Trylogia Troja (David Gemmell)

Zapomnijcie o tym co wiecie o Wojnie Trojańskiej, wy wszyscy, którzy tu wchodzicie. Takie zdanie powinno znajdować się na pierwszej stronie “Pana Srebrnego Łuku” czyli pierwszego tomu trylogii “Troja”. Nie znajdziecie tutaj bowiem dziesięciu tysięcy okrętów, ogromnych murów, a przede wszystkim nie będzie interwencji kapryśnych greckich bogów.

Na początku poznajemy Agamemnona, który słyszy wróżbę mówiącą, że największym zagrożeniem dla jego potęgi jest niejaki Helikaon, Złocisty, tytułowy Pan Srebrnego Łuku. I to właśnie wokół tego mężczyzny będą toczyły się najważniejsze wydarzenia trylogii. A właściwie to nie tylko wokół niego, bo równie ważną postacią okazuje się być także Andromacha (najpiękniejsza kobieta na świecie). Tej dwójki dotyczą przepowiednie, które ostatecznie – w taki czy inny sposób – się sprawdzają.

Hellada u Gemmella nie jest wielką potęgą. Grecy są zbieraniną watażków i piratów, dla których łupienie stanowi sens życia. Prym wiedzie tutaj niepoprawny Odyseusz, król bajarzy, największy gawędziarz, jaki kiedykolwiek pływał po wodach znanego świata (a także wielki przyjaciel Helikaona). Niesamowita jest zabawa konwencją jaką stosuje Gemmell. Autorskie pomysły łączą się w nieprawdopodobny sposób z historycznymi faktami. Mamy tutaj chociażby wspomnienie bitwy pod Kadesz, czy władców Imperium Hetytów. A rozwiązanie zagadki, którą historyczną postacią jest tajemniczy Gershom, okazuje się ogromnym zaskoczeniem, i to mimo tego, że fakty mamy przed oczami. Podejrzewam, że niewielu czytających tę książkę było w stanie domyślić się kto kryję się pod tym pseudonimem.

Zresztą o tych postaciach to warto powiedzieć coś więcej. Nie są jednowymiarowe, mają swoje wzloty i upadki, często dokonują wyborów wątpliwych moralnie, by chwilę później wykazać się heroizmem w obronie słabszych. Heroizm… to jest słowo, które najlepiej opisuje całą trylogię, bo choć – jak wspomniałem – nie ma tu interwencji bogów i wielkich bitew to jest to niewątpliwie opowieść o erze herosów. 

Gemmell potrafi budować postaci poprzez nieprzeciętne dialogi, kapitalne wymiany zdań zdarzają się niemal co chwilę. Zwłaszcza Andromacha jako niezależna, silna postać kobieca wypada tu bardzo przekonująco, ale niewiele ustępuje jej szlachetny Argorius czy niesamowity duet Kalliades i Banokles. Świetnie prezentują się czarne charaktery takie jak Priam – za każdym razem kiedy wypowiada swoje, kwestie człowiek ma w głowie tylko jedną myśl: “co za sukinsyn”.

Zaczynając lekturę i widząc, w którą stronę to zmierza, miałem wrażenie, że to nie ma prawa się udać, że mojej wizji tego jak wyglądają i jak zachowują się bohaterowie  wojny trojańskiej nic nie jest w stanie zmienić. A jednak się udało i to jak się udało. Z każdą kolejną kolejną kartką, z każdym przeczytanym rozdziałem, naprawdę miałem prawo się dziwić jak przedstawiono tu choćby Hektora, Achillesa czy Parysa i jego ukochaną Helenę. I to jest właśnie wielka siła tej powieści. Sama Troja to ogromny tygiel spiskowców, intrygantów, kłamców i podążających za swoją ogromną ambicją karierowiczów.

Jednym z niewielu minusów trylogii jest jej nierówne tempo. Czasami mniej istotne wątki są rozwlekane, innym znowu razem dochodzi do nieco niewytłumaczalnych przeskoków czasowych, przez co umykają pewne istotne fakty. Kolejnym minusikiem jest czasami do przesady podkreślana kameralność konfliktu i całego przedstawionego świata.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której trzeba wspomnieć. Trylogia Troja to przede wszystkim historia o… miłości. I to miłości tyleż wielkiej co nie do końca spełnionej. Ileż mamy tu świetnie napisanych relacji miłosnych. Ileż miłosnych dylematów, ileż pięknych romansów i wreszcie ileż łamiących serce scen gdzie miłość wbrew temu co się mówi nie zwycięża wszystkiego. A na sam koniec trzeba powiedzieć, że historia trzyma poziom przez wszystkie trzy części cyklu, co nie jest reguła w literaturze fantasy. I mogę ją polecić z absolutnie czystym sumieniem. Świat Troi pochłonął mnie całkowicie i długo nie chciał puścić.

-->

Kilka komentarzy do "Trylogia Troja (David Gemmell)"

  • 6 lutego 2024 at 16:32
    Permalink

    Niedawno w jakimś poście wspominałem, że oryginalną Iliadę przeczytałem już w wieku 12 lat. Bynajmniej nie przypominam o tym teraz, żeby się chwalić. Mam tylko przez to nadzieję, że bardziej zrozumiałym się stanie, iż serdecznie dość mam już pretensjonalnych dupków, którym się wydaje, że są lepsi od Homera i napiszą lepszą Iliadę niż on sam. Nie mam najmniejszej ochoty sięgać po coś, gdzie wszystko co wiem o Achajach jest inaczej, skoro ze świecą można szukać książki, gdzie wszystko byłoby tak samo, ale przynajmniej równie ciekawie. Wielbicieli wszelkiego “inaczej” odsyłam do filmu Petersena i Benioffa. 😛

    Reply
    • 6 lutego 2024 at 17:24
      Permalink

      Nazywać Gemella pretensjonalnym dupkiem trochę nie wypada, ale ok. Autor ma inne spojrzenie na wojnę trojańską. Podchodzi do niej może bardziej od strony “historycznej”, nie ma boskich interwencji więc o ściganiu się z Homerem nie ma mowy, mogę się mylić, ale takie są moje odczucia. To taka zabawa konwencją jak np: Trylogia Husycka gdzie autor bierze rzeczywiste wydarzenia historyczne i wtłacza do nich swoje oryginalne pomysły.

      Reply
      • 6 lutego 2024 at 17:55
        Permalink

        Hmm, z tekstu wynika raczej, że autor podchodzi do wojny trojańskiej właśnie dość mało historycznie. A w każdym razie mało homerycko, co właściwie wychodzi na jedno, bo większość z tego, co wiemy o tych wydarzeniach (a nawet szerzej – o tej epoce) pochodzi od Homera. I bynajmniej nie jestem tu jakimś szalikowcem Homera. Można się obyć bez tych wszystkich boskich interwencji i całej tej magicznej otoczki (choć pewnie jakieś minimum, jak w PLiO, by opowieści nie zaszkodziło). Wkurza mnie tylko zmienianie charakterów bohaterom, a zwłaszcza zmienianie i wykoślawianie wydarzeń. Raz, dwa, może by to przeszło, ale praktycznie w każdej opowieści, filmie czy książce, nawiązującej do Iliady mamy kompletny misz masz. A to bohaterem jest ktoś, kto w Iliadzie był kanalią, a to odwrotnie, a to ginie ktoś, kto w oryginalnej opowieści żył długo i szczęśliwe, a ktoś kto ginie szybko, tutaj doczeka do upadku miasta. Sorry, ale nie mam ochoty na kolejnego Petersena czy Heleną Trojańską. Poczytałbym ciekawą książkę o przygodach jakichś bohaterów rzuconych w wir wydarzeń, ale ich nie wykoślawiającą. Jeżeli tak właśnie tutaj jest, tylko ja źle zrozumiałem, to spoko. Można uznać ten wywód za niebyły. 🙂

        Reply
  • 6 lutego 2024 at 18:30
    Permalink

    Tak z ciekawości, to o jakiej konkretnej “epoce” mówisz, albo raczej – o której opowiada Iliada? Ciekawa sprawa, bo cały myk z Homerem (p.s samo istnienie tego aojdy podlega wątpliwościom), jego opowieściami, jak i zresztą całą mitologią polega na tym, że te wydarzenia dzieją się w epoce…mitologicznej, czyli żadnej konkretnej 🙂 Co więcej, samo przypisanie powstania dzieł rzekomego Homera konkretnej epoce (VIII-VII w. p.n.e) jest już od lat (300 lat!) przedmiotem dyskusji, a liczne analizy tekstów wskazują na to, że oba utwory są konglomeratyczną wersją spisanych pieśni istniejących (czasem znacznie) wcześniej. Mając to na uwadze, Pan Gemmel jest po prostu kolejnym aojdą opowiadającym tę samą historię po swojemu. Jak miło!

    Reply
    • 6 lutego 2024 at 19:24
      Permalink

      Pytasz poważnie czy jak zwykle jaja sobie robisz? Nigdy nie słyszałeś o Achajach i kulturze mykeńskiej? Bo to właśnie z tą epoką, a nie z “żadną” powiązane są historie Homera, co uznawano już w Grecji klasycznej. I – pardon my french – w dupie mam co podają w wątpliwość jacyś mądrale z programów typu Starożytni kosmici. Jak na Oxfordzie, Cambridge i Princeton zaczną uczyć, że Homer nie istniał to może i ja się przekonam. Jeszcze nie tak dawno inni mądrale twierdzili, że sama Troja nigdy nie istniała, a opowieści o niej są jakimś konglomeratem … (podłóż tu sobie co ci tam akurat pasuje). 😛

      Reply
      • 7 lutego 2024 at 12:22
        Permalink

        Tak, pytam zupełnie serio. Jako osoba, która studiowała starożytność, gdzie Kwestii Homeryckiej poświęciliśmy sporo (choć niewystarczająco) czasu, mogę zapewnić, że teksty Homera są pełne anachronizmów, co sprawia badaczom i badaczkom sprawia trudność w określeniu powstania czasu utworu, stąd wątpliwości co do autorstwa Homera, i czy aojda był w ogóle prawdziwą, czy też na poły legendarną postacią, mając także na uwadze że pierwsze wzmianki o Homerze znane są dopiero ze źródeł o wiek starszych. Tu polecam: The Invention of Homer, M.L West (https://www.jstor.org/stable/639863?origin=JSTOR-pdf&seq=1) (jest z Oksfordu, powinieneś więc być zadowolony), i tego samego autora “Homeric Question today”, mogę też polecić Gregora Nagy (afiliowanego niestety tylko z Uniwersytetem Harvarda, którego nie wymieniłeś, ale ufam że Ivy League jest wystarczającą renomą) i jego cykl publikacji poświęcony Homerowi, zaczynając od “Homeric Questions”. W tym cyklu badacz rozkłada na części pierwsze m.in. kwestie lingwistyczne dzieł Homera, próbując ustalić ich proweniencję i ramy czasowe powstania utworu. Kwestia Homerycka jest dyskutowana w literaturze od 300 lat, rozumiem że nie masz wykształcenia archeologicznego/historycznego/lingwistycznego, ale negowanie tego problemu po prostu naraża Cię na śmieszność, jeśli chcesz uchodzić za osobę choć trochę obytą w temacie.
        Co do istnienia Troi na wzgórzu Hissarlik, no fajnie że była, nihil novi że grecy tłukli się z sąsiadami 🙂 Czy są dowody na co najmniej kilkukrotne niszczenie miasta w różnych okresach w trakcie jego ponad 4 tysiącletniej historii? No są. Czy to jest dowód na istnienie Homera, prawdziwość jego dzieł? Ano nie, tylko dowód że Troja istniała i była niszczona. P.s to “nie tak dawno” ma jakieś ca. 170 (albo mnie popraw?) lat. Archeologia się rozwija! 🙂
        Polecam studia homeryckie, są fascynujące!

        Reply
        • 7 lutego 2024 at 15:35
          Permalink

          Jako wybitny znawca starożytności, który poświęcił kwestii homeryckiej tyle czasu (choć niestety niewystarczająco) zapewne znasz wzmiankę Homera, iż Achilles krótko przed wyprawą na Troję odbył był niewielką kampanię wojenną przeciw Lesbos? I rzeczywiście, badania archeologiczne wykazały, że Lesbos było zniszczone dokładnie w tym samym czasie co Troja VIIa, najczęściej brana pod uwagę jako ta homerycka. Oczywiście mędrkowie wszystko muszą wiedzieć lepiej. Szekspir nie napisał swoich sztuk, Homer nie istniał, a 4 tysiące Żydów nie przyszło 11 września do pracy w WTC. Póki co jednak wybacz, ale będę się trzymał oficjalnego stanu wiedzy.

          Reply
          • 7 lutego 2024 at 15:52
            Permalink

            Oczywiście wzmiankowany przeze mnie dowód pośredni z Lesbos nie dowodzi istnienia samego Homera. Dowodzi jednak, że Iliada opowiada o rzeczywistych wydarzeniach, a ten kto ją stworzył wiedział o czym mówi. Bardziej prawdopodobne jest zatem, że autorem tak spójnej historii jest konkretny człowiek, a nie jakiś zlepek przypadkowych opowieści anonimowych bajarzy. Nieprawdaż?

            Reply
            • 7 lutego 2024 at 16:25
              Permalink

              Zapomniałeś dodać ‘na chłopski rozum’ 😀

              Z Tobą naprawdę nie ma sensu dyskutować, to są lata doświadczeń jak lawirujesz, kluczysz, podajesz dowody anegdotyczne lub czepiasz się słówek i określeń, jednym słowem rozmydlarz tematy kiedy tylko ktoś udowodni Ci że więcej myslisz niż wiesz o danej sprawie.

              Reply
              • 7 lutego 2024 at 16:39
                Permalink

                Znasz taki cytat?
                “Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”
                W tej sprawie żadnych bezspornych dowodów nie ma. Adwersarz też opiera się wyłącznie na domysłach różnych ludzi. Mógłbym i ja przedstawić opinie badaczy, odwołać się do książek i artykułów, ale po co? To nie ja chcę zmieniać obowiązujący stan wiedzy tylko on. Niech więc on udowadnia, że zmiany mają sens.

                Reply
                • 7 lutego 2024 at 20:27
                  Permalink

                  Jak to po co? Na tym polega dyskurs naukowy.

            • 7 lutego 2024 at 16:32
              Permalink

              …Achilles też walczył żelaznym mieczem w, jak twierdzisz, epoce brązu. Ja nie twierdzę, że grecy nigdy nie najechali Troi. Nawet, że nie najechali Troi po ataku na Lesbos, najprościej w świecie twierdzę, że Troja (jako dzieło literackie) jest fikcją, legendą bądź mitologią, która – na co mamy dowody w postaci wspomnianych wcześniej anachronizmów – była prawdopodobnie wielokrotnie opowiadana i przeinaczana w ramach tradycji ustnej. Czy istniał jakiś jeden Homer, ślepy aojda, który te opowieści spisał? No może i istniał, może nie, prawdopodobnie nigdy nie będziemy wiedzieli. Skoro ww. badacze twierdzą, że dzieła Homera w oryginale charakteryzują odmienny styl pisania, jak i różnice lingwistyczne w dialekcie starogreckim, nie konkludują jednak czy autorem dzieł jest jedna, kilka, bądź wiele osób, to ja nie będę się upierać i uznaję dyskusję za otwartą. Dostarczyłem Ci źródeł naukowych, których chciałeś, możesz więc sam zapoznać się z argumentami w dyskusji.
              “Mędrkowie wiedzą lepiej” – przecież to TY powiedziałeś, że ” Jak na Oxfordzie, Cambridge i Princeton zaczną uczyć, że Homer nie istniał to może i ja się przekonam”, ja tylko dostarczyłem dowodów na to, że jest to sprawa dyskutowana od bardzo, bardzo, bardzo dawna.

              W mojej opinii retellingi Troi to kontynuacja mykeńskiej/greckiej/praindoeuropejskiej nawet 😉 tradycji.

              Reply
              • 7 lutego 2024 at 16:48
                Permalink

                Nie mam nic więcej do dodania, poza tym co napisałem w poście powyżej. Dyskusje mogą sobie trwać, ale Iliadę wciąż wydaje się pod nazwiskiem/pseudonimem Homera. Profesorowie polecają swoim studentom zapoznać się z Iliadą Homera, nie jakichś anonimowych aojdów. To fakty, reszta to tylko mącenie wody.

                Reply
                • 7 lutego 2024 at 17:43
                  Permalink

                  U mnie na studiach mówiono “allegedly” Homer, ale to taki smaczek 🙂 Szkoda, że nie da się z Tobą merytorycznie podyskutować, i że potrzeba ciągłego posiadania racji zamyka Cię na nowe doświadczenia, ta literatura którą Ci wysłałem jest naprawdę ciekawa, ja też chętnie bym poczytał coś nowego, ale jak widać nie można.

  • 7 lutego 2024 at 20:04
    Permalink

    A ja tam lubię nowe interpretacje starych historii. Nie wydaje mi się, aby istniał jedyny słuszny sposób na przedstawienia losów Troi. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek miał monopol na „prawdę” o Troi, co więcej w kontekście książki, która nie predentuje do miana publikacji historycznej, zupełnie nie przeszkadza mi fantazja autora. Najważniejsze, aby postacie były ciekawe, a fabuła angażująca. Recenzja mnie zachęciła.

    Reply
    • 7 lutego 2024 at 20:47
      Permalink

      Tak? A na czarnych Velaryonów to kręcicie nosem. 😛 Otóż wyobraźcie sobie, że mnie przeszkadzają takie “twórcze” interpretacje Iliady. 🙂

      Reply
      • 8 lutego 2024 at 12:04
        Permalink

        Pewnie, że kręcę! Jednak co innego głupie zmiany, podyktowane głupimi powodami, a co innego zmiany wynikające z wyobraźni autora. Czarny Velaryn to przykład braku wyobraźni, jak jest z książka o Troi? Nie wiem, dopóki nie przeczytam. O ile w powieści większość kobiet nie będzie silniejsza fizycznie od mężczyzn oraz nie będzie traktować macierzyństwa jako przymusu, przykrego społecznego obowiązku, stosującego na drodze ku szczęściu. O ile co druga postać nie będzie reprezentowana przez jakaś mniejszość i właściwie, żeby nie wymieniać. O ile książka będzie trzymała się przysłowiowy „kupy” zamiast z „kupą” mieć wspólnego zupełnie co innego -> wtedy z chęcią przeczytam nowa, autorską interpretacje na znamy mi temat.
        Jakiś czas temu oglądałem „Herkulesa” z The Rockiem. Proste kino, nic specjalnego, ale pomysł spoko, bawiłem soe całkiem niezłe, gdzie zdawałoby się historia została już opowiedziana wystarczająca ilość razy.

        Reply
        • 8 lutego 2024 at 12:28
          Permalink

          Dlaczego kobieta Twoim zdaniem nie może traktować macierzyństwa jako przymusu stojącego na drodze do szczęścia? Moja partnerka tak uważa, szczęśliwie nie jest matką, ale obecnie oddaje się takim kobietom głos – tym, które urodziły, i przyznają że to był błąd i że je to unieszczęśliwiło. Przecież może się tak zdarzyć, dokładnie tak samo jak nie każdy facet jest szczęśliwy, że jest ojcem. Hormony u kobiet nie zawsze klikną jak trzeba, i instant miłość się nie pojawia, to się zdarza.

          Reply
          • 8 lutego 2024 at 15:00
            Permalink

            Przeczytaj jeszcze raz co napisałem, a napisałem:
            “O ile w powieści WIĘKSZOŚĆ kobiet…”

            a Twoje pytanie “Dlaczego kobieta Twoim zdaniem nie może traktować macierzyństwa..” zawiera kłamliwą tezę, mam nadzieje, że wyciągniętą przez pośpiech:)

            Reply
          • 8 lutego 2024 at 18:02
            Permalink

            “Dlaczego kobieta Twoim zdaniem nie może traktować macierzyństwa jako przymusu stojącego na drodze do szczęścia?” \

            Ależ oczywiście, że może. Tylko dlaczego ja mam o tym słuchać w telewizji, czytać w internecie i dyskutować na ulicy? Chciałbyś mieć taką matkę/ojca dla którego byłbyś przeszkodą na drodze do szczęścia? Uważasz, że jest to akceptowalna społecznie norma, która zasługuje na legitymizację i rozpowszechnianie? Pytam całkowicie serio.

            Reply
            • 8 lutego 2024 at 19:11
              Permalink

              Ja mam podejście dwojakie.
              Każdy powinien oczywiście sam decydować. Jak ktoś nie chce to nie powinien być rodzicem. Za dużo i tak mamy nieodpowiednich rodziców, jak i kierowców. W zasadzie namawianie ludzi do rodzicielstwa jak i robienia prawa jazdy uważam za chybione.

              Z drugiej strony uważam za karygodne, a wręcz ohydne to co robi obecnie radykalny feminizm. Obrzydzanie małżeństw, tworzenia rodzin, pochwała zdrad i rozwiązłości. Chore czasy mediów. Boje się pomyśleć ile ludzi ma spaczony obraz tylko przez to co zrobiła im propaganda, a ile świadomie dokonuje wyborów.
              Narracje, że nie ma w tym kraju warunków bo bzdury xyz to największe kłamstwo jakie sprzedano. 1 na 1000 stanie się krzywda i ogólnokrajowy horror. Zróbmy nagonkę na wodę bo ktoś się zadławił.

              Reply
              • 8 lutego 2024 at 19:53
                Permalink

                Nie chcę znowu wchodzić w tego typu dyskusje, więc powiem tylko, że absolutnie zgadzam się tu z kolegami CrazyPants!em, tolkienem i Iluvatarem. Ale to pewnie żadna niespodzianka.

                Reply
              • 8 lutego 2024 at 22:21
                Permalink

                Popraw mnie, jeśli źle czytam między wierszami: uważasz, że w kraju w którym notorycznie brakuje darmowe opieki nad dzieciakiem, a kobieta nie może nawet bezpiecznie usunąć ciąży panują dobre warunki do założenia rodziny?

                Reply
                • 9 lutego 2024 at 09:00
                  Permalink

                  Tak. I to nawet lepsze niż w wielu krajach na zachodzie. Lepsze niż kiedyś. Ale łby zryte propagandą i socjal mediami tego nie zrozumieja. Aborcja nie ma tu nic do rzeczy.
                  Możesz gadać teoriami i frazesami jak chcesz, ale tak się składa, że mam na gorąco doświadczenie tu i historię zewsząd świata. Sprzedano wam kłamstwa.

                  Strzelam, że jesteś bardzo młody, max przed 30 prawda? I bardzo się teraz zgotowałeś, będziesz chciał wspomnieć znów o aborcji, przypadkach obumarcia i innych takich. Z tym że w ten sposób można o wszystkim pogadać, na przykład o operacjach plastycznych.
                  Ja akurat zawsze wiedziałem, że chcę być rodzicem, ale moja żona akurat nie była w tym samym miejscu. Jednak im bliżej 30 tym bardziej zaczęła o tym myśleć, a jak jej koleżanka zaszła to się zaczęło. Z hormonami i biologią nie wygrasz. Kapitalizm i konsumpcjonizm zagłusza te potrzeby, ale u większości prędzej czy później się obudzą. To samo tyczy się twojej partnerki.

                  Jesteś obecnie pełnym energii, emocji i idei młodym chłopakiem. Na zrozumienie pewnych rzeczy dopiero przyjdzie czas. Byłem w tym samym miejscu, wiec wiem.

                • 9 lutego 2024 at 10:01
                  Permalink

                  Ale żeby nie było, to ja się z meritum zgadzam. Nikogo się nie powinno przymuszać nigdy do niczego, a jak jakaś kobieca postać w książce nie chce czy tego nie czuję, to jest normalne. Bo to naturalne, że część kobiet w realnym życiu też tego nie czuje. Zawsze było tak, że jakaś kobieta chciała być rycerzem.
                  Problemem są skrajności. Kiedyś kobieta musiała, a teraz robi się wszystko by ją zmanipulować i zohydzić macierzyństwo. Nic pomiędzy. System w jakim żyjemy też swoje zrobił. Kiedyś dziadek sam budował wszystko swoimi rękami i utrzymywał całą rodzinę. Dzisiaj to niemożliwe.

                  Serio, jak widzę znajome matki, których posty ciągle są pełne tekstów typu “kula u nogi, pasożyt, jakie to jest straszne, trzeba było wziąć pieska”, to mi się coś w kieszeni otwiera.
                  Fajnie to jest pokazane u Martina. Kobiety co chcą, kobiety które są zmuszane i kobiety które robią wszystko by się nie wpisać w narzucone im ramy. Naturalny i realny stan rzeczy jak na świat przedstawiony.

                  Ogólnie mam dwojakie podejście do wielu kontrowersyjnych tematów. Każdy powinien decydować jak chce, ale nie powinno się też udawać, ze jakaś decyzja nie jest zła i moralnie niewłaściwa. Tyczy się to wielu gorących tematów. Po prostu każdy na tym świecie może wybrać źle lub dobrze, egoistycznie lub z myślą o innych. Proste.

                • 9 lutego 2024 at 15:04
                  Permalink

                  Nie ma czegoś takiego, jak darmowa opieka nad dzieckiem, tak, jak nie ma darmowych obiadów. Czego wy – czerwoni – nigdy nie potrafiliście zrozumieć. Dawniej taką opiekę zapewniała babcia lub dziadek, zajmujący się dzieciakiem, gdy jego rodzice szli do pracy. Ale przecież dziś wielopokoleniowe rodziny (a właściwie to jakiekolwiek rodziny – poza homoseksualnymi) to nienowoczesność i czyste zło. Więc bulcie na opiekunkę. Niby dlaczego ja mam płacić na czyjeś bachory? Swoje dzieci wychowałem przy pomocy babci, nie żadnych żłobków i darmowych opiekunek.
                  To po pierwsze. Po drugie, co ma kurwa usuwanie ciąży do warunków zakładania rodziny? Ktoś zakłada rodzinę z myślą, że będzie usuwał ciąże? Chyba raczej odwrotnie. Po to się zakłada rodzinę, żeby nie usuwać ciąży. Warunki do zakładania rodziny to w pierwszej kolejności odpowiedź na pytania czy masz gdzie mieszkać i z czego żyć? Potem ewentualnie o dostępność opieki lekarskiej i miejsca nauki. LOL. Bezpieczne usuwanie ciąży warunkiem założenia rodziny. Czystej wody lewackie propagandowe pieprzenie w bambus. :/ Nie chcesz rodzić dzieci, nie uprawiaj seksu. Proste.

            • 8 lutego 2024 at 22:16
              Permalink

              A ja całkowicie serio odpowiadam: ludzie to nie maszyny, i mają prawo do uczuć, nawet niewygodnych dla Ciebie. Nie być szczęśliwym rodzicem to nie zbrodnia, a takie osoby żyją z piętnem społecznym jakby robili coś złego. Możesz mieć dziecko, chciane, i je kochać, a jednocześnie żałować straconych szans. W powieściach fantastycznych,czy generalnie dziejących się we wcześniejszych czasach, kobiety są wydawane za mąż i uprzedmiotowiane nader często, mając dzieciaka czy tego chcą czy nie. Pisanie postaci w inny sposób jest w porządku. Macierzyństwo może być tak samo wielkim nieszczęściem kiedyś jak i teraz. Uważam że wiele było dzieci które stawały rodzicom na drodze do szczęścia, nie jest to wina dzieci i często nie rodziców, ale skoro takie rzeczy zdarzają się w życiu, to czemu nie ma dla nich miejsca w literaturze?

              Reply
              • 9 lutego 2024 at 10:45
                Permalink

                Może wtrącę się dyskusji i odniosę się do recenzji. Nie wiem czy w ogóle dobrze treść waszej dyskusji zrozumiałem. W książce występuje bardzo silna i niezależna postać kobieca, która jednak w niektórych momentach nie daje rady i musi ugiąć się pod presją mężczyzny. Dawno nie spotkałem tak dobrze napisanej postaci kobiecej. Zazwyczaj jest to przerysowane i jest wrzucana okrutnie spłaszczona ideologia skrajnego feminizmu. Tu tego nie ma. Jest jeszcze bardzo dobrze napisany wątek dziecka z gwałtu, nie chce spojlerowac, ale jest to naprawdę ciekawie napisane.

                Reply
              • 12 lutego 2024 at 02:08
                Permalink

                Właśnie też miałem pisać o tym, że nie istnieje coś takiego jak darmowa opieka:)
                I tez nie widzę jakiegoś specjalnego związku między dostępem do aborcji a zakładaniem rodziny:)

                Reply
        • 8 lutego 2024 at 13:07
          Permalink

          Nie no, mi też przeszkadzają i z większością twojej wypowiedzi się zgadzam. 🙂 Chciałem tylko zwrócić uwagę, że to wszystko jest dość subiektywne. Tobie może nie, ale mi Hercules, czy postaci z Iliady, zachowujące się jakoś drastycznie inaczej, przeszkadzają tak samo jak czarni Velaryonowie. Bo właściwie po cholerę Achilles ma być inny niż w Iliadzie? Polubiłem go właśnie takiego, jaki jest i innego nie potrzebuję. Jak autor chce pokazać jakieś inne charaktery i zachowania to niech wprowadzi pod Troję własnych bohaterów. Dlatego właśnie nie znoszę filmu Troja. :/

          Reply
          • 8 lutego 2024 at 15:06
            Permalink

            W “The Rockowskim” Herkulesie, Herkules tylko udaje bohatera. Świadomie wmawia ludziom swoje boskie pochodzenie, czerpie profity ze skłonności do zabobonów i to mnie kupiło. Zwłaszcza, że otrzymujemy dość niejednoznaczną końcówkę…

            Mówię, nic specjalnego, ale tak żeby mieć pretekst do zamówienia śmieciowego żarcia w sam raz, całkiem przyjemny seans.

            Reply
            • 8 lutego 2024 at 18:04
              Permalink

              Herkules z therockiem był bardzo dobry.

              Reply
              • 8 lutego 2024 at 19:50
                Permalink

                Jeżeli wam się podobał to wspaniale, cieszę się. Tłumaczę tylko, dlaczego mnie nie podobają się pewne filmy, książki, itp.

                Reply
  • 12 lutego 2024 at 13:20
    Permalink

    To naprawdę ciekawy zbieg okoliczności – akurat czytam pierwszy tom (a to dlatego, że lata temu w prezencie dostałem drugi tom, jednak lekturę odkładałem w czasie) i… kompletnie mnie to nie wciąga. W ogóle. Żaden z bohaterów szczególnie mnie nie zainteresował na tyle, abym nie mógł z wypiekami na twarzy śledzić jego losy. Bardzo częstym zabiegiem jest retrospekcja, która wyjaśnia dlaczego dwie osoby się znają, albo wewnętrzny monolog wyjaśniający dlaczego osoba X znajduje się w miejscu Y. I żeby nie było – nie dziwią mnie takie wybiegi pisarza, wszak w wielu książkach napotykałem takie wtrącenia. Ale czytanie tych wstawek u Gemmella jest niesamowicie męczące i kompletnie wybijające z rytmu. Jak już zaczyna się ten wątek “przeszłości” to tracę ochotę na czytanie. Jako czytelnik chce poznawać dalsze losy ale w zamian dostaje w twarz długim wywodem nt. przeszłości jakiejś osoby. Natomiast Złocisty jest tak przedstawiony, że jest aż niewiarygodny. Dodatkowo, mam wrażenie, że umiejscowienie akcji w czasach wojny trojańskiej mocno ograniczało autora co do świata przedstawionego. Dowiedziałem się, że D. Gemmell to znany pisarz i do tego ceniony za swoją twórczość. No niestety do mnie nie przemawia. A przede mną jeszcze 2 tomy 🙁

    PS. Dla kontrastu – w sierpniu 2023 r. w końcu przeczytałem książkę Marcina Ciszewskiego http://www.1939.com.pl W przeciągu dwóch tygodni przeczytałem całą serię. W przeciwieństwie do książki Gemmella autentycznie byłem ciekaw co się stanie dalej, przejmowałem się losem postaci; były takie, które budziły sympatię itp. U Gemmella równie dobrze wszystkie mogły by zostać pożarte przez dzikie zwierzęta, nie ruszyło by mnie to.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków