Szalone Teorie: Spiski maesterów

Są pradawnym bractwem lekarzy, uczonych i historyków. Nadzorują kruki, a wraz z nimi całą komunikację w Westeros. Mają swych wysłanników na każdym znaczącym dworze w Westeros, a lordowie dworów mniej znaczących o niczym innym nie marzą tak, jak o tym, by zamieszkali i na ich zamkach. Maesterowie uczą i leczą. Doradzają i są powiernikami sekretów. Czy taka władza nie prowadzi jednak do nadużyć?

W toku powieści kolejne postaci – takie jak lady Dustin i arcymaester Marwyn – próbują nas przekonać, iż za dobrodusznym frazesami wygłaszanymi przez maesterów kryje się coś niepokojącego. Ambicje polityczne? Ideologiczne zaślepienie, które nie pozwala dostrzec roli magii? W dzisiejszym odcinku Szalonych Teorii dokonamy krytycznej analizy wszystkich argumentów mogących świadczyć o spiskowych zamiarach maesterów i odkryjemy prawdę skrytą pod szarymi kapturami. Czy maestrowie od setek lat walczą z magią i smokami? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się w czasie…

Powstanie Cytadeli

Początki zakonu maesterów są owiane tajemnicą. Gdyby przyjąć, iż maestrami byli pierwsi uczeni sprowadzeni do Cytadeli, musielibyśmy datować początki zakonu na Erę Herosów. Wersja ta jest bodaj najczęściej powtarzaną historią powstania zakonu.

Początki Cytadeli są niemal równie tajemnicze, jak początki samej Wysokiej Wieży. Większość przypisuje jej założenie drugiemu synowi Uthora z Wysokiej Wieży, księciu Peremore’owi Wypaczonemu. Był on chorowitym chłopcem, który przyszedł na świat z uschniętym ramieniem i krzywym kręgosłupem. Większość krótkiego żywota spędził w łożu, ale świat za oknem budził w nim niezmierzoną ciekawość. Dlatego zwrócił się do mędrców, nauczycieli, kapłanów, uzdrowicieli i i minstreli, a także do grupy czarodziejów, alchemików oraz czarnoksiężników. Nic ponoć nie sprawiało księciu większej przyjemności niż słuchanie ich dyskusji. Po śmierci Peremore’a jego brat, król Urrigon, przyznał “pieszczoszkom Peremore’a” rozległe tereny położone nad Miodowiną, by mogli tam zbudować dla siebie domy i nadal nauczać, uczyć się i poszukiwać prawdy. Tak też zrobili.
—Świat Lodu i Ognia—

To wyjaśnienie rodzi jednak następne pytania. Jak w takim razie wyjaśnić brak źródeł pisanych poprzedzających inwazję Andalów? Historia samego podboju też nie została spisana przez maesterów, ale przez podróżujących z Andalami septonów.

Najstarsze historie, jakie znamy, spisano po przybyciu Andalów do Westeros. Pierwsi Ludzie zostawili po sobie tylko runy wyryte na skałach. Wszystko, co wydaje nam się, że wiemy o Erze Herosów, Erze Świtu i Długiej Nocy, pochodzi z relacji spisanych przez septonów tysiące lat później. Niektórzy arcymaesterzy z Cytadeli kwestionują prawdziwość wszystkich tych zapisów.
—Uczta dla wron—

O wiele bardziej prawdopodobnym jest iż historia maesterów, choć długa, nie sięga aż do Ery Herosów. Owszem, Cytadela mogła służyć w różnych okresach jako miejsce zgłębiania nauk, ale wątpliwe jest, aby “pieszczoszki Peremore’a” byli pierwszymi maesterami.

Para sfinksów u wejścia do Cytadeli.
Para sfinksów u wejścia do Cytadeli.

To z kolei obala pewną najdalej idącą hipotezę dotyczącą złej woli maesterów. Książki pokazywały nam wielokrotnie z jak wielkim ferworem maestrowie bronią naturalistycznych wyjaśnień otaczającego świata. Widzimy to chociażby w rozmowy dobrotliwego maestera Luwina z Branem. Z kolei Świat Lodu i Ognia (którego “autorem” jest maester Yandel) dowodzi, iż koncepcje zafascynowanego magią i mitami septona Bartha budziły lekceważenie wśród większości maesterów. Owa najdalej idąca hipoteza o której wspomniałem zakładałaby, iż powszechna krytyka magii, jest ze strony maesterów wyrazem złej woli, a nie ignorancji. Gdyby rzeczywiście korzenie zakonu sięgały wczesnej Ery Herosów (mówimy o jednym pokoleniu po zbudowaniu Muru), to odrzucanie czarów i legend mogłoby być traktowane jako świadome i niepokojące. Jeśli jednak założymy, iż Cytadela (rozumiana jako zakon maestrów) to wynalazek znacznie późniejszy, andalski, a sami maestrowie nie są posiadaczami wiarygodnych zapisków dotyczących najwcześniejszych dziejów, to naturalizm nie będzie miał tej złowrogiej, manipulacyjnej konotacji.

Nie rozstrzyga to jednak w żaden sposób pytania o same spiski maestrów. Czy istnieje trwały, zorganizowany spisek w którym uczestniczą arcymaestrowie Cytadeli oraz maestrowie służący lordom i monarchom? A jeśli tak, to jakie są jego cele? Czy mamy do czynienia z konspiracją w celu umocnienia władzy i pozycji? A może rację ma arcymaester Marwyn, który twierdzi, iż Cytadela próbuje stworzyć świat bez magii? Aby dojść do prawdy, powinniśmy przeanalizować, pojedynczo, wypowiedzi dwójki głównych oskarżycieli. Lady Dustin podkreślającej aspekty polityczne oraz wspomnianego arcymaestera.

Lady Dustin

Barbrey Dustin to fascynująca postać. Niechętna zarówno Starkom, jak i Boltonom, ale przede wszystkim pielęgnująca głęboki uraz wobec maesterów, lady Dustin mogłaby zostać uznana za typowy przykład osobowości podatnej na teorie spiskowe. I nie da się ukryć, że jej opinie na temat maesterów opierają się na dość daleko posuniętych domysłach.

– Gdybym była królową, w pierwszej kolejności zabiłabym wszystkie te szare szczury. Kręcą się wszędzie, żywią się resztkami z lordowskich stołów, gadają coś do siebie i szepczą do uszu swych panów. Ale kto jest panem, a kto sługą? Każdy wielki lord ma maestera, a każdy pomniejszy lord pragnie go mieć. Jeśli ktoś go nie ma, ludzie mówią, że niewiele znaczy. Szare szczury czytają i piszą nasze listy, nawet tym lordom, którzy sami nie umieją czytać, a kto może mieć pewność, że nie wypaczają ich słów dla własnych celów? Powiedz mi, jaki z nich pożytek?
– Umieją uzdrawiać – odpowiedział Theon. Miał wrażenie, że lady Dustin tego od niego oczekuje.
– To prawda, umieją uzdrawiać. Nie powiedziałam, że brak im subtelności. Opiekują się nami, kiedy jesteśmy chorzy, ranni albo zrozpaczeni chorobą rodziców lub dzieci. Gdy tylko jesteśmy słabi i bezbronni, natychmiast się zjawiają. Kiedy nas uzdrowią, okazujemy im stosowną wdzięczność. A jeśli im się nie uda, pocieszają nas w naszej żałobie i za to również jesteśmy wdzięczni. Z tej wdzięczności dajemy im miejsce pod naszym dachem i wtajemniczamy ich w swe wstydliwe sekrety. Zasiadają we wszystkich naszych radach. Tak oto władca wkrótce zmienia się w poddanego.
—Taniec ze smokami—

Mechanizm manipulacji opisany przez lady Dustin nie jest kompletnie nieprawdopodobny. Rzeczywiście lordowie i władcy Siedmiu Królestw są w dużej mierze uzależnieni od Cytadeli. Zupełnie inną kwestią jest jednak to jak jednomyślna jest sama Cytadela, i czy koordynowanie przez nią działaniami wielu różnych maestrów byłoby możliwe. Dla lady Dustin jest to jednak rzecz oczywista. Jej ogląd sprawy jest zbliżony do tego, co przedstawiłem w tekście  “Południowe ambicje”. Pani zamku Barrowton uważa, iż seria małżeństw planowanych pomiędzy Starkami, Tully, Baratheonami, Arrynami i Lannisterami, była formowaniem się politycznego sojuszu. A jednak lady Dustin w jednym szczególe nie zgadza się z przedstawioną przeze mnie wersją wydarzeń. Nie sądzi, iż sojusze były samorzutnym następstwem wspólnoty oręża pomiędzy weteranami Wojny Dziewięciogroszowych Królów. Nie widzi też roli Rhaegara Targaryena. Jej zdaniem za południowymi ambicjami lorda Rickarda stali maestrowie.

Wielki Maester u boku króla.
Wielki Maester u boku króla.

Tak właśnie stało się z lordem Rickardem Starkiem. Jego szarym szczurem był maester Walys. Czyż to nie sprytne, że maesterzy używają tylko jednego imienia, nawet ci, którzy mają nazwiska, gdy przybędą do Cytadeli? Dlatego nie wiemy, kim są i skąd przychodzą… ale jeśli ktoś się uprze, może się tego dowiedzieć. Nim maester Walys wykuł swój łańcuch, był znany jako Walys Flowers. Flowers, Hill, Rivers, Snow… takie nazwiska nadajemy swym bękartom, by wszyscy wiedzieli kim są, ale oni zawsze starają się jak najszybciej ich pozbyć. Matką Walysa Flowersa była dziewczyna z rodu Hightowerów… a ojcem ponoć arcymaester z Cytadeli. Szare szczury nie są tak cnotliwe, jak chciałyby nas przekonać, a maesterzy ze Starego Miasta są najgorsi ze wszystkich. Gdy Walys wykuł swój łańcuch, ukryty ojciec i jego przyjaciele pośpiesznie wysłali go do Winterfell, by wypełniał uszy lorda Rickarda zatrutymi słowami słodkimi jak miód. Małżeństwo z córką Tullych było jego pomysłem, nie wątp w to, i…
—Taniec ze smokami—

Tu jednak pojawia się pierwsza wyrwa w teorii lady Dustin. Ród Hightowerów, z którego wywodzić miał się instygator spisku – maester Walys – opowiedział się w wojnie po stronie Aerysa. Co więcej, Hightowerowie są rodem znanym właśnie z wyjątkowej lojalności wobec Targaryenów. Od momentu Podboju, wyjąwszy Pierwszą Rebelię Blackfyre’ów, kiedy zachowali neutralność, Hightowerowie zawsze wspierali Żelazny Tron i Targaryenów. Czy Walys Flowers odrzuciłby całą tradycję swojego rodu, by działać na rzecz upadku Targaryenów?

O wiele bardziej postać maestra z rodu Hightower pasuje do koncepcji też spiskowej, choć może nieco mniej makiawelicznej. Hightowerowie byli zapewne stronnikami młodego księcia Rhaegara. Ich kontakty z Cytadelą, a w szczególności z Walysem, mogły posłużyć jako mechanizm negocjacji z innymi lordami. W tym wypadku Cytadela nie byłaby architektem wojny, ale po prostu pośrednikiem w negocjacjach. Negocjacjach, które – jak wspominałem w “Południowych ambicjach” – miały doprowadzić do pokojowej zmiany władcy.

Dostrzegając ciekawe aspekty spostrzeżeń lady Dustin, a także jej trafne odczytanie pewnych mechanizmów zachodzących w relacjach pomiędzy lordami a ich maesterami, musimy zatem odrzucić jej najdalej idącą, i najbardziej paranoiczną interpretację kontaktów lorda Rickarda ze swym maesterem.

Nic to jednak nie szkodzi, bo prawdziwie ciężkie oskarżenia wytoczy dopiero Marwyn zwany Magiem.

Nietypowy maester

Pod wieloma względami Marwyn jest zaprzeczeniem tego, co wiemy o maestrach. Jest daleki od subtelności i dystansu jaki okazywało większość maestrów. Również pod względem fizyczny przypomina raczej nisko urodzonego łotra, niż człowieka oddanego nauce.

Marwyn nosił na byczej szyi łańcuch z ogniwami z wielu metali. Gdyby nie to, można by go wziąć raczej za portowego zbira niż za maestera. Głowę miał nieproporcjonalnie dużą, a wysunięte do przodu barki i potężna żuchwa sprawiały wrażenie, że zaraz zerwie komuś łeb z karku. Choć był niski i przysadzisty, miał potężną klatkę i bary, a także twardy, okrągły piwny brzuszek uwydatniający się pod skórzaną kamizelką, którą wdziewał zamiast szat maestera. Z uszu i nozdrzy sterczała mu biała szczecina, miał krzaczaste brwi i nos złamany w wielu miejscach, zęby zaś pokrywały mu czerwone plamy od kwaśnego liścia. Miał też największe łapska, jakie Sam w życiu widział.
—Uczta dla wron—

Więcej – sprawia wrażenie dość nieokrzesanego, a jego zwyczaje wydają się nie do pogodzenia z piastowanym przez niego urzędem.

Mag różnił się od innych maesterów. Opowiadano, że zadaje się z kurwami i wędrownymi czarodziejami, rozmawia z włochatymi Ibbeńczykami i czarnymi jak smoła Letniakami w ich ojczystych językach, a także składa ofiary dziwacznym bogom w małej świątyni dla marynarzy, znajdującej się w porcie. Ludzie mówili też, że widzieli go w dolnym mieście, na szczurzych arenach i w czarnych burdelach, gdzie spotykał się z komediantami, minstrelami, najemnikami, a nawet żebrakami. Niektórzy szeptali, że kiedyś zatłukł człowieka gołymi pięściami.
—Uczta dla wron—

Specyficzne jest też pole jego ekspertyzy, a zarazem powód, dla którego zajmuje stanowisko arcymaestera. Marwyn jest specjalistą od magii. Dodajmy tu, że specjalistą nie byle jakim, o czym świadczy dwójka jego uczniów/protegowanych – Qyburn i Mirri Maz Duur. Obydwoje dowiedli swego talentu. Ciekawe i zastanawiające jest też uznanie, jakim Marwyn cieszy się – jako autor – w oczach jednego z nielicznych oczytanych Żelaznych Ludzi – lorda Rodrika Harlaw.

— Wujaszku. — Asha zamknęła za sobą drzwi. — Co musiałeś przeczytać aż tak pilnie, że zostawiłeś swych gości bez gospodarza?
— Księgę zaginionych ksiąg arcymaestera Marwyna. — Oderwał wzrok od czytanego tomu i popatrzył na Ashę. — Hotho przywiózł mi egzemplarz ze Starego Miasta. Ma córkę, którą chciałby za mnie wydać. — Lord Rodrik postukał w księgę długim paznokciem. — Zobacz. Marwyn utrzymuje, że odnalazł trzy karty ze Znaków i omenów, wizji spisanych przez dziewiczą córkę Aenara Targaryena przed zagładą Valyrii.
—Uczta dla wron—

Fakt, iż Marwyn zdaje się mieć dość szerokie pojęcie o magii, nie oznacza wszakże, iż należy z miejsca zaakceptować każde jego twierdzenie. Spróbujmy więc przyjrzeć się dokładniej temu, co nasz Mag ma do zarzucenia innym maesterom.

– Jak ci się wydaje, kto ostatnim razem uśmiercił wszystkie smoki? Waleczni smokobójcy z mieczami w dłoniach? – Splunął. – W świecie, który chce zbudować Cytadela, nie będzie miejsca dla czarów, proroctw ani szklanych świec, nie wspominając już o smokach. Zapytaj sam siebie, dlaczego pozwolili, by Aemon Targaryen marnował życie na Murze, choć powinni przyznać mu rangę arcymaestera. Winna była jego krew. Nie mogli mu zaufać. Tak samo, jak nie ufają mnie.
—Uczta dla wron—

Abstrahując od powtórzonego po raz kolejny stwierdzenia, że maesterowie nienawidzą magii, Marwyn zawarł tu dwa bardzo konkretne oskarżenia. Po pierwsze – stwierdził, że Cytadela zabiła smoki. Po drugie – zaznaczył, iż Cytadela nie ufa Targaryenom, na co dowodem jest traktowanie przez nich maestera Aemona. Zacznijmy od tego drugiego argumentu.

Maester wykuwa swój łańcuch.
Maester wykuwa swój łańcuch.

Zesłanie Aemona Targaryena

Według Marwyna powodem zesłania Aemona na Mur była jego targaryeńska krew, a zatem – być może – nadal tląca się lojalność wobec rodziny. Mag sugeruje wprost, iż maesterowie mogliby zabić Aemona.

Być może lepiej się stało, że zmarł przed przybyciem do Starego Miasta. W przeciwnym razie szare owce mogłyby poczuć się zmuszone go zabić, a w takim przypadku biedni staruszkowie załamaliby z rozpaczy pomarszczone dłonie.
—Uczta dla wron—

Problem polega na tym, iż Marwyn myli się co do kwestii dość podstawowej. Aemon nie został zesłany na Mur. Aemon wybrał Mur z własnej woli!

Jajo chciał, żebym mu pomagał we władaniu królestwem, ale ja wiedziałem, że moje miejsce jest tutaj. Odesłał mnie na północ na pokładzie „Złotego Smoka” i uparł się, żeby jego przyjaciel, ser Duncan, odwiózł mnie bezpiecznie do Wschodniej Strażnicy.
—Uczta dla wron—

Co więcej, należy zauważyć, iż w przeszłości, przynajmniej raz, Targaryen piastował stanowisko arcymaestera. Był to syn króla Jaehaerysa I – Vaegon.

Vaegona o przydomku Bez Smoka w młodym wieku oddano do Cytaedli. Gdy został arcymaesterem, nosił pierścień, maskę i laskę z żółtego złota.
—Świat Lodu i Ognia—

Żółte złoto oznacza wprawdzie nie magię, a naukę odrobinę bardziej przyziemną – ekonomię – tym niemniej fakt posiadania przez Vaegona tytułu arcymaestera zadaje kłam twierdzeniu, iż Cytadela nienawidzi wszystkich Targaryenów.

Kto zabił smoki?

Wypowiedź Marwyna na temat smoków jest zagadkowa. Być może gdyby zamiast ironizować na temat smokobójców z mieczami, poświęcił choć chwilę na wyjaśnienie tej kwestii, byłoby nam łatwiej dojść do sedna sprawy. Skoro jednak Marwyn nie poszedł nam na rękę, będziemy musieli rozważyć dwie możliwości. Wiemy, że większość smoków wymarła w trakcie wojny domowej pomiędzy Targaryenami, nazywanej Tańcem smoków (129-131 o.P.). Nieliczne, pozostałe przy życiu smoki, okazały się być chorowite i wymarły wkrótce potem. A zatem możemy postawić dwie robocze hipotezy, i zbadać ich prawdziwość.

  • Hipoteza 1: Maesterowie wytruli młode smoki.
  • Hipoteza 2: Maesterowie doprowadzili do Tańca smoków.

Pierwsza hipoteza ma pewne podłoże w tekście. Jak wiemy przed Tańcem Targaryenowie mieli 21 smoków. W czasie wojny 12 z nich umarło w bitwie, 5 zostało zatłuczonych przez pospólstwo, a 3 uciekły lub zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Oznacza to ni mniej ni więcej, ale to, że Taniec smoków przetrwał tylko jeden dorosły smok, któremu dane było przeżyć jeszcze ok. 20 lat. Zastanawiający jest wszakże los młodych smoków, które dopiero co wykluły się z jaj. Były niewielkie, chorowite i szybko umierały. Z kolei z ich jaj nie wykluł się już żaden smok.

Dunk ze sto razy słyszał tę historię, jak to dziadek zabrał kiedyś młodego ser Arlana do Królewskiej Przystani, gdzie widzieli ostatniego smoka na rok przed tym, jak tamten umarł. Była to zielona samica, mała jednak, karłowata chyba i z pomarszczonymi skrzydłami. Z żadnego jej jaja nic się nigdy nie wykluło.
„Gadają, że król Aegon ją otruł”, powtarzał stary. „Trzeci Aegon z rzędu, nie ojciec króla Daerona, ale ten zwany Zgubą Smoków albo Aegonem Pechowym. Bał się smoków, bo widział kiedyś, jak bestia wuja pożarła mu matkę.
—Opowieści z Siedmiu Królestw—

Trucizna rzeczywiście wydaje się na pierwszy rzut oka dość prawdopodobnym wyjaśnieniem. Jednocześnie wątpliwe jest, aby jakikolwiek Targaryen, bez względu na to jak bardzo bał się smoków, przyłożył rękę do ich wytępienia. A zatem maesterowie? Być może. Problem polega na tym, że po stronie Wielkich Maesterów, którzy mogli mieć dostęp do smoków, nie znajdziemy ani cienia poszlaki, która mogłaby wskazywać na ich mordercze intencje.

Maester_studies
Maester i jego badania.

Jest też jeszcze jedna możliwość. Wyjaśnienie… naturalne. Każde kolejne pokolenie targaryeńskich smoków wydaje się być mniejsze od poprzedniego. Doskonale ukazuje nam to fragment Gry o tron, w którym Tyrion ma okazję porównać czaszki z kilku pokoleń.

Znajdowało się tam dziewiętnaście czaszek. Najstarsza pochodziła sprzed ponad trzech tysięcy lat, najmłodsza zaledwie sprzed półtora wieku. Dwie najmłodsze były jednocześnie najmniejsze, swoimi rozmiarami nie przekraczały wielkości czaszki doga – tylko tyle pozostało po ostatnich dwóch osobnikach smoczego pomiotu zrodzonego na Smoczej Skale. Były to ostatnie smoki Targaryenów, być może w ogóle ostatnie, i nie żyły długo.
Największe czaszki należały do potworów znanych z pieśni i opowieści, do smoków, które Aegon Targaryen i jego siostry wypuścili na Siedem Królestw. Bardowie nadali im imiona bogów: Balerion, Meraxes, Vhaghar. Tyrion stał oniemiały między ich ogromnymi paszczami. Można było wjechać do gardzieli Yhaghara, chociaż już by się stamtąd nie wyjechało. Meraxes wydawał się jeszcze większy. Najpotężniejszy zaś z nich, Balerion zwany Czarnym Strachem, mógłby połknąć całego żubra albo nawet włochatego mamuta, które ponoć przemierzały zimne pustkowie za Portem Ibben.
—Gra o tron—

Ba, można pójść jeszcze dalej. Otóż pierwszy odnotowany przypadek kiedy ze smoczego jaja nie wykluł się smok miał miejsce… jeszcze przed Tańcem.

W roku 122 o.P. na świat przyszedł drugi syn Rhaenyry i Daemona, Viserys. Chłopiec nie był tak silny, jak jego starszy brat czy przyrodni bracia noszący nazwisko Velaryonów, lecz szybko okazał się nad wiek dojrzały. Z jaja włożonego do jego kołyski nie wykluł się jednak smok i niektórzy uznali to za omen.
—Świat Lodu i Ognia—

Ten aspekt ewentualnego spisku musimy więc uznać za… nierozstrzygnięty.

Podobnie ma się rzecz z hipotezą drugą. Nie mamy bezpośrednich dowodów na udział maesterów w przygotowaniach do wojny (wprost przeciwnie, istnieją dowody na to, iż Wielki Maester Orwyle próbował wojnie zapobiec na drodze dyplomatycznej), ale jeden aspekt Tańca musi się nam wydawać podejrzany. Udział Hightowerów.

Podłożem Tańca smoków był konflikt sukcesyjny pomiędzy Rhaenyrą Targaryen, a jej przyrodnim bratem, Aegonem. Konflikt w dużej mierze wykreowany przez pochodzącą z rodu Hightower królową Alicent, drugą małżonkę króla Viserysa. Na początku Alicent Hightower próbowała skłonić męża, by zgodził się na małżeństwo pomiędzy Rhaenyrą (córką króla Viserysa i nieżyjącej już Aemmy Arryn), a Aegonem. Viserys odmówił ze względu na dużą różnicę wieku. To skłoniło królową Alicent do wprowadzenia w życie planu, który ostatecznie miał zaowocować uzurpacją tronu przez Aegona.

Rewelacje Grzyba, utrzymującego, że królowa Alicent przyśpieszyła zgon męża za pomocą “szczypty trucizny” dosypanej do wina, można zapewne zlekceważyć. Nikt jednak nie przeczy, że pierwszą ofiarą Tańca był wiekowy starszy nad monetą, lord Beesbury, który upierał się, że prawowitą dziedziczką Viserysa jest Rhaenyra i to ją należy koronować.
—Świat Lodu i Ognia—

Mamy więc po raz kolejny przewijające się, blisko związane z Cytadelą nazwisko Hightower. Mamy wydarzenia, które ostatecznie prowadzą do zagłady smoków. Ale czy właśnie taki rezultat był do przewidzenia? I czy był on celem którejkolwiek z zaangażowanych stron? Bardzo łatwo przeskoczyć do konkluzji, iż Hightowerowie zostali zmanipulowani i wykorzystani przez Cytadelę. Ale zachowanie królowej Alicent nie wymaga takiego wyjaśnienia. Jest bowiem w pełni zgodne z wszystkim tym co o niej wiemy. Była ambitną i bezwzględną kobietą. Bez względu na to, czy krok za nią podążał maester.

W głowie maestera

W moim przekonaniu jednym z najważniejszych argumentów obalających tezę o Wielkim Antymagicznym Spisku Maestrów, jest prolog Starcia królów. Mamy w nim możliwość wejścia na krótkie (i ostatnie) chwile w umysł maestra Cressena ze Smoczej Skały. Człowiek ten zachowuje się w sposób, który bez wątpienia uznalibyśmy za pasujący do tego, co mówi nam arcymaester Marwyn. W końcu Cressen podejmuje, niebezpieczną dla siebie, próbę zabicia czarownicy. Pytanie brzmi jednak – dlaczego to robi. Owszem, sprzeciw wobec magii jest częścią jego motywacji.

Na szyi zacisnęły mu się żelazne palce. Padł na kolana. Nie przestawał potrząsać głową, odrzucając Melisandre, jej moc, jej magię i jej boga.
—Starcie królów—

Nie możemy jednak zapomnieć, iż Cressen chciał zabić Melisandre nie dla Cytadeli, nie dla jakiegoś mrocznego spisku, ale przede wszystkim dla… Stannisa. Dla swojego króla. Dla człowieka, którego kochał jak syna.

Maester Cressen zamrugał powiekami. Stannis, mój panie, mój smutny, markotny chłopcze, synu, którego nigdy nie miałem, nie możesz mi tego zrobić, czy nie wiesz, jak bardzo o ciebie dbałem? Żyłem dla ciebie i miłowałem cię bez względu na wszystko? Tak jest, miłowałem cię, bardziej nawet niż Roberta czy Renly’ego, bo to ty byłeś niekochany i najbardziej mnie potrzebowałeś.
—Starcie królów—

Pozbawieni perspektywy maestera Cressena, niewątpliwie uznalibyśmy próbę zamachu za koronny dowód na intrygi Cytadeli. Ale widząc co tak naprawdę dzieje się w głowie maestera, dostrzegamy zarazem cały ogrom skomplikowanych ludzkich motywacji. Widzimy maestrów jako coś więcej niż tylko bezosobowych wykonawców cudzej woli. Maesterowie to po prostu ludzie, i na żadnym etapie wykuwania łańcucha, nie tracą oni swego człowieczeństwa.

Poczciwy maester Cressen.
Poczciwy maester Cressen.

Czy oznacza to, że maesterowie nie uczestniczą w spiskach? Skądże znowu. Uczestniczą w spiskach małych i wielkich. Od maestera Tybalda, który wraz z Karstarkami i Boltonami knuje spisek przeciw Stannisowi, aż po wspomnianego w tym tekście Walysa Towersa, który prawdopodobnie służył do kontaktów pomiędzy stronnikami Rhaegara Targaryena, a lordem Rickardem Starkiem.

Czy maestrowie nie są niechętni smokom i magii? Oczywiście że są. W smokach widzą destrukcyjną siłę, która prowadzi do śmierci tysięcy ludzi. W magii zaś – mrzonkę i głupstwo, odciągające ludzkie umysły od poważniejszych zadań. Maestrowie nie tyle chcą stworzyć świat bez magii, co są przekonani, iż w takim świecie żyją.

Któryś z maesterów mógł kiedyś podtruć smoka. Któryś z maesterów mógł dążyć do tego, by usunięto od władzy szaleńca zafascynowanego piromancją. Nie znaczy to jednak, że całą rzeczywistość da się sprowadzić do jednego, wielkiego, wszechogarniającego i trwającego setki lat spisku. Również pod tym względem, George R.R. Martin trafnie oddał rzeczywistość.

Marwyn może być przewrażliwiony z powodu lekceważenia z jakim się spotyka. Lady Dustin może pewne kwestie nadinterpretowywać.  Ale pytanie brzmi – co dalej? Obsydianowe świece płoną. Świat się zmienia.

Szare owce zamknęły oczy, ale mastif widzi prawdę. Dawne moce się budzą. Cienie wracają do życia. Wkrótce zacznie się wiek cudów i grozy, epoka bogów i bohaterów.
—Uczta dla wron—

A konfrontacja Cytadeli z tą nową rzeczywistością wcale nie musi być produktywna. Prawdziwe spiski mogą się dopiero narodzić.


 

Dzisiaj było nietypowo, bo wyszedł nam spiskowo-niespiskowy odcinek. Spiski znaleźliśmy, ale chyba nie tak duże jak byśmy chcieli. Mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni. Zapraszam Was też koniecznie do odwiedzenia fsgk.pl w nadchodzącym tygodniu. Szykuje się konkursik z nagrodą o zatrważająco niskiej wartości.

A koledze Alderowi24 – najlepsze życzenia z okazji dwudziestego już Dnia Imienia. Wybacz, że dzień po, ale wiadomo – wszystko co dobre, musi być spóźnione (to moja dewiza!). Życzenia szczere, bo sporządzone w świetle bogów starych i nowych.

Spragnieni kolejnych tekstów? Sprawdźcie Indeks Szalonych Teorii.

-->

Kilka komentarzy do "Szalone Teorie: Spiski maesterów"

    • DaeL
      8 lutego 2016 at 00:03
      Permalink

      Ja też Was kocham. A teraz idę spać, bo jutro mam pobudkę o jakiejś nieludzkiej porze.
      Przy okazji – mogą być literówki. Poprawię jutro.

      Reply
  • 8 lutego 2016 at 00:33
    Permalink

    Bezsenność sprzyja czekającym 😀 ciekawa teoria bardzo, taka trochę \”z drugiej strony\” – tym razem dowodząca, że może nic strasznego jednak się nie dzieje 😛 ale bardzo dobrze Daelu, że ją napisałeś właśnie z tymi wnioskami – taki trochę zimny prysznic dla tych, którzy twierdzą, że KAŻDA postać ma ukryty motyw, KAŻDA sytuacja ma drugie dno i WSZĘDZIE jest jakiś wielki spisek

    Reply
    • 8 lutego 2016 at 08:32
      Permalink

      Jak to nic strasznego się nie dzieje!? Obsydianowe świece płoną…
      😉

      Reply
  • 8 lutego 2016 at 02:10
    Permalink

    Gdyby do opisu wygladu Marwyna dobrac najblizej pasujace mu pochodzenie to przypomina wielorybnika z ibben.

    Reply
  • 8 lutego 2016 at 07:12
    Permalink

    Fajny tekst, chociaż jestem zawiedziony, że nie napisałeś więcej o obsydianowych świecach. Ale podoba mi się tu podejście “nie wszystko jest spiskiem”.

    Reply
    • DaeL
      8 lutego 2016 at 12:11
      Permalink

      Właściwie to niewiele można o obsydianowych świecach napisać. To uzasadnienie jakie mamy w tekście (tzn. takie, iż maesterzy trzymają świece po to, by udowadniać adeptom, że magia nie istnieje) jest jak najbardziej prawdopodobne. Oczywiście z tego się robi problem, gdy ku zaskoczeniu wszystkich świece jednak zaczynają płonąć. Ale to już jest taka martinowska ironia losu.

      Reply
  • 8 lutego 2016 at 08:22
    Permalink

    Skoro Martin ustami lady Dustin mówi o spisku, to oczywiste, że żadnego spisku nie ma (oczywiste po przeczytaniu teorii ;)).

    Reply
  • 8 lutego 2016 at 11:53
    Permalink

    Jak zwykle świetna teoria. Opłacało się czekać.
    Dzięki wielkie za życzenia 🙂

    Reply
  • 8 lutego 2016 at 11:59
    Permalink

    Dziesiąty!!
    A co do samej Teorii, to muszę ze smutkiem stwierdzić, że jestem głęboko rozczarowany. Kiedy padła zapowiedź o jej tematyce byłem zafrapowany, jakie to spiski maesterów odkrył przenikliwy umysł DaeLa. A tu proszę: klops! Jestem zawiedziony, bowiem ja też uważałem, że o żadnym globalnym spisku kierowanym przez Cytadelę raczej nie ma mowy, szykowałem się zatem na ognistą polemikę ze zwolennikami Wielkiej Intrygi. No i proszę – DaeL pozbawił mnie radości płynących z wszelkich dywagacji, bredzenia, pieniactwa, trajkotu i innego ple-ple, które to czynniki tak bardzo ubarwiają życie komentatora Teorii. I co mi zostało? Trzeba podpisać się pod wnioskami Mistrza i czekać na następne szanse…
    A swoją drogą… Cytując Floriana: “KAŻDA postać ma ukryty motyw, KAŻDA sytuacja ma drugie dno i WSZĘDZIE jest jakiś wielki spisek”. Jakie to byłoby fajne! I jakie pole do popisu 🙂

    Reply
  • 8 lutego 2016 at 14:06
    Permalink

    Wskazowka do odkrycia motywacji Marwyna, moga byc odnalezione przez niego trzy tajemnicze karty dotyczace przepowiedni o zagladzie Valyrii. Moze nie chce by podobna katastrofa wydarzyla sie kolejny raz, a jako ze bada ten temat moze wiedziec o genezie owej zaglady duzo wiecej niz pozostali maesterzy nie wglebiajacy sie w dziedzine magii.

    Reply
  • 8 lutego 2016 at 14:39
    Permalink

    No to teraz czekamy na zjawę z Winterfell 🙂

    Reply
  • 8 lutego 2016 at 15:54
    Permalink

    Pytanie do Daela
    Czy planujesz teorię o Pieśni Lodu i Ognia, czym jest ? Danych jest nie wiele ale dla ciebie myślę, że wystarczająco.
    Pojawia się już podczas Długiej nocy, tak myślę, że chodzi o nią, bo w SLIO jest wzmianka o pewnym bohaterze, który przekonał liczne plemiona by zapomnieli o swarach i połączyli siły by wyśpiewać pewną pieśń. Słowa Rhaegara, do Eli no i cały tytuł sagi.
    Masz jakąś koncepcję ? O:-)

    Reply
    • DaeL
      8 lutego 2016 at 21:10
      Permalink

      To jest ciekawy pomysł i nigdy na to w ten sposób nie patrzyłem. Zbadam temat.

      Reply
  • 8 lutego 2016 at 16:32
    Permalink

    Witam , po lekturze tekstu intryguje mnie jeden fragment który przeoczyłem w czasie czytania PLiO: do jakich dziwacznych Bogów modli się Marwyn w kapliczce dla marynarzy i jakie ofiary im składa??? Pozdrawiam

    Reply
    • DaeL
      8 lutego 2016 at 21:16
      Permalink

      Pewnie do Czarnego Kozła. Trudno o dziwniejsze bóstwo. Ale oczywiście nigdzie nie jest to wprost powiedziane.

      Reply
    • 8 lutego 2016 at 22:35
      Permalink

      Marwyn nie jest osobą wierząca w bogów.
      Kapliczka dla marynarzy z dziwnymi bóstwami to wskazanie na religię Ludzi bez Twarzy.
      Marwyn na pewno nie chodzi tam się modlić…

      Reply
  • 8 lutego 2016 at 19:44
    Permalink

    To teraz pora na kolejny temat z tamtej ankiety: tajemniczy zabójca w Westeros 😀

    Reply
    • 8 lutego 2016 at 21:47
      Permalink

      Chyba w Winterfell 😛 Bo w Westeros jest całkiem sporo tajemniczych zabójców 😛

      Reply
      • 8 lutego 2016 at 23:00
        Permalink

        Tak, racja, zamyśliłem się i napisałem Westeros zamiast Winterfell :/

        Reply
  • 8 lutego 2016 at 21:31
    Permalink

    Hej, świetnie napisany tekst sypiesz cytatami jak z rękawa 😀 gratuluję i nie mam pytań (póki co)

    Reply
  • 8 lutego 2016 at 23:40
    Permalink

    A kto pamięta kiedy on tego kogoś spotkał? przed akcją co znajdywali martwych ludzi na placu? bo przeczytałabym, ale nie umiem znaleźć fragmentu.

    Reply
    • 9 lutego 2016 at 11:43
      Permalink

      Jaki “on” jakiego “tego”? Czy chodzi Ci o Theona i zjawę z Winterfell?

      Reply
      • 9 lutego 2016 at 17:09
        Permalink

        tak o zjawę , ,miało być pod rozmową wklejone 😀

        Reply
  • 9 lutego 2016 at 11:56
    Permalink

    Pamięta ktoś gdzie mogę znaleźć sen Jaime’a w którym ludzie z włóczniami (Dornijczycy albo Nieskalani) strącają go do lochu gdzie spotyka Cersei Joffa i chyba Tywina,oraz braci z KG?

    Reply
    • 9 lutego 2016 at 18:12
      Permalink

      Podejrzewam że w drugiej połowie Nawałnicy Mieczy ale mogę się mylić 🙂

      Reply
    • 9 lutego 2016 at 19:48
      Permalink

      Pierwszy rozdział Jamie’go z Nawałnicy – Krew i złoto. Albo drugi 😛

      Reply
  • 9 lutego 2016 at 12:02
    Permalink

    No cóż, tak jak pisałem wyżej – tekst, jak to u DaeLa świetny, ale trudny do komentowania, bo zbyt, powiedzmy, bezdyskusyjny. Zresztą wygląda na to, iż szanowny Autor sam się tego domyślał. Nawet najbardziej zwykle zajadli polemiści milczą, albo już pytają o następną Teorię 🙂
    Ale tekst trudny nie oznacza poddania się bez walki, a więc spróbujemy rozkręcić dyskusję. Na początek maester, który dotąd najczęściej pojawiał się w PLiO, choć teraz już mu to dalej nie grozi. Chodzi mi, rzecz jasna, o Wielkiego Maestera Pycelle’a. Czy ten staruszek, pozornie mało niebezpieczny, był takim w rzeczywistości? A jednak Varys, chcąc aby Cersei pozostała bez najważniejszych doradców zabija nie tylko Kevana, ale też właśnie Pycelle’a. Jego, a nie na przykład demonicznego Qyburna, wydawałoby się znacznie bardziej groźnego. Dlaczego? No i teraz pojawia się zasadnicze pytanie: kogo Cytadela wyznaczy na następnego Wielkiego Maestera? I jaką rolę ten nowy odegra… Co o tym sądzicie?

    Reply
    • 9 lutego 2016 at 12:16
      Permalink

      Ja myślę, że Varys zabił właśnie Pycelle’a dlatego że był wierny rodzinie Lanisterów i dlatego za wszelką cenę bronił by Cersei a Qyburn jest zbyt mało wpływowy i szanowany aby cokolwiek namieszać mimo swej wierności do Cersei. Choć z tą wiernością to też moim zdaniem nie jest tak do końca, myślę że Qyburn bez chwili wachania zdradził by Cersei za choćby cień nadzieii na przywrócenie mu przez Cytadelę łańcucha. A nowego Wielkiego Maestera poznamy w WZ i myślę że będzie to ktoś zupełnie nowy ale na pewno nieźle namiesza, bo Cytadela ma swoje interesy których będzie bronić. A tak na zakończenie, Daelu czy jeszcze w lutym mozemy mieć nadzieję na nową teorie?

      Reply
      • DaeL
        9 lutego 2016 at 14:36
        Permalink

        “A tak na zakończenie, Daelu czy jeszcze w lutym mozemy mieć nadzieję na nową teorie?”
        Postaram się napisać w lutym jeszcze dwa teksty.

        Reply
        • 9 lutego 2016 at 18:17
          Permalink

          :O Wow DaeL rozpieszczasz nas 😉

          Reply
    • 9 lutego 2016 at 23:41
      Permalink

      Nie wiem czemu zabuł akurat Pycella,ale wydaje mi się że mam wytłumaczenie dlaczego nie zginął Qyburn. Jak wiemy starzy informatorzy Varysa zaczęli się zgłaszać do Qyburna jak tylko został Starszym nad szeptaczami. Prawdopodobnie Varys dalej pociąga za sznurki i może manipulować informacjami które dostaje Qyburn a zatem sterować poczynaniami Małej Rady.

      Reply
  • 9 lutego 2016 at 13:56
    Permalink

    Ooooo, a ja mam pytanie! 😀
    Co w praktyce oznacza tytuł Wielkiego Maestera? Czy to taki zwykły maester, tylko że przy dworze królewskim, więc ma tytuł żeby poczuć się dowartościowanym? Czy ma jakąś władzę i coś do powiedzenia w Cytadeli? Czy może wydawać rozkazy innym maesterom? Jak wygląda relacja Wielki Maester-arcymaesterzy?

    Reply
    • DaeL
      9 lutego 2016 at 14:34
      Permalink

      Wielki Maester to po prostu maester, który służy przy królu. Wybiera go konklawe arcymaesterów i zwykle należy do starszych i zasłużonych członków zakonu. To bardzo ważne i prestiżowe stanowisko, ale pod żadnym względem Wielki Maester nie jest “szefem” Cytadeli. Jeśli już, to raczej Wielki Maester powinien być posłuszny konklawe.
      Samych arcymaesterów jest w tej chwili 21. Dziedzin wiedzy w jakich specjalizują się arcymaesterzy jest 16 (a przynajmniej o tylu wiemy). Każda dziedzina jest reprezentowana w konklawe, niektóre mają po 2 przedstawicieli. Ale przypuszczam, że wynika to raczej z wieku arcymaesterów niż z wagi dziedziny. Na przykład wiemy, że arcymaester Walgrave któremu usługuje Pate jest stary i niedołężny, a tytuł zachowuje wyłącznie ze względów prestiżowych. W konklawe jego dziedzinę reprezentuje jeszcze jeden, młodszy arcymaester.

      Reply
  • 9 lutego 2016 at 14:42
    Permalink

    Skoro właśnie DaeL jest w pobliżu, to koniecznie muszę spytać o coś z całkiem innej skrzyni… Co z “Sobolem Albańskim”? Dlaczego pojawiły się tylko trzy odcinki? Przecież to było znakomite!

    Reply
    • DaeL
      9 lutego 2016 at 15:29
      Permalink

      Dzięki, ale nie byłem do końca z tego zadowolony. Jednak takie pisanie ad hoc, bez planu jak ma się potoczyć akcja, nie jest zbyt fajne. Ale spoko, trwają prace nad wersją poprawioną, jednoczęściową i bardziej przypominającą normalne opowiadanie. To znaczy przypominającą normalne opowiadanie swoją konstrukcją, bo nadal będzie pełne tego samego, kretyńskiego humoru 😉
      Myślę, że do końca lutego uda mi się wrzucić tu tę nową i kompletną wersję.

      Reply
      • 9 lutego 2016 at 15:54
        Permalink

        I cieszę się i martwię jednocześnie. Cieszę, że Rajmund powróci, martwię że będzie to produkt finalny. Rozumiem też, iż pisanie w poprzedniej formie, tj. w odcinkach i bez uprzedniego planu jest o wiele trudniejsze, ale efekt wyborny! I chyba jeszcze większe pole do popisu dla Twej weny. W żadnym wypadku nie rezygnuj z tego! Niech przygody Marfickiego pozostaną stałym elementem FSGK.
        PS. Spośród wielu ślicznych smaczków mnie chyba najbardziej przypadł do gustu ten lekko zmieniony Neptun przed domem Batożków. Cymes! I, proszę, nie odsyłaj ludzi na forum, system komentarzy przy Teoriach jest o wiele praktyczniejszy.

        Reply
        • DaeL
          9 lutego 2016 at 18:16
          Permalink

          “Rozumiem też, iż pisanie w poprzedniej formie, tj. w odcinkach i bez uprzedniego planu jest o wiele trudniejsze, ale efekt wyborny! I chyba jeszcze większe pole do popisu dla Twej weny.”
          Wiesz, to nawet nie jest kwestia trudności. Po prostu w takiej formule, szczególnie przy założeniu, że czytelnicy podejmują decyzje co ma się dziać w następnym odcinku, ciężko jest o ciekawą konstrukcję fabuły. Jeśli ktoś nie jest geniuszem pióra, drugim Hemingwayem, itd…, to powinien budować historię w oparciu o kilka prostych założeń (to się zresztą tyczy tak samo literatury jak i kina). Na przykład – sceny powinny wynikać jedna z drugiej, albo podważać się nawzajem. Łącznikiem poszczególnych scen nie może być zwrot “a potem…”. Zamiast tego trzeba tak konstruować sceny, żeby można było między nimi użyć (oczywiście w głowie) słów “a zatem…”, “dlatego…”, “wbrew temu…”, “ale…”. No, ewentualnie, jeśli opowieść jest wielowątkowa, to można też użyć “w międzyczasie”. Jeśli sceny w Twoim opowiadaniu mogłyby zmienić swą kolejność bez wpływu na fabułę, to historia po prostu nie jest zajmująca. Oczywiście opowiadanie może nadal mieć swoje plusy, na przykład być jajcarskie albo straszne. Ale nie będzie wciągać.
          Po drugie – warto kończyć każdą scenę albo w punkcie kulminacyjnym (Bran spada z wieży, nie wiemy czy przeżyje, Tyrion tonie, Brienne krzyczy jakieś słowo, Robb zapowiada, że podjął ważną decyzję), albo na zwrocie akcji po punkcie kulminacyjnym, gdy akcja opada, ale wiemy, że fabuła nie będzie szła w dotychczasowym kierunku (np. Dany sobie odfrunęła na smoku, Dzicy zostają rozbici, a my zdajemy sobie sprawę, że załatwił ich Stannis! Stannis! STANNIS! ;)). Niestety odcinkowość, z głosowaniem nad tym jak potoczy się dalej historia też tę opcję zabija.
          Dlatego własnie przepisuję Sobola, wycinając niektóre fragmenty, dodając nowe, no i w końcu sensownie posuwając akcję. Wydaje mi się, że będzie dużo lepszy od poprzedniej wersji. Może nawet trochę śmieszniejszy (bo chyba udało mi się “podkręcić” nieco początek historii.

          “Niech przygody Marfickiego pozostaną stałym elementem FSGK.”
          Na FSGK jego przygoda skończy się na tym opowiadaniu, ale może kiedyś spotkamy go w innej formie 😉

          “Spośród wielu ślicznych smaczków mnie chyba najbardziej przypadł do gustu ten lekko zmieniony Neptun przed domem Batożków. Cymes!”
          Cieszę się, że Ci się to spodobało. Generalnie im bardziej ktoś ma plastyczną wyobraźnię, tym mocniej go takie absurdy rozbrajają. Natomiast mnie wydaje się, że jeden żart wyszedł naprawdę dobrze. Matkobosko. To głupie, ale po przewałkowaniu tego chwytu w głowie ze sto razy, nadal się na myśl o nim uśmiecham.

