Magia powróciła. Rytuały piromantów odzyskują swą moc. Płoną obsydianowe świece. Spełniają się wizje i proroctwa. Smoki budzą się z kamienia. A jednak, przyzwyczajeni do naszego racjonalnego świata, nie dostrzegamy wielu przejawów działania magii, nawet jeśli mają ogromne konsekwencje. Chciałbym, abyśmy przyjrzeli się dziś jednemu z takich przypadków.
Zielona zbroja i Czarny Nurt
Wszyscy wiemy, że magia odegrała w Bitwie nad Czarnym Nurtem ogromną rolę. To odzyskujące swą moc zaklęcia pozwoliły piromantom wyprodukować ogromne ilości Dzikiego Ognia. To wizja lady Melisandre przekonała Stannisa, że po śmierci Renly’ego szturm na Królewską Przystań zakończy się sukcesem. Ale magia mogła odegrać rolę jeszcze większą. Oto w kluczowym momencie bitwy, tuż przed sforsowaniem murów miasta, wojska Stannisa zostały wzięte w kleszcze przez odsiecz Lannisterów i Tyrellów. Ale to nie sam niespodziewany atak doprowadził do klęski króla Stannisa. Zdobycie miasta i Czerwonej Twierdzy nadal było możliwe. Decydującą rolę odegrała jednak obecność „lorda Renly’ego”. Na jego widok część żołnierzy rozpierzchła się, inni zmienili strony, atakując swoich dotychczasowych towarzyszy.
– Czy to prawda, że Stannisa rozgromił duch Renly’ego?
Bronn uśmiechnął się półgębkiem.
– Z wież kołowrotowych widzieliśmy tylko leżące w błocie pochodnie i ludzi, którzy rzucali włócznie, by zwiać z pola bitwy, ale w garkuchniach i burdelach spotkasz setki ludzi, którzy ci powiedzą, że lord Renly zabił tego albo tamtego. Większość ludzi Stannisa należała najpierw do Renly’ego i przeszła na naszą stronę na pierwszy widok jego lśniącej zielonej zbroi.
—Nawałnica mieczy—
Oczywiście wszyscy znamy racjonalne wyjaśnienie tego fenomenu – Garlan Tyrell, brat Lorasa, zgodnie z sugestią Littlefingera sam założył zbroję Renly’ego i wykorzystał ten fortel dla osłabienia morale wroga.
– Powiadają, że wspaniale walczyłeś w bitwie… prawie tak dzielnie, jak duch lorda Renly’ego, który ci towarzyszył. Zaprzysiężony brat nie może mieć tajemnic przed swoim lordem dowódcą. Powiedz mi, ser, kto nosił zbroję Renly’ego?
Przez chwilę wydawało się, że Loras Tyrell może odmówić, potem jednak przypomniał sobie, co przysięgał.
– Mój brat – odparł naburmuszony. – Renly był wyższy ode mnie i miał szerszą pierś. Jego zbroja była dla mnie za duża, ale na Garlana pasowała znakomicie.
– Czy to ty wpadłeś na pomysł tej maskarady czy on?
– To była sugestia lorda Littlefingera. Mówił, że to przestraszy zabobonnych zbrojnych Stannisa.
– Rzeczywiście ich przestraszyło. – I niektórych rycerzy oraz lordów również.
—Nawałnica mieczy—
Tu jednak muszą pojawić się pewne wątpliwości i pytania. Czy sam widok Garlana w zbroi mógł wywołać tak porażający efekt? Panika to jedno, ale nagła zmiana stron przez część armii jest zjawiskiem nadzwyczajnym. Czy w grę może tu wchodzić coś więcej?
– Widziano też cień króla Renly’ego – mówił kapitan – który kładł ludzi trupem na lewo i prawo, wiodąc przednią straż lwiego lorda. Powiadają, że jego zielona zbroja lśniła w widmowym blasku dzikiego ognia, a na porożu tańczyły złote płomienie.
—Nawałnica mieczy—
Widmowy blask i złote płomienie nie pasują do naszego racjonalnego wyjaśnienia, ale zawsze możemy złożyć je na karb zabobonów i bajań przerażonych ludzi. Popełnilibyśmy wszakże ten sam błąd, który był udziałem tak wielu postaci w książkach Martina. Musimy przecież pamiętać, że magia jest prawdziwa, a ci, którzy ją lekceważą, zazwyczaj się mylą. Dlatego właśnie przed przyjęciem naszej racjonalnej wersji wydarzeń, powinniśmy przyjrzeć się bliżej postaci płatnerza, który wykonał zbroję. To on jest bowiem kluczem do rozwiązania zagadki ducha lorda Renly’ego.
Tobho Mott
Najlepszego płatnerza z Królewskiej Przystani poznajemy już w Grze o tron. To właśnie u Tobho terminuje bękart króla Roberta – Gendry. Śledztwo lorda Eddarda prowadzi Namiestnika do warsztatu Tobho Motta, a kowal bez skrępowania zachwala swój kunszt. Wyjawia przy okazji kto stworzył zbroję Renly’ego.
– Drogo cenię moją pracę, panie, przyznaję – powiedział, napełniwszy dwa srebrne puchary. – Ale w całych Siedmiu Królestwach nie znajdziesz tak dobrego płatnerza. Możesz odwiedzić wszystkie kuźnie w Królewskiej Przystani. Większość kowali potrafi coś tam wyklepać, lecz ja tworzę sztukę.
Ned nie przerywał mu i popijał wino w milczeniu. Rycerz Kwiatów zamówił u niego zbroję, przechwalał się Tobho, a także wielu dostojnych lordów, którzy znali się na dobrej stali, wśród nich lord Renly, brat Króla. Być może Namiestnik widział już nową zbroję lorda Renly’ego, zielony pancerz ze złocistym porożem? Żaden płatnerz w mieście nie potrafił uzyskać tak ciemnego odcienia zieleni, tylko on wie, jak nasycić stal. Malowanie i emaliowanie to robota dobra dla czeladników.
—Gra o tron—
Naszą uwagę powinno też zwrócić kilka innych detali, na przykład noszony przez Tobho klejnot, budzący jednoznaczne skojarzenia z lady Melisandre.
Ubrany był w gruby płaszcz z czarnego aksamitu, którego rękawy zdobiły młoty wyszywane srebrną nicią. Na jego szyi wisiał ciężki łańcuch ze srebra z szafirem wielkości gołębiego oka.
—Gra o tron—
Ale prawdziwe świadectwo kunsztu Tobho pojawia się później, gdy dowiadujemy się o pewnej szczególnej umiejętności, jaką szczyci się płatnerz.
Tobho poznał tajniki valyriańskiej stali jeszcze jako chłopiec w Qohor.
—Gra o tron—
Czy umiejętność przekuwania valyriańskiej stali jednoznacznie dowodzi posiadania zdolności magicznych? Wszystko na to wskazuje.
Umiejętność jej obróbki obecnie zaginęła, choć kowale z Qohoru twierdzą, że nadal władają magią pozwalającą przekuwać valyriańską stal tak, by nie stawała się słabsza i zachowała nadzwyczajną odporność na tępienie.
—Świat Lodu i Ognia—
Z kolei to, że opowieści Tobho Motta nie są tylko czczymi przechwałkami, znajduje potwierdzenie w Nawałnicy mieczy. Kiedy lord Tywin decyduje o przekuciu Lodu na dwa inne miecze, zlecenia podejmuje się tajemniczy rzemieślnik, którego tożsamość poznajemy dopiero po wykonaniu zadania.
– Wykonałeś dobrą robotę, mistrzu Mott – oznajmił płatnerzowi lord Tywin. – Zapłaci ci mój zarządca. Pamiętaj, że na pochwach muszą być rubiny.
—Nawałnica mieczy—
Magia w rzemiośle
Powrót magii do świata powieści przejawia się nie tylko w wielkich rytuałach i wizjach, ale także w życiu codziennym. Widzimy to chociażby w nagłej erupcji magicznego talentu zwykłego kuglarza.
Gdy płonąca drabina osiągnęła wysokość czterdziestu stóp, mag skoczył na nią i zaczął się wspinać w górę, szybko jak małpa. Każdy szczebel, którego dotknął, rozpływał się pod nim, pozostawiając po sobie tylko wstęgę srebrnego dymu. Gdy mag dotarł na górę, drabina zniknęła, a on razem z nią.
(…)
– Pół roku temu ten człowiek ledwie potrafił przywołać ogień ze smoczego szkła. Znał kilka sztuczek z proszkami i dzikim ogniem, co wystarczało, by przyciągnąć uwagę tłumu, podczas gdy jego rzezimieszki wykonywały swą robotę. Potrafił chodzić po płonących węglach i sprawiać, że w powietrzu rozkwitały płonące róże, ale nie mógł nawet marzyć o wspinaniu się po płonącej drabinie, tak samo jak zwykły rybak nie złapie w sieci krakena.
—Starcie królów—
Skoro tak, to czy tym bardziej nie powinniśmy się spodziewać tego rodzaju umiejętności po rzemieślniku, który uczył się u kowali-magów z Qohoru? I czy stworzony przez niego przedmiot nie posiadał przypadkiem dokładnie tych właściwości, które – jak wiemy od lady Melisandre – sprzyjają tworzeniu uroków?
– Kości pomogły – przyznała Melisandre. – One pamiętają. Właśnie z takich rzeczy tworzy się najsilniejsze uroki. Buty umarłego, kosmyk jego włosów, woreczek z kośćmi palców.
—Taniec ze smokami—
Podejrzewając zbrojnych Stannisa o tchórzostwo chyba ich skrzywdziliśmy. Opowieści o widmowym świetle i złotych płomieniach mogły być czymś więcej niż przejawem zabobonów. Owszem, to Garlan miał na sobie zbroję Renly’ego. Ale to, co zobaczyli żołnierze króla Stannisa, nie było po prostu człowiekiem w zielonej zbroi. Przed Garlanem uciekali wszyscy – od pospólstwa po rycerzy. Lordowie Krain Burzy w środku bitwy zmieniali strony. Armia, którą od zwycięstwa dzieliły minuty, rozpadła się w drobny mak. Dlaczego? Ponieważ nad Czarnym Nurtem zbrojni Stannisa naprawdę zobaczyli cień Renly’ego. Nawet jeśli był to wyłącznie rezultat uroku.
Jedno jest pewne – w grę wchodziła zaklęta w zbroi magia. Choć ten kto rzucił zaklęcie, nie był tego świadom.
Napisałbym „Pierwszy” ale boje się, że skasujecie.
Boże, jest piątek, wieczór, a ja siedzę i piszę komentarze na fsgk…
Jestem za leniwy, żeby takie rzeczy kasować. Chyba, że odliczanie dojdzie do dziesięciu 😉
W tekście jest pomyłka. W akapicie o zielonej zbroi zamiast „Lancela” powinno być „Lorasa”.
Dzięki, już poprawiam. Nie pierwszy raz ten błąd popełniam 🙂
Hmmm
Co ten tekst ma wspólnego z szalonymi teoriami? Bo tak przeczytałem ten artykuł i nie bardzo wiem o co chodzi. Tytuł nosi duch renlyego, natomiast artykuł kończy się słowami o tym, że jakiś kowal potrafił używać magii.
Pomóżcie mi proszę 🙂
Yyy? No nie wiem, może jakoś się niejasno wyraziłem, ale chodziło o to, że ucieczka żołnierzy Stannisa była rezultatem czegoś więcej niż tylko widoku Garlana w zbroi Renly’ego. Kiedy opowiadają, że widzieli widmową poświatę i złote płomienie, to mogli rzeczywiście widzieć coś nadnaturalnego, bo zbroję stworzył kowal, który uczył się magii.
Ale to w sumie napisałem w ostatnim akapicie, więc musiałeś go chyba przeskoczyć 🙂
Chyba musiałem niejasno myśleć jak czytałem artykuł. Dzięki DaeLu za wyjaśnienie 🙂
Takim pośrednim potwierdzeniem tej teorii może być fakt że w GoT duchy rzeczywiście istnieją. Skoro Ned Stark powrócił do rodzinnej krypty to czemu Renly nie miałby pojawić się ponownie we własnej zbroi? TO już może być nadinterpretacja ale sądzę że tu chodzi o przywiązanie. Ned był związany z Winterfell, a Renly zapewne poniekąd z własną zbroją w której w końcu został przecież zabity.
wtf? no przecież w tej zbroi był wtedy garlan
Cień zabił Renlego gdy ubierał sie w zbroje -_-
” to czemu Renly nie miałby pojawić się ponownie we własnej zbroi? ”
no przecież garlan założył to zbroje, no chyba, że loras kłamał xD
Zrobiłem w tekście kilka poprawek, które – jak sądzę – wyklarują nieco moją tezę. Wstawiłem też dodatkowy cytat z Melisandre, który dodatkowo naświetli potencjalne magiczne właściwości zbroi.
Pewnie już było wałkowane n razy ale i tak zapytam: czy Waszym zdaniem to, że Melisandre wspomina o „woreczku z kośćmi palców” miało lub będzie miało jakiś wpływ na Davosa? Jeżeli dobrze pamiętam to jego woreczek zgubił się gdzieś podczas zwiedzania płonącego nurtu. Czy użycie właśnie takiego przykładu „talizmanu” może być przypadkowe, czy też Melka ma w głowie majstrowanie przy Cebuli?
Jak dla mnie użycie takiego przykładu miałoby sens gdyby tłumaczyła naturę swojej magii Stannisowi (ten wiedział, że woreczek ma dla Davosa wielkie znaczenie). Ale przy rozmowie z Jonem to trochę dziwne. Nie mówi ogólnie o szczątkach osoby, nie o kościach. Mówi o woreczku. Z palcami. Gdyby nie późniejsze POVy Davosa to zacząłbym się nawet zastanawiać czy on naprawdę przeżył Czarny Nurt. „Wysyłając” Stannisa na mur, pięknie wpisywał się w zamysł Czerwonej Kapłanki. W ostatnim czasie sporo też zyskały na sile jego zdolności perswazji (Sisterton, Biały Port).
Też na to zwróciłem uwagę. Sądzę ,że ona go ukradła i w ten sposób będzie chciała mieć większy wpływ na Stannisa. Davos jest jedną z nielicznych osób które się jej sprzeciwiają i mają ogromny wpływ na prawowitego króla(Oby serial fantazjował z jego śmiercia. Nadzieja umiera ostatnia :).Davos raczej jest „starym Davosem”
Jestem na 99% pewien, że dojdzie do rozmnożenia Davosów. Zwłaszcza, że Melisandre zapewne sądzi, iż Davos jest trupem. A takiego fałszywego Davosa można byłoby użyć do wielu rzeczy. Na przykład do potwierdzenia przed ludźmi królowej, że Stannis rozkazał spalić Shireen. Ot, taka spekulacja z mojej strony.
ja tam zawsze uważałem, że gdy przybyły posiłki w postaci Tyrellów i wojsk Tywina było już pozamiatane, a ta zbroja renly’ego tylko doprowadzila do tego, że nie ponieśli większych strat(posiłki :P). przecież te posiłki to były chyba dwie wielkie armie, jak wojska stannisa mogłyby je pokonać? może do miasta by weszli i troche narozrabiali, ale bitwy by nie wygrali IMO 😛
Stannis miał co do tego wątpliwości. Teoretycznie do zdobycia murów miasta brakowało minut. Chociaż nie sądzę, żeby byli się tam w stanie utrzymać.
W sumie to interesująca koncepcja – urok w pancerzu. Teraz zastanawiam się co z innymi zbrojami w PLiO.
SPOILER
W nowym rozdziale Wichrów Zimy Euron w wizjach Aerona ma na sobie zbroję z valyriańskiej stali. Taki pancerz na pewno jest magiczny, zaklęcie mogą chronić lub przeszkadzać. Ciekawie to wygląda w kontekście dalszych losów Wroniego Oka.
Pancerz przekonał mnie na sto procent do jednego – Euron na pewno był w Valyrii, więc z tym rogiem i smoczym jajem to nie ściema. Inna sprawa, że dwie rzeczy mi nie dają spokoju. Po pierwsze – noszenie pełnej zbroi na okręcie to niezbyt dobry pomysł. Takie pomysły zwykle kończą się kiepsko. I po drugie – ten sen Jona o tym jak nosi zbroję z czarnego lodu też mi się dziwnie kojarzy z valyriańskim wdziankiem Eurona.
„Ponownie zobaczył swojego brata na Żelaznym Tronie, lecz Euron nie był już człowiekiem. Przypominał bardziej kalmara, potwora spłodzonego przez krakena z morskich głębin; jego twarz zastąpiła zgraja wijących się macek. Obok niego znajdował się cień o kształcie kobiety, długi, wysoki i przerażający. Dłonie jej tętniły bladym, białym płomieniem. ”
Euron Utopiony jak nic.
„…jego twarz zastąpiła zgraja wijących się macek.” -> http://vignette2.wikia.nocookie.net/ideas/images/a/a4/Jones.jpg/revision/latest?cb=20120428150220
Tak mi się skojarzyło 😀
o tym samym pomyślałam jak przytaczałam ten cytat 🙂 co do tej kobiety z cytatu i Jona noszącego zbroję z czarnego lodu to muszę jeszcze pokombinować.
moja pierwsza myśl o kobiecie to Mellisandre
Sam Victarion gardził ludźmi bojącymi się wyjść do bitwy morskiej w pełnym rynsztunku 😛
Czy ten płatnerz może mieć jakąś większą rolę w stolicy? Szpieg kapłanów ognia, czy coś w tym stylu?
PYTANIE NIE NA TEMAT:
Daelu, po raz kolejny proszę o komentarz. Pamiętasz być może uwagę jednego z użytkowników o „latającym koniu, na którym Jon mógłby opuścić Mur, ale jednak takowego nie posiada”.
1. Pisałeś, że snarki to Inni, a grumkiny to Dzieci Lasu.
2. „mit o Ostatnim Bohaterze Północy mówi o tajemniczej broni stworzonej na podstawie wskazówek Dzieci Lasu”
3. Fragment z rozmowy Jona z Mormontem (tej samej rozmowy od konia):
„Czy jesteś aż tak dzielnym wojownikiem, a może trzymasz w kieszeni
grumkina, żeby zaczarować twój miecz?”
Czy moja interpretacja zmierza w odpowiednim kierunku? Można uznać to za wskazówkę do powtórki z historii i dzięki Dzieciom Lasu Jon dowie się, jak wykuć odpowiedni miecz? A jeśli Ostatni Bohater i Azor Ahai to ta sama osoba, czyż Jon nie będzie musiał zabić kogoś ukochanego? 😛 Zaraz mnie pewnie sprowadzisz na ziemię, ale trudno. 😀
Jeden z użytkowników pozdrawia 🙂
Przy okazji podzielę się z kolejną ciekawą kwestią, wyglądającą na foreshdowing:
„- Mógłby zakończyć jego cierpienia – powiedział Jaime. – Ja bym tak zrobił jeśli chodziło by o mojego syna. Okazałbym litość.” (Rozmowa z Tyrionem o Branie).
Czyżby Jaime miał zabić Tommena w akcie łaski?
A może chodzi o to, że kiedyś GRMM zamierzał inaczej pokierować losem Jaime’go, który, jak na prawdziwego królobójce przystało, miał mordować każdego pretendenta do żelaznego tronu, w tym Joffreya?
No tak, druga opcja rzeczywiście sama się nasuwa. Ale to zdanie mogło też paść tylko po to, żeby pokazać nam charakter Jaimego.
„Czy ten płatnerz może mieć jakąś większą rolę w stolicy? Szpieg kapłanów ognia, czy coś w tym stylu?”
Nie sądzę, moim zdaniem to po prostu koleś, który nauczył się paru fajnych sztuczek, a wraz z powrotem magii okazało się, że te sztuczki nabierają mocy. Już nie tylko zaklina kolor w stali, ale też tworzy magiczne artefakty.
„Czy moja interpretacja zmierza w odpowiednim kierunku? Można uznać to za wskazówkę do powtórki z historii i dzięki Dzieciom Lasu Jon dowie się, jak wykuć odpowiedni miecz? A jeśli Ostatni Bohater i Azor Ahai to ta sama osoba, czyż Jon nie będzie musiał zabić kogoś ukochanego?”
To może być albo foreshadowing wykucia miecza, albo po prostu aluzja do tego, że Jon jest AA/OB (więc teoretycznie powinien był w poprzednim życiu wykuć ten miecz). Do jednej i drugiej roli to zdanie pasuje doskonale.
Czy AA i OB (a także Książę Którego Obiecano, Hyrkoon Bohater, Edric Pogromca Cieni i cała reszta tej hałastry) to jedna i ta sama osoba? Tak sądzę, choć niewykluczone, że nigdy się tego nie dowiemy. Ale wydaje mi się, że warto zauważyć jedną rzecz – z tego, że legendarny bohater ze Światłonoścą był jeden, nie wynika, że teraz nie może ich być kilku.
Dosyć silnie mnie to frapuje, gdyż fragment o skrzydlatym koniu a przytoczony przeze mnie dzieli tylko strona tekstu. Obydwa są użyte przez Mormonta w tej samej rozmowie, a dodatkowo w formie pytań na końcu akapitu. 😀 Pod sam koniec rozdziału ponadtoMormont celuje sztyletem w pierś Jona, ale jednak lepiej nie popadać w paranoję…. 😛
Jeżeli już mowa o foreshadowing’u w Grze o tron po przybyciu Yorena do Winterfell, gdy posłaniec z muru oświadczył, że Benjen zaginął i najprawdopodobniej nie żyje to Bran : „Dzieci mu pomogą – wymamrotał – Dzieci lasu!” W serialu znalazło to potwierdzenie, ciekawe jak w książce? DaeLu, co powiesz na założenie jednego wątku osobno dla spekulacji z foreshadowing’iem aby ludzie mogli sobie spekulować i doszukiwać się kolejnych szalonych teorii ?
Pomysł dobry, myślałem o zrobieniu tekstu, w którym postaram się zebrać wszystkie zrealizowane przypadki foreshadowingu. To byłoby niezłe miejsce do spekulacji na temat innych zdań, które wydają się coś sugerować. Ale tekst musi jeszcze trochę poczekać w kolejce 🙂
Bardzo prosimy! 😀
W sumie pytanie czy ten motyw wróci. Zbroję mają chyba ciągle Tyrellowie, a tak się dzieją dziwne rzeczy – mam na myśli informacje o Lorasie. W sumie duch Renly’ego mógłby dopaść Stannisa w ramach kary. 🙂
A tak by nie pisać tylko poza tematem: wielu przypisuje wzrost magii po wykluciu smoków – a wydaje mi się, że ta zbroja musiała powstać przed spaleniem Deanerys? Także to tylko mała szpilka w Twoją teorię, na którą samemu w życiu bym nie zwrócił uwagi ;). ( Tylko mnie nie próbuj podważyć informacją, że magia od początku się zwiększa poczynając od wilkorów Starków!)
Ciekawy sposób prowadzenia dyskusji: 'spróbuj podważyć moje zdanie, tylko nie używaj określonych argumentów, na które nie będę potrafił odpowiedzieć!’. 😀
Pierwszym problemem jest odpowiedź na pytanie, czy wyklucie się smoków było aktem wysokiej magii.
Można odpowiedzieć, że nie. Wtedy trzeba się zmierzyć z pytaniem, dlaczego wcześniejsze próby wyklucia smoków się nie powodziły?
Można także odpowiedzieć, iż owszem. Wtedy jednak jasne staje się, że magia powróciła przed wykluciem się smoków, bo była do aktu wyklucia konieczna. 🙂
Czy potrafisz w wiarygodny sposób udowodnić, że wyklucie się smoków jest przyczyną wybuchu magii, a nie jego skutkiem? Wielu przypisuje cykle magii oraz pór roku astronomii Pieśni. Uwzględniając wcześniejsze wątpliwości, takie rozwiązanie wydaje się być znacznie sensowniejsze.
No dobra, to spróbuję inaczej. Mamy kilka przejawów silnej magii, która objawiła się jeszcze przed wykluciem się smoków:
1. Wilcze sny Starków
2. Magia lady Melisandre
3. Przepowiednie Plamy
Poza tym istniało kilku magów żyjących w Westeros (i to nie za Murem) po Tańcu Smoków, a przed wykluciem się bestii Danki. Najlepszy przykład – Bloodraven.
Hejka wszystkim. DaeLu – jak zwykle świetna robota, a wszystko trzyma się kupy. Kolejny raz pokłony ku Twojej wnikliwości – w końcu kto podejrzewałby zwykłego płatnerza o jakieś czary-mary?
W sumie chciałabym o coś zapytać… Jakiś czas temu natrafiłam na teorię (nie wiem, czy przewinęła się ona także tutaj, jeśli już kiedyś coś na ten temat mówiłeś to wybacz) mówiącą, że Stannis zginął nad Czarnym Nurtem. Autor motywował to tym, że po samej bitwie nie widziano Stannisa (który tam zginął, a którego ożywiła Melisandre), a potem wokół niego przebywali wyłącznie Florentowie. Jak też możemy zauważyć w dalszych częściach sagi Stannis jest szczuplejszy, wygląda mizerniej i chyba mniej sypia/mniej je, coś w tym stylu. To nasuwa nam pewne skojarzenia chociażby z Berikiem Dondarrionem. A co Ty masz do powiedzenia w tej kwestii? Totalne brednie, czy może faktycznie Stannis mógł zginąć nad Czarnym Nurtem?
Pozwolę sobie napisać:
Stannis prowadził kampanię lądową. Zgodnie z relacją, przy odwrocie lyseńskie okręty zabrały na swój pokład tylu ludzi, ilu mogły pomieścić. Zabitego Stannisa widziałyby setki ludzi. Tu nie było miejsca na żadną konspirację.
Brak jest także informacji, jakoby Stannis odniósł jakieś większe obrażenia w bitwie, a tej informacji również nie udałoby się utrzymać w tajemnicy.
I ostatnie, Melisandre z nimi nie było. Ktoś musiałby więc wpaść na pomysł, by ukryć ciało Stannisa oraz wymyślić sensowną wymówkę na brak Stannisa przez całą podróż na Smoczą Skałę.
Jak dla mnie brzmi absurdalnie.
A wyjaśnienia złego stanu zdrowia i samopoczucia Stannisa jako efekt depresji i 'cieniowych dzieci’ brzmią przekonująco. 😛
Stannisa po bitwie nikt widzieć nie musiał. Wystarczyło dwóch zaufanych zbrojnych, aby króla doprowadzić do Florentów, a ci już by się zajęli resztą. Wtedy każdy zbrojny uciekał, nikt raczej nie rozglądał się za królem, a jedynie ratował życie. Wiem, że Melisandre na Czarnym Nurcie nie było, ale mogli Stannisa do niej dostarczyć.
Depresja i cieniowe dzieci aż takiego piętna odcisnąć by raczej nie mogły, tym bardziej, że Stannis w kolejnych rozdziałach nie wygląda na depresanta, człowieka załamanego itd… Chociaż ja tam do końca nie wiem xD
Dodam jeszcze, że brak apetytu, Stannis o wiele lat starszy i zniszczony to określenia używane w POV Davosa na długo przed bitwą nad Czarnym Nurtem. Skopiuję fragment:
„Wygląda też prawie jak trup. Od chwili, gdy odpłynąłem ze Smoczej Skały, postarzał się o wiele lat.
Devan mówił, że król ostatnio prawie nie sypia.
– Od śmierci lorda Renly’ego dręczą go straszliwe koszmary – wyznał chłopak ojcu. – Eliksiry maestera nic nie pomagają. Potrafi go ukoić tylko lady Melisandre.”
Jak dla mnie to jednoznacznie wskazuje, jakie są przyczyny takiego stanu. 😛
Zdecydowanie przychylam się do opinii, że Stannis nie umarł. I do wymienionych powodów dorzucę jeszcze dwa.
Po pierwsze – Stannis pamięta wycofywanie się z bitwy, bo rzuca w którymś momencie (naprawdę nie pamiętam już gdzie i kiedy) komentarz, że popełnił błąd zgadzając się na ucieczkę.
Po drugie – mamy rozdziały z punktu widzenia lady Melisandre, w których Melka wiele myśli poświęca zarówno Stannisowi, jak i swoim zdolnościom magicznym. Byłoby czymś nadzwyczaj dziwnym, gdyby wskrzesiła Stannisa, i nie nawiązała do tego w żaden sposób w Tańcu.
Fiszka – wilkory to równie dobrze moglbyc przypadek nie magia, dopiero później są wspomnienia a wargowaniu, wiec nawet bym potrafił podważyć ten wątek 😉
DaeLu, co sadzisz o komecie? Jest to tylko symbol wojny czy też ma jakiś wpływ na magię? Szkoda ze się wcześniej nie pojawiła – można by nią tłumaczyć wzrost magii! A może tez by taki pomysł : wraz ze zblizaniem się komety magia rosła i gdy była widoczna wtedy można znaleźć apogeum czarów a wraz z oddaleniem się jej magia słabnie? Nie do końca kojarzę moment kiedy się pojawiła, może Ty potrafisz dopasować jakieś magiczne wydarzenie do tego czasu? I jak mógłbym prosić, powiedz w jakich tomach ta kometa jest, albo może być?
Myślę, że kometa jest związana z magią i smokami. To na pewno. Natomiast nie sądzę, aby wiązała się z Azor Ahai (a przynajmniej – nie byłą jedynym zwiastunem), z prostej przyczyny. Nadejście AA miały zwiastować krwawiące GWIAZDY. Liczba mnoga. Jedna kometa to za mało.
Co do książek – kometa pojawia się w Grze o tron i jest widoczna przez większą część Starcia królów. Wydaje mi się (ale głowy za to nie daję), że po raz ostatni pojawia się w rozdziale Brana. Późniejsze rozdziały do niej nawiązują, ale już jej nie pokazują.
Na pewno wiele/ kilka gwiazd? Znaczy więcej niż jedna? Jak czytałam to nie miałam takie wrażenia. Tak mi przepowiednia pasowała do Danki, na 100% byłam pewna, że to ona. Nie daje mi to spokoju. Nie mam książki, sięgnęłam do westeros.pl. Tam jest takie coś: „W starożytnych księgach Asshai napisane jest, że po długim lecie nadejdzie dzień, gdy gwiazdy spłyną krwią, a na świat spadnie ciężkie, zimne tchnienie ciemności” a potem „Widziałam to w płomieniach, wyczytałam w starożytnym proroctwie. Gdy popłynie krew czerwonej gwiazdy i zbiorą się ciemności”. To się wyklucza? Jak myślisz? A może gwiazdy te normalne spłyną krwią, a jeszcze będzie inna czerwona osobna, z której krew popłynie. Czerwona to może kometa? Tak mi się też kojarzy scena z serialu kiedy Osha idzie z dziećmi na północ i na niebie pojawia się kometa. Dzika coś tam mówi, nie pamiętam. Ale to bardzo było bliskie tej przepowiedni chyba. Pamięta ktoś? Tak mi to pasowało strasznie. Komecie poświęcono w filmie pewną uwagę. Myślę, że ona coś znaczyła. Inaczej by pominięto ten szczegół. No kurcze tak mnie teraz zbiłeś DaeL……znaczy z tropu zbiłeś. Sama już nie wiem…..
Wydaje mi się, że wersja z gwiazdami (kilkoma, wieloma, etc…) jest oryginalna, a sprowadzenie tego do jednej gwiazdy to błąd interpretatorów. To znaczy taka jest moja intuicja.
A co by to były za gwiazdy? Nie wiem. Może jedną z nich jest kometa, a drugą coś innego (Ser Patrek? Melisandre?). Może chodzi o… wróble. W końcu Bracia Ubodzy są nazywani Gwiazdami 🙂
Daenerys wyczekuje pierwszej gwiazdy, by podpalić stos z maegi i wejść ze smoczymi jajami w płomienie. Co dalej?
„Pierwszy zauważył ją Jhogo. – Tam – powiedział ściszonym głosem. Dany odwróciła głowę i ujrzała gwiazdę nisko na wschodzie. Pierwsza gwiazda była kometą. Czerwona jak krew, jak ogień, ogon smoka. Nie mogłaby oczekiwać wyraźniejszego znaku.”
Czyli pojawiła się kometa i tuż po chwili wyklują się smoki.
Nie wiem, czy dopuszczalne jest tutaj reklamowanie konkurencyjnych portali, napiszę więc tylko, iż naprawdę polecam zapoznanie się z zagadnieniami astronomii Pieśni Lodu i Ognia (czy też astronomicznej mitologii). Te rozważania mogą rzucić wiele ciekawych spostrzeżeń i pozwolić wyrobić sobie jakiś spójny pogląd. 😛
Mityczna Astronomia LMLa pozwala na rozszerzenie spojrzenia na PLiO, ale nie wszystkie zagadnienia są dopracowane w pełni 🙂 Warto otworzyć Starcie Królów pierwsze POVy i poszukać, co dla każdego z bohaterów znaczy kometa. I tak mamy: Arya: czerwony miecz, Bran: smoczy oddech, Tyrion: ogień i krew, Sansa: smoczy ogon, Cressen: krew, płomień, zmierzch, Jon: pochodnia Mormonta, Daenerys: krwawiąca gwiazda, Catelyn: czerwony posłaniec, Theon: „moja kometa” (zwiastun?) i hmmm Varys chyba zapowiada Aegona VI rozmawiając z Tyrionem o komecie 🙂
Ależ broń, o Wielki Inny, przyjmowanie czegokolwiek za pewnik. Chodzi właśnie o wspomniane rozszerzenie horyzontów, nigdy nie wiadomo, jaka informacja może natchnąć nas niespodziewaną błyskotliwą myślą. 😛
A co do drugiego zagadnienia: Czyż nie zakrawałoby na absurd, gdyby każdemu z bohaterów, którzy widzieli Lód, kometa kojarzyła się właśnie z tym mieczem? 😀 „Obiecaj mi, Ned” pada w Grze o tron 6 razy. I od razu wiemy, że to ważne. Wskazówki należy odpowiednio ważyć. Wtedy te prawdziwe są mniej oczywiste, a dodatkowo trafia się wiele fałszywych tropów. W tym cała zabawa. 😛
zaiste, panie Fiszka 🙂
Jest dopuszczalne 🙂 Ale jeśli chodzi o teorie gościa o ksywce Lucifer Means Lightbringer, to myślę, że są trochę naciągane. Fajne i ciekawe, ale trochę naciągane.
Być może magia rzeczywiście pochodzi spoza tej planety. Np. z księżyca, który kiedyś spadł na ziemię i zapoczątkował rozchwianie osi i, oprócz konsekwencji stricte fizycznych (Długa Noc, wieloletnie pory roku, Cień itd.), przyniósł też elementy magiczne np. smoki (które spadły z księżyca i każdy to wie).
Tak się zacząłem zastanawiać nad postacią Tobho Mott’a i Gendry’ego i frapuje mnie jedno pytanie. Czy Gendry potrafi przekuć, albo nawet wytworzyć valyriańską stal? W końcu chłopak był jego czeladnikiem. Może Tobho go nauczył, a może Gendry podglądał mistrza i sam to opanował, choć wydaje mi się to mało prawdopodobne. Niemniej, jeśli Mott miał tak uzdolnego ucznia, który nauczył się tak trudnej umiejętności to czemu Tobho oddał chłopaka Nocnej Straży? Bez sensu, pod warunkiem, że Tobho wiedział o talentach Gendry’ego.
Ale może postać Motta ma drugie dno. Kowal jako chłopiec poznał tajniki magii i wszystko co z nią związane nie jest mu obce. Może w Qohorze słyszał o właściwościach valyriańskiej stali i skojarzył fakty, że można nią zabić Innego. Może nauczył Gendry’ego wszystkiego o valyriańskiej stali, a potem wysłał chłopaka na Mur, by pomógł Nocnej Straży w walce z innymi, w jakiś sposób tworząc arsenał valyriańskich mieczy?
Mocno odleciałem z moimi pomysłami, ale też doszłem do wniosku, że większą wiedzę o walce z Innymi od Nocnej Straży, może mieć Bractwo bez Chorągwi. Thoros z Myr – kapłan R’hllora znający przepowiednie o Azorze Ahai , Ned Dayne – prawdopodobnie jako przedstawiciel rodu Dayne’ów wie że Świt to Światłonnośca, Cytryn – może skojarzyć fakty, że Jon to syn Rhaegara , a co za tym idzie Książę, Którego Obiecano, no i na koniec Gendry, który według mojej chorej teorii umie wytworzyć valyriańską stal. Dodatkowo Bractwo często radzi się u Dziecka Lasu, a według serialu to właśnie ta rasa stworzyła Innych.
Wydaje mi się, że Gendry jest zbyt młody, by umieć przekuwać, a dopiero co wytworzyć valyriańską stal.
Poza tym, wytworzyć jej nie potrafiono nawet te kilkaset lat po Zagładzie, kiedy smoki jeszcze żyły, to tym bardziej nie wytworzy jej czeladnik
Tobho dostał łapówkę, żeby przyjąć Gendry’ego na czeladnika (GoT), a Varys mówi do Tyriona, że zadbał o bezpieczeństwo bękarta, wysyłając go na Mur z Yorenem (SK).
Przekuć stal? Być może dałby radę. Wytworzyć? Nie ma szans.
Jak wspomniano wyżej, Varys potrafi przekonywać do swojego zdania. 🙂
Nie. Ale pominąłeś kilka faktów:
Wg Daela w Dorzeczu biega sobie Howland Reed ze swoimi skrzatami oraz niezależnie Bractwo. Spotkają się. Zobaczą, że są po tej samej stronie. Zaczną wspominać stare, dobre czasy.
– Howland Reed?! Więc jesteś już ostatnim bohaterem spod Wieży Radości!
Być może to natchnie Howlanda, by wyjawić sekret. A wtedy ktoś musiałby się udać na Mur (if L+R=J).
Jakby tak starać się to uwiarygodnić…. Ostatni Bohater/AA + Dziecko Lasu + kowal – ukochana osoba = miecz 😀 Szkoda, że czasowo nie zgadza się równanie: Martwy Jon + Thoros = Żywy Jon. I to byłoby tyle ich roli związanej z Jonem.
PS: Światłonośca nie był mieczem z valyriańskiej stali. Długą Noc przetrwano nie znając tej technologii. Po co więc wciskać ją na siłę biednemu kowalowi? 😀
Jeśli Gendry ma odegrać jakąś rolę w przyszłości, to IMO raczej z młotem w dłoni jak ojciec (jest taki cytat w SK jak Arya obserwuje go w kuźni i jest tam, że młot jest przedłużeniem jego ramienia). Za każdym razem jak czytam ŚLiO to mam wrażenie, że George lubi powtarzać pewne historie/schematy. Tylko kogo zabije Gendry? Fałszywego Aegona? 😛
SPOILER
Skoro George stwierdził, że Arya i Gendry się spotkają to pewnie będzie to coś ciekawego.
Ja jestem w trakcie czytania ŚLiO i mam podobne wrażenie. Np. Żona Maegora Okrutnego – Jeyne Westerling urodziła królowi pogrobowca. Czy można się tutaj doszukiwać analogii do wydarzeń po ponad dwustu latach i tego, że herbata poronna nie zadziałała i inna Jeyne Westerling urodzi innemu królowi pogrobowca?
Tak w ogóle taka sytuacja może nie skomplikowała sukcesji, ale na pewno podzieliłaby fanów. W takim przypadku kto założył by koronę? Legitymizowany Jon, Brań, Rickon czy Młodszy-Młody-Wilk. Powinien ten ostatni, bo w końcu Jon miał być dziedzicem dopóki Robb nie będzie miał syna.
Hej, ja póki co nie miałam przyjemności ze Światem, możesz przybliżyć co oznacza termin pogrobowiec 😉 ? Zastanawiam się czy chodzi po prostu o dziecko urodzone po śmierci ojca, czy może jakiś nowy wesoły mutant czy tam inny odmieniec 😛 ?
Może to taki pan, który chodzi po grobowcach? 😀
_________________________________________________________________________________________
Tak. To syn, który urodził się po śmierci swojego ojca. Oczywiście w odpowiednim terminie, bo z tym to różnie bywa. 😛
Haha, dosłowne znaczenie byłoby za łatwe 😀 Dzięki za odpowiedź!
Czytam sobie po raz wtóry sagę i akurat wczoraj w Nawałnicy Mieczy 1 trafiłam na fragment, w którym Gendry mówił Aryi, że akurat przed zabraniem go do NS miał wykuć swój pierwszy stalowy miecz.
„Mistrz Mott powiedział, że czas już, bym zrobił pierwszy miecz. Dał mi słodki kawałek stali, a ja wiedziałem, jak chcę go ukształtować. Ale potem zjawił się Yoren i wziął mnie do Nocnej Straży.”
Także skoro nawet nie zdążył zrobił pierwszego miecza, to jakoś nie wierzę żeby Mott wtajemniczył go w jakieś zaklęcia i inne czary mary 😛
DaeLu, kolejny świetny materiał! Czapki z głów!
A propos magicznych artefaktów. Róg Joramunda. Myślisz, że wciąż istnieje? Uważam, że tak. W zawiniatku, które zawierało broń ze smoczego szkła Jon odnalazł także (uwaga: piszę z pamięci, więc mógł wkrasc mi się błąd) stary, uszkodzony róg. Dał go Samowi, by ten zrobił sobie z niego róg do picia ale. I tak jakoś ciągle ten róg mi się przewija w rozdziałach z perspektywy Sama… żeby napisać coś więcej musiałabym poszperać w książkach. Myślisz, że to może być ten artefakt poszukiwany przez Manca, skoro (chyba na pewno) wiemy, że róg spalony przez Mellisandre to ściema? A może pokusisz się o artykuł na ten temat?
Pozdrawiam!
Tak, o Rogu Joramuna można napisać parę ciekawych rzeczy, więc taki tekst pewnie prędzej czy później powstanie. Natomiast czy róg Joramuna i róg znaleziony przez Straż to ten sam róg… Nie wiem. Myślę, że jeśli róg istnieje, to takie rozwiązanie miałoby sens większy, niż ujawnianie go dopiero w Wichrach.
Odnośnie zbroji to jeśli jest magiczna to zastanawia mnie czy jakieś moce posiada hełm Gendrego. Często jest opisywany a chłopak za nic nie chce go oddać.
Nie chce go oddać bo pewnie ma dla niego duże znaczenie sentymentalne
Zauważyliście, jak dziwną bronią wymachuje szarżujący Loras? Z pewnością, nie jest to miecz. Takie tam kuriosum.
Tekst jak zwykle ciekawy, nigdy nie wyjdę z podziwu dla Daela jak on wyszukuje te wszystkie smaczki 😀
Mam i ja swoje pytanie/przemyślenie, jakkolwiek to nazwać. Bardzo nie na temat, ale jak wiemy tekstów jest dużo, ludzie skupiają się raczej na komentarzach do najnowszego, mi się nawet nie chce cofać do własnych komentarzy jeśli przez jakiś czas nie mam czasu, nie zaglądam i pojawiają się nowe teksty 😛 Więc pozwolę sobie posiać zamęt tutaj.
Każdy z nas, kto zapoznał się z teoriami Daela i wziął się ponownie za sagę popada w swoistą paranoję doszukiwania się dziesiątego, a nawet setnego dna. Tak jest i ze mną. W ostatnim rozdziale Brana w Starciu Królów natknęłam się na ciekawą zbieżność słów, która niby mogłaby zapowiadać jak skończy nasz ukochany Ramsay i jestem ciekawa, co o tym sądzicie. Pewnie trzeba by jeszcze zerknąć do oryginału, czy tam zbieżność również występuje, ale niestety nie mam pod ręką, a jestem za leniwa żeby szukać po internetach piratów 😛
Przechodząc wreszcie do rzeczy. Jest to moment, w którym Bran z ekipą wychodzą z krypt i zastają zdewastowane przez Ramsaya Winterfell, a także kupę trupów. Osha wypowiada wtedy takie oto słowa:
„Jeśli bogowie są łaskawi (…) tych, którzy to zrobili, dopadną Inni.”
A już na następnej stronie ekipa znajduje umierającego Luwina, który na widok żyjących Starków mówi:
„Bogowie są łaskawi.”
Oczywiście, zupełnie inny kontekst bla bla, ale takie potwierdzenie założenia Oshy już na następnej stronie jest trochę podejrzane jak dla mnie 😀
Co myślicie, mam paranoję, przypadek, czy może jest jakaś wesoła szansa, że Ramsay będzie pławił się w swoich luksusach, szczęśliwy z podbojów, pokonania Stannisa itd., a tu siup i zjedzą go Inni?
Co wpływa na wiarygodność teorii?
– prawdopodobieństwo: +50 punktów.
– zgodność z faktami: + 50 punktów.
– własne autorstwo +300 punktów.
Wg Daela Inni przekroczą Mur na koniec Wichrów. Dużo życia byłoby zatem przed Ramsayem, gdyż nie słyszałem o karze wygnania za Mur. Ale ostatecznie być może Inni zabiją wszystkich, więc czemu nie? W końcu gdyby zsumować wszystkie „Niech Inni porwą….” to mamy akurat całą populację Westeros. 😀
Hm… Ja od początku jak pojawił się Ramsay, to wydawał się odpowiedni do konfrontacji z Innymi. I nie należy się sugerować jego śmiercią w serialu, bo moim zdaniem była ona wymuszona absurdalnym połączeniem go z wątkiem Sansy. Taka śmierć zaspokajała poczucie sprawiedliwości widzów serialu ale książka idzie, nomen omen, inną drogą. Mało tego, mam pewne przeczucie, że w książce w ogóle nie będzie żadnej „bitwy bękartów”, nie jest taka bitwa w ogóle przepowiadana, nie ma chyba żadnego foreshadowingu w jej kwestii.
Z tą całą populacją Westeros bym nie przesadzał 🙂 . Nigdy za bardzo nie zwracałem uwagi na ten zwrot, ale wydaje mi się, że nikt w książkach nie stosował go przeciwko postaciom pozytywnym. Może, rzeczywiście coś jest w tym zwrocie i może słowa to wcale nie wiatr, a przekleństwo ma jakąś moc?
Na razie przyszły mi do głowy trzy użycia tych przekleństw:
1. Robert „Niech Inni porwą moją żonę”
2. Eddard „Niech Inni porwą Varysa, Litllefingera i Królewską Przystań”
3. Osha wobec Ramsaya.
Cersei, Varys, Litllefinger i Ramsay to postacie, którym od zawsze przewidywałem nieuniknioną śmierć i osobiście zawiódłbym się, gdyby wszystkie dokonały żywota w ten sam sposób i to z ręki Innych. Byłoby to nudne i przewidywalne. Więc może chodzi o to, że Inni porwą te postacie (a raczej ich zwłoki), gdy już umrą i wstąpią do ich szeregów. Choć nawet jeśliby się tak stało to szczerze wątpię byśmy przeczytali o tym jakąś wzmiankę.
Masakra… xd Naprawdę, brać na poważnie wyliczenia co do klątw? Wyzwanie przyjęte. 😀
Wrzucę screena, żeby aż tak nie spamować: http://scr.hu/1d0f/rl0bt
2 pierwsze tomy. Trochę się tego nazbierało. Zakład, że przed inwazją Innych przeżyją tylko oni, a następnie wszyscy zginą? XD
Max, Fiszka, czekam na ciąg dalszy 😛 idę po popcorn
Jeśli uważasz za rozrywkę czytanie takiej wymiany zdań to współczuję :D. Chyba, że uważasz to za kłótnię (w takim razie jeszcze bardziej). Ja tak nie uważam, a z Fiszką zawsze fajnie mi się dyskutowało i snuło teorie 😀 W tej sytuacji Fiszka jedynie otrząsnęła błądzącego w swoich głupich pomysłach fana sagi (mnie) Za co jestem jej wdzięczny 😀
Wyjaśnienie może być mniej wyszukane. Może po prostu lubi wpieprzać popcorn i szuka okazji? 😀 Też lubię, więc rozumiem. 😀
PS: jakby co, to nie reprezentuję płci pięknej. Ale nick wolno odmieniać, jak kto woli. xD
W takim razie przepraszam Pana Panie Fiszka za pomyłkę. Mój mózg najwidoczniej cały czas ignorował symbol marsa i dopiero teraz zwróciłem na niego uwagę, więc cały czas miałem Cię za kobietę xdd Nie wiem dlaczego. Natomiast wiem, że już nigdy nie będę na twoje komentarze patrzył tak jak wcześniej 😀
Zniszczyłem młodzieńczą internetową miłość do nieistniejącego ideału! 😀 Tak szczerze, to gdybym był kobietą, sam bym się w sobie zakochał! 😛
Żeby nie było tak łatwo, w różnych dyskusjach pojawiała się też druga fishka – inaczej pisana – która najprawdopodobniej jest kobietą. Także musimy być zawsze czujni
Gender, wszędzie gender. 😀
Nie no masz rację, przesadziłem. 🙂
ALE!
Lektura Pieśni Lodu i Ognia nauczyła mnie, że jeśli coś w książkach jest wałkowane wiele razy to musi coś znaczyć (patrz symbolika pokarmu). Więc chyba chodzi o to, że jak ktoś lub coś ma być ” porwane przez innych” to go albo to zwykle szlag trafia.
Dezerter, Catelyn, Luwin, Slynt, Renly. Gołąb (xd) – nie żyją.
Honor Neda – poświęcony żeby ratować Aryę i Sansę.
Z tym śniegiem to jak przyjdzie wiosna, chyba że chodzi o Jaśka Śniega.
To już ma chyba więcej sensu 😀
Mam wrażenie, iż Martin stara się zrobić z nami to samo, co Paluszek z Lysą. Ona wszędzie widziała wrogów, my zaś foreshadowing.
2 obserwacje:
– Hodor nie chciał znieść Brana do krypty. Musiała to zrobić Osha. Czy Hodor kiedykolwiek schodził do krypty? Może to gdzieś tam są te HOLDTHEDrzwi i dlatego się boi? 😀
– od dnia, gdy Ned dowiedział się o Igle, do pierwszego treningu minęły 4 dni. Jak Ned zorganizował Syria w 4 dni? o.O
Bo Eddard to tak naprawdę Bóg o Wielu Twarzach więc przywołać swojego sługę nie było mu trudno. Potem zaś nakazał swemu słudze zamienić się z nim twarzą i to Syrio został ścięty a nie Ned, który w tym czasie przywdział maskę Jaqena H’ghara by móc strzec Aryę, którą ma za swojego następcę. Po tym udał się do Cytadeli, gdzie poczekał na Sama i Goździk. Jednak to nie ta sama Goździk, bo prawdziwa została w Braavos. Dlaczego? Bo to tak naprawdę Benjen Stark, który też jest człowiekiem bez twarzy i pilnuje swojej bratanicy jako jedna z dziewczynek w świątyni. A dlaczego Eddard czekał na Sama? Zabił go by zabrać mu twarz, a potem niepostrzeżenie dotrzeć do Muru, by powiedzieć Jonowi, że ten jest Targaryenem. Zagadka rozwiązana 😀
„Z tym śniegiem to jak przyjdzie wiosna, chyba że chodzi o Jaśka Śniega.”
No właśnie chyba prędzej o Ramsaja Śniega (to byłyby już drugie takie życzenia kierowane pod adresem Innych)
„Mam wrażenie, iż Martin stara się zrobić z nami to samo, co Paluszek z Lysą. Ona wszędzie widziała wrogów, my zaś foreshadowing.”
Prawda! 😀
A Hodor siedział z ekipą w kryptach kiedy chowali się przed Theonem 😛
No to nie wiem, dlaczego bał się wejść. Może po prostu dlatego, że było to fabularnie potrzebne do sprzeczek Luwina z Oshą? Z Hodorem by sobie nie pogadał. xD
Widzę, że duża dyskusja się rozwinęła odnośnie samego przeklęcia kogoś Innymi 😛
Mi tutaj chodziło o tą jedną, konkretną sytuację, w której widać zresztą, że samo powiedzonko nie pada w formie „Niech Inni porwą..”, które mówiono chyba najczęściej w złości, a raczej w formie takiego życzenia spowodowanego zgrozą i masakrą. Nie „wkurzasz mnie, idź do diabła”, a „jesteś złym człowiekiem, dopuściłeś się strasznych czynów, dobrzy bogowie powinni cię ukarać”. I chwilkę dalej mamy odpowiedź „bogowie są dobrzy” 😀
Dlatego ta jedna sytuacja wydaje mi się być bardziej znacząca od tych wszystkich razów, gdy ktoś kogoś przeklina Innymi.
Ja tam jestem z tych co to nie chcą bitwy bękartów w książce, dlatego może mam nadzieję, że Inni dopadną Ramsaya zamiast Jona. W ogóle wkurza mnie idea Jona porzucającego braci, nawet po śmierci, ale to już nie na temat 😛
W książce Ramsaya nadal może dopaść Stannis 😉
No właściwie nie wiem czemu założyłam, że Stannis jest już pokonany. To jeszcze lepiej. Stannis pokona Ramsaya, weźmie go w niewolę, nie zdąży stracić i przyjdą Inni. Nie dość, że bękart będzie gnił pokonany to jeszcze na koniec dorwą go Inni 😀
Też o tym myślałam! Nie jesteś sama. Od razu wtedy pomyślałam, że te trupki z Winterfell sobie wstaną.
Słyszałem teorię o tym że Loras wcale nie został ranny na Smoczej Skale. Ale tu jest jest taki problem jak ze śmiercią Stannisa. Jak ukryć że nic takiego się nie stało ? Czzy są przesłanki dla takiego wnioskowania ?
Nie widzę problemu z upozorowaniem krytycznego stanu Lorasa. W bitwie było zamieszanie, więc co za problem żeby Loras poprostu usunął się w cień, po czym rozsiaść kilka plotek? Prawdopodobnie Tyrellowie knują jakiś spisek i w swojej determinacji pewnie zdołali zatrzeć ślady.
Poza tym Cesei dowiaduje się o Lorasie od kogo? Od Aurane’a Watersa, który ją wykorzystał budując flotę a potem zdradził. Czy takiej osobie powinna wierzyć na słowo?
SPOILER
Tak w ogóle to Aurane’a Watersa chyba można spotkać w drugim rozdziale Arianne, w którym dornijska księżniczka spotyka Lysono Maara – przedstawiciela Złotej Kompanii, który wygląda jak Targaryen, a jak wiemy AuraneWatersa jest podobny do Rhaegara. Według mnie wyjaśnia to tą sytuację i motywację Aurane’a. Otóż jest on człowiekiem Varysa, który wybudował flotę dla Aegona. Waters ma też powiązania z Tyrellami jako że rozsiał na dworze Cersei kłamstwa o Lorasie. Co to oznacza? Że jest to jeden wielki spisek mający na celu zdobycia jak największych sił dla Aegona, który ma już Złotą Kompanię, flotę, niebawem Dorne no i prawdopodobnie Tyrellów, którzy lada moment ponownie zmienią stronę. Co ciekawe Namiestnikiem jest teraz Mace Tyrell, który po zamorodwaniu Kevana i utracie pozycji Cersei będzie sprawował władzę w KP i może otworzy bramy przed zastępem Aegona Targa… Tfu, Blackfyre’a, za którym stanęło całe południe?
Brakuje opcji „lubię to” na tym forum. Ciekawe spostrzeżenie jak i cała koncepcja ! Poziom DaeLa !
Kurczę, jestem dopiero na Starciu, więc trochę czasu minie, zanim sobie odświeżę dalsze wydarzenia. Teraz kompletnie nie jestem w stanie odnieść się merytorycznie do teorii. 😛 Znowu sprawdziłoby się zdanie, iż gdy nawet Hodor nie okazuje się być Hodorem, nikt nie jest tym, za kogo się podaje.
Ale fragment: „Co to oznacza? Że jest to jeden wielki spisek „… XD Nowy porządek świata, rząd globalny, a targaryenowie = reptalianie! 😀 Może opracowanie teorii to rzeczywiści poziom bliski daelowskiemu, ale sposób jej przedstawienia już niekoniecznie. 😀
Nie żeby od razu Nowy Porządek. Przez pojęcie wielki spisek miałem na myśli to, że chmara graczy ma ze sobą powiązania. Dorne z Aegonem, Aegon z Varysem, Varys z Watersem, Waters z Tyrellami i na dodatek Tyrellowie z Litllefingerem.
Podzielę się jeszcze jednym spostrzeżeniem. Otóż w Uczcie dla Wron Litllefinger przyjmuje na służbę trzech rycerzy, a wśród nich tajemniczego sir Shadricha i młodzieńca o gęstych, złotych włosach. Sir Shadrich wyznał Brienne że szuka Sansy dla Varysa, a Brienne zrozumiała, że szuka jej by wydać ją Cersei. I ją znalazł, a przy swoim boku ma drugiego człowieka Varysa – Tyreka Lannistera, który został porwany przez eunucha w czasie zamieszek chlebowych ( Jaime do tego dochodzi w Uczcie dla Wron). Varys zapewne obiecał mu Casterly Rock w zamian za pomoc. I tak oto Varys ma dwóch ludzi koło Litllefingera. Czy go zabiją? Być może, ale ich głównym celem jest Sansa. Zapewne poczekają na skonsumowanie jej małżeństwa z Harrym, po czym sprzątnął jej męża i uwprowadzą Sansę. Jeśli będzie taki moment, że po zwycięstwie Aegon postanowi poślubić wysokourodzoną damę to wybierze Arianne, która da mu Dorne, czy Sansę, która jest kluczem do trzech królestw? Odpowiedź chyba jest prosta. W tym całym zamieszaniu zapewne nie tylko Arianne zostanie kopnięta w tyłek. Dołączyć do niej może Tyrion, który też ma w planach Casterly Rock, no ale Skała dostanie się Tyrekowi, którego będzie łatwiej sterować Varysowi. Ciekawe jak na to zareaguje Litllefinger gdyż Varys osiągnął ogromną przewagę.
Jak tak dalej pójdzie to Martin nie będzie musiał nic już pisać. 🙂 Na tej witrynie dzięki DaeL-owi i Wam wszystkim skończymy dzieło. 🙂 A tak na poważnie DaeL zastanawiałeś się może nad fanowskim zakończeniem sagi?? Jak zbierzesz wszystko do kupy będziesz szybszy od Martina. :):)
To co ja tu przedstawiłem jako przyszłe wydarzenia, Martin zapewne przedstawi jako plany, które skończą się na planowaniu. Snuć następstwa i skutki tych planów mógłbym dalej ale czy ma to sens w obliczu innych rozwiązań, które wybierze GRMM?
zajcu – o rany, przecież ja piszę wolniej od Martina 🙂
A i sposób przedstawiania tej teorii byłby lepszy, gdybym nie pisał jej z telefonu, więc niektórych sformułowań użyłem, żeby się więcej nie rozpisywać. Może gdybym bardziej rozbudowywał niektóre zwroty i dodał cytaty to może rzeczywiście osiągnąłbym poziom mistrza 😀
Podobnie jak Pan Fiszka kończę Starcie i dopiero zabieram się za Nawałnicę za jakiś tydzień. Też chciałabym się odnieść merytorycznie do wywodów Maxa, bo coś mi tu nie gra do końca 😉 Pospamuję in future.
Popcornem się zapchałam 😛 I udławiłam na genderze i miłości własnej Fiszki 😀
Żeby nie było od razu zaznaczę, że ja też dawno czytałem Ucztę i mogę się mylić w niektórych sprawach 🙂
To jest bardzo ciekawy scenariusz. Na serio – podoba mi się.
Ale nie bierzmy za pewnik tego, że Aurane to Lysono Maar… taki wygląd nie jest w Lys niczym szczególnym. Sam Aurane nie wziął się znikąd, więc jego „kariera” w Złotej Kompanii byłaby chyba trudna do utrzymania w tajemnicy. Ale to są drobiazgi. Moim zdaniem najsilniejszym argumentem przeciw tej teorii jest pewna przepowiednia Plamy (którą być może źle interpretuję). Ale o tym może napiszę niebawem, gdy znajdę czas, by przerobić oryginalny tekst o Plamie.
Wiem, że z Lysono Maarem mogę się mylić, ale przedstawione przeze mnie motywacje Aurane’a chyba mają sens. Varys pozostał w KP żeby siać zamęt i podkopywać władzę Cersei większymi uczynkami niż podrzeganie ludzi, wystawianie teatrzyków w których smok pożera lwy i umieszczaniu pięknej myryjki w łożu królowej. Musiał mieć swojego człowieka w radzie, a Aurane jest chyba najlepszym kandydatem, no bo chyba nie Harys Swyft 😀
„(…)będziemy jeździli na morskich konikach i syreny zadmą w muszle (…)”?
Waters + Manderly dmący w Jeyne? xD Nigdy nie byłem dobry z heraldyki. :/
Tak chodzi o ten fragment. Wpadłem na to w zeszłym tygodniu, czytając zebrane w kupę wszystkie przepowiednie Plamy w angielskim oryginale. Tłumacz to zawalił, i nie zauważył, że ta konkretna przepowiednia ma inny format od pozostałych. Plama nie mówi „Under the sea”, co było tłumaczone jako „W podmorskiej krainie”. On jeden jedyny raz mówi „Under the waves” – „pod falami”. Fale to herb rodu Flint z Wdowiej Strażnicy. A jak już wcześniej pisałem – moim zdaniem wieża, którą Melka widziała w swojej wizji, i którą omyłkowo wzięła za Wschodnią Strażnicę, to była właśnie Wdowia Strażnica.
W tym miejscu na pewno coś się będzie działo. I sądzę, że Aurane Waters też tam przybędzie.
„Będziemy jeździć na 'seahorses’, i syreny oznajmią nasze nadejście.” Brzmi mi to jak zapowiedź Plamy co do inwazji statkami (seahorses) z Hardhome – a Plama, mówiąc MY, ma na myśli Wędrowców. Sprawdza się teoria, że jest szpiegiem Utopionego=Wielkiego Innego. 😀
A te syreny to słynne merlingi. xD
A wracając do świata: sugerujesz, że Waters nadal służy Stannisowi? Czy jest jakiś inny powód, dla którego miałby podążać na północ?
No nie! W mojej głowie zrodził się pomysł, że Waters pracuje dla Varysa, przez co zapomniałem komu służył wcześniej – Stannisowi. A w rozdziale Theona z Wichrów Zimy, Stannis wysyła Justina Masseya do Braavos po hajs, za który ma zdobyć dla Stannisa 20 tys. najemników i flotę. Może będą to dromony Aurane’a? Już mam przed oczyma jak Justin Massey i Aurane Waters łączą swoją flotę z flotą Manderlych i dopływają do Wdowiej Strażnicy, a tam atakują ich Inni. Tylko ciekawe z czyjego punktu widzenia zobaczymy ten moment? Czyżby Justin Massey miałby zabrać ze sobą coś więcej niż złoto? 😉 I co symbolizują te muszle? Czy Jeyne uda się do Flintów po azyl?
Tak szczerze to wolałbym żeby to moja teoria była prawdą, no ale Plama nie kłamie 🙂 Chyba że chodzi o innego morskiego konia, ale żaden inny nie przychodzi mi do głowy.
Tak jak większość tu obecnych odświeżających sobie sagę, jestem dopiero na Nawałnicy, więc ciężko się odnosić zarówno do pp jak i Maxa. Ale z poprzedniej lektury pamiętam, że byłam prawie pewna, że to z Lorasem to ściema. Nie żebym miała jakieś dowody czy coś, ale pamiętam, że jak tylko którakolwiek z postaci mówiła o tragicznym stanie Lorasa to jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, jechało ściemą na kilometr.
Więc ja obstawiam, że kwiatuszek faktycznie ma się dobrze. A teoria Maxa już w ogóle fajnie z tym współgra 😀
Ups, sorki, że nie do tematu właściwego. Jak zwykle przy końcowych komentarzach zmyliła mnie ta opcja odpowiedzi na dole 😛
Mam pewną koncepcje nie związaną z analizą, ale ostatnio czesto chodzi mi po głowię myśl a mianowicie .
Zastanawia mnie jaki jest sens cofania sie w czasie Brana [chodzi mi o serial ale martin musiał powiedzieć cos dd i myślę ze w książce będzie podobnie (niby sie nie cofa ale ingeruje w czasie )] i nie wiem czemu ale jakos łącze go z postacią brana budowniczego. nie umie tego uzasadnić ale ciągle siedzi mi to w głowie
koncepcje – za wiele powiedziane
Tak, była taka teoria, że to Bran wybudował Mur przy użyciu Drzewa Czasu, więc teraz ścigają go Inni, bo kiedy go dopadną, to nie cofnie się w czasie i go nie zbuduje, więc coś tam coś tam. Zawsze uważam takie pomysły za totalne bzdury,
Podobno w przypadku takiej koncepcji Bran jest nieśmiertelny do czasu zrobienia wszystkiego, co ma do zrobienia w przeszłości. Xd
Gdyby był Branem Budowniczym, to zbudowałby Mur przed Długą Nocą, a nie po.
może jakiś błąd albo wypadek jak z Hodorem . myślał ze jest przed długą nocą a był po ;p
Mam nadzieję, że Martin w tę stronę nie pójdzie. To by było równie rozczarowujące rozwiązanie, jak to, po które sięgnął w Wieży Jaskółki Sapkowski (Ciri zaczęła się przemieszczać pomiędzy światami, trafiła do mitów arturiańskich, itd…). Już wolę, żeby symbolika polegała na tym, że jeden Bran Mur zbudował, a drugi go rozwali 🙂
Może Mur wybudowali Inni, żeby Bran nie przeszedł (w przyszłości) – ale im się nie powiodło.
Umocnienia znajdowałyby się po drugiej stronie.
Jezu uwielbiam Cię. Szczegóły, szczególiki, włos na czworo podzielony. Niesamowity jesteś.
Dzięki 🙂