Niemal całe życie Petyra Baelisha wypełniają kłamstwa. Dzięki nim Littlefinger mistrzowsko manipuluje innymi ludźmi. Dzięki nim sprawia wrażenie niegroźnego. Dzięki nim żyje. Kłamstwa są tak integralną częścią tej postaci, iż zastanawiamy się czasami, czy Petyr kiedykolwiek mówi prawdę. Ba, zadajemy sobie pytanie czy cokolwiek w jego życiu – jakiekolwiek pragnienie albo uczucie – było prawdziwe. Ale choć fasada kłamstw zbudowana przez Baelisha jest trudna do spenetrowania, wydaje mi się, że możemy dostrzec przynajmniej jeden moment w jego życiu, kiedy był zupełnie szczery.
Cierpienia młodego Baelisha
W Grze o tron słyszymy o tym jak Littlefinger rozpuszcza plotki szargające reputację żony lorda Eddarda. Potwierdzenie tego nikczemnego zachowania znajdujemy też w Starciu królów.
– To musiała być wyjątkowo powolna sztuka – odrzekł Tyrion. – Panie, wychowywałeś się w Riverrun. Słyszałem, że byłeś blisko z Tully’ami.
– Można by tak powiedzieć. Zwłaszcza z córkami.
– Jak blisko?
– Zabrałem im dziewictwo. Czy to wystarczy?
Baelish wypowiedział to kłamstwo – Tyrion był niemal pewien, że to kłamstwo – z taką nonszalancją, że niemal można mu było uwierzyć. Czy to możliwe, że to Catelyn Stark kłamała, mówiąc o swym dziewictwie, a również o sztylecie? Im dłużej żył, tym lepiej zdawał sobie sprawę, że nic nie jest proste, a prawie nic nie jest prawdą.
—Starcie królów—
Dochodzimy zatem do przekonania, że jeśli Littlefinger darzył kiedyś Catelyn uczuciem, to musiało ono już dawno wygasnąć, i przeobrazić się w nienawiść i pragnienie zemsty. Ale rzeczywistość bywa dużo bardziej skomplikowana. Nienawiść nie raz towarzyszy miłości, a poczucie odrzucenia czyni człowieka okrutnym. Nie znaczy to jednak, że uczucie wygasa. I nie powinniśmy przyjmować za pewnik tego, że Littlefinger chciał kłamstwem skalać cześć Catelyn. Więcej – mamy poszlaki wskazujące na to, że Petyr Baelish był przekonany, iż mówi prawdę.
Aby to zrozumieć, wróćmy na moment do dnia, w którym lordowie Bracken i Blackwood przybyli do Riverrun, szukając arbitrażu Hostera Tully’ego. Lysa, zdradzając swą obsesję na punkcie Petyra, tak opowiada o wydarzeniach tego wieczora:
Grał dla nas minstrel lorda Brackena. Catelyn tańczyła z Petyrem sześć razy. Sześć, wiem, bo liczyłam. Kiedy lordowie wszczęli kłótnię, ojciec zabrał ich na górę, do swej komnaty audiencyjnej i nie było nikogo, kto mógłby nas powstrzymać przed piciem. Edmure się schlał, chociaż był jeszcze chłopcem… a Petyr spróbował pocałować twoją matkę, ale ona go odepchnęła. Wyśmiała go. Miał taką zrozpaczoną minę, że myślałam, iż serce mi pęknie ze współczucia. Potem upił się tak, że aż wpadł pod stół. Stryj Brynden zaniósł go do łóżka, żeby ojciec nie widział go w takim stanie.
—Nawałnica mieczy—
Tej nocy odrzucony i pijany w sztok Petyr wylądował w swoim łóżku. Po chwili nie był już jednak sam. Odwiedziła go jedna z sióstr Tully. Siostra, której – jak wynika z opowieści którą słyszy Sansa – młody Baelish nie rozpoznał.
Skusiłaś go, tak samo jak twoja matka owej nocy w Riverrun, swoimi uśmiechami i swoim tańcem. Wydaje ci się, że mogłabym o tym zapomnieć? Tej nocy zakradłam się do jego łoża, by go pocieszyć. Akurat krwawiłam, lecz ból był słodki. Zapewnił, że mnie kocha, ale tuż przed zaśnięciem szepnął do mnie „Cat”. Mimo to zostałam z nim aż do chwili, gdy niebo zaczęło jaśnieć. Twoja matka nie zasługiwała na niego. Nie chciała mu nawet ofiarować wstążki, kiedy pojedynkował się z Brandonem Starkiem. Ja bym mu dała wstążkę. Oddałam mu wszystko. Należy do mnie. Nie do Catelyn i nie do ciebie.
—Nawałnica mieczy—
To właśnie ta fatalna pomyłka była przyczyną, dla której Petyr wyzwał Brandona Starka na pojedynek. Samobójczy akt świadczył nie tylko o jego miłości, ale też o błędnym przekonaniu, że Catelyn darzy go uczuciem. To dlatego z taką naiwnością poprosił Cat o to, by mógł walczyć w jej kolorach.
Petyr błagał o jej kokardę, lecz ona odmówiła. Pan ojciec obiecał już jej rękę Brandonowi Siarkowi, dlatego jemu ofiarowała jasnoniebieską chustę z wyhaftowanym na niej skaczącym pstrągiem Riverrun. Podała mu ją, prosząc:
– To jeszcze głupi chłopak, ale kocham go jak brata. Nie chciałabym widzieć, jak umiera. – Jej narzeczony spojrzał na nią swoimi chłodnymi, szarymi oczyma Starków i obiecał, że oszczędzi chłopca, który ją kocha.
Walka skończyła się prawie tak szybko, jak się zaczęła. Doświadczony Brandon zapędził Littlefingera przez cały mur aż do schodów prowadzących do rzeki, nie dając mu wytchnienia ani na chwilę. Chłopak chwiał się, krwawiąc od licznych ran.
– Poddaj się! – zawołał wtedy Brandon, lecz Petyr potrząsnął tylko głową i walczył dalej.
Kiedy stanęli już po kostki w wodzie, Brandon uznał, że czas zakończyć pojedynek. Okrutnym cięciem na odlew przebił się przez kolczugę i skórę Petyra poniżej żeber; rana wydawała się tak głęboka, że Catelyn spodziewała się najgorszego. Upadając, zdążył wyszeptać tylko:
– Cat. – Krew popłynęła między jego palcami. Wydawało jej się, że zapomniała o wszystkim.
—Gra o tron—
Oczywiście Littlefinger nawiązał romans z Lysą. W swoim przekonaniu zrobił to jednak dopiero po pojedynku z Brandonem i po tym bolesnym odrzuceniu. W rzeczywistości poszedł w tego do łóżka z Lysą po raz drugi.
Upłynęły dwa tygodnie, zanim Littlefinger nabrał tyle sił, by mógł opuścić Riverrun, lecz ojciec zabronił jej odwiedzać go w wieży, gdzie leżał. Lysa pomagała maesterowi opiekować się nim; wtedy była łagodniejsza i bardziej nieśmiała.
—Gra o tron—
Uczucie Littlefingera do Catelyn było skomplikowane, podszyte cierpieniem i kosztowną dla ich obojga omyłką. Jeden wieczór, kilka tańców, zbyt dużo alkoholu – to wszystko pchnęło Littlefingera na ścieżkę, na której znajduje się dzisiaj. Mistrz manipulowania innymi ludźmi nigdy nie zrozumiał punktu widzenia Cat, i nigdy nie dowiedział się co naprawdę stało się w dniu, który odmienił jego życie.
Uczucie do Catelyn pozostawało prawdziwym. Ale prawdziwe uczucia, w grze jaką prowadzi Baelish, są słabością. Zwłaszcza teraz, kiedy przeniósł je na córkę Cat.
Sansa kontra Petyr
W jednym z poprzednich odcinków Szalonych Teorii opisałem wszystkie intrygi Littlefingera, które miał na celu zdobycie Sansy. Petyr Baelish proponował królowej, iż ożeni się z młodą Starkówną jeszcze przed egzekucją lorda Eddarda. To właśnie Littlefinger – wydając tajemnicę jaką Sansa powierzyła Dontosowi Hollardowi – wysadził w powietrze plany wywiezienia dziewczyny do Reach. Zaryzykował jej cierpienie, byle tylko małżeństwo z Willasem Tyrellem nie odebrało mu jej na zawsze. No i w końcu to Littlefinger, podejmując niemałe ryzyko, wydostał Sansę z Królewskiej Przystani.
Sansa Stark jest dla Baelisha przedmiotem jego planów i intryg politycznych. Plan zjednoczenia Doliny, Dorzecza i Północy jest jak najbardziej realny. Ale Sansa jest też dla niego kimś więcej. Kocha ją. A przez to staje się nieostrożny.
– Kiedyś twoja matka była moją królową piękności – powiedział mężczyzna. Jego oddech pachniał miętą. – Masz jej włosy. – Musnął palcami jej policzek i dotknął jednego z jej kasztanowych loków. Potem odwrócił się niespodziewanie i odszedł.
—Gra o tron—
Od momentu przybycia do Doliny, w relacjach Littlefingera i Sansy zaczyna się coś zmieniać. Coś, z czego Baelish wydaje się nie dostrzegać. Sansa zdaje sobie sprawę z rozmiarów i zakresu jego kłamstw.
Mnie również poi kłamstwami — uświadomiła sobie Sansa.
—Nawałnica mieczy—
Co więcej, uczucia Sansy wobec Littlefingera stają się bardzo niejednoznaczne. Dziewczyna uważa, że Baelish jest jej potrzebny, ale obce jest jej pożądanie. Cień sympatii, jaki wydaje się mieć wobec swojego „protektora” wynika li tylko z wdzięczności za uratowanie życia. Ale nawet ta wdzięczność podszyta jest świadomością, iż Littlefinger nigdy nie był bezinteresowny.
Był Petyrem, jej obrońcą, ciepłym, wesołym i miłym… ale był również Littlefingerem, lordem znanym jej z Królewskiej Przystani, który uśmiechał się chytrze i głaskał brodę, szepcząc coś do ucha królowej Cersei. A Littlefinger nie był przyjacielem Sansy. Kiedy Joff kazał ją pobić, to Krasnal ją bronił, nie Littlefinger. Kiedy tłum próbował ją zgwałcić, to Ogar zaniósł ją w bezpieczne miejsce, nie Littlefinger. Kiedy Lannisterowie wbrew jej woli wydali ją za Tyriona, to ser Garlan Dzielny ją pocieszał, nie Littlefinger. Littlefinger nigdy nie ruszył dla niej choć małym palcem.
—Nawałnica mieczy—
Sansa zaczyna więc grać Baelishem, odczytywać jego oczekiwania i dostosowywać się do nich, świadomie mamiąc Petyra.
Jesteś Alayne i musisz nią być przez cały czas. — Dotknął dwoma palcami jej lewej piersi. — Nawet tutaj. W sercu. Potrafisz tego dokonać? Stać się moją córką również w sercu?
— Nie… — Omal nie powiedziała: „nie wiem, panie”, ale nie to pragnął usłyszeć. Kłamstwa i złote arborskie. — Jestem Alayne, ojcze. Kim innym mogłabym być?
Lord Littlefinger pocałował ją w policzek.
— Masz bystrość po mnie i urodę po Cat, słodziutka. Cały świat będzie należał do ciebie. A teraz kładź się już spać.
—Nawałnica mieczy—
Jeśli zatem przyjmiemy, iż przepowiednia Ducha z Wysokiego Serca, mówiąca o dziewczynie zabijającej olbrzyma (herbem Baelishów – przed Littlefingerem – był Tytan z Braavos) dotyczy właśnie Sansy i Petyra Baelisha, to możemy śmiało powiedzieć, że młoda Starkówna znajduje się w doskonałym położeniu. Może sięgnąć po „sztylet”, którego Littlefinger nie będzie się spodziewał.
Śniła mi się dziewczyna na uczcie. We włosach miała fioletowe węże, z których kłów skapywał jad. Potem przyśniła mi się znowu. Widziałam, jak zabija straszliwego olbrzyma w śnieżnym zamku.
—Nawałnica mieczy—
Pytanie brzmi tylko – co mogłoby pchnąć Sansę do otwartego wystąpienia przeciw swemu opiekunowi?
Trzy zdrady Baelisha
Littlefinger zataił przed Sansą prawdę w wielu kwestiach, ale trzy z nich wydają się być kluczowe. To trzy przypadki, kiedy jego zdrada była potworna, a jej wyjście na jaw musiałoby diametralnie zmienić stosunek dziewczyny do naszego Przedrzeźniacza.
Pierwszą zdradę już tu omówiliśmy. Nie zostawiła ona wprawdzie świadków, ale Sansa wie już wystarczająco dużo, by samodzielnie powiązać ze sobą fakty. Mowa o sabotażu planu ucieczki z Królewskiej Przystani do Reach. Dontos Hollard nie żyje i nie może potwierdzić, iż przekazał tę informację Littlefingerowi, ale Sansa byłaby naiwna, gdyby zakładała, że było inaczej.
Druga zdrada, to wystąpienie Baelisha oraz Złotych Płaszczy przeciwko Nedowi Starkowi, podczas konfrontacji z Cersei i Joffreyem. Littlefinger starannie tworzył w głowie Sansy obraz jej ojca jako człowieka naiwnego, którego zgubiła niechęć do przyjęcia dobrych rad, od jak najbardziej przyjaznego mu starszego nad monetą. Tę część, w której to on sam staje się przyczyną aresztowania, a być może nawet ścięcia lorda Eddarda, Petyr oczywiście pominął.
Wielu świadków tamtego wydarzenia już nie żyje. Inni nie mają żadnego interesu, ani sposobności, by wyjawić prawdę. Ale jest przynajmniej jeden człowiek, który był tamtego dnia obecny w sali tronowej. Człowiek, który – na swój sposób – przejmował się losem Sansy. Człowiek, któremu Sansa mogłaby zaufać. Sandor Clegane. Ogar. I jestem przekonany, że jeszcze go na kartach powieści zobaczymy.
Trzecia zdrada też ma żyjącego świadka, a zarazem ofiarę. Jeyne Poole, najlepsza przyjaciółka Sansy, musi pamiętać. Czy wie, że Littlefinger zdradził Neda? Niekoniecznie, choć to możliwe. Ale jednego możemy być pewni – Jeyne Poole mogłaby opowiedzieć Sansie bardzo wiele, na temat tego jakim człowiekiem jest Baelish. Od „przygotowania” Jeyne w burdelu, aż po dostarczenie jej Boltonom – to historia, która musiałaby wstrząsnąć Sansą. A zważywszy na kierunek, w jakim uda się Sansa po ślubie z Harroldem Hardyngiem, spotkanie z Jeyne jest dość prawdopodobne.
Sztylet
Jednego nie sposób Littlefingerowi odmówić. Jest doprawdy doskonałym nauczycielem. Ale dwie z jego lekcji, mogą się już wkrótce obrócić przeciw niemu.
– Powiedz mi, Alayne, co jest bardziej niebezpieczne, sztylet w ręku nieprzyjaciela czy ukryty sztylet, przyciśnięty ci do pleców przez kogoś, kogo nawet nie widzisz?
– Ukryty sztylet.
– Bystra dziewczyna. – Rozciągnął w uśmiechu wąskie wargi, jasnoczerwone od soku granatu. – Gdy Krasnal odesłał jej strażników, królowa kazała Lancelowi wynająć najemników. Lancel znalazł Kettleblacków, co zachwyciło twego małego pana męża, gdyż sam płacił chłopakom za pośrednictwem swego człowieka Bronna. – Zachichotał. – Ale to ja nakazałem Oswellowi wysłać synów do Królewskiej Przystani, gdy tylko się dowiedziałem, że Bronn chce wynająć zbrojnych. Trzy ukryte sztylety, Alayne, które teraz są idealnie ulokowane.
—Nawałnica mieczy—
Taki ukryty sztylet być może już wkrótce zostanie idealnie ulokowany. Petyr dał bowiem Sansie jeszcze jedną radę. Radę tyczącą się postępowania z innymi ludźmi. Radę, którą stosuje wobec samego Petyra, zdając sobie sprawę z tego iż jej pożąda. Ale radę tę może zastosować również wobec kogoś innego…
Każdy czegoś pragnie, Alayne. A kiedy odkryjesz, czego człowiek pragnie, będziesz wiedziała, kim jest i jak nim pokierować.
—Nawałnica mieczy—
Nauka nie poszła w las, bo przynajmniej w jednym wypadku Sansa odkryła czego pragnie człowiek, którym warto byłoby pokierować. Pytanie brzmi tylko – czy zdaje sobie sprawę z tego jak tę wiedzę wykorzystać?
– To był Mychel Redfort. Był kiedyś giermkiem Lyna Corbraya. Prawdziwym giermkiem, nie takim, jak ten gburowaty chłopak, który służy teraz ser Lynowi. Ponoć zgodził się go przyjąć wyłącznie dlatego, że mu za to zapłacono. Mychel był najlepszym z młodych szermierzy w Dolinie, i był też bardzo rycerski… tak przynajmniej myślała biedna Mya do chwili, gdy poślubił jedną z córek Spiżowego Yohna. Jestem pewna, że lord Horton nie dał mu wyboru, ale i tak okrutnie potraktował biedną Myę.
– Ser Lothor ją lubi. – Alayne zerknęła na jadącą dwadzieścia kroków niżej dziewczynę od mułów. – A nawet więcej niż lubi.
– Lothor Brune? – Myranda uniosła brwi. – A czy ona o tym wie? – Nie czekała na odpowiedź. – Biedaczysko nie ma u niej szans. Mój ojciec próbował znaleźć męża dla Myi, ale ona odrzuciła wszystkich kandydatów. Ta dziewczyna sama jest w połowie mułem.
Alayne mimo woli polubiła starszą dziewczynę. Od czasu biednej Jeyne Poole nie miała przyjaciółki, z którą mogłaby poplotkować.
– Myślisz, że ona podoba mu się w tych skórach i kolczudze? – zapytała Myrandę, która wydawała się taka światowa. – Czy raczej śni mu się spowita w jedwabie i aksamity?
– Jest mężczyzną. Śni mu się nago.
—Uczta dla wron—
Ser Lothor Brune, zubożały rycerz dowodzący strażą przyboczną Littlefingera, pragnie czegoś, co może zdobyć tylko z pomocą Sansy. Trudno wyobrazić sobie potencjalnie większy konflikt lojalności.
Oczywiście Dolina skrywa więcej sekretów i dzikich kart, które – wprowadzona w sekrety gry – Starkówna może wykorzystać. Ale o tym, a także o tożsamości tajemniczego ser Shadricka, zwanego Szaloną Myszą, przeczytacie w jednej z kolejnych Szalonych Teorii.
Królestwo kłamstw
Życie Petrya Baelisha przepełniają kłamstwa. Kłamstwa jakie opowiada innym, ale także kłamstwa, jakimi łudzi sam siebie. Kłamstwem, w które uwierzył, była noc spędzona z Catelyn. To kłamstwo ukształtowało jego losy, pchnęło go na drogę intryg i zdrad. Kłamstwem, które pozwoliło mu rozwinąć skrzydła pod patronatem Jona Arryna, było rzekome uczucie wobec Lysy. Kłamstwem były wyniki finansowe, jakie Littlefinger przedstawiał koronie. Petyr Baelish poił kłamstwami wszystkich – Starków i Lannisterów, Tullych i Tyrellów. Kłamstwem wynosił do zaszczytów i kłamstwem zabijał. W całym jego życiu, tylko jedna rzecz była prawdziwa. Miłość młodego Petyra do Cat. I właśnie z tego powodu umrze. Bo okłamał sam siebie. Wmówił sobie, że czas można cofnąć, a Sansa jest tą samą osobą, co Catelyn.
A co najgorsze, sam nauczył Sansę kłamać.
Ufff… na dziś to tyle. Pentalogia poświęcona Littlefingerowi zakończona. Tak jak zapowiadałem dawno temu – próba dotknięcia tak złożonego tematu jak Petyr Baelish nie może zakończyć się na jednym odcinku. Mam nadzieję, że teksty się Wam podobały, i że znaleźliście w nich przynajmniej kilka nowych informacji. Ja przez pewien czas pozwolę nieco odpocząć palcom zmęczonym kartkowaniem książek Martina, ale nie martwcie się – następne Szalone Teorie są już w opracowaniu. I być może zrobimy już wkrótce nową ankietę, która pozwoli nam ustalić kolejność ich publikacji.
A w międzyczasie zapraszam Was do zapoznania się z Indeksem Szalonych Teorii. Być może któryś z tekstów przeoczyliście?
Pierwszy!!!
Chyba do pały.
Nie odebrałbym Ci tej przyjemności
@Victarion vs. @Sztos – 1:0. 😀
Nie żebym się czepiał… dobra, czepiam się, z jednej strony człowiek o nicku „tak” jest tutaj piętnowany za gimnazjalne zachowanie, ale równie gimnazjalna zabawa rodem z yt jest całkiem spoko. Mi to w sumie rybka, ale zastanówcie się przez chwilę nad relatywizmem moralnym.
@Mortimer
Wskaż, jaki uszczerbek odniosłeś w wyniku tej zabawy. Stosujesz analogię pomiędzy nią, a celowymi spojlerami w odpowiedzi na komentarz, w którym autor wyraźnie zaznaczył, żeby nie komentować odcinka albo chamskim zachowaniem? Także polecam zastanowić się przez chwilę nad pojęciem, do którego się odwołujesz. 🙂
A jaki uszczerbek odnosi osoba, która nie obejrzała najnowszego odcinka i wchodzi w komentarze, gdzie prawdopodobnie toczy się dyskusja o tym odcinku? Ma zepsutą przyjemność z oglądania? Cóż, ja mam zepsutą przyjemność z wchodzenia na tę stronę, bo widzę, że tworzy się tutaj piaskownica. Więc albo trzymamy poziom we wszystkim, albo nie dziwmy się, że komentarze są obrazą dla tekstu, pod którym się znajdują.
To nie był temat przeznaczony do dyskusji na temat odcinka. Do tego, jak już zaznaczyłem, komentarz o fabule odcinka został umieszczony w odpowiedzi na prośbę, by takich komentarzy nie zamieszczać – mamy więc do czynienia z zamiarem bezpośrednim wywołania niekorzystnego stanu. Podobnie chamskie komentarze także mają na celu wywołanie niekorzystnego stanu w odczuciu adresata.
Czy uważasz, że spełnienie prośby nie jest wartością?
Czy uważasz, że bycie miłym nie jest wartością?
Piszesz o relatywizmie moralnym. O ile moralność rozpatrujemy w klasycznej relacji: dobro – zło, nie mam pojęcia, gdzie upatrujesz tego 'zła’ we wspomnianej zabawie – jakim wartościom ona zaprzecza?
A co do relatywizmu w Twoim rozumieniu: z jednej strony denerwują Cię krótkie komentarze zawierające liczebniki porządkowe, a z drugiej napisałeś już dwie wiadomości, które wielu osobom mogą zabrać przyjemność z przeglądania komentarzy. Zatem wymagając odpowiedniego poziomu, powinieneś sam go utrzymywać – inaczej stajesz się ofiarą własnego relatywizmu. 🙂
Kolejna ciekawa dyskusja, choć może nie na temat. Ja tam jako człek prosty i mało kształcony nie wim, panocku, co to „relatywizmy”. Wiem jeno, że prosząc o wstrzymanie się od komentarzy na temat nowego odcinka wykazałem się ewidentną naiwnością, bo należało z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, iż wywoła to skutek całkiem odwrotny. W końcu mogłem przestać wchodzić na stronę do chwili obejrzenia przeze mnie tego odcinka, a tak to mimo woli naczytałem się spoilerów, nie tylko tych zamieszczonych z czystej złośliwości. Tyle, że taka złośliwość (jeśli faktycznie była to intencja autora) wcale mi wielkiej krzywdy nie wyrządziła – dawno wyrosłem z tego aby takie drobiazgi mnie poruszały. Raczej bardziej śmieszą… Do radosnych okrzyków „pierwszy!” też radziłbym podchodzić na większym luzie – jeśli to komuś sprawia satysfakcję. to tylko fajnie. A poza tym skąd to dziwne nastawienie do gimnazjalistów? Gimnazjaliści, a zwłaszcza gimnazjalistki to całkiem udana kasta 🙂
Drugi!!!
Trzecia
wlasnie skonczylam nauke i chcialam spac a tu mila niespodzianka
W sumię trochę szkoda Littlefingera, mam nadzieję że dożyje do ostatniej części sagi
A ja wlasnie sie zastanawialam czy to on nie jest na liscie Martina do znikniecia z areny w Wichrach. Choc mimo wszystko uwazam, ze najbardziej smutne byloby gdyby to Cat go zabila.
„Littlefinger nigdy nie ruszył dla niej choć małym palcem” – ciekawe, jak ten cytat wygląda w oryginale.. 😀
Byłoby to za proste i za bardzo niemartinowskie, gdyby Sansa wzięła i zabiła Littlefingera, choćby i cudzymi rękami. Przepowiednia o olbrzymie może dotyczyć równie dobrze oblężenia Winterfell zimą przez Innych i zabicie przez nią zzombiakowanego olbrzyma. 🙂 Wiem, wiem, to jeszcze bardziej niemożliwe.
Moim skromnym zdaniem Littlefinger ma wystarczająco wielu wrogów, którzy z przyjemnością i w efektowny sposób mogliby go wykończyć ale to też byłoby za łatwe (można sobie wyobrazić jakąś intrygę Varysa – mógłby wejść w konszachty z Sansą). Littlefinger na pewno zasiądzie na tronie (Żelaznym), inaczej cała jego skomplikowana droga ku szczytom władzy nie miała by sensu. Ale że im wyżej ktoś wzniesiony łacniej upaść może, tym efektowniejszy powinien być jego upadek.
1. Inni – moje absolutne marzenie, żeby go właśnie wykończył przeciwnik, którego prawdopodobnie nigdy nie brał pod uwagę, pomijał w swoich planach. Ewentualnie został przez innych zzombiakowany i dopiero wtedy wykończony przez, niech już będzie, Sansę. Inni powinni bez przeszkód dotrzeć zimą do Królewskiej Przystani.
2. Lady Stoneheart (oczywiście serial sobie z tym nie poradzi). Ponowne spotkanie Catelyn i Petyra, to mogłoby być bardzo interesujące.
3. Varys (wiadomo), bardzo zainteresowany pozbyciem się Littlefingera
Serial nie radzi sobie już prawie z niczym, więc przestałam się przejmować, że coś jest niemożliwe w książce z uwagi na serial. Poradzili sobie z Krawymi Komediantami, Jayne Poole, Arianne Martell tu też pewnie da się jakoś kulawo wprowadzić produkt stoneheartopodobny, gdyby faktycznie zaszła taka potrzeba (a jestem pewna, że zajdzie – niekoniecznie w sprawie Littlefingera). 😉
A w ogóle sam cykl o LF jest super i gratulacje dla DaeLa, bo wątek LF jest często prowadzony nie wprost ale dowiadywać się można różnych rzeczy o nim ze wzmianek w wypowiedziach innych postaci.
Dziękuję bardzo. Fakt, o Littlefingerze praktycznie nic by nie można było napisać, gdyby nie Sansa i Lysa. Dopiero te dwie postaci rzuciły trochę światła na Baelisha. Ale i tak gość ma całą masę tajemnic.
Myślisz, że korzystał z usług swoich kurtyzan? Może był w stanie postawić się ponad tego typu niskie instynkty, skoro zdobył się na tak skomplikowany plan przejęcia władzy nad Westeros.
Dziękujemy za kolejny świetny odcinek.
Do usług 😉
to teraz o Lyanie Stark i tajemniczym rycerzu ?? 😀
A to nie to samo? Lyanna i Tajemniczy Rycerz znaczy?
Z zupełnie innej beczki – Różowy List – wszystkie teorie chyba możemy uznać za szalone : )
Wczorajszy odcinek 6×04 otworzył mi oczy na perfidię Martina – w treści różowego listu z TzS zawarta jest jeszcze jedna informacja – w momencie jego pisania Roose Bolton już nie żyje.
Ramsey podpisuje się jako Lord Winterfell.
Ale przecież teoria mówi, że to nie Ramsay napisał ten list…
No dobrze, zatem domniemany Ramsay podpisuje się jako Lord. Teraz należy dokonać analizy, czy jest to normalna praktyka, by dziedzic w korespondencji tytułował się Lordem, a dokładniej – odwołać się do wiedzy Mance’a w tym zakresie.
Podpisuje się jako Lord ponieważ poślubił (teoretycznie) dziedziczkę Starków.
Ramsay był lordem Winterfell i Hornwood. Roose był namiestnikiem północy i lordem Dreadfort.
Pozostaje jeszcze kwestia pieczęci. Ramsay używa raczej pieczęci rodowej niż podległych mu zamków.
W ogóle nie wydaje mi się, żeby książkowy Ramsay mógł tak bez konsekwencji zabić ojca i ogłosić się lordem Winterfell. W serialu w zamku są tylko Boltonowie i Karstark. W książce w zamku są Freyowie, Boltonowie, Manderly’owie, lady Dustin, Ryswellowie… Większość czasu wszyscy spędzają w jednej komnacie, atmosfera jest bardzo napięta. Gdyby Roose nagle zginął, wszyscy rzuciliby się sobie do gardeł
Żaden z lordów Północy nigdy nie poszedłby za Ramseyem. Nawet chorążowie Boltonów. A widząc jak bękart zabija Roose’a, którego mimo wszystko szanowali? Powiesili by go z miejsca. Snow nie utrzymałby Północy przez 1 dzień
Zwróćcie uwagę, że wymienione rody zostały wysłane na pierwszą linię bitwy ze Stanisem, a Boltonowie zostali w Winterfell.
Boltonowie nie zostali w WF. Ich wojska wyruszyła zaraz za wojskami Frey’ów i Manderlych.
Ramsey jest Lordem Winterfell, ponieważ hajtnął się ze „Starkówną”. Roose jest Lordem Dreadfort i Namiestnikiem Północy.
Wszystkie wersje szalonych teorii dotyczących Listu zakładają, że w Winterfell toczy się jakaś intryga.
Gdyby tak było to musiałby być tam jakiś POV żeby ją pokazać – a nie ma tam nikogo.
Wszystko co jest w liście to prawda – była 7 dniowa bitwa, Stanis nie żyje, Jayne i Reek znikneli, Ramsey ma Mance’a a Roose nie żyje.
Przecież jest POV Theona
Theon, Asha, równie dobrze mógłby być Mance jako nowy POV.
@Elf
Martin wystrzega się POVów, którzy dużo wiedzą, planują i knują. Mance zatem niejako naturalnie odpada z tego grona.
7 dniowa bitwa? Niby z kim? Na pewno nie ze Stannisem, którego armia nie wytrzymałaby 7 dni marszu, a co dopiero walki
Bitwa obronna wśród zabudowań i nawet prowizorycznych umocnień mogłaby tyle trwać. Bitwa w otwartym polu nie.
Myślę, że jednak list serialowy i książkowy były pisane w diametralnie odmiennych okolicznościach. Najistotniejsze jest to, że nawet ludzie, którzy na serio są po stronie Roose’a (a nie udają) mogliby nie ścierpieć Ramsaya jako nowego lorda Boltona.
Dael, dzięki za wszystkie teorie o LF, są naprawdę mistrzowskie i widać ile pracy w nie włożyłeś 😉
Dzięki! Było zlecenie na Littlefingera, to się przyłożyłem 😉
Ja tam bardzo naiwnie wierzę w jakiś niemartinowski happyedn, w stylu Sansa I Littelfinger, razem, na włościach Winterfell, do końca swych dni 😉 żyli szczęśliwie.
Niech coś ma z życia biedny Petyr, za traumy, które w młodości zafundowały mu siostry z Tullych.
Tak, wiem, to się nawet pod najbardziej Szaloną z Teorii nie da podpiąć.
ps. Dael – cały cykl mistrzowski; dzięki wielkie!
Dzięki! 🙂
Fajna grafika na początku teorii. Petyr niszczący mur za pomocą dzikiego ognia. Aż sie zastanawiałem czy bedzie o tym jakaś szalona teoria 😉
Znalazłem ją już jakiś czas temu i nie mogłem odmówić sobie jej wykorzystania. Ale nie, oczywiście wysadzenie Muru byłoby bez sensu. Chyba, że LF zacząłby handlować lodem potrzebnym do jego odbudowy 🙂
A co do Littlefingera w ostatnim odcinku – to w jaki sposób Spiżowy Yohn dał się urobić Paluszkowi zakrawa o śmieszność. Jeśli to wszystko działo się w Runestone to nawet Lord Doliny nie mógłby sobie ot tak skazać na śmierć gospodarza domu. Jeśli w okolicach Orlego Gniazda, to lord Royce sam tam raczej nie przyjechał.
I nie rozumiem czemu Petyr musiał szantażem zmuszać Royce’a do walki z Boltonami. Przecież widzieliśmy wcześniej, że lordowie Doliny od dawna palili się do walki i tylko Lysa ich przed tym powstrzymywała
Bo ten serial jest głuuuuuuupi. Traktowanie go na poważnie może prowadzić do trudnych do przewidzenia skutków psychicznych.
Czy serial jest głupi czy ludzie którzy nie potrafią zrozumieć prostych słów wypowiadanych od 1 sezonu a mianowicie Uwaga cytuje:”Na motywach Pieśni Lodu i Ognia George’a RR Martina”, podkreślam „…Na motywach….”. Od 4 sezonu tych motywów jest niestety coraz mniej. Jak się nie podoba to nie oglądajcie. Proste.
Ale ja tu nigdzie tego nie porównuje do książek. Używam jedynie logiki i tego co było powiedziane już we wcześniejszych sezonach
Głupi są ludzie, którzy myślą, że ich serial jest krytykowany tylko i wyłącznie za niezgodność z powieścią. Dodałbym, iż są ponadto mocno upośledzeni.
To co mówisz leśny „elfie” jest obraźliwe dla innych forumowiczów. Mówiąc Twoim sposobem – jesteś głupi, a może nawet mocno upośledzony
@enjorlas
Faktycznie, w końcu można obrażać ludzi nielubiących serialu, w dodatku bezpodstawnie. A jeśli bronią oni swojego imienia, to zachowują się obraźliwie.
Zgaduję, iż jesteś widzem docelowym z punktu widzenia twórców serialu.
„widz docelowy” to bardzo konkretny pocisk. Mam nadzieję, że enjolras tak tego nie zostawi. W przeciwnym wypadku okazałoby się, że niepotrzebnie nastawiałem popcorn w mikrofali ;/
Oglądam serial, przyznaję, i jak rozumiem Ty Elfie tego nie robisz. Skąd więc przekonanie, że jest głupi i obrażanie ludzi którzy go oglądają? Ale nie, Ty go oglądasz pomimo tego, że go nie „lubisz”. Jeśli można nazywać kogoś kto serial ogląda głupim, a nawet upośledzonym, to czy można nazwać w ten sposób kogoś kto ten sam serial ogląda pomimo, że nim gardzi? Moim zdaniem tak, i udowodniłeś to swoim wcześniejszym bezmyślnym komentarzem. Skoro jestem widzem docelowym to nim jestem, ale ja przynajmniej nie oglądam serialów, których nie lubię. Odradzam też używanie słów o zbyt dużym nacechowaniu emocjonalnym – typu „głupi” i „upośledzony”, gdyż wskazują na wiek gimnazjalny, brak wykształcenia albo po prostu braki w wychowaniu. Wulgarny komentarz – wulgarna odpowiedź.
@enjorlas
Może zaprzestań zachowywać się jak buńczuczny mały chłopczyk – fanboy, bo taka postawa mocno nie pasuje do tego forum.
Możesz wkładać w usta swoim kolegom co tylko chcesz, natomiast mnie nie wkładaj tego, czego nie powiedziałem. Nie życzę sobie tego. Skoro oceniłem serial, to znaczy, że oglądałem – taka mała podpowiedź dla docelowego widza serialu.
Więc proszę, przestań płakusiać jak mała dziewczynka, że ktoś nie lubi Twojego serialu, bo nawet Joffrey w swoim apogeum zachowywał się bardziej godnie.
Elf
17 maja 2016 o 21:45
„Głupi są ludzie, którzy myślą, że ich serial jest krytykowany tylko i wyłącznie za niezgodność z powieścią. Dodałbym, iż są ponadto mocno upośledzeni.”
Ostatnio raz – reszta nie warta komentarza
@enjorlas
Nie rozumiesz czegoś z mojej wypowiedzi? Całkowicie ją podtrzymuję i nie widzę w niej niczego obraźliwego, ani nieprawdziwego tym bardziej.
2 cytrynowe ciasteczka.
W gratisie sugestia: wymieńcie się numerami telefonów :v
A co do serialu, mam wrażenie, że sporo osób ogląda go bo chce zobaczyć jak ten coraz bardziej się pogrąża. Problem leży w tym, że serial robi się okropnie nierówny. W pierwszych sezonach radził sobie perfekcyjnie, a na wszelkie uproszczenia względem pierwowzoru nie można było narzekać. Chociaż wycięcia ulubionych wątków zawsze bolą (tu brakowało mi wykorzystywania raportów szpiegów Varysa / Littlefingera jako środka do relacjonowania wydarzeń, które siłą rzeczy odbywały się poza ekranem), stanowił kawał naprawdę świetnej rozrywki. Z kolejnymi sezonami jest jednak coraz gorzej. Nawet najsprytniejsi z bohaterów postanowili na stałe rozstać się z logiką, a czas antenowy poświęca się różnym zapychaczom. Podobną nierównością charakteryzował się kiedyś LOST. W obu tych przypadkach wydaje mi się, że twórcy nie poradzili sobie ze zbyt wysoką popularnością serii. Człowiek niby ogląda do końca ale to już nie to samo. No i jest jeszcze to co zrobili ze Stannisem xD
Zgoda, ale są również sceny, które aż chciałoby się zobaczyć w książkach – spotkanie Dany i Tyriona, Jon odchodzący z Nocnej Straży, zakończenie wątku Dorne (choćby nawet tak bezsensowne). Martin zamiast z czasem upraszczać, tworzy nowe wątki i nowych bohaterów – niekoniecznie wnoszących coś nowego do fabuły. Mam wrażenie, że on tej książki nie chce skończyć i pewnie stąd zastrzeżenie do wydawcy, że gdy umrze żaden inny pisarz nie może kończyć Pieśni Lodu i Ognia.
Dodałabym że jest jeszcze jedno istotne kłamstwo o którym wie Sansa. Wyjawiona przez Lysę na moment przed śmiercią prawda, kto faktycznie zabił Johna Arryna. Sansa dowiaduje się tez o liscie jaki jej ciotka wysłała jej matce. Te dwie informacje już jej wystarczą, żeby zrozumieć, że Litterfinger wykorzystał jej rodziców do swoich celów i pośrednio przyczynił do upadku jej rodu.
Bardzo mnie zastanawia jeszcze informacje mogła wyjawić Lysa, skoro Litterfinger zdecydował się zabić ją natychmiast, na oczach siostrzenicy.
Może coś o dziecku/dzieciach LF?
W sumie Robert jest dość wątłym dzieckiem 😉 😀
A Litterfingera było by stać na podtruwanie własnego syna spłodzonego z niewłaściwą siostrą… 😐
Myślę, że GRRM nigdy tak naprawdę nie powie nam, czy Słowiczek jest dzieckiem Littlefingera. To celowa niejasność, która ma dodać pikanterii ewentualnemu zabójstwu. W każdym razie Lysa raczej nie uważała Roberta za syna Petyra.
Fakt, fakt, to się aż rzuca w oczy, a zapomniałem o tym wspomnieć. Oczywiście Sansa musi zdawać sobie sprawę nie tylko z tego, że LF to morderca, ale również z faktu, iż manipulował jej rodzicami.
Jeśli nawet wie to w tym momencie to nie ma pola manewru. Jest na łasce Petyra i dobrze o tym wie.
🙂 A mnie nurtuje jeszcze jedna sprawa: Lysa wspomina że po nocy spędzonej z Petyrem zaszła w ciążę. Po wypiciu wyciągu z ruty poroniła a Petyr musiał opuścić Riverrun. Skoro tak, to chyba poznał powód swojego wygnania? Czy może nałożyło się to z pojedynkiem z Brandonem Starkiem i nie zorientował się, podobnie jak Cat dlaczego tak naprawdę opuścił dwór Tullych?
Nie, ale on wiedział, że spał z Lysą, tylko myślał, że dopiero po pojedynku. Podczas gdy miało to miejsce jeszcze podczas tej „imprezy” z Blackwoodami i Brackenami (ale wtedy wziął Lysę za Cat). Na pewno wiedział też o dziecku, bo Lysa przed swoją śmiercią o tym wspomina.
Acha
Cudo jak zawsze. Odebranie dziewictwa Cat zawsze traktowałam jako blef, ale wydaje się, że On naprawdę w to wierzy. Bardzo czekam na wątek Sansy z Wichrów i jeśli będzie z Niej taka spryciula jak przewidujesz Dael (i jak się zapowiada) to będę szczęśliwa 😀
Dzięki 🙂
Faktycznie wątek Sansy zapowiada się w Wichrach naprawdę ciekawie. Chyba właśnie w Dolinie i na Północy i w Meereen akcja najszybciej nabierze tempa.
Bardzo wciągający cykl 🙂 wszystkie Teorie przeczytałam już dawno, niektóre po kilka razy, a ta jest naprawdę imponująca. Podziwiam to jak potrafisz wyszukać pozornie nieznaczący szczegół i nadać mu znaczenie. Dzięki za niesamowitą pracę 🙂
Hej! Nie ma sprawy, to dla mnie niesamowicie miłe, że ktoś potrafi to docenić 😉
Świetne teksty, rozłożyłeś Littlefinger’a na kawałeczki. Świetnie się czytało i nawet nie uświadomiłem sobie, że Sansa jest aż tak wyuczona przez niego tej zgrabnej sztuki kłamania. Bardzo ciekawe byłoby zobaczyć jak Sansa owija sobie Littlefinger’a wokół małego paluszka i to ona zaczyna rozdawać karty, kiedy ten myśli, że nadal działa na własną rękę.
Dzięki. Chyba wgryzłem się w Littlefingera na tyle, na ile można było w sytuacji gdy nie mieliśmy żadnego rozdziału napisanego z jego perspektywy.
Co do Sansy – myślę, że sytuacja, w której załatwia go jednocześnie jego uczennica i obiekt westchnień byłby z takiej perspektywy czysto literackiej bardzo ciekawy.
Co do podpisu Ramsaya jako lord Winterfell. Z tego co pamiętam król (Joff albo Tommen) legitymizował Ramsaya i nadał mu tytuł lorda Winterfell wraz z ziemiami Starków (podobnie jak LF dostał Harrenhall), ale namiestnikiem północy został Roose Bolton. Nic więc dziwnego, że podpisuje się jako lord Winterfell, bez względu na to czy jego ojciec żyje.
Czasem Ramsay nie zdobył Winterfell dla swojego ojca? Gdyby tak to Roose byłby Lordem i Namiestnikiem. Natomiast Ramsay mógłby być jedynie spadkobiercą.
Ramsay spalił Winterfell i zostawił. Boltonowie wrócili tam dopiero gdy dostali ziemie Starków za pomoc Lannisterom w Krwawych Godach. Czytałem tylko raz, więc niech ktoś mnie poprawi jeśli plotę bzdury 🙂
Kim była ta Mya i Myranda? Domyślam się, że ta druga to jakaś dziewka od obsługi przeprawy, tak?
I co wiadomo o Lothorze Brune, i czy ot tak zakochał się w tej Myi, czy to jakaś dłuższa historia?
Nie chce mi się wierzyć, by Littlefinger oparł swoje bezpieczeństwo na jakimś anonimowym rycerzyku, którego nawet w pełni nie zna i nie może zaspokoić.
„Mya lubiła mawiać, że jej ojciec był kozłem, a matka sową, ale Alayne dowiedziała
się prawdy od Maddy.
Tak – pomyślała, spoglądając na dziewczynę – to są jego oczy i jego
włosy, gęste i czarne. Jego brat, Renly, też miał takie.”
„W zamku etapowym czekało na nich dwadzieścia mułów, a także dwóch mulników i lady
Myranda Royce. Córka lorda Nestora okazała się niską, pulchną kobietą. Była rówieśniczką
Myi, ale w przeciwieństwie do tej szczupłej, żylastej dziewczyny Myranda była miękka i
pachniała słodko.”
🙂
Myranda to Myranda Royce. Mya to dziewczyna, która sprowadza ludzi z Orlego Gniazda. Nawiasem mówiąc dość niezwykła. To córka Roberta Baratheona.
Odnośnie Lothora Brune’a – Littlefinger jest pewien, że ma wszystko pod kontrolą, bo kazał Kettleblackowi obserwować Brune’a, a Brune’owi Kettleblacka. Sam rycerz pochodzi rzekomo z bocznej gałęzi mało znaczącego rodu z Krain Korony, ale oni się do tego pokrewieństwa nie przyznają. Zarabiał na życie jako żołnierz, odznaczył się w Bitwie nad Czarnym Nurtem, za co został pasowany na rycerza, i oficjalnie założył boczną gałąź rodu Brune. Nadanie ziemskie dostał w Dorzeczu, gdzieś koło Harrenhal, więc w praktyce to tak, jakby go nie dostał. Dlatego nadal służy Littlefingerowi. Z krótkich fragmentów powieści, w jakich się pojawia, wynika że jest małomówny, ale dobroduszny i lubi Sansę.
Dziękuję za informację, DaeLu. Dziwne więc, że ta Mya kręciła nosem na Brune’a, skoro nie jest od niego wyżej urodzona. Nawiasem mówiąc, ma znacznie niższą pozycję niż rycerz.
Mya jest bardzo dumna i niezależna. I w sumie nie ma częstego dla tych niżej urodzonych poczucia niższości względem Lordów.
No ale czy z tą Myą nie było po prostu tak, że kochała się w tym rycerzu/giermku, o którym Dael w tekście wspomina? Jak Catelyn poznała córkę Roberta w pierwszym tomie sagi, to ta opowiedziała jej o tym, że kocha się (z wzajemnością) w kimś ważnym, cała była szczęśliwa, że się hajtną itd. Cat miała wtedy właśnie przemyślenia, że nigdy do tego dojdzie, bo Mya za nisko urodzona dla tego gościa. Więc jej kręcenie nosem wynika jak dla mnie ze złamanego serca i zawiedzionej pierwszej młodzieńczej miłości, a nie z jakiejś dumy czy nie wiadomo czego.
A o jakiego rycerza chodziło?
Mychel Redfort, pojawia się w ostatnim cytacie Daela, giermek jednak. A tutaj odszukałam, że nie ubzdurało mi się, z Gry o Tron:
„- Już wcześniej wymieniłaś imię Mychela – powiedziała Catelyn. (…)
– To mój ukochany – wyjaśniła Mya. – Nazywa się Mychel Redfort. Jest giermkiem ser Lyna Corbraya. Pobierzemy się, gdy tylko zostanie pasowany na rycerza. W przyszłym roku albo za dwa lata.
Tak bardzo przypominała Sansę, szczęśliwa, niewinna, pełna marzeń. Catelyn uśmiechnęła się, lecz na jej uśmiech padł cień smutku. Ród Redfortów należał do starych rodzin w Dolinie, w ich żyłach płynęła krew Pierwszych Ludzi. Może i on ją kochał, ale żaden Redfort nigdy nie poślubi bękarta. Jego rodzina znajdzie mu bardziej odpowiednią pannę, kogoś z Corbrayów, Waynwoodów albo Royce’ów. Gdyby Mychel Redfort miał pójść z tą dziewczyną do łóżka, to nie wyjdzie im to na dobre.”
Dlatego wydaje mi się, że po ślubie Mychela z inną, Mya postanowiła, jak to naiwna, zakochana, młoda dziewczyna, że nigdy nie wyjdzie za nikogo innego, albo coś takiego, a nie, że była jakaś wybitnie dumna, czy tam nie wiadomo co.
A! Odpoczynek jak najbardziej, w pełni zasłużony. Tylko mam nadzieję, że recenzję ostatniego odcinka dasz jeszcze radę napisać 😉
Dam radę, ale chyba dopiero jutro. Wtłaczam dziś od południa ogromne ilości kofeiny do organizmu, ale nie jestem w stanie się rozbudzić.
polecam do południa jeść owoce, pić wodę z cytryną, potem dużo wody. 🙂
Znalazłem mały błąd Daelu: – w cytowanym tekście z Gry o Tron o pojedynku między Littlefingerem a Brandonem Starkiem, nazwisko Starka jest podane jako Siark.
A także Szalona Mysz nazywa się Shadrich a nie Shadrick.
Faktycznie. Dzięki. W wolnej chwili wprowadzę poprawki.
Jakieś wstępne spekulacje na temat tego mikrego rycerzyka – cwaniaczka?
Jakoś nie przepadałem za nim, pomimo że kulturalnie odnosił się do Brienne i jej towarzysza. Coś mi nie pasowało w nim.
Wie że Alayne to Sansa 🙂
Och, musiałem to poważnie przeoczyć. Posiadasz może jakiś podręczny dowód w postaci cytatu? Tylko nie szukaj specjalnie.
W rozdziale Alayne z Wichrów zimy jest taki fragmencik. Mogę go streścić (bo George już go usunął z własnej strony, zastępując rozdziałem Arianne, a nie mogę znaleźć kopii). Alayne spotyka Shadricha, gadają sobie przez chwilę o turnieju, który organizuje Alayne, Shadrich mówi, że nie będzie w nim brał udziału. I potem wtrąca bardzo dziwnie brzmiące zdanko o wędrownym rycerzu, który niespodziewanie znalazł skarb. Jako że Shadrich wspominał Brienne, że szuka Sansy, konkluzja jest dość jasna.
Dziękuję za informację. Więc niczego nie przeoczyłem, po prostu nie czytuję przecieków Martina. Mógłby w końcu skończyć książkę, zamiast bawić się w celebrytę…
Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem. Chodzi Ci o to, że wspomniał, że Brienne szuka Sansy, czy że on wspominał mówiąc do Brienne, że on szuka Sansy?
Bo jeżeli to on szukał Sansy, to faktycznie dziwna z niego postać.
„Jeśli to nie jest zapowiedź sceny, w której objawia się Drogon, a nasza Danka jednoczy wszystkich Dothraków, to jestem gotów przez tydzień jeść kocią karmę” ~ Mistrz DaeL 😀
Czas na dotrzymanie słowa
Jedyne co mnie może uratować to jakiś kruczek w rodzaju pojawienia się Drogona na samym początku następnego odcinka 🙂
Ewentualnie podciągnę słone paluszki pod kocią karmę, bo Bąbel się nimi zajada 🙂
Stanowczo protestuję przeciwko podjadaniu kotu karmy! A scena z Daenarys wyłażącą z palącego się szałasu (bo namiotem tej łatwopalnej konstrukcji nazwać nie było można) jest tak durna że trudno było by na nią wpaść samodzielnie. Kojarzy mi się osobiście ze sceną z Vendatty, tylko zamiast przemiany bohatera scenarzyści postawili na cycki. Podejrzewam, że dlatego nie ułożono Johna na stosie bo biedni widzowie mogliby jeszcze pomylić tę dwójkę ze sobą. DeaL teraz podobno odpoczywasz 😉 A kiedy kolejna szydercza analiza???
„DeaL teraz podobno odpoczywasz”
No, powiedzmy, że można to tak nazwać.
„A kiedy kolejna szydercza analiza???”
Powinna być w środę wieczorem. Muszę ją w końcu napisać, bo spoilery przeciekają do innych tekstów.
Dobrze, że DaeL zgodził się jeść kocią karmę a nie psią 🙂
http://lollipopgeek.com/wp-content/uploads/2016/05/pedigree_bolt_meme-2.jpg
A ja się tak zastanawiam, czy Petyr mógł wiedzieć o planowaniu Krwawych Godów? A jeśli tak, to czy przyszło mu w ogóle do głowy, żeby ostrzec Cat? Kochał ją, ale spacyfikowanie Północy było mu raczej na rękę. No i mimo tego, że go odrzuciła, wieść o jej śmierci musiała go zaboleć.
Pewnie jedynymi osobami które o tym wiedziały byli Tywin i Kevan Lannister, Roose Bolton i Freyowie. A Tywin raczej zadbał by nikt inny się nie dowiedział.
Wydaję mi się, że mimo wszystko nie. Tywin nie rozmawiał o tym z nikim w stolicy. Wieści musiałyby nadejść od Freyów albo Boltonów
Ale jednak w organizację imprezy było zaangażowanych mnóstwo osób, cała familia Freyów to już spory tłumek. A ciężko utrzymać coś w tajemnicy przed Littlefingerem 🙂
Musiałby mieć szpiegów w Bliźniakach. Littlefinger też nie jest jakimś bóstwem coby miał wiedzieć wszystko, tej samej retoryki można użyć żeby stwierdzić że wie o Innych, legitymizacji Jona czy o fakcie że Bran i Rickon żyją.
Znów znakomita, tym razem pięcioczęściowa epopeja. Littlefinger to bez wątpienia jedna z najciekawszych postaci wykreowanych przez Martina, zbyt ważna, by nie dotrwać do „Snu o Wiośnie”. Dla mnie Baelish to osoba, która, która przy wykorzystaniu swych wrodzonych predyspozycji pnie się w górę hierarchii społecznej napędzana przez własne kompleksy: od wczesnej młodości ma poczucie bycia tym „gorszym”, niżej ustawionym na drabince feudalnego układu. I zdaje się powtarzać sobie „ja wam wszystkim jeszcze pokażę”. Czy Littlefinger nienawidzi Starków i Lannisterów? Ja myślę, że on nienawidzi wszystkich wielkich rodów Westeros i niebywałą satysfakcję sprawia mu ich systematyczne niszczenie. A do tego układ Cat – Petyr – Lysa z nieszczęsnym Jonem Arrynem w tle to niemal sceneria jak z antycznej tragedii, w której teraz grają jeszcze Sansa/Alayne i młody Robert Arryn. Czy to Sansa stanie się przyczyną upadku Petyra? Nie byłbym tego taki pewien – myślę, że raczej jego własne zadufanie. Choć z drugiej strony: wszyscy zakładamy, że prędzej czy później upadnie, ale czy na pewno? Może to właśnie on będzie zwycięzcą?
A tymczasem najciekawiej zapowiada się nieuniknione – jak sądzę – spotkanie Petyra z Cat. No i chyba jednak konfrontacja z Varysem. Martinie, Martinie, pisz! DaeLu, DaeLu, pisz! 🙂
„Ja myślę, że on nienawidzi wszystkich wielkich rodów Westeros i niebywałą satysfakcję sprawia mu ich systematyczne niszczenie.”
No właśnie. W serialu jest taka scena z Daenerys, w której zapytana przez Tyriona jak zamierza wejść do Westeros i wprowadzić tam swój nowy porządek, odpowiada, że nie ma zamiaru się do niczego dostosowywać a jej celem jest wywrócenie dotychczas istniejącego systemu.
Oczywiście mogła to być kolejna kwestia służąca zapchaniu czasu antenowego.
Ale patrząc na to w jaki sposób rozwija się fabuła w książce, wygląda na to, że faktycznie może dojść do upadku feudalizmu.
Po pierwsze mamy kilka postaci, które do tej pory zaistniały na łamach książki ale jeszcze nie odegrały żadnej znaczącej roli. Ich obecność jest jednak wyraźnie zaznaczana. Bękarcie dzieci Roberta Baratheona w świecie PLiO wskazywane są na tyle jednoznacznie, że wątpię, że są istotne tylko dla Melisandre i jej magii krwi. Postaci które uznajemy za kluczowe w sadze są bękartami: John, Daenerys i Tyrion (wg mnie), Bloodraven. Jest też Littlefinger. Co prawda jego pochodzenia nie mamy podstaw kwestionować i jest postacią, którą trudno pominąć, ale jest to lord nic nie znaczącego rodu. Dzięki temu, że żaden z przedstawicieli wielkich rodów nie traktował go poważnie, przechwycił kilka asów i niebawem wyciągnie jednego z nich.
Myślę, że Littlefinger w „Wichrach zimy” urośnie do całkiem pokaźnych rozmiarów. A kiedy to nastąpi być może też nabierze realnego znaczenia przepowiednia dotycząca Sansy. Ale na to poczekamy pewnie do „Snu o wiośnie”.
Jon spoko, Tyrion według dość popularnej teorii też, ale Dany? Przecież ona nie jest bękartem. Jest córką Szalonego Króla i jego żony, ma te recesywne geny Targaryenów i tak dalej.
No i jest jeszcze kwestia tego, czy Jon faktycznie jest bękartem. Jako Książę Którego Obiecano jest raczej prawowitym następcą tronu, zwłaszcza że Targaryenom zdarzało się wielożeństwo. Jako prawowity syn Rhaegara byłby więc swego rodzaju potwierdzeniem systemu feudalnego.
No i Dany, niezależnie od tego co gada, w podbitym przez siebie mieście wprowadza monarchię absolutną, a nie demokrację.
„Jon spoko, Tyrion według dość popularnej teorii też, ale Dany?”
Staram się nie sugerować teoriami bo potem wszystko mi się rozjeżdża jak czytam książki, więc przez bardzo długi czas byłam przekonana że Tyrion jest synem Tywina. Potem zaczeły mi się wyczerpywać kontrargumenty, chociaż kilka jeszcze pozostało 😉
Co do Dany, pierwsze podejrzenia miałam kiedy jej wspomnienia z dzieciństwa nie zgadzały się z historią którą znała. Drugi raz czytając PLiO zwróciłam uwagę na dziwaczne zachowanie i słowa Viserysa, który delikatnie mówiąc traktował swoją siostrę jak kogoś kto nie do końca zasługuje w pełni na miano Targaryena.
Ale ostatecznie poddałam w wątpliwość to, że była córką Szalonego Króla, kiedy czytałam rozdział Barristana Selmy’ego. Selmy wspominając wydarzenia z turnieju w Harrenhal opisuje postać Ashary Dayne. Mówi wprost, że kiedy po raz pierwszy zobaczył Dany skojarzyła mu się z Asharą (Dany ma oczy Ashary). Ashara była damą do towarzystwa Elli Martell, przebywała na dworze młodego Targaryena. Ashara była na tyle atrakcyjną kobietą, że Selmy na miejscu Rhaegara to ją ogłosił by Królową Miłości i Piękna. Być może wcale nie musiał bo Ashara już wówczas nosiła jego dziecko. Być może Rhaegar w wizji Dany, mówiąc o trzech głowach smoka, miał na myśli trzech synów, których chciał spłodzić. Zdawał sobie sprawę, że Elia nie będzia mogła mieć już więcej dzieci.
Dany miała by wszystkie cechy Targaryenów jednocześnie dziedzicząc po matce kolor oczu – Ashara też miała fiołkowe. Poza tym coś jednak skłoniło Asharę do popełnienia samobójstwa, a jeśli nie był to syn spłodzony z Eddardem Starkiem, to mogło być to inne jej dziecko, które zostało jej odebrane.
„Jako prawowity syn Rhaegara byłby więc swego rodzaju potwierdzeniem systemu feudalnego.”
John nie jest prawowitym synem Rhaegara. Prawowity syn Aegon został zabity przez Górę.
Czasowo ta teoria się rozjeżdża – turniej miał miejsce w roku 281, Ashara popełniła samobójstwo w 283, a Daenerys urodziła się w 284. Co do koloru oczu, to u Targaryenów fioletowe oczy były cechą charakterystyczną. A jeśli Rhaegar ożenił się z Lyanną (co jest bardzo prawdopodobne zważywszy na obecność aż 3 gwardzistów królewskich pod Wieżą Radości), to Jon jak najbardziej jest jego prawowitym synem. Pytanie tylko jak to udowodnić całemu Westeros bez testów DNA 😀
„Czasowo ta teoria się rozjeżdża – turniej miał miejsce w roku 281, Ashara popełniła samobójstwo w 283, a Daenerys urodziła się w 284.”
No niestety czasowo mamy tutaj dwa lata różnicy pomiędzy dzieckiem Ashary a dzieckiem urodzonym na Smoczej Skale. Chyba, że Dany jest starsza o te dwa lata. Dla porównania John też jest nieco starszy niż zakładała Cat – Ned miał poznać jego matkę w czasie wyprawy do Dorne a John został poczęty pomiędzy 281 a 282. Ale fakt, dwa lata różnicy to jednak nie pół roku.
„Co do koloru oczu, to u Targaryenów fioletowe oczy były cechą charakterystyczną.”
Charakterystyczną ale nie stałą. Baelor Breakspear był brunetem o ciemnych oczach, Bloodraven był albinosem, John jeśli przyjmujemy, że jest synem Rhaegara jest brunetem o aparycji charakterystycznej dla rodu Starków.
To, że Selmy stosuje takie porównanie, moim zdaniem, nie jest przypadkiem, tylko ma nas na coś uczulić.
„A jeśli Rhaegar ożenił się z Lyanną (co jest bardzo prawdopodobne zważywszy na obecność aż 3 gwardzistów królewskich pod Wieżą Radości), to Jon jak najbardziej jest jego prawowitym synem. ”
Poligamia podobnie jak małżeństwa osób ze sobą spokrewnionych były mocno tępione przez Wiarę i Targaryenowie w którymś momencie (nie pamiętam czy było to za panowiania Baelora I czy po rebeli Blackfyre’a czy jeszcze w jakichś innych okolicznościach) musieli z niej zrezygnować. Tak więc, oficjalnie Rhaegar nie mógł poślubić Lyanny będąc mężem Elii Martell. Nie mógł też ze względów czysto politycznych. A rolą 3 Gwardzistów była ochrona przepowiadanego potomka.
Rhaegar mógł postępować nie sztampowo a trzech przepowiadanych Targaryenów może być nawet ze sobą bezpośrednio nie spokrewnionych. Skoro jednak nam trudno jest oderwać się od pewnych schematów, to co dopiero skostniałym umysłom Westeros, gdzie bękart nie ma prawa dziedziczenia po ojcu, kobieta nie może pełnić władzy bezpośredniej, a cały ustrój opiera się na ściśle określonej hierarchii.
JON nie John 🙂 wydaje mi się, że jest zbyt wielu świadków poczęcia Daenerys i jej narodzin, aby było to kłamstwem. Co do koloru oczu, cechy Targaryenów były recesywne, dlatego ustępowały dominującym cechom rodu Starków czy Martellów. Mimo to fioletowe oczy u Targaryena to coś normalnego, natomiast Ashara była niezwykła właśnie przez to, że miała taki kolor oczu.
Cóż, Szalony Król ożenił się ze swoją siostrą, więc w czasach Rhaegara kazirodcze związki się zdarzały. Poligamia rzadziej, ale jeśli Rhaegar wierzył w przepowiednie o trójgłowym smoku i księciu, którego obiecano, mógł mimo niezadowolenia Wiary ożenić się z Lyanną. Zwróć uwagę, że Martellowie przy takiej nienawiści do Lannisterów spowodowanej śmiercią Elii i dzieci, o nic nie oskarżają Rhaegara. A to z jego winy wybuchła rebelia, która doprowadziła do ich śmierci, że już nie wspomnę o zdradzeniu Elii, co też powinno ich obejść. Tymczasem dalej popierają Targaryenów – dla mnie to wskazówka, że być może byli wtajemniczeni w kwestię przepowiedni.
Rolą gwardzistów było przede wszystkim chronić króla i jego rodzinę, dlatego dziwne, że aż 3 z 7 pilnowało kochanki księcia, gdy w rebelii wybijano królewski ród. Co innego, gdyby to była żona księcia i jego legalny potomek 🙂
Po porwaniu Lyanny, Martellowie znaleźli się w dość patowym położeniu, z jednej strony Rhaegar publicznie upokorzył i zdradził Elię, a z drugiej Szalony Król przewidując że Dorne może wycofać się z sojuszu, uniemożliwił jej schronienie się na Smoczej Skale i zatrzymał w Królewskiej Przystani. Nie mieli wyboru, musieli walczyć i po stronie króla i nad Tridentem.
Ich późniejsze działania były natomiast podyktowane chęcią zemsty na Lannisterach – w końcu Robert Baratheon poślubił córkę Tywina.
Gdyby Rhaegar poślubił Lyanne być może uratował by własną skórę. Rozwiązało by to na pewno kwestię zhańbienia Starkówny. Nie zginąłby Brandon i Rickard, Dolina nie miałaby jasnych podstaw do przystąpienia do buntu, pozostałby Baratheon i właśnie wściekłe Dorne. Na pewno byłby to lepszy pomysł niż przetrzymywanie jej w wieży obstawionej trzema Gwardzistami.
Zresztą nie mam zupełnie pojęcia, dlaczego tak postąpił? Może też oszalał i uznał, że skoro on ją komuś wykradł to ktoś inny może zrobić dokładnie to samo? 😉 Nie sądzę też że Lyanna siedziała tam zamknięta dobrowolnie 🙂
„zbyt wielu świadków poczęcia Daenerys i jej narodzin, aby było to kłamstwem”
A kogo konkretnie masz na myśli? Mi jako jedyny przychodzi do głowy Willem Darry.
Zemsta to jedno, ale Martellowie cały czas trzymali się planu przywrócenia na tron Targaryenów – najpierw poprzez planowany ślub Arianne z Viserysem, potem Quentyna z Daenerys, teraz Arianne z Aegonem. Przy tym nikt ani razu nie wspomniał źle o Rhaegarze. Tyle razy mówili o Elii Martell, o tym co się z nią stało i przez kogo, a ani razu, nawet w rozmowach prywatnych, nie wspomnieli o ewidentnej winie Rhaegara.
Kulisy całego „porwania” Lyanny raczej nigdy nie zostaną ujawnione. Fakt faktem, mieli dość dużo czasu żeby poinformować Westeros, albo chociaż swoje rodziny o zaistniałej sytuacji. Nawet jeśli ślubu nie było, to Rhaegar postąpił strasznie głupio, naprawdę nie przyszło mu do głowy jakie konsekwencje może przynieść porwanie córki jednego z najpotężniejszych lordów Westeros? Ja sobie założyłam, że być może nie zdążyli zawiadomić Starków. Brandon był w końcu w Riverrun, stamtąd jest bliżej do KL niż z Winterfell, a Aerys też się pospieszył z jego uwięzieniem. Chociaż z drugiej strony, Rickard Stark jechał potem z Winterfell, gdyby uciekinierzy chcieli to na pewno by go 'złapali’ gdzieś po drodze. Chciałabym się dowiedzieć jaka była przyczyna ich milczenia, bo tego, że Lyanna uciekła z Rhaegarem dobrowolnie to jestem pewna 😀
Co do Daenerys – Jaime wspomina, że Aerys w ostatnich latach uprawiał seks ze swoją żoną jedynie po tym, jak kogoś spalił. Ostatni raz miało to miejsce (o ile dobrze pamiętam) po śmierci Rickarda i Brandona. Niedługo później Rhaella wyjechała na Smoczą Skałę już we wczesnej ciąży, co było powszechnie wiadome. Na samej wyspie na pewno musiał być ktoś oprócz Darry’ego, choćby służba, no i Viserys. On nie potrafił utrzymać tajemnicy (dlatego nie wiedział o kontrakcie małżeńskim z Arianne), więc nie wierzę, że w złości czy po pijaku nie wygadałby takiej informacji 🙂
Dany uosabia pewien typ urody uważany w Westeros i Essos za wyjątkowo piękny. Jej podobieństwo do kilku piękności usprawiedliwia oddanie dla niej: Druga żona Mormonta, Ashara jako ukochana Selmego, Kochanka Illyrio.
„No i Dany, niezależnie od tego co gada, w podbitym przez siebie mieście wprowadza monarchię absolutną, a nie demokrację.”
To prawda 🙁 W Meeren jest królową, która nieudolnie próbuje zaprowadzić porządek. Po podbiciu Astapor pozostawiła samemu sobie, ale też poniosła porażkę. A w Westeros zamierza zasiąść na Żelaznym Tronie 😀
Mam zauważenie w sprawie ewentualnej legalności Jona jako Targa. Pamiętacie, że Lyanna była kobietą z północy, prawda? Wierzącą w Starych Bogów. Wiara mogla nie mieć pojęcia o tym, ze ta dwójka legalnie się pobrała.
Lil – Wiara w Siedmiu i religia Starych Bogów wzajemnie się tolerowały i uznawały swoje ceremonie. Istniały nawet tradycyjne zwroty „urzędowe” pod dokumentami nawiązujące do obu religii – coś o „świetle starych i nowych bogów” jeśli dobrze pamiętam. Tak więc ślub pod czardrzewem byłby uznany. Problemem jest co innego. Po pierwsze – jak słusznie zauważyłaś, nie wiemy czy ktokolwiek wie, że ten ślub w ogóle miał miejsce. A jeśli ktoś wie, to czy ten ktoś mógłby to udowodnić? A po drugie – poligamia… oj, tego Wiara nie lubi.
No dobrze, Wiara nie lubi, ale kto powiedział, że Rhaegar był wierzący? Może planował w trakcie swego panowania stworzyć państwo świeckie? Wszystkie religie spokojnie by sobie egzystowały obok siebie, ale żadna nie miałaby pozycji nadrzędnej. Bo przywrócenie poligamii wydawało się bardzo pasujące do jego planu powołania do życia trzech głów smoka, a moim zdaniem lepsze to niż kazirodztwo. A w państwie świeckim mógłby to zrobić, przecież konflikt z Wiarą był jedyną przyczyną zaniechania tego zwyczaju, prości ludzie jakoś nie złorzeczyli na królów-poligamistów, ani nawet na małżeństwa kazirodcze. Elia i Lyanna plotłyby sobie nawzajem warkocze i obgadywały zwyczaje łóżkowe Promiennego Księcia, a ten ostatni zapewniłby sobie sojusz z dwoma Królestwami na raz.
Wcale się nie zdziwię, jeśli o to mu chodziło. Urządziłby się bardzo wygodnie: dwie żony, dwa sojusze, dwie doradczynie w sprawach różnic kulturowych gdy już zasiądzie na tronie, a większość królestwa i tak go uwielbiała.
„Czy Littlefinger nienawidzi Starków i Lannisterów? Ja myślę, że on nienawidzi wszystkich wielkich rodów Westeros i niebywałą satysfakcję sprawia mu ich systematyczne niszczenie. ” to zupełnie tak, jak Martinowi 😀 valar morghulis!
DaeL bardzo dziękuję za cudowny cykl o Petyrku. Wspaniale Ci to wyszło, szacun Mistrzu:)
Tak się zastanawiam czy Harrenhal dla Petyrka to był tylko środek do celu jakim był ślub z Lysą. Jakby nie patrzeć Littlefinger jest również najwyższym lordem Tridentu, przez co teoretycznie nie musi wykorzystać Armii Doliny, żeby odzyskać swoją siedzibę ale gdy już odsłoni karty rozesłać wici po Dorzeczu i już otwarcie przedstawić się jako prawowity zwierzchnik Dorzecza oraz jako hmmm „przyjaciel domu”:) Sansy Stark, siostry ich zamordowanego Króla Robba. Myślę, że jeśli Petyr chce przekonać do siebie lordów Dorzecza i żeby uznali jego władzę to może tego dokonać właśnie jako „opiekun” Sansy, która chce pomścić swojego brata a ich króla. A Petyrek oczywiście zrobi dobrą minę i wszystkich przekona jak bardzo chce jej pomóc. Dobrze wiemy, że to potrafi:) Jeśli będzie chciał pozyskać Dorzecze za pomocą mieczy rycerzy Doliny to może to jego chorążych delikatnie mówiąc zniechęcić do jego skromnej osoby.
Całą przyjemność po mojej stronie. Harrenhal rzeczywiście wygląda tylko na podpórkę, która pozwoliła mu wyjść za Lysę. Natomiast wpływ na politykę Dorzecza będzie wywierał raczej w sposób pośredni, przez Sansę. Samo Harrenhal, nawet z bezpośrednimi wasalami, po prostu nie jest ośrodkiem, który by coś więcej znaczył w Dorzeczu.
Czy ktokolwiek z Was dopuszcza myśl, że Sansa „zabijająca olbrzyma w śnieżnym zamku” mogło odnosić się do zniszczenia lalki Robina Arryna w zbudowanym ze śniegu Winterfell?
Dla mnie to jednak trochę niemartinowskie i zbyt bardzo kontrastujące z pierwszą przepowiednią o Joffreyu.
A co jeśli tym olbrzymem, którego ma zabić Sansa nie jest Petyr Baelish, ale Robert, lord Orlego Gniazda?
„Winterfell jest siedzibą rodu Starków – wyjaśniła swemu przyszłemu mężowi. – To wielki zamek na północy. – Nie jest taki wielki. – Chłopiec uklęknął przed wieżą bramną. – Popatrz, olbrzym przyszedł go rozwalić. – Postawił lalkę na śniegu i zaczął ją przesuwać szarpanymi ruchami. – Tup, tup, jestem olbrzymem, jestem olbrzymem – zaśpiewał.”.
(fragment z Nawałnicy mieczy)
Jeżeli jest to opisane jako wizja, a nie przepowiednia, to lalka odczytana jako olbrzym jest całkiem sensowna.
A ja mam pytanie, czy spodziewacie się, że któreś ze Starków się jeszcze spotkają, czy może już do tego nie dojdzie? Jeśli tak to, na które spotkanie stawiacie?
Ja proponuje spotkanie z recenzja. No wlasnie, kiedy recenzja?
W książce stawiam na Jona i Rickona. W serialu … ciężko powiedzieć, zależy gdzie wyląduje Arya po powrocie do Westeros
Szybki update – siadam właśnie do recenzji. Mam małe opóźnienie, bo byłem u dentysty. Przypuszczam, że to właśnie serial jest przyczyną bólu zębów, bo przy niektórych scenach zgrzytam nimi jak Stannis. W każdym razie nie wiem za bardzo o której skończę tekst. Może być tak, że pojawi się dopiero jutro rano. Ale może pójdzie mi szybciej? R’hllor jeden wie.
Może spalmy kogoś w ofierze to R’hllor doda sił DaeLowi i tekst będzie jeszcze dziś. 😀
Słabo coś poszło to palenie. Trzeba było nie brać Daenerys jako ofiarę, bo jest z azbestu. 🙂 R’hllor sie wkurzył i nie dość, że nie było tekstu wczoraj, to dziś rano też pokrzyżował DaeLowi szyki.
proponuje użytkownika „tak” chociaż wątpię, że dzięki tej bękarciej krwi coś będzie
Ale rodziców moich to w spokoju zostaw
Jutro rano jak się patrzy 😀
R’hllor miał inne plany widocznie 😉
Poranek, wieczór… detale 🙂
Mam pytanie dotyczące pieczęci w świecie sagi Pieśni Lodu i Ognia i jednocześnie teorii o Różowym Liście. Czy nie ma na pieczęci żadnego przedstawienia herbowego lub innego tylko sam kolor? Nie mam przy sobie książek więc nie mogę tego sprawdzić.
Powinien być herb. Pieczęć na Różowym Liście jest bardzo… hmmm… niestaranna. Rozmazana. Więc nie wiemy do końca czy to autentyk czy nie.
hmm powrót 2 osób w tym jednej niepełnosprawnej do muru uważam za niemożliwy. Szczególnie że z pomocą dostanie się do drzewa zajęło im kupę czasu zarówno w książce jak i w serialu. Czy twórcy pójdą na łatwiznę i teleportują Brana jak Theona, Belisha itd. ? Czy może w końcu w serialu pojawi się Zimnoręki lub Benjen Stark ( chyba że to ta sama osoba w co wierzę ). i oni dopomogą kalece ? Czy może vargowe umiejętności w jakiś sposób przyspieszą podróż i zapewnią bezpieczeństwo. Czy też hmm Branowi nie będzie pisany powrót na południe, tylko jakaś niewola albo śmierć po jeszcze paru retrospekcjach ? Albo czy biali pozwolą przejść Branowi przez co mur który jest też granicą magiczną straci tą zdolność podobnie jak jaskinia dzieci lasu ? Nie spodziewałem się takiego biegu wydarzeń, czekam na opinię. Jak dla mnie możliwość zmieniania przeszłości w przyszłości jest DO D*PY !!
No i pojawił się. I Zimnoręki, i Benjen 🙂
Znalazłem pare przepowiedni Panie DaeLu za które się nie zabrałeś wiec może omówimy je wspólnie:
„- W mroku tańczą umarli. – Plama zaszurał stopami w groteskowym tanecznym kroku. – Wiem to, wiem, tra-la-lem.”
– Taniec ze Smokami cz. 2 –
Chwile przed tymi słowami Wun Wun wychodzi z cienia ruin wierzy Lorda Dowódcy podczas rozmowy Jona z królową Selyse i jej ludźmi, pokazując im tym samym pierwszego od bardzo dawna żyjącego olbrzyma. Może te słowa zwiastują jego śmierć? Albo to że po śmierci stanie się zombiakiem na usługach Nocnego Króla?
„- Wrona, wrona – zawołał Plama na widok Jona. – W podmorskiej krainie wrony są białe jak śnieg. Wiem to, wiem, tra-la-lem.”
– Taniec ze Smokami cz. 2 –
Wydaje mi się że tutaj znaczenie będzie miało angielskie tłumaczenie i jakas gra słowna ze Śniegiem, może to że w przyszłości wszyscy uwierzą w to co mówil Jon i zjednoczą się pod jego dowództwem przeciwko Innym.
„W podmorskiej krainie ludzie żenią się z rybami. – Plama odtańczył krótki taniec. – Tak jest, tak jest, tak jest.”
– Taniec ze Smokami cz. 2 –
Ta rymowanke slabo kumam ale jest troche inna wiec moze pokazywac nam to co juz sie zdazylo np. slub Edmura Tully.
Co myślicie? Macie jeszcze jakieś ciekawe pomysły?
Służę uprzejmie.
Pierwszy cytat – chyba nadinterpretowujesz. Tekst jest zbyt krótki, by cokolwiek tu z większą dozą pewności przypisać.
Drugi cytat – czy to nie było jeszcze przed wyborem Jona na Lorda Dowódcę? Jeśli tak, to chyba znaczyłoby, że Nocna Straż go wybierze na szefa.
Trzeci cytat – no jasne. Nie pomyślałem o tym, ale masz rację, to musi być jedno z nawiązań do ślubu Edmure’a.
W każdym razie wybierałem do tekstu głównie te cytaty, które wydawały mi się dość prawdopodobne. Ale materiału do dociekań jest więcej.
Na najnowszym konwencie fantastyki GRRM przeczytał nowy rozdział z Wichrów oraz zapytany o Brienne potwierdzil ze jest ona spokrewniona z Dunkiem, bohaterem opowiadań o Jaju.
Źródło: http://westeros.pl/martin-odczytuje-nowy-fragment-wichrow-zimy-na-konwencji-science-fiction-i-fantasy-w-baltimore/
Może jakaś teoria odnośnie jej pochodzenia DaeLu?
jak potwierdził że jest spokrewniona to po cholerę jakąś do tego teorię dorabiać?
Tak, pomysł jest niezły. Ale w sumie to nie byłby długi tekst. Są podobieństwa fizyczne, podobieństwa charakteru, i jedna wskazówka heraldyczna. Ale czemu nie, pomyślę o tym.
Żeby zebrać w jednym miejscu wszystkie poszlaki i dobrze to przedstawic 🙂
W Duskendale Brienne przemalowuje starą tarcze Dunka na nową swoją 😀