          “I, proszę, nie odsyłaj ludzi na forum, system komentarzy przy Teoriach jest o wiele praktyczniejszy.”
          Soból powstał zanim jeszcze mieliśmy komentarze na stronie.

          Reply
          • 9 lutego 2016 at 19:40
            Permalink

            Jesteś DaeLu prawdziwym pasjonatem tego, co robisz, a zarazem – jak widzę – dążysz do perfekcjonizmu. Nic, tylko przyklasnąć. Mam nadzieję, że zawodowo również zajmujesz się sprawami, które dają Ci przyjemność i satysfakcję. To pomaga w życiu, wiem coś o tym…
            A “matkobosko” to faktycznie kolejna perełka 🙂 Jest ich zresztą znacznie więcej. Ale to strona o PLiO, więc już nie będę Cię męczył “Sobolem”. I dziękuję za informacje.

            Reply
  • 9 lutego 2016 at 16:12
    Permalink

    Ja też mam pytanie, ale odpowiedź na nie chyba jest nieznana. Mimo to spróbuję. Kim jest maester Luwin? Skąd pochodzi i jak brzmiało jego nazwisko rodowe? Ktoś wie? Propozycje?

    Reply
    • DaeL
      9 lutego 2016 at 17:02
      Permalink

      Obawiam się, że nic na ten temat nie wiadomo.

      Reply
    • 9 lutego 2016 at 20:42
      Permalink

      Jak nic nie wiadomo to możemy sobie obłąkanie pospekulować.
      Moja spekulacja:
      Maester Luwim stara się zniechęcić Brana do magii, ponieważ jest kuzynem Melisandre i wyznawcą R’hllora. Widzi, że chłopak ma duże zdolności związane ze starymi bogami i nie chce żeby je rozwijał, bo może stanowić “konkurencję” dla czerwonego boga. Kiedy prosi Oshę żeby go zabiła, tak na prawdę wie, że w pobliżu kręcą się jego współwyznawcy z sekretnej winterfellskiej świątyni R’hllora, którzy za chwilę go ożywią. Pojawi się w Wichrach i będzie starał się powstrzymać Brana i Trójokiego.

      Kto spekuluje następny? Naczelny spekulant Ser Arc? Nie można dyskutować z Teorią to pospekulujmy na tematy okołomaestrowe.

      Reply
    • 9 lutego 2016 at 22:42
      Permalink

      Zawsze do usług 🙂 Mogę zaproponować taką oto spekulację maesterowską:
      Kiedy Złota Kompania po zwycięskiej batalii wkracza do Królewskiej Przystani Haldon Półmaester wysyła do Cytadeli kruka z umówioną wiadomością. Obrzydliwe czarne ptaszyska roznoszą tajne polecenia do wszystkich maesterów w Westeros i oto teraz zaczynają kolejno spadać głowy głów (ale mi wyszło!) największych rodów Siedmiu Królestw. Jedni konają w drgawkach, inni nie mogą złapać oddechu, następni sinieją… Można by tak długo, ale jestem zbyt delikatny z natury. Dziwnym trafem hekatomba nie dotyka jedynie panów Starego Miasta czyli Hightowerów. Baelor Hightower, zwany Baelorem Promiennym Uśmiechem całkiem bez walki, za to wśród pisków rezentuzjazmowanych maesterów, zasiada na Żelaznym Tronie. No i z czego ty się tak cieszysz Hightower, ty paskudo?!
      Może dyskusyjne, ale wcale nie tak nieprawdopodobne, co? 🙂

      Reply
  • 9 lutego 2016 at 20:35
    Permalink

    W HBO pojawiły się jakiś czas temu treasery do GoT i w jednym znich pojawia się chorągiew Starków. Wygląda to tak jakby ród wrócił do Gry, tzn. pojawia się zapewne Lord Stark ale myślicie, że jest to Rickon czy raczej (zalegitymizowany) Jon =-O

    Reply
    • 9 lutego 2016 at 20:43
      Permalink

      Sorry za literówki pisze na tablecie i chyba już go nieco wyeksploatowałam :'(

      Reply
  • 9 lutego 2016 at 23:20
    Permalink

    w tym z lannisterami słychać prawdopodobnie wielkiego wróbla który nawołuje do obalenia obecnej władzy, a co o tym sądzicie? prawdopodobne? pojawiły się głosy że w Westeros zostanie wprowadzona demokracja
    osobiście uważam że to mało prawdopodobne, myślę że jeśli władza królewska bedzie słaba i bedą liczne powstania, to możemy wrócić do sytuacji z przed podboju (7 królestw)

    i jeszcze jedno: kto jest teraz w kolejce do tronu po Tommenie? chodzi mi o taki łańcuszek kilku osób.

    Reply
    • 10 lutego 2016 at 00:01
      Permalink

      DaeL to już wyjaśniał pod co najmniej dwoma teoriami. Po bękarcie Tommenie dziedziczą Crakehall’owie. A tak jak napisał Marcin poniżej. Jeśli Tommena uważamy za Baratheona to następny jest Stannis 🙂 Ale wiemy jaka jest prawda:) A i tak zdecydują miecze… i smoki 🙂

      Reply
    • 10 lutego 2016 at 00:14
      Permalink

      Hmmm moja odpowiedź została okrojona z kilku zdań. Trochę to jest irytujące, że czasami tekst się nie che wysłać albo się wysyła nie pełny. Złośliwość rzeczy martwych…
      Jest tak:
      1. Robert-Stannis-Renly (jeśli uznajemy J,T,M za bękarty królobójcy)
      2. Robert- Joffrey Baratheon- Tommen Baratheon- Stannis
      3. Po wygaśnięciu rodu Baratheonów dziedziczą Crakehall’owie

      Reply
      • 10 lutego 2016 at 11:38
        Permalink

        Przynajmniej tak to wszystko ładnie wygląda na papierze, bo nawet jeśli założyć, że wszyscy Baratheonowie (oficjalni i “udawani”) wymrą to wątpię, żeby Lannisterowie od tak oddali tron jakimś Crakehallą.

        Reply
    • 10 lutego 2016 at 00:28
      Permalink

      Ja też myślę, że nikt nie zasiądzie na Żelaznym Tronie.

      Reply
  • 9 lutego 2016 at 23:45
    Permalink

    Siemanko,
    Teoria wspaniała jak zawsze, przeczytałem zaraz po opublikowaniu, ale tak jak wielu z Forumowiczów mam problem z tym, że nie ma tu żadnego spisku uczonych podobnego do spisku masonów, iluminatów itp 🙂 a może jednak jest?
    1. Cytadela według mnie stała się polem bitwy innych spisków. Alleras=Sarella to cześć spisku Dorana. Pate=LbT i wiadomo o jaką teorie DaeLa chodzi. A w tym wszystkim nasz poczciwy, pulchny Sam. Jak myślicie jak potoczy się historia tej trójki?
    2. Sojusze w Westeros można budować na kilka sposobów. Płodząc synów i córki, których można wydać za potomków z innych rodów. Albo jeśli się jest bogatym po prostu kupić sobie przyjaźń. Albo płodzić synów z prawego łoża, bękartów lub kupić wierność uczniów którzy zostaną Maesterami i potem pod ukrytą tożsamością będą szeptać odpowiednie słówka do niczego nieświadomych lordów. Przypomniało mi się, że chyba Kurwistrach uczył się na maestera (jego ojciec wpadł na taki pomysł) 🙂 Mam wrażenie, że ten temat odżyje gdy dostaniemy rozdziały Sama w WZ.
    3. Z grona maesterów najbardziej mnie interesuje Marwyn. Jeśli prolog WZ zacznie się od zdania w którym będzie jego imię to się rozpłaczę bo wiemy co to oznacza. Pocieszam się tym, że w epilogu TzS już umarł maester więc to trochę głupie zaczynać następny rozdział od takiego samego zagrania. Załóżmy, że jednak dociera szczęśliwie do Dany. Jak myślicie, blondi skojarzy jego imię z opowieścią Maegi o pewnym maesterze imieniem Marwyn? Mag obawia się, że Cytadela będzie chciała wysłać swojego człowieka, który według jego słów nie będzie przyjacielem Danuśki. Może “Pate” znowu zmieni tożsamość… i wyruszy za Marwynem. Albo o zgrozo zabije Marwyna i się podszyje pod niego.
    4. Takie pytanie odnośnie religii. Wy wierzycie, że jakieś bóstwo w Westeros istnieje naprawdę? Imo tą mistyczną rolę gra magia. Wiemy, że smoki to magiczne istoty, których obecność podkręca magiczne zaklęcia. Uważam, że tylko dzięki magii/pojawieniu się smoków były możliwe ożywienia Lorda Błyskawicy, czy też stworzenie Gregorsteina. Hmmm a jak to było z tą głową Góry? Sądzicie, że Doran dostał oryginalny czerep, a Qyburn przyszył swojemu “synkowi” cymbał Falyse 🙂 Czy też głowa mu nie była potrzebna do ożywienia 🙂 Osobiście znam kilku ludzi, którym głowa jest potrzebna tylko do tego, żeby włosy miały gdzie rosnąć. Więc taki “rycerz bez głowy” też jest prawdopodobny.

    Reply
    • DaeL
      10 lutego 2016 at 13:23
      Permalink

      1. To jest bardzo dobre pytanie. Wiele osób zakłada, że Sarella wykonuje plan Dorana. Ja nie jestem tego tak do końca pewien.
      Za to Pate Bez Twarzy niewątpliwie będzie szperać w księgach o smokach. Swoją drogą, jak się nad tym zastanowić, to ta trójka w jednym miejscu tworzy dość niesamowite połączenie.
      A Sam oczywiście coś odkryje. Jestem tego pewien. Nie po to GRRM tyle razy nam tłukł do głowy jakie to niesamowite księgi ma Cytadela, żeby Sam siedział na tyłku i wykuwał swój łańcuch.
      3. Spokojna głowa, w prologu będzie na 99% maester podróżujący z Edmurem i Jeyne. Poza tym nie wiem, czy Marwyn dotrze do Dany. Wydaje mi się, że Daenerys na serio zasiedzi się w Essos jeszcze przynajmniej przez pół książki, jednocząc mozolnie wszystkie khalasary. Za to Marwyn może się skumać z Tyrionem….
      4. Dużo pytań. Co do boga – na pewno nie istnieje w takim sensie, w jakim myślą o nim ludzie. Nie sądzę, aby R\’hllor był bogiem osobowym, to prędzej jakaś magiczna siła. Utopiony bóg może być po prostu jakimś pradawnym potworem. Z kolei starzy bogowie to po prostu drewniany internet do którego podłączają się różni zieloni jasnowidze w rodzaju Bloodravena.

      Reply
  • 9 lutego 2016 at 23:49
    Permalink

    Hah dobre pytanie, o ile pamiętam to zgodnie z ustaleniami Wielkiej Rady mężczyźni są preferowani przed kobietami jeśli chodzi o linię sukcesji więc jeśli założymy że legalną władzą jest ród Baratheonów to następny w kolejce jest Stannis , natomiast jeśli przyjmiemy że ustalenia Wielkiej Rady obowiązywały tylko za Targaryenów to dziedziczką tronu jest Myrcella.

    Reply
    • 2 września 2017 at 22:25
      Permalink

      Myrcella jako pochodząca od króla w pierwszej lini pokrewieństwa dziedziczy przed Stannisem. To, że mężczyźni mają pierwszeństwo oznacza, że młodszy Tommen jest przed nią ale oa jest przed bocznymi liniami.

      Reply
  • 10 lutego 2016 at 09:39
    Permalink

    Daelu, dzięki za kolejny tekst !

    Mam jednak pytanie, czy żółte złoto zawsze oznacza ekonomię ? Natknąłem się wczoraj Ucztę dla wron na rozmowę Sama z Daeronem, który opowiada że dostał w zamian za swe pieśni pocałunek od kurtyzany. Sam mówi :
    “- Trzeba było ją poprosić o srebro – obruszył się Sam. – potrzebujemy pieniędzy nie pocałunków.
    – Niektóre pocałunki są warte więcej od żółtego złota, Zabójco – odparł z uśmiechem minstrel.”
    Zwróciłem na to uwagę tylko dlatego że jestem świeżo po Twoim tekście, i być może wszędzie gdzie mowa o złocie – pisze się że jest żółte, ale tutaj wydało mi się to dziwnie tajemnicze.
    Pozdrawiam

    Reply
    • DaeL
      10 lutego 2016 at 12:19
      Permalink

      Nie zrozumieliśmy się. Żółte złoto nie jest uniwersalnym symbolem ekonomii w PLiO. Natomiast jest nim gdy mówimy o łańcuchach maesterów (albo laskach i maskach arcymaesterów). W paru miejscach jest o tym mowa (nie wiem czy również nie w Świecie Lodu i Ognia), ale pierwszy wpadł mi w rękę cytat ze Starcia królów:

      “- Możesz to nazwać zielonym wzrokiem, jeśli chcesz… ale nie zapominaj o tym, że mieliście z Rickonem dziesiątki tysięcy snów, które się nie sprawdziły. Przypominasz sobie może, czego uczyłem cię o naszyjniku, który nosi każdy maester?
      Bran zastanawiał się chwilę, próbując sobie przypomnieć.
      – Maester wykuwa swój łańcuch w Cytadeli w Starym Mieście. Nadaje mu się ten kształt dlatego, że przysięgacie służyć, a składa się on z różnych metali dlatego, że służycie królestwu, a w królestwie żyją najrozmaitsi ludzie. Gdy opanujecie nową umiejętność, dodajecie do niego kolejne ogniwo. Czarne żelazo symbolizuje krukarstwo, srebro uzdrawianie, a złoto umiejętność rachowania. Nie pamiętam wszystkich.”

      Wiemy też, że są jeszcze różne inne typy ogniw. Jest na przykład elektrum (stop złota i srebra), czerwone złoto, itd…

      W samych nazwach – złoto żółte, białe, czerwone, itd… nie ma nic specjalnie tajemniczego. Złoto jest metalem bardzo plastycznym. Właściwie to aż za bardzo plastycznym – można je stosunkowo łatwo odkształcić. Dlatego do zastosowań jubilerskich nie używa się czystego złota, ale jego stopów (o różnym składzie i próbie). Złoto żółte jest stosunkowo czyste (mały dodatek srebra), podczas gdy złoto czerwone ma sporo miedzi). Złoto żółte jest też – jako kruszec – droższe od złota czerwonego. Wydaje mi się, że to wyjaśnienie pasuje do kontekstu słów Daerona.

      Reply
    • 10 lutego 2016 at 12:21
      Permalink

      O złocie pisze się że jest żółte bo bodajże gdzieś na kartach powieści mamy też czerwone złoto (stop złota z miedzią i srebrem),chyba nawet któryś z maestrów nosił ogniwo wykonane z tego metalu,nie pomnę gdzie może się znajdować cytat, ale może ktoś uzupełni moją wypowiedź. Natomiast żółte złoto we fragmencie który przytoczyłeś symbolizuje po prostu pieniądz (złote smoki). W tekście Daela żółte złoto jest oznaką tego że arcymaester który ma laskę maskę i pierścień z tego metalu specjalizuje się właśnie w ekonomii, ż potwierdzenie jest gdzieś w powieści ale nie pamietam gdzie ;D

      Reply
  • 10 lutego 2016 at 12:29
    Permalink

    Teraz trochę z innej strony. Jak myślicie dlaczego Benjen wstąpił do NS? Na necie czytałem teorie, że Uwaga, bo nie wiem czy się śmiać czy płakać, że to Ben zapłodnił swoją siostrę Lyanne i to on jest ojcem Jona 🙂 Dlatego był zawsze miły dla Jona, a Ned w rozmowach z Cat mówił, że w żyłach Jona płynie jego krew ale miał na myśli wstydliwy występek brata i siostry. Ja tego osobiście nie kupuję, ale widzę, że niektórzy to oszaleli na punkcie rozwikłania zagadki pochodzenia Jona.
    1. Ale tak na poważnie jak myślicie dlaczego Ben wstąpił do NS i co porabiał podczas buntu Roberta? Był młodszy od Neda więc został w Winterfell czy już wtedy wstąpił do NS?
    2. Dlaczego Jeor Mormont wstąpił do NS. Podejrzewam, że skoro po nim lordem Niedźwiedziej Wyspy był Jorah, to Jeor zrezygnował w młodości (przeszłości) z bycia lordem i wstąpił do NS. Czy za tym też skrywa się jakiś sekret? Trochę to dziwne, że Lord rezygnuje ze wszystkiego i wstępuje do NS.

    Reply
    • DaeL
      10 lutego 2016 at 13:40
      Permalink

      1. W zasadzie to sprawa jest dość zrozumiała jak na to spojrzymy z perspektywy średniowiecznej. Gdyby Benjen nie poszedł do NS, to musiałby dostać jakieś ziemie. Pewnie jakąś strażnicę i parę wiosek. Nie mówię, że Starków na to nie stać, ale nikt nie lubi za bardzo rozdrabniać swych dóbr (dlatego na przykład, że tak znów zarzucę przykładem z Rzeczypospolitej – w Polsce magnaci zakładali niepodzielne ordynacje, które dziedziczył główny spadkobierca, a reszta dostawał ochłapy). W średniowieczu, jeśli synów w szlacheckiej rodzinie było zbyt wielu, to np. trzeci w kolejce wybierał karierę kościelną, czwarty wojskową, itd…
      Z drugiej strony jednak dało się problem załatwić bez sięgania po Nocną Straż. Benjena można było wżenić w jakiś sensowny majątek na Północy.
      Z trzeciej strony – no jednak Starkowie mają do Nocnej Straży sympatię i nie traktują tego jako zesłania.
      Z czwartej strony – Benjen nie był w tym momencie trzecim spadkobiercą. Brandon nie żył, a Ned miał tylko maleńkiego syna…
      Z piątej strony – nie wiemy, czy to jednak nie była jakaś kara… Nie wiemy jaką rolę odegrał Benjen w czasie “porwania”.
      2. W przypadku Jeora to jednak jest dosyć proste. Jorah miał 28 lat i nie miał żadnego majątku i żadnej pozycji społecznej. Na tej ich zapyziałej wyspie nawet nie dałoby się niczego wydzielić, żeby sobie Jorah “pozarządzał”. Różnica wieku między Jorah a Jeorem była niezbyt duża (bodaj 22 lata), więc Jeor miał w perspektywie nawet ponad 20 lat życia (ostatecznie przeżył chyba 18). Więc sprawa była prestiżowa. Jeśli syn miał się w miarę wcześnie urządzić, to musiał wcześniej odziedziczyć jakąś ziemię. A że na Północy Nocna Straż ma lepszą opinię niż na południu…

      Reply
      • 10 lutego 2016 at 18:06
        Permalink

        a mi sie kojarzy ze było gdzieś powiedziane ze stary niedźwiedź poszedł do nocnej straży ze względu na to jak honor rodu splamił jego syn podczas rebelii (sprzedał jeńców na niewolników0 za co został zesłany na wygnanie (albo uciekł z Westeros ).. tak mi się wydaje ale mogło mi sie pomylić z serialem

        Reply
        • 10 lutego 2016 at 19:55
          Permalink

          Chodziło o to że Jorah miał żonę (podobną do Deanerys), która miała jakieś super wymagania i lubiła drogie rzeczy. Z biegiem czasu Jorahowi w końcu zaczęło brakować pieniędzy i zaczął sprzedawać do niewoli kłusowników ze swoich ziem. Król się o tym dowiedział i za karę kazał mu wstąpić do nocnej straży. Jemu to nie za bardzo się spodobało i uciekł do Essos, ale zachował resztki honoru i nie zabrał ze sobą długiego pazura, którego wtedy był posiadaczem (w końcu żona i tak go zostawiła i uciekła z jakimś bogatym kupcem handlowym). Wtedy Jeor, żeby ratować honor rodu wstąpił do nocnej straży zamiast syna (nie należy zapominać, że ostatnim życzeniem umierającego Jeora było to, żeby jego syn Jorah wstąpił do nocnej staży i że wiedzę o tym posiada Samwell 🙂 ).

          Reply
          • DaeL
            10 lutego 2016 at 20:50
            Permalink

            Tak jak wspomniałem w poście obok – Jeor wstąpił do Nocnej Straży na długo przed małżeństwem Joraha. Jorah rzeczywiście zostawił Długi Pazur, ale Jeorowi dostarczyła go dopiero Maege Mormont (bo sam Jeor był od lat na Murze)

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 12:21
            Permalink

            I dlatego musi dojść do pojawienia się Joraha na Murze. Nie wiem jeszcze jak (na smoku?). Serial chyba w ogóle nie porusza przyczyn pojawienia się Jeora w NS, jakkolwiek wydaje się lekko dziwne, że będąc już człowiekiem co najmniej raz dzieciatym (Jorah) i głową rodu, podjął taką decyzję. Ze względu na mir jakim się cieszył w NS (i rangę, której się w Straży dochrapał) wydaje się, że raczej nie miał za sobą jakiegoś strasznego przestępstwa na sumieniu.

            Reply
        • DaeL
          10 lutego 2016 at 20:48
          Permalink

          Nie. Jeor wstąpił do Nocnej Straży jeszcze przed małżeństwem Joraha (czy jak to się odmienia). Możliwe, że w serialu wyjaśniono to inaczej, ale to jest wersja książkowa.

          Reply
          • 10 lutego 2016 at 23:42
            Permalink

            Rzeczywiście, masz rację. Poplątało mi się.

            Reply
  • 10 lutego 2016 at 15:26
    Permalink

    W czasie rebelii, pod nieobecnosc Neda, zarzadzalem polnoca. Bylem w tym czasie gwarantem ciaglosci rodu. Po rebelii o zadnych nadaniach ziemskich i nowym herbie dla mnie nie bylo mowy. Od pokolen domena rodu Stark jest niedzielona. Czern przywdzialem z wlasnej woli, zgodnie z tradycja jaka panuje od wiekow.

    Reply
    • 10 lutego 2016 at 18:49
      Permalink

      A potem się obudziłem…

      Reply
  • 10 lutego 2016 at 20:13
    Permalink

    Sam nie wierze w spisek ,ale myślałem ,że bardziej się wysilisz na argumenty przeciw(sam mam parę). A teraz pytanie. Jak myślicieli kto z ŻYJĄCYCH jest najniebezpieczniejszym wojownikiem? Sam stawiam na Aero Hoata(mam nadzieję że poprawnie napisałem) Uważam że on sam jest obiektywny i wierze w jego umiejętności. Strażnik uczony do zabijania. A dowódca? Znamy Tarly’ego i Stannisa. A reszta? Kto został? Nie słyszałem o innych dowódca lecz o dobrych rycerzach. Sam interesuję się strategią i chciałbym przeczytać bitwę że strategicznego punktu widzenia

    Reply
    • DaeL
      10 lutego 2016 at 21:08
      Permalink

      Jeśli przyjmujemy, że chodzi o ludzi z głową na karku i doświadczeniem w dowodzeniu armiami, to poza Stannisem i Randylem Tarlym jest jeszcze Blackfish, Roose Bolton, Jon Connington (lada moment w Westeros) i Paxter Redwyne. Jest też trochę dowódców mniejszego kalibru. Może nie tyle mniej inteligentnych, co po prostu nie mających doświadczenia w dowodzeniu na taką skalę. No i mówimy tu wyłącznie o Westeros.

      Co do najniebezpieczniejszego wojownika – oczywiści Gorąca Bułka.

      Reply
    • 10 lutego 2016 at 21:45
      Permalink

      Areo Hotah*
      Spośród wszystkich szermierzy w PLiO, mój faworyt to Sandor. Nie będę się długo rozpisywał, bo chyba każdy wie jaką wprawę we władaniu bronią ma Ogar. Choć miałem dylemat. No można by się też zastanowić nad Ciemną Gwiazdą. Ponoć jest mistrzem miecza, a na dodatek Doran nazywa go najgroźniejszym człowiekiem w Dorne. Ale nie sądzę by wygrał ze zdrowym i przede wszystkim trzeźwym Psem. Mój wybór to Clagane.

      Dowódcy, z nieżyjących to Robert Baratheon (nie Arryn), Ned, Robb, i Tywin( nie wiedziałem czy zakwalifikować go jako dowódce czy polityka) na wspomnienie zasługuje też Kevan. Lecz oni już chyba dowodzić nie będą :).

      Stannis – o nim jako wybitnym dowódcy dowiadujemy się ze słów wielu bohaterów, bitwa morska przeciw Greyjoy (jak to odmienić :D)tfu, Victarionowi, o oblężeniu wojsk Stannisa, chyba każdy słyszał. No i pamiętny Czarny Nurt, lecz to jest jak najbardziej wina ( któregoś z Florentów? nie pamiętam) dzikusy Tyriona wybiły zwiadowców i to było główną przyczyną porażki.

      Blackfish – prowadził straż przednia Robba, stoi on w dużej mierze za osiągnięciami młodego Wilka, bohater wojny dziewięciogroszowych Królów

      Randyll Tarly – (coś jak Blackfish Starka, tylko on Tyrellów)MOIM ZDANIEM obok Roberta i Neda (Stannisa uważam za świetnego dowódce, ale oni są o szczebelek wyżej) był NAJLEPSZYM dowódcą, zwyciężył pod Ashford, a po śmierci Renlyego zrobił młyn z ludźmi, którzy mogli przejść na stronę Stannisa

      Tytos Blackwood – jego dowództwo nad obroną Riverrun ( Jaime pobił większość sił Tullych, Blackwood wycofuje się do Rivverun i czeka na odsiecz wojsk z północy, gdy odsiecz przybywa atakuje obóz Lannisterów od tyłu) było świetnym posunięciem dzięki czemu wylądował na tych moich wypocinach, które można nazwać listą.

      Na wspomnienie na pewno zasługują jeszcze Tyrion, Roose Bolton i Ramsay.
      Ale nie chce mi się już pisać. ( a miało być krótko)

      Reply
      • 12 lutego 2016 at 10:41
        Permalink

        Robert Baratheon jako wybitny dowódca? Zawsze odbierałem jego postać jako wybitnego wojownika, ale moim zdaniem dowódcą był słabym i raczej w czasie rebelii nie dowodził. Co do Neda, brakuje opisów, ale wg mnie talent dowódczy musiał posiadać.

        Stannis w zasadzie przegrał jedną bitwę, ale zaważyły tu inne czynniki niż czysto militarne. W innych przypadkach odnosił praktycznie same sukcesy.

        Roose Bolton – Do tej postaci mam wątpliwości co do talentu militarnego. Dowodził tym co miał tak jak dowodził (być może od samego początku celowo) i cieżko coś stwierdzić na temat jego talentu w tej dziedzinie.

        Ramsay Snow (bękart 😀 ) – Jego też bym nie uznawał za wybitnego dowódce. W zasadzie miał tylko jedną szansę na wykazanie pod Winterfell, ale tam wygrał przez zdradę i zaskoczenie.

        Jeśli o mnie chodzi to, być może należałoby nadmienić Robetta Glovera. Zastanawia mnie co on teraz porabia, bo w bezczynność siedzenia razem z ok 5 tysiącami (tak na moje oko) wojska w Białym porcie jakoś wątpię. nie ma zbytnio danych na potwierdzenie tej tezy, ale wydaje mi się, że on jeszcze coś nawojuje.

        Co do “szermierzy” to nigdzie tutaj chyba nie wymieniono Brienne, która władać mieczem umie i to całkiem całkiem. Z nieżyjących nadmienić można jeszcze osobę, której mało kto by się spodziewał czyli…. Lyanne 😀 wybitna może nie była, ale w pewnym turnieju w harrenhall.. 😉

        Reply
    • 10 lutego 2016 at 23:14
      Permalink

      Hmmm trudne pytanie.
      1. Z tych których wymieniacie można obronić każdego, wychwalając jego umiejętności. Ale jest ktoś, kto oprócz umiejętności we władaniu bronią ma jeszcze inny plus. Efekt psychologiczny. Chodzi o Ogara. Na sam jego wygląd większość przeciwników ucieka z piskiem. Jak dla mnie Ogar!
      2. Jeśli chodzi o dowódcę: Najlepszym strategiem i taktykiem jednocześnie był Tywin. Z żyjących najbardziej pasuje Stannis, ale jego cechy osobowościowe wpływają na błędy w jego strategicznym planowaniu. Odniosłem wrażenie, że na Północy Stannis jest tylko narzędziem. Trudno wskazać kogoś kto potrafi zaplanować wojnę i wygrywać bitwy jednocześnie. Wydaje mi się, że z żyjących najlepszym strategiem i taktykiem w jednym jest Jon Connington.
      Serrit, z nieżyjących wymieniasz Neda i Robba? O Nedzie trudno coś powiedzieć tak naprawdę. Wiemy, że był dowódcą sił Północy podczas rebelii ale o tym czy był dobrym dowódcą mamy zbyt mało informacji. A Robb… Proszę Cię 🙂 Strateg z niego żaden. W planowaniu zwycięstwa popełnił same błędy. Dobry dowódca to taki, który nie tylko potrafi zwyciężyć na polu bitwy, ale potrafiący stworzyć dla siebie przewagę jeszcze przed nią. Wiadomo jakie decyzje kosztowały go ludzi Freyów i Karstarków. Mógł wymienić Królobójce na Sanse i wydać ją za Lorasa, mógł ugiąć kolan przed Renlym lub Stannisem, mógł zrobić tysiąc rzeczy a co zrobił? Zabawiał się z Jeyne i utracił (no dobra, utracił za sprawą Cat) Królobójce bo nie wiedział sam po co go trzyma. Dobra, rozdzielenie armii pod Bliźniakami i ruszenie komunikiem na odsiecz Riverrun to był rzeczywiście dobry manewr. Ale wysłanie Boltona i piechoty z rozkazem zaatakowania Tywina… Mógł mu rozkazać np. ruszyć na spotkanie Tywina i albo przyjąć bitwę obronną w oparciu o umocniony tabor i wycofywać się w stronę Bliźniaków, albo tylko pozorować chęć stoczenia bitwy. A tak Robb w bitwie pod murami Riverrun odniósł zwycięstwo ale na drugim końcu Dorzecza jego armia poniosła niepotrzebne straty.

      Reply
      • 11 lutego 2016 at 18:16
        Permalink

        Robb Stark był doskonałym dowódcą.
        Czy Bolton stracił zbyt wielu ludzi?
        Nie.
        Czy wygrał niezauważony w Szepczącym Lesie?
        Tak.
        Czy Tywin został wyprowadzony w pole?
        Tak.
        Czy Robb potrafił niepostrzeżenie podejść pod obóz i rozbić armie Lwów?
        Tak.
        Czy Ashemark nawet nie spodziewał się armii Północy pod swoimi bramami?
        Tak.
        Dziękuję.

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 18:31
          Permalink

          Czy Robb Stark wygrał wojnę?
          Nie.
          Dziękuję.
          Nie kwestionuję jego zdolności taktycznych tylko zdolności strategiczne. A to jest spora różnica.

          Reply
          • 11 lutego 2016 at 18:36
            Permalink

            Nie zapominaj, że wojna wciąż trwa 😀

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 18:47
            Permalink

            Serrit przyjacielu jeśli chodzi o Ogara to się zgadzamy 🙂
            PS. Fanie, że odpisujesz długieeeeee odpowiedzi 🙂 to jest dobra dyskusja 🙂

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 19:35
            Permalink

            Czy Robb Stark zginął w wyniku porażki w bitwie?
            Nie, zginął zdradzony.
            Taktyczny popis umiejętności: Szepczący Las
            Strategiczny: Przedostanie się na Ziemie Zachodu niezauważonym i podbicie dzięki temu kilku zamków z marszu.

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 19:53
            Permalink

            Mylisz się. Strategicznym celem wyprawy na Zachód było zwabienie Tywina i wzięcie go z dwóch stron. Ale oczywiście Robb nie poinformował o planie swojego wuja z Riverrun, który jakby się zastanowić miał być tą drugą stroną. I potem go jeszcze zbeształ…
            Czy zginął zdradzony? Tak. Na własne życzenie…

            Reply
      • 11 lutego 2016 at 18:33
        Permalink

        Wybacz mi, że odpowiadam dopiero po teraz. Co do Neda( w punktach bedzie krócej)
        1. Bitwa dzwonów w Kamiennym Sepcie, dzięki temu, że Ned zjawił się ratując Roberta, najprawdopodobniej był on głównym dowódcą, Hoster Tully został ranny, a któryś z dowódców Arrynów zabity, W bitwie pokonał Connigthona, którego trzeba nazwać jednym z lepszych dowódców.

        2. Trident – ok, 35k połączonych sił Doliny, Północy, Dorzecza i Krain Burzy do ponad 40k wojsk króla, Robert poszedł rozwalić łeb Rheagara, więc to z pewnością Ned dowodził.

        3. Robert wyznaczył go jako dowódce głównych wojsk, które miały dotrzeć do Królewskiej Przystani

        4. ( z got )Wiedział, że flota Greyjoyów może się przydać i zasugerował Caitlyn, żeby trzymała Theona blisko i dobrze traktowała, przeliczył się jednak z tą pomocą

        Robb kolejny Stark, którego \\\”zabił\\\” honor (mógł zostawić Jayne z bękartem w brzuchu- o ile była w ciąży)a także brak go u innych, no i młodzieńcza głupota

        1. Podobnie do swojego ojca potrafił zjednywać ludzi (Brackenowie
        i Blackwoodowie walczący za jedną sprawe) umiał także sprawić by się nie pozabijali nawzajem

        2. Tywin się go obawiał, nie potrafił rozszyfrować jego ruchów, więc no tego Krwawe Gody, gdyby nie Edmure, który nie był wtajemniczony w plany Robba i Blackfisha mogliby zrobić coś( nie ma co gdybać, ale to znaczy, że miał tam jakieś plany)

        3. Szepczący Las, pokonał Jaime przesuwając swe wojska nie postrzeżenie
        i zwabiając go na bitwe. I bitwa pod Oxcross ( nie pamiętam, a nie chce mi się szukać)

        4. Nie zapominaj o legitymizacji Jona

        Robb był jednym z lepszych dowódców, błędem było jak już wspomniałeś wysłanie Roosea Boltona, a nie trzymanie go krótko, ( to samo Theon) a także to, że przez idiotyczny błąd stracił Freyów. Odsyłając Jaimea nie miał wcale pewności, że \\\”oddadzą\\\” mu Sansę, a wydanie go za Lorasa wątpie by Tyrellowie zrobili by coś takiego, gdy Margaery jest królową. Uklęknięcie przed kimkolwiek w oczach jego ludzi byłoby słabością, a nikt nie wie co mogłoby z tego wyniknąć , a i wątpię czy byłby jakiś sens to robić, mam na myśli, że takiego Renlyego nie obchodzą ludzie z Północy. Podobnie rzecz się ma do ścięcia Karstarka, Robb okazał siłę wymierzając sprawiedliwy(niektórzy mogą się nie zgodzić) wyrok i sam go wykonując. \\\”A tak Robb w bitwie pod murami Riverrun odniósł zwycięstwo ale na drugim końcu Dorzecza jego armia poniosła niepotrzebne straty\\\”. Jeśli chodzi Ci o Duskendale to Robett Glover wymaszerował z HarrenHall więc wątpie by to był pomysł Robba. Dobra starczy tego.

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 18:44
          Permalink

          Chodziło mi o Bitwę nad Zielonymi Widłami nie o Duskendale:) Jak pisałem wyżej “Nie kwestionuję jego zdolności taktycznych tylko zdolności strategiczne. A to jest spora różnica.” Na polu bitwy Robb był znakomitym dowódcą ale w planowaniu wojny był słabiutki… IMO porównywanie Robba do Tywina jest śmieszne. Ale każdy ma swoje zdanie. Wiem, że Robb ma wielu fanów… Ale pamiętajcie taktyka a strategia to dwie różne rzeczy

          Reply
          • 11 lutego 2016 at 18:48
            Permalink

            Dla mnie Tywin był bardziej politykiem, bardziej Kevana postrzegałbym jako dowódcę

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 18:53
            Permalink

            Hmmm dla mnie Tywin to taki dowódca i polityk w jednym jak Piłsudski 🙂 Kevan to to taki “robol” aczkolwiek w pozytywnym tego słowa znaczeniu 🙂

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 19:01
            Permalink

            A co do Neda nigdzie nie jest powiedziane w prost jakim był dowódcą i czy dowodził faktycznie podczas rebelii. To prawda, że można tak założyć, ale tego nie wiemy. Martin o zdolnościach militarnych Neda nie wspomina tak jak np. o Randyllu Tarly. Mamy zbyt mało info 🙂

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 21:01
            Permalink

            Masz też rację, Martin nie napisał wprost.

            Reply
      • DaeL
        11 lutego 2016 at 21:15
        Permalink

        Nie mogę się zgodzić co do Tywina. To fantastyczny polityk, ale nie jest genialnym wodzem. Jego sława bierze się raczej z bezwzględności niż z rzeczywistych triumfów. Nie zapominajmy, że to jest facet, który dał Victarionowi Greyjoyowi spalić swoją flotę, a także przerżnął całą serię bitew i potyczek z siłami Starków (a winę za porażkę w Szepczącym Lesie zwalił na swojego syna, mimo że z treści poprzednich rozdziałów wynika, że to on wydał rozkaz ataku Jaimemu). Prawdziwe zwycięstwa Tywin odnosił pisząc listy i wysyłając emisariuszy, nie dowodząc wojskiem.

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 21:57
          Permalink

          Czyli pomału wychodzi na to, że w Westeros nie ma wodza na miarę Księcia Jeremiego Wiśniowieckiego 🙂 Za bardzo wszyscy tutaj się dajemy ponieść emocją wobec bohaterów. Nie jesteśmy obiektywni. Robb przegrał wojnę przez błędne decyzje, ale wygrał wszystkie swoje bitwy gdzie osobiście dowodził. Zgoda. Tywin wygrał wojnę (dopóki żył) i wszystkie swoje bitwy gdzie osobiście dowodził, przegrywali jego dowódcy, Jaimie i Stafford. Taka jest prawda, że genialny wódz nie istnieje i nie istniał. IMO jeśli miałbym poprosić kogoś o zaplanowanie wojny i dowodzenie wojskiem to byłby Tywin jako najbliższy ideału. Ale każdy to widzi inaczej 🙂

          Reply
        • 12 lutego 2016 at 10:49
          Permalink

          Całkowicie się zgadzam ale ja bym jeszcze dodał iż mimo tych “listowych sukcesów” należy pamietać skąd się brały: Złamanie słowa jakie Robb dał Frey’ą i zabicie Rennliego przez Stannisa. Gdyby nie doszło zwłaszcza do tego drugiego to nawet liisty nie pomogłyby Tywinowi.

          Reply
      • 12 lutego 2016 at 10:45
        Permalink

        Robb wysłał Boltona właśnie w celu odciągnięcia uwagi Tywina od Riverrun. Tutaj to raczej Tywin popełnił błąd (z innej strony coś mu wywiad nie zadziałał) i dał się związać walką w czasie, gdy Robb (którego na poczatku Tywin nie doceniał) rozbijałsiły Jamiego.

        Reply
    • 11 lutego 2016 at 00:09
      Permalink

      Dzięki za poprawę 🙂 Co do Boltona to się zgodzie. Przewaga liczebna Tywina i zdołał jakoś z tego wyjść i był bez kawalerii(błąd Robba). Kevana i Tywina nie liczne( Uważam że pierwszy był lepszy ale potrzebował przewodnictwa). Roberta i Neda też. Nie czytałem ich planów, nie wypowiadam się. Podobnie z Redwynem. Gryf wydaje mi się bardzo dobrym strategiem. Tytos zrobił to co większość by zrobiła. Tyrion- brak doświadczenia, dobra ocena sytuacji( Nie chciałbym być w jego armii).Ciemna gwiazda jest uważany za niebezpiecznego ponieważ niewiadomo co zrobi.Gorące bułka… Fakt halabarda by w nim utkneła i zdołały w tędy go zabić. Trudny wybór. Dziwne że nikt nie wymienił Edmura i kaleke Lannisterów. Ryba robił błędy ale widać było że się uczy a Lord dowódca stał się bardziej ostrożny. Podsumowując Reach ma świetnego stratega ,a lwy straciły 2. Młody gryf ma świetnego. Północ również. Riverun to chaos. O Dorne i Dolinie wiemy za mało. Essos nie licze(zostaną tam na wieki). Przyszła.wojna będzie ciekawa. Ludzie już wiedzą kto potrafi dowodzić i to wykorzystają

      Reply
  • 11 lutego 2016 at 00:54
    Permalink

    Czemu nikt nie wspomniał o Jonie? Broniąc czarnego zamku też pokazał że ma zdolności w dowodzeniu w bitwie. Według mnie lepsze niż zdążyli pokazać Rob i Edmure. W dodatku jeśli przeżyje to zapewne wyciągnie wnioski ze swoich błędów.

    Reply
    • DaeL
      11 lutego 2016 at 21:21
      Permalink

      Jon to zupełnie nie ta skala. Dowodził mniej niż setką ludzi. A jeśli mówimy o wielkich wodzach, to chodzi nam raczej o tych, którzy stali na czele prawdziwej armii.

      Reply
  • 11 lutego 2016 at 11:15
    Permalink

    Bronienie jednej bramy to co innego. Za dużo on niepokazał w samej bitwie. Posłuch u ludzi jest ważny i w zasadzie to mogliśmy zaobserwować

    Reply
    • 11 lutego 2016 at 11:39
      Permalink

      Hmmmm, nie zachwycałbym się tak Jonem Conningtonem – jak na razie jego jedyne zwycięstwo w Westeros to zdobycie właściwie nie obsadzonego zameczku w krainach burzy, który na dodatek Gryf bardzo dobrze znał. Poza tym, Connington przegrał Bitwę Dzwonów, został za to wygnany i teraz prześladuje go myśl, że musi wreszcie coś osiągnąć, co raczej nie wpłynie dobrze na jego zdolności dowódcze. Po drodze złapał jeszcze szarą łuszczycę, więc bardzo mu się spieszy, a jak wiemy cierpliwość jest bardzo ważną cechą dowódcy (no bo właściwie jak Tywin Lannister wygrał z Robbem Starkiem – czekając)

      Reply
  • 11 lutego 2016 at 12:23
    Permalink

    Co do wodzów-strategów to z pozostałych przy życiu słyszymy właściwie tylko o Stannisie i Randyllu Tarlym jako o tych, których otacza sława wybitnych. A czy słusznie? Dotąd GRRM nie opisał jeszcze wielkich przewag Tarly’ego, zobaczymy jak sobie poradzi w starciu na przykład z Euronem i jego Żelaznymi na wybrzeżach Reach. A Stannis miał zarówno wzloty jak i upadki – jego wartość zweryfikuje nadchodząca bitwa o Winterfell i konfrontacja z Boltonami, także pretendującymi do miana świetnych dowódców. Wygląda na to, że zadatki ma także Loras Tyrell, ale jak dla mnie największym potencjałem dysponuje nie kto inny, jak Tyrion. To, co pokazał podczas obrony Królewskiej Przystani wskazuje, iż połączenie sprytu, intelektu i determinacji stanowi mieszankę piorunującą. A nie zapominajmy, że miał przeciwko sobie wrogów nie tylko na zewnątrz ale i wewnątrz i wybrnął z tego po mistrzowsku. Odsiecz Tywina na nic by się zdała, gdyby nie wcześniejsze działania Tyriona.
    A co do wojowników: dopóki nie staną naprzeciw siebie oko w oko nikt nie stwierdzi, który z nich jest lepszy. Wzorcowy przykład to pojedynek Oberyna z Górą. Zarówno w Westeros, jak i w Essos mamy wielu wybitnych mocarzy, niektórych starć się spodziewamy, do innych nigdy nie dojdzie. Ale kto byłby w stanie przewidzieć wynik pojedynku Aero Hotaha z Silnym Belwasem? Albo Sandora Clegane’a z takim (Jeszcze zdrowym i w pełni sił) Khalem Drogo? Zastanawia mnie też, że nikt tu dotąd nie wymienił Bronna. A jakie możliwości – poza skrytobójstwem – ma taki Jaqen H’ghar? A jakie teraz Robert Strong? Wręcz kusi mnie takie zestawienie drabinki turniejowej aż do wielkiego finału… Byłaby niezła zabawa 🙂

    Reply
    • DaeL
      11 lutego 2016 at 12:53
      Permalink

      “Wręcz kusi mnie takie zestawienie drabinki turniejowej aż do wielkiego finału… Byłaby niezła zabawa :)”
      Wczoraj czytając pytanie o tego największego wojownika też mi to przyszło do głowy. Taki Wielki Deathmatch Westeros… Rzecz jest do zrobienia stosunkowo niewielkim nakładem pracy. Trzeba zebrać wszystkich wojowników i wojowniczki, podzielić na grupy, a potem zrobić parę ankiet z głosowaniem. Hmmm… Może zrobię coś takiego po następnej Szalonej Teorii.

      Reply
      • 11 lutego 2016 at 13:06
        Permalink

        O to mi właśnie chodziło! Będzie ciekawie!

        Reply
      • 11 lutego 2016 at 16:32
        Permalink

        Ej, poprzyjcie koncepcję DaeLa, bo z braku zainteresowania odstąpi od organizacji turnieju! I niech wygra najlepszy, niekoniecznie najsympatyczniejszy 🙂

        Reply
    • 11 lutego 2016 at 14:15
      Permalink

      Tarly rozgromił przednią strażą Roberta. To robi wrażenie a legenda za życia nie wzięła się znikąd. Loras porywczy, mam nadzieję że jego brat pokaże swoje zdolności(kaleką, zapomniał em imienia). Tyrion robił błędy ,które doprowadziły do jego upadku. Pozwolił aby najemnicy Bronna gwałcili w mieście, latał za kurwą, zastępował pionki Littlefingera pionkami Varysa. Łańcuch był jego ,ale ogień królowej. W dodatku dużo statków wylądowało i Stannisa mógł kontynuować szturm. Po bitwę wydawało mu się że to on ją wygrał i nikt nie jest mu wdzięczny. Nic bardziej mylnego. Wielu lordów uważało ,że łańcuch był sprytnym posunięciem i okazał się kluczowy dla bitwy. Wysłał siostrzenicę do Dorne i nie otrzymał nic w zamian. Armia Dorne siedziała w wąwozach i nic nie robiła. Dał im miejsce w radzie i zemstę a oni tylko nic nie robili

      Reply
      • 11 lutego 2016 at 14:39
        Permalink

        Ależ masz rację – dlatego piszę o p o t e n c a l e Tyriona, a nie o jego dokonaniach. Nie zapominaj, że dla niego to było pierwsze i jak dotąd jedyne doświadczenie wojenne, został rzucony na głęboką wodę, a mimo to sobie poradził. Myślę, że będzie jeszcze miał okazję pokazać czego się nauczył i jakie wyciągnął wnioski. A latanie za kurwą to zupełnie inna sprawa, zresztą temat-rzeka 🙂 Podobnie sprawa Myrcelli… Ale fakt, że mam słabość do Tyriona, bardzo lubię tę postać – może więcej o nim podyskutujemy przy okazji którejś kolejnej teorii, jeśli DaeL uczyni go jej bohaterem.

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 16:00
          Permalink

          Sam mam do niego słabość. Jeszcze ostatnie spostrzeżenie i nie zasmiecam. Tyrion bez władzy ma dobry osąd, podobnie Cersei. Kiedy Tyrion miał władze , Cersei myślała lepiej. Cersei ma władze, Tyrion myśli lepiej. Mam przynajmniej takie przeczucie. Czekam na następną teorię bp trudno tutaj dyskutować kiedy ma się takie samo zdanie jak autor 🙂

          Reply
      • 12 lutego 2016 at 15:48
        Permalink

        Moim zdaniem źle oceniasz Tyriona, przyjechał do KP mając ze sobą Brona i trochę dzikusów, ale w praktycznie nie mając w mieście nikogo po swojej stronie. Ogień był tworzony na polecenie królowej, ale ta nie miała pojęcia, jak skutecznie go wykorzystać, a bez samego łańcucha Tywin przybyłby na odsiecz już po bitwie. Nie zapominajmy również, że do obrony miasta miał przede wszystkim werbowane na szybko Złote Płaszcze. Co do siostrzenicy, jeśli dobrze pamiętam, Tyrion martwił się głównie o to, aby Dorne nie wystąpiło przeciwko królowi, co było realnym zagrożeniem. Jedynym prawdziwym błędem było \”latanie za kurwą\”, ale nie wymagajmy od nikogo, aby porzucił wszystkie ludzkie uczucia.

        Reply
      • 26 kwietnia 2016 at 19:36
        Permalink

        Ale potknięcia Tyriona które wyliczasz są głównie polityczne, a pytanie było o stratega militarnego.

        Reply
    • 11 lutego 2016 at 16:58
      Permalink

      Najlepszym fighterem jest Mance Rayder ;D Jona jedną ręką. A tak na serio, to Howland Reed, no bo w końcu pokonał Artura Dayne’a. A tak naprawdę na serio to chyba ciężko powiedzieć. Randyll Tarly, Sandor i Gregor (aka Robert Strong), Bronze John Royce, Greatjon Umber, Daario Naharis, Barristan Selmy (tak, nadal), Flowers ze Złotej Kompanii (imienia nie pamiętam), Areo Hotah, Ciemna Gwiazda Dayne, Silny Dzik Crakehall, Rycerz Harlaw, Andrik Nieuśmiechnięty, Krwawy Baranek (no dobra, za kilka lat), Żelazny Emmett, Piękna Brienne, Lyn Corbray etc.
      Co do dowódców: Roose Bolton, Stannis, Blackfish, Jaime Lannister, Daven Lannister, Addam Marbrand, Jon Connington, Randyll Tarly (znowu ;D), Jorah Mormont (o dziwo), Czytacz Harlaw etc.
      I NIE – LORAS TYRELL NIE KWALIFIKUJE SIĘ W ŻĄDNĄ Z TYCH KATEGORII. Sorry, że krzycze ;D

      Reply
      • 11 lutego 2016 at 17:35
        Permalink

        I muszę odpowiedzieć:( Czytałem rozdziały Jaima i myślał coś w stylu ” Silny dzik jest dobrym szermierzem ale nie może się równać z Ogarem. Silniejszy i do tego zwinny. Na niego potrzeba kogoś lepszego.” Ogar oficjalnie nie żyje, szkoda bo był by moim wyborem. Żelazny Emmet? Sam raz padł pod ciosami Jona ,który uważa że półręki by go posiekał gdyby chciał

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 18:05
          Permalink

          Co do tego pokonania Żelaznego Emetta przez Jona to się muszę niestety nie zgodzić. Znamy opis tej walki z perspektywy Jona. Walczyli, Żelazny Emmett wygrywał, uderzył Jona, Jon traci rachubę tego co się dzieje, przypomina sobie swoje dzieciństwo i walkę z Robbem, (“nigdy nie będziesz Lordem Winterfell”), po chwili budzi się z tego dziwnego zawieszenia, Żelazny Emmett leży na ziemi i pyta “Czego nie zrozumiałeś w zdaniu, że się poddaję?”. Nie wiemy jak ta walka wyglądała, możliwe, że Emmett opuścił gardę, w końcu to walka treningowa. Ale pewnie masz rację, Półręki był lepszym wojownikiem, natomiast ciężko byłoby znaleźć kogoś zbliżonego do tej elity Westeros w Nocnej Straży. Moim zdaniem Emmett jest jednym z najlepszym w NS, głownie z tego względu, że wielu zginęło, a wielu nie było dane nam poznać. Co do zwinności Ogara, wydaje mi się, że on ostatnio kulał, i chyba wspomniane było nawet o “trwałym kalectwie”. Tak więc siła jest w rodzie Clegane, ale zwinności już chyba nie.

          Reply
          • 11 lutego 2016 at 19:18
            Permalink

            Jak już mówimy o nieżyjącym Ogarze to bierzmy go w pełni sił. I wiele postaci wspomina że Ogar nie jest taki silny jak brat ale jest zwinniejszy. A z Jonem szał nie usprawiedliwia żelaznego emmeta. Najlepszy w NS jest Wun wen Wun itd. 😀 Jak usłyszałem o olbrzymie,
            jego imię i miłości do procentów to sam go pokochałem

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 19:45
            Permalink

            Zgadzam się, zapomniałem o Wun Wunie, masz rację 🙂 On dałby radę i godnie reprezentowałby Nocną Straż w turnieju 😀

            Reply
  • 11 lutego 2016 at 12:28
    Permalink

    Jeśli chodzi o spisek maesterów, to z tego co z książek pamiętam, nie wydają się być oni aż tak zjednoczeni i zdeterminowani by utworzyć i przeprowadzić jakiś wspólny “megaspisek”. W porównaniu np. z LBT, raczej angażują się w rbardziej ozproszone działania, w jakimś sensie też przeciw innym maesterom: skoro służą poszczególnym rodom, lojalnie i często dożywotnio, to gdy rody te toczą ze sobą wojny, maesterowie również ze sobą je toczą.
    Natomiast zawsze mnie dziwiło, że choć stanowią w świecie GRRM elitę intelektualną, jakoś niespecjalnie popychają naukę naprzód. Nauka w ich wykonaniu to częściej odkopywanie zapomnianej wiedzy ze starych ksiąg niż tworzenie czegoś nowego. Ale może właśnie dlatego, że działają raczej na korzyść poszczególnych rodów a nie jako, hmm, wspólnota naukowców?

    Reply
    • 11 lutego 2016 at 16:32
      Permalink

      Prawda. Jak na kilka tysięcy lat działalności Cytadeli ich dokonania nie powalają. Uczą tego co umieli na początku. Poza tym uczący się nie powalają na kolana. Ogółem 8 tysięcy lat Westeros to 8 tysięcy lat zastoju. Prawda, brąz przeszedł w stal, a stal w stal valyriańską, pojawiły się “siki alchemików” i tyle. Żadnego Microsofta, BBC, Ireny Eris, trójpolówki, Dickensa, Jędrzeja Giertycha?

      Reply
      • 11 lutego 2016 at 16:46
        Permalink

        Trójpolówkę mogą już mieć, tylko co to obchodzi takiego np. Jamie’go, z którego perspektywy opisywany jest świat 🙂

        Reply
      • DaeL
        11 lutego 2016 at 17:44
        Permalink

        Gdzieś już o tym pisałem (pewnie w jakimś komentarzu), więc teraz to przedstawię bardzo zwięźle. Zakładając, że w historii Westeros nie doszło do jakiejś mega inflacji lat (na skalę kilku tysiącleci, które nigdy nie istniały), to można spokojnie oszacować, że postęp technologiczny jest tam 3 razy wolniejszy niż w prawdziwym świecie.

        I tak, możemy przyjąć, że 300 r. o.P. to jest początek późnego średniowiecza – bo są zbroje płytowe, skuteczne kusze, rozwinięty feudalizm, duże budowle, itd… Czyli powiedzmy, że wiek XIV.
        Podbój Westeros przez Targaryenów, to niby 300 lat wstecz, ale według naszego kalendarza, to jest raptem jeden wiek do tyłu. Czyli pełne średniowiecze, wiek XIII. Technologicznie to też pasuje, jeśli zamienimy smoki na pojawienie się armat.
        Według Prawdziwej Historii podbój Andalów miał miejsce ok. 4000 lat temu, co – przy zastosowaniu naszej skali – pokrywałoby się mniej więcej z wielką wędrówką ludów na przełomie starożytności i średniowiecza.
        Przybycie do Westeros Pierwszych Ludzi to ma miejsce 12000 lat wcześniej. I znów – przy zastosowaniu naszej (postęp technologiczny 3 razy wolniejszy) to by nam dawało okres ok. 3000 lat p.n.e. czyli moment pojawienia się w Europie pierwszy kultur epoki brązu.

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 18:15
          Permalink

          Niewątpliwa racja, czas w fikcyjnym świecie nie musi lecieć tak szybko jak w naszym. Co nie zmienia faktu, że z naszej perspektywy trochę się obijają 🙂

          Reply
      • 11 lutego 2016 at 18:01
        Permalink

        Te 8 tysięcy lat jest bardzo umowne. Sam Martin powiedział, że to oznacza raczej bardzo długo niż konkretną liczbę. Kultura kreteńska zaczęła się kształtować ok 3000 r.p.n.e. Nam pod względem lat jest bliżej do Chrystusa niż pierwszym twórcą kultury kreteńskiej 🙂 Człowiek potrzebował kilku tysięcy lat by od koła przejść do samochodu, ale już tylko kilkudziesięciu by od samochodu przejść do statków kosmicznych. W Westeros po prostu nie było rewolucji przemysłowej. Być może gdyby nie zagłada Valyrii to świat wyglądał by inaczej… Nie możemy porównywać liczb istnienia Westeros do liczb ze znanego nam świata (do innego nie możemy tego porównać bo znamy tylko nasz 🙂 ) Nam przejście od kultury minojskiej do kultury “ynternetu” zajęło 5000 lat. Chociaż DaeL wyżej napisał, że zieloni czarodzieje używali “drewnianego internetu” 🙂

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 18:13
          Permalink

          Kultura “ynternetu” 🙂 Ciekawe stwierdzenie. Po latach będą pisać, że to był wiek internetowych napinaczy, dzieci neostrady, ciasteczkowych potworów z “fejsbuka” itd. Mam wrażenie, że internet (bardzo zresztą przydatny, bez którego już teraz większość nie wyobraża sobie życia), będzie kiedyś przyczyną wielkich kłopotów, a może nawet zagłady tej właśnie “kultury”. Oglądając głupawy film “Idiokracja” człowiek zastanawia się jak długo jeszcze trzeba poczekać, cieszę się, że nie dożyję. Umrę jako głupie dziecko “kultury ynternetowej” XXI wieku 🙂

          Reply
          • 11 lutego 2016 at 18:24
            Permalink

            Haha uwierz mi przyjacielu, że jakbym miał maszynę do przenoszenia w czasie to bym kupił bilet w jedną stronę do RON w pierwszej połowie XVII w 🙂 albo do Westeros gdyby się dało 🙂

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 19:33
            Permalink

            Oj ja też 😛
            Jaremą byś pewnie nie był, a je nie był bym szlachcicem. Pewnie siedzielibyśmy gdzieś w jakiejś dziurze zabitej dechami jako chłopi, aż w końcu przybyli by szwedzi, ruscy czy kozacy z tatarami i tyle by było z naszej marnej egzystencji 😛
            Ale jakbym miał wybierać, to zdecydowanie chciałbym być towarzyszem husarskim ^^

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 19:49
            Permalink

            Alder24 jak to mawiał Pan Zagłoba, Mów mi wuju 🙂

            Reply
    • 11 lutego 2016 at 16:44
      Permalink

      No właśnie – jak to jest z Westeroską edukacją? Maestrowie kształcą dzieci lordów, sami uczą się w Cytadeli, ale chociaż niby mogą tam studiować wszystko, większość poznaje jakieś tam podstawy najprzydatniejszych sztuk, a potem służą jako doradcy, skrybowie, medycy i guwernanci w jednym u pomniejszych lordów. Czy w Westeros nie ma żadnych innych możliwości kształcenia, nie wiążących się z koniecznością wyrzeczenia się własnego nazwiska? Przecież taki na przykład Oxford istniał ponad dwieście lat przed wojną dwóch róż, a na takim poziomie rozwoju jest mniej więcej Westeros, przynajmniej pod niektórymi względami

      Reply
      • DaeL
        11 lutego 2016 at 17:29
        Permalink

        Jest jeszcze edukacja w septach. Wydaje mi się, że to jest trochę tak jak ze szkolnictwem w Polsce przed reformą Sejmu Wielkiego. Zamożna szlachta miała prywatnych nauczycieli (w Westeros maesterów), biedniejsza szlachta polegała na szkołach jezuickich (w tym wypadku szkołach prowadzonych przez septonów i septy). Dodatkowo w miastach musiał istnieć system szkolnictwa organizowany przez cechy i gildie (wiadomo, że kupców trzeba było uczyć czytać, pisać i rachować, złotnicy musieli się znać podstawy chemii, itd…).

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 20:09
          Permalink

          I wciąż brakuje Oxfordu, lub jeśli przerzucamy się na Polskę – Uniwersytetu Jagiellońskiego, czy może raczej Akademii Krakowskiej

          Reply
    • DaeL
      11 lutego 2016 at 17:20
      Permalink

      Po następnym tekście, czyli po Walentynkach 🙂

      Reply
      • 11 lutego 2016 at 21:24
        Permalink

        Mam nadzieję, że pojawi się w turnieju Brienne. W końcu Ogara klepnęła. 🙂

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 23:47
          Permalink

          Tylko w serialu i to było głupie 🙁

          Reply
          • 12 lutego 2016 at 06:31
            Permalink

            Nie było. Nie ma w końcu czegoś takiego jak najlepszy szermierz, wszytko zależy od warunków danego momentu.

            Reply
          • 12 lutego 2016 at 19:20
            Permalink

            Głupi był ten zabieg fabularny, nagle wpadają na siebie pośród niczego i walczą przez różne niedomówienia. Odnoszę wrażenie, że scenarzyści chcieli ubarwić i wybielić Brienne, ale średnio mi się to podoba.

            Reply
          • 14 lutego 2016 at 18:48
            Permalink

            Było głupie, nie to, że pokonała Ogara ale to ich irracjonalne spotkanie.

            Reply
  • 11 lutego 2016 at 17:45
    Permalink

    To jest super pomysł z tymi sondami. Między teoriami możesz nam Mistrzu zapewnić rozrywkę.
    1. Ulubiony bohater?
    2. Ulubiony ród?
    3. Najbardziej znienawidzony bohater?
    4. Najbardziej znienawidzony ród?
    5. Kto ostatecznie zasiądzie na Żelaznym Tronie?
    6. Ulubiona część Sagii?
    7. Z którym bohaterem chcielibyście przemierzać Westeros lub Essos?
    8. Najlepszy wojownik?
    9. Najlepszy dowódca?
    10. Najlepszy twórca teorii o świecie PLiO? yyyy…. tu wiadomo, że 100% głosów na DaeLa 🙂

    Reply
  • 11 lutego 2016 at 18:18
    Permalink

    Coś się wolno rozwija dyskusja… Mam do Was pytanie. Kto z bohaterek/bohaterów wam się najbardziej podoba pod względem hmmm, że tak powiem seksualnym? Ja mam słabość do Dany. Uwielbiam JĄ. A Wy?

    Reply
    • 11 lutego 2016 at 18:20
      Permalink

      PS. Bardziej wolę wersję książkową 🙂 Wy też zaznaczajcie o jakiej wersji piszecie

      Reply
      • 11 lutego 2016 at 18:39
        Permalink

        Jaime.
        Tfu, ręka Jaime’ego.
        To znaczy sądzę, że jego złota dłoń jest przydatnym urządzeniem 😀

        A tak na serio to ciężko wytypować. Wszystko zależy od wyobraźni czytelnika. Oczywiście biorę pod uwagę tylko książkowe postacie. Wybierałbym pomiędzy Dany, Sansą, Arianne i Margaery.
        Z tą ręką nie mogłem się powstrzymać 😛

        Reply
        • 11 lutego 2016 at 18:49
          Permalink

          Haha “Bo od złotych dłoni zawsze chłodem wionie, a dotyk kobiety jest ciepły” 🙂

          Reply
        • 11 lutego 2016 at 18:49
          Permalink

          Zdecydowanie Arienne, Dany, Sansa i Margaery chodzą jeszcze do gimnazjum 🙂

          Reply
          • 11 lutego 2016 at 18:51
            Permalink

            Po Arienne miała być kropka, a nie przecinek. Sorry

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 18:52
            Permalink

            Arianne Martell ma jakieś 24 lata ;P
            Ale tak, pozostałe osoby są nieletnie DLA NAS, ale jednak całkiem dojrzałe tamtym świecie.

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 20:48
            Permalink

            Tyle że nie żyjemy w tamtym świecie więc i upodobania do 13 letnich dziewczynek nie są zdrowe ;p Mój typ to Cersei z opisów jeszcze przed spacerem ;p .

            Reply
          • 11 lutego 2016 at 22:41
            Permalink

            Jakich 13 latek? Sansa ma już 14 😛 Margaery ma 17, a Dany 16. Toż to praktycznie dorosłe kobiety (przynajmniej królowe są dorosłe). Chociaż czytając książkę, przez pryzmat sytuacji w jakiś się znajdują, nie odczuwa się tak bardzo ich młodego wieku, stąd wynika błędna ocena wieku.

            Reply
          • 12 lutego 2016 at 08:16
            Permalink

            Arienne, Melisandre, Taena Merryweather. Cercei zbyt irytująca a reszta to gimnazjalistki jak już zauważono 😉 Mam na myśli książkowe wersje. Lyanna Stark też chyba powinna się tu znaleźć. Jeśli nie zostanę uznany za nekrofila:P

            Reply
    • DaeL
      11 lutego 2016 at 21:00
      Permalink

      Trudno się wypowiadać na temat atrakcyjności fizycznej bohaterek literackich, które są tylko w naszej głowie. Ale jakby spróbować przyjąć jakieś obiektywne kryterium, to nie da się ukryć, że najbardziej atrakcyjną partią jest Gruba Walda 😉

      Reply
      • 11 lutego 2016 at 21:26
        Permalink

        Z serialowych z pewnością Jamie. Nikolaj Coster-Waldau to taki wzorcowy Prince Charming.

        A z książek to Littlefinger, jednak inteligencja jest najbardziej seksowna u faceta. 🙂

        Reply
        • 13 maja 2017 at 20:51
          Permalink

          Kurczę, trudne 😉 Serial znam z urywków, więc nie będę się na jego temat wypowiadać.

          Mam słabość do Oberyna – południowy typ urody, płodny i bierze udział w wychowaniu dzieci, czy raczej sam się tym zajmuje, więc ja bym miała czas na babskie głupoty albo karierę 😉 do tego całkiem niegłupi i ma doświadczenie tu i tam ;P druga sprawa, że trochę zbyt kochliwy, to spory minus…

          Jaime, brałabym go po ucięciu (jego) ręki, gdyby nie to, że chyba nie poradziłabym sobie z nadbagażem w postaci jego siostry/byłej/pierwszej (nie ma co skreślać) – te niezręczne obiadki u Cersei w pewnym momencie musiałyby się skończyć, i to pewnie z pomocą czerwonego arborskiego.

          Ilustracja z ŚLiO mówi mi, że bardzo w moim typie jest Rhaegar, ale ja mówię ilustracji, że jeszcze mnie nie pogięło, żeby brać się za wariata, który uzależnia całe swoje życie od jakiejś tam przepowiedni o nieustalonym pochodzeniu.

          Także mój głos wędruje do Czerwonej Żmii, gdyż po burzliwej i owocnej młodości dłuższy czas spędził u boku jednej stałej partnerki, co sugeruje, że się trochę ogarnął 😉

          Reply
    • 11 lutego 2016 at 23:22
      Permalink

      Jon. Obie wersje. Posępny, ładno – brzydki to mój typ 😀

      Reply
  • 12 lutego 2016 at 11:31
    Permalink

    Jeśli chodzi o panie:
    1. Gruba Walda (tu zgadzam się z DaeLem), 2. Królowa Sellyse, 3. Maggi Żaba;
    Panowie:
    1. Kąsacz, 2. Miły Staruszek z Braavos, zwłaszcza z robalem, 3. Grzechocząca Koszula.
    A na bardzo poważnie to optuję za Kwiatami Północy:
    1. Ygritte, 2. Val, 3. jednak Daenerys. A z tym wiekiem to nie przesadzajmy – gimnazjalistka też człowiek i to nawet czasem całkiem, całkiem…
    Co do męskiej atrakcyjności wolałbym się nie wypowiadać. Nigdy nie pojmę meandrów kobiecych upodobań i nawet nie zamierzam próbować. 🙂

    Reply
    • 12 lutego 2016 at 12:28
      Permalink

      Ehh ludzie, w ogóle nie myślicie o polityce…
      Związek z Sansą otwiera drogę do rządów nad Północą (jeśli Rickon “zniknie” całkowicie). Kto wie, czy nie długo będzie również kluczem do Doliny.
      Związek z Margaery jest dość opłacalny. Jak dotąd poślubiła aż TRZECH królów. Dla niej przyjąłbym chwilowy tytuł króla. Więc całkowita władza nad Westeros jest dobrym układem (co prawda umrzesz szybko, ale ten prestiż) 😛
      Arianne to dziedziczka Dorne, chyba nic więcej pisać nie trzeba 😛
      Dany to oczywiście Królowa Siedmiu Ktrólestw, Khaleesi Morza Dorthraków i Królowa Meereen. Tutaj to już blisko do podboju całego Essos 😛
      Zgodzę się jeszcze co do Val. Nie myślałem o niej wcześniej, a porwanie jej byłoby pierwszym krokiem do tytułu Króla za Murem 😛

      Oprócz urody, jaką oferują kobiety, dodają tutaj skromny podarek w postaci władzy. Takie dwa w jednym 😉

      Reply
      • 12 lutego 2016 at 14:04
        Permalink

        Nie zapominaj, że Sansa wciąż ma żyjącego męża, więc oprócz Rockowa musiałby zginąć jeszcze Tyrion.

        Reply
        • 12 lutego 2016 at 14:05
          Permalink

          *Rickona (autokorekta :/ )

          Reply
          • 12 lutego 2016 at 14:36
            Permalink

            Małżeństwo nie zostało skonsumowane, więc jest nieważne, jeśli dobrze pamiętam 😛

            Reply
          • 12 lutego 2016 at 14:48
            Permalink

            Tymczasem jest jak najbardziej ważne – nikt nie wniósł o jego unieważnienie, a o fakcie, iż nie zostało skonsumowane raczej nie poinformowano publicznie 🙂 Zastanawiam się tylko, czy nie jest aby dotknięte jeszcze jedną wadą: nie pamiętam, czy zostało prawnie rozwiązane pierwsze małżeństwo Tyriona, to z Tyshą. Być może jest bigamistą.
            Ale ze wszystkich pań i tak najlepsza jest River Tam!!! 🙂

            Reply
          • 12 lutego 2016 at 15:30
            Permalink

            Jest jeszcze Bramna Amy – wdowa po Darrym, żona Lancela Lannistera, może jest trochę podobna do gronostaja (jak to Frey), ale przynajmniej nie wybrzydza…

            Reply
          • 12 lutego 2016 at 18:26
            Permalink

            Wpadł mi do głowy szalony pomysł dotyczący Sansy. Jeśli doszłoby do ostatecznego rozwiązania kwestii Lannisterskiej, to czy Sansa jako żona Tyriona miałaby jakieś prawa do dziedziczenia Casterly Rock? Zakładając, że Tyrion umiera ostatni i wcześniej on jest jedynym dziedzicem.

            Reply
  • 12 lutego 2016 at 12:06
    Permalink

    Dziwne, że żadna z pań nie wymieniła Daario. Danka oszalała na jego punkcie. 🙂

    Reply
    • 12 lutego 2016 at 14:47
      Permalink

      złoty ząb to nie moje klimaty 😀 ale serialowy niczego sobie

      Reply
    • 15 maja 2018 at 01:12
      Permalink

      Danka ma swój gust, a my mamy swój 😛

      Reply
    • 12 lutego 2016 at 17:17
      Permalink

      Raczej na profilu Gry o Tron, z którego zostały skopiowane

      Reply
    • 12 lutego 2016 at 18:56
      Permalink

      Mnie serial nie interesuje, dopóki nie przeczytam Wichrów Zimy 😛

      Reply
      • 12 lutego 2016 at 19:51
        Permalink

        Cśśśś 😉

        Reply
    • DaeL
      12 lutego 2016 at 22:58
      Permalink

      Widziałem. Ciekawe. Zwłaszcza zdjęcie Sansy. Reszty w sumie można się było domyśleć. Na minus – Bloodraven ma za dużo oczu 😉

      Reply
      • 13 lutego 2016 at 09:38
        Permalink

        Na zdjęciu widać tylko jedno 🙂

        Reply
  • 13 lutego 2016 at 12:53
    Permalink

    DaeLu, a miał być jakiś konkurs vel konkursik z piorunującymi nagrodami. Nie żebym dybał na trofea, ale czy to – Matt Kobosko – nadal aktualne?

    Reply
    • DaeL
      13 lutego 2016 at 18:00
      Permalink

      Tak, tak. Aktualne. Jutro wieczorem szczegóły. I na serio – nie spodziewajcie się jakichś wypasionych nagród. Mam po prostu pod ręką jeden maleńki gro-tronowy gadżecik, którego mogę się pozbyć 😉

      Reply
  • 14 lutego 2016 at 13:13
    Permalink

    co do tych zdjęć z 6 sezonu – myślicie, że Sansa jest w ciąży? Widać delikatne zaokrąglenie na jednym ze zdjąć, ale nie jest to jednoznaczne

    Reply
    • 14 lutego 2016 at 13:29
      Permalink

      Ja właśnie nie wiem, dlaczego wszyscy myślą, że Sansa jest w ciąży. To zaokrąglenie jak dla mnie nie przypomina ciąży, jest nieregularne. Bardziej to może być po prostu taki krój szaty. Poza tym na zdjęciach Sansa jest dość zabrudzona, więc możliwe, że jest to niedługo po skoku z muru. Po takim czasie nie sądzę, aby ciąża była widoczna.

      Reply
  • 14 lutego 2016 at 14:16
    Permalink

    Ja też tego nie widzę. Sophie mówiła że ten sezon będzie dla Sansy wielki, ale chyba nie do końca o to jej chodzi 😀

    Reply
  • 14 lutego 2016 at 16:02
    Permalink

    Mistrzu DaeL, czyli można dzisiaj na coś liczyć? Bez żadnych terminów, orientacyjnie 🙂

    Reply
    • DaeL
      14 lutego 2016 at 16:47
      Permalink

      Tak, właśnie piszę. Tekst jest krótszy, więc spokojnie się wyrobię.

      Reply
    • 14 lutego 2016 at 19:07
      Permalink

      Zaj….sta.
      Jeśli jest prawdziwa to potwierdzi się moje podejrzenie co do rogu i wtedy napiszę w komentarzach: a nie mówiłam Dael ? 😛

      Reply
    • 14 lutego 2016 at 19:13
      Permalink

      To o Hodorze też gdzieś wcześniej już czytałam o flashbacku i ciosie Roberta jako przeciek z planu, więc może to nie tylko teoria fanowska, wygląda na to, że jest podparta jakimiś wyciekami z planu, pracuje tam naprawdę wiele osób i to normalne, że nie da się utrzymać wszystkiego w tajemnicy.

      Reply
    • 14 lutego 2016 at 22:17
      Permalink

      Jak dla mnie spora część tego tekstu brzmi jak totalny bullshit, ale znajduje się tam sporo rzeczy które wcześniej wyciekły z planu więc myślę że pewna część jest prawdziwa. O ile pamiętam pierwszy raz ten tekst pojawił się we wrześniu 2015 roku kiedy zdjęcia były już kończone,a więc ktoś pewnie połączył przecieki w jedną spójną historie ze sporym kawałkiem własnej radosnej twórczości,osobiście mam nadzieję że przynajmniej wątki KL i Dany potoczą się inaczej,chociaż kawałek o Dany brzmi tak że nie zdziwiłbym się gdyby DD przyjęli taką wersję ,ale no cóż , pozostaje nam czekać do kwietnia żeby się przekonać

      Reply
    • DaeL
      14 lutego 2016 at 22:40
      Permalink

      Nie ekscytowałbym się tak. Po screenshotach widzę, że to 4chan. A 4chan specjalizuje się w tak zwanym shitpostingu i zmyślaniu historii 🙂

      Reply
  • 14 lutego 2016 at 21:43
    Permalink

    Ta teoria to dzisiaj bo nie wiem czy mam czekać :-!

    Reply
    • DaeL
      14 lutego 2016 at 22:41
      Permalink

      Już jest.

      Reply
  • 16 lutego 2016 at 16:55
    Permalink

    Co do smokobójstwa, dokonanego przez maesterów, mogło chodzić o “Pasterza”, neznanego osobnika, który poprowadził pospólstwo do Smoczej Jamy, by zabić siedzące tam smoki. Tu mamy “Pasterza”, a Marwyn nazywa swój zakon “szarymi owcami”. Przypadek?

    Reply
    • 18 lutego 2016 at 00:35
      Permalink

      Osobiście nie doszukiwałbym się tu jakichś nawiązań. IMO Marwyn nazyw maesterów owcami dlatego że wszyscy mają jeden pogląd na świat nie myślą samodzielnie,w angielskim mówi się “someone is like sheep” jeśli ktoś jest częścią jakiejś grupy i nie potrafi samodzielnie myśleć, zachowuje się jak owca w stadzie, co według niego pasuje do maesterów którzy nie potrafią się otworzyć na magię. Natomiast pasterz został tak nazwany prawdopodobnie dlatego że powiódł zwykły lud(który można porównać do owiec) i głosił jakieś tam zasady moralne, podobna symbolika występuje w chrześcijaństwie gdzie masz Jezusa dobrego pasterza który opiekuje się swoimi owieczkami.

      Reply
      • 2 marca 2016 at 00:03
        Permalink

        zdaję sobie sprawę z symboliki owiec i pasterza. To jednak się nie wyklucza. Pasterzem mógł być np. Wielki Maester (choć nie jest on przywódcą to jest kimś więcej niż inni maesterowie) a poglądy które głosił pokrywałyby się z poglądami Cytadeli. Marwyn mógł posiąść tę wiedzę i nazwać ich owcami z tego właśnie powodu. Wiem że jest mało dowodów ale mi takie wyjaśnienie całkiem by odpowiadało.

        Reply
  • 27 maja 2016 at 10:14
    Permalink

    mam takie co to są te obsydianowe świece? do czego służą?

    Reply
    • DaeL
      3 czerwca 2016 at 13:36
      Permalink

      Z obsydianowymi świecami jest trochę tak jak z płomieniami w które wpatruje się Melisandre. Najwyraźniej można z nich czerpać jakieś wizje. Maesterowie gromadzili je, żeby udowodnić, że magii nie ma – bo przez długie lata nikt nie doświadczał wizji. Aż do teraz…

      Reply
  • Pingback: Szalone Teorie: Jak zabić smoka? - Filmy, Seriale, Gry, Książki, Nauka, Rozrywka i inne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków