Czytamy Nawałnicę Mieczy #6: Davos I

Myśleliście, że Tyrion znalazł się po Bitwie nad Czarnym Nurtem w złej sytuacji? Fink egejn. Przed Wami najkrótszy z rozdziałów Nawałnicy mieczy. Ale choć rozdział jest krótki, to ma swój ciężar gatunkowy.

Streszczenie

Ból, wycieńczenie, głód. Poczucie samotności. Oczekiwanie śmierci. A przede wszystkim pragnienie. Wszechogarniające pragnienie. Tak dla Davosa zakończyła się impreza bitwa nad Czarnym Nurtem. Woda wyrzuciła go na skałę zbyt małą i gołą, by można było nazwać ją wyspą. Davosowi pozostało więc tylko myślenie o śmierci. I o tym, co ją przyniesie. Głód? Brak wody? Gorączka? Zimno? Pewne jest tylko to, że umrze sam, mając za towarzyszów pojedyncze kraby i mewy. Na mewy próbował nawet polować, ale bez skutku. Był zbyt zmęczony.

Na małej skałce próżno było szukać zbawienia. Marynarze omijali tę część zatoki, lawirowanie pomiędzy ostrymi krawędziami maleńkich skalnych wysepek było zbyt niebezpieczne. A prądy zbyt silne, aby Davos mógł dotrzeć gdziekolwiek wpław. Prawdziwy ląd był hen, za horyzontem. Ale przeszło mu przez myśl, że skacząc do wody i oszukując się, że może gdzieś dopłynąć, przynajmniej umarłby w morzu, oddając swoje zwłoki podwodnym bogom.

A Piętaszka ani widu, ani słychu.

I wtedy dojrzał żagiel. Sam nie był pewien, czy to nie złudzenie. Tu nie powinno być statku. Wrażenie to wywołało w nim lawinę emocji. Czy ojciec, który stracił swych synów, ma prawo walczyć o życie? Przed oczy wróciły obrazy z bitwy. Eksplozje i ogień, który pochłonął Czarną Berthę. I moment, w którym wrzucony do wody Davos walczył, by nie utonąć. To wspomnienie było jak wyrzut. Gdyby nie zrobił nic, byłby teraz tam gdzie jego miejsce. Martwy, obok swych synów. Zamiast tego przeżył, poprowadziwszy swych synów ku śmierci. A potem wylądował na kupie kamieni, którą nazwą kiedyś Cebulową Skałą.

Czekając aż statek odpłynie, Davos sięgnął do woreczka z kośćmi zawieszonego na szyi. Ale woreczka nie było. W trakcie bitwy Davos stracił swoje szczęście. Stracił rzecz, która pozwalała mu pamiętać o sprawiedliwości jego króla. I znalazł winną. To Melisandre, ognista kapłanka. Przez nią popłynęli w płomienie. Ona zatruwała umysł króla. Ona zabiła Cressena. Ona paliła Siedmiu. A Davos tylko się temu przyglądał. Ale w końcu zapłonęła krew rozbitka. W ułamku sekundy odnalazł powód, dla którego warto żyć.

Podciągał się w górę na drżących dłoniach. Kręciło mu się w głowie od gorączki. Jego okaleczone palce dwukrotnie ześliznęły się na wilgotnym kamieniu i omal nie zleciał w dół, jakoś jednak zdołał się utrzymać. Jeśli spadnie, zginie, a on musiał żyć. Przynajmniej jeszcze przez chwilę. Miał coś do zrobienia.
—Nawałnica mieczy—

Zaczął krzyczeć i machać w stronę statku. Dostrzeżono go. Do wysepki zaczęła zbliżać się łódź. Ludzie zapytali, kim jesteś? Davos z trudem odpowiedział, że rycerzem i kapitanem. Gdy domagali się, by powiedział, komu służy, Davos przez chwilę się zawahał. A potem, spostrzegłszy, że okręt jest lyseński, odparł: Stannisowi. JPK na 100%.

Postaci występujące w rozdziale
  • Davos
  • bezimienni lyseńscy marynarze
Ważne informacje
  1. Davos przechodzi w rozdziale metamorfozę, odzyskując wolę życia.
  2. Seaworth nie potrafi czytać.
  3. Zmarli czterej synowie Cebulowego Rycerza – Dale, Allard, Matthos i Maric. Przeżył – tak jak Davos przypuszczał – tylko Devan, giermek Stannisa.
  4. Davos stracił woreczek ze “szczęściem”, czyli kośćmi palców. Ma to ogromne znaczenie dla rozwoju postaci. Potencjalnie może mieć znaczenie fabularne (jeśli ktoś ten woreczek wyłowił).
Komentarz do rozdziału

Tym razem mamy do czynienia z jednym z najprostszych i najkrótszych (choć zgrabnie skonstruowanych i efektywnych) rozdziałów, więc przesadnie długi komentarz jest zbędny. Warto natomiast odnotować, że Martin stosuje tu ten sam motyw, który przewijał się przez powieść już wcześniej… i który jeszcze w książkach zobaczymy. Postać, niemal konająca lub na skraju załamania, odnajduje sens dalszego życia i dokonuje wewnętrznej przemiany, zyskując nową motywację i chęć działania. W przypadku Davosa, ta przedłużająca się agonia była wyjątkowo wiarygodna.

Jak mogę dalej żyć, jeśli oni zginęli? Poległo tak wielu dzielnych rycerzy i potężnych lordów, ludzi lepszych ode mnie i szlachetnie urodzonych. Wczołgaj się do swej jaskini, Davosie. Wczołgaj się do środka i zwiń w kłębek, a nikt już nie będzie cię niepokoił. Zaśnij na kamiennej poduszce i niech mewy wydziobią ci oczy, a kraby pożywią się twoim ciałem. Ty żywiłeś się nimi i pora spłacić ten dług. Ukryj się, przemytniku. Ukryj się, siedź cicho i skonaj.
—Nawałnica mieczy—

Ech, te czasy, gdy showrunnerom chciało się przenosić na ekran nawet takie krótkie rozdziały.

Tak samo jak wiarygodne było odzyskanie woli życia. Davos przeszedł drogę podobną jak Cressen, w którego stare kości też wlało się trochę odwagi i energii, gdy opracował plan pozbycia się Melisandre, by uratować Stannisa. Oczywiście w przeciwieństwie do Cressena, Davos dożyje do Tańca ze smokami, co sprawi, że wielu fanów zacznie dopatrywać się w tej metamorfozie i odzyskaniu wigoru oraz poczucia misji, klasycznych wątków heroicznych (a te, jak wiemy, nieuchronnie prowadzą do konkluzji, że dana postać jest AA). Na razie jednak na tego rodzaju interpretacje jest trochę za wcześnie.

Chciałbym też zwrócić Waszą uwagę na dwa drobne wątki, jakie przemycił nam w tym rozdziale Martin. Jeden z nich doczekał się kontynuacji, a drugi może być jeszcze w przyszłości ważny. Mam na myśli analfabetyzm Davosa (przemytnik zaczął się uczyć czytać, co pozwoliło mu znaleźć list od Nocnej Straży) oraz kwestię woreczka z kośćmi. Nie wiem, czy Melisandre jest w posiadaniu woreczka (a jak miałaby go wydobyć – to już w ogóle mi się w głowie nie mieści), ale trudno nie wracać myślami do owego woreczka, ilekroć kapłanka wspomina o materiałach potrzebnych do stworzenia iluzji. W każdym razie, jeśli Martin pozostawi woreczek na dnie, to nie umniejszy to w żaden sposób znaczenia tej utraty w rozwoju postaci Davosa. Jeśli zaś uda mu się w wiarygodny sposób wyjaśnić, jak w jego posiadanie weszła Melisandre… cóż, będzie to po prostu majstersztyk planowania. Przekonamy się, którą drogę obrał Martin, gdy Wichry trafią w nasze ręce.

-->

Kilka komentarzy do "Czytamy Nawałnicę Mieczy #6: Davos I"

  • 10 lutego 2020 at 15:13
    Permalink

    Czy to w tym rozdziale jest rzekomy dowód na działanie Siedmiu? Coś mi świta, że Dabosowi objawiła się Matka

    Reply
    • DaeL
      10 lutego 2020 at 18:15
      Permalink

      To by było naprawdę mocno naciągane. Davos po prostu majaczy, słyszy głosy, które to mu podpowiadają samobójstwo, to znów każą zebrać się do kupy. A w nadpłynięciu lyseńskiego statku raczej nie ma nic magicznego (w końcu nawet tam, gdzie Martin nam pokazywał magię, miała ona jednak inny charakter).

      Reply
  • 10 lutego 2020 at 17:07
    Permalink

    Króciutkie. Można było by tu Sanse jeszcze w pleść i spotkanie z Tyrellami. Wypytywanie ją przez Olenne to istna bańka emocji.

    Reply
    • DaeL
      10 lutego 2020 at 18:17
      Permalink

      Owszem, Sansa to bardzo fajny rozdział. Ale – jak już wspomniałem – raczej nie ma szans na większą częstotliwość. Mam po prostu ograniczone moce przerobowe. Zrobienie jednego odcinka Czytaja, nawet krótkiego, to ok. dwóch godzin roboty.

      Reply
      • 10 lutego 2020 at 19:44
        Permalink

        A czytałeś może Archiwum burzowego światła?

        Reply
  • 10 lutego 2020 at 22:47
    Permalink

    “Przekonamy się, którą drogę obrał Martin, gdy Wichry trafią w nasze ręce.”
    No to się nie przekazujemy mamy. Chyba że sam coś stworzysz. Bardziej w to wierzę niż w Wichry. Za stary jestem żeby dać się nabrać.

    Reply
    • 11 lutego 2020 at 12:58
      Permalink

      On juz pare razy potwierdzał w innych latach. 😉

      Reply
  • 11 lutego 2020 at 03:08
    Permalink

    davos luck today: 11/10

    Reply
    • 13 lutego 2020 at 13:44
      Permalink

      w wiesciach z cytadeli dael juz o tym pisal

      Reply

Skomentuj Gaja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków