Trzeci rozdział z rzędu przebywamy w Dorzeczu. Po scenach grozy i akcji przechodzimy do konwencji znanej jako „zabili go i uciekł”.
Streszczenie
Pytali o niego w na wpół zrujnowanej twierdzy. Usłyszeli, że Lannisterowie pochwycili lorda Berica w okolicach Oka Boga i powiesili.
– Powiesili – zgodził się Cytryn. – Jednak nim umarł odciął go Thoros z Myr.
Pytali o niego w wiosce ukrytej wśród konarów drzew. Pani Liści poinformowała ich, że zginął z ręki Góry, który wbił mu sztylet w oko.
– Wbił – potwierdził Cytryn. – Ale od tego tak od razu się nie umiera, prawda Jack? Jednooki Jack, zwany Szczęściarzem, był żywym dowodem na prawdziwość tego twierdzenia.
Pytali o niego ocalałych ze spalonego Sallydance. Kryjący się w krypcie pod zrujnowanym septem co prawda nie wiedzieli, gdzie jest Lord Błyskawica, ale mieli własnego, odzianego w pociemniałą od sadzy zbroję i pelerynę z wyszytą na niej błyskawicą. Ci nie mówili nic o śmierci Dondarriona, opowiadali natomiast chętnie o dwunożnych wilkach, które sprofanowały sept i szukały Królobójcy. Wilki widziała również Pani Liści.
Gdy banici wypytują pogorzelców, Anguy pozwala Aryi postrzelać ze swojego łuku. Okazuje się dla dziewczynki zbyt ciężki. Młodzieniec obiecuje, że gdy dotrą do Riverrun, zrobi dla niej łuk dostosowany do jej możliwości.
– Pamiętaj tylko, by celować do przeciwników ostrym końcem – wspina się na wyżyny dowcipu, a Arya nie wie, gdzie podziać oczy z zażenowania.
Tom Siódemka ruga Łucznika: nie ma najmniejszej ochoty zostawać w Riverrun ani chwili dłużej, niż będzie to konieczne. – Bierz okup i jedziemy – radzi mu głosem Vesemira. Lord Hoster ma dość ugruntowane poglądy, jeśli chodzi o banitów – ich miejsce jest na stryczku. Jego syn zresztą nie jest lepszy. Nie należy ufać osobom, które nienawidzą muzyki.
Zdaniem Cytryna chodzi nie tyle o muzykę, co raczej wykonawców. Szczególnie jednego. Tom protestuje. On śpiewał tylko o rybie. To, że akurat zwisała, nie miało absolutnie nic wspólnego z wywołaną alkoholem niemocą Edmura, której nie mogła zaradzić nawet jego pełna entuzjazmu towarzyszka.
Aryi nie interesuje muzyka. Pyta Harwina, o co chodzi z tym okupem. Tamten wyjaśnia: idzie zima, a oni potrzebują koni, broni, jedzenia oraz ziarna na siew. Wszystko to można uzyskać za złoto. Złoto zaś można uzyskać za Aryę.
Dziewczynka nie jest zachwycona, ale zdaje sobie sprawę, że szlachetnie urodzonych uwalnia się za okup. Boi się jednak, co się stanie, jeśli Robb nie zdecyduje się zapłacić. W przeciwieństwie do swojej matki Arya doskonale rozumie, że król musi stawiać interes królestwa wyżej od swoich sióstr. Obawia się też reakcji samej Catelyn. Czy ta będzie jej chciała po tym wszystkim, co zrobiła?
Następnego dnia docierają do górującego nad okolicą wzgórza, zwanego Wysokim Sercem. Jego wierzchołek otacza krąg trzydziestu jeden pni czardrzew. Tom wyjaśnia jej, że było to ongiś święte miejsce dzieci lasu, w którym pozostałości ich magii utrzymują się po dziś dzień. Dlatego właśnie tym, którzy tu śpią, nie może się zdarzyć nic złego.
Arya, rozglądając się ze szczytu po płaskiej jak stół okolicy dochodzi do tych samych wniosków, ale przyczyny jej zdaniem są bardziej prozaiczne. Tom opowiada jej o historii tego miejsca: broniące wzgórza dzieci lasu zostały wycięte przez Andalów, którzy następnie zrobili to samo z porastającymi je czardrzewami. Po dziś dzień omijają je miejscowi, bojąc się duchów wymordowanych.
Arya duchów się nie obawia, natomiast nie śpi na wzgórzu zbyt dobrze. W środku nocy wiatr porywa jej koc. Gdy rusza za nim w pościg, słyszy strzępy rozmowy. Przy dogasającym ognisku Tom, Cytryn i Zielonobrody rozmawiają z maleńką, pomarszczoną kobietą. Zdaniem Aryi kobieta jest niższa od niej o stopę i starsza nawet od Starej Niani. Zgarbiona, wspiera się na czarnej lasce. Jej białe włosy sięgają do ziemi. Skórę ma jeszcze bielszą, zaś oczy zdają się czerwone. Niecodzienny wygląd staruszki nie jest jednak nawet w połowie tak niepokojący, jak to, co można od niej usłyszeć.
Starzy bogowie budzą się i nie dają mi spać – mówiła kobieta. – Śnił mi się cień o gorejącym sercu, który zamordował złotego jelenia. Śnił mi się człowiek, który nie miał twarzy. Czekał na kołyszącym się na wietrze moście, a na jego ramieniu siedziała utopiona wrona z wodorostami zwisającymi ze skrzydeł. Śniła mi się wzburzona rzeka i kobieta, która była rybą. Unosiła się martwa z prądem, a na policzkach miała czerwone łzy, ale kiedy otworzyła oczy, och, obudziłam się przerażona.
Kobieta domaga się pieśni za swoje sny. Tom posłusznie zaczyna grać. Arya kojarzy melodię, ale nie wie, jak się nazywa. Sansa z pewnością by wiedziała.
Nazajutrz po staruszce nie ma śladu. Arya zdradza się przed Tomem, że widziała ją w nocy. Bard mówi, że karlica opowiada o rzeczach, o których nie ma prawa wiedzieć. Dzieli się wiedzą z tymi, którzy spodobają jej się z wyglądu. Albo z głosu. Tyle że zawsze każe mu śpiewać tę samą pieśń. W każdym razie było warto, bo dowiedzieli się czegoś, co pozwoli im odnaleźć lorda Berica.
Arya nie pojmuje: skoro są ludźmi Dondarriona, dlaczego się przed nimi ukrywa? Cierpliwość Toma się wyczerpuje, ale wkracza Harwin: lord Beric ciągle pozostaje w ruchu i rzadko wyjawia swoje plany. Dzięki temu minimalizuje ryzyko zdrady. Ponadto ma setki, a może nawet tysiące zaprzysiężonych ludzi. Taka armia zgromadzona razem, byłaby nie do utrzymania, zarówno ze względu na trudności aprowizacyjne, jak również łatwość rozbicia przez duże regularne siły. Będąc rozproszeni, mogą uderzać w wielu miejscach naraz i błyskawicznie znikać. A w razie wpadki nie trzeba obawiać się, że któryś z nich wyjawi, gdzie Dondarrion się ukrywa, ponieważ nikt tego nie wie. Arya to ostatnie świetnie rozumie. Opowiada im o Polliverze i Raffie Słodyczku, oraz ich pytaniach, w tym o Lorda Błyskawicę.
Mężczyźni są wstrząśnięci tym, co przeżyła. Pocieszają ją, że Góra stracił pod Kamiennym Młynem połowę ludzi, zatem jest spora szansa, że tamtych trafił już szlag. A nawet jeśli nie – lord Beric na brak powrozów nie narzeka. Harwin zresztą na własne uszy słyszał, jak Dondarrion mówił, że wojna zaczęła się z chwilą, gdy lord Stark wysłał go, by wymierzył sprawiedliwość Górze i tym właśnie zamierza ją zakończyć.
Pod wieczór docierają do Żołędziowego Dworu. Pan warowni odjechał co prawda na wojnę, ale została jego żona, która tak się szczęśliwie złożyło, jest starą znajomą Toma. Lady Smallwood jest przerażona strojem Aryi, która nadal nosi na sobie barwy Boltonów. Już samo to w tych stronach wystarczy, by zasłużyć na stryczek. Zabiera ją do znajdujących się na piętrze komnat. Tam Arya, mimo protestów, trafia do wypełnionej gorącą wodą balii. Czysta i co gorsza ubrana w dziewczęcą szatę, zaczyna przypominać damę. Arya wie, że to nieprawda: jest wilczycą.
Od słowa do słowa, szlachcianka próbuje wypytać Aryę o jej hobby.
– A co ty najbardziej lubisz robić?
Zaszurała stopą w sitowiu. – Pracować igłą.
– To bardzo uspokaja, prawda?
– Nie, jeśli robić to na mój sposób.
Lady Smallwood dzieli się z Aryą mądrością ciotecznej babki: bogowie każdemu dali jakieś dary i trzeba robić z nich jak najlepszy użytek. Każda czynność może być modlitwą, jeśli wykonuje się ją najlepiej, jak potrafi. Prosi Aryę, by pamiętała o tym, gdy następnym razem sięgnie po igłę. Tia…
Lady Smallwood woli nie wiedzieć, kim jest Arya, ale podejrzewa, że kimś ważnym. Uważa, że to niedobrze, bo w dzisiejszych czasach lepiej jest być człowiekiem bez znaczenia. Nie wiem, czy wyrzynani przez obie strony mieszkańcy Dorzecza zgodziliby się z nią.
Gdy Arya wraca na dół, podano już kolację. Po wyjściu służby Lady Smallwood informuje banitów, że Beric Dondarrion był tu razem z Thorosem z Myr dwa tygodnie temu. Nie zdradzili swoich planów, ale zważywszy, że prowadzili ze sobą stado owiec, obstawia, że zmierzają w okolice Kamiennego Septu lub Trzygroszowego Lasu, gdzie panuje głód.
W Żołędziowym Dworze mieli także mniej pożądanych gości. Co prawda nie przedstawili się, ale mieli wyszyte na piersiach białe słońce. Pytali o Królobójcę. Sugestię, że może go ukrywać, Lady Smallwood zbyła ciętą ripostą, ale poszukiwacze nie poznali się na żarcie. W związku z tym posłała ponurakom kilka bełtów. Pomogło.
Arya domyśla się, że chodzi o Karstarków. Zastanawia się, jak daleko stąd są i czy zdołałaby uciec i do nich dotrzeć. Są w końcu chorążymi jej brata.
Banici już wcześniej słyszeli o ucieczce Królobójcy, ale dopiero teraz uznają to za pewnik. Cytryn pyta, czy poszukiwacze mówili, jak Lannister zdołał zbiec. Lady Smallwood potwierdza, tyle że w to nie wierzy: miała go wypuścić lady Catelyn. Wszyscy uznają to za brednie, ponieważ byłoby to kompletne szaleństwo.
Harwin przypomina sobie o Aryi i każe jej wyjść. Dziewczynka ma ochotę okazać niezadowolenie trzaskając drzwiami, ale pokonują ją prawa fizyki.
Na zewnątrz dołącza do niej Gendry. Proponuje, żeby razem poszli obejrzeć znajdującą się w twierdzy kuźnię. Arya, nie wiedzieć czemu, zgadza się.
Pewnie żeby nie umrzeć z nudów, pyta Byka, czy wspominany Thoros jest tym samym, który mieszkał na dworze króla Roberta. Zdaniem chłopaka tak. Pamięta, że kapłan był częstym gościem w kuźni Tobho Motta, gdzie Gendry terminował. Kupował miecz, maczał w dzikim ogniu, podpalał, niszczył i przychodził po kolejny.
Według chłopaka był lepszym klientem niż kapłanem. Mott mu opowiadał, że Thoros potrafił przepić nawet króla Roberta. Dwa żarłoki i ochlapusy dobrały się jak w korcu maku.
Arya zwraca mu uwagę, że nieładnie tak mówić o królu. Nie dodaje, że o ojcu jeszcze brzydziej. Gendry się broni, że chodziło mu o Thorosa. Zamiłowanie do uczt i turniejów czyniło z niego idealnego kompana dla króla. Trzeba jednak mu oddać, że odwagi również mu nie brakowało. To on jako pierwszy w czasie szturmu na Pyke wpadł w wyłom w murach, podpalając swym płonącym mieczem obrońców.
Arya uważa, że dobrze by było mieć taki miecz. Przychodzi jej do głowy mnóstwo osób do podpalenia.
Gendry zdradza, że tuż przed tym, nim zabrał go Yoren, miał wykuć swój pierwszy miecz. Arya proponuje, że gdy już dotrą do Riverrun, będzie mógł wykuwać oręż dla jej brata.
Potem dochodzi do wydarzeń, nad którymi spuszczę zasłonę milczenia. Dość, że Arya wraca do sali w podartej i zabłoconej sukience, a Gendry zalicza od Cytryna solidne palnięcie w głowę.
Najbardziej obrywa się jednak Aryi. Ponownie trafia do balii.
Nazajutrz, ubrana w strój do konnej jazdy, żegna się z lady Smallwood. Ta życzy jej, by była dzielna.
Postaci występujące w rozdziale
- Arya (POV)
- Gendry
- Tom z Siedmiu Strumieni
- Cytryn Cytrynowy Płaszcz
- Zielonobrody
- Jack Szczęściarz
- Anguy
- Harwin
- Ravella Smallwood
- Pani Liści
- Duch Wysokiego Serca
- Lymond Lychester
Wspomniani
- Beric Dondarrion
- Thoros z Myr
- Robert Baratheon
- Catelyn Stark
- Robb Stark
- Sansa Stark
- Hoster Tully
- Edmure Tully
- Jaime Lannister
- Tobho Mott
- Gregor Clegane
- Polliver
- Raff Słodyczek
Ważne informacje
- Grabieży dopuszczają się wszystkie strony konfliktu.
- Beric Donadarrion cieszy się sympatią ubogich mieszkańców Dorzecza.
- Siły banitów są rozproszone. Niektórzy z nich noszą barwy Lorda Błyskawicy, co ułatwia mu wymykanie się wrogom i wprowadzanie ich w błąd. Nawet większość banitów nie wie, gdzie przebywa ich przywódca.
- Ludzie Karstarków intensywnie poszukują Jaime’a Lannistera.
- Balon Greyjoy nie powinien spacerować w nocy, a Catelyn jeździć na wesela.
- Kobiety lubią Toma Siódemkę. Być może są nawet takie, które lubią go platonicznie.
- Tom też je lubi. Raczej nie platonicznie.
- Cytryn posiada dużą wiedzę o wydarzeniach dotyczących Rebelii Roberta. O tym, czemu tak jest, możecie przeczytać tutaj.
Komentarz
Rozdział w konwencji: ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Banici próbują natrafić na ślad Berica Dondarriona, my zaś raz po raz dowiadujemy się, że pogłoski o jego śmierci, za każdym razem inne, są przesadzone. Aczkolwiek ich liczba zaczyna zastanawiać, zaś wyjaśnienia o cudownym od niej wybawieniu, brzmią coraz mniej przekonująco.
Dowiadujemy się także co nieco o Thorosie z Myr oraz ludziach, którym razem z Lordem Błyskawicą przewodzą. Trzeba oddać Martinowi, że na tych kilkunastu stronach potrafi fenomenalnie zarysować kompanię wyjętych spod prawa, ale jednak szlachetnych i na swój łobuzerski sposób sympatycznych awanturników.
Banici szukają Dondarriona, ale jednocześnie wciąż natrafiają na ślady innych łowców. Zasygnalizowane w rozdziale Catelyn polowanie na Jaimego Lannistera zatacza coraz szersze kręgi, zaś poszukiwacze są niezwykle zdeterminowani i bezwzględni.
Najbardziej intrygującym momentem rozdziału jest podsłuchana rozmowa z Duchem Samotnego Serca (więcej o Wysokim Sercu przeczytacie tutaj). Tajemnicza kobieta opowiada o wydarzeniach, o których jako czytelnicy wiemy już, że się wydarzyły (jak śmierć Renly’ego), ale też o tych, które dopiero nastąpią. Zastanawiam się, ilu z Was na podstawie tego opisu przewidziało ponury los Catelyn Stark. Ja tak przenikliwy nie byłem, ale gdy to czytam teraz, mądrzejszy o kilkukrotną lekturę, wciąż mam ciarki.
Arya w rozdziale jest głównie obserwatorem, dzięki któremu możemy lepiej przyjrzeć się sytuacji w Dorzeczu i poznać członków Bractwa bez Chorągwi. To, co zwraca uwagę, a jest rzecz jasna uzasadnione jej przeżyciami, to zupełny brak złudzeń i bardzo trzeźwy osąd sytuacji. Starkówna lubi sympatycznych banitów, ale im nie ufa. Wie, że jest dla nich, co prawda cennym i dobrze traktowanym, ale jednak jeńcem.
Rozdział to kolejny przykład na to, jak Martin powoli i niezwykle precyzyjnie snuje swoją opowieść. Dostaliśmy już większość elementów do rozwiązania zagadki losów Berica Dondarriona, ale póki co bardziej zbijają nas z tropu, niż wyjaśniają, co się wydarzyło. Niedługo wszystkie wskoczą na swoje miejsce, a my powiemy: WOW.
Strasznie razi ten generator obrazków. Może spróbujcie coś rysunkowego generować? 😉
Mi też się nie podobają te obrazki, o ile na początku jeszcze były jakąś ciekawostką, teraz zaczynają robić efekt uncanny valley.
I ta Arya jest o wiele za czysta, za mało obdrapana i bez widocznych oznak PTSD.
Pomyślimy
No dobrze ale do czego właściwie doszło w momencie nad którym autor spuścił zasłonę milczenia? Przypominam że oba wymienione postaci są nieletnie
To się kiedyś nazywało chyba końskie zaloty. A całkiem możliwe, że nazywa się tak nadal:D
Mam nadzieję że na samych zalotach się skończyło. Za takie konotacje to by się Panu Martinowi prawna odpowiedzialność karna się należała
Dodaj sceny ślubne Dany i Sansy… OBIE miały około trzynastu lat. Dany wyszła na tym gorzej, ale Tyrion też molestował Sansę. Dotknął jej piersi wtedy.
Szczęśliwie tylko zaloty. Martin zresztą – jak wiemy – unika drażliwych tematów typu kazirodztwo, dzieciobójstwo, gwałt czy tortury.
Powinien się zastanowić dwa razy czy zajrzą do nich czytający jego książki nieletni. O ślubach Dany i Sansy nawet nie będę się wypowiadać.
@Minguerson
Przypomnę, że za swoich nieletnich odpowiadasz Ty, a nie Martin.
Zawczasu zastanów się, co jeśli Twoi nieletni sięgną po newsy krajowe albo o zgrozo zagraniczne? Po książki historyczne? Reportaże współczesne? Pozwiesz wszystkich za to że świat jest okrutny?
Drogo gwałci Dany wielokrotnie. Martin powiedział, że nigdy nie pisze o gwałcie w Pov, podczas gdy dosłownie w pierwszej książce Dany jest wielokrotnie gwałcona i ma już dziecko.
Albo jego twierdzenie, że Jaime pobiłby Aragorna.
Zastanawiam się, czy myśli Cersei nie są normalnym stanem umysłu GRRM-a. To wiele by wyjaśniało.
@Sigyn
Ale wiesz o tym, że na świecie takie rzeczy się zdarzają? I że nadal istnieje wiele społeczeństw gdzie tego typu relacje są zgodne z prawem i obyczajem? A i w pozornie postępowych społeczeństwach także co jakiś czas okazuje się że gdzieś jakiś współczesny Craster tworzy swoją rodzinę, jakiś Joffrey nęka otoczenie, a ileś dziewczyn jest oferowanych jako dodatkowy bonus w interesach i mają tyle do powiedzenia ile Sansa u Lannisterów czy Danny wobec Drogo? Że ileś osób żyje lękiem i nienawiścią jak Cersei, z podobnymi skutkami? Udawanie przed sobą że żyjemy w świecie idealnym nie czyni go takim.
Nikt nie mówi, że świat jest idealny. Nigdy nie był i nigdy nie będzie. Ja tylko komentuję hipokryzję GRRM.
Ja tam żadnych nieletnich nie mam ale uważam że każdy powinien mieć swojego. I gdybym miał to z pewnością zakazałbym im czytania Pieśni Lodu i Ognia
@Minguerson
A co byłoby im wolno czytać?
Biblię choć średnio ją oceniam pod względem literackim, książki historyczne napisane przez nie lewackich profesorów i patriotyczne konserwatywne polskie fantasy jak Pan Lodowego Ogrodu na przykład
Oj tej Biblii to chyba sam nie czytałeś, ST to przecież jazda bez trzymanki 😉
Biblia czyli wypisz wymaluj brak kazirodztwa, gwałtów i wszelkiego rodzaju zboczeń. A nie czekaj chyba jednak coś tam się znalazło, ale tylko kilkanaście tego typu rzeczy więc spoko.
Przeczytaj o córkach Lota chociażby co takiego zrobiły swojemu ojcu.
„Ja tam żadnych nieletnich nie mam…”
Dla społeczeństwa lepiej, żeby tak pozostało 😀
Ciekawa dyskusja. Przypomina mi się chyba wyrzut w stronę Rowling, że gloryfikuje niewolnictwo czy inne bzdety typu „ten fim/ksiązka/serial źle sie zestarzał, bo mamy 2020 i jesteśmy płatkami śniegu” 😀 😀 😀
Problemem Rowling było to, że wprowadziła niewolnictwo i porzuciła wątek, więc nie wiemy, czy Hermiona miała rację, czy też nie zrozumiała innej rasy. To powoduje tę sprzeczność. Czy świat czarodziejów nie jest tak cudownym miejscem, jak uważa Harry, czy też skrzaty domowe to zupełnie inny gatunek, którego nieodłączną cechą jest przynależność do kogoś?
Akurat Rowling to jeden z najlepszych przykładów tzw. virtue signalling w mediach. Niby spoko że teraz sprzeciwia się transom ale pamiętam jakim bozyszczem lewicy była w latach 2000-tych. Jej bardziej odpowiada atencja niż popieranie jakiejkolwiek opcji politycznej
@Minguerson: Ty tak na serio?
Powiem wam w czym problem. Za moich gówniarskich lat nawet jak się dorwało jakąś książkę dla dorosłych i poczytało o tych gwałtach czy mordowaniu, to dzięki odpowiedniemu wychowaniu miało się zakodowane w głowie, że to tylko świat wymyślony, a w życiu nikt normalny tak nie postępuje. Dzisiaj to już nie jest takie oczywiste. Młodym miesza się fikcja z rzeczywistością.
Niestety, wydaje mi się, że nie tylko młodym