W poprzednim odcinku Szalonych Teorii udało nam się wreszcie rozgryźć plan Stannisa Baratheona. Jego pewność siebie, oraz niejasne aluzje do przewagi terenu nabrały sensu, a w kontekście fascynacji GRRM-a historycznymi bitwami, dały nam realny obraz tego, jak może potoczyć się starcie pod Osadą Zagrodników. Oczywiście jak to z Martinem bywa – pewni nie możemy być niczego, i niewykluczone, że pisarz zechce nam zrobić psikusa. A psikus jest tu eufemizmem oznaczającym wbicie noża w serce i rozstrzygnięcie wydarzeń tak, jak to było zapowiedziane w Różowym Liście.
Tym niemniej, jako że nie sądzę, aby treść Różowego Listu była prawdziwa (mamy do czynienia albo z dezinformacją albo z falsyfikatem), spróbujmy pociągnąć nasze spekulacje nieco dalej. Bitwa pod Osadą Zagrodników nie rozstrzygnęła przecież starcia o Północ. Nawet wyśmienity triumf Stannisa, nie zmienia faktu, że Winterfell to świetnie broniona forteca. Ale by zrozumieć następny krok króla, musimy jeszcze raz spojrzeć na sytuację wewnątrz zamku.
Goście nie w porę
Nasze rozważania na temat Marszu na Winterfell rozpoczęliśmy od analizy sił. Nie możemy jednak zapominać, że sytuacja jest dynamiczna. Roose Bolton dysponował siłą blisko 7 tysięcy zbrojnych, ale ze względu na podwójnie „duszną” atmosferę na zamku, oraz problemy z wyżywieniem takiej grupy ludzi w przypadku przedłużającego się oblężenia, zdecydował się wojska podzielić. W stronę Osady Zagrodników ruszyło ok. 1400 żołnierzy Freyów i 300 żołnierzy Wymana Manderly’ego. Niewykluczone, że wsparł ich też jakiś mały kontyngent ludzi Boltonów, ale na ten temat nie mamy żadnych solidnych informacji. Oznacza to, że w Winterfell powinno nadal pozostawać 5100-5300 zbrojnych.
Trzon tej siły to zbrojni bezpośrednich wasali Boltonów, w liczbie około 4600 ludzi. Reszta to goście Roose’a, wraz ze swoimi orszakami i drużynami. Po pozbyciu się Manderlych, goście, którzy powinni być wobec Boltonów lojalni. A jednak George R.R. Martin dał nam w tekście sugestie, że lojalność każdego z zaproszonych rodów jest bardzo wątpliwa.
Bo czy lojalni mogą być Hornwoodowie, którzy przez lata służyli zamordowanej przez Ramsaya lady Donelli?
I czy sądzisz, że ludzie Hornwoodów zapomnieli o poprzednim małżeństwie Bękarta i o tym, że jego pani żona zjadła przed głodową śmiercią własne palce? Co twoim zdaniem myślą, gdy słyszą płacz nowej panny młodej? Kochanej córeczki dzielnego Neda?
—Taniec ze smokami—
Czy Hother Umber popiera Roose’a Boltona, czy tylko odgrywa komedię, by przykryć fakt, iż jego brat, Wronojad, opowiedział się za Stannisem?
Stary Kurwistrach jest tu tylko dlatego, że Freyowie trzymają w niewoli jego Greatjona.
—Taniec ze smokami—
Czy rody, które straciły ludzi na Krwawych Godach kupują bajkę o wyłącznej roli Waldera Freya w tym przedsięwzięciu?
Flintowie, Cerwynowie, Tallhartowie, Slate’owie… wszyscy oni wysłali ludzi z Młodym Wilkiem.
—Taniec ze smokami—
Gwoli ścisłości trzeba jednak oddać Lordowi Pijawce, że przynajmniej wobec Umberów, Cerwynów i Tallhartów wykazuje pewną podejrzliwość.
Na Cerwynach i Tallhartach nie można polegać, mój gruby przyjaciel lord Wyman knuje zdradę, a Kurwistrach… Umberowie mogą się wydawać prości, ale mają w sobie niską chytrość.
—Taniec ze smokami—
Co ciekawe, nie w Winterfell, ale w dalekim Białym Porcie dostajemy kolejny smaczek, który pozwala nam podważyć lojalność kolejnego z obecnych w Winterfell rodów.
– Dziewczyna mówi prawdę! – odezwał się tęgi mężczyzna w biało–fioletowym płaszczu, spiętym parą skrzyżowanych kluczy z brązu. – Roose Bolton jest zimny i podstępny, tak jest, ale można się z nim dogadać. Wszyscy widzieliśmy gorszych. Ale ten jego bękart… powiadają, że to potwór, szalony i okrutny.
—Taniec ze smokami—
Tajemniczy człowiek, nie lękający się publicznie wypowiedzieć zdań, które nie spotkałyby się z przychylną reakcją Boltonów jest nikim innym, jak lordem Locke. Jego herb nie pozostawia cienia wątpliwości.
To zaś pozostawia w Winterfell tylko trzy rody, których lojalność wydaje się być niekwestionowana. To Dustinowie, Ryswellowie i podlegli Dustinom Stoutowie. Wszystkie te trzy rody łączy jedna postać. Barbrey Dustin (z domu Ryswell). Kobieta, która przywiozła do Winterfell prowiant i ludzi. Kobieta, która szczerze nienawidzi Eddarda Starka.
Barbrey Dustin
Więzy, które łączą lady Dustin i lorda Boltona są dość skomplikowane. Przede wszystkim – są to więzy rodzinne, albowiem Barbrey jest szwagierką Roose’a. Jej siostra, Bethany, była drugą żoną Lorda Pijawki. Ale Bethany była też matką Domerica Boltona, którego bezdzietna Barbrey sama darzyła matczynym uczuciem.
– To twój jedyny syn.
– Na razie. Miałem kiedyś innego. Domerica. To był spokojny chłopak, ale bardzo zdolny. Cztery lata służył jako paź u lady Dustin, a potem przez trzy lata w Dolinie jak giermek lorda Redforta. Grał na harfie, czytał dzieła historyków i jeździł konno szybko jak wiatr. Konie… chłopak szalał na ich punkcie. Lady Dustin może ci o tym opowiedzieć.
—Taniec ze smokami—
Domeric, jak wiemy, został otruty przez Ramsaya. I choć oficjalna wersja, jaką ogłosił maester Uthor, mówiła o chorobie kiszek, to sama lady Dustin nigdy nie miała wątpliwości, jaki naprawdę był los jej ukochanego siostrzeńca.
Lubiła mojego zmarłego syna i podejrzewa, że miałeś coś wspólnego z jego zgonem. Lady Barbrey to kobieta, która potrafi chować urazę. Ciesz się z tego. Barrowton jest wierne Boltonom głównie dlatego, że Barbrey nadal wini Neda Starka za śmierć męża.
—Taniec ze smokami—
Czy stawia to pod znakiem zapytania jej stosunek do Roose’a? Lord Pijawka, w zaskakująco szczerej rozmowie z Theonem sam zastanawia się, czy jego obowiązkiem nie było zabić bękarta.
Powiedz mi… Jeśli zabójca krewnych jest przeklęty, co ma zrobić ojciec, jeśli jeden z jego synów zabija drugiego?
—Taniec ze smokami—
Ale nawet jeśli lady Dustin nie żywi wobec swego szwagra urazy o pozostawienie przy życiu Ramsaya, to na pewno zdaje sobie sprawę z tego samego faktu, o którym mówi nam Roose. Ramsay będzie jego następcą.
Jeśli będzie produkowała synów w takim samym tempie, w jakim pochłania ciastka, w Dreadfort wkrótce zaroi się od Boltonów. Oczywiście, Ramsay wszystkich zabije. Tak będzie najlepiej. Nie pożyję na tyle długo, by doprowadzić synów do wieku męskiego, a młodociani lordowie to zguba dla każdego rodu. Ale Walda będzie po nich płakała.
—Taniec ze smokami—
Jeśli Barbrey Dustin chciałaby wywrzeć swą zemstę za śmierć Domerica, to sposobność wydaje się ku temu optymalna. A jednak, jesteśmy też wielokrotnie informowani o nienawiści, jaką lady Dustin żywi wobec Starków. Nienawiść ta ma być bardzo głęboko zakorzeniona. Ma gwarantować lojalność Dustinów i Ryswellów. A sama Barbrey mówi o tym często i z ochotą. Opowiada Theonowi zarówno historię tego jak straciła dziewictwo z Brandonem Starkiem, któremu wszakże lord Rickard przeznaczył Catelyn Tully, jak również o urazie do Neda Starka za to, że nie sprowadził on na Północ kości jej męża, Willama Dustina.
Mój lord obiecał, że po wojnie wróci do domu na tym koniu. Ned Stark oddał mi rumaka, kiedy wracał do Winterfell. Oznajmił, że mój lord zginął honorową śmiercią i jego ciało spoczywa wśród czerwonych gór Dorne. Ale kości siostry przywiózł na północ i leżą teraz tutaj… zapewniam cię jednak, że kości lorda Eddarda nigdy nie spoczną obok niej. Zamierzam oddać je psom.
—Taniec ze smokami—
Nasuwa się tu jednak dość oczywiste. Na ile szczera jest lady Dustin w rozmowie ze złamanym przez Ramsaya Theonem? W końcu pani na Barrowton wydaje się doskonale rozumieć naturę procesu, jakiemu został poddany Theon. Musi zdawać sobie sprawę z tego, że niemal każde wypowiedziane przez nią zdanie, może być zrelacjonowane Boltonom. Trudno więc wyczuć na ile prawdziwa jest ta przemożna żądza odwetu na Starkach. Być może uraz jest prawdziwy, ale jego skala – wyolbrzymiona, właśnie po to, by zapewnić lady Dustin tarczę. Jeśli bowiem położymy na szali prawdziwe lub domniemany winy Starków i Boltonów (śmierć Domerica, Krwawe Gody w których zginęli ludzie z Barrowton), to rezultat może być zaskakujący.
Krypty i bałwany
Dlaczego lady Dustin tak bardzo pragnie zejść do krypt Winterfell? Najpierw rozkazuje szukać zejścia do nich swoim ludziom, a kiedy nie przynosi to skutku, korzysta z usług Theona.
Lady Dustin jak zawsze była odziana w czerń, choć rękawy miała obszyte futrem popielic. Jej suknia miała sztywny wysoki kołnierz, sięgający policzków.
– Znasz ten zamek.
– Kiedyś go znałem.
– Gdzieś na dole są krypty. W mroku siedzą tam dawni królowie z rodu Starków. Moi ludzie nie zdołali odnaleźć drogi zejścia. Sprawdzili wszystkie podziemia i piwnice, a nawet lochy, ale…
– Do krypt nie można dojść z lochów, pani.
– Czy możesz wskazać mi drogę?
– Nie ma tam nic, oprócz…
– Martwych Starków? To prawda. A tak się składa, że wszyscy moi ulubieni Starkowie są martwi. Znasz drogę, czy nie?
– Znam.
Nie lubił krypt, nigdy ich nie lubił, ale potrafił do nich trafić.
– Wskaż mi drogę. Sierżancie, przynieś lampę.
—Taniec ze smokami—
Barbrey nie ujawnia powodu dla którego pragnie zejść do krypt. Nie próbuje ich bezcześcić, nie zabiera żadnej pamiątki… Można by przypuszczać, że jej wędrówka po podziemiach Winterfell służy li tylko zaspokojeniu ciekawości. A jednak, obchodząc krypty lady Dustin jako pierwsza odnotowuje pewien fakt. Zupełnie jakby właśnie tego szukała…
– Ten król nie ma miecza – zauważyła lady Dustin.
Miała rację. Theon nie przypominał sobie, który to król, niemniej miecz zniknął z jego rąk. Pozostały po nim tylko plamy rdzy. Zaniepokoił go ten widok. Nieraz słyszał, że to żelazo zawarte w mieczach nie pozwala duchom zmarłych opuścić grobowców. Jeśli miecz zniknął…
—Taniec ze smokami—
Po chwili Barbrey zauważa kolejny brakujący miecz.
– Lord Rickard – odezwała się lady Dustin, przyglądając się środkowemu posągowi. Brodaty mężczyzna o pociągłej, poważnej twarzy spoglądał na nich z góry. Jego oczy również wykuto w kamieniu, lecz zdawały się mieć smutny wyraz. – On również nie ma miecza.
To była prawda.
– Ktoś tu zszedł i je ukradł. Miecz Brandona także zniknął.
—Taniec ze smokami—
Theon podejrzewa jakiegoś złodzieja mieczy i trudno mu się dziwić. Nawet uważny czytelnik książek może nie skojarzyć pewnych faktów. A tymczasem odpowiedź na zagadkę znikających mieczy możemy znaleźć w Starciu królów. Miecze zabrała szóstka uciekinierów, ukrywających się w kryptach przed Theonem i Bękartem.
Osha niosła w jednej ręce długą, dębową włócznię, a w drugiej pochodnię. Na plecach dźwigała nagi miecz, jeden z ostatnich, na których widniał znak Mikkena. Wykuł go do grobowca lorda Eddarda, by jego duch mógł spoczywać w spokoju. Mikken jednak zginął, a zbrojowni strzegli żelaźni ludzie, dobra stal stanowiła więc pokusę, której trudno się im było oprzeć, nawet jeśli musieli zostać rabusiami grobów. Meera wzięła sobie miecz lorda Rickarda, choć uskarżała się, że jest za ciężki. Brandon zabrał oręż swego imiennika, zrobiony dla stryja, którego nigdy nie znał. Wiedział, że w walce nie przyda się na wiele, dobrze jednak było poczuć broń w ręku.
—Starcie królów—
Ale skąd lady Dustin miałaby wiedzieć o zaginionych mieczach? Cóż, był jeden świadek. Ten sam, który dostarczył wiadomości o ucieczce Brana i Rickona lordom Manderly’emu i Gloverowi. Ten sam, który siedział na czardrzewie, obserwując jak Bran, Rickon, Hodor, Osha, Meera i Jojen wychodzą z krypt. Wex.
– Jest niemy, ale uczymy go pisać. Robi szybkie postępy. – Glover wyciągnął zza pasa sztylet i podał go młodzieńcowi. – Napisz lordowi Seaworthowi, jak masz na imię.
W komnacie nie było papieru, chłopak wyrył więc litery w drewnianej belce. W… E… X. Do tej ostatniej przyłożył się szczególnie mocno. Kiedy skończył, podrzucił sztylet w powietrzu, złapał go i odsunął się, podziwiając swe dzieło.
– Wex pochodzi z Żelaznych Wysp. Był giermkiem Theona Greyjoya. Towarzyszył mu w Winterfell.
—Taniec ze smokami—
Wydaje się też, że widzieliśmy na własne oczy (a może raczej – oczami Theona) mechanizm przekazywania informacji od obozu wiernego Starkom, do obozu Dustinów i Ryswellów.
W innym miejscu jednoręki Harwood Stout rozmawiał cicho z chudym jak szkielet Kurwistrachem Umberem.
—Taniec ze smokami—
Nagła chęć obejrzenia przez lady Dustin krypt oczywiście mogła być tylko kaprysem, który pojawił się w dość zaskakującym momencie. Ale równie dobrze mogła za tym stać chęć sprawdzenia opowieści, którą przekazał dalej lord Wyman. Jeśli bowiem Wex mówił prawdę, to na Północy nadal żyje prawowity dziedzic Winterfell. A lady Dustin, bez względu na to jak często zapewnia nas o swojej niechęci do Neda i Rickarda, nie ma powodów, by prawdziwie ich nienawidzić. Jej motywacje są daleko bardziej skomplikowane. Tak jak w przypadku Theona, głęboka uraza sąsiaduje tu z autentycznym uwielbieniem. Niechęć do Neda z niespełnioną miłością do Brandona. Jak zatem zareagowałaby na pojawienie się dziedzica Starków?
– Dlaczego nienawidzisz Starków, pani? – usłyszał własny głos Theon.
Przyjrzała się mu z uwagą.
– Z tego samego powodu, dla którego ty ich kochasz.
Potknął się.
– Kocham ich? Nigdy… Odebrałem im ten zamek, pani. Skazałem… skazałem Brana i Rickona na śmierć, nadziałem ich głowy na pale i…
– …pojechałeś na południe z Robbem Starkiem, walczyłeś u jego boku w Szepczącym Lesie i pod Riverrun, wróciłeś na Żelazne Wyspy jako jego poseł, by pertraktować ze swym panem ojcem. Barrowton również dało ludzi Młodemu Wilkowi. Wysłałam mu ich tak mało, jak tylko się odważyłam, ale wiedziałam, że jakichś ludzi muszę mu dać, by nie narazić się na gniew Winterfell. Dzięki temu miałam w tym zastępie swe oczy i uszy. Byłam dobrze poinformowana. Wiem, kim jesteś. Wiem, czym jesteś. A teraz odpowiedz na moje pytanie. Dlaczego kochasz Starków?
– Chciałem… – Wsparł się urękawicznioną dłonią o kolumnę. – Chciałem zostać jednym z nich.
– Ale nie mogłeś. Mamy ze sobą więcej wspólnego, niż ci się zdaje, panie. Chodźmy.
—Taniec ze smokami—
Szeptom pomiędzy Stoutami i Umberami i wieczornym eskapadom lady Dustin towarzyszy jeszcze jedno ciekawe zjawisko. Tak niepozorne, że aż łatwo je przegapić. Oto giermkowie Ryswellów i Dustinów lepią na murach bałwany…
Na dziedzińcu trwała bitwa. Ryswellowie zasypywali śnieżkami chłopaków z Barrowton. Widział też giermków lepiących bałwany na murach. Uzbrajali je we włócznie i tarcze, a na głowy nakładali półhełmy.
—Taniec ze smokami—
Po wizycie w kryptach, na murach Winterfell pojawiają się cztery nowe bałwany. I to bardzo symboliczne.
Gdy wrócił na dziedziniec, pojawiło się na nim więcej bałwanów. Śnieżnymi strażnikami stojącymi na murach dowodziło dwunastu śnieżnych lordów. Jedna z figur z pewnością miała reprezentować lorda Manderly’ego. To był najgrubszy bałwan, jakiego Theon widział w życiu. Jednoręki lord niewątpliwie miał być Harwoodem Stoutem, a śnieżna dama lady Dustin. A najbliżej drzwi, z brodą zrobioną z sopli, stał stary Kurwistrach Umber.
—Taniec ze smokami—
Dwanaście bałwanów, dla dwunastu lordów zbuntowanych wobec Boltonów.
Jak zdobyć Winterfell?
To oczywiście nadal nie rozwiązuje problemu dysproporcji sił. Boltonowie nadal dysponują kilkutysięcznym garnizonem (najprawdopodobniej ok. 4600 ludzi). Po odejściu wojsk Manderlych, buntownicy mają w granicach 500-700 ludzi. Ale zamiast walczyć o zamek, mogą zrobić to, co od tysiącleci robili zdrajcy i sprzedawczykowie. Mogą po prostu otworzyć bramy. W końcu wśród wartowników mamy i Ryswellów, i Dustinów, i Cerwynów. Co więcej, otwarcie bram nie wywołałoby u nikogo paniki. Z trzech powodów.
Po pierwsze – Stannis dysponuje krukami i maesterem lorda Arnolfa Karstarka. Może więc wysłać fałszywą wiadomość o wygranej Freyów.
– Odpowiedz mi. Jeśli wypuszczę te ptaki, to czy wrócą do Dreadfort? – Król nachylił się – A może polecą wprost do Winterfell?
Maester Tybald zesikał się. Theon nie widział ciemnej plamy na szatach, ale zapach szczyn był ostry i silny.
—Wichry zimy (tłumaczenie moje)—
W rozmowie z wysłanym do Braavos Justinem Masseyem, król sam sugeruje, że może posunąć się do takiego właśnie fortelu.
Może zdarzyć się tak, że przegramy tę bitwę. – powiedział ponuro król – W Braavos możesz usłyszeć, że umarłem. Nawet gdyby to miała być prawda, i tak masz znaleźć mi najemników.
—Wichry zimy (tłumaczenie moje)—
Po drugie – widoczność. Nawet wierni Boltonom strażnicy mogliby mieć problem ze zidentyfikowaniem wchodzącej do Winterfell armii. Oraz jej wielkości.
– Mógłby obozować pięć stóp od naszych murów i mieć sto tysięcy ludzi, a w tej śnieżycy i tak byśmy go nie zauważyli – zauważył jakiś łucznik noszący barwy Cerwynów.
—Taniec ze smokami—
Po trzecie – ubrania. W powracającej do Winterfell armii będą łatwo rozpoznawalni ludzie Manderlych i Karstarków. Ale nawet ludzie Stanisa nie muszą wyglądać jak ludzie Stannisa. Jeśli bowiem prawdziwa jest teoria o pułapce na zamarzniętym jeziorze, to z wielu trupów będzie można zdjąć nienaruszone futra i płaszcze Freyów.
I tak oto marsz na Winterfell dobiegnie końca. W murach zamku zbrojni Stannisa i zbuntowani lordowie dokonają rzezi ludzi Boltonów. Pytanie brzmi tylko – czy Stannis rzeczywiście zdobędzie w ten sposób Północ? Czy wierni poddani Starków zechcą wesprzeć sprawę południowego króla? Zwłaszcza w sytuacji, gdy Stannis, po zdobyciu Winterfell, pozbawiony będzie wszelkich atutów. Gdy nienawiść do Boltonów przestanie spajać koalicję, jasny jak słońce stanie się pewien podstawowy fakt. Prawie każdy z większych lordów Północy ma więcej ludzi od Stannisa. A alternatywy, począwszy od Rickona, przez Sansę, a skończywszy na pewnym bękarcie legitymizowanym przez testament Robba, mogą wydać się bardziej atrakcyjne.
W jakimś sensie tłumaczy to też decyzję twórców serialu o pokazaniu porażki Stannisa. W końcu gdyby po tak wielkich trudach nasz król miał zostać zdradzony lub (jak kto woli) odrzucony przez ludzi Północy, to niejako rykoszetem popsułoby to reputację uwielbianych powszechnie Starków. Na szczęście George R.R. Martin nigdy nie pozwolił, by takie detale przeszkadzały mu w opowiadaniu ciekawych historii.
Ale dalsze losy króla Stannisa i Północy to tematy na kolejne Szalone Teorie.
Ufff… I tak oto, dotarliśmy do trzeciej i ostatniej części cyklu poświęconego marszowi Stannisa Baratheona na Winterfell. Jak zawsze mocne dowody musiały sąsiadować ze spekulacjami. W końcu George R.R. Martin nawet gdy chce nam coś zasugerować, nie gra z nami w otwarte karty. Sądzę jednak, że nawet jeśli nie udało nam się rozgryźć dokładnego przebiegu zdarzeń, to przynajmniej odgadliśmy ogólne zamierzenia GRRM-a. Miejmy nadzieję, że już niebawem będziemy to mogli zweryfikować czytając Wichry zimy.
Więcej Szalonych Teorii znajdziecie TUTAJ.
Jest teoria!
ale spozniona
40 minut. Nie róbmy z tego afery 😉
A tak na serio – wczoraj po prostu byłem zbyt zmęczony by tekst skończyć, a dzisiaj Bąbel wdał się ze mną w walkę o klawiaturę i pisanie nie szło zbyt szybko.
Korzystając z okazji iż mój komentarz będzie jeszcze wisiał stosunkowo wysoko, chciałem bardzo szybko zapowiedzieć dwie rzeczy.
1. Będę prelegentem na wrocławskich Dniach Fantastyki. Poprowadzę tam też konkurs wiedzy o PLiO, oraz – jeśli czas pozwoli – wezmę udział w dyskusji panelowej. Jeśli więc nie macie jeszcze planów na okres 7-9 lipca (a konkretnie to na 8 lipca, bo na pewno pojawię się tego właśnie dnia), to bardzo polecam wyprawę na ten konwent. W najbliższym czasie napiszę o tym coś więcej.
2. Niedługo startujemy z nowym cyklem artykułów o PLiO. Będzie gruntowna analiza książek, rozdział po rozdziale, z cytatami, mapami i innymi różnymi cudami. Jeśli więc nie czytaliście jeszcze powieści Martina, albo macie ochotę przeczytać je jeszcze raz, to możemy to robić wspólnie. Ba, myślę, że nawet osoby, które kategorycznie nie chcą sięgać po książki znajdą w naszych streszczeniach coś dla siebie. Teksty będą ukazywać się co tydzień, ale nie wpłyną na przygotowanie Szalonych Teorii, bo w analizie pomoże mi Lai (przez „pomoże” mam na myśli „odwali 90% roboty”).
Ciekawa koncepcja z tą analizą książek. Można spytać, ile rozdziałów planujecie omawiać w jednym artykule? 🙂
Myślę, że od trzech do pięciu. Z jednej strony nie możemy przesadzać z tempem, bo nie każdy ma czas na to, by czytać tygodniowo dziesięć rozdziałów (a chcemy, żeby to była okazja do ponownej lektury), ale z drugiej omawianie tylko jednego rozdziału tygodniowo oznaczałoby robotę na… 7 lat 😀 I to nie licząc Wichrów 😉
To mi wygląda na genialny pomysł! Starałem się śledzić sagę baaardzo uważnie, bo wiedziałem ile się tam kryje forshadowsmaczków. Ale ile ich przegapiłem to sam Utopiony Rhllor raczy wiedzieć.
Świetny pomysł, akurat szukałem motywacji żeby kolejny raz rozpocząć sagę 😀
Fajna i bardzo prawdopodobna teoria, nawet jeżeli chodzi o szczegóły. Mam przy okazji pytanie- kiedy zamierzasz przesłać zapowiadany ebook z szalonymi teoriami?
Tak jak pisałem – na początku czerwca. Czyli w tym samym czasie, kiedy roześlę też inne upominki (bo już – mam nadzieję – dotrą z Chin :D) Przy czym przez „początek” rozumiem „pierwsze dwa tygodnie”. Jestem mniej więcej w połowie pracy nad tym ebookiem. Wbrew pozorom korekt jest dość dużo, więc trochę się to wlecze. Ale jak będzie trzeba, to zarwę jeden weekend i to w końcu skończę 🙂
Ok, dzięki za odpowiedź 😉
1# Czy Manderly wysłał wszystkich swoich ludzi przeciw Stannisowi? Jeśli tak to ma ich ze sobą tylko 300? Czy sam lord Wyman został w Witerfell? Jakie siły mogły pozostać w Białym Porcie? Zastanawiam się jaki potencjał militarny miałaby Północ po ewentualnym zwycięstwie Stannisa/powrocie Jona. Bo po rzezi Boltonów nie będzie już na Północy żadnej poważnej armii.
2# W poprzednich teoriach omawiany był fakt, że ludzie Stannisa są ledwo żywi i niezdolni do marszu, a co dopiero walki. Nawet zatopienie Freyów nic tu przecież nie zmieni. Jeśli wejdą do Winterfell bez przeszkód to i tak będą musieli zażarcie walczyć wewnątrz. Są w stanie?
3# Dlaczego Robb podczas wojny nie wykorzystał Północnych klanów? Są liczni, wierni i stawiliby się na wezwanie króla. Zdaję sobie sprawę, że Robb się spieszył i natychmiast ruszył na południe, nie czekając na komplet swoich sił, ale mógł skontaktować się z nimi później, np wtedy kiedy Żelaźni ludzie opanowali Winterfell, lub wtedy gdy szykował się do szturmu na Fosę Cailin.
4# Świetna analiza tego starcia DaeLu, dobra robota
1. Nie wiemy. Tak. Nie wiem, choć raczej nie. Duże, 4-5 tysięcy. Średni, bo trochę ludzi dorosło, a niektóre miejsca w ogóle były nietknięte militarnie (Biały Port, etc…).
2. Głodują i nie mają koni. To dwa główne problemy, które – jak sądzę – zostaną rozwiązane. W jakiej będą formie to ciężko powiedzieć, ale myślę, że atak z zaskoczenia da im przewagę.
3. Stawiliby się gdyby zrobił dokładnie to samo co Stannis. Pojechał, pogadał, itd… Innych metod kontaktu nie było, przecież oni nie mają maesterów. Więc nie było na to czasu. A potem nie było możliwości.
4. Dzięki.
A wiadomo czy Ned zrobił to w czasie Rebelii Roberta lub Balona? Klany brały udział w tych wojnach?
Jon mówi, że ostatni król, jakiego widziały klany to Torrhen Stark. To znaczy, że nie mogły brać udziału w żadnej wojnie na której był też król przez ostatnie 300 lat.
A to czemu? Przecież można posłać gońców w razie potrzeby, poza tym ciężko mi uwierzyć w to że kiedy Raymun Rudobrody przekroczył Mur to pastuszkowie nie pomagali Umberom/Starkom.
przecież ned nie był królem…
Ale Robert nim był, a go raczej by zauważyli 😛
@Benjen – OK, ale mówimy o królach. Inwazja Raymuna miała miejsce już za Targaryenów, więc nawet jeśli klany wspierały wówczas Starków, to króla zobaczyć nie mogły. Natomiast gdyby klany brały udział w walce przeciw Greyjoyom, to by króla zobaczyły.
Nawet dwóch 😀
Robert w czasie rebelii teżnie był królem 😛
Robb leciał na szybko, siły jakie zmobilizował nie były pełne. Wiele jeszcze zostało na północy, a pełnię sił jakie dał radę ogarną Torrhen to 30k. Wątpię by te 300 lat mocno uszczuplilo liczebność północy, a i wielu najemników bym się nie spodziewał. Więc robb na pewno był świadom rezerw jakie może znaleźć na północy jeszcze
W rozdziałach Davosa dowiadujemy się, że lord Manderly rekrutuje „każdego kto potrafi utrzymać włócznię” (nie jestem dokładnie pewien cytatu), dodatkowo po stronie Manderlych na pewno są lordowie Locke i Flintowie z Wdowiej Strażnicy, więc 300 ludzi to na pewno nie są ich wszystkie siły. Tym bardziej, że flota Białego Portu nie ucierpiała zbyt poważnie bo jej po prostu nie było na weselu Robba 😉
Chodziło mi o to, czy te 300 to wszystkie siły jakie Manderly zabrał ze sobą do Winterfell 🙂
to źle zrozumiałem pytanie w takim razie 🙂 a co do Manderlych to jeszcze dodam, że po upadku Boltonów to Manderly będzie najsilniejszym lordem na Północy… może mu Rickon wcale nie jest potrzeby, aby był jego lordem? może liczy na jakieś namiestnictwo albo jakieś korzyści z tego? Wszyscy zakładają, że ma altruistyczne powody, bo Starkowie ich kiedyś przyjęli…
„Even when I threatened to have her tongue out, she reminded me of the debt White Harbor owes to the Starks of Winterfell, a debt that can never be repaid.”
Poza tym, Manderly’owie nie byliby w stanie utrzymać Północy, są obcy.
Rozbudował flotę. Musiał mieć wystarczająco dużo ludzi w Białym Porcie i okolicach, aby zamustrować ich na nowe jednostki. Cwana gapa z tego Manderly’ego.
3. ” W tych namiotach są ludzie z północy – Poznała ich po brodach i twarzach, po niedźwiedzich i foczych futrach, po ledwie słyszalnych toastach i pieśniach, które śpiewali. Karstarkowie, Umberowie i ludzie z górskich klanów.” – Arya odstawiana przez Clegana do Bliźniaków, tuż przed Krwawymi Godami. „Nawałnica mieczy”.
Bardzo fajna teoria, tylko czy cała ta seria nie jest zakładaniem najbardziej korzystnego wariantu dla Starków i ich sympatyków? Bo trochę mam takie wrażenie. Oczywiście bardzo bym chciał, by tak faktycznie się stało, ale zawsze gdy sobie czegoś życzyłem, czytając powieść, to srodze się zawodziłem
To nie dla Starków tylko dla JPK Staśka. Jeśli wszystko potoczy się tak jak DaeL przewiduje wcale nie jest powiedziane że sytuacja Starków jakoś się zmieni. Jak na razie Jon nie żyje a pozostali sa uznawani za martwych albo zaginionych. Z wyjątkiem Aryi-Jayne Starkpole?
Ciekawe, czy wydarzenia potoczą się w opisany przez DaeLa sposób, czy Martin postanowi znów namieszać nam w psychice ?
Teoria świetna ale nadal mnie interesuje parę rzeczy:
1. Co z Robertem Gloverem i resztą sił Białego Portu?
2. Co z Thoren Square i Dagmerem Rozciętą Gębą?
3. Co z ostatnim w pełni sił militarnym miejscem na Północy tj. Skagos? Czyżby miało to się wyjaśnić w rozdziałach Davosa który tam zmierza? Ja podejrzewam że cała wyspa będzie miała Exodus na kontynent w czasie gdy Inni uderzą na Wdowią Strażnice, a odbędzie się to przy pomocy Bękarta z Driftmarku i jego „pirackiej floty”.
1. Robett jest w Białym Porcie, przynajmniej nie wiemy, żeby sie z niego ruszał, czeka na powrót Rickona.
2. A siedzi sobie tam dalej.
3. Biały Port też jest w pełni sił. Ziemie Dustinów również. I jaki interes miałby Aurane w ratowaniu ludzi ze Skagos?
A Skagos uznaje zwierzchnictwo Północy ? Z tego co pamiętam była to podobno wyspa zamieszkana przez kanibali(sądzę, że to pewnie przesada). Chociaż mogę się mylić 🙂
Oficjalnie? Tak.
Królowie Zimy zniszczyli ich statki i zdobyli ich ziemie, a w czasach pierwszych rebelii Blackfyre’ów Skagos zbuntowało sie przeciw Winterfell, ale Starkowie znów ich pokonali.
Co do kanibalizmu: Nie wiadomo.
Osobiście podejrzewam , że ten kanibalizm to mit
Było to gdzieś opisane w Sadze ? 🙂 Jedyną wzmianką o tej wyspie jaką pamiętam to bodajże moment kiedy Zabójca z Goździk i maestrem przepływają niedaleko tej wyspy. Jedyne, co sobie przypominam to tylko to, że mieszkają tam kanibale. Będę musiał sobie trochę odświeżyć wiedzę.
Jeżeli to co piszesz jest prawdą; Skagos jest potencjalnie łakomym sprzymierzeńcem zarówno dla stronników Stasia, Boltonów czy Starków. Jako jedyni chyba nie wystawili chorągwi, a przynajmniej tak mi się zdaje, dzięki czemu mogliby być sporym wzmocnieniem.
Dużo mówiłeś że niektórzy staną zdecydowanie po stronie Boltonów bo nie lubią Starków. Ale Staniss Starkiem nie jest. Z tego co pamiętam ze książki to Starkowie w TYM konflikcie są nieobecni. Mogło ci się to pomylić z następną wojną o Północ.
Dobra uwaga, Stannis nie gra na kartę Starków, ale swoją własną
Wydaje mi się że nie da się na Północy zagrać karty „Baratheon” bez zagrania karty „Stark”
Staniss nic nie ma wspólnego ze Starkami. Nawet Jon nie pomaga mu w jakiś znaczący sposób. A i to robi raczej jako Lord Dowódca a nie jako Stark. Na Starków przyjdzie czas kiedy indziej 🙂
Człowiek wraca uradowany i wymęczony z porodówki, a tu jeszcze teoria 🙂 Dzienks Dael.
Zastanawiam się jak długo będzie funkcjonował i w jaki sposób zakończy się ten kruchy „sojusz” Stannisa z północnymi lordami. Czy gwoździem do trumny Baratheona będzie odnalezienie Rickona, opublikowanie testamentu Robba czy machinacje Littlefingera? A może Stannis sam wyłoży się na jakieś durnocie typu spalenie czardrzewa w Winterfell. Jako sympatyk Zgrzytającego Zębami ( podejrzewam że gdyby Stannis był indianinem to tak by się nazywał) mam jednak nadzieję że ekipa z północy podziękuje Królowi z klasą i stylem zamiast obalić go z dzikim okrzykiem o tyranie, fanatyku i innowiercy.
Czardrzewa w Winterfell nie spali. Za sam zamiar takiego czynu by go rozszarpali. Któryś ze Starków jest jego jedyną szansą. Północ kłaniała się Targaryenom bo robili to Starkowie, po ich upadku stanęli przy Robercie bo zrobił to Ned, czy pójdą ze Stannisem zależy od tego czy któreś z dzieci Neda się mu pokłoni.
Moim zdaniem Littlefinger go pokona. Następnym celem Stannisa jest marsz na południe, który może się odbyć na dwa sposoby:
-Dorzecze: znajdujące się de jure pod władzą Petyra
-Dolinę: znajdującą się de facto pod władzą Petyra
Dodatkowo Littlefinger chce „odzyskać” północ dla Sansy co będzie mógł zrobić bez wypowiadania posłuszeństwa Tommenowi ponieważ namiestnik z jego nadania nie żyje.
Buntu północy bym nie oczekiwał
Po pierwsze nadchodzi zima
Po drugie córka Stannisa może zostać zaręczona z Rickonem
Na ten moment to Littlefinger nie ma nic do gadania jeśli chodzi o Dorzecze
Wszystko zależy od tego kto pierwszy pojawi się z trójki potencjalnych pretendentów. Najlepszą opcją dla Stannisa byłby chyba Rickon ponieważ z całej trójki jest najsłabszy i byłby potencjalnie w rękach Davosa co, przynajmniej początkowo, ograniczało by wpływy lordów. Drugą opcją, trochę gorszą, jest Jon. W jego przypadku na korzyść przemawiają wcześniejsze kontakty ze JPK Stannisem kiedy dawał królowi dobre rady a jedyną odmowę dla Staśka uzasadnił przysięgą i honorem. Dodatkowo bękart Starków mógł zaimponować Baratheonowi umiejętnościami strategiczno-organizacyjnymi. Jednak w tym jabłku są robaki i to konkretnie dwa. Pierwszym są ambicje północnych lordów skierowane ku odbudowie Królestwa Północy. Nikt nie może przewidzieć czy na wieść o zmartwychwstaniu Jona lord Manderly nie wyciągnąłby z za pazuchy testamentu Robba. W przypadku Rickona wydaje mnie się ,że niebezpieczeństwo takiego zachowania byłoby mniejsze ze względu na to że nikt nie chce młodocianego króla podczas wojny. Drugą drzazgą w oku jest fakt przepuszczenia dzikich przez Mur. W kwestiach wizerunkowych nie był to najlepszy ruch. Trzecią opcją, z punktu widzenia Stannisa najgroźniejszą jest Sansa a konkretnie stojący za nią Littlefinger. Co konkretnie zaproponowałby Petyr Baratheonowi? Ciężko przewidzieć czy w ogóle chciałby się z nim układać. Dla Littlefingera chyba atrakcyjniejszą opcją byłoby skłonienie spiskowców do ponownego przewrotu i dopiero wtedy poważnego kroki ku zdobyciu północy.
Zastanawia mnie jedna rzecz. Lordowie Manderly i Glover wysyłają Davosa na poszukiwanie Ricona, a w Starciu Królów młodzi Starkowie się rozdzielają i właśnie Ricon miał udać się do Białego portu albo do lorda Glover. A jeśli właśnie to Lady Dustin ukrywa młodego Starka aby nie podzielił losu Domerica ?
Rickon jest na Skagos. Wiemy to z myśli Davosa kończącej jego ostatni rozdział. To było coś w stylu: „W niektórych miejscach rozpoczyna się dzień ludzkim mięsem”
A co z fosą Cailin i Deadfort?
W rękach Boltonów
Fajnie to zostało rozpisane i dla mnie teraz to lordowie północy grają o swoje pozycje i kalkulują jezeli zwyciestwo przechylalo się będzie na korzyść Stanisa to się za nim opowiedzą a jak Boltona to zostaną przy nim do czasu. Bo że zemstę na Boltonie planują to przyjmuję za pewniak. W grę wchodzi namiestnik północy przy Stanisie lub nie drażnieniu południa bez Stanisa lub król po Młodym Wilku a wtedy posiadanie Ricona lub Brana może być kluczowe.
Tylko jakby oni mieli tak czekać to by się nie doczekali. Jeśli wojska Stannisa wejdą do zamku tak jak to opisał DaeL to wszystko rozegra się w bardzo krótkim czasie
Bunt w winterfell jest bardzo malo realny, 800 ludzi nie da rady wybic 4600 po cichu, bez zaalarmowania innych, a wtedy doszloby do bitwy, w ktorej boltonowie mieliby tak czy owak przewage. Duzo prawdopodobniejsze wydaje sie otwarcie bramy dla Stannisa, jednak jesli podejdzie zamaskowany i wysle kruka, to wszyscy w zamku beda myslec ze to freyowie wracaja zwyciesko, a wtedy nici z przygotowan. Na miejscu stannisa wyslalbym kilku ludzi Manderlych przodem jako „zwiastunow zwyciestwa Freyow”, ktorzy przy okazji daliby sygnal zawiazanej koalicji. W ten sposob koalicja bylaby gotowa aby przejac mury i dachy, skad z latwoscia daliy orzewage sachujac boltonow z gory a stannis i boltonowie scieraliby sie na dziedzincu. Lord bolton dobrze wie,ze istnieje koalicja, ale wieze nie zwroca sie przeciw niemu bez jakiegos sygnalu,ten sygnal d a stannis. Stannisowi pisany jest smutny los, tego jestem pewny (;
Chyba rzeczywiście pora się zastanowić, czy jest sens czytania kolejnych teorii DaeLa. Są one tak dobre, i tak prawdopodobne, że możliwe jest, że zdradzają fabułę „Wichrów”. Czyli po prostu są zwykłymi spojlerami. Dodając do tej teorii wszystkie informacje, które można znaleźć w internecie, że Martin szykuje jakiś game changer a’la Krwawe Gody, który ma być wielką zemstą za nie…. wszystko układa się w jedną całość.
po tylu teoriach dopiero teraz sobie to uswiadomiles? xD ja bym sie nie zdziwil jakby kazda teoria sie sprawdzila
Sama teoria fajna ale nie pasuje mi w niej łatwość zdobycia samego Winterfell. Zamek ma podwójne mury, swoje siły Roose trzyma zapewne wewnątrz murów wewnętrznych(wnioskuje po tym że na pułapkę Wronojada wyszli Freyowie), dlatego nawet jeśli fortel z otwarciem bram zewnętrznych się uda to nie jest wcale takie oczywiste że przejdzie na bramach wewnętrznych. Chyba że zdrajcy mają jakiś plan w którym specjalnie na tą okoliczność wezmą Roose’a żywcem, dzięki czemu będzie można na nim wymusić kapitulacje.
1. Kolor hiperłączy kojarzy mi się z brakiem takiego artykułu (stosowane np. na wikipedii). Jeśli zmiana nie stanowi problemu, to może….?
2. „Dwanaście bałwanów, dla dwunastu lordów zbuntowanych wobec Boltonów.” – w sensie? Że lepiciele chcieli sobie w ten sposób zadrwić z Boltona? Czy że lepią z nudów, a to Martin puszcza do nas oczko, bo akurat tyle bałwanów sobie ulepili? Czy że napisałeś coś absurdalnego dla żartu, a ja się nad tym zastanawiam? 😀
1. Ale z drugiej strony pasuje do naszego schematu kolorystycznego. Niech wikipedia to zmieni, bo to oni wprowadzają ludzi w błąd 😉
2. Myślę, że to raczej sugestia dla (dajmy na to) Morsa Umbera, że wszyscy dołączyli do spisku.
To byłby chyba najbardziej ekstrawagancki 'znak – sygnał’ o jakim słyszałem. W sumie – czemu nie? 😀
Lepili to giermkowi, którzy za dużego wglądu do wyższych sfer nie mieli, może po prostu lepili tych, których widzieli często przy swoich lordach
Wróć do teorii Daela o Różowym Liście. Było w tym liście napisane coś w stylu „Głowy lordów, którzy chcieli mnie (Ramsaya) zdradzić, teraz są widoczne na murach Winterfell”. W domyśle, że niby ścięte i zawieszone na postrach dla innych.
Ale Dael spekulował, że list jest fałszywką, jego PRAWDZIWYM odbiorcą jest kto inny niż Jon a fragment o którym mówię to zaszyfrowana informacja o tym, którzy lordowie dołączyli do koalicji antyboltonowskiej (na murach widać głowy BAŁWANÓW reprezentujących tych lordów).
Daelu, nie wiem czy zauważyłeś, ale nie dodałeś teorii o synie Littlefingera do spisu teorii…
Nie zauważyłem. Dzięki!
1. Świetna analiza Daelu 😉 Jestem fanem po wieki
2. Trochę z innej beczki. Skoro już mowa o tym jak GRRM się inspiruje historycznymi bitwami, ostatnio uderzyło mnie coś w kontekście teorii o tym którędy Inni zaatakują Westeros. Otóż w 1809 roku w wojnie rosyjsko-szwedzkiej Rosjanie przypuścili zaskakujący atak na terytorium Szwecji… przeprowadzając armię przez zamarzniętą Zatokę Botnicką.
Kluczem do zdobycia Winterfell jest wyeliminowanie Roose Boltonna. Bez niego będzie chaos. I tu przypomina mi się ostatni rozdział Brienne, kiedy w kryjówce Bractwa, Cytryn mówi o nakramieniu Wron Freyami oraz Boltonami. Czyżby duch z Winterfell był bractwa? Jeśli nie, to czy znowu zadziała
Przepraszam Daelu, ale poniekąd przez Ciebie ciekawość fanów ST nie zna granic ?
1)Septa Lemore
2)Summerhal
3)Schadrich
4)Zimnoręki
5)Daario
6)Ashara Dayne
7)Duch z Highheart
8)Spiski Ludzi Bez Twarzy
9)Gendry
10)Tyrek Lannister
11) Żelazny Bank
Chociaż poinformuj o tym ile z powyzszych postaci/wydarzeń / organizacji pojawi się w następnych tekstach
To znaczy rób co chcesz ?
Pięć 😉
Wśród tych pięciu obstawiam:1,3,8,11. Prawie jestem ich pewien. Choć jeden DaeL wie… Na piąta strzelam 7 albo 10:-)
Jak powiedział śp. Staefan Kisiaeleski: „socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!”. I tutaj mamy tego przykład. Przypomnę, że Winterfell zostało prawie całkowicie spalone i zniszczone w ostatniej bitwie między Żelaznymi Ludźmi, a ludźmi Ramseya. I teraz szykuje się to samo! Ile jeszcze musi się stać, aby ludzie wzięli sprawy w swoje ręce i przepędzili tych ludzi, którzy niszczą… nie tylko całe wioski, miasta, zamki, ale i ich życie! Żyjemy dla naszych władców, poświęcamy się dla naszych władców, umieramy dla naszych władców. W imię czego, pytam się? Proszę sobie przypomnieć czasy Jaehaerysa Pojednawcy. Westeros było jak kwitnący kwiat. KAŻDY miał prace, ludzie oddawali państwu TYLKO 5% zarobionych pieniędzy, nie było biedy, każdy żył dostatnie, wychowywał dzieci… KRÓLESTWO NIE WNIKAŁO W ŻYCIE OBYWATELI! A co mamy dzisiaj? Rządy tyranów nieliczących się z ludźmi! Rządy ludzi, którzy chcą decydować za nas, co jest odpowiednie dla nas samych! Powiedzmy sobie wprost: jesteśmy ich niewolnikami. Nie różnimy się niczym od niewolników z Zatoki Niewolniczej. ILE JESZCZE, pytam po raz kolejny?
Powinniśmy NATYCHMIAST ogłosić neutralność w konflikcie Boltonów ze Stannisem! To nie jest nasza wojna! Nie będziemy ginąc w imię tej bezsensownej bitwy! Co proponuje? ………… ‘FIRE AND BLOOD’! Wiem, że na Północy ludzie nigdy nie przepadali za Smokami, ale to nasza jedyna szansa w tych czasach. Sami nie damy rady. Potrzebujemy wybawcy, a takim jest właśnie Daenerys Stormborn!!! Jesteście ze mną??!!
http://www.filmweb.pl/news/Theon+Greyjoy+z+%22Gry+o+tron%22+na+Warsaw+Comic+Con-123407
Ja mam do Warszawy daleko, ale jeśli ktoś tego newsa przegapił to proszę bardzo. Melissandre bez rubinu i Theon bez… hm.. hm.. Ciekawy duet 😀
Hej DaeL, planujesz coś na dzisiaj do poczytania czy coś w dalszym terminie? Pytam orientacyjnie nie ponaglam 😉
Teoria już napisana, czeka sobie spokojnie na publikację o 12.00.
Bardzo mi miło z tego powodu, czekam niecierpliwie 😉
Bardzo dobra teoria, oby sprawdziła się praktyce (tzn. rzeź Boltonów przez lordów Północy i siły Stannisa). Jedna mała wątpliwość z mojej strony – o ile Bolton i jego bękart faktycznie mają ok. 4600 żołnierzy, sądzę, że ich siły w Winterfell oraz w polu są o 350-450 mniejsze. Dlaczego? Na pewno nie mogli pozostawić niestrzeżonych zamków: Hornwood (podejrzewam, że 100-150 żołnierzy byłoby nieodzowne – zwłaszcza, że poddani nie kochają Ramsaya za los lady Hornwood) oraz swej rodowej siedziby Dreadfort (które jest jednak większą twierdzą – tutaj załogę szacowałbym na 200 do 300 zbrojnych). Tak więc moim zdaniem Boltonowie dysponują ok. 4200 żołnierzami „pod ręką”.