Nowy rok, nowe filmy, nowy Filmołaz, chociaż zwiastuny stare, ubiegłoroczne. 2025 zapowiada się całkiem na bogato. Będą miały premierę filmy, które teoretycznie powinny zarobić worki pieniędzy. 2024 był pod tym względem bardzo nierówny. Disney kilka razy rozbił bank, mieliśmy dwa filmy, które zarobiły ponad miliard dolarów (a Moana dobije do tego poziomu w tym roku). W ogóle najlepiej wypadły pod tym względem kontynuacje animacji. Było też kilka spektakularnych wtop, w tym również dotyczących serii do tej pory przynoszących zyski. Wygląda na to, że nikt nie zna 100% recepty na sukces, a rynek nadal nie jest w stanie odzyskać kondycji sprzed pandemii. Tymczasem czekając na nowe trailery zapraszamy na krótki przegląd tego, co już zapowiedziano.
Superman (premiera 11 lipca 2025)
SithFrog: Liczę na storytelling Gunna, bo wizualnie na razie jest mocne 4/10.
kuba: Prawdę mówiąc wygląda to co najmniej kiepsko. I dodatkowo chyba znów będziemy mieli motyw budowania uniwersum nie od początku, a od środka.
Crowley: Wygląda trochę jak Batman i Robin prawdę mówiąc. Plastik, fantastik i tandetne kostiumy.
DaeL: Wizualnie to jest ewidentnie zainspirowane przez Supermana ze srebrnej ery, gdzie komiks bardzo zdziecinniał, a Superman miał w trzy dupy nowych supermocy (o super menażerii nie wspominam). Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, choć po GotG 3 przyznaję, że Gunn potrafi sobie poradzić z pewnymi infantylnymi elementami historii w sposób niesamowicie uroczy, a nawet dramatyczny. Więc chyba tego Krypto przełknę.
Crowley: Też liczę na to, że Gunn po raz kolejny zrobi po prostu dobre, rozrywkowe kino, ale po tym, co pokazali, ciężko być optymistą. Niestety te stare kostiumy i wygląd postaci są okropne. Marvel fajnie z tego wybrnął. Kosmiczny wózek inwalidzki Xaviera pokazali jako easter egg, a już zupełnie po mistrzowsku zrobili to z oryginalnym strojem Szkarłatnej Wiedźmy w postaci halloweenowego kostiumu w „WandaVision„. Może i tu będzie jakiś podobny motyw, bo aż mi się nie chce wierzyć, że ten Green Lantern z grzywką ciętą do miski to tak na poważnie. Zastanawia też mnogość postaci w kostiumach. Czy to nie będzie groch z kapustą? Zawsze lepiej mi się oglądało te bardziej kameralne filmy o ludziach w obcisłych gaciach.
I oczywiście musi być stary temat muzyczny, ale spowolniony. Rzygam tym. To samo zrobili w zwiastunie piątego “Indy’ego”.
DaeL: W sumie to chyba właśnie najbardziej nie pasuje mi muzyka. Super, że jest motyw Williamsa, ale dlaczego go tak zmasakrowali?
Crowley: Bo nie ma już porządnych kompozytorów, ot co. Inna sprawa, że łatwość, z jaką Williams wymyślał absolutnie genialne melodie jest powalająca. Ten człowiek stworzył w pewnym sensie muzykę do naszego filmowego życia. Nikt inny tak nie potrafił i chyba już nikogo takiego nie będzie.
Ale za to Clark cywil wygląda spoko. Ulizany fryz, z oczu pierdoła bardziej niż poprzednicy, ale cały czas w tej samej konwencji co Reeves, Cavill i ten, którego nikt już nie kojarzy.
Jak wytresować smoka (How to Train Your Dragon – premiera 13 czerwca 2025)
Alexandretta: Czyli ciąg dalszy odgrzewania hollywoodzkich kotletów. Zobaczmy… Czkawka – idealny (gra go chłopak, który dubbingował tę postać, więc musi być dobrze). Szczerbatek – idealny. Astrid – czarna, bo tak. Wiecie co? Ja już zwyczajnie nie mam siły.
kuba: Nie rozumiem tej mody na filmy aktorskie, w których wiekszość efektów i tak trzeba będzie robić komputerowo i praktycznie nie widać różnicy, czy obok smoka stoi aktor, czy ktoś wygenerowany. “Jak wytresować smoka” dostało swoją wspaniała trzyczęściową historię. Nie rozumiem, po co pokazywać to samo troszeczkę inaczej. Dodatkowo będą tu elementy ciężkie do przeniesienia na ekran, takie jak na przykład pseudo-protezy u kilku ważnych członków społeczności Berg. Nie, nie i jeszcze raz nie. Szczerze? Chciałbym, żeby ten projekt dostał po dupie w kinach i to srogo.
Crowley: No właśnie też uważam, że bez sensu jest robienie nowej wersji, fabularnie pewnie niemal identycznej z oryginałem, skoro jedno i drugie jest filmem wygenerowanym prawie w całości w komputerze. Pierwowzór bardzo lubię, więc tę wersję pewnie też obejrzę, ale dopiero w streamingu. Na plus na pewno wspomniany wygląd dwójki głównych bohaterów. Nawet tę Astrid wybrali najbledszą, na jaką pozwala poprawność polityczna (jest w 1/4 Zimbabwejką, a w 3/4 rodowitą Angielką zdaje się 😉 ).
Alexandretta: Też nie widzę sensu, ale pewnie korporacyjne excelki przemówiły i oto jest. To też chyba jedyny „remake” klasycznych bajek, którym jestem zainteresowana, więc pewnie mimo wszystko obejrzę.
Brutalista (The Brutalist – polska premiera 31 stycznia 2025)
kuba: Nie wiem. Mam wrażenie, że jest to film robiony konkretnie pod Oscary. Smutna, pełna emocji historia, muzyka podbijająca klimat. To są filmy, które niewiele sobą reprezentują, zwykle brakuje im duszy i nie widać tam żywego zaangażowania twórców. Audiowizualnie pewnie to będzie topka roku, ale czy nie będzie to tylko mechaniczne odhaczanie kolejnych elementów bezrefleksyjne i sztuczne?
Crowley: Film pewnie jest dobry, ale zwiastun zupełnie nie zachęca. Podobno jeden z kandydatów do Oscarów i pewnie nawet coś wygra, ale dlaczego? Może kolejny zwiastun wyjaśni coś więcej.
kuba: Naprawdę niewiele można tutaj dodać, poza tym, że wydaje się, że scenariusz nie będzie w tym filmie nikomu przeszkadzał, ważne są zdjęcia, ważna jest muzyka, ważny jest obraz umęczonego człowieka, który spełnił swój american dream. USA to ziemia obiecana, od zera do milionera i tak dalej, i tak dalej. To wszystko już było, wątpię żeby dało się cokolwiek więcej z tego wycisnąć.
Crowley: No właśnie ci, którzy już widzieli, chwalą Brody’ego, powtarzając jednocześnie, że to “Pianista”, tylko w innych realiach. Rola podobna, ale “bardziej”, temat holocaustu w tle (wiadomo, że mniej niż w filmie Polańskiego), nawet tytuł się rymuje. Obawiam się jednak, że 3,5 godziny to przesada i ciężko mi będzie zmusić się do seansu.
Mission: Impossible – The Final Reckoning (premiera 23 maja 2025)
Crowley: Byłem mocno zdziwiony porażką finansową pierwszej części siódmej części. Nie był to film wybitny, ale całkiem przyzwoity i bardzo efektowny. „Finałowy rekoning” pewnie będzie jeszcze bardziej po bandzie, chociaż według mnie lepiej byłoby się skupić nad dopracowaniem fabuły i antagonisty.
kr4wi3c: Typowy akcyjniak który w swojej roli sprawdza się znakomicie – o ile nie będziemy od niego zbyt wiele wymagać. Pierwsza część była nieco szalona, momentami absurdalna i mam nadzieję że tę dozę szaleństwa uda się utrzymać na podobnym poziomie w kontynuacji. Oby tylko na początku puścili jakieś podsumowanie poprzedniej części, bo ja w sumie to już nawet zapomniałem, o co tam chodziło. Ale scenę z żółtym fiacikiem zapamiętałem.
Crowley: No właśnie. Widzę dwa problemy. Po pierwsze chyba wszyscy już zapomnieli, o co tam w ogóle chodziło. Przerwa i opóźnienia raczej nie pomogą w zachowaniu ciągłości, więc jest ryzyko, że dostaniemy jakieś głupkowate przypomnienie poprzedniej historii w formie ekspozycyjnych dialogów. Po drugie nie chciałbym, żeby film skupiał się wyłącznie na postaci Ethana Hunta AKA Toma Cruise’a i “ostateczności rozgrywki”. Lubię jego wyczyny, lubię jego energię i pasję, jaką wkłada w grę, ale “Mission: Impossible” to coś więcej niż tylko super agent. To zawiłe intrygi i spektakularne, zespołowe akcje plus zgrana ekipa fajnych postaci. Dobrze by było, gdyby zachowali odpowiedni balans we wszystkich elementach i nie przesadzili z patosem.
The Gorge (premiera 14 lutego, AppleTV)
Alexandretta: No to już wiem co będę robić w walentynki. Apple potrafi dowieźć dobrze zrealizowane produkcje, dobrze wychodzi im sci-fi, więc czekam na “The Gorge”, bo wygląda to całkiem nieźle. No i obsada też interesująca – Anya Taylor-Joy, Sigourney Weaver, Miles Teller.
kuba: Romans s-f pełen akcji. To jest produkcja Apple, więc powinno być dobrze. Zwiastun zachęcający, ale nie zdradzający póki co prawie niczego z fabuły (i w sumie lepiej żeby tak zostało).
Crowley: Fajne! Znaczy w sumie to już wiadomo wszystko poza wyglądem potworów, ale zapowiada się ciekawie. Nie wiem, czego nie wiesz Kuba. 😉 Tylko te greenscreeny strasznie kłują w oczy. Chciałoby się jakiegoś porządnego i chociaż trochę oryginalnego science-fiction. No i zaczynam odliczanie, kiedy ktoś powie, że Anya Taylor-Joy mu (jej) się nie podoba – nie gadam z wami.
Bridget Jones: Szalejąc za facetem (Bridget Jones: Mad About the Boy – premiera 14 lutego 2025)
kuba: Zabrzmi to dość brutalnie i nietaktownie, ale czy twarz Zellweger wróciła już na swoje miejsce? Co prawda ostatnia produkcja z jej udziałem powstała w 2022 i wiele się od tego czasu mogło zmienić, ale ten trailer nie rozwiewa wątpliwości. Dodatkowo dobór scen wskazuje, że scenariusz raczej niczym nie zaskoczy. Po co to odgrzewać. Naprawdę po co?
Crowley: Jak to nie rozwiewa? Zobacz, jak ją wyfotoszopowali na miniaturce, a jak powykrzywianą ma twarz w zwiastunie. Nie wiem, co w nią wstąpiło, ale zalecałbym co najmniej egzorcyzmy. A co do filmu, to: młody ogier okaże się pustakiem, który ją zdradzi, prawdziwym bohaterem będzie afroanglik, Daniel będzie robił za dyżurną zrzędę, a Bridget dalej będzie niepolubywalna. Nie za bardzo rozumiem fenomenu tej postaci. Zawsze wydawała mi się bardzo niesympatyczna.
Ciekawostką jest fakt, że w USA film trafi od razu do streamingu. Poprzedniej części nikt za oceanem nie oglądał. Pytanie, jak to wpłynie na wyniki finansowe w innych miejscach, gdzie film będzie pokazywany w kinach? Ciekawe, czy wpuszczenie go do sieci nie skanibalizuje większej części wpływów, niż kosztowałaby amerykańska dystrybucja. Z drugiej strony to taki super bezpieczny walentynkowy tytuł, że jak ktoś będzie chciał iść w parze do kina, to wybór filmu będzie sprawą drugorzędną.
„Czkawka – idealny (gra go chłopak, który dubbingował tę postać, więc musi być dobrze)” – a to nie Jay Baruchel podkładał głos w filmach i serialach?
Wygląda na to, że masz rację.