Tyler Rake: Ocalenie (2020)

Redaktor Crowley to jest taki gość, co zna się na filmach (a na muzyce to się zna jak mało kto). Crowley intencjonalnie rzuca się na “Zenki” i “polskie pisiont facjat Greja”, bo lubi elegancko skrytykować kinowy paździerz. Crowley lubi też pośmiać się ze mnie i moich szlachetnych intencji. Kiedy bowiem rzucam się na kolejne netflixowe produkcje nęcące dobrym zwiastunem, robię to po części dla was – czytelników. Aby zachęcić do obejrzenia mało popularnych i nieoczywistych propozycji (“Platforma“), albo ostrzec przed produkcjami, na które szkoda czasu (“Potrójna Granica“). Im częściej trafiam na kiepskie tytuły, tym większy Crowley ma ubaw. Czemu o tym piszę? Otóż w trakcie seansu “Tyler Rake: Ocalenie” i zaraz po nim mimowolnie słyszałem z tyłu głowy coraz głośniejszy i bardziej donośny, szyderczy śmiech redakcyjnego kolegi…

Kadr z filmu "Tyler Rake: Ocalenie"
Potrzymaj mi piwo ziom, skoczę se z 30 m pomedytować pod wodą (w tle słychać westchnienia kobiet).

Tyler Rake (Chris Hemsworth) jest najemnikiem w stylu znanym z kina akcji lat osiemdziesiątych. W pierwszej scenie budzi się z alkoholowej drzemki, podaje koledze piwo (z zaznaczeniem: potrzymaj, ale nie pij!), a potem bez namysłu skacze z 30-metrowej przepaści do wody. Tam osiada na dno i medytuje w pozycji tybetańskiego mnicha. Taki jest męski, odważny i szalony. I nie boi się śmierci! Raz po raz rzuca jej wyzwanie. W filmie tego nie znajdziecie, ale jestem pewien, że Tyler sika 12-letnią whisky, zamiast gumy żuje szkło, a kiedy defekuje – zamiast standardowego stolca wypadają z niego tytanowe kulki. Nawet współcześni twardziele w typie Johna Wicka czy Dominica Toretto wyglądają przy nim na przedszkolaków.

Kadr z filmu "Tyler Rake: Ocalenie"
Sceny akcji bywają nieporadne, ale ogólnie ciężko na nie jakoś bardziej narzekać. Ładnie nakręcono tła, czyli bangladeskie ulice pełne śmieci, brudu i… kolorów.

W przerwach między byciem męskim a byciem jeszcze bardziej męskim, Tyler wykonuje misje zlecone mu przez (niezbyt) tajemniczą Nik Khan (Golshifteh Farahani). Tym razem chodzi o tytułowe ocalenie (a tak naprawdę odbicie/wydobycie, oryginalny tytuł to po prostu “Extraction”) syna hinduskiego bossa narkotykowego, którego porwał bangladeski boss narkotykowy. Rake wyrusza zatem na kolejną niebezpieczną wyprawę, podczas której będzie zabijał używając broni palnej, białej, gołymi rękami, a także wszystkim innym, co ma akurat w zasięgu wzroku czy ramion. Zaprzyjaźni się z porwanym, opowie łzawą historię z przeszłości i poczęstuje widza kilkoma oczywistymi mądrościami życiowymi.

Kadr z filmu "Tyler Rake: Ocalenie"
Czarny charakter jest tak groteskowy i bierny, że w sumie to mogłoby go nie być. Ewentualnie mógł być jedynie głosem z telefonu.

Byłem w szoku po zajrzeniu na listę płac. Scenariusz napisał Joe Russo. Tak, ten od kolejnych produkcji cyklu Marvela. Jego brat zresztą był współproducentem. A szok spowodowany jest nieprawdopodobną miernością fabuły. Film odhacza chyba wszystkie możliwe kalki kina tego typu. Bohater z trudną przeszłością, nie ma nic do stracenia. Zostaje zdradzony. Zawiązuje się emocjonalnie z chłopcem i zamierza go chronić za wszelką cenę. Zostaje zdradzony ponownie. Zyskuje nietypowego sojusznika. Jakby ktoś miał listę wątków i motywów na podstawie klasyków gatunku i po kolei inkorporował na swoje potrzeby. Czasem to działa, przecież jak kopiować to od najlepszych. Niestety, w tym przypadku całość okazuje się niestrawna, płytka emocjonalnie, nielogiczna i nieangażująca. Na siłę przekombinowana. Ktoś chciał tu połączyć “Johna Wicka”, “Man on fire” z Denzelem Washingtonem, “Commando” i “Ocalonego” z markiem Wahlbergiem. Niestety, nie wyszło.

