FilmyRecenzje Filmowe

1917 (2019)

Byliście kiedyś na wojnie? Nie? To dobrze. A chcielibyście być? Albo zobaczyć jak to jest, bez narażania zdrowia i życia? Jeśli odpowiedź brzmi: tak, polecam wam seans najnowszego filmu Sama Mendesa „1917”. Najbardziej porażające doświadczenie wojenne od czasów obejrzenia w kinie pierwszych 15 minut „Szeregowca Ryana”.

Pierwsza wojna światowa. Dwaj brytyjscy żołnierze – Schofield i Blake – dostają misję: dotrzeć do pułkownika MacKenziego i dostarczyć rozkaz o anulowaniu ataku na pozycje wroga. Dowódca jest przekonany o rychłym sukcesie, a w rzeczywistości wysyła 1600 żołnierzy prosto w pułapkę. Droga, którą muszą pokonać kurierzy, prowadzi przez pas ziemi niczyjej i (podobno) opuszczone okopy wroga. Żeby nie zabrakło im motywacji, Blake dowiaduje się, że wśród żołnierzy służących pod MacKenzim jest jego starszy brat. Nie ma więc czasu do stracenia, trzeba ruszać…

Kadr z filmu "1917"
Panowie, macie do pokonania sporo kilometrów, pas ziemi niczyjej, okopy wroga, rzekę, miasto i las. Nie zdążycie? Zginie 1600 młodych ludzi, w tym brat jednego z was. Bez presji…

Roger Deakins zdobył rok temu Oscara za najlepsze zdjęcia (Blade Runner 2049) i najwyraźniej jeden mu nie wystarczył. W „1917” wszedł moim zdaniem na kolejny poziom wizualnej maestrii. Cały film nakręcony jest jako quasi-jedno długie ujęcie. Pamiętacie „Birdmana”? Wiecie więc, o co mniej więcej chodzi. Wiadomo, że nakręcenie w ten sposób dwugodzinnej produkcji nie jest wykonalne, więc czasem można (bardzo mocno się dopatrując) zauważyć gdzie „zlepiono” sceny na drodze montażu, ale osiągnięcie jest i tak iście imponujące.

Najważniejsze jednak jest to, że Deakins z Mendesem nie wybrali tej formy, żeby się popisać i tylko pokazać, że mogą. Prowadzenie kamery w ten sposób daje imersję, jakiej dawno nie widziałem w kinie. Po wybuchach piszczy w uszach, niemal czuć pył i kurz na języku, a człowiek odruchowo wsadza głowę między ramiona, kiedy „idziemy” z chłopakami przez pas ziemi niczyjej. Niektóre kadry wyglądają przepięknie, ale jest to piękno iście upiorne, bo ani przez chwilę twórcy nie dają nam zapomnieć gdzie się znajdujemy i jakim koszmarem jest wojna. Szczególnie ta konkretna, gdzie miliony młodych chłopaków oddały życie za zdobywanie spalonej, pooranej lejami, ozdobionej ciałami ludzi i zwierząt, wreszcie nikomu niepotrzebnej (strategicznie) ziemi.

Kadr z filmu "1917"
Znani aktorzy pojawiają się tylko na krótkie epizody (Cumberbatch, Firth, Strong).

Dźwięk i muzyka nie ustępują swoją maestrią zdjęciom i stanowią doskonałe uzupełnienie obrazu. Czasem sprytnie dobrany utwór, sugerujący budowane napięcie, wywodzi widza na manowce, bo zamiast kulminacyjnej eksplozji nie dzieje się nic. Zapada cisza. A potem… Trzeba obejrzeć, nie ma rady. Nie napiszę więcej!

Pod kątem rzemiosła i pewnej surowości w przedstawieniu konfliktu zbrojnego „1917” przypomina mi odrobinę „Dunkierkę”. Film Mendesa ma jednak to, czego zabrakło obrazowi Nolana: dwóch bohaterów, których możemy poznać, z którymi wyruszamy w drogę, dzieląc trudy i znoje, czując zmęczenie i ból. Dzięki emocjonalnej kotwicy w postaci Blake’a i Schofielda możemy poczuć coś więcej niż przerażenie widokiem rozrywanych ciał. Przerażenie bowiem tego typu i szok spowodowany innymi koszmarami wojny nie są w stanie zapełnić całego dwugodzinnego seansu. Scenariusz (autorstwa Mendesa i Krysty Wilson-Cairns) sprawnie prowadzi akcję do przodu, a główne postacie poznajemy nie przez nienaturalne dialogi napakowane ekspozycją, a przez wybory, jakich dokonują w trudnych sytuacjach. Kiedy już rozmawiają, brzmią jak dwóch dobrych kumpli w paskudnej sytuacji, a nie jak narratorzy chcący niby pogadać ze sobą, a tak naprawdę opowiedzieć swoją historię widzom. Zasada „nie mów, pokaż” w najlepszy wydaniu.

Kadr z filmu "1917"
Czasem można się spocić od tego, jak bardzo nic się nie dzieje.

Nawet najlepszy scenariusz nie dałby rady, gdyby aktorzy nie doskoczyli poziomem gry do wysokiej poprzeczki zawieszonej przez pozostałe elementy. Dean-Charles Chapman Starszy jako szeregowy Blake zagrał rewelacyjnie, ale film na swoich barkach niesie George MacKay w roli starszego szeregowego Schofielda. Gdyby nie fakt, że mamy za sobą mocny rok napakowany świetnymi występami (Adam Driver, Robert Pattinson, czy Joaquin Phoenix) – byłby to mój murowany kandydat do nominacji. W wersji minimum, bo jestem sobie w stanie przypomnieć lata z takim zestawem nominowanych, w którym MacKay byłby faworytem. Nie popisuje się, nie szarżuje, po prostu jest zwykłym chłopakiem rzuconym w okrutny i krwawy konflikt. Próbuje przeżyć i przy okazji nie zwariować.

Kadr z filmu "1917"
Mendes nie boi się widowiskowych scen, ale nie sypie nimi jak z rękawa.

Problem mam – nie spoilerując – z trzecim aktem. Do pewnego momentu byłem tam. Szedłem, strzelałem, upadałem i podnosiłem się razem z chłopakami. Potem jednak nawarstwia się spora ilość kolejnych dramatycznych scen. Te są albo napakowane przesadnym nadęciem, albo wzięte raczej z amerykańskich filmów wojennych drugiego sortu, gdzie bohater kolejno wychodzi cało z coraz bardziej niemożliwych sytuacji. Mendes chciał na koniec iść w trochę bardziej efektowne i metaforyczne klimaty. Taki zabieg składa realizm w ofierze na ołtarzu widowiska i niesamowicie wyglądających ujęć przypominających bardziej sen niż jawę. Ogląda się świetnie, ale emocje opadają, imersja ucieka. To jest moment, w którym idzie się domyślić, co będzie dalej, a film wpada w pułapkę banalnego finału.

Kadr z filmu "1917"
George MacKay zagrał koncertowo. Czapki (i hełmy) z głów.

Czytałem już kilka innych opinii i jest szansa, że to moje wrodzone malkontenctwo, i was „1917” kupi od pierwszej do ostatniej sceny. Niezależnie jednak od problemów z trzecim aktem, gorąco polecam seans! Najnowsza produkcja Sama Mendesa trafi do Polski w piątek, 24 stycznia 2020. Film chyba nie ma kolosalnego budżetu na reklamę, a szkoda, żeby tylko z braku kasy przeszedł przez kina niezauważony. Tym bardziej, że to jeden z filmów, których obejrzenie w kinie robi różnicę i nawet na zestawie giga-telewizor plus nieziemski surround może nie robić aż takiego wrażenia.

1917 (2019)
  • Ocena SithFroga - 8/10
    8/10
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 32

  1. Cieżko mi to pisać, ale przez Dunkierkę nie przebrnąłem, więc tutaj mam pewne obawy, nie mogę znieść długich momentów absolutnej, albo niemal absolutnej ciszy na ekranie, czego w Dunkierce w pierwszych minutach było naprawdę, naprawdę duzo, za pierwszym razem wyłączyłem film, nie wiem może po pół godzinie i jakoś nie miałem odwagi do niego wrócić.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Wiem o czym mówisz, ale tu właśnie działa wszystko to, co nie działało – przynajmniej dla mnie – w Dunkierce. Podobał mi się kunszt Nolana, ale po 30 minutach po prostu pokazywania wojny byłem znudzony. Wiem, że wojna to piekło i straszne rzeczy się dzieją, ale jak się je pokazuje po kolei i bez żadnego kontekstu albo bohatera do polubienia to człowiek w miarę upływu czasu obojętnieje.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. A co oscarów i ciągnącego się od dłuższego czasu tematu nominacji, to obawiam się, że piątka nominowanych będzie wyglądac tak: Di Caprio, de Niro, Phoenix, Banderas, Chalamet. Chyba, ze dadzą Willa Smitha w ramach (żeby nikt nas nie posądził o rasizm), jeszcze jest duet Damon, Bale, gdzie też wiele mówiło się o nominacji. Jest Egerton – jako Elton John. Jest Osierocony Brooklyn podbno bardzo dobry film z Edwardem Nortonem. Driver z piątki wypada raczej napewno, Pattison myślę, że także
    Pattison może być zgłoszony za drugoplanową w Królu. Jest Tom Hanks, do którego w Hollywood mają ogromną słabość. Jednak najwięcej zastrzeżeń mam co do opinii krytyków, że duże szanse na oscara w kategorii aktorka ma Margot Robbie – za pewnego razu… , to byłoby prawie tak samo niewytłumaczale jak statuetka dla Alego w tamtym roku za drugoplanówkę.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „Driver z piątki wypada raczej napewno, Pattison myślę, że także”

      Nie wierzę, że obu odstrzelą, ale jeśli tak to w sumie ośmieszą siebie, a nie aktorów. Będzie podobny przypadek jak brak nominacji dla Gylenhaala za „Nightcrawlera”.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. ’Pattison może być zgłoszony za drugoplanową w Królu.’
      jako 'suporting’ w Lighthouse też może zostać zgłoszony. po Greenbook’u wszystko jest możliwe

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Hahaha, zapomniałem o Green Booku już. Może Phoenix zostanie w tym roku zgłoszony za drugi plan w Jokerze 😀

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  3. Postaram się obejrzeć. Zawsze warto przypominać sobie, jakim koszmarem jest wojna. To nie gra komputerowa, nie da się zacząć od nowa.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. „Najbardziej porażające doświadczenie wojenne od czasów obejrzenia w kinie pierwszych 15 minut “Szeregowca Ryana”

    Ostatnie 25 minut Szeregów a Ryana było niewiele mniej porazajace niż poczatek

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Pozwolę się nie zgodzić. Bitwy, nawet takie gdzie nasi przegrywają, już były. Ale nikt do tego momentu tak realistycznie nie pokazał jaką rzeźnią było lądowanie na plaży Omaha.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Nie napisałem nigdzie, że końcówka była lepsza od początku, bo zgadzam się z tym co napisałeś. Chodziło mi o to, że w ostatnim akcie filmu są sceny równie porażające, których nie kojarzę z innych filmów wojennych

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      1. Wiem właśnie, a ten film chyba był kręcony kamerami do imaxu, (czy tam kamerą), przynajmniej gdzieś mi się to obiło o uszy. Za to gwiezdne wojny, które efektu 3d niemal nie mają, są nadal puszczane. Lighthouse nie trafił do kin prawie wcale, rozumie ktoś zasady dystrybucji w polskich kinach?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Oczywiście. Królują polskie komedie romantyczne, Avengers i Star Wars, do tego animacje dla dzieci. Top 5 2019:

          Król Lew – 2,52 mln sprzedanych biletów
          Kraina Lodu 2 – 2,46 mln biletów
          Miszmasz czyli Kogel Mogel 3 – 2,39 mln sprzedanych biletów
          Joker – 1,96 mln sprzedanych biletów
          Avengers: Koniec gry – 1,89 mln sprzedanych biletów

          Z kina tzw. ambitnego tylko ewentualnie Joker, a on i tak głównie dlatego, że kojarzy się z kinem superbohaterskim. Gdyby to nazwać Stefan i z Gotham zrobić Nowy York to też byłoby słabiej.

          Szczerze mówiąc dobrze, że Lighthouse w ogóle był w kinach, czasem takie perełki trafiają do nas dopiero na DVD/BR albo w streamingu.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  5. Deakins wreszcie odrabia straty. Yeah!

    Globa już film zgarnął, co czyni z niego jednego z oscarowych faworytów. Mnie cieszy, że wreszcie coś o Pierwszej Wojnie, bo zdecydowanie za mało filmów na ten temat.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. No, mógłby powtórzyć serię Lubezkiego, 3 statuetki pod rząd 😉 Wydaje mi się, że w tym roku ma spore szanse, nie wiem czy były lepsze zdjęcia.

      Co do 1WŚ – pełna zgoda, dużo bardziej zapomniany konflikt, może przez to, że w teorii mniej „efektowny” jak źle by to określenie nie brzmiało. Mam nadzieję, że będzie takich produkcji więcej.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. No właśnie problem w tym, że często Glob jest traktowany jak nagroda pocieszenia i Oscara zgania ktoś inny. Więc tutaj nie byłbym optymistą.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Masz rację, ale chociaż Globa dostali i zrobi się o 1917 głośniej, bo mam wrażenie, że gdzieś zupełnie bokiem przemyka i mało ludzi o nim wie.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      2. Jednak kilka filmów w ostatniej dekadzie zgarnęło obie te nagrody, więc to nie jest żadna reguła.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Jasne, aczkolwiek ja w tym roku jestem Team Lighthouse co pewnie skończy się tragedią typu zero nominacji 😛

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
            1. Największą kpiną jest nominacja dla Irlandczyka za efekty specjalne. No i nadal nie rozumiem dlaczego Tom Hanks jest aktorem drugoplanowym, czy on naprawdę w filmie o Fredzie Rogersie, grając Freda Rogersa jest drugoplanowy? No i jakim cudem Parasite jest w dwóch kategoriach filmowych, takie rzeczy chyba się nie zdarzały. Ciekawa jest też nominacja dla Jonathana Pryce. W sumie to ciekawie, że w kategorii efekty specjalne będzie walka Scorsese vs Marvel.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. „No i jakim cudem Parasite jest w dwóch kategoriach filmowych, takie rzeczy chyba się nie zdarzały.”

                „Roma” rok temu 🙂

                ” W sumie to ciekawie, że w kategorii efekty specjalne będzie walka Scorsese vs Marvel.”

                Tak, ale ja bym ich pogodził i dał „Królowi Lwu”… Lwie? Lwowi? Jak to się odmienia? 😀

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Dla mnie to jest delikatne nieporozumienie. I nie wiem co mam myśleć o takiej sytuacji. Oczywiście mówię o Parasite.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
  6. Świetny, poruszający film. Chociaż gdyby Mackenzie na końcu wydał inny rozkaz to mielibyśmy już arcydzieło, bo film byłby zamkniętą w dwugodzinnym seansie kwintesencją Wielkiej Wojny. Co najlepsze to efektu wcale nie osiągnięto jakimiś powalającymi środkami, nie ma tu niekończących się strzelanin, ton sprzętu, wybuchów urywających nogi etc. Opowieść jest wręcz kameralna, opowiedziana prostymi środkami a przy tym film jest niesamowicie efektowny (pisząc szczerze w kilku momentach wręcz efekciarski). Oceniam go wyżej od Dunkierki i szczerze polecam.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Z rozkazem masz rację. Poza tym…

      [spoiler]…podobnie rzecz się ma z bratem, który poszedł w pierwszej fali. Ten promyk nadziei i radość, słodko-gorzki, ale jednak, happy end trochę mnie uwierał. Gdyby zginął albo wrócił ledwo żywy na noszach ten bezsens wybrzmiałby mocniej.

      No i pytanie typowo ode mnie: nie denerwowało Cię, że od początku było dość realistycznie, a potem nagle 2-3 Niemców z 30 metrów nie jest w stanie trafić uciekającego po linii prostej bohatera? Trochę mnie to wybiło z rytmu…[/spoiler]

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. [spoiler]Szczerze pisząc nawet na to nie zwróciłem uwagi podczas. Zauważ, że wszyscy albo biegną albo są zaskoczeni albo pijani. Do tego jest ciemno. W emocjach naprawdę trudno jest w coś trafić, ręce latają itd. To już bardziej dziwna była scena na wysadzonym moście, gdzie Helmut miał bohatera jak na patelni i spokojnie mierzył do niego z okna. [/spoiler]

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. [spoiler]No od mostu się zaczęło. Potem było coraz ładniej (te cienie od rac/flar!!!), ale coraz mniej realistycznie. Nie wiem, mnie to mocno gryzło, że tak za nim biegali i z 20 m nie trafili nawet w nogę 😛 Tak samo jak zebranie melomanów w lesie. Jakiś obcy kolo się zaczaił i nikt nie zwrócił uwagi.[/spoiler]

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  7. A to nie jest taka kalka z Ryana? Tam szli ratować ostatniego syna, tutaj ratują brata. A żeby było ciut inaczej zamiast II WŚ wzięli I WŚ…

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nieeee, kompletnie nie. Może budzić z pozoru takie wrażenie i miałem podobnie po zwiastunie, ale to zupełnie inny typ.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button