Czarnobyl (miniserial)

Po pierwsze towarzyszu Czytelniku, nie oglądaliście żadnego Czarnobyla, bo nie ma takiego serialu. Nie ma i nie próbujcie polemizować. Jesteście w szoku, trzeba Was zabrać do izolatki, żebyście ochłonęli i skończyli bredzić.

Co takiego? Upieracie się przy swoim? Dobrze towarzyszu Czytelniku, to wyjaśnijcie mi w takim razie, w jaki sposób amerykański producent miałby niby stworzyć serial umiejscowiony w Związku Radzieckim, nie popełniając przy okazji wszystkich grzechów amerykanizacji? Prawidłowo oddane realia ustroju komunistycznego w latach 80.? Realistycznie odwzorowane postaci? Unikanie przejaskrawień? Widzieliście kiedyś coś takiego? No, proszę. Sypcie przykładami, towarzyszu Czytelniku. Tytuły. Nazwiska. Przekonujcie mnie. Coś nagle brakło Wam języka w gębie.

Gdyby grozy związanej z eksplozją było za mało, śledzimy też losy strażaków wystawionych na promieniowanie.

Wy dalej swoje? Perfekcyjna scenografia? Idealnie uchwycony klimat epoki? Najlepsza produkcja katastroficzna ostatniej dekady, jeśli nie ćwierćwiecza? Kpicie sobie ze mnie? Towarzyszu! Skończcie już z tą swoją imperialistyczną agitacją, albo dowiedzą się o wszystkim towarzysze z KGB. Już o Was pytali. Ja dotąd to ignorowałem, bo uważałem Was za porządnego czytelnika FSGK. Ale jeśli nie przestaniecie podburzać tłumów tymi opowieściami o rzekomo doskonałym, pięcioodcinkowym serialu, to będziemy musieli wyciągnąć konsekwencje. A poza tym… pięć odcinków! Wolne żarty. Chyba nie wiecie, jak działa ustrój kapitalistyczny. Gdyby ten serial rzeczywiście istniał i był taki dobry, to chciwi przemysłowcy już by wyprodukowali tych odcinków 500, ku uciesze zachodniej burżuazji.

I nie było żadnej katastrofy w elektrowni jądrowej w Czarnobylu! Wbijcie to sobie do głowy. 26 kwietnia 1986 roku nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Reaktor nie wybuchł! Reaktory RBMK nie wybuchają! Przybyli na miejsce strażacy na pewno nie umierali na chorobę popromienną po zbliżeniu się do grafitu. W ogóle nie widzieliście żadnego grafitu, bo go tam nie było. Wybuch i akcja ratunkowa nie pochłonęły 62 ofiar śmiertelnych. Ani przez moment nie istniało zagrożenie eksplozją o sile kilku megaton, ani dalszą propagacją materiałów radioaktywnych nad całym kontynentem. A władze Związku Radzieckiego niczego nie tuszowały, bo radziecki przemysł atomowy nie dostarczył ZSRR powodu do wstydu.

Szczerbina i Legasow nadzorują próby gaszenia stosu.

Towarzyszu Czytelniku, bądźcie rozsądni. Ja nie przeczę, że produkcja telewizyjna z Jaredem Harrisem i Stellanem Sarsgardem może wydawać się dobrym pomysłem, przynajmniej na papierze. Niech tam, gdyby powstała, to przy ogromnej atencji do detali i z dobrym kierunkiem reżyserskim, mogłaby rzeczywiście stać się arcydziełem dramatycznym. Ale towarzyszu, musimy odróżniać fantazje od rzeczywistości. Wy wiecie, komu zależy na tym, żebyście uwierzyli, że taki serial istnieje. A zgodzicie się chyba, że skoro nie istnieje, to snucie takich domysłów na jego temat, do niczego dobrego nie doprowadzi. My rozumiemy naturę spekulacji, wy też, ale zagwarantujecie, że zrozumie to także klasa robotnicza? Sama świadomość potencjalnego istnienia tej przerażającej historii może ich zdemoralizować. My wiemy, że chcecie dobrze, ale pomyślcie o reperkusjach swoich opowieści. Więc skończmy już gadanie o tym Czarnobylu, dobrze?

 

Konwencja recenzji narzuciła mi się sama, ale jednocześnie nieco ograniczyła. Pozwólcie więc, że zamieszczę tu małe posłowie. Czarnobyl to oczywiście najnowszy, pięcioodcinkowy serial HBO, opowiadający o katastrofie w radzieckiej elektrowni jądrowej. Oparty na faktach serial jest powszechnie chwalony za niezwykły realizm. Czy słusznie? I tak, i nie. Jak wspominałem w stylizowanej na partyjną połajankę recenzji, Czarnobyl rzeczywiście z zaskakującym pietyzmem odwzorowuje atmosferę i wygląd miejsca. Aczkolwiek trzeba dla porządku powiedzieć, że serial nie jest filmem dokumentalnym. Pojawiają się w nim postaci fikcyjne jak Uliana Chomiuk (w której rolę wcieliła się Emily Watson), będąca w rzeczywistości amalgamatem kilku innych osób. Dokonywane są też pewne skróty i uproszczenia, szczególnie w ocenie postaci Anatolija Diatłowa. Ale przesłanie serialu, czyli ostrzeżenie przed skutkami zatajania informacji i wypierania faktów ze świadomości, jest jak najbardziej prawdziwe. A pod względem dramatycznym serial jest majstersztykiem. Polecam. Mimo że nie ma takiego serialu.

-->

Kilka komentarzy do "Czarnobyl (miniserial)"

    • 5 czerwca 2019 at 14:19
      Permalink

      za szkalowanie towarzysza diatłowa i powielanie mitu o moście smierci -1

      Reply
      • 5 czerwca 2019 at 15:19
        Permalink

        Diatłow nie był członkiem partii, więc nie powinno się go nazywać towarzyszem.

        Reply
        • 6 czerwca 2019 at 12:07
          Permalink

          Daelow tez nie byl xD

          Reply
    • DaeL
      5 czerwca 2019 at 15:51
      Permalink

      Gdybym miał oceniać po pierwszych dwóch odcinkach, to nie zawahałbym się z dziesiątką. Ale dalej napięcie trochę siada, wkradają się pojedyncze niepotrzebne sceny. Więc dziewiątka jest adekwatna.

      Reply
  • 5 czerwca 2019 at 15:38
    Permalink

    Daelu – skoro przy serialach z HBO Go jesteśmy, to jest szansa na recenzje którejś z tak wybitnych produkcji jak:
    Gomorra, The Leftovers, The Wire, Sopranos czy Kompanii Braci? 🙂

    Reply
    • DaeL
      5 czerwca 2019 at 15:53
      Permalink

      The Wire było prawie rok temu. https://fsgk.pl/wordpress/2018/08/the-wire-sezony-1-5/
      Co do pozostałych tytułów – nad Gomorrą się zastanawiałem. Generalnie problem jest taki, że nie mam czasu. Ale postaram się nakłonić SithFroga albo Pquelima. O ile tego drugiego wytropię, bo gdzieś się zaszył i robi doktorat 😉

      Reply
      • 5 czerwca 2019 at 16:34
        Permalink

        Ale jaja, faktycznie. Nawet sam skomentowałem i zadałem Ci pytanie o Gomorre i książkę Davida Simon pt. Wydział Zabójstw.
        Czyli Gomorre oglądałeś i mam nadzieję doceniłeś jej wybitność 🙂

        Reply
        • 5 czerwca 2019 at 19:10
          Permalink

          Może Legion? Trzeci sezon wychodzi niedługo, a drugi podobno majstersztyk.
          Sam jestem na 4 odcinku pierwszego. Do końca tygodnia skończę. Już teraz mogę powiedzieć, że minimum 7/10 jako serial

          Reply
          • 6 czerwca 2019 at 12:06
            Permalink

            jak 7/10 to nie warto ogladac, takich produkcji jest wiele

            Reply
  • 6 czerwca 2019 at 11:21
    Permalink

    Cóż ja odpadłem po 1 odcinku. Nie zachwycił mnie ten serial, ponieważ realia epoki znam aż za dobrze – miałem 12 lat kiedy wybuchł Czarnobyl, piłem ten płyn Lugola i pamiętam tę całą histerię wokół katastrofy. Nie jest miłośnikiem PRL i nie mam sentymentu dla tamtego systemu. To co mnie zawsze fascynowało w czarnobylskiej katastrofie, to wszystkie te działania ludzkie zmierzające – pod pretekstem testów – do jej mniej lub bardziej świadomego wywołania. Chłopaki naprawdę się mocno napracowali, żeby reaktor doprowadzić do takiego stanu niestabilności, iż im to rękach wybuchło. Ten szczególny miks niekompetencji, nieodpowiedzialności i zakłamania naprawdę robi wrażenie. I tak jakoś kojarzy mi się z katastrofą w Smoleńsku. Tam też wszyscy mniej lub bardziej ciężko pracowali, aby wylądować w lesie. Ignorowali wszystkie ostrzeżenia, wyłączali systemy zabezpieczeń i celowo kierowali maszynerią, aby ostatecznie doprowadzić do katastrofy. A później to zakłamanie, że to zamach, że to nie my, to inni… Tupolewizm i czarnobylizm mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. I to nie to, że to jakaś nasza, czy sowiecka cecha narodowa. To raczej mentalność myślenia życzeniowego, pogardy dla kompetencji oraz oszukiwania siebie i innych dostępna pod każdą szerokością geograficzną prowadzi do takich katastrof. Ostatni przejaw takiej mentalności to katastrofy Boening 737 Max. Tam też ciężko się napracowali, żeby samoloty im spadały.

    Reply
  • 6 czerwca 2019 at 19:55
    Permalink

    Podobno Rosjanie chcą nakręcić swoją wersję katastrofy w Czarnobylu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że nakręcili również ciekawy miniserial niestety tytuł kompletnie mi gdzieś uciekł..
    Co do produkcji HBO GO jestem nią cholernie zauroczony. Biorąc pod uwagę ilość odcinków jestem pod ogromnym wrażeniem tego co udało się zrobić twórcom. Jak dla mnie jest to idealny przykład jak tworzyć podobne produkcje 🙂
    Ja dałem z czystym smieniem dyszkę

    Reply
  • 6 czerwca 2019 at 21:22
    Permalink

    Też znam realia epoki. Miałem wówczas 17 lat. Płynu Lugola nie piłem, ale szczęśliwie żyję do dzisiaj. 🙂 Co do Smoleńska nie będę się wymądrzał, bo w odróżnieniu od niektórych tutaj, sądzę, że wciąż za mało wiemy, żeby to robić. Ale co do serialu, to myślę, że owe realia miejsca i epoki oddano w nim możliwie dobrze, jak na zachodnią produkcję, co jest prawdziwą rzadkością. Dobrze też, że zrezygnowano z aktorów szwargocących coś po “słowiańsku” i postaci mówią normalnym językiem. 🙂 Za sprawy techniczne dałbym mu więc te 9 punktów. Ale czy cały serial zasługuje na tak wysoką ocenę? W końcu niczego nowego nie wymyślili. Zrelacjonowali tylko prawdziwe wydarzenia.

    Reply
  • 7 czerwca 2019 at 01:15
    Permalink

    ,,Ani przez moment nie istniało zagrożenie eksplozją o sile kilku megaton”
    To akurat prawda, serial wyolbrzymił zagrożenie tysiąckrotnie jeśli nie bardziej. Wybuch oczywiście był możliwy, ale zakładane w serialu ,,2-4 megatony” mają tyle wspólnego z prawdą co wybuch butelki coca-coli niszczący województwo.

    Reply
  • 7 czerwca 2019 at 23:10
    Permalink

    Najlepsze co wyszło od HBO to Prawo ulicy i Sopranos. Od początku do końca genialne. Bardzo wysoko postawiłbym też Gra o tron (sezony 1-4), Rzym, Kompanie braci, Sześć stóp pod ziemią, Deadwood, Detektyw (tylko 1 sezon), Westworld (tylko 1 sezon), Chernobyl. Ale stawiać na równi Chernobyl z Prawo ulicy, Sopranos czy Gra o tron (sezony 1-4) to kiepski pomysł. Nie ten status. Nie ta skala genialności. Sądzę, że taki Chernobyl w zyciu nie utrzymałby takiego poziomu nawet w 20 odcinkach, a dopiero 40, nawet GOT trzymał b.wysoki poziom przez 4 długie sezony, a Prawo ulicy 60 odcinków, Sopranos 86 odcinków. Inna skala trudności.

    Reply
    • 8 czerwca 2019 at 02:05
      Permalink

      Dupianą grę o tron, ten rozlazly teatrzyk telewizji, kolorowanke na podstawie coraz bardziej mydlanooperowej ksiazki, porównywać z czarnobylem. Dobre sobie. Różnica jest taka,ze oglądania gry o tron drugi raz mogłoby robić za tortury w guantanamo (pierwszy raz jest ok) natomiast Czarnobyl i po 3-4 razy mógłby być puszczany w pieprzonym RAJU.Tak,to anielskie choraly w swiecie seriali. W porownaniu z tym gra o tron to sklep z octem. Cały netflix warty jest maksymalnie jednego przydeptanego peta z ust Diatlowa, skrawka kupy zielonej gasienicy z ręki gieroja Szczerbiny. It is known. I zadnych sztywnych ripost o gustach i argumentach, nawet nie probujcie, tawarisze.

      Reply
  • 22 czerwca 2019 at 13:42
    Permalink

    Fajnym smaczkiem było dojrzenie w epizodycznych rolach aktorów z GoT takich jak choćby Pip, Jeor Mormont czy Stanis.

    A serial fajny, wyważony, bez zbędnych fajerwerków, a jednak z nastrojem. Szkoda, że miejscami mocno rozjechali się z faktami.

    Reply
    • 22 czerwca 2019 at 14:27
      Permalink

      ja tam oprocz roose boltona nikogo z got niezauwazylem 🙁 pypa to pewnie bym nawet teraz nie poznal, ale stannisa? nie wierze 🙁

      Reply
      • 22 czerwca 2019 at 19:29
        Permalink

        Tfu… Napisałem Stanisa, a miałem na myśli Rose Boltona.

        Aktor, który grał Jeora Mormonta był jednym z górników z Tuły, a Pip był żołnierzem, który zastrzelił krowę, zmuszając do ewakuacji staruszkę.

        Reply

Skomentuj kłantalupa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków