Mortal Kombat (2021)

Simon McQuoid – debiut reżyserski. Para scenarzystów: Oren Uziel i Greg Russo z czego ten drugi również debiutuje w tej roli. Jedynie Uziel ma jakieś doświadczenie (aczkolwiek to jego szósty film więc też bez szału). Mamy zatem bandę żółtodziobów i kultową grę do zekranizowania. Co może pójść nie tak?

Spoiler alert: prawie wszystko.

Pierwszy błąd jaki popełnili twórcy przypomina mi powtórkę z filmu “Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)” czyli mamy nośny temat, znaną bohaterkę więc wystarczy skopiować z “Deadpoola”, zburzyć czwartą ścianę, dorzucić żarty, dać krew i flaki i mamy hit.

Kadr z filmu "Mortal Kombat"
Kano bywa zabawny i jest jedynym bohaterem, który ma jakąś osobowość.

No nie, nie mamy. Harley Quinn miała chociaż charyzmę. Głównym bohaterem nowej wersji “Mortal Kombat” jest Cole Young. Potomek wielkiego wojownika, który obecnie chce tylko żyć szczęśliwy ze swoją rodziną, a zawodowo daje się tłuc w klatce MMA na bardzo lokalnym poziomie. Mając ogromną galerię ciekawych postaci z kilkunastu odsłon gry, dostajemy papierowego, nieciekawego i do bólu nudnego “everymana”. Nie kibicowałem mu nawet przez pół sekundy, był mi doskonale obojętny.

Wracając jednak do klasyfikacji wiekowej. Zwiastuny obiecywały znane z gry gore i naprawdę krwawe pojedynki. W rzeczywistości okazuje się, że to obietnica bez pokrycia. Twórcy skupili się na jak najlepszym odwzorowaniu dwóch-trzech “finiszerów” czyli słynnego “fatality”, ale poza tym walki wręcz wyglądają jak z filmu dla widzów od 13 roku życia wzwyż.

Kadr z filmu "Mortal Kombat"
Udana inkarnacja Sub-Zero .

Drugi poważny błąd to praca kamery. Pojedynki są nakręcone tak, że wyglądają skrajnie niskobudżetowo, mało dynamicznie i po prostu jak niemrawe popisy bandy amatorów w filmikach na YouTube. Ciosy nie mają mocy, krew się nie leje, ot, takie macanie się byle krzywdy nie zrobić. W produkcji, w której naturalnym oczekiwaniem jest, że okładanie się nawzajem będzie trzonem opowieści? Niewybaczalne!

Trzeci minus – nadęcie. Wszystko w filmie jest bardzo serio. Nie ma tego mrugania do widza znanego z wersji anno domini 1995. Tam było sporo scen czy dialogów, które mogły być nieznośnie żenujące, ale nie były, bo film nakręcono z przymrużeniem oka i czuć było ten luz przez cały seans. W 2021 dostajemy “Mortal Kombat” z kijem w zadzie, poważny, mroczny i patetyczny. W zderzeniu z groteskowymi postaciami po złej stronie mocy (prym wiedzie obciachowy Shang Tsung w dziwacznej sukience) produkcja staje się w pewnym momencie niezamierzoną autoparodią. Bez wspomnianego luzu, bez puszczenia oka wszystkie one-linery i dialogi mające być poważną konfrontacją na słowa wypadają po prostu śmiesznie. Jedynie Kano (Josh Lawson) robi za “comic relief”, ale nawet jego żarty udało się eksploatować do momentu, w którym stały się męczące.

Kadr z filmu "Mortal Kombat"
Główny antagonista czyli groteskowy koleś w kiecce.

Tu dochodzimy do grzechu numer cztery. Casting. Mimo kilku znanych twarzy (Hiroyuki Sanada, Chin Han czy Tadanobu Asano) do głównych ról wybrano raczej mało znane facjaty. Byłoby to dobre, gdyby za nierozpoznawalnością szedł talent. A – jak się domyślacie – nie idzie. Poziom gry aktorskiej plasuje się gdzieś między “W11”, a “Pamiętnikami z wakacji”. Przesadzam, ale niewiele. Poza wspomnianym Kano wszyscy są papierowi i płascy jak postaci z pierwszych trzech odsłon gry. Różnica taka, że wtedy to był technologiczny szczyt, a w nowym filmie raczej castingowa żenada.

