Kilkukrotnie pisałem już w Szalonych Teoriach o środkach literackich używanych przez George’a R.R. Martina. Środkach, których znajomość pomaga mi w spekulacjach na temat zamysłów autora. Było więc całkiem sporo o nawiązaniach do mitologii i religii. Wspominałem też o foreshadowingu, czyli metodzie przedstawiania nam bardzo subtelnych aluzji dotyczących przyszłych wydarzeń. Ale literatura GRRM-a (a w szczególności PLiO) ma pewien rys, o którym jeszcze nie wspominałem. Rys, który uważam za bardzo istotny dla każdego, kto chciałby wgryźć się nieco głębiej w metodę pisarską George’a R.R. Martina.
I właśnie o tym chciałem Wam dziś opowiedzieć. O głębokiej i bardzo gorzkiej ironii losu, jaka staje się udziałem bohaterów Pieśni Lodu i Ognia.
Śmierć
Weźmy chociażby Neda Starka. Po raz pierwszy widzimy go, gdy dokonuje egzekucji na Garedzie. Lord Eddard wyjaśnia potem synowi swoją rolę, a w jakimś sensie również swoją filozofię rządzenia.
W żyłach Starków wciąż płynie krew Pierwszych Ludzi. Wierzymy, że ten, kto wydaje wyrok, sam powinien go wykonać.
—Gra o tron—
A jednak sam Ned kończy swój żywot w karykaturalnym powtórzeniu tej pierwszej sceny. Zostaje ścięty tym samym mieczem, ale nie zabija go człowiek wypowiadający wyrok. Co więcej, jego kat nie mógłby powiedzieć ani słowa. To niemy ser Ilyn Payne.
Ale nie tylko Ned doświadczył wyjątkowo ironicznej śmierci. Robert Baratheon kochał kobiety, polowania i wino. Śmierć poniósł podczas polowania, z powodu wina, na polecenie kobiety.
Trudno tu nie przyznać racji Staremu Niedźwiedziowi.
Zawsze tak się dzieje, chłopcze, że niszczy nas to, co kochamy.
—Gra o tron—
Kolejnego potwierdzenia tej zasady nie trzeba wcale daleko szukać. W „Starciu królów” i „Nawałnicy mieczy” widzimy Shae taką, jaką naprawdę jest. Płytką i poświęconą przede wszystkim dobrom materialnym. Niestety Tyrion wydaje się tego nie dostrzegać. Jednak z pewnością dostrzega to Los. Shae ginie uduszona kosztownym łańcuchem.
– Czy kiedykolwiek lubiłaś mój dotyk?
– Bardziej niż cokolwiek na świecie – zapewniła – mój lannisterski olbrzymie.
To najgorsze, co mogłaś powiedzieć, słodziutka. Tyrion wsunął dłoń pod ojcowski łańcuch i pociągnął. Ogniwa zacisnęły się, wpijając się w szyję.
—Nawałnica mieczy—
Czasami ironia polega na tym, że postać dostaje to, czego sama się domaga. Odkąd poznaliśmy Viserysa Targaryena, jasne było, że młody człowiek myśli tylko o jednym. O złotej koronie na swych skroniach. I rzeczywiście, gdy Viserys postawił Khalowi Drogo ultimatum, koronę otrzymał.
Odgłos, jaki wydał Viserys Targaryen, gdy straszliwy hełm zakrył mu twarz, nie przypominał głosu człowieka. Jego stopy uderzyły spazmatycznie o ziemię, potem jeszcze raz wolniej i znieruchomiały. Sople roztopionego złota spłynęły na jego pierś, pozostawiając w jedwabiu dymiące dziury… ale nie polała się ani kropla krwi.
—Gra o tron—
A skoro o złocie mowa, to trudno wyobrazić sobie bardziej dobitne zaprzeczenie legendy od sposobu, w jaki umarł Tywin Lannister. Człowiek, który całe życie poświęcił na budowanie określonego wizerunku, zniszczył go po trzykroć w chwili swej śmierci. Po pierwsze – został pozbawiony życia w sposób upokarzający. Po drugie – okoliczności śmierci (Shae) przedstawiły go jako hipokrytę. I wreszcie po trzecie – dowiódł, że wbrew temu, co mówią o nim prostaczkowie, „nie sra złotem”.
W sposób równie dobitny, choć może mniej upokarzający (choć pewnie niektórzy Dothrakowie by się z tym nie zgodzili), swojego żywota dokonał Khal Drogo. Ileż to razy słyszeliśmy, iż człowiek ten jest niepokonany, niemal niezniszczalny.
Warkocz Drogo, czarny jak noc, ciężki od wonnych olejków. Obwieszony był dzwoneczkami, które podzwaniały delikatnie, kiedy się poruszał. Sięgał daleko poniżej pasa, nawet poniżej jego pośladków, a jego koniec ocierał mu się o tył ud.
– Widzisz, jaki jest długi? – spytał Viserys. – Kiedy Dothrak zostaje pokonany w bitwie, obcina swój warkocz, co ma symbolizować jego hańbę, żeby dowiedział się o niej cały świat. Nikt dotąd nie pokonał khala Drogo. Jest jakby wcieleniem Aegona, Pana Smoków, a ty zostaniesz jego królową.
—Gra o tron—
A jednak, kiedy przychodzi co do czego, życie odbiera mu kobieta. Dusząc go poduszką.
Klęknęła, złożyła pocałunek na ustach Drogo i przycisnęła poduszkę do jego twarzy.
—Gra o tron—
Życie
Bywa jednak i tak, że ironia losu przejawia się nie w śmierci, ale w decyzjach podejmowanych za życia.
Kiedy Duskendale podniosło jawny bunt, los Aerysa II wydawał się przesądzony. Uwięziony król czekał na śmierć i gdyby nie brawurowy plan Barristana Śmiałego, władca zapewne zmarłby podczas szturmu. Ale Barristan uratował tego dnia jeszcze jedną osobę. Wybłagał u króla ocalenie dla dziecka.
Ocalał jedynie młody bratanek ser Symona, ser Dontos Hollard, i to tylko dzięki temu, że ser Barristan prosił o łaskę dla niego i król, któremu rycerz uratował życie, nie mógł odmówić.