Mam wrażenie, że filmowcy z Chin wymarzyli sobie superprodukcję rodem z Hollywood ze znaną gębą i dostaliśmy “Wielki mur” z Mattem Damonem. Potem Izrael nakręcił “Operację bracia” z Chrisem Evansem. Teraz koledzy z Indii nie chcieli być gorsi, więc wzięli Thora i rąbnęli własną superprodukcję. To tylko rzecz jasna moje wrażenie, ale takie miałem pierwsze skojarzenie. Chris Hemsworth stara się jak może, ale wypada groteskowo. Stworzył postać przerysowaną, a nie jestem do końca przekonany, że taki był zamiar (jak np. w przypadku Johna Wicka).

Kadr z filmu "Tyler Rake: Ocalenie"
Nawet kiedy idzie i się poci, wygląda ultra-męsko (w tle słychać trzask samoistnie i spontanicznie rozpinających się biustonoszy).

Jedynym elementem sprawiającym, że nie uważam tego czasu za stracony, są niektóre sekwencje strzelanin i pościgów. Bywa naprawdę dynamicznie i efektownie. Widać duży wpływ produkcji, które w ostatniej dekadzie wyznaczały standardy gatunku (“John Wick“, “Atomic Blonde“, “Mission: Impossible“), ale nawet te czasem obnażają brak budżetu i umiejętności. Mamy na przykład pewną scenę ucieczki stylizowaną na jedno długie ujęcie. Zamysł był dobry, ale efekt mnie raczej rozbawił niż powalił.

W czasie kwarantanny i odpowiedzialnego siedzenia w domu można nadrobić wiele zaległości, obejrzeć ponownie legendarne produkcje czy po raz n-ty zafundować sobie seans ulubionej komedii, czy nawet filmu typu “guilty pleasure”. Każda z tych form spędzenia czasu przed TV będzie lepszym pomysłem niż “Tyler Rake: Ocalenie”. Sam Hargrave (debiutujący w pełnym metrażu reżyser) i Joe Russo dołączają niniejszym do grona twórców, którzy “obdarowali” nas kolejną netflixową porażką, która na podstawie zwiastuna wydawała się mieć potencjał na coś więcej.

Kadr z filmu "Tyler Rake: Ocalenie"
Więź chłopca z ratującym go komandosem istnieje bardziej z fabularnego obowiązku niż żeby dostarczyć większych emocji czy podnieść stawkę.
-->

Kilka komentarzy do "Tyler Rake: Ocalenie (2020)"

  • 28 kwietnia 2020 at 15:06
    Permalink

    Pośmiałem się. 😉

    Reply
    • SithFrog
      28 kwietnia 2020 at 15:44
      Permalink

      Kolega 😛

      Reply
  • 28 kwietnia 2020 at 15:35
    Permalink

    A właśnie miałem pisać dzisiaj czy ktoś z redakcji jakiś Netfliksowy ultra fan zabrał się za ich nowy hit, a tu proszę recenzja. Na Onecie pisali, że to super kino i jeden z najlepszych kinów akcji ostatnich lat, a już na pewno, najlepszy ostatniego pięciolecia. W telewizji widziałem już piętnaście dwadzieścia razy zwiastun, a film jest reklamowany od trzech dni. Oczywiście w reklamie, czy tam zwiastunie, jest, że to film twórców Avengers End Game oraz, że gra tutaj Thor. A podobno w oryginale akcja dzieje się gdzie indziej w Paragwaju bo to na podstawi komiksu i to nawet braci Ruso chyba, więc nie wiem czemu przenieśli to aż do Bangladeszu.
    https://www.onet.pl/film/onetfilm/tyler-rake-ocalenie-recenzja-filmu-dzis-premiera-na-netfliksie/zs4e92y,681c1dfa
    Ogólnie to takich filmów jak ten są setki i zastanawiam się czy warto tracić na niego czas.
    Ostatnio na przykład odpaliłem sobie Niezniszczalnych 3 i nie dobrnąłem nawet do połowy.

    Reply
    • SithFrog
      28 kwietnia 2020 at 15:48
      Permalink

      “jeden z najlepszych kinów akcji ostatnich lat, a już na pewno, najlepszy ostatniego pięciolecia”

      O jezu. Dopuszczam wersję, że ten film może się podobać, ale nie no, to jakieś bluźnierstwo.

      “Ogólnie to takich filmów jak ten są setki i zastanawiam się czy warto tracić na niego czas.”

      Moim zdaniem nie warto, ale wiesz, jak nie sprawdzisz… najwyżej wyłączysz jak “Niezniszczalnych 3” (high five! też mnie ta seria nie powaliła może poza jedynką).

      Reply
  • 28 kwietnia 2020 at 15:37
    Permalink

    “(w tle słychać trzask samoistnie i spontanicznie rozpinających się biustonoszy” coś chyba urwało

    Reply
    • SithFrog
      28 kwietnia 2020 at 15:45
      Permalink

      Nie, dlaczego?

      Reply
      • 28 kwietnia 2020 at 18:28
        Permalink

        Tempa dzida ze mnie zrozumiałem to zdanie dopiero po ósmym przeczytaniu coś nie zaskoczyło.

        Reply
        • SithFrog
          28 kwietnia 2020 at 19:35
          Permalink

          Bo nie jest to najlepiej skonstruowane zdanie pod słońcem.

          Reply
    • SithFrog
      28 kwietnia 2020 at 15:44
      Permalink

      “Ale odpowiednie zaplanowanie i montaż sprawiają wrażenie, jakbyśmy oglądali niesamowity dokument, a nie poskładane z różnych elementów kino akcji.”

      No nie, nie sprawiają takiego wrażenia i może jakby nie istniał “1917” czy “Birdman” to bym pochwalił za nowatorskie podejście.

      Reply
  • 28 kwietnia 2020 at 16:54
    Permalink

    A ja kilkanaście lat temu (chyba odkąd Arnie został gubernatorem) przyjąłem zasadę, że nie tykam kina akcji i jak dotąd ani razu nie miałem poczucia, że coś straciłem. 😀

    Reply
    • SithFrog
      28 kwietnia 2020 at 19:35
      Permalink

      Bez przesady, parę perełek Cię ominęło.

      Reply
      • 28 kwietnia 2020 at 23:34
        Permalink

        Jeżeli już miałbym się wyłamać, to pewnie obejrzałbym tylko “Johna Wicka”. Podoba mi się autoironiczna dla gatunku koncepcja fabuły tego filmu. To chyba pierwszy bohater kina akcji, któremu nie zabili żony, dziecka, brata, czy choćby tylko dawno niewidzianego wujka, a zwyczajnie psa. Po pierwsze doceniam dobry pomysł, po drugie zawiera pozytywne przesłanie. Też lubię zwierzęta. 🙂

        Reply
        • SithFrog
          29 kwietnia 2020 at 14:52
          Permalink

          To zdecydowanie polecam obejrzeć, będziesz zadowolony, bo jest dokładnie tak, jak piszesz. Autoironia, powaga, ciekawy świat i świetne sekwencje akcji – wszystko w bardzo dobrych proporcjach. Mało tego, wszystkie trzy filmy są warte poznania.

          Reply
  • 28 kwietnia 2020 at 23:05
    Permalink

    Obsada filmu poza głównym bohaterem to w zasadzie w komplecie Bollywood. Dobry gangus jest Hindusem a źli kolesie są z islamskiego Bangladeszu. Pomyślałbym, że film jest skrojony pod indyjską widownię ale przecież nikt nie tańczy i nie śpiewa 🙂
    Co do oceny to uważam ją za zbyt surową. Sama miejscówka, czyli Dhaka, zrobiła na mnie duże wrażenie. Film jest przerysowany w zamierzony sposób i ja to kupuję. Zresztą to taki popis kaskaderski ze szczątkową fabułą. Lepiej się nad niczym nie zastanawiać. Można sobie obejrzeć, jest szybko, bijo się i strzelajo, nie ma romantycznych pierdół, jest ok 😉

    Reply
    • SithFrog
      29 kwietnia 2020 at 14:55
      Permalink

      “poza głównym bohaterem”

      I poza starym nie(dobrym) kumplem, David Harbour nie jest gwiazdą Bollywood, chyba, że czegoś nie wiem 😉

      “Film jest przerysowany w zamierzony sposób i ja to kupuję.”

      No właśnie jest i nie jest, bo mam wrażenie, że twórcy sami nie wiedzieli czy chcą zrobić Johna Wicka, Equilizera czy Man on Fire i zrobili wszystkiego po trochu, ale zamiast fajnego miksu wyszedł dla mnie niestrawny bigos trzeciej świeżości.

      Reply
  • 29 kwietnia 2020 at 12:59
    Permalink

    O ile z recenzja Platformy mocno sie zgodzilem, tak tutaj mam zupelnie odwrotne odczucia. Nie jest to arcydzielo, ale absolutnie wystarczy (albo i wiecej) jesli ktos oczekuje odmozdzenia, relaksu, troche napiecia… To nie jest kino ambitne, czasem naciagane jesli chodzi o wiarygodnosc (superbohaterowie), ale mimo wszystko, w moim przypadku, przykuwa uwage na tyle, ze mocno kibicowalem glownym bohaterom. Takze, ze swojej strony polecam – 6/10 ! a co ; )

    Reply
    • 29 kwietnia 2020 at 13:07
      Permalink

      z ciekawosci sprawdzilem oceny:
      imdb – 69%
      filmweb – ponad 6

      oczywiscie szanuje recenzenta i jego gust filmowy ; ) pzdr

      Reply
      • 29 kwietnia 2020 at 14:05
        Permalink

        Ja chyba w dwóch filmach miałem podobnie skrajnie różną opinie od SIthfroga. Bodajże Bohemian Rhapsody i Interstellar. Podejrzewam, że w większości tytułów oceny by się pokrywały, ale człowiek najbardziej zapamiętuje właśnie te skrajne, różniące się najbardziej 🙂

        Reply
        • SithFrog
          29 kwietnia 2020 at 15:06
          Permalink

          Ale to jest najfajniejsze właśnie! Ja uwielbiam spierać na tematy filmowe. Oczywiście dopóki ktoś nie wyciągnie argumentów pokroju “nie zrozumiałeś/aś filmu” albo “nie znasz się”. Jak wszyscy mówią, że tak samo im się podobał to jest miło, ale szanse na urodzenie się z tego ciekawej i pouczającej dyskusji są minimalne.

          O ile nie zmieniłem zdania ani o Interstellar czy BR, o tyle mam teraz sporą wiedzę o tym, dlaczego innym się podobał, a to zawsze wielki plus.

          Reply
          • 29 kwietnia 2020 at 15:59
            Permalink

            Z ciekawości, jaką ocenę byś wystawił Wilkowi z Wall Street?

            Reply
            • SithFrog
              29 kwietnia 2020 at 16:05
              Permalink

              8, w porywach do 9 jeśli chodzi o rzemiosło Scorsese, genialną kreację DiCaprio (i jeszcze lepszą wrzutkę McConaugheya) czy dynamiczny montaż.

              Ostatecznie dałem jednak 7, bo konstrukcji nie rozumiem do dzisiaj. W sensie: jaki był cel? Belfordt zaczynał z niczym, potem dziwki, koks, dziwki, koks, a na koniec padł. A wszystko pokazane w sposób, który mnie odrzucił: generalnie to miał fajne życie i długo nie siedział. A o ludziach, których okradł ani słowa.

              Dlatego ciężko podważyć artystyczne elementy filmu, ale już sama konstrukcja fabuły i (moim zdaniem ) podejście reżysera do bohatera jest mocno dyskusyjne.

              Reply
              • 29 kwietnia 2020 at 17:07
                Permalink

                No ja za to dałem 2/10. Rzemiosło i gra aktorska nic dla mnie nie znaczy jeżeli fabuła była totalnym… daruję sobie w sumie więcej słów 🙂
                Chciałem tylko się upewnić, że przy ocenianiu filmów my wszyscy używamy różnej metodologii.

                Reply
                • SithFrog
                  29 kwietnia 2020 at 18:21
                  Permalink

                  No właśnie to jest czasem problem. Kiedy niby wszystko jest na dobrym poziomie, ale nie wiem co miał ten film do przekazania. Że w sumie można być złodziejem i oszustem, a jednocześnie być cool, żyć jak król i to jest fajne?

      • SithFrog
        29 kwietnia 2020 at 15:04
        Permalink

        Z imdb nie korzystam często, ale na filmwebie – mam wrażenie – poza absolutnymi kabanami w stylu “Kac-Wawa” – skala zaczyna się od 6 😉

        Na argumenty ilościowe pewnie przegram, ALE Tomasz Raczek tak napisał na filmwebie:

        “Pustak scenariuszowy, drętwiak aktorski, kłamczuch emocjonalny, prostak efektowy. Puzzel układany przez robota bez palców. Wygląda sprawnie ale jest bez sensu.”

        Zawsze coś 😉
        pozdro!

        Reply
    • SithFrog
      29 kwietnia 2020 at 15:00
      Permalink

      No właśnie to wszystko zależy od definicji odmóżdżenia. Ja lubię kiedy jest albo wesoła rozpierducha niby na serio (John Wick) albo bez udawania (Fast and Furious).

      [spioler]A tu niby akcja przegięta i ha-ha skaczemy z 30 m pomedytować w wodzie, a potem nagle jakaś ciężka rozkmina, bo syn umarł na raka i jestem taki nieszczęśliwy. Albo koleś nieśmiertelny i wszystki zabije, a nie na koniec wzrusz się widzu, bo to poważne było, a on wziął i umarł.[/spoiler]

      Dla mnie to nie jest odmóżdżacz jak mózg musi pracować i co chwile zadawać fundamentalne pytanie cywilizowanych ludzi: łot de fak?

      Reply
  • 5 maja 2020 at 10:39
    Permalink

    Dude, ale to jest typowy akcyjniak klasy B, przecież nie sposób go brać na poważnie. Zorientowałem się, że puszczają do nas oko, gdy na samym początku niemalże gość zwany Tyler Rake (grabie) zabija bandytę przy użyciu grabi. C’mon, to nie jest Obywatel Kane. Cały wątek z dziećmi wojny z Miasta Boga jest przekomiczny, a scena, w której Thor wymierza im po solidnym plaskaczu jest przekomiczna. Podobnie jak wzajemne potrącanie się samochodami. Widać ewidentną inspirację Whickiem, choćby w sposobie likwidacji wrogów. Kategoria B jest silna w tym filmie. Trochę (trochę mocno) przycięli budżet na efektach specjalnych, ale w sumie i to dodaje uroku.

    Reply
    • SithFrog
      5 maja 2020 at 10:42
      Permalink

      W akcyjniaku klasy B nie zrzuca się małych dzieci z dachu ani nie wali takich quazi komicznych scen jak opowieść o synu chorym na coś tam. Tu było tego za dużo w takim stężeniu powagi, że wysiadłem. Poza tym film jest zwyczajnie nudny. Nie ma żadnej stawki, nie uwierzyłem w więź z chłopcem, a to napompowane i niezbyt wesołe zakończenie tylko potwierdza, że ktoś potrzebował Wicka i Man on Fire ale do końca nie mógł się zdecydować.

      Reply
  • 5 maja 2020 at 11:57
    Permalink

    Dzisiaj przeczytałem, że planują już sequel – tak dobrze film został “przyjęty” i tak zarabia 😉

    Reply
    • SithFrog
      5 maja 2020 at 12:02
      Permalink

      Transformersów było 5 sztuk 😉

      Ale to wcale nie jest zła decyzja, może teraz będzie większy budżet i lepsza ekipa jeśli chodzi o twórców.

      Reply

Skomentuj Voo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków