Książki

Debaty Małej Rady: Rozliczenie Szalonych Teorii (część 6)

Jeśli dziś czwartek, to pora na tradycyjne głosowanko. Ale przed głosowankiem – przypomnienie o co chodzi w zabawie.  Otóż robimy sobie mały oddech od klasycznych debat, w których poruszamy alternatywne scenariusze, wróżymy z fusów czy dopytujemy o preferencje czytelników PLiO. Zamiast tego, bierzemy się za weryfikację Szalonych Teorii. Zebrało się tych tekstów naprawdę sporo, myślę, że prędzej czy później większość z nich zostanie zweryfikowana przez Martina. Ale jesteśmy ciekawi także Waszego zdania. Które z nich mają szanse na spełnienie? A gdzie – według Was – trafiliśmy kulą w płot. Dziś mamy dla Was dwie dość kontrowersyjne teorie.

Cytrynowy Płaszcz

Zgodnie z tą teorią jeden z rycerzy Bractwa Bez Chorągwi, Cytryn, nazywany też Cytrynowym Płaszczem, ukrywa swoją prawdziwą tożsamość. Naprawdę nazywa się Richard Lonmouth i był jednocześnie giermkiem Rhaegara Targaryena oraz przyjacielem Roberta Baratheona. Za teorią tą przemawia szereg przesłanek, na czele z pojawiającą się w odniesieniu co Cytryna symboliką pocałunków i kości (w herbie rodu Lonmouth znajdują się usta i czaszki na czarno-żółtej szachownicy) oraz gorzkie słowa, jakimi streszcza historię lorda Lychestera, który postradał zmysły po tym jak w Rebelii Roberta stracił rodzinę walczącą po obu stronach konfliktu. Nawet żarty na temat cytrynowożółtego płaszcza Cytryna, który mógł być śnieżnobiały jak płaszcze Królewskiej Gwardii, można odczytać jako aluzję pisarza do faktu, iż Cytryn był w bliskiej komitywie z dwoma potencjalnymi królami. Teorię znajdziecie tutaj.

[yop_poll id=”241″]

 

Różowy list

Na koniec coś budzącego ogromne spory. Kwestia autorstwa Różowego Listu. W Tańcu ze smokami Jon Snow otrzymuje prowokujący list podpisany przez (rzekomo Ramsaya Boltona). Wzburzony jego słowami decyduje się ruszyć z dzikimi na Winterfell, co z kolei prowokuje zamachowców do zabicia łamiącego swe śluby lorda dowódcy. Niemal pewne jest to, że list zawiera słowa nieprawdziwe, pytanie brzmi tylko kto go napisał? Wprowadzony w błąd Ramsey? A może ktoś inny? Moim zdaniem autorem może być Mance Rayder. Przemawia za tym kilka przesłanek. Po pierwsze, Mance znał szczegóły swej misji, o której informuje list. Po drugie sam list jest sporządzony w sposób niedbały (pieczęć nie jest odciśnięta tak kunsztownie jak na wcześniejszej korespondencji Ramsaya), co może wskazywać wzburzenie, ale również działanie pod presją czasu, przy pomocy wykradzionych z Winterfell pieczęci). Brak w nim również charakterystycznego dla Ramsaya „załącznika”. Po trzecie, w liście bracia Nocnej Straży są nazywani wronami, a tego słowa używają tylko dzicy. Po czwarte, autor listu nieustannie obraża Jona nazywając go bękartem, a Snow zwierzał się Mance’owi z tego, jak boli go ów epitet. Po piąte, autor listu domaga się sprowadzenia do Winterfell m.in. Melisandre, Val i Dalli, co miałoby nikłe znaczenie dla Ramsaya, ale byłoby bardzo istotne dla Mance’a. Po szóste, autor listu przykłada zdumiewająco dużo uwagi faktowi „fałszywej egzekucji” Króla za Murem. Dla Ramsaya ten detal powinien być nieistotny, brzmi to raczej jak dowód na ego Mance’a. Po siódme, Mance ma powód, by chcieć sprowokować Jona do działania. To w skrócie. Aczkolwiek w fandomie popularne są teorie wskazujące na innego autora. Dlatego proponuję, abyśmy przegłosowali wszystkie hipotezy. Teorię znajdziecie tutaj.

[yop_poll id=”242″]

 

 

Related Articles

22 Comments

  1. Różowy list Mance Rayder 99%
    Melisandre z Asshai 1%

    Stannis Baratheon nigdy by sie nie posunał do czegoś takiego 0%
    Ramsay Bolton brak tutaj słynnego załącznika itp 0%

  2. Może serialowy Ramsay, który jest cyborgiem napisałby taki list ,na pewno nie ten głupek z książki

  3. Ramsay z książek wcale nie jest takim głupkiem, udało mu się wyprowadzić w pole Theona.

    Moim zdaniem autorem listu jest Ramsay z prostego powodu – Jon już dostał od niego list i zna charakter jego pisma, gdyby był inny to zwróciłby na to uwagę. Poza tym sytuacja Mance’a była naprawdę gorąca, ucieczka nie poszła tak jak powinna i wszyscy chcą go złapać (i naprawdopodobniej został schwytany). Dochodzi jeszcze brak motywu – nie miał przecież podstaw przypuszczać, że Jon wymaszeruje na Winterfell z armią Dzikich, w ogóle nie wiedział, że komuś przeczyta ten list. No i Jon to jego jedyny sojusznik na Murze, zabijanie go nie leży w jego interesie.