—Świat Lodu i Ognia—
W ten sposób rzezi Darklynów i Hollardów uszedł ser Dontos. Późniejszy królobójca, człowiek, który dostarczył truciznę na ucztę weselną króla Joffreya.
Pechowa ironia losu dopadła też lubianego (przez niektórych) ser Jorah Mormonta. Wygnaniec, który znalazł swoje miejsce na dworze królowej Daenerys jest w końcu doścignięty przez konsekwencje swych czynów. Zostaje ułaskawiony przez Żelazny Tron… by natychmiast zostać wygnanym przez Daenerys.
Życie Theona Greyjoya w Winterfell jest w jakimś sensie próbą odnalezienia swojej tożsamości. Jego arogancja i buńczuczność służą podkreśleniu odmienności od Starków… mimo że sam Theon chyba wolałby być jednym z nich. Wszystko to jest jednak tylko przedsmakiem prawdziwej utraty tożsamości, jakiej dopiero doświadczy. I znów, ironia przejawia się we wcześniejszych słowach Theona.
Theon Greyjoy zauważył kiedyś, że Hodor nie ma pojęcia o wielu rzeczach, lecz z pewnością zna swoje imię. Stara Niania zachichotała, kiedy Bran opowiedział jej o tym, i wyznała, że jego prawdziwe imię brzmi Walder.
—Gra o tron—
Wkrótce również i Theon Greyjoy miał zapomnieć swojego prawdziwego imienia.
Czasem ironia wynika po prostu z braku wiedzy naszych bohaterów. Weźmy bowiem takiego Allisera Thorne’a. Człowiek ten był jednym z najbardziej zdeklarowanych stronników Targaryenów, do końca walczącym w Krainach Korony przeciw Uzurpatorowi. Za swoją „zatwardziałość” zesłano go na Mur. A na Murze… stał się zaciekłym wrogiem pewnego młodego bękarta.
Ale być może najbardziej ironiczne są tu losy wspomnianego bękarta. Jon od samego początku nosi w sobie gniew i żal związany z własnym statusem. Do momentu gdy trafia na Mur, traktuje bycie bękartem jako jedną z najgorszych rzeczy, jaka może się człowiekowi przydarzyć. Zaklina się, że nigdy nie skazałby kogoś na taki los.
Jon poczuł wzbierający w nim gniew. – Nie jestem twoim synem!
Benjen Stark podniósł się. – Tym większa szkoda. – Położył dłoń na ramieniu Jona. – Przyjdź do mnie, jak już spłodzisz kilka bękartów. Zobaczymy, co powiesz wtedy.
Jon zadrżał. – Nigdy nie spłodzę bękarta – wycedził. – Nigdy!
—Gra o tron—
A jednak niedługo później zmienia zdanie. Gdy w grę wchodzi życie syna Mance’a Raydera, Jon Snow nie waha się. Ukrywa młodego księcia, tworząc dla niego fikcyjną tożsamość. Chłopiec ma być bękartem Samwella Tarly’ego.
Kosmiczna ironia w świecie stworzonym przez GRRM-a bardzo często przejawia się przez foreshadowing. Tak niewątpliwie jest w przypadku Jaimego Lannistera, i jego poglądów na kalectwo…
– Chłopak zostanie kaleką, nawet jeśli przeżyje. Gorzej nawet niż kaleką. Karykaturą. Ja mam nadzieję na dobrą, spokojną śmierć.
—Gra o tron—
…które wszakże ulegają dość istotnej ewolucji, gdy kaleką staje się sam Jaime.
Ale i słuszna to kara, bo sam Jaime zaserwował bardzo gorzki i ironiczny zwrot losów Brana Starka. Kiedy poznajemy chłopca, jest on – jak ujmuje to Ned – wiewiórką. Całe jego życie toczy się wokół biegania, skakania i eksplorowania każdego zakamarka Winterfell. Upadek przykuwa go do łóżka. A późniejsze nauki u Trójokiej Wrony przykuwają go do drzewa.
I jeszcze długo można byłoby wymieniać przypadki, kiedy gorzka ironia zaważyła na losach bohaterów Pieśni Lodu i Ognia. Wystarczy pomyśleć tylko o tym, iż to nie kto inny, a Rhaegar Targaryen pasował na rycerza Gregora Clegane, mordercę rodziny księcia. Z kolei król Aerys II, został na rycerza pasowany przez swojego kata, Tywina Lannistera.
Niemal wszechobecna w Pieśni Lodu i Ognia ironia losu jest powodem dla którego odrzucam niektóre pomysły innych fanów, dotyczące kierunku w jakim potoczą się losy wielu postaci. Jest to też powód, dla którego nadal mam nadzieję, że spełnią się niektóre – póki co mające małe oparcie materiale literackim – teorie. Dlatego o wiele bardziej od idei Tyriona jako syna Aerysa, fascynuje mnie koncepcja, według której bękartami Targaryena miałyby być bliźniaki – Jaime i Cersei. Lord Tywin okazałby się kochać cudze bękarty, a nienawidzić prawdziwego syna. Czyż nie byłaby to idealna ironia losu?
A jak Wy to widzicie? Czy przegapiłem wydarzenie, które Wy uważacie za wyjątkowo ironiczne? Dajcie mi znać w komentarzach.
Dael nie byłby sobą gdy choć raz w miesiącu nie wstawił teorii ze spoźnieniem 🙂
Dobrze, że pisze, przynajmniej jest co ciekawego poczytać 🙂
Jest i tekst, super!
Pierwszy 😛
jednak drugi 🙁
ciesze sie ze swoim wpisem zniszczylem tą głupią zabawę w pierwszy/drugi/osiemdziesiaty drugi 🙂
Mnie „śmieszy” los Brienne, która na początku jest wręcz arcyhonorowa i nie dopuszcza do głowy myśli, że niektóre kłamstwa są potrzebne, a w miarę rozwoju fabuły staje się coraz bardziej zakłamana, co ma finał, gdy chcą ją powiesić. Obawiam się, że w Wichrach nawet jeżeli długo nie pożyje, to nie skończy jako osoba, którą była pierwotnie.
Żeby było bardziej pod tę teorię, to pamiętamy jak przysięgała zabić Stannisa za śmierć Renlego, później mamy wyśmianie jej naiwności przez Jaimiego, który wspomina, że „tyle razy trzeba przysięgać, tylu różnym osobom”, a na koniec sama przysięgała, że Tarth to szafirowa wyspa, a początkowy ukochany Renly zaciera się w jej oczach i widzieć zaczyna tylko Jaimiego.
Zmiana kierunku uczuć nie podpada pod zakłamanie. Mimo iż wydawało jej się, że już nikogo po Renlym nie pokocha, nowa miłość jest jak najbardziej w porządku. Nie każdy jest Lorasem, Robertem czy ewentualnie Blackfishem 😉 To zdanie o słońcu i świecy może ładnie brzmieć, ale taki Robert przez wierność dawno zmarłej Lyannie skrzywdził swoją żonę do tego stopnia, że go zamordowała i rozpętała wojnę.
Brienne zresztą jest w innej sytuacji, Renly był homoseksualny, więc nie było szans na wzajemność, zresztą słabo się znali, a on miał już swoją drugą połówkę. Jaimego poznała nieco lepiej, nawet w pewnym stopniu się zaprzyjaźnili, więc nic w tym kłamliwego, że się w nim zakochała. Nawet więcej, to uczucie jest dojrzalsze i prawdziwsze, bo nie opiera się wyłącznie na wyglądzie.
„mimo że sam Theon chyba wolałby być jednym z nim.”
z nich 😉
„Wystarczy pomyśleć tylko o tym, iż to nie kto inny, a Rhaegar Targaryen pasował na rycerza Gregora Clegane”
nie kto inny, jak regał, chyba tak powinno być 😀
Świetny tekst! Czytało się jednym tchem. Co do końcówki – jestem wielkim fanem teorii, ze to właśnie Jaimie i Cersei są bękartami Aerysa II. Gdyby był nim Tyrion, to trochę przekoloryzowane by to było.
Jaimie byłby jak Edyp można powiedzieć, a Martin lubi takie porównania. Niewykluczone nawet, że cała trójka to w rzeczywistości dzieci Aerysa, ale wątpię, żeby Martin aż tak mocno poleciał. Zapewne będzie rozstrzygał pomiędzy Jaimie i Cersei z jednej a Tyrionem z drugiej. Tak z innej beczki to ciekawi mnie to co powiedziała Grosik podczas rozmowy z Tyrionem- że była na występach w Bravoos przed zabiceim jej brata i tam otrzymała wspaniały podarunek. To chyba jedyne zdanie, które uzasadnia istnienie tej postaci, bo nie wierzę w historię „miłosną” pomiędzy nią a Tyrionem, a także na „naukę” bycia karłem. Wprowadzenie tej postaci dla takich celów byłoby idiotyczne.
„Jaime – odparła, pociągając go za ucho – słodziutki. Znam cię od czasu, gdy byłeś dzieciątkiem u piersi Joanny. Uśmiechasz się jak Gerion i walczysz jak Tyg, jest też w tobie trochę z Kevana, bo w przeciwnym razie nie nosiłbyś tego białego płaszcza… ale to Tyrion jest synem Tywina, nie ty. Powiedziałam to kiedyś w oczy twojemu ojcu i potem nie odzywał się do mnie przez pół roku. Mężczyźni są takimi okropnymi durniami. Nawet tacy, którzy rodzą się raz na tysiąc lat.”
Gdy pierwszy raz czytałem „Ucztę dla Wron”, byłem pewny że Gennie Lannister chodzi o charakter braci, ale po przebrnięciu przez kilka teorii, jestem dosyć mocno przekonany, że jej słowa można rozumieć dosłownie
Gdyby okazało się, że Jaime i Cersei są potomkami Targaryenów to ich związek byłby uzasadniony historycznie.
Mimo, że targaryeńskie złote bliźnięta byłyby ciekawym zwrotem fabuły, prawdziwie szalone ze strony Martina byłoby, gdyby cała trójka była faktycznie pełnoprawnymi Lannisterami. Ot, niespodzianka, nie trzeba być valyriańskiej krwi, żeby przejawiać okrucieństwo, piromanię i skłonność do kazirodztwa, albo urodzić się zdeformowanym. Jakby Targi miały na to monopol.
Modlitwy. Cat modli się, żeby Bran pozostał w Winterfell. Sansa, Arya, Cersei, Brienne, Dany… można by tak wymieniać. Los płata figle i w pewien sposób (często nieprzyjemny) spełniają się ich prośby wznoszone do bogów.
Stary Mormont dbał o swoich ludzi a to oni go zabili…
Lysa Arryn nie wyjeżdżała z zamku bo bała się zagrożenia a to zagrożenia sama sprowadziła do siebie
Ten tekst dał mi nadzieję. Może tytulujaca się królową 7 królestw Dany nigdy tak naprawdę nia nie zostanie? Mam taką nadzieję.
„- Potrzebny mi kapelusz – powiedziała na głos. Na szczycie Smoczej Skały próbowała upleść nakrycie głowy z trawy. Gdy była z Drogiem, widziała, jak robiły to Dothraczki, ale albo używała nieodpowiedniej trawy, albo po prostu brakowało jej umiejętności. Kolejne kapelusze rozpadały się jej w dłoniach. Spróbuj raz jeszcze – powtarzała sobie. Następnym razem pójdzie ci lepiej. Jesteś krwią smoka, potrafisz zrobić kapelusz. Nie dawała za wygraną, ale ostatnia próba nie była bardziej udana od pierwszej.”
😉 tak tylko…
Trafione w punkt!
Czytając ta teorię, myślałem, że pod koniec pokusisz się DaeLu o jakieś większe spekulacje na koniec. Oczywiście napomknąłeś o domniemanej ironii losu dotyczącej dzieci Tywina, ale to za mało!
Dlatego proponuję zabawę w spekulowanie przyszłości niektórych bohaterów. Może ja zacznę! 😀
Ironiczną byłaby sytuacja, w której Pani Kamienne Serce, która za życia najbardziej na świecie kochała swoje dzieci, a jej głównym celem było odzyskanie córek, kazałaby nieświadomie zabić Aryę albo Sansę.
Albo gdyby Ogar zabiłby swojego brata przy użyciu ognia! Coś w stylu jak Geralt zabił Imleritha.
A może tak: Pani Kamienne Serce próbuje zabić Brienne, podczas gdy ta jest w trakcie poszukiwań Sansy w celu jej chronienia? I Jamiego (chyba) który owe poszukiwania zlecił?
Mnie zastanawia też los Jona i Daenerys pod względem charakterów i umiejętności- początkowo jeszcze dzieciaki, które w trudnych warunkach uczą się przedwczesnego dorastania i im to wychodzi, a później oboje po osiągnięciu jakiejś władzy stają się zarozumiali i nie oszukujmy się dość tępi, nie widząc przy tym swych prawdziwych wrogów.
A swoją drogą Daelu ile średnio ludzi odwiedza taki artykuł jak ten?
Ciężko to określić o ile nie zdefiniujesz przedziału czasowego. Pierwszego dnia jest ok. 3-4 tys. unikalnych odsłon, potem oglądalność trochę spada, ale w ciągu miesiąca jest mniej więcej drugie tyle odsłon. No i teksty przyciągają ludzi nawet długie lata po publikacji. Ten o rodzicach Jona Snow to ma chyba ok. 60 tys. odsłon i nadal go czyta po kilkaset osób miesięcznie. Do tego od czasu do czasu ktoś się podzieli tekstami w mediach społecznościowych albo na jakichś większych forach, i zawsze z tego powodu też pojawia się spory ruch.
No to gratulacje, nawet jeżeli założyć, że niektóre osoby logują się z różnych adresów to i tak biorąc pod uwagę, że tylko część fanów szuka dodatkowych informacji, to liczby robią wrażenie.
Myślę, że jak na niszowe, niekomercyjne, czysto hobbystyczne przedsięwzięcie to jest naprawdę nieźle. Zwłaszcza, że nadal jesteśmy na tendencji wzrostowej, bo te siedemdziesiąt parę Szalonych Teorii, ciągle odnajdowanych przez nowych czytelników, tworzy efekt kuli śnieżnej. (nie wspominając o innych tekstach, niezwiązanych z PLiO).
To dlaczego tak mało ludzi na forum? Przez dział „luźno o polityce”?
First rule of forum: You do not talk about forum. Second… 😉
Forum to jest zupełnie inna bestia, wyprzedzająca Szalone Teorie i FSGK o jakieś 15 lat. To jest bodaj czwarta czy piąta inkarnacja dawnego forum miesięcznika Świat Gier Komputerowych. Siłą rzeczy ta setka ludzi, którzy na nim pozostali tworzy dość hermetyczną społeczność. Ale hej, dlatego właśnie poza forum mamy też system komentarzy 🙂
Ze wszelkimi zasadami hermetyczności 😉
To, że Daenerys nigdy nie zasiądzie na żelaznym tronie jest pewne.
To, że Daenerys zasiądzie na żelaznym tronie jest pewne.
Może na nim co najwyżej usiądzie 🙂
Daenerys Stormborn z pewnością zasiądzie na żelaznym tronie.
Jak długo na nim będzie zasiadać, nie sposób zgadnąć, prawdopodobnie przyczyną przerwania jej rządów będzie szaleństwo, moim zdaniem gdy zobaczy co uczyniła, zmieni zdanie i porzuci rządy odlatując w stronę zachodzącego słońca, wszelkie inne zakończenia poza przejęciem władzy na stałe, byłyby wysoce rozczarowujące
#teamdany
W sumie też bym się nie zdziwił, gdyby Sansa została królową-dziewicą, niczym Elżbieta.
1. Aerys karze Jaimiemu przynieść głowę ojca i Jaime natychmiast wykonuje rozkaz.
2. Stannis posługuje się czerwoną kapłanką, aby zdobyć tron dla siebie, a później córki. Córka zostanie spalona przez Mellisandre.
3. Sansa zostaje wyciągnięta z KP dzięki Petyrowi. Petyr zginie przez Sansę.
4. Ned ma w herbie wilkora. Ned zabija damę.
5. Tyrion tytułuje się lwem. Tyrion miał zginąć w walce z lwami.
6. Jaime jest od walki, musi pracować umysłem. Tyrion jest od myślenia, musi walczyć.
7. Balon czci utopionego boga. Balon ginie w morzu.
8. Doran snuje subtelne plany na restaurację Targaryenów. Doran poprze prawdopodobnie odwiecznego wroga Targaryenów – Blackfyra.
9. Davos jest nisko urodzonym przemytnikiem, ale daje najlepsze rady.
10. Tyrion uwielbia chodzić do łóżka z kobietami. Nigdy nie odbył stosunku z własną żoną – Sansą.
2. Spalenie było w książkach? Będzie?
Będzie, ale jak sądzę z innych powodów niż w serialu. Nie znamy całej otoczki, ale jest to potwierdzone. Tak samo imię Hodora, również detale mogą się różnić, ale jest potwierdzone, że koniec końców oznacza ono trzymanie drzwi.
Catelyn najbardziej na świecie kochała swoje dzieci i zginęła w przeświadczeniu, że wszystkie nie żyją.
Jeor Mormont zginął z rąk swoich braci, choć poświecił życie Nocnej Straży.
Robb nie przegrał ani jednej bitwy, ale przegrał wojnę.
Eliaria, żeby pomścić Oberyna, zabiła resztę jego rodziny. Przynajmniej ta serialowa. 😉
Lysa Arryn wyleciała przez Ksieżycowe drzwi, gdy podczas pobytu w Orlim Gnieździe wyrzucała innych ludzi.
Sansa marzyła o księciu z bajki, a trafił jej się psychopata i karzeł.
Sam jest tchórzliwy, nie potrafi walczyć i zabił Innego.
Przecież podczas Krwawych Godów Sansa była „bezpieczna” w Królewskiej Przystani. A Catelyn zdaje sie wierzyła, że i Arya tam jest.
„Jest szersza w barach ode mnie i ma też grubszą szyję – zauważył Jaime. Nic dziwnego, że woli ubierać się w kolczugę. (…) Lepiej jej nie gniewać. Jedną ręką na pewno jej nie pokona.” (Nawałnica mieczy – Stal i śnieg)
To się jeszcze okaże 😉
-Sansa wychowana na bajkach o blondwlosych rycerzach żoną Boltona.
-Idac dalej „naiwna ptaszyna” moze byc tworca spiskow.
-Danka nazywajaca sie krolowa wcale krolowa moze nie byc.
-Dawos najskromniejszy do niedawna analfabeta najlepszym doradca.
-Mormont handlarz niewolnikow sam zostaje niewolnikiem.
-Ramsey rzuca ludzi ogarom na porzarcie, ginie bwbten sam sposob.
-Arya poszukiwana przez Cersei sluzy Tywinowi i innym. Nikt jej nie poznaje.
– wszystkie przepowiednie Plamy
Arya nigdy nie służyła Tywinowi. W Harrenhall była podczaszym Boltona w nagrodę za zupę łasicową i wyciągnięcie (jeśli się nie mylę) Gloverów z pierdla.
sansa żoną boltona też nigdy nie była, a ramsey żyje sobie w winterfell czekając na stasia. jeszcze nie ogarnąłeś, że ona mówi o serialu? 😀
Tekst jest o ironii w książkach Martina, a nie w serialu HBO. Tutejszy savoir vivre nakazuje, że jeśli ktoś ma na myśli serial powinien to zaznaczyć 🙂
* pozarcie
Bardzo dobra teoria, chociaż rzeczywiście mało ją rozwinąłeś, Daelu. To jest jedna z tych spraw, o jakich myślę od początku lektury. Podoba mi się sposób, w jaki GRRM złośliwie bawi się kliszami i stereotypami gatunkowymi. Na przykład najdzielniejszy rycerz krain Zachodu jest gejem, a najbardziej honorowy – kobietą. Postać, która na początku polubimy, czyli Stark, szybko ginie, a ta, której nienawidzimy, czyli Jaime, ewoluuje w takim kierunku, że zaczynamy ją lubić. Jak ktoś wcześniej wspomniał, Sansa marzy o księciu z bajki, a dostaje najpierw karła, potem psychopatę, w międzyczasie podrywa ją jeszcze Ogar. Takich smaczków jest sporo i dla mnie to są najlepsze elementy całej historii, nieustanna żonglerka i złośliwe ośmieszanie utartych schematów literackich.
wg mnie DaeL wręcz specjalnie nie rozwijał tej teorii byśmy my mogli ją rozwinąć tu w komenarzach 😉
Najdzielniejszy rycerz Krain Zachodu gejem? Czegoś nie wiem o Jaimie? ? Bo jeśli chodzi o Lirasa to on jest z Reach ?
Może chodzi mu o Zachód jako całe Westeros, gdy Wschód rozumie jako Essos? Nie wszyscy pamiętają, że Lannisport jest stolicą obszaru geograficznego znanego jako Krainy Zachodu.
Loras jest najdzielniejszym rycerzem całego Westeros. A żeby się nie czepiać słowa „najdzielniejszy”, to powiedzmy, że jest najbardziej kliszowy – waleczny, młody, szarmancki, przystojny…i gej. GRRM specjalnie bawi się tak postaciami…
Czy najdzielniejszy? Polemizowałbym. No ale każdy ma prawo do swojej subiektywnej opinii. Pozdrawiam 😉
Los Jeyne Poole jest cokolwiek ironiczny. Zawsze chciała być siostrą Sansy(albo jak Sansa), podkochiwała się w Bericu Dondarrionie czyli ideale westeroskiego rycerza… i los się przewrotnie spełnił, jednak wyszła za Ramseya Snowa.
Ironiczne jest to że zarówno Dany jak i Barristan w Meeren najbardziej szanują i ufają Zielonej Gracji a to ona właśnie na 90% jest Harpią.
Kolega Berriel w innym artykule dobrze zauważył foreshadowing związany z Catelyn – „ryba w pysku wilkora” – tak skończyła Catelyn.
Także w pewien sposób ironiczne są zebrania w Czarnym Zamku, gdzie Jon „nic nie wiem” Snow w przeciwieństwie do innych zebranych najwięcej zdaje sobie z zagrożenia jakim są Inni kiedy zaś Marsh & spółka najlepiej by zapieczętowali Mur i uznali sprawę za rozwiązaną.
Prawdopodobnie „wyzwolenie” Zatoki Niewolniczej w dalszej perspektywie skończy się jej zagładą.
Być może to co napisze to zbytnia spekulacja ale uważam że los Aegona potoczy się dokładnie jak partia z Tyrionem w Cyvanesse. Już na początku popełnił błąd słuchając się rady Tyriona
„Na twoim miejscu bym tego nie robił. To błąd wprowadzać smoka zbyt szybko”
co skończyło się dla Aegona przegraną
„…. -Mam nadzieję że Wasza Miłość mi wybaczy. Twój król jest uwięziony. Śmierć za cztery ruchy.
Książę wbił wzrok w plansze.
-Mój smok…
-…jest za daleko, by cię uratować. Trzeba go było przesunąć w środek
– Przecież mówiłeś…
-Kłamałem. Nie ufaj nikomu. I zawsze trzymaj smoka pod ręką.”
Młody Gryf źle postąpił nie udając się do Dany za radą Tyriona i wyruszając do Westeros. Skończy otoczony przez przeciwników w sytuacji w której Matka Smoków nie będzie mogła udać mu z odsieczą na ratunek bowiem cały czas będzie przebywać w Essos.
Tyrion mu radził popłynąć na westeros a nie do danki, a ten go posłuchał
Masz racje, to miałem na myśli. Szkoda że nie mogę edytować posta 🙁
Wlasnie czytam jedna z szalonych teorii. Tak sie zastanawiam kim moze byc 3 glowa smoka. Pierwsza glowa wg przepowiedni to i teorii „syn trojga” j snow, matka smokow czyli deanerys. Czy jest jakakolwiek mozliwosc by zrodzonym w burzy (daeLu opisujesz zrodzonego w burzy niekoniecznie jako deany) byl jakis bekart storm? Kim moze byc 3 glowa smoka? Czy to farbowane chlopaczysko ktoremu towarzyszy Connington?
Generalnie są dwie szkoły patrzenia na tę przepowiednię. Jedna zakłada, że wszystkie określenia („matka smoków, „dziecię trojga”, „dziecię burzy”) odnosi się do Dany. Ale w takim razie znaczenie wyrażenia „dziecię trojga” będziemy dopiero musieli poznać. No i druga szkoła odczytywania, nieskromnie powiem, że chyba byłem pierwszą osobą, która to rozpropagowała w internecie, zakłada, że każde określenie dotyczy kogo innego. W takim wypadku Dany (matka smoków) i Jon (dziecię trojga) są raczej zaklepani, natomiast „dziecię burzy” to najprawdopodobniej ktoś z linii Baratheonów. Ma to sens tym większy, że Baratheonowie mają sporą domieszkę krwi Targaryenów. Ród został zapoczątkowany przez przyrodniego brata Aegona Zdobywcy, a po drodze były jeszcze inne mariaże z Targaryena.
Ale muszę powiedzieć – gwoli ścisłości – że pierwsza szkoła ma więcej zwolenników 🙂
A kogo obstawiam? Hmmm… Gendry’ego. Tak na 75%.
Na tle innych postaci wydaje się taki niemagiczny i zwyczajny i to jest ciekawe. Taka postać nie jest wprowadzona bez celu. Wyobraźnia ponosi dalej i wymusza spekulacje na temat jego matki, ale chyba nie jest możliwe by była to kobieta z odrobiną krwi Targaryenów. Choć kto wie jaka tajemnica się z tym wiąże 😀
Lubię jak DaeL sobie słodzi, bo to znaczy, że nie jest do końca tak obiektywny jak próbuje pokazać (coś jak Tywin największy wróg kurew, zastany w łóżku z Shae). Co do przepowiedni to o burzy przecież samo nasuwa się „nazwisko” Storm. Kwestia czy będzie to Gendry, który ma kilka przesłanek w powieści, czy Edrick, który jako jedyny jest uznany dzieckiem burzy.
Ok, Gendry, tylko w takim razie Daelu jak się ustosunkujesz do tego, że jednym z elementów przepowiedni co do głowy smoka/Azora Ahai/księcia którego obiecano jest wymóg pochodzenia z linii Aerysa i Rhaelli. Być może jest to błędne założenie, ale z takim spotkałem się gdzieś w sieci. Jon i Daenerys wtedy pasują, no i Aegon gdyby był prawdziwy też by pasował. Przy wymogu pochodzenia z tej samej linii pojawia się duży problem z kandydatem na trzecią głowę.
Ja obstawiałbym, że to jednak będzie Edric Storm. Szybko się pojawił i szybko zniknął z pola widzenia, a wiemy że GRRM lubi wyciągać króliki z kapelusza.
„Farbowane chłopaczysko” nawet jeśli jest Blackfyre’em, to nadal jest czystszej krwii valyriańskiej niż Jon, a może nawet i Daenerys
Ned miał pomóc Robertowi, a doprowadził do jego śmierci
Jon Arryn wychowywał Roberta, a jako namiestnik nie miał na niego żadnego wpływu.
te drugie to niezle naciągane
To co się aktualnie dzieje w komentarzach – miazga. Można by powiedzieć, że Martin tworząc postać określa jego pogląd, charakter, postrzeganie przez innych, a następnie tworzy historie odwrotną. Co do głównych postaci zawsze gdzieś mi w podświadomości mówiło, że coś takiego jest na rzeczy, ale nie potrafiłem to sprecyzować. Teraz mam wrażenie, że każda postać taka jest.
Jest to o tyle ciekawe, że wraz z wszelkimi innymi podpowiedziami: nawiązania historyczne, foreshadowing kreuje podwójne opowiadanie historii. Jaki tego może być skutek? Koniec końców wytrawny czytelnik będzie miał wrażenie „gdzieś to już widziałem”. Niewątpliwie gdybym przeczytał drugi raz całą serię pewnie takim bym był, ale mam nadzieje, że wystarczą artykuły wspólnego czytania i wasze komentarze.
Arya nienawidziła szycia, a cały jej późniejszy los opiera się na „pracowaniu” Igłą.
Nie do końca zgadzam się z tym, że skoro Tyrion tytułuje się lwem, to może nim nie być…w końcu wszyscy Lannisterowie poczuwają się do bycia lwami.
Co do teorii, że Jamie i Cersei są dziećmi Aerysa- ŚLiO:
259r.-przybycie Joanny Lannister do Królewskiej Przystani (plotki, że oddała dziewictwo Aerysowi w noc koronacji jego ojca(ten sam rok))
262r.- plotki, że Joanna „cieszy się krótkimi rządami jako jego faworyta, gdy już zasiadł na Żelaznym Tronie”-
263r.- ślub Joanny i Tywina; plotki, że Aerys pozwolił sobie na zbyt wiele podczas pokładzin Joanny;
wkrótce potem- Rhaella pozbawia Joanny pozycji damy dworu, a Joanna natychmiast wyjeżdża do Casterly Rock. I RZADKO odwiedza KP.
266r.- Joanna rodzi bliźnięta. Komentarz króla: „Przywieź też ich matkę, bo minęło ZBYT WIELE czasu, odkąd ostatnio widziałem jej urodziwą twarz”.
267r.-268- Aerys wraz z Tywinem udają się do Casterly Rock po śmierci ojca Tywina.
272r.- turniej rocznicowy, podczas którego Joanna przywozi do KP sześcioletnie bliźnięta, Aerys mocno pijany obraża Joannę, mówiąc o jej piersiach, a Tywin próbuje zwrócić łańcuch namiestnika, mimo że inne drwiny znosi w milczeniu…
273r.-narodziny Tyriona, śmierć Joanny
Materiału książkowego nie brakuje, tylko że nie potwierdza on teorii o targaryeńskich bliźniakach:)
Ja bym się nie zdziwiła, jakby Daenerys zginęła zjedzona przez smoka:) to by dopiero była ironia:)
no niezle, przez 3 lata byla w ciąży xD
Czy możesz nie pisać takich bzdur, które zaprzeczają marzeniom DaeLa o bękartach Aerysa?
Materiału książkowego brakuje w tym sensie, że nie mamy pewności dotyczącej miejsca pobytu Joanny i Aerysa na 9 miesięcy przed narodzinami bliźniąt. Prawdopodobnie się nie spotkali, natomiast nie można tego wykluczyć. Tym niemniej – jak już kilka razy wspominałem – jestem do tej hipotezy przywiązany wyłącznie emocjonalnie 🙂 i nie zamierzam jej opisywać, dopóki nie pojawi się jakaś informacja, która ją uprawdopodobni.
Być może to, że nie wiemy co się wtedy stało jest swego rodzaju poszlaką. Przecież gdybyśmy wiedzieli to bardziej dociekliwi czytelnicy od razu skojarzyliby fakty i tyle z niespodzianki/zwrotu akcji itd. To coś jak z tym mieczem Blackfyre o którym pisałeś jakoby znajdował się w skrzyniach dla Aegona, ale później Martin wycofał miecz z obawy na zbyt wyrazistą poszlakę.
No cóż, w ŚLiO wątek Joanny i Tywina- jak na książkę „historyczną” -wydaje się bogaty, biorąc pod uwagę, że cytuje się tam nawet to, co powiedział Aerys o Joannie, więc brak komentarza o tych trzech latach wydaje się sugerować brak kontaktu między nimi. Z kolei wroku poprzedzającym narodziny Tyriona na pewno się spotkali, na pewno Aerys był pijany i na pewno Tywin chciał po tym spotkaniu zrezygnować z urzędu namiestnika. A narodziny Tyriona Aerys również skomentował jako nauczkę pokory dla Tywina i wielką niesprawiedliwość świata – bo umarła piękna Joanna, żeby mógł żyć Tyrion….
Na tej stronie są dość dobrze opisane argumenty przemawiające za tym, że Jaime i Cersei są dziećmi Aerysa. http://teoriemaleiduze.blogspot.com/2016/08/blizniacza-teoria.html
„You are not son of mine” i „The day that you were born” przy czym to drugie odnosiło się do pytania Tyriona skierowanego do Tywina czy kiedyś zrobił coś dla dobra rodziny. Niby dwa cytaty w serialu, a jednak jak dla mnie foreshadowing tak jak w przypadku Neda i Jona w pierwszym sezonie 🙂
W moim odczuciu tragiczną ironią jest to, jak blisko bywało niekiedy do spotkania rodzeństwa Starków, a jednak się nie udało. Strasznie mi było smutno w tych momentach, ale jednak gdyby te spotkania miały miejsce, wiele wydarzeń potoczyłoby się zgoła odmiennie. Gdyby Ogar dostarczył Aryę do Bliźniaków, by spotkała się z matką i bratem, zginęłaby razem z nimi (a możliwe, że Sandor również, jako że zostałby wzięty za ich sojusznika). Gdyby po Krwawych Godach udało mu się dotrzeć z nią do Doliny, Littlefinger miałby aż dwie Starkówny do dyspozycji w swoich manipulacjach. W tych dwóch przypadkach Arya nigdy nie trafiłaby do Braavos.
Z kolei gdyby Bran i Jon spotkali się wtedy, gdy mieli ku temu okazję, mogliby nie uciec wolnym ludziom i obaj by zginęli (bo przecież Jonowi w pojedynkę było łatwiej uciec, niż z Branem, Hodorem i Reedami). Z kolei gdyby Bran dał się przekonać Samowi, żeby iść do Czarnego Zamku, szczerze wątpię, by Jon i Nocna Straż puścili go za Mur.
Czyli w sumie powinnam się cieszyć, że wyszło tak, a nie inaczej 🙂
w kwestii aryi, jeszcze wczesniej byla w druzynie yorena, ktora maszerowala na mur, gdyby udalo im sie dotrzec, arya wyladowalaby w winterfell razem z branem i rickonem… i theonem xD
Racja 🙂 Wtedy pewnie ruszyłaby z nimi za Mur, chyba, żeby pojawiła się w zamku już po ucieczce braci i Theon przetrzymywałby ją jako zakładniczkę, ewentualnie kandydatkę na żonę. W ten sposób mógłby ją przechwycić Ramsay… a wtedy już całkiem byłoby niewesoło. Tak czy inaczej Braavos odpada.
Kto to jest? Dwie niezwykle niskie i stare kobiety o profetycznych zdolnościach, powiązane z Dorzeczem i czardrzewami, kochające kogoś imieniem Jenny oraz pogrążone w żałobie z powodu Summerhall.
Teraz to jestem ciekawa
1. Staruszka, którą Arya spotyka na górze zwanej Wysokie Serce.
2. Leśna wiedźma, którą Jenny ze starych kamieni (żona księcia Duncana) sprowadziła na dwór i która przepowiedziała z jakiej linii będzie pochodził książę, którego obiecano.
Ale to chyba w sumie jedna i ta sama postać.
Sansa marzyła o tym by Baskowie o niej śpiewali i trafiła na barda który chciał ja zgwalcic. Nie mówią już o jej księciu z bajki…
Ironią jest, że wielu nazywa się królami, a nimi nie są lub długo nie ponoszą korony
To raczej ironia nie jest, bo jak ktoś nazwie się królem to normalne, że inny król musi go obalić, aby być tym jedynym. Ironią może być natomiast scena z serialu w której Stannis wrzuca pijawki na grilla i wypowiada imiona trzech uzurpatorów. Joffrey i Robb jak wiemy giną niedługo potem, ale Balon sobie żyje jeszcze kolejne trzy sezony, nawet dłużej niż Stannis – jego „morderca”.
najwidoczniej jedna pijawka miała opóźniony zapłon xD
Serial jest opóźniany
Idąc tropem ironii byłoby cudownie gdyby Euron zginął przez jakiegoś smoka
a Theon byłby królem/namiestnikiem ŻW
Ironią losu byłoby gdyby Victarion zabił Eurona
A czemu przez smoka? Ironią to by było jakby ktoś mu język wyrwał 😀
Dael czemu nie poprawiłeś błędów, które wyżej wymieniłem? 🙁
A tak w ogóle to czemu w poprzednim tygodniu nie było nowej recenzji filmów kubricka?
Bo kubrick nikogo nie interesuje
Bo błędy poprawi nasza nowa pani korektor, której niestety nie dałem szansy przejrzenia teksty przed publikacją, więc pewnie zrobi to wieczorem.
Co do Kubricka – recenzje będą co 2-3 tygodnie. Wiele innych, ciekawych tekstów czeka w kolejce. Niektóre nawet moje. A staramy się unikać publikowania więcej niż jednego tekstu dziennie.
a ja myślałem, że to dlatego, ze pomylona analiza trailera wskoczyła na jej miejsce 🙁
Tywin publicznie poddaje w wątpliwość militarne talenty Robb, po czym jest zmuszony zawiązać spisek, nie mogąc pokonać nastolatka w otwartym boju.
Ja to się tak zastanawiam ile z tych forshadowing’ow nimi faktycznie jest a ile to wytwory naszej wyobraźni. Ciekawe ile rzeczy dopowiadamy sobie sami. Podejrzewam, że gdyby wziąć do rąk jakąkolwiek dłuższą sagę to w każdej dali by się znaleźć akapity pasujące właśnie na taki foreshadowing.
I to ociekające ironią „Północ pamięta” 😉
Właśnie oglądam powtórki na HBO i Jamie oświadczył, że jeśli chodzi o śmierć, to marzy o śmierci w ramionach ukochanej. No i teraz szurnięta teoria: Azorkiem będzie Cersei 😛 😉
A może tylko zwyczajnie ukatrupi brata. Swoją drogą jej spektakularne spalenie połowy miasta trochę świadczy o pochodzeniu od Szalonego Króla.
Od dawna szukałem opcji na najbardziej epicką spekulatywną wersję AA i dzięki temu komentarzowi Cersei dla mnie wygrywa ✌?
e tam cersei musi umrzec jest zbyt glipa na azorka
Zarówno Jamie, jak i Cersei, lubią powtarzać zwrot: „Przyszliśmy na ten świat razem i razem go opuścimy”. I chyba obydwoje naprawdę w to wierzą. Niezłą ironią moim zdaniem byłoby, gdyby któreś z nich umarło szybko, a drugie żyło jeszcze przez wiele lat 🙂
Co do samej Cersei – czyni ona wiele zła, ale głównym motywem wielu jej działań jest chęć ochrony swoich dzieci – a wszystko wskazuje na to, że będzie oglądała śmierć wszystkich swoich potomków, zanim sama umrze (w serialu już się sprawdziło, w książce najpewniej pójdzie to w tym samym kierunku). To też jest niezła ironia.
Kolejna sprawa – Tywinowi bardzo zależało na jednym – żeby jego ród przetrwał. Tymczasem syn, w którym pokładał największą nadzieję, Jamie, wybrał Gwardię Królewską, a co za tym idzie – brak możliwości ożenku. Przedłużenie rodu może zatem zapewnić tylko ten, którego Tywin nie akceptował – znienawidzony syn Tyrion 🙂
Chyba największą ironią jest panowanie Maekara i Jaja. W opowiadaniach o Dunku był chyba tekst o tym jaki to Maekar i jego synowie są biedni będąc tak daleko w linii sukcesji. Zresztą w tym samym opowiadaniu Targaryen walczący o dobre imię rodu zabija następcę tronu, na którego wszyscy czekają.
Swoją drogą, ciekawa jest sprawa Dareona Pijaka i jego snów. Czyżby zielony jasnowidz?
Czyli że na tronie zasiądzie osoba która tego nie chce 😀 jon wygra hura
Czytam sage trzeci raz i naszla mnie taka myśl. Jak wiadomo wszystkim Martin lubi foreshadowing i w książce jest tego od groma. Większość wylapalismy. Z pewnością jeszcze nie jeden jest do odkrycia. A co jeśli największym z nich jest „VALAR MORGHULIS”?? Jeżeli naprawdę wszyscy zginą na końcu? Autor kiedyś powiedział że zakończenie ma być słodko gorzkie. Jak dla mnie takie by było właśnie gdyby nikt nie przeżył bo nie było by ani dobrego króla ani złego nie ważne kto komu kibicuje.
Niezle poleciales, nadinterpretacja jak sie patrzy (; Moim zdaniem to nie jest przyklad foreshadowingu. Zakonczenie slodko-gorzkie to smierc wszystkim, moj panie, co w takim razie by bylo zakonczeniem gorzkim (;
Hasta sumpre rybindante! Hasta sumpre rybindante! Prezesie leszczynski,ministrze szczupacierewiczu, poslanko pawieoczkołowicz, do broni,do skrzel tchawek i zaba-karpio-wek. I am in the Black Lodge with rybi cooper
ale odlot:)
Jorah sprzedawał niewolników po czym w przyszłości został sprzedany w niewolę.
Dość zabawny jest tez fakt, że Bran , który swoją karierę rozpoczynał jako mały wścibski podglądacz zabaw dorosłych, za co został zrzucony z wieży został teraz naczelnym podglądaczem w Westeros. Może podglądać wszystkich, wszędzie i kiedykolwiek. A na dodatek lata?
Cersei najpierw współpracowała przy tworzeniu plotki o Selyse zdradzającej Stannisa z błaznem Plamą, a potem padła ofiarą podobnego pomówienia, gdy Tyrion powiedział Jaime’owi, że Cersei mogła sypiać z Księżycowym Chłopcem.
1) Tywin skazał kochankę ojca na marsz wstydu, ten sam los spotyka jego córkę
2) Honorowa Brienne co krok jest niesłusznie oskarżana o zdradę (o zabójstwo Renlyego, potem LS o przejście na stronę Lannisterow), teraz natomiast podstepnie prowadzi Jaimego na śmierć. Tak w ogóle wszyscy spekulują, że LS go powiesi, a w książce zażądała, by Brienne zabiła go w pojedynku. Czyżby ze swoimi ideałami miała próbować zabić jednorękiego Jaimiego przy użyciu Wiernego Przysiędze?
3) Sansa gardząca Jonem przez to, że jest bękartem sama gra rolę nisko urodzonej
Wróciłam do tej teorii, choć już nienowa, to ciekawa.
I tak u progu ostatniego sezonu, gdy wiadomo, że niewielu bohaterów przeżyje, to zastanawiam się jak zginą. Skoro „Zawsze tak się dzieje, że niszczy nas to, co kochamy” – to, co zabije głównych protagonistów? 🙂
Ogar raczej od ognia nie zginie, bo się tego najbardziej boi. Byłby to banał :))
Ironią losu byłoby, gdyby Jaimie zginął z ręki kogoś kto nie dotrzymał mu obietnicy.
Ale co kochają inni, na czym im zależy a co może doprowadzić do śmierci?…
Ot, refleksja taka
No zobacz…a jednak 🙂
Interesuje 🙂
Och komentarz miał się wczytać do krotkiego wątku Stanleya 🙂
W pierwszym sezonie serialu Sansa błagała matkę, żeby pozwoliła jej wyjechać do Królewskiej Przystani bo jej największym marzeniem jest zostać królową. Mamy zatem odpowiedź kto zasiądzie na Żelaznym Tronie?