Filmy

Filmołaz 8

Wakacje za nami, a przed nami gorąca filmowa jesień. Sezon nagród zbliża się wielkimi  krokami, więc wytwórnie będą powoli wysyłać do kin swoich kandydatów do zdobycia różnych złotych statuetek. Dziś przyglądamy się kilku ciekawym zapowiedziom, a w międzyczasie już szykujemy kolejny odcinek.

Saturday Night (amerykańska premiera – 11.10.2024)

Crowley: Jason Reitman, utalentowana młoda obsada i legendarna premiera pierwszego odcinka Saturday Night Live. To naprawdę może się udać. Reakcje festiwalowe są bardzo pozytywne, mówi się nawet, że to najlepszy film reżysera. SNL u nas nie jest tak kultowe, jak za oceanem, ale czekam z niecierpliwością. Plus dodatni za bardzo dobrze zrobiony zwiastun, który niewiele zdradza, ale aż kipi od klimatu.

SithFrog: Wygląda nieźle i bardzo podoba mi się stylizacja, czuć lata 70te ubiegłego wieku w każdym kadrze. Reitman potrafi robić dobre filmy, o ile nie składa czołobitnego hołdu dziełom ojca. Jedyne co, to zastanawiam się, czy ten podkręcony dramatyzm się sprawdzi. Czasem są wydarzenia, które nie były warte całego filmu. Ostatnio obejrzałem “Air” i prawie zasnąłem z nudów, bo to film o tym jak chcieli Jordana, więc załatwili Jordana. Koniec.

Crowley: Myślę, a raczej mam nadzieję, że zwiastun jest mocno mylący. Jest specyficzny, pulsujący, niepokojący. Film na pewno jest bardziej konwencjonalny i liczę po prostu na solidną opowieść o tym, jak grupka wybitnie utalentowanych ludzi odmieniła telewizję. SNL nie miało prawa się udać, ale się udało i było trampoliną do sławy wielu późniejszych gwiazd. Reitman ma ten przywilej, że niektórych z nich faktycznie poznał. Obym nie przegrzał emocji, ale mam dobre przeczucia.

Megalopolis (polska premiera – 25.10.2024)

Crowley: Po teaserze i pierwszym zwiastunie, który okazał się być wizerunkową katastrofą – wykorzystano w nim “cytaty” krytyków wymyślone przez sztuczną inteligencję – mamy w końcu normalną zapowiedź. I co? Ja tam jestem zaintrygowany. Będzie filozoficznie i dziwacznie, ale mnie ta atmosfera kupiła i na pewno będę chciał iść do kina. Zwracam też uwagę na sam trailer. Kiedy ostatnio mieliśmy zwiastun z lektorem a’la lata 90-te? Powiało naftaliną i ja to lubię.

kr4wi3c: Coś mi mówi, że będzie to niesamowite kino. Takie nie dla każdego. To spowoduje, że część widzów pokocha, część znienawidzi, a sam film będzie finansową porażką. Szkoda, ale takie są niestety realia. Obecnie mało kto potrafi docenić ambitne kino. Chociaż istnieje również szansa, że film okaże się wydmuszką z pustymi frazesami.

SithFrog: Recenzje po pokazach festiwalowych są – delikatnie mówiąc – niespecjalnie optymistyczne. Coppola od dawna nie zrobił żadnego filmu, a dobrego to już 20 lat z okładem. Jest rozmach, jest gigantyczny budżet, jest świetna obsada, ale co z efektem końcowym? Osobiście zwiastunem jestem zachwycony i mam nadzieję, że będę w grupie, która film pokocha mimo wszystko, a nie w tej, która się rozczaruje i uzna za łabędzi śpiew legendy, która straciła swój artystyczny pazur.

Secret Level (premiera 12.12.2024)

Crowley: (Nie)kontynuacja „Miłość, Śmierć i Roboty” o grach i dla graczy? Brzmi fantastycznie, ale przydałoby się jeszcze znać te gry. Gdyby zrobili coś takiego dla starych pierdzieli, o tytułach z lat 90, byłbym wniebowzięty.

Alexandretta: Ja z listy tych gier znam aż jedną („Unreal Tournament”), pozostałe bardziej ze słyszenia niż praktyki. Ciekawi mnie, czy będzie coś z uniwersum „Horizon Zero Dawn” – rozrosło się to poza gry, to może trafi i tu?

Ciekawostka: „Concord”, o którym ma być jeden z odcinków, to sieciowa strzelanka, która od momentu zapowiedzi „Secret Level” zdążyła wyjść i już umrzeć.

kr4wi3c: Każde kolejne filmy czy seriale o grach chętnie przyjmę w każdej ilości. O ile nie będą o „Fortnite” albo o „Minecrafcie”.

W „Miłość, Śmierć i Roboty” mogliśmy już zobaczyć kilka historii, które niewątpliwie były inspirowane bliżej nieokreślonymi  grami, a tutaj dostaniemy szorty umiejscowione już w konkretnych uniwersach. Jak wyjdzie? Mam nadzieję, że świetnie. Tym bardziej, że marki za które zabrali się twórcy są solidne. No dobra, większość z nich, bo taki na przykład Unreal Tournament to nawet nie wiem, czy miał jakąkolwiek fabułę – wszak chodziło w nim tylko o to, żeby spuścić wpierdziel kumplom po sieci. 🙂

SithFrog: Co masz do „Fortnite” panie kr4wi3c? 😛 Zwiastun mi się podoba, ale niczego – poza ładną animacją – tam nie ma. Sprawdzimy w praniu, chociaż ekipa od “Miłość, śmierć i roboty” gwarantuje solidny zespół kreatywny za kulisami. Oby się udało, bo gry potrzebują kolejnych dobrych produkcji. Zwłaszcza po “Borderlands”. A jak robimy koncert życzeń, to ja poproszę o odcinki w świecie „Mass Effect”, „Psychonauts”, „Full Throttle”, „Monkey Island”, „Horizon Zero Dawn” i „Beyond Good & Evil”.

kr4wi3c: Nic nie mam do „Fortnite”, w szczególności szacunku, ale jeśli kiedyś trafi na kinowy ekran, będzie podobną wydmuszką jak ten o „Minecrafcie” – bo zakładam, że to będzie wydmuszka. Żeby taki film zrobić dobrze, trzeba mieć pomysł, jak to ugryźć i umieć to zrobić z szacunkiem dla materiału źródłowego. W przeciwnym wypadku dostaniemy takie „Borderlands”. Tym bardziej, że zarówno jeśli chodzi o „Fortnite”, jak i „Minecraft” na pierwszym miejscu liczy się kasa, bo to gry absolutnie mainstreamowe, a to, czy te projekty będą zrobione z sensem, czy też nie, ma w tym przypadku marginalne znaczenie. Znając życie, za te filmy zabiorą się ludzie, którzy nie będą czaić bazy, ale najważniejsze, że będą skrojone tak, by były dla wszystkich, czyli dla nikogo. Szyte pod Excela i maksymalizację zysków. Dzieciaki i tak szturmem ruszą do kin ciągnąć ze sobą rodziców, bez względu na to, jakimi kupsztalami się okażą.

Crowley: Dlatego antologia krótkich filmów, z których każdy jest inspirowany inną grą, może się sprawdzić. To trochę jak ze zbiorami opowiadań – czasami jeden oryginalny pomysł to za mało na całą powieść, ale w krótkiej formie sprawdza się znakomicie. I praktycznie o każdej grze dałoby się zrobić jakąś ciekawą nowelkę.

The Conclave (polska premiera – 08.11.2024)

Crowley: Podobno nominacja oscarowa dla Fiennesa niemal pewna. Kryminał w murach Watykanu ma potencjał. Wygląda to na dobrą,  rzemieślniczą robotę, ale w takich produkcjach najważniejsze jest, czy intryga… zaintryguje w odpowiednim stopniu.

kuba: Zwiastun wygląda zachęcająco. Tylko że temat taki sobie i ograny na milion sposobów. Były „Anioły i Demony” z Tomem Hanksem, były seriale „Młody” i „Nowy papież”. Było „Dwóch papieży”. Był film „Konlawe” w 2006, było nawet polskie spojrzenie na temat w produkcji z Adamczykiem. Prawdę mówiąc, mimo ciekawego trailera ta produkcja jest mi totalnie obojętna.

SithFrog: Jeśli to faktycznie będzie kryminał, to jestem na tak, ale bardziej wygląda jak filozoficzne mambo-dżambo. W samym zwiastunie – mam wrażenie – złowroga atmosfera jest tak przepompowana, że wypada groteskowo. Trochę jakby dać “Carminę Buranę” Orffa jako podkład do wyborów przewodniczącego klasy.

Crowley: To jest w ogóle ciekawe, jak bardzo sposób wykonania zwiastuna, może potem przełożyć się na oczekiwania, co do filmu. „Saturday Night” kipi niepokojącą energią (a pewnie będzie dużo bardziej zwyczajny), „Megalopolis” wygląda, jakby był spóźniony o 25 lat (a sam film raczej będzie wyglądał nowocześnie), „Conclave”… no właśnie, nie do końca wiadomo, czego się spodziewać, ale jeśli film będzie wierny książkowemu pierwowzorowi, to na pewno nie będzie to Agatha Christie, a końcówka wywoła w Polsce oburzenie.

Skeleton Crew (premiera 04.12.2024)

Crowley: Kolejna katastrofa od Dartha Disneya? Pewnie tak. Ja wiem, że „Gwiezdne wojny” już naprawdę nikogo nie interesują, ale z kronikarskiego obowiązku trzeba odnotować ten kolejny serial. I on nawet nie wygląda jakoś bardzo źle. Owszem, amerykańskie przedmieścia w „Gwiezdnych wojnach” i klimat „E.T.” są tak ordynarne, że aż zęby szczypią, ale pomysł mi się podoba. Spielberg kiedyś zrobiłby z tego perełkę.

kr4wi3c: Kolejne Star Warsy? Oh no! Anyway…

kuba: Ten film powinien być zatytułowany „Krucjata dziecięca”. Wygląda to katastrofalnie. Jakieś „Stranger Things” w kosmosie. To kompletnie nie pasujące do świata „Star Warsów” osiedle i Jude Law, który zapewne będzie… amatorem dziecięcych wdzięków. Nie no, myślałem, że w tym świecie nie może wydarzyć się już nic gorszego, a potem zobaczyłem ten zwiastun.

SithFrog: Tym razem trzymam z Crowleyem. „Star Warsy” zobojętniały mi całkowicie, marne szanse, że poświęcę czas na ten serial, ale bije od niego energia dziecięcej przygody w stylu „Goonies”. Zgadzam się, że w latach 80-tych Spielberg zrobiłby z tego kasowy hit, ale i tu się może udać. Na pewno nie odrzuca na etapie zwiastuna jak „Ashoka”, „Obi-Wan” czy Spejs Łiczes aka „Akolita”.

Królewna Śnieżka

Crowley: No cóż… powiedzmy dyplomatycznie, że nie wygląda to na potencjalny hit i ponadczasowy klasyk. Bardziej na zgniłe jajo. Zdolność do autounicestwiania w Disneyu jest niesamowita.

Alexandretta: Ależ trailer! To zatrute jabłko na końcu! Cóż się może stać?! Oh, te emocje!

Nie rozumiem, po co Disney z uporem maniaka przerabia swoje klasyki na wersje aktorskie. To znaczy domyślam się, że chodzi o cyferki w excelu i żeby się zgadzały. Bo to znane marki, więc potencjalnie mniejsze ryzyko niż wymyślanie i promowanie czegoś od zera. Ciekawi mnie, ilu porażek potrzeba, żeby ktoś tam w zarządzie zobaczył, że to nie ma sensu. Że ludzie nie tego chcą. Szczególnie, że ostatnio mamy zdecydowany nadmiar odgrzewanych kotletów (zalew remake/remaster w grach, a w filmach próby ugrania czegoś na starych markach, jak nowy „Kruk”, czy „Beetlejuice” chociażby).

Crowley: Na początku się opłacało. Pierwsze aktorskie wersje kreskówek zarobiły bajońskie sumy. „Król Lew”, „Piękna i Besta”, „Aladyn” to ponad miliard dolarów wpływów. Nic dziwnego, że potem posypały się kolejne. Tyle że po pandemii kino wywróciło się do góry kołami, a giganci pokroju Disneya nie są w stanie reagować tak szybko na zmieniający się klimat. „Królewna Śnieżka” od początku miała masę problemów, scenariusz był wielokrotnie przerabiany (tego nie jestem w stanie zrozumieć, skoro materiał źródłowy jest na wyciągnięcie ręki), do tego doszły kretyńskie wypowiedzi Rachel Zegler i przecieki, że zamiast krasnoludków, w filmie wystąpi siedmiu transwestytów. To nie może się udać, ale nie przeszkodzi pewnie studiu w produkcji kolejnych podobnych filmów. Na horyzoncie mamy prequel „Króla Lwa” – bardzo ciekawe, czy chociaż zbliży się wynikiem finansowym do poprzednika; „Lilo & Stich” w reżyserii niezwykle ciekawego reżysera Deana Fleischera Campa; a następnie „Moanę”, którą jak zwykle będą reklamować inkluzywnością. No a jeśli po tych trzech filmach studio nie zbankrutuje, mamy dostać „Herkulesa” w reżyserii Guya Ritchiego na podstawie scenariusza braci Russo. Jak mi spieprzą Herkulesa, to się wkurzę.

kuba: Ślepe lustereczko, które Rachel Zegler stawia wyżej niż Gal Gadot w hierarchii urody, plus tragicznie wyglądające krasnoludki. Pół animacja, pół film aktorski. Wygląda tragicznie, ale oczywiście swoje zarobi i to martwi najbardziej. O gustach się nie dyskutuje, ale jeśli komuś podoba się ten zwiastun, to gustu chyba zwyczajnie nie ma, żadnego.

Crowley: A to jest insza inszość, że robi się niby film aktorski, ale połowa albo i więcej materiału będzie i tak animowana, tylko komputerowo, a nie ręcznie. Jak dla mnie to wypacza cały sens tych nowych wersji. O ile w przypadku “Króla lwa” taki zabieg jest zrozumiały, to w pozostałych już nie do końca.

SithFrog: Miałem tę samą pierwszą myśl co kuba. Śnieżka powinna być ładniejsza od królowej albo chociaż, no… konkurencyjna. A tutaj to nawet nie ta sama liga. Ja wiem, że są gusta i guściki, ale są chyba jakieś uniwersalne standardy? O samym filmie się nie wypowiem, absolutnie wszystkie te nowe wersje omijam szerokim łukiem, bo są zwyczajnie gorsze niż oryginały, a już „Król Lew” to była abominacja. O tym akurat przekonałem się osobiście, bo dzieciaki mnie zaciągnęły do kina.

Minecraft Movie (premiera 04.04.2025)

Crowley: Wiem, że normalnych ludzi „Minecraft” nie interesuje, ale ja mam w domu młodego maniaka i pewnie będę musiał ten film obejrzeć. A po zwiastunie bolą mnie oczy, boli mnie dusza i boli mnie życie (to i bez „Minecrafta”). Najlepsze jest to, że winą za porażkę tego potworka zostaną obarczeni mityczni toksyczni fani, którzy nie zrozumieją przekazu. Jakim imbecylem trzeba być, żeby produkt do tak wąskiej i konkretnej grupy odbiorców, próbować szprycować ideologicznymi bzdetami i jeszcze zrobić go brzydkim jak noc w Chrzanowie. Co za koszmar!

Alexandretta: Przewiduję sukces na miarę ekranizacji „Borderlandsów”.

kr4wi3c: Zanim zobaczyłem trailer, widziałem przeróbkę sugerująca, że powstanie „McPixel the Movie”. To by dopiero było coś, a nie jakieś tam „Minecrafty”, które wtopią i wszyscy o nich szybko zapomną. 😛

SithFrog: Nie widzę tu ideologicznych bzdetów, bardziej straszne ciśnienie, żeby było zabawnie i groteskowo (aczkolwiek wygląda jakby przegrzewali temat). W grę grałem 10 minut, nie mam pojęcia, co tam mogą wrzucić fabularnie, ale odkąd “LEGO The Movie” okazało się jednym z najlepszych filmów w historii świata – daję kredyt zaufania. Chociaż o ile ludzie wyglądający normalnie są ok, o tyle Steve bez kwadratowej głowy sugeruje, że twórcy trochę nie czują klimatu „Minecrafta”, a to nie wróży najlepiej.

Crowley: No właśnie o to mi chodzi. Jest na rynku pierdylion książek ze świata „Minecrafta”, cześć nawet musiałem przeczytać na głos (if you know, what I mean) i chociaż nie jest to literatura wysokich lotów, to świat jest wystarczająco oryginalny, żeby nakręcić w nim fajną, lekką przygodówkę. Tylko ten trailer ani wyglądem, ani ogólnym klimatem zupełnie nie przypomina gier (bo jest ich więcej, „Minecraft Dungeons” mogę z czystym sumieniem polecić fanom „Diablo”). Mam wrażenie kompletnego rozminięcia się z targetem i w zasadzie nie wiem, po co. Tu nie trzeba wymyślać sześcianów na nowo, ale ktoś najwyraźniej próbuje. No i niestety Jack Black w obsadzie nie zapowiada nic dobrego.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Related Articles

Komentarzy: 7

  1. O Secret Level brzmi intrygująco. Lista gier co prawda nie powala…ale mega plus za Unreal Tournament. Czyżby coś się szykowało we franczyzie, że tutaj się UT załapał?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Chyba nic nowego się nie dzieje, a seria umarła. Patrząc na to, jak teraz wyglądają sieciowe strzelanki, to może i lepiej?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 1
      1. W jaki sposób niby lepiej? Ludzie dalej grają w UT99 i najnowsza część, która porzucili i społecznośc tworzy zawartość. Obrzydliwy Fortnite to jednak ich oczko w glowie przez co seria oberwala. Mam nadzieję, że UT jeszcze powstanie. UT99 to jedna z kilku gier, którym dałbym 10/10

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Właśnie dlatego. Dziś by z tego zrobili jakąś karykaturę z płatnymi skórkami i dziwnymi mechanikami, rankingami, rangami i kontami premium. Oryginalny UT to gra-ideał w swojej kategorii. Prosta, szybka, efektowna, z doskonałymi mapami. Te późniejsze, nawet jeśli ładniejsze, nie dawały tyle frajdy, a dziś byłoby jeszcze gorzej, tak myślę. A przecież tak naprawdę wystarczyłby nam porządny remaster i działające publiczne serwery.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  2. Co tak się ostatnio wszyscy rzucili na remaki i ekranizacje gier? Niestety czuję że to położy Hollywood na łopatki

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. I to byłby znakomity pomysł! Wokół tego można zrobić ciekawy film. Dorobić do tego jakieś zakończenie z twistem i voila.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button