
W tym roku na łamach FSGK pojawiło się ponad 260 wpisów obejmujących szeroki zakres tematów. Dość tradycyjnie już pisaliśmy o filmach, serialach i grach, pojawiały się książki i planszówki, a także redakcyjne topki czy absurdalnie subiektywne rankingi. Niesłabnącą popularnością cieszy się też seria „Czytamy PLiO”. Zadbaliśmy o to, by nie było tygodnia bez tekstu poświęconego Pieśni lodu i ognia – pojawiały się w każdy poniedziałek, czasami też w inne dni. Mijający rok był dla nas czasem stabilizacji, w którym wypracowaliśmy pewnien możliwy do dłuższego utrzymania rytm i na tej podstawie chcemy prowadzić dalszą ewolucję portalu. Ewolucję, a nie rewolucję, bo choć mamy kilka pomysłów na rozwój, to naszym głównym celem jest pisać dla Was „po staremu”. Może niezbyt nowocześnie, ale od serca i z głowy, a przede wszystkim z szacunkiem dla czytelnika.
Dziś podsumowyjemy rok 2025. Co nam najbardziej utkwiło w pamięci, co nas zachwyciło, a co wręcz przeciwnie. Ponieważ wpis wyszedł strasznie długi, dzielimy go na dwie części – drugą opublikujemy za tydzień.
Alexandretta
Film roku – nowe 2025: K-pop Demon Hunters
Każdy od kina oczekuje czegoś innego. Ja cenię sobie przede wszystkim lekką formułę i dobrą rozrywkę, a dawno już nie było dobrego filmu w takiej kategorii. W tym trafiło się nieoczekiwanie właśnie „K-pop Demon Hunters”, które zawładnęło listami przebojów. To pełen pozytywnej energii film, wyrazisty wizualnie, z dobrze napisanymi postaciami, który po prostu ogląda się (i słucha) z przyjemnością.
Film roku – obejrzane w 2025: Naga broń
Klasyk, który z jakiegoś powodu do tej pory mnie omijał. Premiera „Nagiej Broni 2025” była świetną okazją żeby nadrobić zaległości. Wjechała oczywiście cała pierwotna trylogia, ale to w pierwszej części jest najwięcej tego specyficznego, absurdalnego humoru i też wybrzmiewa on tam najlepiej. Cudowna rzecz i wspaniały kontrast dla współczesnych, ugrzecznionych filmów.
Serial roku – nowe 2025: Gachiakuta
„Gachiakuta” kupiła mnie światem – brutalnym, brudnym, klimatem nieco przywodzącym na myśl Mad Maxa, oraz systemem mocy, opartym na przedmiotach codziennego użytku, które dana osoba darzy szczególnym sentymentem. Co dla jednego jest odpadem, dla innego może być skarbem – to właściwie motto tego serialu. Całości dopełniają świetnie zaprojektowane postaci i bardzo charakterystyczna kreska.
Serial roku – obejrzane w 2025: The Apothecary Diaries
Z jednej strony lekki i zabawny, z drugiej utylizujący jeden z moich ulubionych motywów, czyli wykorzystywanie wiedzy i logiki do rozwiązywania zagadek i wyjaśniania tajemniczych zjawisk, a z trzeciej oferujący też głębsze, bardziej zawiłe ludzkie historie. Główna bohaterka musi lawirować w meandrach cesarskiego dworu i intryg, przyglądając się prowadzonym tam rozgrywkom, a czasem rozgrywając też swoje własne partie. Animacja jest pięknie narysowana, z mnóstwem detali i klimatycznym oświetleniem, ale przede wszystkim rewelacyjnie napisanymi postaciami, których historie mocno zapadną nam w pamięć. To podobno najczęściej streamingowany serial w Japonii i wcale się temu nie dziwię.
Książka roku – nowe 2025: –
W tym roku zdecydowanie nie jestem na bieżąco z rynkiem wydawniczym.
Książka roku – przeczytane w 2025: „How to be a Victorian” (Ruth Goodman)
Książka, o której pewnie nikt z Was nie słyszał, ale dla mnie jest kwintesencją tego, co w historii najciekawsze – czyli codzienne życie zwykłych ludzi. Na początku roku pisałam o serii programów utrzymanych właśnie w tym duchu – „Jak wyglądało życie na farmie na przestrzeni wieków?„. Książka „How to be a Victorian” napisana jest przez Ruth Goodman, która brała udział we wszystkich wyżej wspomnianych programach. W związku z tym do wielu rzeczy potrafi się odnieść i dodać swoje uwagi natury praktycznej, na przykład czy praca na polu w gorsecie jest wygodna albo jak działają (i czy w ogóle) różne stosowane ówcześnie domowe kosmetyki. Niesamowita dawka wiedzy historycznej z bardzo dynamicznego okresu wiktoriańskiego, czyli czasu, w którym społeczeństwo brytyjskie przechodziło przez wiele zmian, zarówno kulturalnych, jak i technologicznych, kształtując powoli świat, jaki znamy dzisiaj.
Gra roku – nowe 2025: The Alters
Uff, trudne się wylosowało. Obrodziło w tym roku w świetne tytuły. O podium walczy u mnie Clair Obscur: Expedition 33, które wybija się pod względem wizualnym, muzycznym i fabularnym, oraz The Alters, podejmujące bardzo nietypową dla gier tematykę, połączoną z wciągającą rozgrywką. Na obie gry mocno czekałam już od pierwszych zapowiedzi i obie okazały się bardzo solidnymi produkcjami, spełniającymi pokładane w nich nadzieje.
Na grę roku wybieram jednak The Alters. To bardzo unikalne doświadczenie, które skłania do wielu przemyśleń odnośnie własnej osoby. Świetnie pokazuje alternatywne ścieżki życia Jana, bawiąc się koncepcją „co by było” i każe podejmować trudne decyzje natury moralnej. Jeśli jeszcze nie graliście, to bardzo polecam nadrobić. Gra zdecydowanie warta poświęconego jej czasu.
Chcę jeszcze dać wyróżnienie w tej kategorii i powędruje ono do Dispatch – zarządzanie grupą superzłoczyńców i próba przekształcenia ich w zgraną drużynę to rewelacyjna zabawa. Tak dobrze napisanych postaci już naprawdę dawno nie widziałam, a aktorzy głosowi dali prawdziwy pokaz swoich umiejętności.
Gra roku – ograne w 2025: Against The Storm
„Against the Storm” to miks gatunkowy, w ciekawy sposób łączący budowanie osad z elementami losowości. Rozgrywka jest dynamiczna, bo musimy się stale dostosowywać z jednej strony do znalezionych surowców i dostępnych budynków, a z drugiej do tego, czego wymagają od nas Rozkazy królowej, wydarzenia na polanach, mechaniki danego biomu, dodatkowe modyfikatory oraz oczywiście nasi mieszkańcy. Podczas rozwijania osady nie będziemy się nudzić ani przez minutę. Lubię budować miasta i ogólnie zaczynać od nowa, ale nużą mnie dłuższe sesje i nieunikniona w pewnym momencie stagnacja rozwiniętego miasta. Nie umiem też myśleć strategicznie i planować długodystansowo, za to moja metodyka zarządzania bieżącym kryzysem w „Against The Storm” sprawdza się nawet nieźle. Fajnie pomyślany i zrealizowany tytuł.
Największe rozczarowanie
Gry: Doom Dark Ages znudził mnie bardzo szybko. Jest mniej przekombinowany niż Eternal, to na plus, ale po około dwóch godzinach go wyłączyłam i zupełnie nie miałam ochoty wracać.
Filmy: Mickey 17 miał potencjał na bycie czymś ciekawym, ale oczywiście musieli go przekombinować. Szkoda. Sporym rozczarowaniem była też aktorska wersja Lilo i Stitch, które odarto z tego, co czyniło je piękną i ciepłą bajką, za to wstawiono babę, która chodzi i tłumaczy, co się dzieje, oraz niemające sensu gagi.
Na co czekam w 2026?
Filmy i seriale: adaptacja „Projekt Hail Mary” ma wejść do kin w marcu. Książkę uwielbiam, ciekawa jestem jak wypadnie film. „Marsjanina” zrobili dobrze, więc liczę, że i tu się uda. Poza tym pod koniec roku ma się pojawić nowy sezon oraz film „The Apothecary Diaries” – jeśli film będzie grany u nas w kinach, to chętnie się wybiorę.
Gry: na ten moment chyba najbardziej mnie cieszy wizja zagrania w Tomb Raider: Legacy of Atlantis. To remake pierwszej części, współtworzony przez polskie studio Flying Wild Hog. Stara przygoda w nowej odsłonie powinna mi dostarczyć tego, co nie udało się nowej trylogii – fajne action adventure z charyzmatyczną główną bohaterką.
W połowie roku spodziewany jest dodatek do The Alters, co będzie świetną okazją do powrotu do kołobazy i poznania pozostałych Janów. Na pewno będę chciała też sprawdzić drugą część pięknej, niespiesznej platformówki Planet of Lana.
kuba
Film roku – nowe 2025: Sny o pociągach
Miał być znośny rok jeśli chodzi o filmy, a jak patrzę na to, co oglądałem, to nic specjalnie nie zostaje w pamięci. Był „Lilo i Stich„, który moim zdaniem naprawdę dowiózł. Była świetna „Jedna bitwa po drugiej„, która jest filmem wybitnym w swoim oryginalnym gatunku, ale nie wybrałem jej jako film roku. Była zaskakująco dobra „Naga Broń„. Niepozorna, acz kapitalna włoska komedia „Follemente. W tym szaleństwie jest metoda”. Świetna i totalnie niedoceniona „Wielka, odważna, piękna podróż„. Równie niedocenione „Życie Chucka”. Bardzo przyjemni „Materialiści”. Był Netflixowy „Steve”, który dość mocno mnie poruszył. Oczarowała mnie jeszcze komedia „Pod przykrywką” od Amazona – obejrzałem chyba pięć razy w tym roku i za każdym razem pokładałem się ze śmiechu. I to chyba tyle z tych, o których można powiedzieć coś dobrego. Jeszcze od biedy „Thunderbolts„, które było powiewem optymizmu co do MCU (szybko jednak ten optymizm zabito). Mógłby znaleźć się tu także „Dom pełen dynamitu”, ale ten film jest dobry tylko przez 40 minut, później koncertowo rujnuje to, co zbudował.
A teraz przechodzę już do filmu roku. „Sny o pociągach” to jest naprawdę wielki film. Potrafi poruszyć tak czułe struny, potrafi w tak piękny, choć smutny sposób opowiedzieć historię przemijania, samotności, nieradzenia sobie ze stratą i jeszcze wielu innych małych rzeczy. Szkoda tylko, że nie można było obejrzeć tego w kinie. A niech cię Netflixie, zabijasz ten przemysł, zabijasz sztukę! „Sny o pociągach” powinno przeżywać się w sali kinowej. Byłby jeszcze większy plus do emocji. Dość nieoczekiwanie ta produkcja z Joelem Edgertonem stała się dla mnie filmem roku. Bo bardziej niż za rozrywkę filmy cenię za to, że potrafią mnie wzruszyć. Dlatego mimo iż „Jedna bitwa po drugiej” to dla mnie poziom topki Tarrantino, to jednak Sny o pociągach traktuję jako małe „Duchy Inisherin”. I stawiam je na pierwszym miejscu.
Film roku – obejrzane w 2025: Infiltracja
Nie wiem, czy obejrzałem w tym roku jakiś film, który nie był nowością, a którego wcześniej nie widziałem. Tak więc postawie na sprawdzony tytuł – „Infiltracja”. Miałem długą przerwę od tego filmu, wróciłem po latach i weszło idealnie, jeden z lepszych jakie widziałem, może nie ścisłe TOP 10, ale bardzo, bardzo blisko. Mógłbym też wymienić „Ostatniego skauta” – bo oglądam zawsze, jak trafię w TV, i w tym roku dwa razy zdarzył się seans i jest to film naprawdę wielki.
Serial roku – nowe 2025: The Pitt
Tutaj można by wymieniać i wymieniać. Tak jak w przypadku filmów panowała straszna bieda, tak seriale dowiozły jak cholera. Najpierw o tych, które znalazły się minimalnie poniżej pierwszego miejsca. MobLand – Strefa gangsterów z Tomem Hardym, nowy wyśmienity sezon „Kulawych Koni„, Netflixowa „Śmierć od Pioruna”, Amazonowa „Ta dziewczyna”, oczywiście „Task” od HBO oraz „Studio” od Apple’a czy „Lista śmierci: Dark Wolf”. To jest ścisła czołówka tego roku. A przecież jest jeszcze cała masa bardzo solidnych pozycji – „Bunkier miliarderów” (dla prawdziwych fanów „Domu z papieru”), „Motyl” czyli koreańskie serialowe „Mission Impossible”, „Mistrz Kija” (którego niektórzy, nie ja, porównują do mini wersji „Teda Lasso”). „Dept Q” ze świetną rolą Matthiew Goodiego, „Dojrzewanie„, które wyszło na początku roku i niewielu pamięta, że to była produkcja z 2025, „Gdy inni stali z boku” – koreańska przejmująca wariacja o przemocy domowej, luźne połączenie „Podwójnego zagrożenia” z 1999 roku i „Nigdy więcej” z roku 2002, mocna rzecz od nacji, która coraz bardziej rozpycha się w świecie streamingu (a ta ekspansja ma tylko postępować). Oczywiście jeszcze absolutnie niedoceniony, skasowany po pierwszym sezonie genialny „Duster” i świeżynka czyli „All her fault” z Sarhą Snook (Shiv z „Sukcesji). Nie można też zapomnieć o doskonałym nowym sezonie „Fundacji”, który totalnie dowiózł i okazał się być zdecydowanie najlepszym z dotychczasowych części tego wielkiego serialu s-f. Wymienię jeszcze „Dzikość” z Erickiem Baną, czyli kryminał dziejący się w ogromnym parku narodowym, solidna, wciągająca produkcja, której seans daje satysfakcję.
Jednak nie mogłem nie nazwać serialem roku produkcji „The Pitt” – Noah Wyle stworzył coś nieprawdopodobnego, wyniósł serial medyczny na niespotykany poziom. Napisałem już to wszystko w recenzji, więc nie będę się powtarzał, ale cieszę się, że „The Pitt” zostało także docenione na rozdaniu Emmy.
Serial roku – obejrzane w 2025: Bosch (sezon 1)
Przy okazji podchodzenia do spin-offu o nazwie „Ballard” odpaliłem pierwszy sezon Boscha i niesamowicie się wciągnąłem. To naprawdę kawał kryminału z totalnie genialnym, specyficznym głównym bohaterem. świetny klimat, bardzo dobre dialogi i wartka nieszablonowa akcja. Groźny antagonista, trochę wątków prywatnych, relacji międzyludzkich. Naprawdę świetny serial, więc trochę żałuje, że póki co nie znalazłem czasu na kolejne sezony.
Książka roku – nowe 2025: Wiatr i Prawda (Brandon Sanderson)
Może i zwieńczenie ogromnej sagi Sandersona nie było jakieś olśniewające i godne, ale to wciąż jedna z lepszych historii w historii fantasy. Omówiłem tutaj tylko pierwszą część tego tomu. Ogólnie „Wiatr i Prawda” nie dowiózł, ale też i oczekiwania były u mnie ogromne. Książka przegadana i przeintelektualizowana, zbytnio przepełniona nierozwiązanymi zagadkami, a jednak i tak jest to książka tego roku. Co świadczy chyba o tym, że w porównaniu chociażby z latami 2020-2023 czytam zdecydowanie za mało książek, nad czym szczerze ubolewam.
Książka roku – przeczytane w 2025: Miłość w czasach zarazy (Gabriel Garcia Marquez)
Ta książka raz umilała mi jazdę pociągiem, a raz kompletnie w niej przeszkadzała. Bardzo nierówna, bardzo złożona. Specyficzna, a jednocześnie urzekająca rozmachem. Erudycyjny popis, zabawa słowem i formą. Gabriel Garcia Marquez był niewątpliwie literackim geniuszem, który zwyczajnie mógł sobie pozwolić na tego typu eksperyment. Dzieło niewątpliwie wielkie, ale wymagające ogromnej cierpliwości, czyli czegoś, czego w dzisiejszych czasach jest jak na lekarstwo.
Gra roku – nowe 2025:
Chciałbym, żeby tu mogły znaleźć się takie tytuły jak Europa Universalis V, Anno 117: Pax Romana czy najnowszy Football Manager, ale w żadną z tych gier nie udało mi się zagrać. Tak więc nie mam swojej gry roku.
Gra roku – ograne w 2025:
Tu z kolei powinno być Dziedzictwo Hogwartu, ale odpaliłem, zagrałem godzinę i nie wróciłem. Chyba gry zwyczajnie nie są już dla mnie. 🙁
Największe rozczarowanie
Norymberga – odsyłam do recenzji. Nastawiałem się na film roku, wyszedł straszny kasztan. Niestety.
Fantastyczna Czwórka – po naprawdę mocnych „Thunderboltsach” MCU wróciło do słabej formy znanej z ostatnich lat. F4 jest filmem nijakim, okrutnie nudnym. To jest poziom „Czarnej Pantery 2”, drugi film MCU obok „Wakanda Forever”, na którym realnie przysypiałem. Strasznie się tym filmem rozczarowałem. Czasami gusta moje i Sithfroga mocno się rozjeżdżają i tak jest w przypadku tegoż filmu.
„Droga do prawdy” – serial na podstawie książki autora „Kulawych Koni”. Kiedy dostajesz taką pozycję wyjściową, musisz oczekiwać czegoś godnego produkcji z Garym Oldmanem. Tymczasem ten serial ogląda się bardzo ciężko. nie dałem rady go skończyć. Odpuściłem, bo strasznie mnie wymęczył. Dałbym mu szansę, gdyby ktoś teraz napisał, że w ostatnich odcinkach poziom drastycznie idzie w górę, ale to się chyba nie wydarzy.
„Pamiętniki Mordbota” – serial bardzo nierówny, którego największym problemem jest długość odcinków. Poza tym, bardzo mało akcji i humor, który tylko czasami trafia w punkt. Za mało, by mówić o produkcji chociażby dobrej, a przecież zapowiadało się na coś odkrywczego, oryginalnego, świeżego.
„Ród Guinnessów” – marna podróbka Peaky Blinders, która nawet nie udaje, że nie idzie w te same nuty. Mamy tutaj kilka scen żywcem przeniesionych z serialu z Cilianem Murphym. Oczywiście twórcy mogli zrobić ze swoim dziełem, co tylko chcieli, ale po co samego siebie podrabiać i wciskać ludziom produkt czwartej kategorii? Bardzo słaby serial, w którym brakuje wszystkiego, z charyzmą któregokolwiek bohatera na czele. I ten początek wyglądający jak „Gangi Nowego Jorku” dla ubogich. No nie. Miało być coś wielkiego i było – wielkie rozczarowanie.
Na co czekam w 2026?
„Hamnet” – pierwszy z filmów, który powalczy o Oscara, a którego polska premiera przypada dopiero na 2026 rok. Bardzo jestem ciekaw tego projektu, bo krytycy są raczej zgodni, że to dzieło wybitne. Czekam, chcę to zobaczyć w kinie.
„Wielki Marty” – druga z pozycji, które będą walczyć o Oscara. Pisałem w filmołazie pod zwiastunem tego filmu, że jestem go bardzo ciekawy i kompletnie nie wiem, czego się spodziewać. Film prawdopodobnie robiony pod Chalametha, żeby mógł zabłysnąć i zgarnąć nagrody. Koniecznie w kinie, pozycja obowiązkowa na początek 2026 roku.
„Wartość sentymentalna” – I wreszcie trzeci film do oscarowej kolekcji. Premiera dopiero w lutym, ale bardzo jestem ciekaw, czy to rzeczywiście taki potężny wyciskacz łez i czy Joachim Trier na dobre wkroczy do świata Hollywood.
„Diuna III” – Tutaj chyba nie trzeba nic argumentować. Zwieńczenie wybitnej filmowej trylogii (pierwsza i druga część to arcydzieła). Ostatni akt Denisa Villenueve w tym uniwersum. Cieszmy się, że dostaliśmy tego typu historię, że wielkie kino jeszcze nie umarło i potrafi dostarczyć coś takiego jak trylogia „Diuny”. To jest absolutnie najbardziej wyczekiwane przeze mnie widowisko 2026 roku.
„Odyseja” – Christopher Nolan postanowił odebrać pracę Ridleyowi Scottowi i wejść na jego teren. Chce pokazać, że wciąż da się robić wielkie kino historyczne. Nolan raczej nie zawodzi w swoich filmach, więc oczekuję czegoś naprawdę wybitnego. Marketingowo rozgrywane jest to perfekcyjnie, o tym filmie mówi się bardzo głośno od bardzo dawna, ludzie podobno już od miesięcy mają swoje bilety na pokazy.
„Nocny recepcjonista” (sezon 2) – Powrót po dziesięciu latach. Uwielbiam Toma Hiddlestona. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jedna z ciekawszych produkcji serialowych zapowiedzianych na początek 2026 roku.
„Silos” (sezon 3) – Optymistyczne założenia były takie, że trzeci sezon „Silosu” zobaczymy na sam koniec 2025 roku. Nie udało się. A więc trzeba jeszcze chwilę poczekać. Jestem ciekaw, czy twórcy pójdą w dwie linie czasowe i będą jednocześnie pokazywać, jak powstawały Silosy i co się w nich teraz obecnie dzieje.
„Kulawe Konie” (sezon 6) – Jak zwykle po zakończeniu sezonu twórcy od razu uraczyli fanów trailerem kontynuacji. I cóż mogę napisać, zapowiada się, że poziom będzie jeszcze wyższy (nie wiem jak to w ogóle możliwe, ale tak jest).
„Peaky Blinders: Nieśmiertelny” – przy okazji poprzedniego podsumowania napisałem, że czekam na ten film. Premiera została przesunięta, a więc przeklejam zdanie sprzed roku: „Co prawda ostatni sezon serialu był co najmniej rozczarowujący, żeby nie powiedzieć gorzej, ale ogólnie kocham ten świat (pierwsze cztery sezony uważam za małe arcydzieła).”
Razorblade
Rok 2025 to rok z cyklu „niech się już kończy”. Liczba tematów pracowo-prywatnych w połączeniu z potrzebą zadbania o „czas rozwojowy dla siebie” spowodowały, że nagle nie zauważyłem, kiedy pojawił się grudzień. I okazuje się, że gdy w pracy ktoś czasem pytał, czy czegoś potrzebuję, to nagle moja żartobliwa odpowiedź, że „72 godzinnej doby, bo w 48 godzinnej się już nie mieszczę” stała się równocześnie rzeczywistością. Ale jest grudzień, jest odrobinę luźniej, więc pozwalam sobie i w podsumowaniu wziąć udział.
Film roku – nowe 2025:
I na dzień dobry strzał. Chyba nie obejrzałem żadnego filmu z roku 2025… A nawet jeśli, to nie zasłużył na miano „najlepszy”. Nadrabiałem zaległości.
Film roku – obejrzane w 2025: To była ręka Boga
Kocham Włochy, a jakoś ten film całkowicie przegapiłem. Pewnie ze względu na okres, w którym się pojawił. W tym roku nadrobiony z pomocą – o dziwo – Netflixa. Jak ktoś zna filmy Sorrentino, to myślę że wie, czego się spodziewać, do tego podlane sosem częściowej autobiografii. Świetna kreacja Filippo Scottiego, świetnie pokazane kontrasty Neapolu i okolic, nieśpieszne tempo prowadzenia i te krajobrazy. Tak, jestem italiofilem i się tego nie wstydzę.
Serial roku – nowe 2025: Alice in Borderland
W sumie to sezon 1 i 2 też, bo do „Alice” usiadłem dopiero w tym roku, ale miało być „nowe”. Historię Arisu i „gier” kupiłem w ciemno. Japońskie podejście do nieoczywistych i nie do końca przewidywalnych rozwiązań oraz twistów, zwłaszcza w pierwszych odcinkach, potrafiło zaskoczyć (z czasem człowiek przypomina sobie dalekowschodnie podejście do wielu aspektów i wówczas już mniej). Postacie mimo że przerysowane, to jednak w typowo japońskim stylu. I teraz trochę dziegciu. Sezon 3 staje się troszkę „zamerykanizowany” i cierpi na zbyt duże przyspieszenie wątków. Jakość wręcz spada o dobre 2 oceny. Szkoda, chociaż nadal pozostaje to mocna pozycja, zwłaszcza oglądając od początku. Generalnie polecam cały serial „Alice in Borderland” jako „Squid Games, tylko że naprawdę fajne”.
Serial roku – obejrzane w 2025: Arcane
Do „Arcane” nie podchodziłem wcześniej. Nie ma argumentu dlaczego. Natomiast siadłem do niego na wiosnę 2025 i jestem zachwycony. Zarówno swoją pierwotną decyzją (bo mogłem obejrzeć oba sezony jednym ciągiem), jak i tym, że to zrobiłem (bo historia jest genialna!). Co prawda, jak wiele seriali ostatnio, dla mnie drugi sezon cierpi na syndrom „szybciej, szybciej, najszybciej” zaczynając gonić z wątkami, ale nic to nie odejmuje całości. A muzyka z „Arcane” – w tym roku Spotify stwierdził że była najczęściej słuchaną :D.
Książka roku – nowe 2025:
Niestety – nic, co wyszło w tym roku, nie zagościło na liście. Albo zwyczajnie nie pamiętam.
Książka roku – przeczytane w 2025:
Są dwie. I o obu napiszę, a co! Jak wspomniałem – rok 2025 był dla mnie rokiem dość mocno rozwojowym w wielu aspektach. I nie boję się tym podzielić, może akurat ktoś znajdzie w tym również wartość dla siebie.
„Inteligencja Oddechu” (Michał Godlewski) – w życiu byłem na dwóch spotkaniach z Michałem. To, co potrafił wywołać „prostym” oddechem i narracją w ogromnej grupie mężczyzn, to po prostu coś, czego nie da się opisać. A gdybym tam nie był i nie doświadczył, to pewnie i bym nie uwierzył. Dlatego jego książka – bo potrafi otworzyć oczy, jak oddech potrafi wpływać na emocje i samoregulować człowieka.
„Dogadać się z nastolatkiem” (Agnieszka Kozak, Joanna Berendt) – jeśli ktoś ma nastolatka lub wkrótce będzie mieć (ja mam 2), to z automatu polecam. Do tego wywiady z profesorem Markiem Kaczmarzykiem. Ilość nerwów i konfliktów zmienia się diametralnie, a i pomaga zrozumieć pewne mechanizmy, których „jesteśmy pewni, że wiemy, jak to jest”.
Gra roku – nowe 2025: The Alters
Bez dwóch zdań. Dla mnie historia Jana Dolskiego, temat który przedstawiała, zastosowane dylematy moralne… po prostu majstersztyk. Tak, widzę oczywiście uproszczenia w historii (no spoilers) oraz rozgrywce (jak w This War of Mine), ale nic to nie odbiera według mnie ogólnemu przekazowi. Alex dała 9/10 i taka sama ocena byłaby ode mnie.
Gra roku – ograne w 2025: Europa Universalis: The Price of Power (gra planszowa)
No bo przecież gra, a nie gra komputerowa! Ta kobyła, którą recenzowałem na naszych łamach, zagościła na stole w tym roku 7 razy. Do tego udało nam się powiększyć grono graczy chętnych do partii, dzięki czemu też łatwiej o organizację rozgrywki. Pierwszy raz zagraliśmy Wielką Kampanię na 6 graczy, która trwała na razie 3 epoki, ale potworzyła ciekawe scenariusze, sojusze i przewroty. To była zdecydowanie moja gra roku 2025!
Największe rozczarowanie
Pewnie łatwo byłoby napisać że Civilization VII i zgarnąć oklaski… ale ja się z tą tezą absolutnie NIE zgadzam. Nie jest to odsłona wybitna (na razie), ma swoje wady (które regularnie poprawiają), tylko że ja też pamiętam narzekanie na V – że nie jest IV, VI – że nie jest V itp… A przy VII bawię się zwyczajnie dobrze. Nie wybitnie, ale dobrze… Za to największym rozczarowaniem roku 2025 jest dla mnie regionalizacja filmów w Amazon Prime… Ile razy odnajdywałem u nich pozycję która mnie interesowała tylko po to, żeby przeczytać, iż nie jest ona dostępna w moim regionie… i VPN nie pomagał…
Na co czekam w 2026?
Przede wszystkim to na 72 godzinną dobę… 😀 Zwłaszcza po GTA VI. Wyjdzie też dodatek do planszowej Europy Universalis. Boję się Polowania na Golluma, ale pewnie zasiądę.










Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:
Regulamin zamieszczania komentarzy
Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:
[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]