Po piąte scenariusz. Historia jest pretekstowa i to można wybaczyć, bo wiadomo, nie oczekujemy od “Mortal Kombat” Kubricka czy innego Almodovara. Tylko, że opowieść jest niemożebnie nudna, szablonowa i banalna. Nie ma tu ani grama emocji, nieprzewidywalności, dynamiki. Skaczemy od jednej ekspozycji do drugiej, a w międzyczasie oglądamy niemrawe pojedynki i słuchamy powodów, przez które powinno nam na bohaterach zależeć. Nie tędy droga.

Kadr z filmu "Mortal Kombat"
Początkowa sekwencja obiecuje wiele, ale potem jest tylko gorzej…

Na koniec zostawiłem sobie grzech śmiertelny. Trzymajcie się foteli moi mili, bo zaraz spadnie prawdziwa bomba*. Pamiętacie “Poszukiwany, poszukiwana” i badanie % cukru w cukrze? No, to w Mortal Kombat nie ma… Mortal Kombat. Wszystko sprowadza się do bitki w przypadkowych miejscach i podgryzania się Shang Tsunga z Raidenem. Nie ma tytułowego turnieju, nie ma aren, nie ma wojowników z wielu światów. To chyba uderzyło mnie najbardziej.

Plusy? Od biedy bym znalazł. Początkowa sekwencja dziejąca się w XVII wieku nakręcona jest rewelacyjnie i niestety jest najlepszym elementem całej produkcji. Wspomniany Kano do pewnego momentu i zdecydowanie postać Sub-Zero. Wygląd, sposób walki, moce. Dokładnie tak sobie wyobrażałem zimnokrwistego ninja i nie zawiódł. Cała reszta – owszem.

Kadr z filmu "Mortal Kombat"
Największy wulkan charyzmy na ekranie od czasów Jaya Courtneya…

Nie muszę już pisać, że seansu nie polecam, ale na wszelki wypadek podkreślam ponownie: na nowy “Mortal Kombat” nie czekałem z wypiekami na twarzy, zwiastun lekko wzbudził moje zainteresowanie, ale końcowy produkt to póki co największy kinowy zawód 2021 roku i marne szanse, że będzie miał w tym roku godnego oponenta. Dość powiedzieć, że gdybym nie miał żadnej wiedzy o autorach i po obejrzeniu ktoś zapytałby mnie spod czyjej ręki wyszła produkcja bez wahania odparłbym: Uwe Boll. Twórcy wykonali fatality na dobrym guście i oby trzymali się z dala od tej marki w przyszłości.

To nie żart, naprawdę znalazłem niewybuch! Chociaż okazał się zdecydowanie mniejszym niewypałem niż nowy “Mortal Kombat”.

* – chociaż nie tak prawdziwa jak pocisk moździerzowy, na który prawie wszedłem spacerując ostatnio po Pustyni Błędowskiej.

-->

Kilka komentarzy do "Mortal Kombat (2021)"

  • 27 kwietnia 2021 at 12:18
    Permalink

    Nie czepiałbym się tak bardzo aktorów, tylko scenariusza, który nie daje zbyt wiele pola do zagrania. Spójrzmy na przykład Radena, gdzie aktor go grający nie ma jak przedstawić tej postaci i niestety tak jest z większością bohaterów

    Reply
    • SithFrog
      27 kwietnia 2021 at 12:21
      Permalink

      Zgadzam się połowicznie, nie mają za bardzo materiału, ale właśnie Raidena gra porządny aktor i jest przepaść między nim a Colem, Sonią czy Jaxem.

      Reply
      • 27 kwietnia 2021 at 12:26
        Permalink

        Z Colem się zgodzę, że wypada sztucznie i tu aktor zawiódł. Co do Jaxa to przez połowę filmu leży na stole operacyjnym, więc co tu grać? Potencjał Sub Zero też został zmarnowany. Miał fajny początek i końcówkę, ale przez większość filmu pojawiał się jako przy Shang Tsung jako przydupas

        Reply
  • 27 kwietnia 2021 at 12:20
    Permalink

    A film wygląda tak jakby twórcy wiedzieli, że kiedyś ktoś nakręcili jeden dobry film w tym uniwersum, a drogi o którym nie warto pamiętać, ale z jakiegoś powodu doszło do pomyłki i uznano, że Anihilacja jest tym lepszym dziełem na którym warto się wzorować

    Reply
    • SithFrog
      27 kwietnia 2021 at 12:22
      Permalink

      Dla mnie to wygląda jak scenariusz napisany przez zajaranych MK 10-latków. W ich głowach na pewno wszystko wyglądało kozacko i spinało się w genialną historię.

      Reply
      • 27 kwietnia 2021 at 12:28
        Permalink

        10 latków z czasów, gdzie człowiek nie rozumiał fabuły tych gier, tylko jarał się fatalitami 🙂

        Reply
        • SithFrog
          27 kwietnia 2021 at 17:32
          Permalink

          Dokładnie tak!

          Reply
  • 27 kwietnia 2021 at 13:33
    Permalink

    Szkoda że w zwiastunie pokazano praktycznie tylko urywki dwóch najlepszych walk. Czyli tych skorpiona z sub-zero. No pierwsza walka z tym latającym sztyletem na sznurku była świetna. I w ogóle nie lubię takiego czegoś że główny bohater szef drużyny jest w niej największą ciapą. To czemu jest w takim razie najważniejszy. Dwie dobre walki plus całkiem dobrze wyglądający i prezentujący się podczas walki czteroręki olbrzym. No ale już na przykład walki Jaxa z tym gościem z młotem nie rozumiem kompletnie. No a naprawdę zwiastun był kozak i ta scena z zamrożeniem krwi żeby zrobić niej nóż, bardzo mi się podobała. Liczyłem na fajny turniej a tu takie rozczarowanie i choć w MK nigdy nie grałem bo nie miałem konsoli, ani innych urządzeń do grania to pierwszy film był naprawdę fajny. I dlaczego nie było tego co powinno być warunkiem koniecznym. Muzyka podczas walk i to MORTAL KOMBAT.

    Reply
    • 27 kwietnia 2021 at 13:54
      Permalink

      ojej, jeszcze nie widziałem filmu. ale jak czytam ze w MORTAL KOMBAT nie ma turnieju plus walka z początku(oglądałem 7 minutowy zwiastun) jest najlepsza to lipa, niepotrzebnie się napaliłem na film.

      Reply
      • SithFrog
        27 kwietnia 2021 at 17:33
        Permalink

        Też po zwiastunie miałem nadzieję, że jakaś nowa wizja będzie, ale to co dostałem woła raczej o pomstę do Shao Kahna.

        Reply
  • 27 kwietnia 2021 at 13:40
    Permalink

    To teraz czas na Resident Evil bez zombie?

    Reply
    • 27 kwietnia 2021 at 13:45
      Permalink

      Technicznie rzecz biorąc to już RE4 był pozbawiony zombie, więc RE VIII nie. Będzie aż takim wyjątkiem

      Reply
  • 27 kwietnia 2021 at 17:08
    Permalink

    Czyli kolejny film z premierą na HBO, zahajpowany przez brak innych premier kinowych, okazuje się niewypałem. Mam nadzieję, że nie zrezygnują ze strategii do premiery Diuny.

    Jeszcze pytanie, czy jest szansa na podsumowanie Oscarowe? Czy raczej zwycięskie filmy są tak anonimowe w Polsce, że nie ma o czym pisać?

    Reply
    • 27 kwietnia 2021 at 17:31
      Permalink

      Za mało oglądaliśmy, żeby robić podsumowanie. Będziemy pisać na bieżąco. Chociaż o Nomadland faktycznie za bardzo nie ma co pisać. 😉

      Reply
      • 28 kwietnia 2021 at 10:29
        Permalink

        Najlepszy film scenariusz i aktorka dla filmu którego autorka napisała scenariusz w drodze do pracy? Oscary z tego i poprzedniego roku to jest jakiś smutny żart. Jak widziałem opisy filmów to naprawdę nie ma w czym wybierać.

        Reply
        • 28 kwietnia 2021 at 10:32
          Permalink

          Reżyseria a nie scenariusz sorry.

          Reply
      • 28 kwietnia 2021 at 15:26
        Permalink

        ja się przymierzałem, ale raczej do tekstu dlaczego nie ma sensu tego wszystkiego oglądać. hollywood w zeszłym roku jechało na drugim biegu, żadna istotna produkcja nie została tak naprawdę dokończona i wypuszczona.
        to co chciałem już widziałem i nie ma w zasadzie o czym mówić. no, jeżeli kilka nominacji do samycg Globów zgarnia Borat, to o czymś musi świadczyć. albo nie dający się oglądać “Mank”…

        nomadland to fajny indyk, faktycznie warto zobaczyć.
        hopkins mnie cieszy, to taki młody i utalentowany aktor 🙂

        Ogolnie najlepsze z zeszłego roku były imho Devil all the Time (u nas “Diabeł wcielony” na Netflixie, kompletnie pominięty) oraz Proces Siódemki z Chicago (klasyczny dramat sądowy ze świetną obsadą).

        Reply
  • 1 maja 2021 at 20:01
    Permalink

    Obejrzałem i zgadzam się z zarzutami, jak i oceną końcową. Chciałem napisać nawet coś więcej, ale jeden z kanałów który subskrybuje bardzo ładnie podsumował co czułem przez 3/4 filmu: (angielski wymagany)

    https://youtu.be/uGKIloc82u8

    Reply
  • 4 maja 2021 at 00:46
    Permalink

    Ponieważ widziałem miniaturkę recenzji na fsgk to przypomniałem sobie że w ogóle taki film ujrzał światło dzienne. Obejrzałem i jestem na świeżo więc powiem co mi się podobało, a co mi bardzo przeszkadzało. Po pierwsze nie zrozumiałem o co chodziło w konflikcie sub Zero i Scorpiona na początku filmu. Sub Zero wypowiada tylko “to za (Imię)” tylko że ja już nie pamiętam o kogo chodziło. To samo mamy powtórzone jeszcze raz pod koniec filmu. Więc się jedynie domyśliłem że jest to zemsta ale film szybko nam każe zapomnieć i narzuca że Sub Zero i reszta to ci źli a ludzie to ci dobrzy. Początek filmu fajny i rozpala apetyt na więcej ale niestety tak się nie dziej. Co do “wojowników” ludzkich no to sorry ale kozaki to to nie są główny bohater odklepuje na ringu i jest cienki tak samo jak cała reszta. Sub Zero pokonuje tego czarnoskórego (ta scena była ok) pozbawia go rąk wrzuca z wysokości i tada przeżył co za brednie. Te ich odkrycie supermocy było takie beznadziejne że aż oczy bolą najbardziej razi to u głównego bohatera zmiana wdzianka powoduje że jest niepokonany. Kolejna sprawa z tych “dobrych” nikt nie ginie oprócz najlepiej walczącego a później każdy z nich staje się koksem i rozwala swoje przeciwnika jakby tamci byli z masła. Ta jaszczurka która miała pomóc Sub Zero w zabiciu ludzi była żałosna. Na plus Kano był dowcipny :). Sub Zero vs Scorpion było jeszcze ok ale jego potomka w ogóle nie powinno być w tym filmie to było bez sensu. Ta jego rodzina tak długo się zbierała do ucieczki z domu że się zebrać nie mogła 🙂 masakra za masakrą. Turnieju nie było a dostaliśmy jedynie jego podróbkę zrobioną na szybko gdzie tym “złym” ktoś obniżył level na 1 a “dobrym” dano level minimum 50. W roku 2021 ten film to obrażanie inteligencji widza. Obejrzałem polecam sceny z Sub Zero i to główny powód dla którego polecam obejrzeć. reszta zbyt cukierkowa dla mnie.

    Reply
    • 4 maja 2021 at 10:36
      Permalink

      Zastanawiam się, czy nie lepiej było zrobić film tylko o konflikcie pomiędzy Bi Hanem i Hanzo. Miałoby to więcej sensu niż wstęp, który dostaliśmy i z którego niewiele wynika, bo nie wiemy czym kierował się Bi Han. Czy chodziło o zemstę za klan, czy też o jakiś prywatny porachunek? W fabule gry miało to więcej sensu, ale film miał prawo pokazać to w inny sposób. Szkoda, że w gorszy.

      Reply
      • SithFrog
        4 maja 2021 at 11:05
        Permalink

        No właśnie o to chodzi! Najlepsze w filmie są 2 sceny: pierwsza i mniej więcej ostatnia czyli dwa pojedynki S-Z ze Scorpionem. I wokół tego mogli zrobić cały storyline, a dali nam Cole’a i jakąś bezjajeczną bajkę o rodzinie, którą trzeba chronić przed Goro.

        Reply
    • SithFrog
      4 maja 2021 at 11:04
      Permalink

      Zgadzam się w pełni.

      Reply

Skomentuj kuba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków