raczej ona ma problemy z psychiką i konfabuluje. No serio on nie chciał się do niej odezwać przez pewien czas, a ona zrobiła z tego aferę. Człowiek ma prawo nie odzywać się do kogo chce jak długo chce, jeżeli jej to przeszkadzało mogła zerwać współpracę. Ona ciągle domagała się uwagi i większego wkładu w ich pracę. Potem on DOBROWOLNIE Z WŁASNEJ INICJATYWY zaoferował jej pieniądze (142 dolary) z wypłatą których zwlekał dwa tygodnie. Nie odniosę się do tych zajść na konwencie, to ciężko ocenić. Ja nie widzę tu nawet śladu jakiegoś złego zachowania. Oczywiście zakładając że wszystko poprawnie zrozumiałem.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  1. Bluetigerze, nie myślałeś o zostaniu pisarzem fantasy? Uwielbiam twój styl pisania ( na równi ze stylem Daela ).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Pracuję nad czymś od dawna, ale do końca jeszcze daleko. Obecuję, że gdyby coś z tego wyszło, dam znać moim tutejszym czytelnikom 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. A co do potępiania twórczości za życie prywatne… to teraz chyba jest gorzej za PRL-u 😛 Wtedy jak ktoś mądrze pisał to go publikowano i cytowano (np. Jasienica), a za III RP to przecież i na utalentowanych komunistów się powoływano… ale teraz inne czasy 😛

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. Bluetiger z pewnością świetnie wywiązałby się z wykreowania świata i rozpisania historii, ale bardzo ważny jest też sposób jej przedstawienia. Czarna Kompania ma świetne postacie i wciągająca fabułę, ale jest tak chaotycznie napisana, że nie jestem w stanie przebrnąć przez trzeci tom. Bluetiger mógłby może na łamach forum napisać jakieś krótkie opowiadanie w stylu finału największego wojownika Westeros i Essos.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Cóż, mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek szersza publika ujrzy owoc tego czym się od kilku lat zajmuję, nie zawiodę pod tym względem.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Nie zgadzam się, że Czarna Kompania jest napisana chaotycznie. Ona jest po prostu bardziej wymagająca dla czytelnika. To nie jest bajeczka dla dzieci, gdzie wszystko jest jest łopatologicznie wyjaśnione i przedstawione dzień po dniu. Pojawiają się przeskoki czasowe, ewolucja i dojrzewanie bohaterów poza rozdziałami, pewnych spraw czytelnik musi się domyślać, pomija się nieistotne detale. Tak wygląda dobra, nowoczesna literatura dla wymagających odbiorców, ale do niej trzeba dojrzeć, przede wszystkim przeczytać odpowiednią ilość książek. W tym sensie Cook jest twórcą warsztatowo lepszym niż Martin, który pisze w bardzo prosty sposób (a komplikuje książki poprzez mnogość bohaterów, wydarzeń, ukryte tropy oraz drobne zaburzenia chronologii). Jeśli szukać analogii w literaturze współczesnej, proponuję przyjrzeć się np Zadie Smith. Warsztatowo to jest literatura w stylu Cooka. Trzeba wykonać pewien wysiłek umysłowy, żeby z przedstawionej mozaiki utworzyć w głowie pełną historię. I to ma sens: rzeczywistość nigdy nie jest w pełni jasna, klarowna i logiczna. Dobra literatura stara się odzwierciedlać ten fakt.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  4. Jak dla mnie moga istnieć dwa potęzne kraje i dwie cywilizacje obok siebie tak mamy na Ziemi/ chiny i Indie dwie prastare kultury , które stworzyły dwa imperia dosc odmienne kultury graniczące ze sobą tysiące lat.A tak poza tym tio doszłam do podobnych wniosków z tym ,ze póki co czytałam tylko Pieśń lodu i ognia,świata nie czytałam póki co. wszystko przedemną.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „Graniczące ze sobą” – tylko okresowo, na ogół pomiędzy było wiele mniejszych państewek, nie mówiąc już o pustyniach, dżunglach, rzekach i najwyższym łańcuchu górskim na świecie.

      A gdyby istniały jakieś dwa cesarstwa, Yi Ti i Asshai, musiałyby zajmować dokładnie ten sam obszar w tym samym czasie.

      Na dodatek, tutaj jedna strona ma smoki, a na przykładzie wojen Valyrii z sąsiadami widzieliśmy, jak to się kończy dla innych regionalnych potęg.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Czy te kraje stworzyły dwa imperia? Mam nadzieję że masz na myśli dawne wspaniałe czasy. Gdzie ludzie jadą zobaczyć tę osiągnięcia a nie obecny wyzysk gdzie tak jest taniej i tyle.
      Bo jak mówisz o obecnych gospodarkach to daleki jesteś od świadomości jak ten rynek działa.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Można róznie oceniać, niemniej oba kraje przetrwały tysiąclecia, tworząc własne kultury, sztuke, systemy filozoficzne, muzyke, stroje modę na ubrania, izynierie czyli stworzyły wszytko co jest wymagane od tego by byc kultura i cywilizacją. Chiny wyprzedzały zawsze cały świat, zawsze były pierwsze pierwsze wynalazły proch, papier, druk. Miały zapaśc troche przez ostatnie 300 lat a teraz obrały inna droge do rozwoju niz kraje Europy wschodniej po upadku komuny, która tam teoretycznie przetrwała , ale wychodza na prostą znowu zaczynaja dominowac raczej wróca na swoją pozycje pierszeństwa , którą utraciły w przodowaniu cywilizacji przez ostatnie jakies 300 lat.Indie to troche inna bajka zastopowały sie w systemie kastowym religijnym, ich problemem jest ciągle system feudalny- kastowy, który nie został zlikwidowany i zbyt duza religijjosc a kazdy zbyt religijny kraj dązy ku upadkowi. Polska niestety tez grzęźnie ostatnio w religijnosci i to chamuje nasz rozwój , dzieki komunie chociaz wyszliśmuy z systemu kasowego, który na dobra sprawę chociaz nieformalnie utrzymywał sie dio drugiej wojny światowej.PS. w kulturze chińskiej smoki ich obecnosc t6ez jest mocno zakcentowana, mocniejsza niz u nas . Ludzie róznia sie wygladem od nas co prawda maj ciemne włosy i oczy skośne a martin stworzył ich przeciwieństwo jasne włosy i oczy o niespotykanych prawie barwach . Moim zdaniem jednak te dwa kraje moga słuzyć za wzór Martinowi.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  5. Powiem że pisać to umiesz, dajesz wiele argumentów jednak jak dla mnie LML to tylko próba pasożytniczego bytu na Martinie. Ja tego nie kupuje. Czytam i w swoim przekonaniu się utwierdzam no jednak każdy ma swoje podejście. Twoje teksty czy komentarze bezpośrednio do PLiO to inna sprawa, tam często nadajesz nowego spojrzenia. Nie akceptuje LML ale Bluetiger I Deal nadają formatu w PLiO

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Jeśli uważasz, że Mityczna Astronomia to nie Twoja bajka, to mam dobrą wiadomość – od tej pory nie będę się już nią zajmował – skupię się na własnych teoriach i analizach.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button