Czy leci z nami pilot? (1980)

Czy leci z nami pilot (w oryginale: Airplane!) to film, który już nie raz trafiał na ekrany polskich telewizorów (swoje największe triumfy – jeśli mnie pamięć nie myli – święcił pod koniec lat 90.), a i wcześniej cieszył się sporą popularnością w wypożyczalniach kaset wideo. Trudno się temu dziwić. To naprawdę świetnie zrealizowana komedia z ważną (choć drugoplanową) rolą Lesliego Nielsena, króla prezentowania absurdalnego humoru z kamienną miną. Zresztą o klasie obrazu może świadczyć nominacja do Złotego Globu czy przyznana produkcji BAFTA. A jednak, choć większość polskich widzów zetknęła się z filmem nie raz i nie dwa, to ośmielę się postawić tezę, że Czy leci z nami pilot to film niezrozumiany, a geniusz jego twórców jest niedoceniany. Dlaczego? Otóż większość osób, które obejrzały ten obraz, widzą w nim po prostu parodię kina katastroficznego, z serią gagów, odrobiną slapstickowego humoru, tudzież żartami słownymi  – błyskotliwymi, choć niestety często nieprzetłumaczalnymi – jak wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę, że nawigator samolotu ma na imię Victor (problematyczne, gdy będzie dopytywany o wektor), drugi pilot to Roger (co w komunikacji radiowej oznacza potwierdzenie), a pierwszy pilot nazywa się Clarence Oveur (co będzie brzmiało zabawnie zarówno podczas potwierdzania, że samolot ma “clearance”, jak i przy próbie zakończenia rozmowy komunikatem “over”).

Ale owo niezrozumienie filmu przez polskiego widza nie wiąże się z humorem wynikającym z zabaw językiem angielskim. Rzecz bowiem w tym, że mało kto wie, iż Czy leci z nami pilot to… remake. Ściślej mówiąc – remake amerykańskiego filmu Zero Hour! z 1953 roku. W dodatku remake zaskakująco “wierny”, wykorzystujący na oko jakieś 3/4 scenariusza, podobnie blokujący sceny, a nawet oddający takie smaczki, jak powierzenie roli drugiego pilota znanemu sportowcowi (w Zero Hour był to popularny wówczas zawodnik footballu amerykańskiego, w Airplane rolę tę przejmuje sam Kareem Abdul-Jabbar). Cały film opiera się oczywiście na tym samym założeniu fabularnym – wskutek zatrucia pokarmowego załoga pasażerskiego samolotu nie może kontynuować swej pracy, co więcej stan wszystkich, którzy ulegli zatruciu jest groźny, w związku z czym obowiązek pilotowania spada na weterana wojennego cierpiącego na zespół stresu pourazowego. Zmieniają się detale (w Zero Hour wspomniany weteran wsiada do samolotu by pogodzić się z żoną, w remake’u próbuje zatrzymać swoją dziewczynę), ale można śmiało powiedzieć, że co najmniej 80% scenariusza zostało przeniesionych żywcem z jednego do drugiego filmu. Aby nie być gołosłownym – polecam zapoznanie się z poniższym zestawieniem na YT (choć odradzam oglądanie wszystkich części przed obejrzeniem całego obrazu – można sobie popsuć zabawę).

 

I właśnie tu upatruję geniuszu filmu Czy leci z nami pilot. Sam w sobie, postrzegany jako parodia kina katastroficznego, jest dość zabawnym zbiorem gagów. Kiedy jednak obejrzymy go we właściwym kontekście, kiedy zaczniemy wychwytywać wszystkie smaczki, stanie się czymś niesamowitym. To, jak scenarzyści i aktorzy wyciągają te drobinki humoru z każdej sceny, przedłużając je o jedną linijkę tekstu, jedno spojrzenie albo wykręcając całość w krzywym zwierciadle – to doprawdy dowód na mistrzostwo filmowego rzemiosła. Każdy żart jest błyskotliwym komentarzem na temat klisz i tropów z poprzedniego z Zero Hour. I choćbym tysiąc razy obejrzał słynną “scenę z kawą”, wciąż nie mogę się nadziwić temu, jakie pokładu humoru udało się z niej wydobyć.

 

Dlatego też, jeśli macie tego lata chwilę wolnego czasu, to gorąco polecam Wam seans podwójny. Jasne, trochę się przy Zero Hour wynudzicie… ale zaręczam, że przyjemność z oglądania Czy leci z nami pilot też będzie podwójna.

-->

Kilka komentarzy do "Czy leci z nami pilot? (1980)"

  • 7 lipca 2021 at 13:08
    Permalink

    Ja nigdy tego nie oglądałem będą dorosłym! Zatem trzeba to nadrobić i to w oryginale !

    Reply
  • 7 lipca 2021 at 19:17
    Permalink

    A to ciekawostka! Uwielbiam absurdalny humor ZAZów.

    Reply
  • 7 lipca 2021 at 20:51
    Permalink

    Film świetny, również polecam. Za każdym razem gdy oglądam stare filmy zwracam uwagę na wnętrza samolotów, poziom komfortu podróży. Coś niebywałego 🙂

    Reply
  • 7 lipca 2021 at 22:23
    Permalink

    A cały scenariusz pochodzi z filmu/książki “714 wzywa pomocy”

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Arthur_Hailey

    Nawiasem mówiąc – polecam. Może i “Czy leci z nami pilot” jest parodią tego filmu, ale sam oryginał ma w sobie masę humoru. Na samą myśl o gadkach Jerzego (chwilowego pilota) gęba sama mi się uśmiecha. Jedna z moich ukochanych pozycji czytelniczych.

    Ciekawostka – książka “714 wzywa pomocy jest z 1958 roku. “Zero hour”, wg filmwebu, z 1957.

    https://www.filmweb.pl/film/Zero+Hour-1957-131009

    Porównajcie nazwisko autora książki i jednego ze scenarzystów 😀

    Reply
  • 8 lipca 2021 at 10:14
    Permalink

    Czyli doktorek z CP2077 to easter egg 😀

    Reply
    • DaeL
      9 lipca 2021 at 08:51
      Permalink

      Jak najbardziej!

      Reply
    • DaeL
      9 lipca 2021 at 08:50
      Permalink

      No, dychami staram się nie szastać. Ale przyznam, że było blisko.

      Reply
  • 8 lipca 2021 at 18:36
    Permalink

    What’s our vector, Victor?

    Genialny film.

    Reply
  • 8 lipca 2021 at 23:03
    Permalink

    Fajna ciekawostka, dzięki za info 🙂 Uwielbiam Leslie Nielsena, ale “Czy leci z nami pilot” oglądałem tylko raz, dawno temu. Oczywiście uśmiałem się z wielu scen, ale nie znałem drugiego dna, bo nigdy tego Zero Hour nie widziałem. Chyba będę musiał niedługo urządzić sobie taki podwójny seans 🙂

    Reply

Skomentuj DaeL Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków