Po pierwszej „poważnej” misji i zapoznaniu się z częścią załogi bazy, dziś zapraszamy Was na kolejny odcinek naszego Let’s Play w XCOM 2. Nadal ograniczani w pewnych aspektach poprzez samouczek, dostajemy coraz szersze pole do samodzielnych decyzji. W związku z tym mam nadzieję, iż już wkrótce historia ruszy z kopyta. Jak tym razem spisze się ekipa partyzantów? Co będzie ich celem? I czy wszyscy wrócą do bazy równie szczęśliwie co ostatnio? O tym możecie przekonać się poniżej:
Ponownie czekam na Wasze komentarze odnośnie samego Let’s Playa. Chętnie poznam również Wasze zdanie na temat decyzji które zapadły – czy byłyby takie same? A może ktoś zdecydowałby się na inne rozwiązania? No i czy macie już jakieś pomysły na kolejne ruchy dotyczące badań czy też rozbudowy bazy? Z przyjemnością się z nimi zapoznam.
Przy okazji ponawiam apel. Jeśli jeszcze nie dołączyłaś/łeś do drużyny partyzantów FŚGK pragnącej skopać tyłki obcym, zapraszamy do artykułu lub filmu werbunkowego gdzie nadal czekamy na zgłoszenia.
Gratuluję zwycięstwa. Im więcej granatów i rozwalonych ścian tym lepiej! Aż człowiek tęskni za rakietnicą z oryginalnego X-COM. Wtedy burzyło się miasta! Za co było sporo minusowych punktów, ale ile frajdy. Natomiast taktyka rzeczywiście dość ryzykowna. Chyba wszyscy w pewnym momencie znaleźli się w jednym budynku. Gdyby wpadł tam granat byłoby ciężko. Z perspektywy, chociaż przebiegu wydarzeń raczej nie można było przewidzieć, wydaje mi się, że z Hypothalamusa, jako snajpera, pod koniec misji byłby większy pożytek na flance. Bo na dobrą sprawę z dachu mógł skutecznie razić tylko na początku misji, a w budynku była już walka na krótki dystans. Aczkolwiek jak mówię – to dopiero widać po rozegraniu całej misji, w trakcie sytuacja raczej była trudna do przewidzenia.
Tak. Zdecydowanie cały czas Hypothalamus był przeze mnie źle ustawiany, niemniej absolutnie nie było to celowe. Jednak misja z zamkniętymi pomieszczeniami snajperom nie sprzyja, a ta takową się okazała. O granat akurat się nie obawiałem, bo ci wrogowie (raczej! Obym się nie mylił!) takowych nie posiadają.
No i na koniec w kwestii ryzyka podejmowanego pamiętajmy o świętej zasadzie: „jeśli coś jest głupie, ale działa to nie jest głupie” ;-). Ale już czuję że ostrożność musi być zdecydowanie wyżej na liście priorytetów.
W pełni się zgadzam odnośnie świętej zasady. Póki co taktyka dobrze się sprawdza.