FilmyKlasyka KinaRecenzje Filmowe

Notting Hill (1999)

Rzadko po obejrzeniu filmu mam takiego „nerwa” jak dziś, więc lekko nie będzie. Wyobraźcie sobie, że dopiero teraz – po niemal 25 latach od premiery – obejrzałem „Notting Hill”. Znałem ogólny zarys fabuły, aktorów rzecz jasna, czasem nawet widziałem jakieś klipy, a piosenkę Ronana Keatinga nawet bardzo lubiłem.

Rzadko tu recenzuję takie pozycje, ale ja naprawdę lubię komedie romantyczne. Wiem, jakie są schematyczne, wiem, ile miewają wad. Wiem nawet, że większość nie nadaje się do oglądania. Gatunek jest z nami od dawna i będzie zawsze, bo ludzie lubią historie miłosne. Ja też. Dlatego ubóstwiam „Crazy Stupid Love”, „Love Actually”, „500 Days of Summer” czy „The Proposal”. Niektóre za słodko-gorzki smak prawdziwej miłości i prawdziwych relacji, inne za doskonały humor i chemię między aktorami (chociażby Bullock/Reynolds w ostatnim z wymienionych). Mógłbym o tym pisać długo i namiętnie, jest masa pozycji wartych polecenia, ale nie o tym jest ten tekst.

Kadr z filmu "Notting Hill"
Pani psychopatka-sadystka, niezrównoważona emocjonalnie.

Jakimś cudem ominął mnie seans „Notting Hill” i ostatnio miałem szansę nadrobić. O jejku. O jejku jej… Niektóre filmy nie wytrzymują próby czasu. Starzeją się źle. Oglądasz i myślisz sobie: ok, wtedy to jeszcze miało sens i mogło się podobać, dziś wywołuje raczej litość i drwiny. W przypadku omawianego tytułu jest inaczej. Mam wrażenie, że uchodzi za klasykę, a ja po obejrzeniu zachodzę w głowę: jak to się komukolwiek mogło podobać wtedy? Jak to się może podobać teraz?

William Thacker jest słodkim i uroczym nieudacznikiem o twarzy (i ciele) Hugh Granta. Prowadzi księgarnię, która lada moment zbankrutuje, żona zostawiła go dla innego, a sam z oszczędności mieszka ze współlokatorem Spikiem (Rhys Ifans, do niego jeszcze wrócimy). Pewnego dnia zjawia się u niego hollywoodzka gwiazda Anna Scott (Julia Roberts) i kupuje książkę. Jeszcze tego samego dnia William niechcący oblewa Annę sokiem, więc kończą w jego mieszkaniu. Anna przebiera ciuchy, już ma wyjść i… całuje namiętnie pana księgarza. Dlaczego? Bo tak (pozdro dla redaktora Pquelima ;)! Bo-taków zresztą w filmie jest pod sufit.

Kadr z filmu "Notting Hill"
Pan fajtłapa-masochista, jak wierny pies, skopiesz i wyrzucisz – zawsze wróci.

Nasz słodziak-protagonista wpada po uszy, ale wiadomo: gdzie taki szary myszek do aktorki z absolutnego topu. Skończy się rzecz jasna jak zawsze: wielka miłość, odnaleźli się przypadkiem, bla bla bla, niech mi ktoś poda wiaderko. Nie dlatego, że taki jest finał – w końcu to komedia romantyczna. Problem w tym, jak dochodzimy do tego miejsca… A dochodzimy oglądając chyba najbardziej asymetryczną, patologiczną i okrutną relację ekranową. William jest wielokrotnie przez Annę okłamywany, oszukiwany, traktowany jak zabawka, poniżany i obrażany. Najgorsze, że to chyba miały być te elementy komediowe.

Wyobraźcie sobie randkę, która kończy się pod hotelem gwiazdy. Zaprasza ona swojego adoratora na górę za 5 min, bo musi się przygotować. Wiemy gdzie to wszystko zmierza, prawda? Na górze okazuje się jednak, że Anna ma chłopaka w osobie Aleca Baldwina. Udaje, że nie zna naszego słodziaka, a ten podaje się za osobę z obsługi hotelowej. Scena kończy się tak, że pani aktorka bez słowa patrzy jak Baldwin wręcza Williamowi brudne naczynia i śmieci do wyrzucenia, a potem zamyka mu drzwi przed nosem. Boki zrywać.

Potem nie jest lepiej. Brak kontaktu miesiącami, aż tu nagle wybucha skandal z seks-taśmą i Anna znów potrzebuje ucieczki. A gdzie jej będzie lepiej, niż w anonimowej i skromnej hacjendzie biednego księgarza? Znów jeden wieczór, znów romantycznie, a potem cyk – znów zadyma. Tym razem Spike wygadał się na temat miejsca pobytu gwiazdy i ona z automatu wini o to… a jakże! Williama! Na pewno dostał za to kasę, albo chciał pokazać światu, z kim się zadaje, żeby podbić ego.

Kadr z filmu "Notting Hill"
Pan ćpun-oblech, ma brudne gacie, jest obrzydliwy i chyba śmierdzi. Super zabawne!

Po kolejnych kilku(nastu?) miesiącach Anna znów jest w Londynie i znów dochodzi do skrzywdzenia Williama. Tym razem jednak aktorka wyjaśnia mgliste powody tej konkretnej reakcji, a na koniec prosi o szansę na zbudowanie długotrwałej relacji (czyt. wielki low). Protagonista po raz pierwszy w filmie pokazuje charakter i odmawia. W końcu! Zrozumiał, że był traktowany jak śmieć, dojrzał, ogarnął się i znajdzie prawdziwą miło… no nie, jednak nie. Po trzech minutach dochodzi do wniosku, że popełnił okropny błąd i taki z niego straszny głupek i – ha ha – fajtłapa więc biegnie odkręcić sytuację. Wielka scena z wyznaniem, Anna płacze, William płacze, rodzina płacze, przyjaciele i dziennikarze na konferencji prasowej też płaczą. Kurtyna.

Nie wiem, co ja właściwie obejrzałem, ale nie był to na pewno film o miłości. Dostałem jakieś dziwne studium niezdrowego uzależnienia od drugiej osoby. Było też trochę chamstwa, sadyzmu i poniewierania uczuć  szaraczka. W filmie nie ma miłości, jest tylko skrajny przypadek syndromu sztokholmskiego. Okropność.

Całość uzupełnia wspomniany Spike. Ćpun i brudas, który ma być dodatkowym elementem humorystycznym, a jest w rzeczywistości mniej więcej tak zabawny, jak wypadek samochodowy z trzema ofiarami śmiertelnymi. Wiecie, brudne majty, niedomyty, chamski, ale za to brzydki i skrajnie obleśny! No błagam, niech ktoś zatrzyma tę karuzelę śmiechu… Nie mam problemu z kloacznym humorem, nawet lubię, ale Spike to postać z filmów z Alim G, a nie z komedii romantycznej.

Kadr z filmu "Notting Hill"
Jedyna prawdziwa miłość w filmie, szkoda, że na piątym planie.

„Czy są zalety?” – zapytacie. Są. Całe cztery. Po pierwsze: piosenka nadal brzmi fantastycznie i nawet ten okropny film nie zniechęcił mnie do niej. Po drugie: w filmie jest epizodycznie prawdziwa miłość. Niepełnosprawna Bella i jej mąż Max. Są na trzecim planie, ale drobne interakcje pokazują cudowną parę. Po trzecie: raz na czas zdarzy się całkiem udany żart w brytyjskim stylu, a to zawsze szanuję. Wreszcie po czwarte: chemia między aktorami. Czuć, że gdyby scenariusz nie był zestawem patologicznych zachowań, mogłaby z tego wyjść ciekawa historia miłosna.

Poza wymienionymi elementami uważam „Notting Hill” za koszmarnie napisany, nieromantyczny gniot z tyloma dobrymi żartami, że może je policzyć na palcach nawet pracownik tartaku, w którym wypadki przy pracy zdarzają się często. Jeśli nie widzieliście – odradzam. Jeśli widzieliście i wam się podoba: co jest z wami nie tak??? A pisząc poważniej: dajcie znać w komentarzach, za co lubicie ten film. Chętnie się dowiem, co mnie ominęło.

Notting Hill (1999)
  • Ocena SithFroga: - 2/10
    2/10

Related Articles

Komentarzy: 18

  1. „Jeśli widzieliście i wam się podoba: co jest z wami nie tak???”

    Nie jesteśmy debilami, jak ty, wystarczy?

    Wygrana BAFTA, nominacje do Złotych Globów, obecność na listach najlepszych komedii romantycznych wszechczasów, film kultowy

    „2/10”

    Ok, jesteś „oryginalny”, wyróżniasz się jak inni debile w otchłani for pod filmami na filmwebie, czas się tam przenieść ze swoimi wypocinami, bo obniżasz poziom fsgk

    Choć w sumie fsgk już umarło, szacun Dael za teorie i złote czasy GoT, teraz nie da się tu niczego znaleźć wartościowego od miesięcy

    1. W recenzji nie chodzi o wystawienie oceny takiej jak wszyscy. Jest to ocena subiektywna, i Sithowi ten film nie podszedł. Szczególnie w obecnych czasach ma się dostęp do tysięcy recenzji – i dlatego ciekawe będą raczej te inne, ewentualnie wyjątkowo trafne.

      Dodatkowo mamy tutaj recenzję z perspektywy 25 lat później. Niektóre filmy i seriale będą się bronić lepiej, inne gorzej, niezależnie od ich dawnej oceny. Nie podejrzewam Sitha o bycie woke, wręcz przeciwnie, więc imho wyjątkowo wymowna jest jego ocena i spostrzeżenia.

      1. To samo co Sith zrobiłbym z Wlkiem z Walk Street i Deadpoolem. 1-2/10 i to bez potrzeby czekania 25 lat. Chociaż pewnie przy postępującej degrengoladzie to jeszcze kiedyś mogę podnieść oceny 😂

        Nothing Hill oglądałem za gówniarza i szczerze mówiąc pamiętam tylko tyle, że nic z tego filmu nie rozumiałem. Teraz wiem dlaczego.

        1. Deadpool – zupełnie się nie zgadzam, wszystko tam jest takie jak ma być.

          Z Wilkiem mam podobny problem, tzn. aktorsko top, reżyseria top, zdjęcia top, ale nie moge pozbyć się uczucia podczas seansu, że to gloryfikacja oszustwa i złodziejstwa. Niby na koniec jest jakaś pokuta, ale w ogóle nie wybrzmiewa, widz wręcz tęskni za fajnym Jordanem co ćpał i się świetnie bawił. Ludzi niezamożnych, którzy na jego przekrętach stracili oszczędności zycia na ekranie nie ma.

    2. No obraziłeś mnie kilkukrotnie, fajnie, miło 🙂

      A masz jakieś kontrargumenty poza jedną nagrodą BAFTA? Bo mogę ci podrzucić całą listę kiepskich filmów, które nawet nie BAFTA, a Oscara dostały 🙂

      Poza tym nie czarujmy się, jesteś Kapustnikiem tylko nicka zmieniłeś 🙂

  2. Typowa pochwała normictwa. Facet jest cuckoldem, betabankomatem a laska księżniczka niczym p0lka prędzej poleci na czarną knage niz spojrzy łaskawym okiem na pariasa. Przez takie filmy na świecie króluje normictwo a faceci popełniają samobójstwa 5x częściej niz kobiety.

    Fajna stronka, dajcie więcej recenzji takich gównianych romansideł, np cztery wesela i pogrzeb.

    1. Cztery wesela i pogrzeb akurat lubię, ale dawno nie widziałem więc musze odświeżyć chyba…

  3. Nie chcę pisać, że zupełnie się nie zgadzam z opinią, ale zupełnie się nie zgadzam 🙂. Film oglądałem dość dawno. Lubię rom-com-y i brytyjski humor, więc i film mi się podobał. Curtis trochę przypomina Sienkiewicza – ma jeden model opowieści, który wtłacza w nowe szaty – każdy klaszcze, każdemu się podoba. Anna, to zagubiona dziewczyna z sąsiedztwa, która nie radzi sobie z ciężarem sławy. Will jest zagubionym gościem, który początkowo nie interesuje się Anną, a jedynie znaną aktorką. Reszta to licentia poetica 🙂, a nie prawdziwe życie.

    1. „każdy klaszcze, każdemu się podoba”

      Jak widać – nie każdy 😉

      Co do zarysu fabuły – nie zgadzam się i mogę polemizować 🙂 Anan to żadna zagubiona dziewczyna z sąsiedztwa tylko femme fatale, bawi się typem do woli, a przy pierwszej okazji rzuca jak gorącego kartofla i podlewa to jeszcze sosem z upokorzenia. Nie widziałem tam żadnego zagubienia.

  4. Jestem zachwycony recenzją! Filmu nigdy nie oglądałem, ale zachęciłeś mnie w kontekście tego jak go odebrałeś. Chciałbym to skonfrontować z własnymi wrażeniami.

  5. Oglądałem ten film ze 3 razy przy kotlecie, na Filmwebie widzę, że dałem 5 gwiazdek, czyli pomimo trzech seansów, niewiele z tego zapamiętałem, a tu takie rzeczy… Tylko czy podobnych zarzutów nie można postawić prawie każdej komedii romantycznej? W Dniu świstaka Murray to totalny dupek, w Czterech weselach i pogrzebie Grant też gra pierdołę napastowanego przez nimfomankę, Bridget Jones jest po prostu głupia i szkoda tych chłopów co się o nią biją, w Pretty Woman dowiadujemy się, że może i ludzie mają swoją dumę, ale jednak forsa i prezenty robią robotę, w Ja cię kocham a ty śpisz babka zdradza swojego niedoszłego narzeczonego z jego bratem i do tego okłamuje całą rodzinę, żeby najeść się z nimi indyka, czy co tam Amerykanie jedzą na wigilię, Czego pragną kobiety uczy, że żeby zrozumieć kobietę trzeba porazić się prądem w wannie, w Annie Hall babka dzwoni do swojego byłego chłopaka, bo zobaczyła pająka, a następnie zaciąga go do łózka, bo to zła kobieta była. Taki to chyba gatunek filmowy.

    1. „Tylko czy podobnych zarzutów nie można postawić prawie każdej komedii romantycznej?”

      Wszystko można, śmiało!

      „W Dniu świstaka Murray to totalny dupek”

      Oczywiście! I przez piekło, do którego wpadł najpierw jest jeszcze większym dupkiem (ustawia wszystko byle zaliczyć panią McDowel), potem traci nadzieję i popełnia wielokrotne samobójstwa, żeby na koniec zrozumieć, że lepieh tym dupkiem po prostu nie być, a znajdzie głębszy sens w życiu.

      „w Czterech weselach i pogrzebie Grant też gra pierdołę napastowanego przez nimfomankę”

      To muszę sobie odświezyć, wrócę z odpowiedzia po seansie 😀

      „Bridget Jones jest po prostu głupia i szkoda tych chłopów co się o nią biją”

      Pełna zgoda, nie cierpię tej serii 😀

      „Pretty Woman dowiadujemy się, że może i ludzie mają swoją dumę, ale jednak forsa i prezenty robią robotę”

      Tak i nie, bo to jest zawiązanie akcji, a potem okazuje się, że jest coś więcej.

      ” w Ja cię kocham a ty śpisz babka zdradza swojego niedoszłego narzeczonego z jego bratem i do tego okłamuje całą rodzinę, żeby najeść się z nimi indyka, czy co tam Amerykanie jedzą na wigilię,”

      Nie zdradza nikogo, bo typa nawet nie zna, okłamuje owszem i czuje się z tym fatalnie, ale robi to z konkretnego powodu (sama jest turbo samotna).

      „Czego pragną kobiety uczy, że żeby zrozumieć kobietę trzeba porazić się prądem w wannie”

      Ha-ha

      „Annie Hall babka dzwoni do swojego byłego chłopaka, bo zobaczyła pająka, a następnie zaciąga go do łózka, bo to zła kobieta była”

      Znam takie historie z zycia 😛 telefon do byłego, żeby pomóc wnieść nowy mebel i cyk, kończy się wiadomo jak.

      Jak widzisz mości Crowleyu – wszystko rozbija się o detale i w miarę sensowne poprowadzenie fabuły. W Notting Hill znalazłem thriller psychologiczny udający komedię romantyczną. Dlatego wolę 500 days of summer, Love actually, Crazy stupid love czy It’s about time. Ten gatunek ma wiele dobrego do zaoferowania. Na pewno lepszego niż Notting Hill.

  6. Słyszałem kiedyś opinie, że jakby zrobić gender swap w Notting Hill oraz w Pamiętniku to pokazywana historia z romantycznej zmieni się w patologiczną. I jest w tym dużo prawdy z racji na różne schematy, stereotypy i biologiczne różnice przypisywane płcią. Nie chcę wchodzić bardzo głęboko w dyskusję co jest czym z tych trzech w danym przypadku; ale ogólnie społeczeństwo się zmienia i można inaczej interpretować różne wątki.

    A za co można ten film jednak lubić? Za chemię między aktorami. Film oglądałem raz, tak ze 5-6 lat temu, ale pamiętam że po prostu kibicowało się Grantowi i Roberts. Może naiwne jest tłumaczenie, że to okoliczności nie pozwalały im być razem, ale to mi wystarczało aby film oglądać.

    1. „Słyszałem kiedyś opinie, że jakby zrobić gender swap w Notting Hill oraz w Pamiętniku to pokazywana historia z romantycznej zmieni się w patologiczną.”

      W samo sedno. Jakby odwrócić to byłby dramat o przemocowcu i pustaku zwodzącym naiwną dziewczynę o złotym sercu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button