    „Po trzecie, w liście bracia Nocnej Straży są nazywani wronami, a tego słowa używają tylko dzicy.”

    Nieprawda, jeden z ludzi Lannisterów nazywa Yorena „wroną”
    „- Mówię ci, że nie ma tu nikogo oprócz nas – rzucił Yoren, żując kwaśny liść. – Masz na to moje słowo.
    Rycerz w spiczastym hełmie ryknął śmiechem.
    – Wrona daje nam słowo”

      1. Nie, po angielsku jest:
        “Yoren was chewing sourleaf. “Told you, no one here but us. You got my word on that.”
        The knight in the spiked helm laughed. “The crow gives us his word.”
        “You lost, old man?” mocked one of the spearmen. “The Wall’s a long way north o’ here.”

        Czyli nie tylko dzicy tak mówią.

  4. Ogólnie to mam pytanie i pytam całkiem serio. Po co komu te rozliczenia teorii? Argument z pierwszego akapitu totalnie do mnie nie trafia i jest tak bardzo grubymi nićmi szyty, że prędzej uwierzyłbym, że nie chce ci się pisać, wypaliłeś się albo czasu nie masz. Rozumiem, każdy może tak mieć. Podział tych teorii na 2-3 na odcinek wygląda raczej na coś co ma wypełnić dłuższy czas stronę. Serio wygląda to jakby w pomiędzy członkami FSGK lub może tylko w głowie DaeLa odbył się dialog w stylu:
    – Kurcze nie mam co pisać już o PLiO
    – To może nie publikujmy jak nie mamy co
    – Nie teksty muszą być regularnie publikowane
    – To dajmy im teksty o czymś innym
    – Nie, bo będą się burzyć, że za mało PLiO i strona zmienia charakter
    – To może rozliczenie szalonych teorii. Zróbmy po 3 teorie na odcinek chociaż spokojnie całość można by zawrzeć w 3 odcinkach, czasem wrzuci się prawdziwy artykuł. Materiału wtedy starczy na rok lub dwa lata.
    – Genialne, na pewno to kupią

    No w skrócie ja tak widzę te rozliczenia. Taki zapychacz na poziomie romansu Missandei i Szarego Robaka. Uprzedzając jednak komentarze w stylu „Nie narzekaj, nie musisz wchodzić jak ci się nie podoba”. Tak, wy też nie macie prawa narzekać i krytykować wątku Missandei i Robaka, bo przecież nikt nie kazał wam go oglądać. Teksty w stylu „Sam możesz spróbować napisać coś swojego” też są strasznie płytkie. Ostatecznie mamy ustrój, w którym każdy może być kim chce. Jeśli nie podobał wam się ostatni sezon GoT, cóż stoi na przeszkodzie? Zostańcie reżyserami, kupcie prawa i nakręćcie lepszy.

    Moje pytanie o cel tych rozliczeń kieruje zarówno do DaeLa jak i do was. Też macie wrażenie, jakby miały być to zapychacze niewiele wnoszące do tej strony, ale pozwalające publikować każdego dnia jeden artykuł?

    1. Nie, nie jest to zapychacz. Ciekawie jest dowiedzieć się co inni myślą o tych teoriach. Takie artykuły są głównie dla komentarzy.
      A że mogłoby być więcej teorii na raz? No pewnie by mogło, ale to treść Daela i jego prawo decydować ile materiału wrzuca na raz.
      Każdy może myśleć inaczej, ja myślę w ten sposób.

    2. Nie narzekaj, nie musisz wchodzić jak ci się nie podoba 😛
      Sam możesz spróbować napisać coś swojego 😀

      A tak poważnie, nawiązując do ostatniego, było kilka teorii od innych ludzi już. Zawsze można oddać głos czytelnikom, by sami zapełnił stronę tekstami. Myślę, że Dael niejednego ciekawego maila dostał już.

    3. No cóż, nigdy nie byłem zwolennikiem snucia szalonych teorii ani innego wróżenia z fusów. Dlatego się po prostu w tych tematach nie udzielam. Ale też nie krytykuję autorów i nie zawracam dupy czytelnikom po co to, a po co tamto. Skoro DaeL lubi snuć te swoje teorie, a czytelnicy (poza paroma malkontentami) lubią o nich dyskutować to wszystko jest w najlepszym porządku, a wiecznym narzekaczom kij w oko.

  5. „Ostatecznie mamy ustrój, w którym każdy może być kim chce. ”

    A Ty właśnie postanowiłeś sobie w życiu zostać narzekaczem, łączącym po świecie i krytykujacym co się pod nos nawinie.

