Ocean’s 8 (2018)

Na początku chciałbym zaznaczyć wyraźnie, że jestem białym facetem w średnim wieku. Czyli – bazując na tym co powiedziała jedna z aktorek “Ocean’s 8”, Mindy Kaling – nie jest to film kierowany do mnie. Duża szansa, że moja krytyka wynika tylko i wyłącznie z faktu, iż nie jestem w grupie docelowej i/lub nie rozumiem tego cudownego i ambitnego filmu. Mając z głowy sprawy najważniejsze przejdźmy do tych mniej ważnych, czyli na przykład do oceny samej produkcji. A ocena będzie raczej miażdżąca. I szowinistyczna. Przynajmniej w oczach wspomnianej Kaling.

Kadr z filmu "Ocean's 8"
Mindy Kaling (po lewej) uważa, że się nie znam i nie jestem w grupie docelowej “Ocean’s 8”

“Ocean’s 8” to bowiem scena po scenie “Ocean’s Eleven: Ryzykowna gra”. Tylko, że tym razem wyszło nieporównywalnie gorzej, bardziej przewidywanie i bez jakiegokolwiek charakteru. Po prostu wzięto scenariusz pierwszej odsłony z Clooneyem, wymieniono mężczyzn na kobiety, a historię odarto z emocji i znaków szczególnych. Zaczynamy identycznie: siostra Danny’ego Oceana – Debbie (Sandra Bullock) – wychodzi z więzienia, zbiera ekipę pań do zadań specjalnych, szykuje wielki skok, a w międzyczasie dowiadujemy się, że w grę wchodzi też prywatna vendetta. Wszystko kropka w kropkę, niemal scena po scenie, identyczne jak w “Ocean’s Eleven”. Tylko zrobione słabiej, bez pomysłu na wykorzystanie zmiany bohaterów na bohaterki.

Kadr z filmu "Ocean's 8"
Bonham Carter dwoi się i troi, ale z piasku bicza nie ukręcisz

Same postaci pozbawione są głębi. Każda z pań jest piękna, silna, pewna siebie i tak dalej… bardzo na czasie (o tobie myślę Mary Su…eeee…Rey). W wersji z facetami jeden był cwaniakiem, inny ciągle narzekał i bał się, że robota się nie uda, a bohater grany przez Brada Pitta w każdej scenie coś jadł. Nie jest to może jakaś bardzo głęboka charakterystyka, ale przynajmniej postacie się od siebie różnią. Tutaj panie po prostu… są. Nie mają nic ciekawego do zagrania, żadnego – strzelam – nawyku, żadnej cechy szczególnej, czegoś, co sprawiłoby, że pamiętałbym chociaż jedną z nich godzinę po seansie. Nic, kompletnie nic. Aktorki dwoją się i troją, żeby cokolwiek z tego wyciągnąć, ale scenariusz jest tak nijaki, tak bardzo pozbawiony punktu zaczepienia, że nawet takie nazwiska jak Blanchett czy Bonham Carter wypadają średnio, bo zwyczajnie nie mają czego zagrać. Jeśli one nie dają rady to co z takim materiałem może zrobić Rihanna?

Przecież ostatnio coraz więcej kobiet gra ciekawe role. Ba! Choć sam film “Annihilation” niespecjalnie mnie zachwycił, to już postacie kobiece napisane na jego potrzeby były naprawdę ciekawe. O “Ocean’s 8” przeszkadzała mi też Sandra Bullock. Bardzo lubię tę aktorkę, ale chyba przesadziła z zabiegami odmładzającymi. Nie mam problemu z tym, że chce sobie robić liftingi, botoksy i inne takie przyjemności – jej wola. Tylko w tym zawodzie mimika jest “dosyć” istotnym elementem rzemiosła, a twarz Pani Bullock wygląda jak nieruchoma gipsowa maska.

Kadr z filmu "Ocean's 8"
Paskudny, zdradliwy i okropny facet jako antagonista. Nie jest nawet postacią z krwi i kości, bo zapomniano mu napisać jakąś osobowość. jest tu tylko i wyłącznie narzędziem.

Najgorszy jest jednak fakt, że “Ocean’s 8” jest do bólu wręcz przewidywalne i niemożliwie… nudne. Wszystko się naszym paniom udaje. Od A do Z. Nie ma chyba jednego momentu gdzie coś może iść nie tak. To znaczy scenarzyści próbowali rzucać naszym bohaterkom jakieś kłody pod nogi, ale nie wyszło, bo dosłownie każda przeszkoda pokonywana jest od ręki, w jakieś 15 sekund. Miał chyba z tego wyjść dynamiczny “heist movie”, a w trakcie oglądania emocji jest tyle co na grzybach. Po prostu ekipa się zbiera, planuje, wykonuje i rozchodzą się każda w swoją stronę. The end. Po drodze są jeszcze ze dwa niby-zwroty akcji, ale są równie zaskakujące jak nadęty patos w filmach Nolana.

Wisienką na torcie miał być wątek osobistej zemsty Debbie Ocean na pewnym paskudnym (a jakże) facecie. Problem w tym, że tę historię opowiedziano tak powierzchownie, że ani przez chwilę nie uwierzyłem w jakąkolwiek chemię między postacią Sandry Bullock a Beckerem. Jest on tu tylko i wyłącznie narzędziem do dostarczania motywacji, pseudo-antagonistą bez znaczenia.

Kadr z filmu "Ocean's 8"
Twarz Pani Bullock to osobna antybohaterka tego filmu. Sandra… why? 🙁

Realizacja jest poprawna, kilka dynamicznych ujęć wygląda nieźle. Poszatkowany montaż czerpie garściami z poprzednich odsłon, ale ten zabieg wyjątkowo dobrze sprawdza się w produkcjach tego typu. To w zasadzie tyle z pozytywów. Cała reszta jest bardziej nijaka i bezpłciowa niż zła. Mało interesująca historia zrealizowania bez cienia emocji i choć minimalnej próby zaangażowania widza w wydarzenia na ekranie.

Szkoda, bo budżet był pokaźny, obsada to miks doświadczenia i nowych, ciekawych nazwisk. Przy dużo lepszym scenariuszu i lepszej reżyserii mogłoby z tego powstać coś ciekawego, z własnym charakterem. Niestety efekt końcowy to po prostu kiepskiej jakości remake “Ocean’s Eleven” bez cienia polotu i oryginalności. Żadne oskarżenia o szowinizm czy bycie białym facetem w średnim wieku, krytykującym film podobno “nie kierowany do mnie” nie zmienią efektu końcowego. A ten jest zwyczajnie słaby. Może nie tak słaby jak przemienienie oryginalnych Ghostbusters na wersję żeńską (gdzie szczytem kreatywności były żarty z dźwięków wydawanych waginą), ale nadal – ja się zawiodłem dość mocno. Nie polecam, chyba, że do kotleta jak już pokażą w TV.

Kadr z filmu "Ocean's 8"
Cate Blanchett w roli damskiego Brada Pitta sprawdza się nieźle, gdyby miał powstać sequel – tę postać ustawiłbym w centrum wydarzeń.
-->

Kilka komentarzy do "Ocean’s 8 (2018)"

  • 17 lipca 2018 at 12:50
    Permalink

    czyzby producenci wpadli w pulapke poprawnosci politycznej i nie chcieli pokazywac wad zadnej z bohaterek? 😛

    Reply
    • SithFrog
      17 lipca 2018 at 15:02
      Permalink

      No właśnie nie wiem w co wpadli. Babeczek w Annihilation było kilka, każda była jakaś, miała wady, inne zachowanie i inne priorytety. Każda miała jakąś historię za sobą. A tutaj manekiny. Silne, pewne siebie, nijakie i bezbarwne 🙁

      Reply
  • 17 lipca 2018 at 14:03
    Permalink

    “Każda z pań jest piękna, silna, pewna siebie i tak dalej”
    piękna? dziwny masz gust xD

    Reply
    • SithFrog
      17 lipca 2018 at 15:05
      Permalink

      No w sensie ‘w obiektywie’, okiem reżysera. Film daje nam do zrozumienia, że to same piękności i pewne siebie, dziarskie babki co to łapią byka za rogi nie męcząc się przesadnie.

      Reply
      • 18 lipca 2018 at 11:58
        Permalink

        Było nie namawiać tak na “Człowieka-Demolkę”. Skończyło się tym, że nawet Sandra mu się spodobała 😛

        Reply
        • SithFrog
          18 lipca 2018 at 14:35
          Permalink

          Komu? Mi? Sandrę wielbię od roli w “Speed”, tylko zawsze była taka niewinna i naturalna, a teraz kurde gipsowy odlew zamiast twarzy 😛

          Reply
          • 19 lipca 2018 at 09:15
            Permalink

            Jej następną rolą będzie żeńska wersja Maski Zorro, gdzie nie będzie musiała zakładać maski 😀

            Reply
              • 20 lipca 2018 at 12:11
                Permalink

                To ta maska jest klasykiem? Bo mi ten tytuł kojarzy się bardziej z zielonym Jimem Carreyem.

                Reply
                • SithFrog
                  20 lipca 2018 at 12:27
                  Permalink

                  Dla mnie tak, bo film znany, na podstawie prawdziwej historii i z dobrą (!!!) rolą Cher. U nas może mniej kojarzony, ale w USA klasyk 🙂

  • 17 lipca 2018 at 14:08
    Permalink

    “Wisienką na torcie miał być watek osobistej zemsty”

    Reply
    • SithFrog
      17 lipca 2018 at 15:03
      Permalink

      Dzięki za czujność. Zmieniłem na “wontek” 😉

      Reply
  • 17 lipca 2018 at 23:48
    Permalink

    nastepny film do zrecenzowania “Dziedzictwo” ten horror 2018 roku, to nie prosba, to rozkaz

    Reply
    • SithFrog
      18 lipca 2018 at 09:09
      Permalink

      Zabrzmiało groźnie. A dobry jest? Warto? 😛

      Reply
      • 18 lipca 2018 at 10:28
        Permalink

        no wlasnie nie wiem, dlatego chcialem recenzje :* oceny osob ktore to ogladaly sa dosc skrajne, albo jakies 1/10, 2/10 a inni daja 9/10, 10/10 i mowia ze to horror 2018 roku(no w sumie to chyba nie z czym konkurowac? xD)

        Reply
        • SithFrog
          18 lipca 2018 at 14:36
          Permalink

          Quiet Place chyba było horrorem. Jak jeszcze trafię w kinie na seans to obejrzę Dziedzictwo.

          Reply
  • 18 lipca 2018 at 09:26
    Permalink

    Zawsze mnie zastanawia po co takie filmy oglądają ludzie, którzy nie są jakimiś nawiedzonymi feministkami. Wiara, ciekawość zawodowa? Kurde, przecież są granice 😀 Ludzka Stonoga – coś nowego, warto zaspokoić ciekawość, ale to, czy nowi Ghostbusters? Szanujmy się, przecież takie coś nie może być dobre, to widać po trzech sekundach trailera, który się przypadkiem sam włączył, ewentualnie w kinie się pastwią 😛 wolałabym chyba wyrzucić kasę niż ją wydać na te nowe, idiotyczne babskie produkcje

    Reply
    • SithFrog
      18 lipca 2018 at 15:35
      Permalink

      Ciekawość.

      Uważam, że odwrócenie ról, podmiana kobiet za facetów może dawać naprawdę niezłe pole do popisu i wnieść trochę jakości. Tylko trzeba mieć na to pomysł, a nie małpować od A do Z (Ocean’s 8) czy wręcz spłycać oryginał i niszczyć jego legendę (Ghostbusters 2016).

      Reply
      • 18 lipca 2018 at 17:54
        Permalink

        A jakie to ma znaczenie czy główne role odgrywają faceci czy babki? Po co w ogóle tak rozgraniczać? Jak film ma dobrą fabułę, a aktorzy potrafią grać to kompletnie nie czuje się tego czy baby czy chłopy… W Anihilacji w ogóle nie zwróciłam uwagi, że to babska ekipa, dopiero ktoś to w jakiejś recenzji gadał. Mieli jakiś pomysł, który nie opierał się na “no to zrobimy jakiś film o kobietach, jakie są silne i niezależne, bo za dużo chłopów he he” i zwyczajnie niw robiło różnicy.
        A filmy takie jak te robi się, bo poprawność musi być no i to czuć.

        Reply
      • 19 lipca 2018 at 09:17
        Permalink

        A widziałeś jakiś film gdzie się to udało? Bo chętnie bym taki obejrzał.

        Reply
        • SithFrog
          20 lipca 2018 at 10:45
          Permalink

          Nie, bo na razie na fali feminizmu ekranowego producenci próbują bezmyślnie kopiować stare tylko podmieniając aktorki za aktorów, a to nie ma sensu.

          Swoją drogą ciekawe co by się działo w wiadomych środowiskach jakby ktoś nakręcił film o poszukiwaczu przygód, oto przed państwem: Larry Croft 😀 Shitstorm uderzyłby ze zdwojoną siła 😉

          Reply
          • 20 lipca 2018 at 12:19
            Permalink

            No właśnie. Naprawdę to jest problemem bierzemy znaną markę, wstawiamy kobietę, i liczymy że dobrze się sprzeda. Jakość filmu jest sprawą drugorzędną.

            Kill Jill ze zmienioną płcią głównych bohaterów. Ile byłoby oburzenia o męską przemoc i okrucieństwo wobec kobiet 😀

            Reply
            • SithFrog
              20 lipca 2018 at 13:33
              Permalink

              Hahahaha, “Kill Jill”, to Ci się udało 😀

              Reply
  • 18 lipca 2018 at 11:03
    Permalink

    Sandrze jak widać nikt nie powiedział/pokazał jak po takich zabiegach wyszła jej rówieśniczka Courteney Cox

    Co do tego typu filmów to nie rozumiem po co je tworzyć(znaczy rozumiem tylko nie rozumiem kto w tych wytwórniach daje na to hajs – przecież projekt powinien przynajmniej rokować na to, że się zwróci). Gdyby to jeszcze był remake jakiegoś naprawdę starego filmu z poprzedniego wieku, gdzie pewne sceny wyglądają dzisiaj śmiesznie to jeszcze dałoby się przymknąć oko. A tak nie dość, że remake nie tak starego znowu filmu(choć filmy starzeją się bardzo różnie – taka np Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka zestarzała się bardzo szybko) to jeszcze wykonany bez polotu, w tym wypadku chyba tworzono film wyłącznie w imię jakiś feministycznych rewizjonizmów każących wymazywać klasykę i przerabiać na nowo. Szkoda, bo może bym rozważył pójście do kina żeby porównać z oryginałem, tak to raczej poprzestanę wyłącznie na jego sobie przypomnieniu.

    Reply
    • SithFrog
      18 lipca 2018 at 15:48
      Permalink

      Ja myślę, że niektórzy producenci widzą wzbierającą falę i próbują się podczepić czując łatwy zarobek. Najpierw był zalew rimejków i rebootów. Teraz już zauwazyli, że to nie dziala jak się nie ma pomysłu (Robocop 2014, Total Recall 2012) to wzięli się za odwracanie ról. Weźmy coś co się podobało i zamiast facetów wstawmy babki. I to cały pomysł.

      A że ktos na to kasę daje? Na Pixels, Emoji Movie, Pacific Rim: Rebelia czy inne Alien: Covenant też ktoś daje 😉

      Reply
  • 18 lipca 2018 at 11:35
    Permalink

    Mnie zastanawia: kto uznał, że Rhianna to aktorka i obsadził ją w tym filmie.

    Reply
  • DaeL
    18 lipca 2018 at 12:02
    Permalink

    Najśmieszniejsze jest to, że “Ocean’s 8” nie było nawet w stanie wywołać takiego “shitstormu” jak remake Ghostbusters. Tamten film ludzie przeżywali, bo traktowali przeróbki jak szarganie świętości. Remake “Ocean’s Eleven” wszyscy zbywają wzruszeniem ramion.

    Reply
    • SithFrog
      18 lipca 2018 at 15:37
      Permalink

      Bo i oryginał z Clooneyem ani nie jest legendą i dziełem kompletnym (jak Ghostbusters) ani Ocean’s 8 nie jest takim crapem, żeby liczba bardzo negatywnych recenzji była przytłaczająca. Na tyle, żeby bronić się marketingowo z użyciem gender i seksizmu.

      Chociaż jak widać i tak pani Mindy Kaling znalazła punkt zaczepienia i próbuje odwracać kota ogonem.

      Reply
  • 25 października 2018 at 03:17
    Permalink

    Jedna rzecz na usprawiedliwienie tej wersji. Męski oryginał też był beznadziejny i w zasadzie mógłbym powtórzyć zarzuty kierowane do obu wersji: głupie, nudne jak flaki, marnowanie nazwisk, pustota bez napięcia.

    Na tle ‘niby gwiazd’ Rihanna to się nawet wyróżniała in +. Lepsza i od Sandry i od Heleny, a to już sporo. Szkoda, że nie wspomniałeś o roli detektywa. Corden fajny.

    Dla mnie gorsze od ‘Ghostbusters’. 2/10. Obok ‘Dorwać Gunthera’- najgorszy film roku.

    Reply
    • SithFrog
      25 października 2018 at 22:38
      Permalink

      Męski oryginał, ale który konkretnie?

      Corden był tak epizodyczny, że zapomniałem o nim, ale że gorsze od ‘Ghostbusters’? Tu mnie autentycznie zaskoczyłeś. ‘Ghostbusters’ z 2016 nie ma pozytywnych cech. W ogóle.

      Reply

Skomentuj Ben z Karholdu Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków