W poprzednim odcinku Szalonych Teorii przeanalizowaliśmy niemal wszystko, co miał nam do powiedzenia kruk lorda Mormonta. Doszliśmy też do pewnych wniosków. Kruk niewątpliwie jest obdarzony nadnaturalnym talentem. Zaskakująca wydaje się być już sama umiejętność pointowania konwersacji poprzez powtarzanie pojedynczych słów. Ale prawdziwie niesamowite jest to, co wielu czytelnikom umknęło, mianowicie zdolność inteligentnego i świadomego wypowiadania słów, których kruk wcześniej nie słyszał.
Kruk Mormonta wydaje się przy tym posiadać własne plany, a nawet – choć bardzo ludzkie – emocje. Bywa poirytowany, zniecierpliwiony, a czasem wręcz… ironizuje. Wszystko to każe przypuszczać, że za krukiem Mormonta stoi potężny zmiennoskóry. W moim przekonaniu, wziąwszy pod uwagę cele i charaktery poszczególnych postaci (a także niewielką pulę znanych nam zmiennoskórych), wskazuje to dość jednoznacznie na Bloodravena.
W końcu niewielu ludzi ma gałęzie zamiast rąk…
– Jestem lordem Winterfell – krzyczał Jon. Tym razem pojawił się przed nim Robb. We włosach miał topniejący śnieg. Długi Pazur uciął mu głowę. Wtem Jon poczuł, że za ramię ściska go sękata dłoń. Odwrócił się błyskawicznie…
…i obudził się. Kruk dziobał go w pierś.
—Taniec ze smokami—
A jednak tajemnicza tożsamość kruka to nie wszystko. Z postacią czarnego ptaszyska wiążą się jeszcze dwie zagadki. Pierwsza jest zagadką fabularną i dotyczy nietypowego zachowania kruka. Druga jest raczej ukłonem w stronę czytelnika, odwołującym się do źródeł spoza Pieśni Lodu i Ognia. Pora więc odrzeć kruka z wszystkich sekretów.
Krew
Jak wiemy jeszcze z „Gry o tron”, kruk lorda Mormonta ma nietypowe gusta kulinarne.
Lubi owoce i ziarno.
– To rzadki okaz – powiedział maester. – Większość kruków je ziarno, ale wolą mięso. Daje im siły, poza tym wydaje mi się, że one lubią smak krwi. W tym względzie są podobne do ludzi… i tak jak ludzie różnią się między sobą.
—Gra o tron—
Tym dziwniejsza powinna więc być dla nas scena, która rozgrywa się przed naszymi oczyma w „Uczcie dla wron”. Kruk Mormonta, oderwawszy się od zwyczajowej lektury pism Jona, dziobie Sama tak mocno, że nasz kochany ser Świnka zaczyna broczyć krwią.
Sam przełożył księgi do drugiej ręki, wsadził dłoń do wiszącego przy drzwiach worka i wydobył stamtąd garść ziaren kukurydzy. Kruk wylądował mu na nadgarstku i wziął jedno z jego dłoni, dziobiąc tak mocno, że Sam pisnął z bólu i cofnął gwałtownie rękę. Kruk wzbił się w powietrze, a żółte i czerwone ziarna posypały się na wszystkie strony.
— Zamknij drzwi, Sam. — Jon wciąż miał blade blizny na policzku, w miejscu, gdzie orzeł próbował kiedyś wyrwać mu oko. — Czy to podłe ptaszysko przebiło ci skórę?
Sam położył książki na podłodze i zdjął rękawicę.
— Przebiło. — Nagle poczuł się słabo. — Krwawię.
— Wszyscy przelewamy krew dla Straży. Noś grubsze rękawice. — Jon podsunął mu nogą krzesło. — Usiądź i przyjrzyj się temu.
—Uczta dla wron—
Zastanawiające jest tylko to, na ile kruk rzeczywiście był głodny. W końcu ziarna wypuścił… i już do nich nie powrócił. Odezwał się tylko raz…
Siedzący na podłodze kruk uniósł głowę.
— Krew — wrzasnął. Jon go zignorował.
