Rozpoczynając swoją przygodę z Bulwark: Falconeer Chronicles, czułem się trochę zagubiony. Nie od razu zrozumiałem, o co w tej grze w ogóle chodzi. Bowiem tym razem Tomas Sala, twórca dobrze przyjętego The Falconeer, postawił na wyjątkowo oryginalny city-builder.
Po symulatorze sokoła, Tomas powrócił z kolejną grą osadzoną w tym samym uniwersum. Starożytny, oceaniczny świat Ursee, podzielony na walczące frakcje, pełen intryg, walk i przemocy, znów stanie się areną naszych działań. Ale to nie jedyna wspólna cecha obu gier. Ponownie otrzymujemy wolność, tylko tym razem w zakresie tworzenia, budowania i rozwijania naszego imperium. To kolejna relaksująca gra, obok Tiny Glade, w której jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia.
Jak przystało na oceaniczną krainę, świat gry jest usiany licznymi wyspami, a naszym zadaniem będzie budowanie i rozwijanie imperium, łącząc je różnorodnymi mostami i szlakami wodnymi, aby zapewnić transport zasobów potrzebnych do dalszej rozbudowy osady. Surowców jest tylko kilka, co pozwala uniknąć zbędnego kombinowania. Każdą budowlę można rozbudowywać i przekształcać z drewnianych na kamienne, a następnie na żelazne, w miarę czynionych postępów odblokowujących kolejne zasoby.
Gra oferuje niesamowitą swobodę w prowadzeniu rozgrywki. Ogromną zaletą jest brak narzucania konkretnych działań – otrzymujemy ogólne wytyczne, które musimy spełnić, aby zakończyć scenariusz. To, jak pokierujemy rozgrywką, zależy wyłącznie od nas.
Oprócz rozbudowy naszej krainy możemy także prowadzić wojny, a nawet będziemy musieli, bo nie raz zostaniemy zaatakowani. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest typowy RTS i nie znajdziemy tutaj klasycznych rozwiązań. Zarządzanie jednostkami jest tutaj dość niestandardowe i uproszczone.
Bulwark: Falconeer Chronicles to bez wątpienia oryginalny city-builder. Choć nie jest zbyt rozbudowany ani przekombinowany, początkowo może sprawiać trudności ze względu na nietypowe rozwiązania, takie jak niemal całkowita rezygnacja z interfejsu. Budowanie w grze jest specyficzne i przypomina nieco Tiny Glade, z tą różnicą, że nie mamy tutaj do wyboru bloczków do stawiania budowli, a konstrukcje wznosimy poprzez odpowiednie manewrowanie myszą. Narzuca to niestety pewne ograniczenia na możliwości rozbudowy, opierając budowle na różnego typu wieżach i mostach, nad których wznoszeniem gracz nie ma pełnej kontroli.
Pomimo pewnych niedoskonałości i uproszczeń, jest to bardzo ciekawa produkcja, która wprowadza niekonwencjonalne podejście do city-builderów, gatunku zdawałoby się już wyeksploatowanego na wszelkie możliwe sposoby. Bulwark stawia na niespieszną rozrywkę i można go polecić jako kolejną relaksującą grę. Wymaga jednak cierpliwości w kwestii nauczenia się i przyzwyczajenia do nietypowych mechanik, ponieważ próg wejścia jest dość wysoki, a szczątkowy samouczek niewiele tłumaczy.
To wygląda naprawdę ładnie 😮 A ja lubię city-buildery. Ale na tym zwiastunie widzę też walkę? Zajmuje dużo miejsca w rozgrywce?
Gra wygląda prześlicznie, ale jest bardzo nieintuicyjna, przynajmniej na początku. Widziałem ją na Pixel Heaven i kompletnie nie wiedziałem, co robić.