    A zobacz, np taki DaeL postanowił zostać autorem tekstów na fsgk.pl. Tekstów, które zajaraly całą rzeszę ludzi, wywołały stumilowe dyskusje i zdobyły mu szacunek wśród czytających.

    W tym czasie Ty siedziałeś sobie cicho i czekałeś, co by tu można skrytykować, jak obniżyć dobre samopoczucie komuś, kto – według Ciebie – nie wykonuje dobrej roboty.

    No to teraz ja się zapytowywuje, jaki jest z tych obu postaw pożytek. Jaki jest pozytek z DaeLa, a jaki z Ciebie?

    Fajnie by było, gdybyśmy wszyscy 'ludzie’ potraktowali tę wolność pod tytulem „mogę być kim chce” z należnym szacunkiem do naszych czasów i zamiast usprawiedliwiać lenistwo/bezmyślność/głupotę postarali się stać kimś wartościowym. Nawet jeśli za darmo i przez internet.

    1. Dziwne, że nie jesteś taki wyszczekany pod recenzjami filmów na fsgk, w których często są one krytykowane. Niezależnie czy słusznie, czy nie, ale idąc twoim tokiem jednotorowego rozumowania to krytyka nie powinna istnieć. Tak się składa, że właśnie bardzo dobrze, że istnieje, to dzięki temu, że jesteśmy w stanie wyrazić krytykę, wiemy, że da się różne rzeczy robić lepiej. Właśnie dzięki ogarnięciu, że coś nie jest takie jak powinno możemy wyznaczyć kierunek i zrobić to w lepszy sposób.

      1. Jestem wyszczekany ale głównie pod tekstami mojego dobrego znajomego, który tu publikuje. Wydaje mi sie, że nie czujesz różnicy pomiędzy krytyka (która ma swoje prawa i też jest działaniem wymagającym kompetencji i nakładu pracy) a zwykłym narzekactwem, które się dzisiaj często uprawia w necie. To dwie diametralnie różne sprawy. Podobnie jak sam fakt przeczytania czegoś na stronie nie świadczy wcale o uprawnieniu do krytyki.

        1. A jak zweryfikujesz te kompetencje? Kto miałby ich udzielać? Czy może raczej tak każdy samozwańczo je sobie ma nadawać?

          1. Ok, to na przykład możesz zrobić sobie magistra albo nawet i doktorat z filmoznawstwa. Wtedy raczej nikt o zdrowych zmysłach nie będzie Twoich kompetencji kwestionował. Możesz też napisać 500, 1000 recenzji obejrzanych filmów, pewnie pierwsza setka będzie kiepska i nierzetelna, w drugiej setce zaczniesz dostrzegać pewne punkty wspólne, przy trzeciej się wyrobisz a po pięciu będziesz już miał i swój styl i szeroki punkt widzenia i jakieś tam kompetencje. Przy założeniu, że tę recenzję publikuje są, ktoś je czyta o ktoś chce je czytać.
            Dzisiaj kompetencje można zdobywać na przeróżne sposoby, od szkol po samonauczanie i kształcenie siebie, rozwój. W przypadku DaeLa jest on widoczny – zaczynał.jako autor Szalonych Teorii, a obecnie redaktoruje portalowi i dziennikarzy w zupełnie profesjonalnych pismach (piśmie? Nie wiem co z Świat Wiedzy i Kawaii). Jego kompetencje nie wynikają z samej praktyki, ale też z pracy własnej, dokształcania sienw zakresie warsztatu, researchu, etc.

            No i tyle ode mnie. Zachęcam, żeby samemu coś robić, rozwijać w sobie pasję. Zwłaszcza za młodu. Potem momentami staje się to niemożliwe i człowiek żałuję, że pewnych rzeczy nie spróbował.

  6. Co do różowego listu, jego autorem jest… Ramsay. Styl w jakim napisano sugeruje nam Boltona, jak również treść. Zresztą jak Mance mógł go wysłać, skoro jego dziewczyny zostały zdemaskowane. Poza tym jak dostał się do kruków? Przy tylu niepewnych gościach raczej ptaki są pilnowane. Obstawiam że wysłał go po meldunku fałszywych Freyów.

    1. Kruk w takiej zamieci nie doleci z dnia na dzień z Winterfell na mur (chyba że w serialu). List mógł być wysłany od razu po przybyciu dzikich do zamku.

  7. Dla mnie na kandydata na autora Różowego Listu jest oczywiście bękart Roosa Boltona. To, że wiadomość jest stekiem bzdur to inna sprawa, ale osobiście sądzę, że Ramsay po prostu w obliczu porażki w Winterfell uciekł z zamku z resztkami armii i zdecydował się na ostateczny blef, który może mu dać przewagę nad Stannisem – uwięzienie jego rodziny.

  8. Nie, po angielsku jest:
    „Yoren was chewing sourleaf. „Told you, no one here but us. You got my word on that.”
    The knight in the spiked helm laughed. „The crow gives us his word.”
    „You lost, old man?” mocked one of the spearmen. „The Wall’s a long way north o’ here.”

    Czyli nie tylko dzicy tak mówią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button