—Uczta dla wron—
…by po dłuższym milczeniu wydać Samowi dyspozycję.
— S… spróbuję.
— Nie masz próbować. Masz mnie słuchać.
— Słuchać. – Kruk Mormonta załopotał wielkimi czarnymi skrzydłami.
—Uczta dla wron—
Co istotne, w oryginale kruk używa słowa „obey”, czyli rozkazu posłuszeństwa.
A jaki ma to związek z krwią? Tak się składa, że w tej samej książce dostaliśmy dwukrotnie informację na temat tego, jak przydatna może być jej kropla. Dokładnie tyle wystarczy, by poznać dalsze losy człowieka. Tak przynajmniej twierdziły dwie kobiety – Maggy Żabya i prostytutka Yna.
– Maegi?
– Czy tak to się wymawia? Przepowiadała przyszłość po wyssaniu krwi z palca.
—Uczta dla wron—
Jeśli przyjmiemy więc założenie, że za krukiem stoi Bloodraven, to trudno oprzeć się wrażeniu, że przed „przyklepaniem” planu Jona musiał on po prostu sprawdzić, czy Sam spełni swoją misję. A dokonać mógł tego tylko smakując jego krwi.
To pozostawia przed nami tylko jedną zagadkę. Tym razem metatekstową.
Ziarno
George R.R. Martin nie stosuje w swej prozie szczególnie dużej ilości archaizmów. Owszem, zdarza się którejś postaci wtrącić w anglojęzycznej wersji słowo takie jak „mayhaps”, ale w gruncie rzeczy styl pisania Martina jest bardzo czytelny dla współczesnych, a autor unika przesadnej stylizacji. Tym ciekawszy jest więc wybór słowa, którym kruk Mormonta zwraca się prosząc o jedzenie. Używa słowa „corn”, współcześnie tłumaczonego jako „kukurydza”. Oczywiście w Westeros kukurydza nie istnieje, a kruk skrzecząc „corn” domaga się – jak słusznie zauważyli polscy tłumacze – po prostu ziarna.
Można byłoby przejść nad taką oto osobliwością do porządku dziennego, ale nasze przyzwyczajone do wychwytywania tajemnic i ukrytych znaków mózgi chyba na to nie pozwolą. Spróbujmy więc zastanowić się, dlaczego martinowskie ziarno to właśnie „corn”, a nie „grain”, „seed”, „wheat” albo „grist”?
Aby rozwiązać tę zagadkę musimy cofnąć się do jednego z moich poprzednich tekstów. W Szalonej Teorii poświęconej indo-europejskiemu archetypowi bohatera starałem się wykazać, iż George R.R. Martin tworzył swoich protagonistów opierając się na starożytnych wzorcach mitologicznych i religijnych. Począwszy od okoliczności urodzin kluczowych postaci, przez ich życie, aż po śmierć – ilość bardzo charakterystycznych cech wspólnych rosła w zawrotnym i nieprzypadkowym tempie.
Jestem też przekonany, że „ziarno” wrzucone w kruczy dziób ma dokładnie tę samą mitologiczną proweniencję. Występuje bowiem w bardzo charakterystycznym zestawieniu.
– Ziarno – wołał ptak. – Król. Snow, Jon Snow, Jon Snow.
—Taniec ze smokami—
Zestawieniu jeszcze bardziej czytelnym w anglojęzycznym oryginale, gdzie słowa kruka układają się w jedną całość.
“Corn,” the bird said, and, “King,” and, “Snow, Jon Snow, Jon Snow.”
—A Dance of Dragons—
Corn King. W świecie Westeros to zestawienie nie ma znaczenia. Ale jest oczkiem puszczonym do zafascynowanego mitologią czytelnika. Ale by to zrozumieć musimy sięgnąć na chwilę po dzieła innego pisarza.
W 1947 roku opublikowana została jedna z najważniejszych XX-wiecznych książek poświęconych chrześcijańskiej apologetyce. Mowa o „Cudach” C.S. Lewisa (skądinąd wyśmienitego pisarza fantasy, autora „Opowieści z Narnii”). Dla samego pisarza „Cuda” były tylko jednym z wielu dzieł apologetycznych (choć dla tej teorii są kluczowe). Lewis, tak jak jego przyjaciel – J.R.R. Tolkien – bawił się głównie przenoszeniem elementów filozofii chrześcijańskiej do stworzonych przez siebie światów fantastycznych, w ten sposób podkreślając uniwersalizm wyznawanych przez siebie wartości. Czasem tworzył całkiem zgrabną satyrę na obce lub wrogie chrześcijaństwu poglądy („Listy starego diabła do młodego”). Niekiedy zmagał się z poważnymi zagadnieniami natury filozoficznej („Problem cierpienia”). A we wspomnianych wcześniej „Cudach” podjął się obrony religii chrześcijańskiej przed jednym z najpoważniejszych zarzutów. Jakim?
Od XIX-wieku rozwój archeologii, antropologii, czy w końcu komparatystyki religijnej, pchnął ludzi ku pewnym zaskakującym spostrzeżeniom dotyczącym podobieństw w kultach religijnych. Z mroku dziejów wyłonił się obraz setek wierzeń misteryjnych opartych na bardzo podobnym schemacie. Na opowieści o umierającym i odradzającym się na nowo bogu.
Ślady podobnych wierzeń znajdujemy nie tylko w całym basenie Morza Śródziemnego, ale wszędzie tam, gdzie cykliczność pór roku była warunkiem niezbędnym do zaistnienia rolnictwa i cywilizacji. Obumierający i odradzający się bogowie na ogół byli bóstwami chtonicznymi (choć nie zawsze). Umierali jesienią, by odrodzić się w okolicy przesilenia zimowego, wracając ze światłem i ciepłem.
Oczywiście porównania z tego typu religiami wielu ludzi uważało za niebezpieczne umniejszanie wyjątkowości chrześcijaństwa. Zwłaszcza, że mechanizm przenikania elementów religii pogańskich do wczesnego chrześcijaństwa wcale nie był czystą abstrakcją. C.S. Lewis podszedł jednak do tego problemu inaczej. W jego przekonaniu nie należało kultów misteryjnych zamiatać wstydliwie pod dywan. Przeciwnie, Lewis uważał, że chrześcijaństwo jest z jednej strony wypełnieniem, a z drugiej udoskonaleniem tych prymitywnych mitów i wierzeń. Wierzeń uosabianych w postaci, którą nazwał… Corn-King. Królem-Ziarnem.
Nazwa, jaką Lewis nadał temu archetypicznemu, odradzającemu się bóstwu była ironiczna. Nawiązywała do XVI-wiecznej brytyjskiej przyśpiewki ludowej, o Johnie Barleycornie, bohaterze, którego śmierć i wskrzeszenie stanowi paralelę dla sposobu wyrabiania whisky. Ale ironiczna czy nie, nazwa się przyjęła zarówno w myśli chrześcijańskiej, jak i antropologii.
Corn Kingiem jest to zatem grecki Dionizos, egipski Ozyrys i celtycki Lleu Llaw Gyffes. A jeśli wierzyć Bloodravenowi, to również westeroski Jon Snow. Cóż, poczekamy chyba na niego do przesilenia zimowego.
Ale zawsze możemy sobie osłodzić czekanie piosenką o folkowym królu-ziarnie, Johnie Barleycornie.
Więcej Szalonych Teorii znajdziecie TUTAJ.
Przepraszam ale musiałem, PIERWSZY ! 😀 Swoja drogą kolejna świetna teoria ! ^^
No, w tym tygodniu zaserwowałem Wam raczej uzupełnienie do poprzedniej teorii. Ale dzięki za uznanie 😉
Kawał dobrej roboty 😉
Swoją drogą Dael-u musisz się częściej udzielać na wikii warhammera 40 k, bo mimo nieporównywalnego niższego poziomu książek i innych opracowań, także tam pozostało sporo ciekawych teorii do ogarnięcia.
Swoją drogą Jon jako Corn King nie musi oznaczać, że poczekamy na niego do przesilenia zimowego, tylko że jego powrót będzie oznaczał poważne zmiany. Być może z poczciwego chłopaka zmieni się na niekorzyść?
Jakby tak zmienił się w kogoś pokroju Daemona Targaryena, to why not? 🙂
Warto zauważyć, że tego rodzaju „kamienie milowe” w historii danej postaci praktycznie zawsze wiążą się ze zmianą ich charakterów vide: chociażby Jaimie czy Daenerys. Stąd też niewykluczona jest i taka zmiana. Deamon Targaryen? Rzeczywiście, niezła opcja ;).
Brakuje mi jednej informacji odnośnie kruków, mianowicie, że w każdym z kruków jest uwięzione dziecko lasu, tak mówił Bloodraven. Chyba, że ta informacja została obalona przez jakąś inna teorie.
Wydaje mi się, że ta informacja dotyczy tylko kruków z jaskini Bloodravena
Daelu powiedz mi. Biorąc pod uwagę dorychczasowe spoilery z s07 (Daenerys zdobywa KL i odjezdza na polnoc) ale w tym wariancie co sie dzieje z Cersei? Zostaje w KL jako krolowa? Umiera? Majac wiedze ze Dany wyjezdza walczyc z WW pomyslalem ze obstawie sobiebza grube pieniadze na to ze Cersei pod koniec sezonu 7 bedzie siedziec ma zelaznym tronie. Kurs 3.75. 500 funtow planuje dac. Ale troche sie boje XD DaeL co myslisz? Jaki scenariusz zwiazany z tronem przewidujesz?
To gdzieś takie zakłady przyjmują? 😀 Że też wcześniej nie wiedziałem, byłbym już albo bardzo bogaty, albo bardzo biedny.
Tak trochę na poważniej – wszystkie przecieki (i wewnętrzna logika fabuły) wskazuje na to, że Cersei jeszcze się w sezonie 7 utrzyma na Żelaznym Tronie.
A tak jeszcze na poważniej – radziłbym jednak zmniejszyć ten zakład. Istnieje dobra zasada dotycząca takich zabaw. Jeśli zaczynasz się bać stracenia kasy, to znaczy, że stawiasz za dużo.
No to tak obstawię w takim razie. Kwotę jeszcze rozważę, bo to faktycznie już spora suma. Dzięki
Tylko uważaj, czy to na pewno zakład o siódmy sezon. Bo wiadomo, że w ósmym może być jazda bez trzymanki 🙂
„byłbym już albo bardzo bogaty, albo bardzo biedny.” – z tym bardzo biednym to jeszcze nic straconego! 😀
Skoro napisałeś, że Westeros ma mniej niż 100 lat to czy jest możliwe, że Maester Aemon znał Smoczego Rycerza? I Brana kazał zabić Mance albo agent Petyra(tem co dostarczył list od lysy Arryn) idioci
Westeros jako zjednoczone królestwo ma 300 lat, a Aemon nie mógł znać Smoczego rycerza, bo ten zginął 20 lat przed narodzinami Aemona.
OK, nie mogłem za bardzo zrozumieć o co chodzi z tymi stu latami. Dopiero teraz, po wpisie Argotina zajarzyłem w czym problem. Nie zrozumieliśmy się. Ja nie próbuję tu wykładać alternatywnej historii Westeros. Siedem Królestw jak najbardziej ma 300 lat. Ale prawdziwe zjednoczenie kontynentu nastąpiło dopiero 187 lat po podboju Aegona. Do tego czasu Dorne było albo samodzielne, albo w stanie wojny.
Stąd też brał się mój argument, że w pełni zjednoczone politycznie Westeros to jest krótkotrwała nowinka.
Czy Aemon znał Smoczego Rycerza? Nie.
Kto kazał zabić Brana? Sądzę, że Joffrey, przy współudziale ludzi Baelisha.
Ja o tym ostatnim chciałem, bo ostatnio spać mi to nie daje. 'Joffrey przy współudziale Baelisha’. Ja sądziłem, że Baelish posługujący się rękami głupiego Joffreya. Gdzieś w 'Nawałnicy mieczy’ LF podkreśla głupotę Joffa (coś o tym, że nie wystarczy mu pokazać wody żeby zrozumiał, że może pływać). Czyli dla mnie to wygląda tak, jak później z Nedem: Joffrey myśli, że to jego sprawa, a tak naprawdę jest marionetką LF. Motywacja Baelisha: próba zaognienia konfliktu i pogłębienia wrogości między Starkami, a Lannisterami.
Pewnie chodziło o wrobienie karła w morderstwo Starka co faktycznie przyspieszyło konflikt między rodami. Możliwe nawet że Joffrey nie był zamieszany w tą sprawę. Tyrion o sprawę ze sztyletem podejrzewa Joffreya, a o wydanie rozkazu ser Mandonowi pod Czarnym Nurtem podejrzewa Cersei jednak obie sprawy zaplanował LF. Oczywiście od czasu do czasu podszeptał coś Joffreyowi wykorzystując jego nienawiść do wuja.
Podejrzeń co do Cersei nie sprawdził, podejrzenia co do Joffreya owszem. Fakt, faktem jednak, że LF również sporo namieszał.
Podejrzewałam, ze kruk Mormonta to zmiennoskory i poprzednią teoria tylko mnie upewniła w tym przekonaniu. Natomiast ta część teorii mnie zaskoczyła i uważam że jest świetna!
Liczbę bardzo charakterystycznych cech, nie ilość ? Cechy choć trudne do policzenia, nadal są policzalne ?
A poza tym świetna teoria. Jestem pod ogromnym wrażeniem wyłapania nawiązania do źródeł spoza PLiO ?
To jet jedyna teoria, ktora do mnie nie przemawia. „Moce” trojokiej wrony sa olbrzymie kruk jest intrygujacy… ale ta teoria jakos mi nie pasuje, choc jest ciekawa.
Szczerze mówiąc liczyłem na jakieś głębsze rozwinięcie o tej krwi
Ma pan dowód na to, że kruk zasmakował krwi Samwella? Mamy tylko napisane, że przebił on jego skórę i wtedy pojawiła się krew. Nie ma dowodu na to, że kruk Mormonta zasmakował krew Sama. Nikt takiego dowodu nie znalazł, bo go nie ma! Proszę o zaprezentowanie takiego dowodu, jeśli go Pan posiada.
te twoje teksty juz sie robia nudne, wymysl cos lepszego
Tak się zastanawiałem od jakiegoś czasu czy to troll czy idiota, ale chyba jednak jakiś początkujący troll
Proszę Pana, to Pana wodolejstwo jest straszne. Proszę wziąć książkę i się douczyć, a nie zawracać głowy normalnym ludziom. Gdy ja mówię, że nie ma dowodu na zasmakowanie krwi, Pan nagle zmienia temat. Porozmawiajmy, porozmawiajmy o faktach, bo wy kłamiecie ludzi i oszukujecie ich. Mówicie o tym, co jest wygodne, a nie o tym, co jest prawdziwe. Te wasze populistyczne hasełka zwykłych ludzi już nie ruszają. A jest nas coraz więcej. Tej siły już nie powstrzymacie.
Wow, świetna teoria!!!
Won do klasztoru, oka Innosa pilnować
Rybi grzyb,ma ten sznyt,na chudziotkich liczkach, łże i mizdrzy,olśnia ciżmy i szturcha stannisa!
Daelu !
Nie sądzisz, że dobrym pomysłem byłoby na koniec teorii, podawać tytuł albo jakąś wskazówkę o czym będzie kolejna? Fajnie byłoby samemu się przygotować pod nią, coś poszukać, a potem weryfikować (;
Rozumiem, że tajemniczość jest pociągająca, ale sądzę, że jeszcze lepsze wrażenie wywierałbyś rzucając jakieś „przypadkowe zdanie”, albo zagadkę, albo coś względem kolejnej teorii
pozdro
greatjon
Nie jestem DaeLem, ale pozwól, że za niego odpowiem, bo już kiedyś był ten temat poruszany. Gdy DaeL poda temat teorii to w komentarzach rozpoczyna się wielka spekulacja, niekiedy z pytaniami adresowanymi do DaeLa czy, aby ktoś nie wpadł na trop. Niezależnie od tego czy DaeL będzie się udzielał w dyskusji czy nie to uda nam się odkyć ok 70-95% jego teorii, a potem sam tekst traci smak i nie jest nawet w połowie tak fajny jak mógłby być, bo każdy już czytał go wcześniej tylko w wersji rozbitej na komentarze.
Cóż, nie powiem, że i mnie nie przemknęło to przez myśl.
Nadal bym chętnie optował za pomysłem jakiś podpowiedzi, ale może faktycznie narobiłoby to za dużo bałaganu
w przypadku teorii podzielonej na czesci, np. takiej jak ta, wiemy o czym bedzie. a teraz pytanie: czy pod poprzednia teoria ktos cos pisal o corn-kingu, albo o tym że kruk widzi przyszłość danej osoby od zasmakowania w jej krwi? 😀 nie sondze
Trochę inna sytuacja. Drugą część kruka zapowiedziałem w tak ogólnych słowach, a w pierwszej przerobiłem tak dużą część materiału, że nie wiedzieliście cwaniaki od której strony do tego tematu podejść. Ale gdybym przed pierwszym odcinkiem napisał, że następna teoria będzie o kruku Mormonta, to w pierwszych dziesięciu komentarzach ktoś by zapytał, czy chodzi o to, że siedzi w nim Bloodraven 🙂
akurat to że siedzi w nim bloodraven to nie jest jakieś nadzwyczajne zaskoczenie. bo kto inny mógłby w nim siedzieć? chyba nie hodor
Dokładnie tak, tak.
DaeLu, czy jest mozliwe aby ojcem Jona byl ktos kogo nikt nie podejrzewa? Zewszad otrzymujemy wskazowki odnosnie Reagara. Jednak ostatnio trafilam gdzies na ciekawy komentarz odnosnie tego ze „diabel tkwi w szczegolach” i mozemy byc zaskoczeni faktem ojcostwa Jona. Prawda jest ze mamy niemal 100%pewnosc odnosnie jego matki. To kim jest jego ojciec wcale nie musi byc „oczywiste”. Masz moze jakies inne tropy?
Ja gdzieś widziałem teorię, że to syn Dayne’a ale jedyna sensowna argumentacja w tym przypadku polegała na tym, że Jon miałby być kolejnym Mieczem Poranka przez co jako Azor będzie miał swojego Świtłonośce
Raczej mało prawdopodobne. Arthur wstąpił do Gwardii Królewskiej na długo przed urodzeniem Jona. Poza tym Świt w rodzie Dayne nie przechodzi z ojca na syna. Trzeba sobie na niego najpierw zasłużyć.
Są dwa warunki żeby dostać Świt:
1. Tak jak słusznie zauważyłeś trzeba wykazać się czymś i zasłużyć na niego
2. Trzeba być Daynem.
Jakby tego było mało trzeba być Daynem ze Starfall nie z Wysokiego Azylu. Dlatego Ciemna Gwiazda Gerold Dayne nigdy nie otrzyma Świtu choć jest ponoć świetnym szermierzem.
Wydawalo mi się że nie otrzymał go ze względu na charakter i złą sławę ale mogę się mylić.2
Zarówno w sadze jak i ŚLiO nigdzie nie było wzmianki że Miecz Poranka musi pochodzić ze Starfall. Ponadto bycie świetnym szermierzem nie zapewnia prawa do posiadania Świtu. Martin podaje nam dwa przykłady na to że nie tylko umiejętności władania mieczem się liczą. Pierwszym, dość oczywistym, jest ser Gerold który jak zauważyłeś nigdy nie otrzyma Świtu. Drugi przykład pochodzi z ŚLiO gdzie w opisie Dorn otrzymujemy informację o sześciu królach z Dorn wysłanych przez Nymerię na Mur. Wśród nich znajduje się ,, Vorian z rodu Dayne Miecz Wieczoru, zasłyną jako największy rycerz w całym Dorn”. Co warto pamiętać w tym okresie żył Miecz Poranka a dodatkowo królowie z rodu Dayne’ ów zawsze pochodzili ze Starfall. Konkludując, aby otrzymać Świt nie wystarczy biegle władać mieczem ale najwidoczniej trzeba prezentować określone postawy i wartości.
Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Mamy dość skąpe informacje na temat rodu Dayne jednak pewne jest, że linia ze Starfall to linia dawnych królów, natomiast ich kuzyni z Wysokiego Azylu to w dalszym ciągu ich wasale. Jest między nimi różnica niemal jak ze Starkami i Karstarkami albo górskimi Flintami z Flintami z Wdowiej Strażnicy. To tylko daleko spokrewnione rody. Dlatego miejsce Świtu zawsze było w Starfall.
Mam nadzieję, że dożyjemy Wichrów i dowiemy się czegoś więcej na ten temat w Povie Areo Hotaha, który jedzie właśnie z Obarą i Balonem Swannem na zamek Ciemnej Gwiazdy.
Tak, ale gałąź z Wysokiego Azylu mogła powstać równie dobrze 200 lat przed podbojem Aegona, 100 lat przed podbojem, 100 lat po podboju, 200 lat po podboju, a ser Gerold nie został Mieczem Poranka nie dlatego, że był z Wysokiego Azylu, tylko dlatego, że był nierycerski.
Tu nie chodzi o pochodzenie skąd, wystarczy mieć nazwisko Dayne
Wszystko jest możliwe w tym sensie, że to przecież fikcja literacka. Ale takie posunięcie byłoby bardzo tanim chwytem, który nie zostałby dobrze przyjęty przez czytelników. To by było coś w stylu legendarnego zwrotu akcji z serialu Dallas (opery mydlanej z lat 80.). Twórcy w pewnym momencie postanowili unieważnić wydarzenia całego sezonu, tłumacząc, że widzowie oglądali nie „prawdziwe” wydarzenia, ale… sen jednej z postaci. Serial stracił na tym ogromną liczbę widzów.
Pisarz musi spełniać obietnice, jakie składa wcześniejszymi książkami. Może to robić przewrotnie i zaskakująco, ale nie może całkiem zignorować oczekiwań, które sam rozbudził.
Mnie zastanawia jedno, tak w sumie trochę obok tematu – Martin rzekł kiedyś, że Melisandra jest najbardziej niedocenianą postacią sagi. Skoro o kruku potrafimy tyle powiedzieć i przypisać mu magię krwi, to co się kryje za nią? Strach pomyśleć…
Niezrozumianą. Mówił, że jest najbardziej niezrozumianą postacią.
W pierwszej części Tańca ze Smokami pod koniec rozdziału poświęconemu Jonowi (Spalenie „Manca Rydera”) jest taki fragment: „Gdy wbił miecz w brzuch bestii (Azor Azhai- przyp. moje) jej krew zawrzała, z paszczy buchnęły dym i para , oczy stopiły się i spłynęły po policzkach, a ciało stanęło w płomieniach (…) Ściągnął rękawice (Jon-przyp. moje). Dłonie miał zimne i zesztywniałe. Minęła dłuższa chwila nim zdołał zapalić świece.”- czyżby kolejny foreshadowing? Pewnie to nadinterpretacja, ale tak mi się skojarzyła śmierć Jona z tą buchającą parą, a stos z poświęceniem Shireen (wiadomo już, że będzie miała miejsce w Wichrach Zimy), które może przywrócić do życia Jona.
Znaczy może nie tyle stos, co to ciało w płomieniach, trochę skrót myślowy zastosowałem.
O spaleniu Shireen nic jeszcze nie wiadomo. Jak na razie to czyste spekulacje.
To akurat zostało potwierdzone, nie wiem czy mogę tu wrzucać linki, ale na pewno był artykuł o tym na westeros.pl, który zresztą opierał się na informacjach pewnych. Tytuł artykułu to „Trzy węzły fabularne, które George r. r. Martin ujawnił twórcom serialu z „wichrów zimy” i „snu o wiośnie”.
Jeśli ojciec Mellisandre to rzeczywiście Bloodraven, to jej dziadkiem był Aegon IV. Mel sama powinna się spalić na stosie 🙂
DaeLu, czy myślisz że po zakończeniu dni fantastyki, mógłbyś udostępnić pytania jakie pojawią się na konkursie wiedzy z PLiO, który będziesz prowadził? W ten sposób Ci, którzy nie mogą tam wtedy być, będą mogli tutaj sprawdzić swoje umiejętności.?
Jasne. Tak zrobię.
Jak bardzo trudne to będą pytania?
a) trudne, np. w co był ubrany Petyr, gdy rozmawiał z Cat w KP?
b) normalne, np. Ilu bękartów miał Robert?
c) łatwe, np. Czy Ned umarł?
Czy w poprawnych odpowiedziach będziesz uwzględniał szalone teorie?
Pytając, np. Czy Ogar żyje, wiemy bezpośrednio z książek, że zginął, jednak uważny czytelnik może przypuszczać, że żyje i jest tajemniczym grabarzem na wyspie. Jak rozpatrujesz takie kwestie?
A ja mam jedną uwagę.
W scenie, kiedy to kruk przebija dziobem rękawicę Sama, Sam gwałtownie szarpie ręką i kruk ucieka. Ale nie jest prawdą, że do ziaren już nie powrócił:
„Podał mu dokument.
-Co to jest?- zapytał Sam. Kruk zaczął wyławiać ziarna z zaściełającego podłogę sitowia.”
Zresztą, zawsze wydawało mi się, że nagłe zaatakowanie Sama ma coś wspólnego z książkami, które wtedy trzymał w ręce. Było to „Nefrytowe kompendium”, które Aemon tak bardzo polecał Jonowi, a także „Smoczy ród. Historia rodu Targaryenów od wygnania do apoteozy, z rozważaniami dotyczącymi życia i śmierci smoków”.
sory, nie na temat
„Thousands and thousands of years ago, Brandon the Builder had raised Winterfell, and
some said the Wall. Bran knew the story, but it had never been his favorite. Maybe one
of the other Brandons had liked that story. Sometimes Nan would talk to him as if he
were her Brandon, the baby she had nursed all those years ago, and sometimes she
confused him with his uncle Brandon, who was killed by the Mad King before Bran was
even born. She had lived so long, Mother had told him once, that all the Brandon Starks
had become one person in her head.”
„Niania żyła tak długo, że wszyscy Brandonowie Starkowie stali się jednym w jej głowie”
Czy aby na pewno w jej głowie? Jak dla mnie to właśnie dzisiejszy Brandon Stark widzi, co się dzieje i dlatego przeniósł się do głowy tamtego aby zbudować mur i Winterfell (; aby jak to mówią, wąż Uroboros ugryzł swój ogon (a może lepiej smok Uroboros). Pamiętam, że nie docenia nikt starej niani nie docenia, ale moim zdaniem to wielce dziwna postać, pierwszy mentor Brana (;
Trochę na granicy tematu, ale tak chwalimy tłumacza za to, że corn przetłumaczył jako „ziarno”, ale okazuje się że w Westeros jest kukurydza.
W Starciu Królów kruk ciągle potwarza „ziarno!”, ale już Mormont karmi go kukurydzą. Słowo to pojawia się dwukrotnie w krótkim odstępie w rozdziale poświęconym pięści pierwszych ludzi, gdzie Jon znajduje tobołek z rogiem i obsydianem.
Jestem ciekaw jak to w angielskim wydaniu jest, ale trochę dziwne jeśli mamy sytuację, gdy kruk krzyczy Corn! Corn! i mamy ziarno! ziarno! a po chwili Mormont wyciąga corn z sakiewki i mamy kukurydzę 😀
Czyli skoro „prawdziwy” Jon-Król odrodzi się i objawi w momencie przesilenia zimowego, to znaczy, że urodził się w drugiej połowie czerwca, kiedy to mamy najdłuższy dzień ? 🙂
Tak sobie podczytuje dzisiaj te stare teorie dla przypomnienia i mysle, że – Król. Snow, Jon Snow, – moze to jest prostsze. Król śniegu Jon i wyjdzie ,ze król zimy – nocny król to Jon w książce oczywiśce heh. W sumie raczej tak nie bedzie ,ale tez mozna logiczny wniosek taki wyciagnac z odradzaniem sie to prawda bedzie nowym nocnym królem.