Niedzielne Fiszki: Co łączy Woody’ego Harrelsona z zabójstwem Kennedy’ego?

Rodziny się nie wybiera i trudno winić kogokolwiek za grzechy rodziców. Ale nie piętnując w żaden sposób Woody’ego Harrelsona, gwiazdy takich filmów jak Urodzeni mordercy, Skandalista Larry Flint, Trzy billboardy za Ebbing Missouri, czy w końcu serialu True Detective; warto wspomnieć o fascynującej historii, jaka wiąże się z ojcem aktora – Charlesem Harrelesonem. Mężczyzna ów nie odegrał w życiu Woody’ego szczególnie istotnej roli. Jednym z powodów był stosunkowo wczesny rozwód z matką chłopaka. A drugim – wieloletni pobyt w więzieniu. Charles Harrelson trafił tam nie bez powodu. Był w końcu jednym z najsłynniejszych amerykańskich… zabójców na zlecenie.

Zabójcza kariera ojca późniejszej hollywoodzkiej gwiazdy rozpoczęła się krótko po rozwodzie z matką Woody’ego – w 1968 roku. 27-letni Charles Harrelson miał już za sobą krótki pobyt w więzieniu oraz nieudany interes ze sprzedażą materiałów dentystycznych. Postanowił więc spróbować swych sił w hazardzie, a ze świata nielegalnych rozgrywek pokerowych szybko przeszedł do półświatka, gdzie łatwiej było zarobić. Przypisywano mu później ponad 20 zabójstw na zlecenie. Czy rzeczywiście było ich aż tyle – nie wiadomo. Ale trzy razy Harrelson został aresztowany – i w tych trzech wypadkach niewątpliwie był winny. Pierwszym z tych morderstw na zlecenie było dokonane w 1968 roku zabójstwo Alana Berga, właściciela sklepu z dywanami, za które Harrelson skasował 1500 dolarów (po uwzględnieniu inflacji to ok. 11 tysięcy dolarów w 2020). Zbrodnię upozorowano w taki sposób, aby zasugerować egzekucję za długi hazardowe. I pewnie policja kupiłaby tę wersję wydarzeń, gdyby nie uparte starania ojca Alana Berga i zatrudnionego przez niego prywatnego detektywa, który zdołał dotrzeć do istotnych świadków. Ale historia ta ma jeszcze dwa niesamowite zakręty. Drugiego zapewne się domyślacie – jakimś cudem Harrelson, który zatrudnił świetnego adwokata, zdołał podważyć zeznania swojej trzeciej żony, które były kluczowe dla wersji przestawionej przez prokuraturę. I wyszedł na wolność. No dobrze, ale to drugi zwrot akcji. A pierwszy? Otóż ów prywatny detektyw, zatrudniony przez Berga seniora, który doprowadził policję na trop Charlesa Harrelsona, nazywał się Claude Harrelson. I był bratem mordercy. Ciekawy zbieg okoliczności.

Charles Harrelson.

Po raz drugi Harrelsona złapano po zabiciu Sama Deglii. Tym razem w grę wchodziła polisa na życie, a zleceniodawcą był wspólnik zamordowanego mężczyzny, u którego Harrelson miał długi. Policja znów trafiła na trop zabójcy i tym razem mu się nie upiekło. A przynajmniej nie do końca. Został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Z więzienia wyszedł po 5 latach.

W 1979 roku Harrelson trafił do podręczników historii, zabijając – na zlecenie jednego z bossów narkotykowych – sędziego federalnego Johna H. Wooda. Było to pierwsze morderstwo na sędzim federalnym od blisko stu lat. Tym razem mężczyźnie się nie upiekło. Został skazany na podwójne dożywocie. Fascynujące jest jednak to, że osaczony przez policję… przyznał się do bardzo wielu morderstw. W tym do zabicia Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Później zeznania te wycofał, tłumacząc je działaniem kokainy. Zmarł w roku 2007, w więzieniu o zaostrzonym rygorze, do którego został przeniesiony po nieudanej próbie ucieczki. Czy rzeczywiście to on, a nie Lee Harvey Oswald dokonał zamachu na amerykańskiego prezydenta? Wątpliwe. Ale trudno też zaprzeczyć, że w życiu Charlesa Harrelsona wiele rzeczy trudno wytłumaczyć. A Woody – choć ojca tak naprawdę nie znał i nigdy nie powinien być sądzony za jego grzechy – chyba miał w swoich genach coś, co uczyniło jego kreację w Urodzonych mordercach tak zjawiskową.

 

-->

Jeden komentarz do "Niedzielne Fiszki: Co łączy Woody’ego Harrelsona z zabójstwem Kennedy’ego?"

  • 19 kwietnia 2020 at 14:27
    Permalink

    Do tego prowadzi certolenie się z przestępcami. Gdyby typa już za pierwszym razem powieszono, ewentualnie zamknięto i wyrzucono klucz, przynajmniej dwóch uczciwych ludzi by żyło.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków