Filmy

Filmołaz 12

Wiosna za pasem, w sklepach Wielkanoc na całego, pora więc na przegląd nowości i zapowiedzi filmowych, czyli Filmołaz 12. Co ciekawego czeka na nas w ramach relaksu po zimowych ciemnościach?

Freaky Tales (premiera 4 kwietnia 2025)

Crowley: Ty, fajne to! Co prawda obawiam się, że niedługo Pedro Pascala znajdę nawet w szafce na buty, ale ten zwiastun jest po prostu fajnie zrobiony. Zdradza wiele, ale w końcu nie o zawiłości fabularne będzie tu chodziło. Stylistyka retro zawsze na plus, no i fantastyczny kawałek w tle (Lords of the New Church, gdyby ktoś pytał, przeróbka Davida Hasselhoffa też świetna). Jestem na tak.

Alexandretta: Ja już wolę, żeby mi z lodówki wychodził Pedro Pascal, niż np Glenn Powell – Pascal przynajmniej potrafi grać, a Powell w każdym filmie gra po prostu Powella. A samo Freaky Tales może być całkiem fajne.

kuba: Wow! Przecież to jest tak totalne odjechane… Ten trailer wygląda jak połączenie co najmniej pięciu totalnie nie pasujących do siebie filmów. Chce to obejrzeć, chce zobaczyć co z tego wyjdzie, póki co jestem urzeczony.

Crowley: Z tym Powellem to prawda. Zresztą co by nie gadać, to Pascal „rozpiętość gatunkową” ma naprawdę dużą i nie wpadł w żadne szufladki. Tylko ja mam z nim taki problem, że on jest, a jakby go nie było. Kompletnie przeźroczysty facet. Czekam na jakiś przełom, na rolę, która wydobędzie z niego prawdziwego aktora. „Freaky Tales” nie zapowiada się na taki film, ale wydaje się nadrabiać na innych polach.

SithFrog: Też jestem (zdecydowanie) na „tak”! Muzyka, kompozycja, akcja, nawet czcionka mi się podoba. Wygląda jak skrzyżowanie „Hoolingans”,”Lost Boys” i „Nobody” albo innego „Johna Wicka”. Pascala lubię, może być go dużo, liczę na dobrą zabawę w nostalgicznym sosie. Od zwiastuna bije takim duchem VHS, że mam ochotę skoczyć do wypożyczalni i zapytać Panią Beatę, ile przede mną jeszcze osób w kolejce po „Krwawy sport”.

kr4wiec: Zapowiada się na film tkwiący jedną nogą w minionej epoce i tęskniący za latami osiemdziesiątymi. Zupełnie jak typowy, krwisto-radosny akcyjniak, który można było sobie wypożyczyć z wypożyczalni w tamtych latach i obejrzeć w domowym, rodzinnym zaciszu przegryzając czipsy i popijając oranżadę. 🙂 Tak, czekam mimo tego, że może być głupie, radosne, niedorzeczne i przerysowane. Zupełnie nie dbam o to.

 

Bambi: The Reckoning (premiera 15 sierpnia 2025)

Crowley: Wygląda jak produkcja Asylum. Niby fajnie, ale żeby chodzić na takie rzeczy do kina? Rozumiem, że to kolejna produkcja, która powstała tylko dlatego, że jakaś postać z bajek Disneya trafiła do domeny publicznej?

kuba: Nie widzę większego sensu w tego typu filmach, no bo kto na to pójdzie? Ludzie wychowani na tych bajkach, żeby zobaczyć dekonstrukcje własnej młodości? Fani filmów grozy, żeby zobaczyć coś totalnie odczapionego? „Puchatek: krew i miód” teoretycznie przetarł szlak, ale nie wydaje mi się, żeby ta „moda” się utrzymała. Kilku amatorów takiego kina się znajdzie, ale dla kilku wkrótce nie będzie sensu ich robić. Budżet tego filmu miał wynieść 800 tysięcy dolarów (osiem razy więcej niż pierwszego Puchatka), ale wątpię, czy odniesie wielki sukces. Pieniądze oczywiście zwrócą się ze sporą nawiązką, jednak nikt nie odtrąbi tutaj zwycięstwa i nie będzie się chwalił, że to on jest twórcą tego „filmu”.

Crowley: Nie da się tego traktować inaczej niż w kategorii żartu i ja w sumie nie mam problemów z takimi filmami. Tylko według mnie akurat taki dowcip może zadziałać jedynie raz. No ale trzeba przyznać, że krwiożerczych jeleniowatych jeszcze chyba w kinie nie było. Jeśli już to bobry i niedźwiedzie.

SithFrog: Ten żart nie bawił nawet za pierwszym razem, a co dopiero za kolejnym. Może obejrzę za 20 lat w ramach serii „najlepsze z najgorszych” w lokalnym DCFie, jeśli uzyska status kultowego. Przy czym mocno w to wątpię. Raczej zginie w przepastnej bibliotece filmów opartych o jeden trik i które nikogo nie obchodzą.

kr4wi3c: znajdą się amataorzy takich filmów, co to chodzą do kina dla dobrej zabawy i pękają ze śmiechu przy wszystkich tych przerysowanych scenach grozy czy też przemocy. A im bardziej to przerysowane, tym nawet lepiej, bo i zabawa lepsza. O ile film jest zrobiony z wyczuciem, bo mam wrażenie, że tutaj jest cienka granica, którą łatwo przekroczyć. W tym przypadku zapewne skończy się szybkim wskoczeniem do oferty któregoś VOD, nie wyczuwam tu bowiem potencjału na coś więcej niż tylko bycia kolejną próbą skoku na kasę po sukcesie morderczego „Puchatka”.

 

Karate Kid: Legends (premiera 28 maja 2025)

Crowley: Serial „Cobra Kai” zupełnie niespodziewanie przywrócił „Karate Kid” do łask. Chociaż teraz to chyba będzie Karate-Fu, albo Kungrate. Najważniejsze pytanie brzmi: co się stało z synem Willa Smitha? Ciekawe, czy w latach osiemdziesiątych ktokolwiek przypuszczał, że „Karate Kid” doczeka się własnego „uniwersum”? No i naprawdę martwię się o tego Smitha juniora.

kuba: W 2010 roku powstał film „The Karate Kid”, w którym Jackie Chan uczył młodego Smitha kung-fu. Zapytałem wtedy: „dlaczego w tytule filmu jest karate, skoro uczą się i opowiadają o zupełnie innej sztuce walki?” najbardziej merytoryczną odpowiedzią jaką otrzymałem było: „nie interesuj się”. Posłuchałem i zupełnie przestałem interesować się tego typu filmami.

Crowley: No właśnie coś z tym wszystkim jest nie tak. Ale całe to koło, które zatacza historia jest dla mnie w pewien sposób fascynująca. „Karate Kid” był dziełem swoich czasów, tak samo jak były nimi jego coraz słabsze kontynuacje. Była to mimo wszystko seria kultowa. Potem był wspomniany remake z Jackiem Chanem, który świata nie zawojował. Następnie „Cobra Kai” w pierwszym sezonie fantastycznie zdekonstruował bohaterów „Karate Kid” i tchnął świeży powiew w kopane produkcje. Wszystko po to, żeby w kolejnych sezonach stać się na powrót głupawą i prostacką kopaniną, odkurzającą kolejne postacie z serii. No a teraz, po wyeksploatowaniu tamtych bohaterów, wracamy do remake’u, który okazuje się dziać równolegle do oryginału i spotkają się w nim dwie obsady. Doprawdy dziwaczne.

SithFrog: Niby zgadzam się z przedmówcami, niby te argumenty mają sens, niby nie warto, ale oglądając ten zwiastun poczułem się jak w czasach pierwszego „Karate kid”. Albo jak czekałem z wypiekami na twarzy na każdy kolejny odcinek serialu „Partnerzy” (jeśli macie podobnie, czas na kontrolną kolonoskopię) gdzie Ernie Lee kopał tyłki dorosłym bandziorom. Mam świadomość, że takie granie nostalgią to cios poniżej pasa, ale mnie trafili.

Lilo & Stitch (premiera 23 maja 2025)

Alexandretta: Mam wrażenie, że to będzie kolejna niepotrzebna adaptacja kultowej animacji. Niby wszystko tu jest, ale nie czuć zupełnie tego hawajskiego ciepła i magii, która towarzyszyła oryginalnej bajce. Jeżeli po obejrzeniu trailera mam większą ochotę na powrót do pierwowzoru, niż danie szansy nowej wersji, to chyba coś jest nie tak.

Zresztą nie tylko ja. Ludzie mają już wyraźnie dość tego, co Disney odwala, taśmowo produkując aktorskie wersje klasycznych animacji – powstała nawet petycja o zaprzestanie tego procederu. Nie łudzę się, że ona cokolwiek zmieni, ale to pokazuje nastawienie publiki do tych produkcji.

kuba: W rocznym podsumowaniu napisałem, że czekam na ten film i zdania nie zmieniam. Zapowiada się świetnie. Stitch jako wyrośnięty i bardziej hałaśliwy Baby Yoda plus przygoda w kosmosie, odrobina wzruszeń. To może być naprawdę dobry film. Pójdę do kina z ogromnymi nadziejami, co może pójść nie tak?

Crowley: Nie mam żadnego sentymentu do animowanego  oryginału, więc raczej nie czekam. Odnoszę tylko wrażenie, że przez te wyprane kolory i ogólny realizm film traci mnóstwo z uroku barwnego pierwowzoru. No ale Stitch wygląda bardzo sympatycznie.

SithFrog: Też nie mam sentymentu, nie wiem czy w ogóle obejrzałem w całości. Zwiastun wygląda słodko i zabawnie, poczekam na pierwsze opinie i dam szansę. Na pewno widzę tu w niecałych 3 minutach 10x więcej emocji niż w obu pełnometrażowych częściach „Króla lwa” robionych w tej bezdusznej, paskudnej, komputerowej animacji udającej rzeczywistość.

 

Warfare (premiera 11 kwietnia 2025)

Crowley: Wygląda to jak „Helikopter w ogniu” bez Sławomira Idziaka. Zapowiada się intrygująco, a pierwsze reakcje szczęśliwców, którzy oglądali przed premierą, są bardzo optymistyczne. Ciekawe, jak wypadnie ten „czas rzeczywisty”, ostatnio dość modny. Podobny motyw wykorzystano w „Saturday Night” i sporym fragmencie „Anory”.

kuba: Wygląda jak egranizacja „Call of Duty„. Jest kilka naprawdę znanych twarzy z młodszego aktorskiego pokolenia Jarvis (Shogun), Gandolfini (Daredevill: Born Again), Quinn (Stranger Things, Gladiator II), Poulter (Opowieści z Narnii, Strażnicy Galaktyki), Melton (Obsesja). Za stronę artystyczną odpowiada Alex Garland (Civil War może nie grzeszył mądrością fabuły, ale od strony technicznej to była totalna topka). Za merytorykę odpowiadać ma Ray Mendoza, a więc uczestnik wydarzeń, którego wspomnienia są podstawą scenariusza (ciekawe jak będzie z obiektywizmem). Spodziewam się solidnej produkcji, która przyniesie sporo emocji podczas oglądania. Oczywiście trzeba to zobaczyć w kinie.

SithFrog: Kino wojenne na serio i bez patetyzmu za to z krwawym realizmem? Poproszę! Ostatnie dobre i współczesne filmy wojenne, jakie z automatu przychodzą mi do głowy, mają ponad 10 lat („Lone survivor” czy „American Sniper”). Od tamtej pory posucha (albo moja skleroza, chętnie dam się wyprowadzić z błędu). A czas rzeczywisty był też w drugim i trzecim akcie zeszłorocznego „Obcy: Romulus”, jak już jesteśmy tacy dokładni.

 

Andor – sezon 2 (premiera 22 kwietnia 2025)

kuba: Nie podoba mi się ten trailer. I nie wiem do końca dlaczego. Chyba chodzi o estetykę i brak balansu oraz o zbytnie podobieństwo do filmów Jamesa Gunna. To bardziej przypomina na ten moment odprysk „Strażników Galaktyki” niż kontynuację genialnego serialu o rebelii w sercu Imperium. Sam serial raczej nie zawiedzie, ale ten trailer zwyczajnie się dla mnie nie podoba.

Crowley: Rozumiem, o co ci chodzi, bo to wygląda zupełnie inaczej od sezonu pierwszego. Ale dla mnie to plus. „Andor” pomimo wielu zalet mocno mnie znużył. Drugi sezon wygląda jak wstęp do „Łotra 1” i coś czuję, że to może być ostatnia deska ratunku dla całych „Gwiezdnych wojen”, więc Disney stawia wszystko na jedną kartę. Stąd absurdalny budżet i właśnie ta bombastyczność w zwiastunie. Po „Załodze rozbitków” tli się we mnie jeszcze iskierka nadziei, że da się zrobić coś fajnego w tym uniwersum, ale podchodzę z ostrożnością. Trailer ogólnie wygląda bardzo dobrze, pytanie tylko, ile „Andora” zostało w „Andorze”?

SithFrog: Mogłaby lecieć muzyka z „Zwariowanych melodii”, a Andor z rebeliantami mogliby odstawić jakiś musicalowy numer rodem z Brodway’u. Rozumiem problem kuby z tym zwiastunem, ale ja po pierwszym sezonie zwyczajnie ufam twórcom na tyle, że żaden trailer nie zachwieje moją wiarą.

Jurassic World: Rebirth (premiera 2 lipca 2025)

kuba: Jestem mega fanem „Parku Jurajskiego” (oryginalnej trylogii), mógłbym te filmy oglądać naprawdę często. Tutaj nie czuję ani grama tego klimatu. Chciałbym, żeby jeszcze kiedyś ktoś wszedł na plan, odłożył na bok te wszystkie superkomputery i zrobił to w starym dobrym stylu. Przecież dinozaury z 1993 roku wyglądają lepiej niż te z 2025. To jest jakiś obłęd, technologia idzie do przodu, ale ludzie ją obsługujący cofają się w rozwoju. Nie przekonuje mnie też Scarlett Johansson w roli bad-ass-woman. Rola Czarnej Wdowy była specyficzna, mocno zniuansowana i szkoda, że przez nią Scarlett trafiła na listę silnych kobiet, które mają coś do udowodnienia męskiej braci. Wieszczę naprawdę spektakularną porażkę, tego na pewno w kinie nie obejrzę, szkoda zdrowia.

Crowley: Niestety te wszystkie „Jurassic Worldy” chwały nikomu nie przyniosły, a ta nowa część wygląda trochę jak odrzuty z sesji nagraniowej. Będzie potrzebny cud, żeby to miało ręce i nogi. No bo który to już raz będziemy na wyspie, z zagubionym dzieckiem, z kolejnymi kopiowanymi scenami, jak ta z racą? Straszne to jest. I też kompletnie nie widzę Scarlett w takiej roli. Ona jednak jest zdecydowanie aktorką innej estetyki, co pokazuje grając w różnych mniejszych filmach.

SithFrog: Pierwszy „Jurassic Park” był wiadomo, genialny, potem nadeszły dwa fatalne sequele. Jeden gorszy od drugiego (KLIK – to nie jest przeróbka, to autentyczna scena z trójki!). Następnie całkiem solidny (ale bez szału) Jurassic World i dwa kolejne sequele, jeden gorszy od drugiego. Teraz kolej na… no właśnie, co? Średnio-kiepski początek nowej serii i dwa kiepskie sequele? „Dominion” zmęczyłem siłą woli, mam dość tematu na dekadę.

kr4wi3c: Co tu się stało z color gradingiem? Ten trailer jest tak przesycony kolorami, że przez to wypada momentami strasznie sztucznie i plastikowo. 

Crowley: To jest problem wielu nowych filmów. Albo przesadne użycie kolorowych filtrów, albo przesycenie kolorów, przez co całość wygląda mało „kinowo”.

Chaos (premiera 25 kwietnia 2025)

kuba: Za to tutaj mamy coś intrygującego. Miałem ten film na celowniku od dawna, wtedy jeszcze nazywał się „Havoc”. Jak zobaczyłem trailer filmu „Chaos” z Tomem Hardym, pomyślałem: „o proszę, dwa duże filmy w jednym roku, Tom na poważnie wraca do grania”. Później okazało się, że to nasi tłumacze się zabawili. Mniejsza o to. Sam trailer wygląda super: duża dynamika, obsada sztos, plus odpowiednia dawka brutalności. Jestem na tak, i nie chcę słyszeć, że to kolejny film w stylu „Johna Wicka„, darujmy sobie tego typu porównania. 🙂

Crowley: Czy oni tam rzucają pralką? Każdy, kto musiał kiedykolwiek wnosić to ustrojstwo po schodach, dostanie spazmów w trakcie tej sceny.

A tak serio, to nie wygląda to najgorzej. Na pewno lepiej od „Balleriny”. Obsada dobra, więc jeśli historia będzie się trzymać kupy, mamy szansę na przyzwoitego akcyjniaka.

SithFrog: Będę się powtarzał, ale kupili mnie na „film twórcy The Raid„. Jeden z najlepszych filmów spod znaku „kiling end fajting” w historii kina. Dwójka miała innych charakter, ale nadal była świetna. Film od Garetha Evansa biorę z marszu, a obsada i zwiastun tylko podkręcają apetyt. Nie mogę się doczekać, bo o ile kina akcji jest sporo, o tyle dobrego – jak na lekarstwo. Same średniaki albo takie kabany jak „Grey man” braci Russo.

To mi się podoba 9
To mi się nie podoba 0

Crowley

Maruda międzypokoleniowa i mistrz w robieniu wszystkiego na ostatnią chwilę. Straszliwy łasuch pożerający wszystko, co związane z popkulturą. Miłośnik Pratchetta i Clancy'ego, kiedyś nawet Gwiezdnych wojen, a przede wszystkim muzyki starszej niż on sam.

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Related Articles

Komentarzy: 4

  1. Freaky Tales wygląda obłędnie na trailerze ale nie wiem, czy to nie ten rodzaj filmu w którym twórcy bawią się tak świetnie, że widownia za nimi nie nadąża 😉 Oby nie.

    Jurrasic Park przestał być fajny, gdy na ekranie można już było pokazać wszystko. Fabuła fabułą ale na pierwszej części ludzie mówili „woooow” w kinie nie dlatego, że zachwyciła ich gra aktorska, scenariusz albo kolory. Po prostu to miało prawo udać się na początku lat 90-tych i tylko wtedy. Żaden film o takim tytule nie będzie już wart oglądania, bo żaden nie wywoła u nas takiego autentycznego zachwytu i fascynacji.

    Jeśli chodzi o Chaos to filmy „do obejrzenia tylko na Netflix”, przynajmniej te gwiazdorskie i wysokobudżetowe, kojarzą mi się jak najgorzej. Poczekam na recenzje.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
  2. Zapomnieliście o pokazaniu i omówieniu jednego z najważniejszych zwiastunów chyba najbardziej oczekiwanego serialu mianowicie The Last of Us (premiera w kwietniu).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 1

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Polityka prywatności/Regulamin zamieszczania komentarzy

Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button