Czytamy Nawałnicę Mieczy #10: Bran I

Macie nadmiar wolnego czasu? Ja też nie. Izolacja wbrew pozorom nie sprzyja produktywności. Człowiek co pięć minut robi sobie przerwę na herbatę… Ale nawet gdy czasu brak, trzeba czytać dalej, bo Martin już nam tam pichci Wichry zimy (podobno). Po długiej przerwie wracamy więc do przygód Brana i ferajny.

Streszczenie

Książę lasu, potężny wilkor, szpieguje poczynania swoich małych kuzynów – watahy zwykłych wilków. Jego myśli zaczynają krążyć wokół braci i sióstr, z którymi kontakt utracił. Czasem potrafi ich wyczuć, zwłaszcza jednego z nich, który nie znajduje się tak daleko i jest bardzo rozgniewany. Ale nie czuje już jednej z sióstr, którą stracił na zawsze.

Czasem jednak ich wyczuwał, jakby wciąż byli niedaleko, zasłonięci przed jego wzrokiem przez głaz albo zagajnik. Nie czuł ich zapachu ani nie słyszał, jak wyją nocą, miał jednak wrażenie, że są tuż obok… wszyscy poza utraconą siostrą.
—Nawałnica mieczy—

Bran i Lato.

Wilkor wyczuwa, że wataha wilków zabiła swą zdobycz. Biegnie więc, by rzucić im wyzwanie i przejąć mięso. Wilki próbują walczyć, ale jeden z nich kończy z rozerwanym gardłem, a przywódca watahy w końcu się poddaje, pokazując uległość. Książę może nasycić się swoim mięsem, ale wtedy coś wyrywa go ze snu.

W ruinach wieży Hodor potrząsa Branem, a ten zdenerwowany budzi się. Jojen sztorcuje chłopaka, że znów spędził w wilkorze zbyt wiele czasu. Irytuje to Brana tym bardziej, że to Jojen nalegał, aby chłopak próbował wargowania. Jojen dopytuje się, czy Bran, przebywając w ciele Laty, oznaczył w umówiony sposób drzewo, znacząc je pazurami. Młody warg przyznaje, że mu to umknęło, wywołując zaniepokojenie Jojena, który domaga się, aby Bran powiedział jak się nazywa. Nieustannie powtarza, że Bran musi pamiętać kim jest, w przeciwnym razie zatraci się wewnątrz wilka. Bran pozostaje krnąbrny i nabiera przekonania, że Jojen nie wie o czym mówi.

Bran i Meera.

Meera wraca z żabim gulaszem i zaczynają jeść – mimo protestów Brana, który czuje się syty po posiłku spożytym w ciele Laty. Bran bardzo polubił Meerę. W końcu Jojen oznajmia, że muszą wyruszać. Jego siostra protestuje. Uważa, że w zrujnowanej wieży, w której spędzili kilka dni, są bezpieczni. Bran też nie ma ochoty odchodzić, wierząc, że Robb wróci na Północ ze swoją armią. Jojen ripostuje, że maester Luwin sądził, że to mało prawdopodobne. Pomysł kradzieży łodzi lub koni i udania się do Umberów lub lorda Manderly’ego również upada. To zbyt niebezpieczne, gdy wciąż grasują żelaźni ludzie i bękart Boltona.

Jojen próbuje przekonać Brana, że potrzebny mu inny nauczyciel. Taki, który wie więcej od chłopaka z Przesmyku. Potrzebna mu Trójoka Wrona. Ale to nie wizja nowego nauczyciela, ale słowa Jojena o śnie, w którym widział skrzydlatego wilka przykutego kamiennym łańcuchem, robią na Branie największe wrażenie. Ostateczna decyzja pozostaje w jego gestii. A Bran nie chce być do końca życia kaleką. Chce latać. Wyruszają więc do Trójokiej Wrony.

Postaci występujące w rozdziale
  • Bran Stark
  • Jojen Reed
  • Meera Reed
  • Hodor Hodor
Ważne informacje
  1. Lato wyczuwa swoje rodzeństwo na odległość.
  2. Lato myśli o Duchu jako o niemym. Do tej pory Duch był kilka razy określany w książce jako cichy albo bezgłośny, ale ten rozdział wskazuje na to, że wilkor Jona może po prostu nie być w stanie warczeć czy wyć.
  3. Lato postrzega Kudłacza jako wściekłego.
  4. Bran nie chce przebywać w swoim ciele. Będąc wewnątrz Laty zapomina się. Chce być księciem lasu.
  5. Bran nie pamięta o tym, co ma robić w ciele wilkora. Nie słucha lekcji Jojena.
  6. Jojen ostrzega Brana przed zagrożeniami związanymi z przebywaniem długo w ciele wilkora. To ostrzeżenie może okazać się bardzo ważne w przyszłości, jeśli umierając Jon wwarguje się w Ducha.
  7. Wilkor Sansy jest określony jako trzymający się na uboczu watahy. Ale wataha musi się trzymać razem. Kto pozostaje na uboczu, ten zginie.
  8. Stara Niania nazwała Jojena Reeda małym dziadkiem. Chłopak jest zbyt poważny jak na swój wiek.
  9. Jojen twierdzi, że jego talent do śnienia to tylko echo tego, do czego zdolni byli zieloni jasnowidze.
  10. Bran robi się opryskliwy i rozgniewany. Nie traktuje Jojena jako nauczyciela. Ale podoba mu się Meera.
  11. Dzięki uwagom Meery widzimy, że Jojen nie wie prawie niczego na temat Trójokiej Wrony. Nie wie nawet, czy to jeden, czy wielu jasnowidzów.
  12. Ostatecznie ta sama cecha, która konfliktowała Brana z Jojenem – gorycz związana z kalectwem – jest tym, co skłania Brana, by udać się do Trójokiej Wrony.
Komentarz do rozdziału

Tym razem komentarz będzie krótszy, bo i nie kryją się w rozdziale jakieś nadzwyczajne tajemnice, które należy objaśnić czy choćby zasygnalizować. Warto wszakże zwrócić uwagę na dwie kwestie. Pierwsza to czysto warsztatowa – przywykliśmy już do tego, że zmieniając punkty widzenia, Martin przeobraża nieco sposób narracji. I tak rozdziały, których bohaterem jest Tyrion, są daleko bardziej cyniczne od naiwnych rozdziałów prezentowanych z perspektywy Sansy czy Aryi (szczególnie w Grze o tron). Ale tu Martin poszedł o krok dalej. Tak długo jak Bran pozostaje w głowie Laty, zupełnie inaczej wygląda opis rzeczywistości. Wszystko jest bardziej zmysłowe i szczegółowe, kontrastujące z prostszymi opisami, jakimi Martin posługuje się w innych rozdziałach.

Stromy grzbiet tworzyła długa fałda z kamienia i gleby, przypominająca kształtem pazur. Jego niżej położone stoki porastały drzewa: sosny, głogi i jesiony, wyżej jednak ziemia była naga, a grań rysowała się ostro na tle zachmurzonego nieba.
Czuł, że wysoki kamień go wzywa. Wspinał się wciąż wyżej, najpierw swobodnymi susami, potem coraz szybciej. Silne łapy niosły go na stok. Gdy biegł, ptaki podrywały się z gałęzi i umykały ku niebu, łopocząc skrzydłami. Słyszał szum wiatru pośród liści, skrzeczące do siebie wiewiórki, a nawet odgłos spadającej na leśną ściółkę szyszki. Otaczające go zapachy tworzyły razem pieśń, która wypełniała sobą dobry zielony świat.
Gdy pokonywał kilka ostatnich stóp drogi, żwir tryskał mu spod łap. Wreszcie dotarł na szczyt. Nad wysokimi sosnami wisiało wielkie czerwone słońce, a drzewa i wzgórza w dole ciągnęły się tak daleko, jak tylko mógł sięgnąć okiem albo nosem. Wysoko nad nim krążyła kania, ciemny punkcik na różowym niebie.
—Nawałnica mieczy—

Druga kwestia, która została tu po raz pierwszy zarysowana, to potencjalne zagrożenie, jakim może być sam Bran. Stłumiony w chłopaku gniew i niemożność pogodzenia się z kalectwem odbijają się na jego stosunkach z Jojenem, a także skutkują przekraczaniem przez młodego księcia kolejnych granic. A może to przemawia przez niego wilkor, pragnący zająć pozycję samca alfa? Tak czy siak, jest to dość niepokojące, choć ostatecznie napięcie zostaje rozbrojone, a determinacja Brana przekłada się na decyzję o wyruszeniu do Trójokiej Wrony. Ale napięcie to jeszcze do nas powróci.

-->

Kilka komentarzy do "Czytamy Nawałnicę Mieczy #10: Bran I"

  • 6 kwietnia 2020 at 12:52
    Permalink

    Hmm dodałbym jeszcze pewne ciekawe porównanie do sytuacji z walką z wilkami z tego rozdziału do późniejszej sytuacji, gdy Bran w ciele Laty pokonał Varamyra, który znajdował się w ciele jednookiego basiora. I tak jak wcześniej Varamyr przejął i pokonał swojego nauczyciela, tak Bran zrobił z nim dokładnie to samo. Ta sytuacja jest o tyle znamienna, że Bran zdobywa kontrolę nad innymi poprzez ich zdominowanie, a to rodzi pewne niebezpieczeństwa na przyszłość. Ponadto, wskazuje nam to na to, że Varamyr nie zginął w Prologu całkowicie, tylko dał radę uciec jako wilk przed Innymi, być może osłonięty przez magię Starych Bogów.

    Reply
  • 6 kwietnia 2020 at 14:16
    Permalink

    “Izolacja wbrew pozorom nie sprzyja produktywności. Człowiek co pięć minut robi sobie przerwę na herbatę… Ale nawet gdy czasu brak, trzeba czytać dalej, bo Martin już nam tam pichci Wichry zimy”
    A może zamiast Wichrów, też co 5 minut robi sobie przerwę na herbatę 😀

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków